.. GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.02.22 Nr45
Czas czytania: ok. 19 min.Wielkiego
'll"O'p O Z N A N S K I E G O.
Nakładem Drukami Kadworuój W. Deliera i Spółki. - Redaktor: A. Wannewski.
JI# 4 5 .
W Czwartek dnia 22 Lutego.
1844.
Wiadomości zagranIczne.
Rossya.
Z P e t e r s b u r g a , dnia 8. Lutego.
Przez Reskrypta Cesarskie Najmilościwiej mianowani zostali Kawalerami: orderu św. Anny klassy 1. z koroną Cesarską, Generał - Leilnant Naczelnik 3. okręgu kotpusu żaudarmów, Hrabia Nesselrode; orderu św. Anny ki. lej, Wojenny Generał-PolicmejsUr armii czynnej i Ober Policmejsler miasta Warszawy, zostający w artylleryi Generał-Major Sobolew; orderu św. Stanisław ki. 1., Naczelnik Wojenny gub. Płockiej, zostający w jeździe Generał Major Goslomiłow. Przez Ukaz Cesarski do Rządź. Senatu z d.
31. Grudn., następni urzędnicy, na poświadczenie ich Zwierzchności o wysłużeniu prawem ustanowionych zakresów, obok gorliwego i nieposzlakowanego pełnienia obowiązków, podniesieni zostali, w liczbie innych, do rangi Radzcy Stanu, Radzca kolegialny, Ordynator Warszawskiego Wojennego lazaretu, Dr. Med.
Michał Mazurkiewicz; Radzcy kolegialnego, Radzca Dworu, Sprawujący obowiązki Pomocnika Głównego Inspektora Medycznego przy Kommissyi Rz. S. W. i D. Królestwa Polsk., Doktor Med. Karol Reinhardt.
N. Cesarz Imć, dostrzegłszy ze sprawozdania jednego z Naczelników gubcruii, ze sprawowanie się wjelu żołnierzy, po zostewjeaiu ich przez
czas niejaki na nieograniczonym urlopie, niekorzystnie zmienia się, przez własnoręczny rozkaz raczył: »surowo zalecić, aby notowani o zle sprawowanie się, nieodzownie natychmiast byli odsyłani do służby wojskowej.« Dnia 23. Stycznia zakończył życie w Petersburgu najstarszy Admirał iloly rossyjskiej, Ro/\ man Hall, Członek Rady Adiniralicyi, wjelu orderów Kawaler, w 8#. roku wieku swego, którego lat przeszło 60 poświęcił na służbę Monarsze i ojczyźnie. W roku 1 785, w stopniu Leituauta, towarzyszył Rellinghausenowi w wyprawie jego na morze Lodowate, i odtąd odznaczał nieprzerwaną czynnością cały zawód swej służby.
F r a n c y a.
Z P a ry ż a, dn. 13- Lutego.
Za ministeryum zd. 1. Marca, Pan Remilly, deputowany Wersalu, zrobił wniosek względem i n c o m p a t i b i l i t e, który równy jest z wnioskiem P. Remusat, którego odczytanie przyjęte wczoraj w biurach, dziś w Izbie deputowanych nastąpi. Pan Thiers, w owym czasie niinistcrprezydent, umiał jak wiadomo dokazać, iż wniosek ten, aby użyć wyrażenia klassyczuego w biurach pochowanym został, ponieważ niechciano wtenczas wprawić miuisteryum w krytyczne położenie. - Mówiono, iż przyjęcie wniosku podobnego byłoby za sobą pociągło rozwiązanie Izby. Teraz P. Thiers nie Kjuż ministrem, dalekim jest od lego, iżby w owsze'm uważa go za użyteczny. Pan Remusat był wprawdzie autorem wniosku, ale w rzeczy samej wychodzi on od P. Thiersa, który dawnego swego kolegę do tego namówił. O cóż idzie właściwie? O reformę parlamentu. Ale następnie zachodzi pytanie, dla czego P. Thiers przed czterema laty dozwolił upaść" podobnemu wnioskowi? Reforma jest albo korzystną albo też nie; w pierwszym razie, nie trzeba było jej odrzucać już dawniej, w ostatnim zaś nie powinno się jej wywoływać na nowo. Wszakże nie reformę ma P. Thiers na oku; jest on tego zdania, iż wniosek ten wprowadzi gabinet w krytyczne położenie, i dla tego spowodował Pana Remusat do uczynienia go w Izhie. Odczytanie jego przyjętem zostało przez trzy biura, musi więc być wykonanein. 176 członków było za nim a 200 przeciw niemu, a stosunek ten okazuje właściwy stan rzeczy. Oppozycya wie o tern dobrze, myśli wszakże, iż dyskussya niepomyślną będzie dla ministeryum. Kwestya la polityczna w czynnościach Izby zabierze wiele drogiego czasu, łzba już więcej jak od sześciu zgromadzona tygodni, dotąd nic zgoła nie uczyniła. Wniosek P. Remusat powiększy poruszenie umysłów wywołane już debatami adresowemi, a że jednak w końcu przyjętym nie będzie, urzędnicy jak dawniej tak i teraz spokojnie w Izbie deputowanych siedzieć będą. Obecność urzędników w Izbie ma pewne swoje niekorzyści, ale to uie jest to, czego oppozycya chce, nic jej bowiem niebyło łatwiejszego, jak przyprowadzić reformę do skutku za ministerstwa Patia Thiersa; owszem, gdyby tenże znów dostał się do steru, niechciałby on O reformie tej nic wiedzieć, jak Pan Guizot.
- W biurach sprawa ta wywołała różne nader zdania i argumenta. P. Thiers musiał naturalnie mieć udział w dyskussyi. Zaczął on oświadczeniem, że wniosek ten bynajmniej nie ma na celu Wywołać interpelacyi; właściwym celem jest coś innego, to jest zaradzenie koniecznym potrzebom. Pan Thiers ma na myśli niezmierną trudność, przy obecnym stanie rzeczy połączyć system wyboru z centralizacyą, z których pierwszy podstawą jest naszego publicznego prawa, druga zaś rękojmią i zapewnieniem niepodległości naszej jako narodu. Pan Thiers nie szuka absolutnego dobra, ale ou i parlya jego trzy rzeczy chcą osięguąć i 1) »Urzędnikom publicznym« mówi P. Thjers »nie wzbraniamy wejścia do Izby; chcemy tylko by ten, klóry ma lat 4 O, a nie jest urzędnikiem, nie chwytał się zasiadania w Izbie deIputowanych jako środka, dla o<<iągnienia urzędu jakiego. Przy wniosku naszym mieć będziecie zawsze jeszcze 15 O wyższych publicznych urzędników w Izbie. Czyliż chcecie, ażeby Izba deputowanych służyła za podnóżek? ażeby w środek wasz wcisło się dużo małych ambitnych osób, któreby jako deputowani rościli so-bie prawo do urzędów? 2) Nie chcemy bynajmniej urzędnikom, będącym deputowanymi wzbraniać prawnego awansu, byłoby to barbarzyństwem! chcemy tylko, iżby deputowany li tylko mógł awansować porządkiem hierarchicznym, bez żadnego przeskoku, bez nadwerężenia zwyczajnych reguł, których trzymać się muszą koledzy jego, którzy nie są deputowany mi. Czyliż chcecie szkandnlu z nadzwyczaj prędkich awansów? 3) 'INE my ślini bynajmniej gwałcić praw wyborów; chcemy tylko dalej rozciągnąć niemożność pogodzenia. Zt1aje nain się np. iż niżsi urzęduicy magistratu, ponieważ mogą z urzędu być złożeni, nie kwalifIkują się bynajmniej do wyborów. Członkowie parketu również poruczoną sobie mąją prawdziwą administracyą, jak prefekci i podprefekci. Czyliż prefekci poniżeni zostali dla tego, iż oświadczano, że funkcye ich nie mogą być pogodzone z stanowiskiem deputowanego ?«
Mimo tych wyjaśnień wniosek przy wolowaniu w czwartym biurze miał 25 głosów przeciw sobie, a tylko 19 za sobą. Z dnia 14. Lutego.
Królowa Marya Krystyna dzisiaj wieczorem na zamku z rodziną królewską się pożegna, kie-» dy Najij, Pani dnia jutrzejszego w podróż do Hiszpanii się udaie.
Gazety angielskie, a między nimi osobliwie G lob e, donoszą z niby to wiarogodnego źródła, że ostatniemi czasy znowu kilka znakomitych Rossyan z Petersburga do Kabulu wyjechało. Pod pozorem celów naukowych i badania przyrody mają oni być śpiegaini politycznemi. W Sentinelle des Pyrenees czytamy; Kapitan okrętu »Garner Wright«, przybyły d.
4. Stycznia z Port-au-Prince do New-Jorku, donosi, że w chwili gdy opuszczał ów port, dnia 10. Grudnia, znajdowała się w nim eskadra z 12 do 15 francuzkich wojennych okrętów złożona. Mniemano, że ta eskadra przybyła dlai popierania warunków przywiezionych przez P. Ferd. Barrot względem przedłużenia- zwłoki żądaneJ przez rząd Haiti, co do spłacenia długu przynależnego od tej rzeczypospol. dla Francyi, z Londynu, dnia 10. Lutego. Na onegdajszem posiedzeniu Dublińskiego Q u e e n s - B e n c h zapadł nareszcie wyrok ostateczny w sprawie O'Connella. Wyrok ten uznaje pod względem wszystkich 11 punktów skargi, wszelkich o b ż a ł o w a u y c h z wyjątkiem X. Tierney, który przed niejakim czasem umarł, za winnych. DanieIO'ConneII, redaktorowie gazet repealnych, Barrett i Duffy bez najmniejszej rnodyftkacyi podanej przeciw nićm skargi w i n n y m i uznani zostali. Zastanawia tylko, ze Jury w wyroku swoim wyrazy »nieprawne i buntownicze« użyte w oskarżeniu przeciw zgromadzeniom Repealskim, opuściła a tak nieprawność tychże niejako w wątpliwości pozostawiła. - Po przeczytaniu wyroku przez Pisarza koronnego i po oświadczeniu ze strony Najwyższego Sędziego, iż żałuje, że Sądowi Przysięgłych za wszystkie fatygi i mozoły żadnego pieniężnego wynagrodzenia ofiarować nic może, Sąd rozpuszczono i posiedzenie odroczono. "Wyrok karny dopiero z początkiem nowego terminu sądowego, t. j. dn. 15. K wietnia ogłoszony zostanie; aż do tego czasu skazani na fundamencie swoich rewersów rękojmi jeszcze wolność swoje zatrzymają. Miasto Dublin ciągłe spokojne, ale w innych częściach kraju obawiają się wybuchu rozruchów, skoro wiadomość o wyroku sądowym się rozgłosi. Aby więc dla własnej swej korzyści temu zapobiedz, wydał O'Connel już d. 11. m. b. proklainaryę do ludu lrlandskiego, %v której do pokoju i porządku wzywa. Rów nocześnie zgłosił się na piśmie do katolickich prałatów Irlandyi prosząc ich, żeby się też z swej strony do utrzymania spokojności przyłożyli. Przywodzi jednak na pamięć opuszczenie katolików z listy Przysięgłych, aby sympalye ich dla sprawy swojej z powodu mniemanego nadwerężenia praw katolików pozyskać i kończy bardzo ostrożnie zaparciem się wszelkiej ainbicyi albo samolubstwa. - Mimo właśnie wydanego Verdyktu zwyczajne zgromadzenie tygodniowe towarzystwa Repealów jednak w poniedziałek się odbyło. O ' C o u n e II był na niein obecny, oświadczył, że się do Londynu nie uda, aby zająć swe miejsce w Izbie Niższej, ponieważ to na nieby się nie przydało, że zaś w Irlandyi zapowiedzianą przez Lorda John Russell mocyę względem Irlandyi ile możności popierać będzie, jakkokolwiek o Whigach nie ma osobliwszego zdania. Jeden i obżałowauych, Dr. Grey, podał swoje dymissyję jako członek towarzystwa Repealów, ponieważ (zdaniem jego)i to stowarzyszenie prześladowania sądowego ze strony rządu nie ujdzie. - Renta Repealska wynosiła 643 funt. - Słychać, że skazani w drodze tak nazwanego writ of error przeciw wyrokowi Przysięgłych w Izbie Wyższej appellować chcą. Według doniesień z Trebizondy pod dniem 31. Grud. potwierdza się wiadomość, że Pułkownik Stoddard jest przy życiu w Bucharze. Jako renegat ma nazwisko Abde Semet Chan» Jest dowódzcą jednej twierdzy. Młody człowiek będący przy nim Sekretarzem, jest według opisu Kapitan Conolly. Ex - Książę Brunświcki wygrał znowu proces w londyńskim sadzieQeens-Bench przeciwko wydawcy i właścicielowi dziennika Age, o artykuł zarzucający powodowi wszelkiego rodzaju bezwstydności. Pierwszy skazany został ua 3-miesiące więzienia, ostatni na miesiąc.
Niejaki pan Webslor wyznaczył przed rokiem nagrodę 500 f. st. (20,000 złp.), za najlepszą komed\'ę, przedstawiającą zwyczaje i obyczaje Anglików. Ze wszystkich stron nadesłano przeszło 100 komedyj. Komitet mający ocenić te płody, składa się z aktora Kembies, powieścio- pisarza James i Redaktorów dzienników: Chronicie, Globe, Sun, Herald i Advertiser.
Lord Archibald Douglas z starożytnej sławnej familii tegoż nazwiska, dobroczynny właściciel gruntowy i przyjaciel ubogich, umarł w zamku Rothwell, w szkockiem hrabstwie Lanarkshire, w wieku lat 71. Także umarła w tych dniach, przeżywszy' lat 72, Lady C a r r, dawniejsza wdowa po Ministrze Parceval, który w r. 1812. przez Bellinghama został w Izbie Parlamentu zastrzelony.
TT - Hiszpania.
Z Madrytu, dnia 7. Lutego.
BuutownicyAlicantcy otrzymali broń i pieniądze morzem z Gibraltaru za pośrednictwem Anglika O'Culloch, który zarazem znaczne przywiózł zapasy zakazanych towarów. Vice- Prezesem rewolucyjnej Junty jest ten sam Carsi, który w powstaniu Barcelony r. 1842. główną grał ro1ę i wtedy przez Esparterzystów za agenta umiarkowanych i Francuzów był ogłoszony. Podobno 250 żołnierzy załogowych i 6 nieczynnych już oficerów połączyło się z powstańcami. Zamek będący w ich mocy opatrzony jest 12 do 14 armatami. Rząd ogłosił cały brzeg od małego portu Benidorme (wyłącznie) aż do rzeki Almanzary pod Vera za będący w stanie 0blężcnia. Okrętom jednak zagranicznym, któ den oddział powstańców ż Alicanty przystąpił dnia 1. b. in. do ważnego, rządowi wiernego inlasia Fabrycznego Alcoy i dał po kilkakroć ognia z armat i flint do bram przez mieszkańców mocno bronionych, nazajutrz jednak znów odstąpili. Dnia 3. przygotowani byli obywatele na nową napaść, i postanowili do ostatku się bronić. Posłaniec Generała Roncali, który 1m Bomoc ofiarował, został przez buntowników schwytany 1 rozstrzelany. Ciż buntownicy obsadzili także miaslo Murcia. Oddział buntowniczej milicyi narodowej wyruszy wszy z Kartageny stanął dnia 3. pod tem/e miastem i wezwał je do poddania się. Władze tameczne prosiły Generała-Komendanta prowincyi, który i calem wojskiem w pochodzie był ku Alicancie, aby im w pomoc przybył, ale Generał uważał za rzecz stósowniejszą marsz swój wprost kontynuować. W takowych okolicznościach widziały się władze Murcyi wraz z 5 kompaniami milicyi narodowej przymuszone opuścić miasto i cofnąć się do Yecli, Ciezar i miejsc okolicznych. Zaraz potem wkroczyli do Murcyi buntownicy z okrzykami: »Niech żyje Espartero! Niech żyje Regient! Precz z tyranami!« Generał Kapitan Roncali ogłosił dnia 1. w Walencji prawo tyczące się rozruchów z dtiia 17. Kwietnia 1821., rozwiązał inihcyą narodową i całkiem ją rozbroił. Listy nadchodzące pocztą 7. Alicanty rewidowano a w skutek lego aresztowano Kilka osób. Dnia 3. wyruszył Roncali z wojskiem i artyleryą do Alicanty. Na rozkaz rządu z dnia 3. rozwiązano mili«ye narodowe w ISurgos, Valladolld, Cuenca, Albacete, Avila, Guadalajara, Alcala de Henares: nigdzie najmniejszego nie pokazano oporu. Na dniu wczorajszym wydał Minister spraw wewnętrznych rozkaz do wszystkich Szefów politycznych prowincyi, aby obwody do nich należące spoinie z władzami wojskowenii na czas dopóki powstanie w Kartagenie i Alicancie uśmicrzonc nie będzie, ogłosili za będące wstanie wyjątkowym, aby Wszystkich wichrzycieli stosownie do przepisu prawa dnia 17. Kwietnia 1 82 1. pod sąd oddali i urzędników wojskowych uznali za najwyższą władzę prowincyi. Biskup wysp kanaryjskich, który za regiencyi Espartery z dyecezyi swojej był oddalony, otrzymał od rządu pozwolenie powrócenia tamże. Toż saiiio pozwolenie otrzymali także biskupi z Calahorry i Pamplony, którzy w podobnym byli stosunku, a Arcybiskup Tairagoński, który z kraju byl faydaldny, przywołany jest riapowrót.
Z Paryża, dnia 12. Lutego.
Z Barcelony nadeszła telegraficzna wiadomość o buncie żołnierzy, który jednak przez Geuerała-Kapitana przytłumiony został. W skutek tego rozstrzelano znaczną liczbę osób wojskowych różnego stopnia. Podobnież i w Walehćyi udało się zniweczyć zamach pronnnciamientu, a Generał Roncali kazał tamże może jakich dwudziestu uczestników powstania pościnać. Generał Ruiz, który w imieniu Junty karlageńskićj Murcia zajął, wziął się podobno zaraz potem do odwetu. Zapewniają, że na rozkaz jego rozstrzelano kilku mieszkańców Murcyi jako zwolenników parlyi umiarkowanej. Ruiz, który dotychczas w cytadeli Alicantskićj przywodził, i który wojskową swą powinność podobno za 1000 piastrów sprzedał, opanował dnia 3. Murcyą bez wszelkiego oporu. Załoga bowiem tego miasta, nie mającego żadnej fortyftkacyi, wyru - szyła była dniem pierwej przeciw Alicancie, a dowodzący nią General uważał za koniecznie)*szą przyspieszyć operacyą swą przeciw Alicancie, aniżeli iść Murcyi na odsiecz. Tym spO' sobem wszedł Ruiz do Murcyi bez wystrzału; władze jednak i gwardya narodowa opuściły pierwej miasto, a pozostali mieszkańcy okazali odrazę swą przeciw buntowi przez to przynajmniej, że milczeli i żadnego nie objawili udziału. Pod Generałem Ruiz dowodzi Carsy, który W przedostalniem powstaniu Barcelony tak wielką grał rolę, i który po upadku Espartery 2 wygnania powróciwszy, za ministerstwa Lopeza otrzymał miejsce jako oficer pomiędzy karabinierami celnymi. W niepomyślnej wyprawie przeciw Alcoy dowodził sam Bonne, naczelnik powstania w Alicante. Miasto to, które nie ńiiało załogi, tylko gwardyą narodową wysławione było na ogień dział ciężkich; broniło się także działami z cytadeli, aż się nareszcie powstańcy cofnęli.
Stosownie do wiarogodnych doniesień z Madrytu panuje tak wielka niezgoda w gabinecie hiszpańskim, że Królowa za potrzebną uważała przywołać do siebie Pana Isturiz, aby rady i pomocy jego zasięgnąć. Wszakże P. Isturiz oświadczył podobno, że w tych okolicznościach do niczego mieszać się nie chce i odpowiedzialność za to zostawia tym, co stan ten rzeczy sprowadzili. Rząd zamierza jak się zdaje całą Hiszpanią od końca do korka ogłosić Za będącą w stanie oblężenia. Z dnia 14. Lutego.
Depesza telegraficzna z Hiszpanii.
Madryt, d. 8. Lutego. - Oddział powstańców, opuściwszy Alicante pod rozkazami szefa neralnego komendanta Mui c vi napadnięty i zniesiony został. Odebrano nieprzyjacielowi 200 jeńców; powstańcy broń swoje i dwa działa na pobojowisku zostawili. Madryt spokojny; wiadomości z prowincyi pomyślne; rozbrojenie miliryi narodowej wszędzie bez oporu sn; uskutecznia.
E - i p t.
Z Alexandryi, <bi. 23. Stycznia.
Dnia 9. b. III. runaił tu w 76. roku życia, lloghos Bej. Wicekról utracił w nim 351etniego najwierniejszego a może i najzdolniejszego sługę. Wszyscy Konsuiowie i około 2000 Europejczyków otaczali zwłoki jeap przy przeniesieniu ich do kaplicy ormiańskiej; Turka nie było ani jednego! Władze tutejsze nie zarządziły żadnych oznaków honorowych- Bawiący w Kairze Wicekról, dowiedziawszy się o tern, wpadł w okropny gniew. Teraz jeden spędza winę na drugiego. Dnia 18. pochowano zwłoki zmarłego w przygotowanym grobie, i ty rażą wszyscy Turcy obecni byli tej uroczystości wraz z batalionem gwardyi, z muzyką i chorągwią.- W miejsce zmarłego, Artim Bej mianowany został Ministrem handlu i spraw zagranicznych.
Rozmaite wiadomości.
Z Królewca, dnia 6. Lutego.
Miasto nasze liczy obecnie według fabelli statystycznej, 72,264 mieszkańców łącznie z wojskową załogą, 20 kościołów i domów modlitwy, 26 zabudowań szkolnych, 3060 prywatnych domów, 582 zabudowań fabrycznych, młynów i magazynów prywatnych, 73 zabudowań wojskowych.
Z P o z n a n i a. - «Tygodnika literackiego« wyszedł Nr. 40., zawiera: Dumka starca przedzgonna (poezyja przez Zyglińskiego). - 15 lat życia Mazurki. Powieść (ciągdal.) - Krytyka »Niedzielne wieczory starego stolarza« przez Juliję Woykowską. - Uwagi nad broszurką P T. Wołowskiego przez A. Kwapiszewskiego.
- Przypomnienie z history i starożytnej: Mowa posła Jerozolimskiego do Senatu Rzymskiego. »Orędownika Naukowego« wyszedł I4r. 3. i zawiera: Demonomania, nauka nadziemskiej mądrości p. Br. Trentowskiego. - Narodowość i ludzkość p. Z. J, W. - Krytyka: Krótki opis Wieliczki skreślił Ludwig Zeiszuer, przez K. - Nowiny lit. z Warszawy. "Dziennika Domowego« WAszedł Nr.
4. i zawiera: Artykuł wstępny (o szkodliwym wpływie zmieszania języków). Z notatek wary ata (ciąg dal.) Teatr we Lwowie. Miłość własna i poświęcenie. Rozmaitości, mody i objaśnienie ryciny.
AMMALAT BIG.
/ darzeni« prawdziwe, opowiadane przez MARŁIŃSKIEGO. (Cing dalszy.) Oddani z żarliwością tej walce, postrzegają za późno, że Kozacy przeprawiwszy się przez rzekę powyżej ich stanowiska, otaczali ich dokoła. Niebawem otoczeni ze wszech stron górale, nie mieli innej nad śmierć nadziei ! W tak rozpaczliwej chwili mówi Ammalat do swego towarzysza: »Mnie żywcem nie dostaną, jakież twoje Dżembulat postanowienie?« »Sądziszże, iż moje ręce stworzone ,na to, aby dźwigały kajdany?« odrzekł duinuie naczelnik. »Bracia!« zawołał Aromalat. »Jestie kto między nami, któryby przenosił niewolę nad śmierć waleczną?« »Umrzeć, umrzeć z bronie w ręku, to nasze hasło!« głośnym zawołali chórem. To mówiąc przebijali sztyletami konie, aby się nie dostały w ręce Rossyjan, a wzniósłszy mur z trupów końskich, oczekiwali .nieprzyjaciela. Kozacy, obawiając się rozpaczliwej walki, w strzymywali się, aby się przygotować do natarcia. - Niejedna kula armatnia wysłana z przeciwnej strony rzeki, wpadła w sam środek tej garstki bohaterów, ale Jaden nie ruszył się z swego stanowiska. Naraz wszyscy sinutuym głosem wznieśli pieśń żałobną. - Sam nieprzyjaciel zdumiał się nad tekiem ,męzlwem. Nareszcie z okrzykiem: »hurra!« uderzyli Kozacy na górali, Gi dawszy poraź ostatni ognia, roztłukli strzelby o kamienie, i z pałaszem w ręku rzucili się z wściekłością na Rossyjan. Abrekowie powiązawszy się pasami w jedne długą liniję, uderzyli śród okrzyków wojennych na nieprzyjaciela. Zadęn nie prosił o życie, wszyscy legli pod rossyjskiemi bagnetami. Ammalat, raniony w giowę, padł.n;a stos trupów swoich ziomków.
PUŁKOWNIK WEUCHOWSKI.
Pułk WTerchowskiego miał przybyć do Derbendu dla przepędzenia tamże zimy. Generał Alexy.Petrowicz J ermoło, w. był właśnie wraz z całym sztabem na herbacie u pułkownika, kiedy wszedł oficer od kozaków i przyniósł dfpe zgromadzonych oficerów: »Pułkownik K. pobił górali; te niepoprawione łotry napadli i zrabowali wieś po lewej stronie rzeki Terek. Nasz dzielny 43. pułk uderzył na nich i w pień ich wyciął. « - To rzekłszy, rozkazał natychmiast stawić" przed sobą pięciu jeńców, których do Derbendu przyprowadzono. Gdy się generała woli zadość stało, zmarszczył czoło i przystąpiwszy do jeńców, rzekł do nich w gniewie: »Podli! Trzykroć przysięgaliście zaniechać rabuuku i trzykroć złamaliście wasze przysięgę. . . . .Natychmiast obwiesić ich na ich własnych pasach!« zawołał do oficera służbowego. »Tylko jeden z nich pozostanie przy życiu: aby zaniósł godnym braciom swoim tę wiadomość: że wkrótce na nich jak piorun spadnę! - abym ich nauczył, co winni Rossyanoin i przysięgom swOtm. « Odprowadzono Kabardyńców; piąty, młody 251 etni, rzadkiej piękności jeniec, pozostał, a przystąpiwszy do Generała, ruszył cokolwiek czapki, i pochyliwszy z lekka głowę, przybrał znowu twarz zimną i obojętną. Generał wpatrzył się w niego surowym wzrokiem, lecz młody jeniec nie zmieniwszy wyrazu twarzy, zwarł się śmiało z wyzywającem jego spojrzeniem. »Ammalacie Beg,.< rzekł Generał po krótkiej chwili milczenia. »A wieszże ty o te'm, że jesteś poddanym Cesarza i żeś winien posłuszeństwo ustawom rossyjskim ?« »Jakże można zapomnieć o łańcuchach, kiedy ciągle złowrogim dzwonią jękiem ?« odparł Beg z goryczą. »Gdyby pod osłoiią ustaw waszych, prawa moje były się ostały, gdyby mi nie wydarto dziedzictwa ojców moich, gdybym nie był z boleścią ujrzał, że cześć moje dla świętych zwyczajów praojców moich, głową mi przepłacić przyjdzie - wtedybym przeciw Kossyanom nie był podniósł broni mojej.« »Niewdzięczniku!« zawołał generał. » Ty, i twój ojciec przysięgliście zemstę Rossyanoin. Pod panowaniem Persów, już za tę sarnę zuie· wagę, krewby wasze przelano, kości wasze bieliłyby się po jamach szakalów. A jakże z wami postąpił Cesarz? Miasto śmierci dał wam rozległe ziemie. Takżeto odwdzięczasz się za monarszą łaskę! W dom twój przyjmujesz najzaciętszego wroga Rossyi, w twoich ścianach i w twoich oczach pada oficer rossyjski przeszyty zdradzieckim ciosem Ashmeda Khana; ale nie dość na te'm; miasto, abyś się był upokorzył i błagał o przebaczenie, uchodzisz z mordercą, stajesz się narzędziem jego zemsty, i
zbrojną ręką nachodzisz nasze granice. Wieszże, jaki cię los czeka?« »Wiem... kula,« odrzekł obojętnie młodzieniec. »Na rabusia - jest szubienica... ginąć od kuli, jest to śmierć zaszczytna,« odpowiedział generał. »Mniej sza oto, jak umierać, byle tylko prędko. « »Jutro stanie się zadość życzeniu twemu!« Na skinienie generała, odprowadzono jeńca.
Piękność, młodość i szlachetna odwaga Ammalata Bega, zrobiły silne wrażenie na wszystkich oficerach, jednakże wszyscy uczuli, że tej podwójnej zdrady, nie dawszy góralom pochopu do nowego powstania, przebaczyć ma nie można, gdyż sama tylko bojaźń zdołała jeszcze rozbójnicze tego górskiego ludu wstrzymać zapędy. - Generał był przez cały wieczór milczący i oddalił się prędzej niż zwykle. Wkrótce rozeszło się całe towarzystwo. Werchowski sam na sam zosiawszy, oddał się myślom, jakie w nim młody Beg obudził.
»Nie, nie dopuszczę do tego, aby ten miody człowiek tak haniebną śmiercią umierał. Wina jego jest wprawdzie wielką, ależ on jest syuem Azyi, a mężowie zpod tego skwarnego Nieba, są to dzieci, które się wichrzącej namiętności na ślepo unosić dają; ja go ocalić muszę; sam generał nie zdawał się być przeciw niemu, smutek widziałem na jego twarzy, on się da przebłagać; nie chcę na mojej duszy mieć ciężaru zarzutu, żem nie chciał wstrzymać miecza, który zawisł nad głową tego szlachetnego młodzieńca.« Jakoż w samej istocie udał się pułkownik do generała. J ermolow siedział z opartą głową na ręku, a przed nim leżał na pół ukończony raport do Cesarza. - Po jednogodzinnej przeszło z generałem rozmowie, pospieszył pułkownik do namiotu, który byl potrójną strażą obstawiony. Młody Beg leżał na słomie burką owiuięty, dusza jego goniła myślami za obrazem Seltanełty, widział jej anielską twarz smutkiem wy bladła, słyszał straszliwsze nad śmierć sarnę słowa wiecznego rozstania, a duże łzy, te odwieczne świadki naszych cierpień w niedoli, zabiegły mu powieki i drżały na rzęsach, jak gwiazdy w noc pogodną na błękitnym Niebie.
»Ammalacie!« zawołał Werchowski nie postrzeżony od zadumanego młodzieńca. » Prorok jest wielki, a Sardar miłosierny! Ou cię obdarza życiem.« thciał przemówić, lecz słowa skonały mu na otwartych) ustach. Po krótkiej chwili osłupiałego zadziwienia, spuścił głowę, a czarna, jakby gradowa chmura) zatoczyła się na czoło jego ponurość, a pote'm rzekł: »0, pojmuję ja spaniałomyślność wasze! Zamkną człowieka w ciasnej ciemnicy bez światła i powietrza, wysiać go na wieczną zimę i oddać wiecznej nocy, zakopać go w wnętrznościach ziemi, zakazać mu przemówić do podobnej sobie istoty, i zabrać mu z przed oczu wszystko, wszystko, oprócz pamięci, że jest świat inny, oddychający powietrzem, radujący się blaskiem gwiazd i słońca - i toż nazywacie ułaskawieniem, nadmiarem szczodrej łaski? Oświadcz generałowi, że nie przyjmnj<; jego spaniałomyślności, że wolę Śmierć niż takie życie!« »Jesteś w błędzie,« przerwał mu pułkownik.
» Wszystko puszczono w niepamięć. Jesteś panem swojej woli. Oto twój oręż, twoje posiadłości są znowu twojeini; generał jest przekouany, że już odtąd przeciw Rossyanom nie dobędziesz broni. Zostaniesz z nami dopóty, aż całe to zdarzenie w niepamięć pójdzie.« Ammalat Beg do łez wzruszony, zawołał z rozrzewnieniem: »Teraz jestem przez Rossyan pokonany! ISie umiałem ich poznać -. wielką im wyrządziłem krzywdę! »To rzekłszy uchwycił oburącz za szablę, i wpatrzy wszy się w nię, rzekł ze łzami w oczach: »0, szablo moja, wierny towarzyszu mój! Oby te łzy moje zmyły z ciebie krew rossyjską!«
ZEJŚCIE SIĘ NIESPODZIANE.
Już mijało sześć miesięcy od czasu, jak Ammalat zostawał w Derbendzie w towarzystwie rossyjskich oficerów. Jego przenikający rozum, jego żywa gorąca wyobrażność, jego myśli w śmiałe przenośne ubieranie, zajmowały mocno synów północy, szukano chętnie towarzystwa młodego Bega, starano się wszelkie mi sposoby okazania mu szczerej życzliwości. Lecz wdzięczność z jego strony nie szła z pełni gorącego serca; był on wdzięcznym, ale przez sarnę tylkb powinność. Ponura tęsknota zaległa duszę kochanka Seltanetty; myśląc o niej, przeklinał życie, które darowano mu, złorzeczył obowiązkom, dla których swoje kochankę poświęcić musiał, gdyż wierny Saper Ali, wysłany do Aafu, przywiózł mu wiadomość: ie śnieg boleści spadł na Serce Seltanetty, i ie Kkan takląl się przysięgą uroczystą: iż córka jego nie będzie nigdy żoną sprzymierzeńca Rossyi,
35£
Pewnego dnia, pułkownik Werchowski i Ammalat Beg opuścili Derbend, dla zrobienia wycieczki w okolice tegoż miasta. Wziąwszy się ku zachodowi, wjechali w parowy, które się między górami ciągną. Temi wądoły dostali się do wsi Lalik, po-przed którą ciągną się długie mury wzniesione w dawnych czasach dla zasłony Pcrsyi od napadów plemion po tamtej stronie Kaukazu. Wieści gminne Derbendu niosą: że to olbrzymie przedmurze założył Is K e re s (Alexander Wielki), lecz wieści te są płonne, gdyż macedoński bochater nigdy w tych miejscach nie był. Bądź co bądź, to pewna, że te niepożyte wiekami massy kamiennych murów, w równej odległości najeżone wieżami, rozciągały się nieprzerwanym łańcuchem od morza Kaspijskiego aż po Mingrelię, już wspinając się po ostro ściętych, stromych skalach, już znowu spuszczając się w najgłębsze przepaści. Ani czas, ani ludzie, ani zdziczałe żywioły nie zdołały tej olbrzymiej budowy zniszczyć do szczętu. Na wielu miejscach sterczą jeszcze wieżyce, orły gnieżdżą się po ich rozpadlinach i lukach, powierzchnia murów poi osła lasami, na których rozkrzewienie wiatr pozanosił różnorodne ziarna, a które z czasem zapuściwszy swoje korzenie w szczeliny, porozsadzaly zjęte massy skaliste, niejeden wszakże kamień spoczywa jeszcze na te'm same'm miejscu, gdzie go ręka robotnika złożyła. Ammalat i pułkownik jechali długo wzdłuż tych rozległych ruin, aż obaczyli bramę sklepioną, puścili przez nią na drugą stronę. Lecz zaledwie dwadzieścia ujechali kroków, spostrzegają nagle za ogromną wieżą sześciu uzbrojonych górali leżących w trawie obok koni, które się na murawie pasły. Teraz dopiero poznał pułkownik nieroztropność swoje, ie tak daleko bez żadnego przybocznego pocztu zapędził. O ucieczce ani można było pomyślić, wdanie się zaś w walkę z sześcią góralami, niechybną groziło śmiercią. Wszelako chwycił pułkownik za pistolet, lecz Ammalat postrzegłszy to, spiesznym zawołał głosem: »Jesteśmy zgubieni, jezli się tylko twojej broni dotkniesz!« .
Na widok obudwu jeźdcow chwycili górale za strzelby, lecz silny Lesgijczyk, który się ani podniósł Z trawy, i tylko leniwo obejrzał poza siebie, dał im skinienie, aby dali pokój. Poczein otoczyli jeżdców, a ich ataman podniósłszy się, stanął przed nimi, i przemówił z uśmiechem, który oznaczał: kulę w potrzeb i e . »Moi zacni goście, raczcie zsiąść z koni « Pułkownik aie był w jego wolę, lecz Am i przystąpił do atamana. »Bądź pozdrowień, Sorwi Golowa! Nie spodziewałem się ciebie tu ujrzeć, myślałem, że cię już dawno szatan zabrał.» »Co ja widzę?... Ammalacie Beg!« odrzekł góral. »Jeszcze mię szatan nie zabrał, i spodziewam się, że niejednego jeszcze orla Irupem rossyjskim nakarmię, nie licząc w to Tatarów, którym pieniądze są droższe, niż ich ojczyzna.« »Słusznie mówisz. Cóż tu u was dobrego słychać? Czy szczęście wam sprzyja?« zapyta ł Beg wesoło. »Nie najlepiej idzie. Rossy anie mąją węch lisa, trudno ich pod<<jśc, rzadko kiedy ich trzoda rejmentowa wpada w nasze ręce, a jeźli4iedy dwóch żołnierzy waszego cara spolować tiam się powiedzie, wtedy już uderzamy w surmę radości. Oto, i dziś myślałem, że przyjdzie mi się włóczyć nadaremnie jak zgłodniałemu wilkowi przez dzień cały, ale przecież dobrotliwy Allach nagania nam w połów bogatego Bega i rossyjskiego »pułkownika.« Słowa te brzmiały nie bardzo pociesznie, lecz Ammalat nie zmieniwszy twarzy, rzekł wesoło do atamana: »Nie sprzedaj sokola, dopóki w powietrzu lata; czekaj, aż go mieć będziesz w ręku.« Rozbójnik usiadł wygodnie na trawie, położył wielki palec na kurek pistoletu, i patrzył swoim gościom ostro w oczy, a po chwili rzekł z urąganiem: »Sądziszże Ammalecie, że się wymkniesz z rąk moich? albo, że będzieszże jtak zuchwały bronią w ręku z nami się miezyć ?« »Nie myśl o te'm; jesteśmy w waszej mocy, <lwóch przeciw sześoiom, walka szalona. Nie podniesiemy broni, chybaby warunki naszego okupu przechodziły wszelką możność nasze. Wiesz, że równie ja, jak i pułkownik nie mamy ojca ni matki. « (Dalszy ciąg nastąpi,)
W piątek dnia £ 9. Mj UtegO r. b. wystawią amatorowie im d O l' li Ó li tl O III U O C l i r o n y w teatrze tutejszym dramat n dwóch aktach pod napisem: " Z ł O t Y KT)KY)KYK." Biletów dostać można u P. J abłl < owskiego przy ulicy Wodnej iw księgarni Zupańskiego.
. i
W Dominium Zalesie pod Gostyniem stoi 40 baranów dwuletnich z czystej krwi i wolnych od wszelkich chorób dziedzicznych, w umiarkowanej i stałej cenie na sprzedaż.
N a powszechne żądanie w sobotę dnia 24. Lutego 1844. w TEATRZE ostatniawielka reduta
Ceny mIeJSC wiadome Po zamówieniu już niektórych loź upraszam o wczesne ile można dalsze zgłoszenia się p 0dobne. Hornhagen. Biletów dostać można w teatrze u murgrabiego JPana Riedel i w pomieszkaniu inojcin przy Wrocławskiej ulicy JSr .41 Soloną W y II iii«? odebiał cotylko handel S. Siekł esc lii u: ul. Wrocławska Nr. 7.
Berlińskiej.
lffó.- płJarPf ti¥fł a płl pa l papie-1 gotoprC I rami. j »izna.
B&iirs gietuly
Dnia 19. Lnic-., 1844.
Obligi długu skarbowej?« Prusko - ans;. obligi z r. ! 8iO.
Obliiri premio» handlu IIIOTKK.
ObligiMarchii Elekt, i jN'owej Obligi miasta Berlina » fa'danska «T.
Listy zasta» ne Prnss. Zachód.
· »W. X Pozuuusk.
» » dito » »Pruss. Wschód.; - »Pomorskie.
Marek. Elek.iUN.
» »JSzląskie *linie monety ziole po 5 tal.
A K ej e 'Drogi żel. Berl. - Poczdamskicj Obligi upierw. Bert. Poczdams.
Drogi żel. Magd. - Lipskiej Obligi upierw. 3Iagd.-Lipskie D ro gi żel. Bcrl. - Auhullskićj Obligi upicr«. Bcrl.-Anhn1t.skie - Drogi żel. Dyssel. - Ellierfeld.
Obligi u pierw. D .rsscl. - Elbcrf.
Obligi upierw. Bcnskic ....' D ro gi żel. Berlinsko - Fra ukfort .
Oblij<;i upierw. Berl. - Erankfort.
D ragi żel. Górno- Szlaskiej.
» di to Lit. B. .
» » BerI. - Szcz. Lit. A. i Ii, « » MagdM - Halbersl Dr. żel. Wroel.-Szwidii -Kreih.
Ceny targowe wnneścIe POZNANIV
Pszenicy szeiel
Jęczmienia dt.
Masła garniec.
Vi 4
101; mI; »Ą 101 i 48 «; .
Vii 4 3', ,
105' 100' 103} 101} 4. Jw
13)]; lI{ 4 4 5 4 :3 4 5 4 104i 4 i 118! - 114} IIIl, YII
99J 4
10JJ
100} 100 lm 101 101
13JI »4 4
103* 185! 103J, 149 1031 88} 99 ; IIi 98} .
117} 1274; m
Dnia 19 Lutego.
1844. r.
od do Tal. !£r. tVn.ITil. ser fen
1 eLl- 1 25 _ 1 -' - 1 821 - 27 - K 6 - 17 6 1 : - ] 61 6 1 3 1 11 - U fi 24M 6 - 255 12 (i 5 15.. ti 1 lU». 1 W. fi
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.02.22 Nr45 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.