ARTYKUŁY

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.04/06 R.57 Nr2

Czas czytania: ok. 29 min.

TADEUSZ ŚWITAŁA

POZNAŃ, 16 MAJA 1929 R.

Kiedy w dniu 1 maja 1927 f., W poznańskim Ratuszu powstało Towarzystwo "Powszechna Wystawa Krajowa 1929 r." - wygłoszono kilka wzniosłych przemówień. Świadek tego niecodziennego wydarzenia,

Plakat Pewuki projektu Tadeusza Gronowskiego

Tadeusz Świtałabaron "Lewiatana" Andrzej Wierzbicki powiedział po prostu: "W naszym gronie mamy dziś dwóch naj szczęśliwszych ludzi, są nimi panowie Ratajski i Wachowiak, gdyż oni dwaj mają pokazać światu całemu, co to jest Ojczyzna. Mają zebrać nasz dorobek dziesięciolecia wysiłku Polski Odrodzonej" .

Mowę swoją wygłaszał Wierzbicki-realista, świadom wybojów na drogach polskiej gospodarki, w momencie, gdy sami twórcy Pewuki nie mieli jeszcze zupełnej pewności, czy granicą Wystawy będzie Aleja Okrężna czy . . . Park Wilsona; czy rząd ukończy budowę gmachów Collegium Chemicum i Collegium Anatomicum Uniwersytetu Poznańskiego, projektowanych na salony ekspozycyjne, aby nie korzystać z .. . baraków przy pi. Jarogniewa Drw."kiego. Wreszcie w momencie - gdy nie położono jeszcze kamienia węgielnego pod żadną budowlę pewukowską. Czemu więc A. Wierzbicki mówił o "najszczęśliwszych ludziach" i dlaczego Cyryl Rataj ski skwapliwie to potwierdził? Powstanie Towarzystwa położyło bowiem podstawy prawne pod gigantyczne przedsiębiorstwo wystawowe, wykluczając pomówienia o spekulacyjny charakter ewentualnej spółki akcyjnej z jednej strony, a umożliwiając współudział w finansowaniu imprezy niezliczonej liczbie sponsorów i "akcjonariuszy" z drugiej. Pomysł utworzenia takiego Towarzystwa wysunął Stanisław Wachowiak, i już ten przebłysk jego myśli utwierdził Ratajskiego w przekonaniu, że dokonał trafnego wyboru, proponując eks-wojewodzie pomorskiemu naczelną funkcję w pewukowskim przedsiębiorstwie. Ale mózgiem i tytanem pracy organizacyjnej przy Pewuce pozostał Rataj ski, który obok wielu talentów właściwych mężom stanu, posiadał i ten jeden z ważniejszych - umiejętność doboru współpracowników. Stąd kolos magistracko-pewukowski, zatrudniając armię ludzi, kierowany był przez garstkę specjalistów, dla których nie było ważniejszej sprawy niż otwarcie Pewuki w terminie wyznaczonym dwa lata wcześniej! Armia ta ze swymi przywódcami, opanowana niepojętym entuzjazmem, pozostała nadal zagadką międzywojennego dwudziestolecia. Nie jest przecież rozwiązaniem jej tajemnicy stwierdzenie, iż "zarząd, urzędując bezustannie, dopilnował wszystkich posterunków, usuwając równocześnie wszystkich od pracy, którzy na swych odcinkach załamywali się fizycznie, czy moralnie" . Etos pracy i wyniki owych 30 miesięcy przygotowań dadzą się jedynie porównać z poznańskimi latami 1945-1946, chociaż ciśnie się pod pióra westchnienie: "Gdybyż-jeszcze na czele stali Ratajski z Wachowiakiem" . A może ów etos pracy wynikał z zupełnie innych pobudek? Z dążeń zwykłych ludzi do zaprzeczenia obiegowym opiniom o ich naturze pro

staczków, Z dążeń tak przemożnych, iż poczuli SIę rzeczywistymi współtwórcami wielkiego dzieła? Pobrzękiwali na tych strunach zarówno Wachowiak jak Kazimierz Swita1ski, Karol Irzykowski i Ferdynand A. Ossendowski, publicyści prasy lewicowej z Romanem Dąbrowskim na czele. Zwłaszcza S. Wachowiak, dziękując robotnikom za "wytężenie wszystkich sił, aby wielkie dzieło mogło być na czas wykonane" przypomniał, "że kiedy w dniu 1 kwietnia [1929 r.] wymówiono zbiorową umowę o pracę, robotnicy pracujący na Pewuce nie stanęli ani na minuty". "Pomyś1my tylko - pisał komentator "I1ustrowanego Kuriera Codziennego" - co by się stało, gdyby - zgodnie z tradycją partyjno-polityczną - po wymówieniu umowy zbiorowej wybuchł w Poznaniu strajk, lub gdyby robotnicy i rzemieślnicy dobrowolnie nie przedłużali swych godzin pracy w tygodniach poprzedzających Wystawę. Wystawa nie zostałaby na czas otwarta. Polska byłaby skompromitowana wobec świata, który by znów zaczął powtarzać frazesy niemieckie o »po1nische Wirtschaft«, a robotnicy [. ..] patrzyliby smętnie na płótno w kieszeniach i odczuwaliby niechęć otaczającą ich dokoła. "Robotnik poznański nie poszedł na lep demagogii i dziś Polska cała wyraża mu za to serdeczne uznanie. Pracował z korzyścią dla państwa i dla siebie". W ciągu dwóch lat (1927 - 1929) Poznań przeobraził się z prowincjonalnego miasta, z wypucowanym jedynie śródmieściem, w wielką metropolię; sam stał się salonem wystawowym, miastem w środku Europy, o irytującym Prusaków ładzie komunalnym i higienie miejskiej, o kobiercach zieleni i nowoczesnej architekturze budowli wystawowych. Nie skrywali więc Niemcy swego zdenerwowania w reporterskich tasiemcach: Miało być państwo sezonowe, miała być polnische Wirtschaft ("po1ska gospodarka") - synonimy bezwładu, niechlujstwa, prowizorki i bimbania. A tu: Wystawa urządzona według najlepszych reguł światowej myśli ekspozycyjnej, dorównująca nieomal (przynajmniej pod względem obszaru) słynnej wystawie angielskiej na Wemb1ey. Właśnie ta irytacja złych sąsiadów była najlepszym świadectwem wystawionym Poznaniowi, który pieczętując Pewuką porozbiorowe zjednoczenie ziem polskich, jeszcze raz udowodnił, jak ważnym jest bastionem na rubieżach Rzeczypospolitej, jakie funkcje polityczne spełnia jako ośrodek myśli państwowej, zwłaszcza zachodniej. W nocy z 15 na 16 maja miasto skąpało się w rzęsistej ulewie a czwartkowy ranek wstał chłodny, jakby dystansował się od przedpołudniowej gali. Niepewna pogoda zmusiła wystawowych gości do otulenia się w palta. Narodowe flagi, opite deszczem, nie chciały się pod

Tadeusz Świtaładać podmuchom wiatru. Ale szpalery ludzi pod parasolami już od godz. 8 gęstniały z minuty na minutę na pewukowskim szlaku, od zamku cesarskiego przez Kaponierę do zbiegu ulic Głogowskiej i Bukowskiej, kędy przybyć miał prezydent Rzeczypospolitej Ignacy'Mościcki Z małżonką. Nie było w mieście takiej rewii - jak Poznań Poznaniem. Nigdy gospodarz tego miasta nie pochylał głowy przed tylu wyfraczonymi wielmożami, trzaskającą obcasami generalicją, dyplomatami w pióropuszach i duchownymi w szkarłatach. Pierwszy przybył marszałek senatu Julian Szymański, a w chwilę później ambasador Francji Ju1es Laroche.

, Rząd, z premierem Kazimierzem Swita1skim na czele, pojawił się w komplecie, za wyjątkiem ministra spraw wojskowych Józefa Piłsudskiego - którego reprezentował wiceminister Daniel Konarzewski - i ministra skarbu Ignacego Matuszewskiego. Grupie parlamentarnej przewodził wicemarszałek Sejmu Seweryn Czetwertyński. Reprezentował on także bawiącego na kuracji za granicą marszałka Sejmu Ignacego Daszyńskiego. Po dostojnikach świeckich nadjechali ksiądz prymas kardynał August Hlond oraz nuncjusz papieski Francesco Marmagii. Za nuncjuszem, pełniącym funkcję dziekana korpusu dyplomatycznego, nadciągnął sznur limuzyn posłów państw obcych i attache wojskowych. O godz. 9.50 zaproszeni goście zajęli miejsca w westybulu reprezentacyjnym Pewuki. · Dziesięć minut później rozległy się dźwięki hymnu

Pawilon Reprezentacyjny Powszechnej Wystawy Krajowej

państwowego. Eskortowany przez szwadron ułanów, w otwartym powozie, przybył Ignacy Mościcki z małżonką, której naczelny dyrektor Pewuki S. Wachowiak wręczył bukiet białych i pąsowych róż. Towarzyszył Mościckiemu prezydent Poznania Ratajski. Rozległy się okrzyki: "Niech żyje!" Gdy prezydencka para pojawiła się w westybulu, goście powstali z miejsc i przyłączyli się do owacji. A kiedy Mościccy usiedli, Feliks Nowowiejski zaintonował na potężnych organach specjalnie skomponowany Hejnal Triumfalny, do którego słowa napisał Emil Zegadłowicz. Wykonawcami byli chór i orkiestra, pod batutą Stanisława Wiechowicza:

Wolamy - wolamy - wolamy hejnały grają jak grom - naścierzaj otwarte bramy, otwarte serca i dom.

Zasobność ziemicy ojczYstej wzniesienie myśli i rąk - dar dobrej woli - wieczysty spiętrzony bogato wkrąg.

Tadeusz Świtała

Czuj duch! - na czujkę Polacy ducha napnijmy jak luk, ,. .

w tworczej wytrwajmy pracy pszeniczny stawiajmy bróg.

Królewski orzel ulata nad szczęściem miast i chat - glosi -- nad podziw świata cześć wielkich i twórczych lat

Zloci się żYcia przędziwo, noc zgasi a - już jutrznia!! - JUZ świt!! - Zwiążemy we wspólne ogniwa Z pr:ryszlością przeszły byt.

Czuj duch - na czujkę Polacy ducha napnijmy jak luk, niechaj wtóruje nam w pracy grający zloty róg!!

Kiedy przebrzmiały strofy Hejnalu za mównicą stanął Cyryl Rataj ski. " Uczucie szczęścia z odzyskania Ojczyzny w pierwszym roku niepodległości, powszechne, głębokie, serdeczne -- powiedział - zamącone zostało Z chwilą, gdy Polacy przekonali się, że Polskę trzeba budować stałym, codziennym, znojnym trudem, ofiarą krwi i mienia całopalną. Po pierwszych odruchach wolności i upojenia w latach 1918 i 1919, przyszły ciężkie lata niezwykłych około budowy zrębów państwa polskiego wysiłków. Wypadło pod samą Warszawą bronić niepodległości narodu, wypadło na wewnątrz stworzyć podstawy bytu państwa w ustawie konstytucyjnej, a na zewnątrz ustalić granice wschodnie. Wypadło w dalszych latach własnym wysiłkiem stworzyć warunki dla rozwoju gospodarczego państwa, odbudowując kraj po zniszczeniu wojennym. Tworząc bank emisyjny i pieniądz własny, należało ochronić zagrożony dostęp do morza własnym portem i rodzimą flotą. A obok tych wszystkich zadań nadzwyczajnych trzeba było uruchomić cały, zwyczajny aparat państwowy: stworzyć bitną armię, sprawną administrację, zorganizować skarb" szkolnictwo, koleje, pocztę". Rataj ski był mistrzem słowa - rzadkiej wówczas zalety, kiedy zaczęło się rozlewać gadulstwo, mówienie o niczym do dzisiaj nie wytępione. Sto dwadzieścia pięć słów wystarczyło, aby przedstawić kwintesencję dziejów dziesięciolecia!

SKejnałtriumfalny"na otwarcie Powszechnej Wystawy Krajowejmmijkm Frltksa Nwowtijtklifn *n 48 nr. 2rlomre Emila ZtgmkH'owlcta

Pofamą - sWa*lf - mWrmr, - ktinatti grają lmk gram - mmi* irial otmortr bramy »tworu »tri* I dam. -

Pierwsze takty Hejnału Triumfalnego Feliksa N owowiejskiego do słów Emila Zegadłowicza

.,Zadań było do spełnienia co niemiara, rąk sprawnych i umysłów, tęgich, a doświadczonych, niezbyt wiele - mówił dalej Ratajski. - Rozpoczęły się ciężkie walki wewnętrzne, społeczne i polityczne, a z tej rozterki rodaków, często przykrej, urastać poczęło uczucie przygnębienia, wkradła się w dusze ludzi czołowych troska o przyszłość państwa, a może nawet i zwątpienia w siły twórcze narodu, obawa przed obniżeniem jego lotu. "Powszechna Wystawa Krajowa, wykazując dorobek wolnego od lat dziesięciu narodu we wszystkich dziedzinach życia społecznego, ma przede wszystkim służyć pokrzepieniu serc, ma wielkim głosem wołać: sursum corda! N a przekór wątpiącym i zrozpaczonym, wszystkim hamulcom życia narodowego, Powszechna Wystawa Krajowa ma wykazać bezcenne siły twórcze narodu, jego zdolność do największych wysiłków, jego zmysł organizacyjny coraz doskonalszy i płodność ducha niezwykłą. U obywateli przenikniętych dostatecznie ideą państwa polskiego, ma pogłębić szacunek dla zdolności narodu polskiego i wiarę w jego siły gospodarcze, wiążąc ich mocniej z państwowością polską. Ma wzbudzić u obcych zaufanie, że zdolni jesteśmy na równi z innymi narodami do współpracy około postępu ludzkości. Ma cudzoziemcom dać sposobność do bliższego poznania kraju, jego zabytków historycznych i piękności krajobrazu, włączając Polskę w krąg ich zainteresowania się turystycznego. Ma wreszcie podtrzymać i zacieśnić węzły kulturalne i ekonomiczne z rodakami rozpierzchłymi z konieczności życiowej po wszem świecie, po Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych Ameryki, Brazylii, Chinach - i dać "wszystkim możność poznania się wzajemnego, uścisku bratniego i szcze

Tadeusz Świtałarego padania sobie ręki do dalszej zgodnej współpracy około rozwoJu sił intelektualnych i materialnych narodu polskiego. "A poznanie to ma nastąpić właśnie w Poznaniu, który szczęśliwy jest, że może tym samym być sercem Polski i obrazem zupełnego zjednoczenia się duchowego wszystkich Polaków, skądkolwiek jest ich ród. Stolica Wielkopolski dumną jest, że mogła postawić w zgodnym wysiłku z najlepszymi mózgami wszystkich dzielnic Powszechną Wystawę Krajową, jako akt wdzięczności za wyzwolenie narodu polskiego, jako żywy pomnik jedności narodowej, jako ślubowanie uroczyste: WSzYstko dla Ciebie, umiłowana Polsko! ..Polska dzisiejsza w skromnych jeszcze chadza szatach. Toteż i Powszechna Wystawa Krajowa nie lśni przepychem, nie 'mieści się w pałacach, lecz w prostych konturami halach. Jest dostosowana do sił ekonomicznych narodu polskiego i w tym tkwi nadzieja jej powodzenia. Jest pełnym odbiciem współczesnego życia polskiego i w tym jest zadowolenie twórców, których imię jest milion i którzy wszyscy radują się dziełem dokonanym, jako dziełem dobrym i pożytecznym. "Szczęśliwi jesteśmy, że w dniu otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej możemy powitać najczcigodniejszego pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, dostojnych przedstawicieli najwyższych władz cywilnych, duchownych i wojskowych oraz czcigodnych posłów państw zagranicznych, z Jego Eminencją nuncjuszem papieskim na czele. .,Obraz historyczny: głowa państwa, prymas Polski, członkowie rządu," Sejmu i Senatu, przemysłowcy i rolnicy, mieszczanie i włościanie - wszystkie stany zebrały się w tej sali, ażeby w dziesięciolecie niepodległości narodu oddać hołd pracy polskiej, pełni świadomości, że tylko pracą wytężoną wykuje sobie naród polski lepszą przyszłość. ..Oby dzień dzisiejszy, który zespolił tylu wybitnych i zasłużonych pracowników o jednej myśli i w zgodnym tętnie serc, był trwałym obrazem przyszłej Polski, potężnej pracą i szczęśliwej jednością". Każdy mąż stanu, studiując to przemówienie Ratajskiego jeszcze dzisiaj, po sześćdziesięciu latach przyzna, iż nie utraciły one nic na aktualności, a niektóre fragmenty mają wartość nie przemijającą. Teraz głos zabrał Stanisław Wachowiak; to co powiedział - było sprawozdaniem z trzydziestomiesięcznej działalności zarządu i dyrekcji Pewuki. .,Kiedy pan Prezydent przyjmował protektorat nad Powszechną Wystawą Krajową - oświadczył, iż czyni to dlatego, że ma zaufanie do ludzi, którzy Wystawę organizują - przypomniał Wachowiak. Stajemy więc dzisiaj przed Tobą Panie Prezydencie, aby spłacić ten dług moralny, jaki wobec Ciebie zaciągnęliśmy". Kiedy przed mikrofonem stanął Ignacy Mościcki wszyscy podnieśli się z miejsc i wysłuchali przemówienia stojąc.

Przemówienie powitalne w dniu otwarcia Pewuki wygłasza Cyryl Ratajski

"DzisTejsza uroczystość otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej dla uczczenia dziesięciolecia niepodległości - powiedział na wstępie prezydent - przejmuje mnie głęboką i szczerą radością. Stoimy wobec wykończonego dzieła, będącego owocem zgodnych wysiłków jego inicjatorów, Rządu i całego Narodu, aby podziwiać dorobek gospodarczy i kulturalny całej Polski. "Hołdem pracy nazwali to dzieło inicjatorowie słusznie uważając, że uczczenie pracy, jako największej wartości narodu, jest najlepszym sposobem uczczenia dziesięcioletniej rocznicy niepodległości. "Dzieło to wielkie i użyteczne, jest jednak przede wszystkim wymownym świadectwem inicjatywy i niezmordowanej pracy jej twórców, pana prezesa Rady Głównej i prezydenta miasta Poznania Ratajskiego

Tadeusz Świtałaoraz prezesa zarządu i dyrektora naczelnego dra Wachowiaka, którzy z początkiem 1927 r. podjęli śmiałą myśl uczczenia dziesięciolecia niepodległości za pomocą tej rewii dorobku gospodarczego i kulturalnego Polski. ,.1 gdy wtedy rozwinęli przede mną śmiałe plany, gdy widziałem ich młodzieńczy zapał i entuzjazm a z drugiej strony mądre przewidywania wszystkich naj drobniej szych trudności i możliwości, nabrałem głębokiego przekonania, że ci ludzie dokonają podjętego dzieła i dokonają go dobrze. "Gdy w okresie następnych dwóch lat jeszcze kilkakrotnie otrzymywałem wyczerpujące informacje o przebiegu prac i gdy następnie na miejscu je przed rokiem zwiedziłem, przekonanie moje zamieniło się w głęboką pewność, i oto dziś stojąc u wrót polskiej Wystawy Krajowej, patrząc na dziesiątki hektarów zabudowanej powierzchni i na całą celową i rozumną organizację, jestem spokojny, że nie tylko nie doznam rozczarowania, lecz że w niejednym rzeczywistość przewyższy nasze oczekiwania. "Obok celowej i nadludzkiej nieraz pracy inicjatorów i ich pracowników, walnie przyczynił się do powstania tego dzieła Rząd, który od początku okazał jak największe zrozumienie i poparcie dla Powszechnej Wystawy Krajowej i we wszystkich resortach jak naj intensywniej szej udzielił pcmccy, wszelkie poczynił ułatwienia, a nadto sam wziął wybitny udział w Wystawie z pokaźnym dorobkiem pracy państwowej. "Również na apel inicjatorów Wystawy odpowiedział cały naród, odpowiedziały wszystkie zawody i stany; niesiono przez szereg miesięcy na Powszechną Wystawę Krajową wszystko, co Polska miała najlepszego.

Przebogate skarby ziemi, wydobyte ręką polskiego górnika, wyroby przemysłu i rzemiosła, plony ziemi zebrane spracowaną dłonią rolnika, wielki dorobek kulturalny i umysłowy. Jeżeli samo dzieło Powszechnej Wystawy Krajowej jest wymownym przykładem, czego może dokonać skoncentrowany wysiłek i wola oraz zmysł organizacyjny, to z drugiej strony treść tych setek pawilonów pozwoli nam uzyskać głęboki wgląd w szarą, codzienną pracę całego narodu, pozwoli nam docenić wielkość bogactw tą pracą wytworzonych, a zarazem zdać sobie sprawę z tych wszystkich braków i zaniedbań, których naprawienie musi być naszym przy* kazem i hasłem na najbliższą przyszłość. Największą bowiem wartością narodu jest zdolność i zamiłowanie do pracy, gdyż tylko praca umożliwia wykorzystanie bogactw naturalnych, zapewnia dobrobyt, spokój wewnętrzny, ułatwia najwyższe napięcie twórczości umysłowej. "Wystawiony przed nami dorobek pracy polskiej - dorobek wielki, umocni w szerokich masach szacunek dla rodzimej produkcji, stanie się potężną dźwignią zwiększenia jej tempa, stanie się dla młodego pokolenia najlepszą szkołą poszanowania pracy i jej zrozumienia.

Ignacy Mościcki

"Nie jest przypadkieim, że mIejSCem Powszechnej Wystawy Krajowej jest właśnie Poznań, stolica prastarej Wielkopolski. Od naj dawniej szych czasów ziemia ta przodowała w twórczej pracy państwowej, w okresie niewoli hartowała na stal charaktery, dając niezłomny odpór wszelkim zaborczym zakusom, samorzutnie zrzuciła z siebie jarzmo niewoli i dzisiaj, po dziesięciu latach, słusznie przypada jej w udziale ten zaszczyt, że stała się sercem całej Polski a nazwa jej stolicy, dzięki umiejętnej propagandzie wystawowej, jest znana całemu światu. "Otwierając Powszechną Wystawę Krajową, składam jej twórcom, panu prezydentowi Poznania Ratajskiemu i panu drowi Wachowiakowi, wyrazy uznania i podzięki za to wielkie i użyteczne dzieło oraz najserdeczniejsze życzenia, ażeby spełniło ono wszystkie ich oczekiwania i stało się tym, czym je mieć pragnęli: wielkim przeglądem dorobku gospodarczego i kulturalnego całego narodu oraz widomym symbolem jego zjednoczenia".

Była godzina 10.45.

Sądzę, iż przemówienie Mościckiego - ascetyczne i bezbarwne - zawiodło oczekiwania Poznaniaków, żyjących od dawna w euforii wystawowej. Do rozczarowanych należał zapewne także Wachowiak; nie wypadało jednak tego demonstrować. Stąd też relacjonował dalej: . . . . .zerwała się burza oklasków i okrzyków na cześć głowy państwa, poczem orkiestra odegrała hymn narodowy. Kiedy umilkły jego tony, cztery fanfary obwieściły, że za chwilę dokona pan Prezydent Rzp1itej otwarcia Wystawy. Przy dźwiękach Poloneza przeszedł pan Prezydent do ogromnych drzwi Pałacu Włókienniczego i przeciął symboliczną wstęgę, aby wejść do przecudnie wystrojonego i oświetlonego Pałacu Włókiennictwa, gdzie huczały wszystkie maszyny, jakie zostały tam ustaWIone.

"Pan Prezydent, mimo ulewnego deszczu, przechodził z pawilonu do pawilonu, interesując się żywo niezliczoną ilością stoisk i eksponatów. Za nim podążyli wszyscy dostojnicy. Na przepięknym dziedzińcu «A» wy

Tadeusz Świtała

Moment otwarcia Pewuki u Ir wejścia do Pałacu WłókienInictwa. Ig. Mościcki przecina wstęgę. Z lewej stoją: adiutant prezydenta; dyrektor administracyjny Pewuki Tadeusz Szczurkiewicz; Cyryl Rataj ski

Wnętrze Hali Ciężkiego Przemysłu. Okładka "Ilustracji Wielkopolskiej" R. 1929, nr 41

-.

iHiiiiS

Aleja Kasprowicza - główna droga Wystawy Rolniczej na Terenie "E" Pewuki

puścił pan Prezydent gołębia pocztowego, co było hasłem do wylotu kilkuset gołębi z wieścią o otwarciu Wystawy. "Zwiedziwszy uprzednio Pawilon Chemiczny i Elektrotechniczny, przeszedł pan Prezydent do Pawilonu Papierniczego, poczem do Pawilonu Miasta Lwowa; następnie przez Wieżę Górnośląską do Pałacu Przemysłu Metalowego, skąd oczekiwali dostojnego gościa prezesi poszczególnych grup przemysłowych, dyrektorzy hut i kopalń śląskich oraz inżynierowie, którzy urządzali wnętrze tego- Pałacu. "Z Hali Przemysłu Ciężkiego udał się pan Prezydent do Hali Przemysłu Naftowego, a potem z pawilonu Fabryki Samochodów «Ursus» do Pawilonu «Lilpop, Rau i Loewenstein». Dalej przeszedł do wystawionych dzwonów, między którymi znajdował się dzwon przeznaczony dla kościoła Opatrzności w Warszawie. W tej chwili zahuczały wszystkie dzwony na terenie Wystawy, obwieszczając miastu, że Wystawa została otwarta. "Na tym zakończył pan Prezydent oglądanie Terenu <<A» poczem wsiadł do przygotowanego samochodu i przejechał przez Teren «B», którego tego dnia nie zwiedzał, albowiem otwarcie Wystawy Rządowej, która głównie na tym terenie się koncentrowała, miało nastąpić według programu nazajutrz. Nie zwiedził pan Prezydent także w tym dniu Terenu «C» lecz udał się wprost na Teren «E», na którym zwiedził głównei Kronika miasta Poznania 2/3»

Tadeusz Świtałapawilony, po czym przed bankietem udał się do Pawilonu Prasy i do Pawilonu Polonii Zagranicą.

"Z Pawilonu Polonii Zagranicą udał się pan Prezydent o godz, 2 w południe na bankiet do Centralnej Restauracji Powszechnej Wystawy Krajowej - Browarów Huggera. Do bankietu zasiadło blisko siedemset osób a w tej liczbie tylu dygnitarzy krajowych i zagranicznych, że nie było nigdy w Polsce świetniejszej uroczystości. Rzecz prosta, że jedną z najtrudniejszych rzeczy było rozmieszczenie odpowiednie tak wielkiej ilości dostojników, co też nastąpiło przy czynnej współpracy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

"Stosownie do programu, jako pierwszy przemówił na bankiecie prezes Rady Głównej, prezydent Ratajski, aby wygłosić toast". Ratajski, mówca- złotousty, wygłosił toast - prawdziwą perłę w literaturze panegirycznej: "W pięknym, uroczystym tym zespole pierwsza myśl nasza niechaj biegnie ku tym ideałom, które nas wszystkich jednoczą bez względu na pogląd .polityczny, czy religijny; ku Rzeczypospolitej Polskiej i J ej Głowie, Panu Prezydentowi Ignacemu Mościckiemu. W Jego Dostojnej osobie, jako Piastunie Majestatu Państwa Polskiego, ogniskują się wszystkie nasze życzenia szczęścia i pomyślności dla ukochanej, po wiekowym trudzie do wolnego życia zmartwychwstałej, Ojczyzny. "Światłość jego umysłu i dobrotliwość serca, jako Protektora Powszechnej Wystawy Krajowej, zjednoczyły cały naród polaki pod hasłem Wystawy, dając wyniki przepełniające nas wszystkich dumą i radością.

"Więc nie gasnąca wdzięczność, szczera miłość, i cześć głęboka, jaką żywimy do Ciebie, Najczcigodniejszy Panie Prezydencie, niechaj znajdą wyraz w serdecznym okrzyku: Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska i jej Prezydent Ignacy Mościcki!" N astępny toast wygłosił S. Wachowiak, podkreślając zasługi ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz Kazimierza Switalskiego - premiera a wcześniej ministra oświecenia publicznego, dzięki któremu znalazły się pieniądze na wykończenie gmachów uniwersyteckich zamienionych na czas Pewuki na Pałace: Rządowy i Sztuki. Po nim witał w języku francuskim zagranicznych gości radca Stanisław Robiński, a odpowiedział również w języku francuskim monsignore Francesco Marmaggi. Wachowiak zapewnia w swoich relacjach, iż przemówienie nuncjusza Stolicy Apostolskiej "wywołało na sali wielki entuzjazm". Może to przesada. Ale przecież "Ilustrowany Kurier Codzienny" przedrukował toast nuncjusza w całości, wytłuszczając blisko połowę tekstu (19 V): "Panie Prezydencie, Panowie! Dziękując uprZejmIe za zaszczyt, jaki

uczyniono korpusowi dyplomatycznemu akredytowanemu przy panu Prezydencie Rzeczypospolitej, w momencie, gdy powziął Pan miłą myśl zaproszenia tego korpusu na inaugurację Wystawy i zgotowania mu przyjęcia tak wielką nacechowanego gosclnnOSClą, pozwólcie mI Panowie zwrócić się do Was z pozdrowieniem pełnym wielkiego i szczerego podziwu. "Idea, której szczęśliwą realizację dziś widzimy, jest pod każdym względem godna Waszego rozumu, Waszego ducha, inicjatywy i organizacji. Wobec tych wspaniałych dowodów pracy ludzkiej, przygotowanych wysiłkiem największej energii i inicjatywy, dowodów, które dziś podziwiamy, uwieńczonych tak wielkim powodzeniem, my, którzy reprezentujemy tu naszych dostojnych zwierzchników i szefów państw, uważamy za swój miły obowiązek zjednoczyć się z Wami w Waszej słusznej radości w obliczu Narodu, który umie w sposób należyty wykazać dowody tej błogosławionej pokojowej działalności. Te hasła, które tu słyszymy, są dla nas lekcją nieoszacowaną. Uwieziemy do naszych ojczyzn niezatarte wspomnienia, że braliśmy udział w Waszym święcie. "Widząc tu reprezentantów Waszej sztuki i pracy, w Poznaniu, pulsującym sercu przemysłu polskiego, w tej dzielnicy, która była kolebką Polski i jej cywilizacji narodowej i chrześcijańskiej, stwierdzamy, że jest to nowa karta historii Waszego odrodzenia, którą Wy zapisaliście i z powodu której składamy Wam gorące życzenia. "Składam te życzenia w ręce godnego szefa państwa polskiego, Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, którego jasny rozum i serce ojcowskie czuwają nad losami tego kraju. "Składam życzenia rządowi, inicjatorom i organizatorom, wystawcom, a także drogim emigrantom, którzy z daleka zaofiarowali pracę swych rąk niezapomnianej Matce-Ojczyźnie, i wreszcie wszystkim tym, których pełne oddania poświęcenie doprowadziło do takiego powodzenIa.

"Składam życzenia miastu i ludności Poznania, i wyrażam jej szczególnie gorące uczucia naszej żywej sympatii. Mogliśmy stwierdzić, jaka radość promieniała dzisiejszego ranka z oblicza wszystkich obywateli Poznania, z twarzy wszystkich artystów i pracowników, żywych czynników tego postępu, który może być dumą całego narodu. "Widząc ich i zastanawiając się nad wielkim dowodem wytrwałości i ofiary, złożonej przez nich w tym pierwszym dziele geniuszu pracy polskiej, przypomniałem sobie słowa Arystotelesa: Quod laboriosius acquiritur carius diligitur' . przyszło mi na myśl także to rozumne prawoOpatrzności Boskiej, które z pracy uczyniło środek postępu, szczęścia dobrobytu i rozwoju moralnego i obywatelskiegoj«

Tadeusz Świtała

Kazimierz Switalski

"Oby więc Bóg użyczył Wam Polacy, i Waszemu krajowi, jak największej pomyślności. "Wielkie szlaki przyszłości są dla Was otwarte. Wasz lud, rycerz ideału pracy, niech czerpie ze źródeł wielkości i chwały. Niech żyje Polska!" Nuncjusz Marmaggi ostatnie słowa wypowiedział po polsku. Ostatnie przemówienie wygłosił prezes Rady Ministrów Kazimierz Switalski. U znał on Powszechną Wystawę Krajową: ". . . nIe za jakieś drobne przedsięwzięcie, ale za dokonanie dzieła, które w naszym życiu musi być ocenione jako bardzo ważkie. Wystawy urządzane są przez wszystkie państwa i wszystkie narody. Są one dla nich jakby periodycznymi popisami, czy egzaminami, są symbolicznymi podsumowaniami rezultatu pracy. "Wystawa poznańska jest czymś więcej aniżeli takim egzaminem, czy popisem. Nie należymy do plejady tych szczęśliwych narodów, które nie zaznały klątwy niewoli. Przeszło sto lat byliśmy pozbawieni jednolitej organizacji państwowej. Życie gospodarcze roEróżniczkowało się według kordonów niewoli - jego zjednoczenie nie jest rzeczą tak łatwą. Gdy zestawimy krótkość czasu, jaki mieliśmy dany dla pracy - z jej wyni. karni, to nikt nie może się dziwić, że traktuj emy pierwszą naszą Wystawę Krajową jako święto. "Nikt nam nie może zakazać uczucia radości i dumy, że w tylu działach pracy potrafiliśmy osiągnąć niezgorsze rezultaty. Urządzamy nasze życie zbiorowe tak, by ono z interesem Państwa było jak najbardziej uzgodnione. Oczywiście nie spełniliśmy tego zadania w zupełności, ale jesteśmy już na drodze, która musi doprowadzić nas do pożądanego celu. "Trudności, jakie mamy, związane są z historią naszego narodu i od nich uchylić się nie jesteśmy w stanie. Co innego są jednak realne trudności, które doceniać należy, a co innego wróżby, które krakały i kraczą co dnia i godziny o grożących nam rzekomo poważnych kryzysach czy katastrofach. Nie żyjemy widocznie w atmosferze kryzysów czy katastrof, skoro mogliśmy tyle, w tak krótkim czasie dokonać. Najwidoczniejumiemy przełamywać trudności, skoro może odbywać się w Polsce w dziedzinie codziennej pracy obywatela, w dziedzinie prac organizacji społecznych, w dziedzinie pracy wielkich warsztatów tak znaczny postęp. I wydaje mi się rzeczą być najważniejszą właśnie to, by temu pędowi, temu wartkiemu nurtowi naszego Narodu nie stawiać tam, nie rzucać kamieni, nie stwarzać przeszkód, a odwrotnie - pracy ludzkiej dać wolność i swobodne pole nieskrępowanego rozwoju. "Marszałek Piłsudski był autorem tego aforyzmu, tylekrotnie w Polsce cytowanego: «Idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig żelaza, jak przedtem był wyścig krwi». "Do wyścigu pracy każdy z nas zobowiązany został stanąć".

Po mętnym wywodzie na temat "wyścigu pracy", "małego człowieka" 1 "szarych pracowników" ŚwitaIski mówił dalej: "Przyjadą tu tłumy zwiedzających. Będą oglądać tę Wystawę - nie kto inny. tylko właśnie te masy szarych pracowników. Każdy z nich w którymś pawilonie, w którymś wykresie oznaczającym linią wzwyż idącą nasz dorobek - znajdzie siebie, swoją właśnie, w tym czy innym zakątku Polski, dokonaną pracę - swój warsztat. "Odejdą stąd w ramionach swoich niosąc naręcz dumy, że z ich szarych dni roboczych ktoś tu wybudował tęczę, skrzącą się różnobarwnym, blaskjem, tęczę przymierza ludzi codziennej pracy, tęczę znamionującą oddalanie się tak jeszcze niedawno na ziemiach naszych szalejących burz. "Wystawa gromadzi eksponaty z całego kraju. Złożył się na nią wysiłek całego Narodu. Wszystkich jego dzielnic. Nie wydaje mi się jednak być rzeczą przypadku, że właśnie Poznań stał się miejscem pierwszej Wystawy Krajowej. Zapewne dzielnica ta przechodziła te same wstrząsy, jakie przechodził cały nasz kraj podczas zarówno wojny światowej, jak i pierwszych wojen naszych w okresie niepodległości. Huragan jednak wojny mimo wszystko okazał się względniejszy dla tej dzielnicy. Po tej ziemi walec wojny nie przechodził tani i z powrotem, nie wszystkie warsztaty zmiatała tu zgroza wojny, nie wszystkie drzewa w tej dzielnicy wicher dziejowy wyrwał. ..Wybór Poznania był jednak spowodowany niewątpliwie i tym także, że przy umiejętności zespolenia pracy ludzkiej, przy karności tutejszego społeczeństwa, łatwiej, tej dzielnicy było podjąć ten olbrzymi wysiłek zorganizowania pierwszej Wystawy Kraj owej. Za to właśnie, że się Panowie tego trudu podjęli, żeście przez swoją pracę dali możność nam wszystkim oddania się uczuciu dumy, za to poczuwam się do obowiązku imieniem rządu złożyć organizatorom Wystawy podziękowanie. "Powodzenie, które Panom będzie towarzyszyło, będzie równocześnie powodzeniem nas wszystkich. Ludzie, którzy tutaj zjadą zarówno z Polski, jak i spoza jej granic, będą musieli wyjść z tym najcenniejszym dla

Tadeusz Świtała

samopoczucia N arodu przekonaniem, że jesteśmy społeczeństwem umIejącym pracować, że pracę kochamy. "Takiego sukcesu życzę organizatorom, pijąc ich zdrowie w ręce Prezydenta Miasta i pana naczelnego dyrektora Wystawy Krajowej"; Dzień otwarcia dobiegał końca. O godz. 16 małżonka prezydenta dokonała otwarcia Pawilonu Pracy Kobiet, zaś Mościcki był w późnych godzinach wieczornych gospodarzem rautu w zamku, wydanego dla korpusu dyplomatycznego i przedstawicieli polskiego życia gospodarczego. Przez kraj przeszła fala zachwytu. Oddech miasta, przyspieszony po gigantycznej fali mrozów na początku 1929 r. grożącej zatrzymaniem robót wykończeniowych na Wystawie, stawał się coraz 'bardziej spokojny. Dziennikarze i publicyści prześcigali się w superlatywach. Dla wielu z nich istotna stała się nie treść Wystawy, dokumentująca przecież dorobek dziesięciu lat niepodległości, ale dotrzymanie terminu otwarcia co do godziny. J ak to było możliwe - przecież wszyscy wątpili! A skoro już Poznań zaskoczył Polskę taką cudowną punktualnością, to dlaczego w Innych miastach kraju nie można pracować tak samo? Pytania takie musiały nieuchronnie prowadzić do konfrontacji, w czym lubowali się zwłaszcza publicyści "Robotnika" centralnego organu Polskiej Partii Socjalistycznej. "Mieszkańcowi Warszawy - pisał na łamach tej gazety Roman Dąbrowski - który przyjeżdża na PWK do Poznania robi się po prostu przykro, a zarazem zaczyna mieszkańcem Poznania szczerze zazdrościć. To nie są żadne komplementy dla Poznania - to jest smutna dla Warszawy prawda, którą stwierdzi każdy, kto na PWK pojedzie.

"Poznań jest czysty, jest tak czysty, że gdyby Warszawa w połowie była tak czysta jak stolica Wielkopolski - mogłaby być już dla Warszawian ideałem. "Ciekawa rzecz - w Poznaniu są ulice asfaltowane, a w asfalcie tym nie ma dziur. Nigdzie nie widziałem rozkopanej ulicy, jak w Warszawie, gdzie albo pęka rura wodociągowa, albo ulega zepsuciu kabel telefoniczny, albo zdarza się tysiąc i jeszcze kilka nieszczęść, które sprawiają, że w Warszawie rozkopuje się ciągle ulice, miejsce koło miejsca. ..Poznań ma wreszcie bruki, na których nie wykręca się obuwia i nóg nie łamie. "Ciekawa rzecz: w Poznaniu magistrat endecki, i w Warszawie endecki, a taka różnica w gospodarowaniu miastem!" Dalej jeszcze posunął się I. M. B. ("Robotnik" 18 V 1929): "Ale spoglądając z radością na dzieło poznańskie, mimo woli powstaje pytanie: dlaczego tylko Poznań zdobył się dotychczas na taki czyn? [. . .] Nie chcemy w niczym »ubliżać« Gdyni, ale nam Poznań ze swoją Wystawą bardziej imponuje, a to dlatego, że tu widocznie działa silna

i .świadoma celu wola, która zaprzęgła do pracy zbiorowej energię 1 zapał, i dokonała tego, czego chciała. Był plan, była precyzyjność - musiał być pożądany wynik. "Otóż takich metod pracy widzimy w Polsce bardzo niewiele, prawie wcale. Gdy spoglądamy na naszą biedną Warsziawę, na sposób prowadzenia wszelakich robót stołecznych, na tempo tych robót - uderza natychmiast znamienna cecha: wszystko jest jakby zdane na łaskę Bożą, nigdzie nie znać kierowniczej, sprężystej ręki [. .. ] Weźmy np. taki tunel kolejowy [. . .] budowa ta zagwoździła cały ruch koło Dworca Głównego. Gotową część tunelu można oglądać jako osobliwość [. . .] A przecież jeżeli można było wystawę poznańską zbudować w dwa lata, to tunel warszawski można było na pewno skończyć w ciągu dwóch lat. Ale wtedy trzeba by myśleć «po poznańsku». "Spójrzmy na Łódź. Olbrzymie miasto przemysłowe nie może z braku funduszów prowadzić robót kanalizacyjnych. Czy Rząd, który dawał pieniądze - i słusznie - na Wystawę poznańską, nie powinien uważać za swój obowiązek udzielić Łodzi kredytu na szybkie wykończenie robót kanalizacyjnych, z wyznaczeniem terminu tego wykończenia? ..Wystawa jest rzeczą reprezentacyjną, jest manifestacją dorobku Polski przed światem. Ale kanalizacja w Łodzi [. . .1 nie mniej ważną i potrzebną. A przecież taki «poznański» gest ze strony Rządu wpłynąłby dodatnio także na nastrój mas łódzkich, natchnąłby je otuchą w ich ciężkiej niedoli. "My w ogóle zupełnie jeszcze nie doceniamy dodatniego oddziaływania na psychikę otoczenia wszelkiej szybko, sprężyście i dokładnie wykonanej pracy. Może Poznań dokona w tym względzie przełomu. Gdyby tak się stało, to byłaby to największa zasługa Wystawy".

PIŚMIENNICTWO

Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu w roku 1929. Dzieło zbiorowe pod kierownictwem S. Wachowiaka. Poznań 1930, t. I-V. S. W a c h o w i ak: Czasy, które przeryłem. Wspomnienia Z lat 1890-1939. Warszawa 1983. J. W i n i e w i c z: Co pamiętam Z długiej drogi rycia. Poznań 1985.

Czasopisma (maj-czerwiec 1929 r.): "Dziennik Poznański", "Echa Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 r.", "Epoka", "Glos Prawdy", "Ilustrowany Kurier Codzienny", "Kronika Miasta Poznania", "Kurier Czerwony", "Kurier Polski", "Kurier Poranny", "Kurier Poznański", "Polska Zbrojna". "Prawda", "Robotnik", "Rzeczpospolita".

Tadeusz Świtała

ANEKSl

Aleksander

Janta- Połczyński

FANFARA NA OTWARCIE POWSZECHNEJ WYSTAWY KRAJOWEJ

Porozwiewał sztandary wiatr i pędzi orły białe Miastem płynących ulic, słonecznych i dalekich . . .

W tym dniu bogatym w radość i pełnym wielkiej chwały, Po fali gwarnych tłumów, w huk roztętnionych maszyn, Gdy nagłą ciszą - dzwonów, zdały się wszystkie czekać, Hejnał złocisty trysnął i wieści święto nasze!

W biało-czerwonym mieście, wysokie maszty anten Zdają się gorzeć łuną rozpiętą nad gmachami! A w echu twardych młotów, przez ostry świst syreny, Przez dzieło rąk miliona i w dziejów życiu samym Hasło triumfu bije: ten jeden krzyk - zwycięstwo!

Trąby niech wtór poniosą! Dzwoniące srebrem szable Niech błogosławią pracy, owocom wielkich tęsknot! Niech się przeleją, szumiąc strumienie prądu w kablach Już śmig i turbin lotnych rozwarkotane młyny Pędzące, oszalałe i roześmiane świstem, Sztywne ramiona w niebo podniosły uroczyste!

Stało się! Pamiętacie wspaniałość tej godziny.

Bo śmiałym rzutem - w przestrzeni otwiera nowe drogi! Pługiem jasnym i kosą, dłutami i młotem, Przez oczu zapalonych do świętej zgody ogień, Przez tysiąc świateł w sercach - u wrót stająca złotych Prosto! Jasno! W swobodną przyszłość i potęgę!

Skąd fanfary? - Prezydent oto przeciął wstęgę!

ANEKS 2

PRZEMÓWIENIE DYREKTORA NACZELNEGO POWSZECHNEJ WYSTAWY KRAJOWEJ STANISŁAWA WACHOWIAKA

Panie Prezydencie Rzeczypospolitej! Świat gigantycznym wysiłkiem odbudowuje, co zniszczyła wojna. Rozpoczął się wśród narodów europejskich we wszystkich państwach, starych i nowych, gorączkowy wyścig pracy.

Stanisław Wachowiak

Z państw odbudowanych politycznie przez Traktat Wersalski Polska naj cięższe miała do rozwiązania wewnątrz i zewnątrz problemy. Potomność sprawiedliwiej od nas oceni, czy pokolenie nasze wobec narodu i ludzkości spełniło swój obowiązek. Może sąd ten wypadnie %śSr surowo a może pochlebnie, nie wiem tego, ale to jedno wydaje mi się być pewnym, że pokolenie nasze, że naród nasz, przepojony był i jest najlepszą, jak naj szlachetniejszą wolą służenia MI najpiękniejszym i najszczytniejszym ideałom ludzkim. Mogły być u nas różnice co do drógjakie obrać, co do metod - jakie zastosować, cel jednak był jeden: służenie krajowi i ludzkości. Nie było także różnicy zapatrywań w narodzie naszym co do tego. ze jedynie praca może utrwalić zdobytą niepodległość i stawić nas w równym rzędzie z innymi narodami europejskimi. I można się tak, czy owak zapatrywać na wyniki tej pracy. Jedno jest pewne, że praca ta na wszystkich polach była olbrzymia. Dawno kiełkowała i w rządzie, i w reprezentacjach życia gospodarczego i kulturalnego myśl, aby odbyć w Polsce wielką rewię zdobyczy pracy polskiej. Śmiałą myśl tę podchwycił prezydent stołecznego miasta Poznania Cyryl Ratajski. Rząd Rzeczypospolitej zgodził się na zrealizowanie pierwszej Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu dekretem z 5 stycznia 1927 r. Cele Wystawy określone zostały w sposób następujący: Powszechna Wystawa Krajowa ma pokazać swoim i obcym wielkość kultury Polski, potęgę jej gospodarstwa. Musi ona podnieść konsumpcję wewnętrzną i eksport zagraniczny. Musi się stać potężnym narzędziem propagandy na rzecz Polski zagranicą. K;edy Pan Prezydent przyjmował protektorat nad Powszechną Wystawą Krajową oświadczył, iż czyni to dlatego, że ma zaufanie do ludzi, którzy Wystawę organizują. Stajemy więc dzisiaj przed Tobą Panie Prezydencie, aby spłacić ten dług moralny, jaki wobec Ciebie zaciągnęliśmy. Stare przysłowie mówi, że kto buduje przy drodze, ma dużo budowniczych - i myśmy ich mieli. Byli tacy, co radowali się i cieszyli z tego, że jak grzyby po deszczu wyrastały z ziemi coraz to nowe budowle, że wieleset polskich warsztatów znalazło pracę, że tysiące rąk polskich robotników miało zajęcie, ale nie brakło i takich, którzy patrzeli z niechęcią, z niedowierzaniem, z podejrzliwością. Nie zrażeni niczem, nie oglądając się ni w lewo, ni w prawo, szliśmy prostą drogą, wierząc, że dobro pokona zło, praca - nieróbstwo i lenistwo, wiara - ciemność i tępotę.

Pewnie, że porównując to, cośmy stworzyli, z tym, co stworzył geniusz francuski, choćby w roku 1900 w Paryżu, wykryjemy łatwo wiele braków i błędów. Ale braki te nie tłumaczą się nieudolnością, nie tłumaczą się małodusznością i ciasnotą. Jeżeli są - to powstały one wbrew woli naszej, mimo olbrzymich wysiłków, na skutek braków ekonomicznych, jakie są i długo jeszcze być muszą w państwie naszym. To jednak jest pewne i to publicznie stwierdzam, że nie

Tadeusz Świtała

było w świecie wielkiej wystawy, zmontowanej w tak krótkim czasie i tak znikomymi środkami. Nie było wystawy, która by mogła równać się z naszą, co do zbiorowego wysiłku woli, która w niespełna dwóch latach zbudowała dosłownie nowe miasto. Wiadomo bowiem, że wystawy o podobnych rozmiarach organizowano za granicą pięć i więcej lat, nie mówiąc o studiach przygotowawczych i nie biorąc pod uwagę faktu, że państwa inne miał}' na polu wystawiennictwa bogate doświadczenie. J ak więc był możliwy ten objaw, tak niezwykły w naszych stosunkach? Wydaje mi się, że raz należy go przypisać naszemu narodowemu charakterowi. Po lak lubi pracować gorączkowo skoro się do pracy jakiej przekona. Po drugie - i w tym tkwi właściwa tajemnica - założenie organizacyjne okazało się mądre i trafne. Duszą Wystawy były zarząd - jako ciało uchwalające i dyrekcja - jako ciało wykonawcze. Kierownictwo jednego i drugiego ciała złączone było unią personalną. Stąd też pracowałem w tych szczęśliwych warunkach, że nie potrzebowałem się oglądać za stałymi kompromisami, wielogłowymi komitetami i komisjami. Tylko tak było możliwe osiągnięcie celu.

Rada Główna i wyłoniona z niej Komisja Rewizyjna - ciała, w których reprezentowana była dosłownie cała Polska, nadzorując czynności zarządu dawały mu moralne oparcie w całym społeczeństwie. Kiedy w dniu l maja 1927 r. założono w obecności członków rządu polskiego Towarzystwo, które miało przeprowadzić zorganizowanie Wystawy, nikt nie przypuszczał, że hasło rzucone i propagowane gorliwie taki znajdzie odgłos we wszystkich sferach narodu, we wszystkich ziemiach Polski od morza po Karpaty, od zachodu do wschodu. Zaczęła się praca bezprzykładnie gorączkowa, a z nią tysięczne trudności, począwszy od zawikłanych kwestii prawnych, a kończąc na sprawach technicznych. Przy tym wszystkim, trzeba było budować aparat organizacyjny, urabiać wszędzie opinię publiczną, zjednywać zwolenników, uspokajać wystawców, ludzi nauki i sztuki, przemysłowców, rolników, kupców i rzemieślników. Rzeczy te jednak, prawda, nie w tak szybkim tempie i na innych, bogatszych i okazalszych, wystawach były rozwiązane. Ale Powszechna Wystawa Krajowa miała jedną trudność, której nie znali kierownicy innych wielkich wystaw. Była to sprawa finansów, sprawa zasadnicza, podstawowa, decydująca. Gdzie indziej bowiem naczelne kierownictwo Wystawy z góry miało wyznaczone fundusze i budżety, w ramach których budować musiało całość. Budżety te przy rozmiarach, jakie ma Powszechna Wystawa Krajowa, szły w setki milionów. Powszechna Wystawa Krajowa rozpoczęła działalność swą promesą na jeden milion złotych, płatnych w trzech ratach, ze strony stołecznego miasta Poznania. Ale rąk nie opuszczaliśmy. Zarząd zaakceptował moje propozycje finansowe, uczynione jeszcze w styczniu 1927 r. Tymczasowemu Komitetowi Organizacyjnemu i plan finansowania Wystawy udał się ponad wszelkie oczekiwania, przeszedł wszelkie przewidywania, choćby najbardziej optymistyczne. Subskrypcja narodowa, zebrana w całej Polsce, przekroczyła cyfry preliminowane. Cyfry dochodu z tytułu opłat za stoiska zostały również przekroczone. Mogę stwierdzić, że jest to dowód bezprzykładnej ofiarności, dowód solidarności wszystkich ziem polskich. Osobny rozdział dzieła, jakie ukaże się o Wystawie, poświęcony będzie organizacji finansowej, tam też wymienione będą nazwiska tych wszystkich zrzeszeń i osób. które przyczyniły się do zbudowania finansów Wystawy. Z tego miejsca, w obecności Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i rządu polskiego, składam podziękę tym wszystkim ludziom dobrej woli, którzy hojnością swą zagrzewali nas w pracy i pięknym przykładem porwali innych.

Pod względem budowlanym Powszechna Wystawa Krajowa przedstawia niezrównany wysiłek. Przeszło 100 gmachów wystawowych figuruje na planach Wystawy. Architekci Wystawy rozwiązali szereg zawiłych i mozolnych problemów, i jeżeli w danych warunkach nie mogli dać rzeczy wszechstronnie doskonałych, to jednak stworzyli rzeczy piękne i niewątpliwie pożyteczne. Ożywiła też Wystawa ruch artystyczny. Współpracowali z nami wybitni artyści, a nawet dekoracje poszczególnych stoisk, projekt po projekcie, były zatwierdzane przez Komisję Artystyczną. Praca szefów budownictwa dlatego była ciężka, że musieli rozwiązywać niepodobne wręcz trudności techniczne. Okrągło 650 000 m; terenu zajęła Wystawa. Przestrzeń zajęta przez budynki wynosi przeszło 160 000 m-o z czego 132 000 m 2 budowanych jest w naszej własnej administracji. Kilkakrotnie trzeba było zmieniać plany sytuacyjne, ponieważ okazało się, że rozmiary Wystawy rozszerzyły się ponad wszelkie przypuszczenia. Niepodobna w tej chwili ani pobieżnie mówić prac terenowych, kanalizacyjnych, wodociągowych, gazowych, elektrotechnicznych, ogrodniczych, artystycznych, które zgodną współpracą pokonane zostały przez szefostwo budowlane, Zarząd Miasta i instytucje prywatne. Twierdzę krótko, że wybitni rzeczoznawcy zgodni są z tym, iż był to wysiłek nieprzeciętny i niepowszedni. Jeżeli idzie o administracj ę przygotowawczą Wystawy, wspomnieć wypada choć jednym słowem o propagandzie. Rozrzuciliśmy kilkaset tysięcy broszur, książek i plakatów wystawowych. We wszystkich prawie językach europejskich ukazały się rozprawy i artykuły o Wystawie. Ekspedycja wysłała okrągło 400 000 listów, pocztówek i paczek. Artykułów, o ile to było można skontrolować, ukazało się o Wystawie od października 1927 r. do maja 1929 r. przeszło 20 000. To były czynności administracji przygotowawczej. Jeżeli idzie o działy wykonawcze samej Wystawy, to wskażę tylko na olbrzymią pracę działów przemysłowego i rolniczego, z których pierwszy zgromadził okrągło 3500 wystawców, którzy zakontraktowali stoisk na 5 800 000 zł. Dział rolniczy wykazuje 1200 wystawców. Gmachy przeznaczone dla pokazu wychowania fizycznego i sportowców zostały w zupełności zajęte. Emigracja polska, europejska i zamorska w komplecie reprezentowana jest na Wystawie. Dział sztuki zgromadził taką ilość pierwszorzędnej jakości dzieł artystycznych polskich, jaką nigdy przedtem żaden pokaz w Polsce nie mógł się poszczycić. Jednym słowem: Powszechna Wystawa Krajowa ożywiła wszystkich i wszystko, stworzyła ruch i zapał, porwała umysły i serca. Pod Jej sztandarem zgromadzili się wszyscy synowie jednej Matki, aby dowieść światu, że w pracy około państwa nie tylko chcą sobie dorównać, ale ęię prześcignąć. Powszechna Wystawa Krajowa Anie byłaby stanęła bez pomocy czynników rządowych. Dziękuję z tego miejsca Rządowi Rzeczypospolitej za opiekę i życzliwość, jakiej doznaliśmy od wszystkich bez wyjątku resortów, dziękuję za bogaty i wspaniały udział w Wystawie. Dziękuję za pomoc ze strony wszystkich panów ministrów i ich delegatów, a szczególnie ze strony Komisariatu Rządu utworzonego uchwałą Rady Ministrów w roku ubiegłym. Z tym łączę podziękę dla wszystkich panów wojewodów, którzy od pierwszej chwili pospieszyli ze swą pomocą, popularyzując dzieło Wystawy w najodleglejszych zakątkach Rzeczypospolitej. Dziękuję samorządom, wszystkim miastom i gminom, które pospieszyły z materialną pomocą, dziękuję władzom Banku Polskiego i władzom banków państwowych. Wypada mi teraz spłacić publicznie dług wdzięczności wobec wszystkich, którzy rozumem, sercem i dłonią pomogli zbudować to dzieło wiekopomne. Z rozrzewnieniem wspominać będę wielkoduszną inicjatywę i serdeczną współpracę pana prezydenta Ratajskiego, który dniem i nocą krzątał się usuwając nam

Tadeusz Świtałaspod nóg kłody i zapory, których niestety było tak dużo. Rada Główna, złożona z tylu wybitnych reprezentantów całego kraju, pod jego światłym przewodnictwem nie tylko nadzorowała czynności nasze, ale służyła nam zawsze swą radą i swymi rozległymi stosunkami, co umożliwiło udział w Wystawie wszystkich ważniejszych warsztatów twórczej pracy całej Polski. Dzięki za to całej Radzie Głównej, dzięki również Komitetowi Wielkiemu, komitetom wojewódzkim i lokalnym organizacjom, stworzonym dla popierania przedsięwzięcia naszego. Z wdzięcznością wypada mi teraz podnieść niespożyte zasługi członków naszego zarządu, którzy tworząc właściwy organ wykonawczy Wystawy są jej głównymi współbudowniczymi. Dwieście przeszło posiedzeń odbył zarząd pod moim przewodnictwem, pracując z zaparciem się siebie i z poświęceniem godnym największej pochwały. Najmniejszy zgrzyt nigdy nie zmącił tej pracy harmonijnej, która solidarnością swoją może być przykładem, jak praca w ciałach zbiorowych winna się odbywać. Toteż w historii Wystawy nazwiska mych kolegów z zarządu będą zapisane pięknie i chlubnie. Komisja Rewizyjna bezinteresownie poświęcała swój czas, aby badać pod względem rzeczowym olbrzymią księgowość, po zrewidowaniu jej pod względem formalnym przez zaprzysiężonych rzeczoznawców. Za pracę tę wdzięczność jej się należy. Członkowie dyrekcji i szefowie budownictwa stali na posterunku z podziwu godną ofiarnością. Poświęcali wszystkie swe siły fizyczne i umysłowe, aby dzieło ogólnonarodowe było jak najwspanialsze. Stwierdzam, iż ci bezpośredni moi współpracownicy stali przy mym boku w złych i dobrych chwilach, bez godziny odpoczynku, bez wytchnienia, zwłaszcza w ostatnim półroczu. Patrząc dziś na ukończoną pracę, mogą oni być zadowoleni z jej rezultatów i mogą mieć słuszne uczucie spełnionego obowiązku. J ak im, tak dziękuję tej rzeszy urzędników, bez pomocy których daremne byłyby wysiłki naczelnych czynników tej ogromnej organizacji. Nie powiem za dużo, jeśli stwierdzę, że obywatelskie stanowisko robotników i związków zawodowych zadecydowało o ukończeniu Wystawy. Wystarczy przecież zwrócić uwagę na fakt, że kiedy l kwietnia br. skończyła się umowa taryfowa, praca kilku tysięcy robotników nie została ani na minutę przerwana. Cześć ;m za to. cześć także wszystkim przedsiębiorstwom, rzemieślnikom i innym pracownikom bez wyjątku. A teraz niech mi 'wolno będzie podziękować z głębi serca tysiącom wvstawców, którzy nie szczędzili ni pracy ni ofiar. A przede wszystkim pragnę spłacić dług moralny wobec wszystkich zarządów grup i klas, które dzieląc z nami trudy i znoje w organizacji Wystawy umożliwiły swą ofiarną i bezinteresowną pracą ukończenie robót. Nigdy administracja Wystawy nie byłaby pokonała tysięcy trudności, gdyby nie współpraca stołecznego miasta Poznania. Trzeba to publicznie stwierdzić, że wszystkie działy Magistratu - począwszy od budownictwa a kończąc na biurze kwaterunkowym i Poznańskiej Kolei Elektrycznej - były zawsze do dyspozycji Wystawy.

W czasach naszych zbiorowe dzieła tworzyć można jedynie przy poparciu opinii publicznej. Opinię tę urabia i nastraja takie czy inne stanowisko tej potęgi nowoczesnej, której na imię prasa. Mogę zaświadczyć z tego miejsca z największa wdzięcznością, że cała prasa, bez fóżnicy zapatrywań politycznych, traktowała Powszechną Wystawę Krajową jako dzieło ogólnonarodowe, które winno skupić około siebie wszystkie siły twórcze narodu. Dziękuję więc prasie i jej reprezentantom za możną pomoc, której z ich strony doznaliśmy.

Hołd składam naszemu wychodźstwu, które dało także rozczulające dowody przywiązania swego do Matki-Polski. Piękny Pałac Emigracji, ufundowany przez wychodźstwo polskie Stanów Zjednoczonych, na zawsze będzie żywym pomnikiem tej miłości, co nigdy nie stygnie. W em, że nie wszystkich, którzy na to zasłużyli, wymieniłem. Proszę o pobłażliwość i względy: Powszechna Wystawa Krajowa bowiem jest dosłownie dziełem całego narodu. I w tym upatruję olbrzymie jej znaczenie moralne. Jest ona dokumentem historycznym, że Polska pod względem kulturalnym, gospodarczym i politycznym tworzą jedną, nierozerwalną całość. Dzięki więc składam tym tysiącom bezimiennych, którzy razem z nami pracowali i troski nasze dzielił'. Panie Prezydencie, a nasz Dostojny Protektorze, staję przed Tobą, aby oddać Ci klucze Wystawy. Wiem, że to co zobaczysz nie jest dziełem pod każdym względem doskonałym. Jesteśmy narodem młodym, który ani doświadczeniem, ani bogactwem nie może dorównać szczęśliwszym pod względem historycznym od nar. krajom. Każdy zgodny będzie ze mną. że nie przynosi nam to ujmy. Sądzę, że tak też na Wystawę patrzeć będą dostojni reprezentanci zagranicy. Wierzę, że .nie pomówią nas o brak skromności, jeżeli stwierdzimy, iż nie ustępujemy nikomu w dobrej woli i w kulcie pracy. Ten entuzjazm pracy stworzył to wielkie zbiorowe dzieło. Pan Prezydent wie, jakie trudności piętrzyły się na drodze naszej. Jeżeli w tej chwili uroczystej wspominam o Twych, Dostojny nasz Protektorze, zasługach, nie czynię tego z jakichkolwiek względów konwencjonalnych. Stwierdzam, że gdyby nie stała troska pana Prezydenta, nie bylibyśmy pokonali nieprzezwyciężalnych prawie trudności, jakie kilkakrotnie groziły dziełu. Toteż serdeczne za to składam dzięki. Oddajemy w Twe ręce. panie Prezydencie - to dzieło, które stworzyła nie nienawiść - lecz miłość, nie rozbicie - lecz zgoda, dzieło, które stanęło wiarą i ofiarą. Jako ci, którzy nim kierowali od pierwszej chwili, stajemy przed Tobą ze spokojnym sumieniem, żeśmy wszystko uczynili i niczego nie zaniedbali. N aród zaś cały, który jest twórcą pierwszej w wolnej Polsce Powszechnej Wystawy Krajowej, wysiłkiem tym choć drobną spłaci cząstkę długu, jaki zaciągnął wobec tych, którzy dla Ojczyzny nie tylko potrafili pracować, ale za nią umierać. Oby Powszechna Wystawa Krajowa była dokumentem spełnionego obowiązku wobec przeszłych i przyszłych pokoleń. Oby współczesnym pokazała, iż "Polska to wielka rzecz". Oby im mówiła, że pomni testamentu przodków - pracą i mozołem utrzymać i powiększyć muszą co odebrali w spuściźnie; ojcom na chwałę, braciom na otuchę.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.04/06 R.57 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry