flf 153. w Piątek Nakładem Pniknriij Nad«ornej lP. Deekera Spółki. WIAOOMOŚCI III III B , W tych dniach ogłoszonym został projekt do ustaw towarzystwa dobroczynności w Poznaniu. Główne paragrafy tego projektu są następujące: . i. Celem tutejszego towarzystwa dobroczynności jest: przyniesienie ulgi biednym mieszkańcom miasta Poznania w ich niedoli, przez osobisty udział i wpływ stowarzyszonych. . 2) Tym końcem każdy członek do towarzystwa przystępujący bierze na siebie obowiązek, obrania sobie jednej lub kilka niedostatek cierpiących; ,psób ałboli rodzin, celem starania się Wedle możności i najlepszego przekonania, o naprawę tak materyalnego jak moralnego ich bytu. g. 4. Celem zastosowania najwłaściwszych środków w każdym przypadki danym, członek towarzystwa zbada stan nędzy i potrzeb wybranego przez siebie biednego; tam gdzie są siły do pracy, postara srę o ich zatrudnienie, gdzie są dzieci, postara się dla nich o naukę szkolną, albo o naukę rzemiosła jakiego; JIY chorobie postara się o pomoc lekarską lub umieszczenie chorego w instytucie publicznym; w każdem chwilo wem nieszczeAeiu, j)oda mu s'rodki zaradcze. . 5) Wolno jest członkom w celu 0sięgmenia zamiarów swoich zbawiennych, szukać pomocy u obcych, czy to w pieniędzach, czy w innych datkach. Regułą atoli pozostanie, uby kilku członków towarzystwa jednocześnie się nie zajmowało jedną osobą, ani jedną rodziną. . 6) Co kwartał zbierają się członkowie na walne zebraiye i naradzają się o sposobie i skutku działania swojego. . II) Dyrekcyi winien każdy członek podawać nazwisko i mieszkanie osób biednych na opiekę przyjętych i z pod opieki wychodzących. Z tych podań Dyrekcya układać będzie ogólny spis ubogich i obsyłać go kwartalnie po wszystkich członkach towarzystwa, celem uzupełnienia go względem zmian zaszłych, tudzież zatwierdzenia własnoręcznym podpisem, że członek i nadał obowięzuje się starać o dobro zostających pod opieką jego ubogich. Z całego tego projektu wynika, że towarzystwo dobroczynności zamierzyło sobie cel zupełnie inny, niżeli istniejące dotąd towarzystwa i dyrekeye ubogich. Anglicy ogromne opłacają podatki na ubogich swoich, a nigdzie nie ma takiei nieczulości i niewyrozumiałości !'la 1'15 i zg ludzką, jak w Angliidnia 4. Lipca 1845. Redaktor odpowiedzialny: Dr. J. Hymarltietciez. Gdziekolwiek istnieją dyrekeye ubogich, i zawiadują kassą składek dobrowolnych, tam ubóstwo najniestósownićj bywa wspierane i zapomaganc; bezczelność najwięcej sobie do tych funduszów publicznych otwiera drogę, a wstydliwa i niedosyć obrotna nędza cierpi niedostatek. Każdy składkujący na ubogich zbywa się tym groszem obowiązków wszelakich względem biednego, odsyłając go do kass dobroczynnych, i unika widoku nędzy i cierpień biedą, chorobą, i nieszczęściem dotkniętych bliźnich swoich. To przeniesienie zatem uczynków miłosiernych z osoby na towarzystwo, czyli z osoby żywej, patrzącej się oczyma i czującej sercem na osobę moralną, która nie działa wedle serca, ale wedle s'wiadectw dostawionych przez władzę miejscową,- zaciera w człowieku zupełnie uczucie dobroczynności, robi go nieczułym i martwym, oczy jego odwraca od obrazu nędzy, słuch jego odwraca od cierpień i rozpaczy, serca nie podnosi, ani uszlachetnia owćm uczuciem wzniosłem, jakie sprawia otarcie łez nieszczęśliwemu, i to przekonanie, że w chwili spełnienia dobrego uczynku człowiek stał się narzędziem Opatrzności na ziemi. Osoba składkująca tylko dla ubogich i nie troszcząca się zresztą o nich wcale, podobna w takim położeniu, nie do człowieka, któremu Bóg dal serce i duszę, ale do skrzynki mechanicznej, napełnionej monetą, i upuszczającej jieryodycznie sztuk kilka lub kilkanaście. Cóź sie z ubogim dzieje? Czylii to dosyć £e rumfortskę zupą od śmierci z głodu się ochroni; że mu zimą zrzucić każą przed mieszkanie kilka klofet drzewa, w czasie trzaskających mrozów, aby sobie ocieplił izbę, w której kilkoro drobnych i nagich dzieci drży od zimna i karknie; że z kassy odbierze kilka złotych dla zapłacenia komornego, z któregoby inaczej nielitościwy gospodarz na dwór go wyrzucił. - O, to nie dosyć majętny człowiecze. - Ty ubogiego.masz pocieszyć, nie tylko poratować; masz ulżyć długim i wieloletnim jego cierpieniom, że je na chwilę z nim podzielisz, źc w ranę moralną co pali i dojmuje nieszczęśliwemu, wpuścisz kropelkę balsamu słowy twćmi i współuczuciem twojem; że zasilisz radą i stosowniejszą bo skuteczniejszą obmyślisz dla niego pomoc, coby mu nie ulżyła kłopotu" o życie na chwilę tylko, ale go z niedostatku i tłoczącego nieszczcs'cia zupełnie wyrwała. W tenczas tylko przez takie żywy i osobisty stosunek między majętniejszym a ubogim utworzy się węzeł prawdziwie*Chrześciań DWAS 7 7 lATY. piórka zaświegoce, brzękiem kos wystraszony, przemknie się zając, i znowu cicho, posępnie, martwo do kola.« «O święta ziemio, kochanko Sobieskich! Kiedyż znów słońce otęczy twe łzawe oko, i grobowa kaplica twoja zmieni się nam w wesołą (Dokończenie.) odrodzenia świątynię? Patrz po tych bogatych pałacach panów, twoich Autor, jak się zdaje Galicyanin, całą duszą ukochał kraj swój, wpa- odrodnych dzieci, któreś tak ukochała, których rękom powierzyłaś swe trzył się sercem pcłnćin czucia w jego świetną przeszłość, a głuchą emu- losy. Ciebie duszą grobowe wyziewy - w ich godowych salonach «ie. bolesną teraźniejszość. »Piękna to ziemia, ta Ruśtlalicka! Jaśniejąca, A wonieje powietrze kwiatami. Czyż kiedy zjawi im się w kole tańców k- ,a,e"vśi AO,zain, brzeczek, strojna przegubami skał nadniestrzańskich, jedna straszna myśl o tobie, coby raptem wyssała z twarzy wszystką "a- wesołość? Czy z głową posypaną popiołem, starają się połączoiiemi rętu karni odwalić kamień twojej mogiły; ogrzać twe serce tentnami serc właetrLL J 1\.: ... J' l j LI; YllVU .-I.um JUUll1/014;UY, nuJąceJ l Ia snych, ogniem swych myśli, ażeby się zbudziła zuowu promienna wese. _ _ j. c n1 ui y 'V s fi . . 'vehad , tu . bY'!Ą-- ,jak d i . zmi0szan¥7 Z1r G,iGhGllń , ' nła , - lem i dawnem życiem, silna jak dawniej urokiem wdzięków i wielkością aann tłUmy r J <- v-- P.ra ducha.' Oni za trumną twoją hulackie wykrzykują pieśni, a przygrydzi p'_ iakicmi daw - *0 ,U(Ub *nna ziemia, i inui ludzie. A chcesz, wic- wają brzękiem banków.« . włJ.CV Trembowli, B] brzmiały pieśniami Halickie grady, to pytaj Zura- «Biedna ziemio i biedny lud! Nicpodziwiane marnieją wdzięki twych killrłe«łt \ąn1iStarcÓw tA w;, '.felk?ulUkd( ,w fqJłosłu jl ftt\ hP Wfe?sći, pól szerokich, i Bóg odwraca się ztąd nie mogąc poznać swych dzieci, cach , wedweiejeiy« JAj, od faj" A CO cudne mi pic- tyle ubóstwa w ich duchu, tyle piekielnej nędzy wokoło! Lecz nie pofeXS M do . T o w v c Ą . A .ą wLniesz Liny i dumny, jak\,o tępiajcie ich za to. O bo nie ma tu nikogo, coby wziął młode chłopię C nowy", u o -, , . J o w. " za rękę i drogę życia mu wskazał, coby wzrok jego wysłał do gwiazd, »Dzis l zdrzcmal pwK b 1ał I . zamki, których strzęl- do nieba, rączęta złożył do modlitwy, otworzył xięgę sumienia, tęcz.? b zmIa y chwałą narodu, .a, p o '?' . ronek, wyleciawszy po pięknych myśli opasał ducha i kochać nauczył. Koń chyba nauczy gO nIe. nIe Q)a k o fi u zadzwonI«. . k sho " lki, bo cudzoziem- szlachetności i dumy, pies-towarzysz, przyjaźni. Tak rośnie chłopię, Jglosem myśliw- a z ciałem wzrastają czucia i namiętności, i przychodzi owa naj droższa przeszlości, na pora, dni naszych rozkoszy. Oko ugania się za krasolicą dziewką, a jego )i.zą jesienne'in west- ciągną w rekruty, a pan nic pozwala mu wziąść kochanej, albo każe żeM r« %hll-Sj .ealar nalado» a y , szcu 1c ' prr c III & £ u fi C s l i c r a do nić się ze starą wdową, co sama gruntu obrobić nie moic. A ich życie, Odessy, gAieinegdzte tęsknie zapłacze pastusza flIjarka> uicśujialo pri A; to nie ich własność, bo w pól pierwszego uścisku allamau (włodarz) za prócz pomocy materyalnej, znajdą dla duszy swojej pomoc wyższą, duchową, we współuczuciu i rzewnej litości szczęśliwszych sióstr i braci swoich. (Dokończenie nastąpi). B e r l i n 29. Czerwca. Zwróci zapewne niemało na siebie Uwagę publiczności dzieło nowe P. Th. Muudt pod tytułem »Estetyka Wolności czyli Idea P i ę k n a i S z t u k i w świetle dzisiejszego czasu przedstawiona. Na wstępie do niego mówi autor (str. 4.) »Żyjemy w czasie w którym dojrzała świadomość o tćm, źe wolność nietylko dla bogaczy i uprzywilejowanych, ale źe i biedni i nieszczęśliwi, których Chrystus Pan błogosławionymi nazwało równe z innymi do wolności prawo mieć powinni, t.j. ze powinni być pczyjęci do społeczeństwa o b e c n i e u p r a w n i o n e g o, któreby im nadało moc uznania w sobie prawa wolności, wedle którego wszystkie zgoła na świecie stosunki się kształtują. W tej świadomości powinniśmy znajdować pobudkę do uznania tego, który się stał odkupicielem ducha, oraz także za odkupiciela ciała; powinniśmy niemniej w tym zwrocie idei zbawienia, uznać postęp i pomyślność w rozwoju dziejów powszechnych.« _Ai____» WIADOMOŚCI ZAGRANICZNE. Belgia. Bruxella, d. 25. Czerwca. -Kroi odjeżdża jutro do Ostendy, a stamtąd do Londynu. Podróż ta nie ma mieć politycznego celu, ale kryzys, dotycząca inhiistrrjum, pozostaje bez rozwiązania. Ministrowie z wyjątkiem pana Nothomb, podług wszelkiego prawdopodobieństwa, aż do zwołania izb, które nastąpi w Październiku, zatrzymają administracją swych departamentów; kto jednakże zna osoby i stosunki, nie będj.ie mniemał, aby słaby ten gabinet mógł się nadal utrzymać'. Wyjąwszy bowiem ministra robót publicznych, Pana Deschamps, człowieka młodego i utalentowanego, reprezentanta zasady katolickiej w gabinecie, żaden z ministrów nie zdoła stanąć w obronie ani gabinetu ani departamentu. Pan Deschamps wpływa tylko na partyą katolicką izby, a jako taki nic jest w stanie, podnieść przeważnego głosu pośrednictwa. Pan Nothomb był duszą i przcwodzcą reszty ministrów, i często w izbie zabierał głos w ich obronie, będąc często zmuszony odgrywać razem rolę ministra spraw wewnętrznych i zewnętznych, sprawiedliwości i finansów. Ze podobna przewaga i wynikająca z niej wyższość niemiłą częstokroć była jego kollegom, każdemu wiadomo; nie raz oni też w skutek tego chcieli zwalić głowę gabinetu, by sobie nowego obrać przewódzcę. Rozdwojenie, jakie w skutek traktatu z związkiem celnym się objawiło, tylko przez kogoś wyższego mogło być załatwione. I teraz zapewniają, że ministrowie ci kierownictwo gabinetu przez ministra spraw T wewnętrznych uważali za przyczynę opozycyi, która przeciwko gabinetowi powstała. Wielki -to jednakże błąd, opozycya bowiem nic przeciwko osobie, ale przeciwko systemowi była skierowaną, a za nią wszyscy członkowie gabinetu chcieli być odpowiedzialnymi, opozycya w Antwerpii przedewszystkićm fiskalny system ministra finansów chciała ustalić; kryzys więc taka nie skończyła się bynajmniej przez wystąpienie pana N othomb, którego talent, znajomość interesów i niezmordowaną czynność każdy uznać musi. Opozycya owszem będzie teraz jeszcze gwałtowniejszą, ponieważ nic ma przeciwnika w gabinecie, któryby miał podporę w opinii publicznej, Słabość rządu wzmacnia zewsząd opozycya, a dla tego żałować trzeba, źe teraźniejsza kryzys już zapewne teraz jestwoła na pańszczyznę, popchnie w daleką poselkę, i tak dzień po dniu, daleko od siebie z nazwiska tj-lko swoi." »A wiecie wy, co to jest być cnotliwym w takiej zadusznćj, zakurzonej chacie, hartem nieziemskiej duszy odeprzeć burze i zdławić pokusy? Cnotliwym być, kiedy głód pali wnętrzności, a zimno kąsa jak gadzina, żona płacze, gdy najdrosza dziecina leży chora, marznąc wyciąga rączki do ojca, a nie ma komu poratować ją, ni czem otulić stygnącą? - a przytćm wszystkiem patrzeć na wasze pyszne gumna, i zamożne obory, na wasze ciepłe futra, połykać wonne wyziewy waszych półmisków, i uiezapragnąć roskoszy . Widzieć tyle, czuć tyle, a nie pożądać niczego i nic pytać o nic, kiedy tyle okropnych pytań nasuwa się co chwila, tyle padalczych żądz się budzi! Przejść* całe życie pod tćm zwierzęcem godłem: nędza i posłuszeństwo, posłuszeństwo, co całą godność człowieczą, resztki szlachetnej dumy wymaże z czoła, podepec, każe sto razy na dzień pokłonić się aż do ziemi, nie skarżyć, kiedy boli, nie płakać gdy życie zacięźy!« Tak autor utyskuje nad krajem i ludem na wstępie do swojej powieści. Jest to uwertura do następnych scen tragicznej opery społecznej, w której te same inelodye smutne i posępne, te same słychać dissonansy, targające wskroś uczucia piersi naszej. Prawie by powątpiewać można, azali to być może, »by w tak sromotnym ucisku trzymany był lud gdziekolwiek, i aby był taki lud, coby podobny ucisk znosił cierpliwie, coby jak bydle juczne, w jarzmie pod pracą i smaganiem upadł i nie poczuł w sobie sił do zrzucenia z siebie tego jarzma. Czy podobna przypuścić, aby był w Europie kraj taki, nad którym co dzień wschodzi słońce dziewiętnastego wieku oświaty, i nic tam nie oświeca jak szerokie rozpostartą niewolę ludu, wśród której hasa i szaleje kilkatysięcy wolnych, jeżeli tyranów bez serca wolnymi nazwać można. A jednak tak żyworozstrzygniętą. Cztery miesiące. które do zwołania izb jeszcze pozostają, powinnyby były większą odznaczać się czynnością. Wiele bowiem w rozmaitych departamentach jest do uskutecznienia, wiele obiecanych projektów do praw winny były być wypracowane. Układy z Francyą względem wielu ważnych gałęzi przemysłu powinnyby się znowu rozpocząć, nowe trudności, jakiemi wprowadzanie płótna do Francyi przez jednostronne tłomaczenie traktatu obciążone zostało; powinny być przedmiotem nowych układów, ale powiedzieć można, źe wszystko teraz w dawnym utrzyma sie stanic. Zęby tylko prócz tego błędu, innych jeszcze nie popełniono. Hiszpania Madryt, dnia 19. Czerwca. - Domniemywania moje, źe pogłoska o ucieczce i przytrzymaniu Kabrery nie jest prawdziwą, zdają się potwiciv dzać, a rząd wystawia śię znowu na zarzut, źe przy tej sposobności ten sam brak przezorności i taktu okazał, z jakim dawniej ogłosił zawarcie konkordatu, o którym juź tyle razy była mowa. Rozgłoszoną ucieczkę Kabrery tak ministrowie jakoteź i wszystkie pisma stronnictwa umiarkowanego wzięły za powód, aby spokojnych zwolenników Karlistowskiego projektu, dotyczącego zamcścia, jako spiskowych i zdrajców, których wytępić należy, podać w ogólną nienawiść, a manifest hrabiego Montemolin zwiastujący pokój wystawić jako odezwę, której celem rozniecenie na nowo wojny domowej. I dzisiaj jeszcze wszystkie pisma niinistcryalnc w tym samym rozpisują się duchu. Oświadczają one, źe R. Peel nie będzie pewno się przeciwil, aby Don Karlosowi Bourges opuścić pozwolono. Innego jednakże zdania będzie rząd hiszpański, rachujący na przyjazne stosunki z Francyą, źe taż, ze względu na ucieczkę Kabrery, do proźby Karlosa, wydania mu paszportów, nakłonić się nie da. Słowa, z którcini pan Guizot na dniu 10. Czerwca względem kwestyi tyczącej się zamęścia, dał się słyszeć w izbie deputowanych, zyskały ogólne zadowolnienie tutejszego stronnictwa umiarkowanego. II c rai do powiada z tej okazy i: »Wymowne wystawienie rzeczy przez pana Guizot, nadzwyczajnie interesuje Hiszpanią, i posłuży na uśmierzenie dziecinnego podejrzenia, że Francyą albo rząd Francuzki sprzj-ja projektowi, połączenia naszej Królowej z synem Don Karlosa. Słowa pana Guizot ani na chwilę wątpić nie każą, że gabinet francuzki na yvszelki związek, któryby instytucj e liberalne mógł nadwerężyć z niecheciąby spoglądał. T i e m p o mówi: »Zgadzamy się całkiem z panem Guizot, a to tern bardziej, źe słowa jego nie zawierają nic z czegoby Karliści jakiekolwiek dla siebie tuszyć mogli nadzieje. Francja Lipcowa i Hiszpania hrabiego . Monteniolin, przeciwią aic soLie. My * «as»ój cb-orry "ig'ty się nie obawiamy, żeby Francja wspierała plany zamęścia syna Don Karlosa. G lo b e zaś jest tego zdania, źe skoro Królowa oświadczy się za którym z starających się o rękę, Francyą, jako sprzymierzona Hiszpanii, pośredniczyć musi W dalszych układach. E s p a n o l wystąpił wczoraj z projektem, który ma przewodniczyć W pretensjach wszystkich stronnictw, i zapewnić szczęście Hiszpanii. Podług niego czternastoletnia Królowa Hiszpanii ma bez zwłoki być zaślubioną z siedmioletnim następcą tronu Portugalskiego, a dobremi dla kupującego warunkami na sprzedaż. Bliższą wiadomość powziąść można u P. Jortziga, na Grobli pod Nr. 39. Hotel a la ville do Romoprzy Wrocławskiej ulicy JNr. 16. Znany zaszczytnie od lat wielu Hotel pod powyższą iinną objąłem od dnia 4. Lipca r. b. i upraszam Wysoką szlachtę i Szanownych podróżnych, aby względy swoje, zakładowi temu okazywane i na mnie łaskawie przelać raczyli. Połączę z tym zakładem nie tylko reslauracyą, w której dostać będzie można śniadania, obiady i wieczerze ii la earte i en table d'hate, jak najlepiej urządzone i jak najtańsze, ale także handel wina i cukiernią. Usilnością moją będzie, akuratną usługą i zaspokojeniem wszystkich wygód zadosyć czynić wszelkim życzeniom. Poznań, dniał Lipca 1845. J. N. Pietrowski.