GAZEfA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.05.08 Nr105

Czas czytania: ok. 21 min.

VVielkiego

Xi &twa POZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannweki.

urn.

W Czwartek dnia 8. Maja.

1845.

Wiadomości krajowe.

D Berlina, dnia 6. Maja.

Najjaś. Pan Tajnemu Radzcy Zdrowia Dr.

Alertz w Rzymie przydomek lekarza legacyi nadać i w tej fuukcyi poselstwu Swemu tamże przydać raczył. - Kommissarze sprawiedliwości Radosz' w Wrześni, Lisiecki w Pleszewie i Trąmpczyński w Gostyniu równocześnie notarjuszami w wydziale Najwyższego Sądu Ziemiańskiego w Poznaniu mianowani zostali.

Królewiec, d. 29. Kwietnia. - Tutejsze towarzys two o bywa t e l skie, do którego między innymi przystąpił te'ż sławny filolog, Tajny Radzca Lobeck, mocą policyjną nagle zniesione m zostało. Wysłano natychmiast sztafetę z adresem do N. Pana, aby rozkaz ten policyjny cofnąć raczył. 700 członków adress ten podpisało. Natychmiastowe wyprawienie deputacyi do J W. Naczelnego Prezesa z prośbą, żeby postanowienie policyjne tymczasowo zawiesił dopóki nie nadejdzie rozstrzygnięcie z Berlina, była nadaremną. - Właśnie rozchodzi się pogłoska, ze Dr. Rup p w ostatnią niedzielę większością 286 głosów przeciw 32 glosom kaznodzieją przy kościele reformowanym obrany, na rozkaz miuisteryalny z urzędowania swego złożony został. Słychać, że teraz cala gmina oświadcza, iż podobnie jak Dr. Rupp Athana

zyjskiego wyznania wiary, potępiaiącego wszystkich inaczej myślących i czyniącego zbawienie zawisłem od wiary, nie przyjmuje i właśnie dla tego Dra. Ruppa za księdza swego mieć chce. Wyprawiła natychmiast protesfacyę przeciw suspensyi Pana Rupp do Berlina. - Nareszcie słychać, że rozkaz przytłumienia towarzystwa »przyjaciół protestantyzmu« co chwila z Berlina oczekiwany.

Wiadomości zagranIczne.

Rossya.

Frankfortska Gazeta: Ob e r- P o s t - Am tsZ e i t u n g donosi z Berlina: Z nad granicy rossyjskićj potwierdzają nam doniesienie o ustanowieniu w Warszawie kommissji, mającej dochodzić rozmaitych nieporządków i nieregularności, owszem wykroczeń, jakich się urzędnicy pograniczui dopuszczają. Nadmieniają przytern, że urzęduicy wspomnieni porozumiawszy się z niektórymi kupcami ułatwiali im wszelkiemi sposobami wprowadzanie towarów zagranicznych do kraju; przeciwnie -dla pokrycia tych defraudacyj używali względem innych, nieraających z nimi porozumienia kupców, nadzwyczajnie ostrych bezprawnych środków. Zarazem listy kupieckie z Petersburga donoszą bez ogródki, że handlowe i graniczne stosunki na wschodzie państwa rossyjskiego, mianowicie zaś handel karawanowy z Chiuami i innemipo czasu gdy Anglicy mocą oręża na drugiej s'ro> nie Państwa Niebieskiego tak korzystne dla siebie zmiany zaprowadzili, zostały wstrząśnione, wymagają licznych odmian i nie w jednym względzie zagroziły przyjętemu w Rossyi sysfematowi zakaźniczemu. W takie'm położeniu rzeczy uzasadniają się douiesienia o zbliżeniu Rossyi w nowszych czasach do traktatu z Prusami w celu rozciqgnienia także i na drogi żelazue zawartych z te'm państwem dawniej układów o poczty i żeglugę i w ogólności w celu zaprowadzenia łagodniejszych środków w względzie handlu na rozległem pograniczu. - Uwagi godną jest relacja pewnego z Konstantynopola powracającego oficera, który z samego stanowiska swego miał sposobność poznania bliżej stosunków obecnych Wschodu i dyplomatyki w Peru. W pamiętnikach swoich wspomina także o magnacie polskim: HI. M. który, chociaż dobra jego skonfiskowano, pokilkakroć Z znacznemi sumami do Konstantynopola przybywał i tu piękną angielską bronią, prochem i wszelkiemi potrzebami wojennemi okręty ładował, prowadząc je wraz z kilku ziomkami swymi góralom kaukaskim bój zacięty z Rossyą toczącym. W ogólności Czerkiesi wspierani są z zagranicy w rozmaitym sposobie, aby nie ulegli w krwawej walce, do ktorej się Rossja w tegoroczne'; wyprawie tak uzbraja. Już sama ta okoliczność powinna zwracać uwagę publiczną na nowo w owe okolice.

Polska.

z Warszawy, dnia 4. Maja, Komitet wsparcia mieszkańców powodzią dotkniętych w Królestwie Polskie'ra. Mając sobie z woli Najwyższej poruczony podział summy rub. srb. 30,000 między potrzebujących wsparcia mieszkańców kraju, ostatnią powodzią dotkniętych, Komitet zająwszy się powołaną czyunością, już ją w zupełności ukończył, przez rozdzielenie funduszu powyższego pomiędzy mieszkańców, klęsce takowej uległych, a szczególniej tych, którzy utraciwszy przez nią całe swoje mienie, z nikąd żadnej pomocy spodziewać się nie mogli. Z rozkładu tego przypadło dla mieszkańców: Gubernji Radomskiej r. sr. 9,353 Lubelskiej » 2,354 k. 56J » Warszawskiej» 13, 052 k. 50 »Płockiej »3,704 k. 521 » Augustowskie'}» 1 ,535 k. 41 Razem jak wyżej I. SI. 30,000 Co podając do powszechnej wiadomości,

Komitet widzi potrzebę nadmienić: że nadesłaną sobie z Redakcji Kurjera Warszawskiego kwotę rub. SI. 31 k. 80 użył na dodatkowe wsparcie włościan wsi Glinki, którzy w czasie powodzi szczególniej ucierpieli. Francya.

Z P aryż a, d. 26. Kwietnia.! Konstytucjoaista dziennik pana Thiersa czyni następujące uwagi z powodu zapowiedzianej interpellacyi względem kongregacyi religijnych, a szczególnie kongregacyi jezuickiej: · »Spoty już się rozpoczęły, spodziewajmy się tedy, że całą tę sprawę aż do najgłębszych przyczyn i powodów wykryją. Trzeba, aby rząd oświadczył nam wreszcie, czy istotnie, jak mówił p. Martin, ma zamiar wtenczas tylko wypełnić prawa, kiedy mu się będzie podobało, czy chce całą jedne klassę obywateli uwolnić od posłuszeństwa prawom należnego; czy, kiedy biskup jaki z powodu nagannego postępku pociągniętym zostanie do odpowiedzialności za przekroczenie porządku, - trzydziestu biskupom ujdzie to samo bezkarnie, jeśli dopuszczą srę wszyscy wspólnie i zapomocą jakiegoś związku tegoż samego postępku, czy dalej J ewici niejako urzędownie przywróceni zostali, mogąc z Prancyi uczynić jeduę z prowincyi swoich i omijając prawa, nabywać i posiadać; czy ministerstwo przez cztery lata mogłoby zwalić podania, które tak są stare jak history a nasza, zwalić ustawę nadaną lub ustaloną przez rcwolucyą, której zaś celem jest zawarować naszemu duchowieństwu słuszną i sprawiedliwą wolność, władzy krajowej jej godność, a umysłowi ludzkiemu jego niezależność.« T o więc jest niejako zarys rozpraw, które się 2. Maja odbędą; mogłyby one stać się ważnemi jeśli jest istotną prawdą (co Revue de Paris twierdzi), że między ministrami panuje niejedność względem owej sprawy religijnej i że najzaciętszych uczuć antiduchownych szukać należy raczej w centrum niż na ławkach oppozycyjuych. - Wiadomo jest, że pan Hebert, generalny prokurator trybunału paryzkiego ma być następcą teraźniejszego kanclerza, a ten podobno oświadczył gabinetowi wyraźnie, iż przeciw Jezuitom z mową wystąpi. - Wrażenie, które uczyniło potępienie tylu dzieł przez kongregacyę indexu rozjątrzy tylko, jak łatwo się domyślać można kłótuię, ponieważ wmieszała się do niej próżność autorska, a jak mała liczba znakomitych literatów byłaby nietkniętą, gdyby chciano uznać za prawomocne dzieło francuzkiego Jezuity Morela przeciw tak zwanemu złemu drukarstwu, potępia ou albowiem lemaina, Guizola, Thiersa etc. Dziwnym sposobem znajduje się między dziełami wpisane mi do indexu także książka dla matek i nauczycie* lek przez pannę Lajolais, a dzieło to otrzymało od akademii nagrodę monthyońską za cnotę; tak więc i znaczenie akademii jest narażone. Pau Merode, porucznik armii belgijskiej w liście swoim z Algieru z dnia 2 O. Marca pisze między iuncmi: »Nim wyjechałem z Oranu byłem u generała Lamoriciere na śniadaniu wraz ze sławnym owym trębaczem Escoffier, którego sam Abd-el Kader wziął w niewolą. Dostał on się w ręce nieprzyjaciół przez wspaniałomyślność swoję, widząc albowiem, ze pod kapitanem jego szwadronu konia zabito, dal mu natychmiast swojego mówiąc: »Jesteś, kapitanie, potrzebniejszym dla szwadronu odemnie, bierz mego konia i uciekaj, co do mnie, niewielka zapewne strata choć mnie i zabiorą,« ale być schwytanym przez Arabów, to prawie to samo co wisieć, lub jeszcze gorzej. Dzielny ten człowiek włóczył się przez 18 miesięcy jako jeniec po calem państwie marokkańskiem. Opowiadał nam naj dziwniejsze rzeczy o niewoli swojej. Pewnego dnia Marokkańczyk jakiś przybywając od armii, którą późnie) pod Isly pobito, odwiedził Abd elKadera. Dowiedziawszy się, ze jeniec francuzki znajduje się w dierze emira, chciał go widzieć. Escoffier miał przy sobie swoję trąbkę, kazano mu zatrąbić, zatrąbił tedy do atlaku; Marokkańczyk spytał się, coby to miało znaczyć, na to Escoffier rzekł do tłumacza, który go się pytał: »Powiedz mu, że najlepiej zrobi, jeśli słysząc tę piosneczkę w polu, zwróci konia co prędzej i drapnie gdzie najlepiej.« Marokkańczyk nie» konlent z lej odpowiedzi, chciał, aby mu za to kilkadziesiąt kij wyliczono, lecz Abd el Kader niedozwolił, dodając jeszcze, że podług wszelkiego podobieństwa zmykać będą wszyscy i prędzej i w inną stronę, niż sobie teraz myślą. Innego dnia namawiał go Abd el Kader aby został Muzułmanem, obiecując, iż mu da konia, trzy żony, zrobi go oficerem w swoim regularnym pułku i wiele innych rzeczy. »Niesdradzę ani mego Boga, ani mojej ojczyzny, Todpo wiedział Escoffier; raczej mi łeb ściąć rozkaż.« - »Niebój się,« rzecze emir, »niekażę ci łba ścinać; wolę, że tak oto mówisz, niż gdybyś przystał na moje żądanie, a jutro zemknął do Francuzów wraz z moim koniem. Escoffier mówi zawsze o emirze z jak największym uszanowaniem; widać, że to jest dowódzca, który wywiera niezmierny wpływ na wszystkich, co go otaczają. Escoffier zaręcza, ze gdyby niebył miał przy sobie listu z pieczęcią Abd el-Kadera, byłby tysiąc razy stracił głowę swoją w Rifie, pomimo wszelkich eskort i straży cesarza marokkańskiego. Z dnia 2 9. Kwietnia.

N a posiedzeniu Izby Deputowanych dn. 28.

m. b. powszechna dyskussja projektu prawa o nadzwyczajnym i dodatkowym kredycie składała się wyłącznie z podsuniętej przez Pana G as p a r i u rozprawy o wolności religijnej.

Żalił się bowiem ten Deputowany o nieszanowanie obrządków kościoła prolestantskiego, biorąc pochop z podanej przed niejakim czasem przez protestantów, a Ministrowi spraw duchownych przesłanej petycji, w której się użalano, iż w różnych miejscach czyniono protestantom przeszkody w odprawianiu nabożeństwa i że mianowicie w P ie rre fo nd Departamentu Vienny zabroniono protestantom nabożeństwa, jako przeciwnego prawu, ponieważ nieokazauo na to upoważnienia. Pan Laforelle oświadczył we własneni i swoich spółwierców imieuiu, iż rzecz ta już załatwiona i ze on, acz takoż protestant, interpcllacji pana G a s p a r i n popierać niemoże. - Minister spraw duchownych wyrzekł jako zasadę, stale przez Rząd wykonywaną, że, ponieważ we Francji niewolno bez przyzwolenia władzy żadnego tworzyć stowarzyszenia, także wszelkie zgromadzenia religijne przepisowi temu poddać się winny, że tern bynajmniej się nieubliża postanowionej Karlą wolności służby Bożej, że Prefekci mąią zlecenie, ażeby nigdy żadnych nie czynili przeszkód podającym prośby jedynie w celach religijnych i że w postępowaniu tern także konsystorze protestautskie źaduego niedoznali ograniczenia wolności religijnej. - Pan T o c q ueville upalrywał w tern nieprawne mieszanie się rządu w sprawy religijne i dowodził, iż (o jest to samo, co powierzyć władzy kommissarza policji rozstrzygnięcie: czy wolno podług swej wiary czcić Boga, lecz pan D u p i n zbił go z toru oświadczeniem, iż niema zasady, któraby przesadą nie mogła się stać niebezpieczną, a to rozumi się i o wolności służby Bożej; że Karta istotnie sankcjonowała tę wolność, lecz pod warunkiem ścisłego jej dozorowania. Zresztą rozprawa ta, która nie pociągnęła żadnego innego skutku za sobą, wznowioną znowu będzie przy sposobności zapowiedzianej przez pana T h i e r s interpellacji względem Jezuitów.

Prassa oppozycyjua niernoże powstrzymać radości z powodu tymczasowości zaszłe*j w sprawach zagranicznych; mniema ona, jak sprawę z panem JJ u c h a tel, aniżeli z panem G u i z o t, którego dzielny charakter i dar wymowy ogromnie jej łamał szyki. "Jeżeli - mówi C o n s t i t u c i o n e l - rządowi idzie o «trzymanie dobrego porozumienia między panami Dugobe i Fulchiron, Laurence i Harle, Golbery i Delessert, nikt w skojarzeniu tego dzieła nie wyrówna panu Du eh a tel. Jeżeli zaś prócz tego idzie także o dobrą porcję oleju w głowie, nieznamy nieszczęśliwszego wyboru. Cieszymy się jednak, iż ta próba ma być zrobioną i ze pan G u i z o tniejest więcej w stanie pokrywać obelgi zrządzonych rzeczy szumem wyrazów. Cieszyć nas nie pomału będzie, gdy nare>szcie Francja oczy na to otworzy, co znaczy płaska polityka, będąc płasko bronioną. Niemoże się Francja o tem nieprzekonać w porze przewodniczenia przez Pana D u c h a t e l sprawom zagranicznym, i dla tego winniśmy poklaskiwać ustawie z dnia 27. Kwietnia.

Przed niejakim czasem rozkazał Minister spraw wewnętrznych w skutek sprawozdania generalnych nad szpitalami dozorców, ażeby-zniesiono porządek klasztorny sióstr ad S. J o s e p h um w Avinionie, ile że włożony na nie obowiązek powracania wieczorem do klasztoru niezgadza się z interesami szpitala, przy którym one pełnią powinności sióstr miłosierdzia, (widać i wtem lepsze u nas urządzenie) a później odkryte gorszące sceny były powodem rozkazania, ażeby je całkiem od służby szpitalnej wykluczyć. Siostry wzbraniały się uledz temu rozkazowi i, poduszczone przez niektórych mieszkańców, uciekły się pod obronę Arcy Biskupa, przezco wywoł ały zgiełkliwy ruch w niejakiej części Indu. W następstwie tego pisał Prefekt do Arcy- Biskupa żaląc się na dawaną zakonnicom otuchę w stawianiu czoła rozkazom rządowym i oświadczając, iż rozkazy te koniecznie szanowane i wykonywane być powinny. Postanowienie uwalniające pana G u i z o t na niejaki czas od pełnienia obowiązków Ministra spraw zagranicznych i poruczające oneż tymczasowo Pauu D u c h a t e l, wyszło dopiero po oświadczeniu się lekarzy, iż pauu Guizot koniecznie jest potrzebnym wypoczynek. Przewiosnuje on w Passy pod Paryżem, gdzie górzyste położenie wielce zdrowiu sprzyja, i dla tego tam, pospołu z Xiężną Li e v e n, najął znany pod nazwą B e a u s ej o u r dom, położony nieopodal od borku Bulońskiego. Pan Guiz o t cierpi na chroniczną dolegliwość wątroby, wymagającą wielkiej ochrony a uadewszystko

83Gspokojności umysłu, Lekarze zakazali mu zaj. mowania <<ię sprawami i zgoła trudnienia się pracami umyslowemi. - X. Souchet z powodu broszury swoje'j o kwestyi wychowania przez Sąd Assyzów na 45 (o dniowe uwięzienie skazany został; odsiedział czas kary w S ain t B ri eux, a dnia 24. Kwietnia termin ten upłynął. Więc dnia lego o godz. 8. rano, stosownie do doniesienia Public a! e u r d e s C o t e s d u N o r d , Biskup w towarzystwie Generalnego Wikaryusza A uftre t w okazalej karecie przed bramę więzienia zajechał. Zabrawszy X. Souchet z sobą do pojazdu, zawiózł go do kościoła katedralnego, gdzie oswobodzony mszą miał. W południe X. Biskup na uczczenie Xigdza S o u c h e t świetny dawał obiad. Podczas uwięzienia swego odbierał leuże częste wizyty duchowieństwa. Niemcy.

Z H o l s z t y n u, dnia 2 7. K wie tnia.

W Wrześniu r. 1843. podczas rewii kontyngensu związkowego w Luneburgu zaszły sceny buntownicze w pułku dragonu z Itzehoe, spowodowane okropue'm obejściem się oficerów z żołnierzami. Król po powrocie pułku z Luueburga wysadzić kazał kominissyą śledzczą dla zbadania tych zdrożności. Wypadek indagaryi dowodzi niestety, że żołnierze ci doznawali tak okrutnego obejścia się, iż pojąć trudno, jak się co podobnego w ucywilizowanym kraju dziać mogło. Nietylko bowiem że ciągle najpodlejszemi wyrazami lżono i łajano żołnierzy, lecz leź wszelkie katusze, palki i rózgi za najmniejsze przekroczenia w zwyczaj były weszły. Szczegóły sprawozdania komissyi istotnie zgrozą przejmują. Chłopi, których rola stykała się z placem ćwirzeń, zaświadczjli, ie często dragonie dla uchybienia podczas mustry z konia zsiadać musieli i że ich straszennie plażowano; jednego dragona tak bito, że na kolana upadł i jęki jakby konający wydawał, pomimo tego łajał kapitan korporala, że kijami należycie okładać nie umie. 3Sie minęło ani dnia bez podobnych exekuryi. J eden z podoficerów chłostał codzień jednego szeregowca, ponieważ zdaniem jego zawsze niezgrabnie na koń wsiadał. Oprócz chłosty i płazowania inne jeszcze katusze w zwyczaju były; bito żołnierzy rękojeścią od szabli w twarz, rwano ich za uszy, dawano im szczutki w nos, jednego oficer tak za włosy rwał, że krew ciekła ild. Takowe postępowanie takie sprawiło oburzenie, iż żołnierze z rozpaczy sami sobie śmierć zadawali. J eden dragon po odniesionej karze powiesił się, drugi nie mogąc więcej męk tych wytrzymać, się. Cała publiczność z największem oburzeniem na takie barbarzyństwa patrzała, nawet chłopstwo z okolicy głośno na takie zniewagi szemrzeć zaczęło, ale oficerowie twierdzili, że innym sposobem karności między prostym ludem utrzymać nie można, a gdy nareszcie bunt jawny w pułku wybuchnął, obwiniali »owę niegodziwa prasse« sprawczynią wszelkiego zgorszenia. Wyrokiem kommissyi rotmistrza jednego i cały szereg podoficerów oddalono, ale za to też wielu żołnierzy, co w buncie owym udział mieli, do taczek skazano; wszakże łaska króla Jgmci złagodziła tę karę i winnych tylko na p ałki wskazała. Szwajcar y a.

Lucern, d. 26. Kwietnia. - Los jeńców wojennych z innych kantonów pochodzących niedługo się zapewDe rozstrzygnie. Wielka rada zebrawszy się wczoraj na wniosek komissyi z wielkiej rady, którą przed południem obrano, jednogłośnie przyjęła ugodę z d. 23. Kwietnia, lecz przydała do niej postanowienie, które czterem rządom należącym do traktatu podaje pewne obowiązki względem osób do nich należących, które znajdowały się na lucernskiej wyprawie. - Przytomność posłów mocarstw zagranicznych, miała ten cel, jak natychmiast po ich przybyciu mówiono, aby jak uajusiluićj wspierać u rządu tutejszego zabiegi komisarza związkowego, Z wielu stron zalecano ogłoszenie zupełnej amneslyi jako rzecz zupełnie nieodzowną. Turcya.

Jeden z korrespondentów mai tańskich M o r n i n g C h r o n i c l e rozwodzi się obszerniej nad wzmiankowaną już dawniej w pismach paryzkich wiadomością, że missya rzymsko katolicka -w Tunisie, która dotychczas była pod opieką kapucyńskiego klasztoru w Malcie, teraz pod opiekę Francyi przechodzi. «Stało się to,« mówi ów korrcspondent, «przed osiemnastu miesiącami mimo największych usiłowań, aby temu przeszkodzić, i to z szkodą sprawy angielskiej w Tunisie, gdyż.z 8 O O O katolików, którzy w tym Beyliku żyją, jest więcej niż 4 O O O poddanych angielskich z Malty.« Ta zmiana przyszła podobno do skutku przez intrygę lugduńskiej propagandy wspieraną z Rzymu; owa propaganda wybrała także nowego biskupa tumskiego i użyła do zamiarów swoich jednego z tych maltańskich kapucynów; znaczny w Tunisie wpływ mającego, który dał się przekupić za 9 O O O piastrów. Lecz skutki tego dla missyi luusikiej są bardzo niepomyślne ,gdyż straciła s A ego dawniejszego wybornego zarządzcę z Malty i przy tein GO funtów szterl., które pobierała będąc pod opieką angielską. Jaki zaś zmiana la wpływ wywarła na (uniskich katolików pokazało się zaraz w Wielki Piątek, w który to dzień odnowili zaniedbany już oddawna zwyczaj bicia wszystkich żydów, których tylko na ulicy spostrzegą. Czego zaś Fraucya przez tę intrygę dokazać chciała, to odgadnąć nietrudno, dąży ona do zwiększenia polityczuego swego wpływu z sąsiedniego Algieru; ale Rzym może jeszcze tego pożałować, że pomocy swej użyczył, gdyż wraz z panowaniem francuzkiem rozszerza się w Algieryi protestantyzm; nawet już kilka francuzko i nieuiiecko-protestanckich kościołów powstało. Stany Zjednoczone północnej Ameryki.

z N e w - Yo r k . Tutejsze dzienniki ogłosiły protestaciję mexykanskiego posła, generała Almonte, przeciw projektowi wcielenia rzeczypospolitej Texas. Generał, jak wiadomo, opuścił Washington i oczekuje tutaj na nowo instrukcyi swego rządu. Przystał on na przedstawienia ciała dyplomatycznego i podróż swą wstrzymał. Z resztą zdaje się to rzeczą prawie niezawodną, że jeżeli Mexyk nie przyspieszy rozwiązania przez zawczesną wojnę, kwestja Texas długo jeszcze będzie czekać na rozwiązanie i nigdy go nie otrzyma w duchu Amerykanów; dzienniki N ew- York zwracają uwagę na drogę jaką będzie musiała przejść cała ta sprawa według postanowienia kongresu. I tak zostaną wysłani do T exas kommissarze , którzy z stosu wuemi kovnmissnrzamiTcxasu wejdą w układy dla zawarcia stosownego traktatu wcielenia, który następnie, jak każdy traktat z obećm mocarstwem zawarty ma być potwierdzonym przez dwie trzecie części senatu. Potwierdzenie to w dzisiejszym składzie senatu nie przyjdzie do skutku, albowiem, jak wiadomo, sama kwest ja przyłączenia tylko 2 glosami większości została zatwierdzoną. Protest generała Almonte tak zaś brzmi: «Podpisany ma honor zwrócić się do sz. pana Calhoun, a to dla wyrażenia mu głębokiego żalu, z powodu przyjęcia przez amerykański kongres prawa, mocą którego mexykauska prowincj a Texas ma być wcieloną do związku Stanów Zjednoczonych. Podpisany podchlebiał sobie, że w tych rozprawach zdrowy rozsądek i zdanie doświadczone obywateli najwprawniejszych w rozważaniu spraw publicznych swego kraju, weźmie górę przy rozprawach izb prawodawczych. N a nieszczęście rzecz wzięła inny kierunek, a jego nadziejom amerykański uajniesprawiedliwszym aktem, jakiego tylko przykłady nowa historja przedstawia, pozbawieniu sąsiednego państwa części jego prowincji udzielił zatwierdzenie. Z tych powodów niżej podpisany, stosownie do swych instrukcji, jest zmuszonym zanieść" niniejszein w sposób najuroczystszy protestację przeciw prawu przez kongres generalny Stanów Zjednoczonych zatwierdzonemu w dniu 28. Marca, a przez prezydenta tychże Stanów sankcjonowanemu, mocą którego prowincji Texas, należącej do rzeczypospolitej mexykanskiej, otwartym został wstęp do Stanów Zjednoczonych. Podpisany oświadcza zarazem, ze rzeczone prawo to w nicze'm osłabiać nie może tytułów, jakie MexyK posiadać może do prowincji, której go w sposób tak nieprawny dzisiaj pozbawiono, i ze tytuły owe w każdym czasie bronią popierać" może, że będzie się starał prowinciję tę w każdym czasie za pomocą środków w jego ręku zostających pod władzę swoją podbić. Podpisany ma przyle'm honor zawiadomić szl.

sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych, ażeby ten raczył z swej strony prezesa tychże Stanów zawiadomić, że w skutek przyjęcia rzeczonego prawa o Texas, misja jego przy rządzie Stanów Zjednoczonych ukończoną została. 'W skutek tego ma honor upraszać podpisany pana sekretarza stanu o przysłanie mu paszportów, ponieważ przygotował wszystko do jak najrycWejszego do New Yorku wyjazdu. Almonte.«

ROZlllaite wiadolllOŚci.

Wyjątki z Romansu Historycznego LISTOPAD, przez, autora Pamiątek Soplicy. C Ciąg dals%y.) Nic się nie pokazało na tym obiedzie, czegoby każdy zamożny szlachcic nie znalazł w potrzebie i u siebie. Ad libitum Barscz i Rosół dymek wonny puszczały z mis farfurowych ; a na ogromnych półmiskach i jeszcze ogromniejszych blatach, wszystko ze srebra, Pajuki roznosili wołowinę z chrzanem, flaki z imbierem, kaczki z kaparami, indyki z podlewa migdałową, kapłony z serdelami, cietrzewie z buraczkami i różne dziczyzny pieczone. A to wszystko przeplatane ze szczupakami zloconemi szafranem, karpiami miodem zarumienionemi, jazgarzami i sielawą zaprawionemi goździiami i kwiatem muszkatołowym. Były tez rozmaite przysuaaczki w Litwie tylko widziane,jako łapy niedźwiedzie z wiszniowym sokiem, ogony bobrowe z kawiorem, chrapy łosie z figatelami, jeże pieczone garuirujące naroki sarnie przysmażane z pistacyami, głowy odyńca w korzennym winie tuszoue. To wszystko zakrapiało się w żołądku winem z Królewca sprowadzonym, gdyż odwieczna piwnica Nieświezka tak została zrabowaną, że na siłę znaleziono w niej parę tuzinów butelek starego węgrzyna, dla częstowania pierwszych matedor tak duchownego jako i świeckiego stanu. Ni« knęły półmiski pod zębem litewskim, a Książe jako gospodarz chodził około stołu od panów do szlachty, wszystkich przepraszając, że nie przyjmuje ich jeszcze wedle swoich życzeń i ich wartości. I nie raz, na przyjacielskim talerzu brata szlachcica, nabierze jakiegoś jadła i spiesznie go pożywa na jakimś stoliku, postawionym pod jakąś ścianą. Starosta wstrzemięźliwy w pokarmie zjadł trochę rosołu, ze wstrętem odwrócił się od pływającego w szafrauie szczupaka, z większym jeszcze od łap podobnych do ludzkiej ręki, przekąsił jednak skrzydło od indyka i trochę głowizny dzika, jako potraw najwięcej zbliżonych do cywilizacii kuchennej. I na tern poprzestawszy, czekał z niecierpliwością końca obiadu, w ciągłej obawie, by mu pajuki noszące pó1misKi w niwecz nieobrócili galowej sukni. Tym niecierpliwiej wyglądał hasła do wstania od stołu, że mając po prawej ręce Księżniczkę Maryę, której wdziękom umiał by oddać sprawiedliwość, pomimo niejednego uatarcia, żadnym sposobem nie mógł z nią zawiązać żwawej rozmowy, chociaż znalazłby się u niej do tego dostateczny zasób. Ale Jej nieśmiałość z osobą nieznajomą przechodziła wszelkie wyobrażenie, a do tego zajętą była kawalerem gładkim, jej odpowiednim w posadzie którą zajmował w towarzystwie, a nadto siluie popartym przez jej brata i opiekuna. Z sąsiadem po lewej stronie siedzącym, nie trudno mu było wprawdzie wdać się w gawędę, choćby najrozwlekłejszą; był to Pan Wierzejski pisarz grodzki Nowogrodzki, wielki prawnik i gaduła. I kilka razy próbował ze starostą o prawie wszcząć rozmowę, ale ta materya była zupełuie dla niego obcą. Dawał na zapytania pisarza, jakieś odpowiedzi odczepne, zapewne niefeardzo stosowne, przeklinając w duchu sąsiedztwo nudziarza, jemu o sobie jeszcze gorszą opinię zostawując. Zaczęły kolejne kielichy krążyć za zdrowie solenizanta i innych co jeszcze wiecej popsuło mu humoru, ile że się niemógł wymówić od spełnienia solenizantów się dotykał i to winem węgierskim, żadnego podobieństwa nicmajace'in z te'm co go wytłaczają mieszkańcy brzegów Garonny i Saony. A kiedy inne zdrowia zaczęły się powtarzać, pomimo najusilniejszych nalegań pić niechciał, tłumacząc się piersiową chorobą, która pod karą śmierci zabrania mu być uczęstuikiem lej miłej zabawy. Zuudzony, roztargniony, głuchy na wszystkie krotofile kielichowe, nawet na genialne kłamstwa gospodarza, kiedy nie« biedy szukał okiem swojej przyszłej bratowej, która opodal siedziała między jego bratem, wedle swojego zwyczaju mało do niej mówiącym, i jakimś innym albeńczykiem, z podwójną kresą na czole, który do niej ciągle się obracał, jakieś jej mówił rzeczy, z których sam tylko się śmiał serdecznie, robił jej jakieś gałeezki z chleba i pokazywał je na swoim talerzu. Na zapytania odpowiadała Zosia, ale jak uważał, to wszystko nie wiele ją zajmowało. Nie wiedział kio to jest ten Albeńczyk, ale domyślał się po- jego poufałości z Zosią, że musi bydź jej krewnym. Siedział Starosta jak na szpilkach, i pewnie w kaplicy zamkowej, assystując Królowi, nie z taką niecierpliwością czekał końca kazania, ile teraz czekał końca obiad u, chociaż siedział obok księżniczki młodej i pięknej. (Ciąg d. nast.)

Sprostowanie omyłek drukarskich.

W Ń rze 103. str. 820. prawej kolumny na końcu pierwszego ustępu zain. »żądający« cj.yt. »żądany« - w Nr. 104. str. b'3'2. lewej kol. w os1. ustępie zamiast »jakaś bojnźii« czy t. »jakoś bojaźu.»

OBWIESZCZENIE Na wniosek krewnych i resp. kuratorów swych następnie wymienione osoby, jako to : 1) Jan Samuel Gabi garbarz, który w r. 1831.

lub 1832. zamieszkanie swe Filadelfia powiatu Krotoszyńskiego opuścił, i od czasu tego zaginął ; 2) Józef Sackhold blacharz, który się w roku 1831. z zamieszkania swego Poznania oddalił i od czasu tego zaginął; 3) Maryanna z Krumpholzów zamęźua Bereszyńska i Konstancya Franciszka z Krumpholzów zamężna Twardowska, które się przed laty przeszło 40. z Kościana do Warszawy udały i ztamtąd w r. 1830. do Moskwy udać się miały, od czasu tego zaś zaginęły; 4) Tomasz, Antoni i Jan bracia Pogonowscy, 'L których pierwszy przed laty przeszło 3 O., 2gi przed laty przeszło 10., ostatni zaś przed laty około 20. miasto Gostyń opuścili, i od czasu tego zniknęli; 5) Franciszka Rogalska niezamężna, która w roku 1813. z wojskiem Moskiewskićm z Krotoszyna do Francyi się udać miała i od czasu tego nic o sobie słyszeć nie dała;

6) Ferdj-nand Jan Biedermann kapeluszniczek, który w r. 1832. zamieszkanie swe Krotoszyn opuścił i na wędrówkę poszedł, później w roku następującym w Węgrach bawić się inial, od czasu tego zaś zniknął; 7) Nikodem Górski, który w roku 1831. zamieszkanie swe Sokolniki pow. Wrzesińskiego opuścił i od czasu tego zaginął; 8) Wojciech Radłowskł alias Radliński, Rydliński, Redlin, kucharz, który się przed laty 16. z Kołaczkowa pow. Wrzesińskiego oddalił i podobnie do Poznania celem poszukania nowej służby poszedł a od czasu tego zaś zniknął; 9) Jan Władysław Sierocki, który w roku 1829. jako ślósarczyk z miasta Krotoszyna do cudzego kraju poszedł, następnie jeszcze raz w roku 1830. z Węgier wiadomość o sobie dał, później zaś od czasu owego nic o sobie nie dał słyszeć; 10) Jan Fryderyk Irmlcr piekarczyk, który w roku 1826. z Kargowy na wędrówkę poszedł, w roku następującym jeszcze raz z Stendala w Starej Marchii wiadomość o sobie dał, od czasu tego zaś zaginął; 11) Stanisław W oytkowiak z J eżycy, który przed laty około 19. z Poznania na wędrówkę poszedł, i od czasu tego zaginął; 12) Salomeą Rostalska niezamężna z Sulmierzycy, która się w r. 1814. ztamtąd z moskalami oddaliła i od czasu tego zniknęła; 13) Efraim Bogumił Tauer burmistrz z Miłosławia, który się ztamtąd w r. 1801. oddalił i od czasu tego zaginął; 14) Marcin Piękniewski majster professyi szewieckiej, który w roku 1831. zamieszkanie swe Krotoszyn opuścił i podobnie się do Polski uda ł, od czasu tego zaginął; 15) Immanuel Traugott Stein krawczykzWoIsztyna, który w roku 1818. na wędrówkę poszedł, następnie jeszcze raz z Paryża wiadomość o sobie dał, później zaś od lat 22. nic o sobie nie dał słyszeć; 16) Prudencyusz Brzozowski z Poznania, który w roku 1813. z Chełmna do 4go pułku piechoty polskiego wstąpić miał i od czasu tegę* zaś zaginął; 17) Jan Jakób Wojciechowski krawczyk z Leszna, który od lat przeszło 22 do kraju cudzego poszedł i od czasu tego zaginął; 18) Jan Traugott Hekke, który w roku 1828.

jako sukienniczek zamieszkanie swe Kopanice opuścił, od czasu tego zaginął; 19) Walenty Hendrykowski z Ostrzeszowa, który, w roku 1807. niniejsze zamieszkanie swe opuścił, następnie do wojska polskiego wziętym być miał, od czasu tego zaś zaginął; 20) Marcin Koczyński młynarczyk, który od łat przeszło 19. zamieszkanie swe Szrem opuścił, i od czasu tego zaginął; jako teź sukcessorowie nieznajomi, którzyby przez nieprzytomnych powyższych pozostawieni być mogli, wzywają się, aby się najpóźniej w terminie dnia 20. Listopada 1845. zraua o godzinie 10. przed UI. Bittner Referendaryuszem Sądu Nadziemiańskiego w miejscu publicznych posiedzeń sądowych wyznaczonym bycie swymwiadomość dali a następnie dalszego oczekiwali rozrządzenia, w razie bowiem przeciwnym zapozwani zniknioni za zmarłych uznani i sukcessorowie nieznajomi tychie z pretensyami spadkowemi swemi wyłączeni zostaną. Poznań, dnia 18. Stycznia 1845.

Król. Sąd Nadziemiański; I. Wydziału.

SPRZEDAŻ PUBLICZNA.

celem rozporządzenia się. Dobra ziemskie Dzierzążnik z folwarkiem T e k l i n o we m, z wsią W o d z i c z n ą i kolonią 19nąc e w ką w powiecie Ostrzeszowskim, oszacowane na 43,902 Tal. 22 sgr. 2 fen." wyłącznie boru na 14,337 Tal. 11 sgr. 2 fen. ocenionego, wedle wartości substancyi wywłaszczyć się mającego, mają hYC na wniosek, właścicieli w nowym terminie dnia 6. Czerwca r. 1845. przed południem o godzinie 10. w miejscu zwykłych posiedzeń sądowych sprzedane. Taxa wraz z wykazem hipotecznym i warunkami przejrzane być mogą w właściwem biórze Sądu naszego.

Ludwik, Weronika i Elżbieta Maryanna rodzeństwo Wielowieyscy, z pobytu niewiadomi" na który tytuł dziedzictwa w księdze hipotecznej także zapisanym jest, zapozywają się na takowy publicznie. Poznań, dnia 2. Kwietnia 18*5.

Król. Sad N adzicmiaósKi. Wydz.U.

Pięć Talarów nagrody i zwrócenie poniesionych kosztów przyrzeka się temu, kto schwytał jbiegłą w duo o. t.m. zDominium P i o t r o warocznią źrebicę, ciemno-szpakowatej maści bez odmiany, i kto o niej udzieli wiadomości w aptece Pana Koleki.ego w Poznaniu. I Otwarcie handlu. Hf I Moim szanownym łaskawcom oraz II k Prześwietnej Publiczności mam honor %£$ w donieść najuniżeniej , iż dnia dzisiej - %& ? III szego otworzyłam III XHandel »iirojów ł towarów IlL II( modnych m )K P o (l A ™ ? : )K Ig Matylda Vetter i MolUp. m 1« I i polecam takowy względom Publiczno- °xf $gf ści, upraszając o łaskawe zamówienia, <III którym zadosyć w każdym względzie «EQ 3gg uczynić, staraniem mojem będzie. )K tiS Starać się także będę usilnie o to, I g I lit aby zaufaniu we mnie położonemu eu- ==< > SLAV" *" , . *. . D cT4 H f QQ stownem wykonaniem powierzonej mi IQ )K roboty, akuratnością, rzetelnością i)K Ul; pomiernemi, ale stałenii cenami Ę «II godnie odpowiedzieć. ęĘ Hf Poznań, dnia 5. Maja 1845. Hf Matylda Vetter. A om. W Kómatowicach pod Sierakowemjest 150 macior i 150 skopów do sprzedania.

W aptece podpisanego wakuje miejs c e t e r m i n a t o r a, k t ó r e n a t y c h m i a s t albo na Sty Jan r. biei. może być objęte. Kwalifikujące się subjckta raczą się zgłaszać do mnie z dołączeniem świadectw szkolnych. A. Kolski, aptekarz.

¥ W mOJem biórze konimissyjnem przy f t ulicy FryderykowskiejNr.33. naprzeciwko JI _ domu Zieinstwa przyjmuję jak dawniej x * polecenia w interesach nabywania i prze- S f dawania dóbr, tudzież zaciągani-a poiyczek i ę na hipoteki po za listami zastawnemi, i 'jj · usilne m staraniem mo-jem będzie, uskutecz- + JI niać, jak dotąd, wszelkie polecenia odpo-*- wiednio życzeniom koinittentów . £ f Poznań, dnia 6. Maja 1845. I f J. S. P. Lieboff, "t kupiec i koinmissjoner.

Świeże drożdże funtowe poleca za mierną cenę B. L, Prager. NąjletEZY tłusty ser Sxlaslii MŁopp e n h li s e nazwany ,Eoleca tanio JS. fL. Prmgery przy Wodnej ulicy w domu szkoły imienia Ludwiki pod )Kr. «M t.

Kurs giełdy Rerlińskiej.

Sto- Aa pr.. kurant pa papie- goto» prC. rami. wizna.

Dnia 5. Maja 1845.

Obligi długu skarbowego Obligi premio w handlu morsko Obligi Marchii Elekt, i N owej Obligi miasta Berlina » » Gdańska, w T. .

Listy zastawne Prus». Zachód.

> » W. X Pozuaiisk.

» di to » * Pruss. Wschód > »Pomorskie. . .

March. Elek.i N · » Szląskie. . . .

Frydrychsdory . . . . . . . . .

Inne monety złote po 5 tal. .

Discouto.

Akcje Drogi żel. Berl.- P'oczdamskiej Obligi upierw. ISerL-Poczdams, Drogi żel. Magd. - Lipskiej . .

Obligi upieIW*. Magd.-Lipskie .

Drogi żel. BerI. - Anhaltskićj Obligi upierw. Berl.-Anlm1tskie Drogi żel. Dyssel. Elberfeld.

Obligi upierw. Dyssel. - Elberf.

Drogi żel. Reńskiej Obligi upierw. Reńskie .... Drogi od rządu garantowane.

Drogi żel. Berlinsko- Frankfort.

Obligi upierw. BerI. - Frankfort.

v zel. Górno- S zląs ki ej . . dito Lit. B.. » » Beri -Szcz. LU. A. i B, « Magdeb. - Halberst Dr. żel. Wrocl.-Szwidn.-Freib.

Obligi upierw. Wroc. Szw.-Fr.

Dr, żel. Uonu-Koluuskiej. . .

4 3,' , 3., 8* 3\ 3 'j

98« IDO 48 984 1041 98 99 994 IOftf 991 13A "A

9-2T 98]

98.1 981

"A 4 2044

»834 4 5 4 1024 105

99f 97 994 97 162 34 5 4 4 113 1294" 1091 4 4 5 1

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.05.08 Nr105 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry