ŻYCIE KULTURALNE

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.07/09 R.57 Nr3

Czas czytania: ok. 26 min.

BOGDAN CISZEWSKI

TEATR WIELKI IM. STANISŁAWA MONIUSZKI w sezonach 1985/1986 i 1986/1987

W sezonIe 1985/1986 Teatr Wielki dał swojej publiczności pięć premier. Były to następujące dzieła: Carmen Georgesa Bizeta, Krótkie żYcie Manuela de Palli, Straszny dwór Stanisława Moniuszki, Zaczarowany flet Wolfganga A. Mozarta, a także jedna pozycja choreograficzna: IV Symfonia Karola Szymanowskiego.

Carmen Bizeta to pierwsza (w kolejności chronologicznej) premiera w sezonie. Odbyła się 5 października 1985 r. (II premiera - w dniu 13 X 1985 r.) Teatr Wielki podjął się więc trudnego i ryzykownego zadania - podobnie, jak przed rokiem, gdy sięgnął po Tra via te. Wszak Carmen to wielki mit operowy, to jedno z najbardziej znanych i lubianych dzieł - będące powszechną własnością melomanów na całym świecie. Wystawienie opery tej rangi co Carmen to także kolejna pokusa dla realizatorów, aby wystąpić z własną koncepcją, odbiegającą od ogólnie praktykowanych rozwiązań, aby być oryginalnym. Oryginalność to oczywiście cenna zaleta - jednak na deskach teatralnych sprawdza się wtedy, gdy uszanowany jest zamysł twórcy i jego podstawowe założenia. A takiej oryginalności zabrakło w poznańskim przedstawieniu.

Reżyser Leszek Czarnota dokonał ryzykownego zabiegu, modyfikuJEc fabułę opery: oto w finale ginie toreador EscamiIlo, a dopiero w chwilę później Carmen. Zmiana treści pozostaje jednak czysto formalnym chwytem i nie wnosi żadnych nowych wartości interpretacyjnych. Jeden z recenzentów (Olgierd Pisarenko w "Ruchu Muzycznym") zauważył w poznańskiej inscenizacji wątki przejęte ze sławnego filmu Petera Brooka Tragedia Carmen. Stwierdził przy tym, że film Brooka jest parafrazą opery Bizeta i że mechaniczne przeniesienie pomysłów wielkiego reżysera do przedstawienia operowego traci swój sens - bowiem w filmie dominuje "myślenie obrazem" - a w przedstawieniu czas wyznacza partytura.

10«

Bogdan Ciszewski

Swoistą oryginalność reżysera wsparł scenograf Andrzej Sadowski.

Zabudował scenę na kształt areny, na której rozgrywa się akcja. Takie rozwiązanie symbolizować ma "arenę życia" (a więc życie ujęte jako gra). Pomysł ten, być może interesujący, nie sprawdza się teatralnie. Ciasnota przestrzeni scenicznej, zabudowanej trybuną areny, sprawia, iż niezmiernie utrudniona jest czytelna i przejrzysta realizacja wątku fabularnego - a zwłaszcza tych scen, w których występują chór oraz statyści. Na scenie powstaje wtedy po prostu tłok. Oddzielna sprawa t-i koloryt dekoracji i kostiumów - dominowały różne odmiany szarzyzny. Oczywiście, jest i taka Hiszpania, ale teatr (zwłaszcza operowy) ma swoją estetykę i związane z nią wymogi. Bez popadania w przesadny blichtr, epatujący folklorem, można było jednak pokusić się o rozwiązanie bardziej atrakcyjne. A jest to możliwe, co wykazała następna premiera (Krótkie życie de Falli). Po omówieniu reżysersko-scenograficznej koncepcji premiery Carmen, z odczuciem ulgi mogę zająć się stroną muzyczną. Była ona - oceniając całościowo - mocnym atutem premiery. Dobrego wrażenia ogólnego nie mogą osłabić pewne mankamenty związane z obsadą niektórych ról. Bardzo dobry poziom wykazały zespoły orkiestry i chóru, prowadzone z niezachwianą pewnością przez Mieczysława Dondajewskiego. Soczyste, pełne brzmienia orkiestry i nienaganny inronacyjnie, wyrównany chór stanowiły podstawę muzyczną premiery. Wśród solistów piervszej premiery szczególnym blaskiem błyszczały dwie kreacje wokalne: Carmen i Micaela. Tytułową bohaterkę odtworzyła Ewa Weri;a. Znakomita mezzosopranistka naszego Teatru znajduje się w wybornej formie. Sugestywne aktorstwo, połączone z wysokim poziomem kunsztu wokalnego pozwoliły artystce na wyraziste zarysowanie trudnej i zobowiązującej roli, uwydatnienie wszytkich niuansów. Swoje cztery arie różnicowała wyrazowo, znajdując dla każdej z nich właściwe środki ekspresji - nostalgiczny klimat habanery, zmysłowy żar seguietilli, ekstatyczną radość pieśni cygańskiej, tragizm arii z kartami. Wybitnym osiągnięciem była też Micaela w interpretacji Joanny Kozłowskiej. Zarówno w duecie z I aktu, jak i w arii z III aktu urzekała lirycznym brzmieniem głosu, miękko i subtelnie prowadząc kantylenę. W cieniu znakomitych pań znaleźli się odtwórcy ról męskich: Piotr ri>ella (Don Jose) i Janusz Temnicki (EscamiIlo), mimo niewątpliwego rzetelnego wysiłku, włożonego w przygotowanie premiery. Na podkreślenie zasługują dobrze wykonane sceny zespołowe (np. sławny kwintet), a i epizodyczne role obsadzone były właściwie. Warto też podkreślić, że Teatr Wielki - nawiązując do aktualnych tendencji (czy też raczej mody) - wystawił Carmen w wersji pierwotnej, a więc z dialogami mówionymi.

Ewa Werka (Carmen). Premiera pod kierownictwem muzycznym Mieczysława Dondajewskiego (15 X 1985 r.)

Następna premiera (8 XII 1985 r.) nawiązywała również do Hiszpanii - z tym, że nie była to stylizacja Gak w przypadku Carmen), lecz dzieło autentycznie hiszpańskie, wyrosłe z inspiracji tamtejszym folklorem. Manuel de Falla dzięki swemu wybitnemu talentowi wykorzystał twórcze inspiracje płynące z tradycji i sztuki narodowej. Krótkie iycie (dramat liryczny - według określenia kompozytora) jest utworem o niezwykle skondensowanej ekspresji. Jest też utworem krótkim, nie wypełniającym całego - zwyczajowo przyjętego - czasu przedstawienia teatralnego. Wymaga więc uzupełnienia, aby uzyskać właściwy wymiar czasowy. Zazwyczaj w takich przypadkach teatry operowe dołączają jakąś jednoaktówkę czy krótki balet, na zasadzie składanki - raczej nie szukając związku między poszczególnymi utworami. Teatr Wielki postąpił inaczej. I za to należą się mu słowa uznania. Reżyser i choreograf Teresa Kujawa stworzyła bowiem integralne widowisko, łącząc operę Krótkie życie z choreograficzną kompozycją, osnutą na innym utworze de Falli, a mianowicie na Nocach w ogrodach HiszPanii (impresjach symfonicznych na fortepian i orkiestrę). Ale nie było to mechaniczne połączenie dwóch utworów w jednym wieczorze teatralnym. Balet rozdzielający dwa akty Krótkiego życia jest niejako uzupełnieniem (a raczej poetyckim komentarzem) realistycznie przebiegającej akcji. Kompozycja choreograficzna jest utrzymana w konwencji fantas

Bogdan Ciszewski

Krótkie życie 1 N oce w ogrodach Hiszpanii Manuela de FaUi. Premiera 8 XII 1985 r. Scenografia Władysława Wigury. Na zdjęciu: Ewa Werka (Salud) i Marek Bieniaszewski (Paco)

9jH

.HMHMI

magorycznej wizji, jakiegoś nierealnego snu - będącego odzwierciedle, niem tragicznych przeżyć bohaterów opery. Swietny pomysł w połączeniu z perfekcyjną realizacją sprawił, że Krótkie iycie stało się autentycznym sukcesem Teatru Wielkiego. Scenograf Władysław Wigura, operując prostymi w zasadzie środkami, stworzył funkcjonalne ramy widowiska - nawiązujące do tradycji sztuki hiszpańskiej, a przy tym funkcjonalne, wspomagające koncepcję reżyserską. Umiejętne wykorzystywanie sceny obrotowej przyczyniło się do zdynamizowania spektaklu i wniosło cenne walory teatralne. Orkiestra i chór, prowadzone przez Mieczysława Dondajewskiego, zrealizowały starannie zapis partytury, zwycięsko pokonując zawiłości rytmiczne. W grze orkiestry sporo było symfonicznego rozmachu, a ogólnie dobrego wrażenia nie zepsuły drobne mankamenty intonacyjne instrumentów dętych. W konstrukcji fabularnej Krótkiego życia dominuje postać głównej bohaterki, nieszczęsnej Salud, zdradzonej i porzuconej przez ukochanego. Obsada tej roli (której mistrzowską odtwórczynią na scenie i w nagraniu płytowym była fenomenalna Victoria de los Angeles) decyduje O wartości spektaklu, inne postacie sceniczne mają bowiem znaczenie drugoplanowe. W poznańskiej premierze rolę tę obsadziła Ewa Werka. 1 znów, podobnie jak w przypadku Carmen, artystka stworzyła prawdziwie fascynującą kreację. W równej mierze można było podziwiać swobodnie i dynamicznie prowadzoną kantylenę, nasyconą żarem prawdziwie hiszpańskiej ekspresji, jak i przemyślane w każdym szczególe aktorstwo. W cieniu tej wybitnej interpretacji pozostali inni wykonaw

Krótkie życie i Noce w ogrodach Hiszpanii Manuela de FaUi. Premiera 8 XII 1985 r. Tańczą od lewej: Danuta Borowiec (Carmela), Jacek Szczytowski (Paco) i Maria Bielecka (Salud). Choreografia Teresa Kujawacy: Marek Bieniaszewski (Paco), Wacława Górny-Rann (Babka), Marian Kępczyński (Sarvaor). W części choreograficznej świetnym talentem błysnął Jacek Szczytowski. Reasumując trzeba stwierdzić, że premiera Krótkiego życia ki twórczej koncepcji inscenizacyjnej i precyzyjnej realizacji godna wielkich ambicji poznańskiej sceny operowej. W dniu 22 lutego 1986 r. odbyła się premiera Strasznego dworu Stanisława Moniuszki - ósma w dziejach poznańskiej sceny, a piąta w okresie powojennym. Stała się ona, z różnych przyczyn, wydarzeniem o znaczeniu wybiegającym daleko poza ramy lokalne. Ewenementem omawianej tu premiery było wykonanie dzieła Moniuszki w wersji kompletnej - bez zwyczajowo praktykowanych skrótów. Trudno uwierzyć, że było to prawdopodobnie (bo nie istnieje pełna dokumentacja wszystkich dotychczasowych realizacji) pierwsze od czasu warszawskiej prapremiery całościowe wykonanie Strasznego dworu. Warto jako ciekawostkę podać, iż finał opery, tradycyjnie realizowany w naszych teatrach operowych, wykonany został w Poznaniu po oklaskach publiczności jako bis - przedtem słyszeliśmy pierwotną wersję zakończenia. Wykonanie Strasznego dworu bez skrótów wydłużyło dość znacznie czas przedstawienia, ale nie stało się to ze szkodą dla możliwości percepcyjnych słuchacza. Żywe (ale wolne od zbędnego pośpiechu) tempa, przepięknie zrealizowane sceny zespołowe obrazujące staropolskie obyczaje, rozwiązanie scenograficzne oraz kostiumy będące prawdziwymi arcydziełami twórczej wyobraźni - wszystko to złożyło się na bardzo udaną realizację tego klejnotu polskiej twórczości operowej, jakim bezsprzecznie jest Straszny dwór. Sądzę, że Teatr Wielki, któremu przecież

dziębyła

Bogdan Ciszewski

Straszny dwór Stanisława Moniuszki. Premiera (22 II 1986 r.) J20d kierownictw muzycznym Mieczysława Dondajewskiego. Scena zbiorowa. Dekoracje Mari;

Moniuszko patronuje, w szczególnej mierze zobligowany jest do prezentowania pełnej wersji najpiękniejszej polskiej opery. Inny godny podkreślenia aspekt to uwydatnienie narodowego charakteru dzieła - dokonane bez zbędnej celebracji i patosu, przy użyciu środków wyrastających niejako z samej jego istoty. Wydawać by się mogło, że element polski w Strasznym dworze jest składnikiem oczywistym. Straszny dwór jednak, jak każde wybitne dzieło, podatny jest na bardzo różne, a często diametralnie przeciwstawne koncepcje interpretacyjne. I tak np. spory rozgłos zdobyła sobie realizacja arcydzieła Moniuszki dokonana na scenie Opery Warszawskiej w okresie dyrekcji Bohdana Wodiczki. Straszny dwór potraktowany został wtedy dość jednostronnie jako opera komiczna, wręcz nawiązująca do stylu opery ouffo. Przysporzyło to realizatorom obok pochwał niemało słów surowej krytyki. Takie ujęcie bowiem w znacznym stopniu zubożyło wymowę dzieła.

Straszny dwór powstawał w dramatycznym okresie dziejów narodu - w mrocznej atmosferze po klęsce powstania styczniowego. Pisany był przeto z zamiarem duchowego, pokrzepienia rodaków, toteż analogie z Panem Tadeuszem Adama Mickiewicza -- jakie snują niektórzy komentatorzy - wydają się oczywiste. W jednym i drugim dziele zawarta została bowiem przepojona gorącym uczuciem apologia przeszło

, .

scl. Poznańska realizacja Strasznego dworu w sposób niezwykle harmonijny wyeksponowała wszystkie jego elementy składowe. Przekazuje ona wysokie walory artystyczne, ale podkreśla dominującą rolę odniesień patriotycznych. Wspaniałe ramy przedstawienia tworzyły scenografia i kostiumy autorstwa Mariana Kołodzieja. Artysta zrezygnował z architektonicznej zabudowy sceny, rozmieszczając na niej kunsztownie zestawioną kompozycję plastyczną, złożoną z proporców i sztandarów, polskich orłów, broni, staropolskich portretów -. stwarzając przy pomocy tych przedmiotów o symbolicznym znaczeniu niepowtarzalną atmosferę. Tłem sceny jest kurtyna, nawiązująca do polskiego krajobrazu. Bardzo piękne, barwne kostiumy są estetycznym dopełnieniem obrazu sceny. Reżyserem premiery był Stefan Szlachtycz, znany z przygotowanych telewizyjnych widowisk teatralnych - na scenie operowej jednak debiutujący. Jego koncepcja zakładała rezygnację z tak modnych ostatnio udziwnień i spekulatywnych rozwiązań. Reżyser po prostu zawierzył twórcom Strasznego dworu (Moniuszce i libreciście Janowi Chęcińskiemu), a za czynnik nadrzędny uznał muzykę. Ona to właśnie zdeterminowała tok zdarzeń scenicznych. Rezultatem pracy Szlachtycza był spektakl teatru muzycznego, atrakcyjny w formie i czytelny dla widzów. Staranne wypracowanie scen zespołowych (w których znalazły wyraz staropolskie obyczaje), wyważenie właściwych proporcji między elementem lirycznym a komediowym, wyraziste nakreślenie postaci scenicznych, nienaganna dykcja solistów - złożyły się na znakomitą całość. W koncepcji reżysera odpowiednie miejsce zajął też zamaszysty mazur, w efektownym układzie choreograficznym Teresy Kujawy. Strona muzyczna premiery to kolejna przesłanka uzasadniająca uznanie poznańskiego wystawienia Strasznego dworu za wydarzenie. Kierownictwo muzyczne spoczywało w rękach M. Dondajewskiego, który z właściwą sobie starannością poprowadził orkiestrę, muzykującą swobodnie, z rozmachem, a także z dbałością o jakość brzmienia. Dobry występ chóru (to w zasadzie stałe zjawisko w praktyce Teatru Wielkiego) przygotowała Jolanta Dota-Komorowska. Spośród solistów wybitne kreacje wokalno-aktorskie stworzyli: Ewa Werka (Cześnikowa), Jan Czekay' (Miecznik) i Janusz Temnicki (Maciej).

Wyrównanym poziomem nacechowany był występ Elżbiety Ardam (Cześnikowa), Jerzego Pechnera (Miecznik), Mariana Kępczyńskiego (Zbigniew) i Jerzego Kulczyckiego (Skołuba). Entuzjazmu nie mogła wzbu

Bogdan Ciszewski

Choreograficzna wersja IV Symfonii Karola Szymanowskiego według choreografii Teresy Kujawy. Premiera 11 V 1986 r. Na planie: Zofia S tróżniak i Sławomir Balcerek

dzić natomiast partia Stefana {Marek Bieniaszewski, Aleksander Burandt) . Ale na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, iż w premierowych przedstawieniach Strasznego dworu wystąpiło liczne grono młodych, utalentowych artystów -. bądź to debiutujących na scenie operowej, bądź też debiutujących w rolach pierwszoplanowych: Joanna Kubaszewska, Jolanta Pijanowska (Hanna), Jolanta Podlewska, Urszula Jankowiak (Jadwiga), Marcin Bednarek (Zbigniew) i Tomasz Zagórski (Darnazy).

Wykazane przez tych młodych artystów przygotowanie do trudnego zawodu śpiewaka-aktora świadczy dobrze o poziomie studiów w poznańskiej Akademii Muzycznej i rokuje jak najlepsze nadzieje na przyszłość. W dniu 11 maja 1986 r. odbyła się interesująca premiera choreograficznej wersji IV Symfonii Karola Szymanowskiego. Kompozycja ta oczywiście nie wypełniła całego wieczoru, toteż M. Dondajewski zdecydował się na połączenie w ramach jednego wieczoru dwóch utworów Szymanowskiego. Obok IV Symfonii wykonano Stabat Mater (wprowadzone do repertuaru w sezonie poprzednim). Powstało w ten sposób widowisko spójne, posiadające wspólny mianownik estetyczny i stylistyczny. Autorką choreografii była Teresa Kujawa. Zrezygnowała z jakichkolwiek skojarzeń fabularnych, koncentrując się na dążeniach do takiego ukształtowania obrazu, ruchu, gestu - który byłby właściwym równoważnikiem muzyki Szymanowskiego. Powstało w rezultacie interesujące przedstawienie, kolejne ogniwo w łańcuchu poszukiwań repertuarowych Teatru Wielkiego. Scenografię opracował Władysław Wigura. Kierownictwo muzyczne należało do Jana Kulaszewicza, który ma swój znaczący udział w suk

cesie premiery. Dodajmy, że arcytrudną partię solową IV Symfonii wykonał pianista Zenon Białas. Czwarta w sezonie premiera operowa - to znów zadanie niezwykle złożone, ambitne. Być może najtrudniejsza w tym sezonie próba dla zespołu Teatru. W dniach 7 i 8 czerwca 19'86 r. wystawiono bowiem Zaczarowany flet Mozarta. W Poznaniu sięgnięto po tę wersję nazwy, w przeciwieństwie do powszechnie używanej: Czarodziejski flet. Ta opera Mozarta stwarza niezwykle wysoką poprzeczkę dla realizatorów. Czym bowiem jest to przedziwne i jedyne w swoim rodzaju dzieło? Jednoznaczna odpowiedź na takie pytanie nie wydaje się możliwa. Od niemal dwustu lat komentatorzy, egzegeci, interpretatorzy trudzą się poszukując istoty tego, co w Zaczarowanym flecie zawarli Mozart i librecista Emanuel Schikaneder. Splatają się tu wątki baśniowe, filozoficzne, symbolika wolnomularska, feeria pomysłów teatralnych (niekiedy o dość naiwnej proweniencji). W Zaczarowanym flecie doszukiwano się "wysublimowanego obrazu człowieczeństwa, wspinającego się z największym trudem na coraz wyższy stopień moralny dla osiągnięcia prawdziwego szczęścia" (tak pisał Stefan Jarociński w swojej cennej monografii o życiu i twórczości Mozarta). A może jednak rację ma Wolfgang Hildesheimer, zachodnioniemiecki komentator dzieła Mozarta, iż Zaczarowany flet był utworem popularnym, obliczonym na pozyskanie szerokiej publiczności, niemal osiemnastowiecznym "musicalem" - w którym dopiero później doszukiwano się ukrytych i głębokich znaczeń? Jedno wszakże jest pewne i nie budzi najmniej szych wątpliwości: pod względem muzycznym Zaczarowany flet jest arcydziełem rangi najwyższej, jednym znajwspanialszych wzlotów twórczych w historii opery. Według Ryszarda Wagnera jest to "sama istota sztuki, zgęszczony zapach kwiatów najpiękniejszych i naj różnorodniej szych" . To genialne arcydzieło jest wyzwaniem rzuconym ambitnym i twórczym interpretatorom. A jak wyzwanie to podjęli poznańscy realizatorzy? Reżyser Janusz Nyczak - znany z licznych, cennych osiągnięć w teatrach dramatycznych - wybrał koncepcję opartą na umiarze w dobieraniu środków teatralnych. Nie chciał epatować błyskotliwymi pomysłami, starannie wypracował natomiast ruch i gest postaci scenicznych. Akcja przebiega płynnie i jest przejrzysta w rozwijaniu wątków fabularnych. Zapewne do zasług reżysera należy zaliczyć staranną dykcję, tak istotną przecież w mówionych dialogach. Z reżyserem współpracował scenograf Michał Kowarski, oscylując między baśniowym charakterem dzieła a jego głębokim nurtem. Wydaje

Bogdan Ciszewski

Jolanta Wrożyna śpiewała partię Królowej Nocy w Zaczarowanym flecie

· się, że w rozwiązaniach plastycznych znalazło się trochę niekonsekwencji - ale, być może, w samej istocie Zaczarowanego fletu tkwią trudne do pogodzenia prze. . , CIWIenstwa.

To, co publiczności poznańskiego Teatru Wielkiego pokazali Nyczak i Kowarski zasługuje na uznanie oraz szacunek i z pewnością mieści się w szeroko pojętym wachlarzu możliwości interpretacyjnych genialnego arcydzieła, jakim jest ostatnia opera Mozarta, przygotowali bowiem solidne, starannie przemyślane widowisko. Sam jednak trochę żałuję, że właśnie w Zaczarowanym flecie, roztaczającym tak ogromne możliwości teatralne, obaj artyści nie sięgnęli po śmielsze pomysły inscenizacyjne, że nie próbowali stworzyć scenicznego odpowiednika nie zamierzonego bogactwem tej niezwykłej opery. A sceniczne dzieje Zaczarowanego fletu obfitują we frapujące wydarzenia. Jednym z nich było znane praskie wykonanie - kiedy to Vaclav Kaslik (reżyser) i Josef Svoboda (scenograf) przygotowali realizację wizyjną, którą tak scharakteryzował Janusz Ekiert: "Szklana scenografia, podświetlone kule i lustra, zwielokrotnione odbicia mimiki i gestu, ich gra na pograniczu realizmu i surrealizmu stworzyły feerię efektów" . W teatrze operowym nadrzędne znaczenie ma jednak muzyka. Z całą satysfakcją mogę podkreślić, że poznańska premiera spełniła oczekiwania miłośników muzyki Mozarta. Zaczarowany flet przygotowany został pod kierownictwem Wojciecha Michniewskiego z najwyższym pietyzmem, stylowo, precyzyjnie - a przy tym z całym bogactwem niuansów wyrazowych. Radość muzykowania wszystkich wykonawców - solistów i zespołów - łączyła się bezkolizyjnie z surową dysypliną odtwórczą. Michniewski wykazał, że jest wybitnym, prawdziwie twórczym interpretatorem Mozarta. Do poziomu narzuconego przez znakomitego dyrygenta dostosowali się , inni wykonawcy. Swietnie dobrany byl zestaw solistów ------- szczególnie pierwszej premiery. Okazało się więc, że artyści Teatru Wielkiego potrafią sprostać wysokim wymaganiom stawianym w operowej twórczo

157 '

ści Mozarta. Szczególnie cieszy doskonała postawa licznej grupy młodych artystów. Już poprzednia premiera (Straszny dwór) była prawdziwą manifestacją "nowej fali" naszej wokalistyki operowej. Zaczarowany · flet tę nader korzystną tendencję potwierdził. W wieloosobowej obsadzie Mozartowskiego arcydzieła nie tylko role · pierwszoplanowe, ale i epizodyczne znalazły dobrych, a w niektórych przypadkach świetnych odtwórców. Kolejnym sukcesem - po doskonałym debiucie w Strasznym dworze - był występ utalentowanego Tomasza Zagórskiego (Tarnino). Urzekającym brzmieniem lirycznego sopranu zachwycała Joanna Kozłowska (Pamina). W niezwykle trudnej roli Królowej Nocy wystąpiła debiutująca na scenie operowej Jolanta Wrożyna Ueszcze studentka Akademii Muzycznej w Katowicach). Dysponuje ona wspaniałym sopranem dramatycznym o znacznych możliwościach koloraturowych (chociaż najwyższe dźwięki w sławnej arii z II aktu jeszcze nie udawały się młodej artystce, co przypisać można zapewne debiutanckiej tremie). W obsadzie drugiej premiery jako Królowa Nocy wystąpiła również młoda (druga rola na scenie operowej) Joanna Kubaszewska, śpiewająca arcytrudne koloratury perfekcyjnie. Wysokie i znane od lat walory przedstawił Jan Czekay (Monostatos). Bardzo udany był też występ Marka Bieniaszewskiego (Tarnino w drugiej premierze). Obaj odtwórcy roli Papagena (Marcin Bednarek i Andrzej Ogórkiewicz) zaprezentowali interesujące aktorstwo i sporo zalet wokalnych. Wymienić też trzeba obdarzonego'potężnym basem Mariana. Kępczyńskiego (Sarastro).

Wspaniale przygotowano sceny zespołowe, czego przykładem jest np. tercet Dam - Urszula Jankowiak, Elżbieta Ardam, Barbara Kubiak, a także występ Chłopców (w tych rolach zaprezentowali się śpiewacy Chóru Stuligrosza). Premiera Zaczarowanego fletu była kulminacyjnym punktem bardzo atrakcyjnego, bogatego i udanego sezonu. W sezonie następnym - 1986/1987 - wystawiono na scenie Teatru Wielkiego trzy premiery: Śmierć w Wenecji Benjamina Brittena, balet dla dzieci Robaczek Świętojański Tibora Preso oraz Carmina Burana Karola Orffa. Był to więc sezon odmienny od poprzedniego. Częstotliwość premier zmniejszyła się, co jest jednak uzasadnione - albowiem atrakcyjne premiery z poprzedniego sezonu cieszyły się dużym zainteresowaniem i należało je odpowiednio często wystawiać. Inna różnica w porównaniu z sezonem 1985/1986 polegała na odejściu od popularnych pozycji repertuarowych na rzecz dzieł mieszczących się w szerokiej formule teatru muzycznego (uwaga ta dotyczy, oczywiście, utworów Brittena i Orffa - niefortunny Robaczek świętojański był nieporozumieniem repertuarowym). Pierwsza premiera odbyła się w dniu 17 stycznia 1987 r., kiedy to*

Bogdan Ciszewski

Śmierć w Wenecji Benjamina Brittena. Premiera (17 I 1987 r.), przygotowana muzycznie przez Mieczysława Dondajewskiego. Na zdjęciu Aleksander Burandt (Aschenbach)

na poznańskiej scenie pojawił się znów Britten. Była to czwarta realizacja oper najwybitniejszego współczesnego kompozytora angielskiego. Można by rzec, iż Poznań staje się polskim ośrodkiem brittenowskim.

Wszystkie te wykonania uwieńczone były wielkimi sukcesami. W 1963 r.

Mały kominiarczyk (czyli Pozwólcie nam zrobić operę - taki bowiem podtytuł nosi to urocze dzieło o nie zwykłych walorach artystycznych i dydaktycznych) był pierwszą same izielną realizacją sceniczną, dokonaną pod kierownictwem muzycznym Mieczysława Dondajewskiego. Za dyrekcji Jana Kulaszewicza wystawiono w 1977 r. Sen nocy letniej. Kolejna premiera, w 1980 r., to Rzeka krzYczących ptaków (Curlew River) , przejmująca do głębi w warstwie ekspresyjnej, a pod względem struktury teatralnej nawiązująca do tradycji Dalekiego Wschodu -7 ze wspaniałą partią Aleksandra Burandta. A teraz Śmierć w Wenecji - opera oparta na słynnej noweli Tomasza Manna. Napisana u schyłku życia kompozytora (w 1972 r., niektóre źródła podają - w 1973 r.) jest dziełem o bardzo bogatej .problematyce psychologicznej, moralnej, estetycznej - niejedno znacznym i kontrowersyjnym. W ostatnich latach życia Britten wręcz obsesyjnie zaabsorbowany był zjawiskiem śmierci, nieuchronności, przemijania, nieodwracalnego kresu wszystkiego co doczesne. Sięgnął wówczas po tekst Tomasza Manna, w którym wielki pisarz zmaga się z podobną problematyką. Nowela Manna ma pewne elementy autobiograficzne. Niewykluczone, że także Britten głównemu bohaterowi noweli i opery, pisarzowi Aschenbachowi, użyczył sporo ze swojej osobowości.

Czy tak osobliwy mariaż mógł zaowocować wybitnym rezultatem artystycznym? Trudno udzielić na to jednoznacznej odpowiedzi. Paktem jest, że poznańska realizacja była dopiero piątą - po prapremierze

w Aldeburgh. A więc Śmierć w Wenecji nie zdobyła dotychczas szturmem scen operowych świata. Tym większa zasługa Teatru Wielkiego, który odważnie podjął się trudnego zadania. Trudności realizacji scenicznej wynikają ze złożonej, a nawet skomplikowanej struktury fabularnej, nasyconej osobliwą refleksją nad losem człowieka, jego postawą wobec problemów życia i śmierci - a także nad posłannictwem artysty i jego stosunkiem do sztuki i piękna. W warstwie muzycznej Śmierć w Wenecji jest niejako podsumowaniem dorobku twórczego Brittena. W tej nieco eklektycznej koncepcji kompozytor pozostał wierny sobie. Obok fragmentów bliskich konwencjom operowym w dziewiętnastowiecznym rozumieniu, w dziele Brittena dostrzega się typowe dla jego twórczości środki (harmonia oparta na swobodnie traktowanym systemie funkcyjnym, ważna rola czynnika melodycznego, uwzględnienie w instrumentacji kolorystyki jako istotnego przejawu ekspresji). Teatr Wielki powierzył reżyserię Ryszardowi Perytowi, a scenografię Andrzejowi Sadowskiemu. Obaj artyści współpracowali ze sobą na scenie <opery poznańskiej już wielokrotnie, a ich realizacje budzą uznanie, podziw (Joanna d'Arc na stosie, Uprowadzenie Z seraju, Ognisty anioł, Requiem) i sprzeciw (Otello). Tym razem dominantą ich poczynań była maksymalna widowiskowość, mająca być dla publiczności pewnego rodzaju ekwiwalentem za wypełniające libretto refleksje o przemijaniu, o roli sztuki, o rozterkach twórcy - co stanowi przecież materię niezbyt wdzięczną teatralnie, bo opartą na przeżyciach w sferze psychiki. W przedstawieniu bierze udział liczne grono wykonawców. Obok odtwórców dwóch głównych ról - wykonawcy epizodów, chór, grupa młodzieży z Akademii Muzycznej i Poznańskiej Szkoły Baletowej. Reżyser zręcznie pokierował tym tłumem, aranżując pomysłowe sceny i scenki rodzajowe na tle bardzo funkcjonalnej scenografii. Cały ten żywy ruch sceniczny był tłem przeżyć sławnego pisarza Aschenbacha. Tę bardzo trudną i wyczerpującą rolę kreował Aleksander Burandt. Właśnie kreował (a nie tylko wykonał), bowiem takie ostro i wyraziście nakreślone role charakterystyczne - wykraczające poza konwencjonalne ramy opery - mieszczą się znakomicie w jego emploi. Burandt stworzył bardzo sugestywną postać, doskonale też radził sobie ze spiętrzeniem trudności wokalnych. Bardzo dobrym partnerem Burandta był Janusz Temnicki, wcielający się w siedem (!) różnych postaci. Mógł więc roztoczyć całą skalę swych wybitnych możliwości aktorskich i wokalnych. Bardzo starannie przygotowane role epizodyczne, chór i orkiestra, interesujące fragmenty taneczne (opracowane przez Emila Wesołow

Bogdan Ciszewski

Robaczek Świgtojański Tibora Freso. Premiera 21 II 1989 r. Choreogr fia Libora Vaculika. Na anie: Beata Milon Mamusia Robaczka) i iesław Kościelak (Oj. ciec)skiego), kierownictwo muzyczne M. Dondajewskiego - oto czynniki, które przyczyniły się do sukcesu kolejnej poznańskiej prezentacji opery Brittena.

Inne zupełnie odczucia wzbudziła następna premiera (21 II 1987 r.), którą Teatr Wielki zaadresował do najmłodszej widowni. Widowisko baletowe Robaczek świętojański do muzyki Tibora Freso, przeznaczone dla dzieci i z pewnością nie ma powodu, aby wątpić w dobre intencje przyświecające temu przedsięwzięciu. Niestety, realizacja nie spełniła oczekiwań, odbiegając daleko od tego, do czego nas przyzwyczaił Teatr Wielki. Głównym tego powodem jest niewątpliwy fakt, że Robaczek ckazał się po prostu produktem tandetnym. Szkoda, że nie poszukano utworu łączącego wartości wychowawcze z zaletami artystycznymi. A utworów takich można znaleźć niemało (również w twórczości polskiej - np. wspaniała baśń operowa Tadeusza Szeligowskiego Krakatuk - wykonywana kiedyś z ogromnym powodzeniem przez Operę Bałtycką). Odnotujmy realizatorów tej premiery. Przygotowanie muzyczne spoczywało w rękach Antoniego Grefa. Pozostałe funkcje realizatorskie pełnili artyści z Bratysławy: Boris Slovak (reżyseria i inscenizacja), Jurij Dvorsky (scenografia), Marta Sajtarova i Zuzanna Bocekova (kostiumy) oraz Libor Vaculik (choreografia).

Kantata Karola Orffa Carmina Buran a, w choreografii i inscenizacji Teresy Kujawy. Premiera (20 VI 1987 r.) pod kierownictwem muzycznym Jana Kulaszewicza. Scenografia Mariana Kołodzieja

Dnia 20 czerwca 1987 r. odbyła się premiera, która stała się drugim (po operze Brittena) wybitnym wydarzeniem sezonu. Wykonano kantatę sceniczną Carmina Burana niemieckiego kompozytora Karola Orffa. Jest pewnego rodzaju paradoksem, że to znane dzieło rzadko pokazywane jest zgodnie z intencją kompozytora - tzn. w wersji scenicznej.. Często natomiast pojawia się w programach koncertowych - nie brakuje też atrakcyjnych nagrań płytowych. Pamiętam pierwsze poznańskie wykonanie kantaty na estradzie filharmonicznej, pod batutą Jerzego Katlewicza, z niezapomnianą kreacją Andrzeja Hiolskiego. Wtedy, w 1959 r., dla naszej publiczności była tonowość (choć dzieło skomponowane zastało w 1937 r.). Wrażenie było wręcz oszałamiające. Teraz, po latach, zbladł już urok nowości, ale twórczość Orffa zachowała swoje miejsce w dorobku kompozytorskim XX w. Orff potrafił utorować sobie drogę do szerokiego grona odbiorców (niektórzy komentatorzy, ironizując, nazwali go "Strawińskim dla ubogich"). Carmina Burana - pierwsze ogniwo tryptyku scenicznego(następne to: Catu/li Carmina Oraz Trionfo di Afrodite) - jest prze

11 Kronika ffi. Poznania 3/89

Bogdan Ciszewskijawem tej tendencji w muzyce XX w., która źródeł inspiracji szukała w przeszłości. Kantata, napisana do średniowiecznych (prawdopodobnie z XIII w.) tekstów, jest żarliwą pochwałą uroków i powabów życia - szczerą w swej nie frasobliwej beztrosce, nie pozbawioną trywialności. Jakże to odległe od tkwiących w nas stereotypowych wyobrażeń o średniowieczu. W warstwie muzycznej Carmina Burana to dzieło wielkiej syntezy archaizmów, autentycznych melodii średniowiecznych ze środkami współczesnej techniki kompozytorskiej. Realizacja teatralna takiego utworu jak Carmina Burana opiera się na założeniach sztuki syntetycznej - łączącej muzykę, słowo, taniec, pantomimę, gest, obraz w nierozerwalnej jedności. I tak też potraktowała kantatę Orffa Teresa Kujawa, inscenizując utwór i tworząc układy choreograficzne. Wsparta była mistrzowską scenografią Mariana Kołodzieja, eksponującą elementy symbolizujące to oblicze średniowiecza, które wyrażone jest tekstami kantaty. Kierownictwo muzyczne sprawował Jan Kulaszewicz. Wydobył trafnie wszystkie właściwości muzyki Orffci; uwydatnił dominującą rolę rytmu, wyeksponował ostre kontrasty dynamiki i tempa - przy zachowaniu peł, nej kontroli nad precyzją i jakością brzmienia. Swietnie zrealizował swoją pierwszoplanową partię chór - główny bohater premiery. Do wysokiego poziomu nawiązali też soliści: Antonina Kowtunow, Jerzy Fechner, Krzysztof Szaniecki i Piotr Trella.

KRONIKA

IV SESJA MIEJSKIEJ RADY NARODOWEJ

Dnia 1 grudnia 1988 r., w sali sesyjnej przy pi. Kolegiackim, odbyła się IV Sesja Miejskiej Kady Narodowej, z udziałem 94 radnych oraz prezydenta Poznania Andrzeja Wituskiego, wiceprezydentów Mirosława Kopińskiego i Bogdana Pucka, dyrektorów przedsiębiorstw miejskich i kierowników wydziałów Urzędu Miasta. Gośćmi sesji byli sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Stanisław Piotrowicz i prezes Miejskiego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego Zenon Tomczewski. Obradom przewodniczył wiceprzewodniczący Rady Leszek Sieńko. Porządek dzienny sesji przewidywał, obok interpe1acji : 1. Zatwierdzenie Planu Pracy Rady na 1989 r. 2. Informację o działalności samorządu mieszkańców w dzielnicach: Wilda i Grunwald.

3. Plan realizacji postulatów i wniosków wyborców zgłoszonych w kampami wyborczej do rad narodowych w 1988 r. 4. Informację o realizacji Programu wykonania zadań wynikających z Uchwały X Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, zatwierdzonego Uchwałą Nr XVII/126/86.

5. Projekty uchwał w sprawach: nazw ulic miasta oraz zwolnienia od podatku od nieruchomości niektórych jednostek gospodarki uspołecznionej w 1988 r.

Ii*

Radny Leszek Sieńko zastępca przewodniczącego

INTERPELACJE I WNIOSKI

Jako pierwszy zabrał głos radny Michał Downarowicz, który przedstawił przebieg wydarzeń w pobliżu kościoła Jezuitów w dniu 11 listopada oraz zapoznał Radę z treścią listu, jaki wystosował w tej sprawie do Rady Głównej Episkopatu Polski. Na zakończenie swego wystąpienia radny zażądał, by: władze Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych wyjaśniły na następnej sesji Rady brutalne zachowanie się Zmotoryzowanego Oddziału Milicji Obywatelskiej; Miejska Rada Narodowa potępiła działania sił porządkowych; udzielono

Sprawozdania

odpowiedzi ,na pytania kto ponosi odpowiedzialność za przypadki bicia w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych ludzi zatrzymanych z powodów niekryminalnych ? Radny Stanisław Ratajczak - zgłosił wniosek w sprawie umieszczenia w Planie Pracy Rady na 1989 r. planów szczegółowych zagospodarowania przestrzennego Umultowa i wsi Morasko. Radny Stefan Polcyn - na marginesie Zjazdu Wychowanków z okazji 415 rocznicy powstania szkoły - zapytał kiedy zostanie reaktywowane Gimnazjum im. Marii Magdaleny? Radny Bogdan Czarnecki przedstawił wnioski w sprawie ujednolicenia godzin otwarcia punktów skupu Spółdzielni Pracy "Surmet" i wprowadzenia zasady, że punkty te będą czynne przynajmniej raz w tygodniu do godz. 17.00 oraz przyspieszenia prac nad szczegółowym planem zagospodarowania przestrzennego Swierczewa.

Radny Michał Downarowicz zabierając głos po raz drugi - zwrócił uwagę, iż mimo, że uchwalone zostały takie nazwy ulic jak: Sw. Michała, Św. Szczepana, Sw. Jana - nie stosuje się ich pełnego brzmienia pomijając słowo "świętego", a ponadto, iż tak krótkiej ulicy nadaje się nazwę gen. Józefa Dowbora - Muśnickiego - jednego z dowódców Powstania Wielkopolskiego 1918/1919, gdy tymczasem ul. Juliana Marchlewskiego jest bardzo długa. Radny Jan Sibilski - występując w imieniu Zespołu Radnych Stronnictwa Demokratycznego - zgłosił w związku z 70 rocznicą odzyskania niepodległości i wybuchu Powstania Wielkopolskiego, wniosek o nadanie jednej z głównych ulic miasta nazwy: Aleja Niepodległości. Nazwa ta mogłaby np. łączyć pomnik Powstańców Wielkopolskich z pomnikiem Armii "Poznań". Radny Piotr Borowicz przedstawił uchybienia w trybie rozpatrywania przez Urząd Dzielnicowy Nowe Miasto i Urząd Miejski wniosków obywateli, m. in. zamieszkałych przy ul. Bożeny 70-80-84.

N awiązując do wystąpienia radnego M. Downarowicza, radny P. Borowicz przypomniał, iż -w komunikacie Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, opublikowanym w "Głosie Wielkopolskim", jest mowa o rzekomym pobiciu M. Downarowicza. Nasuwa się więc pytanie, czy pobicie miało miejsce czy nie? Radny Czesław Kubacki - stwierdził, iż w Wykazie przyjętych do realizacji wniosków mieszkańców zgłoszonych w kampanii wyborczej, nie uwzględniono wniosków uchwalonych na zebraniu samorządu mieszkańców w Piątkowie, w dniu 28 kwietnia 1988 r. i wniósł o ponowne rozpatrzenie tych wniosków i włączenie ich do Wykazu wniosków. Przewodniczący obrad, radny Leszek Sieńko - po wyczerpaniu listy interpelantów, zaproponował aby sprawę przedstawioną przez radnego M. Downarowicza przekazać do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Rada propozycję przyjęła jednomyślnie. Wobec pozostałych wniosków i interpelacji zajął stanowisko prezydent Poznania Andrzej Wituski. Kierownik Wydziału Handlu i Drobnej Wytwórczości Urzędu Miejskiego Wiktor Wojciechowski przedstawił wyjaśnienie na zgłoszone przez radną Iwonę N owak pytania i wątpliwości dotyczące Programu rozwoju drobnej wytwórczości do 1990 r. a zgłoszone na II Sesji (30 IX 1988 r.). Radna I. N owak oraz radni przyjęli przedstawioną informację bez uwag.

ZATWIERDZENIE PLANU PRAC RADY NA 1889 R.

Przewodniczący obrad, radny L. Sieńko poinformował, iż Prezydium Rady w projekcie Planu Pracy uwzględniło także propozycje zgłoszone przez wydziały Urzędu Miejskiego. Ponadto zaproponował, aby uwzględnić wnioski zgłoszone przez radnych S. Ratajczaka i B. Czarneckiego.

Rada Uchwałą Nr N/14/88, przy jednym głosie wstrzymującym się uchwaliła Plan Pracy na 1989 r.

Przechodząc do informacji o działalności samorządu mieszkańców w dzielnicach Wilda i Grunwald, L. Sieńko przypomniał, iż trwa kampania wyborcza do organów samorządu i w jej trakcie mieszkańcy zabierają głos w sprawach stanu realizacji uchwalonych cztery lata temu programów działania. Kampania ta służy również ocenie skuteczności form i metod pracy oraz przydatności istniejących struktur samorządowych. Informację o działalności samorządu wildeckiego złożył przewodniczący Dzielnicowej Rady Narodowej Wilda Leszek Wandel, a samorządu grunwaldzkiego - przewodniczący Komisji do spraw Samorządu Dzielnicowej Rady Narodowej Grunwald radny Mirosław Woźniak.

Opinię o przedstawionych informacjach, w imieniu Komisji do spraw Samorządu, przedstawił radny Andrzej Baraniecki. "Analizując sukcesy i niepowodzenia samorządów stwierdził na wstępie radny Baraniecki - wypada podkreślić, że najgorzej przebiegają działania zmierzające do wciągnięcia młodzieży do pracy w samorządach. Zapewne nasze podejście do niej jest tradycyjne i rozmija się z oczekiwaniami młodzieży [...] Nie powinno nas to jednak zniechęcać. Stwarzajmy młodzieży możliwość samodzielnego i w miarę bezpiecznego pokonywania trudności życiowych. "Sukcesy mają te samorządy mieszkańców, które zajmują się sprawami konkretnymi i zrozumiałymi dla danej społeczności. Także i te, które starają się włączyć możliwie najszersze kręgi mieszkańców, choćby poprzez konsultacje w sprawie jakiegoś wariantowego rozwiązania, poprzez organizowanie masowych konkursów, czy też czynów społecznych, szczególnie o charakterze inwestycyjnym (gaz, woda, kanalizacja).

"Samorządy mieszkańców w swej działalności niekiedy napotykają subiektywne przeszkody - zniechęcające od

Radny Andrzej Baraniecki: Sukcesy mają te samorządy mieszkańców, które zajmują się sprawami konkretnymidany i autentyczny aktyw do dalszej pracy. Samorząd mieszkańców ma prawo nie tylko oczekiwać, by traktowano go jako partnera, co powszechnie jest deklarowane, on musi być traktowany jako partner z prawnego obowiązku. "Materiały wskazują, że z realizacją tego obowiązku bywa różnie. U chylenie 23 uchwał konferencji delegatów samorządu mieszkańców świadczy, że do obsługi tych konferencji kierowano osoby niekompetentne. Nie były one bowiem w stanie poinformować uczestników konferencji, iż przekraczają uprawnienia. Lepiej nie dopuszczać do podejmowania bezprawnych uchwał, niż je uchylać". "Działacze samorządu mieszkańców - powiedział na zakończenie radny Baraniecki - są grupą najbardziej autentycznych społeczników. Jedyną ich satysfakcją są efekty ich pracy. Zatem nie można im szczędzić żadnej okazji satysfakcjonowania za trud, czy nawet za inicjatywę jakiegoś pożytecznego i realnego przedsięwzięcia". W tej sprawie przemawiał także radny Jan Moszyński: "Mieliśmy okazję wysłuchania syntetycznych informacji o działalności samorządu mieszkańców w dwóch dzielnicach: Wilda i Grunwald. Przedstawione

Sprawozdania

informacje oraz bezpośrednie współuczestnictwo wielu z nas w działalności społecznej w różnych dzielnicach miasta potwierdzają dużą różnorodność aktywności działaczy skupionych w komitetach osiedlowych i obwodowych samorządu mieszkańców. W wyniku ich bezinteresownej, obywatelskiej postawy powstało wiele wymiernych dokonań o charakterze inwestycyjnym, w postaci nowych kilometrów wodociągów, kanalizacji, gazociągów, budowy i rozbudowy obiektów oświatowych i kulturalnych, placówek służby zdrowia, obiektów sportowych i rekreacyjnych, że posłużę się przykładami z dzielnicy J eżyce. "Nie mniej ważną rolę odgrywają czyny o charakterze konserwacyjno-porządkowym przy pielęgnacji trawników, zieleńców a nawet parków oraz różnego rodzaju konkursy przyczyniające się do poprawy stanu sanitarnego i estetycznego własnego domu, ogrodu czy balkonu. "Samorządy mieszkańców w szerokim zakresie wykorzystują swoje kompetencje opiniodawcze i kontrolne w zakresie rozmieszczenia i funkcjonowania placówek handlowych i usługowych, placówek oświatowo-kulturalnych oraz służby zdrowia. "Przedstawione dzisiaj informacje z działalności samorządu mieszkańców z dzielnicy Grunwald i Wilda oraz wnioski z podsumowań dorobku dziewięciu samorządów mieszkańców z dzielnicy Jeżyce, z którymi miałem okazję wcześniej się zapoznać, skłaniają mnie do sformułowania kilku uwag i propozycji: ,,- Największą aktywność wykazują samorządy mieszkańców działające na peryferiach, gdzie występują braki w podstawowym uzbrojeniu technicznym i komunalnym. Chęć poprawienia sobie warunków życia jest motorem dużego zaangażowania fizycznego i materialnego. Skala występujących potrzeb z jednej strony i umiejętność kojarzenia społecznego zaangażowania z fachowością organizacyjną z drugiej gwarantują osiągnięcie ewidentnych suk

Radny Jan Moszyński: Największą aktywność wykazują samorządy mieszkańców działające na peryferiach

cesów. Warto tu posłużyć się przykładami komitetów osiedlowych Jeżyce-Wola i Jeżyce-Podolany.

,,- Stosunkowo mało jest przykładów aktywności komitetów w zakresie kulturalno-oświatowym i rekreacyjnym oraz opiekuńczo-wychowawezym. Obok bierności i braku zainteresowania sprawami publicznymi w obrębie poszczególnych osiedli mieszkaniowych, występują pewne zjawiska negatywne, patolog ' .zue, często o charakterze przestępczym, jak np. niszczenie telefonów publicznych, zieleni, ławek itp. Dlatego też nowo wybrane samorządy mieszkańców winny w programach działania w pierwszym rzędzie ustalić zespoły potrzeb społecznych, występujących w osiedlu, jak i realnie występujących zjawisk negatywnych. "Czyny społeczne o charakterze inwestycyjnym zasługują na pełne poparcie ze strony dzielnic i winny uzyskać wszechstronną pomoc Miejskiej Rady Narodowej". Radny Stanisław Polcyn podkreślił, iż komitet osiedlowy WInIen być koordynatorem poczynań wszystkich orga

nizacji, w kierunku kształtowania postaw dzieci i młodzieży oraz pozyskiwania młodych ludzi do działalności w samorządzie mieszkańców. Rada przyjęła do akceptującej wiadomości przedstawione informacje, uznając, że w dobiegającej końca kadencji w pracy samorządów mieszkańców Grunwald i Wilda uzyskano wiele pożytecznych doświadczeń i efektów. Samorząd mieszkańców stał się ważnym ogniwem w rozwiązywaniu codziennych problemów mieszkańców. Przy rozpatrywaniu Planu realizacji postulatów i wniosków wyborców zgłoszonych w kampanii wyborczej do rad narodowych w 1988 r., przewodniczący obrad, radny L. Sieńko przypomniał, iż Informacja w tej sprawie była przedmiotem obrad wszystkich komisji_ Poinformował również, iż Prezydium Rady, postanowieniem z dnia 26 października 1988 r., ustali ło Wykaz wniosków, które zostały przyjęte do realizacji w latach 1988 -1992 oraz zobowiązało komisje Rady do dokonywania raz w roku oceny sposobu ich realizacji. Prezydium, ustalając ten Wykaz, szczegółowo analizowało wszystkie zgłoszone wnioski. Z powodu braku jakichkolwiek możliwości realizacyjnych do 1992 r., a także z powodu zbyt ogólnego charakteru przedstawionych wniosków Prezydium nie przyjęło do realizacji 109 wniosków. Radny Ryszard Dobosz przypomniał, iż radny Czesław Kubacki przekazał istotne wnioski mieszkańców Piątkowa, które nie zostały uwzględnione w przedstawionym Wykazie Ponowił więc wniosek o ich powtórne przeanalizowanie i przyjęcie do realizacji, tym bardziej że prezydent miasta poinformował o możliwości opracowania aneksu do Wykazu. Ponownej analizie należałoby poddać wszystkie wnioski nie przyjęte, a zgłoszone przez pozostałe dzielnice. Radny Bogdan Czarnecki stwierdził, iż w Wykazie nie zostały ujęte wnioski z dzielnicy Wilda dotyczące remontukapitalnego ulicy 28 Czerwca 19"J6 r. i podłączenia przedszkoli, szkół, żłobków itd. z terenu dzielnicy do cieplika miejskiego. W tej sprawie zabrał głos wiceprezydent Poznania Bogdan Pucek. Przewodniczący Dzielnicowej Rady Narodowej Jeżyce Witold Pawłowski zgłosił wniosek, aby Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wspólnie z dzielnicowymi radami narodowymi raz jeszcze wypracowało wspólne stanowisko w zakresie możliwości realizacji wniosków na la ta 1983 - 1992. Rada, przy sześciu głosach przeciwnych i trzech wstrzymujących się, postanowiła przyjąć Wykaz wniosków z kampanii wyborczej do rad narodowych w 1988 r. i przewidzianych do realizacji w latach 1988 -1992, zobowiązując jednoczesnle prezydenta miasta do ponownego przeanalizowania wniosków zgłoszonych przez radnych Czesława Kubackiego i Bogdana Czarneckiego oraz tych, które nie zostały uwzględnione w Wykazie, w celu ewentualnego opracowania aneksu. Ponadto Rada zobowiązała komisje i Prezydium do rozpatrzenia projektu aneksu przed przedłożeniem go na sesji Rady. N astępnie rozpatrywano, doręczoną radnym przed sesją, Informację o realizacji Programu wykonania zadań wynikających z Uchwały X Zjazdu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, zatwierdzonego Uchwałą Nr XVII/126/ /86. W tej sprawie zabrał głos radny Romuald Łukaszewski, który przedstawił - z upoważnienia Zespołu Radnych Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Bezpartyjnych - następującą opinię: "Charakter Programu wymaga, abyśmy do informacji o jego wykonaniu podeszli ze szczególną wnikliwością. A formułując uwagi pod adresem samej Informacji pamiętali, że Program ma charakter otwarty wobec ewentualnych propozycji jego uzupełnień [...] Jakie w związku z tym stanowisko zajmuje Zespół Radnych Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i działających w jego ramach radnych bezpartyjnych?

Sprawozdania

"Po pierwsze - trzeba pamiętać, iż .al tego czasu, kiedy się ów Program rodził, wiele się zmieniło w warunkach jego realizacji: przede wszystkim prawnie uregulowane zostały kompetencje w relacjach: szczebel wojewódzki - miejski - dzielnicowy; istotny, korzystny wpływ na realizację Programu wywarły działania związane z zainicjowanym również przez X Zjazd przeglądem i unowocześnieniem, struktur organizacyjnych gospodarki i państw i, zwłaszcza dotyczące naj szerzej pojmowanej obsługi obywateli; no i - co najważniejsze w znacznym stopniu zmieniła się Ustawa o systemie rad narodowych i samorządu terytorialnego. "Po drugie - Program sprawdził się jako dokument wytyczający kierunki oraz obszary zintensyfikowanych działań usprawniających funkcjonowanie Urzędu [...] I choć inspiracja programowa przyszła z zewnątrz - z najwyższego forum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - to przecież dobrze służy ogółowi mieszkańców Poznania, bez · względu na orientacje polityczne czy światopoglądowe. "Po trzecie wreszcie - ta, ogólnie biorąc, korzystna ocena i akceptacja zasadniczych treści Informacji nie podważa zasadności wielu uwag krytycznych, jakie wyrażają obywatele". "W dwóch zwłaszcza obszarach mówił dalej radny Łukaszewski osiągnięty postęp jest nieadekwatny do społecznych oczekiwań: skuteczność nadzoru nad przedsiębiorstwami podległymi Miejskiej Radzie Narodowej. A więc w dalszym ciągu obywatele skarżą się na funkcjonowanie komunikacji miejikiej, na pracę Komunalnego Przedsiębiorstwa Techniki Sanitarnej. Coraz więcej obaw i głosów krytycznych wywołuje niedostateczny postęp na budowie szybKiegj tramwaju [...]. 2. Obszarem krytycznych ocen są głównie organizacyjno-funkcjonalne struktury Urzędu Miejskiego i urzędów dzielnicowych. Między innymi w dzielnicach podnoszona jest -w dalszym ciągu sprawa kompetencji

Radny Romuald Łukaszewski: W dalszym ciągu Obywatele skarżą się na funkcjonowanie komunikacji miejskiej w zakresie służby zdrowia i ponadpodstawowego szkolnictwa". Na zakończenie radny Łukaszewski przedstawił dwa wnioski: " 1. Zespół wypowiada się za prZ)jęciem Informacji prezydenta do akceptującej wiadomości sesji Miejskiej Rad)Narodowej; 2. Zespół proponuje zobowiązać prezydenta do poinformowania radnych na jednej z najbliższych sesji Miejskiej Rady Narodowej o działaniach podjętych w celu zlikwidowania wskazywanych tu dziś niesprawności". Rada, przyjmując do wiadomości przedstawioną Informację, zobowiązała prezydenta do przedstawienia na jednej z kolejnych sesji sprawozdania z działalności mającej na celu zlikwidowanie niedociągnięć wskazanych przez radnego Romualda Łukaszewskiego.

Pod koniec obrad Eada pcdjęła trzy Uchwały: Nr IV/15/88 i Nr IV/16/88 w sprawie nazw ulic oraz Nr IV717/38 w sprawie zwolnienia od podatku od nieruchomości niektórych jednostek gospodarki uspołecznionej w 1888 r. r. W sprawie projektu tej ostatniej Uchwały przewodniczący obrad, radny L. Sieńko poinformował, iż zgodnie z ustaleniami podjętymi na sesji wrześnio

Ryc. 1. Zlikwidowana ul. Dobrzyńska

Ryc. 3. Nowo nazwane ulice: Koprowa i Szczawiowa

Ryc. 2. Zlikwidowane ulice (w części): Dalemińska, Chróściejowskich, Maksymiliana Garsteckiego, Rogera Sławskiego

Ryc. 4. Ul. Sopocka na Golęcinie

Ryc. 5. Nowa ul. Kąpielowa

Sprawozdania

/ Ogrody

Ryc. 6. Ul. Reglowa na Górczynie

Ryc. 7. Nowe ulice w obrębie Plewisk: Powojowa i Rezedowa

Ryc. 9. Nowy odcinek ul. Hetmańskiej

Ryc. 11. Nowa ul. Zajęcza w Kobylempolu

Ryc. 13. ul. Cicha otrzymała imię Stanisława Taczaka a ul. Sporna - Józefa Dowbora - Muśnickiego

Ryc. 12. Nowa ul. Leśników w obrębie Główieńca

Ryc. 14. Ul. gen. Stanisława Taczaka przeznaczona do likwidacji

Osiedle

STEFANA BATORE30

. r-gscs:łs@l A "*.....

- - -o - uttca do likwidaqi

Sprawozdaniawe], Prezydium na posiedzeniu w dniu 16 listopada rozpatrywało ponownie wniosek Spółdizelni Pracy "Świt", "Barwa" i "Obuwik Poznański" o zwolnienie z podatku od nieruchomości. Na podstawie wyników kontroli przeprowadzonych przez Izbę Skarbową w tych jednostkach, Prezydium postanowiło zwolnić Spółdzielnie od podatku tylko w 1988 f., zalecając jednocześnie wykorzystanie zaoszczędzonych środków na cel-'ł, inwestycyjno-rozwojowe. Radny Bogdan Czarnecki zaproponował włączenie do Uchwały klauzuli mówiącej o tym, iż Rada dokona kontroli realizacji tego zalecenia. Rada, podejmując Uchwałę Nr N/17/ /88, zobowiązała Spółdzielnie Pracy: "Świt", "Barwa" i "Obuwnik Poznański" do przedstawienia w terminie do dnia 30 marca 1989 f. informacji na temat sposobu wykorzystania zaoszczędzony.!-, środków. Zamknięcie obrad nastąpiło o godz.

12.40.

Alanan Genowefiak

WYKAZ ULIC ZLIKWIDOWANYCH

ANEKS 1lp.

N azwa ulicy Dzielnica J eżyce obręb Golęcin Dobrzyńska

Położenie ulicy

Numer szkicu

na północny wschód od ul. Urbanowskiej w kierunku u!. Obornickiej

odcinek od przedłużenia ul. K. Kurpińskiego do ul. Chróściejowskich odcinek od przedłużenia ul. K. Kurpińskiego do ul. Chróściejowskich odcinek od projektowanej ul. S. Wiechowicza do ul. Chróściejowskich w kierunku zachodnim od ul. Umultowskiej do ul. R. Sławskiego

Dzielnica Stare Miasto obręb Piątkowo Jana Sokołowskiego

Rogera Sławskiego

Maksymiliana Garsteckiego

Chróściejowskichobręb Naramowice Dalemińska

odcinek od ul. Łużyckiej do ul. Mołdawskiej

WYKAZ ULIC NOWO NAZWANYCH

ANEKS 2

Numer Lp. Proponowana nazwa Ulica Położenie szkicu 1 2 3 4 5 Dzielnica Stare Miasto obręb Umultowo 1 Koprowa w realizacji od ul. Maków Polnych do ul. Zagajnikowej 3 2

Szczawiowa

Dzielnica Jeżyce obręb Golęcin 3 Sopockaobręb Kiekrz 4 ECąpielovva

Dzielnica Grunwald obręb Górczyn 5 Reglowaobręb Plewiska 6 Powojowa

7 Rezedowa

Dzielnica Wilda obręb Wilda 8 Ku Dębinie

Dzielnice Łazarz, Wilda, Rataje, Zegrze 9 Hetmańska

Dzielnica N owe Miasto obręb Kobylepole 10 Eugeniusza Piaseckiego

11 Zajęczaobręb Główieniec 12 Leśników

Sprawozdania

- - "bez nazwy

»)

»)

»)w realizacjibez nazwy

>)> , od ul. Maków Polnych do projektowanej ul. Koprowejod ul. Krynickiej do ul. Lubieńskiejod ul. Wilków Morskich na południe w kierunku ul. Admiralskiejod ul. Leszczyńskiej do ul. Skalnej

od ul. Złotowskiej w rejonie ul. Malwowej w kierunku południowo-wschodnim od ul. Złotowskiej w rejonie południowo-wschodnim ul. Malwowej

od ul. Piastowskiej w rejonie południowym ul. A. Bemaod toru kolejowego Poznań - Leszno do ronda Zegrzeod ul. W. Majakowskiego w rejonie południowo-zachodnim Szpitala im. Krajowej Rady Narodowej od ul. Wilczej do ul. Piwnejod ul. Warpińskiej do ul. Strzałkowskiej

Sprawozdania

ANEKS

WYKAZ ULIC PRZEMIANOWANYCH

Nazwa Nr Lp. N owa nazwa dotychczasowa Położenie szkicu Dzielnica Stare Miasto obręb Poznań 1 Stanisława Taczaka Cicha od Al. Stalingradzkiej do K. Pułaskiego 13 2 Józefa I)ovvbora-Muśnickiego Sporna od ul. F. Nowowiejskiego do dawnej Cichej a nowej S. Taczaka 13

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.07/09 R.57 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry