POLSCYWSPÓŁTOWARZYSZE STUDIÓW JANA LUBRAŃSKIEGO JACEK WIESIOŁOWSKI K łopoty z określeniem kręgu koleżeńskiego Jana Lubrańskiego zaczynają się już w momencie, gdy wiosną 1472 roku - zapewne na przełomie kwietnia i maja - wpisał się Johannes Lamperti de Luhranyecz po raz pierwszy na listę studentów uniwersytetu krakowskiego i wniósł swoje 4 grosze opłaty, czyli połowę stawki, do kasy uniwersyteckiejl. Bakałarzem został dopiero w grudniu 1475 roku, co świadczy o jakichś problemach na początku studiów. Z regularnego toku nauki wynikałoby, iż do egzaminu bakalarskiego powinien stawać wiosną 1474 roku, a nie półtora roku później. Takie opóźnienia tłumaczymy zwykle brakiem gotówki, wymuszającym godzenie studiów z jakąś pracą zawodową, bądź słabym przygotowaniem językowym do studiów wymagających biegłej znajomości łaciny, ale to dotyczyć może jedynie studentów plebejuszy. W przypadku Jana obie przyczyny zdają się być mało przekonujące. Jest jeszcze możliwość zatracenia się w życiu studenckim, co też nie wydaje się możliwe, bo nikt nigdy nie wystawił mu opinii hulaki i ożralca. Rzut oka do metryk studentów wydaje się wyjaśniać sytuację. W 1472 roku frekwencja na uniwersytecie była katastrofalnie niska, na każdy z obu semestrów wpisywało się zaledwie po kilkudziesięciu studentów. Z powodu wojny Władysława Jagiellończyka i Jana Olbrachta o trony węgierski i czeski w 1471 roku zabrakło studentów węgierskich i częściowo śląskich, a panująca wówczas zaraza skutecznie ograniczyła podróże do Krakowa. Dopiero wiosną 1473 roku zaczyna się normalny nabór, zapisywano wtedy od stu kilkudziesięciu do nawet dwustu nowych studentów na semestr. Wydaje się wiarygodne, że w 1472 roku Lubrański rozpoczął studia, a wraz z rozprzestrzenianiem się zarazy wrócił na bezpieczniejsze, rodzinne Kujawy. Fakt, że wiosną 1474 roku zapisał się na studia jego młodszy brat Bernard 2 , pozwala postawić tezę, że jest to jednocześnie data powrotu na uczelnię Jana Lubrańskiego. Semestr w 1472 i trzy semestry w latach 1474 i 1475 pozwoliły mu opanować program nauczania wymagany od bakałarza. Po egzaminie mistrzowie krakowscy ulokowali Lubrańskiego na szóstym miejscu wśród 16 bakałarzy. Nie był to wynik satysfakcjonujący ambitnego studenta 3 , zwłaszcza że nie mogło być tajemnnicą, iż stryj młodego Lubrańskiego jest żupnikiem wielickim i bocheńskim o dużych wpływach na dworze królewskim. Wykaz bakałarzy jest jednocześnie pierwszym zestawieniem prawdziwych kolegów Jana ze studiów, gdyż trudno automatycznie przyjmować każdego studenta studiującego w latach 1472-77 w Akademii Krakowskiej za kolegę Lubrańskiego. Było ich razem około tysiąca, z których każdy miał szansę nawiązania z nim bliższego kontaktu. Krąg bakalarski Lubrańskiego składał się głównie z Polaków i Ślązaków. Liderujący grupie po egzaminie bakalarskim Stanisław z Bogatego, Klemens de Haymis i Jan z Siedlca na Śląsku nie kontynuowali dalej studiów magisterskich, a w każdym razie nie przystąpili do egzaminów na mistrza sztuk wyzwolonych, co nie było typowe dla stosunków uniwersyteckich, wzorowi młodzi bakałarze byli bowiem zachęcani do dalszych studiów. Nie podjęli również dalszych studiów Jan z Jamnie, Stanisław z Sandomierza, Bartłomiej z Ołoboku, Leonard z Wrocławia, Mikołaj z Międzyrzecza, Andrzej z Legnicy, Bernardyn z Wrocławia, Jakub ze Śremu, Mikołaj z Legnicy oraz Andrzej z Cieszyna, gdyż błędną jest wiadomość o jego późniejszym bakalaureacie z teologii. O karierze kościelnej czy świeckiej tej grupy bakałarzy brak prawie wiadomości. Z dopisków w Liber promotionum dowiadujemy się jedynie, że Andrzej z Cieszyna był altarystą w kościele Mariackim w Krakowie, a Bartłomiej z Ołoboku został - według tego zapisu - kanonikiem płockim. Mazur Stanisław z Bogatego wybrał świecką drogę kariery wśród urzędników ziemskich, która jednak nie doprowadziła go do uzyskania stanowiska kasztelana czy wojewody. Studia kontynuowali Stanisław z Krakowa oraz Henryk z Fulsztyna. Obaj uzyskali tytuły mistrzów wraz z Lubrańskim. Pozwala to uznać ich za osoby bliżej związane z Janem w latach 1474-77, zwłaszcza że przy promocji magisterskiej cała trójka zajęła trzy pierwsze miejsca na liście promocyjnej. Stanisław z Krakowa na promocji bakalarskiej był czwarty w kolejności, przy magisterium trzeci. Według noty z Liber promotionum był potem doktorem medycyny, lektorem astronomii i w końcu kanonikiem płockim. Nie jestj ednak pewne, czy w tradycji uniwersyteckiej nie pomylono go z innym Stanisławem z Krakowa. Henryk z Fulsztyna pochodził ze śląskiej linii rodu Herburtów. Przy bakalaureacie zajął ósme, a przy magisterium drugie miejsce na liście promocyjnej, zaraz po Janie Lubrańskim. W1481 roku był kanonikiem wrocławskim, w 1505 został biskupem sufraganem wrocławskim, doczekał czasów reformacyjnych i zmarł w 1538 roku. Generalnie grupa bakałarzy wówczas promowanych, ze swoją średnią promocji wynoszącą zaledwie 19 proc, odstaje niekorzystnie od średnich typowych dla uniwersytetu krakowskiego, gdzie 25 proc. bakałarzy kończyło studia magisterskie. Świadczy to pośrednio o pewnej intelektualnej słabości grupy ludzi, z którymi Lubrański przez kilka semestrów studiował. Magisterium uzyskał Jan Lubrański zaraz po Bożym Narodzeniu 1477 roku, który dla liczących lata a nativitate (od Bożego Narodzenia) uczonych krakow Jacek Wiesiołowskiskich był już rokiem 1478 4 . Zajął miejsce pierwsze, co mogło wynikać tak z jego uczoności, jak i z faktu, że w tymże roku stryj Grzegorz Lubrański objął stanowisko podkanclerzego koronnego. Do egzaminu przystępował w dużej grupie, z której 18 osób uzyskało stopień naukowy. Byli to bakałarze z lat 1471-75 (siedmiu z różnych promocji z 1475 roku, czterech z 1474, czterech z 1473, jeden z 1472 i dwóch jeszcze z 1471 roku). Zapewne najbliżsi Janowi - poza Henrykiem z Fulsztyna i Stanisławem z Krakowa - mogli być pozostali bakałarze z 1475 roku (Bartłomiej z Widawy, Węgier Antoni z Giengecz, Stefan z Poznania, Piotr z Pawłowic) oraz bakałarze z roku poprzedniego (Wawrzyniec Grodzicki z Poznania i dwaj Litwini - Jan z Wilna i Jerzy z Wołożyna). Nie o wszystkich młodych mistrzach posiadamy bliższe wiadomości. Bartłomiej z Widawy studiował w Rzymie, uzyskał - nie wiadomo jednak kiedy - stopień doktora praw. Wawrzyniec Grodzicki z Poznania został we Włoszech doktorem medycyny, potem kanonikiem poznańskim i gnieźnieńskim; podobną karierę zrobił studiujący jeszcze w 1477 roku jego brat Maciej, również medyk. Jan Andruszkiewicz z Wilna został archidiakonem wileńskim, a potem biskupem łuckim, natomiast Jerzy z Wołożynajuż w 1486 roku zasiadał w kapitule wileńskiej (do 1503). Z pozostałych starszych bakałarzy Mikołaj Hoffman z Głogowa studiował w Lipsku już w 1463 roku, a w 1471 roku nostryfikował swój bakalaureat w Krakowie. Miał być krakowskim bakałarzem teologii. Związał się początkowo z Krakowem, gdzie był kaznodzieją i altarystą w kościele Mariackim, natomiast od 1488 roku rezydował stale w Głogowie jako kanonik kolegiacki. Zmarł po 1508 roku. Mikołaj z Grodziska wstąpił do klasztoru kanoników regularnych w Trzemesznie. Walenty z Namysłowa, również bakałarz lipski, nostryfikował swój stopień w Krakowie w roku 1474, potem został kanonikiem i dziekanem w Legnicy. Jan z Wodzisławia został doktorem dekretów (przed 1492), może krakowskim, seniorem bursy prawniczej i lektorem dekretów na uniwersytecie krakowskim. Dekretystą został także Jan z Kościana, do 1511 roku senior dawnej bursy medyków na Grodzkiej. To właśnie na jego wykładzie w 1491 jeden z bakałarzy krzyknął: "Me cacalarius legere ignorat'6 [Ten zasraniec czytać nie potrafi!]. Nic nie wiemy o Węgrze Antonim ijego rodaku Dionizym z Pożonia, dalej mistrzach: Stefanie z Poznania, Piotrze z Pawłowic, Janie z Krakowa i Tomaszu z Drohobycza. Grupa magistrów była znacznie ciekawsza od grupy bakałarzy. Z osób zidentyfikowanych większość wybrała drogę kariery kościelnej - wyszedł z niej biskup płocki i poznański, biskup łucki i biskup sufragan wrocławski, dalej kilku kanoników i dwóch mało znanych krakowskich dekretystów. Zresztą wpisy w Album studiosorum wskazują, że z tych roczników wyjątkowo mało osób weszło później do grona profesorskiego w Krakowie. Dopiero od pokolenia Macieja z Miechowa, który o rok później od Jana uzyskał magisterium, zaczyna się kolejna fala znaczących uczonych krakowskich. Na grupę studentów krakowskich z czasów studiów Lubrańskiego można też spojrzeć inaczej, pamiętając, że niespełna 20 lat wcześniej właśnie na uniwersytecie, wśród szlacheckich studentów i bakałarzy uformowała się grupa polityczna braci Kurozwęckich, która w czasach studiów Lubrańskiego przejmowała władzę w kancelarii koronnej. Mimo długich studiów mistrza Jana z grupy po nad tysiąca ówcześnie studiujących zaledwie dziesięciu (wraz nim) trafiło później do kancelarii królewskiej. Większość z nich nie posiadała żadnych stopni naukowych, trzech było bakałarzami, ajeden - Jan Lasocki - włoskim doktorem dekretów (w jego wypadku studia włoskie były już tradycją rodzinną). Trzech zostało sekretarzami królewskimi (Mikołaj Bartnicki, Wojciech Górski, Jan Lasocki), pozostali byli pisarzami. Wszyscy oczywiście kończyli kariery w kapitułach katedralnych, co było standardem dla pisarzy i sekretarzy kancelarii, a Jan Wilczek z Boczowa został nawet arcybiskupem lwowskim. Mikołaja Bartnickiego Lubrański spotkał po latach w kapitule płockiej, był on nawet wysuniętym przez kapitułę kontrkandydatem Lubrańskiego na biskupa płockiego, jednak zrezygnował z rywalizacji, a Lubrański pomógł mu zostać sekretarzem królewskim. W kapitule poznańskiej zetknął się mistrz Jan z Wojciechem Górskim, wówczas kanclerzem kapituły; on również dzięki Lubrańskiemu został sekretarzem królewskim. Być może Lubrański ściągnął do Poznania Jana Grochowickiego, nadając mu kanonikat NMP na Ostrowie Tumskim. Nie wydaje się, by w kancelarii koronnej byłych studentów z lat 1472-77 łączyły jakieś bliższe więzy ideowe czy koleżeńskie 6 . Wyjątkową pozycję w Krakowie w okresie studiów Lubrańskiego miał związany z kancelarią królewską Filip Kallimach, doradca i dyplomata Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta, który w czasie pierwszego pobytu Lubrańskiego na uniwersytecie był jego kolegą, wpisując się w tym samym letnim semestrze 1472 roku. Jednak o kontaktach między nimi nic nie wiadomo, a sam wpis Kallimacha był raczej próbą zaistnienia w kręgu uniwersyteckim niż zamiarem studiowania Arystotelesa, przedmiotów trivium i quadrivium. Wśród studentów Akademii Krakowskiej nie było w tych latach przedstawicieli możnowładztwa. Studiowali tu nieliczni synowie średniej szlachty, tacy jak Piotr Wapowski czy Stanisław z Bogatego, a rzut oka na genealogię może wykaże kilku studentów, którzy pozostali w stanie świeckim, obejmując potem niższe urzędy ziemskie. Generalnie poza silnym napływem mieszczaństwa innych tendencji społecznych w kręgu studenckim nie widać. Uniwersytet wydaje się być w jakiejś kolejnej fazie wewnętrznego kryzysu i nie daje się zauważyć śladów przełomu humanistycznego, jaki podobno już ok. 1470 roku miał go objąć. Kto może, ten opuszcza uniwersytet, jak uczynił to Mikołaj Czepel, mistrz z 1475 roku, czy Mikołaj Latowicz. Atrakcyjniejsza od wykładów krakowskich wydaje się być próba zrobienia kariery w Rzymie. Tendencje humanistyczne istniały raczej na zewnątrz uniwersytetu niż - jak w Padwie czy Bolonii - wewnątrz uczelni. Najwybitniejszym studentem krakowskim tego pokolenia pozostaje Jan Lubrański, który również wybrał studia włoskie i inny typ kariery. Z biskupów wywodzących się z tej grupy osiągnął najbardziej prestiżowe stanowiska i zdobył jeden z nielicznych doktoratów dekretów. O studiach włoskich Jana Lubrańskiego wiemy to, że na pewno je odbył. Andrzej Krzycki, znający dobrze Jana z czasów swej pracy w jego kancelarii biskupiej, sam student boloński (1495-96), napisał o włoskim okresie Lubrańskiego: "Felsinea quem prim um, dehinc celsae curia Romaej Iuribus instituit Pieridumque modis". Henryk Barycz twierdzi, że Jan w Bolonii studiował krótko, bo tylko od lata Jacek Wiesiołowski Ryc. 1. Kościół Uniwersytecki w Bolonii 1478 do 1480 roku, gdyż w kwietniu 1481 roku przebywał już w Rzymie. Pozwoliłoby mu to słuchać wykładów choćby Filipa Beroalda Starszego, który zaczął wykładać retorykę i poetykę na przełomie 1479 i 1480 roku, ale już nie wykładów młodszego, wybitnego humanisty Urcea Kodra, który nieco później zasilił kadrę tego uniwersytetu. Mógł natomiast wysłuchać wykładów prawniczych głośnego dekretysty Andrea Barbazzy (zm. 1479) lub jego następcy Antonia Corsetti. Ich dzieła znalazły się zresztą później w księgozbiorze Lubrańskiego 8 . Niestety, próby weryfikacji tezy o dwu-, trzyletnich studiach zawodzą. Zestawiono niedawno wszelkie różnej wartości wzmianki, tak ze źródeł historycznych, jak i z literatury, o studentach bolońskich ze średniowiecza i renesansu, i okazało się, że żadna z nich nie odnosi się do Lubrańskiego. Brak dowodów nie przekreśla jednak tezy o bolońskich studiach mistrza Jana i nie przeczy świadectwu Andrzeja Krzyckiego, oznacza tylko, że tych śladów jeszcze nie odnaleziono i prawdopodobnie nie ma ich w podstawowych zespołach źródeł uniwersyteckich 9 . Bolonia była już od XIII wieku miastem przyciągającym polskich scholarów. Symbolicznie przypominała o tym płyta (1322), na której wśród rektorów uniwersyteckich przedstawiony był późniejszy arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria Skotnicki. Upamiętniała ona jeden z wygranych etapów walki o niezależność uniwersytetu od miejskiej władzy. Jednak próba dotarcia do nazwisk Polaków studiujących w tych trzech latach (1478-80) w Bolonii nie powiodła się. Zresztą Polacy, którzy jeszcze w latach 60. XV w. zajmowali nawet honorowe stanowiska rektorów - jak Jan Ostroróg, rektor prawników ultramontańskich studiujący w latach 1458-60, który w grudniu 1459 roku uzyskał doktorat obojga praw, Andrzej z Oporowa, rektor w latach 1462-63, doktor z 1462 roku, potem krótko lektor dekretów, Tomasz z Polski, rektor obu uniwersytetów w latach 1465-66 i lektor dekretów, czy Władysław Głębocki z Poznania, rektor prawników ultramontanów i lektor dekretów w latach 1466-67 - są prawie nieobecni w Bolonii w czasie przypuszczalnego pobytu Lubrańskiego. A dziesięć lat wcześniej, niezależnie od działania rektorów, wykładali w Bolonii i astronom Marcin Bylica z Olkusza, i medyk Jakub z Zalesia, a także być może astronom Jan de Bossis, a studiowali Piotr Chotkowski, Jan Gosłubski, Marcin ze Słupcy (były rektor poznańskiej szkoły katedralnej), Stanisław Szadek i inni. Jeszcze na samym początku lat 70. spotykamy tam późniejszego biskupa warmińskiego Łukasza Waczenrode, prawnika Dersława z Karnic czy medyka Jana z Reguł. W czasie domniemanego pobytu Lubrańskiego studiował w Bolonii tylko nieco starszy od niego Jerzy z Drohobycza, mistrz krakowski z 1473 roku, który przebywał tutaj od 1475 roku, ucząc się medycyny i pasjonując się astrologią. Już od 1478 roku był dopuszczony do lektury tak medycyny diebusfestis (w dni świą Ryc. 2. Tablica wotywna rektorów Uniwersytetu Bolońskiego z wizerunkiem rektora Jarosława Skotnickiego, późniejszego abpa gnieźnieńskiego. Rysunek z XVI w. Jacek Wiesiołowskiteczne), jak i astronomii. Przed 1481 rokiem otrzymał tytuł doktora medycyny, a w latach 1481-82 był rektorem obu uniwersytetów, artystów i prawników. Jego prognostyki były znane w Europie, co pozwoliło mu na pobyt jako astrologa na dworach Bentivogliow w Bolonii, Estów w Ferrarze czy na dworze Macieja Korwina w Budzie. Nie studiował on jednak uprzednio na uniwersytecie krakowskim. Natomiast wśród wykładowców bolońskich znajdował się medyk i astronom Mikołaj Wodka z Kwidzynia, lector rołulatus et salariatus (profesor płatny) w latach 1479-80, oczywiście boloński doktor medycyny, a później lekarz bpa Piotra z Bnina i arbpa Zbigniewa Oleśnickiego. Inni polscy współtowarzysze studiów Lubrańskiego nie są znani. Grono polskich scholarów bolońskich odżywa po 1480 roku. Już w czasie pobytu Lubrańskiego w Rzymie w latach 1482-83 rektorem ultramontanów prawników został Abraham z Polski (Zbąski?), siostrzeniec biskupa poznańskiego Uriela Górki, zapewne już wcześniej studiujący w Bolonii (może jeszcze w czasie pobytu Lubrańskiego). W 1483 roku Abraham został dopuszczony do lektury dekretów diebus jestis. Być może z tym rektoratem łączy się przybycie do Bolonii w 1482 roku (?) dwóch synów Dobrogosta z Polski wraz ze swym pedagogiem mistrzem Janem, byłym bolońskim lektorem astrologii. Jan i Jerzy - być może synowie Dobrogosta Ostroroga ze Lwówka - przebywali w Bolonii do 1488 roku. Tych kilka nazwisk, nieco niepewnych, to jedyne informacje o polskich studentach w Bolonii na przełomie lat 70. i 80. (pomijam tu studentów z Prus i Śląska). Lubrański studiował więc w okresie prawie całkowitego zaniku nacji polskiej w Bolonii. Niemniej - jeżeli teza prof. Baryczą jest słuszna - dwa lata studiów prawa na dobrym uniwersytecie i w dobrym humanistycznym środowisku miały swe znaczenie dla uformowania postawy Lubrańskiego. Pierwszym śladem pobytu Lubrańskiego w Rzymie jest wniesienie opłaty w kamerze apostolskiej za otrzymaną prowizję na archidiakonat - nie wiadomo jaki, gdyż prowizja nie została zrealizowana - w dniu 2 kwietnia 1481 r. Słusznie przypuszczał Barycz, że Jan musiał przebywać w Rzymie już dłuższy czas, skoro zdążył złożyć suplikę i uzyskać jej aprobatę. Ta data jest terminem wniesienia opłaty, a nie otrzymania aprobaty supliki. Niejest to jednak bezpośredni dowód potwierdzający rzymskie studia Jana, równie dobrze mógł on przybyć do Rzymu z Bolonii czy innego ośrodka uniwersyteckiego i załatwiwszy sprawy powrócić do przerwanych studiów. Teza Barycząjest o tyle prawdopodobna, że nie mamy żadnych informacji o Lubrańskim z innych uniwersytetów. Odnalezienie rzymskich kolegów Jana jest w praktyce niemożliwe, ponieważ Uniwersytet Rzymski nie posiada dokumentacji swych studentów dla tego okresu. O ile uchwycenie pobytu Polaka w Bolonii czy Padwie pozwala na zaliczenie go do grona studentów, to wśród Polaków obecnych w Rzymie tylko nieliczni zajmowali się studiami. Pozostaje więc określenie, kto w tych latach należał do Polonii rzymskiej. Źródła wskazują na kilkanaście osób, które latami były tam obecne. Najbardziej widocznym był w tych latach krakowski magister z 1475 roku, słynny polski kortezan, bibliofil, dyplomata i humanista Mikołaj Czepel z Poznania. U dało mu się znaleźć na dworze wicekanclerza Rodrigo Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI. Jako stały familiaris wicekanclerza był znakomicie obyty w kręgach rzymskich. Zdobywszy licencjat dekretów w latach 1477-78, właśnie na rzymskim uniwersytecie kurialnym, miał nie tylko protektora, ale także orientację w prawie i znajomości w kręgach prawników kurialnych. Zabiegał o rozliczne prebendy, najpierw na terenie Poznania i Wielkopolski, a potem już o każdą wakującą prebendę, o której się dowiedział 10 . Podobnym typem kurialisty rzymskiego był Mikołaj Krystynowy z Lublina. Pracując gdzieś w dykasteriach rzymskich już od dwudziestu lat - jak zaznaczał w suplikach - miał dobre urzędnicze kontakty, choć brakowało mu wyraźnego protektora w kurii. Właśnie w latach 1479-81 zdobył doktorat prawa na Sapienzy, mógł więc wraz z Czeplem wprowadzać tam Lubrańk . 11 S lego . Kilkunastu Polaków, przebywających wówczas w Wiecznym Mieście, zajmowało pozycje familiarisów u kardynałów rzymskich. Ta pozycja sługi stołowego kardynała zapewniała nie tylko utrzymanie w Rzymie, pozycję społeczną i protekcję, ale dawała prerogatywy prawne w sądzie papieskim. Takim familiarisem Borgii był, obok Czepia, Andrzej z Chrościc, występujący czasami jako familiaris papieża Sykstusa IV. Pokojowcem papieskim był Andrzej Róża z Boryszowic, a familiarisem Mikołaj z Latowicz. Wilhelm kardynał Ostii miał na swym dworze m.in. Jana Leszczyńskiego (potem służącego u Rafaela kard. św. Jerzego ad Velum Aureum), Mikołaja z Bedlna i Jana Starzechowskiego. Kardynał św. Krzyża Jerozolimskiego miał na swym dworze Mikołaja Kościeleckiego, wówczas prałata i kanonika wielu kapituł. Kościelecki służył też u kardynała penestryńskiego Marka wraz z nieznanym jeszcze bliżej Adamem, synem Jana z Polski. U Oliwiera, kardynała albańskiego przebywali: Jan z Łukowa, Bartłomiej z Nadarzyć i Jan Krotoski. Ryc. 3. Płyta nagrobna Mikołąja Krystynowego z Lublina. Kościół ss. Andrea e Bartolomeo na Luteranie. Jacek Wiesiołowski Ryc. 4. Loża Błogosławieństw i wejście na podwórzec przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie \nttviov : irief wri;mV»MI T T' P, i Uh'« JIMto« ni., (»wi * " I W t 11m 3» ii '»«my vi. « , , , -- -- MA .. =. _\: