.. G A Z .Jl1T iŁ
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.03.15 Nr63
Czas czytania: ok. 20 min.VVielkiego
POZNAN
Xi stwalEGO
Nakładem Drukami Nadwornej W Defeera i Spótki.
.nrB3.
Redaktor: A. Wannomki.
W Sobotę dnia 15. Marca.
1545.
Wiadomości krajowe.
PRUSSY. - Nieszczęśliwe położenie mieszkańców w niektórych częściach Prus wschodnich, jest w samej rzeczy okropnem. W powiecie oleckowskini n. p. znajdowało się przy końcu Lutego przeszło 4000 familii bez ziarnka zboża i bez zarobku. Nie było prócz tego w całym powiecie zaduych zepasów zboża do sprzedaży. Gospodaize dla tego już nie mąją nigdzie na zasiewy zboża, że tylko można było połowę oziminy oborać. W skutek deszczów, które przez całe lato padały, a później dla braku paszy padła przynajmniej czwarta część owiec i trzecia część rogacizny. Przez furmanki, których się z biedy za najlichszą cenę podejmowano, na pól zgłodniałe konie doszczętu prawie wyniszczały. Kapitałów na zakupienie zboża niema w całym powiecie. Lecz jeźli owe 4000 familii co do słowa, z głodu umrzeć nie mają, trzeba przynajmniej 30,000 szelli żyta przywieźć do powiatu. Również okropuem jest położenie Friedlandu nad Allą, miasta, które nam przedstawia obraz zupełnego upadku, od czasu sławnej owej bitwy, która się pod murami jego stoczyła. Wraz ze zniesieniem poddaństwa, które pod innym względem tak zbawienne miało skutki, wypuszczono po wsiach wielu ludzi, którzy jako Junstleute udali się do miast, gdzie i tak niebyło nazbyt wiele zarobku. Potem nastąpiła wojna i zamknięciegranicy rossyjskiej; drogi żwirowe zostawiły Friedland zdała od głównych gościńców. Już przed piętnastu laty panowała tam niezmierna nędza, wi<;cej niż trzecią część domostw zabito deskami, gdyż zapadłszy nie mogły już być zamieszkane. W roku 1844. wezbranie Alłi zarwało most, którego dotychczas jeszcze nie odbudowano, roku 1844. calkie żniwo w skutek deszczów i ulew zniszczało. Płaszczyzny, na których lud kartofle swoje sadził stały na pięć stóp pod wodą. Nadeszła wśród takich okoliczności zima, a teraz prawie dziewięć dziesiątych części całej ludności cierpi głód i zimno, przyte'm panuje szkarlatyna i nerwowe febry; Od dnia 9. do 16. Lutego na dwa urodzenia przypadało 12 pogrzebów. J eden z tak nazwanych majętniejszych, (to jest majętniejszych podług tamecznych wyobrażeń) głęboko został zmartwiony śmiercią swego dziecięcia. Na to mu rzekł jeden z wyrobników: »J akżeś Pan szczęśliwy, masz tylko (roje dzieci, z tych jedno jeszcze Pan Róg zabrał do siebie; ja mam sześcioro tego, wszystkie chorowały, ale wszystkie wyzdrowiały znowu.« W istocie umarłym zazdrościć można; robota zimowa, miócka po wsiach, ustała od czasu wprowadzenia młockarni. Żwirowe drogi daleko, a któż z resztą przy 19 do 23 stopniach zimna może tłuc kamienie? Najgrubszego żytniego chleba kosztuje funt 4 gr. pol., kartofli szefel złot, 4. Szczęśliwy ten, co może sobie wej zupy, gdyż sól dla tych biedaków za droga! Szczęśliwy, kto juz za dnia nie musi się rzucić na slańsko swoje, aby o głodzie i zimnie zapomniał! Dla tych, którzy istotnie do pracy są niezdatni, dla starców, kalek, ślepych, kassa ubogich zubożałego zupełnie miasta starczyć już nie może. Kiwby, mówi g a z e t a Vo s s a, wszedł wraz z lekarzem do chaty, widziałby tu rzeczy, o których ledwo w tajemnicach Paryża posłyszeć można. W uieopalanych dziurach, na 10 stóp długości, 8 szerokości i 7 długości napotkasz często trzy rodziny, z liczuem potomstwem! Na łóżku, to jest na Jożysku z liścia i słomy, zobaczysz dziecko nabrzmiałe od wodnej puchliny, któreby można jeszcze uratować, - ale zkąd weźmiesz na pokarm i lekarstwo. Kto jeszcze dać może cośkolwiek, ten daje, ale wszystko to nie wystarczy. Ze wszystkich tych bogatych datków i składek na zniszczonych powodzią, ani nas tu jeszcze kropelka niedoszła. Z obawą pytają się wszyscy, jak się to skończy? Jeszcze przyuajmnH j 8 tygodni przeminie nim ziemia roztaje. Już większa część ostatnie łóżko, ostatnią odzież sprzedała; a zkąd teraz dostaną pieniędzy na zakupienie kortotli do sadzenia? W okolicach miasta już częslo odwoływano się do dobroczynności, Friedland teraz z daleka tylko pomocy spodziewać się może, ale pomoc ta powinna być jak najprędszą.
G a z e t a B a r m u donosi z Berlina pod datą 3. Marca: »Im szczerzej utyskiwamy nad wewnętrz nem religijnem wzburzeniem, im mniej temu zapreczyć można, że znaczna liczba dzienników stara się wszelkim sposobem zwiększyć i rozniecić rozjątrzenie wzajemne panujące między chrześciańskiini kościołami w naszem państwie, - tym bardziej ucieszył nas reskrypt miuisteryalny, który, jak się znajpewniejszych źródeł dowiadujemy wydany w tych dniach do cenzorów, aby jak naj ściślej trzymali się w osądzaniu broszur i artykułów piszących w tym przedmiocie, przepisów iustrukcyi cenzuralnej z dnia 31. Stycznia 1841.
Wiadomości zagraniczne.
F r a fi c y a.
Z Paryża, d. 6. Marca.
Dziennik Sporów czyni nad nowym lisłem pasterskim Arcybiskupa Rheimskiego następujące uwagi: «Jedno jest rzeczą jasną, t. j. że pod nazwiskiem Pana Dupiu zaczepić chcą uasze prawa, nasze wolności, cztery artykuły
deklaracyi z r. 1682., organiczne artykuły konkordatu, wszystkie stare i nowe rękojmie broniące państwa i obywateli przeciw zamachom władzy duchownej. Chcąc nas uspokoić, powiada Arcybiskup, że granice władzy duchownej sam Bóg wykreślił. To być może; ale ponieważ pomimo to władza duchowna granice swoje często przekroczyła, przeto nas to bynajmniej uspokoić nie może; chyba że Pan Arcybiskup Bheimski n i e wierzy, że prawo rozdawania i odbierania koron leży w granicach władzy duchownej przez Boga zakreślonych. Zapewne leży i to w granicach władzy duchownej, odmówić Radzie stanu praw sądzenia, które mu prawa nasze przyznają, które dawne nasze parlamenta wykonywały, a bez których kościół nie tylkoby niezawisłym był od władzy cywilnej, ale nawet udzielnym. Władza uznająca tylko te granice, które sobie sama zakreśla, tylko te prawa i tych sędziów, których sobie sama nadaje, jest władzą nieograuiczoną. Przed rokiem oskarżono Biskupa Chalońskiego przed radą stanu; rada stanu oświadczyła, że zaszło nadużycie, a duchowieństwo nie reklamowało. - Teraz nie uznaje P. Arcybiskup Rheimski sądowniczej rady stanu, i odrzuca ją wyraźnie: postąpiliśmy więc, jak widzimy, o krok dalej. W czoraj zgromadziła się rada stanu aby dać wyrok w skardze podanej przez W. zachowawcę pieczęci przeciw znanemu listowi pasterskiemu X. Arcybiskupa Lugduńskiego, pod względem nadużycia. Było 47 radzców obecnych a wyrok większością 44 głosów przeciw 3 zapadły wyraża, że w wszystkich obwinionych punktach nadużycie zachodzi. - Zresztą twierdzą teraz znowu gazety klerykalue, że Arcybiskup Lugduński nie jest w Paryżu obecnym i wcale tu nie przybył. Skarga ministra przeciw listowi pasterskiemu tego prałata opiera się na trzech punktach: 1) ponieważ tenże deklaracyą 2 r. 1682. potępił; 2) ponieważ się do buli auctorem [idei odwołuje, której do Francyi nigdy nie przypuszczouo i która owe 4 artykuły wspomnianej deklaracyi potępia; 3) ponieważ zaczepki przeciw konkordatowi wymierzył, powstając mianowicie przeciw ustawom prawa organicznego dotyczącym skargi nadużycia. Pod względem dwuch ostatnich punktów rada stanu była jednozgoduej myśli, tylko pierwszy bardzo słaba mniejszość zwalczała. Tą częścią listu pasterskiego, która jakąś klątwę pzzeciw kanonicznej książce podręcznej Pana Dupin obejmuje, rada stanu mało co się zajmowała, sądząc że ogólne skazanie wystarcza. Zresztą skazanie to maleryalnych pasterski jest przytłumiony, ale o użyciu środków przymusowych mowy nie ma. Armia mająca mieć udział w wyprawie przeciw niepodbitym dotychczas pokoleuiom Kabylów liczyć będzie 15,000 żołnierza, a piechota »ierównie liczniejszą będzie, jak w dawniejszych wyprawach w głębi kraju, ponieważ na górzystej i we wszystkich kierunkach poprzerzynanej ziemi jazdy prawie całkiem użyć nie można. Marszałek Bugeaud sam dzielnego oporu się obawia. Po ostatuie'j porażce zbuntowanych szczepów pod Dellys odebrał on od Kabylów następującą odpowiedź. "Siedem armii tureckich usiłowało najść ich kraj, ale oni wszystkie spożyli.« W ojua z Marokkiem nie pozwalała podówczas Marszałkowi plan zawojowania ich do skutku doprowadzić; ma to -więc teraz nastąpić, L' U n i v e r s ogłosił niedawno także list pasterski arcybiskupa reimskiego z d. 24. Lutego, wymierzony przeciw dziełu p. Dupin, i oznajmia przyfćm, że biskup bezausoński przesłał kardynałowi BonaId oświadczenie, iż zupełnie zdanie jego podziela, co także kilku innych dygnitarzy kościoła uczynić zamyśla, ma także podobno za dni kilka wyjść dzieło arcybiskupa paryzkiego przeciw tak nazwanym appels comme d'abus. Kons ty tu cy on ist a, organ pana Dupin tak między inncrni, mówi o owym liście biskupa reimskiego: «Dowiedliśmy, że arcybiskup lugduński wykroczył przeciw prawom pozwalając sobie publicznie zganić i potępić dzie«. ło pana Dupin, wystawiające nam główne zabytki piśmienne prawodawsta krajowego w stosunkach jego do kościoła. Rząd koniec końcem równego z nami był zdania, gdyż listy owe pasterskie oddano do rady stanu. Ale późuiej jeszcze biskup z Chartres oświadczył, iż podziela zupełnie zdanie pana Boualda. To zdaje nam się jest nieiylko wykroczeniem przeciw prawom, lecz otwarłem ich gwałceniem, to jest najjaśniejszym przykładem anarchii. Mimo to rz ąd, którego słabość i ociąganie się od lat 3 ech lub czterech podsyca jeszcze ten bunt kościelny (se'dition ecch siastique) nie powołał biskupa z Chartres do odpowiedzialności. Boi się bez wątpienia, aby przykład ten nie był zaraźliwym, lecz tak słabe postępowanie na ten tylko skutek, że okazuje panom biskupom, iż znów na wszystko odważyć się mogą. L' ami de la religio n donosi nam właśnie, ze i biskup reimski wydał list pasterski potępiający książkę pana Dupina i kilku innych biskupów toż samo uczynić zamyśla; to przecie rokosz (emeute).
Cóż rząd czynić zamyśla? jeźli mu się prawa wydają dostateczne, to niechaj ich użyje; jeźli zaś przeciwnie sądzi, to niech się uda do ciała prawodawczego l Z resztą rząd sam jest główną przyczyną tych wszystkich rozruchów!« Czytamy w C o m m e r c e: Osoby sądzące, ze konanie gabinetu może się niezmiernie długo przeciągnąć, mylą się bardzo. Francija płacąc 1,500 milijonów podatku, ma prawo żądać czegoś lepszego jak cień rządu; potrzeba jej rządu istotnego. Rzeczą zaś jest widoczną, że gabinet nie rządzi. N ie ma on władzy ani nad parlamentem, ani nad opinią, ani nad uniwersytetem, ani nad prasą opłacaną, aui nad urzędnikami, ani nad konserwatystami, ani nad dynastyjnemi. Wszędzie tylko spór i rozkład. Członkowie sądu kasacyjnego potępiają systein at listów publicznych, konserwatyści łączą się z opozycją, a naczelnik opozycji, pan O dilon Barrot, zachowuje życie gabinetu, wstrzymując głosowanie potępiające nad pożyczką Hiszpańską. Auarcbja wkradła się w świat urzędowy, władza nie panuje już nad nikim i nad niczem. Każdy dyktuje jej prawa, każdy okupywać się ją zmusza, deputowani handlują głosami, admiuistracja staje się ofiarą sprzymierzeńców jednodniowych, którzy wkrótce mogą zostać przeciwnikami. Duch kohort preforjańskich przeszedł w izby prawodawcze. Czasy ciężkiemi się stają dla biednych przekupujących, którzy pozbawiając się wszystkiego, niczego pewuemi być nie mogą. Tak więc Francija może czynić zarzuty nie dla tego, że podstępów, zepsucia i chytrości używają jako środka rządzenia, ale że nawet te środki nie mogą zapewnić jej jakiego takiego rządu; może powstawać na to, że nawet te wszystkie nieprawne drogi, które służyły kiedyś do utrzymania większości, dziś nawet nie mają tej nędznej korzyści. Dotąd panowie Thiers, Mole i Guizot rządzili Francija wbrew jej woli, ale nią rządzili przynajmniej. Uli zymy wali wybory monopolu, zamieniali na złe instytucje publiczne, wydawali godność i interes Francji Anglikom, uciskali kraj podatkami, ale przynajmniej rządzili i poruszali izbę, mogłi ją rozwiązać i otrzymać w kolegjach większość dla systeinatu; formy konstytucyjne przynajmniej były zachowane. Dziś te formy równie jak i sama treść giną, rnarny tylko ludzi posiadających urzędowe stanowisko, ale władza nie istnieje. JNie ma już izby deputowanych, ponieważ nie ma większości dla żadnego systeniatu. Nie ma gabinetu, nie ma prerogatyw, ponieważ rozwiązanie izb, nakazywane polo wne. Ten stan nie może istnieć długo, potrzeba Francji rządu nietylko takiego, któryby mógł rozdzielić 1,500 milijonów franków budżetu, ale jeszcze któryby mógł rządzić. Jeżeli pan Guizot nie może wypełnić tego warunku, potrzeba będzie znaleść go zewnątrz niego. Francija zewnątrz systemału doktrynerskiego, zewnątrz monopolu 200 franków, zewnątrz systematu samowoluości praw Wrześniowych, posiada rząd narodowy monarchiczny, oparły na wielkich zasadach 1789. ro ku, który może rozpocząć działanie, gdy tego kraj zechce, który kierować będzie opinją, mieć władzę nad stronuictwami, rozwiąże wszystkie kwest je wewnętrzne, zmniejsz? podatki i odda Francji iuicjatiwę w działaniu, jaką ona w Europie mieć zawsze powinna. Żywioły tego rządu są gotowe, wyjaśniło je 14 lat rozpraw i dają wszelkie rękojmie zdolności, narodowości i moralności. Zależy on od reformy wyborczej, któraEy sprawiła, że Francija posiadałaby swoich deputowanych. Istnieje on jako idea w myśli narodu, i jest skutkiem postępu dokonanego w rozumie publicznym w ciągu pól wieku. Może być dokonanym bez wstrząśuień i niebezpieczeństw, nie wychodząc z kolei praw. Niech więc pan Guizot nie sądzi, że jest koniecznym dla porządku, że bez niego Francija wpadnie w anarchje, niech nie usiłuje zachować stanowiska, którego utrzymać nie zdoła. Zewnątrz jego systematu jest Francija, która umrzeć nie może, a która posiada życie nieznane dziś doktiynerom.
Anglia.
Z Londynu, dnia 5. Marca.
N a ostatniein posiedzeniu Izby niższej, gdzie się spór toczył o kwestyą cukrową, zwrócił P. M a c a u l a y, znany członek Edinburgski, uwagę na tę niebezpieczną sprawę, i wykazał, jak próżnem jest rządu usiłowanie zmniejszenia niewolnictwa i handlu niewolnikami przy wykluczeniu cukru niewolniczego. Przy tej sposobności zrobił P. Macaulay interesowne porównanie między stanem niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych a Brazylii; »Utrzymuj ą, powiada, że jeźli jest na ziemi jakaś społeczność, która przed Bogiem i ludźmi za niedolę rasy afrykańskiej bardziej jest odpowiedzialna, aniże\i inna jaka, to nią jest owa rzeczpospolita Stanów Zjednoczonych, których płodom rząd teraz «oby przystęp do Anglii nadać zamyśla. N ie jest naszą rzeczą, ani nawet zbawienną, przyganiać tu instytucyom obcych narodów, ale rząd narzuca u;arn niejako wnioskiem swoimurząd sędziowski w obec postępowania innych narodów, a to tym końcem, aby rozwiązać pytanie, z jakimi krajami i za jakiem cłem handel prowadzić mamy. Ponieważ więc zniewolony jestem sądzić o rzeczach, które się mnie jako członka Parlamentu bynajmniej nie dolyczą, powiadam przeto, że w Stanach Zjednoczonych jest handel niewolnikami, który w żadnym względzie nie jest mniej pogardy godny i demoralizujący, jak ten, który się prowadzi pomiędzy brzegiem afrykańskim a Brazylią. W niektórych państwach unii chodu j niewolników jak bydło, a polem przedają ich na użycie do roboty około cukru i bawełny w państwach, z któremi teraz przez przypuszczenie ich płodów w bliższe stosunki wuijść chcemy. Rozległość tego handlu pokazuje się z wykazów Stanów Zjednoczonych z r. 183 b. i 1840. Północna Karolina i Wirginia są dwa z głównych państw chodujących niewolników. Od roku 1830. do 1840. była liczba niewolników w Północnej Karolinie dosyć stała; w Wirginii zmniejszyła się nieco, a pomimo to w obydwóch państwach liczba się wielce pomnożyła. Kilkaset tysięcy negrów urodziło się tamże, a liczba rodzących się przechodziła o wiele tysięcy liczbę umierających. Cóż się z nimi stało? Wejrzyjmy w wykaz tych państw, w których okropną robotą rasę Negrów zabijają tak iż liczba ich zmniejszaćby się powinna. Weźmy Luzyanę. W r. 1830. było tam 107,000 niewoluików, a w r. 1840. było ich 180,000. Na podobną skalę szerzy się handel po innych państwach. W jaki sposób handel ten prowadzą, o to zapytajmy się każdego Anglika, który kiedyśkolwiek popołudniowych państwach Ameryki podróżował. Przekupniarze chodzą z kraju do kraju, skupują niewolników, aż trzodę swoje z 3 O O lub 4 O O istot związanych, od zbrojnych ludzi strzeżonych zebrawszy, pędzą ją, jak trzodę wołów, do krajów południowych, gdzie pod pracą w zakładach cukrowych upadać mają. Robota w rafineryach cukru w Luzyanie wpędza w krótkim czasie najtęższego Afrykańczyka do gro bu; ale Wirginia dostarcza coraz świeższego zapasu. Boże uchowaj, abym miał bronić handlu niewolnikami pod jakąbądź form?, ale wyznać muszę, że takowy najpogardliwszy sprawia widok w Stanach Zjednoczonych. Dosyć źle, że ludzie ucy«ilizowar.i idą na brzegi kraju nicucywilizowanego, tamże nędzne istoty łowią, prowadząc je w niewolę do krajów obcych; ale że ludzie ucywilizowani, Chrze« ścianie, ludzie wolni, niewolników chodują, owszem, sami łych niewolników płodzą, któ 'jako Chrześcianin jest ochrzcony i chrześciański kościół odwiedza, własnego swego potomka jako dziecko igrającego widzieć, nim się do czasu opiekować, a potem za 500 Dolarów Sprzedać może - to boleśniejszy, nieskończenie boleśniejszy sprawia widok, aniżeli haudeI Afrykański. N iechtę, aby się nieszczęście niewolnictwa w Brazylii szerzyło, ale powiedzieć mogę, że takowe tam w ogóle muiej jest trudne do naprawienia, a skutki jego nie tak są okropne, jak skutki niewolnictwa w południowych państwach Ameryki północnej. Wielkie są nieszczęścia niewolnictwa, ale właściwą charakterystyką niewolnictwa na stałym lądzie amerykańskim, która gdziekolwiek istnieje, prawie każdą nadzieję wolnego społeczeństwa niweczy - jest antypatya koloru. Ta antypafya nie istnieje w Brazylii w lej samej mierze, co w południowych państwach Zjednoczonych. Wiadomo jest, że w Brazylii istnieje wolna kolorowa i czarna ludność, licząca kilka set tysięcy osób; nie są oni wyłączeni od honorowych rzemiosł, i są zpomiędzy nich lekarze, adwokaci, żołnierze i księża. Kto zna godność i zaszczyt księdza rzymsko-katolickiego, ten może wymiarkować, w jakim szacunku ludzie ci żyć muszą. Nie jest nic nadzwyczajnego widzieć białego pokutnika klęczącego przed konfesyonałem Negra, widzieć Negra rozdającego ludziom białym komunią. Znam ja dobrze nieszczęścia niewolnictwa brazylijskiego, ale na zapytanie, które z owych dweeb, jest znośniejsze, pólno cno-amerykańskie, czy brazylijskie, odpowiedziałbym bez namysłu że brazylijskie. - Ostatnią poczlą zamorską przyszły tu wiadomości z Hong- Kong (bez daty), z których pokazuje się, że w tein mieście przyszło do niezgod z powodu wydanego przez rząd dekretu spisu przebywających, któremu sprzeciwili się Europejczycy, nazywając go w swein podaniu do rady nieprawnym, niekonstytucyjnym i uciskającym. Rząd nie chciał na to podanie odpowiedzieć, co wielkich niechęci było powodem. 3000 Chińczyków opuściło wyspę, a wówczas rz<jd uznał za rzecz stosowną ten akt spisu poprawić i zmienić. Ale i wówczas akt ten trafił na opór a mianowicie w tym punkcie, ze Chińskie okręty w 24 godzin po przybyciu, mąją podać listę wszystkich swoich podróżnych. Skutkiem lego było, że gdy w Makao pełno widziano Yonk chińskich, w Hong Kong nie przebywała ani jedna. Wielu Chińczyków jednakie, którzy wyspę opuścili, już wróciło. - Wiadomość, że Cesarz chiński abdykował ua
korzyść jednego z swych krewnych, była bezzasadną. Rossyjskie towarzystwo handlowe obchodziło w sobotę doroczną swą uroczystość wielkim obiadem tu w Londynie. Pomiędzy gośćmi był także poseł rossyjski, Baron Brunów. Z ministrów był tylko obecnym P. Clerk. Po zwyczajnych toastach wzniesiono także zdrowie Cesarza rossyjskiego i posła jego. Baron Brunów dziękował długą mową, w któićj pomiedzv innymi powiedział: «Na ostatniem luszein zebraniu w tej sali wynurzył szanowny mój przyjaciel nadzieję, że J. C. M. łaskawy mój Cesarz, Anglią wnet odwiedzi. Odwiedziuami sweuii dał Cesarz dowód swej przyjaźni ku J, Kr. M. Królowej Wiktoryi, swego szacunku dla rządu i swego zaufania do uczuć narodu angiełssiego. Cesarz raczył także przyjąć zaprosiny Księcia Devonshire, przez co J. Cess. Mość nietylko z szlachtą angielską, ale i z wielu iniiemi znakomitemi osobami wszedł w styczność. Nie zapomnę nigdy dnia odjazdu J. C Mości. Niezliczona moc lodu napełniała całą drogę z Bukinghamu do Woolwichu. Na Tamizie roily się statki parowe, okręty i czolua. W końcu zaręczam Wam Panowie, że Cesarz J. M. opuścił te brzegi z najszczerszeui życzeuien szczęścia dla J. Kr. Mości i dobra dla tego kraju.« Gdy wzniesiono zdrowie ministrów, powstał Sir George Clerk, i dziękując w imieniu ministrów, żałował, że dla nagłych interesów inni na uroczystości tej znajdować się nie mogli. Wynurzył przekonauie, że wszyscy poddani Je'j Kr. Mości z ukontentowaniem posłyszą, iż Cesarz zadowołnienie «woje oświadczyć raczył z przyjęcia, jakie w Anglii znalazł. Dodał wreszcie, że rząd największy ma udział w dobrem powodzeniu tego towarzystwa. Niedawno odbyło się tutaj zgromadzenie protestantów pod prezydeucyą członka izby niższej, Pana Plumbre, na klórem, w skutek projektu wielu duchownych, postanowiono podać do parlamentu pelycyę, by ten nie zatwierdził projektowanego przez Sir Roberia Peel podwyższenia dochodów katolickiego seminaryum w Maynolh do 28,000 funtów szlerlingów, ponieważ to może bardzo zaszkodzić interesom protestanckim. Czytamy w M o rn i n g C Ii ro n i c I e : Śmierć Pana Sidney Smith, nastąpiona po długiej chorobie, pozbawiła towarzystwo Londynu i literaturę angielską jednego z nader ważnych jej członków, którego miejsce nie tak łatwo zastąpionćm będzie. Już nie usłyszymy lego udzielającego się śmiechu, przynoszącego ukonteu własnym nadmiarze dobrego humoru, juz uie będziemy pod wrażaniem tego nienaśladowanego dowcipu. Pan Sidney Smiih jako pisarz, posiadał w swoim czasie sławę europejską. Czyż dzisiaj już nie będziemy mieli udziału iv tych rozmowach, które już nie spoczynkiem, ale prostą wesołością napełnione były, a które tak jak najczystsze wino nigdy nie zostawiały po sobie żadnego wstrętu, żadnej przykrości i goryczy. O dobry Yoryku (Sterne), nieprzyjaciółmi jego była tylko niewiadomość i oszczerstwo, przyjaciółmi zaś wszystkie wyższe umysły jego wieku. Prawda sama uśmiechała się, gdy się zbliżał, a nie było rzeczy tak powazne'j, któraby nie zyskała przy jego dowcipie i żartach. Jako mistrz w języku angielskim, Sidney nie pozostawił sobie równego. Jego styl tak jak styl J uuiusa, zawsze pozostanie w pamięci, chociaż punkta ich sporu dawno zaginą. Styl jego, jak on sam, ale o innym, powiedział, oddychał. Zawsze uowy, zawsze uderzający w swych kombinacyach, a jednakże bez wyszukania, porywający aż do zapomnienia, ale jasny i zrozumiały dla każdego myślącego, objawia wewnętrzne przymioty piszącego, a jednakże nagina się do każdego przedmiotu. Podstawą jego byi naturalny zdrowy rozsądek, ozdobą humor nieprzymuszony. Pan Smith był kanonikiem w katedrze S. Pawła, i pogrzebanym został obok Johnsona i Goldschmidta.
Hiszpania.
Z Madrytu, dn. 24. Lutego.
W dniu 15. b. m. palryarcha Iiidyi udzielił w kaplicy pałacu królewskiego wielkiej liczbie duchownych poświęcenie kapłańskie. Królowa Izabella przeszło 2 godzin klęcząc modliła się, » Królowa Krystyna dopiero na wyraźne żądanie patryarchy powstała.
Włochy.
Dziennik Sporów zawiera następujące wiadomości z 15 oi: on ii z d. 18. Lutego; «Doniesienia z Romagny kreślą smutny obraz stosunków tamecznych. W Rawennie wszystko ciągle wre; aresztowania wyrokowane przez komissyę militarną mnożą się; liczne palrule przeciagąją dzień i noc ulice miasta. Wszystkie schadzki więcej jak trzech osób są zakazane, skoro się zmierzchnie, nikomu nie wolno pokazać się na ulicy-dość miasto wygląda, jak gdyby było w stanie oblężenia. W Medyolanie głoszouo, że Austrya wojsko swoje we Włoszech o 20,000 powiększyć zamyśla, aby
wzmocnić załogi w głównych miastach Lombardyi i ustawić kordon wojskowy nad granicą Szwajcarską.
Węgry.
Z P r e s z b u r g a , dnia 2. Marca.
Ważna dla kraju naszego wiadomość rozchodzi się tej chwili po mieście. Kancelarya nadworna w sprawie turopolyjskiej wyrok wydała, który wprawdzie tylko ma być prowizoryjnym, jednakże powodem się stanie do gwałtownych politycznych sporów ze strony partyi madziarskiej. Turopolyjczycy zamieszkują oddzielny obwód i stoją wprawdzie pod jurysdykcyą zagrabskiego komitatu, mąją jednak prawo urządzania samowolnie spraw swoich municypalnych. Jest to prawie sama szlachta, domagają się więc podług ducha i litery kouslytucyi węgierskiej oddzielnego wotum dla każdego z pośród ich groua. Ponieważ jednak liczba ich do 2000 wynosi, łatwo pojąć, że głosy ich często przeważać mogą; kierunek spraw komitatu zagrabskiego dostałby się tern samem prawie wyłącznie w ich ręce. Jozipowicha, rodaka swego, niegdyś w wojsku cesarskićm służącego, Komes czyli wojewodą swoim mianowali, który jednakże sprawom ich ściśle w duchu madzrarów, w których objęcia całkiem się rzucił, przewodniczy. Nienawidzi go więc stronnictwo narodowe, on zaś korzystając z stanowiska swego wmawia w ciemny lud turopolyjski, że Uliryjczycy zmierzając do obalenia teraźniejszej ustawy, Auslryi poddać się chcą, a może nawet i imieniu pewnemu mocarstwu. Ze wszelkie te obwiuienia całkiem są bezzasadne, nie ulega żadnej wątpliwości. Wszakże dopiął on jednak tą drogą celu swego i stał się przywódzcą massy, która od czasu do czasu, ilekroć kongregacye komitatu zagrabskiego zapowiadane bywają, do stolicy zbrojnie ruszać chce i glosami swetrii szalę obrad na swoją stronę przechylić. Zagrzcbianie i stronnictwo narodowe w ogóle nie chcą jednakże na to zezwalać, zęby tak mały«obwód wielkiemu komitatowi miał prawa przepisywać, a stad to wydarzały się już nie raz krwawe nawet zajścia na ulicach Zagrzebia. Teraz więc kancelarya nadworna węgierska posIanowiła, konskrypcyą Turopolyjczyków z r. 1835. przyjąć za zasadę i li tylko właścicielom domów, których liczba nawet 500 nie wynosi, nadać prawo głosowania, zastrzegając sobie jednak dokładniejsze i stanowcze postanowienie na przyszłość. Stronnictwo Madziarów przeciw lej uchwale zapewne zaprotestuje, ale niezawodną też, że nic nie wskóra i że wyrok kaucellaryi moc swoją wziętości swej bardzo Iraci. Grecya.
Z Aten, dnia 17. Lulego.
Mianowany obecnie prezesem izby generał Delyanuis żądał już nieraz pierwszeństwa przed prezesem senatu. Na balu dworskim w Sobotę królowa taniec polonezem z panem Prokesch rozpoczęła a potem tańczyła z Kolethisem i Kondurioltisem. Naslępuie kazała generała Dełyannis przez W. mislrza obrzędów do tańca wezwać. Delyanuis jednakże wziąwszy to za złe nie chciał z nią tańczyć. Królowa W. mistrza obrzędów drugi raz doń posiała, zapytując go, azali nie zachodzi jakie nieporozumienie, ale Dełyannis obstając przy swojem nie chciał tańczyć. Oburzenie sprawioue przez tak niegrzeczne postępowanie z królową, powszechnie i słusznie uwielbianą, i gospodynią balu, wszyscy goście dzielili; Kalergis, Koloholronis i inni adjutanci królowej wyzwali go na pojedynek, podczas kiedy Grivas, Grisiottis i inni oficerowie, opatrując w te'm deshonor dla całej armii, gorzkie mu czynili wyrzuty, nawet kilku deputowanych chciało mu wyperswadować nieprzyzwoitość takiego postępowania - ale wszystko na próżno. JNie chciał się rąbać ani o przebaczenie prosić, lecz pojechał do domu. Szczęściem dla niego, w Niedzielę nie było posiedzenia, deputowani albowiem tak byli oburzeni, iż by go zapewne natychmiast z godności prezesa złożyli. "W Poniedziałek, gdy się już umysły nieco były uspokoiły, Dełyannis tłumaczyć się zaczął, ale usprawiedliwienie jego tak było niedostateczne, ze izba natychmiast deputacyę do króla wysłać postanowiła, aby NN. Państwo zapewnić, że czyu prezesa swego zupełnie potępia i mocno żałuje, iż co podobnego zdarzyć się mogło.
Rozmaite wiadomości.
Skromne zapytanie. Kaplica za wielkim ołtarzem tutejszego kościoła metropolital · nego mieści w sobie pyszny pomnik Mieczysława i Bolesława, który pierwotnemu wzniosłemu pomysłowi ś. p. X. Arcybiskupa W olickiego, usilnym staraniom ś. p. Antoniego Xiążęcia Radzi wił ł a, czcigodnego, już od Stolicy Apostolskiej potwierdzonego, dzisiejszego Arcy - Pasterza P r z y ł u s k i e g o , składkom, po większej części, obywatelskim, a w uzupełnieniu ich, patriotycznej szczodrobliwości ś. p. Edwarda Hrabi Raczyńskiego zawdzięczamy. W kaplicy tej znajdowało
.się dawniej San c tissim um. Przechadzka niedawno w okolicy Tumu przezemuie odbyta natchnęła muie te'm skromne m zapytaniem: czyliby przy teraźuiejszćin tej kaplicy przeznaczeniu nieuależalo dotychczasowego zewnętrznego napisu: Laudetur Sanctissimum. Sacrarnenlum zamienić na odpowiadający wewnętrznemu przedmiotowi napis: n. p. Pomnik (w pierwszym przedziale) JMiec&ljSla Wa i (w drugim) Moleslawa (w trzecim przepale)? ****
Pan Dobrzyński, który dziś w sobotę d.
45. Marca zamierza na wielkiej sali Bazarowej dać koncert, wzbudza tu między znawcami rzetelne podziwienie już to przez genialną grę już to przez kompozycye swoje. Jedynym jest oa komponistą swego narodu z obecnie żyjących, który przez muzykę instrumentalną i dramatyczną umiał sobie u obcych zasłużyć na imię słynne. Daleką mu całkiem jest chęć gonienia za sławą, i jeżeli na dzisiejszym koncercie odegra własne swe kompozycye, powinno to najbardziej świadczyć o wielostronne'in wykształceniu niepospolitego talentu jego. Symfonia rozpoczynająca dzisiejszy koncert, uwieńczoną została przed kilka laty w Wiedniu (z pomiędzy 53 współubiegających się) drugą nagrodę, i to samo już zdoła mu w świecie muzykalnym zapewnić znakomite imię. Skreślając tych kilka wierszy chciałem tylko okazać Panu Dobrzyńkiemu szacunek i udział, jaki w wysokim mam stopuiu dla jego kompozycyi i gry. K am bach.
»Gazety tu tej szej kościelnej« wyszedł Nr. 9. i zawiera: O postach w kościele katolickim. - Sprawa trzeźwości wNowe'm-miescie. · - Ronge. - Archidyjecezya Kotońska. - Z Rzymu, z Hiszpanii, z Francyi, z Anglii.
Królestwo Wiitemberskie, z Niemiec, z Norwegu.
W księgarni N. Kamieńskiego i Spółki znajduje się pierwszy poszyt pisma: @te poltttfd)«» <2p*rtd)ftage in $Jmt#m, które znany słowiański pisarz Jordan poświęcił sejmującym stanom Prus, Szląska i Księstwa Poznańskiego; poszyt kosztuje 15 sgr.
OB WIESZCZENIE.
Tutejszy Król. Sąd Ziemsko-miejski obwieścił w dniu 5. Lutego r. b., że grunta byłego rendanIa Ziemstwa Juliusza Vetter , położone tu na przedmieściu Grobla Nr. 31. i 32., wterminie30. Kwietniar.b wzwykłym łokalu sądowym mąją być sprzedane. Przy odwołaniu się do tego obwieszczenia ogłaszamy ni wiają się z części summy kupna Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu przypadającej 11,000 Tal. resp. 4400 Tal. i 6600 Tal na każdym z osobna gruncie za opłatą od nich 3 A_O/O. rocznej T)rowizyi, pod warunkie!ll, ażeby te. ummy. byJy zabezpieczone na plerwszem mIeJscu hlpOtecznćm i spłacone w dziesięciu-rocznych ratach. Wolno lakźe kupującemu kapitał zostawić się mający natomiast amortyzować i w tym Erzypadku oprócz 3 A - % opłacać się mających ieżących prowizyj, płacić jeszcze 3 A _ % do funduszu amortj'zacyjuego. Szczegóły dotyczące i inne warunki mogą być przejrzane w Registraturze tutejszego Sądu Ziemsko - miejskiego.
Poznań, dnia 25. Lutego 1845.
Dy re key a Prowincyalna Ziem s twa.
Niżej podpisany z urodzenia francuz i nauczyciel języka fraiicuzkiego od 1. Kwietnia r. b. z familią swoją w Chełmnie mieszkać będzie, i ina zamiar do przyjęcia młodych ludzi na pensyą podając im sposobność nauczenia się prędko 1 gruntownie języka fraiicuzkiego, gdyż w jego familii w tym tylko języku się mówi. Bliższych warunków dowiedzieć się można w Hotel de Berlin w Chełmnie. Chełmno w Marcu 1845.
PI. Pleury z Paryża.
Od 1. Kw i e t n i a rozpoczyna się nowy kurs nauk udzielanych w języku polskim. Rodzice życzący oddać dzieci swoje na pensyonat lub do klass, zechcą się wcześnie zgłosić u A. J-Iebenstreit, przełożona Instytutu panien, Wilhelmows Ka ulica Mr. 22.
Dominium Sliwniki w powiecie Odolatiowskim pod Ostrowem, ma do sprzedania macior 100., skopów 200. do chowu zdolne, za których zdrowie zaręcza. Chęć kupna mających zaprasza, aby dopóki są w wełnie widziane i ugodzone być mogły, a po strzyży zaraz odebrane. N. Niemojo ws ki.
Świeżych młodzi luiitowych kilka razy w tygodniu świeżo dostać można u JKS. II, PrCEger.
Nowe skrzydła pianofwtowe, za których dobroć i trwałość wszelką rękojmię daję, są u mnie zawsze na sprzedaż po cenach jak najuiuiarkowańszych. Karol Ecke, fabrykant instrumentów muzycznych. Ulica podgórna Nr. 8. naprzeciwko poczthalteryi.
5QP"-- Zarazem donoszę, iż mam na przedaż stary fortepian za cenę stałą 40 Talarów. Zamieszkane przez nas w domu Pana Witkowskiego na placu Sapieżynskim Nr. 2. pokoje, jako to: mieszkanie na dole po lewej ręce całe półpiętra złożone z 7. pokoi z komorą, wszystkie wyższe lokalności tylnego budynku i 2 pokoje na 3ciein piętrze w przodkowym domu na podwórze, remizy, drewnik i t. d., mamy zamiar od S. Michała wynająć. O bliższych warunkach dowiedzieć się można w naszym kantorze tamże. W. Bieczyński i Spółka.
Moja prawdziwa Kolońska woda przedaje się w Poznaniu u PanaiŁlttlfif Wrocławska ulica Nr. 14. według ceny fabrycznej. J. M. Parina w Kolonii na Julichsplatz.
Świeże o strzygi odebrali Bracia Vassalli.
- - - - - M I M--» Znaczny transport nader przedniej kawy czystego smaku i prawdziwej świeżej oliwy Prowanckiej otrzymał i poleca artykuły te w nader niskiej cenie. J. Appel, Wilhelmowska ulica Nr. 9. po stronie poczty.
Najlepsze tłuste wędzone Łososie, najl, tłuste marynowane łososie, najł. tłuste marynowane węgorze, poleca tanio JB. Mu PrCEger, przy Wodnej ulicy w domu szkoły imienia Ludwiki pod Hfl". 3 cg . gggjigjf '--.Świeże drożdźeprasowa u e, jako mAJ/me też duże nieprzemarzłe cytryny i ponsowe słodkie Mess. apelcyny są jeszcze do nabycia za umiarkowane ceny; otrzymałem także świeże zielone p o m a rań c z e . I«A-«JT. M4phraitn] Wodna ulica M r . S.
W niedziele dnia 16. Marca 1845. r.
będą mieli kazanie
W" ciągn 1 ygod ma o d dn. 7.
do 13. Marca r. b.
Nazwy kościołów.
preed południem. *
W kościele katedralnym .... Wkość. farno S. Maryi Magd.
W kościele S. Woj ciecha 'W kościele S. Marcina i"ranciszk. (gmina uiem.-katol.) Dnia 21. Marca .... W kościele dann. XX. Domin.
Dnia 21. Marca . . . .
JI\ kość. Sióstr miłosierdzia .
A V kość. cwaniel. S. Krzyża.
A V kość. ewaniel. S. Piotra , A V kościele garnizonowym Duia 15, M a r c a . . . . . .
»
X. Man. Prokop.
- Praeb. Stamm.
Tenże.
Kleryk Łukaszewicz.
Superintend. Pischer.
R. KonS. Dr Siedler.
Kazu, dyw. Simon.
po południuurodź, się umarło U Ł N -. BI--3 wzięło u Sm. -3 S "a. S 1 "S.-5 P t
X. Kan. Jabczyński.
3 1 1 2 - 5 2 3 1 - ,- -
- Prob. Urbanowicz.
X. PI. Grandke.
Tenże.
- - , - - Mis. Graf.
Ogniem -6 5 -3 3 - 2 l - - i HM - eHm
I 16 »1 7 I 7 Dodatek dziewiąty, zawierający działania sejmowe.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.03.15 Nr63 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.