G-AZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.14 Nr268

Czas czytania: ok. 19 min.

Wielkiego

Xi-;stwap O ZNANSKIE G O.

Nakładem Drnkarni Nadwornej W. Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannoweki.

JI? «68.

W Czwartek dnia 14. Listopada.

1844.

Wiadomości krajowe.

Z Berlina, dnia 11. Listopada.

N. Pan Nadradzcę konsystorza, Dr. Hahn w Wrocławiu, generalnym superintendeutem prowincyi Szląskiej mianować raczył.

Z Królewca, dnia 30. Października.

(Gaz. Elbląska.) - II Humor na ławce obżalowanych« (dzieło satyryczne W alesrodego ), jakkolwiek wielkie sprawiał rozweselenie w publiczuości, rozbił się nareszcie o surowość sędziów, nie znających żartu. Walesrodego 2 przyczyny jego odczytów, w których rozmaite dążności upatrywano, skazano na jednoroczne uwięzienie. To stąd pochodzi, że u nas estetyka jeszcze w kolebce. Nie wie nawet dać rozsądną, dla prostego rozumu pojętną defmicyą o humorze, a jeżeli raz autor za natchnieniem swego geniuszu postąpi, to albo go karze polieya dla złego stylu, Uak się to niegdyś Bornemu w Frankforcie działo,) albo zamykają go, jak teraz Walesrodego. I takie to skutki humoru! - Na urząd tutejszego cenzora miejscowego nie można wyualeść następcy. Dyrektor sądu miejskiego Reiter oświadczył wprawdzie gotowość przyjęcia tego urzędu, ale sąd Najwyższy Ziemiański odmówił mu swego pozwolenia.

Wiadomości zagraniczne.

Rossya i Polska.

Z nad granicy polskiej, d. 29. Październ.

Listy z Petersburga donoszą, że syn WieI.

Koniuszego dworu Cesarskiego, Barona Friederiks, w jednej z ostatnich utarczek w Kaukazie, kulą Czeczeńca ugodzony, poległ.

Wojna Kaukazka. Neidhardt. Porównanie stosunków kaukazkich % algierskiemu C Ciąg dalszY.) Porównywając dalej własności obydwócli gór znajdujemy, że strona nacierająca znajduje w miejscowości niektóre przeszkody i korzyści, które już to wspólne są Atlasowi i Kaukazowi , już to nader różne w obydwóch pasmach. Z Kaukazu spływają wielkie i spławne rzeki, jakoto Kuban, Terek, które skierowawszy się z wyżyuy ku dolinom, w ogóle równolegle płyną z kierunkiem łańcucha gór, dając Moskalom wyborną zasadę operacyjną i tworząc dla ich osad wojskowych silną linię obronną. Atlas algierski, który na grzbiecie swoim nie ma wiecznych śniegów, nie wysyła także wielkich rzek, a nawet ani jednego splawnego strumyka; prócz tego bieg głównych rzek Barbaryi przeciwnym jest zupełnie kierunkowi środkowego gór łańcucha, a dla tego żadnej Francuzom nie przedstawia korzyści strategicznej. Głębokie parowy, spadziste i wąskie wąwozy znajdują. kańskich górach przeszkody te o wiele mniejsze. Wąwozów tak trudnych do przejścia jak n. p. znana owa brama żelazna prowincyi konstanfynskiej, lub wąwóz Teniach, który prowadzi z Algieru do prowincyi Titeri, mało jest w Atlasie. W Kaukazie z przyczyny spadzistości i wysokości gór, głębokości zaś parowów i dolin przejścia takowe są o wiele trudniejsze. Kaukaz nie ma owych rozległych wyżyn, które odłączają w Algieryi rozmaite gałęzie Atlasu i jak najdogodniejszemi są do wyścigów konnicy. Konnica jest najważniejszą bronią w Algieryi. Dawno to już zmiarkowali generałowie francuzcy, lecz niezmierny koszt wynikający z kupna i utrzymywania koni arabskich, wstrzymywał rząd od uzupełnienia pułków szaserskich. Gdyby Francuzi mogli byli wystawić przeciw konnym oddziałom Abd-el Kadera ilość konnicy znaczniejszą od owych szaserów, którzy karnością, taktyką i odwagą wojenną o wiele przewyższają jeźdźców arabskich, wojna byłaby się zapewne wiele pomyślniej powiodła, a skutek jej byłby daleko pewniejszym i prędszym. Wojska Abd-el-Kaderowego Francuzi częstokroć ani doścignąć nie mogli, gdyż ou miał większą ruchawość, oraz znaczniejszą liczbę konnicy na swej stronie! Większą część swoich naj świetniej szych zwycięztw, jak to zaraz w ostatnim czasie zwycięztwo nad Marokanami pod Isly winni Francuzi swoim konnym pułkom strzelców i spahów. Lekka piechota francuzka wybornie urządzona zawsze niezmierną wyższość miała nad krajowcami, lecz rzadziej wchodziła do szczęśliwych bitew na równe m polu, od kawaleryi, gdyż niepotrafiła tak często doścignąć szybkiego nieprzyjaciela. Moskale, którzyby w przepaścistych i skalistych górach kaukaskich, gdzie nie ma żadnych wielkich równin, na którychby się konnica rozwinąć mogła, bardzo potrzebowali korzystnie ubranej i uorganizowanej lekkiej piechoty, mąją zamiast tejże bardzo liczną i bardzo wprawną lekką konnicę. Ale kozacy, których w stepach wybornie użyć można, na nic się nie przydadzą między górami; w wielu nawet wyprawach musiano ich zupełnie zostawić z przyczyny nader nie dogodnej miejscowości. Gen. Grabbe w ostatniej swej wyprawie pod Ibszkeri mógł tylko 50 kozaków wziąść z sobą. Moskale mąją zatem tego podostatkiem, na czem zbywa Francuzom w Algierze, a czego właśnie w Kaukazie rzadko kiedy użyć można. Francuzi zaś są sowicie zaopatrzeni w to, co im mało służy, a Moskalom w Kaukazie wielccby się przydało. Było

by to za tern nie źle i pewno z korzyścią obydwóch stron, gdyby cesarz rossyjski królowi Francuzów mógł pożyczyć na kilkadziesiąt lat z 10 lub 15 pułków szybkich swoich kozaków, aby nieprzyjacielskich Arabów ścigać po polach algierskich jak spłoszoną zwierzynę. Natomiast Moskale mogliby być bardzo wdzięcznymi, gdyby im Francuzi ustąpili swoich żuawów, tych lekkich strzelców po górach i lasach, tyralierów i batalionów afrykańskich, którzyby zręczuiej daleko od ciężkiej ruskiej piechoty mogli się uganiać z Czeczeńcami po zaroślach i skałach. Za dalekoby nas to poprowadziło, gdybyśtak ważne pod względem strategicznym porównanie plastycznej natury okolic kaukaskich i atlatyckich mieli także rozciągnąć szeroce jeszcze pod względem charakteru i sposobu walczenia różnych tych ludów. Czerkiesi i Czeczeńcy przewyższają bezwątpienia Arabów i Kabylów Atlasu w rycerskićm męztwie i nieustraszonej odwadze, lecz mniej niż Arabowie skłonni są do dalekich wypraw i długotrwałych przedsięwzięć. Nawet Szamyl najszczęśliwszy ze wszystkich naczelników kaukaskich, którzy kiedykolwiek walczyli z Moskalami, porusza się w dość ciasuej przestrzeni, a wypraw jego pod względem rozległości i wielkości poiujsiu z wyprawami Abd el-Kadera porównać nie można. Czerkiesi i Czeczeńcy niechętnie odda1ają się z domów swoich. Gdyby wszystkie narody kaukaskie zapaliła wspólna sprawa religijna i fanatyzm współnej wiary tak jak mieszkańców Barbaryi, wtedy stanowisko Rossyau byłoby o wiele trudniejszćm, zważając na rycerską waleczność owych ludów. Ale tylko na wschodniej części K a u k a z u znajdujemy fanatyzm mahometański, Czerkiesi i Abchazy są pod względem religijnym ludem dość obojętnym; a Ossesi i Suaneci są Chrześcianami, przynajmniej z nazwiska; o niektórych nawet narodach kaukaskich niewiadomo nawet, czy mają jakąkolwiek religią. J ak pod względem sprawy religijnej nie ma w Kaukazie żadnej jedności, tak mniej jeszcze bez porównania pod względem języka. Z mnóstwem języków, któremi mówią w Lesgistanie i Dagestanie można tylko porównać rozmaitość języków indyańskich nad rzeką Amazonek. Do zwyczajnego porozumienia się z obcemi pokoleniami używają zwykle w Kaukazie dyalektu turecko-tatarskiego, lecz ten nie jest w tak ogoliłem używaniu jak język arabski w Barbaryi, którym mówią bez różnicy Maurowie, Beduiui, Kabylowie, Mosabici /\Murzyni. (Ciąg d. n.) Z P a ry ż a, dnia 5. Listopada.

Rozeszła się była pogłoska, jakoby były Minister finansów Meudizabal w spisku odkrytym w Hiszpanii mocno był skompromitowany i że policya Francuzka dom jego zrewidowała. W skutek tego udał się Pan Meudizabal do przewodnika Prassy i oświadczył mu na honor: że jakkolwiek całkiem jest przeciwny wszelkiej zmianie ustawy z r. 1837., jednakowoż zaprzecza, iżby jakikolwiek miał udział w odkrytym spisku Pogłoska, która wczoraj po giełdzie obiegała, że Generała Prima rozstrzelauo, spowodowała Const i tu tionela do zbadania tej rzeczy.

Oświadcza on dzisiaj, że w depeszach do Paryża nadeszłych żadnej o tem nie ma wzmianki. »Według wiadomości przez rząd tutejszemu poselstwu hiszpańskiemu zakomunikowanych, dodaje tenże dziennik, zdaje się, że Generał Priin w zamachu przeciw N arvaezowi uknowanemu nie miał udziału, tylko raczej w spisku, którego celem było wezwać Hiszpanią do powszechnego pronunciainientu przeciw Ministerstwu. Pomiędzy papierami w domu jego zabrancini był także odpis listu do jednego z byłych Ministrów Regenta, w którym żałuje, iż się do przywrócenia party i umiarkowanej przyczynił. Także i odpowiedź znalazła się w papierach jego. Jak się zdaje, nie zapiera się Prim udziału swego w nowym spisku, i oświadcza, że przeciw wszelkim władzom ustawie przeciwnym zawsze podobnież będzie działał « Z wolna zjeżdżają się już naczelnicy partyi politycznych, mianowicie oppozycyi: PP. Thiers, Oililon Barrot, Billault, Vivien już przybyli, innych spodziewają się w tych dniach, a potem zaczną się naradzać nad planem wyprawy przeciw ministerstwu. Oppozycya umiarkowana, lak nazwany środek lewy, widzi dobrze, że wszystkie usiłowania ku zwaleniu ministerstwa są nadaremne, dopóki się nie uda kilku chwiejących się członków prawego środka na swoje stronę przeciągnąć, aby z pomocą ich odjąć ministerstwu większość a w miejsce jego osadzić nowy rodzaj ministerstwa Martignac. Z drugiej strony starają się także przyjaciele gabinetu a to, aby niepewnych tych członków na nowo do ministerstwa przywiązać, a od skutku na jednej lub drugiej stronie zależeć będzie los gabinetu. Zdaje się, że ministeryum i tą rażą górę weźmie, chociaż niektórzy deputowani konserwatywni, omyleui w nadziei dostąpienia godności Parów, może małą utarczkę z ministerstwem rozpoczną. K westyą tyczącą się

pożyczki rozstrzygnął podobno nareszcie gabinet w ten sposób, że takowa wynosić ma 3 O O milionów w 3procentowych papierach i najdalej w 8 do 10 dniach urzędownie ogłoszoną zostanie. Doszły nas pierwsze wiadomości o operacyach Marszałka Bugeaud aż do dnia 29. Dnia 27. posunął się był w to miejsce, gdzie Generał Comman dnia 17. nieszczęśliwą walkę z Kabylami był stoczył. Flissowie nie czekali na przybycie wojska, opuścili cze'm prędzej wsie okoliczne zabrawszy żony, dzieci i trzody, ale zostawiwszy wszystkie sprzęty i zapasy. Dnia 28. zwrócił się Marszalek ku sąsiednim górom Beui Dżenadów, którzy z Flissaini byli się połączyli. W szystko się już na dobre zauosiło i spodziewano się już, że podbicie obudwuch tych potężnych pokoleń prędkim będzie skutkiem tej wyprawy, gdy w tem Marszałek nagle na 3 - 4 O O O Kabylów napotkał, z którymi potyczkę stoczyć musiał. Kabylowie zajęli byli stanowisko z natury już groźne, a walami z ziemi i kamieni jeszcze je bardziej wzmocnili; ale żołnierze francuzcy natarczywy przypuściwszy att ak wyparli ich wkrótce. Strata Kabylów ma być bardzo znaczna, Francuzi liczą 8 lub 10 rannych. Flissowie nie mieli w potyczce tej udziału; <li 29. przybyli do Marszałka oświadczając mu, że się całkiem poddają, i spodziewać się należy, że Beni Dżenadowie toż samo wnet uczynIą. - Od dni kilku odżyła znowu pogłoska, że poruszono pytanie względem zaślubienia Królowej Izabelli i Xiecia Montpensier. Wielkie trudności, Zawadzające wykonaniu planu tego, za nadto w oczy wpadają, jak aby potrzeba była dłużej się nad nimi rozwodzić. Niezawodną wszelako, że Królowa Krystyna projekt ten z największą popierałaby chęcią. Anglia.

Z Lo nd yn u, dnia 1. Listopada.

W fabryce bawełny PP. Ratcliffe w Oldham dnia 3 1. Października wydarzyło się okropne nieszczęście; część domu fabrycznego niespodzianie zawaliła się a aż do wieczora o godzinie 9tej już 14 trupów z pod gruzów wydobyto.

Ale liczba robotników, którzy tam zginęli, nie równie większa; słychać że 30 - 40 zagrzebanych zostało. Hiszpania.

Z P ary ż a, dn. 6. Listopada.

Udało się Generałowi Mer zdybać Brygadyera Rubin de Celis, który podobno stal na czele poruszenia buntowniczego w Katalonii. Oficer teu był szefem sztabu głównego wojska ro przeciw Esparterze w Reuss uorganizował i które choć z największym pośpiechem z żywiołów po części podejrzanych zebrane, jednak potędze Rejenta pierwszy zadało cios dotkliwy. Ale pamiątka zasług tych zapewne ani Brygadyera Rubin de Celis, aui przyjaciela jego, Generała Prim, od surowej kary nie uwolni. Ponieważ im zbrodni stanu dowieść miano, zapewne gardłem przypłacą. Dnia 30. m. z. w Barcelonie wyrok śmierci na czterech spiskowych, co zamach d. 27. wykonać chcieli, spełniony został. Mnóstwo innych skazano na deportacyę do afrykańskich, amerykańskich i azyatyckich osad Hiszpanii. - Towarzystwo tkaczów Barcelońskich, tchnące duchem niebezpiecznym, ii a rozkaz Generała Kapitana rozwiązać się miało. Ponieważ jednak przełożeni wzbraniali się to uczynić, Generał Kapitan natychmiast ich uwięzić i do wysp Kanaryjskich wywieść rozkazał. Wszakże tkacze tein się przestraszyć nie dali, owszem obrali natychmiast nowych przełożonych, a tak krok Generał- Kapitana żadnych nie miał skutków.

Strzał, który wieczorem dnia 30. m. z. padł .w jednej z głównych ulic Barcelony, rozpostarł lam wielką trwogę, chociaż dotychczas wszystko tam spokojnie. Dopóki Generał de Meer 8000 wojska ma pod rozkazami swemi i dopóki wojsko to wierne i karne, spokojność w mieście zapewne żadnej nie dozna przerwy. A li S t r y a.

Z W i e d n i a, dnia 5. Listopada.

J. G K. Mość najwyższem postanowieniem z dnia 22. Października b. r. raczył opróżnioną przy łwowsko-łacińskiej Kapitule posadę katedralnego proboszcza nadać najłaskawiej Andrzejowi Oslrawskiemu; opróżnioną przez to posadę katedralnego dziekana, katedralnemu kustoszowi Franciszkowi Thoma; opróżnioną zaś posadę kustosza, katedralnemu scholastykowi Kajetanowi Żmigrodzkiemu, a opróżnioną przez to godność katedralnego scholastyka, kanonikowi Antoniemu Lisieckiemu.

Włochy.

Z nad granic y W ło skie 'j, d. 28. Paźd.

Podróż Księcia Miłosza do Włoch i dość długi pobyt tamże nie jest obcym przyczynom politycznym. Kilkakrotne zamachy rewolucyjne i restauracyjne na korzyść Obrenowiczów przypisywano po części związkom kilku naczelników tej partyi z starą familią książęcą, a bezskuteczność takowych zamachów dowodzi jasno mylnych opinii tejże partyi, gdy tymczasem sąsiedni rząd austryacki na tak częste sceny krwawe i okrucieństwa obojętnie patrzyć nie

może. Jakoż gabinet austryacki przesłał podobno Księciu zapylanie, o ile tenże usprawiedliwić się może z czynionego mu zarzutu, jakoby w ostatnich wypadkach serbskich miał był udział. Książę Miłosz odpowiedzieć miał na na to stanowczo, że w ostatnich powstaniach w Serbii żadnego nie miał udziału. T li r C y a.

Z Ko ns t an t yno p o la, duo 23. Października.

(G. P.) Podejrzenie, że ostatni wielki pożar na przedmieściu P e r a był dziełem fanatyzmu tureckiego, sprawdza się niestety! ponieważ ciągle ogień podkładać usiłują. - W przeciągu ostatniego tygodnia znowu kilku Turków, przydybanych w chwili podkładania ognia, do więzienia wtrącono. In dye Wschodnie i Chiny, Z Londynu, dn. 4. Listopada.

Wypadek zaszły w Indyach pokazuje, że panowanie angielskie w Indyach ciągle jest niepokojone przez krajowców, i że takowe na słabych nogach stoi. Dnia 29. Sierpnia zaszły rozruchy w Suracie, Prezydencyi Bombaju, a to w skutek uciążliwego systemu podatkowania, który przez podniesienie akcyzy od soli mieszkańcom Suralu całkiem nieznośny się stał. Sól należy w gorącym tamecznym klimacie do najnieodzowniejszych potrzeb życia, a lud nie pła« cii aż do roku 1837. żadnego podatku. Ustawiczne wojny wywołały tegoż potrzebę, co · wielkie wzbudziło nieukouteutowauie. Gdy nareszcie opłatę tę podwojono, przyszło do rozruchu, a władze przywołać musiały wojsko. Przełożony władzy stosownej kazał na swoje odpowiedzialność nowe prawo zawiesić, aby rozlewowi krwi zapobiedz a tymczasem zażądał nowych iustrukcyi z Bombaju. W kilka dni nastąpiła redukeya opłaty od soli i zniżenie innych podatków, poczerń spokojność znów powróciła, lubo wciąż jeszcze nadchodzą petycje o zupełne zniesienie opłaty od soli.

Rozmaite wiadomości.

Z Poznania. - Gazety tutejszej kościelnej wyszedł Nr. 45. i zawiera: Chrystus nowy Adam w stosunku ofiarnym do Boga i do ludzkości. - Doniesienia z Berlina. - Śmierć biskupa paderbornskiego. - W Polsce odebrano instytutom duchownym grunta. Rada administracyjna zatwierdziła wybór ks. Fiałkowskiego na administratora dyecezyi warszawskiej. - W Galicyi wszyscy biskupi stanęli na czele towarzystw wstrzemięźliwości. - Z Rzymu · - 10 sióstr miłosierdzia opuściło Madryt uda kowa. - Ogłoszenie. - «Dziennika domowego« wyszedł Nr.

2 3. i zawiera: Artykuł wstępny (o opinii publicznej). - Fragment, przez D. . . . ..- O wychowaniu żony przez męża na wielkim świecie. - Piozmailości, mody i objaśnienie ryciny.

- - Dziennik Urzędowy król. Regencji w Poznaniu z dn. 12. Listopada r. b. obejmuje między inuemi następujące ogłoszenie król. Regencyi: Podług udzielonej przez król. ministerstwo spraw zagranicznych wiadomości, Rząd r o s s y j s k i zmieniając zasadę dotychczasową, wedle której cudzoziemcowi w kraj rossyjski przybyłemu paszport zaraz był odbierany, wydal teraz rozporządzenie: iż przybywającym do Rossji cudzoziemcom będą wprawdzie nadal, jak dotąd, w pierwszem mieście gubernialnćm, za ich tamże przybyciem, nowe paszporta i karty pobytu udzielone, że natomiast nie będą im o d b i e r a n e krajowe papiery legitymacyjne (paszporta i książeczki wędrownicze), ale że owszem ostatnie tylko przez pieczęcią urzędową zaopatrzoną remarkę, iż paszport nie służy więcej w Rosfyi, ponieważ interesent paszport rossyjski otrzymał, za nieważne uważanemi być mają. Zawiadamiając o tern rozporządzeniu osoby podróżujące do Rossyi, wzywamy je, ażeby zawsze żądały oddania im na powrót papierów legitymacyjnych, iżby się niemi powróciwszy z Rossyi na granicy pruskiej wykazać mogły i nie wystawiły się na trudności.

(Z Tijg. Pet.) LISTY O BIAŁEJ RUSI.

L I S T II.

O PRZEMlfŚIE, (Dokończenie.) Co do innych powiatów, tu chów bydła i koni, dwóch głównych warunków dobrego bytu klassy rolniczej w zupełnym upadku. Trzymają po jednej krowie, - a więc przypłodek i nabiał i w połowie potrzebom familii wystarczyć nie mogą; pole też potrzebnego nawozu nie odbiera. I\ie mało szkodzi bydłu, zaraza często grassująca, od przepędzanych po gubernii ukraińskich hurtów. Koni jest bardzo mało, i te przez zbyt wczesue używanie do roboty sił pozbawione; rodzina z dwoma albo trzema robotnikami, często posiada ledwie jednego konia; ztąd biedne zwierzę wyniszczone ciągłą nad siły pracą, przy niedostatku dobrego karmu, traci wszelkie przymioty jakiemi natura je obdarzyła, i staje się nawet niesposobue do wydania podobnej sobie istoty. Domorosłych koni prawie nic ma; kupują od handlarzy (rostrucharzy czyli baryszników) za bardzo nizką cenę i natychmiast zaprzęgają do roboty. Administracya dóbr skarbowych, widząc główną przyczynę nędzy bydła i koni w niedostatku karmu, bo prócz słomy często innego nie mają, zwróciła uwagę na zaprowadzenie i uprawę siewu zielonej paszy (trawosiejania) ; dla tego wypisawszy z zagranicy wszystkie gatunki roślin pastewnych rozesłano po wszystkich folwarkach, dla dowiedzenia się z jednej strony, gdzie i jakie zioła mogą się najlepiej przyjmować, a z drugiej; aby dać poznać włościanom użytek. Taki przykład wart naśladowania i w dobrach prywatnych właścicieli. Od niedawnego czasu zwrócono uwagę na uprawę kartofli. W przeciągu trzech lat od Marca 1840, zbiór kartofli na dwoje powiększono, tak że nie tylko w ogrodach, na których dotąd razem z konopiami siano, ale i na polach poczęto. Wyznaczono premija za umiejętną uprawę i gazety nieraz doniosły o honorowych nagrodach obywateli za uprawę tego użytecznego produktu, który w czasie nieurodzajów zboża, pod czas głodu, silną jest podporą ludzkości. Konopi sieją tylko na domowe potrzeby, a z siemienia wyciskają olej. Chata białoruskiego wieśniaka składa się z izby kurnej, tak nazwanej dla dymu, bo bez komina; zimą i latem tam mieści się cała jego rodzina z częścią drobuego bydła i domowego ptastwa; na przeciw tej izby jest druga zwana istopką (u ruskich czulan), na skład warzywa zimą, sprzętów i naczyń przeznaczona; tam są też żarna dla mięcia zboża, charakterystyka wnętrzna chaty Białorusina, nieznana w Rossyi, gdzie albo młyny wodne, albo wiatraki*). Najlepiej zabudowane są wsie w Dryzieńskim, Lepelskim i pow. inflanckich, a najnędzniej w Surażskim, Witebskim i Połockiin, a osobliwie w Hordeckim; tam pomimo dostatku leśnego materyału wieśniak dba tylko aby jakkolwiek przez zimę rodzinę ochronić od zmarznienia: budowa stoi niepoprawiona, aż póki nie zgnije i nie rozleci się. Wioski zwykle niewielkie, od 5 do 10 chat. Pomimo obfitości wody w tej ziemi, wioski nie zawsze blisko niej zakładane, co naraża na niedostatek tego elementu, tak potrzebnego dla zdrowia ludzi i bydła.

*) Kie zawsze i uie wszędzie; są i w Rossyi żarna.

(Wyd. Tyg. ) jąc poddanym w budowie chat, zwrócili uwagę na domy w wioskach zasiedlonych przez ruskich wychodźców. Domy le są o dwuch izbach, po większej części z kominami, obszernych, światłych, z wielkie mi oknami, do nich w kształcie kwadratu, przypiera ambar, czyli spichrz, (po białorusku kleć, u szlachcica spichlerz), gdzie mieszczą prócz zboża, rolnicze narzędzia, uprząż, sanie, tielegi i t. d. dalej cWew dla koni i bydła. Pod budową jest sklep dla ogrodowiuy na zimę. Gumno z tylu za domem, składa się z owiną, pokrytego tokiem, na którym młócą, i piecem, w którym suszą zboże - dalej stodoły na siano, słomę, miękinę. Od miejscowych przyjęli zwyczaj stawiania przedplotów, nieznanych w Rossyi, które nactają charakterystykę wsiom litewskim i białoruskim, różniąc je od siół wielkorossyjskich. Mohilewska g. więcej urodzajna, ale chłop domotur nie wychodzi ze swoich okolic, nic wchodzi w stosunki z sąsiednieini guberniami i o niczem nie wie co się dzieje na świecie; tymczasem chleb rodzi, więc siedząc na piecu pozywa dary Boże, ale za to Witebszczanie ich nazywają: Durnie. A Mohilewianie nawzajem ich nazywają: Zapry warata! oznaczając te'ui niegościnność. W ogólności Witebszczanie lubią świat zwiedzać, ich to karawany co wiosnę ciągną po Petersburskim gościńcu. Wszakże ta wędrówka przyzwyczaja do włóczęgi, i odrywa od zamiłowania zagrody ojców, rolnictwa i obyczajów domowych. Romuald Podbereski.

L I S T III.

Kiedy w roku przeszłym po cztero-miesięcznej przejazdce po B iałej rusi powróciłem do stolicy, wpadł mi w ręce artykuł, którego przedmiot zgadzał się z kierunkiem idej, mocno mię wówczas zajmujących. Pełen interesu dla strony, w ktorej - uprzedzony fałszywemi odgłosy - nadspodziewanie nie mało zarodów dobrego znalazłem, - oburzony byłem bezczelnością artykułu, w którym obok kompletnej nieznajomości rzeczy najniesłuszniejsze oszka10wanie białoruskich mieszkańców znalazłem.

Choć Litwin rodem, zawsze jednak jako współrodak, mający więcej zręczności od aulora owego artykułu, poznać lepiej życie wewnętrzne oświeceńszego obywatelstwa, śród którego przebywałem przez czas niemały, - sądziłem, że jest moją powinnością, choćby jako grzecznego gościa, którego wyrozumiale przyjęto - odwrócić fałszywą opinią, którą niedo

łężna kalumnia całą stronę przed obcemi poniżyć usiłowała. To było powodem, iż dorywczo pozbierane wiadomości i postrzeżenia, w powyższych Listach w Tygodniku Peler.-b. ogłosić postanowiłem. Rozumiałem, że u źródła poczerpnionemi wiadomościami (których dorywczowość wszakże sam wyznaję) w rzeczywistszeni świetle wystawię stan strony, a przez to sprostuję fałszywy sąd obcych. Zostawiłem zaś formę listową, jako najmniej pretensyi do niechybności postrzeżeń mającą. Artykuł ów w No. 8 Moskwitianina na r.

1 843 , literackiego dziennika, wydawanego w Moskwie przez Profesora Pogodipa, zamieszczony, nosi nazwanie Hecyki, i jest pióra niejakiego P. Kuszyn'a, bawiącego w Witebsku, i jak z samego tonu i widoków pisarskich zdaje się okazywać, niezbyt znakomite zajmującego tam miejsce. Już samo ironiczne nazwanie narodu Hecyki, od wyrazu hela, którego chłopi białoruscy używają zamiast ruskiego eta, czyli polskiego oto, nienajlepsze daje wyobrażenie o guście i dowcipie aulora. Przedstawienie na samym początku w duchu wyżyginowskim (*), bezrządnego domu Szambelana, niby typ obywatela białoruskiego, który jest w najwyższym stopniu wynaturzoną karykaturą, żadną miarą pod ogólną aryngę podciągać nie godziło się. Już dziś białoruski obywatel nie jest tą bezwładną machiną, zręcznie przez chciwe żydowstwo obracaną, jak go wymalował romans Wyźygina i autor Podstolica ; już nie jest tą plagą pieniacką, o jakiej wkorzeuiło się oddawua mniemanie w zachodnich prowincyacb, z kilku lub kilkuu-islu wyjątkowych indywiduów, którzy mieli nieszczęście, prawując się całe życie, nareszcie i niechwalebny swój żywot, na ławkach trybunalskich zakończyć. Nadużycia ufności w plenipotencjach i gra namiętna, wady zarzucane młodzieży, wyrywającej się po za granicami ojczyzny szukać fortuny, - są wady wyjątkowe, wypadki kazusowe, pod ogólny wyrok podciągnąć się uiedające, bo i gdzież jest ta szczęśliwa strona, któraby podobnych nadużyć nie miała? Jeżeli się to zdarzało i zdarza, to pochodzi raczej z tych od centru B iałej rusi oddalonych powiatów, do których oświata dzisiejsza jeszcze się nie przedarła, - ale nie z tych, które słusznie za przedstawicieli ogółu uważać godzi się. Ruch intelleklualny w zamożniejszych, bo więcej prze

*) Iwan Wyzygin, znany romans obyczajowy Biało i Wielkorns U i P. Tadeusza UiiIharMin. W samych początkach wyjścia U>go ilj.iela przed laty kilkunastu, bili tacy, co go liiazy vi ali ltu- kim IiIj.iin- Blaberno (Gil-Blas). (Wjd. Tyg.J lat zauważany, o czem gdzieindziej obszerniej wspomniałem, (*) zaczyna stawić silną zaporę owym niedostatkom, z leuistwa i niewiadomości wynikającym. Juz tam dziś lepiej swój własny interes pojmują, juz dziś tam nie wątpią, ze tylko praca wytrwała, spekulacya godziwa i miłość wzajemna do pewnych rezultatów po lepszenia bytu doprowadzić mogą. J ak pojedyncze indywidua, tak cale narody, wytrawio* ne w ogniu doświadczeń, przychodzą do uznania się w swojem położeniu, i pojmują co jest najżywotniejszą podstawą ich doczesnego bytu i czasów przyszłych. Nie myślę ja przeto kruszyć kopii za pół» dzikich panków, którzy w zapadłych powiatach, w guuśnej administracji roztaczają średniowieczne wassalstwo w koinpletnem nadużyciu praw władania ani też za wyjątkowych Szambellauów i Marszałków, przegrywających żonine majątki, nie unoszę się uprzedzeniem zbyt na dobrą stronę - ale za cóż P. Kuszyn, kusząc się o wystawienie obrazu bytu białoruskiego, uczepia się biednego chłopka i zlośliwem szyderstwem ściga niewinną swegb poniżenia istotę; wciska się do jego ubogiej chatki, wyśmiewa lego nałogi i prostacze obyczaje, wszędzie mieszając niegodną serca ukształconego ironią? Historya wystawia nam Białoruś, jako ziemię osieroconą, którą nikt nigdy po ojcowsku się nie opiekował. Była to ziemia przejścia, łup ościennej dziczy, wprzód nim św. Andrzej Apostoł przyniósł z południa promień wiary zachodu, a później igrzysko walk pobratymczych szeregów i nabiegów hord Tatarskich! Mało tych szturmów zewnętrznych, w łonie samej Białejrusi formowały się zbójeckie watngi, które kryjąc się w rozbójniczych pry tonach górzystych okolic Newla, w odrośli gór Alauńskich, słynie pod imieniem Rabszczyzny, wichrzyły siedziby spokojnego rolnika, i czasu obejrzeć się na siebie mu nie dawały. Ta ziemia najeżona okopami, do dziś oznaczona śladami przejść Batorego (**), gdy ciągnął pod Psków i Wielkie Luki, - zbiegowisko Litwy, Rusi, Polski i Kawalerów mieczowych, - mogłaż kiedykolwiek przyjść do siebie, aby uspokoić skołatanego ducha, aby wyprowadzić z sie* ) We wstępie do białoruskich opowiadań, J.

Barszczewskiego.

**) Pod Micżowem , Horodkiem (na półwyspie jeziera Xieszcznrda) nie daleko okoljc} Ilulcinjńw, o której wyżej wspomniałem, są do dziś dnia ślady mostów na błotach przez ciemne lasy, po których przebierało się wojsko, i lud je dotąd nazyna Batoryuskie mosty, a na granicach Sicbieiskiego i N ewelskiego jest wieś Batoryuo zwana, (Autor)bie ten zaród oświaty, który jest szczęśliwych narodów udziałem? Nielrzeba zapominać, że za Polskich czasów ta ziemia była miejscem wygnania. Historya czasów przeszłych Białejrusi godna wywołać żale Jeremiasza. , . , Takie okoliczności polityczne musiały wpływając ua materyalne położenie narodu, wpłynąć i ua moralne jego usposobienie. Ztąd poczy a tego ludu smutna i żałosna, jako dusza smutkiem trawiona, rzadko wesołą nolę w pie/\ śni usłyszysz; smutne, monotonne tony zdaje mi się słyszeć nawet w samym narodowym instrumencie, jakim jest Duda. Wpółdzika ta strona dochowała w całej świeżości element poezyi gminuej. Do dziś dnia zachowały się tam w obrzędach ślady zabytków pogańskich, że wspomnę tylko o jednym Slaury, Haury, dotąd w niektórych miejscach zachowywanym. Wyobraźnia ich, jest to kraj duchów poetyczuemi wymysłami zaludniony; u nich duchy płodzą się w niezliczone gromady; dzikość miejsc wpływa na fantazią ludu. Jaka różnica od poezyi Ukraińca, który na dzikim koniu buja po stepie! Śpiew i smutne obrazy, zbliżają tę poezyę najwięcej do śpiewów narodowych Litwy. Poezya Ukraińca to step, koń sokół, chart. U Białorusina przesądy, czary, wnikanie w tajemnice natury, zrodzone z zasklepienia się w sobie samym przy ostrzejszym klimacie krainy. Wszędzie uczucie gorzkiego bytu. Lud taki, wykarmiony smutne'm o sobie przeświadczeniem, otoczony nawałem gniotących wypadków, mógłże podnieść się z moralnego poniżenia, i jest że to jego winą, jeżeli się niepodniósl? Wpatrzywszy się bacznie w poezyą tego ludu nędznego, ślady czasów dawno-ubiegłych, odkrywa się fantastyczna strona, pełna żywej poezyi, której się niedopatrzy umysł ślizgający się po powierzchni. Wracając przeto do Pana Kuszyna, usiłującego oszkalować rolnika Białoruskiego, pytam się, czyż ogadywanie kraju jest to jego opis i wierne przedstawienie ducha mieszkańców w obecueui położeniu? Roznoszenie stronniczych opinii, czyż to jest kierowanie zdania publicznego? Rzecz przybiera charakter surowszy, a zatem staje się szkodliwszą, kiedy redaktor Dziennika przypiekiem swym potwierdza żarciki na wiatr rzucone. Wszakże tak zrobił uczouy professor, przedstawiając publiczności pierwsze roboty prozą swego pupilla, którego, jak objaśnia się, zwrócił od wierszoklectwa do opisów miejscowości. (Bodajby lepiej pisał złe wier sze.) Redaktor myśli, że wdzięczny pupil przy Białoruski obywatel. Nie przestając na tern, uczony redaktor sądzi, ze za ten wierny opis i powyrywane niedorzeczne frazy z karczemnego żar g o n u, będą mu wdzięczni prawdziwi uczeni, jak Sreżniewski, Prejs, Bodiański, a nawet sam wielki Szaffarzyk, słońce uczoności słowiańskiej ! 010 właśnie punkt, z którego tę rzecz rozważając, dostrzega się szkodliwość podobnych piśmideł. Oto przyczyna, dla której niegodzi się redaktorowi tak lekceważyć zdaniem publiczności, nicość pisarską podnosić do znaczenia lite rackie go. R o m u a l d P o d b e r e s ki.

OBWIESZCZENIE.

Pozostałość zmarłego w Kiistrinchen na dniu 2, Lutego r. 1837. Porucznika i dziedzica Karola Alexandra Mudraka, ma być między sukcessorami jego podzieloną. Wskutek . 137. Ty t. 17. Części I. Powszechnego prawa krajowego wzywamy więc niewiadomych wierzycieli ś. p. Mudraka, ażeby pretensyów swych w przeciągu trzech miesięcy zameldowali, gdyż w razie przeciwnym i po nastąpionych działach tylko trzymać się mogą sukcessorów pojedynczych wproporcyi ich sched. Bydgoszcz, dnia 31 Sierpnia 1814.

Król. Główny Sąd Ziemiański.

Wydział I.

Mam zaszczyt niniejszeui najuniżeniej C donieść, iż objąłem skład przedmiotów C obtycznych z Król. uprzywilejowanego C instytutu optyczno - przemysło/\ wego w Bathenowie. Osoby, uźy4 [ wające okularów, znajdą u mnie zawsze /\ [ dostateczny zapas szkieł w najmodniej/\ szych oprawach; posiadam także wagi /\ zbożowe, dalekowidze, perspektywy, /\ lornetki, lupy, alkoholometry i termo/\ metry. Przedmioty te przedaję w cenach )K umiarkowanych lecz stałych.

/\ A. KI ug, Wrocławska ulica Nr. 6.

)/(

UWIADOMIENIE.

W przeciągu kilku dni otrzymam znowu: Angielskie piano forty w kształcie skrzydeł p i e rw s z e g o g a t u n ku, p o cenach o d 4 @ do l O O Louidorów za sztukę, i tym sposobem zaspokoić znowu będę mógł życzenia wielu. Skład W r o c ł a w s k i c h p i a n o f o r t ó w P o cenach bardzo umiarkowanych jest u mnie jak dawniej tak i teraz wybornie dobranym. Gwarancya, wypłata częściowa i przyjmowanie w kupnie starych sześcio - oktawowych pianofortów , jak wiadomo.

JLudwik

Fa/k.

Suche, dwuletnie, -f calowe deski na Piodłogę, różnych wielkości, ma do przedania M B res la u er, Szeroka ulica Nr. 18.

IIIHM AA III K A M b I Skład towarów jedwabnych i modnych f Arnolda Witkowskiego i jest obecnie W narożniku Rynku i Zam- t kowćj ulicynod Mr. 4. na f plerwszein piętrze.

Kurs giełdy Berlińskiej.

Dnia 11. Listopada 1844.

Obligi długu skarbowego Obligi premiów handlu morsko O Migi Marchii Elekt, i N owej Ubligi miasta Berlina.

Gdańska wT.

Listy zastawne Pruss. Zachód.

» » W.X.Poziiansk.

» » dito » Pruss. Wschód.

» »Pomorskie.

March. Elek.iiiY.

» » Szląskie. . . .

Frydrychsdory ......... Inne monety złote po 5 tal, .

Disconto.

Akcje Drogi żel. BerI. - Poczdamskiej Obligi upierw. BerI.-Poczdams.

Drogi żel. Magd. - Lipskiej Obligi upierw. Magd. - Lipskie Drogi żel. Beri. -Anhaltskiej Obligi upierw. BerI. - Anhaltskie Drogi żel. DysseI. Elberfeld.

Obligi upierw. Dyssel. - Elberf.

Drogi żel. Reńskiej Obligi upierw. Reńskie .... Drogi od rządu garantowane.

Drogi żel. Berlinsko-Erankfort.

Obligi upierw. BerI. - Frankfort.

» żel. Górno- Szląskiój.

dito Lit. Ii. . » BerI. - Szcz. Lit. A. i B, « .. Magdeb.-Halberst.

Dr. żel. WrocI.-Szwidn.-Freib.

Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr.

Dr. żel. Bouii-Kolońskiej...

Ceny targowe w mieście

P O Z N A K I U.

Pszenicy szefel Zyta dt.

Jęczmienia dt.

Owsa dt.

Tatarki dt.

Grochu dt.

Ziemiaków dL Siana cetnar.

Słomykopa Masła garniec.

Sto- ]Va pr. kurant.

pa papie- gotopfC. rami. wizną

\3 94 98f 100 48 99 4 103} 1> \ 971 b \ 101 KIOA 84 100 i 1001 3'li( 34 5 4

1471\ 1034 m 4 34 5 4 4 m 159 111 1 041\ łOH 129' 974

99* 991

ISft IIf 102f 184 1034 146V 10JJ 1024 1154 106 120

Dnia 11. Listopada, 1844. T.

od do Tal. sgr. fen. Ti L »er. fen

1 14 - 1 17 6 1- - 1 1 6 22 6 - 23 6 - 16 - - 17 - 26 6 - 27 6 1 1 612 6 7 7 6 - 23 6 "i 24 5- - 515 1 1 7 6 l j2 O

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1844.11.14 Nr268 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry