GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.12 Nr187

Czas czytania: ok. 19 min.

VVielkiego

Xicstwa POZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej Dekera i Spółki. - Redaktors A. Wannoueki.

JX*IM.

W Sobotę dnia 12. Sierpnia.

1843.

Wiadomości kraj owe.

Z B e rlina, dnia 8. Sierpnia.

J. K. M. Książę Karol wyjechał do Dobberaim. Król. francuski nadzwyczajny poseł i pełnomocny minister przy dworze Saskim, Baron B u s s i e re, przybył tu z Drezna.

Wiadomości zagraniczne.

Francya.

z Paryża, dnia 3. Sierpnia. Książę Montpensier przybył dnia 25. p. m.

do Bareges. - Księstwo N emours udadzą się z Caen do St. Lo. Przyjmują ich wszędzie z oznakami szczerej radości. Obadwaj synowie ATego Mirzy, którzy się przez kilka tygodni w" Paryżu bawili, wyjechali do Lyonu w towarzystwie Generała Ferner. W Poniedziałek mają stanąć w Marsylii, zkąd prosto do Bagdadu udać się mają. Sądzą niektórzy, że podróż ich do Francyi miała związek ze sprawą turecko-perska, 'która zagraża wojną między temi dwoma muzułmańskiemu państwami. Hrabia Salvandy dostał podobne polecenie, aby był gotów do wyjazdu z Paryża i do zajęcia miejsca swego jako poseł w Madrycie. Z drugiej zaś strony słychać, że Pan Guizot stara się Króla skłonić do tego, aby na miejsce Pana Salvandy posłać innego dyplomatę.

Ale Pan Salvandy ma znaczny wpływ u dworu, nie straci więc tak prędko swego miejsca. Dotychczasowy pełnomocnik fraucuzki w Hiszpanii, Książę Gliicksberg, otrzymał rozkaz, aby Pana Salvandego jak naj dokładniej zaznajomił ze wszystkie mi stronnikami legacyi, poczem, jak się zdaje, wysłanym będzie jako pełnomocnik do jednego z pomniejszych dworów niemieckich. Partya legitymistów odpowiedziała na znaną broszurę o zamęściu Królowej Izabelli I I. , którą Baronowi Billing przypisują, podobnem pisemkiem, dowodzącem, że nikt dla Izabelli nie jest stósowniejszym jak Książę Asturyi. Don Karlos, który przez żonę swoje Księżniczkę Beira namawiany, długo się temu zamęściu opierał, teraz podobno już chce wszelkich praw swoich do Hiszpanii zrzec się na rzecz najstarszego syna. Anglia.

Izba niższa, posiedzenie z dnia Igo Sierpnia. - Stosunki irlandzkie były dzisiaj znowu przedmiotem długich rozpraw; cała ta dyskussya, jak się zdaje, zajmie kilka sessyi. Następna propozycya Pana Ward wywołała spory. » Należy podać N ajjaśniejszej Pani uniżony adres wyrażający opinią Izby, że malkontentów w Irlandyi nie można gwahem do porządku przyprowadzić, lecz zniesieniem tych niedogodności, które już od lat wielu są przyczyną zobopóliiych skarg i utyskiwań. Najgłó oddaje całą własność kościelną Irlaudyi w ręce duchowieństwa nader małej części mieszkańców; Izba tedy, będąc przekonaną, że takowe prawo ani rozsądnem, ani dla kraju chrześciańskiego śtósownem nie jest, podejmuje się z pomocą Najjaśniejszej Pani, nienaruszając obecnych praw własności poddanych protestanckich, w taki sposób uregulować własność kościelną w Ir land yi, któryby zniósł przyczynę wszelkich słusznych skarg i lud irlandzki zadowolnił i szczęśliwym uczynił.« Los tego projektu nie jest wątpliwym; zostanie on odrzuconym, gdyż zagraża uszczupleniem praw kościoła protestanckiego, które unia w całej ich rozciągłości zabezpieczyła; zostanie odrzuconym jak wszystkie dawniejsze projekta Pana W ard, który dziś przez cztery godziny starał się przekonać Izbę o konieczności urzeczywistnienia swych sazad, i przez cztery godziny, jak to mówią, groch Q ścianę rzucał. Z Londynu, dnia 2. Sierpnia.

S t a n d a r d donosi dzisiaj o śmierci Księcia Dorset, którego Księstwo wygasło, gdyż żadnych nie zostawił po sobie dziedziców. Znanym on był dawniej, nim po śmierci swego kuzyna otrzymał godność książęcą, pod nazwiskiem Viscounla Sackyilłe, a jako S7czególny faworyt Królów Grzegorza IV. i Wilhelma IV., piastował urząd N ad - konjuszego . Umierając miał lat 76. Irlandzki apostoł umiarkowania, ojciec Mathew, bawi od dni kilku w Londynie i odbył wczoraj swoje pierwsze nader liczne zebranie. Lord S tanhope, którego ojciec serdecznie przy wszystkich uściskał i ucałował, złożył wraz z 300 innymi przysięgę umiarkowania. Ojciec Mathew zabawi ta zapewne przez dłuższy czas.

Hiszpania.

Z Madrytu, dnia 27. Lipca.

Ministeryum i Ayuntamiento, które teraz ustały, wyrządziły wielkiej liczbie mieszkańców i całej stolicy znaczne szkody przez swoje nierozumne środki odporne. I tak wszystkie ogrody w Buen Retiro splądrowały biwuakujące tamże bataliony; domy częścią z dachów odarto, aby ich lepiej bronić można, częścią, przy bramach osobliwie, zupełnie zburzono, belek użyto do ogni biwuakowych, pola i ogrody zniszczono sypaniem bateryi, wycieńczono wreszcie zupełnie kassę miejską wydatkami na barykady, fossy i inne okopy, również codziennym żołdem gwardyi narodowej, która przez cały czas była na stopie wojennej. Generał O'Dounel przybył do Madrytu il i »LJl3

mianowanym jest, jak mOWlą, Generał-Kapi1 , . .

taiiem i Gubernatorem Kuby. TeraznleJszy Gubernator, Generał Valdez, uchodzi za patryarchę Ayakuczów. W WalIadolidzie był Generał O'Donnel przytomnym na jednem posiedzeniu Junty, i oświadczył przy tej okoliczności, że tylko nieprzyjaciele jedności i wolności narodowe'j, mogli jemu i jego współwygnańcom przypisywać zamiary reakcyi, zemsty lub politycznej przewagi, że chce się złączyć z współobywatelami, aby utrzymać Królową Izabellę, konstytucyą w roku 1837., niepodległość narodową i godzący wszystkie umysły program ministerstwa Lopeza; że tak mało ma w sobie chęci wywyższenia się, iż gotów jest tak szlachetnej sprawie służyć jako zwyczajny oficer, a nawet jako prosty grenadyer. Książę Baylen, którego zrobiono opiekunem Królowej, jest starzec mający lat 90 i należący do parlyi umiarkowanej; nowi AlkaIdowie madryccy, PP. Domenech i Madoz, należą do stronnictwa postępu. Pierwszy z nich wniósł w Maju roku 1842. jako deputowany skargę przeciw ministerstwu Gonzalez- Infante, drugi deputowany oppozycyjny i redaktor Ka ste la ńczyka wywołał powstanie w wyższej Aragonii.

Podług doniesień z Madrytu, Księżna Witoryi opuściła dnia 24. Madryt, jadąc do swego małżonka. Pozyskała ona szacunek wszystkich osób, do różnych partyi należących, które ją bliżej poznać mogły. Generałów Seoane i Lemery, którzy, jak wiadomo, otrzymali paszporty z Madrytu, aby się udać do Francyi, aresztowano w Burgozie na rozkaz Junty. Rząd zapewne kroku tego niepochwali. List z Granady podaje następujące szczegóły o okropnym ogniu, który to miasto zniszczył. «Wielki bazar jedwabnych wyrobów, znany pod arabskim nazwiskiem Alcaiceria, w którym zawsze znaczne zasoby jedwabiu i jedwabnych materyi były na składzie, zgorzał zupełnie dn. 20. Lipca. Ogień wybuchnął z niezmierną siłą z pośrodka tego rozległego budynku, Cały bazar stał się nakształt wulkanu; płomień buchał aż nad wieże katedralnego kościoła. Cała część miasta od bramy deI Sagrario aż do rynku de la Vivarambla leży w gruzach. Ogień zagraża obwodowi Zacatin, w k( órym znaczą ilość domów zrzucić musiano, aby wstrzymać rozszerzenie się pożaru. Szkodę już wyrządzoną liczą na kilka milionów franków, szczęściem, że wiatr nie wieje ku środkowi miasta. T elegraficzne doniesienia z Hiszpanii.

Z B a y o n n y, dn. 1. Sierpnia. - Bombardowanie Sewilli trwało jeszcze dnia 25. Lipca. Zniszczenie było nader wielkie. Mieszkańcy okazywali ciągłe niezłomną wytrwałość. Rząd madrycki ogłosił dnia 30. Lipca manifest, w którym stara się przekonać wszystkich, że ma prawuość na swej stronie, i oraz donosi o bliskiem zwołaniu Kortezów. Wiadomości odebrane z Saragossy dnia 28.

i 29. Lipca milczą zupełnie o reakcyi, która tam podobno d. 26. wybuchnąć miała. Tegoż samego dnia wydał Brygadier Amettler odezwę w jak najzgodniejszym duchu. Naczelnik polityczny wziął dymissyą, a Ayuntamiento oświadczyło się za rządem madryckim. Z p e rp iguan u, d. 1. Sierpnia. - J un ta dobra publicznego w Walencyi uznała niiuisterstwo Lopeza zarząd tymczasowy. Z Kadyxu, d. 21. Lipca. Bryg wojenny »Nervion« i dwa inne statki, które tutejsze władze przeciw kilku okrętom powstańców, stojącym w porcie, wysłały, złączyły się z temiż, tak że cała eskadra blokady składa się teraz tylko z jedne] fregatty, trzech statków parowych, jednego Bryggu i kilku feluk. Dzienniki barcclońskie z dnia 28. donoszą, że pułkownik Echalecu nie wyjechał sam do Madrytu, tylko wysłał dwóch oficerów załogi.

Tymczasem jednak przybył z Madrytu goniec z rozkazem dla pułkownika, żeby złożył kommende w ręce oficera, którego później wymienią; z tej przyczyny weszła Junta barcelońska w nowe z pułkownikiem układy, aby się wreszcie z nim porozumieć. Barcelończycy pracują ciągle z zapałem nad zniszczeniem fortyfikacyi; ta robota wiece] niż 800 ludzi zajmuje.

Centralna Junta narodowa ukonstytuowała się w Barcelonie pod przewodnictwem Pana D. Juan Zafont. Ma dotychczas tylko 7 członków, których posłannictwo mocno jeszcze jest wątpliwe, gdyż znajduje się między nimi deputowany z Kadyxu, a przecież Kadyx do dziś dnia jeszcze wiernym jest Begientowi. Centralna Junta narodowa wydała pozew do wszystkich Junt prowincyalnych, w którym je wzywa do wysłania pełnomocników swoich do Barcelony. Mocno jednakie wątpić o te'm należy, czy rząd madrycki tę J unIę uzna.

Multany i Wołoszczyzna.

Gazeta Preszburska donosi z Wołoszczyzny co następuje: Ministrem spraw wewnętrznych mianowany został dotychczasowy Wielki Logolheta, a teraz do godności Wielkiego Woruika wyniesiony Baron Stirbey, brat J. M.

Księcia panującego; Ministrem spraw duchownych dotychczasowy Aga (Szef policyi) Wielki Logotheta Emmanuel Ploresco; Ministrem sprawiedliwości, Wielki Logotheta Alexander Villara; Ministrem finansów, dotychczasowy Prezes rady miejskiej, Wielki Logotheta J ari Pilippesko; Sekretarzem Stanu, Wielki Logotheta Emmanuel Valeano, trzej ostatni dawni członkowie ostatniego zgromadzenia Stanów; Agą, złożony z urzędu ra rządu przeszłego Wielki Logotheta Jan Manu, Prezesem Ministerstwa - albo raczej Prezesem nadzwyczajnej rady rządowej, której członkami są wszyscy Ministrowie, azatem prócz wymienionych także Kontroler Stanu i Naczelnik milicyi, a w której Księciu, jeśli tenże przytomnym jest, przypada prezydencya - mianowany został dotychczasowy Prezes pierwszej Sekcyi Wysokiego Dywanu, Wielki Ban Pilipesko. Wakujące przezto miejsce ostatniego poruczone zostało Wielkiemu W ornikowi Alexandrowi Baducano Pilippesce wyniesionemu na stopień Wielkiego Bana, a nareszcie miejsce Prezesa drugiej sekcyi tegoż Wysokiego Dywanu dotychczasowemuMinistrowi spraw wewnętrznych, Teodorowi Waberesce, wyniesionemu do godności Wielkiego Bana. (Godność Wielkiego Bana najwyższym jest stopniem w tameczne) randze urzędniczej.) Azatem pierwsze urzędy są obsadzone, a zmiana ta Ministrów pociągnie za sobą długi szereg zmian rozmaitych. Bo ponieważ obsadzanie miejsc niższych, w różnych wydziałach od Naczelnika każdego wydziału zależy, przeto zapewne każdy Minister dobierze sobie urzędników według gustu swego, przez co niejeden utalentowany, zdatny urzędnik bez służby zostanie, z tego jedynie powodu, że nowemu naczelnikowi do myśli nie przypada. W takowe m postępowaniu z urzędnikami leży przyczyna ich przekupstwa i chciwości, a w tej przyczynie znowu źródło zupełnego braku szlachetnej emulacyi. Cóż więc dziwnego, że urzędnik nie mający żadnego majątku, dopóki urząd w swoich ma reku, wszelkiemi sposobami pieniędzy nazbierać się stara, z bojaźni, że pomimo zdolności i nauki nigdy mu się już może nie uda do służby powrócić; cóż dziwnego, że przy fakiem poniżeniu talentu, a uczczeniu niezdatności, mniej się ta w ogóle o usposobienie do urzędów ubiegają, aniżeli o łaskę magnatów, w których ręku spoczywa los niższych. z K o n s t a n t y n o p o l a, d. 19. Lipca. Nie doszła nas jeszcze dotąd żadna wiadomość z Petersburga, jakie wrażenie tamie sprawił powtórny wybór Kary Gieorgiewicza. Pan Titoff żądał tymczasowo wstrzymania Beratu potwierdzającego obór z dnia 27. Czerwca i obstaje przy tern, aby Wucicza i Petroniewifcza z Serbii wydalić, a postępowanie ich oddać pod śledztwo komissyi tureckiej tu w stolicy. Prośba podana przez zgromadzenie ludu serbskiego za Wuciczem i Petrouiewiczem oburzyła mocno Pana Titoffa; sądzi on, ze takowe interessowanie się za dwoma sprawcami ostatniej rewolucyi nawet na nowo obranego Księcia bardzo dwuznaczne rzuca światło, r. którego to powodu P. Titoff wątpić się zdaje, czy powtórny ten obór ze strony gabinetu rossyjskiego uznany zostanie. Wszakże tu nikt o tein nie wątpi: bo osnowa rapportów Barona Lieven z wypadków ostatniego oboru dobrze tu jest wiadoma; a rapport ten tak jest energiczny, skreślony przez niego obraz powszechnej opinii w Serbii tak wyraźnie przemawia za Karą Gieorgiewiczem i jego partyą, że niepodobna, aby celu swego chybić miały. Nawet co do Wucicza i Petroniewicza jeszcze tu nie stracono nadziei: bo żądanie ich wydalenia polega na zabiegach, jakie obadwaj przed oborem z dnia 27. Czerwca czynili: ale ponieważ obór ten już minął, te'm samem powód do ich wydalenia upada. Przedwczoraj miał Pan Titoff posłuchanie u Wielkiego Wezyra. Wracając, płynął z całą swoją świtą statkiem, który tak silnie uderzył o barkę turecką, że Książę Handschery, pierwszy Dragoman wrat z kilku innymi osobami 7. poselstwa w wodę powpadali. Szybka pomoc uratowała jednak wszystkich. Na wyspie Samos, stosownie do nowej orgauizacyi sądowniclwa odbyło się niedawno w mieście Stefanopolis pierwsze posiedzenie Sądu przysięgłych, podług kodexu francuskiego. - Sprawa toczyła się przeciw dwom osobom obwinionym o zamordowanie urzędnika. Sąd przysięgłych uznał jednego z nich winnym tej zbronni, a drugiego jako wspólnika, Wrażenie, jakie ten nowy sposób sądzenia sprawił na mieszkańcach tamecznych, było nader wielkie. Z nad granicy Tureckiej, d. 26. Lipca.

Wucicz i Petrouiewicz odpowiedzieli właśnie Ha żądauia Koumiissarza Rossyjskiego, przedstawione im przez Senatora Garaszanina. Odpowiedź ta nie zawiera nic stanowczego: twierdzą oni, że tylko rząd Serbski ma prawo stanowić

względem ich oddalenia, ale jeśliby tenże oddalenie ich za korzystne dla dobra narodu osądzić miał, Wjjść są gotowi. Zdaje się więc, ze czekać jeszcze będą na skutek obrady w Belgradzie.

Serbia.

Z B elgrad u, dnia 26. Lipca.

Nadeszła tu cotylko wiadomość od Senatora Garaszanina z Kragujewaczu, że Wucicz i Petroniewicz gotowi są poddać się rozkazom rządu, jeśli takowe zgodne są z żądaniami Barona Lievena. Stosownie do tego wygotowany być ma rozkaz rządowy. Persya.

Dzennik Simrneński Impcrtial z dnia 7.

Czerwca doaqsi z Teheranu: Wojska Chana Buharskiego pobiły wojska Chana Chiwy. Teheran został w kilka chwil zajęty, a Gubernator znalazł ocalenie swoje w ucieczce. Kamram, Szach Heratu, umarł; Wezyr jego, Jar Mehemet Chan, poddał się Szachowi perskiemu tyl ko nominalnie.

Rozmaite wiadomości.

(Nadesłano.) ZP O z n a n i a. - Lubo spóźniono, nienajeży jednak milczeniem pomijać dawnych naszych znajomych, którzy raz tylko w roku do nas przybywają, to jest dni Święto Jańskie w Poznaniu. Czas bieży szybko, a z każdym swym krokiem nowe wyrzuca pojęcia, wynalazki wżyciu ludzkiem, trudno jednakże śmiało wyrzec, czy odmiany te zawsze postępem nazwać możemy. Cze'm jest dzisiejsza powierzchowna postać Poznania, jego ruch umysłowy w porównaniu, gdy myślą naszą o lat kilkanaście w tyl się cofniemy. Czas leż, okoliczności i stosunki silnie wpłynęły, aby nadać inną postać tak zwanym tranzakeyom Sto Jańskim. Dawniej za szlachcicem zmierzającym w dnie te ku Poznaniowi, ciągnęły się jakby długi powłok komely, ładowne wozy z pościelą, obrokami, drzewem, kuchennemi i stolowemi narzędziami, drobiem i tylu iniiemi najdrobniejszemi nawet szczegółami. Szlachta z odległych stron zbliżała niejako na jedno miejsce swe mieszkania, aby z łatwością się nawzajem odwiedzić, a przyte'm aby wioskę wydzierżawić i zebrany przez rok kapitał wypożyczyć. Naładowane pieniędzmi szkatuły lnb wory, toczyły się ciągle w pojazdach lub taczkach wolnym krokiem po ulikach miasto. Dziś wszystko lo znikło. J eden Bazar ileż to pożarł »ozów prowiantowych. Powiadają także, iż wynalezienie obieg. Wierzę temu i niechcę bliżej zgłębiać powodów, dla czego nie brzęczą już lak liczuie pieniądze po ulicach, luboby obszerny artykuł o tym przedmiocie napisać można. Wreszcie i ustanowienie wełnianego jarmarku, nie mało umniejszyło obrót pieniężny w dniach Sto Jańskich. Wszystkie czynności, które dawniej w jednym czasie się odbywały, teraz na dwie peryody są podzielone; gdyż wielu obywateli zebrawszy pieniądze za sprzedaną wełnę, nie czekając tranzakcyi, natychmiast swoje interessa ułatwia i ztąd też być może, iż dwa te zjazdy w tak krótkim po sobie następujące czasie, w jeden kiedyś zlać się mogą, luboby mieszkance Poznania nie mile na to spoglądali.

Tylko zabawy i widowiska publiczne wierneun tranzakcyom pozostały, bo na wełnianym targu każdy zatrudniony sprzedażą, mniej ma do rozrywki wolnego czasu. Od lat kilku podczas dni Sto Jańskich widujemy w Poznaniu więcej, aniżeli widywali ojcowie nasi, to jest wystawę obrazów i konne wyścigi. Znawca potrafi o wystawie wydać sąd właściwy, my zaś tylko cieszyć się możemy, że nie w dalekich zagranicznych, ale raczej w nasze'm ro dzinnem mieście, bez żadnych prawie wydatków, mamy sposobność przypatrzenia się pracom raalarskiem tylu znakomitych mistrzów w Europie. Konne zaś wyścigi, powtarzam, nieznane by \y ojcom naszym, bo oni poznali siłę koni, kiedy upędzali się, nie do mely przez rowy lub baryery , o talary lub obiady, ale kiedy uganiali się z nieprzyjacielem. Wiadomo iż w Polsce szlachty było głównem obowiązkiem, w pospolitem ruszeniu stawać do obrony kraju, wiadomo, iż ta szlachta stawała tylko na koniu, iż tylko w zagranicy szukać musiano ochotników do tego rodzaju broni, nie wprawiano podówczas koni w wyścigi; a przecież po wszystkie strony głośne były dzieła wojenne Polaków. Dawne rycerskie turnieje nie miały także nic wspólnego z dzisiejszemi wyścigami, nie znały one angielskich żokejów, odważanych jako pieprz na funty, ale byty to ćwiczenia i próby rycerskiej dzielności. Nieczuli też Polacy potrzeby ulepszauia rasy, aby mieć zdatne konie do uprawy roli, bo i bez tego Polska spichlerzem Europy nazywana była. Rzućmy okiem na przeszłość: tam bezrozumne te zwierzęta o wiele już wyścigły ludzi, bo powinności swojej ściśle dopełniły, na ludziach tylko ciążyodpowiedzialność. Nie konie więc, ale ich jeźdźców poprawiać trzeba, aby lepsza przyszłość zabłysła. Poznają się już wszędzie na przewrotne in twierdzeniu owych podrawiaczów rasś, i odjąwszy im charakter urzędowy ulepszeń, starają się ich zniżyć do właściwego im stanowiska prywatnych igraszek. Słyszeliśmy już podobne wnioski w izbach angielskich, a nawet na naszym prowincyaluyin tegorocznym Sejmie, . odjęto im roczne wsparcie większością 37 przeciw 7 głosom. Z przedstawień wyższego rzędu, na najpierwsze zasługują wspomnienie, a zarazem i na podziękowanie nasi rodacy z różnych okolic, którzy nie lękali się licznych trudów, poświęcili swe siły, aby przyjść w pomoc ludzkości. W dn. 27. Czerwca r. b miłe spędzonym został wieczór, na słuchaniu gry na fortepianie szanownego naszego ziomka, na dochód Naukowej Pomocy. W trzy dni zaś później, aby powiększyć dochód aktorów polskich, odegrali amatorowie tragedyą Korzeniowskiego pod tytułem: «Mnich.« Przedstawa ta, z małym tylko wyjątkiem, zdradzała raczej wytrawionych od lat wielu artystów, aniżeli młodzieńców, którzy po raz pierwszy na scenę wystąpili. WTidzowie więc za swój mały datek, sowicie wynagrodzeni zostali. Towarzystwo artystów dramatycznych polskich, które wśród swoich ziomków, z tylu trudnościami o byt swój walczyć musiało, w czasie tranzakcyi Sto Jańskich dało także kilka przedstawień. Może być, iż tych, którzy mieli sposobność odwiedzić przedstawienia sceniczne w wielkich zagranicznych miastach, a nawet w naszej Warszawie, przedstawienia sceny poznańskiej zadowolnić nie zdołały. Wszakżesz i pomiędzy ptakami są doskonalsi nad skowronka śpiewacy, a przecież plak ten nam miły, bo się wylągł na naszej ziemi, znajomą piosnkę zaśpiewał. - W" jeden wieczór także, zebrali się Sto Jańscy goście na bal składkowy kawalerski do pobliskiej Poznania Dębiny, lecz o tern nie ma co do mówienia, tam było wszystko po dawnemu, - oj! i bardzo po dawnemu, - państwo bawili się do późnej nocy w salonie, a furszpanie mokli w ulewnym deszczu na dworze.

W ten sposób mieli więc mieszkańcy Poznania i goście Śto J ańscy sposobność, mile przepędzić każdy wieczór. Ale i we dnie było co do widzenia. Panorama, woskowe figury, przenosiły nas w jednej chwili w dalekie Europy i Ameryki okolice, lub wprowadzały nas w liczne grono monarchów i znakomitych ludzi. - N a największą jednakże uwagę naszą, zasługiwało przedstawienie Moskwy. Już o tern dosyć w Gazecie Poznań, napisano, ale pochwały nie były przesadzone. Wstępując po kilkunastu ogarnia nas niejaka <duda, zdaje nam się, żeśmy rzeczywiście wstąpili na Aal eryą Pskowskiego pałacu. Obszerne miasto najeżone niezliczoną liczbą wież, świątynie, pałace, ogrody, ulice i w nich uwijający się ludzie, wszystko to jakby laską czarodziejską wywołane, stawia się przed oczy nasze. Z wzniosłych murów Kreralina, wysuwają się liczne żołnierzy szeregi. Może to obluz warty, uroczystość wojskowa, lub też ćwiczenia tylko. Ale gdy Ukaz kiedy wywoła szeregi zKremlina, aby się przeszły po Europie, coz w tenczas będzie? - Ci co to corocznie się wprawiają w harce wyścigowe, będą już mieli wprawne rumaki, które ich w złej przygodzie jak naj spieszniej od walki unie są, ale cóz zrobią Inni? - Hukiem i korkowym wystrzałem z szampańskiej butelki nieprzyjaciel się nie odstraszy, a przecież według najnowszego obrachunku statystycznego, do Prowincyi naszej z całego Państwa Pruskiego najwięcej .weszło szampana. Z drugiej zaś strony księgarze poznańscy ze smutne mi chodzą twarzami, gdyż pokup książek coraz bardziej się zmniejsza, a z wypłatą za dzieła kupione jeszcze gorzej idzie. Niepotrzebna jest już dzisiaj cenzura, zbyteczne są przepisy rządu względem książek z zagranicy sprowadzanych, gdy i tak już z publiczności czytać nikt ich nie chce, ani nawet o książkę się nie zapyta. Chyba tylko Łtoś z płci piekne'j, zajrzy jeszcze do księgarni aby się dowiedzieć, czy nie nadeszło co nowego z pióra Pani Sand, Balzaca, lub innego francuskiego autora. Wszyscy zaś razem pewnie wkrótce zaśpiewamy: ubi beńe ibi patria. Zacząłem pisać o zabawach, a skończyłem smutnie, bo cóż boleśniejszego bydź może, jak patrzeć na zobojętnienie na rzeczy własne, na całą przyszłość, która tylko przez rozpowszechnianie naszych pojęć odsłoniętą a nawet zbliżoną bydź może. Wszakże czytelnictwo nie jest to · lekarstwo dla tych, którzy sądzą, że ich przyroda zbyt wielką ilością czasu obciążyła, ale jest to rozmowa ludzi rozproszonych na całej kuli ziemskiej. Na taki więc głos zamykać swe uszy, jest to zamieniać się w głaz nieorganiczny , zimny i bezużyteczny, jest to wyłączyć się ze społeczeństwa ludzkiego, bo tylko z ludźmi przez myśli, i przez mowę, która jest wynikiem myśli, złączyć się możemy.

To były publiczne zabawy tegorocznego S.

Jana, o prywatnych zaś i wieczorkach nie wspominam, bo te w niewielkiej ilości, dawane były tylko, u Panów, a człowiek z ludu jest towar zakazany na rogatkach pańskich przedpokojów.

1 owszem pobiegłem tymczasem z ulicznikami, aby popatrzyć na ostatni jeszcze przedmiot, który był tego roku w Poznaniu do widzenia. Były to zaś okropne sceny, wymalowane na rozwieszonych po ścianie płótnach. Otwarłem oczy, uszy i gębę, tak jak moi towarzysze, aby nic przedemną nie uszło, i przy jednodzwięcznyin ciągle odgłosie katrynki, widziałem i słyszałem okropne rzeczy. A najprzód straszny pożar Hamburga, morderstwo polaka jakiegoś przez rozbójników i t. d. i t d. Słyszeć o mordowaniu Polaka, pomyślałem sobie, nie jest to rzeczą bardzo osobliwą, i dla tego też ubiór jego bardziej zwrócił na siebie uwagę moje. Kosa w reku, czerwona czapka na głowie i wolność w sercu i w ustach, którą to ostatnią cudzoziemcy sobie wytłómaczyli przez wyrażenie: Polacy między sobą nigdy pogodzić się nie mogą, są to trzy przedmioty, bez których już dzisiaj cudzoziemiec polaka wystawić sobie nie umie. Odgłos tylu usiłowań o wywalczenie niepodległości i sposób wojowania, wyrodziły może to powszechne o Polakach wyobrażenie, i rzeczywiście po bliższej rozwadze, tworzą te przedmioty harmonijną całość. Bo w jakim szacunku i poważaniu mąją Hiszpanie kapelusz, w takim samym stosunku była czapka u Polaków. Była to najważniejsza część ich stroju, na niej malował się charakter narodu i dusza każdego pojedynczego Polaka, ona wiązała się z całym ich życiem tak politycznem jako i doinowem. Jeżeli Polak był wesół i ochoczy, to zaraz czapka na bakier wisiała, im zaś był smutniejszym, tern bardziej też czapkę na oczy wciskał. Podczas elekcyi podrzucane w górę, pierwsze ogłaszały nowo obranego Króla. Kto zaś płaszczył się i jak to mówią, wycierał plecy w przedpokojach, mówiono o nim, iż czapkuje, to jest kłanianiem swein godność czapki znieważa. Stronników różnych w kraju tworzących się partyi, najprzód po czapkach rozróżnić było można. Gdy zaś kraj do upadku chylić się zaczął i tylko gorliwi patrioci powołali naród do broni i zawiązali konfederacyą, natychmiast i czapki przywdziane konłederatkarni zwane, odta'd ciągle czerwonego koloru, a to jako godło wojny i śmierci wrogowi i zdrajcom. Częstokroć nawet osoby słabego charakteru, które chciały bydź w dobrem porozumieniu tak z Królem jak i narodem, nosiły czapki z dwiema barwami i przewracały je ciągle według tego, w jakie towarzystwo się dostały. Dopóki kapelusze w jakiejbądź formie na świat wychodzą, to w świecie jest spokojnie i cicho, ale gdy gdziekolwiek bądź czapka na tyczce się ność, inni drżą i truchleją, a wszędzie szczęk oręża i powszechne zamieszanie. Cudzoziemski artysla, który Polaka owego na płótnie odmalował, może go chciał w dobrem świetle przed widzami wystawie", według swych wyobrażeń, jako człowieka dobrze myślącego i rozsądnego, dla tego też odjął mu kosę, a serce mocno zatarł, aby z niego snąć uczucie nie wyglądało. Niechciał mu przecież odjąć całkiem cech narodowych, dla tego też za wolność, kosę i czapkę, dał mu surdut i spodnie czyli cały ubiór czerwony. Takie wyobrażenie o powierzchownych cechach Polaków u cudzoziemców wysoko już wygórowały. I tak raz na popasie, gdzie? - niepowiem, bom już zapomniał, zdarzyło mi się widzieć wielki obraz bez ram i szkła, przybity na drzwiach z podpisem: @ie grtłitrmung »on aBarfd) au. Okropny to był widok, kule jako grad padały, krew strumieniami się lała i śmierć wszędzie panowanie swe rozszerzyła. Moskale w paradnym stroju, z nadstawionym bagnetem śli do szturmu, a artysta cudzoziemski zachwycony swym pomysłem a m02e i wykonaniem, odmalował wprawdzie Polaków w pończochach i trzewikach, a niektórym nawet wielkie spinki na trzewikach pododawał, pomimo tego sądził jednak, iż odda trafnie Polaków, kładąc im w rękę kosę, a na głowę wielką czerwoną czapkę. Do uzupełnienia tego pociesznego obrazu, wydrukowano podspodem długie wiersze czyli śpiewy. Chor Moskali otworzył scenę, Polacy chorem odpowiedzieli, czasem P. lub S. śpiewali solo, czasem też nastąpił duet z K. lub P., znów chory te śpiewy przeplatały i t. d.

Takie myśli i wspomnienia wiły mi się po głowie, patrząc na obrazy rozwieszone na ścianie, gdy silne nadepnięcie i kilka w bok szturchańców, nagle mnie ocuciły. Bo przejeżdżał właśnie powóz przez ulicę, przed którym ja. i inni widzowie z drogi co żywo uchodzić musieliśmy. Zawstydziłem się sam siebie, nie z towarzystwa, w którem byłem, bo ci, którzy oddając dług młodości, ulicznikami się dzisiaj nazywają, może kiedyś rozgorzeją większą miłością dla ludzkości, może z większą szczerością i poświęceniem, należyty dług swej rodzinnej wypłacą ziemi, aniżeli ci, którzy są dzisiaj pierwszą ozdobą wygrzeczuionych salonów. Ta myśl tylko mnie zawstydzała, iż siedząc tak dawno w Poznaniu, czas mój ty rozrywkom poświęciłem. Przypomniałem sobie, iż idąc wczoraj do teatru, wyczytałent na

jednym okazałym domu napis złocisty wielkiemi literami: Biblioteka Raczyńskich; dalej więc do niej, aby Poznań i z innej poznać strony. Na dość obszernej sali, poświęconej tylko czytaniu, za dużym, zielouem suknem pokrytym stołem znalazłem szanownego bibliotekarza, który, uważny na każdego wchodzącego, pytał natychmiast, jakich dzieł sobie kto życzy, wskazywał posługaczowi, gdzie ich ma szukać, ten też księgi przynosił do sali i oddawał żądającemu. Przy tymże stole zastałem czterech czy pięciu młodzieńców, między którymi bibliotekarz jakoby nauczyciel w szkole wypatrywał. Pocieszył mnie ten widok chwilowo, iż młodzież nasza zawstydzając starszych, tyle do nauk się garnie. Poznałem jednak wkrótce, iż młodzieńcy ci tylko tłomaczenia tych autorów przepisywali, których na drngi dzień w szkole czytać mieli. Przyszły mi natychmiast na pamięć uskarżania się z tego względu już od lat kilkunastu w Gazecie Poznańskiej powtarzane, i sam na nowo zrobiłem sobie pytanie, czemu wśród obudzonego umysłowego ruchu w Prowincyi naszej, wśród tylu piszących i pracujących w różnych naukowych wydziałach, biblioteka Raczyńskich nie zajęła stanowiska, które jej się należało? Czemuż zamiast się stać ogniskiem oświaty, stoi zdała opuszczona, bez żadnego wpływu i związku z ludźmi trudniącymi się naukami. Odpowiedź jest łatwa do odgadnienia, a powody nie leżą tak w publiczności (!?) iak raczej w samem urządzeniu biblioteki; bo sposobność korzystania z niej jest bardzo ograniczona. Codziennie tylko przez trzy godziny jest otwartą, gdy po innych publicznych bibliotekach, nietylko zakres ten codziennie jest dłuższym, ale nawet za zaręczeniem osób znanych ze swych prac literackich, lub też za złożeniem odpowiedniej ilości pieniędzy, książki do domu na czas dłuższy wypożyczane bywają. Jest mi wiadomo z doświadczenia, iż u nas w Poznańskiem osoby do swych prac, chcąc zasiągnąć rady autorów rzadszych i do nabycia trudniejszych, ściągały żądane dzieła z bibliotek w Wrocławiu, Pragi i innych, do biblioteki Raczyńskich zaś ani nawet nie zajrzeli (!?). Ktoby bowiem chciał się spuszczać na źródła w tej bibliotece zachowane i z nich codziennie przez trzy godziny korzystać, tego praca przeciągnęłaby się na lato, a prócz lego dla osób zamiejscowych i ta urosłaby jeszcze niedogodność, iż siedząc jedynie z tego tylko powodu w Poznaniu, obok kosztownego większą część dnia musieliby spędzać . p& nie. Wiadomo także, iż przy, adahiach naukowych, często trzeba czytac 1 poU więc czytelnik zajął większą część stołu, do którego i inni mają prawo.

A na koniec i to trzeba mieć na uwadze, ze prace umysłowe tern się różnią od fizycznych, iz człowiek nie w każdej chwili czuje się być dostatecznie do nich usposobionym. Piękny był pomysł Pana Raczyńskiego i szlachetne ofiara ustanowienia z tak wielkim nakładem publiczno j biblioteki; pod względem jednak skutków, które ona zrodzić była powinna, można śmiało powiedzieć, iż nic nawet jeszcze nie zaczęto. Pan Kaczyński tylko przyozdobił miasto biblioteką, tak samo, jak gdyby wystawił pomnik pięknej rzeźby na którem pub liczne'm miejscu. Samą zaś dzisiejszą bibliotekę bardziej ganić (!?) niż pochwalać należy, bo podaje tylko młodzieży gotowe to, coby sami wypracować byli powinni, w głębszych zaś pracach, pewnie jeszcze nikt prócz samego bibliotekarza ze skarbów jej nie korzystał. Szczęśliwy byłbym prawdziwie, gdyby Szanowny założyciel wziął te moje spostrzeżenia uwagi pod rozwagę i jeżeli biblioteka ma przynieść rzeczywiście umysłowe żniwo, aby przedsięwziął środki odpowiednie celowi, iżby każdy miał sposobność korzystania z niej tyle, ile czuje tego potrzebę. Bo każdy autor, wyjąwszy poetów, jest tylko pracowitą pszczółką, musi przebiegać błonia i ogrody i zebrane tamże soki przetrawiać w sobie na słodki plaslr miodu. Nie ten więc godzien pochwały, kto zakłada trawniki, hoduje kwiaty i zioła, ale ten, kto pozwala pszczółce swobodnie po nich bujać i takowych używać.

(Nadesłano.)

Polecenie panoramy Paryża.

Podpisany będąc zapytany o zdanie względem wystawy Paryża wykonanej przez Pana Lex a, ma sobie za obowiązek oświadczyć niniejszem publicznie, iż całość obrazu, jaki się nam przedstawia, nader jest wierną, mianowicie przedmioty wydatniej oddane można pod każdym względem nazwać ukończonerai, i dla tego zasługują, by im kilka chwil poświęcić. Juliusz Schwerdtner z Strasburga i Paryża.

OBWIESZCZENIE.

Podział pozostałości po zmarłym w Zembowie powiatu Bukowskiego na dniu 10. Stycznia 1841. r. Pelixie Jasielskim dzierżawcy pomiędzy jego sukcessorów wkrótce nastąpić ma, o czein się wierzycieli nieznajomych, stosownie do . 137. części I. prawa kraj. z tein nadmienieniem uwiadomią, iż wierzyciele sukcessyjni, którzy się w trzech miesiącach po obwieszczeniu niniejszein z pretensyami zgłoszą, tylko się każdego sukcessora tegoż części trzymać mogą. Grodzisk, dnia 15. Lipca 1843.

Król. Pruski Sąd Ziemsko-miejski.

Cena wnijścia 2 A sgr. od osoby J bez wyjątku.

PfMryŹ} kolosalne panorama, wystawione na tutejszym placu Kamlaryjnym, jest w dniu 17. Sierpnia ostatni raz do widzenia.

>p» Dla amatorów myślistwa.«A* A Nawiększy dobór broni myśliwskiej %.

A Z Paryża, Leodyumi Suhl polecają A A po nader miernych cenach )K A Alexander i Swarzeiiski.r

W niedzielę dnia 13. Sierpna 1843. r.

będą mieli kazanie

W ciągu tygodnia od dn. 4.

do 10. Sierp. 1843.

Nazwy kościołów.

przed południem.

Dnia 15. Sierpnia , W klasztorze Dominikanów Dnia 15. Sierpnia.

W klaszt. Sióstr miłosierdzia Dnia 15. Sierpnia W kość. cwanipl. S. Krzyża.

W" kość. enaniel S. Piotra W kościele garnizonowymx. Kom. Szulczynski. - Kau. J ahczyński.

· Dziek. Zeyland.

· Mans. Fabisch.

- Mans. Celler.

- Dziek. Kamieński.

- PI. Amman.

- Pr Amman.

, - Praeb. Grandke.

- Praeb. Scholtz.

Tenże.

Kleryk Prokop.

, Kler. Basiński.

Pastor Friedrich.

R. Kons. Dr Siedler.

Nad Kazn. w. Cranz.

W kościele katedralnym .... Dnia 15. Sierpnia ., A V kość. fam. S. Maryi Magd.

Dnia 15. Sierpnia .

W kościele S. Woj ciecha

Dnia 15. Sierpnia .

Franciszk. (gmina uiem.-katol.) .

po południuurodź, się umarlo Mwzięło paruo. .a9 .Li 2 5 3

X. Kom. Szulczyński.

- PI. Graudke.

- PI. Amniau.

2 3 l

Kleryk Jankowski,

- Pr, Amman.

Kazn. Sch6nborn.

3 l

Ogoleni I ttł I 16"u)

7 li

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.12 Nr187 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry