MISCELLANEA

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek

Czas czytania: ok. 23 min.

NAJSTARSZE DRUKOWANE KALENDARZE POZNAŃSKIE

ARTUR JAZDON

R achowanie upływającego czasu praktycznie od zawsze zajmowało ludzi. Naturalne jest bowiem liczenie czasu, jaki upłynął od momentu określonych wydarzeń, lub też jaki nam przyjdzie czekać na nie, bez względu na ich pozytywny czy negatywny wydźwięk. Poprzez różne mniej lub bardziej doskonałe systemy człowiek stworzył kalendarz, czyli "wykaz dni roku z oznaczeniem ich numeracji i właściwości"l. Pierwszymi kalendarzami rękopiśmiennymi były urzędowe rzymskie fasti, tj. wykazy dni, w które wolno było podejmować wszelkie czynności publiczne. Najstarsze zachowane polskie kalendarze rękopiśmienne pochodzą z XIII wieku i były, podobnie jak wszystkie kalendarze średniowieczne, układane dla potrzeb kościelnych i zakonnych. Znajdują się więc z reguły w rękopisach o charakterze liturgicznym, czyli w mszałach, brewiarzach, godzinkach czy rubrycellach. Spośród znanych poznańskich kalendarzy rękopiśmiennych za najstarszy uchodzi kalendarz, który datować można na rok 1460 lub nawet cztery lata wcześniej2.

Kalendarze drukowane, które pojawiły się w końcu XV wieku, były - w odróżnieniu od "wiecznych" kalendarzy rękopiśmiennych - kalendarzami wydawanymi na określony rok. Dzieliły się na liturgiczne, zawierające dokładne informacje o sposobie odprawiania nabożeństw w określone dni roku, oraz świeckie - pierwowzory późniejszych kalendarzy politycznych, fachowych, ludowych czy też literackich. Pierwsze polskie kalendarze drukowane były w Krakowie, naj starszy ze znanych - na rok 1474 - pochodzi z warsztatu Kaspra Straubego.

Autorzy kalendarzy Kalendarze z uwagI na swoją zawartość były towarem, który znajdował stosunkowo szerokie grono odbiorców, nie brakowało więc chętnych do ich wydawania. Natomiast przygotowanie kalendarza wymagało wszechstronnie

Artur Jazdonwykształconego autora. To, że autorami kalendarzy byli najczęściej profesorowie związani z akademiami czy szkołami, stanowiło regułę - posiadali szeroką wiedzę i odpowiednie przygotowanie humanistyczne. Nie dziwi więc dominująca przez długie lata pozycja Krakowa, a później również Zamościa w ich produkcji. Nie można pominąć faktu, że wydawanie kalendarzy, które jako pozycje stosunkowo tanie osiągały wysokie nakłady, było zajęciem przynoszącym znaczne dochody, co stanowiło dodatkową zachętę dla niezbyt sowicie wynagradzanych profesorów. Oczywiście z biegiem lat kalendarze w coraz większym stopniu stawały się dziełami zbiorowymi kompilowanymi przez wielu, często anonimowych, autorów. Jako że ówcześni redaktorzy obficie korzystali z informacji wydrukowanych już przed rokiem czy dwoma w innym kalendarzu, często wydanym w innej części kraju, nie miały one charakteru lokalnego. Oczywiście lokalne były zawsze informacje dotyczące odpustów, jarmarków lub lokalnych zjawisk astronomicznych (częściowe zaćmienia), natomiast różnego typu chronologie, informacje o domach panujących, wiadomości gospodarskie, medyczne, a później poezje czy anegdoty były aktualne zarówno w Poznaniu, jak i w Krakowie czy Warszawie. Ta uwaga odnosi się także do kalendarzy późniejszych, bo pochodzących z XIX wieku. Wówczas pojawiły się kalendarze zawierające w tytule określenie "poznański", "wielkopolski", w których trudno doszukać się regionalności. Funkcjonowanie w Poznaniu Akademii Lubrańskiego, a następnie Kolegium Jezuickiego stwarzało warunki do rozwoju miasta jako ośrodka naukowego, skupiającego nie tylko kadrę naukową, ale i przedstawicieli wykształconego kleru i stanu świeckiego. Przyciągało również młodzież uczącą się w murach obu uczelni, a także wydawców i księgarzy, produkujących i sprzedających książki. Wśród autorów XVII-wiecznych kalendarzy poznańskich, które możemy nazwać akademickimi, gdyż tworzone były przez profesorów Akademii Lubrańskiego i w drukarni tejże szkoły wydawanymi, wymienić można Mateusza Orlińskiego, doktora filozofii, wykładającego tu matematykę, Jana Kazimierza Brożynę, Kaspra Ciekanowskiego, którzy do identycznych jak poprzednik tytułów mogli dopisać - mistrz nauk wyzwolonych. Mistrzem nauk wyzwolonych i filozofii, ale za to profesorem poetyki był Adam Kazimierz Łapczyński, podobnie jak Jan Stanisław Tarczewski. Profesorem retoryki był natomiast Kazimierz Dziurkiewicz, a profesorem matematyki i poetyki Adam Pęcherzyński. Wiek XVIII nie przyniósł zasadniczych zmian. Autorami kalendarzy akademickich byli w tym okresie m.in. profesorowie filozofii i matematyki: Stanisław Waryski, Stanisław Jan Filipowitz, Michał Wawrzyniec Mrugaczewski, Andrzej Jan Kanty Mrugaczewski, Maciej Józef Trojanowicz i Franciszek Matawowski, profesorowie matematyki i gramatyki Wojciech Jacek Ciechanowski oraz Józef Choynocki, profesor dialektyki, retoryki i matematyki Józef Grzegorz Popiołek, profesorowie poetyki i matematyki, geometrzy przysięgli Antoni Krzanowski, Andrzej Lipiewicz i Michał Antoni Kazimierski. Ich nazwiska nie mówią dziś wiele mieszkańcom Poznania. Wynika to zapewne z faktu, iż większość nie spędziła w Poznaniu całego życia. Z reguły jako absolwenci Akademii Krakowskiej byli kierowani do Poznania do "koloni akademickiej"3 i tu praktykowali po kilka lub kilkanaście

. . »

KALENDARZi r którym tW? ĘrA ROCZNE, f SJEGJ . NIEBIESKIE, Afpelcry, Wybory, czk siania, fsrcepief nia, łsrwie pufzczania 6cc należy tym · porządkiem położone, y opifaoe MA J£Ojt rAN SKI MDCCXiril, Według ktmfutu Rzymj3iego fcPrzy );j3m}» drugi,fo p r ztj3tjHtym trzećf; przez M* ANDR2EIA LIPIE WICZA» w Prztftawney Akademii Rtikouftley . Nauk wyzwolonych, y Filozof Dok to&/ w Poznaiifkiey P&cyki, y Mattma**yM Piofcfiora, CieonieŁrę przyśltgłt 10, Ęiikkżytą pihi<icf , mM T R A C H O W A M *fci * " - " """"". .. .. .. . .. .' '" "................ ."' ., ".....» ' » " ». . . . . ..i i' ' . "i', i...........i..... ntmg1 ' >fo POZfsAHJU, .W b l>mkaxi1i* Midti@LJ{* «lat. Stąd też, po nabyciu odpowiedniego doświadczenia, odwoływani byli do Krakowa i dlatego duża część z tych, o których wspomina Polski słownik biograficzny, figuruje w nim właśnie z uwagi na swe "krakowskie" zasługi. Prawie wszyscy oni byli specjalistami w opracowywaniu kalendarzy, gdyż spotykamy ich jako autorów tych wydawnictw w ciągu kilku lub kilkunastu lat. Stanisław Filipowitz (Filipowicz) publikował je w latach 1714-25, Andrzej Lipiewicz w latach 1744-49, Franciszek Matawowski w latach 1764-73, Michał

Artur Jazdon

Wawrzyniec Mrugaczewski w latach 1748-58, Józef Popiołek w latach 1723-30.

Część kalendarzy wydali, pracując w Poznaniu, część w Krakowie.

Praktycznie nic nie możemy powiedzieć o autorach kalendarzy jezuickich, tj. kalendarzy politycznych, które przygotowywano w latach 1738-40, ponieważ były one wydawane anonimowo. Warto wskazać, że ten nowoczesny jak na owe czasy kalendarz ukazał się już w rok po wydaniu pierwszego rocznika tego typu, jakim był Kalendarz polityczny autorstwa Jana Poszakowskiego, rektora Kolegium Jezuickiego w Nieświeżu, opublikowany w Wilnie w 1737 roku. Kwestią szczegółowych badań będzie ustalenie, na ile edycje roczników poznańskich były samodzielne, co pozwoliłoby bardzo wysoko ocenić miejscowych jezuitów, na ile zaś stanowiły przeróbki edycji wileńskich.

Wydawcy kalendarzy Ruch drukarsko-wydawniczy w Poznaniu zapoczątkowała działalność Piotra Sextilisa, Melchiora N eringa oraz Jana Wolraba i jego następców. Niestety o kalendarzach w ich produkcji wydawniczej nie można powiedzieć zbyt wiele, co ma zapewne związek z użytkowym charakterem tych publikacji i skromnym dotąd zainteresowaniem badaczy. Z drugiej jednak strony autorzy opracowań monograficznych czy też biogramów do Słownika drukarzy dawnej Polski dość szczegółowo wyliczają i charakteryzują dorobek tych pierwszych oficyn. Niestety i oni nie potwierdzają faktu powszechności zjawiska publikowania kalendarzy. Wspomniany jako pierwszy Piotr Sextilius bez wątpienia kalendarzy nie wydawał. W 1576 roku uruchomił w Poznaniu drukarnię Melchior Nering, jednak wśród dość znacznej ilościowo produkcji wydawniczej (19 druków w ciągu dwóch lat) nie znajdujemy ani jednego kalendarza, zachowała się jedynie ciekawa informacja, że Nering, znajdując się w trudnej sytuacji finansowej, przyjął zlecenie od rajcy łęczyckiego, aptekarza Mikołaja, na druk kalendarza. Miał to być kalendarz przygotowany przez mistrza Tomasza Rogale i wydrukowany w nakładzie 6 tys. egzempl arzy 4. W 1578 roku sprowadził się do Poznania Jan Wolrab, potomek znanego rodu drukarskiego z Budziszyna. On i jego potomkowie działali w Poznaniu aż do 1636 roku. Drukarnia przechodziła następnie kolejno w ręce Wojciecha Regulusa i jego dziedziców, Wojciecha Młodujewicza i jego żony Anny, potem Wojciecha Laktańskiego, aby od 1689 roku przejść na własność Akademii Lubrańskiego, stając się Drukarnią Akademicką, a ostatecznie w latach 1780-87 Drukarnią Seminarium Diecezjalnego. Zarejestrowano przeszło 580 druków z niej pochodzących, oznacza to średnio ponad pięć druków w roku. Dziwi więc mała liczba informacji o kalendarzach wydawanych przez drukarnię do 1689 roku, tj. do momentu przejścia na własność Akademii Lubrańskiego. Z pierwszego okresu działalności drukarni wiemy tylko o rubrycelli na rok 1578 i kalendarzu na rok 1588. Wdowa po Janie Wolrabie ijego dziedzice nie pozostawili po sobie żadnego kalendarza. Podobnie nie rejestrujemy ich dla lat 1636-52, kiedy to drukarnię prowadził Wojciech Regulus. W okresie, w którym oficyną zarządzali jego następcy (wdowa i dziedzice), odnotowano dwa kalendarze. Pierwszy, na rok 1653,

jest naj starszym spośród interesujących nas zachowanym kalendarzem w bibliotekach wielkopolskich (przechowywany jest obecnie w Bibliotece Kórnickiej). Był drukowany zapewne pod koniec 1652 roku, a więc można założyć, że już po śmierci Wojciecha Regulusa, która nastąpiła w lipcu tego roku. Choć nie podano nazwiska drukarza, tej oficynie musi być przypisany. Drugim był kalendarz na rok 1655. Z lat 1675-79, kiedy drukarnią zarządzał Wojciech Młodujewicz, znamy dwa kalendarze na rok 1678 (wydane w różnych formatach), a z lat 1679-89, gdy właścicielem był Wojciech Laktański, cztery kalendarze na lata 1681,1684 i 1690 5 . W 1689 roku stary warsztat Wolrabów zmienił właściciela i rozpoczął działalność jako Drukarnia Akademicka. Po rozwiązaniu Akademii Lubrańskiego w 1780 roku przeszła ona na własność biskupa Antoniego Onufrego Okęckiego i działała jako Drukarnia Seminarium Diecezjalnego Poznańskiego do 1787 roku. Ta właśnie Drukarnia Akademicka zdominowała produkcję kalendarzy w interesującym nas okresie, a monopol na ich tłoczenie uzyskała już prawdopodobnie w momencie rozpoczęcia działalności. Jednym z pierwszych był nie zachowany do dziś Nowy i stary kalendarz na rok 1692, redagowany przez Jana Stanisława Tarczewskiego. Redakcję kalendarzy obejmował zwykle któryś z profesorów Akademii. Kalendarze akademickie ukazywały się przeważnie w formacie 4°, ale zdarzało się, iż równolegle wprowadzano na rynek ten sam kalendarz w innym formacie. Odbijano je zaś pod różnymi tytułami: Kalendarz świąt rocznych..., Polski kalendarz świąt rocznych..., Kalendarz nowy świąt rocznych..., Kalendarzpolski i ruski..., Kalendarz w którym święta roczne..., Rok astronomiczny... N awet wówczas, gdy drukarnia nie przejawiała żadnej innej działalności, kalendarze wydawała, dlatego prócz roku 1711 rejestrujemy je dla wszystkich pozostałych lat. Stąd widzimy, jak opłacalne było ich drukowanie 6 . Krótko, bo w latach 1620-24, działał w Poznaniu Jan Rossowski. Miał on wydać kalendarz na rok 1622, który także nie zachował się niestety do naszych czasów. W 1677 roku w lewobrzeżnym Poznaniu uruchomili drukarnię - działający w Poznaniu od 1573 roku - jezuici. Drukarnia Collegium Societatis Jesu, stanowiąca dużą konkurencję dla drukarni Młodujewicza, powstała w momencie podjęcia przez jezuitów próby przekształcenia dotychczasowego Kolegium w Akademię. Akademia upadła w 1685 roku, lecz drukarnia pozostała do 1773 roku. Po kasacie zakonu funkcjonowała w latach 1775-93 jako Drukarnia Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej, będąc początkowo własnością wybitnego profesora Józefa Rogalińskiego, a od 1781 roku, z jego woli, Komisji Edukacji Narodowej. W 1794 roku Rogaliński ponownie uzyskał zezwolenie na jej prowadzenie i do 1796 roku działała jako Drukarnia Pro-Jezuicka. Mimo że w całym okresie działalności jej prasy opuściło blisko 750 druków, to odnajdujemy wśród nich tylko Kalendarz polityczny, wydany na lata 1738-40, oraz Kalendarz gospodarski na rok 1761. Aby zamknąć przegląd wydawców kalendarzy, należy wspomnieć jeszcze o dwóch warsztatach, które działały w Poznaniu w końcu XVIII wieku - od 1791 roku prowadził tu drukarnię typograf z Leszna Samuel Bogumił Presser, a w 1794 roku władze pruskie specjalnym dekretem powołały do życia Drukarnię Deckera i Kompanii. Początkowo pierwszy, a później drugi drukowali Kalen

Artur Jazdon

darz astronomiczny i domowy, którego kolejne roczniki pod zmieniającymi się tytułami zdominowały produkcję wydawniczą kalendarzy na długie lata XIX wieku. Od XVI do końca XVIII wieku uruchomiono w Poznaniu, oprócz wspomnianej na początku oficyny Piotra Sextiliusa, sześć warsztatów, po dwa w każdym wieku. One to, zmieniając często właścicieli, wydały ok. 2 tys. 500 druków. Biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych kalendarzy, można stwierdzić, że nie stanowiły one poważnej pozycji w dorobku tutejszych wydawców (łącznie ok. 4 proc), ustępując w tej dziedzinie pola takim ośrodkom, jak Warszawa, Kraków, Lwów, Przemyśl, Łowicz i - naj systematyczniej wśród nich działający - Berdyczów i Grodno 7.

Struktura i zawartość kalendarzy Kalendarze, jak wiele innych rozwijających się i trwających wiele lat wytworów działalności ludzkiej, zmieniały swą strukturę i zawartość. Jednakże w wieku XVIII, z którego posiadamy najwięcej zachowanych egzemplarzy, były one już w pewien sposób ustalone. Można więc powiedzieć, że poszczególne roczniki budowano w typowy sposób. Co więcej, wiele z nich w pewnych stałych "działach" powtarzało praktycznie wiadomości z poprzednich edycji, niekiedy tylko częściowo je modyfikując. Takimi stałymi elementami były wykazy rewolucji rocznych, zasadnicze kalendarium, prognostyki, informacje i porady. Nie tak systematycznie, lecz także bardzo często uzupełniały je informacje polityczne oraz teksty literackie prozatorskie i poetyckie, zarówno oryginalne, jak i stanowiące tłumaczenia. Często w tej części umieszczano przeróżne maksymy, złote myśli oraz wiersze o wydźwięku moralizatorskim. Najwięcej wątpliwości współczesnego czytelnika może budzić nazwa działu pierwszego, czyli Ąrewolucje roczne". Pod tym określeniem krył się przegląd przeróżnie dobranych, mniej lub bardziej ważnych i prawdziwych wydarzeń z historii, przy których podawano liczbę lat, jaka upłynęła od danego zdarzenia do roku, na który dany kalendarz wydano. W pierwszych kalendarzach poznańskich odwoływano się głównie do wydarzeń biblijnych, np. stworzenia świata, potopu, zniszczenia Sodomy i Gomory czy wyjścia Żydów z niewoli egipskiej. Były to więc wydarzenia, w przypadku których trudno było mówić o jakiejkolwiek dokładności datowania. Te "rewolucje" początkowo nieśmiało, później coraz częściej uzupełniane były wiadomościami z historii Polski. W Kalendarzu politycznym na rok 1739 podano, że to 1189 rok od początku Królestwa Polskiego. Łatwo wyliczyć, iż w tym przypadku datowanie to wypada na rok 550.

Z czasem odchodzono od odwoływania się głównie do czasów "bajecznych", pojawiały się natomiast odwołania do wydarzeń, których prawdziwość czy poprawność umieszczenia w chronologii dziejów świata czy Polski można i dziś sprawdzić. Z jednej strony nawiązywano do daty przeprowadzenia reformy gregoriańskiej, czyli ustanowienia obowiązującego kalendarza, albo daty odkrycia Ameryki, z drugiej do wydarzeń z realnej historii Polski. Tu podawano daty powstania głównych miast Polski, założenia Akademii Krakowskiej, przyłączenia Litwy do Korony, zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, liczono lata,

. \xt

StyczfAi o b y aredli \pĘ\ > <f % i o?Tffg jf»7 c ABton.-Opatap.tjg) Vacua & gl 4 Po; Ke:&2. * 19 eAerdynandi' » » . * * ; * /0 i i £X 2i g #gr.ffek?T.

£ · «««!« a uzdrwumu JJeg Vacua £

% b AWa, j c Benjlii Hll_ 4 d AngeliWdo: 5 e ApoUinary P.

6 f lr? .«h Kw

SA@/*1_S,* , I A b Oft<<tC*<<:s<<y<<r.

*» I f Vacua*

,,( 5'

9s? b Z A . f . i « .

14 e EuaeebiiPir»: A$ d Pi4tvr:S,Pd: 26 e Polikarpa 17 fjanaCh-ozo.-Wjf y"H*«I"A *g gKLol4W5d:ISfeij * A 8 \ ™ * & EivmplUtGtttdmzumjmuijm * ? ł9 A N,St!r"2*p4 g AjMa*y*aBjP, #. *** so b Martyny P. ffe 1 Vasaa *

9 b Tykraanna jySj' / i

EMI»i t ( GerardaAre IX { GodfrydiW.

fig #i Jł.i: ssmł *jfj.,ff

»<iia"-i

które upłynęły od elekcji panującego aktualnie króla. Zawartość tej części zależała też od tego, kto był redaktorem i wydawcą kalendarza. Ponieważ w przypadku Poznania nie mamy niestety dużego w tym zakresie wyboru, łatwo się domyśleć, iż kalendarze "akademickie" dużo uwagi poświęcały przede wszystkim wydarzeniom z życia Akademii Krakowskiej, w mniejszym stopniu zakładanym przez nią koloniom. Kalendarz polityczny... odwoływał się rzecz jasna do ważnych wydarzeń z życia zakonu jezuitów. Kalendarze wydawane w Poznaniu były w tej części mało "poznańskie", znajdujemy w nich jedynie odwołania do daty założenia Poznania i pewnych wydarzeń z życia tutejszej kolonii akademickiej. Wynikało to zapewne z faktu, iż autorami tych kalendarzy były w dużym stopniu osoby czasowo przebywające w Poznaniu, które nie czuły wynikającej z poczucia lokalnego patriotyzmu potrzeby przywoływania miejscowej historii.

Kalendarz z roku 1773, wydany w Drukarni Akademickiej, podawał następujący wykaz: Od stworzenia świata, Od potopu całego świata, Od początku Królestwa Polskiego, Od założenia Miasta Krakowa, Od początku wiary w Polsce, Od zabicia S. Stanisława, Od kanonizacji Jegoż, 4914 1223 1073 809 673 520

Artur Jazdon

Od założenia Akademii Krakowskiej, Od utwierdzenia tejże, Od poprawy kalendarza starego, Od śmierci S. Jana Kantego, Od Kanonizacyi Jegoż, Od początku Trybunału Koronnego, Od założenia Akademii Poznańskiej, Od zwycięstwa pod Chocimiem, Od zwycięstwa pod Wiedniem, Od zaczęcia Trybunału w Poznaniu, Od szczęśliwej Koronacyi Nayiaś. Króla Stanisława Augusta, 419 191 302 7 196 252 109 90 9 9.

Odnajdujemy w tym wykazie tylko dwie daty dotyczące Poznania, dwie, których zupełnie nie można sprawdzić (dwie pierwsze daty wykazu), oraz daty, które muszą zastanawiać. Początek Królestwa Polskiego kalendarz datuje na rok 550, a wiary, należy rozumieć - katolickiej, na 994 rok. Jak można było się dowiedzieć z niektórych kalendarzy, powtarzający się rok 550 był rokiem śmierci "Lecha, fundatora Gniezna".

W Kalendarzu politycznym na rok 1739 możemy przeczytać, iż od stworzenia świata mija lat 5791, miesięcy 69 492, dni 2 115 151, a dla wymagających dokładniejszych danych dodawano również upływ godzin, wyliczając go na 50 763 624. Kolejny element, jakim były rewolucje kościelne, służył skomplikowanemu systemowi wyznaczania świąt, niedziel i wieloletnich cykli. Podstawową część kalendarza stanowiło oczywiście kalendarium. O ile wspomniane powyżej "rewolucje" zamieszano z reguły na odwrocie karty tytułowej, to kalendarium zajmowało zazwyczaj 12 pierwszych stronic każdego rocznika. Czasem poszczególne miesiące przedzielano pustymi kartkami papieru dla ułatwienia prowadzenia notatek własnych. Kalendarze, które określano jako "nowe" lub "polskie", zawierały wyłącznie kalendarium gregoriańskie, a więc zreformowane. Kalendarze "stare" lub "ruskie" zawierały kalendarium według rachuby juliańskiej. Stąd popularne wówczas Kalendarze polskie i ruskie zamieszczały dwa kalendaria, posługujące się odmiennymi rachubami. Ta część, oprócz rzecz jasna ułożonego chronologicznie wykazu dni na dany rok, zawierała często także imiona świętych patronów, zaznaczone dni świąteczne, a także "biegi niebieskie", czyli oznaczenie za pomocą symboli, w jakim znaku zodiaku znajduje się w tym dniu Księżyc. Niektóre kalendarze podawały jeszcze aspekty, czyli znaki wyjaśniające układ planet i Księżyca i ich wpływ na ludzkie poczynania, oraz wybory symbolizujące takie czynności, jak puszczanie krwi, stawianie baniek czy pijawek, zażywanie lekarstw, ścinanie włosów, łowienie ryb czy polowanie. I tak w 1747 roku w styczniu proponowano siedmiokrotne puszczanie krwi, a w marcu aż dziesięciokrotne, za to luty był najlepszy na postrzyżyny, bo aż pięciokrotnie wskazywano dobre dla dokonania tej czynności dni. W przypadku trzech spośród nich postrzyżyny przyczynić się miały do dalszego, dobrego porostu włosów, w przypadku dwóch pozostałych postrzyżyn radzono dokonywać po to, by włosy nie rosły. Przywoływany już wielokrotnie Kalendarz polityczny na

1739 rok dodawał "tablice pożyteczną do Phlebotomii to jest krwi z żył puszczania", podając dokładnie dla każdego dnia, czy jest on dla tej czynności szkodliwy, dobry czy nawet bardzo dobry. Podobnie czynił Kalendarz polski i ruski... na 1773 rok, przygotowany przez Matawowskiego. Ten sam autor jednak, przygotowując kalendarz na rok 1770, podał wyłącznie osiem ogólnych reguł czy przestróg dotyczących puszczania krwi. Jedną z nich warto przytoczyć, gdyż może być wartościowa i dla wielu dzisiejszych czytelników. Otóż zgodnie z nią wszyscy, "którzy się boją krwi upuścić lub na krew patrzeć nie mogą, niech przed puszczeniem kilka jaj miętko, albo cytrynową, lub pomarańczową skórkę zjedzą i starego wina szklankę wypiją". Lektura tych fragmentów jasno pokazuje, iż najpopularniejszym nie tylko lekarstwem na faktyczne dolegliwości, ale antidotum na mogące spotkać ówczesnych ludzi choroby i nieszczęścia było właśnie... puszczanie krwi. Zalecano je młody i starym, chorym i zdrowym, informując tylko, kiedy to można czynić z pożytkiem, a kiedy to będzie ze szkodą dla zdrowia. Aż dziw, że nasi pradziadowie nie wykrwawili się na śmierć i byli w stanie powołać do życia i wychować kolejne pokolenia. Kalendaria były też często uzupełniane prognozą pogody na dany miesiąc czy tydzień, sentencjami, krótkimi wierszykami, ale także - choć rzadko - utworami ciągnącymi się od stycznia do grudnia. Adam K. Łapczyński, autor Nowego i starego kalendarza świąt rocznych... na 1681 rok, dla każdego tygodnia umieścił inną przestrogę, sentencję czy uwagę. Większość z nich była niestety niewesoła, gdyż dominowały uwagi typu: "Nie trudno będzie w stanie małżeńskim o częste swary i kłopoty", "Zbytniey konwersacyey chroń się abyś na potym tego nie żałował" czy "Strzeż się nowo o przyjaźń staraiących się ludzi, bo w tym zdrada". Niektóre z nich trącą N ostradamusem, gdyż trzeba mieć wiele cierpliwości, by rozszyfrować zapisy: "Orzeł czerwony z żółtą koroną z szerokiemi skrzydłami ku zachodniey się stronie wzbija" (maj tego roku); "Gwiazdy trzy żółte w modrym polu szczęśliwie zaiaśniawszy, pod czerwone zachodzą obłoki" (kwiecień) albo "Gryf czerwony spokoynie odpoczywaiący, na obiedwie stronie oglądać się ma" (lipiec). Zadanie o tyle trudne, iż kalendarz nie podawał w żadnym miejscu znaczenia zawartych w tych opisach alegorii, jak to czyniły czasem np. kalendarze krakowskie. W kalendariach możemy również spotkać informacje dotyczące wschodów i zachodów słońca i w tej części miejscowe kalendarze były najbardziej "poznańskie" czy właściwie "wielkopolskie", gdyż podawały te czasy obliczone dla Poznania i miast, miasteczek i wsi "na 30 mil okolicznie od niego" położonych. Podawały więc czas astronomiczny dla tej szerokości geograficznej.

Najciekawszą częścią najstarszych kalendarzy poznańskich jest ich zawartość literacka, a głównie różnego rodzaju porady, prognostyki i inne "rzeczy ciekawe". Do prognostyków należały wspomniane aspekty i wybory. Prognozy były rozwijane w rozdziałach o początku roku czy o jednej lub dwóch planetach rządzących danym rokiem. Dalsze rozdziały prognozowały co do chorób, urodzaju, klęsk żywiołowych, wojen, a nawet kruszców (obfitości ich występowania i łatwości wydobywania). W prognostyku O pokoiu, woynie, wodzie, y ogniu czytamy, iż układ gwiazd w 1747 roku jest taki, że "niepodobna, aby cholery nie wzniecił

Artur Jazdony do kłutni nie pobudził". Akurat ten rok - jeśli spojrzymy na dzieje Polski - przebiegł w Rzeczypospolitej dość spokojnie. W części kalendarzy znaleźć było można odrębne prognozy dla różnych stanów: królów, książąt, duchownych, rycerzy, wieśniaków, pań, panien, kobiet brzemiennych, wdów, prostego ludu, a nawet uczonych. W Kalendarzu świąt rocznych... na 1678 rok można było przeczytać prognozę dla "matron brzemiennych", że na początku roku bez bólu i trudu rodzić będą, ale "ostatnie dni marca, kwiecień y połowa maia napełnią ie bolami ciężkimi y porodzeniami trudnemi" . W Kalendarzu polskim i ruskim na 1725 rok prognostyk ten, zatytułowany" Sukcessy różnych stanów", podzielono na osiem grup, każdą podporządkowując określonemu ciału niebieskiemu. Najciekawszy dla nas może być podział stanów na wspomniane grupy, gdyż do kolejnych zaliczano: - Panów, Królów, Książąt i innych świata Honoryszów, - Duchowieństwo, Senatorów, Prezydentów Miast i Miasteczek, - Sędziów, Starostów, pustelników i "inszych podobney kondycyi ludzi", - choleryków, cerulików, żołnierzy, kowalów, alchemistów (którym Mars "mało dobrego obiecuje"), - panny, śpiewaków, malarzy, organistów, - kupców, uczonych, kancellarystów i drukarzy, - wdowy, podeszłe matrony, rybaków, tułaczy, gmin pospolity.

Nie trzeba chyba dodawać, że dla każdej z kolejno wymienionych grup prognostyk był mniej ciekawy. Tę część kalendarzy kończyły prognozy dla różnych części kraju i miast. Tak np. Nowy i stary kalendarz świąt... na 1681 rok dla Wielkopolski i Poznania przewidywał: "Swary i niezgody między szlachtą, księżą i urzędem na niektórych mieyscach znazdować się będą, lecz kupiectwa i handle nie naygorzeyby się nadać miały". Jednocześnie przestrzegał, że "pod czas jesieni i na końcu roku fawory swoie po części wam fortuna odbierać zamyśliwa" . Tymczasem mieszkańcy Księstwa Ruskiego i Lwowa na wiosnę z trudem mieli "w szczęściu swoim" znaleźć dobrą myśl, bowiem "smutnemi nowinami i chorobami cięśkiemi poturbowani zostaną", ale za to jesienią i zimą, "gdy się od niezgod domowych wstrzymają, większego szczęścia, za pomocą N aywyższego Boga użyią". Nikt oczywiście nie wyjaśniał, z czego wynika dana prognoza, ale też można założyć, iż czytelnicy takiego wyjaśnienia nie oczekiwali. Pod koniec XVIII wieku prognozy te były coraz częściej wyśmiewane, ale tylko niewielu wydawców kalendarzy decydowało się na zerwanie z wieloletnią tradycją i pominięcie ich w przygotowywanych kolejnych rocznikach. Komentarzem do prognoz były często utwory poetyckie, głównie natury filozoficznej, nostalgicznej, przekonujące czytelnika do "prawd" wyżej zawartych. Warto przytoczyć wiersz z kalendarza na 1747 rok: "Czyli złe czasy, czy dobre ewenta? Obfitość chleba, lub wielkie prowenta Na ten Rok będą? Wszystko sobie z Nieba Wyczytasz: czegoć tylko będzie trzeba".

Poważniejszymi, często przypominającymi o ulotności ludzkiego żywota i nieuchronności śmierci były poetyckie komentarze do prognoz dotyczących zdrowia i chorób. W 1728 roku uświadamiano czytelnikom: "Czyli to w zimie, czyli to w jesieni, Wyrok się boski nigdy nie odmieni Raz umrzeć trzeba, nie wspieraj się żwawo Umrzeć nie jest zemsta ale prawo".

N atomiast w kalendarzu na rok 1747 przestrzegano: "Jak długo żyjesz, miejże śmierć w pamięci, żaden tu nie zostanie, pomrą źli i Święci, wydany raz na wszystkich wyrok nieuchronny, wnidzie śmierć do Pałaców, y w zamek obronny" .

Były oczywiście i wyjątki od tego poważnego tonu wypowiedzi. W 1732 roku dział prognostyków komentował wiersz: "Mało i ulepki; aptekarskie słoje Pomogą na mózg: takie zdanie moje, Nie masz recepty na głowy boleści, Jak ją smarować olejem mądrości".

Prognostyki kończyły się z reguły informacjami o "codziennej odmianie powietrza", czyli prognozą pogody na każdy dzień tygodnia. N a ile te prognozypogodii e odwilży, Lauiitturjefus Chrifius, 'Amen-......" KONIEKTiiRA ASTROLOGICZNA ROCZNA MJNDĄZEIA LIPIEH ICZA Ni Rok Paniki Przybyfzowy 1747.

& ĘemiuepĄcezńwj,.

f\Brot Roczny w Szkołach MI* Arematyćznycfc m* k % Ą«W* mJnniMuhdi, ti począw fzy fie od weyśćia md w pierwfzy punke złotorneego Niebieikiego ptnŁ trwa tak długo, póki uę # c e do tegoi piakcą oie jsowroei pkni» Ten y

Ten powrót słoneczny trafi %R#» ka tego 1747» dmi M. Mafc*, godziny" o. tu. i8« ziraz z pułriocy. Hi ttB czas będzie wfcbedźił Zodyaczny Strzelec *g , przeciwne? KiebiefkieBlsźnifta mM Zachef dołey linii v? domu wcfela źiefzyć \ fiebęda. Na poładoiowey linii w Dom» Królewskim zawiesiła fif Waga # s, gdzie te + będfie Satur-oits * wfteczay Ęt, pod iitmą za» pokaże -fif »a pnłnocy Baran 9 * , * tam @ce wftepuąc wpierwlzy * pankt «*n£, do czego mu przeto A -Ł rował drogf y MerkratymizS» make fobie przeciwnego &Ba zDomu jUqlewfkiego. Z ktorey dyfpozy«

Artur Jazdon

były efektem inwencji twórczej autora, a na ile wynikały z wieloletnich obserwacji, nie wiadomo. Oczywiście trudno dziś sprawdzić dokładność tych prognoz, co do których można chyba mieć duże zastrzeżenia, jeśli z półrocznym wyprzedzeniem informowały, iż pełnia rozpoczynająca się w sierpniu 1773 roku drugiego dnia miesiąca "pogody użyczy, zwłaszcza ku końcowi", a nów po 18 sierpnia "wiatrami na odmianę godzi". Te długoterminowe prognozy były niekiedy bardzo dokładne. Na kolejne dni czerwca 1747 roku przepowiadano, iż ,,1. 2. stronami nawałnice sprowadzi, 3. 4. do deszczu skłonny, 5. 6. 7. pogodny, 8. 9. niepewna pogoda, 10.11. oziębiona aerya z przechodzącymi chmurami, 12. pogodny, 13.14.15. po większej części niepogodny". "Na wszelki wypadek", tj. na wypadek niesprawdzenia się tych prognoz, ubezpieczano się poetyckimi komentarzami, z których jeden, zawarty w Nowym kalendarzu świąt rocznych... na 1708 rok i zapraszający krytyków do wypróbowania własnych sił w tej materii, kończył się dwuwierszem: "Bo wielko to jest dojść planet skrytości Pierwej łeb zgryziesz niż dojdziesz własności".

Kilka lat wcześniej, w Kalendarzu świąt rocznych... na 1678 rok autor podsumował wszystkie podane prognostyki uwagą, iż należy je czytać: "Pamiętając, że człowiek ten traktat formował A Bóg Decreta swoje przeciwko ferował".

Ówczesne kalendarze nie tylko sięgały do gwiazd, aby na ich podstawie doradzać swym czytelnikom w sprawach dla nich istotnych. Zamieszczały także wiele porad życiowych, które dotyczyły głównie takich dziedzin życia, jak gospodarstwo domowe, rolnictwo i medycyna. Te "mądrości ludowe" przekazywane z pokolenia na pokolenie mogą nas dzisiaj śmieszyć swą formą, stylem czy sposobem przekazania, lecz z wieloma z nich trudno się nie zgodzić. Pisząc np. o zapobieganiu rozprzestrzeniania się chorób, radzono, by nie dotykać osoby chorej, nie oddychać tym powietrzem, co ona i uciekać z miejsc zarażonych. Oczywiście dopóki nie dojdziemy do akapitu, w którym informowano czytelnika, iż osoba chora może zarazić zdrową wzrokiem. Śmieszyć mogą również - choć kiedyś miały chyba głównie straszyć - ostrzeżenia, iż w wyniku układu gwiazd i przypadającego zaćmienia słońca rok 1747 da wiele okazji do chorób, a więc "się zagęszczą palpitacye serca, śledziony, y żołądka affekcye, pleury, dyssenterye, febry, maligny, y inne choroby z gorąco wilgotney pochodzące przy" czyny . W części poradnikowej często umieszczano specjalne tablice, mające służyć wspomnianemu "krwi puszczaniu". Podawano również sposoby domowego przyrządzania różnych specyfików na zwykłe przypadłości i choroby. Część z nich - na przykład mikstury na bazie soku z czosnku - stosujemy do dziś, gdy zawiodą wszelkie maści na katar czy przeziębienie. Do meteorologii, jako nauki mającej duże praktyczne znaczenie w ówczesnym gospodarstwie, szczególnie wiejskim, przywiązywano dużą wagę. Uczono, jak po kierunku wiatru czy zachowaniu zwierząt przewidzieć pogodę na

@<f Stworzenia Swfatav 87** Od Potopu całego Swjata* 49J4 Od Początku KroieftwaPolfk: «* #" Od Założenia Miafta Krakowa, 1073 OdPoczarku Wiary P. w Polfec, go? Od Zabicia S.Stamilawa, *>7S Od Kanonizaeyi Jegoź» <f*o Od ZałożcniaAkaderoii Krakow: 43 o Od Utwierdzę: eeyle przez S.Stol:4 y> Od poprawy KaJcndarzaStaregs*i9* Od Smierci $. Jana Kaniego 30* Od Kanonizaeyi J egoi, Od PoczątkuTrybunału Koron: 196 Od Założeni a Akademii Psztiańficajp Od Zwycięftwa podChocirncm» log Od Zwycięftwa pod Wiedniem, 90" Od Zaczęcia Trybunału w Poznaniu» 9 Od Sa€zcśl;Kcronacyi Nayiaś.Króla I A £

Według Kdlendsrxe poprawnego.

I ZłotaLiczba VilOkrfgSłońca *'''' Epakta «Poczet Kzyraflki Litera Nżeżźtt * Litera Mart: f, fur.

Micfopulłu od N owego R6Jcu, *3£ 4 popielcu rach uj e, będzie tygodni ? ydni 5 RufkaWlcikariocwrazzitzym fk przypada. W nr» zumże nże Wyborów, S ŁaźniazBańka: £ Dzicri zoftawia: .. APurgans wPiguf:%D?zewo wycina A *Purgans w konf:& Włofy ftrżyc <<i» fcPurgans w trunku (rolfy, ':Jf Włofy * Krew pufzczać dobrze» (iłrzyc aby *-Nay!cpiey. . (nic r-fty X Zwierza h*mgfa+ Ptaki towjć f Siać, <I SzcjAfc» AfARyby łowiJnadchodzące dni. Rzeczowego potwierdzenia doczekało się ostrzeżenie, że nisko latające jaskółki zwiastują deszcz. Oczywiście prognoza, że będzie dobra pogoda, gdy bydło domowe kładzie się spać na lewy bok, nie doczekała sięjeszcze naukowego potwierdzenia, ale wszystko przed nami... Wiele uwagi poświęcano poradnictwu gospodarczemu czy rolniczemu. Doradzano czytelnikom, co i kiedy robić na polu i w obejściu, jak postępować z uprawami, aby należycie rosły. Bardzo ciekawy był pod tym względem Kalendarzgospodarskż. Szkoda, że nie zachowało się więcej jego roczników (znamy tylko dwa, tj. na lata 1761 i 1777), gdyż bez wątpienia moglibyśmy w nich wyczytać wiele interesujących wiadomości. Prócz informacji, jak zarządzać gospodarstwem, aby przyniosło zysk i jak wykonywać przeróżne czynności domowe, odnajdujemy zalecenia, jak obchodzić się z służbą L.. instrukcję bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Wśród różnych przepisów największe zainteresowanie może dziś wzbudzić ten traktujący o produkcji "kunsztownego wino". Zalecano: "Funtów 12 wody rzecznej warz poty, aż dwa wywrą, wylij w czystą beczułkę przydaj połtrzecia funtów dobrego cukru, kołysaj beczułkę i puty woda jeszcze ciepła wrzuć dużą grzankę żytniego chleba nasmarowawszy ją wpierwej drożdżami piwnemi. Jak woda należycie wyrobi, wylij je w inszą beczułkę, dobrze zaszpuntowawszy i szpunt zalij smołą roztopioną, za miesiąc kunsztownym winem się stanie (...) Jeżeli je pofarbujesz goździkami polnemi, podobieństwo mieć będzie do szampańskiego wina". Czy przepis ten, z uwagi na stan czystości polskich

Artur Jazdon

rzek, jest dziś do zastosowania, trudno powiedzieć. Natomiast wszystkim można polecić dziś, w dobie dyskusji dotyczącej podatków, po trosze moralizatorski wykład z działu "Ekonomiczne rzeczy" Kalendarza astronomicznego na rok 1798, który przestrzegał czytelników: "Nasze lenistwo podwaia nasze podatki, nasza próżność potraia one, a nasze głupstwo czyni one czworakie". Podobnie zamieszczane w niektórych rocznikach informacje o tym, jak wywabiać plamy, czyścić srebra dałoby się zapewne wykorzystać, gdy zawiodą nowoczesne proszki i wybielacze. Oprócz części "poradnikowej" w niektórych kalendarzach odnajdujemy różnej treści, wartości i obszerności artykuły i notatki. Niektóre z nich nazwać można rozprawami naukowymi, inne ocenić należy jako historie wymyślone i nieprawdopodobne. Bywało, że przeplatano je anegdotami z życia ludzi z "wyższych sfer". Kalendarz astronomiczny i domowy na 1796 rok aż sześć szpalt poświęcił Piotrowi Wielkiemu, informując, jaki był jego "zwyczayny sposób życia", "nadzwyczayna pamięć", jak brzydził się niewdzięcznością oraz jak walczył z "zaboycami" i jakie podejmował "stateczne przedsięwzięcia do wyborzenia kradzieży". Ten ostatni epizod okazuje się mało moralizatorski z tego względu, że ukaz, zgodnie z którym złapany złodziej "bez dalszey Inkwizycyi ma bydź obwieszony", musiał car odwołać po wypowiedzi generalnego prokuratora, kończącej się słowami: "u. chczeszli więc bydź bez sług i poddanych? My kradniemy wszyscy, z tą tylko różnicą, że ieden więcey i znaczniey nad drugiego" . Jak informuje nas autor, na takie słowa dobry car "roześmiał się i na tym przestał". Wspominany wcześniej Kalendarz polityczny, wydawany w Poznaniu w latach 1838-40 przez jezuitów, różnił się od innych tym, iż szeroko informował o ówczesnym życiu politycznym i zamieszczał artykuły naukowe czy, jakbyśmy dziś powiedzieli, popularnonaukowe, wyjaśniające otaczającą ludzi rzeczywistość. Podawał więc nazwiska ministrów stanu, kasztelanów, senatorów i hierarchów kościelnych, a nadto przedstawiał członków domów panujących w Europie. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że i wcześniej zdarzało się innym redaktorom umieszczać informacje o urzędnikach państwowych różnych szczebli. Kalendarz polski i ruski na rok 1747 zamieścił artykuł O Dygnitarstwach, Dostoieństwach y Urzędach w Koronie y Wielkim Xiestwie Litewskim, wespólnie stać nie mogących, "ponieważ iest rzecz słuszna: aby każdy na iednym Urzędzie przestał, aby tym pilniey powinności owego U rzędu wykonywał". Ponieważ zebranie aktualnych wiadomości personalnych nie zawsze było łatwe, niektóre roczniki nie podawały pełnych danych. Kalendarz polityczny na 1739 rok nie podawał "posłów na ten sejm, dla trudności w informacyi", których zebrać autor nie mógł. W tymże roczniku jego redaktor, przepraszając, jeśli z tego samego powodu pominął fakt śmierci "znacznych osób", prosił: "suplikuię IchMciom Wszystkim, żeby [informacja ta] była przysłana do poznania do X. Prefecta Typographie", po to, by można fakt ten w kolejnym roczniku odnotować. Kalendarz polityczny prowadził od 1737 roku dział pi. Ewenty niektóre przeszłoroczne, który to dział stanowił swojego rodzaju kronikę wydarzeń ostatnich lat. W nurcie artykułów naukowych poświęconych historii należałoby umieścić obok Dysertacji o chronologii także artykuły: Koncylia albo sobory powszechne, informujący o kolejnych soborach,od trydenckiego poczynając, zestawienie Zakonów postanowionych od 360 roku czy Series chronologiczna Papieżow, Monarchów, Krolow, AntipapieżY y schizmy różnych wieków, podający ich wykazy zarówno w odniesieniu do odległej historii Asyrii, Grecji czy Rzymu, jak i aktualnie suwerennych państw Europy, w tym i dla Polski, która ten wykaz otwiera. W tym ostatnim nurcie mieszczą się zestawienia typu Krótka chronologia o niektórych Prowincyach y Państwach w Koronie Polskiey y w W. X Litewskim, podająca daty od XIV wieku, których poprawność i zgodność ze stanem dzisiejszej wiedzy każdy z nas może sprawdzić. Należy przyznać, że i w innych kalendarzach historia zajmowała dużo miejsca. Nie zawsze jednak traktujące o niej artykuły były poparte głębszymi badaniami źródłowymi (w przypadku powyższych informowano o wykorzystaniu dokumentów Biblioteki Watykańskiej). Często wyjaśnienia kwestii historycznych podporządkowane były nadmiernie aktualnej sytuacji politycznej i wynikającym z niej "dydaktycznym założeniom" . Oprócz historii znajdujemy w kalendarzach rozprawy poświęcone astronomii, językoznawstwu, ekonomii, i rolnictwu, ale znaleźć tu można również informacje praktyczne. Matawowski w kalendarzu na 1772 rok daje naukę, "jak każdego czasu gdy słońce świeci, bez zegara godzinę poznać" wyłącznie przy pomocy prostej słomki i odpowiedniego układu dłoni. Opis tego sposobu był naprawdę dość złożony, a dokładność pomiaru raczej względna. Oczywiście wartość tych informacji była różna i mogą być one dziś rozmaicie oceniane. Trzeba jednak przyznać, iż duża część z nich pisana była zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy. Były oczywiście w tej części informacji kalendarzowych i takie, które dziś wzbudzają uśmiech, jak np. ta zawarta w Koniekturze astrologicznej na 1764 rok, autorstwa Franciszka Matawowskiego, wyjaśniająca, dlaczego bazyliszek zabija samym wzrokiem - odpowiedź: "bo z jego oczu wypływa iad Gak twierdzi Arystoteles, Gallenius i Hipokrates), który całego człowieka zaraża", albo, czy rok przestępny jest zawsze nieurodzajny i "początkiem wszelkich nieszczęśliwości" (tu autor odpowiadał, że rok ten "sam przez siebie sprawić niemoże odmiany, chyba że z wyroku Boga i Gwiazd ułożenia"). Również na pytanie: "Czyli kur po dziesiąciu latach zestarzenia się iaie małe miewa, z których Bazyliszek bywa", odpowiedź jest odmowna. Matawowski pouczał także, który "ptak mlekiem karmi", pisząc: "Nietoperz, ma bowiem wszelkie z natury sobie do tego pozwolone instrumenta, iako daje świadectwo Piliniusz". Wśród "ciekawych rzeczy" zawartych w innych rocznikach można było również przeczytać, że to Tales z Miletu na sześćset lat przed narodzeniem Chrystusa pierwszy przepowiedział zaćmienie Słońca i Księżyca albo że to Aleksander Wielki "pierwszy zaczął golić brodę". Drugą informację trudno sprawdzić, co do pierwszej wiemy dziś, że zaćmienia przewidywano znacznie wcześniej niż uczynił to Tales. Możemy jednak przyjąć, iż ówczesny stan wiedzy usprawiedliwiał takie przekazy. W początku XVIII wieku zaczęły pojawiać się wykazy dni z imionami świętych patronów każdego z nich, a od końca wieku stałą częścią kalendarza stały się - zamieszczane sporadycznie wcześniej - Rejestry kiermaszów i jarmarków, podające w kolejności alfabetycznej według miejscowości daty ich urządzania. Kalendarz polski y ruski... na rok 1773 po raz pierwszy zamieścił reklamę, zachęcając

Artur Jazdondo nabycia naj nowszych dzieł wydanych w tej drukarni, ale i u poznańskich konkurentów. Zupełnie inną sprawę stanowią bardzo interesujące wpisy użytkowników tych kalendarzy. Wymaga to oddzielnych badań. Warto powiedzieć tylko, iż praktycznie umieszczano w nich wszystko. Najczęściej były to rozliczenia finansowe, informacje o pożyczonych i zwróconych pieniądzach, poczynionych zakupach, wydatkach, uroczystościach rodzinnych czy towarzyskich (chrzciny, śluby, pogrzeby), wizytach gości, leczeniu (np. stawianiu baniek). Właściciel jednego z kalendarzy na 1655 rok zapisał - można przypuszczać, że ze smutkiem - pod datą 25 lipca: "nasz obóz poddał się Szwedom pod Uiściem", a użytkownik innego z 1653 roku: "kometę widzieliśmy w wigilię", pod spodem zaś dopisał dla dodania otuchy sobie i swej rodzinie cytat z Księgi Jeremiasza: "Znamion niebieskich nie bójcie się, bo się ich poganie boją", dając tym samym wyraz swej WIerze.

Można dziś mówić o wielu wadach kalendarzy, wydawanych w Poznaniu od XVI do XVIII wieku, przytaczać mniej lub więcej śmieszących nas dziś fragmentów. Bezsprzecznie jednak - szczególnie wydawnictwa XVIII-wieczne - przyczyniły się do popularyzowania wielu zagadnień, nowych prądów czy idei. Stanowiły w ówczesnej rzeczywistości jeden z kanałów przekazu informacji, o tyle ważny, że odznaczający się dość liczną i stabilną grupą odbiorców, zarówno wśród wyższych, jak i niższych warstw społecznych. Rozpoczęły one proces popularyzowania wiedzy, kontynuowany w następnych wiekach w doskonalszych sposobach i formach przekazu.

PRZYPISY:l Encyklopedia wiedzy o książce, Wrocław 1971, szp. 1087. 2 H. Kowalewicz, Rękopiśmienny kalendarzpoznański zXVwieku, "Biblioteka", z. 4,1962, s. 39. 3 Por. Z. Ruta, NauczYciele kolonii akademickich Uniwersytetu Krakowskiego w XVIII wieku, "Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie", z. 32,1968, s. 95-167.

4 M. Wojciechowska, Z dziejów książki w Poznaniu w XVI wieku, Poznań 1927, s. XXXVIII. 5 Działalność wspomnianych następców Wolrabajest bardzo dobrze poznana dzięki badaniom Jana Sójki, Z dziejów drukarstwa w Poznaniu w XVII wieku, Warszawa 1976, s. 55. 6 Drukarze dawnej Polski. Od XV do XVIII wieku, T. III, cz. 1: Wielkopolska, Wrocław 1977, s. 29-30. 7 Zob. W. Smoleński, Kalendarze w Polsce w XVIII wieku, [w:] Pisma historyczne, Lwów 1901, T. II, s. 61-94.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry