GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.03.02 Nr52
Czas czytania: ok. 15 min.\Vlelkiego
POZNAN
Xi stwa
SKIEGO
Nakładem Drukarni Nadwornej W, Delierai Spółki. - Redaktor: A. Wannowehi.
ftlW5$.
W Sobotę dnia 2. Marca.
1839.
Wiadomości zagranIczne»p o ts k a. Z Warszawy, dn. 25. Lutego* D o koń c z e n i e uwiadomienia Heroldyi o uznaniu za szlachtę dziedziczną tych, którzy nabyli tego stanu przed ogłoszeniem prawa: - Serwiński Andrzej, h. Radwan; Serwiński Woj ciech (po Macieju), t. h., Serwiński Adalbert, t. h.; Serwiński Mateusz, t. h.; Serwiń - ski Wojciech (po Piotrze), t. h.; Serwiński Franciszek, t. h,; Serwkiski Stanisław (po Piotrze), t. h., Serwiński Piotr, t. h.; Serwiński Stanislaw (po Szymonie), t. h.; Sikorski Antoni, h. Cietrzew; Skotnicki Walenty, h.
Rola; Skrzyński Piotr, h. Zaremba; Sławiński Wincenty, h. Nałęcz; Sosnowski Kajetan, h. Nałęcz; Staniszewska Antonina z Liniewskich wraz z synami: Władysławem, Wojciechem, Teodorem, 3 im., Staniszewskiemi, h. Pobóg; Stokowski Marcin, h. Jelita; Suligostowski Stanislaw, Dunin, h. Łabędź; Sulimierski Franciszek, Władysław, 2 i., h. Lubicz; Sulimierski Jan, N epomucen t. h.; Sulimierski Zenon, Adam 2 i., t. h.; Sulimierski Maxymilian, Edward, 2 i., t. h.; Sulimierski Hippolitr, t h.; Sulimierska Ludwika, Maryanna, 2 i., t. h.; Sulimierska Xawera, t. h.; Swieszewski Jan, Aloizy, Jakób, Bonawentura, 4 i., K Grabie; Swieszewski Alexander, J akób, 2 i, t. h.; Szymanowski Felix, herbu Slepowron. - Tomicki Jan, h. Łodzią; Twarowski Ignacy, Roch, 2 i., h. Pilawa. - Walewski Ludwik, z W 7 alewic, herb. Kolumna; Wąsowicz Stefan, Erazm, 2 i., Dunin, herb.
Łabędź; Wąsowicz Hippolit, Dunin, tego h.; Wielopolski Wincenty, h. Starykon; Wojsznar Maciej, h. Kot Morski; Wojsznar Michał, t. h.; Wojsznar Andrzej, t. h ; Wyczałkowski Stanisław, h. Slepowron; Wyczałkowski Ignacy, t. h.; Wyczalkowski Tadeusz, t. h.; Wyczalkowski Romuald, t. h.; Wvczalkowski Kazimierz, t. h.; Wyczalkowski Ludwik, Bernard 2 i , t h .; Wyczechowski Onufry, Witczech, h. Szorfas; Wyczechowski Ignacy, Witczech, t. h.; Wyczechowski Antoni, Witczech, t. h. - Zakrzewski Fryderyk Kazimierz, 2 im., h. Trzaska; Zaleski Franciszek, h. Lubicz; Zaleski Piotr, tego h.; Zaleski Paweł, t. h,; Zarzecki Roch, h. Warnia; Xiadz; Zarzecki Marcin, t. h; Zarzecki Józef, t. h.; Zawistowski Jan, Krysztoff, 2 i., h.Jastrzębiec; ZawistowskiJan, t. li. ; Zdzieński Marcin z Zdzienic, h. Korab; Zdzieński Ig. z Zdzienic, t. h.: Zdzieński Antoni z Zdzienic, t. h.; Zdzieński Jan % Zdzienic, tego h,; Zdzitowiecki Józef, h, tegoż ,nazwiska; Zieliński Piotr" h, Świnka. - Zelisławski Hip wie dn. 7. (19.) Lutego 1839. Członek Heroldyi Dyrektor Kancellaryi, Referendarz Stanu, J. Chyłiczkowski. F 2 a n c y a.
Z P ary ż a, dnia 19. Lutego.
Dziennik handlowy zawiera w swoim dodatku następujący list z S1. Pierre na Martynice z d. 11. Stycznia: »Tego rana o godz. 5£. mieliśmy tu okropne trzęsienie ziemi, trwa-, jące prawie dwie minuty. Czwarta część miasta uszkodzona i wiele domów zostało zburzonych. Wiele osób życie utraciło; inne rany odniosły. W tej chwili dowiadujemy się, źe i miasto Fort Royal w części zburzone zostało, szpital miasta tego zapadł się i wielu chorych gruzy tegoż zasypały. Ciągle się obawiamy, żeby się trzęsienie ziemi nie ponowiło. Gdyby jeszcze tylko dwie sekundy dłużej było potrwało, całe miasto St Pierre dziśby w gruzach lrżało.« - W drugim liście z tego samego dnia wyrażono: "Wiadomości z Fort Royal nadeszły tu do ?& Pierre w południe. Statki, które je przywiozły, odpłynęły stamtąd o godz. 8. Wszystkie murowane domy tameczne leżą w gruzach; wydobyto już około 500 nieżywych osób i wystawiono je na tamecznem miejscu publieznem »Savanna.« D opis: Jest godzina druga. btatek przybywający z Fort Royal donosi, źe przeszło 800 zabitych i ranionych ludzi znaleziono. Poszukiwania w tej mierze nie ustają.« List prywatny z Veracruzu z dn. 3. Stycznia, umieszczony w D z i e n n i k u handle»wy m , zawiera co następuje: "W tej chwili zarzuca w naszej przystani kotwice eskadra angielska o 14 okrętach. Na pokładzie tejże znajduje się Minister Packenham. Dowiaduję się z dobrego źródła, źe Anglicy mieli nadzieję należenia do zdobycia cytadelli, i zarazem przybyli dla uczynienia groźnych reklaraacyi. Podług zasięgniętych przezemnie wia domości chcą Anglicy wezwać Mexykanow do zawarcia pokoju z Francuzami, a jeżeliby się Mexyk do tego nie przychylił, zażądać rękojmi dla handlu angielskiego na przypadek wojny. W tym celu osadzą Yucatan. Mimo to trudno będzie Mexykanow do pokoju skłonić.« G i e ł d a z d n i a 19. L u t e g o . Przy cięgle nadchodzących mniej więcej niepomyślnych wiadornościach z Hruxelli papiery francuzkie corazbardziej spadają, fowiadano, źe wczoraj w Bruxelli rozruchy wybuchły i źe miasto to za będące w stanie oblężenia ogłoszono, Z listu Dumortiera wnoszono, źe się stanówczo uchwałom konferencyi londyńskiej oprą. (Późniejsze wiadomości z Bruxelli zbijają dostatecznie fałsz podobnych doniesień. Patrz «Belgia«. ) Zapaleńcy z koalicyi naradzali się i postanowili, że pierwszą czynnością przyszłego posiedzenia izby będzie oddanie pod sad Ministrów, którzy przez ewakuacya Ankony i opuszczenie Luxemburga zdradzili bezpieczeństwo i godność Francyi. Gdyby Izba* Parów nie chciała ich sądzić, uznaną będzie za współwinowajcę, Byłby to środek dosyć dowcipny pozbycia się jednej z trzech wielkich władz kraju, środek, który umiarkowani lewej opozycyi uważają za bezużyteczny, Dawny deputowany a teraz urzędnik i kandydat ministeryalny, starając się o wybór, mówił do jednego z znakomitych negocyantów, który mieć może wpływ na wybory: »Koalic) a chce wojny, jeśli Pan jest za pokojem, głosuj za mną.« Ale, odpowiedział proszony, dla czegoźby koalicya chciała wojny? owszem, widzę w nie; znaczną liczbę mężów z wielkiemi przedsięwzięciami handlowemi, i wielkiemi majątkami, którzy w wojnie mieliby dużo do stracenia. Między rninisteryalnemi, zaś przeciwnie, widzę wielu, którzy prócz posad swoich nic więcej nie mają do bronienia, Pan Dupin wyprowadził się z hotelu Prezesów Izby. Środków używają różnych aby pozyskać wybory podług swej myśli; i tak: po departarnentach dano zalecenie, aby wybrano ludzi nowych, którym dozwolono uczynić publiczne wyznanie wiary, źe nie są ministeryalnymi, ale żeby się obowiązali, iż wspierać będą Ministeryum. W Paryżu zaś ajenci chodzą po znaczniejszych magazynach, kuują co albo przynajmniej udają, i w końcu jak.y z nieehęcenia mówią: "tSo i cóż słychać? "Żle, odpowiadają kupcy, od rozwiązania Izby mało się co utarguje." - "To nic dziwnego, Izba temu winna, a szczególniej wasz Deputowany P. Legentil, który jest anarchistą, nieprzyjacielem Króla, na przyszłych wy borach wybierzcie P. Decaen, a handel zakwitnie! Bracia Rothschildowie przesłali następujące pismo do J o.urnal des Debats: "Wielepism publicznych ogłosiło artykuł, w którym dom R <thschilda, Generalnego Konsula austryackiego, nazwany jest biurem wyborów, działającem w porozumieniu z Mi-nisteryum francuzkiem. Dom nasz zatrudnia się swojemi sprawami, a nie wyborami. Austryacki Konsul James Rothschild od 7 miesięcy podróżuje dla poratowania zdrowia, obecnie znajduje się on w Rzymie; oświadczamy więc za pewne, źe pomieniony artykuł we wszystkich swoich szczegółach jest fałszywy. Z Londynu, dnia 18. Lutego, Morning ChronicIe poczytuje rozwiązanie Kortezów hiszpańskich za niepotrzebne, bo chociaż teraźniejsi Kortezowie, pod wpływe m T oreny obrani, nie są zgromadzeniem bez skazy, przecież deputowani hiszpańscy tyle już przez doświadczenie skorzystali, źe opinia publiczna mogła kontrolę nad zagorzalcami pomiędzy nimi zaprowadzić, a skutkiem tego utworzono gabinet, oparty na pojednaniu się obydwóch stronnictw; ten zaś tak się zdatnym okazał, jak się tego tylko po Ministeryum hiszpańskie m wśród obecnych okoliczności spodziewać można. Teraźniejsze Ministeryum, a przynajmniej Pio Pita, jest Królowej przyjemne; posiada ono zaufanie wodzów wojsk, i także liberalistów zaspokoiło. Zadaje ono sobie wiele pracy w zgromadzeniu funduszów pieniężnych i nie bezskutecznie, jak się zdaje. Jeżeli sądzi, źe Kortezowie przeszkadzają mu w ukończeniu wojny domowej, wtedy odroczenie tychże jest dostateczne. Gdyby ich zaś koniecznie rozwiązać chciało, radzićby mu należało zwołać niezwłocznie innych Kortezów, bo polegając jedynie na dworze iEsparterze, wystawioneby zostało na różne intrygi i moźeby niezadługo tak sobie z niem bez ogródki postąpiono, jak obecnie z Kortezami. M o r n i n g C h r o n i c l e donosi dzisiaj: »Z dobrego źródła zapewnić możemy, źe 1'0seł nasz w Mexyku, Pan Pakenham, miał bardzo zaspakajającą rozmowę z Admirałem riaudinem i Generałem -antana, i źe podróż, jaką zaraz potem do stolicy mexykańskiej odb ) ł, zmierza do przyjacielskiego pośrednictwa między obiema stronami. Liczą tu prawie z pewnością na to, źe posłannictwo Pana Pakenhama pomyślnym uwieńczone będzie skutkiem. « Times czyni uwagę, źe na sessyi Parlamentu jeszcze w roku 1822 był wniesiony bil, który takie same wnioski, jakie Lord Durham proponuje, zawierał, to jest: połączenie prawodastw górnej i dolnej Kanad), któremu to wnioskowi wtedy Sir James Macintosh i Whigowie się sprzeciwiali, pod pozorem, źe sessya za nadto się juź przeciągnęła, aby tak ważne pytanie rozbierane być mogło. I od tego ezasu wniosek ten nie był odnowiony. Lord Melbourne oznajmił w Izbie Wyższej dnia 13. Lutego, źe Mehmed Ali przystąpił do traktatu handlowego, zawartego między Anglią a Porta. ? Na posiedzeniu Izby Wyższej dn. 16. b. m.
rozprawiano o stanie angielskiej siły morskiej.
N a posiedzeniu zaś Izby Niższej tegoż dnia, długie były debaty o sądownictwie szkockiem. Don Manuel Inclan, jako pełnomocnik hiszpańskiego rządu, przybył do Londynu cełem naradzenia się w interessach handlowych. Udebrano wiadomość, źe w Venezuella Prezydentem tej rzeczypospolitej został znowu Generał Paez.
Hiszpania.
Morning ChronicIe otrzymała od swego korespondenta z Madrytu z dn. 9. Lutego następujące doniesienie: »Parlamentarne prace Kortezów wzięły niespodziany ale nie niezasłużony koniec. Po rozpoczęciu dzisiejszego posiedzenia wszedł jeden z Ministrów w obydwóch Izbach na mównicę i przeczytał, z wielkiem zadziwieniem Senatorów i Deputowanych, dekret królewski, odraczający Kortezy na czas niepewny. Teraz codziennie wyglądają dekretu rozwięzującego Stany, ale zda e się, źe nic jeszcze w tej mierze nie postanowiono. Odroczenie tę ma korzyść, że rząd przynajmniej aź do Grudnia wolny jest od ograniczenia, jakie nań obecność Kortezów w stolicy wkłada, i źe dla tego bez przeszkody chwytać się może środków, poczytanych za nieodzownie potrzebne do szczęścia narodu, podczas gdy po rozwiązaniu Kortezów znowuby nowych w ciągu trzech miesięcy zwołać wypadało Z drugiej strony zaś pewność, ze nowe wybory na korzyść Ministrów wypadną, nowy zysk przynosi. Ministrowie jeszcze się podobno nie oświadczłi, ale wszyscy prawi przyjaciele kraju środek takowy mocno chwalą. Znad granicy hiszpańskiej.
Dnia 10. Lutego odbył Don Carlos w towarzystwie Xi<;znej Beiry, Xie<;ia Asturyi, Infanta Don Sebastyana, Ministra wojny, Margrabiego Valdespiny, i swoich Adjulantów przegląd pięciu batalionów piechoty « czterech szwadronów jazdy pod Berga. W liajonnie głoszono, źe Fueryśei uwięzili wodza swego Munagorrego i zagrozili mu rozstrzelaniem, jeżeli h> zaległego nie wypłaci żołdu.
B e 19 i a.
Z B ruxefli, dnia 20. Lutego.
Niezliczone tłumy ciekawych zgromadziły się wczoraj przed gmachem Izby Reprezentantów. Liczne oddziały wojska ustawione były na ulicy de la Lot i na pobliskim placu. Patrule gwardyi narodowej przeciągały równocześnie ulice stolicy we wszystkich kierunkach. O godz. łl po otworzeniu podwojów w ciągu nie spełna 5 minut wszystkie miejsca szturmem prawie zajęto. O godz. 11 <>wqje zajęli. O godzinie 2giej wstąpili do sali trzej Ministrowie, P. de Theux, Minister spraw wewnętrznych i .zewnętrznych; Pan Weimar, Minister wojny, i Pan Nothomb, Minister robót publicznych. O godzinie 21 zasiadł P. Rajkem na krześle prezesowskiem, poczem członków Izby po nazwisku wezwano; było S9 obecnych a 13 nieobecnych. N astępnie Minister spraw wewnętrznych przemówiwszy do Izby oświadczył: "Nadzieja o powodzeniu ostatnich usiłowań powzięta, była zapewoie wątpliwą, lubo też nie pozbawioną wszelkiej zasady, dopóki nie było wiadorno, azali gabinet hagski do uchwał konferencyi bezwarunkowo się przychyli.« - Oświadczywszy, że rząd hollenderski jednak do uchwał wspomnianych przystąpił, rzekł: " Rząd takim sposobem dostąpił przekonania, że hez naruszenia najważniejszych kraju interessów, nie mole się dłużej ociągać z żądaniem, aby Izba do podpisania traktatu z dnia 23. btycznia r. b. go umocowała, w którym to traktacie ustąpienie spornej części ziemi zawyrokowane.« - Nareszcie Minister tak mowę sw,oję zakończył: «Nie taimy tego, że ustąpienie części Limburga i Luxemburga uciążliwym zaiste warunkiem, ale ustąpienia tego zdaniem naszem żadną miarą uniknąć nie podobna, kiedy ani od rządów ani od pojedynczych osób wymagać nie można, żeby rzeczy niepodobnych .do wykonania dokazały. Podobnie jak rewoiucya z r. 1830. przed twierdzami Mastricht i Luxemburg stanąć musiała, równie i my dokumentów politycznych pod wfzględem pytania ziemi unieważnić nie moglim; nie powinniśmy więc tamować woli <<1ocarstw, aby części tej odstąpiono. Jest więc rz.eczą Panów dać wyrok pod względem traktatu pokoju, który rząd Wam przekłada Przy dyskussyach przez to wywołanych każdy z Panów dobro publiczne będzie miał na celu. Potraficie zapewne dokładność obrad połączyć z względami na prędkość nakazywaną w tej tak ważnej sprawie przez położeni« dotychczasowe kraju." - Po tej rozprawie przeczytał Minister dwa projekta do prawa; -w pierwszym Król Leopold dekretuje i rozkazuje następujący artykuł: "Król umocowany do zawarcia i podpisania służących do uregulowania separacyi Belgii od Rollandyi traktatów, Z wszelkiemi warunkami i zastrzeżeniami, które N. Pan za zgodne 2 korzyścią kraiu poczyta." - W drugim projekcie do prawa wyraża Król, że stosownie do ustaw kraju mieszkańcy odstąpionych w skutek traktatu części Luxemburga i Limburga, posiadający w łaś. ciwość B elglj czyków, właściwość tę zatrzymać mogą, skór* oświadczą, iż mają zamiar przesiedlenia się do ziemi ostatecznie Belgii przyznanej; oświadczenie to piśmiennie powinno być dane w ciągu 6 miesięcy, rachując od dnia ratyfikacyi traktatu. - Minister, przeczytawszy ten ostatni oddział rozprawy swojej przytłumionym głosem, z powodu zgiełku i wrzawy w Izbie niemógl być zrozumianym ani wszędzie słyszanym. Gdy zaś słowa "właściwość jako Belgijezykowie" wyrzekł, zawołano z różnych stron: "Dziękujemy za nią! Wyrzekamy się jej! imię Belgii zhańbione!" Nasamprzód powstał P. Dumortier, miotając jadowite pociski na Ministrów. Powiedział, źe takich słów po Ministrach wcale się nie spodziewał, ile źe dotychczas tylko godne wyrażenia w usta Króla kładli. Przesadzają nędzę kraju, aby hańbę jego płaszczykiem jakimś okryć. Dla czegóż dawniej Ministrowie o męstwie i wytrwałości prawili? Dla czegóż podatków żądali, które kraj z chęcią ponosił? Dla czegóż przedsiębrali uzbrojenia i tyle nowych nominacyi w wojsku? Dla czegóż Generała Skrzyneckiego z daleka przywołali? Jednego teraz tylko niedostaje; - oto aby Generała tego z kraju oddalono, ponieważ obce mocarstwa tego żądają. Mówca oświadczył, iż się w śród takowych okoliczności wstydzi imienia Belgijczyka, w którem dotychczas największy pokładał zaszczyt. - Po nim jął mówić Pan Pirson, który poprzednika swego w zapalcj.ywości jeszcze przewyższył: "Przedewszystkiem chcę wiedzieć (powiedziab, dla czego tu tylko trzej są Ministrowie obecni i dla czego drudzy trzej z gabinetu wystąpili? MPanowie! Zanim Judasz zdrady swojej dokonał, była wieczerza, której Zbawiciel przewodniczył . Wczoraj też była wieczerza w Wysokiem miejscu (reklamacye ze strony ławki ministeryalnćj) a dzisiaj zdrady się dopuszcza- przeciw ojczyźnie i Królowi. Jutro żądać będą od Panów zwinięcia walecznej armii naszej i urlopowania tylu oficerów, których rząd mianował wiedząc już, że ich potrzebować nie będzie, stało się to zapewne, aby wszelkie przez Izbę wotowane summy w jednym strwonić miesiącu. MPanowie! Mówię o zdradzie, bo zaiste zdrady potrzeba było, Dny piękną zgodę narodu przez trzech tchórzów podkopać, z których jeden żołnierzem! (P. de Merode: "Grubiańslwa nie są dowodami. ") Przedewszystkiem wiedzieć musimy, dla czego owi trzej tak spotwarzeni Ministrowie się cofnęli." - Wszczęła si<j następnie sprzeczka pełna osobistości między Ministrami, która sprawy samej mniej się dotyczyła. - .Stanęła raecz na tero, że wnioski wano o 4j. N a tak nazwanym placu męczenników zebrało się-wczoraj około 2000 ludzi, którzy Braban<;onne i Marseillaise zaśpiewali i po trzykrotnych wykrzykach: »Niech żyje Limburg! Niech żyje Luxemburg! Niech żyje armia!" spokojnie do domów się.roześli. Później aresztowano kilka osób, które wolały: »Niech żyje rzeczpospolita! Precz z Królem!«<<: O wydanem niedawno temu piśmie Pana Dumortiera przeciw ustąpieniu ziemi powiada I n d e p e n d a n t : »Pan IJ umortier sądzi źe niedostatecznie korzystano z wielkiego bodźca wpływu katolickiego. Jeżeli zaś otwarcie przemówić mamy, wyznajemy szczerze źe . ' JUŻ go zapewne nadużyto, i źe szczególniej pod względem sposobu myślenia pogranicznych narodów aż nadto jawnie się przekonano o skutkach kollizyi. Wiochy.
Z Rzym u, dnia 12. Lutego.
(Gaz. powsz.) - Zapowiedziane oświecenie kopuły na kościele św. Piotra, jakie Papież na uczczenie W. X. Następcy tronu rossyjskiego dać zamyślał, nie nastąpi, ponieważ robotnicy 1IY tak krótkim czasie potrzebnych przygotowań wykończyć nie mogli. Wczoraj wieczorem byt bal u Torlonii, a dziś u Posła rossyjkiego n cześć Następcy tronu rossyjskiego l bawarskIego, który tu ciągle ścisłego incognito przestrzega Pierwszy z nich wyjeżdża jutro ku północy, a drugi w południowe strony.
Rozmaite wiadomości.
Nowy, zadziwiający wynalazek ut walenia obrazów ciemni optycznej. - Na posiedzeniu paryzkiej akademii umiejętności dnia 7- Stycznia r. b., uwiadomił Pan Ar a go o wynalazku Pana Daguerre, któremu po sześcioletnich usiłowaniach udało się obraz za pomocą zwyczajnej ciemni optycznej na płaszczyznę rysunkową rzucony, przy.trzymać czyli utrwalić. Abyśmy czytelnIkom naszym jaśniejsze o tym zadziwiającym wynalazku dać mogli wyobrażenie mu. . ' SImY Im przypomnieć, źe ciemnia op tyczna czyli camera abscwdj jestto skrzynia dobrze zamknięta, do której promienie światła od przedmiotów zewnętrznych odbite, dostają się jednemtylko miejscem, to jest: przez (śklanną) wypukłą "'soczewkę, w ten sposób, iż obraz wyraźny tych przedmiotów pada na poziomą płaszczyznę białego papieru, umieszczonego wewnątrz skrzyni w ognisku viezewki. Ale obraz ten nie wraża się w papier sam z siebie;chcąc go schwytać, trzeba jego zarys obwieść ołówkiem - i tento jest dotychczasowy sposób zdejmowania widoków za pomocą cieni optycznej. . Pan D a g u e r r e zaś w swej cIe nI optycznej podstawia zamiast białego papIeru płytę metalową, której powierzchnia jest w pew ny sposób spreparowaną. promienie światła to mniej to więcej sil e, odbite od części przedmiotu oświetlonych, padają na tę preparowaną powierzchnię płyty i działając na nią przez pewny czas, wrażają same z siebie (swojem chemicznem działaniem) obraz przedmiotu. Skoro ten obraz jest już zupełnie gotowy, Pan Daguerre daje mu powl kę? aby dalsze działanie światła już go nie zmIenIało. - Ze światło swoim wpływem chemicznym zmienia kolory, wiadomo każdem u; wszak blichowanie naturalne płótna polega na tej własności światła. Przy odkryciu, o tór m mówimy, chodziło o dwie rzeczy, najprzod: aby utworzyć taką substancyję na którąby światło tak szybko i silnie działanie s e (chemiczne) wywierało, iżby w kilku mInutach wraziło na niej obraz przedmiotu , , powtore: aby wygotowanemu w ten sposób obrazowi dać pewny rodzaj powłoki, htóraby go od dalszego Uuż niepotrzebnego ) działania światła zupełnie chroniła. Obadwa te środki odkrył Pan Daguerre tak doskonale, ie pod naszem niebem w 8 do 10 minutach oddaje za pomocą ciemni optycznej obraz najdokładniej odcieniowany, jak gdyby tuszem. *) - Oko śkłern -powiększające«! uzbrojone, odkrywa w .tym obrazie najdrobniejsze szczegółX,. .które zwyczajnej jego uwadze uchodzą. JNIe jestto tedy proste naśladowanie, ale sama najistotniejsza prawda. Podróżujący, który ołówka do ręki wziąć nie umie, będzie nam odtąd nieporównanie lepszych i dokładniejszych dostarczał widoków, aniżeli najpierwszy na świecie malarz. Przy krajowidach metoda ta ma tę niekorzyść, źe drzewa oddaje trochę niewyraźnie, a to po części dla teg?, e promienie światła koloru zielonego Z ją SIę słabe wywierać działanie na massę, ktorą płyta rysunkowa jest powleczona, po części zaś, źe liście są zawsze w niejakiem drganiu; ale do gmachów., dzieł kunsztownych, do gór i do perspektywy jest ona nieporównaną. Przy portretowaniu tą metodą zachodziłaby także ta niedogodność, źe oczy modelu z wsze są nieco w poruszeniu, a tern samem nIe mogłyby być wyraźnie oddane; ale do kopijowania wszelkich obrazów
. *) Niektóre .pisma niemieckie donoszą fałs ie Ie obraz tea przedstawia się nawet i w koloracli na turalnych. Daguerre zdjął juz swoją metodą z mostu des Saints Peies niezmierzoną okiem galeryję Luwru w naidrobnieiszych jej szczegółach, i kościół None Dames z mostu de la Archeveche. Malarz Uelaroche, który w pracowni P. Daguerre oglądał te dwa widoki, wyraża się o nich ze wszech miar naipochwalniej, dodaj ąc: iź w nich przebija się nawet pora dnia, w której były zrobione. Zastosowanie ter metody do przedmiotów umniezych, zacznie się zapewne od utrwalenia obrazów przez mikroskop otrzymywanych. Zyskają na tern bardzo wiele fizyjologowie, którzy dotąd z wielkim mozołem i ofiarą wzroku rysować musieli według mikroskopu. P. Arago mniema,
*) Pewny dziennik paryzki donosi w tej mierze co następuje: »Widzieliśmy u samego Pana Daguerre male arcydzieła, w których sama natura się odbija, i dlatego w krótkich słowach, ale wiernie skreślimy, jakie takowe dzieła uczyniły na nas wrażenie. Ilekroć przedłożono HallI nową kartę, tyle razy odnawiało i wzmagało się w nas podziwienie. t' o zą artystów ski rysunek! co za prześliczny jasno-cień I jak doskonałe wykonanie! W jak złudnym sposobie oddane są tu wszystkie przedmioty! J ak silnie wyskakuje każdy szczegół w owych płaskorzeźbach! Tn przedstawia się leżąca Wenus pod nicioma względami z rozmaitego stanowiska: j ak doskonale wszystkie jej proporcyje są zmniejszone; jestto szczery utwór natury, przedziwne dzieło aż do omamienia! Wszystko to jest wyborne, ale nie jestżeto nakoniec tylko tuszem zrobiony rysuuek przez biegłego artystę? Pan Daguerre zamiast odpowiedzi podaje nam da ręki śkło powiększające, za pomocą którego widzimy najdrobniejsze fałdeczki w przedmiocie, i liuije w krajobrazie, których golem okiem dostrzedz nie można. Za pomocą lornety zbliżamy do siebie przedmioty, które są od nas odległe. Tym sposobem, patrząc się na Paryż z stanowiska Pont des arts, poznajemy naj drobniejsze szczegóły; możemy policzyć wszystkie w bruku kamienie, widzimy wilgoć przez deszcz sprawioną, czytamy napis znajdujący się na tablicy sklepu. Wszystkie naj cieńsze włokienka tkaniny światła z przedmiotu w o brar przeszły. Atoli jeszcze dziwniejszym okazuje się skutek, używszy do tego mikroskopu. Owad przez słoneczny mikroskop niezmiernie powiększony, okazuje się w tych proporcyjach jak najdokładniej. Ztąd łatwo poznać można, że odkrycie to także w naturalno - history czeym względzie może mieć wielką wagę. Szybkość, zjaką światło zupełny rysunek nam przedstawia, zostaje w proporcyi zjego silą,- i dla tego operacyja ia odbywa się w południe i w lecie z większym pospiechem, niż zrana, albo w wieczór, lub podczas eimy. Podobnież skutek podług szerokości jeograficznćj zapewnejest rozmaity. Pan Daguerre nie robił dotychczas doświadczenia tylko w jednym Pażyżu, a śród najponyśłniejszych okoliczności opóźnia się ia rzecz do tego stopnia, że tylko martwą czyli spokojną naturę doskonale schwycić można, a ruchome ciała tylko spłynione w massę przedstawiają obrazy. - Atoli z tego wszy stkiego widać, iź pod gorącem, słońcem Afryki okazałby się skutek bardzo spieszny, gdziebj śmy w okamgnieniu i obrazy ruchomej natury otrzymać mogli. «z e J P h o t o m e t ryj a *) zyska w i e l e n a t y m wynalazku. P. Daguerre nie pierwszy wpadł na myśl utrwalania o brazów ciemni optycznej. Już od niejakiego czasu chemicy próbowali kilku takich kombinacyj, które w>stawione na działanie światła zmieniają swój kolor. Jedną z takich kombinacyj i właściwie naj dotkliwsza, na światło, jest połączenie chloru i srebra c h lor k i e m s r e b r a (chlorure d'argent) zwaną. * l[ ) Ciało to wtedy, gdy go preparuą, jest białe, vvystawione zaś na działanie światła, przybiera kolor niebieskawy i czarny. - Na tej zasadzie opiera się może i wynalazek Pana Daguerre. - Jeźli zamiast dawania tła pod obraz na metalu, uda się toź samo z papierem, wtedy spodziewać się można tem większego upowszechnienia tego wynalazku, który nieprzebrane obiecuie zastosowania. Idzie tylko o t o, aby utalentowany wynalazca za wieloletnie mozoły i znaczne koszta doświadczeń przyzwoicie został wynagrodzony» Przywilej rządowy nie może go zasłonić, bo odkrycie to jest za nadto proste, aby od osoby do osoby w krótkim czasie nie przeszło» Najsłuszniej będzie jeźli rząd odkupi tę nieocenioną tajemnicę i poda ją niebawem do powszechnego użytku, (Hozm. L w.)
Przestroga dla ciekawych z boku.
- Dziennik i el e graf donosi : Doświadczeni lekarze zrobili niedawno uwagę, iź rozszerzona choroba patrzenia zyzem i krótkiego wzroku przezto się znacznie wzmaga, iż w nowszym czasie przyzwyczajono się dla ekonomii nie kupować książek, a przecież je czytać, i z tegoto powodu książki, które księgarzowi zwrócone być mają, po największej części tylko z boku są rozerznięte i wtem niewygodnem położeniu czytane. <fcatwo sobie wyobrazić można, iź ukośny kierunek źrenicy w tak niedogodnem czytaniu, na zdrowy wzrok bardzo szkodliwe skutki wywiera.
* P h o t o m e t ry ja jestto część nauki o świetle, mająca za przedmiot »oznaczenie natężenia światła w rozmaitych przypadkach.« **) Najnowszy dziennik paryzki utrzymuje, że zdanie, jakoby chlor srebra był do tego środkiem, jest bezzasadne.
AmmmlUmmmmlUlUmmlUmlUmmmlUm6lUlU-mmlU6mlUmHlUHm........lU
Nakładem braci Szerków wyszło w tych dniach: " Wyprawa Generała Jana Henryka Dąbrowskiego do Wielkiej Polski w roku 1794. Przez niego samego opisana. Z jedną mappą. Tudzież wyjątek z autobiografii jego. Wydane przez Edwarda Kaczyńskiego. "
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.03.02 Nr52 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.