flf 153. w Piątek
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.07.04 Nr153
Czas czytania: ok. 22 min.Nakładem Pniknriij Nad«ornej lP. Deekera Spółki.
WIAOOMOŚCI
III III B ,
W tych dniach ogłoszonym został projekt do ustaw towarzystwa dobroczynności w Poznaniu. Główne paragrafy tego projektu są następujące: . i. Celem tutejszego towarzystwa dobroczynności jest: przyniesienie ulgi biednym mieszkańcom miasta Poznania w ich niedoli, przez osobisty udział i wpływ stowarzyszonych. . 2) Tym końcem każdy członek do towarzystwa przystępujący bierze na siebie obowiązek, obrania sobie jednej lub kilka niedostatek cierpiących; ,psób ałboli rodzin, celem starania się Wedle możności i najlepszego przekonania, o naprawę tak materyalnego jak moralnego ich bytu. g. 4. Celem zastosowania najwłaściwszych środków w każdym przypadki danym, członek towarzystwa zbada stan nędzy i potrzeb wybranego przez siebie biednego; tam gdzie są siły do pracy, postara srę o ich zatrudnienie, gdzie są dzieci, postara się dla nich o naukę szkolną, albo o naukę rzemiosła jakiego; JIY chorobie postara się o pomoc lekarską lub umieszczenie chorego w instytucie publicznym; w każdem chwilo wem nieszczeAeiu, j)oda mu s'rodki zaradcze. . 5) Wolno jest członkom w celu 0sięgmenia zamiarów swoich zbawiennych, szukać pomocy u obcych, czy to w pieniędzach, czy w innych datkach. Regułą atoli pozostanie, uby kilku członków towarzystwa jednocześnie się nie zajmowało jedną osobą, ani jedną rodziną. . 6) Co kwartał zbierają się członkowie na walne zebraiye i naradzają się o sposobie i skutku działania swojego. . II) Dyrekcyi winien każdy członek podawać nazwisko i mieszkanie osób biednych na opiekę przyjętych i z pod opieki wychodzących. Z tych podań Dyrekcya układać będzie ogólny spis ubogich i obsyłać go kwartalnie po wszystkich członkach towarzystwa, celem uzupełnienia go względem zmian zaszłych, tudzież zatwierdzenia własnoręcznym podpisem, że członek i nadał obowięzuje się starać o dobro zostających pod opieką jego ubogich. Z całego tego projektu wynika, że towarzystwo dobroczynności zamierzyło sobie cel zupełnie inny, niżeli istniejące dotąd towarzystwa i dyrekeye ubogich. Anglicy ogromne opłacają podatki na ubogich swoich, a nigdzie nie ma takiei nieczulości i niewyrozumiałości !'la 1'15 i zg ludzką, jak w Angliidnia 4. Lipca 1845.
Redaktor odpowiedzialny: Dr. J. Hymarltietciez.
Gdziekolwiek istnieją dyrekeye ubogich, i zawiadują kassą składek dobrowolnych, tam ubóstwo najniestósownićj bywa wspierane i zapomaganc; bezczelność najwięcej sobie do tych funduszów publicznych otwiera drogę, a wstydliwa i niedosyć obrotna nędza cierpi niedostatek. Każdy składkujący na ubogich zbywa się tym groszem obowiązków wszelakich względem biednego, odsyłając go do kass dobroczynnych, i unika widoku nędzy i cierpień biedą, chorobą, i nieszczęściem dotkniętych bliźnich swoich. To przeniesienie zatem uczynków miłosiernych z osoby na towarzystwo, czyli z osoby żywej, patrzącej się oczyma i czującej sercem na osobę moralną, która nie działa wedle serca, ale wedle s'wiadectw dostawionych przez władzę miejscową,- zaciera w człowieku zupełnie uczucie dobroczynności, robi go nieczułym i martwym, oczy jego odwraca od obrazu nędzy, słuch jego odwraca od cierpień i rozpaczy, serca nie podnosi, ani uszlachetnia owćm uczuciem wzniosłem, jakie sprawia otarcie łez nieszczęśliwemu, i to przekonanie, że w chwili spełnienia dobrego uczynku człowiek stał się narzędziem Opatrzności na ziemi. Osoba składkująca tylko dla ubogich i nie troszcząca się zresztą o nich wcale, podobna w takim położeniu, nie do człowieka, któremu Bóg dal serce i duszę, ale do skrzynki mechanicznej, napełnionej monetą, i upuszczającej jieryodycznie sztuk kilka lub kilkanaście. Cóź sie z ubogim dzieje? Czylii to dosyć £e rumfortskę zupą od śmierci z głodu się ochroni; że mu zimą zrzucić każą przed mieszkanie kilka klofet drzewa, w czasie trzaskających mrozów, aby sobie ocieplił izbę, w której kilkoro drobnych i nagich dzieci drży od zimna i karknie; że z kassy odbierze kilka złotych dla zapłacenia komornego, z któregoby inaczej nielitościwy gospodarz na dwór go wyrzucił. - O, to nie dosyć majętny człowiecze. - Ty ubogiego.masz pocieszyć, nie tylko poratować; masz ulżyć długim i wieloletnim jego cierpieniom, że je na chwilę z nim podzielisz, źc w ranę moralną co pali i dojmuje nieszczęśliwemu, wpuścisz kropelkę balsamu słowy twćmi i współuczuciem twojem; że zasilisz radą i stosowniejszą bo skuteczniejszą obmyślisz dla niego pomoc, coby mu nie ulżyła kłopotu" o życie na chwilę tylko, ale go z niedostatku i tłoczącego nieszczcs'cia zupełnie wyrwała. W tenczas tylko przez takie żywy i osobisty stosunek między majętniejszym a ubogim utworzy się węzeł prawdziwie*Chrześciań
DWAS 7 7 lATY. piórka zaświegoce, brzękiem kos wystraszony, przemknie się zając, i znowu cicho, posępnie, martwo do kola.« «O święta ziemio, kochanko Sobieskich! Kiedyż znów słońce otęczy twe łzawe oko, i grobowa kaplica twoja zmieni się nam w wesołą (Dokończenie.) odrodzenia świątynię? Patrz po tych bogatych pałacach panów, twoich Autor, jak się zdaje Galicyanin, całą duszą ukochał kraj swój, wpa- odrodnych dzieci, któreś tak ukochała, których rękom powierzyłaś swe trzył się sercem pcłnćin czucia w jego świetną przeszłość, a głuchą emu- losy. Ciebie duszą grobowe wyziewy - w ich godowych salonach «ie. bolesną teraźniejszość. »Piękna to ziemia, ta Ruśtlalicka! Jaśniejąca, A wonieje powietrze kwiatami. Czyż kiedy zjawi im się w kole tańców k- ,a,e"vśi AO,zain, brzeczek, strojna przegubami skał nadniestrzańskich, jedna straszna myśl o tobie, coby raptem wyssała z twarzy wszystką "a- wesołość? Czy z głową posypaną popiołem, starają się połączoiiemi rętu karni odwalić kamień twojej mogiły; ogrzać twe serce tentnami serc właetrLL J 1\.: ... J' l j LI; YllVU .-I.um JUUll1/014;UY, nuJąceJ l Ia snych, ogniem swych myśli, ażeby się zbudziła zuowu promienna wese. _ _ j. c n1 ui y 'V s fi . . 'vehad , tu . bY'!Ą-- ,jak d i . zmi0szan¥7 Z1r G,iGhGllń , ' nła , - lem i dawnem życiem, silna jak dawniej urokiem wdzięków i wielkością aann tłUmy r J <- v-- P.ra ducha.' Oni za trumną twoją hulackie wykrzykują pieśni, a przygrydzi p'_ iakicmi daw - *0 ,U(Ub *nna ziemia, i inui ludzie. A chcesz, wic- wają brzękiem banków.« . włJ.CV Trembowli, B] brzmiały pieśniami Halickie grady, to pytaj Zura- «Biedna ziemio i biedny lud! Nicpodziwiane marnieją wdzięki twych killrłe«łt \ąn1iStarcÓw tA w;, '.felk?ulUkd( ,w fqJłosłu jl ftt\ hP Wfe?sći, pól szerokich, i Bóg odwraca się ztąd nie mogąc poznać swych dzieci, cach , wedweiejeiy« JAj, od faj" A CO cudne mi pic- tyle ubóstwa w ich duchu, tyle piekielnej nędzy wokoło! Lecz nie pofeXS M do . T o w v c Ą . A .ą wLniesz Liny i dumny, jak\,o tępiajcie ich za to. O bo nie ma tu nikogo, coby wziął młode chłopię C nowy", u o -, , . J o w. " za rękę i drogę życia mu wskazał, coby wzrok jego wysłał do gwiazd, »Dzis l zdrzcmal pwK b 1ał I . zamki, których strzęl- do nieba, rączęta złożył do modlitwy, otworzył xięgę sumienia, tęcz.? b zmIa y chwałą narodu, .a, p o '?' . ronek, wyleciawszy po pięknych myśli opasał ducha i kochać nauczył. Koń chyba nauczy gO nIe. nIe Q)a k o fi u zadzwonI«. . k sho " lki, bo cudzoziem- szlachetności i dumy, pies-towarzysz, przyjaźni. Tak rośnie chłopię, Jglosem myśliw- a z ciałem wzrastają czucia i namiętności, i przychodzi owa naj droższa przeszlości, na pora, dni naszych rozkoszy. Oko ugania się za krasolicą dziewką, a jego )i.zą jesienne'in west- ciągną w rekruty, a pan nic pozwala mu wziąść kochanej, albo każe żeM r« %hll-Sj .ealar nalado» a y , szcu 1c ' prr c III & £ u fi C s l i c r a do nić się ze starą wdową, co sama gruntu obrobić nie moic. A ich życie, Odessy, gAieinegdzte tęsknie zapłacze pastusza flIjarka> uicśujialo pri A; to nie ich własność, bo w pól pierwszego uścisku allamau (włodarz) za prócz pomocy materyalnej, znajdą dla duszy swojej pomoc wyższą, duchową, we współuczuciu i rzewnej litości szczęśliwszych sióstr i braci swoich. (Dokończenie nastąpi).
B e r l i n 29. Czerwca. Zwróci zapewne niemało na siebie Uwagę publiczności dzieło nowe P. Th. Muudt pod tytułem »Estetyka Wolności czyli Idea P i ę k n a i S z t u k i w świetle dzisiejszego czasu przedstawiona. Na wstępie do niego mówi autor (str. 4.) »Żyjemy w czasie w którym dojrzała świadomość o tćm, źe wolność nietylko dla bogaczy i uprzywilejowanych, ale źe i biedni i nieszczęśliwi, których Chrystus Pan błogosławionymi nazwało równe z innymi do wolności prawo mieć powinni, t.j. ze powinni być pczyjęci do społeczeństwa o b e c n i e u p r a w n i o n e g o, któreby im nadało moc uznania w sobie prawa wolności, wedle którego wszystkie zgoła na świecie stosunki się kształtują. W tej świadomości powinniśmy znajdować pobudkę do uznania tego, który się stał odkupicielem ducha, oraz także za odkupiciela ciała; powinniśmy niemniej w tym zwrocie idei zbawienia, uznać postęp i pomyślność w rozwoju dziejów powszechnych.«
_Ai____»
WIADOMOŚCI ZAGRANICZNE.
Belgia.
Bruxella, d. 25. Czerwca. -Kroi odjeżdża jutro do Ostendy, a stamtąd do Londynu. Podróż ta nie ma mieć politycznego celu, ale kryzys, dotycząca inhiistrrjum, pozostaje bez rozwiązania. Ministrowie z wyjątkiem pana Nothomb, podług wszelkiego prawdopodobieństwa, aż do zwołania izb, które nastąpi w Październiku, zatrzymają administracją swych departamentów; kto jednakże zna osoby i stosunki, nie będj.ie mniemał, aby słaby ten gabinet mógł się nadal utrzymać'. Wyjąwszy bowiem ministra robót publicznych, Pana Deschamps, człowieka młodego i utalentowanego, reprezentanta zasady katolickiej w gabinecie, żaden z ministrów nie zdoła stanąć w obronie ani gabinetu ani departamentu. Pan Deschamps wpływa tylko na partyą katolicką izby, a jako taki nic jest w stanie, podnieść przeważnego głosu pośrednictwa. Pan Nothomb był duszą i przcwodzcą reszty ministrów, i często w izbie zabierał głos w ich obronie, będąc często zmuszony odgrywać razem rolę ministra spraw wewnętrznych i zewnętznych, sprawiedliwości i finansów. Ze podobna przewaga i wynikająca z niej wyższość niemiłą częstokroć była jego kollegom, każdemu wiadomo; nie raz oni też w skutek tego chcieli zwalić głowę gabinetu, by sobie nowego obrać przewódzcę. Rozdwojenie, jakie w skutek traktatu z związkiem celnym się objawiło, tylko przez kogoś wyższego mogło być załatwione. I teraz zapewniają, że ministrowie ci kierownictwo gabinetu przez ministra spraw T wewnętrznych uważali za przyczynę opozycyi, która przeciwko gabinetowi powstała. Wielki -to jednakże błąd, opozycya bowiem nic przeciwko osobie, ale przeciwko systemowi była skierowaną, a za nią wszyscy członkowie gabinetu chcieli być odpowiedzialnymi, opozycya w Antwerpii przedewszystkićm fiskalny system ministra finansów chciała ustalić; kryzys więc taka nie skończyła się bynajmniej przez wystąpienie pana N othomb, którego talent, znajomość interesów i niezmordowaną czynność każdy uznać musi. Opozycya owszem będzie teraz jeszcze gwałtowniejszą, ponieważ nic ma przeciwnika w gabinecie, któryby miał podporę w opinii publicznej, Słabość rządu wzmacnia zewsząd opozycya, a dla tego żałować trzeba, źe teraźniejsza kryzys już zapewne teraz jestwoła na pańszczyznę, popchnie w daleką poselkę, i tak dzień po dniu, daleko od siebie z nazwiska tj-lko swoi." »A wiecie wy, co to jest być cnotliwym w takiej zadusznćj, zakurzonej chacie, hartem nieziemskiej duszy odeprzeć burze i zdławić pokusy? Cnotliwym być, kiedy głód pali wnętrzności, a zimno kąsa jak gadzina, żona płacze, gdy najdrosza dziecina leży chora, marznąc wyciąga rączki do ojca, a nie ma komu poratować ją, ni czem otulić stygnącą? - a przytćm wszystkiem patrzeć na wasze pyszne gumna, i zamożne obory, na wasze ciepłe futra, połykać wonne wyziewy waszych półmisków, i uiezapragnąć roskoszy . Widzieć tyle, czuć tyle, a nie pożądać niczego i nic pytać o nic, kiedy tyle okropnych pytań nasuwa się co chwila, tyle padalczych żądz się budzi! Przejść* całe życie pod tćm zwierzęcem godłem: nędza i posłuszeństwo, posłuszeństwo, co całą godność człowieczą, resztki szlachetnej dumy wymaże z czoła, podepec, każe sto razy na dzień pokłonić się aż do ziemi, nie skarżyć, kiedy boli, nie płakać gdy życie zacięźy!« Tak autor utyskuje nad krajem i ludem na wstępie do swojej powieści. Jest to uwertura do następnych scen tragicznej opery społecznej, w której te same inelodye smutne i posępne, te same słychać dissonansy, targające wskroś uczucia piersi naszej. Prawie by powątpiewać można, azali to być może, »by w tak sromotnym ucisku trzymany był lud gdziekolwiek, i aby był taki lud, coby podobny ucisk znosił cierpliwie, coby jak bydle juczne, w jarzmie pod pracą i smaganiem upadł i nie poczuł w sobie sił do zrzucenia z siebie tego jarzma. Czy podobna przypuścić, aby był w Europie kraj taki, nad którym co dzień wschodzi słońce dziewiętnastego wieku oświaty, i nic tam nie oświeca jak szerokie rozpostartą niewolę ludu, wśród której hasa i szaleje kilkatysięcy wolnych, jeżeli tyranów bez serca wolnymi nazwać można. A jednak tak żyworozstrzygniętą. Cztery miesiące. które do zwołania izb jeszcze pozostają, powinnyby były większą odznaczać się czynnością. Wiele bowiem w rozmaitych departamentach jest do uskutecznienia, wiele obiecanych projektów do praw winny były być wypracowane. Układy z Francyą względem wielu ważnych gałęzi przemysłu powinnyby się znowu rozpocząć, nowe trudności, jakiemi wprowadzanie płótna do Francyi przez jednostronne tłomaczenie traktatu obciążone zostało; powinny być przedmiotem nowych układów, ale powiedzieć można, źe wszystko teraz w dawnym utrzyma sie stanic. Zęby tylko prócz tego błędu, innych jeszcze nie popełniono. Hiszpania Madryt, dnia 19. Czerwca. - Domniemywania moje, źe pogłoska o ucieczce i przytrzymaniu Kabrery nie jest prawdziwą, zdają się potwiciv dzać, a rząd wystawia śię znowu na zarzut, źe przy tej sposobności ten sam brak przezorności i taktu okazał, z jakim dawniej ogłosił zawarcie konkordatu, o którym juź tyle razy była mowa. Rozgłoszoną ucieczkę Kabrery tak ministrowie jakoteź i wszystkie pisma stronnictwa umiarkowanego wzięły za powód, aby spokojnych zwolenników Karlistowskiego projektu, dotyczącego zamcścia, jako spiskowych i zdrajców, których wytępić należy, podać w ogólną nienawiść, a manifest hrabiego Montemolin zwiastujący pokój wystawić jako odezwę, której celem rozniecenie na nowo wojny domowej. I dzisiaj jeszcze wszystkie pisma niinistcryalnc w tym samym rozpisują się duchu. Oświadczają one, źe R. Peel nie będzie pewno się przeciwil, aby Don Karlosowi Bourges opuścić pozwolono. Innego jednakże zdania będzie rząd hiszpański, rachujący na przyjazne stosunki z Francyą, źe taż, ze względu na ucieczkę Kabrery, do proźby Karlosa, wydania mu paszportów, nakłonić się nie da. Słowa, z którcini pan Guizot na dniu 10. Czerwca względem kwestyi tyczącej się zamęścia, dał się słyszeć w izbie deputowanych, zyskały ogólne zadowolnienie tutejszego stronnictwa umiarkowanego. II c rai do powiada z tej okazy i: »Wymowne wystawienie rzeczy przez pana Guizot, nadzwyczajnie interesuje Hiszpanią, i posłuży na uśmierzenie dziecinnego podejrzenia, że Francyą albo rząd Francuzki sprzj-ja projektowi, połączenia naszej Królowej z synem Don Karlosa. Słowa pana Guizot ani na chwilę wątpić nie każą, że gabinet francuzki na yvszelki związek, któryby instytucj e liberalne mógł nadwerężyć z niecheciąby spoglądał. T i e m p o mówi: »Zgadzamy się całkiem z panem Guizot, a to tern bardziej, źe słowa jego nie zawierają nic z czegoby Karliści jakiekolwiek dla siebie tuszyć mogli nadzieje. Francja Lipcowa i Hiszpania hrabiego . Monteniolin, przeciwią aic soLie. My * «as»ój cb-orry "ig'ty się nie obawiamy, żeby Francja wspierała plany zamęścia syna Don Karlosa. G lo b e zaś jest tego zdania, źe skoro Królowa oświadczy się za którym z starających się o rękę, Francyą, jako sprzymierzona Hiszpanii, pośredniczyć musi W dalszych układach. E s p a n o l wystąpił wczoraj z projektem, który ma przewodniczyć W pretensjach wszystkich stronnictw, i zapewnić szczęście Hiszpanii. Podług niego czternastoletnia Królowa Hiszpanii ma bez zwłoki być zaślubioną z siedmioletnim następcą tronu Portugalskiego, a<tJ dwunastoletnia infantka, siostra Królowej Izabelli, z Księciem Porto: w ten sposób ma nastąpić połączenie korony Hiszpańskiej , Portugalskiej w .jednej osobie. Jednocześnie prawo salickie ma być wprowadzone jako obowięzujące. Espanol bez ogródki dodaje, że Królowa doświadczeniem swojem i radą potrafi wesprzeć dostatecznie zbyt młodego jeszcze syvego małżonka. Dawniej już nadmieniłem, że głosu pism umiarkowanych i cxaltowanych nie można uważać za prawdziwy wyraz opinii publicznej, llozpatru.
zdejmuje obrazy autor dwóch światów, że zda się, iż nie lak daleko nawet od nas jest lud taki i kraj taki. Słusznie nas ostrzega źe «uczucie naszegu ludu, to wielka brzemienna chmura, co dziś jeszcze się słania na różne strony; ale igły Fraiiklinowskićj potrzeba, a rozedrze się dla fe, dnych ogniem rozświecającym ciemności, dla drugich piorunem zniszczenia.« , Lecz kiedy tak okropne jest położenie tego ludu, uiozc nam autor przynajmniej lepszą wróży przyszłość, może znajdą się ludzie coby przez 'miłość do kraju i własny interes chcieli być sternikami tej chmury ciężarnej piorunami? Każdy się chciwie zapyla, w czy jem ręku wychowanie. Objęli je dla obojej płci Jezuici. Posłuchajmy jak charakteryzuje autor: »Jezuitki i jezuici, ten wrzód człowieczeństwa wszystkich wieków, potwór, na którego wspomnienie oburzeniem drżą piersi szlachetne, a płacze oświata i wolność; oni to wślizgają się coraz to bardziej; judasim wzrokiem i słowem, przewrotną przebiegłością i lubieźniclwcin w zaufanie zabobonnych umysłów, we względy pań - rozkosznie wielkoświatowych. Im powierzony ster wychowania młodzieży. O, gdybyście raz bliżej w to wychowanie zajrzeli, serceby wain nagle stanęło, krew zmroziła się oburzeniem i zgrozą. Co tylko najchylrzejsza, przemyślna sztuka może wynaleść, ażeby gwoli swoim widokom spaczyć otwarte pojęcie, złamać szlachetne latoroślą, naładować umysł pychą, nadętem służalstwem, rozkiełznać naipodłejsze chucie, wszystkie wymysły ciała, a nauczyć pokrywać je maską obłudy i fałszu, obedrzeć z chrzcściańskićj litości i miłości, a tak schardziale dusze odurzyć wiarą w czcze formułki pokutne i nic nicznaczącc obrzędy, słowem co tylko mozc zniewieścić i rozbestwić ciało, a zhańbić duszę, to wszystko w jeden przemyślany, wykończony układ uszykowane, stanowi treść wychowania jezuickiego.« zamęściu Karlosa zwróconych, łatwo można przyjść do przekonania, że opieranie sig to pochodzi jedynie z obawy, aby wykonanie tego projektu nie położyło końca panującemu systemowi, w skutek którego stanowisko rządu zależy od wy"iaS 'lii spekulantów giełdowych, i od przyzwolenia albo odmówienia poi"oo}, bagnetów, z obawy że wszyscy rządowi i prawu będą musieli być posłusznymi. Espcranza i Pcnsamiento de la N acion najdobitnicisaemi ZWj a dowodami zarzuty umiarkowanych: »Jakim sposobem«, pyjj, sjc P e n s a m i en to »przez to zanieście konstytucya może być zagrożona? - Czyż ją mamy obecnie? Wczoraj odrzucono jedne, ponieważ nie można się było do niej stosować, a dzisiaj narzuca się ta, którą w miejsce pierwszej przyjęto. Niechżeż wyznają prawi zwolennicy jakiegokolwiek stronnictwa, czy system, który od śmierci Ferdynanda panuje w Hiszpanii, może być nazwany reprezentacyjnym. Ciągła zmiana anarchii na despotyzm wojskowy i na odwrót, oto nasza historya od roku 1883. Pocóż więc deklamacja źc wolność zagrożona? Uwięziony w Bourges Don Karlos niej byłby przynajmnićj w ciągłej obawie względem dalszego istnienia swej potęn-i, stojąc wyżej, jak żeby go dowódzca partyi mógł dosięgnąć! Nie dręczJby on siebie, swych przeciwników i całego narodu owemi środkami óśtróżności, do jakich się ucieka człowiek niedowierzający, owemi deportacyami i rozstrzclaniami, do których się ciągle uciekają słabe i istnienia swego niepewne władze. Majątku swego pewny, nic starałby on się o powiększenie swych bogactw, i nienarazałby się narodowi przez ich gromadzenie. W królewskiej zrodzony kolebce przeszedłszy przez przykrą a często uciążliwą szkołę życia, na wysokiem stanowisku swojein nie dałby on się porywać blaskowi tronu, i nie obchodziłby się z taką zarozumiałością i dumą z narodem, jakich się dopuszczają często władze na prędce i bez namysłu ustanowione. Czy w ten sposób prawdziwa wolność publiczna zyszcze lub straci, niech naród sam to rozstrzygnie. Ze bowiem tyle sławiona wolność, jaką mamy od lat kilku, nigdy nie była prawdą, żadnej nie podlega kwestyi. Istniała ona na papierze, ale w praktyce do niej się nie stosowano. Jakżeż można na serio mówić o obawie przed despotyzmem, przed stratą wolności. S t r a c i ć n i c m o ż na t e g o, c z e g o n i e m a m y , a wolnością nazwać nie można ani szkandalów ulicznych, ani dyktatury pałasza, ale jedynie tylko panowanie prawa. - Żadnej zdaje się nic podlegać wątpliwości, że rząd przy rozpoczęciu układów z stolicą papiezką, okazał się gotowym, w sposób zadowalniający uposażyć duchowieństwo; biorąc za podstawę tego uposażenia dobra duduchowieństwa świeckiego i klasztorów, które aż do końca przeszłego roku nie sprzedano. Kardynał Lam b ru s c hin i na zawiadomienie o tein przez pana Castillo, które zarazem zawierało propozycją i prożbe o pozwolenie tta sprzedaż dóbr kościelnych, odpowiedział, źepapiei wyraźnie oświadcza źe jCźOh prócz niesprzedanych dóbr duchowieństwa świeckiego i klasztorów przyzwoite dla stolicy papieskiej uposażenie będzie przeznaczone, on sam wynajdzie źródło, za pomocą którego będzie można uspokoić kupujących dobra narodowe ze względu na te ak wizy cyc. Od samego początku Marca rząd hiszpański wiedział juz o warunkach, jakie kladia stolica papieska. Monsignore Brunelli niejako nuneyusz, ale jako delegowany apostolski miał pójść do Madrytu, ażeby się zapewnić o przyrzeczeniu przyzwoitego i niezależnego uposażenia; nie posłano go jednakże, skoro papież się dowiedział, że z sprzedażą dóbr klasztornych nie ustają. Stolica papieska zada więc, by układy mogły być rozpoczęte, iżby wszystkie tegoroczne sprzedaże dóbr klasztornych unieważniono; rząd zaś wystawia sobie niepodobnem, by się miał przychylić do tego życzenia.
Moźc zbyt gnibo nałożył aulor farby w tej charakterystyce zakonu, ale dość nawet na połowie prawdy. Nigdy z pod ręki Jezuitów nie wyjdzie młodzież, coby naród swój drogą do wielkości prowadziła. Pokora ./siąpi męstwo, obłuda skazi serce, Cóż się w Galicyi dziś dzieje pod ok:em i wpływem Jezuitów? Oto, mówi autor, «mowa nasza, ta kocham, piękna, jak anielskich rąk narzędzie, kaleczona, poniewierana, wielk,. z pałaców tuli żałobę swoje pod niższe strzechy. Nasz lealr marnieje oddany na wolę brudnych dążeń jednego magnata, samoluba i sknćry, a opiekuńcze duchy narodu'plączą; bo runęła najświętsza uczelnia ogółu, świątynia drogich i wielkich pamiątek, gaśnie ognisko narodowego zapału. Znakomite bogactwy i stanem niegdyś, pelućin zaslosun - narodu swe bo...ipliwością oddajemy obcym ziemie nasze za dobrą zapłatę- Wieś. Po wsi, klucz po kluczu odrywa się powoli od starej ojcowizny naszej i cudzoziemczeje. Kiedy grosza gonicie, o wierzcie zapłacą 0»1 wam dobrze, zapłacą, bo wolą wasze urodzajne śmiejące się niwy, nad swoje wązkie, skalne i lesiste zagony: wolą was udus, ć, niżeli drzeć przed wami; )e pogardzą oraz wyrodnómi dziećmi, co Za pieniądze nie wstydzą się ćwiartować ciało matki własnej.« Uderzmy się w piersi. Pogobno w części i u nas niejedni na podobne wyrzuty autora Dwuch Swiatów zasługują?
C h u s t k i d o n o s a jak o d z i e n n i k i. Z e dziennikarstwu czegoś nie stal«?, to widoczna: choruje ono na jakąś ukrytą słabość. Kto tę słabość ńl e e c, z A o zgadnie lecz oraz i wyleczy, teu będzie :ego naj
VV ł o c h y Rzym. d. 17. Czerwca. - W celu uspokojenia umysłów w Szwajca* ryi, wielkie mocarstwa weszły tu W umowy z Jezuitami, by ich odwieść od zamiaru, udania się do Lucernu. Jeżeli się to uda, uatenczas partya radykalna utraci wszelki powód i pozór, do zasłaniania się w swych zabiegach Jezuitami. eJ r e c y a. A t e n y, dnia 10. Czerwca. - N a dniu 7. Czerwca przedłożył prezydent w miniseryum Kolettis izbie deputowanych projekt do prawa, celem zapobieżenia szerzącym się po kraju rozbojom, i przy tej okoliczności następującą miał mowę: Panowie, bez rządu żaden naród ostać się nie może, i ani teraz ani kiedykolwiek później nic będzie się mógł ostać. Jeżeli zajrzymy do historyi, przekonamy się, że wolność jest żywiołem narodów i środkiem, za pomocą którego każdy naród się uszczęśliwia. Często atoli wolność tę toczy robak niszczący. Monarchia, i pod pieczą jej wzrastająca wolność, jest konstytucya dla każdego narodu najstosowniejszą, tym bowiem sposobem zapobiega się wyobrażeniem o wolności cxcentrycznym i ciągły utrzymuje się porządek. Przyznajemy zatem, że prerogatywy te wszystkie monarchii i wolności, w konstytucyi naszej są zawarte. W tym duchu przedkładam wam, panowie, dzisaj projekt do prawa, który przez najświetlejszyeh z koła naszego mężów ułożony, w najściślejszym związku zostaje z naszą religią. Proszę, byście odczytania go z uwagą i chętnem posłuchali uchem. Po odczytaniu minister tak dalej rzecz prowadził: Panowie, mam za» szczyt, przedłożyć wam projekt do prawa, celem wyniszczenia band rozbójniczych, lal mi, że muszę tak energiczne środki proponować, ałe bezprawia te rozbójników stały się już plagą dla kraju. Do imienia rozbójnika przywięzywaliśmy dawniej wyobrażenie męztwa. Cesarstwo greckie się roz*padło, żywioł grecki w nićm wygasł, a Grecyawirem czasu została porwaną. Pomimo to utrzymały się jednak trzy żywioły: religia, męztwo i mądrość, które narodowość grecka uratowała. Przypomnijcie sobie Skauderberga i jego czyny, przypomnijcie sobie kleftów, którzy z szlachetnych i wielkich pochodząc familii, w długie uzbrojone karabiny, jak orły wśród dnia i nocy po skalistych i przepaścistych górach koczowali. Oni jedyni, którzy nigdy broni nie złożyli, i którzy z pokolenia na pokolenie w nich się ciągle ćwiczyli, utrzymując w nas ciągle żywioł odwagi i męztwa. )J; chochiaź wielu z nich padło pod nożem tureckim, albo w męczarniach na palu skończyli, liczba ich przecież tak znaczne się nie zmniejszyła, bowiem, jak grzyby, wyrastali wszędzie, przyczyniając się ciągle silnem swem ramieniem do wywalczenia wolności. Czyny ich bohaterskie znane nam z pieśni, któte każdy z nas umie na pamięć i często odśpiewuje. Ponieważ dzisiaj o bezprawiach rozbójników toczy się rozprawa, tylko o jednym z tych elementów, o męztwie mówić zamyślam. Żywioł ten ma i dla tego prawo, żyć ciągle w naszej pamięci, przezeń bowiem wielkie dzieło oswobodzenia naszej ojczyzny zostało dokonane. Ale wolność już zdobyta, odrodzenie samodzielnej Grecy i ukończone, a niepokojący nas rozbójnicy (klefty) nie mają przed sobą tego wielkiego celu, ale zwracają swe mordy przeciwko własności i życiu swych przyjaciół i własnych braci. I dla tego to właśnie W samym zaraz początku mej mowy oświadczyłem wam, ze z bólem serca projekt do tego prawa przedkładam, albowiem dzisiaj si rozbójnicy hańbią wielkie imiona niewygasłych z naszej pamięci kleftow, którzy z takim zapalcm! za wolność walczyli. Hańbą jest, gdy słyszymy jeszcze dzisiaj mówiących o kleftach greckich, kiedyśmy już odzyskali wolność; kiedy mawiększym dobrodziejem. Choroba dziennikarstwa jest niezaprzeczeuic: .jednostronność użytku.« Publiczność tizyma pisma jedynie tylko nato aby je czytać, a któż jej za zle wziąć może, jeżeli ten jedyny użytek ją nuudza. Sprawmy, aby w inny jeszcze sposób z pism użytkować można, a podwoimy ich wartość. Na len koniec byłoby dobrze, gdyby czasopisma nie na papierze, lecz na takiej drukowano materyi, któraby jeszcze na inuy użytek przydać się mogła. Nie jesllo bynajmniej myśl całkiem nowa: w rytownictwie jest ona juz odtąd w używaniu, odkąd najpiękniejsze malowidła kopijować i takowe na chuslkacb, zamiast na chińskim papierze, tłoczyć zaczęto. Nie idzie tu jednak o to, czy jaka rzecz jest nową, ale czy ona także jest użyteczną. Sądzimy tedy iż dziennikarstwo powinnoby tę myśl pochwycić, a to w następny sposób: niechby kazało artykuły lekkiej treści drukować na chustkach, któreby można rano wziąć do kieszeni, prrer cały dzień, bądźto na ulicy, lub w towarzystwie na chwilowe przestanki konwersacyi chorującem, przy sposobności odczytać, i każdy artykuł osobuo ca węzeł związać. Byżaby to rzecz nadzwyczajnie wygodna. Nad wieczorem oddałoby się taką chustkę do prania; treść zmkonią farbą drukowana, znikłaby niebawem w wodzie; cbustki wyszłyby znowu czyste z prania i wróciły powtórnie do drukarni, a nazajutrz rano otrzymałby każdy właściciel pełną chustkę najświeższych nowiu. Łiebig, ów sławny chemik niemiecki, utrzymuje, iż po ilości spotrzebówanego mydła, stopień kultury każdego narodu oznaczyć można. Odtąd więc, czein więcejby drukowano, tein więcćjby się prało; a tak spór różnych narodów o pożądaną przez nich. oświatę, rozstrzyguęłoby wymedlone mydło. rozbójników po całym kraju się szerzą, ponieważ na nieszczęście znajdują się tacy, którzy, chociaż oświeceni, z zamiłowania ku anarchii i niespokojności, dają im przytułek i schraniają rozbójników, aby tak zawikłania wewnętrznych stosunków krajowych na poparcie osobistych używać widoków. Przedkładając wam projekt, zamierzający wyniszczyć rozbójników, trudno mi się oprzeć niemiłemu uczuciu, ale nie widzę innego ratunku, chociaż zarazem mam przekonanie, że więcej jak ten ostry środek, dobre rady Greków, złośliwy kierunek, jaki wzięły niektóre indywidua, trudniące się rozbojami i zawichrzeniami, zmienić będą mogły. Mowę tę glośncmi okrzykami przyjęto; izba postanowiła aby nad tym przedmiotem w przyszłym tygodniu bliżej się zastanowiono.
BZUT
OKA
»i« «?Sr»*«M»{* o h 'itr - ółf to / y B n M H K y M .
*»* t*. i& #.».
Gdy wystawy Paryskie, Berlińskie i innych miast znaczniejszych przedstawiają ogół wszelkich usiłowań artystycznych nowszych maistrzów, (wystawy pomniejsze, do których liczyć musimy naszą,) dalekie są od wszelkiej zupełności, i powinszować sobie tylko możemy, gdy, kiedy nie dany nam jest obraz ogółu, gdzieniegdzie w szczegółowym rozbiorze znajdzie się utwór godny uwagi naszej. Kto w ten sposób ograniczył swe żądania, musiał 'dość zadowolniouy wyjść z tegorocznej wystawy poznańskiej, kie celuje ona wprawdzie arcydziełami sztuki, których w obecnej chwili darmo by szukano i w większych nawet zbiorach dziel nowoczesnych malarzy, lecz nie jeden zapewne z wystawionych obrazów zatrzymał uwagę przechodnia, i tein przyjemniejsze zrobił wrażenie, że sale tegorocznie nie są przepełnione, jak zwykle więcej niż miernemi utworami, które męczą oko i pSUJą humor widza. W trzech odcieniach przedstawia nam się sztuka nowoczesna na tegorocznej wystawie: w szkole niemieckiej, francuskiej i nowo-flamandzkićj. Może zadziwi się czytelnik, gdy świetne w historji sztuk, szkoły ilauiaudskiej miano ujrzy na karcie krytyki nowego malarstwa, i pozna w skrżesaoną, od dwóch wieków w grobie złożoną szkolę, aby w jej poczet policzyć nowych mistrzów holenderskich. Usiłowania ich tak są ku jednemu »kierowane celowi, tak odrębne i oryginalne, że zdaniem ńasz&n zupełnie osobną formują szkołę, którą nowo lluinaiidzką nazwaliśmy. Przed kilku laty dwa obrazy olbrzymich rozmiarów przez panów Gallert i de Biefue z Bruxeli widzieć było można w znaczniejszych miastach Europy. Przedmioty wyjęte z historyi świetnych czasów Niederlandu, które natchnęły młodych artystów, nadały ich utworom cechę pewnej tęsknoty za dawną wielkością i chwałą. Wspomnienie wielkiej przeszłości żywo przemawiające do wyobraźni, a naturalne bardzo i koniecznie odzywające się w wieku naszym, oto pole natchnień dla nowej generacyi artystów flamandzkich. Wyżej wspomnieni z rzadkim talentem ukształcili te wspomnienia na polu czysto historycznym"; malarze, których prace na naszej wi
SPRZEDAŻ PUBLICZNA celem rozrządzenia się. Sąd Nadzicmiariski w Poznaniu.
Dobra ziemskie Pop owo wraz z wsią Deb r z n o , w powiecie Międzychodskim, przez Dyrckcyą zieinstwa włącznie z borami oszacowane na 22,059 Tal 21 sgr. 11 fen., mają być dnia 15. Września r. 1845. przed południem o godzinie 10. w miejscu zwykłych posiedzeń sądowych sprzedane. Taxa wraz z wykazem hipotecznym i warunkami przejrzane być mogą w właściwem biurze Sądu Madziemiańskiego. Współwłaściciele z pobytu niewiadomi, jako t o: sukcessorowie Karola Oppen i Alexandra Alexego Adolfa D'Alphonsa, oraz Teodor Wincenty i Antoni Stanisław bracia D'Alphons, zapozywają się na takowy publicznie. Oprócz tego wzywają się wszyscy nieznajomi pretendenci realni, aby się pod uniknicnicin prekluzyi najpóźniej w terminie niniejszym zgłosili. Poznań, dnia 8. Lutego 1815. Król. Sąd Nadzicmiariski, Wydziału I.
Za odpowiedź na doniesienie Pana J. M.
Lau K a w Numerze 149. Gazety Poznańskiej z dnia 30. Czerwca uwiadomiam Szanowną Publiczność niniejszem, źe domu zajezdnego pod godłem: Miotel a la vitie ile IIome nie założyłem, ale isfnący pod tćmźe godłem od lat kilku dom zajezdny objąłem. Usiłowaniem mojein będzie wznowić wziętość tego hotelu, którą Pan Lauk zamknięciem go przed upływem kontraktu najmu zniweczyć zamierzał. J. N. Pietrowski.
dzimy wystawie idą dalej w swem zamiłowaniu przeszłości, kształcą się Wyłącznie na wzorach swycłi wielkich poprzedników, z niemi razem wchodzą we wnętrze życia tego ludu, który ubarwił płótna Ostadego Tein W a, Brcughela i innych, z niemi zamiłowują tę zimną naturę północy, nad którą pierwszy niegdyś zlitował się Rnis- Duel, i swym pędzlem ziemi, która go zrodziła, nadał prawo obywatelstwa w rzeczypospołitćj p i ę k n a . Ależ usiłowania te nowych mistrzów flamandzkich są naśladownictwem tylko, o tyle trafniejszem w prawdzie, że na tle własnej narodowości objawiającem się, lecz brak fan prawdziwej i żywotnej podstawy.
Malarstwo flamandzkie 17 go wieku, przeniosło sanctissimum sztuk z szczytu religijnego natchnienia i klassycyzmu, na pole narodowości: oddaje nam ono lud flamandzki z cala energią, jaką rozwinął w nieśmiertelnej swej Walce o niepodległość; lub z tą próżniaczą spokojnością domowego życia, której z pewną dumą używał llamandczyk, bo pamiętał wśród wczasu, że go krwią na polu bitwy okupił. lnic dziwnego, że ten lud, który umiał walczyć o swój byt i wolność, i może jeden w ówczesnym świecie uczuł swą godność jako naród; poznał i ukochał samego siebie, a ślady tego Wejścia w siebie zostawił w malarstwie. I nic dziwnego, że pierzchnął z płócien flamandzkich malarzy blady, bo źle zrozumiany klassycyzm, a nowe żywsze na nich stanęły postacie. Ale ten wielki moment w historyi flamandzkiego ludu był chwilą tylko, która minęła dawno, nie z żywego więc ezerpają źródła młodzi holenderscy artyści, i kierukowi ich przyszłości obiecywać nie możemy. Malarze ci stosunkowo liczne nadesłali nam prace, sądziliśmy zatćm, że nieco dłużej wypadało nam się przy nich zatrzymać, zwłaszcza, że są nowćm zjawiskiem.
Ujęły nas dwa obrazy nadesłane przez pana Venneman z Antwerpii pod Nr. 45 l i 453 katalogu. Oryginalne typy twarzy flamandzkich przypominają utwory Ostadego. Koloryt nowych artystów tej szkoły ma wielkie zalety, przypomina on ten złoty koloryt właściwy niektórym tylko pracom Wouwermana, często portretom van Dyka. l'. A de Wylde w swyin rodzajowym obrazku, kara starego kusiciela, widocznie kształcił się na wzorach Gabryela Me.tzu, i Nethena i ihy/.y W ich ślady. Żywo staje przed oczyma dawna chwalą Niederlandu w p. Ruyten widoku Antwerpii; potężna brama IWgenhout w guście 17go wieku nosi na sobie ślady starości, malarz oddal widoczny na jej czele napis S. P. Q. A. (Senatus. populusque Antverpiensis), świadek dumy i potęgi Holendrów porównywających się do Rzymian, świadek także upadku dwóch wielkich potęg tego świata. - Zasługuje na uwagę obraz p. Bnfkelaer z Antwerpii. Do najmierniejszych zaś utworów tej szkoły należą prace p. Coutaents z Bnixelii żałujemy go jeżeli inaczej nie pojmuje van Dyka, czyż to ów van Uyk dworzanin Karola L, który lepiej niż dworzanie z urodzenia odgadł jego duszę, i zostawił potomności w portretach tego monarchy więcej niż najlepszą biografią? ' Czyż to ten van Dyk, którego pieściły kobiety, i który się z.takim wdziękiem bawi z swą kochanką w obrazie Rubensa, ogród miłości, znanym wszystkim w gałeryi Drezdeńskiej? (Dalszy ciąg nastąpi.)
OBWIESZCZENIE.
Dnia dzisiejszego następujące obligacye mIeJskie wy losowane zostały: Nr. 1372. na 100 Tał.
» 497. 100« » 18 6 l O O " » 3 l 2 , - l O O « 1434. 25 1085. 100 258. 100 1276. 100 11. 100 65 100 279. 100 1473. 25 1430. 50 1566. 25 1701. 25 1715. 25 1860. 25 1598. 25 1862 25 Właściciele takowych winni waluty od dnia
5 do najpóźniej 15. in. b. z kassy naszej odebrać, w przeciwnym razie na ich ryzyko asserwowane zostaną, w powyższym czasie także prowizye za kupon Nr. 41 zapłacone będą. Z obligacyi wprzódy wylosowanych do wypłaty produkowanemi nie zostały. Nr. 874. na 25 Tal., Nr. 1139. na 25 Tal.
Poznań, dnia 2. Lipca 1815.
Komissya do umorzenia długów miejskich. Na wystawie w Bazarze stojące, tylekroć wychwalane kościoły z rybich ości, dla przekorania się o wymyśle i wielkiej zręczności, SP- tylko do 5. b. m. do widzenia.
Plac do zabudowania, mający HOsfóp z przodu, 560 stóp w głąb, wraz zlylnemi zabudowaniami i leżącym za niemi placem do drzewa, przynoszący 8°9 ta ,arów rocznego dochodu, jest pod> dobremi dla kupującego warunkami na sprzedaż. Bliższą wiadomość powziąść można u P. Jortziga, na Grobli pod Nr. 39.
Hotel a la ville do Romoprzy Wrocławskiej ulicy JNr. 16. Znany zaszczytnie od lat wielu Hotel pod powyższą iinną objąłem od dnia 4. Lipca r. b. i upraszam Wysoką szlachtę i Szanownych podróżnych, aby względy swoje, zakładowi temu okazywane i na mnie łaskawie przelać raczyli. Połączę z tym zakładem nie tylko reslauracyą, w której dostać będzie można śniadania, obiady i wieczerze ii la earte i en table d'hate, jak najlepiej urządzone i jak najtańsze, ale także handel wina i cukiernią. Usilnością moją będzie, akuratną usługą i zaspokojeniem wszystkich wygód zadosyć czynić wszelkim życzeniom. Poznań, dniał Lipca 1845. J. N. Pietrowski.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.07.04 Nr153 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.