ROCZNIKI WIELKOPOLSKIEprzetłumaczyła ANNA PAWlACZVK przy współpracy JACKA WIESIOŁOWSKIEGO

Kronika Miasta Poznania 1995 R.63 Nr2; Nasi Piastowie

Czas czytania: ok. 134 min.

C zasy książąt wielkopolskich znane są przede wszystkim za pośrednictwem tekstu Kroniki wielkopolskiej, a potem tekstu roczników Jana Długosza, który większość swych wiadomości o Wielkopolsce zawdzięczał właśnie Kronice wielkopolskiej i materiałom Kroniki Wielkiej. Tylko te teksty doczekały się polskiego przekładu. Roczniki wielkopolskie znane są jedynie ze swego łacińskiego tekstu, niedostępne miłośnikom Wielkopolski i Poznania. Żaden z nich nie doczekał się tłumaczenia. Wiadomości jakie one przynoszą są istotne dla ludzi chcących poznać przeszłość miasta i regionu. Przede wszystkim dlatego, iż właśnie one są autentycznym zapisem z epoki, są bardziej szczegółowe i często dokładniejsze niż wszelkie wiadomości Kroniki wielkopolskiej. W zasadzie, wstrzymując się od komentarzy pokazują rzeczywistość owej epoki Piastów wielkopolskich, najazdy na nasze ziemie jak i nasze napady na sąsiadów, czasem donoszą o klęskach żywiołowych, spiskach ludzi z elity władzy, dalej o uroczystościach dworskich czy o kolejnych majątkowych i prawnych zdobyczach ludzi z kręgu kapituł wielkopolskich. Dlatego warto je poznać, nim upiększone stylistycznie, czasem ocenzurowane lub podkolorowane, zostały włączone w ramy późniejszych kronik. N ajstarsze roczniki pisane w Wielkopolsce nie zachowały się. Oryginały zniszczone zostały w czasach rozpadu państwa Bolesława Chrobrego. Część ich zapisów uprzednio trafiła jednak do rocznikarstwa małopolskiego, tworzącego się przy krakowskim dworze Kazimierza Odnowiciela. Jakieś noty dostały się do Czech, gdy książę Brzetysław w 1038 wraz z relikwiami świętych uwoził swe łupy z Wielkopolski. Wielkopolska pozbawiona dworu królewskiego, a potem książęcego, stawała się pustynią kulturalną z oazami kultury wokół dworów biskupich i paru opactw. Powrót centrów kultury na prowincję jest ogromną zasługą okresu rozbicia dzielnicowego. Dwór księcia dzielnicowego, jeśli był oparty jednocześnie o środowisko biskupa i jego kapituły, a choćby o silną kolegiatę z jej szkolnym zapleczem, stawał się liczącym ośrodkiem kul

Anna Pawlaczyk, Jacek Wiesiołowski

tury tak świeckiej, jak kościelnej. Gdy od poło XIII w. dołączyły jeszcze środowiska mieszczańskie ze swym potencjałem ekonomicznym i ciekawością świata, powstały klasztory zakonów żebraczych (dominikanów i franciszkanów), a w okolicach zaistniały dwory możnych zafascynowanych kulturą rycerską, warunki do rozwoju kulturalnego były spełnione. Wystarczył okres działania Mieszka Starego, by rocznikarstwo wielkopolskie zaczęło się odnawiać. Książę był lojalny wobec starszego brata Bolesława Kędzierzawego, ale natychmiast po jego śmierci okazał wielkie ambicje polityczne i zaangażował swe rycerstwo i kręgi kapitulne w ogólnopolską politykę. Rocznikarze mieli już co notować. Gdy w końcu XIII w. skończyła się samodzielność Wielkopolski, skończyło się lokalne rocznikarstwo. Same ośrodki kościelne nie były w stanie kontynuować zapisów. Rocznikarstwo w XIV w. stanowi tylko nikłe odbicie swych wcześniejszych tradycji, a w XV w. traci całkiem na znaczeniu. Tworzone wówczas zapisy historyczne przybierają inną formę, wpisywane są w seryjne księgi różnych kancelarii i mają charakter wyraźnie lokalnych zapisek środowiskowych. Świetne w skali kraju trzynastowieczne rocznikarstwo wielkopolskie - głównie poznańskie - dotarło do nas nieomal przypadkiem. Wszystkie oryginały prowadzonych roczników zaginęły, niezależnie od tego przy czyim dworze były prowadzone i gdzie - w Poznaniu, Gnieźnie, Włocławku, Kaliszu - je spisywano. Szczęśliwie dokonano ich odpisu w 3 ćwierci XIV wieku dla wybitnego kronikarza i pamiętnikarza swych czasów, Janka z Czarnkowa. Albo on sam ułożył, albo też zaraz po jego śmierci z luźno zgromadzonych materiałów - tak oryginałów, jak kopii - utworzono kolekcję dziejopisarską, nazwaną potem Wielką Kroniką. Gromadziła ona zarówno kronikarskie (Kronika wielkopolska, kronika Janka z Czarnkowa), jak rocznikarskie materiały, swym zestawem wiadomości obejmując całe dzieje Polski widziane z wielkopolskiej perspektywy. Ten zestaw materiałów został uzupełniony nieco materiałami małopolskimi z kręgu katedry krakowskiej ok. 1395 r. i zaczął być kopiowany jako najbogatszy zestaw materiałów historycznych obrazujących dzieje Polski. O ile sam archetyp Wielkiej kroniki, oparty o materiały pozostałe po Janku z Czarnkowa zaginął, to kopie tej kroniki przekazane zostały aż w 9 rękopisach, głównie z 1 poło XV wieku. W ten sposób trzynastowieczne roczniki wielkopolskie zostały uratowane przed zaginięciem, a wraz z nimi Kronika wielkopolska i kronika Janka z Czarnkowa. Roczniki przechowane poza rękopisami Kroniki Wielkiej, jeśli ocalały, to tylko w pojedynczych przekazach. "Rocznik lubiński", jedyny przykład rocznika lokalnego związanego z klasztorem, ocalał tylko w dwóch fragmentach z XIII w. przechowywanych obecnie w Berlinie, niewielkie "Spominki poznańskie" ocalały we Wiedniu. "Rocznik poznański I" i "Rocznik poznański II" zaginęły w XX wieku w wielkopolskich bibliotekach. Hipotetyczny "rocznik kaliski" zniknął już w wieku XIV. Ta prawie całkowita zagłada przekazów tekstu wielkopolskiego rocznikarstwa jest rzeczywiście przerażająca. *

* W tłumaczeniu tekstów oparto się na tekście ustalonym w wydaniu B1Ygidy Kiirbis Roczniki wielkopolskie, Monumenta Poloniae historica, series nova, T.VI, Warszawa 1%2.

I. Rocznik kapituły poznańskiej

Tekst rocznika zachował się wyłącznie w kodeksach Kroniki Wielkiej. Wydawcy rozmaicie rozdzielali zapisy rocznikarskie między tekstami roczników. W ostatnim wydaniu tekstu przyjęto, iż w skład rocznika kapituły poznańskiej wchodziły zapiski z lat 965 - 1232, 1247 -1273 i 1295 -1309. Pochodzenie naj starszych wiadomości nie jest przekonywująco wyjaśnione, natomiast w latach 1247 -1273 jest to bodajże najżywiej prowadzony z wszystkich roczników polskich tego czasu. Zapisy następowały prawie na bieżąco, przynoszą ogromną ilość szczegółów dotyczących Wielkopolski, jej książąt i kościoła poznańskiego. Potem, po wiadomości o ślubie Ludgardy i Przemyśla II, następuje tajemnicza luka trwająca aż do koronacji Przemyśla II na króla Polski i niczego się nie możemy dowiedzieć o księżnej i jej małżonku. Ponieważ na tejże dacie urywa się Kronika wielkopolska, budzi się podejrzenie, iż karty tak rocznika, jak kroniki zaginęły nie bez powodu. Dopiero w 1295 zapiską o koronacji wznowione zostały noty rocznikarskie i kontynuowane przez najbliższe lata. Widoczna jest jednak ogromna autocenzura ówczesnego rocznikarza, żyjącego w okresie stałych zmian panujących w Wielkopolsce władców. Utrata przez Poznań jego stołecznej roli powoduje zaniechanie prowadzenia rocznika jeszcze przed włączeniem Poznania w skład państwa Władysława Łokietka. Wiadomości rocznika kapituły poznańskiej stanowiły istotne źródło wiadomości dla autora Kroniki wielkopolskiej, gdy pisał o wydarzeniach XIII wieku. Wprowadzał je często z niewielkimi tylko stylistycznymi zmianami. Gdy później kopiowano wiadomości rocznika tworząc zwód Kroniki Wielkiej, kopista kilkukrotnie opuszczał całkowicie obszerne noty rocznikarskie, odsyłając do wcześniej przepisanych kart z tekstem kroniki. Być może uczynił to też bez zaznaczania w tekście, gdyż niektóre lokalne wiadomości Kroniki wielkopolskiej powinny były się wcześniej znajdować właśnie w tekście rocznika kapituły poznańskiej.

[1] W roku pańskim 965 Dąbrówka z Czech poślubiła Mieszka, księcia polskiego, który to Mieszko w następnym roku przyjął chrzest. [2] Zatem w roku pańskim 968 Jordan, pierwszy biskup został w Polsce ustanowiony, a zmarł w roku 984. [3[ Zatem w roku itd. 999 [! 992] książę Mieszko, pierwszy chrześcijanin polski zmarł. [4] Zatem w roku 977 święty Wojciech poniósł śmierć męczeńską. [999] Święty Gaudenty został powołany na biskupa.

[5] Wiersz:

Wroku tysięcznym setnym trzydziestym i jeszcze ósmym książę Polski Bolesław zgasł o świcie w przededniu kalend listopada Żył na tym świecie sześć lat i pięćdziesiąt?

Komentarz Wydawniczy wykorzystano w uzupełnieniach rzeczowych dotyczących osób i miejscowości wymienionych w tekstach oraz poprawek i objaśnień dat. Wszystkie te uzupełnienia umieszczono w nawiasach kwadratowych. Por. też G. Labuda, Rocznik poznański, Studia źródłoznawcze T.2 1958 s.97-112; B. Kiirbis, Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa 1959 ; J. Wiesiołowski, Kolekcje historyczne w Polsce średniowiecznej XIVXV wieku, Wrocław 1967 oraz Kronika wielkopolska. Monumenta Połoniae historica, series nova, T.VIII, wyd. B. Kiirbis, Warszawa 1970; Kronika wielkopolska, przetłumaczył K. Abgarowicz, opracowała B. Kiirbis, Warszawa 1965.

Anna Pawlaczyk

[6] Zatem w roku 1142 [! 1146] Władysław, syn Bolesława zwanego Krzywoustym, pobity koło Poznania przez braci zbiegł na Węgry. [7] W roku 1025 zmarł Bolesław Wielki.

[8] Zatem w roku 1034 zmarł Mieszko [II], król Polski, syn wielkiego Bolesława.

[9] Zatem w roku 1179 [! 1177] Mieszko Stary został wygnany. [10] Zatem w roku 1181 odzyskał Gniezno.

[11] Zatem w roku 1183 [! 1193] Mieszko, syn Mieszka Starego, zmarł.

[12] Zatem w roku 1184 [! 1194] Kazimierz Wielki [Sprawiedliwy], książę krakowski, zmarł, i Odon, syn Mieszka [Starego], zmarł w tym samym roku. [13] Zatem w roku 1185 [! 1195] Mieszko został zraniony przez Krakowian, a Bolesław, jego syn, został zabity. [14] Zatem w roku 1202 Mieszko Wielki [Stary] zmarł. [15] Zatem w roku 1229 Leszek [Biały], książę krakowski i pomorski, został zabity pod Gąsawą. [16] Zatem w roku 1232 [! 1231] Władysław [Laskonogi], syn Mieszka, został wygnany [1229] i zmarł na wygnaniu. [17] Zatem w roku 1279 zmarł Bolesław, książę polski, zwany Pobożnym, i w tym samym roku zmarł w Krakowie drugi Bolesław, zwany Wstydliwym.

[18] W roku pańskim 1247 książę Bolesław [Pobożny], syn niegdyś Władysława zwanego Odowicz, który wówczas miał w posiadaniu Kalisz, odzyskał twierdzę Ląd, którą okupował książę Kazimierz, syn niegdyś Konrada, książę kujawski. Por. Kronika wielkopolska, rozdz. 83 [19] W tym samym roku zmarł książę Konrad [Mazowiecki], ojciec Kazimierza i Siemowita, pozostawiając synowi Siemowitowi, swoje księstwo, jednak po pogrzebie ojca jego brat Kazimierz znienacka zajął Łęczycę, Spicymierz, Sieradz i Rozprzę, podczas gdy jego brat Siemowit wraz z [Agafią], matką ich obu, sprawowali ojcowskie pogrzebowe obrzędy. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 83

Pieczęć Mieszka Starego, księcia wielkopolskiego (1177) (intagilo rzymskie z jadącym Bacchusem) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Pieczęć Mieszka Starego, księcia wielkopolskiego (rzekomo 1175) (falsyfikat z poł XIII wieku) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

[20] W roku pańskim 1248 Przemysł, książę Polski, pojmał komesa Tomasza, kasztelana poznańskiego i Tomisława, jego syna, a swego podczaszego, w więzach dostarczył do Gniezna i oddał pod straż. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 86 [21] W tym samym roku książę Kazimier odzyskałz twierdzę Ląd. [22] W tymże roku biskup poznański Boguchwał nadał Niemcom z Międzyrzecza przywilej zwolnienia z dziesięciny na dwa lata, czyli w owym roku i następnym. [23] W tymże roku Boguchwał, biskup poznański, otrzymał wieś Kozłów od księcia [mazowieckiego] Siemowita za 90 grzywien srebrnych, które ów książę winien był zapłacić biskupowi za ojcowskie długi. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 86 [24] W tym samym roku Jakub, archidiakon leodyjski, kapelan papieża i jego legat w Polsce, Prusach i na Pomorzu, celebrował synod we Wrocławiu. U czestniczyli w nim: Fulko, arcybiskup gnieźnieński, Tomasz, biskup wrocławski, Michał, biskup włocławski, biskup krakowski Prandota, poznański Boguchwał, płocki Piotr, lubuski N anker i pierwszy biskup chełmski Heidenreich. N a tymże synodzie ów Jakub za zgodą biskupów uwolnił Polaków od ślubu, którym byli związani, o wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Z dawien dawna mieli bowiem Polacy zwyczaj, by zaprzestawać spożywania mięsa w niedzielę Circumdederunt me, lecz odmienili go i dlatego nazbyt często byli ekskomunikowani, a stąd powstawało, jak się zdaje, niebezpieczeństwo dla dusz. Ten sam Jakub ze swymi biskupami postanowili, by Polacy i inni mieszkańcy tej ziemi podług swego osądu swobodnie decydowali, czy komu podoba się z dobrej woli powstrzymać od pokarmów mięsnych od wspomnianej niedzieli aż do Zmartwychwstania Pańskiego. A jeśli tak się spodoba, niechaj dochowa tego zwyczaju aż do niedzieli Esto mihi. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 84 [25] Zatem w tym samym roku pan Fulko, arcybiskup gnieźnieński, i biskupi polscy przeznaczyli piątą część dochodów kościelnych z trzech lat za pośrednictwem brata Godfryda, kaznodziei i penitencjarza papieskiego, na wspomożenie kościoła rzymskiego, kiedy ten sam papież pozbawił władzy cesarza Fryderyka na synodzie w Lyonie i skierował przeciw niemu ramię świeckiej władzy. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 85 [26] W tymże roku Ludwik, król Francji, przeprawił się przez morze zamierzając walczyć o Grób Pana naszego Jezusa Chrystusa i Ziemię Świętą. [27] W roku pańskim 1249 książę polski Przemysł umocnił Poznań i bratu swemu Bolesławowi dał Gniezno, metropolię Polski, i inne twierdze: Nakło,

Pieczęć Odona księcia kaliskiego (przed 1194) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Anna Pawlaczyk

Ujście, Czarnków, Żnin, Ostrów, Bnin, Giecz, Biechów. Bolesław zaś dał na wieczne posiadanie wspomnianemu bratu swemu, księciu Przemysłowi, swą część ziemi kaliskiej i jej twierdzy Kalisza, którą posiadał prawem dziedziczenia poza działem ziemi jako pierworodny syn. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 8 [28] W tym samym roku książę śląski Bolesław, syn niegdyś księcia Henryka, darował Lubusz, twierdzę szlachetną i bezpieczną, arcybiskupowi magdeburskiemu, w zamian za pomoc przeciwko swemu bratu Henrykowi, księciu wrocławskiemu, z którym wojował dlatego, że tenże Henryk rzeczonego brata Bolesława pojmał uprzednio i uwięził pod strażą w wieży w Legnicy. Skąd zdołał ów Bolesław zbiec z ziem brata swego Henryka. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 88 [29] W tymże roku książę opolski Władysław, syn niegdyś księcia Kazimierza, który okupował Rudę, darował ją Kazimierzowi, synowi niegdyś księcia kujawskiego Konrada, za 50 srebrnych grzywien, które winien był wdowie po swym bracie Mieszku, Jucie. Pozostawił bowiem w testamencie ów Mieszko rzeczoną sumę swej żonie, siostrze mianowicie Kazimierza. Jej dłużnikiem stał się tenże Władysław, wszedłszy w prawa sukcesji owego Mieszka. Zaiste, Pan sprawiedliwy i miłujący sprawiedliwość nigdy nie zapomina o miłosierdziu - gdy posła Władysława wysłano dla przekazania twierdzy, a posłowie Kazimierza zwlekali z jej odebraniem, książę polski Przemysł, zebrawszy wojska swe przepędził wysłanników wspomnianych książąt, a samą twierdzę obiegł i zdobył, sam bowiem ubiegał się o nią na mocy prawa dziedziczenia. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 89 [30] W tymże roku, w noc po święcie Św. Jana Chrzciciela [25 VI], ja Boguchwał, grzesznik, biskup poznański, usłyszałem w jakowejś pobożnej wizji pewnego zakonnika mówiącego: "Do dwudziestu pięciu lat cała Polska zostanie wypełniona". A gdy poprosiłem pilnie mówiącego o wyjaśnienie, czy na dobre, czy na złe zostanie wypełniona, nie odpowiedział mi, lecz jednak rzekł, że i papieża losy się wypełnią. Ja poprosiłem, by obróciło się to na dobre. Zbudzony ze snu wyjawiłem to zdarzenie kilku moim kapelanom. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 89 [31] W tym samym roku w ziemi czerskiej, pomiędzy wsią Rakowo, należącą do biskupa poznańskiego, a wsią Rozniszewo, należącą do pewnego Domawica, zostały wytyczone granice od rzeki Wisły aż do brzegu rzeki Pilicy, z polecenia księcia Siemowita, za wspólną zgodą na takie postanowienie biskupa Boguchwała i rzeczonego Domawica, i obecnych świadków. Był też obecny tamże prepozyt panien norbertanek z Kazimierza, od których ową wieś miał w posiadaniu rzeczony Domawic. Granice zaś wyznaczono gdzieniegdzie usypaniem ziemi na kształt kopców, gdzieniegdzie nacięciem drzew, które powszechnie nazywa się granicznymi. [32] W tym samym roku Konrad, syn niegdyś Henryka, księcia śląskiego zabitego przez Tatarów, z obawy przed bratem Bolesławem [Rogatką] przeniósł się do Polski, do Przemyśla, księcia wielkopolskiego, swego szwagra,

który go goscInnie przyjął i szlachetnie traktował. Wreszcie zebrawszy wojsko swoje, a także swego brata Bolesława, księcia gnieźnieńskiego, zbudował i umocnił twierdzę Bytom, i przekazał ją wspomnianemu szwagrowi swemu Konradowi. Gdy zaś twierdza ta została wzniesiona, książę Przemysł księcia Bolesława [Rogatkę] pojmał i uwięził, gdyż odmówił on bratu swemu Konradowi prawa do części ziemi, a nawet tegoż podstępnie zgładzić usiłował. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 90

[33] W tymże roku książę Przemysł owemu Konradowi siostrę swą, panią Salomee, dał za małżonkę. Ślub odbył się w Poznaniu, w obecności arcybiskupa gnieźnieńskiego Fulka i biskupa poznańskiego Boguchwała. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 90 [34] W tym samym roku komes Tomasz i jego synowie, Jan i Sędziwój, zostali wyswobodzeni z niewoli za sprawą poręczycieli pod warunkiem, że księciu Przemysłowi w dobrej wierze, bez podstępów będą służyć. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 90 [35] W roku pańskim 1254 [! 1249], w Kalendy stycznia [1 I] matka pana księcia Przemyśla, Jadwiga, zakończyła żywot i została pochowana w kościele gnieźnieńskim. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 90 [36] W tymże roku [1249], czternastego dnia przed Kalendami czerwca [19 V], książę Przemysł brata swego Bolesława pojmał i zajął wszystkie jego posiadłości, mianowicie twierdze Gniezno, Nakło i Ujście, które mu się poddały. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 90 [37] W tym samym roku dziesiętnicy biskupi z Ciążenia zostali skazani wyrokiem księcia Przemyśla na to, aby biskupowi poznańskiemu Buguchwałowi zwozić drwa do jego kuchni i browaru. Ogłoszono także w sentencji wyroku, że każdy z tych ludzi winien dostarczyć biskupowi trzy duże - tak zwane podwójne - wozy siana, które to siano mają sami skosić i wozem swym dostarczyć do stajni biskupich. [38] W tym samym roku [Eryk IV] król Danii został zabity przez swego brata Abla, który przejął jego królestwo. [39] W tymże roku książę Konrad [z Bytomia], syn Henryka, brata swego, księcia Henryka [z Wrocławia] pojmał w niewolę za to, że ten obiecał był i potwierdził przysięgą, że zażąda od brata ich obu, Bolesława [Rogatki], pewnej części ziemi, a tego nie uczynił. Sam książę Henryk został uwolniony w zamian za zakładników, pod warunkiem jednak, żeby albo od brata Bolesława zażądał sprawiedliwości dla brata Konrada, lub zadośćuczynił owemu Konradowi z własnej ziemi. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 92 [40] W roku pańskim 1251 książę Bolesław, syn Henryka, Ikona, syna Mirona, kasztelana krośnieńskiego, którego zdawał się miłować najbardziej ze wszystkich ludzi, i którego każdą prośbę spełniał, i któremu ów książę przekazał był wiele pieniędzy, pojmał w niewolę i oddał Niemcom pod straż, chcąc odeń pieniądze wymusić, by mógł dzięki nim uzyskać pomoc niemiecką. Co widząc Polacy, którzy przebywali przy owym księciu Bolesławie, zwątpili

Anna Pawlaczykw niego i opuściwszy go jako swego honoru prześladowcę, przeszli na stronę jego brata Konrada, wydając mu Krosno i inne warownie. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 93 [41] W tym samym roku dziesiętnicy biskupi z Poznania zostali postanowieniem księcia Przemyśla zmuszeni do znoszenia drewna do kuchni biskupiej i browaru. Postanowiono, że jeśli ojciec z synem lub dwaj bracia owych ludzi biskupich podzielą pomiędzy siebie swój majątek i będą żyć osobno, każdy z nich będzie opłaty, świadczenia i służby oddawać w całości biskupowi, panu swemu. [42] W roku pańskim 1250 Fryderyk niegdyś cesarz, którego papież Innocenty IV pozbawił władzy głównie dlatego, że gdy został przez papieża Grzegorza IX uroczyście ekskomunikowany, przez kilka lat gardząc zwierzchnictwem Kościoła trwał w anatemie, w dniu św. Łucji [13 XII] zakończył żywot. Był zaś ekskomunikowany dlatego, że pewnych kardynałów, legatów Stolicy Apostolskiej, przybyłych do niego pojmał w niewolę, nie bojąc się gniewu Bożego, innych kazał zabić, doświadczył ich różnorakimi karami na wzgardę kleru i wolności kościelnych. [43] W roku pańskim 1251 Przemysł, książę Polski, siostrę Eufemię dał za żonę Władysławowi, księciu opolskiemu, choć z owym Władysławem łączyło ją pokrewieństwo czwartego stopnia. Por. Kromka wielkopolska rozdz. 94 [44] W tym samym roku zdarzyło się, że łotrzykowie jacyś wyruszyli z Lubusza, by zdobyć łupy ze wsi i miast polskich, i skrycie podeszli aż na pola pod Zbąszyniem. A gdy zamierzali uprowadzić zbójeckim zwyczajem pasące się tam zwierzęta, któryś z pasterzy rzekł do nich: "Dlaczego dla małej zdobyczy porzucacie większą? Oto przecież twierdzy Zbąszyń pilnuje ledwie trzech ludzi, czekających na swych panów, którzy mają przybyć jako straż twierdzy." Słysząc to łotrzykowie umyślili udać się do twierdzy niby jako owa straż, i takim podstępem ją zdobyli. Zaprawdę, gdy wieść o tym zdarzeniu dotarła nazajutrz do czcigodnego księcia wielkopolskiego Przemyśla i przeszyła go niczym strzała z wysokości, bez nijakiej zwłoki, lecz jako mąż odważny, choć z niewielu tylko rycerzami, jacy na jego dworze pozostawali, twierdzę ową wraz z rozbójnikami wewnątrz pozostającymi otoczył, dając wszystkim wielmożom wielkopolskim i całemu ludowi stanowcze polecenie, aby dla uchronienia się od tak wielkiej krzywdy czym prędzej do niego przybywali. Słysząc to, szlachta i lud, jak było przykazane, bez zwłoki otoczyli wspomnianą twierdzę wielką liczbą zbrojnych. Gdy zaś łotrzykowie, którzy twierdzę zajmowali, ujrzeli się w śmiertelnych terminach, prosili o łaskę. Książę Przemysł zaś z wrodzonej sobie łagodności uczynił pokój z śmiertelnymi wrogami, darował im życie, choć ich samych miał w swej mocy. A łotrzykowie, mając ocalenie życia za spodziewaną zdobycz, wrócili do siebie. Przesławny książę Przemysł, radując się wielce ocaleniem swych rycerzy, twierdzę zajął i trzymał w pokoju. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 95 [45] W roku pańskim 1252 Przemysł, książę polski, czcigodnego Konrada, księcia głogowskiego, w kościele poznańskim wieńcząc pasem rycerskim, nadał

mu godność rycerza. Dokonano tego w dniu Św. Stefana [2 VIII], a mszę odprawił biskup poznański Boguchwał. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 96 [46] W tym samym roku brat Gerard z zakonu dominikanów, wysłannik brata Hugona, dominikanina, kardynała prezbytera, legata Stolicy Apostolskiej, przybył do Poznania i na zwołanym zgromadzeniu z udziałem biskupa poznańskiego Boguchwała, kleru miasta i całej diecezji, mocą władzy wspomnianego legata ekskomunikował publicznie wszystkich jawnie żyjących w nieślubnych związkach. Na polecenie wspomnianego legata rzeczony biskup ze swym klerem na 80 grzywien srebrnych wagi kolońskiej zostali oszacowani i je zapłacili. [47] W tymże roku Michał, biskup kujawski, w dniu św. Cyriaka [8 VIII] zakończył ziemski żywot. [48] W tymże roku książę pomorski Barnim zajął Drezdenko, a w tym samym miesiącu, po jego ataku, książę polski Przemysł odzyskał tę twierdzę. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 96 [49] W tym samym roku pan Boguchwał, biskup poznański, Gościmira z synami i synowcami, dziećmi niegdyś Czechosława, jego brata, mianowicie Gościmirem i N ezadonem, w imieniu kościoła poznańskiego od księcia Kazimierza odzyskał i przekazał ich księciu Przemysłowi, ponieważ przez księcia Bolesława za nich samych winnicę we Winnogórze otrzymał był i posiadał ją w imieniu swego kościoła. [50] W tymże roku pan Wolimir został konsekrowany na biskupa włocławskiego. [51] W tymże roku szlachetny pan komes [Bogumił], palatyn (wielko )polski, zasnął w Chrystusie. [52] W roku pańskim 1253, w piątym dniu przed Idami lutego [9 II], pan Boguchwał, biskup poznański, zakończył ziemski żywot we wsi Solec. A biskup ten lubował się w czytaniu świętych ksiąg po całych dniach i nocach, które to księgi w większości pozostawił po swej śmierci kościołowi poznańskiemu. Tak je umiłował, że wobec miłości do nich za nic miał sobie skarbnicę wszelkich rzeczy świata tego. Biskup ten również w drugim roku swego posługiwania chór i prezbiterium katedry poznańskiej z powodu pewnych pęknięć murów kazał całkowicie wyburzyć i postanowił wznieść nowy fundament i tak rzecz kontunuować. Spędził zaś na stolicy biskupiej 10 lat i 26 tygodni. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 97

[53] Nota.

W tym samym roku brat Gerard z zakonu dominikanów po raz drugi przybywając do Polski z polecenia Hugona, kardynała i legata zażądał od kościoła poznańskiego na wydatki dla tegoż legata 80 grzywien srebrnych wagi poznańskiej ze wspólnego skarbca, dla przeprowadzenia wyboru w tym kościele. Owa elekcja tak przebiegała: cały przebieg elekcji złożono w ręce trzech kompromisowych elektorów, mianowicie Piotra prepozyta, Piotra dziekana, Gerarda scholastyka, a kogo by owi trzej wybrali, wspomniani kanonicy mieli za

Anna Pawlaczyktwierdzić i uprawomocnic. Wezwawszy łaski Ducha Świętego wybrali pana Piotra dziekana, męża sprawiedliwego i pobożnego. Lecz ponieważ istniał zakaz, który nie pozwalał arcybiskupowi metropolicie polskiemu zatwierdzać wybranych w Polsce bez wiedzy i zezwolenia Hugona, kardynała i legata, przeto kanonicy wysłali do wspomnianego kardynała Hugona pana Piotra, kanclerza niegdyś pana Boguchwała biskupa, dla zatwierdzenia elekcji. Gdy tenże znalazł się w drodze, napadli go, pojmali i ograbili jacyś ludzie, i tak powrócił nie załatwiwszy sprawy. Wspomniani kanonicy wysłali więc natychmiast innych posłów. Przybyli oni do samego Hugona, uzyskali zatwierdzenie i listy zatwierdzające, i inne listy do arcybiskupa metropolity, w których zakaz ten został odwołany. Wspomniani zatem kanonicy, gdy otrzymali listy zatwierdzające, wybrali się w drogę do pana Fulka arcybiskupa. Spotkali się w pobliżu rzeki Nidy. A gdy zjawili się owi kanonicy ze swym elektem, panem Piotrem, przed obliczem owego pana arcybiskupa, sprzeciwił się ich wyborowi pan Jan, kanonik tego kościoła, mówiąc, że jego osobę pominięto w tej elekcji, i żądał jej unieważnienia raczej niż zatwierdzenia. A gdy po długich rozmowach nie zdołali dojść do żadnych wniosków w sprawie zatwierdzenia, posłowie poprosili o drugi termin, pan zaś arcybiskup wyznaczył im inny termin spotkania w Sławnie. A gdy po raz wtóry zjawili się w wyznaczonym czasie i miejscu, pan Teofil, archidiakon czerski, kanonik poznański, również sprzeciwił się mówiąc: "Ponieważ na was przypadła wolna elekcja i mnie na nią nie wezwaliście, choć przecież mogłem przybyć, gdyby mnie wezwano, przeto uważam, że zostałem zlekceważony". I tak wówczas też nie zdołali wspomniani kanonicy uzyskać żadnej decyzji w sprawie zatwierdzenia elekcji. Słysząc zaś o tym pan Opizo, opat z Mezano, który był wtedy legatem w Polsce, że taka niezgoda zapanowała wśród wspomnianych kanoników, polecił im przybyć do siebie. I przybyli aż do Wrocławia. A gdy stawili się w obecności tegoż legata, napomniał ich, by szukali porozumienia. Przyjmując zbawienną radę, obie strony w obliczu legata zgodziły się na wspomnianego pana Piotra dziekana. Widząc to wspomniany legat, że stali się jednomyślni w sprawie elekcji, tęż e mocą władzy papieskiej zatwierdził. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 97

[54] W tym samym roku książę Przemysł szlachetnego męża brata, księcia Bolesława, w święto Wielkiejnocy [20 IV] uwolnił z niewoli, w którą go był pojmał, dając mu czasowo twierdzę Kalisz, dopóki nie przydzieli mu innej części ziemi. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 99 [55] W tymże roku czcigodny książę Przemysł na prośbę pewnego mieszczanina [Tomasza] z Gubina przeprowadził swych obywateli z miasta położonego w okolicy zwanej Sródka, w pobliżu kościoła Św. Małgorzaty, i przeniósł ich z tamtej strony Warty w pobliże kościoła Św. Marcina, gdzie było wcześniej lokowane inne miasto, które ów książę kazał umocnić murami i fosami. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 100 [56] W tym samym roku szlachetni mężowie, książęta (wielko)polscy, mianowicie Przemysł i Bolesław, przybyli do kasztelanii w Gieczu i rokowali pomiędzy sobą o podziale swej ziemi. Na te rokowania przybył Fulko, arcybiskup gnieźnieński i wielu (wielko )polskich możnych. I gdy tak wiele radzili między sobą o tej sprawie, wspomniany książę (wielko)polski Przemysł, bratu swemu panu Bolesławowi darował Gniezno, metropolię Polski, Kalisz, Rudę, Giecz, Bnin i Biechowo.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 99 [57] W tymże roku, w dniu Wszystkich Świętych [1 XI], po sumie w katedrze poznańskiej kanonicy tego kościoła, którzy wówczas ze swym elektem panem Piotrem siedzieli dla przeprowadzenia spraw, usłyszeli sześciokrotny huk piorunów. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 101 [58] Zatem w tym samym roku pani Elżbieta, żona księcia Przemyśla, urodziła córki bliźniaczki [Annę i Ofkę]. [59] W tym samym roku, od święta Wielkiejnocy [20 IV], aż do dnia św.

Jakuba Apostoła [25 VII], którego święto przypada podczas żniw, nieustannie dniem i nocą padały deszcze. Doszło do takich powodzi, że wieloma polami i drogami można było pływać, a podczas zbiorów poszukiwano wzniesień dla gromadzenia zebranych płodów. Znajdowano także ryby na wielu polach w zagonach i chwytali je ludzie w bajorach i potoczkach. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 101 [60] W tym samym roku pan Piotr, elekt poznański, we wsi Kozłów należącej do księcia Siemowita [mazowieckiego] został przez czcigodnego ojca pana Fulka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, konsekrowany na biskupa.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 102 [61] W tymże roku brat Wit z zakonu dominikanów został ustanowiony pierwszym biskupem na Litwie, i tamże w Kozłowie razem z Piotrem został wyświęcony. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 102 [62] N astępny rok od narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa, w którym to roku przyjął ciało z Marii Dziewicy. Pan Piotr biskup. [!] W roku pańskim 1254 pan Piotr, biskup płocki, wstąpił na drogę życia WIecznego.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 104 [63] W tym samym roku pan Opizo, opat z Mezano, legat Stolicy Apostolskiej w Polsce, ekskomunikował czcigodnego męża, pana księcia Przemyśla, i całą ziemię w jego księstwie obłożył interdyktem za to, że ten książę, mimo obecności legata na ziemi śląskiej, dopuścił do splądrowania pewnego miasta należącego do księcia Henryka, mianowicie Oleśnicy. Ów książę nakazał to miasto splądrować z tego powodu, że tenże książę Henryk obowiązany był wspomnianemu Przemysłowi 50 srebrnych grzywien za jakiegoś niemieckiego jeńca, a nie zapłacił mu rzeczonej sumy, choć często się tenże książę Przemysł upominał. Która to ekskomunika obowiązywała od piątku po niedzieli Reminiscere aż do wtorku po niedzieli Iudica [8 do 31 III 1254] itd. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 103

Anna Pawlaczyk

[64] W tym samym roku pan Andrzej, prepozyt płocki, zwany Ciołkiem, został wybrany i w tym samym roku wyświęcony na biskupa płockiego. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 104 [65] Zatem w tymże roku najświętszy męczennik Stanisław, biskup niegdyś krakowski, ósmego dnia przed Idami maja [8 V] za pontyfikatu papieża Innocentego został uroczyście kanonizowany. W owej kanonizacji uczestniczyli: Opizo, opat z Mezano, legat papieski, Fulko, arcybiskup gnieźnieński, Prandota, biskup krakowski, Tomasz - wrocławski, Wolimir - włocławski, Andrzej - płocki, Wit - pierwszy biskup litewski z zakonu dominikanów, Gerard, pierwszy biskup Rusi z zakonu cystersów, a także szlachetni panowie książęta polscy: Kazimierz, książę łęczycki i kujawski, Przemysł, książę (wielkopolski, Siemowit, książę mazowiecki, Bolesław, książę krakowski i sandomierski, Władysław, książę opolski. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 105 [66] W tym samym roku pan Piotr, biskup poznański, został porażony prawostronnym paraliżem i trwał w tym stanie od ósmego dnia przed Kalendami maja aż do dnia czwartego przed Idami maja [24 IV do 12 V], a ten był dniem ostatnim jego żywota. Jego następcą został w tymże roku Boguchwał z Czernelina w diecezji poznańskiej, który przez pana Fulka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, w Kurzelowie został wyświęcony na wspomnianego biskupa. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 105 [67] W tymże roku, w miesiącu wrześniu, czcigodni panowie, książęta polscy, bracia przyrodni Przemysł i Bolesław, wraz z panem Konradem, księciem głogowskim, synem niegdyś księcia śląskiego Henryka [Pobożnego], zebrali swe wojska i udali się aż nad rzekę po polsku zwaną Widawa, odległą od Wrocławia o kilka mil, i wysławszy wojsko splądrowali ziemie księcia Henryka, brata wspomnianego księcia Konrada. Splądrowali ziemie wokół Trzebnicy i wokół Cerekwicy, i na całym Pogórzu, a pewna część wojska przeprawiła się nawet przez Odrę i plądrowała wokół Leśnicy, z wyjątkiem wsi kościelnych, które owi książęta uczynili nietykalnymi, wolnymi od wszelkiego zniszczenIa. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 107 [68] Następuje inna opowieść w te słowa.

W tym samym roku, mianowicie 1254, Kazimierz, książę łęczycki, brata swego pana Siemowita, księcia mazowieckiego, i jego małżonkę pojmał i trzymał w niewoli. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 108 [69] O konsekracji Boguchwała. Rubryka.

W roku pańskim 1255, w niedzielę Reminiscere [21 II], w kościele w Lądzie, pan Boguchwał z Czernelina został przez czcigodnego ojca pana Fulka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, konsekrowany na biskupa. W konsekracji uczestniczyli czcigodni ojcowie, mianowicie Tomasz, biskup wrocławski, Wolimir - włocławski, Andrzej - płocki i pewien biskup chełmiński [Heidenreich], z zakonu dominikanów. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 109

Pieczęci: l. Leszka Czarnego, księcia krakowskiego, sandomierskiego i sieradzkiego (klęczącego przed św. Stanisławem), 2. jej contrasigiIlum, 3. Przemyśla I, księcia wielkopolskiego, 4. Przemyśla II, księcia wielkopolskiego i 5. tegoż Rys K.W. Kielisińskiego ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej

Anna Pawlaczyk

[70] W tymże roku Domarat, rycerz, sędzia (wielko )polski, po oktawie Wielkiejnocy [po 4 IV] spożył wieczorny posiłek, w dobrym zdrowiu położył się do łóżka, by zasnąć, i zaraz pozbawiła go życia niespodziewana i nagła śmierć. [71] W tym samym roku, w oktawie Wielkiejnocy, książę Kazimierz [Łęczycki] brata swego księcia Siemowita wyswobodził z niewoli. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 110 [72] W tym samym roku książę Mściwoj, syn księcia pomorskiego Świętopełka, w noc św. Michała [29 IX] zajął potężną twierdzę Nakło, która jest kluczem do całej Polski, przez zdradę jakiegoś kusznika. A gdy prędko dotarła wieść o tym zdarzeniu do szlachetnego pana, księcia Przemyśla, do którego należała ta twierdza, wspomniany książę, zebrawszy wojsko swe i wojsko swego brata, księcia Bolesława, wraz z księciem łęczyckim Kazimierzem otoczyli zewsząd wspomnianą twierdzę. Bolesław zaś, książę krakowski, syn niegdyś Leszka, temu księciu wysłał posiłki tysiąca mężów, a książę Semowit, syn niegdyś Konrada, brat Kazimierza, posłał ośmiuset. I tak wodzowie, Przemysł i Kazimierz, widząc trwałość twierdzy i nie mając do niej łatwego dostępu, by ją odzyskać, obawiając się też utraty swych ludzi, w pobliżu owej drogi, przy bramie polskiej na zachodzie, wznieśli pewien mały zameczek dla umocnienia granic Polski, by stamtąd można ich strzec. W ten sposób była Polska wystarczająco strzeżona, gdyż Pomorzanie nie mogli plądrować polskiej ziemi z dawnej twierdzy, choć z najwyższym wysiłkiem i strachem mogli zrobić wypad i - pozostawiwszy tam straże - pozbierać drwa z pozostawionych stanowisk polskich, i powrócić do siebie. Straże natomiast, zarówno z nowej twierdzy czy zameczku, jak i ze starego grodu Nakła, często prowokowały się nawzajem i walczyły, a z pomocą Bożą Polacy wiele razy zwyciężali i zabijali Pomorzan.

Zdarzyło się zaś - niejako pokuta za grzechy - że pewnego dnia, gdy spotkali się Polacy i Pomorzanie tak z nowego zamku, jak i dawnego, i wdali się ze sobą w walkę, Pomorzanie zwyciężyli Polaków. Wśród nich został zabity prawy rycerz polski, Hemram i potężny rycerz Pakosław, syn Szczedrzyka, który był w wielkich łaskach u księcia Przemyśla. Powiadają wszakże, iż wielu Pomorzan zostało w tej bitwie rannych i zabitych itd.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 111 [73] Następuje opowieść o księciu Przemyśle.

W roku pańskim 1256 książę Przemysł ze swoim wojskiem i z rycerzami brata Bolesława, i z panem księciem Kazimierzem przybyli razem do Nakła, i za zgodną radą ludzi roztropnych posunęli się aż do twierdzy Pomorzan zwanej Raciąż, i otaczając ją ze wszystkich stron wojsko podłożyło wszędzie ogień, tak aby przeraziły się straże twierdzy i wydały ją w ręce księcia Przemyśla. Ci odważnie walczący mężowie żadną miarą nie chcieli tak poddawać twierdzy, gdyż przysięgali na wierność swemu księciu, dopóki całej twierdzy wraz z zamkniętymi wewnątrz ludźmi nie ogarnął gwałtowny pożar. A gdy Polacy ujrzeli już Pomorzan w rozpaczy, rzucili się w ogień i ilu się dało ludzi wyrwali z pożaru mężów, kobiet i dzieci. Wśród pojmanych znaleźli się kasztelan Sokół, sędzia, chorąży i zostali wydani w ręce księcia Przemyśla. Ma

jatek zaś tych wspomnianych ludzi w części spłonął, w części porwali go Polacy, to, czego ogień jeszcze nie pochłonął. Wielu tam ludzi, znaczących i małych, spłonęło razem z ich majątkiem. Bowiem wielu Pomorzan uciekło wcześniej do wspomnianego grodu ze swym dziećmi i majątkiem ze strachu przed Polakami.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 112 [74] Następuje co innego.

Zatem w tym samym roku w Wielkim Poście, książę Świętopełk ze swymi synami [Mściwojem i Warcisławem] i ze swym bratem [Raciborem] zebrawszy niejakie wojsko dla sprowadzenia zapasów przybył do starego grodu Nakła. Gdy był przed nowym zamkiem, spróbował, czy zdoła może jakimś sposobem zdobyć ten zamek, choć znalazł tam wiele straży. Po naradzie jednak kazał wojsku gotować drwa sosnowe, potem zrobić z nich pochodnie, by móc podpalić ten zamek. A gdy przygotowane drwa rzucili Pomorzanie na przekopy i widzieli, że to nie wystarcza, musieli wrócić po drwa, by większą ich ilością napełnić przekopy. Polacy zaś, jako mężowie przezorni i wielce doświadczeni, gdy ujrzeli, że Pomorzanie wracają po drwa, a te drwa już zostały rzucone, lecz jeszcze nie zapalone, zbrojnie wyruszyli i usunęli ich część przy pomocy machin w tym celu przygotowanych, drwa te podpalili i zniszczyli ogniem. Widząc zaś Pomorzanie tak wielką ostrożność i przezorność Polaków w końcu przestali rzucać drwa w przekopy, lecz jako mężowie nader dzielni, uzbrojeni w swe tarcze i osłony zbliżyli się, i - także z machinami - zaczęli zdobywać gród. Lecz miłosierny Bóg nie opuścił sprawiedliwych Polaków, którzy słusznie bronili polskiego dziedzictwa, jakie Pomorzanie usiłowali odebrać siłą księciu (wielko )polskiemu. Gdy żadnej nie masz pewności i nadziei ocalenia życia, sam Bóg raczył siebie samego położyć na szalę pomocy dla Polaków, zsyłając im wspomożenie z niebios, dając im siły i stałość w odpieraniu ich nieprzyjaciół, chociaż dość mocno zwątpili o ocaleniu, i z pomocą Bożą wówczas odepchnęli nieprzyjaciół od grodu. I mówiło się, że zostało wtedy pod grodem 20 Pomorzan zabitych na śmierć i 60 rannych niemal śmiertelnie. A owa bitwa rozpoczęła się tego dnia przed południem i trwała aż do godziny komplety. Tak książę Świętopełk, po utracie niewielu ludzi, wycofał się pokonany. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 113 [75] O Pomorzanach, którzy dzierżyli dawną twierdzę Nakło. Rubryka.

Zatem w tym samym roku po niedzieli Rogaciones [21 V] zdarzyło się, że Pomorzanie, którzy dzierżyli dawną twierdzę Nakło, wyruszyli i prowokowali Polaków z nowego zameczku, który wzniósł był książę Przemysł. Polacy zatem, jako prawi ludzie i odważni żołnierze, widząc ich ataki wymierzone w siebie, wyruszyli i rozpoczęli mężną z nimi walkę. A książę Świętopełk, jako mąż podstępny i chytry, z wielką przezornością nakazał Pomorzanom prowokować Polaków, a sam przebywał w pobliżu wzgórz, które otaczają twierdzę N akło. Lecz gdy Polacy odnieśli zwycięstwo nad tymi, którzy ich prowokowali, Świętopełk nagle i niespodziewanie zszedł ze wzgórz, i rzeczonych Polaków ze wszystkich stron otoczył tak, że nie mieli żadnej drogi ucieczki. Widząc, że

Anna Pawlaczykznaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, Polacy zaczęli, na ile mogli, opierać się tej masie wojska. Lecz gdy nie zdołali się obronić, bo tak było ich mało, Pomorzanie pozabijali ich, niektórych ranili, pojmali i uprowadzili do swojej ziemi. Wśród nich pojmali niejakiego rycerza Mścisława i wielu innych, których imion z powodu obszerności tej listy nie zapisaliśmy. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 114 [76] Komes Boguta wystąpił przeciwko panu Boguchwałowi, biskupowi poznańskiemu. Rubryka. Zatem w tym samym roku, mianowicie w roku 1256, komes Boguta wystąpił przeciwko panu Boguchwałowi, biskupowi poznańskiemu, zwanemu z Czernelina, i przeciw jego kościołowi o pewne jezioro, które zwie się Synce, twierdząc, że należy ono do niego z mocy prawa. Wpomniany zaś biskup ze swymi kanonikami, którzy byli od dawien dawna w jego posiadaniu, o czym pamięć była wielce już zatarta, bronił swych racji w obliczu księcia Przemyśla, mówiąc, że jezioro z dawna należy do niego i jego kościoła (nie całe jednak, lecz połowa wraz z połową rzeki zwanej Obra, która przez to jezioro przepływa). Wspomniany książę Przemysł sądownie nakazał biskupowi i jego kanonikom, by zgodnie z ich przywilejem i dawnym zwyczajem przybyli na miejsce, a jeden z nich, który by tam lepiej wiedział, niech o tej połowie jeziora i rzeki przysięgnie. Zatem wspomniany biskup ze swymi kanonikami, czyniąc zadość komesowi Bogucie, choć nie musiałby tego czynić, ponieważ kościół poznański od wielu lat posiadał z pewnością tę własność, jednak posłał trzech kanoników dla złożenia przysięgi, mianowicie pana Gerarda dziekana, pana Gocława kustosza zwanego Baszko, pana Wincentego kanonika, syna rycerza Masła (?). Którzy w tymże roku, w dniu Św. Wita [15 VI], przybywając o wschodzie słońca zaczęli prosić komesa Bozona, kasztelana z Międzyrzecza, który brał udział w owej sprawie, by ich samych komes Boguta nie zmuszał do przysięgania. Wspomniany rycerz żadną miarą nie chciał się na to zgodzić. Ci zaś, których w tym celu przysłano, by przysięgli o posiadaniu połowy jeziora i połowy rzeki, jakikolwiek miała bieg, wszyscy trzej, każdy ubrany w stułę przysięgli na mszał i także na krucyfiks, który tam wraz z mszałem trzymał kapłan Piotr, syn Michała, kapelan z Pszczewa. Usłyszeli też owi składający przysięgę, że pan Paweł, biskup poznański, osobiście za ową połowę jeziora i połowę rzeki zaręczył, a przeto oni przysięgali mając świadomość tego, o czym także najstarsi ludzie i wiarogodni powiadali, że jest prawdą. I tak, dzięki ich przysiędze wówczas połowa wspomnianego jeziora i rzeki Obry znalazła się w posiadaniu biskupa i jego kanoników.

[77J Następuje inny rozdział. Zatem w tymże roku 1256 w Pomorzanach komes Baran młodszy wystąpił przeciwko panu kustoszowi poznańskiemu Baszkowi w obliczu księcia Przemyśla, że tamten zabrał mu niemieckie sieci rybackie. Stawiwszy się tam przed sądem ów kustosz utrzymywał, że działał on w słusznej sprawie, mówiąc, że ten Baran przeciwko Bogu i sprawiedliwości uzurpuje sobie prawo do obu brzegów rzeki Warty, które z mocy prawa należały do świątników kościoła Św. Piotra. Zatem książę Przemysł polecił sądownie, by ów kustosz z kilkoma kanonikami według dawnego zwyczaju pojawił się, i jeden z nich złożył przysięgę, który lepiej o tym wiedział. Przybyli tam Piotr prepozyt, Jan scholastyk, Gosław kustosz, który zwał się Baszko, Marek kanonik, gotowi przysięgać według polecenia księcia Przemyśla. Wspomniany zaś komes Baran, widząc, że przybyli oni po to, by przysięgać, nie dopuścił ich do złożenia świadectwa, lecz zawarł z nimi ugodę. I tak nastąpiła między nimi ugoda, że winien był pan kustosz i świątnicy kościoła utrzymać oba brzegi, podobnie jak Baran i jego ludzie. A gdy któryś z nich nie mógłby łowić lub zaniechał połowu, ten, kto posiada jakąkolwiek część (połowu), niechaj da drugiemu, a tyle, ile sam daje, niech ten drugi otrzyma od niego; a jeśli którzykolwiek z nich razem się spotkają przy swych sieciach i ludzie ich obu poławiają, niech się podzielą między sobą po połowie. [78] Następuje co innego.

Przeto w tym samym roku, w przeddzień święta św. Jakuba Apostoła [24 VII], przybył szlachetny mąż książę Przemysł ze swym baronami do wsi Kcynia, by radzić o odzyskaniu twierdzy Nakło, którą opanował podówczas książę pomorski Świętopełk. Przybył do niego mąż czcigodny, brat Poppo, Krzyżak z niemieckiego rodu, związany z księciem Przemysłem pokrewieństwem czwartego stopnia poprzez matkę pana Przemyśla. Przybył ów brat Poppo dlatego, by pozwolono mu pośredniczyć pomiędzy panem Przemysłem i księciem Świętopełkiem w zawarciu pokoju i odzyskaniu twierdzy. Wspomniany zaś książę Świętopełk, który zajął Nakło siłą, ponieważ nie mógł w dogodny sposób utrzymać owej twierdzy z powodu zameczku, który wzniósł książę Przemysł, tenże książę Świętopełk ze swej strony powierzył owemu bratu Popponowi wszelkie rokowania, przyjmując jakiekolwiek rozstrzygnięcie. Ów zaś częstokroć wymieniany brat Poppo, udając się do księcia Przemyśla oznajmił mu, że książę Świętopełk domaga się w zamian za zwrot twierdzy Nakło 500 grzywien srebrem. Gotów jest ponad wszystko dotrzymać z nim umowy pokojowej, a nawet obiecał ustąpić, zaręczając słowem, że w przyszłości nie będzie uzurpował sobie prawa do jakiejkolwiek części jego ziemi, ani rościł praw do tej twierdzy, lecz jako jego ojciec posiadał tę ziemię wraz z twierdzą Nakło, tak niechaj Przemysł panuje. Szlachetny zaś książę Przemysł, zasięgnął rady roztropnych mężów, choć niewiele utraciłby ze swej ziemi, gdyby Pomorzanie zatrzymali N akło z powodu zameczku, który wzniósł był ów książę. Obawiając się jednak niespodziewanych przyszłych niebezpieczeństw, nie wiedząc, co może z tego później wyniknąć, przez owego brata Poppona obiecał utrzymać trwały pokój i wypłacić 500 grzywien groszy. Po zakończeniu tych rozmów, za pośrednictwem wspomnianego brata Poppona, spotkali się pomiędzy dawną i nową twierdzą książęta Przemysł i Świętopełk, i wraz z kilkoma zaledwie ludźmi bez mieczy, całkiem nieuzbrojeni, mając się nawzajem na oku, wymienili pocałunek i siedząc na koniach rozprawiali o swoich sprawach. Książę Przemysł powrócił zatem do swych stanowisk, a książę Świętopełk do dawnej twierdzy Nakło, po zawarciu trwałego pokoju. Nazajutrz zaś, czyli w samym dniu św. Jakuba Apostoła, wjechał książę Przemysł ze swymi rycerzami do dawnej twierdzy Nakło. Przyjmując go gościnnie do zamku, książę Świętopełk potwierdził przysięgą zawarcie z nim pokoju, i twierdza N akło została zwró

Anna Pawlaczyk

Pieczęć Przemyśla I księcia wielkopolskego (1248) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolskieona księciu Przemysłowi. Wspomniany zaś książę Świętopełk poprosił o danie sobie zakładników, by nie pozbawiono go tak wielkiej sumy pieniędzy. I książę Przemysł, jako mąż wiarogodny, dał mu dziewięciu zakładników spośród synów swych dostojników, których te są imiona: Dzierżykraj i Dobrogost, synowie Wincentego, Włodzimierz, syn Prandoty, Jakub, syn biskupa poznańskiego Boguchwała z Czernelina, Janusz, Dobek z Pniew, Samson Gniewomirowicz, Dzierżko Jaraczewicz, Mroczek Przecławicz, Sędziwój Zbylutowicz.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 115 [79] Tomasz, biskup wrocławski.

Zatem w roku pańskim 1256, w oktawie św. Michała [po 29IX], pan Tomasz, biskup wrocławski, mąż roztropny i uczony, prawdziwie zwierciadło całego kleru polskiego owego czasu, przybył do pewnego klasztoru na Śląsku, zwanego Górką, braci opactwa św. Marii we Wrocławiu, dla poświęcenia tam pewnego kościoła na prośbę opata św. Marii. Pan książę śląski Bolesław [Rogatka], syn niegdyś księcia Henryka młodszego, którego zabili Tatarzy, nie zważając na zbawienie swej duszy, za podszeptem nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego - szatana, niespodziewanie nocą, podczas której ów biskup spoczywał, niczym diabeł zawistny i srożący się przeciw takiemu mężowi, i dobrej sławy ojcu i pasterzowi, nie uznając w nim pasterza, lecz zwykłego najemnika, prawdziwie jako wilk na bezbronną owieczkę, tejże nocy z Niemcami, łamiąc prawo gościnności, zbrojną ręką napadł, i jako złodzieja i rozbójnika kazał pojmać. A dla zawstydzenia kościoła i kleru, samego obnażyć z szat i obrabować ze wszystkich rzeczy jakie przy nim były, ogłaszając przeciw niemu zarzuty całkiem błahe i próżne wobec Boga i ludzi. Lecz ze wszystkich przyczyn, jakkolwiek licznych, ta, jak się zdawało, była najważniejsza, by ów książę mógł odeń wymusić jakieś pieniądze. Wspomniany zaś biskup dla wielkiego ciężaru swego ciała już od jakiegoś czasu

Pieczęć Przemyśla I księcia wielkopolskiego (1252) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolskinie dosiadał konia. Wiedząc o tym Niemcy, którzy go trzymali, by mu bardziej dokuczyć i przysporzyć bólu i cierpienia, wsadzili go, wbrew jego zwyczajom, na kłusującego konia i prowadzili - jak zbója - znakomitego męża niewinnego wobec Boga i ludzi, w samej tylko koszuli i krótkich spodniach, co było dla takiej osoby upokarzające. Zlitował się nad nim, jak powiadają, pewien ubogi Niemiec, widząc złą pogodę, dał mu płaszcz dość mizerny i buty stare, i wytarte, gdyż zdarto z niego nawet obuwie. Byli z nim pojmani także czcigodni mężowie Bogusław prepozyt i Hekard, kapłan i kanonik wrocławski, wraz z nim poprowadzeni do Wlenia, twierdzy wspomnianego księcia Bolesława, i wtrąceni do strzeżonego więzienia. Wspomniany zaś książę Bolesław, pełen złej woli, pragnąc od prepozyta Bogusława i od Hekarda wymusić pieniądze, uwięził ich. Z pana biskupa wielce się natomiast naigrawał, ciągnąc go od zamku do zamku i wtrącając go do wieży w Legnicy, by od niego także wymusić pieniądze. Co też uczynił. Wymusił od niego samego 2000 grzywien w srebrze, niezależnie od otrzymanego od Hekarda sukna purpurowego w zamian za złagodzenie więzienia - czego zresztą nie uczynił. Pan zaś biskup obiecał, że zapłaci mu pieniądze, by móc zakończyć utrapienia swoje i swoich ludzi i takim sposobem wyjść z niewoli. Słysząc o tym Fulko, arcybiskup gnieźnieński, niezwykle poruszony tak niesłychanym zdarzeniem, o którym nigdy w Polsce w jego czasach ani też wcześniej nie słyszano i nie widziano, za radą swych braci biskupów i sufraganów, ogłosił przeciw wspomnianemu księciu Bolesławowi wyrok ekskomuniki i polecił swym sufraganom, by we wszystkie niedziele i święta tak w kościołach katedralnych, jak i parafialnych nakazali przy zapalonych świecach

Anna Pawlaczyk

i dźwięku bijących dzwonów ogłaszać ekskomunikę. Polecił też ten pan arcybiskup, by przed komunią padłszy na kolana odmawiać psalm "Boże, na chwałę moją nie milcz" wraz z "Ojcze nasz" i z wersetem "Niech powstanie Bóg" i tą modlitwą: "Wysłuchaj, proszę, Panie, Twój kościół nie tylko osłabiony prześladowaniami pogan, lecz i nieprawościami chrześcijan dotknięty, by ci, co odmawiają poddania się Twej władzy, majestatem twej prawicy zaraz przemocą byli odrzuceni. Przez Pana itd." A gdy odmawiano psalm, uderzano inaczej niż zwykle w dzwony. A ów wspomniany książę Bolesław, gardząc władzą kościoła, nie chciał żadnego z nich wypuścić, dopóki nie otrzyma do ręki jakiejś części wymuszonego okupu. Pan biskup, by prędzej zakończyć niewolę, zapłacił część pieniędzy i w dniu Wielkiejnocy [8 IV] został uwolniony, dając jako zakładników synów pewnych szlachciców i swoich sołtysów. Natomiast książę Bolesław, chcąc się w jakiś sposób oczyścić z winy, szlachetnych mężów, braci swych rodzonych, pana Henryka, księcia wrocławskiego i pana Konrada, księcia głogowskiego oskarżył o zbrodnię uwięzienia biskupa, a także innych szlachciców z ich ziem. Temu nie można było uwierzyć, gdyż ludziom podstępnym, a takim on był, nie należy dawać wiary itd., jak wyżej lepiej zostało opisane. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 116

[80] Inny rozdział.

Zatem w roku pańskim 1257, tenże książę Bolesław poprosił brata swego, szlachetnego męża, pana Konrada, księcia głogowskiego, by przybył go odwiedzić aż w zamku legnickim, a była to prośba podstępna i złowróżbna, z zamiarem uwięzienia samego Konrada. Zatem książę Konrad, wiedząc jakimś sposobem, że zagraża mu taki wypadek, chciał się przekonać, czy będzie tak, jak sądził; a jednak tak i byłoby, gdyby się przezornie nie zabezpieczył. Powierzając się jednak losowi i biorąc ze sobą wystarczającą liczbę ludzi, potajemnie noszących broń, wybrał się w drogę do brata. A gdy był już blisko wspomnianego miasta, zostawił kilku uzbrojonych w ukryciu, by czekali na dobre czy złe zakończenie wyprawy i z pozostałymi wkroczył do zamku. Brat Bolesław o ile z pozoru gościnnie i wystawnie go przyjął, lecz w sercu hodował zdradę i podstęp. Pan zaś Konrad gdy ujrzał, że Niemcy, którzy otaczali jego brata Bolesława, obsadzili prawie wszystkie wieże strażnicze, a widząc w twierdzy wokół brata swego niewielu ludzi, co on przeciw niemu knuł, tym jemu wzajem odpłacił. Jako w tym zamku pan Konrad księcia Bolesława pojmał i cichutko, by Niemcy z wież nie zeszli i pana swego nie odbili, pojmawszy go wywiózł z twierdzy i uwięzionego odprowadził do Głogowa i oddał pod straż. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 117 [81] Następuje rubryka o śmierci Przemyśla, księcia Polski, która opisana jest wyżej w czwartym seksternie, licząc od początku, która tak się rozpoczyna: W tym też roku, w przeddzień Id czerwca [4 VI], najczcigodniejszy mąż pan - jak wyżej.

Kronika wielkopolska w rozdz. 118: W tymże również roku, 4 czerwca, najznakomitszY mąż, Pan Przemysł, Z łaski Bożej książę Wielkopolski, młodszY syn zmarłego Władysława, który był synem Odona, odszedł Z tego świata do Chrystusa. Krótko przechodząc jego żYcie, aby w czYtelniku nie wywołać nudy, opisałem je bardzodokładnie, aby czytający lub słuchający mogli pod jakimś względem naśladować czyny i obyczaje jego. Był więc ten książę młody wiekiem, miał bowiem [zaledwie] 36 lat, lecz dojrzały ze względu na [swój] charakter, sposób życia i postępowanie, [toteż] w licznych okolicznościach cieszył się wielką i zadziwiającą łaską Boga. Był człowiekiem najwstydliwszym wśród duchownych i świeckich. Nikt nie słyszał nigdy Z ust jego żadnego słowa brzydkiego lub sprośnego. Wcale nie umiał gniewać się; a jeże li niekiedy ktoś pobudzał go do gniewu, nigdy nie mógł nikt poznać po nim, czy się gniewa, a to z powodu pogodnego obliczajego, które każdemu okazywał. Zawsze gotów był nakłonić ucha swego do wielkiego i małego, do ubogiego i bogatego, i serdecznie wysłuchiwał ich, gdy mówili do niego. Rzetelnie też, jeśli mógł, załatwiał ich sprawy. Wśród książąt polskich mego czasu był najłagodniejszy, opanowany i pokorny, pojednawczy i łaskawy, pobożny i żarliwy w szczerym miłowaniu Boga i ludzi. Z nikim nie chciał spierać się, chyba że ktoś wtargnął na jego ziemię; wtedy bronił się, jak mógł. W ciągu swego życia obwarował swój kraj ze wszystkich stron pokojem, przez zjednywanie sobie sąsiednich książąt jako przyjaciół nie mieczem, lecz mądrością, której uiyczył mu Jezus Chrystus i której zawsze przestrzegał. Nie chciał zajmować obszaru żadnego księcia, lecz raczej pragnął pokoju Z wszystkim ludźmi. Był bardzo pobożny. Nigdy nie opuszczał, gdy mógł, służby Bożej. Rozkoszował się pięknym śpiewem. W miarę możności odprawiał godzinki o chwalebnej Pani i otaczał ją największą czcią. I to było u niego podziwu godne, że gdy nocną porą kładł się do łóżka i nieco pokrzepił się snem, gdy inni myśleli, że śpi całą noc, on wstawał, czasem o północy, czasem wcześniej, i siedząc ze świecą pod swą kotarą trzymał psałterz i czytał niektóre psalmy i modlitwy, które umiał lub mógł mieć pod ręką; a czynił to często i chętnie. Pychą gardził, pijaństwa zupełnie unikał. Nigdy nie widział go nikt pijanego. Jadł umiarkowanie, miodu przez wiele lat nie pił, lecz piwo i wino. Było ono tak rozcieńczone, że ledwie miało smak wina. Kąpieli przez dobre cztery lata przed śmiercią nie używał. W każdym Wielkim Poście,jak mówiono, pod innymi szatami nosił włosiennicę, i to potajemnie. Ja, Baszko, kustosz poznański, widziałem, że po jego śmierci pewien kapłan nosił tę włosinnicę, a była bardzo gruba.

Boga bardzo miłował, a święty Kościół czcił i uwielbiał. I brał w obronę całe [świeckie] duchowieństwo, a także wszystkich zakonników miał w wielkim poważaniu i dość często przyjmował ich Z uszanowaniem na swoim dworze. A jeżeli w jakieś wielkie święto bawił w pobliżu kościoła gnieźnieńskiego lub poznańskiego, podejmował śniadaniem kanoników tych kościołów oraz wikariuszów. Także dla wszystkich przybyszów, duchownych i świeckich, stół jego był dostępny. W każdy Wielki Czwartek, gdziekolwiek był, kazał skrycie przyprowadzać nocą ubogich i umywał ich nogi, wycierając je ręcznikiem i całując; a ciała napojem pokrzepiał, dając im także kilka kawałków płótna na koszule. Nigdy nie potrajił źle o kimś mówić, choćby ktoś nie wiem jak źle iył. I cóż [więcej] mam powiedzieć? Wśród książąt i innych nie znalazł się w Polsce człowiek podobny do niego. Pamiętny na wieczne dobra, które miały być jego radością w niebiesiech, w testamencie swoim pozostawił Bogu i kościołowi św. Wojciecha w Gnieźnie wieś Czernelin, inną zaś dla kościoła św. Piotra w Poznaniu, mianowicie Buk, wraz Z ludźmi, którym wyznaczył obowiązki świątników; do tego kościoła dołączył sam Buk Z miastem, Z mennicą, Z komorą celną, Z karczmami oraz Z wszystkimi ludźmi i użytkami, a także Z wszelką jurysdykcją i władztwem pod zarządem tego

Anna Pawlaczykkościoła, prosząc i stanowiąc, aby za jego duszę przy jego grobie nocą i dniem stale płonęło światło i żeby (czerpiąc) Z tych dochodów odprawiano msze za niego i za innych codziennie, jeśliby to było możliwe, lub przynajmniej w każdy poniedziałek albo w inny dzień, który stosownie będzie można zapewnić w tygodniu. Na pogrzebie jego rozlegał się tak wielki płacz, jekiego nigdy nie słyszano [na pogrzebie] żadnego księcia Polski. Płakało po nim duchowieństwo, ponieważ sprzyjał mu. Płakali po nim rycerze, gdyż był dla nich łaskawy. Płakali po nim mnisi, ponieważ spełniał względem nich uczynki miłosierdzia. Ci [wsZyscy], którzy byli obecni na jego pogrzebie lub usłyszeli o jego śmierci, bez względu na wiek i płeć nie mogli powstrzymać się od płaczu. Oby Bóg duszę jego umieścić raczył w królestwie niebieskim, a Jezus Chrystus tam go wprowadził. Amen. [82] O kupnie wsi świątników od Przemyśla.

Zatem w tym samym roku przed śmiercią Przemysła, pana księcia (wielkopolskiego, świątnicy kościoła poznańskiego z Gierłatowa kupili od tego księcia wieś do niego należącą, posiadłość niejakiego Ryka i jego braci, za 7 grzywien srebrem. Te są ich imiona: setnik Ciężyk (?) z Januszem, bratem swym, i Poste (?). Kupili pod warunkiem, że nikt ze świątników oprócz ich samych i ich potomków nie będzie miał wieczystego prawa do tej wsi. [83] Zatem w roku pańskim 1257 narodził się syn Przemysła itd. Także zostało to już opisane bezpośrednio po poprzedniej nocie, tutaj więc opuszczam. Kronika wielkopolska w rozdz. 119 W tym samym roku urodził się syn Przemysła, dobrego księcia Wielkopolski, w Poznaniu, w niedzielny poranek, w uroczystość św. męczennika Kaliksta. I gdy kanonicy poznańscy i wikariusze śpiewali modlitwy poranne, pod koniec dziewiątej lekcji podszedł zwiastun i doniósł o narodzeniu chłopca. Więc natychmiast doniosłym głosem zaczęli śpiewać" Te Deum laudamus" tak ze względu na poranne oficjum, jak Z radości Z powodu narodzin chłopca - by chwalić Boga, że tak wielką łaską raczył pocieszyć Polaków. Poznański zaś biskup Boguchwał, którego zwano Boguchwałem Z Czernelina i kustoszpoznański Baszko podnieśli chłopca ze zdroju chrztu świętego. I nadano mu imię ojca Przemysł dla pamięci zacnego ojca jego. [84] Zatem w tymże roku, w dniu św. Kaliksta [14 X] itd. Jest już o tym opisane itd. [85] Zaczyna się rubryka o synodzie odbytym w Łęczycy, a przeto z powodu pożytku i z powodu papieru i trudu pomijam itd. Kronika wielkopolska w rozdz. 120 Wtym samym również roku, wspomniany ksiądz Pełka, arcybiskup gnieźnieński, biskupi Prandota krakowski, Tomasz wrocławski, Bogu ch wał poznański, Andrzej płocki i Wilhelm lubuski oraz liczni opaci, prałaci i kanonicy kościołów odbyli synod w Łęczycy. Na tym synodzie wspomniany arcybiskup ze swoimi sufraganami Z upoważnienia papieża Aleksandra ogłosili krucjatę przeciw Bolesławowi [Rogatce] i z polecenia tegoż pana papieża kazali pub- licznie [ją] ogłosić za to, że ten książę dłużej niż przez rok znosił klątwę rzuconą na niego Z powodu uwięzienia biskupa wrocławskiego i Z zatwardziałością serca lekceważył przepis karności kościelnej. Uchwalono na tym synodzie także liczne konstytucje, które się zachowuje i przechowuje w kościołach katedralnych.

[86] Zatem w tym samym roku pan Gerard, dziekan poznański, zmarł.

Jego następcą został pan magister Henryk, krewny jego, który był wcześniej kantorem tegoż kościoła, a którego jako kantora zastąpił pan Jakub, syn Tristana. [87] Zatem na rok przed śmiercią pana Przemyśla, księcia (wielko )polskiego, szlachetny mąż brat jego, pan Bolesław, książę (wielko )polski, w ziemi krakowskiej u księcia Bolesława, syna niegdyś Leszka, wziął sobie za żonę córkę króla węgierskiego, imieniem Helena. W roku pańskim 1258 przywiódł ją do swojej ziemi z ziemi krakowskiej. Por. Kronika wielkopolski rozdz. 121 [88] Zatem w tym samym roku Bolesław, książę (wielko )polski, po śmierci swego brata, pana księcia Przemyśla, rozpoczął spór z księciem Kazimierzem, księciem łęczyckim i kujawskim, o gród w Lądzie, który ów książę Kazimierz zajął siłą w czasach młodości tegoż księcia Bolesława. I choć wiele ucierpiała z obu stron ziemia wspomnianych książąt, wierząc jednak w swą sprawiedliwą rację i ufając Bogu wszechmocnemu, który nie opuszcza sprawiedliwych, książę Bolesław zastosował się do proroczej rady: "walcz za ojczyznę", i zgromadziwszy wielkie wojsko, z ziem swoich wszedł na ziemię kujawską i stanął w pobliżu Inowrocławia. Przybył tam również na pomoc pan Warcisław, książę sławieński, z sześciuset zbrojnymi. Słysząc to książę Kazimierz, że pan Bolesław z tak liczną siłą stanął na ziemi kujawskiej, choć miał przecież swe wojsko zgromadzone ów książę Kazimierz, nie chciał się potykać z tymże księciem Bolesławem. Niepokoiła także samego księcia Kazimierza świadomość, że posiadał cudzą własność, przeciwko Bogu i sprawiedliwości. Posłuszny zbawiennej radzie swych baronów dla dobra pokoju wspomnianemu księciu Bolesławowi połowę kasztelanii w Lądzie przywrócił - paląc twierdzę, którą miał tam zbudowaną książę Kazimierz. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 122 [89] O śmierci arcybiskupa kościoła gnieźnieńskiego Fulka.

Zatem w tym samym roku w N ony kwietnia [5 IV] pan Fulko, zwany właściwie Pełka, arcybiskup gnieźnieński, zakończył w Łęczycy swój ziemski żywot. Żył w dobrych obyczajach i uczciwie, a pod jego rządami cały kościół polski triumfował. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 123 [90] Zgromadzenie kanoników, którzy wybrali pana Janusza prepozyta na arcybiskupa gnieźnieńskiego. Zatem w tym samym roku kanonicy gnieźnieńscy zebrali się w kościele metropolitalnym. Wezwawszy łaski Ducha Świętego, z woli wspólnej wybrali pana Janusza, prepozyta, na arcybiskupa gnieźnieńskiego. Po elekcji wysłał posłów do Kurii Rzymskiej po swe zatwierdzenie i paliusz. Posłowie zaś tacy byli: pan Henryk, dziekan poznański i kanonik gnieźnieński, pan Idzi, archidiakon łęczycki i Przybysław, kanonik gnieźnieński. Przybywszy do Kurii Rzymskiej po zatwierdzenie i paliusz do najświętszego ojca naszego i pana, pana Aleksandra III papieża, dowiedzieli się o takim jego postanowieniu, że nikt wybrany arcybiskupem nie zostanie zatwierdzony za pośrednictwem po

Anna Pawlaczyksłów, jeśli wcześniej jakikolwiek elekt nie pojawi się osobiście przed obliczem pana papieża. Gdy więc pan elekt o tym się dowiedział, zaraz do Kurii Rzymskiej wybrał się w podróż, a gdy pojawił się przed panem papieżem w piątek przed niedzielą Invocavit [28 II], uzyskał zgodę na swą konsekrację. N atomiast wspomniani jego posłowie, mianowicie pan Henryk, dziekan poznański, i Przybysław, kanonik, zmarli w Lombardii. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 124 [91] Zatem w tym samym roku Warcisław, książę sławieński, poprosił dla siebie o pomoc od Bolesława, księcia (wielko )polski, przeciwko księciu pomorskiemu Świętopełkowi. Ten wszystkich swych baronów, jakich miał najlepszych w swej ziemi, wysłał jemu. Pan zaś Warcisław, wspomniany książę sławieński, spotkawszy się z Polakami i ze swym biskupem [kamieńskim] poprowadził wojsko z Kamienia aż do Słupska. A ów książę pozostawił swego biskupa i jego wojsko, i pewnych rycerzy niemieckich na stanowiskach wokół posiadłości swoich i rzeczonych Polaków. Wówczas ów książę [Świętopełk] ze swym wojskiem napadł na placówki wspomnianego księcia i tam, pokonawszy wojsko biskupa, rycerzy jego i rycerzy niemieckich, i służbę rycerzy polskich, którzy zostali przy rzeczach, jednych zabił, innych pojmał i zdobywszy liczne łupy na tych placówkach wycofał się bez strat. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 125 [92] Następuje o czym innym.

Zatem w roku pańskim 1259, w dniu Cyriaka męczennika [16 III], książę Kazimierz, syn niegdyś księcia Konrada, zebrawszy swego wojska aż do dwóch tysięcy mężów, potajemnie wszedł na ziemię kaliską, jako człowiek podstępny i obłudny, zaczął ją bez miłosierdzia niszczyć i łupić. A gdy dotarła wieść o tym do szlachetnego męża pana Bolesława, księcia (wielko )polskiego, choć już opuścił był ową ziemię kaliską, chciał bowiem udać się do ziemi poznańskiej, nie mając wojska przy sobie oprócz nielicznych mężów, którzy przebywali na jego dworze, powrócił do swego zamku w Kaliszu. Lecz nie zdołał tam zebrać liczniejszego rycerstwa, a jednak - z towarzyszącymi [mu] 30 rycerzami - polecając się Bogu wszechmogącemu i sprawiedliwości, z tymi niewieloma ludźmi mężnie zaatakował wspomnianego księcia Kazimierza i jego wojsko, i rozpoczął bitwę pomiędzy Kłonią i wsią arcybiskupią Opatów, w pewnym borze, który nazywa się Solec. Lecz Bóg, który jest sprawiedliwością i obrońcą sprawiedliwości, rycerzom księcia Bolesława dał takie męstwo i odwagę, że wspomnianego księcia Kazimierza z ziemi tej z niesławą odparli i wielu jego rycerzy zabili, innych ranili, a łupy, jakie w ziemi tej zdobyli, odebrali, i zdobyli też ponad 300 ich koni. Tam również [Bogunę] wojewodę kujawskiego rannego pojmali. Powiadają też, że kiedy rycerze księcia Bolesława zaatakowali wojsko księcia Kazimierza, taki i tak wielki strach ogarnął napadniętych, że wszystkie drzewa i krzewy brali za żołnierzy. I z tego przerażenia mnóstwo wojska uległo 30 mężom. Bez wątpienia spłynęła z wysokości pomoc Boga wszechmocnego, który nigdy ufających jemu nie opuszcza. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 126

[93] Zatem w roku pańskim 1260, w środę po niedzieli Letare [26 VI], spłonął kościół Wszystkich Świętych w Głównej, wraz z dworem pana biskupa i z izbą, w której po wielokroć oddawał się studiom. [94] Zatem w roku pańskim 1262, w dniu św. Piotra [29 VI], brat Wit z zakonu dominikanów, biskup niegdyś litewski, na prośbę pana Boguchwała, biskupa poznańskiego, poświęcił w kościele katedralnym chór od nowa wybudowany. W tym dniu na przyszłość będzie obchodzone wspomnienie konsekracji kościoła. W konsekracji tej uczestniczył pan Wilhelm, biskup lubuski. Pan biskup Boguchwał na rocznicę konsekracji nadał rok odpustu, a wspomniany brat Wit kolejny rok, a biskup lubuski 80 dni. [95] Następuje co innego niżej w te słowa: Zatem w roku pańskim 1263, w dwunastym dniu przed Kalendami maja [20IV], czcigodny ojciec, brat z zakonu dominikanów, pan Wit, biskup litewski, konsekrował kościół w Głównej pod wezwaniem Wszystkich Świętych i św. Wawrzyńca męczennika. Gdzie zostały złożone w ołtarzu relikwie następujących świętych: Tymoteusza Apostoła, Jana Chrzciciela, Wawrzyńca męczennika, Fabiana i Sebastiana męczenników, Floriana męczennika, Krzysztofa męczennika, Aleksego wyznawcy i innych świętych; został tam też ustanowiony odpust trzy razy w roku: na rocznicę konsekracji tego kościoła, w dniu Wszystkich Świętych, w dniu św. Wawrzyńca itd. [96] Zatem w roku pańskim 1266, gdy margrabiowie dowiedzieli się, że twierdzę Santokzajmuje pan Bolesław, książę (wielko )polski, przybyli ze swym wojskiem i obiegli ją wraz ze znajdującymi się tam rycerzami wspomnianego Bolesława. Książę Bolesław, obawiając się, by jego rycerze jakimś sposobem nie zostali uwięzieni i zabici w twierdzy, zawarł pokój i zgodził się na zniszczenie wspomnianej twierdzy. I zaraz została zniszczona. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 150 [97] Zatem w roku pańskim 1267 [! 1268], około święta św. Michała [29 IX], czcigodny i przenajświętszy w Chrystusie ojciec pan Klemens IV papież przeniósł się z tego świata do Pana, czyli zakończył swój ziemski żywot. [98] O elekcji Pietrzyka, biskupa poznańskiego.

Zatem w roku pańskim jak wyżej [! 1265], kapituła poznańska w dniu nawrócenia św. Pawła [25 I] zebrała się na zgromadzeniu kapitulnym i, wezwawszy łaski Ducha Świętego, wybrała Pietrzyka, prepozyta, syna rycerza Drogosława itd. Już jest ta sprawa z elekcją wspomnianego Pietrzyka opisana i obszernie zanotowana w piątym seksternie licząc od początku tej Kroniki etc. Właściwie zaczyna się "O elekcji Pietrzyka rubryka", a zatem co raz zostało zapisane, dlaczego ma być pokrótce opowiadane; i z tego powodu tutaj pomijam, ponieważ tam słowo w słowo stoi, jako się rzeczy miały, a także liczne sprawy dobrze są opisane, które tutaj byłyby pokrótce omawiane. Kronika Wielkopolska w rozdz. 145 W roku pańskim 1265, w dzień nawrócenia św. Pawła, kapituła poznańska zebrała się w swej sali kapitulnej. I wezwawszY łaski Ducha Świętego zaczęli zastanawiać się nad wyborem pasterza. Wreszcie po odbytej naradzie wybrali biskupem i pasterzem prepozYta PietrzYka, syna rycerza Drogosława ze Skórzewa. A po dokonaniu wyboru udał się - jak to jest w zwyczaju

Anna Pawlaczyk

- rzeczony elekt Z niektórymi braćmi Z kapituły do księdza arcybiskupa Janusza, metropolity gnieźnieńskiego, aby uzYskać swoje zatwierdzenie. Lecz gdy przYbył do Żnina, gdzie był [ten] drugi biskup, dowiedział się od niektórych, iż jego wybór powinien być unieważniony dlatego, że małe posiadał wykształcenie i nie znał praw; jakkolwiek, prawdę mówiqc, w służbie Bożej mógł rzqdzić kościołem Bożym. A to wSzYstko czYnił ksiqdz arcybiskup zgodnie Z wolq księcia pana Bolesława, który wtedy rzqdził [tq] dzielnicq i [z wolq] żony rzeczonego księcia, pani Heleny, córki króla Węgier, aby na biskupstwie poznańskim osadzić dziekana gnieźnieńskiego Talente - pochodzenia jego i urodzenia nie zna nikt w całej Polsce - ponieważ był ich zaufanym,jak to się potem okaże. Widzqc to ksiqdz Jan, syn rycerza Wiestka, biegły prawnik Z tytułem mistrza, zaapelował do [woli] księdza arcybiskupa chcqc, aby wybór dokonany przez jego kościół został zatwierdzony przez papieża. Lecz gdy ten wybrany Pietrzyk miał stanqć do apelacji, którq wniósł ksiqdz dziekan Jan, odbywszY naradę Z przewrotnymi ludźmi i swoim najbliższym [przYjacielem] przystał na wspomnianego Paten te, aby ksiqdz arcybiskup łatwiej mógł go osadzić. Kapituła widzqc, że Pietrzyk zrzeka się swego prawa i że skutkiem tego wybór napotyka na trudności, na zwołanym zebraniu zaczęła zastanawiać się nad wyborem kogoś innego, aby przeszkodzić mianowaniu wspomnianego Fa len ty. Wybrali Jwięc] księdza archidiakona Jana, człowieka wykształconego, który żYł uczciwie i odznaczał się świqtobliwościq. Lecz gdy przedstawili go temuż arcybiskupowi w Gnieźnie, nie chciał go wyświęcić użYwajqc wobec kapituły pretekstu, że ma [ona] innego elekta. A wSzYstko to czynił podstępnie, aby wsadzić Paten te. Ksiqdz dziekan Jan, biorqc pod uwagę, że arcybiskup nieżYczliwie usposobiony jest do kościoła poznańskiego, ośmielił się tego samego dnia odwołać się od [opinii] wspomnianego arcybiskupa do pana papieża. I wniósłszY odwołanie w Gnieźnie w okresie suchedniowym, tj. w sobotę Intret [28 II], wysłał do Kurii Rzymskiej wspomnianego elekta archidiakona Jana, Z księdzem scholastykiem Piotrem i kanonikiem Mirosławem. A gdy oni udali się do Kurii, wspomniany arcybiskup osadził często wymienianego Paten te, na biskupstwie poznańskim. Lecz gdy chciał wyświęcić go w Pyzdrach na biskupa, kapituła wysłała pewnego wikariusza imieniem Benedykt, który nazywał się Kolka, Z wezwaniem, aby nie wyświęcał go na biskupa. Wspomniany zaś ksiqdz arcybiskup za nic uważajqc odwołanie wniesione do papieża, kazał ciągać rzeczonego wikariusza i kapłana, i źle z nim się obchodzić. I tak zlekceważYwszY odwołanie i pogwałciwszY kościelne przepisy wyświęcił owego na biskupa. Sqdzę, że został on nieprawnie wyświęcony.

Ten dziekan Jan, nie chcqc znosić krzYwdy swego kościoła, poszedł do Kurii Rzymskiej za wspomnianym archidiakonem, elektem. PrzYszedłszy przed oblicze pana papieża Klemensa IV, przedstawili mu sprawę kościoła. Pan papież, widzqc, że kościołowi poznańskiemu stała się krzYwda Z powodu wsadzenia Fa len ty, co arcybiskup uCzYnił wbrew prawom i wbrew zarzqdzeniu pana papieża Aleksandra IV, nie majqc prawa do prowizji wjakimkolwiek bisku- pstwie, chyba jedynie w wypadku [czYjegoś] niedbalstwa - dał im pisma do księdza Tomasza, biskupa wrocławskiego, Z wezwaniem intruza Falenty [przed sqd]. I gdy wrócili Z Kurii Rzymskiej ze wspomnianym listem kanonicy, dziekan Jan, ksiqdz scholastyk Piotr i Mirosław, wezwali jego samego do kurii. Lecz ponieważ księdza Mirosława, który miał donieść panu papieżowi, że pozew został doręczony przez księdza Tomasza, zabili jacyś polscy rycerze,

Pieczęć Bolesława Pobożnego księcia wielkopolskiego (1252) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski XI

załatwienie sprawy kościoła zostało opóźnione. Jednakże ksiądz dziekan Jan, scholastyk Piotr i inni bracia kanonicy po odbytej naradzie wysłali do Kurii Z listem księdza biskupa wrocławskiego mnie, Godzisława, kustosza tegoż kościoła, Z przYdomkiem Baszko. I gdy przYszedłem do Kurii Rzymskiej, ze mną przybył także rzeczony Falenta. I gdy stanęliśmy przed panem papieżem, wspomniany Falenta okazał pismo dotyczące udzielenia mu biskupstwa. Lecz gdy pan papież zobaczYwszy i przeczYtawszY to pismo przekonał się, że on nieprawnie otrzYmał biskupstwo poznańskie. Jako sprawiedliwy sędzia na usilną prośbę archidiakona i elekta Jana, a także na moje nalegania, zgodnie Z prawami usunął wspomnianego Falentę Z biskupstwa poznańskiego. Również ksiądz Jan, elekt i archidiakon, widząc, że sprawa jego zatwierdzenia przewleka się i że Z tego mogłoby wyniknąć niemałe niebezpieczeństwo dla kościoła, przedstawił panu papieżowi, jakie prawo przemawia za jego wyborem. Ale ponieważ pan papież miał prawo nadawania [biskupstwa}, nadał biskupstwo poznańskie mistrzowi Mikołajowi, swemu kapelanowi którego wtedy wysłano do Polski w sprawie kanonizacji błogosławionej Jadwigi - i wyświęcił go w Viterbo na biskupa poznańskiego. [99] Zatem w tymże roku [1265?] poznański kościół katedralny nieszczęśliwie został objęty pożarem, lecz z łaski Bożej nie doznał zniszczeń, z wyjątkiem owych sławnych dzwonów, jakich moim zdaniem świat cały nie posiada. [100] Następuje co innego.

Zatem w tym samym roku [1265?] pan książę Bolesław wzniósł twierdzę Dubin we wsi pewnego komesa Szczedrzyka.

[101] Zatem w roku pańskim 1267 ów książę wzniósł inną twierdzę Niesłusz, we wsi Gniewomira, syna Trzebiesława. [102] Zatem w roku 1268 ów książę wzniósł twierdzę na ziemi rudzkiej, nad Pro sną, i nadał jej imię Bolesławiec.

Anna Pawlaczyk

[103] Zatem w roku jak wyżej, najłaskawszy książę i pan, pan Kazimierz, książę kujawski i łęczycki, zmarł [! 14 XII 1267]. [104] Zatem we wspomnianym roku [1268?] Pietrzyk, prepozyt, zmarł w święto Wielkiejnocy. [105] Zatem w roku pańskim 1295, w dniu świętych męczenników Jana i Pawła [26 VI], pan Jakub drugi, arcybiskup, króla Przemyśla olejami świętymi namaścił i koronował wraz z jego małżonką [Małgorzatą] w kościele metropolitalnym w Gnieźnie; i żył on jeszcze siedem i pół miesiąca po tym wydarzeniu, a w dniu św. Doroty [6 II] został zabity w Rogoźnie. [106] O śmierci Piotra Pomorzanina [1268], kanonika poznańskiego jest wyżej podane. Kronika Wielkopolska w rozdz. 152: Następnie, gdy w roku pańskim 1268 Piotr Pomorzanin, kanonik kościoła poznańskiego w obecności Mikołaja, biskupa poznańskiego, żądał od Dobrogosta Z Nagrodnic dziesięciny z posiadłości ziemskiej i został wyznaczony termin do wysłuchania ostatecznego wyroku, Sulisław, syn Dobrogosta, zabił niegodziwie wspomnianego kanonika na cmentarzu kościoła w Czernelinie, gdy ten przechodził w procesji. I za to wspomniany Dobrogost i jego potomkowie na zawsze zostali skazani na płacenie dziesięciny zwyczajem chłopskim. [107] Zatem o śmierci pani Salomei, księżnej głogowskiej [!] jest podane, gdyż w tymże roku pańskim zmarła [1268]. Jej żywot został powyżej opisany dokładnie. Kronika Wielkopolska w rozdz. 154: W roku pańskim 1268 w wigilię św.

Marcina szlachetna dziewica Salomeą, jedna Z mniszek Z zakonu św. Klary, siostra Bolesława Wstydliwego, zachowując chlubny tytuł dziewictwa szczęśliwie odeszła do Chrystusa w klasztorze w Skale, która to miejscowość nazYwała się Skała świętej Maryi. Dla umiłowania tej dziewicy pobożna jej matka i syn jej Bolesław, wspomniany książę, założYli w Zawichoście klasztor św. Klary. Później z powodu napadów litewskich przenieśli go do Skały, miejscowości (wyżej wspomnianej), a następnie został przeniesiony do Krakowa, przY kościele św. Andrzeja. W związku z nią opowiadają taki cudowny szczegół: chociaż nie pochowana leżała pięć dni tamże w Skale, w chórze sióstr, jednak przeczYste jej ciało wcale nie wydawało wstrętnego odoru, który raziłby siostry; a nawet zdawało im się, że pod wpływem jakiejś przemiłej woni, która rozchodziła się ze świętego jej ciała, doznają pokrzepienia. Skoro zaś 13 listopada nieskazitelne jej ciało oddano do kościelnego pogrzebu, a następnie 1 lipca wydobyte Z grobu przenoszono Z wielką czcią do Krakowa celem ponownego pogrzebania, Z świętego jej ciała nie rozpływała się przecież żadna odrażająca woń, choć trumna była otwarta. Słyszałem także od owej bardzo pobożnej dziewicy Marty, zakonnicy wspomnianego klasztoru, że zjej ciała sączYła się dziwnie przYjemna i pachnąca oliwa. Liczni chorzY chwytając palcami krople jej i następnie namaszczając się, natychmiast odzYskiwali zdrowie, jakąkolwiek dotknięci byli chorobą. [108] Zatem w roku pańskim 1269 Otton, syn Ottona, margrabiego brandenburskiego, po śmierci swego ojca wzniósł gród w Sulęcinie, na granicach Polski pomiędzy Lubuszem a Międzyrzeczem, czemu nie sprzeciwiał się szlachetny mąż pan Bolesław, książę (wielko )polski. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 153

[109] O zniszczeniu miasta Międzyrzecz przez Ottona i o zniszczeniu, i wygnaniu mieszkańców grodu Sulęcin przez pobożnego księcia Polski Bolesława. Rubryka.

Zatem we wspomnianym roku książę Bolesław Pobożny, około święta św.

Michała [29 IX] umocnił blankami miasto swoje Międzyrzecz. Już jest to obszernie opisane o obu zdarzeniach w innych seksternach, a zatem zobacz rubrykę podobnie tytułowaną. Kronika Wielkopolska w rozdz. 157: W tym samym roku, tuż przed uroczYstościq św. Michała, Bolesław Pobożny, ksiqżę Wielkopolski, zabezpieczYł swoje miasto MiędzYrzecz blankami. Lecz zanim zostało otoczone rowami, Otto, syn wyżej wspomnianego margrabiego Ottona, znienacka przYbywszY, zaczqł je oblegać. A nie mogqc zdobyć grodu, spalił go. I wzbogaciwszY się wspaniale zdobyczq [zagarniętq} w mieście, uradowany wrócił do swego kraju. [110] Zatem w roku pańskim 1270, około święta Oczyszczenia błogosławionej Dziewicy Maryi [2 II], Otton, syn margrabiego Ottona, wraz ze swym braćmi wzniósł zamek Santok w pobliżu kościoła św. Andrzeja, pod nieobecność pana Bolesława, księcia (wielko )polskiego udał się on bowiem w tym czasie do ziemi krakowskiej. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 159 [111] Zatem w wyżej wymienionym roku pan Bolesław, około dnia św.

Grzegorza [12 III], wzniósł twierdzę Drezdenko.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 159 [112] Zatem w tymże roku książę Władysław, syn niegdyś Henryka, księcia śląskiego, którego zabili Tatarzy, arcybiskup Salzburga, w dniu św. Wojciecha [24 IV] w swym arcybiskupstwie z tego świata przeniósł się do Chrystusa.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 160 [113] Zatem w tym samym roku, na osiem dni przed Bożym Narodzeniem [17 XII], Niemcy zajęli twierdzę Drezdenko dość silnie umocnioną itd. [114] Następuje relacja o zniszczeniu Santoka.

Zatem w roku pańskim 1271 książę Bolesław, zebrawszy wielkie wojsko, tak ze swojej ziemi, jak i z pewnej części Kujaw, którą wówczas władał, wszedł na ziemię kasztelanii santockiej, którą dzierżył margrabia Otton, syn Ottona, lokowaną na prawie niemieckim. Straszliwie ją zniszczył plądrowaniem, spaleniem, unicestwieniem, wygnaniem mieszkańców. Spędził na tej ziemi bezpiecznie trzy noce i z wielką zdobyczą, zdrów i cały powrócił do siebie. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 160 [115] Zatem we wspomnianym roku twierdza Kruszwica spłonęła z rozkazu pana Bolesława, księcia (wielko )polskiego itd. [116] Rubryka o niezgodzie między Warcisławem i Mściwojem, książętami pomorskimi, następuje tak: Przeto w roku pańskim 1271, pośród niezgody pomiędzy przesławnymi władcami i książętami pomorskimi, Mściwoj odzyskał od brata swego czcigodnego Warcisława twierdzę pewną, wprost niezdobytą w opinii wszystkich ludzi, zwaną Gdańsk, oraz miasto ufundowane i założone tam, a obwarowane

Anna Pawlaczykgłębokimi fosami. Zaniepokoił się tym, że gdy brat jego Warcisław niegdyś samego Mściwoja trzymał w niewoli, pojmanego i wydanego sobie przez swych baronów, ową twierdzę Gdańsk i miasto wydał margrabiemu panu Konradowi, synowi niegdyś Jana, margrabiego brandenburskiego, w zamian za pomoc, by jego brat Warcisław nie dominował na ziemi pomorskiej. Wspomniany więc książę Warcisław, pragnąc ze swymi Pomorzanami, którzy przy nim stali, podjąć próbę zdobycia i odzyskania Gdańska, bądź innych twierdz na swej ziemi, przybył do Wyszegrodu, gdzie zachorował i zmarł, i leży pochowany w Inowrocławiu u braci mniejszych [franciszkanów]. Widząc, że pozbył się brata swego pana Warcisława, książę Mściwoj spodziewał się, że sam będzie już bezpiecznie panował na Pomorzu, zapragnął wkroczyć do zamku swego i miasta Gdańsk, lecz nie pozwolili mu Niemcy, którzy strzegli tego zamku i miasta imieniem margrabiego Konrada. Poznawszy tak wielką niegodziwość i perfidię Niemców, którzy nie pozwalali mu panować i władać na własnej dziedzicznej ziemi przodków, wspomniany książę Mściwoj zwołał siły całej swej ziemi i starannie otoczył strażą wspomniany zamek i miasto, by nie przedostało się tam więcej Niemców dla pilnowania i obrony wspomnianych umocnień. Lecz Pomorzanie nie potrafili zająć zamku, dali więc swemu księciu panu Mściwojowi radę, by się połączył z Bolesławem, panem księciem (wielko )polskim, bratem swym ciotecznym, który wówczas panował potężny wojskiem i mądrością. Przybywszy doń, Mściwoj poprosił o radę i pomoc brata swego przeciwko tymże Niemcom, którzy swych umocnień bronili, bardziej pragnąc, żeby wspomniany pan Bolesław posiadał ziemię pomorską, niż by Niemcy ją okupowali niezwykle okrutnie, gdyż wspomniany książę Mściwoj nie miał potomstwa. Książę Bolesław, jako książę skromny, człowiek współczujący a pobożny, bratu swemu wobec tak wielkiej krzywdy, jaką od Niemców odebrał, choć brat uraził go niegdyś, jednak wiedziony czułą braterską miłością, pokonawszy złość, w dobroci swej obiecał okazać mu pomoc. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 161 [117] Zatem w roku pańskim 1272 pan Bolesław, książę dzielny i zasobny w zbrojne siły szlachetne i potężne, syn niegdyś księcia Władysława, syna niegdyś księcia Odona, zebrawszy niewielkie wojsko - nie tak liczne, jak to miał w zwyczaju wyprawiając się na obce ziemie - ponieważ wiedział, że z wojskiem, jakie zebrał, bezpiecznie mógł wyruszyć na ziemie Pomorzan. Wyprawiwszy się tam pomiędzy świętem Trzech Króli [6 I] i Oczyszczenia przesławnej Dziewicy [2 II], pospieszył ze swymi Polakami i Pomorzanami przeciwko Niemcom, którzy byli w Gdańsku, nie zabierając żadnych stosownych machin wojennych - prócz tarcz i faszyny oraz niewielkich i niepokaźnych narzędzi wojskowych. Podłożył silny ogień i wbrew spodziewaniu wszystkich ludzi zwyciężył ich, zajął zamek, a Niemców prawie wszystkich, jacy tam byli, pozabijał poza kilkoma, którzy uciekli na pewną wieżę i ocalili życie, jednak dostali się do niewoli i zostali pojmani przez księcia Mściwoja. I tak, przy Bożej pomocy, pan książę Bolesław, cały i zdrów, straciwszy niewielu żołnierzy zabitych i rannych, z triumfem i sławą powrócił do siebie. A było to dziełem

Pieczęć Przemyśla II księcia 'l s JI wielkopolskiego (1276) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

samego Boga wszechmogącego, który zawsze gotów jest wspomagać wspomnianego pana Bolesława, księcia polskiego, i zawsze mu pomagać, gdziekolwiek walczył on o sprawiedliwość. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 161 [118] Następuje inny rozdział.

Zatem w roku wyżej wspomnianym, szóstego dnia przed Kalendami czerwca [27 V], szlachetny panicz Przemysł, syn księcia Przemyśla, w szesnastym roku życia, z woli i nakazu szlachetnego męża, stryja swego, pana Bolesława, księcia (wielko )polskiego, który wówczas władał całą (Wielko )polską, zebrawszy wojska polskie, wraz z komesem Przedpełkiem, palatynem polskim i komesem Jankiem, kasztelanem kaliskim, którzy wtedy byli znaczniejsi w owym wojsku, najechał zbrojnie ziemię wokół Drezdenka, którą ojciec jego Przemysł przekazał był margrabiemu panu Konradowi, synowi margrabiego Jana Brandenburskiego, czyli z Brandenburgii, jako posag swej córki [Konstancji]. Gdy zapragnął splądrować wspomnianą ziemię, zbliżył się do pewnego zameczku, który zbudował ów Konrad na wspomnianej ziemi w wiosce zwanej Strzelce. Jego rycerze, jako sprawni i odważni, bez żadnych machin przystąpili do owego zamku z ogniem gwałtownym i wkrótce go zdobyli, a obrońców prawie, wszystkich, jacy byli, zgładzili mieczem, oprócz kilku, których jako jeńców od wspomnianego szlachetnego panicza rycerze z trudem uzyskali. A gdy wrócili do siebie i byli już w zamku Wleń, dano znać, że w zamku Drezdenko jest niewielu Niemców, którzy go trzymają zajęty siłą. Dostępu do owego zamku

Anna Pawlaczykbronili jacyś Kaszubi, którzy służyli księciu Bolesławowi, a którzy przybyli do tego miasta łodzią i podpalili jedną z bram. Gdy ów szlachetny panicz posłyszał i uzyskał takie wieści, kazał na powrót zwołać rycerzy, którzy już odeszli odeń, a z innymi, którzy byli dotąd przy nim, przybył pod tę twierdzę. A gdy zarówno rycerze, jak i lud zaczęli szykować machiny oblężnicze, Niemcy - obawiając się nadmiernie tego, by im nie przytrafiło się to samo, co tamtym w Strzelcach wyciągnęli ręce do zgody, i zawarłszy pokój bez nijakiego trudu wojennego i rozlewu krwi, wydali wspomniany zamek owemu panu, we wtorek w dniu Rogacionum [31 V], i pozostawiwszy silną straż w owym zamku, powrócił on do siebie z honorami i triumfem. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 161 [119] Następuje inna opowieść w te słowa.

Zatem w roku pańskim 1273 szlachetny panicz Przemysł, syn niegdyś księcia Przemyśla, wszedł na ziemię sławieńską księcia Barnima, by zobaczyć szlachetną pannę, córkę pewną księcia imieniem Henryk z Wismaru, która była zrodzona z córki księcia Barnima. I dlatego ów książę trzymał ją przy sobie, ponieważ była mu bliska. A gdy ją ujrzał Przemysł, spodobała mu się jej osoba, i tamże na ziemi wspomnianego księcia Barnima, w mieście Szczecin, pojął ją za żonę, a stało się to, gdy ukończył lat szesnaście. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 161 [120] N ota inna.

Zatem w roku pańskim 1273, w miesiącu lipcu, szlachetny mąż pan Bolesław ze szlachetną Heleną, małżonką swą, z czcigodnym ojcem panem Mikołajem biskupem, z baronami swymi, i z tymże paniczem Przemysłem wyruszyli naprzeciwko tejże pani imieniem Ludgarda aż pod Drezdenko. Przyjęli ją tam z honorami i odprowadzili aż do Poznania, i przez wspomnianego biskupa I kanoników tego kościoła, według zwyczaju od dawna przestrzeganego, z uroczystą procesją wprowadzili ją do kościoła. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 161 [121] O koronacji Przemyśla II.

Zatem w roku pańskim 1295 Przemysł II, książę wielkopolski, został namaszczony i koronowany na króla przez czcigodnych ojców, panów Jakuba, arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jana Herbicza, biskupa poznańskiego, Wisława - włocławskiego, Konrada - lubuskiego i Gocława - płockiego, biskupów - za wiedzą panów Jana zwanego Romka - wrocławskiego i Jana Muskały - krakowskiego, biskupów - w kościele gnieźnieńskim, w niedzielę najbliższą po dniu św. Jana Chrzciciela, naktórą przypadała uroczystość bb. Jana i Pawła [26 VI].

[122] O śmierci tegoż Przemyśla, króla Polski.

Zatem w roku pańskim 1296, gdy ów król obchodził Zapusty [4 - 7 II] w mieście Rogoźno, Niemcy, kierowani zawistnym zapałem, że król ten uzyskał królewskie berło, mianowicie margrabia Otton Długi wraz z innym Ottonem i z margrabią Janem, krewnym wspomnianego króla, wysłali licznych uzbrojonych ludzi, by go potajemnie pojmali. Weszli oni do owego miasta wczesnym rankiem, w dniu Popielca [8 II], i pojmali go ciężko rannego. Nie

Pieczęć majestatyczna Przemyśla II, króla polskiego i księcia pomorskiego (1296) (a wers) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Pieczęć majestatyczna Przemyśla II, króla polskiej i księcia pomorskiego (129i (rewers) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Anna Pawlaczyk

wystarczyło im tak okrutne uwięzienie króla, ponieważ nie było dla nich dogodnym prowadzenie go do swej ziemi, umęczyli go strasznie i zadali okrutną śmierć. Pogrzebany został w kościele św. Piotra w Poznaniu przez pana Jana, biskupa tego kościoła, a Władysława [Łokietka], księcia kujawskiego, rycerze powołali do sprawowania zwierzchności na ziemiach polskich. Wers: W roku tysięcznym trzechsetnym bez jednego [1299] Po raz wtóry Poznań przez Niemców umęczon płacze.

[123] Następuj e inny rozdział w te słowa.

Zatem w roku pańskim 1299, gdyż kościół w czasach księcia Władysława ponosił liczne szkody, tak za sprawą wspomnianego księcia, jak i jego rycerzy, a mianowicie bezczeszczenie cmentarzy i uciskanie ubogich, wdów i sierot, wszystkich dóbr kościoła, dla niszczenia kościoła i innych rzeczy, o których strach mówić, Andrzej, z Bożej łaski biskup poznański, w całej swej diecezji wydał interdykt generalny zabraniający sprawowania świętych obrzędów itd. [124] Zatem w roku pańskim 1300 Polacy, widząc niestałość wspomnianego księcia Władysława, wezwali Wacława, króla Czech i uznali go sobie za pana, po ucieczce Władysława ze wszystkich, także własnych, ziem. Pod panowaniem króla Wacława wielki pokój i sprawiedliwość zapanowały w Polsce, jako za czasów owych dawnych władców. Król ten wziął sobie za żonę pannę Ryksę, córkę króla Polski Przemyśla. Zmarł zaś w roku pańskim 1305. Jego następcą został syn jego Wacław, lecz krótki czas panował, zaledwie półtora roku. I został zabity przez kogoś ze swego dworu w mieście swym Ołomuńcu, w domu dziekana, podczas południowej drzemki. On także nie stały był i samowolny. [125] Zatem w roku pańskim 1306, po jego śmierci, Henryk, książę śląski i pan ziemi głogowskiej, posiadł i zawładnął pokojowo całą ziemią (wielkopolską. Był on wielce zawzięty wobec złodziei, zbójów i gwałtowników, lecz sam był wielkim ciemiężycielem i nie najlepszym przyjacielem Polaków. Lecz w jego czasach wielki spokój panował w Polsce, na wszystkich jego ziemiach. [126] Zatem w roku jak wyżej pogańscy Litwini zniszczyli ziemie wokół miast Kalisza i Stawiszyna, i wielką liczbę ludności uprowadzili na Litwę, wielu też zabili i okrutnie zamordowali. [127] Zatem w roku pańskim 1309 zmarł ów książę Henryk, pozostawiwszy pięciu synów, mianowicie Henryka, Konrada, Jana, Bolesława i Przemyśla. Których, jako że byli młodzi i podatni na wpływy, Niemcy, zobowiązali sobie i przywiązali radami, tak że nie mogli oni uczynić niczego, co nie spodobałoby się Niemcom, i wiele od nich Niemcy ziem i miast wyłudzili za niewielkie sumy pieniędzy. Radzili im, by wyniszczali całą ludność polską, zarówno osoby kościelne, jak i świeckich rycerzy. Przeważnie panował jednak pokój za ich rządów, choć przez dwa lata nie całkowity.

Pieczęć kapituły poznańskiej (1234) Ryc. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

· t i I i '

." iii

Pieczęć kapituły poznańskiej (1358) Rys. z Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski

Jacek Wiesiołowski

II. Rocznik kapituły gnieźnieńskiej

Drugi ciag zapisek z lat 1192 -1238, 1239 - 1247 uważa się ostatnio za zapiski rocznikarskie pisane w kręgu kapituły gnieźnieńskiej. Ich część początkową stanowią doŚĆ suche zapiski z czasów Władysława Laskonogiego, potem w czasach Odonica i jego synów narracja jest żywsza, a zapisy coraz częstsze. Rocznikarz nie ogranicza się do wiadomości gnieźnieńskich czy dotyczących metropolitów, gdyż są też infonnacje z dworu książęcego czy z kręgu kapituły poznańskiej. W roku 1247 - lub nieco później - zapiski gnieźnieńskie zostały zapewne skopiowane na użytek rocznikarza piszącego przy katedrze poznańskiej. Być może w Gnieźnie nadal kontynuowano własne, odrębne zapisy rocznikarskie, ale one nie zachowały się; może zostały zniszczone w końcu XIII wieku, jak to najpewniej uczyniono z końcowymi zapisami (po 1273, a przed 1295) rocznika kapituły poznańskiej. W pocz. XlV w. w Gnieźnie, zapewne na dworze arcybiskupim zaczęto prowadzić nowy cykl zapisek, które ocalały wśród tzw. "Spominek gnieźnieńskich" .

[I] Zatem w roku pańskim 1192 gród gnieźnieński został spalony i klasztor tamże. [2] Zatem roku pańskiego 1193 zmarł Mieszko [syn Mieszka Starego], książę kaliski. [3] Zatem roku pańskiego 1194 zmarł Ilik kasztelan, a wokół Lubusza walczyli Pomorzanie. [4] Zatem roku pańskiego 1197 [! 1195] został zabity księże Bolesław [syn Mieszka Starego].

Por. Kronika wielkopolska, rozdz. 47 [5] Zatem roku pańskiego 1217 Władysław [Laskonogi] zajął Kalisz, a [Władysław] syn Odona uciekł na Węgry. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 58 [6] Zatem roku pańskiego 1220 zwaliła SIę wieża kościoła katedralnego gnieźnieńskiego. [7] Zatem roku pańskiego 1223 [Władysław] syn Odona wkroczył do Ujścia w sam dzień św. Dionizego [9 X]. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 58 [8] Zatem roku pańskiego 1224 [Ludwik] landgraf [turyński] zajął Lubusz.

[9] Zatem roku pańskiego 1227 książę Władysław Wielki [Laskonogi], syn Mieszka [Starego] w dzień Rozdzielenia Apostołów [15 VII] został pobity pod Ujściem [przez Władysława Odonica] , a wojewoda [gnieźnieński Dobrogost?] wraz z wieloma innymi został zabity. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 59 [10] Zatem 1231 Władysław [Laskonogi], syn Mieszka przez [Władysława], syna Odona, został usunięty z ziem i tegoż roku zmarł na wygnaniu. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 64 [II] Zatem roku pańskiego 1232 książę Władysław, syn Odona, zezwolił biskupowi [poznańskiemu] Pawłowi polować na terenach biskupstwa, bić monetę w Krobii i [nadał mu] wieś pewnego Fulka koło Krobii. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 65 Laskonogiego, księcia wielkopolskiego (1216) (fragmenty) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Pieczęć Władysława Odonica, księcia na Ujściu (1233) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Rocznik Kapituły gnieźnieńskiej

Ll, : . i . i

Jacek Wiesiołowski

Pieczęć sekretna Władysława Odonica, księcia wielkopolskiego (1237) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

[12] Zatem 1233 rycerze (wielko )polscy chcieli zabić pana swego Władysława, syna Odona, sprowadzając księcia Henryka [Brodatego] wraz z synem [Henrykiem Pobożnym] do (Wielko)polski.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 65 [13] Tegoż roku tenże Władysław umocnił gród w Bninie.

[14] Zatem 1234 rzeczony książę [Władysław Odonic] wraz z synem swoim [Przemysłem? Bolesławem?] zbudował zamek w Gnieźnie i zniszczył gród w Bninie. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 65 [15] Zatem 1238 zakończył żywot Henryk [Brodaty], książę śląski.

[16] Tegoż roku Niemcy zajęli Santok.

[17] Zatem roku pańskiego 1239 zmarł Władysław, syn Odona, książę (wielkopolski. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 67 [18] Zatem tegoż roku pańskiego papież Grzegorz IX ekskomuniko wał cesarza Fryderyka, ponieważ pewnych biskupów z ich biskupstw wyrzucił bez przyczyny i sądu. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 70 [19] Zatem [Wilbrand] biskup magdeburski zajął Lubusz, a straciwszy wielu ludzi z wojska swego zmuszony został do ustąpienia. [20] Zatem rzeczonego roku Konrad [Mazowiecki], książę łęczycki, mistrza Jana [Czaplę], scholastyka płockiego uwięził i po ubiczowaniu, i na torturach

powieszonego zabił. Którego potem znowu - już martwego przy kościele św. Benedykta, na brzegu rzeki Wandal [Wisły], naprzeciwko kościoła katedralnego płockiego kazał zawiesić. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 69 [21] Tegoż roku [Kazimierz Konradowie], książę kujawski, odzyskał Bydgoszcz. [22] Zatem tegoż roku Świętopełk, książę pomorski, spustoszył Kujawy, złupił i spalił kościół w Inowrocławiu i toż miasto. [23] Książę [kujawski] Kazimierz, syn Konrada [Mazowieckiego], pojął za małżonkę [Konstancję], córkę Henryka [Pobożnego], będącą z nim w piątym stopniu pokrewieństwa. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 69 [24] Zatem książę śląski Henryk [Pobożny] odzyskał Santok od Niemców.

[25] Zatem roku pańskiego 1240 pan Grzegorz IX papież rozkazał wszystkim arcybiskupom przybyć do Rzymu. Biskupom zaś i kapitułom polecił, aby przez posłów kompetentnych tamże się zjawili, tak aby za ich radą usunął cesarza [Fryderyka II] według ugody przez wszystkich przyjętej, albo też by go odwołali z cesarstwa jako heretyka, ponieważ ponad rok trwając w ekskomunice nie chciał zadośćuczynić kościołowi. Ale chytrością i przebiegłością tegoż cesarza zamknięte zostały drogi, tak że na wezwanie papieskie ci, którzy zostali wezwani, przybyć nie mogli itd. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 70 [26] Zatem roku pańskiego 1241 najpierw Tarsis [!] król [! tatarski] wkroczył na Węgry z licznym wojskiem. Zabiegł jemu drogę Bela, król węgierski, z bratem Kolomanem wydając bitwę, obaj straciwszy wiele wojska uciekli. Król zaś Tarsis pustosząc Węgry i zabijając ludzi od naj starszego do najmłodszego, nie szczędząc ludzi żadnego wieku i płci, dotarł aż do Dunaju. Kiedy wchodził na Węgry, część wojska swego skierował przeciwko Polsce. Oni w Popielec [1311] zniszczyli Sandomierz i następnie, przechodząc przez Kraków i Wiślicę oraz Łęczycę, przybyli do Wrocławia. Zabiegł im drogę książę Henryk [Pobożny], syn Henryka - który wówczas panował na Śląsku, w Krakowskiem i w (Wielko )polsce - wraz z całym swym wojskiem na przedpolach zamku legnickiego. Ten Henryk, utraciwszy wiele tysięcy ludzi, przez owych Tatarów został zabity. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 71 [27] Następuje inny rozdział.

Zatem tegoż roku (Wielko )polanie, którzy sprzyjali księciu Henrykowi, przez co ten książę władztwo w (Wielko)polsce posiadał, porzucając syna jego Bolesława [Rogatkę] z powodu jego pychy i wymawiając mu swe służby, demonstracyjnie przyłączyli się do synów niegdyś Władysława, syna Odona, to jest Przemyśla i Bolesława, którzy byli prawdziwymi dziedzicami (Wielkopolski. Następnie zajęli twierdzę w Przemęcie. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 72 [28] Następuje inny rozdział.

Zatem roku pańskiego 1242 zmarł pan Wisław, biskup krakowski. Nastąpił po nim na biskupstwie pan Prandota. Elekcja jego była, jak sądzimy, z inspi

Jacek Wiesiołowski

racji boskiej zrządzona, gdyż - co rzadko się zdarza - wszyscy posiadający prawo wyboru jednomyślnie na niego swe głosy składając, przy braku sprzeciwu, zgodnie go wybrali. [29] Zatem roku pańskiego 1243 Przemysł, książę (wielko )polski, wraz ze swymi (Wielko )polanami zbudował zamek w Zbąszyniu. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 73 [30] A roku tegoż książę Świętopełk odwiódł ochrzczonych Prusów, pod panowaniem Niemców się znajdujących, od posłuszeństwa i złączonych ze sobą namówił do powstania przeciw Niemcom. Oni niespodziewanie wpadli na Niemców i żadnemu wiekowi ani płci nie pobłażając, wielu z Niemców zabili. Dla pomszczenia tego Krzyżacy z zakonu niemieckiego wraz z książętami polskimi zajęli grody rzeczonego księcia Świętopełka, czyli Wyszegród i Sartawice. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 73 [31] Roku pańskiego 1243 Krzyżacy wraz z rzeczonymi książętami polskimi gród Nakło odebrali spod władzy pomorskiej i ustanowili księcia Przemyśla jako prawowitego dziedzica. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 73 [32] Zatem tegoż roku książę Konrad [Mazowiecki], wkraczając do diecezji krakowskiej spustoszył wsie kościelne i spalił dwór biskupi, a w wielu innych rzeczach kościół ten uciemiężył. Dlatego Prandota, biskup rzeczony, pana księcia ekskomunikował. Jego wyrok potwierdził pan Fulko, arcybiskup Polski. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 74 [33] Następuje inny rozdział.

Zatem tegoż roku Świętopełk, książę pomorski, syna swego Mszczuja dał Niemcom za zakładnika, który z tego powodu, że ojciec jego wraz z Prusami w czasie powstania walczył z Niemcami, do Niemiec został zaprowadzony. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 74 [34] Zatem roku pańskiego 1244 Świętopełk spalił Zantyr i podpalił miasto Chełmno za podstępem pewnych przekupionych pieniędzmi itd.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 75 [35] Zatem niedługo potem tenże Świętopełk z wieloma Prusami, wkraczając na Kujawy, uprowadził wielu jeńców chrześcijan i wielu pomordował, ziemię pożarami spustoszył, dwaj bracia z zakonu franciszkańskiego zostali także zabici. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 75 [36] Zatem roku rzeczonego książę Przemysł do Polski sprowadził żonę [Elżbietę], córkę niegdyś Henryka [Pobożnego], księcia Śląska. Następnie rycerze jego wzięli zamek w Kaliszu i oddali mu. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 76 [37] Zatem Teodoryk, kantor wrocławski, w domu swym we Wrocławiu przez jakichś Polaków został zamordowany. [38] Zatem tegoż roku książę [pomorski] Barnim zbudował nowy zamek przed Santokiem, a Pomorzanie, którzy przez długi czas w starym Santoku służyli księciu Henrykowi [Pobożnemu] i jego synowi Bolesławowi [Rogatce], przekazali zamek Santok księciu Przemysłowi.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 77 [39] Zatem tegoż roku pan Boguchwał, biskup poznański, jednego dnia mianował trzech prałatów w swej kapitule: Gerarda scholastyka, Jana archidiakona i Helwiga kustosza. [40] Zatem tegoż roku wszyscy rycerze (wielko )polscy, spiskujący przeciwko kościołowi poznańskiemu, chcieli zlikwidować zwolnienia, jakie kościołowi książę Władysław, syn Odona, przywilejem swym potwierdził, aby ludzie ze wsi kościelnych byli zwolnieni od płacenia poradlnego, podworowego, stróży, przewozu i powozu, i aby ciż ludzie pozywani w sprawach sądowych byli wolni od sądów starościńskich i kasztelańskich. Tym zwolnieniom wszyscy (Wielko )polanie wspólnie się sprzeciwiali - z wyjątkiem poradlnego, podworowego i stróży. Na co pan Boguchwał czasowo się zgodził.

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 78 [41] Roku zaś 1245 książę Przemysł z bratem Bolesławem, na prośbę rzeczonego pana biskupa, potwierdzili przywilej ojcowski i ową wolność, którą ojciec ich udzielił temu kościołowi i kazali obwołać to na targowiskach. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 78 [42] Zatem tegoż roku ludzie ze Środki chcieli otrzymać w użytkowanie tereny, które władzą księcia posiadali tak na pasanie bydła, jak dla innych pożytków z nich płynących. Strzeciwił się temu biskup Boguchwał wraz ze swą kapitułą i uzyskał w sądzie, że pan proboszcz, scholastyk, kustosz i trzej inni kanonicy zaprzysięgli, że owe tereny z wszystkimi prawami należą do kościoła. Na mocy tej przysięgi wyznaczono granice następujące: od wschodu, od drugiego mostu, który jest na drodze wiodącej do kościoła św. Małgorzaty, bezpośrednio prowadzą na południe, nad Cybiną, aż do wzgórza wsi zwanej Rataje i tak w stronę zachodnią wzdłuż wzgórza dochodzą aż do rzeki Warty, tak że Chartowo zawarte jest w tych granicach i jest w posiadaniu kościoła. [43] Zatem roku rzeczonego książę Przemysł brata swego Bolesława przepasał mieczem rycerskim w kościele gnieźnieńskim w dzień po św. Wojciechu [24 IV].

Por. Kronika wielkopolska rozdz. 78 [44] Zatem tegoż roku pan Fulko arcybiskup wraz ze swymi sufraganami, przez pana Innocentego IV papieża został zawezwany na sobór [w Lyonie] w drugim roku panowania tegoż papieża.

Pieczęć kapituły gnieźnieńskiej (1222) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

Jacek Wiesiołowski

Pieczęć kapituły gnieźnieńskiej (1290) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

[45] Zatem tegoż roku (pewien) Piotr wraz z trzema innymi zeznał, że jest wasalem kościoła św. Piotra [w Poznaniu] w służbie proboszcza poznańskiego. [46] Zatem roku pańskiego 1246 [Opizo] legat papieski i jego nuncjusz na ziemie polskie, pomorskie i pruskie, przybywszy do Polski uwolnił od ekskomuniki księcia Świętopełka i dał dyspensę wszystkim synom duchownych. Zabrał też pieniądze świętopietrza zebrane przez kilka lat przez pana Boguchwała, biskupa poznańskiego. [47] Zatem roku pańskiego 1246 zmarł Mieszko książę opolski.

[48] Zatem roku rzeczonego Bolesław [Rogatka] książę śląski, syn księcia Henryka, którego zabili Tatarzy, wkraczając do (Wielko)polski zbudował zamek nad rzeką Obrą. Zabiegli mu drogę książęta (wielko )polscy Przemysł i Bolesław wraz z wszystkimi (Wielko )polanami, których uprzednio zebrali i nadal ściągali. Dla dobra pokoju zawarli porozumienie i trzy grody Santok, Międzyrzecz i Zbąszyń jemu przekazali. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 79 [49] Zatem roku pańskiego 1247 panowie książęta (Wielko)polski, bracia Przemysł i Bolesław tak podzielili między siebie (Wielko )polskę, że [Przemysł]księciu Bolesławowi ustąpił zamek Kalisz z wszystkimi przyległościami i całą ziemię rozciągającą się od rzeki Prosny aż do Przemętu i ów Przemęt z wszystkimi przyległościami, w stronę zaś północy aż do Warty, Mosiny i aż do bagna zwanego Sepno i następnie Łęki (?), następnie - kończąc - aż do Obry. Resztę zaś ziemi otrzymał we władanie i na własność książę Przemysł, zaprzysiągł zaś, że nigdy przeciwko temu podziałowi nie wystąpi. Niemniej na prośby tychże książąt pan Boguchwał, biskup poznański, ekskomunikowal tego, któryby lekceważąc przysięgę wystąpił przeciwko podziałowi, zabierając bratu jego władztwo. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 81 [50] Rozdział.

Zatem tegoż roku Barnim, książę sławieński, zajął Santok będący we władaniu Bolesława [Rogatki] księcia śląskiego. Przemysł zaś, książę (wielko )polski, jako pierwszy przystąpił do obrony tegoż zamku, mimo że nie był w jego władaniu. Bolesław zaś, książę śląski, pospieszył wraz ze swym wojskiem wspomóc księcia Przemyśla przeciwko Barnimowi. Ten Barnim widząc, że nie może walczyć z oboma książętami, uszedł nocą z zamku. Rozważywszy przeto książę śląski troskę księcia (wielko )polskiego o obronę (Wielko )polski przeciwko Pomorzanom, dobrowolnie zwrócił księciu Przemysłowi ten zamek. Por. Kronika wielkopolska rozdz. 82

III. Kalendarz i spominki włocławskie

Zespół zapisek historycznych znany jako "Spominki włocławskie" pochodzi z notat kalendarzowych prowadzonych w kalendarzu liturgicznym - stąd posługiwanie się Idami, Kalendami i Nonami, czyli rzymskim sytemem oznaczania dni i miesięcy - biskupa włocławskiego Macieja z Gołańczy na Pałukach, wieloletniego biskupa włocławskiego (1324- 1364, zm. 16 V 1368), przez kapelana biskupiego lub też jednego z jego licznych krewniaków z rodu Pałuków, zasiadających w kapitule kujawskiej. Sam Maciej był siostrzeńcem swego poprzednika, biskupa Gerwarda, a jego następcą został jego bratanek Zbylut z Gołańczy. Po rezygnacji biskupa z jego stanowiska, ok. 1366 r. odpisano jego noty historyczne; być może dokonał tego dziejopis Janko z Czarnkowa. Oryginał kalendarza zaginął, odpis z kopii wykonanej ok. 1366 r. został włączony do materiałów "Kroniki wielkiej". Noty dotyczą głównie spraw polsko-krzyżackich i kujawskiego kręgu katedralnego oraz spraw dynastycznych. Tylko niektóre wiadomości, podane niżej, dotyczą spraw wielkopolskich, głównie osób biskupów poznańskich i arcybiskupów gnieźnieńskich - współczesnych Maciejowi z Gołańczy - oraz rodziny i działalności samego biskupa.

[1] Roku pańskiego 1324 w Idy stycznia [8 I] w Awinionie pan Michał [! Maciej] został konsekrowany na biskupa włocławskiego przez czcigodnego ojca pana Piotra [Despres], kardynała- biskupa prenestyńskiego. [2] Zatem w 19 kalendy lutego [14 11342] pan Jarosław [Bogoria ze Skotnik] archidiakon krakowski został wybrany na arcybiskupa gnieźnieńskiego. [3] Zatem 5 dnia przed Kalendami lutego [28 I] pan Wojciech Pałuka został konsekrowany na biskupa poznańskiego roku pańskiego 1348.

Jacek Wiesiołowski

[4] Zatem 6 dnia przed Idami lutego [8 II] Przemyśl, król polski, zabity został w Rogoźnie w roku pańskim 1296. [5] Zatem 16 dnia przed Kalendami marca [14 II] zmarł czcigodny w Chrystusie ojciec pan Jan Doliwa, biskup poznański, który dobrze żyjąc był szczodrym, roku pańskiego 1335. [8] Zatem pan Michał biskup włocławski żył lat 40, pan Wolimir 23 lata, pan Wojciech [! Albierz] 13 lat, pan Wisław 16 lat, pan Gerward 23 lata. [9] Zatem 9 dnia przed Kalendami maja [23 IV] został spalony włocławski kościół katedralny wraz z domami kanoników i prałatów w Starym Mieście rzeczonym. Został spalony przez brata Kerstana i innych braci, i ludzi zakonu niemieckiego [Krzyżaków], którzy w tym czasie zbrojnie przybyli z zamku dobrzyńskiego dla ograbienia i zniszczenia ziemi kujawskiej w roku pańskim 1329, w czasach pana Macieja, biskupa włocławskiego, który był otrzymał prowizję na to biskupstwo od pana papieża Jana XXII, podczas pobytu pana Macieja w Awinionie. [12] Zatem 3 dnia przed Idami kwietnia [11 IV] miasto Brześć [Kujawski] zostało oblężone przez brata Ottona z Luterberga i braci jego z domu niemieckiego, i ludzi ich mocnych i zbrojnych roku pańskiego 1332. [13] Zatem 12 dnia przed Kalendami maja [20 IV] miasto rzeczone Brześć zostało zdobyte przez panów wyżej zapisanych w roku pańskim 1332 i to wówczas był dzień Wielkanocny. [14] Zatem 8 dnia przed Kalendami maja [25 IV] został koronowany na króla Polski sławny książę pan Kazimierz [Wielki], syn pana Władysława [Łokietka], króla polskiego, w kościele krakowskim przez czcigodnych ojców panów Janisława arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jana [Grotowica] , biskupa krakowskiego i innego Jana [Doliwę], biskupa poznańskiego roku pańskiego 1333. [17] Zatem w przeddzień Kalend czerwca [31 V] zmarł pan Wojciech Pałuka, biskup poznański we wsi Solec roku pańskiego 1355. [21] Zatem 2 dnia przed Idami czerwca [12 VI] odjechał pan Maciej biskup włocławski z dworu papieskiego w Awinionie, który także zostawszy biskupem otrzymał relikwie św. Stanisława i ku czci jego wzniósł kaplicę w kościele katedralnym w roku pańskim 1324. [22] Zatem 3 dnia przed N onami lipca [5 VII 1330] został zdobyty zamek w Raciążu przy pomocy licznych machin i innych przelicznych urządzeń wojennych przez braci rzeczonych [Krzyżaków]. Z niego zostały zabrane liczne skarby należące do różnych ludzi, liczna broń i kusze, a wielu ludzi zostało zabitych i wziętych w niewolę, których pan biskup [Maciej z Gołańczy] wykupił za 400 grzywien monety polskiej. [23] Zatem N ony lipca [7 VII] został spalony zamek w Radziejowie przez tychże [Krzyżaków] roku rzeczonego [1330], 7 dnia przed Idami lipca [9 VII] został spalony zamek nakielski. [25] Zatem 5 dnia przed Kalendami października [27IX] była walka między ludźmi panów Władysława, króla polskiego i Ludera [księcia brunszwickiego], wielkiego mistrza i braci jego z zakonu niemieckiego, w której przeliczni ludzie z obu stron zostali zabici, lecz liczniejsi bracia i ludzie zakonu rzeczonego, koło wsi Płowce w pobliżu Radziejowa roku pańskiego 1331.

[26] W sam dzień Wszystkich Świętych [1 XI] zmarł w Awinionie przebywający w kurii papieskiej pan Bernard [! Gerward], biskup włocławski, opiekun i korona narodu polskiego, w roku pańskim 1323. [27] W przeddzień Kalend listopada [! 4 XI] dano prowizję na biskupstwo włocławskie panu Zbylutowi, proboszczowi katedralnemu włocławskiemu, roku pańskiego 1366 [! 1364]. [28] Zatem w dniu św. Barbary [4 XII] zmarł czcigodny w Chrystusie ojciec pan Janisław, arcybiskup gnieźnieński, roku pańskiego 1341 w Łęczycy w domu swym koło kościoła. [29] Zatem 3 dnia przed Idami grudnia [11 XII] udzielono prowizji na biskupstwo włocławskie panu Maciejowi, dziekanowi włocławskiemu, roku pańskiego 1323. [34] Jan Łodzią, biskup poznański. Rubryka. [Roku] 1346 zmarł Jan Łodzią, biskup poznański. Za życia ułożył liczne wiersze, jeden o Wniebowzięciu świętej Marii "Salve salutisjanua", inny o Oczyszczeniu [NMP] "Benedictus benedicta", inny o św. Wojciechu "In laudem sacro presuli", w którym każdy wiersz tekstu zaczyna się literami jego imienia, czyli "lohannes presul poznaniensis", także o św. Piotrze" Tu es Petrus et super hanc petram" , zaczem inny o św. Pawle, a także tekst, który się śpiewa po hymnie w kościele poznańskim "Lux clarescit in via". Był on wesoły, dla uciechy grywał w domu na cytrze, lecz uciechom cielesnym gorąco hołdował, dobrze wykształcony i dobrze urodzony.

IV. Spominki gnieźnieńskie

Jako "Spominki gnieźnieńskie" określono w historiografri polskiej zbiór różnych, luźnych notat historycznych, znajdujących się w zbiorze Kroniki Wielkiej. Znaczna ich część nie ma jednak nic wspólnego z Gnieznem i Wielkopolską. Częściowo są to wypisy z zachowanego w oryginale kalendarza katedry krakowskiej, częściowo pochodzą z niezidentyfikowanego źródła o wyraźnej śląskiej proweniencji. Spora partia zapisek dotyczy klęsk żywiołowych w Polsce i mogą one być tak wielkopolskiego, jak raczej małopolskiego czy śląskiego pochodzenia. Nie wiadomo z jakich źródeł wynotowano zapiski o najazdach Litwinów na Polskę, częściowo - być może - z wielkopolskich. Wielkopolskiego pochodzenia są z pewnością początkowe zapiski "Spominek gnieźnieńskich", jedne pochodzą z notat sporządzonych w kręgu katedry gnieźnieńskiej lub dworu arcybiskupiego w pocz. XIV wieku, inne z fragmentu wielkopolskiego kalendarza z notami od 2 poło XIII w. do poło XIV wieku. Kilka dalszych podanych niżej zapisek ma zapewne wielkopolskie pochodzenie lub odnosi się do Wielkopolski.

[1] Następuje inny rozdział.

Zatem roku pańskiego 1314, po śmierci pana Jakuba [Świnki], arcybiskupa gnieźnieńskiego, zmarłego dnia 4 marca i pogrzebionego nazajutrz po św. Grzegorzu [13 III], pan Borzysław, archidiakon kościoła poznańskiego i kanonik gnieźnieński, w dniu świętych Filipa i Jakuba apostołów [1 V], na elekcji w Uniejowie w drodze kompromisu złożonego w ręce arbitrów zgodnie został wybrany. On w tymże roku w miesiąc po elekcji, jak zwyczaj każe, rozpoczął podróż do Kurii Rzymskiej celem otrzymania konfirmacji. Ale zanim ów Bo

Jacek Wiesiołowskirzysław został wybrany, zmarł pan Klemens [V] papież. Po jego śmierci Stolica Apostolska pozostawała opróżniona przez prawie trzy lata i tak konfirmacja została przesunięta. Jednak po wyborze pana Jana XXII papieża rzeczony Borzysław, wystarczająco przeegzaminowany, został konsekrowany na arcybiskupa w Awinionie, gdzie przebywał dwór papieski. Lecz - niestety - gdy z powodu różnych spraw narodu i kościoła swego przeciągał pobyt w Kurii Rzymskiej, opóźnił swój powrót itd. Roku pańskiego 1317 tamże zakończył żywot i został pochowany w kościele braci dominikanów. I tak nadanie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego przeszło do uprawnień rzeczonego papieża. [2] Zatem tegoż roku ów pan Jan [XXII] papież udzielił prowizji na to arcybiskupstwo szanownemu mężowi panu Janisławowi, archidiakonowi kościoła gnieźnieńskiego, w dniu św. Willebroda [7 XI]. A roku pańskiego 1341 3 dniaprzed Kalendami listopada [4 XII] ów pan Janisław arcybiskup świętego kościoła gnieźnieńskiego, odszedł z tego świata, w przeddzień wigilii [! 23 XII pogrzebany?] . [3] Zatem Łęczyca została spustoszona przez Litwinów, a kościół poważnie spalony roku pańskiego 1304 [11294] w Zielone Świątki [6 VI]. [4] Tegoż roku [1294] w czwartek po Zielonych Świątkach [10 VI] była bitwa z Litwinami w Trojanowie i został zabity książę [kujawsko-łęczycki] Kazimierz wraz z wojskiem swym z powodu złej straży. [5] Zatem 1283 [! 1279] zmarł Bolesław [Pobożny] książę Wielkiej Polski.

[6] 1313 zmarł Bolesław [II], książę całego Mazowsza.

[7] Zatem 1312 w 6 idy marca [10 III] zmarł Kazimierz [II], książę bytomski.

[8] Zatem roku pańskiego 1333 w dniu św. Marka ewangelisty [25 IV] Kazimierz [Wielki] został koronowany na króla Polski przez Janisława, arcybiskupa gnieźnieńskiego. [9] Zatem tegoż roku [! 1258] zmarł Fulko, arcybiskup gnieźnieński, dnia 6 miesiąca kwietnia.

[20] Roku 1326 Litwini, jak tyrani, urodzonych w Saksonii uprowadzili związanych powrozami [wiersz metryczny]. [21] Następuje o wierze Polaków. Roku pańskiego 994 [! 966] Polska przyjęła wiarę katolicką. [22] Zatem 1385 [11383] w dzień św. Jana Chrzciciela [24 VI] książę śląski Konrad [II oleśnicki] spalił Poniec i po nieprzyjacielsku go zniszczył.

[23] Zatem roku 1318 [! 1317] zmarł książę [!] arcybiskup Borzysław w [Kurii] Rzymskiej w Awinionie i został pochowany u braci kaznodziejów w kościele św. Jana. [24] Zatem w roku 1320 w 13 kalendy (lutego) [20 I] koronowany i namaszczony na króla Polski książę Władysław [Łokietek]. [25] Zatem w roku 1323 Litwini zniszczyli ziemię dobrzyńską i miasto Dobrzyń spalili w dzień Nawrócenia św. Pawła [25 I]. [26] Zatem w roku 1327 [! 1326] Litwini czterdziestu rycerzy [!] trzeciego dnia przed św. Grzegorzem [10 III] zniszczyli ziemię koło Frankfurtu [nad Odrą]. [27] Zatem w roku 1307 [11308] w dniu św. Gawła [16 X] Litwini spustoszyli ziemię kaliską.

[28] Zatem w roku 1296 w Popielec [8 II] pan Przemysł [II], król Polski i książę pomorski schwytany jest w Rogoźnie i zabity w drodze w wigilię [!]. [33] Zatem roku 1354 został zabity Beniamin, wojewoda (wielko )polski, przez Maćka [Borkowica] tamże także wojewodę i przez Sędziwoja [z Czarnkowa ] i przez Skórę [z Gaju]. [38a] Zatem wielki Bolesław zwany Chabry (Chrobry) pokonał Węgrów i Saksonów i w rzece Soławie słupami żelaznymi granice Polski oznaczył. Ten przyjął świętego Wojciecha i umieścił w Gnieźniev. Rocznik lubiński

Rocznik lubiński, pisany w słynnym opactwie benedyktyńskim w Lubiniu, zachował się tylko we fragmentach. Wpisywany byl na kartach tablicy paschalnej, podającej wyliczone daty Wielkanocy dla kolejnych lat w XII i XIII wieku. Ocalały z niego: jedna karta prawie kompletna z zapiskami z lat 1143 -1175 oraz fragment karty drugiej z fragmentarycznie zachowanymi zapiskami z lat 1247 -1258,1263 -1274. Pochodzi on z końca XIII wieku i posiada kilka uzupełnień z XN, a nawet XV w. Około 1500 został zniszczony, a jego pergaminowe karty użyto jako materiał introligatorski. Prócz wiadomości lokalnych z opactwa posiada informacje o biskupach, głównie poznańskich, być może pochodzące z nie zachowanego, naj starszego katalogu biskupów poznańskich oraz nieco informacji politycznych. Tekst rocznika był przedmiotem kilku prób badawczych, zmierzających do odtworzenia uszkodzonych zapisek z XIII w. W tłumaczeniu oparto się na tekście ustalonym ostatnio przez B. Kurbisownę, pomijając oznaczenia późniejszych dopisków.

[I] 1143 Robert, biskup wrocławski, przeniesiony został na biskupstwo krakowskie [1142] i tam zmarł. [2] 1144 [! 1143] Mateusz mianowany biskupem krakowskim, rządził 23 lata.

[3] 1145 Ołtarz w Lubiniu został dedykowany Pannie Marii przez Konrada biskupa [poznańskiego ?]. [4] 1146 Zmarł Boguchwał, biskup poznański, nastąpił [biskup] Pean.

[5] 1147 Cesarz [! król niemiecki] Konrad [III] wkroczył do Polski i wraz z królami i książętami udał się do Jerozolimy. [6] 1152 Zmarł Pean, biskup poznański, nastąpił Stefan.

[7] 1153 Święty Bernard, opat klarewaleński, odszedł do Chrystusa.

[8] 1154 Henryk, książę sandomierski, pojechał do Jerozolimy.

[9] 1157 Zatem cesarz [Fryderyk I Rudobrody] wkroczył do Polski.

[10] 1159 Zmarł Stefan, biskup poznański, nastąpił Bernard.

[II] 1163 Bolesław [Wysoki], syn Władysława [Wygnańca], został przywrócony przez stryjów do władania na Śląsku. [12] 1164 Zmarł Bernard, biskup poznański, nastąpił Cherubin.

[13] 1165 Zmarł Mateusz, biskup krakowski, nastąpił Gedko.

[14] 1166 Gedko został konsekrowany na biskupa krakowskiego.

[15] 1167 Książę [sandomierski] Henryk wraz ze swym wojskiem został zabity w wojnie w Prusach. [16] 1170 Święty Tomasz, arcybiskup [Canterbury] został umęczony.

Jacek Wiesiołowski

[17] 1172 Kolumba został opatem lubińskim. Zmarł Cherubin, biskup poznański, nastąpił Radwan. [18] 1173 Zmarł Bolesław [Kędzierzawy], książę krakowski.

[19] 1175 Jan uczyniony opatem lubińskim, Kolumba przez braci niesprawiedliwie wyrzucony.

[20] 1247 Zmarł Konrad, książę mazowiecki, a nastąpił Bolesław syn jego.

[21] 1248 Brat Gotfryd z zakonu kaznodziejskiego, nuncjusz papieski, przybył do Polski dla zebrania od całego kleru piątej części dochodów wszystkich kościołów. [22] 1250 Heklin uczyniony opatem lubińskim.

[23] 1252 Zmarł Boguchwał [I], biskup poznański i nastąpił Piotr.

[24] 1253 Zmarł Piotr, biskup poznański i nastąpił Boguchwał [II].

[25] 1254 Zmarł Heklin, opat lubiński i nastąpił Jakub.

[26] 1255 Zamek w Nakle został zabrany Pomorzanom i wokół tego zamku liczni Pomorzanie zostali zabici. [27] 1256 Bolesław [Pobożny], książę (wielko )polski wziął za żonę [J olentę] córkę [Beli] króla węgierskiego. [28] 1257 Zmarł Przemysł, książę (wielko )polski i tegoż roku narodził się [Przemysł II] syn jego. [29] 1258 Zmarł Fulko, arcybiskup gnieźnieński, Janusz nastąpił na arcybiskupstwie . [30] 1263 (Wielkanoc) w Kalendy kwietnia. Kasztelania łowicka pana [Janusza] arcybiskupa gnieźnieńskiego spustoszona przez Prusów. [31] 1264 (Wielkanoc) 12 dnia przed Kalendami maja. Zmarł Boguchwał [II], biskup poznański, nastąpił Piotrek i wkrótce ustąpił swego prawa. [32] 1266 (Wielkanoc) 5 dnia przed Kalendami kwietnia. Kościół poznański został spalony. [33] 1267 (Wielkanoc) 15 dnia przed Kalendami maja. Mikołaj, biskup poznański konsekrowany w Kurii Rzymskiej.

Pieczęć Przemyśla II, księcia wielkopolskiego (ze zbiorów puławskich) Rys. KW. Kielisińskiego ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej

[34] 126g (Wielkanoc) 6 dnia

, T. ", P r z e d I d a fi i kwietnia. Translacja relikwi Św. Jadwigi.

Pieczęć opactwa lubińskiego (1376) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

[35] 1269 (Wielkanoc) 9 dnia przed Kalendami kwietnia. [!] Roku pańskiego 1470 po spaleniu się kościoła lubińskiego nowe dzwony są dane klasztorowi przez króla Kazimierza [J agiellończyka] . [36] 1273 (Wielkanoc) 5 dnia przed Idami kwietnia. Zbudowany został nowy dom klasztorny, w którym przepiękny refektarz zakonników. [37] 1274 (Wielkanoc) w Kalendy kwietnia. Kościół poznański (brak dalszego ciągu zapiski).

VI. Spominki poznańskie

"Spominki poznańskie" to zespół czterech zaledwie not historycznych z 2 pol. XIII wieku, skopiowanych w pocz. XIV w. wraz z tekstem kroniki polskiej mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Pierwotnie tekst "Spominek" powstał niewątpliwie w Poznaniu i w Poznaniu w pocz. XIV w. - w każdym razie po koronacji królewskiej Przemyśla II - skopiowane zostały do zachowanego rękopisu tzw. eugeniuszowskiego kroniki Kadłubka, przechowywanego obecnie w Wiedniu. Najcenniejszą ze "Spominków" jest nie znana skądinąd nota o spaleniu Poznania w 1274 przez najazd Niemców z Brandenburgii.

[1] Roku pańskiego 1274 Niemcy spalili Poznań.

Anna Pawlaczyk

[2] Roku pańskiego kopoiski. [3] Roku pańskiego [4] Roku pańskiego

1278 [! 1279] zmarł Bolesław [Pobożny], książę (wiel

1257 urodził się Przemysł, król [!] Polski.

1265 [! 1267] kościół poznański został spalony.

VII. Rocznik poznański I (starszy)

Tekst rocznika istniał jeszcze w końcu XIX w., wpisany na karcie ochronnej jednego z pergaminowych rękopisów. Zaginął wkrótce po wydaniu jego tekstu i nawet nie wiadomo dobrze, czy księga ta z dawnej biblioteki kapituły poznańskiej znajdowała się w XIX w. w Poznaniu, czy w Gnieźnie. "Rocznik poznański I" w chwili swego odkrycia uchodził za jeden z ważniejszych tekstów polskiego rocznikarstwa. Dopiero późniejsze badania, zwłaszcza Gerarda Labudy, przekonały, iż jest on tylko powstałym ok. 1341 r. wyciągiem - niekompletnym bądź zachowanym tylko szczątkowo - z jakiegoś zwodu roczników małopolskich, sprowadzonym do Poznania i tu kontynuowanym zaledwie jedną zapiską o ślubie Kazimierza Wielkiego i koronacji w Poznaniu królowej Adelajdy. Autor wyciągu rocznikarskiego był zapewne Wielkopolaninem, związanym w jakiś sposób z dworem królewskim. Dość paradoksalnie, jego wyciągi z krakowskich roczników sprowadziły na powrót do Wielkopolski informacje rocznikarskie (o Dąbrówce czy św. Wojciechu) nieznane już na tym terenie, przechowywane wyłącznie w krakowskich rocznikach, a pochodzące z naj starszych polskich roczników pisanych w Poznaniu i Gnieźnie w X i początkach XI wieku (do 1038 roku). Z kilku zachowanych wiadomości z trzynastego wieku cenną jest informacja o uwięzieniu Przemyśla II w Sądowlu, z czternastowiecznych o śmierci Jadwigi Łokietkowej, córki Bolesława Pobożnego, już ostatniej z rodu książąt wielkopolskich.

[I] W roku pańskim 929 św. Wacław poniósł męczeństwo.

[2] W roku pańskim 931 [! 397] zmarł św. Ambroży, biskup Mediolanu.

[3] W roku pańskim 932 przeniesienie relikwii św. Wacława.

[4] Znalezienie relikwii św. Stefana, pierwszego męczennika, w roku pańskim 947 [! 415]. [5] W roku pańskim 960 Mieszko, książę polski, pierwszy polski chrześcijanin, przyjął chrzest. W roku pańskim 965 pojął za żonę Dąbrówkę, córkę księcia czeskiego, z której w roku pańskim 967 narodził się pobożny Bolesław. [6] W roku pańskim 968 powołany został pierwszy biskup poznański Jordan.

[7] W roku pańskim 973 św. Wojciech przybył do Polski na wezwanie pobożnego Bolesława. [8] W roku pańskim 977 zmarła Dąbrówka, matka pobożnego Bolesława.

[9] W roku pańskim 985 zmarła Strzeżysława, matka św. Wojciecha.

[10] W roku pańskim 990 śluby zakonne św. Wojciecha i jego brata Gaudentego. [II] W roku pańskim 997 męczeństwo św. Wojciecha.

[12] W roku pańskim 999 powołanie Gaudentego na biskupa.

[13] Zatem w roku pańskim 1003 mnisi eremici z Kazimierza, bracia Benedykt, Malchus, Izaak i inni, ponieśli w Polsce męczeństwo. [14] Zatem w roku pańskim 1025 zmarł Bolesław Wielki, pierwszy król Polski. Następcą jego został syn Lambert [Mieszko II].

Rocznik poznański I (starszy)

Pieczęć Przemyśla, II księcia wielkopolskiego i krakowskiego (1290) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

[15] Zatem w roku pańskim 1038 ciało św. Wojciecha przeniesiono do Czech.

[16] Zatem w roku pańskim 1077 [! 1075] koronował się Bolesław II, który zamordował św. Stanisława. [17] Zatem w roku pańskim 1079 poniósł męczeństwo św. Stanisław, biskup krakowski. [18] W roku pańskim 1279 zmarli Bolesław, książę krakowski, i Bolesław, książę wielkopolski. [19] Zatem w roku pańskim 1280 drugi książę (wielko )polski Przemysł został pojmany w niewolę w miejscowości Sądowel przez Henryka, księcia wrocławskiego.

Anna Pawlaczyk

[20] W roku pańskim 1288 około Narodzenia Pana Tatarzy zniszczyli ziemię krakowską. [21] W roku pańskim 1339 w dniu Bożego Ciała [27 V] w Krakowie zmarła Anna, królowa Polski, córka Gedymina, księcia litewskiego, małżonka króla Kazimierza, syna króla Władysława.

[22] W tym samym roku [1339] w godzinie tercji zmarła pobożna pani Jadwiga, królowa Polski, wdowa po św. pamięci królu Władysławie. [23] W roku pańskim 1340 zmarł Bolesław, zwany Jerzym, książę Rusi, w siódmym dniu przed Idami kwietnia [7 IV]. [24] Zatem w roku pańskim 1341 matka tegoż księcia Maria, księżna mazowiecka, zmarła w trzecim dniu przed Idami stycznia [11 I]. [25] W tym samym roku Tatarzy najechali ziemię sandomierską z tamtej strony Wisły. [26] W roku pańskim 1341 pan Kazimierz, król Polski, syn króla Władysława, pojął [Adelajdę] drugą małżonkę, córkę księcia Hesji, która została mu poślubiona i koronowana w dniu św. Michała [29 IX], w kościele św. Piotra w Poznaniu.

VIII. Rocznik poznański II (młodszy)

Także ten rocznik istniał jeszcze w końcu XIX w., od wpisania go na kartę tytułową inkunabułu przechowywany był bez przerwy w Gnieźnie. Zaginął już w XX wieku w nieznanych okolicznościach i czasie. Skopiowany został ręką pocz. XVI w. Oryginał pisany jednak był nie w Gnieźnie, ale w Poznaniu. Starsze jego wiadomości pochodzą głównie z "Kroniki wielkiej". Rocznik jest wartościowy dzięki infonnacjom lokalnym z XlV i XV wieku o Poznaniu, przy których rocznikarz korzystał ze starszych, nie zachowanych zapisek powstałych zapewne w kręgu kościoła parafialnego miasta Poznania, nie istniejącej kolegiaty św. Marii Magdaleny.

[1] W roku 1211 [! 1241] król Tatarów Bathy spustoszył Ruś, Polskę i Węgry.

[2] W roku 1255 [! 1260] Polacy z Niemcami najechali ziemie pogan, i wielu zabili, a potem rzucili się do ucieczki. [3] W roku 1259 Tatarzy z Prusami, Kumanami spustoszyli ziemię sandomierską i krwi wylali tyle, że strumienie rozlanej krwi spowodowały powódź na Wiśle w ziemi sandomierskiej. [4] W roku 1331 we wsi Płowce Polacy zwyciężyli w walce z Krzyżakami i wielu zostało zabitych, a w rok później Krzyżacy zajęli całą ziemię kujawską, i umarł król [Władysław], koronowany został syn Kazimierz. Który był sprawiedliwy [...] Wschowę zajął, która wcześniej została zdobyta i trzymana przez [Henryka IV] księcia żagańskiego.

[5] W roku 1377 Litwini zniszczyli ziemię sandomierską.

[6] 1239 Łowicz wraz z powiatem został darowany kościołowi gnieźnieńskiemu jako kara za powieszenie [scholastyka płockiego Jana Czapli]. [7] Kościół parafialny ufundowany w 1253 - a św. Stanisław kanonizowany - w mieście Poznaniu, imieniem kapituły, a w następnym roku przez biskupa Boguchwała założony szpital Św. Ducha.

[8] Kościół św. Marii Magdaleny w Poznaniu zbudowany w roku 1388 i po pożarze odbudowany w roku 1470. [9] 1267 - kościół katedralny przez ogień strawiony nie więcej poniósł zniszczeń jak tylko we wspaniałych dzwonach, jakich, ufam, nie było lepszych na świecie. [10] 1371 - w niedzielę ludka [23 III] szczyt prawej wieży katedralnej, uderzony piorunem utracił dach, a wizerunki [...] królów spłonęły. [11] [...] w dniu Piotra i Pawła [29 VI] w nocy piorun spalił kościół katedralny. [12] 1386 - koronacja Jagiełły, który na chrzcie otrzymał imię Władysława. [13] W roku 1399 w poniedziałek, w dniu Wniebowzięcia św. Marii Dziewicy [15 VIII], Żydzi ukradli hostię w Poznaniu. [14] W roku 1410 król Władysław w dniu Rozesłania Apostołów [14 VII] zwyciężył Krzyżaków, a zmarł w 1434 w mieście Grodek na Rusi. [15] W roku 1437 powódź w okolicy Poznania.

[16] W roku 1444, w wigilię św. Marcina [10 XI], król Polski i Węgier Władysław został zabity przez Turków nad Morzem Czarnym. [17] 1447 - Poznań spłonął podczas pierwszego przyjazdu króla Kazimierza, w dniu św. Piotra w Okowach [1 VIII]. [18] 1454 - król Kazimierz, zmuszony przez Krzyżaków do ucieczki pod Chojnicami, po dwóch tygodniach powrócił z niewieloma żołnierzami.

[19] 1466 pokój zawarty z Krzyżakami.

[20] 1492 - niedziela przed św. Michałem [23 IX], koronacja króla Jana Olbrachta.

[21] 1497 - Polacy wypędzeni z Wołoszczyzny. ' .

[22] 1501 - trzecia niedziela Adwentu przed św. Łucją [12 XII], Aleksander, książę litewski, koronowany na króla Polski. [23] 1464 - srożyła się wielka zaraza i wówczas [7 IX] wielka część miasta Poznania spłonęła, gdzie zabito wielu Żydów.

IX. Zaginiony Rocznik kaliski

Tajemnicze jest zaginięcie zapisek historycznych w Wielkopolsce, tak kronikarskich, jak rocznikarskich, które oświetlałyby ostatnią ćwierć XIII wieku. W zasadzie jedyne wielkopolskie wiadomości notuje annalistyka małopolska. Prócz wiadomości, które dotyczyły wspólnych spraw małopolsko-wielkopolskich, staranna analiza przeprowadzona przez prof. Brygidę Kiirbis wykryła grupę zapisek, które mogą pochodzie z dworu Bolesława Pobożnego i jego żony Jolenty, a później mogły być kontynuowane w Kaliszu, w założonym tam przez Bolesława i J olentę klasztorze franciszkańskim. Tak istnienie rocznika kaliskiego, jak jego zawartość odtworzona z zapisek kompilacji roczników małopolskich i rocznika tzw. Traski, mają charakter hipotezy badawczej, choć o dużym stopniu wiarygodności. Istotne jest jednak to, iż zezwalają one na odtworzenie ostatnich lat istnienia wielkopolskiej linii Piastów oraz ukazują, że Kalisz, stając się siedzibą książęcą został jednocześnie znaczącym punktem na mapie kulturalnej Polski.

Anna Pawlaczyk

1250. Książę Bolesław, który miał za żonę Jolentę, córkę Beli, króla węgierskiego, został pojmany przez brata. 1256. Bolesław pojął za małżonkę J olentę.

1257 Przemysł, książę wielkopolski, zmarł.

1259. Fulko, arcybiskup gnieźnieński, zmarł; następcąjego został Jan. Książę (wielko )polski Bolesław pojął za żonę J olentę, córkę króla węgierskiego.

1263. Urodziła się Elżbieta, córka Bolesława, księcia wielkopolskiego.

1270. W Kaliszu, w oktawie N arodzenia Chrystusa [23 - 30 XII], urodziło się cielę o dwóch głowach i siedmiu nogach. Głowy zaś były psie i zęby psie. Jedna głowa znajdowała się na zwykłym miejscu i ta była większa, druga była mniejsza, umieszczona przy ogonie, a samo cielę miało cielęcą skórę i nogi cielęcia, a jego padliny ani psy, ani świnie nie chciały jeść. 1271. Książę Sambor został pojmany przez Bolesława, który zajął Gdańsk.

1276. Jolenta, małżonka Bolesława, urodziła córkę imieniem Anna.

1278. W tym samym czasie Bolesław, książę (Wielko)polski, z pomocą Mściwoja, księcia pomorskiego, najechał pogranicza niemieckie, pustosząc przez osiem dni ich ziemię i w końcu odniósł zwycięstwo nad ich wojskami. 1279. W tymże roku zmarł Bolesław, książę (wielko)polski, który miał za żonę Jolentę, córkę Beli, króla węgierskiego. Ów Bolesław był wielkim zwycięzcą Niemców i mężnym człowiekiem, gdyż nie bał się żadnego króla, zmarł siódmego dnia przed Idami kwietnia [7 IV]. 1283. W dniu św. Bartłomieja Apostoła [24 VIII] został zatwierdzony klasztor sióstr [klarysek] w Gnieźnie. W tymże roku zmarła najczcigodniejsza małżonka księcia wielkopolskiego Przemyśla, córka Mikołaja Kaszuby [! Henryka Meklemburskiego], zwana imieniem Ludgardy; nikt nie potrafił stwierdzić, jaką zmarła śmiercią. W tym samym roku, w wigilię wigilii św. Tomasza Apostoła [27 XII], w niedzielę, pan Jakub zwany Świnka, w Kaliszu, w klasztorze franciszkanów został wyświęcony, w sobotę na kaplarza, a w niedzielę został konsekrowany na arcybiskupa gnieźnieńskiego. W tej konsekracji uczestniczyło pięciu biskupów. Książę imieniem Przemysł, syn Przemyśla - który cztery dnie wcześniej pochował w Gnieźnie żonę - czym prędzej przybył na ową konsekrację z licznym dworem i podarował temu arcybiskupowi cenny pierścień. W roku pańskim 1284, czternastego dnia przed Kalendami kwietnia [19 III], pan Wisław, prepozyt płocki, został następca na stolicy biskupiej pana Wojciecha, biskupa kujawskiego, a został konsekrowany na biskupa przez pana Jakuba zwanego Świnka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, w klasztorze w Strzelnie. - W tymże roku spłonął klasztor kaliski w wigilię św. Michała [28 IX]. W tym samym roku zamek kaliski został zdobyty przez Sędziwoja, to jest syna Janka, synowca Arkenbolda, który to zamek przekazał księciu wrocławskiemu Henrykowi IV. Dla jej odzyskania książę wielkopolski Przemysł przybył z wielkim wojskiem, lecz przez zdradę swych rycerzy, walczących o tę twierdzę, wielu szlachetnych rycerzy utracił. I na tym nie koniec, bowiem i ziemię, za radą wspomnianych baronów, mianowicie zdrajców, księciu wrocławskiemu przekazał w posiadanie Ołobok, i twierdzę w tychże granicach wzniósł w zamian za twierdzę Kalisz zwróconą sobie przez Henryka, księcia wrocławskiego. 1285. - W tym samym roku Przemysł, książę wielkopolski, pojął małżonkę [...], córkę króla szwedzkiego, imieniem Ryksa, w oktawie św. Franciszka [11 X]. 1286. - W tym samym roku pan Jan, biskup poznański, zmarł, a jego następcą został Jan zwany Zdrajca i został wyświęcony na biskupa w Lądzie, w klasztorze cystersów. 1288. W dniu św. Idziego [1 IX] księżna (wielko )polska imieniem Ryksa, małżonka księcia Przemyśla II, urodziła córkę [Elżbietę] w mieście PoznanIU. 1295. Przemysł, książę wielkopolski, został namaszczony na króla polskiego przez pana Jakuba arcybiskupa, zwanego Świnka, po święcie św. Jana Chrziciela [26 VI] w Gnieźnie, lecz w następnym roku został zamordowany. 1296. W szóstym dniu przed Idami lutego [8 II] król (Wielko )polski został zamordowany przez swych rycerzy z rodu zwanego powszechnie Zaremba, w pobliżu miasta Rogoźno. Gdy został ciężko, niemal śmiertelnie ranny, i po

Anna Pawlaczyk

Pieczęć miasta Kalisza (1374) Rys. z Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski

zostawili go już jak martwego, nadszedł któryś z jego prześladowców pytając, czy jeszcze mógłby przeżyć. Król odpowiedział mu gasnącym głosem, że mógłby jeszcze żyć, gdyby znalazł się w cieple i leczono go troskliwie. Była bowiem zawieja w wigilię św.

Apolonii dziewicy [8 II]. Słysząc to sługa, który stał nad nim, wyjął z pochwy miecz, przewiercił nim króla aż do ziemi i dobił go wówczas. 1296. Szóstego dnia przed Idami lutego [8 II] król (Wielko )polski Przemysł został haniebnie zamordowany przez swych rycerzy, czyli przez Polaków. NAD WARTĄ

JACEK WIESIOŁOWSKI

W 1146 roku pod grodem poznańskim została rozegrana bitwa, która na co najmniej półtora wieku zdeterminowała dzieje Polski, otwierając okres rozbicia dzielnicowego. Współcześni zapewne nie uzmysławiali sobie jej dziejowego znaczenia. Dopiero z perspektywy wieków widać, że był to typowy etap w dziejach państwa. Swoje rozbicie dzielnicowe - często dłużej trwające niż w Polsce - przeżyły Niemcy, Francja, Włochy czy Anglia. W Polsce rozpoczęło się ono od bitwy poznańskiej, a zamknęła je, również wielkopolska, koronacja księcia Przemyśla II, praprawnuka Mieszka" Starego, jednego z protagonistów bitwy poznańskiej. Pół wieku po bitwie opisano ją obszernie, acz mało treściwie, w kronice mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Władysław, najstarszy syn księcia Bolesława Krzywoustego, "oddawał się rozkoszy w objęciach żony" Agnieszki, a pod wpływem jej namów "z okrutną zaciekłością prześladuje małoletnich jeszcze braciszków, zająwszy ich grody, postanawia ich wydziedziczyć". Jednakże z obawy przed samowolą księżnej "arcybiskup Jakub Z przedniejszymi panami przeszedł na stronę młodych książąt, którzy pod wojewodą niedawno wspomnianym Wszeborem nieraz walczyli pomyślnie przeciw Władysławowi". Młodym książętom udało się nawet pobić nad Pilicą zaciężne oddziały Władysława "że, jak wieść niesie, rzeka Pilica, nad którą stoczono walkę, wezbrała od ich krwi". Starszy książę zgromadził nowe oddziały "i zburzywszy już prawie wszystkie ich grody lub osadziwszy w nich załogi, jak gdyby spełniały się jego żYczenia, wokół grodu Poznania, który został jako jedyna ich obrona, :<gromadził tak swoje, jak i obce posiłki. Już rozwinął dokoła całą pomysłowość, całą potęgę sztuki oblężniczej, tym bezpieczniejszy, im większe miał wojsko. Tymczasem młodzi umyślnie ukryli się Z małą wprawdzie, ale zaprawioną w boju garstką, potajemnie naradzając się nad ruszeniem grodowi na odsiecz". Do walki zachęcał książę Mieszko, później zwany Starym. "Idą Z wolna naprzód na nieprzyjaciela, podkradają się ostrożnie, Z dala od obozu pochwytują straże wrogów, wiążą

Jacek Wiesiołowski

[je], wymuszają [na nich] wydanie tajemnic obozowych. Poznają, że przeciwnik nic nie podejrzewa i wśród uczty gnuśnieje w swawolnej beztrosce. Atoli i mieszkańcy, podniósłszY tarcze wysoko nad mury, wyraźnie dawali do poznania, że pora jest dogodna. Jeszcze pokarm był w ich ustach, a gniew BożY spadł na nich. Rzucają się na ucztujących, powalają niebacznych, zabijają oszołomionych. Przez otwarte bramy wypadają grodzianie, wybiega Z grodu załoga, ze wSzYstkich stron rozpraszają gromady nieprzYjaciół, spychają powolnych, wypatrują uciekających i wszędzie szalejąjako lwy wśród trzody kóz. Zresztą tych, którzY usiłowali ratować się ucieczką, o wiele sroższa spotkała klęska. Albowiem kogo przYpadkiem oszczędziła srogość miecza, nie oszczędził go nawał wezbranych fal; i nie mniejszą liczbę pochłonęły wezbrane fale rzeki, niż zgładził piorunowy miecz, tak dalece, że według podania wielka liczba płazów w tej rzece udusiła się od krwi trupów."1 Po tej bitwie książę Władysław zbiegł do Niemiec. Książęta Bolesław, zwany Kędzierzawym, i wspomniany Mieszko obiegli Kraków, zmuszając złą księżnę do poddania się i pójścia na wygnanie. Opowieść mistrza Wincentego, pełna dodatkowych moralizatorskich i antyfeministycznych dygresji, ustaliła na długo kanon informacji o bitwie poznańskiej. Powstała w poło XIII wieku w Małopolsce kompilacja roczników polskich i kroniki mistrza Wincentego - przekazana najpełniej w kronice tzw. Dzierżwy - nie przyniosła żadnych dodatkowych wiadomości. 2 Także żadne z późniejszych roczników polskich nie podają szczegółów o bitwie poznańskiej, najczęściej w ogóle ją przemilczają. Piszący na Śląsku w końcu XIII w. autor "Kroniki polskiej" również nie znał dalszych szczegółów tej bitwy, główną przyczynę upadku księcia Władysława widział w oślepieniu na rozkaz księżnej Agnieszki wojewody Piotra Własta, który uświadomił księciu Władysławowi, że żona zdradza go z niemieckim rycerzem. 3 Także później, w końcu XIV w., "Kronika książąt śląskich" nie znała innych detali walk pod Poznaniem 4 . Kroniki śląskie powstały w dzielnicy rządzonej przez dalekich potomków księcia Władysława i nie było powodów do podkreślania wieści o bitwie przegranej przez przodka książąt śląskich. "Kronika wielkopolska", jako jedyna z całej przeddługoszowej historiografii polskiej, podała całą serię nowych szczegółów. Nie wiemy jednak nadal, kiedy napisano jej tekst. Część historyków za jej autora uznaje Janka z Czarnkowa, powstanie tekstu kładąc na lata 1372 - 1387, kiedy ten były podkanclerzy Królestwa przebywał w Gnieźnie na politycznym wygnaniu. Inni uznają wiarygodność noty jednego z rękopisów, iż "Kronika" powstała za czasów "Przemysła dziś panującego króla' czyli w latach 1295/1296, a poszerzona została w XIV w. późniejszymi dopisami, być może pióra Janka z Czarnkowa. Jeszcze inni, że "Kronikę" napisał Godzisław zwany Baszkiem, kustosz kapituły poznańskiej, znany z dokumentów z lat 1268-1273. Faktem jest, że "Kronika" sięga swym tekstem do 1273 roku i kończy się notą o ślubie Przemyśla II z księżniczką Ludgardą. "Kronika wielkopolska", po opisaniu historii oślepienia Piotra Wlasta, podaje: "Otóż Władysław niewzruszony łzami braci ani usilnymi prośbami dostojników polskich gromadzi silne wojsko, tak Z Rusi, jak i Z innych sąsiednich ziem, i najpierw

Pieczęć Przemyśla I księcia wielkopolskiego (1248 - z archiwum gnieźnieńskiego) Rys. K.W. Kielisiński ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej

Henryka zmusza do ucieczki Z SandomierszczYzny, potem Bolesława Z Mazowsza i Z innych ziem, a zająwszY niegodziwie prawie wSzYstkie ich posiadłości zamyśla w ogóle ich wydziedziczYć. Z nim wojewoda Wszebor często zpowodzeniem ucierał się w imieniujuniorów. Ufającjego śmiałości młodociani książęta porzucają łzY i śmielej poczYnają szukać oparcia w orężu. Przeto Władysław, bynajmniej nie ufając swoim, ściąga zastępy Z obcych narodów i każe im godZić na zgubę braci. Ci nie spodziewając się na przYszłość żadnej skutecznej pomocy, schronili się wreszcie Z bratem Mieszkiem do miasta Poznania, którejedynejużpozostało na ich obronę. Dookoła tego miasta Władysław rozwinął całe mnóstwo swego wojska i śmiało przeprowadzał plan oblężenia, tym bezpieczniejszY, im większe miał zastępy wojska. "Autor "Kroniki" oparł się w tej partii tekstu na dziele mistrza Wincentego, opuszczając tylko informację o bitwie nad Pilicą i wcześniejszym przejściu arcybiskupa Jakuba na stronę juniorów. Dodatkowe wiadomości o usunięciu księcia Henryka z Sandomierskiego i Bolesława z Mazowsza mógł wydedukować, znając późniejsze podziały Polski. Dalej "Kronika wielkopolska" podała: " / podczas gdy Władysław przezjakiś czas przebywał przY oblężeniu grodu poznańskiego, niosąc ziemiom polskim zagładę przY pomocy barbarzYńskiego ludu swego wojska, Jakub 1, arcybiskup gnieźnieński, zbliżYwszY się do wojskowych placówek wjechał do obozu Władysława siedząc na swoim małym wózku i karcąc upomniał go pod groźbą kary Bożej, aby zaniechał prześladowania braci i litując się łaskawie zpowodu przelania krwi chrześcijańskiej, hańbienia dziewic igwałcenia żon, czego bez ustanku dopuszcza się zbrodniczo barbarzYński lud jego wojska w narodzie, Z którego sam równieżpochodzi - aby starał sięprzejednać braci i odszedł do swoich ziem. A gdy onjakfaraon Z sercem zatwardziałym wzgardził

Jacek Wiesiołowski

usłuchaniem napomnień czcigodnego arcybiskupa, ten wnet skrępował go tamże więzami klątwy jako pyszałka i wroga wiary chrześcijańskiej. Gdy to się stało, kazał wyciągnąć wózek Z namiotu, [lecz} kierowca wózka niespodziewanym przypadkiem złamał nim słup namiotu. Ten padając wraz Z częścią namiotu omal nie zgniótł Władysława wróżąc mu przyszłe nieszczęście. I nie oburzał się Z tego powodu na arcybiskupa, lecz cierpliwie zniósł tego rodzaju niespodziewany wypadek. Dlatego to niewątpliwie potomkowie jego po śmierci jego posiedli część królestwa polskiego, którą, jak widać, posiadają aż do dnia dzisiejszego." Informacje o przybyciu arcybiskupa pod oblegany Poznań, zagrożeniu i ostatecznym obłożeniu księcia Władysława klątwą, dalej niezwykle charakterystyczny epizod o zahaczeniu wózkiem o maszt namiotu i upadku namiotu na księcia nie posiadają żadnego wcześniejszego poświadczenia w historiografii. Mogły oczywiście pochodzić z tradycji lokalnej kleru poznańskiego czy gnieźnieńskiego. Informacje takie można było przekazywać ustnie do czasu spisania tej kroniki przez lat 120 (do ok. 1273), 145 (do 1295/96), czy - co najmniej prawdopodobne - przez lat 220 (do czasów Janka z Czarnkowa).

Tekst "Kroniki wielkopolskiej" głosi dalej: "Wreszcie Sandomierzanie, Mazowszanie, Kujawianie i Wielkopolanie, poszedłszy Z najgorętszym zapałem za swoimi małoletnimi panami, często zastawiają zasadzki na wojsko Władysława, nieostrożnych zabijają, chwytają i do więzienia wtrącają. Naradziwszy się zaś pilnie Z młodymi książętami postanawiają ostrożnie napaść na obóz i placówki Władysława. Tak więc na znak dany Z wieżY grodu tym, którzy na zewnątrz byli ukryci, w jednej chwili rzucają się na placówki Władysława ci Z grodu i ci Z kryjówek. Tymczasem pewien dzielny wojownikjuniorów zaczepia i chwyta jakichś [ludzi} Z obozu Władysława, każąc im wyznać co się dzieje w obozie. Przyznają oni, że wcale nie podejrzewa się oporu młodych, lecz [wszyscy} ucztując gnuśnieją w swawolnej beztrosce. W południowej więc porze, gdy wojska Władysława zaczęły ucztować, grodzianie Z wieży poznańskiej, położonej poza kościołem św. Mikołaja, trzykrotnie podnoszą wysoko i spuszczają czerwoną tarczę. Książę ruski, krewny Władysława, przypatrując się, jak ona podnosi się i opuszcza, zaczął pytać Władysława, co oznacza podniesiona tarcza. Na to Władysław: "Bracia moi okazują gotowość zdania się na łaskę moją". Ów zachęca go, aby przywrócił braci do dawnej łaski. Lecz nadęty pychą Władysław odpowiedział, że nie ma miejsca na spotkanie, gdyż zagłada ich jest już postanowiona. " Ta partia tekstu kroniki jest mało przejrzysta, zawiera informacje o posiłkach przybyłych z różnych ziem podległych młodym książętom, które autor mógł wyinterpretować z tekstu kroniki mistrza Wincentego, poszerzając w wiarygodny sposób opis bitwy poznańskiej. Całkowicie nowy jest epizod rozmowy księcia Władysława ze swym krewniakiem, księciem ruskim. Brak do niego odniesień we wcześniejszej historiografii. U mistrza Wincentego młodzi książęta kierują odsieczą dla grodu poznańskiego, natomiast u kronikarza wielkopolskiego przybyłe posiłki mają łączność z zamkniętymi w grodzie książętami. "Gdy oni tak rozmawiali,juniorzy Z grodu poznańskiego wyruszają powoli przeciw wrogom Z niewidoma wprawdzie, lecz doskonale władającymi bronią [ludźmi}. Także inni wychodzą Z kryjówek, wpadają nagle do obozu Władysława, głodni rzucają się na ucztujących, wdzierają się uparcie w szeregi wrogów i potężnie mieczami rąbią,mordujq i zabijajq, tak iż dwa strumienie, Cybina i Główna, nad którymi toczyła się bitwa, wezbrane krwiq zabitych, wypełniły, jak podajq, rzekę Wartę powyżej brzegów. Tak więc Władysław, który pokładajqc ufność w ogromnej liczbie swego wojska, Z uporem zlekcewaiył ojcowskie upomnienie arcybiskupa i ostrze klqtwy, doznawszy zawstydzenia pod Poznaniem, w roku pańskim 1142, wrócił do Krakowa smutny i Z zupełnq pustkq w sercu. ,6. Końcowa partia opisu bitwy przez kronikarza wielkopolskiego opiera się w ogólnych zarysach na tekście mistrza Wincentego, konkretyzuje obce posiłki dając im za wodza księcia ruskiego, dodaje zaś szczegół topograficzny o bitwie nad rzekami Cybiną i Główną. Opuszczeniu uległ natomiast malowniczy szczegół o uduszeniu się płazów w Warcie od krwi trupów. Z kolei informację o wezbraniu rzeki Pilicy od krwi wojowników kronikarz wielkopolski odniósł do wezbrania Warty. Średniowieczni historycy piszący po mistrzu Wincentym nie mieli dostępu do informacji ukrytych w źródłach ruskich, czeskich, niemieckich czy papieskich. Zestawione i wykorzystane przez badaczy w XIX i XX wieku weryfikują one pozytywnie niektóre informacje podane dopiero przez kronikarza wielkopolskiego. Tak więc szczegół o klątwie rzuconej na księcia Władysława znajduje potwierdzenie w korespondencji papieża Eugeniusza III z królem rzymskim Henrykiem, synem Konrada. Z kolei kroniki ruskie potwierdzają wspieranie księcia Władysława w jego walkach z juniorami przez spokrewnionych z nim książąt ruskich, choć konkretnie nie wiadomo o obecności któregoś z rodzonych książąt ruskich pod obleganym Poznaniem. Posiłki ruskie tam jednak były, gdyż wspomina o nich kronikarz czeski Wincenty.6 Uwiarygadnia to dalsze wiadomości dodatkowo podane tylko przez kronikarza wielkopolskiego, a nie znane innym polskim źródłom historycznym. Nie są one kwestionowane i powszechnie uważa się je za wiarygodne. 7 Nieoczekiwane światło na opis oblężenia Poznania w 1146 roku - odnotowany przez kronikarza wielkopolskiego - daje porównanie z innym opisem oblężenia znanym ze średniowiecznej literatury. W latach 1215 - 1230 zredagowano trzy naj starsze części prozatorskich "Opowieści Okrągłego Stołu", mówiące o sławie i upadku króla Artura i jego rycerstwa, zwane "LancelotGraal" albo też " Wulgata" opowieści arturiańskich. Uważa się, iż najpierw powstała opowieść o Lancelocie (1215 -1220), potem o poszukiwaniu świętego Graala (ok. 1225), następnie o śmierci króla Artura (przed 1230). Później, w ciągu kolejnych dwudziestu lat, powstały: historia świętego Graala, historia Merlina i księga o Arturze, tworząc ogromną powieść-rzekę, rozbudowaną potem różnymi pobocznymi opowieściami o kolejnych rycerzach Okrągłego Stołu, ich rodzinach i potomkach. Stworzyło to największy cykl powieściowy średniowiecza, być może nawet całej literatury europejskiej. Twórcy "Opowieści Okrągłego Stołu" pozostają anonimowi; historycy literatury dopatrują się w nich zwolenników idei cystersów czy templariuszy. Tak ogromne dzieło literackie, stworzone zbiorowym wysiłkiem wielu autorów, zapisane w różnych językach europejskich (francuskim, angielskim, włoskim, norweskim, niderlandzkim, hiszpańskim, portugalskim), wykorzystywało opisy różnych sytuacji literackich i życiowych krążących w literaturze ustnej eu

Jacek Wiesiołowskiropejskiego średniowiecza bądź znanych z klasycznej literatury rzymskiej czy jej łacińskich wersji średniowiecznych. W przygodach rycerzy arturiańskich, prócz szablonowych pojedynków i scen rytualnych walk, zapisanych jest całkiem sporo scen oryginalnych, pochodzących z inwencji literackiej swych anonimowych twórców. Ogromny był zasięg tego romansu rycerskiego. Terytorialnie obejmował on całą chrześcijańską Europę, na której pograniczu znajdowała się Polska. Z dworów książęcych, które w XII wieku nadały mu rozgłos oraz wylansowały tak głównych bohaterów, jak podstawowe tematy i opowieści w wierszach Marii de France i poematach Chretiena de Troyes, przeszedł on w ciągu XIII wieku na wspólną własność całego rycerstwa, a potem poprzez kręgi patrycjatu wszedł do kultury miejskiej. Opowieść o śmierci króla Artura opisuje rozpad świata arturiańskiego po odnalezieniu Św. Graala. Podstarzali rycerze, którzy przeżyli przygody związane z odnajdywaniem św. Graala i różne awantury w podróżach po świecie, oddają z wolna inicjatywę młodszemu pokoleniu. Na dworze króla trwają intrygi przeciwko Lancelotowi i jego ukochanej królowej Ginewrze, żonie króla Artura, wciąż pięknej choć mającej "lat prawie siedemdziesiąt". W jednej z intryg Lancelot pojawia się jako rycerz - w białej zbroi z tarczą z czerwonym poprzecznym pasem 8 - broniący zwycięsko honoru królowej na Sądzie Bożym. W końcu intrygantom udaje się doprowadzić do skazania królowej na śmierć. Wierny Lancelot w ostatniej chwili ponownie uwalnia prowadzoną na stos królową i zabiera ją ze sobą do zamku zwanego "Strażnicą Radości", który zdobył przed laty jako świeżo pasowany rycerz występujący wówczas również w białej zbroi. W walce z rąk Lancelota i jego krewniaków ginie trzech siostrzeńców króla Artura, braci Gowena (Gawina), najsłynniejszego - obok Lancelota - rycerza Okrągłego Stołu.

Król Artur przybył wraz z wojskiem pod zamek. Rozbili namioty nad Rzeką Cienia (Humbre, Humber). Uprzednio jednak czterdziestu rycerzy pod wodzą Bohora (Borszy) i Estora (Hektora), krewniaków Lancelota, ukryło się w lesie, aby zaatakować armię króla Artura na znak dany im z zamku czerwoną chorągwią rozwiniętą nad murami. 9 Po nieudanej próbie pojednania króla Artura z Lancelotem, czerwona chorągiew zawisła z najwyższej wieży zamku. Bohor i Estor zaatakowali obóz. 10 Siedemdziesięciopięcioletni król Artur ledwie wyszedł z namiotu, gdy ujrzano jak pada jego namiot, a smoki, które podtrzymywały maszt, upadły. 11 Porażka wojsk królewskich zaatakowanych przez rycerzy z lasu i oddział Lancelota z zamku - odmiennie niż przy oblężeniu Poznania - nie doprowadziła do przerwania oblężenia. Ciągnęło się ono jeszcze dwa miesiące. Do obozu królewskiego przyszła wieść, że papież rzucił klątwę na króla, dopóki nie przyjmie z powrotem swej małżonki Ginewry. Biskup Rochester zapośredniczył pokój. 12 W opisie jednego oblężenia Strażnicy Radości występują aż trzy elementy fabularne charakterystyczne dla opisu oblężenia Poznania w 1146 roku: czerwona chorągiew na murach zamku jako znak dla rycerzy schowanych na tyłach oblegającej armii, przewracający się maszt namiotu oblegającego króla oraz klątwa na niego rzucona. 13 W "Kronice wielkopolskiej" te trzy elementy wy

stępują w odwrotnej kolejności, najpierw arcybiskup rzuca klątwę, potem wyjeżdżając obala maszt namiotu, w końcu na sygnał czerwoną tarczą następuje dwustronny atak na oblegających. Nie osłabia to analogii fabularnej.14 Powstaje więc pytanie czy jest możliwe, by schemat fabularny zastosowany w jednym z epizodów "Opowieści Okrągłego Stołu" oddziałał na piszącego w Poznaniu autora "Kroniki wielkopolskiej"? Dowodów bezpośrednich nie posiadamy, poza poświadczeniem w polskiej onomastyce części imion charakterystycznych dla romansu arturiańskiego. 15 Materiał ten nie był jeszcze szczegółowo badany i można na razie tylko stwierdzić, iż imiona te występowały na pewno w różnych środowiskach o przeciętnej kulturze i zamożności w końcu XIV i w XV w., co świadczy o tym, że znajdowały się w obiegu kultury masowej. Natomiast prawie każdorazowo ich wcześniejsze występowanie w XIII w. wymaga dodatkowych badań, sprawdzenia paleograficznego zapisów oraz onomastycznej analizy. Wróćmy jednak do dziejów Lancelota i Strażnicy Radości. "Śmierć Artura" stanowi końcową partię cyklu powieściowego. Po raz pierwszy Strażnica Boleści - taką nazwę wówczas nosiła - występuje w centralnej opowieści cyklu - zwanej "Lancelot z Jeziora" - jako jedna z pierwszych przygód Lancelota właśnie pasowanego na rycerza na dworze króla Artura. Dociera on tam przypadkiem, jak przystało na błędnego rycerza. Zamek zwany Strażnicą Boleści znajdował się na skale. "U stóp wzniesienia płynęła rzeka Cieni (Hum bre), Z drugiej wartki potok płynący Z czterdziestu źródeł"16 . Zamek opasany był dwoma murami z bramami, każda z nich broniona była przez 10 rycerzy, z którymi trzeba było stoczyć kolejno pojedynki. Dotąd żadnemu błędnemu rycerzowi nie udało się zdobyć zamku i uwolnić go od czarów. Przy zamku znajdowało się miasteczko. Pierwsze pojedynki Lancelota ze strażnikami zamku przerwała noc. W miasteczku znalazł nocleg, a wróżka Sareda, jedna ze służebnic Pani z Jeziora wychowującej ongiś Lancelota, objaśniła mu znaczenie i moc magiczną znajdujących się w izbie trzech srebrnych tarcz. "Pierwsza miała jeden poprzeczny pas czerwony ,druga dwa, trzecia trzY pasy".,17 Tarcza z jednym pasem dawać miała siłę i walor jednego rycerza, z dwoma pasami dwóch, a z trzema pasami trzech rycerzy.18 Następnego dnia biały rycerz Lancelot zwyciężył oczywiście kolejno swych 10 przeciwników broniących pierwszej bramy, potem zużywając kolejne dwie tarcze 10 następnych broniących drugiej z bram, zdobył Strażnicę Boleści, a potem dokonał jej odczarowania. Odtąd nosić miała nazwę Strażnicy Radości. Dodać trzeba, iż tylko w tej walce użył tych trzech tarcz. Natomiast z ostatnią tarczą z trzema pasami pojawił się jeszcze w "Śmierci Artura", broniąc honoru królowej na Sądzie Bożym. 19 Właściwa tarcza Lancelota, z którą występował w "Śmierci Artura", była biała z dwoma lazurowymi lwami w koronach. 20

Magiczne właściwości tarczy Lancelota zdobywającego Strażnicę Boleści (Radości) wyjaśniają znaczenie zagadkowej pieczęci księcia poznańskiego, Przemyśla I. Po śmierci ojca, Władysława Odonica, tak Przemysł I, jak Bolesław Pobożny używali pieczęci odziedziczonej po ojcu przedstawiającej postać księcia jadącego konno z proporcem w prawej i wielką tarczą z orłem bez korony

Jacek Wiesiołowski

w lewej ręce. Natomiast w 1247 r. książę Przemysł użył bardzo eleganckiej pieczęci konnej przedstawiającej go z mieczem w ręku i tarczą z trzema poziomymi pasami, zamiast typowej piastowskiej tarczy z orłem. Równolegle używał podobnej konnej pieczęci z tarczą ozdobioną trzema liliami i deptanym przez konia smokiem, a na pieszej pieczęci, używanej w latach 1252 - 1257, książę stał przed wieżami zamku z tarczą przedstawiającą kroczącego Iwa. 21 Przemysł I był jedynym władcą polskim używającym pieczęci z tarczą z trzema pasami, podobnie jak tylko on używał pieczęci z tarczą z trzema liliami o dość oczywistych analogiach francuskich. Lew - zapewne pod wpływem czeskim - występuje częściej w heraldyce książąt piastowskich. Znaczenie tego osobliwego znaku - trzech pasów na tarczy Przemyśla I - nie zostało dotąd wyjaśnione przez heraldyków. Analogia z opowieścią o oblężeniu Poznania i o zdobyciu i obronie Strażnicy Boleści (Radości) wyjaśnia, że Przemysł I na swej pieczęci nosi tarczę Lancelota podaną mu przez wróżkę Saredę. Czyich tarcz używa Przemysł I na innych pieczęciach pozostaje wciąż jeszcze nierozstrzygnięte.

W heraldyce polskiej zaczarowaną tarczę Lancelota z trzema pasami spotykamy jeszcze w herbie Korczak 22 . Według Długosza trzy wręby (pasy poziome) srebrne na czerwonym tle w herbie Korczak pochodzą dopiero z nadania króla Ludwika węgierskiego dla Dymitra z Goraja, podskarbiego koronnego. Kilkuwątkowa i mało spójna legenda rodu Korczaków tłumaczy wygląd herbu trzema rzekami, które miał przepłynąć heraldyczny przodek, uciekając z Węgier do Polski; uwagę swą skupia też na herbowym psie znajdującym się w klejnocie herbu. 23 Inna staropolska tradycja heraldyczna podawała, iż rycerz herbu Korczak, za zabicie brata, został naznaczony odmienionym herbem. W rzeczywistości herb ten jest jednak współczesny Korczakowi, o ile nie nieco wcześniejszy, gdyż występuje w Sieradzkiem już w 1370 f., W latach gdy Dymitr z Goraja używał jeszcze swego starego herbu. Ten odmieniony herb przedstawia obecnie trzy pionowe srebrne pasy i trzy czarne. Istniała jednak w 1 poło XV w. odmiana z trzema pasami poziomymi (wrębami) o nieznanej kolorystyce. Herb zwany jest N abra bądź Waldorf, a jego rodowcy zwoływali się zawołaniem N abra, czyli okrzykiem rycerskim "N a bramę". 24 Również w tym wypadku legenda herbowa o bratobójstwie nie łączy się z "Opowieściami Okrągłego Stołu",25 natomiast sam obraz herbu - zwłaszcza w wersji z trzema poziomymi pasami - oraz jego zawołanie wydają się wskazywać na znacznie dalszą genealogię literacką, gdyż sięgającą czynu Lancelota zdobywającego dwie bramy "Strażnicy Boleści". Występują też herby przedstawiające na tarczy jeden pas, tak jak na pierwszej tarczy podanej Lancelotowi przez wróżkę: herb Kotwicz przedstawia czerwony pas poziomy na srebrnym (białym) polu 26 ; herb Ćwiek pas czarny - jak w Nabramie - na srebrnym (białym) polu 27 . Z tymi herbami wielkopolskimi, znanymi w całym XV i pocz. XVI w., później zaginionymi, nie wiążą się żadne legendy czy podania herbowe. Tarcza Lancelota na pieczęci Przemyśla I i opowieść kronikarza wielkopolskiego o oblężeniu Strażnicy Radości (Boleści) wskazują na dotarcie podsta

Pieczęć Przemyśla I księcia wielkopolskiego (1247 - ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich) Rys. KW. Kielisiński ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej

_ awowych opowieści arturiańskich do Wielkopolski już co najmniej w 1247 r., naj dalej w ćwierć wieku po ich skodyfikowaniu w cyklu "Lancelot-Graal". Czy jest to możliwe w świetle naszej znajomości kultury dworów książąt wielkopolskich? Autorstwo "Opowieści Okrągłego Stołu" przypisuje się środowiskom cysterskim bądź związanym z nimi templariuszom. Ich wizje i koncepcje religijne nadały osobliwe piętno tematom romansu arturiańskiego znanym już wcześniej na dworach książęcych i rycerskich oraz w głównych centrach europejskich. Cystersi byli dobrze znani w Małopolsce, Wielkopolsce i na Śląsku, lecz dotąd nie uwzględniano ich w procesie translacji literatury rycerskiej do Polski. Z klasztorami cysterskimi związanych było wielu książąt i możnych polskich. Należał do nich również Władysław Odonic, który w różnych okresach swego panowania wystawił sporo dokumentów dla cystersów. Aż połowa jego dokumentów dotyczy spraw 9 opactw cysterskich nie tylko położonych w jego ziemiach, lecz także na Śląsku (Lubiąż), Pomorzu (Kołbacz) i w Małopolsce (Sulejów). Sam był fundatorem opactwa cysterek w Ołoboku

Jacek Wiesiołowski

i wspomagał powstające w Wielkopolsce fundacje możnowładcze dla cystersów (Paradyż, Obra). 28 Wyraźne są też jego związki z templariuszami. Obok Henryka Brodatego i księcia pomorskiego Barnima I, należał on do trójki władców tworzących na terenach zaodrzańskich nową sieć komturii templariuszy. W 1232 nadał templariuszom szpital w Gnieźnie wraz z wsiami, dalej niewielki teren koło Międzyrzecza i znaczny obszar koło Chwarszczan w pogranicznej ziemi kostrzyńskiej. N adał też im dobra koźmińskie, a w następnym roku wieś Krosno w Wałeckim. Charakterystyczne, że nadania dla templariuszy czynił każdorazowo wraz z synami Przemysłem i Bolesławem. 29 Rozbicie państwa Odonica przez Henryka Brodatego spowodowało, iż nie wszystkie nadania Odonica przyniosły korzyść templariuszom, ale związek księcia i jego synów z tym zakonem był trwały. Przybywający na ziemie Odonica, zapewne z Niemiec, rycerze zakonni mogli przynosić ze sobą znajomość opowieści rycerskich przekazywanych w ich nadreńskich komturiach. Odonic interesował się również innymi zakonami rycerskimi niedawno wygnanymi z Ziemi Świętej. Wraz z synami nadał joannitom dobra korytowskie koło Choszczna, a także w 1238 zatwierdził dobra poznańskiego szpitala joannitów założonego przez jego dziada Mieszka Starego. Życzliwie - tak jak inni książęta piastowscy w tych latach - ustosunkował się też do świeżo do Polski sprowadzonego zakonu krzyżaków. Ścisły związek Odonica z zakonami rycerskimi, zwłaszcza z templariuszami, mógł być spowodowany nawiązanymi za granicą kontaktami. Młody Odonic, wygnany przez stryja z Wielkopolski, przebywał poza granicami Polski. Przypuszcza się, iż w latach 1217/18 w orszaku króla węgierskiego Andrzeja wziął udział w V wyprawie krzyżowej do Ziemi Świętej. 30 W każdym razie pobyt za granicą, choć przymusowy, dawał mu szersze horyzonty niż innym młodym Piastowiczom zamkniętym w partykularnych sprawach swych dzielnic. Zaskakujące informacje o kulturze dworu Odonica przyniosły niedawno wykopaliska w Gnieźnie. W 1234 r. Odonic wzniósł tam swój zamek. Na miejscu wałów opustoszałego już dawnego grodu pierwszych Piastów odnaleziono przygotowane do wypalenia płytki ceramiczne, pochodzące z warsztatu zniszczonego w 1238 r. w czasie napadu wojsk Henryka Brodatego na Gniezno. Tematyka ich wskazuje, że zamierzano nimi ozdobić sale zamku. 31 Obok fantastycznych i realnych zwierząt są. tam płytki ze scenami z opowieści rycerskich, których część udało się zidentyfikować. Jest scena z rzymskiej opowieści o Androniku (Androklesie) i lwie, inna z francusko-włoskiego romansu o Ugonie z Alwernii i jego przygodzie nad Nilem, jeszcze inna z opowieści (Guerino Meschino?) o podróży na Wschód w poszukiwaniu Drzewa Słońca i Krzewu Księżyca. 32 Datowane ściśle płytki wskazują, że już na 9 lat przed użyciem przez Przemyśla I magicznej tarczy Lancelota, na dworze książąt wielkopolskich były znane również inne opowieści rycerskie, co więcej, należące do mniej znanych i mniej sławnych. W takim razie istniała znaczna szansa, by europejska klasyka rycerska była już wtedy znana w Wielkopolsce.

Rocznik kapituły poznańskiej pod datą 1257 roku podaje, że kantorem poznańskim został Jakub syn Tristana. 33 W tymże roku opat lubińskich benedyktynów właśnie sprzedał wieś Krerowo komesowi Kristanowi (Tristanowi) i jego synom Jakubowi kanonikowi i Wojciechowi. Owo Krerowo synowie Jakuba Tristanowicza zamienili później na dożywotnie posiadanie poznańskiego Junikowa. 34 Komes Tristan, będący już w 1257 r. ojcem kanonika i kantora (potem nawet prepozyta) poznańskiego, był rycerzem polskim o wysokiej pozycji społecznej. Pełnoletność osiągnął gdzieś ok. 1230 f., czyli imię nadano mu już w pocz. XIII wieku. Wtedy więc nieznany ojciec przyszłego komesa z kręgu Przemyśla I i Bolesława Pobożnego nadał mu imię bohatera jednego z najsłynniejszych romansów. Czy było to możliwe? Duńska wersja przygód Tristana i Izoldy, powstała właśnie wówczas w 1216 roku, jedną z przygód Tristana (uzyskanie pieska Milusia za walkę z U rganem Włochatym) umieszczała właśnie na dworze księcia polskiego. 35 Duński tłumacz francuskiego tekstu uważał więc za możliwy pobyt samego Tristana w Polsce. Dodajmy, iż językoznawcy nazwę zamku w Czestramie, na pograniczu wielkopolsko-śląskim wywodzą od imienia Tristana. 36

Przykład opowieści o Tristanie i Izoldzie wraz z płytkami gnieźnieńskimi czynią możliwym znajomość opowieści o Lancelocie w środowiskach wielkopolskich. Prócz ogólnie określanych środowisk templariuszy i cystersów warto zwrócić uwagę na postać rycerza Jurzyka, jokulatora książęcego Władysława Odonica, który przed 1235 r. za zgodą książęcą ofiarował katedrze poznańskiej własną wieś w kasztelanii ostrowskiej (lednickiej)37. Ów Jurzyk, Jurek (Juricus) był nadwornym trubadurem Odonica; zapewne on właśnie spopularyzował w otoczeniu książęcym francuskie romanse rycerskie. To jego repertuar rozpoznajemy w przypomnianych wyżej utworach, z opowieściami o Lancelocie ł . 38 W ącznle.

Punktem wyjścia do uzupełnień opisu oblężenia Poznania była zapewne wiadomość w kronice Kadłubka o dawaniu znaku odsieczy z murów obleganego grodu. Ta analogia fabularna pociągnęła za sobą przeniesienie na oblężenie Poznania dalszych szczegółów z oblężenia Strażnicy Radości. Sprzyjać temu mogło również usytuowanie topograficzne starego grodu poznańskiego nad Wartą, w ramionach Cybiny i Głównej, może wspierane jakąś tradycją lokalną o bitwie nad tymi rzeczkami. Trudno przesądzać czy nie odegrało również roli inicjującej rozwój fabularny zbliżone znaczenie słów "warta" i "strażnica", i francuskiego "gardę". Jest to możliwe w toku translacji na różnojęzycznym dworze książęcym. Kilka malowniczych szczegółów z oblężenia Poznania w 1146 roku z historii powraca do literatury. Utrata ich jest jednak w pełni skompensowana, gdyż okazały się fragmentem nieuświadamianych przez nas więzi kulturalnych, łączących kulturę Wielkopolski w poło XIII wieku z wielką kulturą europejskiego rycerstwa. Książęta wielkopolscy, zwłaszcza niedoceniany przez historyków Władysław Odonic, okazują się być władcami starającymi się żyć w europejskich standartach. N owe znaczenie uzyskują wiadomości o pasowaniach rycerskich przeprowadzonych przez Przemyśla I w katedrze poznańskiej i gnieź

Jacek Wiesiołowskinieńskiej, o których donoszą roczniki kapituły poznańskiej i gnieźnieńskiej39. W 1245 pasował on w Gnieźnie swego młodszego brata Bolesława, a w 1252 w Poznaniu księcia głogowskiego Konrada, swego uczonego szwagra, wykształconego w samej Francji. Sam musiał też być pasowanym rycerzem, choć nie wiemy kiedy, gdzie i przez kogo. Gdy czytamy w "Kronice wielkopolskiej", przejęty z rocznika kapituły poznańskiej nekrolog księcia Przemyśla 40 kładący nacisk na jego cechy chrześcijańskie, posty, umartwiania czy nocne czytania psalmów, to poznajemy jedno oblicze książęce. Opowieść o oblężeniu Poznania w 1146 pozwoliła zobaczyć drugą, rycerską twarz założyciela Poznania, który prócz czytania tekstów psalmów rozkoszował się lekturą i opowiadaniami o przygodach rycerzy króla Artura i marzył o zdobywaniu Strażnicy Boleści, woląc być Lancelotem niż królem Arturem.

PRZYPISY

I Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska. Przełożyła i opracowała B. Kiirbis, Wrocław 1992, s.161-165.

2M PHI I , s.366-368.

3 M P H III, s.630-632.

4MPHIII, s.477.

5 Kronika Wielkopolska. Przetłumaczył K. Abgarowicz, Warszawa 1965, s. 143-146.

6 Całość materiału historycznego zestawił G. Labuda, Zabiegi o utrzymanie jedności państwa polskiego w latach 1138-1146, Kwartalnik historyczny T.66, 1959, s. 1147-1167. 7 Por. B. Kurbisówna, Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa 1959, s. 151-153. 8 La mort de Roi Artu, ed. J. Frappier, Paris 1936 s.82; w wariantach tekstu podane jest też: z dwoma, czterema pasami, z jednym pasem szkarłatnym, z trzema pasami. 9 La mort, j.w., s. 115.

10 La mo rt, j. w ., s. 121.

II La mort, j.w., s. 122.

12 Teksty opowieści wydał H.O. Sommer, The Vulgate Version ofthe Arthurian Romances, T. 1-8, Washington 1908-1916, osobno tekst La Mort de Roi Artu, wyd. J. Frappier, Paris 1936. W j. polskim dostępna tylko adaptacja J. Boulenger, Opowieści Okrągłego Stołu, wstęp E.D. Żółkiewska, Warszawa 1987. 13 W "Opowieściach Okrągłego Stołu" klątwę rzucił papież, a biskup Rochester był pośrednikiem między królem Arturem, a Ginewrą i Lancelotem. (La mort j.w., s. 129) W innej wersji opowieści biskup Rochester był nuncjuszem wysłanym specjalnie z Rzymu. Por. Thomas Malory, Le morte d'Arthur (Storia di Re Artu e dei suoi cavalieri, Milano 1988 T. II s. 685).

14 Wśród źródeł, opowieści o "Śmierci Artura" nie odnaleziono motywów, których znajomością wykazał się autor Kroniki wielkopolskiej. Por. J. Frappier, Etude sur La mort de Roi Artu, Paris 1932 s. 149-215.

15 Słownik staropolskich nazw osobowych, red. W. Taszycki, T. I - VII, Wrocław 19651987; por. J. Wiesiołowski, Romans rycerski w kulturze społeczeństwa późnośredniowiecznej Polski, w: Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce, red. T. Michałowska, Warszawa 1993, s. 141-151. 16 Lancelot du Lac, wyd. F. Moses, Paris 1991, s. 503.

sł - Lancelot

17 W ilustracjach rękopisów Lancelot nosi m. in. tarczę z trzema poziomymi pasami lub trzema pasami poziomymi przekreślonymi dodatkowym poprzecznym pasem. Por.n.p. Tristan en prose, Paris 1989 s. . 18 Lancelot, j.w., s.513,515.

19 Rękopisy przekazały kilka wariantów użytej przez białego rycerza tarczy: z jednym, dwoma, trzema i czterema poziomymi pasami. La morte. .., s. 82- 83. 20 [Opon , j.w., s.381)].

21 Z. Piech, Ikonografia pieczęci Piastów, Kraków 1993, s. 208-209 i ill.

22 F. Piekosinski, Heraldyka polska wieków średnich, Kraków 1899, s. 76-83; J. Szymański, Herbarz średniowiecznego rycerstwa polskiego, Warszawa 1993, s. 155 - 157. Tamże pochodny zapewne od Korczaka, również ruski herb Chmara (zwany też Wukry lub Mokosiej), j.w., s. 96 - 97. 23 M. Kazańczuk, Staropolskie legendy herbowe, Warszawa 1990, s. 47 - 5 O, 149-150.

24 Piekosinski, Heraldyka, s.169 - 171, 289 Geden z wariantów herbu podaje pasy ukośne), Szymański, j.w., s. 192.

25 Kazańczuk, j.w. s. 105, 164.

26 Szymański, j.w, s. 163, Piekosinski, Heraldyka, s. 235, 417.

27 Szymański, j.w. s. 105, Piekosinski, Heraldyka, s. 213.

28 K. Maleczyński, Dyplomy Odonica i Laskonogiego, s. 225 - 239.

29 M. Goliński, Uposażenie i organizacja zakonu templariuszy w Polsce do 1241 r., Kwartalnik Historyczny 1991, zesz. l, s. 11 - 12; M. Starnawska, Mnisi - rycerze - szlachta. Templariusze i joannici na pograniczu wielkopolsko-brandenbursko-pomorskim, Kwartalnik historyczny 1992, zesz. 1, s. 3 - 31. 30 W. Swoboda, Księżna kaliska Bułgarką?, Studia i materiały do dziejów Wielkopolski i Pomorza, 13:1980, s. 61 - 78. 31 E. Soroka, Romańskie płytki ceramiczne z Gniezna, w: Gniezno. Studia i materiały historyczne T. 3 1990, s. 59-98; T. Sawicki, Sprawozdanie z badań wykopaliskowych na Górze Lecha, tamże, s. 309 - 322.

32 J. Wiesiołowski, Tristan, Hamlet et consortes, Biuletyn Polskiego Towarzystwa Heraldycznego 8: 1992, s. 1 -11. 33 Por. Roczniki wielkopolskie, rocznik kapituły poznańskiej [86].

»MPH, nova series, T. VI, Warszawa 1962, s.43, KDW I nr 356, 359 oba dokumenty znane są z kopii, stąd nie można stwierdzić, czy w oryginale dokumentów zapisano" Tristan" czy" Cristan". M. Starnawska (O składzie społecznym kapituły poznańskiej w okresie rozbicia dzielnicowego, Kwartalnik historyczny 3 - 4 1989 s. 37 - 3) przedstawia informacje o potomstwie komesa Krystana (Tristana). 35 Tristan et Iseut. Les poemes francais, la saga norroise, ed. D. Lacroix, Ph. Walter, Paris 1989 s. 607-613.

36 K. Zierhoffer, Nazwa miejscowości Czestram oraz kontynuanty niemieckiego imienia Tristram w dawnej polszczyźnie, w: Munera linguistica Ladislao Kuraszkiewicz dedicata, red. M. Basaj, Z. Zagórski, Wrocław 1993, s. 191 -194. 37 KDW I 180.

38 Przypomnieć trzeba, że opowieść o Walcerzu Wdałym zapisana również w Kronice wielkopolskiej to kontaminacja opowieści o Walterze z Akwitanii i niemieckiej opowieści o Biterolfie i Dietleipie. Mogła ona również zostać opracowana przez Jurzyka. Por. Wiesiołowski, Tristan, j.w. 39 Por. wyżej roczniki wielkopolskie, rocznik kapituły poznańskiej [45] i rocznik kapituły gnieźnieńskiej [43]. 40 Por. wyżej roczniki wielkopolskie, rocznik kapituły poznańskiej [81].

GŁOGOWSCY KUZYNOWIE PIASTÓW WIELKOPOLSKICH

TOMASZ JUREK

R óżne były kręgi kulturowe określające poczucie tożsamości ludzi średniowiecza: między najmniejszymi (wieś, miasto, parafia), a najszerszym (świat chrześcijański, ale nie cała ekumena!) poczesną rolę zajmowało państwo, a obok niego wężej pojęta - ziemia. Ziomek, urodzony w tej samej ziemi (terrigena), stał się już wówczas synonimem swojaka. Podług praw i zwyczajów danej ziemi sądziły sądy. Poczucie zbiorowej tożsamości personifikowali zaś władcy, "przyrodzeni panowie ziemi". Niegdyś cała Polska była ojcowizną swych przyrodzonych panów z piastowskiego rodu. W wieku XIII poszczególne ziemie dawnej monarchii wielkich Bolesławów przeistoczyły się w samodzielne w zasadzie państewka dzielnicowe, które nabrały też w powszechnym przekonaniu ówczesnych ludzi charakteru ojcowizn poszczególnych linii piastowskich. Teraz linie te stawały się przyrodzonymi panami przypisanych sobie ziem. Ówczesne stosunki międzydziełnicowe zaś, to w dużej mierze stosunki między poszczególnymi liniami piastowskimi. Wielkopolska - owa Stara Polska, czy też w XIII-wiecznej nomenklaturze po prostu Polska - znalazła się w ręku potomków Mieszka Starego. Do najbliższych sąsiadów Wielkopolski należał Śląsk. Dzielnica ta zajmowała w XIII w. szczególne miejsce w ramach ziem polskich. Najszybciej i z największym natężeniem dotarła tu fala niemieckiej kolonizacji. Oznaczała ona nie tylko wzięcie pod uprawę nowych ziem, lecz także postęp technologiczny i organizacyjny. Była to prawdziwa "poprawa stanu ziemi", jak hasłowo pisano o tym w ówczesnych dokumentach. Przybysze - zarówno chłopi, jak i kupcy, rzemieślnicy i górnicy, a również kler i rycerstwo - przynosili ze sobą obowiązujące w Niemczech wzorce prawne i ustrojowe. Przyjmowała je z czasem także i miejscowa ludność. Śląsk stał się zatem w XIII w. z jednej strony najwyżej rozwiniętą gospodarczo i najbogatszą wśród ziem polskich, z drugiej zaś - tu najszybciej i najdalej postępował proces rozkładu dawnych, tradycyjnych struktur społecznych i ustrojowych. Śląsk też już u schyłku XIII w.

stał się krainą kulturowo bliższą ziemiom niemieckim niż sąsiednim dzielnicom polskim. Dwór śląskich Piastów to przy tym ośrodek o szerokich koneksjach międzynarodowych, głównie (choć nie tylko) dzięki małżeństwu Henryka Brodatego z Jadwigą z robiącego właśnie zawrotną karierę bawarskiego rodu hrabiów z Andechs. Śląską rodzinę książęcą otaczał też nimb wyjątkowej pobożności: Jadwiga została kanonizowana, podobnie jak jej siostrzenica Elżbieta turyngska; w opinii świętości żył Henryk Brodaty i jego synowa Anna, sam syn zaś - Henryk Pobożny - dał życie pod Legnicą w walce z pogańskimi Mongołami. Pamiętać wreszcie trzeba, że śląska linia to potomkowie najstarszego syna Krzywoustego, wypędzonego w 1146 r. Władysława. Poczucie krzywdy przez kilka pokoleń towarzyszyło tej gałęzi, przekonanej że to jej należy się słusznie przewodnictwo i władza w całej Polsce. Stosunki między książętami wielkopolskimi i śląskimi u progu XIII w. były funkcją wewnętrznej niezgody w linii Piastów wielkopolskich. Po śmierci Mieszka Starego (1202) linię tę reprezentowało dwóch Władysławów: Mieszkowy syn - Laskonogi, tudzież Mieszkowy wnuk - zwany od imienia ojca Odonicem. Kolejne dziesięciolecia aż po bezpotomną śmierć starego Władysława (1231) wypełniała ich zawzięta walka. To jedna, to druga strona sięgała po pomoc zasobnego księcia śląskiego Henryka Brodatego. W końcu związał się on trwale z Laskonogim, który odwdzięczył mu się przekazaniem w spadku - na złość wyrodnemu bratankowi - praw do Wielkopolski. W latach 1233 - 1234 Brodaty pobił Odonica, który tylko interwencji biskupów zawdzięczał ocalenie od zupełnej klęski. Pogodzić się musiał jednak z podziałem Wielkopolski, której większość aż po Wartę zajął Henryk. Odonic umierając (1239), zostawiał więc synom - Przemysłowi i Bolesławowi - jedynie kadłubową dzielnicę wokół Gniezna. Wielka "monarchia śląskich Henryków" runęła jednak wraz ze śmiercią Henryka Pobożnego pod Legnicą (1241). Czwórka jego młodocianych synów, z wichrzycielskim Bolesławem Rogatką na czele, nie potrafiła utrzymać trudnego dziedzictwa. M łodzi książęta wielkopolscy natychmiast upomnieli się o utracone przez ojca ziemie. Szybko odzyskali wszystkie straty, spotkali się bowiem na spornych ziemiach z powszechnym poparciem rycerstwa. Jego postawa jest bardzo symptomatyczna: jeszcze niedawno burzyło się przeciw niepopularnemu Odonicowi, teraz jednak poddawało się jego synom jako przedstawicielom własnej, "przyrodzonej" linii książęcej. "W powyższym roku - zapisał pod datą 1241 gnieźnieński rocznikarz - Polacy, którzy popierali księcia Henryka [...] jawnie opowiedzieli się za synami Władysława Odonica, mianowicie Przemysłem i Bolesławem, którzy byli prawdziwymi dziedzicami Polski". Polska to oczywiście, zgodnie z ówczesną nomenklaturą, Wielkopolska, Polacy zaś - to Wielkopolanie. W stosunkach ze Śląskiem pozostała wrogość. Widać ją nie tylko w wiadomościach o militarnych spięciach, jakie trwały na pograniczu jeszcze kilka lat. Widać ją szczególnie wyraźnie w tonie, jakim rocznikarze z Gniezna i Poznania pisali o śląskim księciu Bolesławie Rogatce. To okrutnik czyhający na zgubę i życie rodzonych braci, bezbożnik porywający i z premedytacją drę

Tomasz Jurek

Ryc. 1. Pieczęć księcia Konrada jako biskupa-elekta pasawskiego (1249)czący biskupa, zdrajca, który więził najwierniejszych sobie wasali, wreszcie gardzący rodakami promotor Niemców. Tym cenniejsza w owej atmosferze wydawać się musiała książętom wielkopolskim okazja do pozyskania na Śląsku oddanego sojusznika. Okazję taką dał bunt jednego z młodszych braci Rogatki, Konrada.

Konrad ów to barwna postać. Jako młodszy w rodzinie przeznaczony został do stanu duchownego i pojechał w związku z tym na studia do Paryża. Nie wiemy, z kim się tam stykał. Paryż był w połowie XIII w. miejscem studiów niejednego Ślązaka, tu studiował też (choć nieco później) znany filozof i prekursor nauki o optyce, Witelo. W każdym razie samo otarcie się o to centrum ówczesnego intelektualnego świata nie mogło chyba pozostać bez znaczenia. Konrad jednak, w przeciwieństwie do brata Władysława, który statecznie pobierał nauki w Bolonii i zrobił z czasem wielką karierę kościelną, nie okazał głębszego zainteresowania drogą, na którą go skierowano. Porzucił studia i wrócił do domu, gdy tylko wyłoniła się perspektywa podziału ojcowizny. Brat Bolesław wystarał się następnie dla niego o biskupstwo w bawarskiej Pasawie. Konrad sporządził sobie piękną pieczęć z tytułem rządcy kościoła pasawskiego (nie biskupa, nie miał wszak święceń biskupich) i wyobrażeniem pełnej dostojeństwa postaci duchownego; na tym skończyło się jednak jego zainteresowanie swym urzędem. "N igdy nie przybył do Pasawy" napisał o nim ze zgorszeniem współczesny autor Historii biskupów pasawskich. Wyniesienie na stolec biskupi Konrad traktował wręcz podejrzliwie, widział bowiem w tym - chyba nie bez racji - chytry zamysł starszego brata, pragnącego pozbyć się go ze Śląska. Tu zaś właśnie i w książęcej roli widział spełnienie swego życia. Latem 1249 r. między braćmi doszło do rozłamu. Konrad uszedł wprost do Poznania. Książę Przemysł przyjął go łaskawie i nie

Ryc. 2. Posąg księżnej Salomei umieszczony pielWotnie na ścianie kolegiaty głogowskiej. Parę dla niego stanowił posag księcia Konrada, zniszczony w 1831 r. Dziś znany jest tylko z opisu wykonanego krótko przedtem: "Posąg Konrada dosięgał [z powodu uszkodzeń] tylko poniżej kolan. Jeszcze niżej opadała tunika nałożona na zbroję. W prawej ręce mógł trzymać wzniesiony miecz, którego potem już brakowało; na lewym ramieniu tkwiła tarcza z orłem śląskim; z ramion zwisał płaszcz spięty taśmą; głowa była nakryta mitrą książęce( (H. Lutsch, Die Kunstdenkmaler des Reg.-Bezirks Liegnitz, Breslau 1891, s. 27). Wizerunek przypominał więc wyraźnie postać Hemyka Probusa z jego nagrobka.

odmówił wsparcia. Z pomocą wielkopolskich wojsk Konrad wywalczył sobie odrębną dzielnicę w północno-zachodnim kącie Dolnego Śląska ze stolicą w Głogowie.

Dzielnica była zresztą skromna, położona peryferyjnie, dość słabo zurbanizowana i lesista. Samym narodzinom głogowskiego księstwa patronowali więc wielkopolscy Piastowie. Po powrocie zaś z pierwszej wspólnej wyprawy odbył się w Poznaniu ślub Konrada z siostrą Przemyśla, Salomeą. Nigdy nie wyświęcony biskup-elekt zrywał ostatecznie z karierą duchowną. Polityczny sojusz książąt umocniła, jak można sądzić, osobista ich zażyłość. Z rąk szwagra przyjął Konrad rycerski pas: "książę Przemysł sławnego Konrada księcia Głogowa w katedrze poznańskiej pasując wyróżnił znamieniem rycerskim" zapisał pod 1252 r. wielkopolski rocznikarz. Książąt tych łączyła też formacja intelektualna: były student Sorbony spotykał się tu z człowiekiem, który wprawdzie nie otarł się o uniwersytety, ale był jednak obeznany z łaciną i cenił sobie lekturę. Ich przymierze rozchwiało się wprawdzie bardzo szybko, gdy tylko Konrad umocnił się na tronie: już wkrótce (1254) pogodził się z braćmi, z którymi następnie przystąpił do przygotowywania wymierzonej w interesy wielkopolskich książąt akcji w Kurii papieskiej. Pozostały jednak żywe i ciepłe pozapolityczne kontakty dworów i rodzin książęcych z Głogowa i Poznania. Tylko tak objaśnić bowiem można występowanie w wielkopolskim rocznikarstwie całego szeregu wiadomości o sprawach śląskich dotyczących samego Konrada i oświetlanych zawsze z ewidentnie głogowskiego punktu widzenia. Gdy więc pisze rocznikarz o podstępnym porwaniu Rogatki przez

Tomasz Jurek

Konrada, nie omieszka dodać, że książę głogowski uczynił to w obronie własnej, broniąc się przed tajnymi knowaniami brata; gdy pisze o brutalnej napaści Rogatki na biskupa wrocławskiego, dodaje zaraz, że podłym oszczerstwem jest pogłoska o współudziale Konrada w tej zbrodni. Wiadomości tego typu urywają się w Roczniku kapituły poznańskiej po 1257 f., kiedy zmarł książę Przemysł. Władzę w całej Wielkopolsce objął teraz jego wojowniczy brat, Bolesław Pobożny. W małej polityce sąsiedzkiej był przeciwnikiem Konrada; w wielkiej polityce stanęli w przeciwnych obozach: Konrad wiązał się z Czechami, Bolesław z wrogimi im Węgrami. Zabrakło też wreszcie owego szczególnego łącznika, jakim była osoba Konradowej żony, Salomei. Nie znamy dokładnej daty jej śmierci (między 1267 a 1271 r.). Konrad ożenił się potem po raz drugi z Zofią z wielkiego rodu Wettynów, margrabiów miśnieńskich i landgrafów turyngskich, niegdyś narzeczoną Konradyna, ostatniego Hohenstaufa. Nie miał już jednak z nią dzieci i sam zmarł wkrótce (1273 lub 1274). Zofia wróciła do ojca i zamknęła się w jednym z turyngskich klasztorów, pędząc bardzo świętobliwy żywot. Konrad nie był władcą wybitnym. Jego jedyną ambicją było zachowanie w nieuszczuplonym stanie wywalczonej sobie dzielnicy. Okazał się za to niezłym gospodarzem, choć nie był w stanie wiele sił wykrzesać z ubogiej dzielnicy. Jego czołową zasługą było lokowanie na prawie niemieckim Głogowa (1253), jednego z głównych miast śląskich. Z zachowanych dokumentów widać, jak wielkie było to przedsięwzięcie: dokonano go przy zgodnym współudziale wszystkich braci książęcych, a także biskupa wrocławskiego. Konrad prowadził też bardzo ostrożną politykę wewnętrzną, której znamieniem było zręczne dobieranie sobie godnych zaufania i oddanych doradców. U tego kształconego za młodu człowieka nie widać natomiast, o dziwo, głębszych zainteresowań kulturalnych. Na pieczęci kazał wyryć sobie scenę przygotowa

Ryc. 3. Pieczęć księcia Konrada (1249 - 1273/74).

nia do turnieju: książę-rycerz stoi już pod bronią, a z wieży zamku wysmukła damska postać (księżna?) podaje mu hełm. To dość typowy motyw zachodnioeuropejskiej sztuki dworskiej, ale na gruncie polskim przedstawienie jest prekursorskie. Widzieć więc tu chyba należy reminiscencję studenckich lat Konrada; bardziej, zdaje się, interesował się już wtedy rycerskim obyczajem, niż samym studium. Z osobą Konrada wiąże się też fundacja nowego, gotyckiego kościoła kolegiackiego w Głogowie. Wspaniała ta świątynia, rozmachem założenia przypominająca gotyckie katedry (przez niemiecką ludność zwana też konsekwentnie Dom), rzeczywiście wzniesiona była w lwiej części za czasów tego księcia, budowę rozpoczęto jednak już wcześniej, a ukończono dopiero po jego śmierci. W miejscowej tradycji wszakże to właśnie Konrad uchodził za jej fundatora. Dorobkiem krótkiego sojuszu Konrada z Przemysłem, a także długoletniego małżeństwa z Salomeą była pewna tradycja przyjaźni wielkopolsko-głogowskiej. Okazała się ona bardzo ważna, przeciwważąc choć w części sięgającą jeszcze poprzednich generacji niechęć obu linii piastowskich. Widać to wyraźnie w następnym pokoleniu. Synami Konrada i Salomei byli Konrad, Henryk i Przemek, ochrzczony tak zapewne na cześć wielkopolskiego wuja. Przemek był dużo młodszy od starszych braci. Najstarszy Konrad okazał się garbatym kaleką, przeznaczono go więc do sukni duchownej (choć ciążyła mu ona potem podobnie jak ojcu), w stanie tym bowiem, jak z pełnym zrozumieniem komentował Długosz, "jego kalectwo dawało mniej powodów do kpin". Właściwym dziedzicem starego Konrada - choć rozdrobnione między trzech braci dziedzictwo bynajmniej świetne nie było - stawał się więc średni jego syn Henryk. To jedna z najciekawszych, acz mocno zapomnianych postaci piastowskich. O jego politycznych i gospodarskich dokonaniach będzie mowa niżej. Mamy zarazem w jego osobie człowieka o naprawdę szerokich zainteresowaniach kulturalnych, mecenasa na wyjątkową wśród Piastów skalę. Przypisać mu należy bowiem cały szereg pierwszorzędnych fundacji artystycznych. W głogowskim kościele kolegiackim wystawił piękne posągi obojga rodziców.

W cysterskim opactwie w Lubiążu stworzył rodzinną nekropolię, stawiając wykonane oryginalną techniką (aplikacje metalowe w kamiennej płycie) nagrobki nie tylko obydwu braciom, ale także prapradziadowi, protoplaście śląskiej linii piastowskiej - Bolesławowi Wysokiemu. W katedrze poznańskiej sprawił wizerunki (bodaj również posągi) Przemyśla II i jego żony. On też wreszcie, być może, był inspiratorem i fundatorem nagrobka Henryka IV Probusa, zgodnie uznawanego za najwspanialsze dzieło wschodnioeuropejskiej rzeźby gotyckiej. Zachowane zabytki zdradzają znakomity smak fundatora, starannie dobierającego najlepszych wykonawców. W postaci księżnej Salomei uderza dostojeństwo połączone z matczyną łagodnością i pogodą, od uwiecznionych na nagrobkach książąt bije majestat rycerskich władców. Widać też w fundacjach tych osobiste zaangażowanie Henryka: czczą one pamięć jego rodziców, braci, tudzież Probusa, z którym związany był za młodu. Kulturalną formację zawdzięczał bowiem Głogowczyk niechybnie właśnie związkowi z dworem wrocławskim Henryka IV Probusa; była to niezwykle silna i ujmu

Tomasz Jurek

Ryc. 4. Nagrobek księcia ścinawskiego Przemka (zm. 1289).

Ryc. 5. Nagrobek księcia żagańskiego Konrada Garbatego, prepozyta katedry wrocławskiej (zm. 1304).

Ryc. 6. Nagrobek księcia Bolesława Wysokiego.

Ryc. 7. Nagrobek księcia Henryka IV Probusa.

Tomasz Jurek

Ryc. 8. Pieczęć księcia Hemyka głogowskiego, używana w latach 1281-1301.

Ryc. 9. Pieczęć księcia Hemyka głogowskiego, używana w latach 1302 -1306.

jąca indywidualność: wychowanek wielkiego dworu praskiego, rycerz, poeta, którego życie skrojone wydaje się rzeczywiście podług rycerskiego romansu. Pośrednio więc Głogowczyka kojarzyć można również z dworem czeskiego króla Przemyśla Otto kara II (stanął bodaj za młodu po jego stronie w wielkiej bitwie na polach Morawy pod Diirnkrut), a może też z szeroko ustosunkowanym w Europie dworem brunszwickich Welfów, skąd pochodziła jego żona Matylda. Od Probusa otrzymał Głogowczyk pas rycerski i z jego otoczenia

wyniósł niewątpliwie zamiłowanie do rycerskiej kultury i obyczajowości. Pieczęcie Henryka, opatrzone tym samym motywem co pieczęć ojcowska, dzięki dokładniejszemu wykonaniu wydają się bliższe urokowi rycerskiej poezji. Nie wiemy jednak, by Henryk sam tworzył dworne poezje lub gościł na swym dworze wędrownych poetów. Jest to wszakże wysoce prawdopodobne wobec rozlicznych analogii: każdy niemal szanujący się władca tej epoki oddawał się czynnie bądź biernie poetyckiej modzie. Głogowski dwór stał się jednak na pewno ośrodkiem przyciągającym żądne przygód rycerstwo z całego Śląska i okolicznych ziem niemieckich: Łużyc, Miśni i Turyngii. Już w młodości przyszło Henrykowi głogowskiemu zetknąć się z wielkopolskim kuzynem Przemysłem II (synem Przemyśla I i jedynym dziedzicem jego i Bolesława Pobożnego). Razem walczyli przeciwko staremu Bolesławowi Rogatce w obronie porwanego przezeń Henryka IV Probusa (1277). Młodziutki Przemysł, buntujący się przeciw stryjowi, szukał wtedy poparcia na Śląsku.

Wkrótce jednak doszło do rozłamu. W 1281 r. Henryk IV podczas wiecu podstępnie uwięził Przemyśla oraz kilku swych śląskich kuzynów. Skutkiem tego uwięzienia w przypadku Przemyśla stała się zapiekła wrogość do wrocławskiego księcia. Znaczyły ją dalsze akty wojenne, które trwały nieprzerwanie aż do zgonu Henryka IV w 1290. W przypadku Henryka głogowskiego natomiast niechlubne więzienie stało się wstępem do głębokiej politycznej i osobistej przyjaźni z Probusem. Książę głogowski uznał się wasalem kuzyna z Wrocławia i służył mu z przykładną wiernością. Zrozumiałe więc było, że ten ostatni, nagle i bezpotomnie umierając w noc świętojańską 1290 f., właśnie Głogowczyka wyznaczył spadkobiercą wrocławskiego dziedzictwa. Skromne "książątko" głogowskie, jak określił naszego młodego Henryka współczesny mu kronikarz śląski, teraz dopiero miało okazję wypłynięcia na wody wielkiej polityki. Stawał się też Henryk cennym sojusznikiem nawet dla najpotężniejszych książąt, którzy podejmowali wtedy rywalizację o zjednoczenie pod swym berłem całej Polski i zdobycie korony. Zrozumiałe więc, że właśnie na głogowskiego kuzyna zwrócił zaraz uwagę Przemysł II. Po śmierci Probusa książę wielkopolski zajął Kraków i wówczas po raz pierwszy zamarzył o królewskiej koronie. Szukał więc pilnie poparcia wśród pozostałych Piastów. Jesienią 1290 f., gdy ogólnopolski zjazd i synod w Gnieźnie radziły pewnie nad planami koronacji Przemyśla, stanął układ wielkopolsko-głogowskiego przymierza. Henryk wyznaczony został następcą nie mogącego się dotąd doczekać syna Przemyśla. Układ okazał się tworem przelotnej koniunktury: już po dwóch latach kombinacje wielkiej polityki odwróciły się i Przemysł znalazł się w przeciwnym niż Głogowczyk obozie. Pakt z 1290 r. poszedł najwyraźniej w zapomnienie, wiadomo że Przemysł przygotowywał zgoła inne rozwiązanie sprawy sukcesyjnej. Gdy koronował się na króla w 1295 f., najbliższym sojusznikiem i przewidzianym sukcesorem był już Władysław Łokietek - stary wróg Głogowczyka, jeszcze z czasów jego służby u Probusa. Henryk głogowski, podobnie jak inni książęta śląscy, zbojkotował koronacyjne obchody w Gnieźnie. Mimo ewidentnych oznak niechęci w obustronnych stosunkach, nie sposób jednak oskarżać Henryka o współudział w brandenburskim, morderczym zamachu

Tomasz Jurek

na Przemyśla (1296). Brak na to jakiegokolwiek dowodu, a nie widać też żadnych korzyści, na jakie mógłby liczyć Głogowczyk organizując porwanie (taki był bowiem pierwotny zamiar zamachowców) swego koronowanego kuzyna. Tragiczna śmierć króla w Rogoźnie niespodziewanie wydobyła z politycznego niebytu zapomniany przez wszystkich układ sukcesyjny z 1290 r. Henryk natychmiast postanowił z niego skorzystać, odwołując się też jednak do swego bliskiego pokrewieństwa ze zmarłym. Z zebranym niezwłocznie wojskiem wkroczył do Wielkopolski. Tu starł się jednak z uznanym przez ogół wielkopolskich możnych Łokietkiem, pobił go w pierwszych potyczkach i narzucił w Krzywiniu układ o ciężkich warunkach. "Wielmożnemu władcy, panu Henrykowi [...] do ziemi (wielko )polskiej przysługuje dobre prawo dlatego, że jest bliższy wspomnianemu panu królowi w linii pokrewieństwa, a także stąd, że król ów, zanim dopełnił żywota, całą ziemię (wielko)polską pod mocą swoich dokumentów dał mu i dobrowolnie zapisał" - przyznać musiał Łokietek i zgodzić się na trwały podział Wielkopolski między obydwu książąt. Oznaczało to totalne pogrzebanie osiągnięć Przemyśla. Dowodzi to też, że Henryk wciąż nie rozumiał nic z wielkiej idei zjednoczeniowej przyświecającej jego ciotecznemu bratu.

Solenny układ krzywiński okazał się jednak tylko przelotnym rozejmem.

Łokietek bowiem, o ile chciał uchodzić za kontynuatora dzieła Przemyśla, nie mógł pogodzić się z podziałem Wielkopolski. Wznowiona wkrótce wojna przyniosła jednak sukcesy Henrykowi. Gdy latem 1298 r. szedł ze swym rycerstwem na Poznań, w Kościanie spotkali go specjalni wysłannicy biskupa poznańskiego. Biskup Andrzej, głowa wielkiego rodu Zarembów, od kilku pokoleń znajdującego się u steru wielkopolskiej polityki, gotów był poprzeć Henryka w walce z Łokietkiem o spadek po Przemyśle - zarówno o terytorium, jak i o królewską koronę. Sama, trzymana zresztą w ścisłej tajemnicy, umowa kościańska między księciem i biskupem nie miała bezpośrednich, istotnych następstw. Wielki musiał być jednak blask korony, skoro Henryk nigdy już nie wyrzekł się sformułowanych w Kościanie planów. Kilkanaście lat przyszło mu walczyć o ich realizację. Najpierw z Łokietkiem, potem z Wacławem czeskim, który sam usunął księcia Władysława i objął władzę w całej prawie Polsce. Były w tej walce momenty trudne i rozpaczliwe, ale Henryk nie poddał się nigdy. Gdy zaś zmarł król Wacław II (1305) i panowanie w Polsce jego syna Wacława III zaczęło się chwiać, przyszła wreszcie godzina sukcesu. Wiosną 1306 r. wojska głogowskie wkroczyły do Wielkopolski, zajmując Poznań, a w dalszej kolejności także wschodnią część ziemi z Gnieznem, Pyzdrami, a także Kaliszem. Tylko na kresach okopali się wierni stronnicy Łokietkowi, wydając swemu wracającemu z wygnania panu Konin i Nakło. Henryk głogowski stał się więc władcą Wielkopolski. "Całą ziemię (wielkopolską zajął i posiadał w spokoju" - zapisał poznański rocznikarz. Głogowczyk zasiadł na tronie Przemyśla. Wdzięczny Bogu za zwycięstwo, uroczyście fundował w Głogowie klasztor klarysek. Spełniał tym samym ślub dokonany w naj cięższych momentach konfrontacji z królem czeskim. Nowy klasztor otrzymał wezwanie Św. Krzyża. Nieprzypadkowo to samo wezwanie

Ryc. 10. Pieczęć majestatyczna księcia Hemyka głogowskiego, używana w latach 1306-1309nosiła wcześniejsza, reprezentacyjna fundacja Henryka Probusa we Wrocławiu. Głogowczyk wyraźnie naśladował swego zmarłego kuzyna, a zapewne przejął też od niego kult dla Krzyża Św. Później w ręku jednego z synów Henryka znajdowały się w Oleśnicy wielkiej wagi relikwie tego cudownego drzewa. Powiadano, ale to tylko legenda, że przywiózł je książętom głogowskim jeden z ich wasali wracający z krucjaty do Ziemi Świętej. Książę Henryk nie wyrzekł się też naturalnie i teraz królewskich ambicji.

Manifestowała je tytulatura okraszona elementem: "dziedzic Królestwa Polskiego", zwłaszcza zaś opatrzona tym samym tytułem nowa pieczęć sprawiona w 1306 r. Piękny ten zabytek reprezentuje wyjątkowy wśród ówczesnych pieczęci książęcych typ majestatyczny i wzorowany jest wyraźnie na królewskiej pieczęci Przemyśla. Książę zasiada na szerokim, bizantyńskim tronie, lewą rękę trzymając na sercu, prawą zaś unosząc gałązkę oliwną - nie tylko znak pokoju, lecz także atrybut biblijnego Aarona, symbolizującego wybrańca Bożego. Analogiczną pieczęć sprawiono też księżnej Matyldzie: zasiadająca na tronie postać ma tu skronie zwieńczone koroną. W związku z tymi ambicjami stało też przypuszczalnie spisanie w opactwie w Lubiążu krótkiej genealogii Piastów śląskich (tzw. Nagrobki książąt śląskich), typowego utworu wspominającego wielkość przodków aktualnie panującego władcy. Spisanie podobnych dzieł, choć dużo bardziej rozbudowanych, zamawiali w toku własnych przygotowań

Tomasz Jurekkoronacyjnych także Henryk Pro bu s (Kronika polsko-śląska) i Przemysł II (Kronika wielkopolska). Koronacja pozostawać mogła jednak tylko w sferze marzeń Henryka. W praktyce na realizację tych marzeń nie było ani szans, ani możliwości. Książę nie miał wpływów w Rzymie - gdzie decydować by się musiała zawikłana z międzynarodowego punktu widzenia kwestia polskiej korony, przede wszystkim zaś pozostawał w złych stosunkach z większością biskupów. Zdecydowanie g p s * A niechętny był mu arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, całą duszą odRyc. 11. Pieczęć księżnej Matyldy (1309). dany Łokietkowi.

Nie wyrzekł się też Henryk dalszej akcji zjednoczeniowej. Próbował narzucić swe zwierzchnictwo pozostałym książętom śląskim, gotował się już, by interweniować w sprawy małopolskie, by sięgnąć po Kraków. Zmarł jednak niespodzianie w grudniu 1309 r. Skłócony z Łokietkiem biernie przyglądał się natomiast krzyżackiej inwazji na Pomorze Gdańskie. Bardzo mu to zaszkodziło w opinii wyczulonych na sprawy pomorskie Wielkopolan. Nic więc dziwnego, że książę nie zyskał u nich szczególnej popularności. Z chłodną poprawnością wypowiada się o nim cytowany już współczesny rocznikarz z kręgu bliskiego biskupowi Andrzejowi Zarembie: "Ów był bardzo surowy dla rabusiów, łotrów i gwałcicieli, ale i sam był wielkim wyzyskiwaczem i nie najlepszym przyjacielem Polaków". Charakterystyka ta zaskakująco wprost zgodna jest z opinią innego, śląskiego autora; pisał on wprawdzie kilkadziesiąt lat później, ale korzystał z żywej wciąż tradycji o sławnym księciu. Ocenił go krótko i dosadnie: "Był człowiekiem surowym i budzącym trwogę". Henryk był więc chyba postacią po prostu osobiście mało sympatyczną, co też liczyło się w konfrontacji z obdarzonym niewątpliwą charyzmą przywódczą Łokietkiem. Niepopularność Henryka wynika jednak (po części przynajmniej) z tych rysów jego działalności, którym dzisiejszy historyk nie może odmówić pozytywnej oceny. Surowy okazywał się w dbałości o porządek publiczny, bezwzględny dla gwałcicieli praw. Doceniała to część ówczesnego społeczeństwa, zwłaszcza miasta i klasztory. Cytowany rocznikarz pochwalał rządy głogowskiego księcia: "za jego czasów wielki pokój był w Polsce i we wszystkich jego ziemiach". O klasztorach wiadomo, że same włączały się w akcje tępienia łotrostw: mnisi z Wielenia nad Obrą sami schwytali i ścięli trudniącego się rozbojem rycerza. Oczywiste więc, że surowość wymiaru sprawierdliwości mniejszy entuzjazm budzić musiała w najbardziej opiniotwórczych kręgach rycerskich. To właśnie bowiem ubodzy rycerze przypłacali gardłem książęcą gorliwość. Henryk był jednak nie tylko surowym egzekutorem praw. Czynnie tworzył nowy, sprawniejszy system administracji oparty o sieć lokowanych na prawie niemieckim miast. Wzorzec ten, kształtujący się od kilku dziesięcioleci na Śląsku, przeniesiono teraz też do Wielkopolski. Naczelnik miejskiej gminy, wójt, a obok niego nieraz i inni specjalnie wyznaczeni książęcy urzędnicy, stawał się teraz reprezentantem władzy publicznej w całej okolicy. Jakże charakterystyczny jest dokument wójta pyzdrskiego Jaśka z 1311 r., którym zatwierdził on sprzedaż wsi - co było wyłączną prerogatywą władzy publicznej - a w którym najwyższy dostojnik ziemski, wojewoda kaliski Marcin Zaremba, wystąpił tylko w roli świadka. Przypisujący tak znaczną rolę miastom książę był też jednym z najbardziej zasłużonych wśród Piastów ich założycieli. Lokował co najmniej dziesięć miast, także w Wielkopolsce: jemu zawdzięcza swe powstanie Przemęt, a zapewne także kwitnący w późnym średniowieczu Kościan - obydwa leżące na kluczowych strategicznie szlakach ze Śląska na Poznań. Henryk założył też, położone tuż przy granicy wielkopolskiej, Sławę 'i Górę (ta ostatnia była jego ulubionym dziełem). Henrykowi przypisać też trzeba niezwykłej wagi reformę monetarną. Był pierwszym w tej części Europy władcą, który (na wzór krajów zachodnich) zdecydował się emitować nowy, gruby pieniądz o stałej zawartości srebra (tzw. kwartniki). Świadczyło to o sporej wyobraźni ekonomicznej księcia; w imię dalekosiężnych korzyści pozbawiał się on bowiem tradycyjnego źródła łatwych dochodów z praktykowanego od pokoleń "psucia" monety (obniżania zawartości kruszcu przy utrzymywaniu wartości nominalnej). I ta reforma została wraz z głogowskimi rządami przeszczepiona na grunt wielkopolski. Zaowocowała tu bitymi w mennicach w Poznaniu, Kościanie, Grodzisku i Wschowie pięknymi kwartnikami, zdobionymi motywami zaczerpniętymi z mennictwa francuskiego. Wspierający się na miastach książę nie ufał natomiast tradycyjnym siłom społecznym z możnowładztwem na czele. Na Śląsku odsuwał je jak mógł od wpływu na rządy. Otaczał się natomiast z upodobaniem rycerskimi przybyszami z Niemiec. Tłumnie odwiedzali oni wtedy dwór opromienionego sukcesami Henryka i oni to stanowili pewnie jego codzienną świtę. W Wielkopolsce starał się jednak uszanować miejscowe odmienności, na tradycyjne godności wojewodów i kasztelanów mianował głównie miejscowych możnych najbardziej wpływowych rodzin, choć większość kasztelanii (wówczas już tylko tytularnych synekur) po prostu zlikwidował. Najważniejszy, bo zapewniający rzeczywistą władzę, urząd starosty (namiestnika) pozostawał jednak stale w ręku Ślązaków. Najdłużej urzędującym, a więc cieszącym się widocznie największym zaufaniem starostą był brat Gunter - niemiecki, bez wątpienia, konwers z cysterskiego opactwa w Lubiążu. To właśnie polityka niechętna wielkopolskiemu możnowładztwu, a nakierowana na faworyzowanie miast i wdrażanie wypróbowanych na Śląsku rozwiązań ustrojowych, kształtowała niechętną Głogowczykowi opinię, jaką uwiecznił poznański rocznikarz. "Nie był najlepszym przyjacielem Polaków". Jeszcze krytyczniej odniósł się ów autor do młodocianych synów starego Henryka. Zostawił on pięciu synów, z których jednak, co najwyżej dwóch w chwili śmierci ojca wkroczyło w wiek sprawny do pełnienia rządów. Zabrakło w ich gronie silnej osobowości, obce im były szersze horyzonty polity

Tomasz Jurek

czne. Reprezentują oni modelowe wręcz typy pokolenia drobnych dzielnicowych książątek śląskich: rycerski i wojowniczy, ale rzadko kiedy zwycięski naj starszy Henryk, którego już współcześni nazwali Wiernym; stateczny, oszczędny i zapobiegliwy, ale nie wykraczający poza miedzę własnej dzielnicy Konrad; wiecznie zadłużony utracjusz Jan; wreszcie najmłodszy Przemek, kreowany swego czasu na bohatera walki o polskość Śląska, a w rzeczywistości okaz separatysty próbującego ratować beznadziejną suwerenność swej miniaturowej dzielnicy. Tylko o młodo zmarłym Bolesławie nic nie sposób powiedzieć. Są to zarazem typy charakterystyczne dla społeczeństwa feudalnego całej Europy. Młodzi książęta uwikłani w rozmaite, pozostawione przez ojca problemy, uzależnieni też dodatkowo od wewnętrznych rozgrywek koterii głogowskich dworzan, nie mieli szans na kontynuowanie ojcowskiej polityki. Rządzący zrazu Henryk młodszy do Wielkopolan odnosił się z głęboką nieufnością, nie pokazał się nigdy w głównych miastach Wielkopolski, a sprawy tej ziemi załatwiał z dworu myśliwskiego w podwschowskim Lginiu. Wraz z braćmi, lekką ręką i bez targu, zrezygnował na rzecz Krzyżaków ze swych praw do Pomorza. Młodzi Głogowczycy nie mogli więc zaskarbić sobie przychylności Wielkopolan. Cytowany kilkakrotnie rocznikarz ukazuje ich w jak najgorszym świetle: "Tych, ponieważ byli młodzi i niedoświadczeni, skrępowali i trzymali swymi radami Niemcy, tak że nic nie potrafili czynić, co nie podobałoby się Niemcom; wiele też od nich ziem i miast [Niemcy] wyłudzili za niewielkie sumy pieniędzy i dali im radę, by wytępili cały naród polski, tak osoby duchowne, jak i świeckich rycerzy". Miara się przebrała w lutym 1312 r., gdy książęta dokonali podziału ojcowizy. Na równi ze śląskimi posiadłościami przepołowiona została także Wielkopolska. Nic nie pomogły pozory: podział chwilowo ograniczono do dwóch tylko dzielnic, a granicę działów stanowiła uświęcona tradycją granica ziem poznańskiej i gnieźnieńsko-kaliskiej. Oczywista pozostawała wymowa faktu, że ziemia, z którą koronacja Przemyśla związała królewską godność, stać się miała obiektem postępujących podziałów. W odpowiedzi na książęce działy wielkopolscy biskupi wyklęli Głogowczyków, a rycerstwo ogarnął bunt. W ruch poszła propaganda odwołująca się do narodowych emocji: Głogowczyków, jak pamiętamy, przedstawiono jako uosobienie niemczyzny. Cytowany zabytek zdradza zresztą typowe dla ówczesnych ludzi rozumienie wspólnoty narodowej - tworzą ją "osoby duchowne i świeccy rycerze". Już to wskazuje, że do wypowiedzi tej nie można przykładać miary współczesnych nam uczuć narodowych. Pamiętać też trzeba, że spora część rycerstwa dochowała jednak wierności książętom, a wewnętrzne walki trwały aż półtora roku - co pośrednio świadczy o sile oporu. Ostatni bastion lojalistów stanowił sam Poznań broniony do upadłego przez swego wójta Przemka. Miasto, a wraz z nim katedra, spalone zostało przez szturmujących buntowników jesienią 1313 r. W początkach 1314 r. do Wielkopolski wkroczył przywołany przez Wielkopolan Łokietek.

Rządy głogowskie w Wielkopolsce upadły. Pozostały tylko krótkim, ośmioletnim ledwie, epizodem. Większość historyków widzi też w nich polityczny dziwoląg bez nadziei na trwałość. Rzeczywiście, nie sposób sobie chyba wyobrazić, by Henryk głogowski zdołał na trwałe połączyć i utrzymać pod swym berłem wszystkie najważniejsze ziemie polskie. Nie można jednak przyjmować za dobrą monetę występującej w źródłach narodowej interpretacji: Głogowczycy nie byli zagrożeniem dla polskości, choć przyznać trzeba, że chętnie otaczali się Niemcami. Niewątpliwie uważali się sami za Polaków. Na ufundowanym przez starego Henryka nagrobku jego brata umieszczono wszak znamienny napis: "Co dał w łaskawym darze pod wróżbą najwyższą Bóg i natura Polakom, było udziałem tegoż księcia Przemka". Głogowczycy nie godzili w polskość, godzili jedynie w podstawy społecznego znaczenia starego, polskiego możnowładztwa. Ono też właśnie doprowadziło do obalenia głogowskiego reżimu. Pod przykrywką narodowej frazeologii kryje się wałka tradycyjnych i nowych sił społecznych, a co za tym idzie - między zwolennikami uświęconego tradycją rodzimego porządku, a zwolennikami nowych prądów płynących z Zachodu, z Niemiec. Klęska głogowskich książąt - z perspektywy wieków wydaje się, że zwyciężyć po prostu nie mogli - oznaczała więc zarazem triumf sił zachowawczych. To zaś zaciążyło zdecydowanie na kształcie ustrojowym i społecznym zjednoczonego przez Łokietka państwa. W dziejach Wielkopolski głogowscy książęta - mimo wszystkich zgłaszanych pod ich adresem żalów - zajmują szczególne miejsce. To oni byli ostatnimi władcami dzielnicowymi tej ziemi. Stary Henryk, który mógł powołać się na pokrewieństwo z Przemysłem i na jego zapis, uchodzić musiał w oczach Wielkopolan za kolejnego z ich przyrodzonych panów, po nim zaś nimb ten dziedziczyli synowie. Wizualną manifestacją tej idei były ufundowane przez Henryka w katedrze poznańskiej wizerunki królewskiego poprzednika i jego małżonki. Usunięcie Głogowczyków to zaś znak nowych czasów, czasów jedności, w ramach której nie było już miejsca na przywiązanie do lokalnych linii dynastii. Głogowczycy okazują się więc w Wielkopolsce epigonami epoki dzielnicowej. Paradoksem jest, że tak fatalne świadectwo wystawił im poznański rocznikarz, sam będący wszak kontynuatorem dzielnicowej tradycji. To wszakże jeden tylko, stronniczy przekaz. W szerokich masach uświadomionego narodu politycznego - a więc głównie rycerstwa - pamięć o Głogowczykach była pewnie mimo wszystko korzystniejsza. Tam bowiem, gdzie rządy głogowskie trwały najdłużej - jak na południowych kresach Wielkopolski, za rzeką Obrą - społeczeństwo silnie się z nimi wiązało, a bunt z 1312 r. nie znalazł tu wielu zwolenników. Kilka pokoleń później znaczny odłam osiadłego na pograniczu rycerstwa chętnie wsparł efemeryczną i beznadziejną w kategoriach wielkiej polityki, kandydaturę syna jednego z wygnanych książąt do polskiego tronu po śmierci Kazimierza Wielkiego. W warunkach zjednoczonego Królestwa, gdy punkt ciężkości państwa zdecydowanie przesunął się do Krakowa, Wielkopolanie z pewnym sentymentem wspominać musieli czasy samodzielności pod rządami własnych panów przyrodzonych. Głogowscy książęta mieli w ich ciągu swe miejsce. Rzeczą historyka jest zaś przypomnieć gospodarcze, organizacyjne oraz kulturalne zasługi i osiągnięcia tych przegranych politycznie władców.

Tomasz Jurek

NOTA BIBLIOGRAFICZNA

Książętom głogowskim poświęciłem kilka prac monograficznych: Geneza księstwa głogowskiego, "Przegląd Historyczny" 78,1987, s. 79 - 92; Konrad I głogowski. Studium z dziejów dzielnicowego Śląska, "Roczniki Historyczne" 54,1988, s. 111 -140; Księstwo głogowskie pod rządami synów Konrada I (1273 -1290), "Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka" 42, 1987, s. 395-410; Henryk Probus i Henryk głogowski. Stosunki wzajemne w latach 12731290, tamże, s. 555-570; Dziedzic Królestwa Polskiego. Książę głogowski Henryk (12741309), Poznań 1993. Czytelnik znajdzie tam zestawiony komplet źródeł i literatury do poszczególnych problemów. Pełną informację genealogiczną daje K. Jasiński, Rodowód Piastów śląskich, t. I-II, Wrocław 1973-1975. O wewnętrznych rządach w Wielkopolsce zob. też A. Gąsiorowski, Districtus w Wielkopolsce początków XIV wieku, "Roczniki Historyczne" 32, 1966, s. 173-193.

Najważniejsze źródła zostały wydane w: Roczniki kapitulne gnieźnieński i poznański - Monumenta Poloniae Historica, series nova, t. VI, Warszawa 1962; Kronika wielkopolska - Monumenta Poloniae Historica, series nova, t. VIII, Warszawa 1970, oraz osobno w tłum.

polskim, Warszawa 1968 (o zabytkach tych zob. B. Kurbisówna, Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII wieku, Warszawa 1959); pomniki śląskie (Kronika polsko-śląska, Kronika książąt polskich, Nagrobki książąt śląskich) - Monumenta Poloniae Historica, t. III, Lwów 1878 (o znaczeniu Nagrobków zob. M. Kaczmarek, Nekrolog lubiąski. Próba krytyki przekazu, "Studia Źródłoznawcze" 26, 1981, s. 125). Historia biskupów pasawskich: Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXV, Hannover 1880, s. 622. Interesujące nas dokumenty wielkopolskie zebrane w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski, t. II, Poznań 1878, śląskie - w Schlesisches Urkundenbuch, Bd. 11- V, Wien-K6In-Graz 1977-1993.

O zabytkach sztuki ogólnie A. Karłowska-Kamzowa, Sztuka Piastów śląskich w średniowieczu. Znaczenie fundacji książęcych w dziejach sztuki gotyckiej na Śląsku, Warszawa 1991. Komplet pieczęci publikują M. Gumowski, Pieczęcie śląskie do końca XIV wieku, w: Historia Śląska od naj dawniejszych czasów do roku 1400, t. III, Kraków 1936; A. Fudalej, Pieczęcie księstw głogowskiego i żagańskiego, N owa Sól 1973, a ostatnio większość z nich ponownie Z. Piech, Ikonografia pieczęci Piastów, Kraków 1993. O nagrobkach: J. Kębłowski, N agrobki gotyckie na Śląsku, Poznań 1969; tenże, Treści ideowe gotyckich nagrobków na Śląsku, Poznań 1970; J. Pokora, Śląskie płyty nagrobne z metalowymi aplikacjami z XlV wieku, "Roczniki Sztuki Śląskiej" 9, 1973, s. 17 -38; o posągach głogowskich: J. Kębłowski, Posąg księżny Salomei głogowskiej, "Studia Muzealne" 5, 1966, s. 19 - 47; o posągach poznańskich: A. Karłowska-Kamzowa, Znaczenie ideowe poznańskich fundacji Przemyśla II, w: Początki i rozwój Starego Miasta w Poznaniu w świetle badań archeologicznych i urbanistyczno-architektonicznych, Poznań 1977, s. 389. ELZBIETA RYKSA KRO LOWA, KOBIETA, MECENAS SZTUKI

WOJCIECH IWAŃCZAK

W ymienione w tytule tego tekstu określenia dają wyobrażenie o znaczeniu bohaterki, ale nie wyczerpują całego bogactwa osobowości tej wyjątkowej - z różnych względów - kobi ety 1. Okres rozwiniętego średniowiecza ujawnił w środkowo-wschodniej Europie całą galerię wybitnych kobiet, których znaczenie dla różnych dziedzin życia, a głównie szeroko pojętej kultury, nie znalazło jeszcze do dzisiaj pełnego odzwierciedlenia w historiografii. Wśród owych dam niepoślednie miejsce należy się Elżbiecie Ryksie. Jej biografii atrakcyjności dodały z pewnością czasy, w których przyszło Ryksie stawiać czoła życiowym przeciwnościom. Były to czasy ciekawe i burzliwe, czasy przełomów i wielkich zmian, nagłych zwrotów i zaskakujących sytuacji. Towarzyszyło temu zawrotne, nie pozwalające na złapanie oddechu, tempo. Koniec XIII i początek XIV w. w Europie środkowej zaznaczyły się dość dużym rozchwianiem dotychczasowego układu sił. Kończy się panowanie pierwszych "narodowych" dynastii w Czechach i na Węgrzech, za kilkadziesiąt lat to samo wydarzy się w Polsce. Przemiany polityczne, przesunięcia w strukturze władzy i dalszy wzrost roli możnowładztwa - oto tło i okoliczności, w które wpisana jest droga życiowa Elżbiety Ryksy. Obserwując jej losy, można odnieść wrażenie, że potrafiła znakomicie znaleźć w nich swoje miejsce i zostawić coś po sobie w bardzo różnych dziedzinach. Ramy przestrzenne jej aktywności były bardzo szerokie i obejmowały Polskę, Śląsk, Czechy, Austrię, Niemcy i Brandenburgię; określenie Ryksy jako postaci o znaczeniu międzynarodowym nie będzie więc w tym kontekście przesadą. Córka Przemyśla II i Ryksy szwedzkiej, wnuczka króla Szwecji Waldemara, nie cieszyła się długo ciepłem rodzinnego domu 2. W wieku ośmiu lat, po zamordowaniu Przemyśla II w 1296 r., została sierotą (matkę straciła już wcześniej). Wówczas macocha Małgorzata Brandenburska zabrała ją ze sobą do Brandenburgii, ponieważ - jak podaje Kronika Zbrasławska 3 , jedno z podstawowych

Wojciech Iwańczakźródeł informujących o życiu Elżbiety Ryksy - jeszcze za życia ojca Przemyśla II, a więc w wieku kilku lat, została zaręczona z młodziutkim Ottonem Brandenburskim. Rychła śmierć narzeczonego całkowicie zmieniła sytuację. Zarysowała się oto nowa możliwość, małżeństwo z królem czeskim Wacławem II. Doszło do niego w okolicznościach nie całkiem jasnych. Niewątpliwie małżeństwo z córką Przemyśla II dawało Wacławowi II podstawy prawne do starania się o koronę polską. Można się także domyślać jakiegoś porozumienia króla czeskiego z Brandenburgią, która miała przecież wyraźnie określone ambicje dotyczące Pomorza. W roku 1300 Elżbieta Ryksa sprowadzona została do Czech, a kilka miesięcy później Wacław II otrzymał w Gnieźnie z rąk arcybiskupa Jakuba Świnki koronę polską. Mimo związku z Wacławem koronacja naszej bohaterki na królową Czech i Polski nastąpiła dopiero w roku 1303. Ta trzyletnia zwłoka tłumaczona była na różne sposoby. Niektóre współczesne źródła zwracają uwagę na rozwiązły tryb życia Wacława, co zniechęcało do nowego związku, ajedna z kronik wprost wspomina o pięknej konkubinie króla - Agnieszce 4 . Prawdopodobnie zresztą przez owe trzy lata Elżbieta Ryksa, przebywając pod opieką byłej księżny krakowskiej Gryfiny, znajdowała się poza Pragą. Tytułowana do tej pory po matce imieniem Ryksa, przyjęła teraz - na wyraźne zresztą życzenie Wacława II - imię Elżbiety, bardzo popularnej naonczas świętej. Dla odróżnienia jednak od jednej z córek Wacława, przyszłej żony Jana Luksemburskiego Elżbiety Przemyślidówny, nazywano ją potem Elżbieta Ryksa (Eliśka Rejćka). 15 VI 1305 r. urodziła córkę Agnieszkę, a 6 dni później zmarł Wacław II.

Została sama, otoczona przez ludzi, wśród których nie wszyscy byli do niej przyjaźnie nastawieni, ale na pociechę otrzymała po mężu bardzo solidne podstawy materialne. Oprócz pokaźnej sumy w gotówce stała się posiadaczką 5 miast 5 . W tych burzliwych latach - jak już powiedziano - wydarzenia toczyły się z szybkością lawiny. W roku 1306 zamordowano ostatniego przedstawiciela dynastii Przemyślidów - Wacława III. Korona czeska przejściowo dostała się w ręce Henryka Karynckiego, ale wkrótce potem tron objął Rudolf Habsburg i oto okazało się, że najlepszą z możliwych kandydatek na jego żonę jest znowu Ryksa. Drugie małżeństwo także było pechowe - Rudolf zmarł w niecały rok po ślubie. Zamieszanie wywołane ciągłą walką o władzę trwało. Na tron wraca wygnany uprzednio Henryk Karyncki, ale Ryksa opowiedziała się po stronie brata swego zmarłego małżonka - Fryderyka. Strzeżona w Pradze przez sprzymierzeńców Henryka Karynckiego, któremu sprzyjała duża część panów czeskich, nie zamierzała jednak biernie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. W przebraniu, w towarzystwie tylko wiernej służącej, uciekła z Pragi i przekradła się do wojsk Fryderyka Pięknego. Uśpiwszy czujność pilnującej ją straży, pod osłoną nocy, podeszła do znajdującego się wśród drzew za murami miasta klasztoru we wsi Zderaz. Tam oczekiwał ją Fryderyk z oddziałem wojska, który odwiózł królową do obozowiska Habsburgów koło Kurnej Hory. Dodajmy, że tego typu ryzykowne akcje podejmowali czasem także inni panujący. Przypomnijmy tylko, iż kilkadziesiąt lat później Karol IV zdecydował się na równie odważne przedsięwzięcie, gdy w przebraniu giermka przemierzył rozległe obszary znajdujące się pod berłem jego zaciętego wroga, Ludwika Bawarskiego 6 .

Po szczęśliwym zakończeniu ekspedycji Ryksa prawie rok spędziła pod Wiedniem w Klosterneuburgu, a gdy sytuacja w Czechach nieco się unormowała wróciła i urządziła swą główną siedzibę w Hradcu, zwanym później na jej cześć Hradec Kralove. Stworzyła tam wspaniały dwór, który śmiało mógł rywalizować z dworem praskim króla Henryka Karynckiego. Jej umiejętność kształtowania wokół siebie środowiska, podejmowania różnych inicjatyw m.in. fundacyjnych, w sposób wyrazisty ujawniła się w postaci wzniesionej z jej inspiracji wspaniałej budowli kościoła św. Ducha 7 . Kolejna zmiana na tronie czeskim, objęcie władzy przez Jana Luksemburskiego, dla Ryksy nowy etap w jej życiu. Żoną młodego króla została Elżbieta Przemyślidówna 8 , córka Wacława II, która nie miała żadnych powodów by czuć do Ryksy sympatię. Pamiętała przecież doskonale, że Rudolf Habsburg, z aprobatą panów czeskich, wolał zaproponować małżeństwo Piastównie, a nie jej, dziedziczce Przemyślidów. Trzeba też stwierdzić, że lata następne będą przebiegały pod znakiem rywalizacji tych dwóch kobiet. Ryksa, która nieodwołalnie straciła już widoki na tron czeski, związała swe losy z mężczyzną, który stał się jej towarzyszem na wiele lat. Był nim potężny możnowładca Henryk z Lipy, przedstawiciel mocnego rodu Ronowców, człowiek zarówno wpływowy, jak utalentowany, z którego usług korzystało czterech kolejnych królów czeskich. Dokładnego momentu powstania owej sympatii nie znamy, musiało to w każdym razie nastąpić w pierwszych latach panowania Jana Luksemburskiego. Henryk z Lipy sprawujący urząd najwyższego marszałka i do tego związany z królową wdową Elżbietą Ryksą, mógł być niebezpiecznym rywalem dla Jana Luksemburskiego, którego otaczali obcy doradcy, i który ciągle nie mógł uzyskać akceptacji wśród możnych czeskich. Zapewne na skutek podszeptów zazdrosnej o Ryksę Elżbiety Przemyślidówny król kazał uwięzić możnowładcę w dniu 26 października 1315 r. Zarówno w Czechach, jak na Morawach odezwali się teraz stronnicy Henryka z Lipy. Poparła ich także Ryksa, która postawiła do dyspozycji posiadane przez nią jako wiano miasta.

Powstało niebezpieczeństwo wybuchu wojny domowej. Chcąc tego uniknąć, Jan Luksemburski uwolnił Henryka z Lipy, a następnie wyjechał z kraju, co często czynił w chwilach zniechęcenia. Dwór praski, na którym czołową rolę odgrywała Elżbieta Przemyślidówna, nie zaprzestał podejmowania dalszych działań, które miały na celu osłabienie pozycji Ryksy i jej przyjaciela. U dało się bowiem przeciągnąć na swoją stronę reprezentanta silnego rodu Rożmberków Piotra, który był zaręczony z córką Henryka z Lipy, i skłonić go do zawarcia małżeństwa z wdową po Wacławie III, Wiolą Cieszyńską. Ten doraźny układ polityczny był w warunkach czeskich mocno nietypowy, gdyż Rożmberkowie od lat znajdowali się w opozycji do władzy centralnej (i dodajmy, że w przyszłości też będą zajmowali podobną postawę). Ryksa i Henryk z Lipy podjęli wyzwanie, wydając w 1316 r. córkę królowej wdowy Agnieszkę za księcia Henryka z Jawora, syna księcia Bolka Świdnickiego. Jako poręczenie wiana Ryksa dała córce Hradec Kralove,

Wojciech Iwańczakdo którego przybyła wkrótce załoga śląska Henryka z Jawora. Nie budziło to zachwytu Elżbiety Przemyślidówny i jej doradców, którzy obawiali się faktu graniczenia posiadłości zięcia Ryksy z majątkami Ronowców, rodu Henryka z Lipy. Konflikt, do którego dołączyły się stare animozje szlachty czeskiej wobec Jana Luksemburskiego i jego cudzoziemskiego w znacznym stopniu dworu, zakończył się w 1318 r. ugodą w Domażlicach 9 , w której mediatorem był król niemiecki Ludwik Bawarski. Od tego jednak czasu pozycja Ryksy i jej przyjaciela w państwie uległa bardzo poważnemu wzmocnieniu. Henryk z Lipy został znowu najwyższym marszałkiem, a od 1321 r. hetmanem ziemskim na Morawachlo. Jan Luksemburski zwrócił się w ich stronę, a sympatia jaką obdarzył Ryksę i Henryka przerodzić się miała w nadskakiwanie przez króla królowej wdowiell - chociaż trudno uwierzyć w taką wersję bez zastrzeżeń. Ta zmiana we wzajemnych stosunkach była w znacznej mierze konsekwencją narastającego konfliktu pomiędzy królem i jego małżonką. Oskarżono ją o zamiar przejęcia władzy bądź osobiście, bądź dla 3-letniego synka. Następstwem tej sytuacji był nakaz Jana Luksemburskiego zmuszający ją do opuszczenia wraz z dziećmi Pragi. Ostatni okres życia Elżbiety Ryksy wiąże się z Brnem i Morawami. Pierwszy dokument, który wydała w stolicy Moraw nosi datę 1 1132112; musiała tam już wówczas zatem od jakiegoś czasu przebywać. Wtedy zapewne myślała już o sprawie, której z całym zapałem poświęciła ostatnie lata życia - o ufundowaniu klasztoru. Zrealizowała ten zamysł w 1323 r. w Starym Brnie 13 . U jego genezy legły przypuszczalnie dwa motywy; mogła to być forma ekspiacji za wieloletnie przybywanie w grzesznym związku z Henrykiem z Lipy, z drugiej zaś strony rozmach przedsięwzięcia świadczy o chęci przyćmienia istniejących wówczas klasztorów: cysterskiego w Zbrasławiu 14, założonego przez Wacława II i dominikanek w Brnie, fundowanego przez parę królewską w roku 1312 15 . N azwa klasztoru w Starym Brnie - "Aula Sanctae Mariae" - nawiązywała zresztą wprost do klasztoru zbrasławskiego "Aula Regia". W roku 1324 papież Jan XXII potwierdził założenie klasztoru i nadał mu regułę cystersk ą 16. Wieloletnie przygotowania Ryksy do ufundowania tej budowli Guż od 1315 r. powstawały na jej zlecenie piękne kodeksy liturgiczne, które miały później wejść w skład wyposażenia klasztoru, chociaż trudno rozstrzygnąć, czy już wtedy myślała o jego założeniu) przyniosły wspaniałe efekty. W procesie fundacyjnym bardzo poważną rolę odegrał Jan Luksemburski, który utrzymywał wówczas - jak wspomniano wyżej - przyjacielskie stosunki z Ryksą. Takie rozumienie roli króla wynika wyraźnie z kilku dokumentów, w których potwierdza fundację klasztoru i wydatnie pomnaża jego uposażenie i przywileje. Ryksa nadała zgromadzeniu wszystkie majątki, którymi obdarzył ją Jan Luksemburski, by "opatka i konwent zakonnic i siostry i osoby żyjące w klasztorze tym spokojniej i bez ograniczeń mogły poświęcić się służbie bożej im lepiej i bardziej bogato będą wyposażone w dobra ziemskie i pozbawione innych kłopotów"17. Prace przy budowie postępowały nadzwyczaj wartko. W dokumencie potwierdzającym fundację Jan Luksemburski zezwala mniszkom, by używały drewna z sąsiadujących lasów królewskich nie tylko na opał, ale i jako budu

lec 18 . Inwestycja zaczęła przybierać imponujące rozmiary, o czym dowiadujemy się z dokumentu z 1327 r., gdy król na życzenie Elżbiety Ryksy zezwolił na odsunięcie od klasztoru przebiegających zbyt blisko dróg i ścieżek, by zyskać w ten sposób więcej miejsca pod wznoszone budynki 19. W istocie rzeczy klasztor ten jest największą budowlą zakonną na ziemiach czeskich pochodzącą z II ćwierci XIV w. Główne prace ukończono w roku 1333. Cały kościół klasztorny wzniesiono z cegieł, a wiąc materiału stosunkowo rzadko stosowanego w monumentalnej architekturze czeskiej i morawskiej. Ciosów kamiennych użyto tylko do wykonania detali architektonicznych. Trójdzielna, wschodnia część kościoła z trójdzielnym prezbiterium, towarzyszącymi mu niższymi kaplicami oraz potężnym transeptem, nie była w budowlach cysterskich zjawiskiem zbyt popularnym. Tym niemniej znajdujemy analogie, zwłaszcza w kościele św. Elżbiety w Marburgu, czy kościele św. Krzyża we Wrocławiu. Niezależnie od ustalenia bezpośrednich wzorów, mamy do czynienia w Starym Brnie z architekturą noszącą ślady licznych wpływów zagranicznych 20 , a założenie i klasa tej budowli dorównywały klasie jej fundatorki. Jako osobistą tragedię przeżyła Ryksa śmierć Henryka z Lipy w r. 1329.

Nie mogła pogodzić się ze stratą najbliższej osoby i strasznie wówczas rozpaczała. Nie chcąc się rozstać z Henrykiem nawet po śmierci, kazała go pochować w nowo założonym klasztorze, gdzie sama zresztą w 6 lat później - tak jak Heloiza i Abelard - spoczęła u jego boku. Ostatnie lata spędziła Ryksa w zaciszu swego klasztoru, dzieląc czas między modlitwę i robótki ręczne. Nawet wówczas jednak ta obdarzona tak żywym temperamentem kobieta nie poddała się całkowicie rezygnacji i apatii. W roku 1333 podjęła wraz z córką Agnieszką pielgrzymkę do Nadrenii, gdzie odwiedziła różne sanktuaria 21 , a z Trewiru i Kolonii przywiozła do swego klasztoru cenne relikwie, w tym naczynie z olejem, który wypływał z relikwi św. Katarzyny, szkielet jednej z 11000 dziewic, a także szczątki św. Gereona i jego towarzyszy. Śmierć zastała Elżbietę Ryksę w klasztorze w dniu 19 X 1335 r. Pozostawiła dwa testamenty, wcześniejszy z 1330 r. 22 i późniejszy, zredagowany na krótko przed śmierci ą 23, a ich realizacją miały się zająć pospołu córka Agnieszka oraz przeorysza klasztoru w Starym Brnie. W tych dokumentach przekazujących jej ostatnią wolę w sposób wyraźny ujawniły się sentymenty rodzinne Ryksy i jej dobra pamięć o Wielkopolsce. W testamencie wcześniejszym znajduje się wzmianka o mszach za dusze swych rodziców. Dopiero jednak w drugim z 1335 r. zamieszczono zapisy znacznie bardziej szczegółowe. Legatom na rzecz macierzystego klasztoru, a także innych zaprzyjaźnionych klasztorów w Czechach, towarzyszyły darowizny wielkopolskie. Dla katedry poznańskiej "gdzie nasz ojciec i matka są pochowani", dla klasztoru cysterek w Owińskach oraz klarysek gnieźnieńskich. Odbiorcy zapisów królowej zobowiązani zostali w testamencie do uroczystego obchodzenia aniwersariów donatorki i jej rodziców. Zakonnice w Owińskach i w Gnieźnie nie zostały jednak potraktowane w jednakowy sposób. Pierwsze otrzymały 20 kóp srebra, zaś drugie 10 kóp. Większa hojność wobec cysterek tłumaczy się dość prosto. Ciotka Ryksy Anna wchodziła w skład konwentu w Owińskach przynajmniej od 1280 f., a w latach

Wojciech Iwańczak

90-tych osiągnęła tamże godność opatki 24 . Należy też odnotować hipotezę Kazimierza Jasińskiego, iż Ryksa, która wcześnie straciła rodziców, mogła wychowywać się pod opieką ciotki Anny w klasztorze w Owińskach 25 . Jest to dość prawdopodobne, tyle że nie posiadamy najsłabszego bodaj poświadczenia źródłowego tego faktu. Wspomnieliśmy na wstępie o różnorodnych dziedzinach, w których Elżbieta Ryksa pozostawiła swoje ślady. Posiadała ogromne wyczucie, czy wręcz instynkt polityczny, który pozwolił jej przez długie lata odgrywać ważną rolę, a jednocześnie pozyskiwać sprzymierzeńców. Używając dzisiejszego języka była także sprawnym menedżerem, potrafiła do tego stopnia zadbać o swoje interesy materialne, że pożyczała pieniądze - i to niemałe sumy - samemu królowi Janowi Luksemburskiemu 26 . Nie do przecenienia jest jej wkład do kultury. Oprócz inicjatyw budowlanych kazała sporządzić w latach 1315 -1323 co najmniej 9 iluminowanych rękopisów, które podarowała klasztorowi w Starym Brnie 27 . Miały one służyć do celów liturgicznych i szczęśliwie dochowały się do naszych czasów. 6 z nich znajduje się dzisiaj w Wiedniu, a pozostałe w Brnie. Imponująca jest oprawa ikonograficzna tych kodeksów, zawierają one 74 obrazowe inicjały o tematyce biblijnej, piękne bordiury i drolerie. Na bordiurach większości rękopisów przedstawiona jest ofiarodawczyni w królewskiej koronie na głowie, w płaszczu królewskim, pogrążona w modlitwie lub trzymająca w ręku księgę. Kodeksy były dziełem kilku iluminatorów o różnej zręczności i talencie, stąd też poziom ikonografii jest dość nierówny. Styl stanowi mieszaninę elementów zachodnioeuropejskich. Z jednej strony obserwujemy wpływy warsztatów benedyktyńskich ze wschodniej Anglii i terenów dzisiejszej Belgii promieniujące za pośrednictwem Nadrenii na wschód, z drugiej inspiracje włoskie. Wśród ilustracji dostrzegamy ogromną różnorodność motywów roślinnych i zwierzęcych, rozmaitych groteskowych postaci, a także scen rodzajowych. Omawiane kodeksy stanowią ważne ogniwo w rozwoju kultury dworskiej w Czechach i zapowiadają jej kolejne wspaniałe osiągnięcia, które przyniesie epoka Karola IV. Zbliżając się do końca próby sporządzenia portretu Elżbiety Ryksy, godzi się uwypuklić kilka momentów charakterystycznych. Życie jej obfitowało w chwile wzniosłe, ale też tragiczne. Wyniesiona dzięki splotowi rozmaitych okoliczności na szczyty, umiała zawsze zachować pozycję odpowiadającą jej ambicjom i możliwościom. Ta kobieta, należąca do ścisłej elity dworskiej, z całą świadomością łamała obowiązujące w tym środowisku konwenanse. Odwaga w podejmowaniu decyzji, rozmach i energia w działaniu imponują może najbardziej . Warto pamiętać, że towarzyszyły im zwykłe ludzkie słabości, liczne wątpliwości i silna uczuciowość.

PRZYPISYlO życiu Elżbiety Ryksy por. J. Kvet, Iluminovane rukopisy kralovny Rejćky, Praha 1931, s. 19 nn.; 1. Śusta, Ceske dejiny, t. II, cz. 1, 2, Praha 1935; K St1oukal, Kriilovna Ręjcka, w: Kralovny, kneżnya velke żeny ćeske, ed. K. St1oukal, II, wyd., Praha 1941, s. 116-127;

K. Benesovska, Das Zisterzienserinnenkloster von Altbrunn und die Persanlichkeit seiner Stifterin, w: Cystersi w kulturze średniowiecznej Europy, red. J. Strzelczyk, Poznań 1992, s.

83-100; hasło B. Włodarskiego w Polskim Słowniku Biograficznym t. VI, Kraków 1948, s.

241 - 242 poświęcone Elżbiecie Ryksie nie odpowiada już niestety aktualnemu stanowi badań. 2 Sprawy genealogiczne ciągle najpełniej przedstawione w: O. Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 1895, s. 255-257. 3 Kronika Zbrasławska w: Fontes Rerum Bohemicarum, t. N, ed. J. Emler, Praha 1884, s. 85. W sprawie identyfikacji narzeczonego Ryksy por. K. Jasiński, Uzupełnienia do genealogii Piastów, Studia Źródłoznawcze V, 1960, s. 110. 4 Ottokars asterreichische Reimchronik, ed. J. Seemuller, Monumenta Germaniae Historica, Deutsche Chroniken, t. V, Hannover 1890, cap. 754. 5 Kronika Zbrasławska, s. 94, 110 n.

6 Z. Fiala, Pfedhusitske Cechy, 1310-1419, Praha 1978, s. 80.

7Z o b. Umelecke pamatky Cech, ed. E. Poche, t. I, Praha 1977, s. 451 nn.

8 Por. J. Śusta, Eliśka Pfemyslovna, w: Kralowny, s. 104 -115.

9Z o b. J. Spevacek, Kral diplomat (Jan Lucembursky 1296-1346), Praha 1982, s. 115 nn.

10 W takiej roli występuje już w dokumencie z l grudnia 1321 r. - Regesta diplomatica nec non epistolaria Bohemiae et Moraviae, t. III, ed. J. Emler, Praha 1890, nr 740. 11 K. Stloukal, Kralovna Rejćka, s. 127.

12 Regesta, t. III, nr 643.

13 Dokument fundacyjny z l czerwca 1323 r. w: Regesta, t. III, nr 870; por. K. Benesovska, Das Zeisterzienserinnenkloster, passim.

14 Listy klastera zbraslavskeho, ed. F. Tadra, Historick archiv 23, Praha 1904, nr 1.

15 Regesta, t. III, nr 80.

16 Ibidem, nr 1020.

17 Ibidem, nr 870.

18 Ibidem, nr 925.

19 Ibidem, nr 1272.

20 Por. V. Denkstein, Chramova stavba klastera Kralove na Starem Brno, Brno 1936; M.

Kotrbova, Starobrnensky klaster, Brno 1968; J. Kuthan, Poćatkya rozmach goticke architektury v Cechach. K problematice cisterciacke stavebni tvorby, Praha 1983, s. 46; J. Bukovsky, Starobrnensky klaster, jeho stfedovska vystavba a otazky spojene z rehabilitacl objektu kolem rajskeho dvora klastera Kralove, Ć asopis Moravskeho Muzea LXXIII, 1988, s. 79 - 94. 21 Regesta, t. III, nr 2017, 2018, 2019, 2021.

22 Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae, ed. P. Ritter v. Chlumeck, t. VI, Brunn 1854, nr 40.

23 Ibidem, t. VII, ed. V. Brandl, Brunn 1864, nr 87, zob. zwł. s. 67: Wir wollen ouch und schaffen, daz man zu Pozna in den Tum, do unser Vater und unser Mutter ligen, czwenzik schock gebe, dorumb man koufe czwei schock geldes, di man alle iar an unserm, und an unsers Vaters und an unser Muter iartage, den man do mit vigilien und mit selemessen ewiclich begehn sal, under die herren teile. Ouch schaffe wir, daz man in das CIoster zu Owenzik gebe czwenzig schock, dorumb man koufe czwei schock geldes, und in das CIoster zu Sant Ciaren zu Gniezen czehn schock, do mit man koufe ein schock geldes, daz man in beiden CIostern, unsern, und unsers Vaters, und unser Muter iartag mit vigilien und mit selemessen ewiclich begehe, und an dem iartage das gelt under di vrowen teile. 24 O. Balzer, Genealogia, s. 241 n.

25 K. Jasiński, Wielkopolskie reminiscencje w tzw. Godzinkach św. Jadwigi, Zapiski Historyczne 52, 1987, z. 4, s. 41 nn. 26 1000 grzywien w gotówce w 1325 r. - Regesta, t. III, nr 1107.

27 A. Friedl, Malifi kralovny Alżbety, Praha 1930; J. Kvet, Iluminovane rukopisy; Dejiny ćeskeho vytvarneho umeni, t. I, cz. l, Praha 1984, s. 296 nn.

Wojciech Iwańczak

Aneks

FRAGMENTY Z KRONIKI ZBRASŁAWSKIEJ

(Fontes Rerum Bohemicarum, t. N, ed. 1. Em1er, Praha 1884) Rozdz. LXVII: Wacław, szósty król czeski, wtargnął do Polski i był koronowany w Gnieźnie w Roku Pańskim 1300. s. 81: I stało się tak, że gdy zamordowano pierwszego króla kaliskiego (Przemyśla II), który nie pozostawił po sobie żadnego męskiego dziedzica, zebrała się starszyzna owego królestwa i z troską debatowali o innym księciu, któremu by mogli bez obaw oddać władzę nad sobą i nad krajem. Narada trwała krótko, gdyż wszyscy razem opowiedzieli się za panowaniem Wacława, szóstego króla czeskiego. I rzekli: "Sławny ten król jest przepotężny, pomnaża i miłuje pokój, posiada ogromne bogactwa, panuje niemal nad wszystkimi ziemiami wokół nas i dlatego obroni nas przed nieprzyjacielskimi atakami. Zaproponujemy także temu królowi, któremu kąśliwa śmierć zabrała pierwszą towarzyszkę łoża, za małżonkę pannę Elżbietę, jedyną córkę i dziedziczkę naszego króla; będziemy mieć potem z Czechami jednego króla i przyjdzie nam żyć wspólnie w przyjaźni i zgodnie z prawem. Wszyscy mało się różnimy mową słowiańską, więc porozumiemy się w sprawie króla i będziemy cieszyć wspólnym władcą. Kto bowiem mówi tym samym językiem, zazwyczaj skłania się do zawarcia bliższych, serdecznych związków". [Potem wysłano delegację do Wacława, która mu przedstawiła sprawę w powyższych słowach. Król zaś odpowiedział następująco:] "Nie jest obyczajem naszej wysokiej dostojności królewskiej, by odmawiać udzielenia miłości tym, którzy przyszli do nas z zaufaniem i z nadzieją na zyskanie łaski. Na waszą prośbę zapraszającą nas do Królestwa Polskiego z ochotą radzi przystajemy obiecując, że do Polski jak najszybciej z mocną drużyną i zbrojną potęgą przyjdziemy, wy zaś teraz idźcie przodem i wracajcie do swego kraju, a ufamy, że uporządkujecie wszystkie nasze sprawy. Dziewczę zaś, które jest dziedziczką waszego króla zostanie naszą legalną małżonką zgodnie z waszą prośbą i ku radości ludu, który was przysłał". Rozdz. LXIX: Ślub Elżbiety, córki króla polskiego z królem Wacławem i jej koronacja w Roku Pańskim 1303.

s. 85 - 87: Ponieważ król Wacław zdecydował się i obiecał ku radości i na prośbę ludu polskiego wziąć to dziewczę za małżonkę, a dzierżył już berło polskie, więc postanowił wysłać opata Sedlca pana Heidenreicha i Benesza z Wartenburgu naprzeciw przybywającej pannie. Spotkali się z córką królewską w Żyta wie i przywiedli ją z należnymi honorami w Roku Pańskim 1300 do Pragi. A chociaż w tym czasie dziewczyna była już dojrzała do kontaktów z mężczyzną, gdyż osiągnęła czternasty rok swego żywota [kronikarz tu sięmyli, Elżbieta Ryksa miała wtedy lat dwanaście], to jednak król trzymał się od niej z daleka i oddał ją na trzy lata na wychowanie ciotce królowej, niegdyś księżnej krakowskiej, czcigodnej pani Gryfinie. A gdy później król z dnia na dzień odkładał uroczysty ślub, oba królestwa, Czeskie i Polskie, mocno się niepokoiły, gdyż były pozbawione dziedziców. Zdarzyło się zaś, że pewnego razu w czasie Świąt Wielkiejnocy w Brnie [chyba r. 1303], pierwszy opat zbrasławski, pan Konrad, w czasie poufnej rozmowy z królem przemówił w te słowa: "Królu panie, łaska boża postawiła cię na czele swego ludu, przeto na ciebie zwracają się wszystkie oczy jako na jedynego pocieszyciela - zbawienie ludu zależy tylko od ciebie. Dziwię się jednakże, że ograniczasz swój łaskawy zapał, z którym możesz nawet wejrzeć w przyszłość, do tego stopnia, że odmawiasz wpatrzonemu w ciebie ludowi ziarna miłości i wcale nie myślisz o daniu mu trwałej pociechy. Za pozwoleniem Waszej Miłości, zaniedbujesz królu panie główne i największe dobro twoich królestw, ale obawiam się, by cię za to nie spotkał gniew Boży. Oto szlachetnie urodzona i zdolna do małżeństwa, a z tobą zaręczona córka królewska czeka na ślub, a ty go odwlekasz. Ponieważ masz dla dwóch królestw, Czech i Polski, jednego syna, który jest teraz królem na Węgrzech, musisz z najwyższym wysiłkiem starać się dla pociechy ludu i królestwa, by z pomocą błogosławieństwa Bożego pomnożyć liczbę twych synów". Pobożny król Wacław nie wzgardził radą i napomnieniem czcigodnego opata, którego lubił i od tej pory począł słowem i czynem przygotowywać to wszystko, co było potrzebne do królewskiego ślubu. I stało się tak, że w trzy lata od przybycia do Pragi owej panny Elżbiety, a był to rok 1303, w dzień Zielonych Świątek sławny Wacław, szósty król czeski, ożenił się z córką pierwszego króla polskiego. Pozwolił ją też biskupowi wrocławskiemu Henrykowi, za zgodą arcybiskupów Moguncji i Gniezna, wyświęcić i koronować na królową czeską i polską w katedrze praskiej przed ołtarzem św. Wita. Aby zaś wspaniałość i wzniosłość tej koronacji, dostojeństwo, przepych i królewskie bogactwo, które trzeba dźwięcznymi słowami wynosić pod niebiosa, nie wypadły zbyt skromnie, pomiędzy kościołami męczenników św. Wita i Św. Jerzego postawiono budowlę czy też krużganek niezwykłej wielkości i konstrukcji, z pni przyciętych i ociosanych i tak wybornie dopasowanych jak gdyby miały trwać na wieki. Wysokość budowli była na tyle pokaźna, że wchodziło się do niej i wychodziło po schodach. Podobnie stoły i stołki i wszystko co mogło się przydać na uczcie królewskiej były sporządzone zgodnie z tym co mógł wytworzyć umysł i ręka rzemieślników. Nie zapomniano o niczym. Poza tym cała budowla powleczona była różnego rodzaju i barwy materiami, one też rozmaicie ozdobione złotem i srebrem, błyszczały mocno między jasnymi twarzami książąt. Wszystko odbyło się zatem w sposób wielce wystawny i wspaniały. [Dalej następuje fragment wierszowany]

Gdy się dokonała ta uroczystość, nastała radość w całym podwójnym królestwie, gdyż spodziewano się, że król spłodzi potomka, który by odpędził ciężar smutku

Wojciech Iwańczakod całego ludu - iw modlitwach się o to prosi. Prosił o to już wszystek lud i oczekiwał męskiego potomka, rozczarował się wielce, gdy królowa urodziła córkę.

Bowiem taż królowa, która wcześniej nosiła imię Ryksa, a teraz przy koronacji otrzymała na życzenie króla nowe imię Elżbieta, poczęła i urodziła w trzecim roku po ślubie około dnia św. Wita pierwszą córkę i na chrzcie świętym nadała jej imię Agnieszka. [Znowu fragment wierszowany]

Wkrótce jednak ta matka przeżyła wstrząs, gdyż została wdową.

A to miłe dzieciątko, które właśnie wtedy urodziła, mogło już wówczas lamentować i smutek mieć w sercu, gdyż nigdy nie ujrzało ojca a jedynie matkę.

Wcześniej jednakowoż niż dobiegły kresu dni połogu królowej 1 nim jak inne rodzące wstała po porodzie, król Wacław zmarł.

Rozdz. lXXXV: Wybór Rudolfa księcia austriackiego, syna króla rzymskiego Albrechta, na króla Czech w Roku Pańskim 1306s. 111: [Rudolf Habsburg] zmarł zatem dnia 3 lipca 1307 roku, w pierwszym roku swego panowania. Nie zostawił po sobie żadnego dziedzica, ale umarł bezdzietny, gdyż żonaty był tylko przez niecały rok, czyli przez ten okres gdy panował. A ponieważ król Wacław zostawił wcześniej swej małżonce Elżbiecie 20000 grzywien, więc Rudolf podobnie w testamencie przekazał jej 20000 grzywien, a jako zastaw za tych 40000 otrzymała wyżej wzmiankowana pani Elżbieta następujące miasta: Hradec, Mto, Chrudim i kilka innych.

Rozdz. lXXXVI: Powrót księcia Karyntii Henryka po śmierci króla Rudolfa w Roku Pańskim 1307.

s. 113: Pani Elżbieta, wdowa po królu Rudolfie, była tymczasem w Pradze, a ponieważ sprzyjała królowi Albrechtowi, cierpiała różne obelgi i przykrości od stronnictwa Henryka Karynckiego. Zatem, aby uniknąć większych grubiaństw, uciekła potajemnie z Pragi tylko z jedną służącą, niosąc na rękach swą córkę Agnieszkę. Spotkał się z nią - jak było w sekrecie ustalone wcześniej - książę austriacki Fryderyk w klasztorze św. Piotra na Zderazie [klasztor na dzisiejszym Nowym Mieście Praskim] i doprowadził ją do swego obozowiska.

Rozdz. CXXVI: O uwięzieniu Henryka z Lipy i kilku niespokojnych wydarzeniach w Królestwie Czeskim spowodowanych tym uwięzieniem i w związku z tym o przybyciu pana arcybiskupa Trewim i arcybiskupa Moguncji do Pragi.

s. 229: [r. 1315] Ta wdowa po dwóch królach czeskich bardzo łaskawie traktowała za wierną służbę Henryka z Lipy i obdarzała go szczególnymi względami i dlatego znalazła się po stronie przeciwników króla Jana.

Rozdz. CXXIX: O abdykacji pielWszego opata zbrasławskiego i o kilku innych wydarzeniach.

s. 234: [r. 1316] W tymże roku pan Henryk, syn pana Bolka księcia śląskiego ze Świdnicy, pojął legalnie za żonę pannę Agnieszkę, córkę pana króla Wacława założyciela Zbrasławia, którą tenże miał z panią królową Elżbietą, swą drugą małżonką. Tę młodziutką, dwunastoletnią dziewczynę wydała jej matka za wyżej wymienionego księcia bez zgody i opinii jej siostry [przyrodniej] pani Elżbiety, królowej Czech i Polski, a jednocześnie wraz z córką oddała mu miasto Hradec [Hradec Kratowe], które wówczas dzierżyła. Powyższe małżeństwo było, zdaniem wszystkich, ukartowane przez Henryka z Lipy i inną szlachtę ziemską, sojuszników tego Henryka, na szkodę pana Jana, króla Czech i Polski. Tej ocenie dodaje wiarygodności fakt dokonywanych obecnie z Hradca rabunków Królestwa Czeskiego.

II księga

Rozdz. I: Stan Królestwa Czeskiego. Powrót króla. Rok Pański 1317.

s. 243: Henryk z Lipy, póki co, próbuje pokojowymi i pełnymi pokory słowami pozyskać życzliwość królowej [Elżbiety Przemyślidówny, żony Jana Luksemburskiego], obiecuje stosowną rekompensatę za swe wykroczenia, ale nie powiodą mu się te plany. Zbytnio bowiem rozjątrzył przeciw sobie umysł królowej Elżbiety czynami, o których wiedział, że mu ich nie wolno popełnić. Księżniczkę Agnieszkę, siostrę królowej, wbrew jej woli wydał za mąż za księcia Henryka Polskiego [! Świdnickiego], związał się z panią Elżbietą zwaną królową z Hradca bliżej niż wypada i do tego na szkodę króla. Nie wykonywał jak należy służby na rzecz króla Jana, a pozyskawszy sobie jego przyjaźń bardziej dbał o własne interesy niż królewskie. W taki sposób wszedł - wraz ze swymi zwolennikami - w posiadanie należących do króla zamków.

Rozdz. VI: Konflikt pomiędzy czeskim królem i królową. Rok Pański 1319.

s. 250: [TlWają intrygi możnych skierowane przeciw Elżbiecie Przemyślidównie, żonie Jana Luksemburskiego, obwiniające ją o chęć przejęcia władzy - przyp. tłum.] Tymi narodami i pertraktacjami kierował Henryk z Lipy. Potem, gdy ten Henryk dążył do uzyskania władzy w królestwie i pierwszeństwa przed innymi i zrozumiał, że przeszkadza mu w tych planach królowa, wszelkimi możliwymi sposobami podżegał przeciw niej. Ważne też, że ten Henryk namiętnie kochał - ku zgorszeniu wielu - panią Elżbietę, macochę królowej, nią samą zaś wzgardził po to, by móc jeszcze większym uczuciem obdarzyć Elżbietę Ryksę. Wiadomo też, że te dwie królowe przez długi czas żywiły do siebie niezwykłą nienawiść.

Wojciech Iwańczak

Rozdz. XI: Narodziny, śmierć, zaręczyny licznych osób. O starciu dwóch królów rzymskich, Ludwika Bawarskiego i Fryderyka Austriackiego oraz o wielu innych wydarzeniach. Rok Pański 1322.

s. 261: Królowa Elżbieta wybrała się ze swą córką Małgorzatą, którą bardzo czule kocha, do Bawarii i tam do dzisiaj przebywa wraz z nią w Landshut. A przebywa tam tak długo nie tylko z miłości do córki, ale też z innej przyczyny. Wtedy bowiem król Jan, wskutek podszeptów niektórych panów Królestwa Czeskiego nienawidzących tej królowej, odebrał wiele majątków należących do niej i podarował je owym panom lub też oddał je w zastaw. Różne są tego oznaki, że niestety król nie żyje w zgodzie z królową. Z kolei druga Elżbieta - niegdysiejsza królowa - zwana z Hradca, cieszy się ku powszechnemu zgorszeniu wielką przyjaźnią króla.

Rozdz. XXII: O trzęsieniach ziemi i trąbach powietrznych, powrocie biskupa praskiego, śmierci Henryka z Lipy i o wielu innych wydarzeniachs. 301: W tymże roku [1329], w dzień św. Rufusa męczennika, zmarł w Brnie mąż szlachetny i odważny, Henryk Starszy, zwany z Lipy, o którym wspominano wcześniej często w tej kronice, ponieważ zarówno bogactwem, władzą jak sławą doczesną górował nad innymi panami. Z powodu tej śmierci królowa Elżbieta, zwana z Hradca, tak płakała i rozpaczała, że budziło to zdumienie wszystkich, którzy widzieli jej lament. A ponieważ nie chciała się z nim rozłączyć jak w życiu, tak i po śmierci, postanowiła by jego ciało zostało z czcią pochowane w klasztorze, który królowa założyła [w Starym Brnie]. Jeślibym chciał teraz pisać cokolwiek o owym sławnym panu, to krótką i zwięzłą relacją mógłbym tylko zaciemnić poznanie jego licznych czynów.

III księga

Rozdz. X: O drugim małżeństwie czeskiego króla Jana i o jego innych czynach. O śmierci księcia karynckiego Henryka i królowej z Hradca itds. 330: W tymże roku w dniu 19 października [1335 r.] zmarła Elżbieta, onegdaj królowa Czech i Polski, zwana z Hradca, a pochowana została w Brnie, w założonym przez nią klasztorze mniszek zakonu cysterskiego.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1995 R.63 Nr2; Nasi Piastowie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry