X 189. w Piątek

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.08.15 Nr189

Czas czytania: ok. 22 min.

N akładem Drukarni Nadwornej II". Beckera i Spółki.

WIADOMOŚCI KRAJOWE.

(Dokończenie.) Zapatrując się bezstronnem okiem na smutny wypadek w Poznaniu, którego wprawdzie nikt niechcial, który atoli nie wysnuł się ze ślepego trafu, lecz był następstwem nieuchronne in położonych przyczyn, przedstawiają się do rozwiązania dwa pytania, których wyjaśnienie okaże, na kim ciąży odpowiedzialność za wynikłą katastrofę, i za smutniejsze jeszcze następstwa, na jakie miasto mogło być wystawione. Pierwsze: Czy katolikom służyło prawo, domagania się, aby Czerski był wydalonym z Poznania? Odp. Ponieważ Czerskiego sekta nie jest dotąd przez Rząd uznana, a jego zasady mąją na celu miotanie obelg przeciw kościołowi katolickiemu (co według praw krajowych, karą pieniężną i więzieniem, jest zabronionem; gdyż nawet wyznania upoważnione, są obowiązane wstrzymywać się w wykładach swych zasad, od wyrażeń krzywdzących inne wyznania). Uważając że jego przytomność w Poznaniu, niebyła powodowana żadną potrzebą, (ile źe on tain nieposiadał ani gminy ani kościoła) a obrażała większość mieszkańców, którym służy prawo wymagania, aby rząd czuwał nad ich bezpieczeństwem, i niedozwalał, aby wiarę poniewierano, i ich samych prześladowano i lżono; służyło zatem prawo katolikom domagania się, aby Czerskiemu odmówiono pozwolenia przybycia do Poznania. - Przecież niemając za sobą żadnego prawa, uzyskał to pozwolenie jedynie przez favor. - Favor zaś przeciw uzasadnionemu żądaniu kilkunastu tysięcy katolików, w ówczas nawet gdyby stąd żadne złe skutki nic miały wyniknąć, był nieprawnym, a cóż gdy trzeba było przewidzieć, jakie stąd niebezpieczeństwa zagrażały miastu. Czy władza mogła zadosyć uczynić żądaniu ketolików? Nic nic przemawia za niemożnością wykonania tego, gdyż rzeczywiście to się niesprzeciwiało żadnemu istniejącemu prawu. Niesprzcciwiało się prawu wolności sumnienia; gdyż to nieupowaźnia nikogo jeździć po kraju, i obrażać inne wyznania. - Powinna zaś była, uczynić zadosyć żądaniu

BALE NA WSI.

Powie« '

Śniegi pokryły ziemię; szerokie i rozległe podolskie błonia bieleją się póki okiem zajrzyć; ciemniejszym nieco smugiem ciągnie się wąska droga, stercząca tu i "owdzie walami śniegu: wiatr styczniowy samowładny pan tej rozległej męczącej oko przestrzeni, coraz nowsze, coraz większe tworzy zasypy. Taką drogą na okiem nie przejrzanej równinie, tęga czwórka koni ciężkim pługa ruchem ciągnie za sobą nie kryte sanie; szerokie onych skrzydła sypią w koło siebie śnieźuym piaskiem, a kule sanice niepizyjeuinem skrzypieniem przerywają powszechną ciszę zimową wzdłuż drogi i wzdłuż błonia rozciągniętą. Czasem koń który parsknie, % j)O(j zmrożonych furmana wąsów wpółgłośue zdrów się odezwie, a w saniach siedzi (rzęch mężczyzn okutanych w futra i różnobarwne chustki; pogrążeni w milczeniu znudzenia czy zadumania (rudno odgadnąć z ich twarz osłoniętych i osypanych śniegiem: dwie juź mile ujechali; ozuiowne przy śniadaniu nabyło usposobienie dawno juź wraź z fajkami wypalouemi zagasło; byłolo samo południe, nie słońce zimowe n e przyświeca, bo śnieznemi chmurami zasunięte. Jadą dale); posępna CIsza całego przyrodzenia wzmaga się częściej ją tylko przerywa smutne zawycie wiatru; śnieg z rana rzadki coraz grubszemi padać zaczyna płatkami, i droga corz cięższa, bo z głównej drogi ziechali na drożynę poboczną, której skąae ślady chłopskieuu sankami wyciśnięte wiair za. ' Wlewa, a wzmagająca się zawierucha olbrzymiemi przerywa zasypami.

Przenikliwe wiatru i mrozu zimno znad dopiekło furmanowi, bo po kilku mruknie niach nie wyraźnych zaczął silnie uderzać pięścią o pięść, Nie lepiej to w domu siedzieć, niżeli puszczać się w drogę w laką zamieć, zaczepił nareszcie furman siedzących panów. Milczenie jakiednia 15. Sierpnia 1845.

-------.--..----.--.-.---.-----..-.- --.

Redaktor odpowiedzialny:-li -Y-- Ry i;z rkiei; '-".._.__.'katolików, ponieważ brzmienie ordynacyi królewskiej, »aby niewspierać nowych Dyssydentów« przemawiało za ton wyraźnie. Zwracając zaś uwagę na otaczające okoliczności, pytam się, czyli pokój i bezpieczeństwo publiczne, dobre porozumienie i harmonia między obywatelami, obowiązek zapobieżenia klęskom które były widoczne, nienakladały na władzę nieodzownego prawa i uwzględnienia zadania katolików!... Postępując zaś przeciwnie, dając wyłączną protekcją przybyszowi bez tytułu i prawa, nie upowaźniłaź oipnii do protestacyi, kiedy mocą bagnetów sprowadziła Czerskiego do Poznania, aby ten pod zasłoną siły zbrojnej obrażał i lżył spokojnych mieszkańeów i' I cóż? Sześć millionów katolików, obywateli Pruskich, niezasługiwaliż, aby im dozwolono używać swobód, spokojnie zaręczonych prawami i konkordatami narodów, aby ich nietraktowano po nieprzyjacielsku, aby szanowano ich najdroższe uczucia, a przynajmniej, aby niezwabiano Jo nich, pod tytułem wolności sumienia, lub oświaty, ludzi, którzyby ich publicznie insultowoli i lżyli, a wywoławszy ich sprawiedliwe oburzenie, mieli pociechę, patrzeć, jakich bezbronnych, wiążą, kaleczą i tratują? Protestantyzm i Katolicyzm, w passowaniach się trzywiacznych, nauczyły się wzajemnie siebie szanować. Okupiły drogiemi ofiarami prawo, pożycia spokojnego obok siebie. Ich stosunki przyjaźni, i swobodne rozwijanie się, rokują na przyszłość błogie owoce, ściślejszego porozumienia się - (Co jest celem miłośników prawdy i oświaty). Do czegóż w tej samej osnowie nowe doświadczenia, gdy wiadomo jaki stąd może powstać rezultat. Dla czegóż okazywać wyłączną sympatję przychodniemu zjawisku, nicprzeustawiająccinu żadnej rękojmi trwałości i szczęścia, a które swoją dążnością daje do obawiania się, źe jest zdolnem zakrwawić karby historyi i stać się zarodem zaburzenia towarzyskich stosunków?

B e r l i n, d. 6. Sierpnia. - Podanie referendaryuszów o uwolnienie ze służby sądowej pana Stieber sprawiło, że go zasuspendowano. Odpowiedź tę udzielono refereiidaryuszom. Jednocześnie utrzymują, że pociągnięto do indagacji pana Stieber; powód do tego jednakże niewiadomy. mu odpowiedziało, zwiększyło jeszcze niesłodkie jego usposobienie. Mamy jeszcze cztery mile tym przeklętym manowcom... diabeł trafi, kiedy wiatr ślady zasypuje; i*gniewną ręką trzasnął z bicza... kaszlauek licowy nie parsknął ani razu. Przesiałbyś mruczyć, ożwał się głos z sani.

Katby nie mruczał, kiedy na dobre rady nic słuchają... sanie zaczepiły przy wyjeździe o bramę, mówiłem, że (o zły znak.... na wierzbie za groblą wrona zakrakała, mówiłem, źe (o biedę zwiastuje... ifuL. ale to dzisiaj filozofia głowy przewróciła... -. Smiech w samach przerwał dalszą mowę. Dobrze Franek mówi, nie do drogi to dzień dzisiejszy.

A osobliwie panu w tein płaszczyku bez futra.... Już cię nie raz prosiłem Guslawie, bys się oduczył tego smlesznego potakiwania moim ludziom. Lekkim płaszczem owinięty nic nie odpowiedział; lekkie tylko ledwie «M r " *" wymknę o westchnienie. 1V t@i ,d&\9lti«. l\fjm1>gyś SJi1fjr !g\ypb1ieL. ' TaK co starv, 10 głupi... a młodsi?. kroestotysicev!.. hot maIcńki!. Ni przedmowa, ni batog me pomogły, bo konie przechodzać pomału z wyciągniętego kłusa, w lekkiego truchcika, już teraz ledwie ciężkim slępem iśc mogą, tak droga ociężała; ledwie juź tylko po wypukłości nawianego śniegu poznać drogę, choć środek dnia nic nie widać przez śnieżną firankę. a , Byleśmy nie zbłądzili, odezwał się g ł o s , r z e c i; czy twój furman do brze zna drogę?. - Zie d.abła, kto pozna teraz drogę-... Trudno zbłądzić, już nie daleko być musi Zielonej karczmy, zaraz będzie krzyż przy drodze rozstajnej. Nic daleko! zapewne nie daleko! mruczał Franek.

B e r l i n , d. 12. Sierpnia. - Telegraficzna wiadomość 2 Kolonii 12.

Sierpnia. Naj. Królowa angielska wraz z małżonkiem, Naj. Król Pruski, JKMość Książę Pruski i t. d. przybyli wczora wieczorem o 8. godzinie do Kolonii. Dostojni goście przyjmowani przez władze na dworcu reńskiej kolei udali się przez ulice uroczyście ozdobione do dworcu kolei żelaznej wiodącej do Bonn i ruszyli wp o dró ż do Bruhl na kolei żelaznej. H a l b c r s t a d b, d. 7. Sierpnia. - Itonge w czasie odprawianego nabożeństwa doświadczył tu nader złego obejścia. W niedostatku stosownego lokalu kościelnego odprawiał nabożeństwo przed Tumem na wolnem miejscu. A gdy kończył kazanie słowami: »Rzym upaść musi i upadnie« katolik jeden przytomny wrzasnął: »i ty także, odszczepieńcze!« i zamierzył się na niego kamieniem; przytomni drudzy zatrzymali go przecież. Atoli drugi katolik stojący przy Rongciu wzniósł palkę i uderzył go tak silnie iż tenże upadł. Uciekając po chwili do domu, na nowo był napadany przez gorliwych katolików. Ponieważ polieya nie była w stanie utrzymać ludu, kazano wyruszyć kirasyerom, którzy w końcu musieli wziąść się do broni. Spokojność dopiero wtenczas nastąpiła, gdy protestanci zburzyli całkiem dom gorliwego katolika, który się pierwszy był na Rongego .porwał a w calem mieście powszechnie był nienawidzony. ') N a d re ńska p ro win c y a. - Gazeta reńsko mozclskadonoszKoblencyi pod 8. Sierpnia co następuj e: N aj. Pan wraz z królową przybędzie dziś w wieczór do Stolzenfels i uda się pojutrze do Akwizgranu na przyjęcie Królowej Wiktoryi, która według najnowszych wiadomości stanie już 11.

w Akwisgranie i tego samego dnia uda się do zamku Bruhl. Diria 14. udadzą się dostojni goście do Koblencyi i tam do 18. zabawią. Świetny' zjazd głów ukoronowanych powiększy się przybyciem króla i królowej Belgijskich, króla i królowej Nidcrlandskich, książęra Briinszwiku, księcia i księżnej Dessau, książąt Heskich, Arcyksięcia Fryderyka Austryackiego, księcia i księżnej pruskiej. N a zamku odbędą się dworskie uroczystości, między któremi odznaczy się wielka muzyczna akademia pod kierunkiem Meycrbecra. - W czasie parady przed N. Panem w Kolonii d. 5. Sierpnia przejechał jeden z pojazdów królewskich kobietę. N. Pan posłał natychmiast swego lekarza do niej i ofiarował jej kieskę złota. Kobieta nie odmosła ran śmiertelnych. - Król Belgijski przybył d. 8. Sierpnia do Kolonii.

WIADOMośa ZMMMCZM.

F r a fic y a. P a ryż, d. 29. Lipca. *Czytamy w E c h o: Prassa angielska mało posiada zaufania. Musiała ona przejść przez ciężkie starcia nim, jej swobody weszły w użycie, a nie oczyściła się w walce. Opanowana duchem handlowym, trywialna, mało dbając na przyzwoitość-, po większej części poniża swoją własną godność, obrażając godność innych. Widzieliśmy' w sprawie O'Taheiti, jak mówi o polityce między-narodowej; chociaż dla jej honoru i przez uszanowanie dla przyzwoitości publicznej, potrzeba było wybierać artykuły najmniej obelżywe. Dziś więc jako rzadki wyjątek przyjmujemy artykuły, noszące na sobie ślady życzliwości lub przynajmniej sprawiedliwości. Dla tego zwrócimy uwagę na artykuł z Globe-, dziennika wigowskiego, napisany z powodu wypadku wDaharze. G lob e gani swych kolegów, którzy w tej sprawie widzą tylko spo* sobność potępiania naszych uczuć -i czernienia charakteru naszego narodu. »Znajdowaliśmy zawsze w Francuzach, mówi ten dziennik, nieprzyjaciół *) W.ipadek ten zamieszczony w Gaz. beri. Spenuera, jako niezupełni z prawdą / cudny, odwołuje z resztą Gazeta <<foclawska.

J adą i jadą, cicho i cicho, ale ani karczmy Zielonej, ni krzyża przy drodze; głucho, smutno i zimno! Trzeba prawdę wyznać mój Sewerynie, ozwał się po nie jakim czasie głos trzeci, źe przeklęte jest nasze klima polskie; pół roku zimy!. Mogli byli nasi przodkowie w swoich wędrówkach posunąć się dalej ku południowi, ku ciepłu!.. Zimno u nas mój Eugeniuszu, odrzekł Gustaw, to prawda, ale wolę przecie nasze zimno zdrowe, niżeli południowe skwary... bo to nasze, bośmy się wychowali w tein zimnie, które nas hartuje do lak potrzebnej, dla nas wytrwałości. Na to zagadniony Eugeniusz spróbował świsnąć nutę 2 jakiejś barkaroli dziwnie brzmiącej wśród mroźnego północy powietrza, a pan Seweryn mocnem ziewnienicm wypuścił całą mgłę z szerokich piersi.... J adą i jadą, cicho i cicho; nic nie widać, tylko śnieg za niemi i przed niemi; nic nie słychać, tylko ponure i przeraźliwe wiatru głosy. Ziechaliśmy z naszej drogi! krzyknął Franek.

TO lubię!.. Otóż macie!.. Nie mówiłem? ozwaly się głosy panów.

Oto jołop! uam pilno, a on błądzi; cóż teraz będzie?.. Za wiatrem jedź!.. Te i tym. podobne słowa odzywały się i coraz więcej gniewały Franka, który na pomęczonych mścił się koniach. Po długich przekleństwach, kręceniach się po śniegu, zaczęły się konie drapać nareszcie na Ogromną zaspę; Franek trzasnął potężnie z batoga, wypuścił groźne przekleństwo, zwrócił konie w bok, i jakkolwiek sanie rossyjskie nicwywrotne, całe towarzystwo runęło w śnieg, a konie zapadły po uszy: wyłażą z śniegu panowie jak mogą; Franek dobywa coraz nowe wyrazy z bogatego dykcionarza przekleństw birmańskich, w tern z poza zasłony śnieżnej zaczerniało coś, idą do tego, to płot! pokazuje się, że to wiejszlachetnych, a nie ma powodu sądzić, że się wyrodzili.« Dodaje, że porównanie uczynione przez jego kolegę 18. Czerwca 1845. i 18. Czerwca 1815. jest nic tylko obraźliwe ale niesłuszne. »Gdyby Anglicy pobitcmi zostali pod Waterloo, (a wiadomo każdemu jak mało do tego brakowało) czyż Francuzi, mówi G lob e, chcieliby porównać z tą klęską okropności, jakich niedawno dopuszczali się oficerowie i żołnierze armii angielskiej w Afganistanie.« Nie ma wątpliwości, że podobne zarzuty nic nie dowodzą. Naród angielski mógłby być sądzonym surowiej jak każdy inny, gdyby z faktów jego historyi wnioskować chciano o narodowym charakterze. Anglii roczniki pełne są rewolucyi i krwawych ustępów, gdzie ciągle spotykamy rysy niewiary, niewdzięczności i niewzruszonej materyalnej siły. Pomimo tego jednakże Anglicy są narodem najbardziej ucywilizowanym w świecie. Tylko ten lud jest dumny, a jego dzienniki niektóre zarzucają nam próżność. Przypuszczając, że w polemice takież same uprzedzenia istnieją z naszej strony, wówczas nie hędziemy mieli monopolu ani iniciatywy zarzutów. Jeżeli chodzi o prawo, któżby go nam zaprzeczył? Gdyby chodziło o załatwienie dawnych i nowych rachunków, czyjaż szala by się przeważyła. Cóż zabraliśmy Anglii, o jakiż akt wydarcia lub podboju może nas oskarży ć':' Haniebna słabość dawnych naszych rządów, wydała jej zaś na łup wszystkie nasze najpiękniejsze kolonie; nadużyła Anglia swój wyższości późniejszej, skutku nieszczęśliwego zakończenia walki długiej i zaciętej, dla odebrania nam innych. Zgubne błędy pomogły jćj do wydarcia nam Egiptu; wolała zerwać pokój, jak powrócić nam wyspę Maltę, którą według traktatów oddać była powinna-, a którą zabrała niesłusznie. Anglia posiada naszą Kanadę, posiada część Antyllów francuzkich; naszą wyspę francuzką; Anglia wy darła nam brzegi Renu w 1816. roku, w 183U. nie pozwoliła, ażeby Belgia została francuzką, słowem nie zaniedbała żadnej okoliczności, ażeby tylko przeszkodzić naszemu wzrostowi lub powiększyć się na nasz koszt. Dziś kładzie swoje weto przeciw naszemu wpływowi wszędzie, w Egipcie, Syryi-, Tunis, Konstantynopolu, Grecyi, Persyi, Portugalii, groźbami chce nas wstrzymać od zajęcia kilku małych wysepek, które słabość naszego rządu chce nam dać w nadgrodę za straty poniesione przez nas na morzach. Od wieku polityka Angli zależała na wstrzymywaniu naszego rozwijania się, na zmniejszaniu nas, na staraniu uczynienia Francyi mocarstwem drugiego rzędu, przy powiększaniu nieustannem we wszystkich częściach świata swoich zakładów. Któryż kraj od drugiego doświadczy! więcej obelg i więcej szkód rzeczywistych? ]I dziś, gdy mamy tyle powodów żalenia się, śmią jeszcze na nas powstawać o ambicyę i wdzieranie się w cudza prawa. Nie, za prawdę, prasa ;.ngielska nie ma żadnego prawa nastaWać na charakter narodowy' francuzki; zresztą czyni to jedynie dla pokrycia złej sprawy. Oskarżając drugi lud o ambicję-, okrucieństwo, zdrady, chce zatrzeć w pamięci wszystko to, co Europa i świat cały moghbyf wykazać w mahiawelizmie znanym j ej dążeń Dzienniki angielskie skarżą się ciągle na objawiający się we Francyi brak sympatyi dla związku angielskiego. Powinni wiedzieć, że każdy związek szczery i trwały powinien opierać się na równości i zaufaniu. Zaiste byłby to piękny widok i zakład niewzruszony pokoju świata, ten związek Anglii z Francyą. Ale jakże go się spodziewać, kiedy widzimy jak uporczywa i wyrachowana draźliwość prasy angie skićj utrzymuje, rozognia, rozpala ciągłe w swoim kraju ducha nieufności i zazdrości, dla którego Anglia zazdrości nam najmniejszej korzyści i nie przebacza nam ani złego, które my jćj mogliśmy wyriąda U, .mi złego, które nam wyrządziła. Związku angielskiego największe mi nieprzyjaski kołowrót; kołowroty bowiem w polskich wioskach gościnnie roztwarte przez całą zimę sławne są ze śnieżnych zaspo w. Cóż lo za Wieś?-. To musi być Zielona!.. Zamiast drogą do karczmy, pojechaliśmy drogą do wsi. Chwała Bogu zląd już tylko dwie niile. - Dwie mile zapewne, ale noc za pasem. Wydobyli się jak mogli i pojechali. .\le gdzie pojechali? - na bal!.. JNa bal?, a przecież! wykrzyknie nie jedcu z czytelników łaskawych, przyrzekł pisać o balu, a każe nam tarzać się po śniegu, lylko cierpliwości nie c o, bo to bale wszystkie, a osobliwie wiejskie dzielą się na lizy części; czas przed balem, bal sam i czas po balu. (Dalszy ciąg naulnjti.J

Dobrzyński w IScrlSiiie.

B e r l i», dn. (igo Sierpnia. Zapewne nie będzie bez interesu dla publiczności polskiej dowiedzieć się o bliższych szczegółach koncertu danego dnia 6. Sierpnia r. b. przez P. Dobrzyńskiego w Berlinie. Jakkolwiek wiemy, źe sprawozdania tutejszych gazet i innych pism perjodycznych nie ujdą bacznego oka znacznej części publiczności, która, daleką będąc od śmiesznego przesądu; jakoby zajmowanie się sztukami pięknerni leżało zupełnie za obrębem dzisiejszych usiłowań uaszych, o tyle chctnie'j będzie chciała zwrócić na nie uwagę, o ile zdaniu obcych większą niżeli swemu własnemu zwykła przypisywać wartość. Dla tego pomijając publiczne bardzo chlubne chociaż surowo oceniające talent P. Dobrzyńskiego recenzje, postanowiliśmy skreślić szczegółowo przyjęcie, jakiego doznał P. Dobrzyński w Berlinie. Koncert wspomniany składał się z następujących wyjątków z napisanej przez P. Dobrzyńskiego opery: goręcej. - Wówczas, gdy przestaną nareszcie podburzać i przeciw nam zachęcać kraj swój, mówiąc językiem umiarkowania i sprawiedliwości, kieMy poznają, że Anglia już dosyć zyskała, że Francj a ma prawo powiększyć się w pewnej mierze, że interes Anglii nakazuje jćj mieć we Francyi spólhlczkę potężną, słowem w dniu, w którym uważać będą za rzecz prostą, &e my to cj.vnieniy dla zyskania siły, co robi Anglia z pomyślnością i odVva°-a w wyborze środków, z których wcześniej lub później zda przed Europą rachunek-, wówczas to powstałyby warunki i żywioły związku szczerego i potężnego pomiędzy dwoma ludami: wówczas te ludy stałyby się panami losów świata. Ale jesteśmy dalej jak kiedykolwiek od podobnego położenia; co dzień stosunki wzajemne stają się draźliwszemi, dzięki złemu kierunkowi obu gabinetów i wyzywań nieustających prasy angielskiej. Czy w rzeczy samej z tej strony cieśniny więcej jest wstrętu do związku angielskiego jak z tamtej-. Anglicy tak utrzymują a my chcielibyśmy temu wierzyć. Ale sądzimy, że najlepiej nie zawierzać i szukać gdzie indziej i przeciw samejże Anglii, zgody> współczucia? zaufania i czynów, których niepodobna tutaj ujrzeć dla dumy Anglików; pod jednym warunkiem, bowiem podobny związek nam ofiarują; byśmy poświęcili naszą godność i naj świętsze interesa. Czytamy w Commerce: »Journal des Dćbałs z wielkim zapałem trąbi chwalę pana Guizot, a z nim razem stronnictwa konserwatystowskiego, na które jednakże ani jeden ani drugie nie zasługuje, kiedy o panu Guizot mówi: »»Co za geniusz, co za charakter«« zapomina zapewne co powiedział przed kilku laty, żć nie odmówi panu Guizot pomocy, ale nie swego szacunku chwaląc stałość i zgodę stronnictwa konserwatystów zapomina, że to stronnictwo nigdy nic przestało gabinetowi wyrządzać szkody i pozbawiać go dobrej sławy, że bez ustanku objawiało ono swoją niechęć, nie śmiejąc jednakże rozdzielić się z nim, i że nam przedstawiało wyraj.ny obraz braku siły do tworzenia lub burzenia. Pan Guizot i konserwatyści zdolni są jedynie do rzucenia anarchii w polityce i udministracyi, ale systemat przez nich przedstawiony upada. Kończy się już ich zawód. Z zakończonemi dziś posiedzeniami inny się! zaczyna.« P a ryż, d. 7. Sierpnia. - Admirał Mackau jest jedynym ministrem, który towarzyszy Królowi do Eu. Książę i Księżna Nemours przybyli 5. do Bordeaux* Powiadają, że poselstwo pazybędzic od cesarza Marokańskiego do Paryża.

Z Toulonu otrzymaliśmy bliższe szczegóły względem pożaru na warsztatach okrętowych w Mourillou pod Toulonem położonych. Skład drzewa okrętowego ułożony był do wysokości dwupiętrowego domu bez żadnej prz erwy, na 4 O O metrów wzdłuż przystani morskiej, a szeioKosri na kilkanaście metrów. Cztery strzały z armat o wpół do dwunastej doniosły miastu o pożarze, jeszcze grzmiały po jarach gór, kiedy ujrzano pięć siupów w rozmaitych miejscach tego składu podnoszących się w ciemnych kłębach dviim. Kto tylko mógł, biegł na miejsce nieszczęścia, ale żadna pomoc ludzka nie mogła stłumić płomieni. Rozdęte ognie w pięciu miejscach połączyły się nakoniec i tworzyły jedno morze płomieni. Tysiące ludzi pracowało nad przerwaniem grobel, aby wodę wpuścić pomiędzy składy drzewa. Szczęściem wiatr dal w przeciwną stronę i nie zajął reszty składów. N a chwilę zatrwożeni byli mieszkańcy aby składy prochów się nie zajęty, ale dzięki przezorności urzędników, iż odwrócono nieszczęście. .Mamy dowody że ogień podłożono. W czterech miejscach znaleziono matcryały palne, arey przemyślnie ułożone. Pod placem, na którym znajdują się machiny parowe do piłowania drzewa, znaleziono początek sznurka za

ł. j. z Uwertury, Ballady, Romansu, Chóru na glosy męskie (wykonanego w kostiumach) z Boliero i Ronda (a la Krakowiak). Już po Uwerturze, której publiczność zgromadzona, ciekawa poznać rodzaj i zalety kompozycji P. Dobrzyńskiego, z wielką uwaga słuchała, został kompozytor rz"csislemi okryty oklaskami, którym tein większą możemy przypisać wartość, o ile N*iemcy z niejakieni uprzedzeniem zapatrują się na to, co z Polski wychodzi Gdybyśmy nie wiedzieli, źe publiczność miała sposobność słyszeć też uwerturę w Poznaniu, nic moglibyśmy się wstrzymać choćby kilka słowy wspomnieć o jej piękności. Odśpiewana po uwerturze Dallada, du której ocenienia muzykalnego smaku i ucha potrzeba znawcy, potrafiła swoją prostotą tyle zająć publiczność obecną, źe zasłużonych jćj pochwał odmówić nie mogła. Mówiąc o romansie, ... J ,><1... " ,. ". " . " " " (" " 'i> ™ ™ » ( 'ł kt( ry następnre z taVl ods,P1 . -: - e . .. . , tWG'hn W1\iewypst'kJo 0<t lewany, lestesmy w wIelkIej obawIe, ktoremu te!l¥Cfu l1'_hi dślWl .iticieffienitł.m naszein dać. nierwsz.eństwo i może tylko uy ulę nasze za pIęknym l co do tcxlu nawet sposo - , przez CO więcej mieliśmy " »" · "- V TM. "gonię aie i pojedńcze ieso uchwycić piękności. CÓŻ dopiero powiedzieć mamy o chórze wykonanym w kostiumach, o chórze, w którym tyle jest prawdy dramatycznej, tyle pięknej i rześkiej melodii, tyle bogatej a nicprzesadzonej instrumentacji? dla tego też publiczność okrywała tę kompozycją rzęsistemi okla skanii. Żądano powtórzenia tego dramatycznego utworu i powtórni< z wielkim przyjęto go zapałem. Bolero (z tańcem) do którego muzyka tyle jest ponętną źe zdaje się chwytać za serce, tyle powabu mająca, że i tu publiczność żądała powtórzenia i gromem oklasków okryła kompozy tora. Chcąc dać zupełnie nozuać, jak uwielbienie dla P. Dobrzyńskiego było powszeebuem, niech uam wolno będzie nadmienić, źe orke

pomocą którego ogień miał się także udzielić okrętom na warsztatach będącym. Bliższe rozpoznanie dowodzi, źe zrobiony był po mistrzowsku. 2. t. m. w nocy uśmierzono ogień a 3. zupełnie ugaszono. 14,000 sterenów drzewa się spaliło, wartości 3 milionów fr. Dzisiejsze dzienniki umieszczają wiadomość telegraficzną. Tulon 6. Sierpnia, o wpół do pierwszej po południu. Prefekt marynarki do ministra marynarki. W tćj chwili odebrałem od dyrekcyi budowniczej okrętów sprawozdanie względem strat poniesionych w . Mourillon; wynoszą one 2,400,000 fr. Dyrekcja zaręcza, że mylić się w tćj mierze nawet o 25, O O O fr. nic może. Dziewięć tysigej sterenów drzewa dębowego się spaliło. Z departamentów gdzie najwięcej trudnią się uprawą winnej latorośli, dochodzą najlepsze wieści o spodziewanćm winobraniu. Upały ciągle panujące od kilku tygodni najlepiej wpływają na dojrzewanie i dobry gatunek winogron. P a ryż, d. 8. Czerwca. - Obóz pod dowództwem księcia Aumalc wytkniętym został pod Saint Medard na łące niedaleko Bordeaux. Namioty dla wojska rozbijają, równie i spekulanci swe budy pozakładali, tak źe pusta okolica zamieniła się w ożywione miasteczko. Echo dc Vesone wychodzące w Perigucux donosi, źe marszałek Bugeaud otrzymał do d. 1. Września urlop, który czas w dobrach swoich w Excideuil przepędzi. Powszechnie sądzą że to jest początek odwołania go z Algieru. W czasie jego nieobecności obejmie główne dowództwo generał dc Bar. Wedlug Nationa1» przedłożył minister wojny listy marszałka radzie ministrów, które w tak cierpkim pisane są tonie, że nie s'mial je złożyć w biórzc. Jeden z ministrów miał marszałkowi odpisać imieniem całej rady, że rząd nie zmusza nikogo, do służenia jemu, ale żąda posłuszeństwa od wszystkich, co jemu chcą służyć. Pismo to miało odejść ostatnim ku* rycrein do marszałka Bugeaud. \ V inalćiii miasteczku Limousin, gdzie książę i księżna N emours przyj * mowaiii byli uroczyście przemówił do nich mer stary, który od lat 30 przeszło zajmuje te posadę i zakończył wykrzyknikiem: »Niech żyje książę i księżna Angouleine.« Wielkie ztąd powstało zamieszanie i tu mer poznał swój błąd i struchlał. Książę i księżna N emours starali się biedaka pocieszyć i uspokoić. Była to zapewne mowa, którą on napisał przed 31 laty. A n g l l a L o n d y n, d. li>. Lipca. - Wszystkie gazety angielskie są zapełnione szczegółami wypadków zaszłych na Nowej Zelandyi; rzecz w treści ma sig następnie: Rządzca kolonii, kapitan Fitzroy (zmieniony świeżo przez Królowę, jakeśmy donieśli) pisze z ii. 26. Marea-, że krajowcy, przypisując opanowaniu wyspy przez Anglików zupełne prawic opuszczenie jej od okrętów trudniących się połowem wielorybów, które dawniej uczęszczały do zatoki portowej, zrzucili banderę angielską w mieście Korarika. Gdy Anglicy, postawiwszy obalony maszt z banderą, dodali doń straż z 50 żołnierzy, kra * jowcy, pod jednym ze swych wodzów zwanym Heki, napadli na ten poczt, rozpędzili go i znowu maszt obalili. O tym właśnie czasie korwetta »the Ilasard« weszła do portu z wojskami. Rządzca rozkazał wznieść maszt z flagą na nowo i postawić przy nim straż zdolną poskromić buntowników. Wraz z »łłasard«, były wtenczas W porcie bryg rządowy »Victoria«, korwetta amerykańska »St. Louis«, i kilka okrętów wielorybo-łowów angielskich i amerykańskich. Te zgromadzone siły tak mało zastraszyły krajowców, iż Heki kazał zapowiedzieć dowódzcy korwetty »Hasard« p. Robertson, iż będzie go atakował nazajutrz, jeżeli {laga nie zostanie zdjęta. Anglicy przyjęli to jako czczą przechwałkę,

slra, dzieląc zapał słuchaczy , dawał a b rawo ko m p o zyto rowi, bijąc, p 0dług powszechnie przyjętego zwyczaju, smyczkami w instrumenta. Jak głęboko wszczepiły się kompozycje P. Dobrzyńskiego w pamięć i serca Berlinczyków, to będzie niezawodnym dowodem, źe oto dziś już czytamy w pismach publiczne wezwania o powtórzenie koncertu z proźbą do łntendantury król. teatr, aby zechciała nakłonić P. Dobrzyńskiego do tego kroku. Chcąc dać poznać jakie stanowisko ws' .azujc krytyka pod względem talentu P. Dobrzyńskiemu, wspomnimy tutaj o recenzji w gazecie Vossa, stawieiacej go obok Davida, który, jak wiadomo, w krótkim czasie Europejską zyskał sławę. Sądzimy, kończąc nasze sprawozdanie, źe miłą będzie dla publ. polsko rzeczą wiedzieć jak rodacy nasi mimo wszelkie trudności, w skutek prawdziwych zasług i talentu, potrafią sobie zjednać imię arlystowskie, mimo trudności powtarzamy, ponieważ potwierdzenia onegoź szukać muszą za granicą. Zbieg okoliczności zniewala nas dodać slow kilka o pannie Wen d t , tancerce Teatru Warszawskiego, zaangażowanej przez Intendanturę król. jrzcdstawien o której de nam wiadomo ni« Tpolskiem na niego patrzyli okiem. hordy krajowców napadł na nich; walka zacięta wszczęła się, w której 30 Anglików legio. 15 odniosło rany; napastników też 30 zostało na placu.

Dowódzca Robertson odebrał cztery kule w obie nogi, jedne w ramię i w chwili odejścia depeszy wątpiono o ocaleniu jego życia. Wszystko pierzcbnęło przed krajowcami i wojska i osadnicy angielscy, którzy spiesznie schronili się do Auckland, siedliska rządu. Krajowcy, zawsze dowodzeni przez lleki, zrabowali Karoriki i spalili je do szczętu: osada angielska w zatoce wysp zniszczona zupełnie. To działo się 1]. Marca. Lękano się iżby ciż napastnicy, zwani Moris nie poszli na Auckland, gdzie największy panował przestrach. Ale rząd, który dawno już przewidywał co nastąpiło, od dwóch miesięcy zażądał posiłków z Sydney i jest wiadomość, ze ztamtąd 10. Marca odpłynęła do N owej Zelandyi korweta »the Star« ze 3 O O żołniezy, jakowa siła wystarczy zapewne na skarcenie buntowników. II i S Z P a fi i a.

M a d ry t, da. 1. S ie rp nia. - Jakiś zły los zawisł nad głowami ministrów, którzy towarzyszą królewskiej rodzinie. W podróży do Barcelony przewróci! się pojazd pocztowy z prezesem ministrów i wyższemi dworzanami królewskiemi. .Minister spraw zewnętrznych utkwił w podróży ze Saragossy do Barcelony v błocie, potem wstrzymały go wody zebrane rzeki, którą tylko niesiony przez ludzi silnych przebrnął z niebezpieczeństwem. Wjczora nakonicc przywiózł wiadomość goniec nadzwyczajny, że prezes ministrów, spraw zewnętrznych i innych dwanaście osób wysokiego znaczenia nieomal niepotonęli na mętnych wodacli kanału aragońskiego. Nie chcąc przykrości znosić drogi lądowej, postanowiono, aby królewska rodzina podróż odbyła z Saragossy do Tudeli na kanale arragońskim. Dnia 2 O. Lipca po południu udała się królewska rodzina na piękną gondole, na której rozbito namiot. W innej barce płynęli minister N arvaez i Martinez de la Rosa, inłroduktor posłów A raną, urzędnicy ministerstwa, szel' polityczny, sekrctajze stanu i inne osoby dworu. Przy pierwszym zakręcie kanału przewróciła się barka na bok, na którym wszyscy stali podróżni i tylko zawdzięczali swe ocalenie, że wszyscy znajdowali się na pokładzie, oprócz Martinez de la Rozy, który w kajucie pracował nad nową trajedią losów. Z trudnością przez okno wydobyto go na pól nieżywego z tonącej barki. Reszta widziała sic zmuszoną do kąpieli mimowolnej i przełamania dworskiej etykiety. Królowa przerażona tym wypadkiem wolała na obu ministrów, którzy zrzuciwszy odzież swą pływali po wodzie, aby udaU się na pokład swel 'b:m\it A cliociuż. paluiAmU lIUdillm tuo wmwunio bez poprzedzającej narady niinistcrjalnćj, oświadczyła jednak dworska dama i doświadczona ochmistrzyni królowej, że nie można dozwolić aby ministrowie ubierali się na pokładzie barki królewskiej. Dla tego przemoczonych ministrów przewieziono na brzeg i tam w królewskich pojazdach udali się do Casa Bianca. Tam przepędzili noc, otoczeni lekarzami królowej, gdyż podobno wiele ucierpieli, a najwięcej Martinez de la Roza. Królowa udała się dopiero w dalszą podróż, kiedy się dowiedziała o zdrowiu mInIstrów, i przyb yła 3 O. Lipca przy wsch odzie słońca do Tudelio li WllibZCZKNlE. W wydziale podpisanej Kommissyi agitują się czynności: «) wynagrodzenia uczestników za służebności wolnego drzewa i wolnego pastwiska na Królewskim boru Pa ter eck im pod Nakleili, powiatu Wyrzyskiego , b) okupienia posług budziarzy w O s i e k u, w ekonomii i powiecie Wyrzyskim i wynagrodzenia ich za prawo pastwiska, i ć) uregulowania włości»» i rozseparowania grun tó w w S kar b o s z e w i e , p o wiat u Wrzesińskiego.

Kotntnissya Generalna wzywając niniejszćm wszystkich niewiadomych uczestników tychże interesów, ażeby się dla dopilnowania praw swoich, w terminie na dzień 15. Listopada r. b.

wyznaczonym, przed południem o godzinie 11. w izbie jejinstrukcyjnćj przedUr. BcrnckerKommissarzem Ekonomicznym stawili, czyni to 0strzczenie: iź w razie nie stawienia się, uczestnicy rzeczom, nawet chociażby pokrzywdzonemi byli, na czynnościach tych zaprzestać muszą i z iadneini zarzutami naprzeciw tymże słuchani jnł nie będą. Poznań, dnia 27. Lipca 1845.

Król. Pruska Kommissya Generalna w W. Xiestwic Pozna liskiem.

LOTERJA.

Biorących odemnie losy loteryjne zwracam na 1« uwagę, iź odnowienie losów do drugiej klassy, której ciągnienie dnia 26. tego miesiąca, - jak się o tern z samychże losów przekonać mogą - do dnia 22. tego i a.iesiąca nastąpić

General Kapitan Arragonii wysiał natychmiast kuriera z wiadomościami o tym wypadku, aby nie uległa złemu wykładowi przez nieprzyjaciół spokojności publicznej. Niektóre osoby sądzą, że karliści psotę tę wyrządzili ministrom, inni zaś wyprowadzają ztąd naukę, że kierownicy statku państwa nie powinni się trzymać na jednej stronie, aby ten nie stracił swej równowagi i ich nie zatopił. Na przyszłość zapewne wysocy podróżni użyją w swych podróżach po mętnych kanałach zręczności ministra marynarki lub biegłości infanta Don Enrique w pływaniu.

I fi cI y e 1 C h i fi Y

Ilamburska B6rsen Halle donosi, że niemieckie wyroby byłyby wytrzymały z angiclskicmi konkorencyę w Indyac b, gdyby rząd tameczny nie był podwyższył cIa wchodowego. Podwyższenie to pochodzi z angielskiego gabinetu, i niszczy handel obcy. Clo od towarów angielskich wynosiło 2 p r C, od obcych 4 prC., teraz zaś ostatnie podniesiono do 5 i 10 p i C, pierwsze zatrzymano jak dawniej, a więc obcy handel w porównaniu z angielskim traci 5 prC., co handel obcy zabija. Więcej też niechcial dopiąć angielski gabinet.

indyjskie gazety umieściły tłomaczenic pamiętnika, któren napisał komisarz chiński Ki-jng do cesarza względem cierpienia i dozwolenia religii chrześciańskićj w niebieskićm państwie, na co też cesarz przystał. Oto osnowa. J a, twój minister, przekonałem się, że religią chrześciańską wyznają narody zachodnich mórz. Jej przepisy nauczają cnoty i rzeczy dobrych, ganią zbrodnie i zle rzeczy. Wprowadzono ją do Chin i rozszerzono od dni dynastyi Ming, kiedy nie istniał żaden zakaz. Ponieważ Chińczykowie wyznawcy jej używali tę religią do złego, przeto władze rozporządziły śledztwo i ukarały, jak o tćm donieśliśmy. Teraz pewną rzeczą jest, że teraźniejszy poseł (Francuzki) Lagrene żądał, aby Chińczykowie tej religii wyznawcy, uznani przez prawo za niewinnych, wolni byli od kary, a ponieważ można na to zezwolić, przeto wnoszę, ja twój minister, aby ci wyznawcy religii chrześciańskićj wolni byli od kary i błagam cię o łaskę dla nich cesarską. Jeżeli znów wrócą na drogę nieprawości lub dopuszczą się nowych błędów, natenczas staną się winnymi prawom państwa. Co się tyczy poddanych Francyi, jako też innych cudzoziemców, którzy tę religią wyznają, ma być im dozwolone stawiać kościoły, ale tylko w pięciu portach otwartych handlowi cudzoziemskiemu. Nic mają wdzierać się do kraju i nauczać swej religii. Jeżeli temu który nie będzie posłuszny, jeżeli przekroczy granice portu, mają go natychmiast schwytać powiatowe władze i odstawić do konsula najbliższego. Nie ma być zbytnie karany, nic ma tracić życia. Tym sposobem ma być łagodność okazaną tym co z daleka przechodzą. Dobrych ze ziemi nie trzeba mieszać, a prawa i zasady rozumu mają być sprawiedliwie wykonywane za łaską twoją Naj. cesarzu. Proszę teraz, aby nikt dla religii chrześciańskićj odtąd nie był karany, jeżeli zachowuje obowiązki dobrego i wiernego poddanego. Dla tego napisałem ten pamiętnik i błagam uajpokornićj, aby laska cesarska skutki jego zapłodniławInno. Tych, co do klasssy pierwszej żądali Jeszcze losów a dostać ich niemogli, uwiadomInm, iż leraz mała liczba losów kupnych jest na zbyciu. Fr. Bielefeld.

Skład galanteryi Beera Mendla W Poznaniu przy rynku pod Nr. 88. właśnie odebrał znaczny wybór szczero Paryzkich obie, które przez nader korzystne kupno po 22 Złip. (najniższa cena do jednego pokoju) mogą być dostarczone. Próby we wszelkich deseniach w każdym czaSIe mogą być oglądane.

Dnia przedwczorajszego przybląkał SIę pIes, z gatunku buldoków; niewiedzo«-- do kogo należy, wzywa się właściciela ouegoz, izby się jak najrychlej zgłosił, na maleGarbary pod Nr. 2. na pierwsze piętro, zrana do 12., po południu do 4. godziny, a skoro się wylegitymuje, pies mu oddany będzie. ŻjĘCr- Wyborne świeże ananasy odebrał l przedaje w najumiarkowańszych cenach Jan Ign. Meyer, · Nr. 70. N owej i Sierót ulicy narożnik.

Mam zamiar niebawnie sprzedać 250 młodych macior i skopów jako leż 150 jagniąt. Dominium Łopienuo pow. Wągrowieckiego.

Wirlh.

Kurs giełdy Bcrliiiskićj.

Sto- ]I a pr. kurant.

Dnia 12. Sierpnia 1845. pa papIe- gotop r C rami. wizną

Obligi długu skarbowego . .

Obligi ])!euIiów handlu inorsk.

Obligi Marchii Elekt, i Kowćj O Migi miasta Jlcrlina · »Gdańska w T. .

Listy zastawne Priiss. Zachód.

. »\ V. Xl' oieiioiisk.

di,o »

Pruss. Wschód.

· 1 'oiuorskic. . .

Marcli. Elek.iN.

» Szląskie. . . .

dito od rz a du g ai autów ane Frj drj elisdory.

Inue monety złote po 5 tal. .

Uiscouto. . . . . . . . . . . . .

Akeje Drogi iel. Berl.- Pocj.daniskićj Obligi upierw. llerl. - Poczdams.

Drogi iel. Magd. - Lipskiej . .

Obligi «pierw. Magd. - Lipskic .

Drogi iel. Bcrl.-Auhaltskićj Obligi upierw. lierl.-Auhalt»kie »ro gi iel. Il.is.scl. Elberfeld.

Obligi upierw. Djssel. - Elberf.

Drogi iel. lleuskićj Obligi upierw. Reńskie . . . · Drogi od rządu garautowaue.

Drogi iel. Górno-Szląskićj . .

dito LU. B.. » » Berl.-Szcz. Lit. A. i B.

· > Magdeb.-Halbere! Dr. żel. Wroel.-Szwidu.-Kreib.

Obligi upierw. Wroc. Kzw.-Fr.

Dr. leI. Boim- Koloiiskie.L . .

Drogi iel. Dolno-Szląskićj. .

Obligi «pierw. Dolno Szląskirj

-*>i 4 4! 3 A * I 3'i 1j

100; I 87] 99 zt8 99

09» 991

4g 9" ł 97f 99 99> 99J 100V 100 90 ]I 971 13Ą 13Y, 12 ru.

4 44 4 4l 201

:t , 1474 1021

10.4* 1Ę 104 102 99J 991 96i II »A 110" 5 4 1 U»«» 97i Uti! 111 131 1101 ę 4 4 5 4 4 1021 10lf

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1845.08.15 Nr189 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry