ARTYKUŁY TADEUSZ ŚWITAŁA POZNAŃ, 16 MAJA 1929 R. Kiedy w dniu 1 maja 1927 f., W poznańskim Ratuszu powstało Towarzystwo "Powszechna Wystawa Krajowa 1929 r." - wygłoszono kilka wzniosłych przemówień. Świadek tego niecodziennego wydarzenia, Plakat Pewuki projektu Tadeusza Gronowskiego Tadeusz Świtałabaron "Lewiatana" Andrzej Wierzbicki powiedział po prostu: "W naszym gronie mamy dziś dwóch naj szczęśliwszych ludzi, są nimi panowie Ratajski i Wachowiak, gdyż oni dwaj mają pokazać światu całemu, co to jest Ojczyzna. Mają zebrać nasz dorobek dziesięciolecia wysiłku Polski Odrodzonej" . Mowę swoją wygłaszał Wierzbicki-realista, świadom wybojów na drogach polskiej gospodarki, w momencie, gdy sami twórcy Pewuki nie mieli jeszcze zupełnej pewności, czy granicą Wystawy będzie Aleja Okrężna czy . . . Park Wilsona; czy rząd ukończy budowę gmachów Collegium Chemicum i Collegium Anatomicum Uniwersytetu Poznańskiego, projektowanych na salony ekspozycyjne, aby nie korzystać z .. . baraków przy pi. Jarogniewa Drw."kiego. Wreszcie w momencie - gdy nie położono jeszcze kamienia węgielnego pod żadną budowlę pewukowską. Czemu więc A. Wierzbicki mówił o "najszczęśliwszych ludziach" i dlaczego Cyryl Rataj ski skwapliwie to potwierdził? Powstanie Towarzystwa położyło bowiem podstawy prawne pod gigantyczne przedsiębiorstwo wystawowe, wykluczając pomówienia o spekulacyjny charakter ewentualnej spółki akcyjnej z jednej strony, a umożliwiając współudział w finansowaniu imprezy niezliczonej liczbie sponsorów i "akcjonariuszy" z drugiej. Pomysł utworzenia takiego Towarzystwa wysunął Stanisław Wachowiak, i już ten przebłysk jego myśli utwierdził Ratajskiego w przekonaniu, że dokonał trafnego wyboru, proponując eks-wojewodzie pomorskiemu naczelną funkcję w pewukowskim przedsiębiorstwie. Ale mózgiem i tytanem pracy organizacyjnej przy Pewuce pozostał Rataj ski, który obok wielu talentów właściwych mężom stanu, posiadał i ten jeden z ważniejszych - umiejętność doboru współpracowników. Stąd kolos magistracko-pewukowski, zatrudniając armię ludzi, kierowany był przez garstkę specjalistów, dla których nie było ważniejszej sprawy niż otwarcie Pewuki w terminie wyznaczonym dwa lata wcześniej! Armia ta ze swymi przywódcami, opanowana niepojętym entuzjazmem, pozostała nadal zagadką międzywojennego dwudziestolecia. Nie jest przecież rozwiązaniem jej tajemnicy stwierdzenie, iż "zarząd, urzędując bezustannie, dopilnował wszystkich posterunków, usuwając równocześnie wszystkich od pracy, którzy na swych odcinkach załamywali się fizycznie, czy moralnie" . Etos pracy i wyniki owych 30 miesięcy przygotowań dadzą się jedynie porównać z poznańskimi latami 1945-1946, chociaż ciśnie się pod pióra westchnienie: "Gdybyż-jeszcze na czele stali Ratajski z Wachowiakiem" . A może ów etos pracy wynikał z zupełnie innych pobudek? Z dążeń zwykłych ludzi do zaprzeczenia obiegowym opiniom o ich naturze pro staczków, Z dążeń tak przemożnych, iż poczuli SIę rzeczywistymi współtwórcami wielkiego dzieła? Pobrzękiwali na tych strunach zarówno Wachowiak jak Kazimierz Swita1ski, Karol Irzykowski i Ferdynand A. Ossendowski, publicyści prasy lewicowej z Romanem Dąbrowskim na czele. Zwłaszcza S. Wachowiak, dziękując robotnikom za "wytężenie wszystkich sił, aby wielkie dzieło mogło być na czas wykonane" przypomniał, "że kiedy w dniu 1 kwietnia [1929 r.] wymówiono zbiorową umowę o pracę, robotnicy pracujący na Pewuce nie stanęli ani na minuty". "Pomyś1my tylko - pisał komentator "I1ustrowanego Kuriera Codziennego" - co by się stało, gdyby - zgodnie z tradycją partyjno-polityczną - po wymówieniu umowy zbiorowej wybuchł w Poznaniu strajk, lub gdyby robotnicy i rzemieślnicy dobrowolnie nie przedłużali swych godzin pracy w tygodniach poprzedzających Wystawę. Wystawa nie zostałaby na czas otwarta. Polska byłaby skompromitowana wobec świata, który by znów zaczął powtarzać frazesy niemieckie o »po1nische Wirtschaft«, a robotnicy [. ..] patrzyliby smętnie na płótno w kieszeniach i odczuwaliby niechęć otaczającą ich dokoła. "Robotnik poznański nie poszedł na lep demagogii i dziś Polska cała wyraża mu za to serdeczne uznanie. Pracował z korzyścią dla państwa i dla siebie". W ciągu dwóch lat (1927 - 1929) Poznań przeobraził się z prowincjonalnego miasta, z wypucowanym jedynie śródmieściem, w wielką metropolię; sam stał się salonem wystawowym, miastem w środku Europy, o irytującym Prusaków ładzie komunalnym i higienie miejskiej, o kobiercach zieleni i nowoczesnej architekturze budowli wystawowych. Nie skrywali więc Niemcy swego zdenerwowania w reporterskich tasiemcach: Miało być państwo sezonowe, miała być polnische Wirtschaft ("po1ska gospodarka") - synonimy bezwładu, niechlujstwa, prowizorki i bimbania. A tu: Wystawa urządzona według najlepszych reguł światowej myśli ekspozycyjnej, dorównująca nieomal (przynajmniej pod względem obszaru) słynnej wystawie angielskiej na Wemb1ey. Właśnie ta irytacja złych sąsiadów była najlepszym świadectwem wystawionym Poznaniowi, który pieczętując Pewuką porozbiorowe zjednoczenie ziem polskich, jeszcze raz udowodnił, jak ważnym jest bastionem na rubieżach Rzeczypospolitej, jakie funkcje polityczne spełnia jako ośrodek myśli państwowej, zwłaszcza zachodniej. W nocy z 15 na 16 maja miasto skąpało się w rzęsistej ulewie a czwartkowy ranek wstał chłodny, jakby dystansował się od przedpołudniowej gali. Niepewna pogoda zmusiła wystawowych gości do otulenia się w palta. Narodowe flagi, opite deszczem, nie chciały się pod Tadeusz Świtaładać podmuchom wiatru. Ale szpalery ludzi pod parasolami już od godz. 8 gęstniały z minuty na minutę na pewukowskim szlaku, od zamku cesarskiego przez Kaponierę do zbiegu ulic Głogowskiej i Bukowskiej, kędy przybyć miał prezydent Rzeczypospolitej Ignacy'Mościcki Z małżonką. Nie było w mieście takiej rewii - jak Poznań Poznaniem. Nigdy gospodarz tego miasta nie pochylał głowy przed tylu wyfraczonymi wielmożami, trzaskającą obcasami generalicją, dyplomatami w pióropuszach i duchownymi w szkarłatach. Pierwszy przybył marszałek senatu Julian Szymański, a w chwilę później ambasador Francji Ju1es Laroche. , Rząd, z premierem Kazimierzem Swita1skim na czele, pojawił się w komplecie, za wyjątkiem ministra spraw wojskowych Józefa Piłsudskiego - którego reprezentował wiceminister Daniel Konarzewski - i ministra skarbu Ignacego Matuszewskiego. Grupie parlamentarnej przewodził wicemarszałek Sejmu Seweryn Czetwertyński. Reprezentował on także bawiącego na kuracji za granicą marszałka Sejmu Ignacego Daszyńskiego. Po dostojnikach świeckich nadjechali ksiądz prymas kardynał August Hlond oraz nuncjusz papieski Francesco Marmagii. Za nuncjuszem, pełniącym funkcję dziekana korpusu dyplomatycznego, nadciągnął sznur limuzyn posłów państw obcych i attache wojskowych. O godz. 9.50 zaproszeni goście zajęli miejsca w westybulu reprezentacyjnym Pewuki. · Dziesięć minut później rozległy się dźwięki hymnu Pawilon Reprezentacyjny Powszechnej Wystawy Krajowej państwowego. Eskortowany przez szwadron ułanów, w otwartym powozie, przybył Ignacy Mościcki z małżonką, której naczelny dyrektor Pewuki S. Wachowiak wręczył bukiet białych i pąsowych róż. Towarzyszył Mościckiemu prezydent Poznania Ratajski. Rozległy się okrzyki: "Niech żyje!" Gdy prezydencka para pojawiła się w westybulu, goście powstali z miejsc i przyłączyli się do owacji. A kiedy Mościccy usiedli, Feliks Nowowiejski zaintonował na potężnych organach specjalnie skomponowany Hejnal Triumfalny, do którego słowa napisał Emil Zegadłowicz. Wykonawcami byli chór i orkiestra, pod batutą Stanisława Wiechowicza: Wolamy - wolamy - wolamy hejnały grają jak grom - naścierzaj otwarte bramy, otwarte serca i dom. Zasobność ziemicy ojczYstej wzniesienie myśli i rąk - dar dobrej woli - wieczysty spiętrzony bogato wkrąg. Tadeusz Świtała Czuj duch! - na czujkę Polacy ducha napnijmy jak luk, ,. . w tworczej wytrwajmy pracy pszeniczny stawiajmy bróg. Królewski orzel ulata nad szczęściem miast i chat - glosi -- nad podziw świata cześć wielkich i twórczych lat Zloci się żYcia przędziwo, noc zgasi a - już jutrznia!! - JUZ świt!! - Zwiążemy we wspólne ogniwa Z pr:ryszlością przeszły byt. Czuj duch - na czujkę Polacy ducha napnijmy jak luk, niechaj wtóruje nam w pracy grający zloty róg!! Kiedy przebrzmiały strofy Hejnalu za mównicą stanął Cyryl Rataj ski. " Uczucie szczęścia z odzyskania Ojczyzny w pierwszym roku niepodległości, powszechne, głębokie, serdeczne -- powiedział - zamącone zostało Z chwilą, gdy Polacy przekonali się, że Polskę trzeba budować stałym, codziennym, znojnym trudem, ofiarą krwi i mienia całopalną. Po pierwszych odruchach wolności i upojenia w latach 1918 i 1919, przyszły ciężkie lata niezwykłych około budowy zrębów państwa polskiego wysiłków. Wypadło pod samą Warszawą bronić niepodległości narodu, wypadło na wewnątrz stworzyć podstawy bytu państwa w ustawie konstytucyjnej, a na zewnątrz ustalić granice wschodnie. Wypadło w dalszych latach własnym wysiłkiem stworzyć warunki dla rozwoju gospodarczego państwa, odbudowując kraj po zniszczeniu wojennym. Tworząc bank emisyjny i pieniądz własny, należało ochronić zagrożony dostęp do morza własnym portem i rodzimą flotą. A obok tych wszystkich zadań nadzwyczajnych trzeba było uruchomić cały, zwyczajny aparat państwowy: stworzyć bitną armię, sprawną administrację, zorganizować skarb" szkolnictwo, koleje, pocztę". Rataj ski był mistrzem słowa - rzadkiej wówczas zalety, kiedy zaczęło się rozlewać gadulstwo, mówienie o niczym do dzisiaj nie wytępione. Sto dwadzieścia pięć słów wystarczyło, aby przedstawić kwintesencję dziejów dziesięciolecia! SKejnałtriumfalny"na otwarcie Powszechnej Wystawy Krajowejmmijkm Frltksa Nwowtijtklifn *n 48 nr. 2rlomre Emila ZtgmkH'owlcta Pofamą - sWa*lf - mWrmr, - ktinatti grają lmk gram - mmi* irial otmortr bramy »tworu »tri* I dam. - Pierwsze takty Hejnału Triumfalnego Feliksa N owowiejskiego do słów Emila Zegadłowicza .,Zadań było do spełnienia co niemiara, rąk sprawnych i umysłów, tęgich, a doświadczonych, niezbyt wiele - mówił dalej Ratajski. - Rozpoczęły się ciężkie walki wewnętrzne, społeczne i polityczne, a z tej rozterki rodaków, często przykrej, urastać poczęło uczucie przygnębienia, wkradła się w dusze ludzi czołowych troska o przyszłość państwa, a może nawet i zwątpienia w siły twórcze narodu, obawa przed obniżeniem jego lotu. "Powszechna Wystawa Krajowa, wykazując dorobek wolnego od lat dziesięciu narodu we wszystkich dziedzinach życia społecznego, ma przede wszystkim służyć pokrzepieniu serc, ma wielkim głosem wołać: sursum corda! N a przekór wątpiącym i zrozpaczonym, wszystkim hamulcom życia narodowego, Powszechna Wystawa Krajowa ma wykazać bezcenne siły twórcze narodu, jego zdolność do największych wysiłków, jego zmysł organizacyjny coraz doskonalszy i płodność ducha niezwykłą. U obywateli przenikniętych dostatecznie ideą państwa polskiego, ma pogłębić szacunek dla zdolności narodu polskiego i wiarę w jego siły gospodarcze, wiążąc ich mocniej z państwowością polską. Ma wzbudzić u obcych zaufanie, że zdolni jesteśmy na równi z innymi narodami do współpracy około postępu ludzkości. Ma cudzoziemcom dać sposobność do bliższego poznania kraju, jego zabytków historycznych i piękności krajobrazu, włączając Polskę w krąg ich zainteresowania się turystycznego. Ma wreszcie podtrzymać i zacieśnić węzły kulturalne i ekonomiczne z rodakami rozpierzchłymi z konieczności życiowej po wszem świecie, po Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych Ameryki, Brazylii, Chinach - i dać "wszystkim możność poznania się wzajemnego, uścisku bratniego i szcze Tadeusz Świtałarego padania sobie ręki do dalszej zgodnej współpracy około rozwoJu sił intelektualnych i materialnych narodu polskiego. "A poznanie to ma nastąpić właśnie w Poznaniu, który szczęśliwy jest, że może tym samym być sercem Polski i obrazem zupełnego zjednoczenia się duchowego wszystkich Polaków, skądkolwiek jest ich ród. Stolica Wielkopolski dumną jest, że mogła postawić w zgodnym wysiłku z najlepszymi mózgami wszystkich dzielnic Powszechną Wystawę Krajową, jako akt wdzięczności za wyzwolenie narodu polskiego, jako żywy pomnik jedności narodowej, jako ślubowanie uroczyste: WSzYstko dla Ciebie, umiłowana Polsko! ..Polska dzisiejsza w skromnych jeszcze chadza szatach. Toteż i Powszechna Wystawa Krajowa nie lśni przepychem, nie 'mieści się w pałacach, lecz w prostych konturami halach. Jest dostosowana do sił ekonomicznych narodu polskiego i w tym tkwi nadzieja jej powodzenia. Jest pełnym odbiciem współczesnego życia polskiego i w tym jest zadowolenie twórców, których imię jest milion i którzy wszyscy radują się dziełem dokonanym, jako dziełem dobrym i pożytecznym. "Szczęśliwi jesteśmy, że w dniu otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej możemy powitać najczcigodniejszego pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, dostojnych przedstawicieli najwyższych władz cywilnych, duchownych i wojskowych oraz czcigodnych posłów państw zagranicznych, z Jego Eminencją nuncjuszem papieskim na czele. .,Obraz historyczny: głowa państwa, prymas Polski, członkowie rządu," Sejmu i Senatu, przemysłowcy i rolnicy, mieszczanie i włościanie - wszystkie stany zebrały się w tej sali, ażeby w dziesięciolecie niepodległości narodu oddać hołd pracy polskiej, pełni świadomości, że tylko pracą wytężoną wykuje sobie naród polski lepszą przyszłość. ..Oby dzień dzisiejszy, który zespolił tylu wybitnych i zasłużonych pracowników o jednej myśli i w zgodnym tętnie serc, był trwałym obrazem przyszłej Polski, potężnej pracą i szczęśliwej jednością". Każdy mąż stanu, studiując to przemówienie Ratajskiego jeszcze dzisiaj, po sześćdziesięciu latach przyzna, iż nie utraciły one nic na aktualności, a niektóre fragmenty mają wartość nie przemijającą. Teraz głos zabrał Stanisław Wachowiak; to co powiedział - było sprawozdaniem z trzydziestomiesięcznej działalności zarządu i dyrekcji Pewuki. .,Kiedy pan Prezydent przyjmował protektorat nad Powszechną Wystawą Krajową - oświadczył, iż czyni to dlatego, że ma zaufanie do ludzi, którzy Wystawę organizują - przypomniał Wachowiak. Stajemy więc dzisiaj przed Tobą Panie Prezydencie, aby spłacić ten dług moralny, jaki wobec Ciebie zaciągnęliśmy". Kiedy przed mikrofonem stanął Ignacy Mościcki wszyscy podnieśli się z miejsc i wysłuchali przemówienia stojąc. Przemówienie powitalne w dniu otwarcia Pewuki wygłasza Cyryl Ratajski "DzisTejsza uroczystość otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej dla uczczenia dziesięciolecia niepodległości - powiedział na wstępie prezydent - przejmuje mnie głęboką i szczerą radością. Stoimy wobec wykończonego dzieła, będącego owocem zgodnych wysiłków jego inicjatorów, Rządu i całego Narodu, aby podziwiać dorobek gospodarczy i kulturalny całej Polski. "Hołdem pracy nazwali to dzieło inicjatorowie słusznie uważając, że uczczenie pracy, jako największej wartości narodu, jest najlepszym sposobem uczczenia dziesięcioletniej rocznicy niepodległości. "Dzieło to wielkie i użyteczne, jest jednak przede wszystkim wymownym świadectwem inicjatywy i niezmordowanej pracy jej twórców, pana prezesa Rady Głównej i prezydenta miasta Poznania Ratajskiego Tadeusz Świtałaoraz prezesa zarządu i dyrektora naczelnego dra Wachowiaka, którzy z początkiem 1927 r. podjęli śmiałą myśl uczczenia dziesięciolecia niepodległości za pomocą tej rewii dorobku gospodarczego i kulturalnego Polski. ,.1 gdy wtedy rozwinęli przede mną śmiałe plany, gdy widziałem ich młodzieńczy zapał i entuzjazm a z drugiej strony mądre przewidywania wszystkich naj drobniej szych trudności i możliwości, nabrałem głębokiego przekonania, że ci ludzie dokonają podjętego dzieła i dokonają go dobrze. "Gdy w okresie następnych dwóch lat jeszcze kilkakrotnie otrzymywałem wyczerpujące informacje o przebiegu prac i gdy następnie na miejscu je przed rokiem zwiedziłem, przekonanie moje zamieniło się w głęboką pewność, i oto dziś stojąc u wrót polskiej Wystawy Krajowej, patrząc na dziesiątki hektarów zabudowanej powierzchni i na całą celową i rozumną organizację, jestem spokojny, że nie tylko nie doznam rozczarowania, lecz że w niejednym rzeczywistość przewyższy nasze oczekiwania. "Obok celowej i nadludzkiej nieraz pracy inicjatorów i ich pracowników, walnie przyczynił się do powstania tego dzieła Rząd, który od początku okazał jak największe zrozumienie i poparcie dla Powszechnej Wystawy Krajowej i we wszystkich resortach jak naj intensywniej szej udzielił pcmccy, wszelkie poczynił ułatwienia, a nadto sam wziął wybitny udział w Wystawie z pokaźnym dorobkiem pracy państwowej. "Również na apel inicjatorów Wystawy odpowiedział cały naród, odpowiedziały wszystkie zawody i stany; niesiono przez szereg miesięcy na Powszechną Wystawę Krajową wszystko, co Polska miała najlepszego. Przebogate skarby ziemi, wydobyte ręką polskiego górnika, wyroby przemysłu i rzemiosła, plony ziemi zebrane spracowaną dłonią rolnika, wielki dorobek kulturalny i umysłowy. Jeżeli samo dzieło Powszechnej Wystawy Krajowej jest wymownym przykładem, czego może dokonać skoncentrowany wysiłek i wola oraz zmysł organizacyjny, to z drugiej strony treść tych setek pawilonów pozwoli nam uzyskać głęboki wgląd w szarą, codzienną pracę całego narodu, pozwoli nam docenić wielkość bogactw tą pracą wytworzonych, a zarazem zdać sobie sprawę z tych wszystkich braków i zaniedbań, których naprawienie musi być naszym przy* kazem i hasłem na najbliższą przyszłość. Największą bowiem wartością narodu jest zdolność i zamiłowanie do pracy, gdyż tylko praca umożliwia wykorzystanie bogactw naturalnych, zapewnia dobrobyt, spokój wewnętrzny, ułatwia najwyższe napięcie twórczości umysłowej. "Wystawiony przed nami dorobek pracy polskiej - dorobek wielki, umocni w szerokich masach szacunek dla rodzimej produkcji, stanie się potężną dźwignią zwiększenia jej tempa, stanie się dla młodego pokolenia najlepszą szkołą poszanowania pracy i jej zrozumienia. Ignacy Mościcki "Nie jest przypadkieim, że mIejSCem Powszechnej Wystawy Krajowej jest właśnie Poznań, stolica prastarej Wielkopolski. Od naj dawniej szych czasów ziemia ta przodowała w twórczej pracy państwowej, w okresie niewoli hartowała na stal charaktery, dając niezłomny odpór wszelkim zaborczym zakusom, samorzutnie zrzuciła z siebie jarzmo niewoli i dzisiaj, po dziesięciu latach, słusznie przypada jej w udziale ten zaszczyt, że stała się sercem całej Polski a nazwa jej stolicy, dzięki umiejętnej propagandzie wystawowej, jest znana całemu światu. "Otwierając Powszechną Wystawę Krajową, składam jej twórcom, panu prezydentowi Poznania Ratajskiemu i panu drowi Wachowiakowi, wyrazy uznania i podzięki za to wielkie i użyteczne dzieło oraz najserdeczniejsze życzenia, ażeby spełniło ono wszystkie ich oczekiwania i stało się tym, czym je mieć pragnęli: wielkim przeglądem dorobku gospodarczego i kulturalnego całego narodu oraz widomym symbolem jego zjednoczenia". Była godzina 10.45. Sądzę, iż przemówienie Mościckiego - ascetyczne i bezbarwne - zawiodło oczekiwania Poznaniaków, żyjących od dawna w euforii wystawowej. Do rozczarowanych należał zapewne także Wachowiak; nie wypadało jednak tego demonstrować. Stąd też relacjonował dalej: . . . . .zerwała się burza oklasków i okrzyków na cześć głowy państwa, poczem orkiestra odegrała hymn narodowy. Kiedy umilkły jego tony, cztery fanfary obwieściły, że za chwilę dokona pan Prezydent Rzp1itej otwarcia Wystawy. Przy dźwiękach Poloneza przeszedł pan Prezydent do ogromnych drzwi Pałacu Włókienniczego i przeciął symboliczną wstęgę, aby wejść do przecudnie wystrojonego i oświetlonego Pałacu Włókiennictwa, gdzie huczały wszystkie maszyny, jakie zostały tam ustaWIone. "Pan Prezydent, mimo ulewnego deszczu, przechodził z pawilonu do pawilonu, interesując się żywo niezliczoną ilością stoisk i eksponatów. Za nim podążyli wszyscy dostojnicy. Na przepięknym dziedzińcu «A» wy Tadeusz Świtała Moment otwarcia Pewuki u Ir wejścia do Pałacu WłókienInictwa. Ig. Mościcki przecina wstęgę. Z lewej stoją: adiutant prezydenta; dyrektor administracyjny Pewuki Tadeusz Szczurkiewicz; Cyryl Rataj ski Wnętrze Hali Ciężkiego Przemysłu. Okładka "Ilustracji Wielkopolskiej" R. 1929, nr 41 -. iHiiiiS Aleja Kasprowicza - główna droga Wystawy Rolniczej na Terenie "E" Pewuki puścił pan Prezydent gołębia pocztowego, co było hasłem do wylotu kilkuset gołębi z wieścią o otwarciu Wystawy. "Zwiedziwszy uprzednio Pawilon Chemiczny i Elektrotechniczny, przeszedł pan Prezydent do Pawilonu Papierniczego, poczem do Pawilonu Miasta Lwowa; następnie przez Wieżę Górnośląską do Pałacu Przemysłu Metalowego, skąd oczekiwali dostojnego gościa prezesi poszczególnych grup przemysłowych, dyrektorzy hut i kopalń śląskich oraz inżynierowie, którzy urządzali wnętrze tego- Pałacu. "Z Hali Przemysłu Ciężkiego udał się pan Prezydent do Hali Przemysłu Naftowego, a potem z pawilonu Fabryki Samochodów «Ursus» do Pawilonu «Lilpop, Rau i Loewenstein». Dalej przeszedł do wystawionych dzwonów, między którymi znajdował się dzwon przeznaczony dla kościoła Opatrzności w Warszawie. W tej chwili zahuczały wszystkie dzwony na terenie Wystawy, obwieszczając miastu, że Wystawa została otwarta. "Na tym zakończył pan Prezydent oglądanie Terenu <