POLSCYWSPÓŁTOWARZYSZE STUDIÓW JANA LUBRAŃSKIEGO
Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr2 ; Jan Lubrański i jego dzieło
Czas czytania: ok. 19 min.JACEK WIESIOŁOWSKI
K łopoty z określeniem kręgu koleżeńskiego Jana Lubrańskiego zaczynają się już w momencie, gdy wiosną 1472 roku - zapewne na przełomie kwietnia i maja - wpisał się Johannes Lamperti de Luhranyecz po raz pierwszy na listę studentów uniwersytetu krakowskiego i wniósł swoje 4 grosze opłaty, czyli połowę stawki, do kasy uniwersyteckiejl. Bakałarzem został dopiero w grudniu 1475 roku, co świadczy o jakichś problemach na początku studiów. Z regularnego toku nauki wynikałoby, iż do egzaminu bakalarskiego powinien stawać wiosną 1474 roku, a nie półtora roku później. Takie opóźnienia tłumaczymy zwykle brakiem gotówki, wymuszającym godzenie studiów z jakąś pracą zawodową, bądź słabym przygotowaniem językowym do studiów wymagających biegłej znajomości łaciny, ale to dotyczyć może jedynie studentów plebejuszy. W przypadku Jana obie przyczyny zdają się być mało przekonujące. Jest jeszcze możliwość zatracenia się w życiu studenckim, co też nie wydaje się możliwe, bo nikt nigdy nie wystawił mu opinii hulaki i ożralca. Rzut oka do metryk studentów wydaje się wyjaśniać sytuację. W 1472 roku frekwencja na uniwersytecie była katastrofalnie niska, na każdy z obu semestrów wpisywało się zaledwie po kilkudziesięciu studentów. Z powodu wojny Władysława Jagiellończyka i Jana Olbrachta o trony węgierski i czeski w 1471 roku zabrakło studentów węgierskich i częściowo śląskich, a panująca wówczas zaraza skutecznie ograniczyła podróże do Krakowa. Dopiero wiosną 1473 roku zaczyna się normalny nabór, zapisywano wtedy od stu kilkudziesięciu do nawet dwustu nowych studentów na semestr. Wydaje się wiarygodne, że w 1472 roku Lubrański rozpoczął studia, a wraz z rozprzestrzenianiem się zarazy wrócił na bezpieczniejsze, rodzinne Kujawy. Fakt, że wiosną 1474 roku zapisał się na studia jego młodszy brat Bernard 2 , pozwala postawić tezę, że jest to jednocześnie data powrotu na uczelnię Jana Lubrańskiego. Semestr w 1472 i trzy semestry w latach 1474 i 1475 pozwoliły mu opanować program nauczania wymagany od bakałarza. Po egzaminie mistrzowie krakowscy ulokowali Lubrańskiego na szóstym miejscu wśród 16 bakałarzy. Nie był to wynik satysfakcjonujący ambitnego studenta 3 , zwłaszcza że nie mogło być tajemnnicą, iż stryj młodego Lubrańskiego jest żupnikiem wielickim i bocheńskim o dużych wpływach na dworze królewskim. Wykaz bakałarzy jest jednocześnie pierwszym zestawieniem prawdziwych kolegów Jana ze studiów, gdyż trudno automatycznie przyjmować każdego studenta studiującego w latach 1472-77 w Akademii Krakowskiej za kolegę Lubrańskiego. Było ich razem około tysiąca, z których każdy miał szansę nawiązania z nim bliższego kontaktu. Krąg bakalarski Lubrańskiego składał się głównie z Polaków i Ślązaków. Liderujący grupie po egzaminie bakalarskim Stanisław z Bogatego, Klemens de Haymis i Jan z Siedlca na Śląsku nie kontynuowali dalej studiów magisterskich, a w każdym razie nie przystąpili do egzaminów na mistrza sztuk wyzwolonych, co nie było typowe dla stosunków uniwersyteckich, wzorowi młodzi bakałarze byli bowiem zachęcani do dalszych studiów. Nie podjęli również dalszych studiów Jan z Jamnie, Stanisław z Sandomierza, Bartłomiej z Ołoboku, Leonard z Wrocławia, Mikołaj z Międzyrzecza, Andrzej z Legnicy, Bernardyn z Wrocławia, Jakub ze Śremu, Mikołaj z Legnicy oraz Andrzej z Cieszyna, gdyż błędną jest wiadomość o jego późniejszym bakalaureacie z teologii. O karierze kościelnej czy świeckiej tej grupy bakałarzy brak prawie wiadomości.
Z dopisków w Liber promotionum dowiadujemy się jedynie, że Andrzej z Cieszyna był altarystą w kościele Mariackim w Krakowie, a Bartłomiej z Ołoboku został - według tego zapisu - kanonikiem płockim. Mazur Stanisław z Bogatego wybrał świecką drogę kariery wśród urzędników ziemskich, która jednak nie doprowadziła go do uzyskania stanowiska kasztelana czy wojewody. Studia kontynuowali Stanisław z Krakowa oraz Henryk z Fulsztyna. Obaj uzyskali tytuły mistrzów wraz z Lubrańskim. Pozwala to uznać ich za osoby bliżej związane z Janem w latach 1474-77, zwłaszcza że przy promocji magisterskiej cała trójka zajęła trzy pierwsze miejsca na liście promocyjnej. Stanisław z Krakowa na promocji bakalarskiej był czwarty w kolejności, przy magisterium trzeci. Według noty z Liber promotionum był potem doktorem medycyny, lektorem astronomii i w końcu kanonikiem płockim. Nie jestj ednak pewne, czy w tradycji uniwersyteckiej nie pomylono go z innym Stanisławem z Krakowa. Henryk z Fulsztyna pochodził ze śląskiej linii rodu Herburtów. Przy bakalaureacie zajął ósme, a przy magisterium drugie miejsce na liście promocyjnej, zaraz po Janie Lubrańskim. W1481 roku był kanonikiem wrocławskim, w 1505 został biskupem sufraganem wrocławskim, doczekał czasów reformacyjnych i zmarł w 1538 roku.
Generalnie grupa bakałarzy wówczas promowanych, ze swoją średnią promocji wynoszącą zaledwie 19 proc, odstaje niekorzystnie od średnich typowych dla uniwersytetu krakowskiego, gdzie 25 proc. bakałarzy kończyło studia magisterskie. Świadczy to pośrednio o pewnej intelektualnej słabości grupy ludzi, z którymi Lubrański przez kilka semestrów studiował. Magisterium uzyskał Jan Lubrański zaraz po Bożym Narodzeniu 1477 roku, który dla liczących lata a nativitate (od Bożego Narodzenia) uczonych krakow
Jacek Wiesiołowskiskich był już rokiem 1478 4 . Zajął miejsce pierwsze, co mogło wynikać tak z jego uczoności, jak i z faktu, że w tymże roku stryj Grzegorz Lubrański objął stanowisko podkanclerzego koronnego. Do egzaminu przystępował w dużej grupie, z której 18 osób uzyskało stopień naukowy. Byli to bakałarze z lat 1471-75 (siedmiu z różnych promocji z 1475 roku, czterech z 1474, czterech z 1473, jeden z 1472 i dwóch jeszcze z 1471 roku). Zapewne najbliżsi Janowi - poza Henrykiem z Fulsztyna i Stanisławem z Krakowa - mogli być pozostali bakałarze z 1475 roku (Bartłomiej z Widawy, Węgier Antoni z Giengecz, Stefan z Poznania, Piotr z Pawłowic) oraz bakałarze z roku poprzedniego (Wawrzyniec Grodzicki z Poznania i dwaj Litwini - Jan z Wilna i Jerzy z Wołożyna). Nie o wszystkich młodych mistrzach posiadamy bliższe wiadomości. Bartłomiej z Widawy studiował w Rzymie, uzyskał - nie wiadomo jednak kiedy - stopień doktora praw. Wawrzyniec Grodzicki z Poznania został we Włoszech doktorem medycyny, potem kanonikiem poznańskim i gnieźnieńskim; podobną karierę zrobił studiujący jeszcze w 1477 roku jego brat Maciej, również medyk. Jan Andruszkiewicz z Wilna został archidiakonem wileńskim, a potem biskupem łuckim, natomiast Jerzy z Wołożynajuż w 1486 roku zasiadał w kapitule wileńskiej (do 1503). Z pozostałych starszych bakałarzy Mikołaj Hoffman z Głogowa studiował w Lipsku już w 1463 roku, a w 1471 roku nostryfikował swój bakalaureat w Krakowie. Miał być krakowskim bakałarzem teologii. Związał się początkowo z Krakowem, gdzie był kaznodzieją i altarystą w kościele Mariackim, natomiast od 1488 roku rezydował stale w Głogowie jako kanonik kolegiacki. Zmarł po 1508 roku. Mikołaj z Grodziska wstąpił do klasztoru kanoników regularnych w Trzemesznie. Walenty z Namysłowa, również bakałarz lipski, nostryfikował swój stopień w Krakowie w roku 1474, potem został kanonikiem i dziekanem w Legnicy. Jan z Wodzisławia został doktorem dekretów (przed 1492), może krakowskim, seniorem bursy prawniczej i lektorem dekretów na uniwersytecie krakowskim. Dekretystą został także Jan z Kościana, do 1511 roku senior dawnej bursy medyków na Grodzkiej. To właśnie na jego wykładzie w 1491 jeden z bakałarzy krzyknął: "Me cacalarius legere ignorat'6 [Ten zasraniec czytać nie potrafi!]. Nic nie wiemy o Węgrze Antonim ijego rodaku Dionizym z Pożonia, dalej mistrzach: Stefanie z Poznania, Piotrze z Pawłowic, Janie z Krakowa i Tomaszu z Drohobycza.
Grupa magistrów była znacznie ciekawsza od grupy bakałarzy. Z osób zidentyfikowanych większość wybrała drogę kariery kościelnej - wyszedł z niej biskup płocki i poznański, biskup łucki i biskup sufragan wrocławski, dalej kilku kanoników i dwóch mało znanych krakowskich dekretystów. Zresztą wpisy w Album studiosorum wskazują, że z tych roczników wyjątkowo mało osób weszło później do grona profesorskiego w Krakowie. Dopiero od pokolenia Macieja z Miechowa, który o rok później od Jana uzyskał magisterium, zaczyna się kolejna fala znaczących uczonych krakowskich. Na grupę studentów krakowskich z czasów studiów Lubrańskiego można też spojrzeć inaczej, pamiętając, że niespełna 20 lat wcześniej właśnie na uniwersytecie, wśród szlacheckich studentów i bakałarzy uformowała się grupa polityczna braci Kurozwęckich, która w czasach studiów Lubrańskiego przejmowała władzę w kancelarii koronnej. Mimo długich studiów mistrza Jana z grupy po
nad tysiąca ówcześnie studiujących zaledwie dziesięciu (wraz nim) trafiło później do kancelarii królewskiej. Większość z nich nie posiadała żadnych stopni naukowych, trzech było bakałarzami, ajeden - Jan Lasocki - włoskim doktorem dekretów (w jego wypadku studia włoskie były już tradycją rodzinną). Trzech zostało sekretarzami królewskimi (Mikołaj Bartnicki, Wojciech Górski, Jan Lasocki), pozostali byli pisarzami. Wszyscy oczywiście kończyli kariery w kapitułach katedralnych, co było standardem dla pisarzy i sekretarzy kancelarii, a Jan Wilczek z Boczowa został nawet arcybiskupem lwowskim. Mikołaja Bartnickiego Lubrański spotkał po latach w kapitule płockiej, był on nawet wysuniętym przez kapitułę kontrkandydatem Lubrańskiego na biskupa płockiego, jednak zrezygnował z rywalizacji, a Lubrański pomógł mu zostać sekretarzem królewskim. W kapitule poznańskiej zetknął się mistrz Jan z Wojciechem Górskim, wówczas kanclerzem kapituły; on również dzięki Lubrańskiemu został sekretarzem królewskim. Być może Lubrański ściągnął do Poznania Jana Grochowickiego, nadając mu kanonikat NMP na Ostrowie Tumskim. Nie wydaje się, by w kancelarii koronnej byłych studentów z lat 1472-77 łączyły jakieś bliższe więzy ideowe czy koleżeńskie 6 . Wyjątkową pozycję w Krakowie w okresie studiów Lubrańskiego miał związany z kancelarią królewską Filip Kallimach, doradca i dyplomata Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta, który w czasie pierwszego pobytu Lubrańskiego na uniwersytecie był jego kolegą, wpisując się w tym samym letnim semestrze 1472 roku. Jednak o kontaktach między nimi nic nie wiadomo, a sam wpis Kallimacha był raczej próbą zaistnienia w kręgu uniwersyteckim niż zamiarem studiowania Arystotelesa, przedmiotów trivium i quadrivium. Wśród studentów Akademii Krakowskiej nie było w tych latach przedstawicieli możnowładztwa. Studiowali tu nieliczni synowie średniej szlachty, tacy jak Piotr Wapowski czy Stanisław z Bogatego, a rzut oka na genealogię może wykaże kilku studentów, którzy pozostali w stanie świeckim, obejmując potem niższe urzędy ziemskie. Generalnie poza silnym napływem mieszczaństwa innych tendencji społecznych w kręgu studenckim nie widać. Uniwersytet wydaje się być w jakiejś kolejnej fazie wewnętrznego kryzysu i nie daje się zauważyć śladów przełomu humanistycznego, jaki podobno już ok. 1470 roku miał go objąć. Kto może, ten opuszcza uniwersytet, jak uczynił to Mikołaj Czepel, mistrz z 1475 roku, czy Mikołaj Latowicz. Atrakcyjniejsza od wykładów krakowskich wydaje się być próba zrobienia kariery w Rzymie. Tendencje humanistyczne istniały raczej na zewnątrz uniwersytetu niż - jak w Padwie czy Bolonii - wewnątrz uczelni. Najwybitniejszym studentem krakowskim tego pokolenia pozostaje Jan Lubrański, który również wybrał studia włoskie i inny typ kariery. Z biskupów wywodzących się z tej grupy osiągnął najbardziej prestiżowe stanowiska i zdobył jeden z nielicznych doktoratów dekretów. O studiach włoskich Jana Lubrańskiego wiemy to, że na pewno je odbył. Andrzej Krzycki, znający dobrze Jana z czasów swej pracy w jego kancelarii biskupiej, sam student boloński (1495-96), napisał o włoskim okresie Lubrańskiego: "Felsinea quem prim um, dehinc celsae curia Romaej Iuribus instituit Pieridumque modis". Henryk Barycz twierdzi, że Jan w Bolonii studiował krótko, bo tylko od lata
Jacek Wiesiołowski
Ryc. 1. Kościół Uniwersytecki w Bolonii
1478 do 1480 roku, gdyż w kwietniu 1481 roku przebywał już w Rzymie. Pozwoliłoby mu to słuchać wykładów choćby Filipa Beroalda Starszego, który zaczął wykładać retorykę i poetykę na przełomie 1479 i 1480 roku, ale już nie wykładów młodszego, wybitnego humanisty Urcea Kodra, który nieco później zasilił kadrę tego uniwersytetu. Mógł natomiast wysłuchać wykładów prawniczych głośnego dekretysty Andrea Barbazzy (zm. 1479) lub jego następcy Antonia Corsetti. Ich dzieła znalazły się zresztą później w księgozbiorze Lubrańskiego 8 . Niestety, próby weryfikacji tezy o dwu-, trzyletnich studiach zawodzą. Zestawiono niedawno wszelkie różnej wartości wzmianki, tak ze źródeł historycznych, jak i z literatury, o studentach bolońskich ze średniowiecza i renesansu, i okazało się, że żadna z nich nie odnosi się do Lubrańskiego. Brak dowodów nie przekreśla jednak tezy o bolońskich studiach mistrza Jana i nie przeczy świadectwu Andrzeja Krzyckiego, oznacza tylko, że tych śladów jeszcze nie odnaleziono i prawdopodobnie nie ma ich w podstawowych zespołach źródeł uniwersyteckich 9 . Bolonia była już od XIII wieku miastem przyciągającym polskich scholarów.
Symbolicznie przypominała o tym płyta (1322), na której wśród rektorów uniwersyteckich przedstawiony był późniejszy arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria Skotnicki. Upamiętniała ona jeden z wygranych etapów walki o niezależność uniwersytetu od miejskiej władzy. Jednak próba dotarcia do nazwisk Polaków studiujących w tych trzech latach (1478-80) w Bolonii nie powiodła się.
Zresztą Polacy, którzy jeszcze w latach 60. XV w. zajmowali nawet honorowe stanowiska rektorów - jak Jan Ostroróg, rektor prawników ultramontańskich studiujący w latach 1458-60, który w grudniu 1459 roku uzyskał doktorat obojga praw, Andrzej z Oporowa, rektor w latach 1462-63, doktor z 1462 roku, potem krótko lektor dekretów, Tomasz z Polski, rektor obu uniwersytetów w latach 1465-66 i lektor dekretów, czy Władysław Głębocki z Poznania, rektor prawników ultramontanów i lektor dekretów w latach 1466-67 - są prawie nieobecni w Bolonii w czasie przypuszczalnego pobytu Lubrańskiego. A dziesięć lat wcześniej, niezależnie od działania rektorów, wykładali w Bolonii i astronom Marcin Bylica z Olkusza, i medyk Jakub z Zalesia, a także być może astronom Jan de Bossis, a studiowali Piotr Chotkowski, Jan Gosłubski, Marcin ze Słupcy (były rektor poznańskiej szkoły katedralnej), Stanisław Szadek i inni. Jeszcze na samym początku lat 70. spotykamy tam późniejszego biskupa warmińskiego Łukasza Waczenrode, prawnika Dersława z Karnic czy medyka Jana z Reguł. W czasie domniemanego pobytu Lubrańskiego studiował w Bolonii tylko nieco starszy od niego Jerzy z Drohobycza, mistrz krakowski z 1473 roku, który przebywał tutaj od 1475 roku, ucząc się medycyny i pasjonując się astrologią. Już od 1478 roku był dopuszczony do lektury tak medycyny diebusfestis (w dni świą
Ryc. 2. Tablica wotywna rektorów Uniwersytetu Bolońskiego z wizerunkiem rektora Jarosława Skotnickiego, późniejszego abpa gnieźnieńskiego. Rysunek z XVI w.
Jacek Wiesiołowskiteczne), jak i astronomii. Przed 1481 rokiem otrzymał tytuł doktora medycyny, a w latach 1481-82 był rektorem obu uniwersytetów, artystów i prawników. Jego prognostyki były znane w Europie, co pozwoliło mu na pobyt jako astrologa na dworach Bentivogliow w Bolonii, Estów w Ferrarze czy na dworze Macieja Korwina w Budzie. Nie studiował on jednak uprzednio na uniwersytecie krakowskim. Natomiast wśród wykładowców bolońskich znajdował się medyk i astronom Mikołaj Wodka z Kwidzynia, lector rołulatus et salariatus (profesor płatny) w latach 1479-80, oczywiście boloński doktor medycyny, a później lekarz bpa Piotra z Bnina i arbpa Zbigniewa Oleśnickiego. Inni polscy współtowarzysze studiów Lubrańskiego nie są znani. Grono polskich scholarów bolońskich odżywa po 1480 roku. Już w czasie pobytu Lubrańskiego w Rzymie w latach 1482-83 rektorem ultramontanów prawników został Abraham z Polski (Zbąski?), siostrzeniec biskupa poznańskiego Uriela Górki, zapewne już wcześniej studiujący w Bolonii (może jeszcze w czasie pobytu Lubrańskiego). W 1483 roku Abraham został dopuszczony do lektury dekretów diebus jestis. Być może z tym rektoratem łączy się przybycie do Bolonii w 1482 roku (?) dwóch synów Dobrogosta z Polski wraz ze swym pedagogiem mistrzem Janem, byłym bolońskim lektorem astrologii. Jan i Jerzy - być może synowie Dobrogosta Ostroroga ze Lwówka - przebywali w Bolonii do 1488 roku. Tych kilka nazwisk, nieco niepewnych, to jedyne informacje o polskich studentach w Bolonii na przełomie lat 70. i 80. (pomijam tu studentów z Prus i Śląska). Lubrański studiował więc w okresie prawie całkowitego zaniku nacji polskiej w Bolonii. Niemniej - jeżeli teza prof. Baryczą jest słuszna - dwa lata studiów prawa na dobrym uniwersytecie i w dobrym humanistycznym środowisku miały swe znaczenie dla uformowania postawy Lubrańskiego. Pierwszym śladem pobytu Lubrańskiego w Rzymie jest wniesienie opłaty w kamerze apostolskiej za otrzymaną prowizję na archidiakonat - nie wiadomo jaki, gdyż prowizja nie została zrealizowana - w dniu 2 kwietnia 1481 r. Słusznie przypuszczał Barycz, że Jan musiał przebywać w Rzymie już dłuższy czas, skoro zdążył złożyć suplikę i uzyskać jej aprobatę. Ta data jest terminem wniesienia opłaty, a nie otrzymania aprobaty supliki. Niejest to jednak bezpośredni dowód potwierdzający rzymskie studia Jana, równie dobrze mógł on przybyć do Rzymu z Bolonii czy innego ośrodka uniwersyteckiego i załatwiwszy sprawy powrócić do przerwanych studiów. Teza Barycząjest o tyle prawdopodobna, że nie mamy żadnych informacji o Lubrańskim z innych uniwersytetów. Odnalezienie rzymskich kolegów Jana jest w praktyce niemożliwe, ponieważ Uniwersytet Rzymski nie posiada dokumentacji swych studentów dla tego okresu. O ile uchwycenie pobytu Polaka w Bolonii czy Padwie pozwala na zaliczenie go do grona studentów, to wśród Polaków obecnych w Rzymie tylko nieliczni zajmowali się studiami. Pozostaje więc określenie, kto w tych latach należał do Polonii rzymskiej. Źródła wskazują na kilkanaście osób, które latami były tam obecne. Najbardziej widocznym był w tych latach krakowski magister z 1475 roku, słynny polski kortezan, bibliofil, dyplomata i humanista Mikołaj Czepel z Poznania. U dało mu się znaleźć na dworze wicekanclerza Rodrigo Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI. Jako stały familiaris wicekanclerza był znakomicie obyty w kręgach rzymskich. Zdobywszy licencjat dekretów w latach 1477-78, właśnie na rzymskim uniwersytecie kurialnym, miał nie tylko protektora, ale także orientację w prawie i znajomości w kręgach prawników kurialnych. Zabiegał o rozliczne prebendy, najpierw na terenie Poznania i Wielkopolski, a potem już o każdą wakującą prebendę, o której się dowiedział 10 . Podobnym typem kurialisty rzymskiego był Mikołaj Krystynowy z Lublina. Pracując gdzieś w dykasteriach rzymskich już od dwudziestu lat - jak zaznaczał w suplikach - miał dobre urzędnicze kontakty, choć brakowało mu wyraźnego protektora w kurii. Właśnie w latach 1479-81 zdobył doktorat prawa na Sapienzy, mógł więc wraz z Czeplem wprowadzać tam Lubrańk . 11 S lego .
Kilkunastu Polaków, przebywających wówczas w Wiecznym Mieście, zajmowało pozycje familiarisów u kardynałów rzymskich. Ta pozycja sługi stołowego kardynała zapewniała nie tylko utrzymanie w Rzymie, pozycję społeczną i protekcję, ale dawała prerogatywy prawne w sądzie papieskim. Takim familiarisem Borgii był, obok Czepia, Andrzej z Chrościc, występujący czasami jako familiaris papieża Sykstusa IV. Pokojowcem papieskim był Andrzej Róża z Boryszowic, a familiarisem Mikołaj z Latowicz. Wilhelm kardynał Ostii miał na swym dworze m.in. Jana Leszczyńskiego (potem służącego u Rafaela kard. św. Jerzego ad Velum Aureum), Mikołaja z Bedlna i Jana Starzechowskiego. Kardynał św. Krzyża Jerozolimskiego miał na swym dworze Mikołaja Kościeleckiego, wówczas prałata i kanonika wielu kapituł. Kościelecki służył też u kardynała penestryńskiego Marka wraz z nieznanym jeszcze bliżej Adamem, synem Jana z Polski. U Oliwiera, kardynała albańskiego przebywali: Jan z Łukowa, Bartłomiej z Nadarzyć i Jan Krotoski.
Ryc. 3. Płyta nagrobna Mikołąja Krystynowego z Lublina. Kościół ss. Andrea e Bartolomeo na Luteranie.
Jacek Wiesiołowski
Ryc. 4. Loża Błogosławieństw i wejście na podwórzec przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie
\nttviov : irief wri;m<A v<i'»' >V»MI T T'
P, i Uh'« JIMto« ni., (»wi * "
I W t
11m 3» ii '»«my vi.
« , , ,
--
--
MA .. =.
_\:<iM
...1" = . ".1 ,, -- I ł.- T'tai'
- ---..
1ftiI¥..D_ ..
. ..
-- ..lI
,- ł._. ., ud_.
Ryc. 5. Bazylika św. Piotra w Rzymie od strony podwórca. Rysunek z XVI w
Stanisław z Palędzia był na dworze kardynała mantuańskiego Franciszka Gonzagi (zm. 1486), Mikołaj z Tymieńca służył u Franciszka kardynała św. Eustachego, a mało znany Marcin z Piotrkowa, choć biedny kleryk diecezji gnieźnieńskiej, był na dworze Jana Baptysty kardynała św. Wita i Modesta 12 . Stałą pozycję wśród Polonii rzymskiej miał penitencjarz języka polskiego w Katedrze św. Piotra. Stanowisko to zajmował wówczas Mikołaj z Latowicz, mistrz krakowski i licencjat dekretów. Przyjechawszy z ramienia uniwersytetu do Rzymu w 1479 roku, został najpierw familiarisem Sykstusa IV, szybko doktoryzował się w prawie (1480) i w teologii na Uniwersytecie Rzymskim, a potem objął w 1481 roku penitencjarię, którą utrzymał do śmierci w 1499 roku obok licznych beneficjów polskich. Zmarł jako dziekan penitencjarii. W Rzymie przebywał też (od 1482 roku?) kolega Czepia Stanisław Zelig z Krakowa, zabiegając o drobne beneficja i studiując prawo. Przez jakiś czas mieszkał nawet razem z Lubrańskim. Po paru latach powrócił do Krakowa, aby po jakimś czasie ponownie przybyć do Rzymu. Tu doktoryzował się i udało mu się zostać penitencjarzem po Latowiczu. O Stanisławie Gruszczyńskim dowiadujemy się z supliki, że spędził wiele lat w Kurii Rzymskiej, nie wiadomo jednak, czym tam się zajmował, może utrzymywał się z beneficjów otrzymanych przed laty od stryja arcybiskupa. Przez Rzym stale przewijali się liczni prałaci, kanonicy i profesorowie. Pobyt części z nich związany był w pilnowaniem prowadzonych w Kurii procesów (tak jak Lubrański pilnował spraw swego stryja Grzegorza), inni docierali tu w celach dewocyjnych jako pielgrzymi, jeszcze inni szukali szansy na awans kościelny. Sporo osób poznał Lubrański już w czasie swych studiów krakowskich, jak swych dziekanów Wydziału Sztuk Wyzwolonych - Andrzeja z Łabiszyna czy Latowicza. Profesorem krakowskim był też Jakub z Boksie, starający się w 1484 roku wraz z Bartłomiejem z Poznania, plebanem w Słupcy, o ponowne zezwolenie na nawiedzenie Ziemi Świętej. Już z tytułem doktora medycyny przybył w 1483 roku do Rzymu Wawrzyniec Grodzicki z Poznania, mający bliskie stosunki tak ze Stanisławem Zeligiem, jak i z Andrzejem z Łabiszyna, oraz - nieco wcześniej - boloński doktor medycyny Jerzy z Drohobycza (1482).
Stosunkowo rzadko przybywali do Rzymu świeccy. Byli w tych latach w Wiecznym Mieście kasztelan kamieński Andrzej z Borku (1483), starający się na zakończenie pobytu o prawo do przenośnego ołtarza, i poznański rajca Mikołaj Wilda, proszący o potwierdzenie swego starożytnego - ponoć - norymberskiego szlachectwa (1483). Ambroży Pampowski, późniejszy starosta generalny wielkopolski, zabiegał (1483) tu o nadanie mu beneficjum kościelnego, zanim zdecydował się na świecką karierę. Do Kurii Rzymskiej przybywali także od czasu do czasu posłowie królewscy.
Poza kanonikami stale przebywało w Stolicy Apostolskiej sporo młodych, nie uposażonych kleryków o nie ustalonych źródłach utrzymania. Gdy w 1483 roku przybył na dłuższy pobyt w Rzymie poseł króla polskiego Stanisław Bużeński, pisarz królewski, zaraz grupa młodych kortezanów namówiła go na skorzystanie ze zwyczajowych prerogatyw poselskich i wystąpienie o uprawnienie ich, jako domowników posła, do posiadania dwóch beneficjów. Sykstus IV załatwił to motu
Jacek Wiesiołowski
proprio, dzięki czemu mamy cząstkową listę romipetów z czasów pobytu Lubrańskiego. Przywilej ten otrzymali: Mikołaj Janowy z Dąbrówki, Jan z Kraszkowic, Mikołaj Krapicz, Mikołaj Czepel, Marcin z Kraszkowa (?), Piotr Leszyński, Jan Drzewicki, Jan Piotra z Wiśniowej, Wawrzyniec Grodzicki z Poznania, Jan Peszel z Poznania, Jan Aurifabri (z Poznania?), Jan Weis z Poznania, Stanisław Zelig z Krakowa, Jakub Staszkowy z Poznania, Mikołaj z Końskiejwoli i Hieronim Mikołajowy z Poznania (14 I 1484 r.). Sądząc ze znacznej ilości poznaniaków, do organizatorów takiego "orszaku" posła Bużeńskiego zaliczyć trzeba Mikołaja Czepia. Wcześniej, w 1481 roku "orszak" poselski utworzyli Jan z Dzirzyna (?), Jan i Andrzej Rzeszowscy, Mikołaj z Latowicza, Stanisław z Lipiego, Mikołaj z Gromadzina, Jan z Szebni, Jakub z Boksie, Stanisław z Wilanowa i Wojsław z KowRyc. 6. Płyta nagrobna Ambrożego Pampowskiego nat; część tej grupy tworzyli młoz Pępowa z kolegiaty w Środzie Wlkp. dzi klerycy i księża przebywający aktualnie w Rzymie 13. Do osób znajdujących się w towarzyskim kręgu Lubrańskiego w czasach rzymskich należy doliczyć nie znanych nam z imienia dawnych studentów bolońskich przybywających - analogicznie jak Jerzy z Drohobycza czy Grodzicki - do Rzymu. Nie znany jest nam ani krąg profesorów uniwersytetu kurialnego rzeczywiście kontaktujących się z Janem w czasie zajęć, ani krąg kolegów, tak włoskich, jak i pochodzących z licznych krajów Europy, studiujących wraz z nim na Sapienzy. Były to jednak ważne znajomości, gdyż z uniwersytetem kurialnym powiązani byli liczni audytorzy kurii rzymskiej i ich współpracownicy, jak również spora część studentów po ukończeniu studiów szukała zatrudnienia w różnych dykasteriach papieskiego Rzymu. Dawało to bardzo ważne kontakty, które latami mogły procentować przy różnych sprawach.
Przez Rzym przewijało się rocznie co najmniej kilkadziesiąt osób z kręgów katedralnych Polski - czy to uczestnicząc w wytoczonych im procesach, czy to wytaczając innym procesy w kurii. Wszyscy przy okazji długiego pobytu, wymuszonego procedurami sądowymi, zabiegali o przywileje i kolejne beneficja.
Nie był od tego wolny i Jan Lubrański. 21 lipca 1482 r. złożył suplikę o nadanie mu prepozytury gnieźnieńskiej po śmierci Stanisława Kurozwęckiego 14 , co wplątało go w przegrany proces z Janem Gosłubskim, który od 1483 roku występuje jako proboszcz gnieźnieński. Miesiąc później (21 VIII)15 Lubrański występuje jako pleban w Wieliczce i orator królewicza polskiego - zapewne Jana Olbrachta - prosząc o dyspensę. Jak podał, uzyskał - nie wiadomo kiedy, zapewne w czasach gdy żupnikiem był stryj Grzegorz - probostwo w Wieliczce, które objął, nie posiadając święceń kapłańskich i zaniedbał ich uzyskania. Suplika, nieco skrócona, w tejże sprawie została wpisana z datą 5 września 16. Prosił w niej papieża o zwolnienie z obowiązku przyjęcia wyższych święceń na sześć lat, dopóki będzie obecny w Kurii Rzymskiej albo będzie studiował na Uniwersytecie Rzymskim lub jakimkolwiek innym. Te supliki są ważne o tyle, że expressis verbis potwierdzają jego studia rzymskie, choć nadal nie wiadomo dokładnie, kiedy je odbywał. Pisząc ją, Lubrański podał, iż jest praesens in curia (obecny w Kurii Rzymskiej), ale nie wspomniał o kontynuowaniu tam studiów. Istotne jest również, że mimo kilkuletniego już pobytu za granicą utrzymał nadal kontakt z dworem królewskim i dworem królewiczów. W końcu 1483 roku Lubrański wraz z Mikołajem Czeplem otrzymali papieskim motu proprio - dwukrotnie powtarzanym pod różnymi datami (22 X, 19 XI 1483) - beneficja poznańskie wakujące po śmierci Piotra, biskupa przemyskiego.
Lubrański otrzymał kanonię otaksowaną na 13 grzywien, a Czep el godność prałacką i kanclerstwo poznańskie, ale warte zaledwie 4 grzywny17. To świadectwo bliższego kontaktu z Czeplem ma również znaczenie dla przyszłej działalności Lubrańskiego w kancelarii królewskiej, gdyż Czep el zaczął w latach 90. funkcjonować jako nieoficjalny agent polski w Rzymie. Jest to ostatnia znana dotąd wzmianka o pobycie Lubrańskiego w Rzymie.
Jacek Wiesiołowski
Ryc. 8. Zamek św. Anioła w Rzymie, rysunek piórkiem z Col/ectio Veterum inscńptionum... Piotra Wedelicjusza z Obornik, późniejszego proboszcza kolegiaty Marii Magdaleny
Data uzyskania doktoratu przez Jana Lubrańskiego nie jest znana. Posiadał go zaraz po powrocie do Polski w 1485 roku, uzyskać go winien był w Rzymie w 1484 roku. Ale dowodów na to nie znaleziono. Nie mamy nawet dowodów, że uzyskał go na Uniwersytecie Rzymskim. Może kwerenda w aktach Innocentego VIII, następcy Sykstusa IV, zmarłego 12 sierpnia 1484 r., przyniesie dalsze wiadomości, tym bardziej że na zakończenie pobytu i studiów zwykle gorliwie zabiegano o papieskie łaski.
W Rzymie spotykał się świat pogański i chrześcijański. Rzym chrześcijański to tradycje początków chrześcijaństwa i pierwszych męczenników, spoczywających w katakumbach i kościołach, z bazyliką św. Piotra na czele. Kościół ten, bazylika z czasów Konstantyna Wielkiego, różnił się zdecydowanie od współczesnego jego wyglądu. Przesłonięty był Lożą Błogosławieństw, obok której wchodziło się na obszerny dziedziniec, by po jego przejściu dotrzeć do wielkiej bazyliki. Inne wielkie kościoły Rzymu, mimo barokowych przebudów, zachowały wiele elementów wyposażenia z czasów Lubrańskiego. Nie wiemy, w jakiej dzielnicy Rzymu mieszkał młody Jan, więc trudno jest wskazać, które z kościołów były mu szczególnie bliskie (może S. Maria Maggiore, gdzie kwitł kult Matki Boskiej Śnieżnej?), a które znał tak, jak każdy pielgrzym rzymski posługujący się standardowym przewodnikiem "Mirabilia urbis Romae" . Przypuszczać należy, że, jak każdy Polak, interesował się polskimi pamiątkami w Rzymie, wśród
Ryc. 9. Ruiny Koloseum
Ryc. 10. Kościół S. Maria Maggiore w Rzymie
Jacek Wiesiołowski
Ryc. II. Rzymski kościół S. Maria deI PopoIo, w którym znajdował się nie zachowany nagrobek biskupa poznańskiego Mirosława Brudzewskiegoktórych znajdował się grobowiec biskupa poznańskiego Mirosława z Brudzewa w kościele S. Maria dei Popolo. Resztki Rzymu pogańskiego były przedmiotem szczególnej fascynacji humanistów i, jak sądzić można z książek Lubrańskiego, również samego biskupa. Przyciągały uwagę szczególnie resztki Forum Romanum, Panteon, czyli kościół S. Maria ad Martyres, piramida Cestiusza, uznawana za grobowiec Romulusa, teatry Pompejusza i MarcelIusa, fascynowały świeżo odnajdywane rzymskie posągi i inskrypcje. Średniowieczne legendy splatały się z uczonymi odkryciami humanistów i lekturą dawnych rzymskich dziejów, czyniąc starożytność jeszcze ciekawszą. Istniał jeszcze Rzym współczesny, będący od czasów papieża Marcina V jednym wielkim placem budowy nowych kościołów, pałaców kardynalskich i wielkich rodów rzymskich. Był też Rzym tabern, z których szczególnie cenione były wśród kurialistów taberny wokół Campo dei Fiori, nieodległe od terenów uniwersyteckich i gmachu Pałacu Kanclerskiego. Był Rzym uczonych, kontaktujących się ze sobą w salach od niedawna istniejącej Biblioteki Watykańskiej, już wówczas jednej z największych bibliotek chrześcijańskiej Europy. Rzym Sykstusa IV był bowiem Mekką dla humanistów z Włoch i całej Europy. Nie wiadomo, który z nich wpłynął na rozkwit humanistycznych zainteresowań Lubrańskiego, gdyż wpływ Agyropulosa przyjmowany jest bez jakiegokolwiek dowodu. Wracający z Włoch Lubrański miał na terenie Rzymu nawiązane konkretne kontakty. Jeżeli zdobył doktorat na Sapienzy, to miał wyrobione stosunki w kręgach audytorów rzymskich, którzy ściśle z tym uniwersytetem byli powiązani, a także układy z pozostającymi w Rzymie Polakami, które były użyteczne w pracy w kancelarii koronnej, gdzie od 1484 roku podkanclerzym był jego stryj Grze
gorz. Miał wreszcie kontakty z rzymskimi i bolońskimi środowiskami humanistycznymi. Prócz wiedzy książkowej przywoził znajomość rzymskich starożytności, które od kilkudziesięciu dopiero lat świadomie poszukiwano, odkrywano i interpretowano. Zapewne przywoził też zaczątek swej biblioteki, która co prawda nigdy nie była tak wielką i cenną, jak biblioteka Mikołaja Czepia, ale liczyła się wśród księgozbiorów polskich.
Jest ogromnym zadaniem polskich uczonych kontynuacja badań nad materiałami rzymskimi. Nawet w biografii tak wybitnej osoby, jak Jan Lubrański, występują niedopowiedzenia i braki. Tylko zgromadzenie i opracowanie tych materiałów pozwoli stwierdzić, czy Jan Lubrański mógł o sobie powiedzieć "Roma virum me fecit' bo na razie każdy zgorzkniały sceptyk może powiedzieć, że to wszystko hipotezy wiszące w chronologicznej próżni.
PRZYPISY:
1 Album studiosorum (cyt. AS), T. I, s. 207.
2 AS, I, s. 215.
3 Statuta nec non liber promotionum (cyt. Lp), wyd. J. Muczkowski, Kraków 1849, s. 79.
4 Lp, s. 83.
5 Acta Rectoralia, nr 1457.
6 Por. L Sułkowska- Kurasiowa, Polska kancelaria królewska w latach 1447-1506, Wrocław 1967.
7 H. Barycz, Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia, Kraków 1938, s. 61-65.
8 Por. tekst R. Marciniaka w tym numerze "Kroniki Miasta Poznania".
9 Bibliografię stosunków polsko-bolońskich zestawiły Z. Steczowicz-Sajderowa i Z.
Wawrykowicz, (w:) Commentationes historicae, Kraków 1988; wykazy studentów opracował R. K. Lewański.
10 Por. A. Lewicka-Kamińska, Renesansowy księgozbiór Mikołaja Czepia, Wrocław 1956.
Monografia Czepia jest jednym z pilnych postulatów naukowych.
11 J. Wiesiołowski, Mikołaj Krystynowic Z Lublina polski kurialista Z drugiej połowy XV w., "Roczniki Historyczne", 63,1997, s. 79-94.
12 Por. rkps Biblioteki PAU 8478 (Teki rzymskie), passim.
13 P k . .
or. r ps JW., passIm. u Jw. , k. 300. 15 Jw. , k. 304.
16 Jw., k. 305.
17 Jw.,k. 344,345.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr2 ; Jan Lubrański i jego dzieło dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.