ANDRZEJ ZARZYCKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.01/03 R.57 Nr1

Czas czytania: ok. 48 min.

CYRYL RATAJSKI (1875 - 1942)

Część pierwsza

Cyryl Ratajski należał do tych niezwykłych osób, które potrafią znaleźć czynniki wyzwalające twórcze działania tam, gdzie nikt inny ich nie znał i nie potrafił wykorzystać. Takimi ludźmi II Rzeczypospolitej byli Władysław Grabski i Eugeniusz Kwiatkowski. Bez wątpienia dostrzegł tęi O-p4ii -€****

Fotografia Cyryla Ratajskiego & 1 opublikowana w "Ilustracji", B. 1927, nr 18 (30 IV 1927) z faximile tej treści: Szczęśli- *Ąh wy, kto tworzy dla potomnych, ciesząc się zaufaniem współczesnychcĄ

CifAAĄC

? Ą tAjftJItJ-t**

'MJt4* MjZ

Andrzej Zarzyckil Inne wartościowe cechy oraz zasługi Ratajskiego dla Poznania Ignacy J. Paderewski, pisząc doń w jednym z listów: "dzięki Panu urząd ten [tj. prezydenta miasta - A.Z.] stał się u nas jednym z najwyższych" \ Nie był to tylko zwrot grzecznościowy, ani gest kurtuazyjny, stały za tymi słowami lata pracy na stanowisku prezydenta Poznania (1922 -1934) i związany z tym rozwój miasta, które stało się wzorem dla innych ośrodków miejskich w Polsce. Ten najbardziej twórczy okres w życiu Ra, tajskiego poprzedziła działalność na Górnym Sląsku, a zakończyła bohaterska postawa we wrześniu 1939 r. i w latach 1940 - 1942 w Warszawie, gdzie sprawował funkcję pierwszego Delegata Rządu RP na Kraj. Przez wiele lat nazwisko Ratajskiego było świadomie przemilczane, próbowano nawet dyskredytować jego rolę w dziejach Poznania i Polski. Jednym z przykładów tego była min. reakcja ówczesnych władz miasta na fakt potajemnego sprowadzenia prochów Ratajskiego z warszawskich Powązek na Cmentarz Zasłużonych na Wzgórzu Sw. Wojciecha (1962). Nie pozwolono na wydrukowanie nekrologu w lokalnej prasie, a nawet zabroniono wygłoszenia mowy żałobnej nad grobem honorowego obywatela miasta. Dopiero po roku 1980 zaczęto przywracać, w szerszym wymiarze, jego postać społecznej pamięci poprzez coraz liczniejsze publikacje i odsłonięcie dwóch tablic pamiątkowych (dnia 8 listopada 1982 r. w Warszawie przy ul. Filtrowej 7, na budynku, w którym zmarł, i 6 lipca 1984 r. w Poznaniu, w miejscu, gdzie mieszkał jako prezydent miasta)2. Także 16 listopada 1985 r. imię Ratajskiego przyjął Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Luboniu (wcześniej jego działalność turystyczną uhonorował Franciszek Jaśkowiak przez nazwanie jednego ze szlaków w Wielkopolskim Parku Narodowym jego imieniem). Istniejącą od 1970 r. ulicę Cyryla Ratajskiego na Podolanach trudno uznać zią godne uczczenie jego pamięci; właściwe wydaje się przywrócenie nazwy pi. Cyryla Ratajskiego obecnemu pi. Młodej Gwardii.

DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ

Cyryl Rataj ski nie był Posnanieae natus. Urodził się w środę, dnia 3 marca 1875 r., we wsi Zalesie Wielkie koło Gostynia, w rodzinie chłopskiej Wojciecha i Te o fili Ratajskich. W momencie swego ślubu (1 VII

1 List 1. J. Paderewskiego do C. Ratajskiego (30 IV 1934 r.). Dokument ze zbiorów rodziny Ratajskich. Kopia w zbiorach autora. 2 Pierwszą z tablic ufundowała Naczelna Rada Adwokacka, a drugą Miejski Obywatelski Komitet Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa w Poznaniu, który przejął inicjatywę w tej sprawie od byłych żołnierzy 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Podano przy tym błędne daty zamieszkania Ratajskiego - w latach 1923-1939 zamiast 1923 -1934 i rok rozpoczęcia prezydentury - 1923 zamiast 1922.

Tablica pamiątkowa znajduje się także w holu Muzeum Literackiego Henryka Sienkiewicza. Nazwisko Ratajskiego związane jest jedynie z historią zabytkowej kamieniczki.

Paweł Filipowski (1802 - 1879) dziadek Cyryla Ratajskiego, uczestnik Powstania Listopadowego. Fotografia ze zbiorów Adama Białobłoakiego i Bożeny Burzyńskiej

1873) rodzice służyli we dworze.

Dwudziestoczteroletnia Teofila miała już nieślubne dziecko - Władysława (ur. 28 V 1873), zapewne syna Wojciecha, liczącego wówczas trzydzieści siedem lat. W chwili zaś urodzin Cyryla, ojciec był już karczmarzem 3 . Przemożny wpływ na wychowanie syna miała matka, z domu Filipowska, wywodząca się ze zubożałej szlachty. Jej ojciec - ekonom Paweł Filipowski należał do ludzi o sporej odwadze cywilnej i pełnej świadomości narodowej. W 1830 r. walczył o Polskę w powstaniu listopadowym, za co odcierpiał kilka miesięcy w pruskich więzieniach. Teofila przekazywała synowi tradycje walk niepodległościowych, katolickiej wiary, świadomość polskości. Ojciec bowiem, osoba przedsiębiorcza i obrotna, zmarł już w roku 1879, w wieku czterdziestu trzech lat, osierocając sześcioletniego Władysława i czteroletniego Cyryla. Matka wraz z synami przeniosła się do Poznania i w 1882 r. powtórnie wyszła za mąż za rzemieślnika-stolarza Jana Drygasa. Z małżeństwa tego urodziło się czworo dzieci. Zmarła w dniu 6 lutego 1935 r. w Poznaniu. C. Ratajski rozpoczął w 1882 r. naukę w miejskiej szkole elementarnej, a od kwietnia 1896 r. uczęszczał do miejskiej szkoły średniej. Wyrastał w atmosferze kultur kam pfu, działalności Hakaty, niszczenia kultury polskiej. W latach 1890-1896 uczęszczał do Gimnazjum Sw. Marii Magdaleny. Należał wówczas do zakonspirowanej organizacji: Towarzystwa Tomasza Zana. Wiele zebrań Towarzystwa odbywało się w mieszkaniu jego rodziców na Garbarach. Towarzystwo skupiało uwagę na pracy samokształceniowej i samo wychowawczej. Koncentrowało się na kształceniu charakteru, wyrobieniu samodyscypliny, silnej woli i ducha solidarnoścj. Poznawano zakazaną literaturę polską, uczono się historii i geografli ojczystej, urządzano potajemne spotkania dla uczczenia wielkich rocz

3 Na podstawie materiałów przechowywanych w Archiwum Archidiecezja1nym w Poznaniu PM 219/14, nr 3S, s. 687 oraz będących w posiadaniu rodziny Ratajskiego: Elżbiety Janiak z domu Drygas, Adama Białobłockiego ii Sławy ZolI.

Andrzej ZarzYcki

nic narodowych. Jedno z takich spotkań wspominał Ratajski: "W pamiętnym dniu 29 listopada, przypominającym nam [. . .] niezatarte w duszy naszej wieczory, kiedy w ciszy, ukryciu święciliśmy uroczystość powstańczą, ślubując ojczyźnie wierność dozgonną" 4. Lata gimnazjalne całkowicie ugruntowały w nim poczucie tożsamości narodowej, wyrobiły siłę woli, pracowitość i upór w dążeniu do celu. Sytuacja materialna matki i ojczyma zmuszała go do udzielania korepetycji; został też stypendystą Towarzystwa Naukowej Pomocy im. Karola Marcinkowskiego. W 1894 r. C. Ratajski przebywał wraz z innymi "gośćmi wielkopolskimi" na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości (9 III 1896) wybrał pnawo i od dnia 21 kwietnia 1896 r. do 7 marca 1899 r. studiował na Wydziale Prawniczym w Uniwersytecie Berlińskim 5 . Należał do zdolnych studentów; jego zainteresowania były szerokie, uczęszczał im. in. ma wykłady z dziejów literatury polskiej prof. Aleksandra Brucknera. W Berlinie Rataj ski zetknął się Z młodzieżą z całej Polski, reprezentującą różne kierunki ideowo-polityczne: klerykalny, socjaldemokratyczny i narodowo-ndemokratyczny. Idee tego ostatniego, wówczas jeszcze radykalne i demokratyczne - z hasłami pracy dla ludu, solidaryzmu, niepodległości Polski, a nawet częściową krytyką ziemiaństwa i burżuazji - odpowiadały Ratajskiemu najbardziej i krystalizowały jego oblicze światopoglądowe. W 1898 r. wziął udział w zjeździe polskiej młodzieży akademickiej - "w podziemiach Warszawy" - przybyłej z Krakowa, Lwowa, Wiednia, Paryża, Zurychu, Moskwy, Petersburga i Berlina na uroczystość odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu "milczącym gestem Henryka Sienkiewicza" 6. Notabene do uczestnictwa w tym odsłonięciu wzywał robotników działacz Polskiej Partii Socjalistycznej Józef Piłsudski.

Ratajski działał też na niwie społecznej, jako aktywny członek, a niebawem prezes Towarzystwa Naukowego Polaków w Berlinie. Pobyt w tym mieście zakończył w dniu 2 marca 1900 r., po złożeniu egzaminu referendarskiego przy Trybunale Berlińskim. Następnie udał się do N aumburga, gdzie pracował jako referendarz sądowy w okręgu tegoż. Sądu Nadziemskiego. Odbył również praktykę sądową w Kembergu, Torgawie i Halle. W okresie tym, oprócz doskonalenia się w zawodzie, odnosił sukcesy w tenisie, otrzymał nawet medal z napisem: Geniuszowi tenisa.

4 C. R a t aj s ki: Mowy 1922 - 1928. Poznań 1929, s. 118 -119.

5 C. Ratajski nie był wzorowym uczniem w gimnazjum. Na świadectwie dojrzałości figurują noty jedynie dość dobre. Dokument ze zbiorów rodziny Ratajskich. Kopia w zbiorach autora. Archiwum Humbo1dt- Universitat w Berlinie, Album nr 2.813/96.

6 C. R a t aj s ki: Moje wspomnienia: pierwsze i ostatnie. "Polonia" nr 5331, 20 VIII 1938 r.

Podczas rocznej służby wojskowej w 5. Pułku Artylerii Ciężkiej w Poznaniu (1900 - 1901) dosłużył się rangi feldfebla. Pogłębiał też nadal swą wiedzę prawniczą. Dnia 9 listopada 1905 r.

złożył egzamin asesorski (sędziowski) w Ministerstwie Sprawiedliwości w Berlinie i zaczął zastępować adwokatów jako asesor przy sądach poznańskich. ' " · - - - · - .

NA GÓRNYM ŚLĄSKU I W POZNANIU (1906 - 1919)

Samodzielną pracę zawodową Ratajski rozpoczął w Raciborzu na Gór, nym Sląsku. Pracował tam od dnia 15 lutego 1906 r. (wbrew sugestiom miejscowego działacza endeckiego dr. med. Józefa Rostka) jako adwokat przy Sądzie Ziemiańskim w Raciborzu, prowadząc kancelarię adwokacką. W okresie tym trwała rywalizacja między niemiecką partią katolicką "Centrum" i współpracującą z nią gazetą polską "Katolik" Adama Napieraiskiego a Wojciechem Korfantym, reprezentującym endecję. Ten ostatni dążył do wyzwolenia ludności polskiej spod wpływów "Centrum". Ratajski trafił na odbywającą się kampanię wyborczą, do której się włączył. Na czele Polskiego Komitetu Wyborczego stanął J. Rostek, a sekretarzem został właśnie adwokat Ratajski. W programie wyborczym, kreślącym zadania dla posłów polskich w parlamencie Rzeszy, były postulaty: "obrony narodowości, walki o wprowadzenie języka ojczystego do kościoła, szkoły i urzędów, obrony ludu pracującego przed krzywdami wyrządzanymi mu przez panów i urzędników" 7. Mimo przegrania wyborów, te i następne akcje wiecowe, w których uczestniczył w latach 1907 - 1908, upolityczniły i wzmocniły narodową tożsamość ludu górnośląskiego. Na wielkim wiecu endeckim (19 XII 1908) w Stawiskach pod Rybnikiem potępiono ugodową politykę "katolikowców" A. Napieraiskiego i broniono czołowego działacza endecji zaboru pruskiego W. Korfantego. Wśród organizatorów wiecu znalazł się także Rataj ski, choć głównymi jego przywódcami byli Rostek i Zygmunt Seyda. Założono na nim Polskie Towarzystwo Demokratyczne - legalną, składową część endecji w zabo, rze pruskim. Rataj ski, jako przedstawiciel Sląska, wszedł wraz z W. Korfantym do Rady Głównej, dołączając w ten sposób do kierowniczego gremium endeckich działaczy w zaborze pruskim. Tymczasem czekała wszystkich endeków niemiła niespodzianka, Korfanty bowiem, który dotychczas zwalczał ugodową politykę NapieraIskiego, przeszedł na jego stronę. Przeciw niemu utworzyła się opozycja byłych* kolegów, łącznie z Ratajskim. Powołała ona m. in. wychodzącą w Katowicach od 11 lutego 1911 r. "Gazetę Ludową". Ratajski podpisał wraz

7 J. G r u s z k a : Polski Ośrodek Narodowy w Raciborzu do roku 1918. Wro-> cław- Warszawa- Kraków 1970, s. 121 i nast.

Andrzej Zarzycki

z innymi, w imieniu założycieli, ulotkę informującą o powstaniu i progra, '>. mie nowego pisma. Czytamy w niej: "Swiadomi jesteśmy tego, że wszędzie, tym bardziej w naszych trudnych warunkach, niebezpieczeństwem 7 jest jednostronne kierownictwo polityczne, które nie potrzebuje się liczyć ze zdaniem i sądem rodaków o innych przekonaniach politycznych. JednoJ stronne kierownictwo polityczne, nie słysząc publicznej rzeczowej krytyki tych co odmiennego są zadania, traci styczność myślową z całością społeczeństwa i uprawia politykę, która nie jest wyrazem całego społeczeńt " 8 S wa .

Zaabsorbowany walką polityczną, znalazł też Rataj ski czas na inne formy działalności, przyczyniające się do wytrącenia kolejnych atutów , z rąk Prusaków w walce o Sląsk. Zaliczyć do nich należy udział w pracach Towarzystwa Czytelni Ludowych oraz przy tworzeniu polskiego , ruchu turystycznego w Beskidzie Sląskim, opanowanym przez "Beskidenverein". Był m. in. założycielem Polskiego Towarzystwa Turystycznego "Beskid" z siedzibą w Cieszynie i jego pierwszym prezesem (1910)8. Towarzystwu temu podarował zakupiony za własne pieniądze szczyt góry Ropiczlki, na którym stanęło, pierwsze w tych stronach polskie schronisko (1913). Przyczynił się też do budowy tam polskiego domu narodowego "Strzecha", istniejącego do chwili obecnej.

, Będąc na Sląsku, Rataj ski założył rodzinę. Dnia 15 lutego 1908 r.

w kościele Sw. Marcina w Poznaniu poślubił o dziesięć lat od siebie młodszą Stanisławę May, córkę dra Romana Maya, znanego patrioty i założyciela fabryki nawozów fosforowych w Starołęce. Niebawem (28 XI 1908) w Raciborzu urodził się ich pierwszy syn, Ziemowit. Znamienne to imię nie podobało się władzom pruskim. Ratajski wytoczył jednak proces sądowy, który wygrał. A w 1912 r" już w Poznaniu, przyszedł na świat drugi syn - Kordian. Zginął on w 1944 r. w Warszawie. , Pobyt na Sląsku Rataj ski zakończył w marcu 1911 r. Powrócił, po pięciu latach owocnej i twórczej pracy, do Poznania. I chociaż w kwietniu 1911 r. zapisał się na listę adwokatów przy Sądzie Ziemskim w Poznaniu - a był członkiem Izby Adwokackiej do dnia 16 czerwca 1919 r. - nie wykonywał praktyki sądowej la. Został współwłaścicielem przedsiębior

8 E. S z r a m e k: Dr med. Józef Rostek. Katowice 1930, s. 21 -22.

9 Z relacji syna Ziemowita wynika, iż ojciec był zauroczony beskidzkim krajobrazem. Lubił zwłaszcza wycieczki w góry; zdobył chyba wszystkie szczyty Tatr. Kilkakrotnie przebywał na Snieżce.

"> Własnoręcznie napisany życiorys C. Ratajskiego, Poznań 23 marca 1922 r.

Kopia w zbiorach autora. Archiwum Państwowe Poznań, Akta M. Poznania, sygn.

237 k. 125; Pismo przewodniczącego Wydziału Izby Adwokackiej do prezydenta Cyryla Ratajskiego (27 IX 1926). Wbrew twierdzeniom autorów różnych publikacji, Rataj ski nie otworzył już kancelarii adwokackiej. Przy pi. Wilhelma 17 (pi. Wolności) znajdowała się siedziba firmy dra Romana Maya, w której urzędowałstwa teścia. Był teraz człowiekiem zamożnym. Interesy nIe pochłaniały go jednak na tyle, aby nie włączyć się w wir prac politycznych i społecznych. Mając duże doświadczenie turystyczne, założył wraz z Bernardem Chrzanowskim i innymi Towarzystwo Krajoznawcze w Poznaniu (17 VI 1913). Wiceprezesował mu przez wiele lat, zostając w. 1922 r. członkiem honorowym. Towarzystwo zasięgiem swego działania obejmowało wówczas - jak to określono w statucie - ziemie polskie tymczasowo (!) wchodzące w skład państwa pruskiego: Wielkopolskę, Śląsk, Pomorze, Prusy Zachodnie i Wschodnie. Towarzystwo wydawało własnym sumptem prze- , wodniki, m.in. po Strzelnie i Kruszwicy, z mapą okolic Gopła, organizowało odczyty i wycieczki po Poznaniu oraz okolicach. Ratajski osobiście prowadził wycieczki: na otwarcie schroniska na Ropiczce, nad morzem do Karwi - miała ona na celu budzenie ducha polskiego wśród Kaszubów, którym rozdawano broszurki polskie - i jeszcze w maju 1914 r. do Wilna. Na walnym zebraniu Towarzystwa (3 VI 1914) w sali Domu Królowej Jadwigi, Ratajski zaproponował utworzenie Sekcji Miłośników Miasta Poznania, kładąc w ten sposób podwaliny pod powstałe później Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania. Kiedy w sierpniu 1914 r. wybuchła I wojna światowa - wypadki nie zaskoczyły Ratajskiego. Znał częściowo niemieckie plany działania: "Już w czasie ostatnich dni przed wybuchem wojny dowiedziałem się na konferencji gospodarczej w Berlinie, że plan niemiecki zasadza się na koncentracji potęgi militarnej Niemiec do uderzenia na Francję". Obowiązek służby w armii niemieckiej ominął go dzięki własnym staraniom, aby: "przydać się do wewnętrznych robót narodowych", które kontynuował pod auspicjami endecji (Narodowej Demokracji), stając się ok. roku 1916 członkiem tajnej Ligi Narodowej. Ratajski z uwagą śledził operacje wojenne. Po latach napisał: "Poznań wewnętrznie miał opinię jednolitą, wszyscy pragnęli bez odczucia różnicy klęski niemieckiej, wierzyli w nią; bo wiedzieli, że zwycięstwo Niemiec byłoby równoznaczne z wyniszczeniem nas w Wielkopolsce [. . .] oraz utworzeniem jakiegoś «Reichslandu» Warszawy i okolic" ".

W listopadzie 1918 f., w toku formowania się struktury Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, został szefem Wydziału Przemysłowo-Handlowego Komisariatu. Podczas Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 był poza krajem. Został wówczas upełnomocniony przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej do wzięcia udziału w delegacji udającej się z ramienia rządu warszawskiego do państw koalicyjnych, w celu nawiązania stosunków

11 C. R a t aj s ki: Wśród inteligencji poznańskiej. Z cyklu: Gwiazdka przed 20 laty. "Kurier Poznański" f. 1934, nr 585.

Andrzej Zarzyckihandlowych I2. Przebywał w styczniu 1919 r. w Szwajcarii, Francji i Anglii z misją do Komitetu Narodowego Polskiego. Kontaktował się, wraz ze Stanisławem Grabskim, podczas konferencji wersalskiej z Romanem Dmowskim w Paryżu, informując go o ogólnej sytuacji w zaborze pruskim. Po powrocie do Poznania 15 lutego 1919 r., objął kierownictwo Wydziału Handlu, Przemysłu i Komunikacji w Komisariacie, a od 19 lipca funkcję zastępcy komisarza i szefa Wydziału Politycznego. Jednocześnie w okresie tym pełnił funkcje dyrektora spółki akcyjnej Fabryki Chemicznej im. dra R. Maya (1 VIII 1919 - 25 IV 1922) i sekretarza generalnego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (1918 - 1920). W późniejszych latach był jego podskarbim (1920 - 1937) - zasilając dość znacznie z własnych funduszy kasę Towarzystwa. W roku 1925 został członkiem honorowym Towarzystwa. Zrozumiała więc była dla niego idea utworzenia uniwersytetu w Poznaniu, którą gorąco popierał. Zajmując dość eksponowane stanowisko w Komisariacie Naczelnej Rady Ludowej, już w grudniu 1918 r. na jednym z jej posiedzeń apelował o jak najszybsze otwarcie uczelni. Wspomagał w tym bliskiego sobie, pierwszego rektora Uniwer, sytetu Heliodora Swięcickiego. Należał do hojnych ofiarodawców na rzecz Uniwersytetu, o który dbał też i później, będąc już włodarzem Poznania.

PIERWSZY OKRES DZIAŁALNOŚCI PREZYDENCKIEJ (1922 - 1924)

Przedwczesna śmierć pierwszego prezydenta Poznania w odrodzonej Polsce, Jarosława Drwęskiego (14 IX 1921), zresztą ikolegi Ratajskiego z lat gimnazjalnych i studiów, skłoniła Radę Miejską do rozpisania konkursu na wakujące stanowisko. Z pięciu złożonych ofert nie skorzystano. Na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 22 marca 1922 r. wybrano jednomyślnie prezydentem na lat dwanaście Cyryla Ratajskiego 1s . Przyjmując urząd w dniu 26 kwietnia 1922 r., nowy prezydent powiedział: "Przywiodła mnie na to miejsce miłość miasta, w którym się wychowałem i z którym mnie łączą najtkliwsze wspomnienia z lat dziecinnych i młodzieńczych [. ..] Od dawna marzyłem o tym, aby miastu przysłużyć się czemkolwiek [. ..] Obejmując urząd prezydenta pragnę oddać życie swoje miastu w zupełności, nie mam innych ambicji ponad tę jedną, aby pozostawić dobrą u potomnych pamięć. Jedno wiem tylko: gdy pierwszy prezydent miasta był z konieczności jego żywicielem, drugi

12 Zaświadczenie wydane przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej dla C. Ratajskiego (23 XII 1918). Kopia w zbiorach autora. 13 W tajnym głosowaniu, ma ogólną liczbę 45 kartek, ,na nazwisko Ratajskiego oddano 44 oraz jedną pustą. Wypis z protokołu Rady Miejskiej (22 III 1922), Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta m. Poznania, sygn. 266, k. 198, wybór prezydenta miasta 1870 - 1934musi być jego budowniczym" ". Tak w istocie się stało, tym słowom przez przeszło dwanaście lat swojej prezydentury był wierny. Pomimo trudnej sytuacji gospodarczej, w warunkach szalejącej inflacji, uniemożliwiającej racjonalną gospodarkę miejską, Rataj ski zapoczątkował dzięki swej pomysłowości i energii rozbudowę miasta. Potrafił zainteresować problemami miejskimi oraz zarazić swoją inicjatywą i optymizmem, wbrew ciężkim warunkom, mieszkańców Poznania i nie tylko. Już w listopadzie 1922 r. Ratajski zwołał zebranie członków Magistratu i Rady Miejskiej oraz nowo wybranych posłów i senatorów w celu zaznajomienia ich z najpilniejszymi potrzebami miasta w dziedzinie ustawodawczej. Sam wygłosił referat o kierunkach rozbudowy Poznania. Wcześniej, na posiedzeniu Rady w lipcu 1922 r., przedstawiając kierunki polityki finansowej, słusznie proponował zwiększenie nakładów inwestycyjnych, widząc w tym jedyną drogę rozwoju Poznania. Zażądał też zmiany w aktualnej polityce podatkowej i podwyższenia podatków, obciążających warstwy zamożne, zyskując aprobatę radnych. Wykorzystując pobyt ówczesnego premiera Władysława" Sikorskiego w 1923 r. w Poznaniu, nie omieszkał podjąć tematyki miejskiej. Witając go w Złotej Sali Ratusza, stwierdził: "polskie ciała ustawodawcze nie zajęły się miastem w mierze takiej na jaką zasługiwałoby r. ..] Nie mając własnych podwalin finansowych, miasta nasze skazane są na dotacje państwowe a z konieczności z nich zatracają swoją samodzielność i żywotność [...] Miejski inteligent, miejski robotnik i rzemieślnik to są stany w zachodniej Polsce najwięcej upośledzone" 15. Dzięki staraniom Ratajskiego, które zyskały poparcie Sikorskiego, zniesiono liczne fortyfikacje pruskie, a tereny forteczne na prawym brzegu Warty przeszły na własność miasta. Zmieniło to kierunek rozwoju Poznania z zachodniego, preferowanego przez władze pruskie, na wschodni. W dalszym etapie, dążąc do rozszerzenia terytorium i władzy miasta, spowodował przyłączenie do Poznania w 1925 r. gmin podmiejskich: Głównej, Komandorii, Rataj, Starołęki Małej, Dębca, Winiar i obszaru dworskiego Naramowice. Poszerzając tym samym dwukrotnie obszar miasta, z 3405 ha do 6735 ha, i stawiając je na czwartym miejscu co do wielkości w Polsce, po Warszawie, Łodzi i Lwowie. W okresie tym rozpoczęto też rozbudowę gospodarki komunalnej, budowę wodociągów miejskich na Dębcu i Dębinie, nowych hal targowych. Wykupiono z rąk niemieckich akcje Poznańskiej Kolei Elektrycznej i podjęto modernizację sieci tramwajowej. Od 1923 r. przystąpiono do

11 C. Ra t aj s ki, Mowy 1922 - 1928, op. cit., s. 2 - 5.

15 Tamże, s. 36 - 38.

Andrzej ZarzYcki

budowy mieszkań komunalnych, lecz w ciągu tych dwóch lat prezydentury Ratajskiego stanęły tylko cztery domy (127 mieszkań). Potrzeby mieszkaniowe były większe, problem ten istniał ciągle, podobnie »jak kwestia bezrobocia. Ratajski uruchamiał w związku z tym rozliczne prace ziemne, dokonując ogroblenia Cybiny od Sródki i Warty, od łąk dębińskich, usuwając groźbę klęski powodzi, która jeszcze w 1924 r. zniszczyła Most Tumski. W kwietniu tego samego roku podjęto decyzję o budowie nowego mostu, a we wrześniu 1925 r. dokonano otwarcia Mostu im. Bolesława Chrobrego i - w okresie późniejszym - dwóch mostów kolejowych. Doceniając znaczenie Warty dla miasta i Polski, Ratajski doprowadził w 1924 r. do powstania Towarzystwa Żeglugi na Warcie. Rozbudowując Poznań, starał się o podniesienie estetycznego, higienicznego i kulturalnego poziomu miasta. Cele te miało wspierać m.in. Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania, założone w dniu 14 grudnia 1922 er. <z inspiracji Ratajskiego i Zygmunta Zaleskiego. Prezydent przystąpił do niego jako członek dożywotni, co wiązało się z płaceniem najwyższych składek rocznych. Nie bez jego też udziału zaczęła ukazywać się od stycznia 1923 r. "Kronika Miasta Poznania", którą wspierał materialnie, tak jak wiele innych wydawnictwo Poznaniu (w tym m.in. pracę Marii Wicherkiewiczowej, Rynek poznański i jego patrycjat. Poznań 1925). Wznowił z dniem 1 listopada 1923 r. "Wieczory Czwartkowe", jako kontynuację spotkań zainicjowanych przez przedwcześnie zmarłego orga, nizatora Uniwersytetu Poznańskiego prof. Heliodora Swięcickiego. Odbywały się one w mieszkaniu służbowym Ratajskiego przy ul. Chopina 3A. Wygłaszali na nich prelekcje m.in. profesorowie Stanisław Grabski i Józef Kostrzewski. Spotkania urozmaicano prezentacjami nowości technicznych i filmów. Dążąc do upiększenia miasta, spowodował przebudowę pi. Wolności, nadając mu reprezentacyjny charakter. Odnowił Bibliotekę Raczyńskich - która zresztą znajdowała się zawsze pod jego życzliwą opieką - m.in.

przeznaczając na jej cele z budżetu duże sumy i eksmitując instytucje, które zajmowały część pomieszczeń Biblioteki. Dobrowolnie, z własnej kieszeni, ufundował pomniki Juliusza Słowackiego i Fryderyka Chopina, nadal istniejące. Podarował Poznaniowi złoty łańcuch - symbol godności prezydenta miasta, wykonany z czystego dukatowego złota o dużej wartości materialnej i artystycznej. Ofiarował wiele portretów: Jana Kasprowicza, Wojciecha Trąmpczyńskiego, Edwarda Raczyńskiego, Ignacego Paderewskiego, które umieszczono w sali posiedzeń Rady Miejskiej w Nowym Ratuszu. Łącznie jego dobrowolne dary na rzecz miasta, od chwili przyjęcia urzędu do dnia 30 czerwca 1923 r. zamykały się niebagatelną kwotą 48 752 000 marek polskich, przy wynagrodzeniu służbowym za ten

<. "okres wynoszącym 38 253 000 marek. Doliczyć jeszcze należyf do tego obraz przedstawiający przyjęcie marszałka Ferdynanda Focha przed Ratuszem w Poznaniu. Wydarzenie to miało miejsce w dniu 8 maja 1923 r. Marszałek Foch, przyjmując defiladę różnych organizacji, w jtym i młodzieży szkolnej, której było bardzo dużo, w pewnym momencie zwrócił się z uwagą do Ratajskiego: - Macie tutaj wiele dzieci.

Na to on odpowiedział: - Staram się, jak mogę 16.

W okresie tym Poznań gościł wiele wybitnych osobistości: prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, premiera Władysława Grabskiego, a w listopadzie 1924 Ignacego Paderewskiego. Przybył on na uroczystość nadania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Poznańskiego. Został serdecznie przyjęty przez Ratajskiego, którego w tym czasie nieoczekiwanie mianowano ministrem spraw wewnętrznych. Po raz pierwszy zetknęli się oni tu, w Poznaniu, i odtąd pozostali bliskimi sobie osobami. O szczególnej przychylności Paderewskiego do Ra+Askiego świadczył następujący fakt: dnia 24 listopada 1924 r. Ratajski odjeżdżał wieczorem do Warszawy, aby objąć urząd ministra; na kilka minut przed odjazdem pociągu pojawił się Paderewski, który złożył mu jeszcze życzenia oraz podziękowania i pociąg ruszył przy dźwiękach ... Warszawianki. Pierwszy, niespełna dwuletni okres prezydentury Ratajskiego, mimo bardzo trudnej sytuacji gospodarczej, nie należał do straconych. Potrafił on przygotować miasto do późniejszego rozwoju poprzez dwukrotne powiększenie jego obszaru, podniesienie stanu gospodarki miejskiej i skupienie większej władzy w rękach samorządu. Osiągnięcia te, będące wynikiem jego dużych zdolności organizacyjnych, trafnych decyzji i twórczego działania, znalazły oddźwięk w Warszawie w sferach rządowych.

MINISTER SPRAW WEWNĘTRZNYCH

Pogłoski o możliwości objęcia przez Ratajskiego teki ministra spraw wewnętrznych w gabinecie W. Grabskiego krążyły po Poznaniu już od 14 listopada 1924 r. Faktycznie, dnia 17 listopada 1924 f., mianowano go ministrem tego resortu. Ze wspomnień Macieja Rataja wynika, iż Ratajski był kandydatem na to stanowisko z rekomendacji Witosa". Objął urząd w dniu 25 listopada* nie rezygnując przy tym z funkcji prezydenta Poznania - wziął

16 Relacja Ziemowita Ratajskiego (syna), 9 XII 1983 f. W zbiorach autora.

" M. Rataj: Pamiętniki 1918-192Z Warszawa 1965, s. 288.

Andrzej ZarzYckitylko półroczny urlop, w czasie którego zastępował go wiceprezydent Mikołaj Kiedacz. Okazało się, że znał dobrze meandry ówczesnej polityki. Przyjmując przedstawicieli Agencji Wschodniej powiedział: ,yMimo iż zajmuję stanowisko prezydenta miasta Poznania, które mi nadzwyczajnie odpowiada, zdecydowałem się objąć urząd ministra spraw wewnętrznych dlatego, że na porządku obrad Sejmu stanęły obecnie sprawy samorządowe i ustawa miejska, ustawa o gminach wiejskich [...] sądzę, że przy opracowywaniu tych ustaw mogę być pożyteczny [...] · Jeżeli chodzi o Kresy Wschodnie, to oświadczyłem premierowi, że spraw tych nie znam i dlatego dobiorę sobie wiceministra, który te sprawy będzie znał dokładnie" 18. , W prasie słusznie podkreślano, że Ratajski nie należy do żadnego obozu politycznego. Jedni widzieli w nim osobę zbliżoną do konserwatywnej prawicy, inni do endecji - 00 poniekąd miało uzasadnienie - ale najbardziej zbliżone do prawdy było określenie go jako człowieka bezpartyjnego, o poglądach postępowych i liberalnych. Tymczasem sytuacja, w jakiej się wówczas znalazł, nie była łatwa; składały'się na nią: pogarszająca się koniunktura gospodarcza (po wprowadzeniu 1 w kwietniu nowej waluty - złotego), brak większości sejmowej oraz" krytyczne stosunki na Wschodzie (działalność zbrojna mniejszości narodowych na Kresach i wzrost wystąpień komunistycznych). Dochodziły do tego jeszcze niesprecyzowane kompetencje wicepremiera Stanisława Thugutta, który wkraczał w różne sfery działalności ministra spraw wewnętrznych, zajmując się zagadnieniami mniejszości narodowych, Z tymi problemami Rataj ski, jak się sam przyznawał, nie był dobrze'. obeznany. Niemniej miał na ich temat własne zdanie. Uważał m.in., przemawiając w nowej Komisji Administracyjnej w grudniu 1924 r., iż wprowadzenie - jak wtedy proponowano - stanu wojennego w województwach.wschodnich jest niewskazane, gdyż: "jądro zła na Kresach nie leży w nadużyciu swobód obywatelskich, nie ma więc powodu do ograniczenia ich"". Nie był więc zwolennikiem kroków represyjno-administracyjńych. Widział możliwość poprawy sytuacji na Wschodzie poprzez głęboką zmianę struktur administracyjno-gospodarczych. Jego niezdecydowanie powodowało jednak, że przyjmował pewne elementy z obu koncepcji, co.nie sprzyjało unormowaniu sytuacji na tych terenach. W związku z licznymi ukłopotami Ratajskiego, po Warszawie krążyły wówczas dowcipy o "Cyrylu bez metody"20; Ratajski jednakże metodę pracy posiadał dobrą. Istota; trudności tkwiła w skomplikowanej sytuacji 2 - -*U

18 "Dziennik Poznański" nr 267, 18 XI 1924 r.

19 Tamże, nr 281, 4 XII 1924 r.

20 W. J e s z k e : , M powstała mlśl stworzenia Pewuki? "Wiadomości" [Londyn], 6 XII 1958 r. - , , 3

Zjazd wojewodów w Warszawie. Siedzą od lewej: Ludwik Darowski (wojewoda łódzki), generał Stanisław Haller (Szef Sztabu Generalnego), Stefan Smólski (wiceminister Spraw Wewnętrznych) Cyryl Rataj ski (miniister Spraw Wewnętrznych), Karol 01piński (wiceminister Spraw Wewnętrznych), wojewodowie: Adolf Bniński (poznański), gen. Kajetan Olszewski (wołyński) ; stoją od lewej: Jan J armółowicz (komisarz rządu dla m. Warszawy), wojewodowie: dr Stanisław Wachowiak (pomorski), gen. Kazimierz Młodzianowski (poleski), dr Paweł Garapich (lwowski), Ignacy Manteufe1 (kielecki), Władysław Kowalikowski (krakowski), Mieczysław Bilski (górnośląski), dr Stanisław Bryła (wicewojewoda lubelski), wojewodowie: Marian Rembowski (białostocki), Lucjan Zawistowski (tarnowski), Edmund Jurystowski (stanisławowski), Manian Januszajtis (nowogródzki). Fotografia opublikowana w "Ilustracji", R. 192B, nr 3, (17 I 1925)

wewnętrznej, braku stabilizacji rządu - zależnego od zmiany koniunktury sejmowej - oraz poniekąd w cechach osobistych Ratajskiego jako polityka, który dopiero uczył się tej profesji w takim wymiarze. Miał zwyczaj mówienia prawdy. Jego szczerość i prawdomówność podkreślano na każdym kroku. Jerzy Drobnik w "Diariuszu" zanotował: "Sam Ratajski został niedawno powołany na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, energiczny, umiejący pracować, na pewno niegłupi, ale wprost zastraszająco naiwny [. ..] który wierzy i dziwi się, jeżeli ktoś kłamie. Subtelności intryg są mu oczywiście zupełnie niejasne [...] W ogóle stosownie do swego prostego charakteru jest Ratajski tak szczery, że po prostu ambarasu jacy. Ten człowiek wszystko mówi otwarcie i wcale sobie nie zdaje sprawy z tego, że są rzeczy których członek rządu mówić nie może [...]. Słyszałem, że te spostrzeżenia już robią na terenie warszawskim" 21. Niepowodzenia Ratajskiego jako ministra spraw wewnętrznych zna

21 Jerzy Dro bnik (pisarz i publicysta, m. in. "Kuriera Poznańskiego" w latach 1921 -1939) na dowód słuszności przytoczonej wyżej opinii przedstawił podczas kolacji u* Jozefa Żychlińskiago w Poznaniu następujące zdarzenie: "Otóż udała się do Ratajskiego delegacja tego Związku [Związku Obrony Kresów achodnich - A. Z.] w Warszawie z prośbą, żeby przybył na uroczystą Mszę Sw., od której miał się zacząć Tydzień dla Kresów Zachodnich; oświadczył im, że przyjść nie może, bo prosił go, żeby tego nie czynił, minister spraw zagranicznych Skrzyński" . J. Drobnik: Diariusz. T. I. Poznań, 7 grudnia 1924-15 listopada 1931, Biblioteka Główna DAM, Ak. 3093, s. 7 - 8.

2 Kronika 1;&>

Andrzej Zarzyckilazły oddźwięk w wypowiedzi jednego z oddanych mu radnych miejskich: "Prezydencie, wracaj jak najszybciej do Poznania, bo bez ciebie w Ppznaniu tak samo źle, jak z tobą w Warszawie". Mieszkał zresztą w stolicy skromnie: "w pokoju przylegającym do , jego gabinetu służbowego przy Nowym Swiecie były dosłownie cztery sprzęty: polowe łóżko żelazne, trzcinkowa szafa na garderobę, prymitywna umywalnia i krzesło. Obiady przynoszono mu z restauracji" 22. Rataj ski nie zdołał uporządkować spraw samorządowych, co było głównym motywem objęcia urzędu, ale wykorzystując swoją funkcję zrobił coś dla Poznania. Starania jego doprowadziły do zniesienia, na prawach wyjątku, Starostwa Grodzkiego w Poznaniu - którego kompetencje przeszły w ręce prezydenta miasta. Ułatwiło to ludności miasta załatwianie szeregu formalności, a ponadto przeniesienia Poznania do grona miast liczących potnad 250 tys. mieszkańców (faktycznie miał ich wówczas ok. 220 tys.) zwiększyło uposażenia członków jego Zarządu. Popełniając błędy, ale równocześnie widząc niemożność konstruktywnej pracy państwowej, poprosił o dymisję. Otrzymał ją w dniu 15 czerwca 1925 r. i natychmiast, w tym samym dniu, powrócił do Poznania na urząd prezydencki. Jako minister spraw wewnętrznych poznał w Warszawie sprawy wielkiej polityki ii bliżej polityków, min.: ówczesnego ministra spraw wojskowych gen. W. Sikorskiego, S. i W. Grabskich, M. Rataja, J. Piłsudskiego. Zdobyte tam doświadczenia i zawarte znajomości procentowały w następnych latach, także z korzyścią dla Poznania.

POD DYKTANDO POWSZECHNEJ WYSTAWY KRAJOWEJ

Z pasją przystąpił do dalszej rozbudowy i modernizacji miasta, wspomagany przez pozostałych członków Zarządu i Radę Miejską. Po październikowych wyborach do Rady Miejskiej w 1925 r. największą liczbę mandatów uzyskał zblokowany klub endecji (Koło Obywatelskie) i chadecji (Chrześcijańska Demokracja) - 34 oraz Narodowej Partii Robotniczej - 15. Radni z tych ugrupowań - oprócz pozostałych 11, w tym 8 z Polskiej Partii Socjalistycznej - z reguły popierali jego poczynania.

Na pierwszym posiedzeniu nowej Rady, zainaugurowanym zwyczajowo nabożeństwem w kościele Bożego Ciała (5 I 1926) w Ratuszu Ratajski apelował o szybkie uchwalenie budżetu na rok 1926, który zamykał się sumą 31 073 454 zł. Planowano w nim rozpoczęcie nowych inwestycji: spalarni śmieci i nowej hali dla Targu Poznańskiego, o którego rozwój

22 S. Wachowiak Czasy, które przeżYłem. Wspomnienia Z lat 1890-1939.

Warszawa 1983, s. 181; W. Je szke: Jak powstała... ; Relacja Antoniego Królika (10 N 1984 r.). W zbiorach autora.

szczególnie dbał. Będąc przewodniczącym Deputacji Targów Poznańskich, miał wpływ na ich rozbudowę i kształt. Dzięki m.in. i jego zabiegom weszły one od 1925 r. na trwałe do kalendarza imprez handlowych w Polsce i świecie, nabierając międzynarodowego charakteru. N astąpiły dalsza koncentracja terenów ekspozycyjnych i poszerzenie powierzchni wystawowej. Wzniesiono wiele budynków, hal i pawilonów, powstałych zwłaszcza podczas przygotowań do Powszechnej Wystawy Krajowej, stanowiących znaczną część podstawowego majątku Targów i tworzących jakby oddzielną dzielnicę Poznania. Targi stały się ważnym czynnikiem miastotwórczym, umiejętnie wykorzystywanym przez Ratajskiego. Drugim przedsięwzięciem, do którego walnie się przyczynił, była słynna Powszechna Wystawa Krajowa (1929). Zamysł i pierwsze szkice projektów "Pewuki" zrodziły się w Miejskim Urzędzie Targu Poznańskiego, dnia 12 grudnia 1923 r. Od tej chwili, a konkretnie już od 13 grudnia 1923 r. myślał o niej także Ratajski 28 . Popierał ją i stał się od 1926 r. jej współtwórcą. Jego zabiegi spowodowały, iż projekt przedstawienia dorobku dziesięciolecia Polski Niepodległej zyskał najpierw aprobatę Magistratu i Rady Miejskiej, a później rządu. Prezesury honorowe przyjęli: Ignacy Mościcki, a nawet Józef Piłsudski.

Prezesem Rady Głównej został Ratajski, a dyrektorem naczelnym Stanisław Wachowiak, były wojewoda pomorski. Wachowiak organizował Wystawę, zaś Ratajski, wspomagając go, przygotowywał do niej miasto. Władysław Kontrowicz, oceniając tych dwóch tytantów pracy, stwierdził, iż: "Na ogół osobowość Ratajskiego przewyższała indywidualność Wachowiaka. Pierwszy poświęcił się zagadnieniom o znaczeniu powszechnym w całości, zapominając zupełnie o sobie i interesach własnych, wolny od bodźców i przesłanek egoistycznych" 24. W ciągu zaledwie dwóch lat, tj. od stycznia 1927 do maja 1929 r. zdołano zorganizować wielką wystawę, pomimo niezliczonych przeszkód natury politycznej, finansowej, technicznej, które w wielu przypadkach tylko dzięki osobistym kontaktom i kompetencji Ratajskiego oraz Wachowiaka można było pokonać. Nawet prawdziwa "zima stulecia" na przełomie 1928/1929 f., Z mrozami sięgającymi - 30°C nie odroczyła terminu otwarcia Wystawy. Było to rekordowe tempo także na światowe warunki. Przeważnie bowiem tak duże imprezy wystawowe przygotowywano od 5 do 8 lat. Ratajski zaraził swoją wizją, optymizmem oraz pracowitością (niejednokrotnie pracował wówczas po 18 godzin na dobę) mieszkańców Poz

28 Protokół Z zebrania Komitetu Obchodu S-tej roczniy 27 grudnia 1918, odbytego dn. 13 grudnia 1923 r. Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta Miasta Poznania sygn. 2093, s. 15. 24 W. Kontrowicz: Szczątki wspomnień 1875-1975. Biblioteka Główna lJ ,sygn. 5413,s.364.

Andrzej ZarzYcki

Macierzyństwo dłuta artysty-rzeźbiarza Edwarda Haupta, jeden z licznych darów Cyryla Ratajskiego dla Poznania. Raeźba l)stawiona w parku dziecięcym przy ul. Sniadeckich. Fotografia zamieszczona w "Ilustracji", R. 1927, nr 5, (20 VIII 1927)

nania, którzy wraz z nim, ze zdwojoną energią, przystępowali do organizacji Wystawy i przeistaczania Poznania w ośrodek prawdziwie wielkomiejski. Wszelkie prace na terenie miasta koordynował Rataj ski. Jak wspomina Władysław Czarnecki: "odprawy odbywały się zawsze punktualnie [z tej cechy Rataj ski słynął - A.Z.] i twarły krótko, nie dłużej niż godzinę. Prezydent nadawał tempo, bo nie znosił nieproduktywnego gadulstwa" 2a. Podjęto wówczas wiele inwestycji, co pociągało za sobą zwiększenie wydatków z budżetu Poznania. Do przedsięwzięć związanych bezpośrednio - lub pośrednio - z "Pewuką" trzeba zaliczyć budowę tak monumentalnych gmachów jiak: Collegium Anatomicum i Collegium Chemicum Uniwersytetu Poznańskiego, Techni, kum Handlowego przy ul. Sniadeckich, hotelu "Polonia" (o 362 pokojach, wzniesionego w ciągu 13 miesięcy), Domu Studenta przy Wałach Leszczyńskich, dużego domu mieszkalnego przy obecnej ul. Głogowskiej, mieszczącego na parterze restaurację "Magnolia", obecnego gmachu kina "Bałtyk" (zbudowanego w ciągu 6 miesięcy), dodatkowych pawilonów na Targach, w tym pawilonu reprezentacyjnego (narożnik ul. Roosevelta , i Swierczewskiego), pawilonu ufundowanego przez Polonię amerykańską (obecnie Biblioteka Główna Akademii Medycznej).

Rozbudowano: Palmarnię (stała się wówczas jedną z największych w Europie), sieć tramwajową, dworzec kolejowy (powstało Wejście Zachodnie). Na Błoniach Wildeckich wyrósł Stadion Miejski. Przebudowano i odnowiono wiele ulic, placów, skwerów oraz gmachów (m. in. Teatrów Wielkiego i Polskiego. Zakupione przez miasto tereny na Łazarzu wyposażono we wszelkie instalacje; powstało 16 podziemnych ustępów publicznych iid. Dla sprawnej obsługi gości, z inicjatywy Ratajskiego,

25 w. C z a r n e c ki: To był też mój Poznań. Poznań 1987, s. 65.

powołano w 1928 r. Wielkopolski Związek dla Popierania Turystyki i Spółkę Akcyjną "Autoruch" , posiadającą 150 samochodów osobowych. W prace około stworzenia "Pewuki" włożono ogromny wysiłek i w określonym terminie ją otwarto, rozwiewając niemiecką legendę o nieudolności polskiej gospodarki (polnische Wirtschaft). Rataj ski w dniu jej otwarcia (16 V 1929), w obecności m. in. prezydenta Ignacego Mościckiego, kardynała Augusta Hlonda, nuncjusza papieskiego monsigniore Marmaggiego i ambasadorów 15 państw stwierdził, iż ma ona: "przede wszystkim służyć pokrzepieniu serc, ma wielkim głosem wołać: Sursum corda! Na przekór wątpiącym i zrozpaczonym, na przekór hamulcom życia narodowego, Powszechna Wystawa ma wykazać bezcenne siły twórcze narodu, jego zdolność do największych wysiłków, jego zmysł organizacyjny coraz doskonalszy i płodność ducha niezwykłą" 25. Wystawa, jedyna - jak dotąd - tego typu w Polsce, trwała długo, bo do 30 września 1929 r. (130 dni). Zwiedziło ją ok. 4,5 min osób, w tym 200 tys. z zagranicy (wśród nich 900 dziennikarzy z ponad 30 krajów). Zarejestrowano 23 oficjalne delegacje państwowe oraz 129 przedstawicielstw różnych kongresów, w tym członków Międzynarodowego Związku Miast, których Ratajski zaprosił do Poznania podczas pobytu na ich spotkaniach w Sewilli i Barcelonie (15 III 1929). Powierzchnia ekspozycyjna obejmowała 60 ha, przekraczała więc trzykrotnie obecne tereny Międzynarodowych Targów Poznańskich; kryte pomieszczenia składały się z 111 budynków. Wystawa odniosła wielki sukces w kraju i świecie. Jej główni twórcy - C. Ratajski i S. Wachowiak zostali odznaczeni Wielką Wstęgą Z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta. Jak pisze W. Czarnecki, Rataj ski wystąpił z listą odznaczeń dla swych współpracowników, jednak sanacyjne władze skreśliły wiele osób ze względów politycznych. Rataj ski wycofał wówczas listę, zgodnie ze swoją zasadą: winno się ocenić rzetelną pracę dla miasta, a nie przekonania polityczne. Bilans Powszechnej Wystawy Krajowej nie jest jednoznaczny. Z jednej strony dzięki niej Poznań, obok prestiżu i rozgłosu, zyskał to, iż przekształcił się w miasto iście europejskie, otrzymał wiele wyżej wymienionych obiektów, które nadal, po modernizacji, służą mieszkańcom. Z drugiej jednak strony spowodowała ona duże koszty własne miasta, wzrosło poważnie jego zadłużenie, bo aż do 70 min zł w grudniu 1929 r. Niektóre przedsięwzięcia, jak np. Biuro Kwaterunkowe, przyniosły deficyt. Budowa stadionu pochłonęła 2,5 min zł i okazała się nieudana, gdyż« pośpiech doprowadził do karygodnego wręcz brakoróbstwa. Wzniesienie hotelu "Polonia", kosztem przeszło 6 min zł (wraz z wyposaże

28 C. R a t aj s ki: Mowy 1929 -1933, Poznań 1934, s. 9.

Andrzej Zarzyckiniem), nie przyniosło doraźnych efektów, ale budynek ten nadal, obecnie jako szpital wojskowy, wykorzystywany jest przez miasto. Rataj ski potrafił zdyskontować istniejącą koniunkturę gospodarczą, która mogła trwać dalej - któż mógł wiedzieć, że wybuchnie wówczas prawdziwy światowy kryzys nadprodukcji? - zadłużenie nie byłoby więc wówczas tak wielkie i szybko obniżałoby się z roku na rok. A gdyby Ratajski zaprzepaścił tę szansę, to w latach kryzysu i po nim Poznania na pewno nie stać by było na tak wielkie inwestycje. Nie wspominając już o tak niewymiernych czynnikach propagandowo-politycznych, jak zmiana odbioru obrazu Polski w oczach świata, Poznania i Wielkopolski w oczach rodaków. Pogłębiła ona poczucie terytorialnej i gospodarczej więzi, rozerwanej przez zaborców. Stała się - według słów Ratajskiego - "chlubą dla całego narodu, aby swoim i obcym głosić spiżowym głosem: byliśmy, jesteśmy, będziemy" 27. Lata 1926 - 1929 stanowiły dla miasta iRatajskiego najpomyślniejszy okres. Rozwój Poznania był nie tylko widoczny poprzez wzniesienie gmachów użyteczności publicznej i rozbudowę gospodarki komunalnej, a w tym uruchomienie nowoczesnej elektrowni (kosztem 21 min 293 tys. zł) i pierwszej w Polsce linii trolejbusowej w 1930 r. Ale i w jego estetyce, polepszeniu zdrowotności i podniesieniu poziomu kulturalnego. Tym bowiem sprawom również sporo uwagi poświęcił Ratajski. Dążono do stworzenia z Poznania miasta-ogrodu, m. in. przez powiększanie areału ogródków działkowych i publicznych, upiększanie i zakładanie nowych parków. Tworzono Park Narodowy na Malcie, Park Dębina, projektowano przekształcenie Cytadeli w tereny parkowe.

Z inicjatywy Ratajskiego, w interesie ludności miasta, scentralizowano sprawy zdrowia publicznego, tworząc Miejski Wydział Zdrowia Publicznego. Wybudowano Ośrodek Zdrowia wraz z łazienkami miejskimi na ul. Słowackiego, dzieciniec przy Drodze Dębińskiej (jedyny jak dotąd obiekt tego typu z prawdziwego zdarzenia). Domy: dla samotnych (na Rybakach), bezdomnych (na Zawadach), starców (przy ul. Mostowej) oraz sierociniec. Przystąpiono do budowy szpitala miejskiego, oddając w pierwszej kolejności oddział chorych na gruźlicę przy ul. Szamarzewskiego. Stan sanitarno-higieniczny miasta był wówczas bardzo wysoki. Poznań lśnił czystością, schludnością i słynął z porządku. Ratajski osobiście dawał przykład. Znany był z tego iż widząc papiery, niedopałki zbierał je i wrzucał do kosza, wywołując tym uśmieszki poznaniaków. Dokonywał przeglądu bieżących prac miejskich; często jeszcze wieczorem po godz. 22 lustrował miasto, interesując się każdym szczegółem. W Magi

27 C. R a t aj s ki: Mowy 1922 - 1929, op. cit., s. 174.

· stracie pracownicy narzekali, że prezydent wie o stanie miasta WIęcej od nich, urzędników resortowych. O siebie nie dbał, obiady jadał w małej restauracji na Starym Rynku.

Do swego ubioru, według relacji kierowcy Antoniego Królika, nie przywiązywał wagi: "Owszem schludnie, czysto, ale nie przesadnie". Samochodu służbowego, starej wysłużonej czeskiej "Pragi", nie chciał zmienić ze względów oszczędnościowych. Tenże kierowca opisał charakterystyczną scenę: "Jechałem z nim wieczorem za miasto, w pewnym momencie pyta mnie: - Czy pan coś słyszy?, a ja mówię, że słyszę motor samochodu. - Ja też słyszę - ale co jeszcze - ja słyszę miasto, miasto żyje! Tym się upajał, wokoło objeżdżał miasto, do tego stopnia je kochał" 28. Królik określał Ratajskiego jako "ciężkiego kapitalistę", co było w tym czasie prawdą, tylko że przeglądając jego rachunki można stwierdzić, iż sumy, które wydawał z własnej kieszeni na rzecz mista, przewyższały w pewnych okresach pensję prezydencką. Taką pasją życiową dla Ratajskiego był Poznań. Do wcześniej ofiarowanych przez niego pomników i obrazów doliczyć należy: subsydiowanie przewodników i książek o Poznaniu, podarowanie miastu grupy MacierzYństwo dłuta Edwarda Haupta czy udzielanie dyskretnej pomocy materialnej osobom jej potrzebującym, m. in. Stanisławowi Przybyszewskiemu. Nadal też wspomagał rozwój kulturalny miasta. Był współorganizatorem Radia Poznańskiego w 1927 r. i prezesem jego kuratorium. Mogło ono poszczycić się takimi osiągnięciami, jak: nadanie pierwszej w Polsce i Europie transmisji nabożeństwa z poznańskiej Katedry, pierwszej w kraju transmisji z Opery i bezpośredniej relacji z meczu piłki nożnej oraz licznymi audycjami o dużych walorach artystycznych. Przyczynił się do powstania Muzeum Miejskiego, a przy nim Biblioteki Jana Kasprowicza (tego poetę szczególnie cenił) i pierwszego w Polsce Muzeum Radiowego oraz ustanowienia Nagród Miasta Poznania - w tym Nagrody im. Jana Kasprowicza. Pierwszą Nagrodę przyznano w 1927 r. Romanowi Dmowskiemu; notabene Rataj ski, jako przewodniczący Komitetu N agrody Literackiej, nie był zadowolony z tego wyboru, gdyż uważał laureata za polityka, a nie pisarza.

Relacja A. Królika, op. eit.

Andrzej

Zarzycki

" <* l * '. »iD <<y t» l'imti*4 A *4it

Reprodukcja własnoręcznienapisanego życiorysu Cyryla Ratajskiego (23 III 1922)

ANEKS

WŁASNORĘCZNIE NAPISANY ŻYCIORYS CYRYLA RATAJ S KI E GO

1.

Magistrat miasta Poznania w Poznaniu

Z pisma Magistratu miasta Poznania z dnia 23/3 1922 przyjąłem do wiadomości, że Rada miejska wybrała mnie prezydentem miasta Poznania. Oświadczam niniejszym, że wybór ten przyjmuję. Załączam żądane dokumenty, - a mianOWICIe własnoręcznie napisany życiorys oraz świadectwa chrztu i małżeństwa. Innych świadectw nie posiadam obecnie, wręczywszy je władzom pruskim przy staraniu o przypuszczenie mnie do adwokatury.

2.

Życiorys

Urodziłem się 3.3.1875 r. w Zalesiu Wielkim pow. gostyńskiego (we Wielkopolsce) jako syn Wojciecha i Teofili z Filipowskich. Od 1.4.1882 r. uczęszczałem do miejskiej szkoły elementarnej, od 1.4.1886 r. do miejskiej szkoły średniej w Poznaniu, od 1.10.1890 zaś do gimnazjum Sw. Marii Magdaleny w Poznaniu, które ukończyłem ze świadectwem dojrzałości w dniu 9.3.1896. Studia prawnicze odbyłem na uniwersytecie w Berlinie i złożyłem egzamin referendariuszowski w dniu 2 marca 1900 przy trybunale berlińskim.

Mianowany referendariuszem sądowym w okręgu sądu nadziemiańskiego w Naumburgu, odbyłem praktykę sądową w Kembergu, Torgawie, Hali i Naumburgu, odsługując przy tym w r. 1900/01 wojskowość jako jednoroczny żołnierz przy 5. pułku artylerii ciężkiej w Poznaniu. Złożywszy w dniu 9.11.1905 egzamin na asesora sądowego w Ministerstwie Sprawiedliwości w Berlinie, zastępowałem jako asesor adwokatów przy sądach poznańskich, a od 15 lutego 1906 osiadłem jako adwokat przy sądzie ziemiańskim w Raciborzu, wykonując tam praktykę adwokacką przez pięć lat do 31.3.1911. Od kwietnia 1911 byłem zapisanym w liście adwokatów przy sądzie ziemiańskim w Poznaniu, lecz nie wykonując praktyki sądowej, kierowałem firmą Dr Roman May w Poznaniu jako jej współwłaściciel. Od 1 sierpnia 1919 jestem dyrektorem towarzystwa akcyjnego Dr Roman May, Chemiczna Fabryka w Poznaniu. W dniu 15 lutego 1908 zaślubiłem Stanisławę Mayównę, córkę Dr Romana Maya, z którą mam dwóch synów we wieku 13 i 9 lat.

P. 23/3 1922.

PIOTR BAUER

JÓZEF DOWBOR-MUŚNICKI (1867-1937)

Jest rzeczą znamienną, że wielu przywódców politycznych i organizatorów Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 odeszło w cień zapomnienia. Ich nazwiska pojawiają się sporadycznie z okazji "okrągłych" rocznic Powstania. Do postaci takich należy także zaliczyć gen. broni Józefa Do wbora - Muśnickiego.

Był zdolnym dowódcą i doskonałym organizatorem wojskowym, cenionym wysoko zwłaszcza przez generalicję rosyjską. Anton Denikin scharakteryzował go jako energicznego i stanowczego, potrafiącego w krótkim czasie stworzyć zdyscyplinowane oddziały. Podobną opinią cieszył się u Ławra Korniłowa'. Jego talent organizatorski potwierdzał także zastępca szefa sztabu oddziału operacyjnego Dowództwa Głównego Wojsk Wielkopolskich gen. Kazimierz Glabisz: "Był niewątpliwie świetnym organizatorem, dobrze prezentował się przed frontem, umiał popierać decyzje i przy nich trwać, wzbudzał respekt" 2. Jan Żółtowski opisał generała następująco: "Już po pierwszym zetknięciu odniosłem wrażenie, że gen. Dowbor-Muśnicki jest żołnierzem z krwi i kości, którego sprawy wojskowe przede wszystkim zajmują i którym podporządkowuje wszystkie inne zagadnienia" 3. W gronie najbliższych współpracowników uchodził za dowódcę wyróżniającego się nie tylko osobistą odwagą i męstwem, ale i twardą ręką. Był przy tym zdecydowanym zwolennikiem apolityczności wojska - do tego stopnia, że jako głównodowodzący Wojsk Wielkopolskich sprzeciwiał się udziałowi żołnierzy w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej. Nie rozu

1 Relacja A. Zatorskiego i J. Lewandowskiego z badań przeprowadzonych w archiwach radzieckich, opublikowana w "Zeszytach Naukowych Wojskowej Akademii Politycznej". Seria Historyczna, r. 1959, z. 2, s. 146. 2 List K. G1abisza do Zdzisława Grota, Londyn, 15 II 1974 r., w zbiorach rodziny. 3 J . Ż ó ł t o w s ki: Wspomnienia. Lasy Lubartowskie 1940 r. Maszynopis w zbiorach Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej w Kościanie.

Piotr Bauer

Józef Dowbor-Muśnicki w mundurze kadeta szkoły konstantynowskiej miał politycznego znaczenia wojska, które było dla niego celem samym w sobie. Jego poglądy w tej kwestii były przyczyną wielu nieporozumlen 1 zadrażnień, szczególnie w stosunkach z Józefem Piłsudskim. Nie mając talentu dyplomaty i nie będąc związany z żadną partią polityczną, Dowbor- M uśnicki musiał rozgrywkę z Piłsudskim przegrać i opuścić szeregi wojska. Dla żołnierza z urodzenia była to niewątpliwie tragedia osobista. U rodził się dnia 25 października 1867 r. w majątku rodzinnym Garbow pod Sandomierzem. Rodzicami jego byli Roman 1 Antonina z Wierzbickich. Rodzina wywodziła się ze starego litewskiego rodu Dowborów (Dawbar, Daubar), osiadłego od kilku pokoleń w okolicy Staszowa na Ziemi Sandomierskiej. Drugi człon nazwiska wzięty został od nazwy rodowego majątku - Muśnik 4 . Józef był szóstym i ostatnim dzieckiem w rodzinie. Po ukończeniu rosyjskiego gminazjum w Radomiu, podobnie jak dwaj starsi bracia Czesław i Konstanty, zdecydował się na zawodową służbę wojskową. Wiedzę wojskową zdobywał w Korpusie Kadetów i Konstantynowskiej Szkole Wojskowej w Petersburgu, a następnie rozpoczął w stopniu podporucznika służbę w 140. pułku piechoty w Kostromie nad Wołgą. Pierwszy awans po uzyskaniu szlifów oficerskich otrzymał po trzech latach, a po trzech następnych - skierowano go do 11. pułku grenadierów w Jarosławiu.

. :v,:v....

« - ,

*"" y JM

-igM

\.

Ij

· I . .. ,..

W ciągu pierwszych jedenastu lat służby niczym szczególnym się nie wyróżnił. Przełomem w jego karierze stała się decyzja podjęcia studiów w Akademii Sztabu Generalnego. Pociągnęło to jednak konieczność zmiany (przynajmniej pozornej) wyznania z katolickiego na ewangelicko-reformowane (kalwinizm). Akademię ukończył z drugą lokatą i po odbyciu praktyki w pułkach liniowych jako jeden z dwóch Polaków w obcej służbie zaliczony został w poczet oficerów rosyjskiego Sztabu Generalnego.

4 Niemal nagminnie stosuje się niewłaściwą pisownię nazwiska generała, którego pierwszy człon powinien brzmieć "Dowbor" a nie "Dowbor".

Był to dla nIego niewątpliwy sukces, otwierający drogę do szybkich awansow. Wojnę rosyjsko-japońską 1904 - 1905 r. odbył jako oficer do zleceń przy I Korpusie Syberyjskim. Na I wojnę światową (1914) wyruszył w stopniu pułkownika jako szef sztabu 7. dywizji piechoty. Dowodził kolejno pułkiem i dywizją; w drugim roku wojny awansował na stopień generała-podporucznika, a po kolejnym awansie - na generała-porucznika (1917) dowodził korpusem. Wybuch rewolucji w lutym 1918 r. wzbudził niepokój Dowbora, pogłębiony abdykacją cara. Służba warmii utrwaliła w nim bowiem głęboką wiarę w nienaruszalność monarchii. Ruchów rewolucyjnych nie rozumiał i zdecydowanie je potępiał. Rząd Tymczasowy wprawdzie uznał, ale tylko dlatego, że car abdykując przekazał władzę w jego ręce. Po wybuchu Rewolucji Lutowej wśród Polaków w Rosji odżyła idea utworzenia polskich sił zbrojnych u boku armii rosyjskiej, o co od początku wojny zabiegały koła związane z Narodową Demokracją. Przychylna postawa Rządu Tymczasowego umożliwiła realizację tego zamysłu. Na Zjeździe Wojskowych-Polaków w czerwcu 1917 r. w Piotrogrodzie powołany został do życia Naczelny Polski Komitet Wojskowy (Naczpol) oraz podjęto uchwałę o sformowaniu na początek jednego korpusu. W dniu 13 lipca 1917 r. Komitet zwrócił się do gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego z propozycją objęcia dowództwa I Korpusu Polskiego. Nie uczestniczył on wprawdzie, w przeciwieństwie do swego starszego brata Konstantego (również generała armii rosyjskiej), w zabiegach o utworzenie oddziałów polskich, lecz był naj starszym stopniem generałem-Polakiem warmii rosyjskiej i cieszył się dobrą opnią wśród generalicji. Proponowane stanowisko Dowbor objął w dniu 6 sierpnia 1918 r., po czym energicznie przystąpił do formowania Korpusu w oparciu o zdekompletowaną Dywizję Strzelców Polskich i jej zrewolucjonizowany pułk zapasowy w Biełgorodzie, który ostatecznie opowiedział się po stronie bolszewików. Obliczony na ok. 70 tys. ludzi Korpus tworzył się powoli, a jego stan osobowy osiągnął ok. 30 tys. żołnierzy (trzy dywizje piechoty, trzy pułki ułanów, trzy brygady artylerii, pułk inżynieryjny, dywizjon artylerii ciężkiej, dywizjon moździerzy, oddział lotniczy i jednostki tyłowe). Po wybuchu Rewolucji Październikowej i przejęciu władzy przez bolszewików, Dowbor poczuł się zwolniony z przysięgi, uznał bowiem, iż skoro nie istnieje rząd, który powołał I Korpus Polski, to stanowi on samodzielną jednostkę wojska polskiego w Rosji. Generał dążył do uniezależnienia się od polityków z Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego, których lekceważył, uznawał natomiast za swą władzę nadrzędną Radę Regencyjną w Warszawie, jako tymczasowy rząd polski.

Władzy radzieckiej nie zamierzał uznawać, zlekceważył więc jej po

Piotr Bauerlecenie z dnia 23 listopada 1918 r. w sprawie zdemobilizowania Korpusu. Oznaczałoby to bowiem zniweczenie całego wysiłku nad organizacją Korpusu, który traktował jako jednostkę kadrową przyszłej armii polskiej. Nie chciał jednakże występować otwarcie przeciwko rewolucji. Korpus był na to za słaby, a ponadto jego żołnierze nie chcieli ginąć w chwili, gdy otwierała się perspektywa zorganizowanego powrotu do kraju 5. Ta właśnie tendencja zawładnęła szeregami Korpusu, z czego Dowbor doskonale zdawał sobie sprawę. Niemniej odmowa demobilizacji Korpusu spowodowała uznanie go za formację kontrrewolucyjną. Doszło do zbrojnych starć między oddziałami rewolucyjnymi a zmierzającymi do miejsca koncentracji w rejonie Bobrujska oddziałami polskimi. Były ofiary po obydwu stronach 6. Po zerwaniu przez Lwa Trockiego pertraktacji pokojowych w Brześciu, armia niemiecka ruszyła w głąb Białorusi (18 II 1918). I Korpus Polski znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji, bowiem od zachodu zbliżali się Niemcy, do walki z którymi został powołany, zaś od wschodu następowały wojska rewolucyjne, z którymi Kropus był w konflikcie zbrojnym. W tym beznadziejnym położeniu Dowbor nawiązał kontakt z Radą Regencyjną w Warszawie i jej się podporządkował. Niezależnie i bez wiedzy generała, do dowództwa niemieckiego udała się delegacja Rady Polskiej Ziemi Mińskiej w celu nawiązania rozmów na temat spodziewanej okupacji okręgu mińskiego. Doprowadziło to w efekcie do kontaktu Dowbora z dowództwem "Ober-Ostu" i podpisania umowy, na mocy której określono granice okupacji polskiej, obejmujące obszar na zachód od Dniepru z twierdzą Bobruj sk (26 II 1918). Jednocześnie do Warszawy udała się delegacja Korpusu i powstałej w dniu 4 lutego 1918 r. Naczelnej Rady Polskiej Siły Zbrojnej, z propozycją przejęcia przez Radę Regencyjną władzy politycznej nad Korpusem. Przejmując to zwierzchnictwo, Rada Regencyjna zaakceptowała zawartą z Niemcami umowę i nadesłała tekst przysięgi. Generał wraz ze swym sztabem złożył ją 14 marca 1918 f., a następnie ślubował cały Korpus.

Rokowania z Niemcami wywołały protesty polityków z Narodowej Demokracji, którzy uznali je za akt zdrady. Z kolei oddanie się pod opiekę Rady Regencyjnej wywołało sprzeciw dowództwa niemieckiego, które zakwestionowało jej prawo do rozporządzania Korpusem i wymusiło oświadczenie, że podporządkowanie to jest jednoznaczne z przejściem pod

5 H. Bagiński: Wojsko polskie na wschodzie 1914-1920. Warszawa 1921, s. 155; M. Wrzosek: Polskie korpusy wojskowe w Rosji w latach 1917-1918. Warszawa 1969.

6 W tym czasie w kraju prasa piłsudczykowska z entuzjazmem pisała o Dowborze-Muśnickim i I Korpusie Polskim. Dziennik "Rząd i Wojsko", nr 26 z 25 II 1918 r., zamieścił nawet Pieśń o armii gen. Muśnickiego.

rozkazy gen. Hansa Beselera, jako naczelnego dowódcy Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). W rezultacie przetargów, Rada zwolniła Korpus ze złożonej przysięgi (10 V 1918), a Niemcy zażądali spisania nowej umowy demobilizującej Korpus - osiągnęli więc to, czego nie dokonali bolszewicy. Dowbor zdecydował się na kapitulację i powrót żołnierzy oraz oficerów do kraju, chociaż bez broni. Podpisanie umowy demobilizacyjnej wywołało ferment w szeregach Korpusu. Ponadto do Bobrujska przybyli emisariusze piłsudczykowskiego Konwentu, a wśród nich ppłk Przemysław Barthel de Weydenthal oraz kpt. Leopold Lis- Kula, i nawiązali kontakt z działającą w Korpusie tajną organizacją pod nazwą "Związek Broni", która przekształciła się w ogniwo Polskiej Organizacji Wojskowej o zdecydowanym antyniemieckim nastawieniu. Barthel zażądał od Dowbora podjęcia walki z Niemcami, a po odmowie postanowił pozbawić igo dowództwa. Zaplanowany na noc z 21 na 22 maja 1918 r. zamach zakończył się fiaskiem, bowiem oddziały Korpusu odmówiły podporządkowania się samozwańczemu dowódcy. Endecy nigdy nie wybaczyli Dowborowi kapitulacji Korpusu. J ak pisał Marian Seyda: "Korpus został zniszczony dostawszy się między młot niemiecki a kowadło bolszewickie, przy czym dowódca jego, obdarzony wielkim talentem organizacyjnym, zawiódł pod względem polityczno-wojskowego zmysłu orientacyjnego". Po nieudanym zamachu w Bobrujsku, zmienili także front piłsudczycy, ostro atakując Dowbora 7 . Nie rozumiano wówczas, że niepopularna decyzja o demobilizacji uchroniła właściwie Korpus przed zagładą i rozlewem krwi zarówno w przypadku podjęcia walki z Niemcami, jak też z radzieckimi oddziałami rewolucyjnymi. W ciągu czerwca i lipca 1918 r. prawie cały Korpus, łącznie ok. 23 500 oficerów i żołnierzy, przewieziony został do kraju. Najliczniejsza grupa przybyła do Warszawy, mniejsze do Wilna, Grodna, Łodzi, Radomia, Kalisza i Lublina. Generał opuścił Bobrujsk jako ostatni, udając się wraz z rodziną i najbliższymi współpracownikami do Sandomierza. Później skorzystał z zaproszenia księcia Michała Radziwiłła i zamieszkał w oddanym mu do dyspozycji pałacyku myśliwskim pod Staszowem. Na początku listopada 1918 r. działająca zgodnie z instrukcjami Dowbora Tajna Rada Wojskowa Dowborczyków była gotowa do działania, a jej członkowie wzięli udział w dniach 10 i 11 listopada w rozbrajaniu Niemców w Warszawie, i innych miejscowościach na obszarze Królestwa.

Generał przybył do Warszawy 14 listopada i tegoż dnia spotkał się z Józefem "Piłsudskim. Liczył na otrzymanie wysokiego stanowiska wojskowe

7 M. Seyda: Polska na przelomie dziejów. Fakty i dokumenty. T. II. Warszawa 1931, s. 325.

Piotr Bauergo - naczelnego wodza przyszłej armii polskiej. Piłsudski przyjął go jednak chłodno i - upatrując w nim rywala - żadnej funkcji me zaproponował. Od tego momentu między Dowborem a Piłsudskim zaczął narastać konflikt, który dla generała zakończył się całkowitym odsunięciem od życia polityczno-wojsfeowego kraju: Do końca 1918 r. Dowbor, dzieląc swój czas między Staszowem a Warszawą, opracowywał zlecony mu przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych memoriał o granicach odradzającego się państwa polskiego. W dniach zamachu na rząd Jędrzeja Moraczewskiego w styczniu 1919 v., generał zajął dwuznaczne stanowisko. Do spisku próbowano przyciągnąć głównie młodszych oficerów-Dowborczyków, słabo orientujących się w rozgrywkach politycznych. Samemu Dowborowi w przeddzień zamachu (3 stycznia) oferowano tekę ministra wojny. Odmówił, ale jednocześnie zastrzegł, iż w przypadku powodzenia i ponowienia propozycji - stanowisko to przyjmie. Wobec widma nieuchronnego fiaska zamachu, chcąc podeprzeć się autorytetem Dowbora, rankiem 5 stycznia przybyła do niego kolejna delegacja, z Tadeuszem Dymowskim na czele, z ponowną propozycją przyłączenia się do spisku. I tym razem Dowbor oświadczył, że sprawą zainteresuje się dopiero po aresztowaniu Piłsudskie8 go . Obawy Józefa Piłsudskiego co do osoby Dowbora miały więc racjonalne przesłanki; wysunięty bowiem na naczelne stanowisko w wojsku generał mógł zagrozić jego pozycji. Naczelnik postanowił w tej sytuacji pozbyć się niewygodnego generała z Warszawy, a okazją stał się wybuch Powstania Wielkopolskiego. Piłsudski zaproponował Naczelnej Radzie Ludowej (zresztą na jej prośbę) na głównodowodzącego Powstania (w miejsce mjr. Stanisława Taczaka) dwie kandydatury: Dowbora-Muśnickiego i Eugeniusza Henning- Michaelisa, również generała z armii rosyjskiej. Wcześniej do Poznania skierował swoich zaufanych ludzi, w tym ppłk.

Juliana Stachiewicza, który objął stanowisko szefa sztabu Dowództwa Głównego. Komisariat Naczelny Rady Ludowej, zapewne pod jego sugestią, zdecydował się na pierwszą z kandydatur, o czym zawiadomiono Warszawę telegraficznie 1 stycznia 1919 r.

W dniu 4 stycznia 1919 r. w Belwederze Piłsudski zaproponował Dowborowi objęcie dowództwa wojsk polskich w Poznańskiem, a na kolejnym spotkaniu mianował go ustnie głównodowodzącym oddziałów wielkopolskich 9 . W dniu 9 stycznia generał był już w Poznaniu. Rozmowy z Komisariatem Naczelnej Rady Ludowej zakończone zostały podpi

8 T. D Y fi o W s k i: Moich 10 lat w Polsce odrodzonej. Warszawa 1928, s. 52.

9 Wywiad z gen. Dowborem-Muśnickim wydrukowany został w "Kurierze Warszawskim" dnia 8 I 1919 r. (wydanie wieczorne).

Generał-porucznik Józef Dowbor- M uśnicki w swoim gabinecie w Dowództwie Głównym (1919)wasw.

saniem umowy (11 I), na mocy której Dowbor-Muśnicki przejął dowództwo wojsk powstańczych. Kierując Dowbora do Poznania, Piłsudski liczył na to, że generał nie podoła obowiązkom i skompromituje się. Nadzieje takie wyraził w liście do Kazimierza Dłuskiego (17 I 1919) w którym pisał, iż nominacja ta była celowa, bowiem - jak przypuszczał - "on sam i jego oficerowie tak swoją znajomością służby, jak i swym zachowaniem, wywołają wśród żołnierzy polskich b. armii niemieckiej, przyzwyczajonych do dobrych i odpowiedzialnych oficerów, niezadowolenie i rozczarowanie do jego osoby i poznańskich czynników politycznych" la. Utwierdzał go w tym początkowo w swych raportach ppłk J. Stachiewicz, który jednakże już po dniu 20 stycznia 1919 r. pisał: "rachować na skompromitowanie się Dowbora przez oficerów zbyt silnie liczyć nie można" ".

Rachuby Piłsudskiego nie spełniły się. Dowbor-Muśnicki szybko znalazł wspólny język z Komisariatem Naczelnej Rady Ludowej, i nie tylko nie skompromitował się, ale: "okazało się, że wybór głównodowodzącego, t -----ł6 Z. L a n d a u : Józef Piłsudski o przyczynach upadku rządu J. Moraczewtkiego. " Kwartalnik Historyczny" r. 1958, nr 4, s. 1153 i nast. 11 K. R z e p a : Przygotowania do Powstania Wielkopolskiego i jego przebieg w aktach Archiwum Belwederu. "Dzieje Najnowsze" r. 1978, nr 4, s. 138.

3 Kronika 1%J

Piotr Bauerdokonany przez Komisariat NRL, był pod każdym względem wojskowym szczęśliwy" 12. Ataków na osobę generała nie zaprzestała natomiast prasa piłsudczykowska. Zarzucano mu, że "ze względu na swoją przeszłość najmniej nadaje się na wodza armii, zrzucającej dziś stuletnią okupację w Poznaniu [.. .] że nie może być uważany za oficera polskiego, albowiem do wojska nie został dotychczas przyjęty przez jedynie do tego uprawnioną władzę - J. Piłsudskiego" 13. Wysuwano także bezpodstawne oskarżenia Dowbora o przywłaszczenie kasy I Korpusu Polskiego. Funkcję głównodowodzącego Powstania Wielkopolskiego Dowbor oficjalnie objął w dniu 16 stycznia 1919 r. Szybko ujawnił w pełni swój talent organizatorski. Był oficerem armii regularnej oraz zwolennikiem doktryny, iż zwycięską wojnę można toczyć tylko przy użyciu wojsk zorganizowanych. Oddziałami powstańczymi (partyzanckimi) nie chciał i prawdopodobnie nie potrafiłby dowodzić. Jego zamiarem było więc sformowanie silnej i zdyscyplinowanej, sześćdziesięciotycięcznej armii, na bazie istniejących oddziałów powstańczych i poboru do wojska. Struktura organizacyjna armii oparta miała być częściowo na wzorach rosyjskich, natomiast w zakresie szkolenia generał przyjął dobrze znane Wielkopolanom pruskie regulaminy. Największym jednak problemem stała się kadra oficerska. Do zapełnienia etatów brakowało bowiem ok. 200 oficerów starszych i 800 młodszych. Generał sprowadził do Wielkopolski 181 wyższych oficerów z byłych I Korpusu Polskiego i armii rosyjskiej, 18 - iz armii austriackiej i 12 legionistów. Oficerów młodszych poizyskał natomiast awansując, po uprzednio zdanym egzaminie, najzdolniejszych podoficerów z byłej armii niemieckiej. Zdawał sobie przy tym sprawę z tego, że obsadzenie wyższych stanowisk dowódczych Dowborczykami może doprowadzić do zgrzytów. Z tego względu zalecał daleko posuniętą rozwagę oraz zarządził otwarcie szkół oficerskich i podoficerskich. Przekształcanie oddziałów powstańczych w zwarte i zdyscyplinowane kompanie, bataliony, pułki a następnie dywizje odbywało się w warunkach frontowych i pociągnęło za sobą likwidację pewnych swobód. W niektórych przypadkach budziło to niezadowolenie, a nawet protesty i bunty. Wszystkie te odruchy generał tłumił twardą ręką. Ostateczny efekt wysiłku organizatorskiego Dowbora i jego sztabu był imponujący. W ciągu kilku miesięcy zorganizowana została doskonale wyszkolona, uzbrojona, umundurowana i zaopatrzona armia, z włas

12 W. L e w a n d o w s ki: Udział Wielkopolski w odbudowie RzeczYpospolitej w latflch 1918 - 1919. Poznań 1939, s. 32. l Nieauto!yzowany, napastliwy artykuł zamieścił dziennik "Rząd i Wojsko" nr 12, 23 II 1919 r.

nym zapleczem kwatermistrzowskim i służbą sanitarno-medyczną. Oceniono to jako fenomen w skali środkowoeuropejskiej. W jej skład weszły ponadto liczące ok. 100 tys. żołnierzy formacje Straży Ludowej. Generał dążył przy tym do rozszerzenia Powstania Wielkopolskiego na Pomorze i opanowania Gdańska, pomagając formować jednostki pomorskie (4. Dywizja Strzelców Pomorskich) oraz górnośląskie (Bytomski Pułk Strzelców). Wobec przygotowań Niemców do ataku na wyzwolone przez powstańców tereny, komisarz Wojciech Korfanty przedłożył w Sejmie (7 V 1919) wniosek w sprawie "jednolitości armii narodowej", dając tym początek do integracji Wojsk Wielkopolskich z Wojskiem Polskim. Kolejnym krokiem na tej drodze była propozycja Komisariatu podporządkowania Armii Wielkopolskiej pod względem operacyjnym Naczelnemu Dowództwu Wojska Polskiego. Z pewnością nie był to krok łatwy ani dla Komisariatu, ani dla głównodowodzącego, oznaczał bowiem wyrzeczenie się wielu ambicji i własnych planów, ale był konieczny. Gen. Dowbor-Muśnicki doskonale to rozumiał. W dniu 27 maja 1919 <r. doszło w Kaliszu do spotkania Piłsudskiego, Józefa Hallera i Dowbora-Muśnickiego, podczas którego omówiono zasady operacyjnego współdziałania wobec przewidywanej ofensywy niemieckiej. Było to już właściwie ostatnie wystąpienie Dowbora jako samodzielnego dowódcy Armii Wielkopolskiej. Po podpisaniu traktatu pokojowego groźba agresji niemieckiej została zażegnana. Z kolei w dniu 1 sierpnia 1919 r. Sejm uchwalił ustawę o tymczasowej organizacji b. dzielnicy pruskiej, zgodnie z którą Naczelna Rada Ludowa dekretem z dnia 15 sierpnia podporządkowała formacje wielkopolskie Naczelnemu Dowództwu Wojska Polskiego. Gen. Dowbor- Muśnicki otrzymał nominację na dowódcę frontu wielkopolskiego. Jednakże front ten tracił już na znaczeniu, a pułki poznańskie stopniowo kierowane były na front wschodni, czemu generał był stanowczo przeciwny. Ostatecznie front wielkopolski uległ likwidacji w marcu 1920 r., a Dowbor po raz drugi w niepodległej Polsce znalazł się na bocznym torze.

Do końca 1919 r. przekazano pod rozkazy Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego 1600 oficerów oraz 92 tys. podoficerów i żołnierzy, co stanowiło prawie piątą część armii polskiej. Tak doskonale zorganizowanego i wyszkolonego wojska nie spodziewał się J. Piłsudski, gdy podczas pobytu w dniu 27 października 1919 r. w Poznaniu odbierał defiladę jednolicie umundurowanych i uzbrojonych oddziałów wielkopolskich. O tempie organizacji i poziomie wyszkolenia Armii Wielkopolskiej z podziwem i uznaniem wyrażali się także obserwatorzy alianccył*. 14 C. Rydlewski: Dowbor - genialny orgqlJizator. Nieocenione zasługi śp. gen. Józefa Dowbor- Muśnickiego. "Powstaniec -Wielkopolski", r. 1938, mr 5 s. 3.

3"

Piotr Bauer

Stoją od lewej: Józef Dowbor- Muśnicki, Józef Pi łsudski , Józef Haller.

Fotografia wykonana na zamku poznańskim w dniu 2« X 1919 r.

Do ostatecznej rozgrywki między Piłsudskim i Dowborem doszło latem 1920 f., W najkrytyczniejszym dla kraju momencie. Wojnie z Rosją Radziecką generał był od samego początku przeciwny, podobnie jak wysyłaniu na front wschodni oddziałów wielkopolskich. Stanowisko swoje wyraził słowami: "W roku 1920 poszliśmy pomagać w budowie państwa ukraińskiego, którego «architektem» miał być Petlufa; jako cel postanowiliśmy sobie zajęcie Kijowa. Skończyło się na niepowodzeniu, bliskim katastrofie [. ..] Wtedy, kiedy armia nasza maszerowała na Kijów, nie było tam nawet znaczniejszych sił bolszewickich; uderzyliśmy w próżnię [...] Bolszewicy prędko spostrzegli, że zrobiliśmy błąd i świetnie zorganizowali kontrakcję" 15. Generał nie cierpiał Piłsudskiego już od pierwszego z nim spotkania, uważając go za miernego polityka i dyletanta wojskowego. Dał temu wyraz w cyklu artykułów pt. Myśli wojskowe, drukowanych w nowo powstałym dzienniku "Rzeczpospolita", w którym prowadził dział wojskowy. Pod pretekstem czysto teoretycznych rozważań na temat wojska

15 J. D o w b o r - M u ś m i o ki: Moje wspomnienia. Warszawa 1935, s. 338.

i wojskowości, wysuwał aluzje pod adresem Piłsudskiego, krytykując m. in. polską ofensywę z maja 1920 r. Publikacje te spowodowały już w lipcu 1920 r. zamknięcie dziennika. Nie zrażony tym generał w dniu 20 lipca złożył na ręce premiera Władysława Grabskiego memoriał, w którym zawarł krytyczne uwagi na temat wojskowej działalności Piłsudskiego, sugerując wręcz odsunięcie go od spraw wojska i toczonej wojny. W poglądach tych nie był zresztą osamotniony. W maju 1920 r. przybył do kraju czołowy polityk endecki Roman Dmowski, który zacząf ostro krytykować Piłsudskiego na forum Rady Obrony Państwa 18. Przewidywał on upadek Warszawy i klęskę Piłsudskiego oraz proponował ma stanowisko naczelnego wodza właśnie Dowbora. W wojnie 1920 r. Dowbor ostatecznie udziału nie wziął, nie przyjął także proponowanych przez Piłsudskiego podrzędnych stanowisk wojskowych. Przyczyną tego był splot okoliczności, niemniej część winy leżała niewątpliwie po jego stronie. Należy dodać, że opinia publiczna krytycznie oceniła jego postawę w momencie, gdy Ojczyzna była w potrzebie. Odnosi się to szczególnie do kół, które go popierały. Życzliwy mu Stanisław Grabski jednoznacznie stwierdził, że "Przez odmowę skończył się Dowbor politycznie i wojskowo. A szkoda. Był to bowiem naprawdę doskonały dowódca i organizator sił zbrojnych" ". Inny polityk i działacz narodowy Juliusz Zdanowski podkreślił, iż Dowbor "zrobił błąd. Tak się domagano jego użycia [. ..] Ludzie, którzy byli za tym, nie będą tego rozumieli" 18. Tak się w istocie stało. Długo nie wybaczono generałowi jego nieobecności na froncie wschodnim. Niebawem Dowbora dotknął jeszcze jeden cios. Po długiej chorobie, w dniu 10 sierpnia 1920 f., zmarła w Lusowie (Batorowie) jego żona, osierocając czworo nieletnich dzieci 19. Ostatnie niepowodzenia życiowe wywołały u generała głęboką depresję, poczuł się niepotrzebny. Wkrótce złożył wniosek o dymisję i z dniem 6 października 1920 r. przeniesiony został do rezerwy, a w rok później w stan spoczynku. Osiadł w nabytym jeszcze w 1919 r. majątku Batorowo, zajmując się gospodarstwem i wychowaniem dzieci. Jednocześnie porządkował akta I Korpusu Polskiego i Armii Wielkopolskiej oraz spisywał swoje pamiętniki. Dwukrotnie brał udział w wyborach do sejmików powiatowych i kilkakrotnie gminnych. Patronował również Stowarzyszeniu Dowbor16 A. M i c e w s ki: Roman Dmowski. Warszawa 1971, s. 299-300.

17 S. G r a b s ki: Wspomnienia 1897-1939. T. II. Biblioteka Narodowa, maszynopisy. 137. 18 Dziennik Juliusza Zdanowskiego. Biblioteka Ossolińskich, rękopis z 4, zapis z 4 VIII 1920 r. 19 Józef Dowbor- Muśnicki zawarł w 1905 r. związek małżeński z Agnieszką z Korsońskich, córką Mikołaja, profesora Dkeum Prawa w Jarosławiu i Emmy z Mullerów.

Piotr Bauer

Józef Dowbor- Muśnicki (1932)czyków "Ku chwale Ojczyzny" oraz przez niespełna dwa lata pełnił funkcję prezesa generalnego Zarządu Związku Towarzystw Powstańców i Wojaków Ziem Zachodnich Rzeczypospolitej Polskiej (1924 - - 1925).

N a wielkopolskiej arenie politycznej Dowbor po raz ostatni pojawił się w dniach zamachu majowego (1926), opowiadając się po stronie legalnego rządu. Stanął wówczas na czele tzw. Komi - tetu Porozumiewawczego Organizacji Wojskowo-Wychowawczych, którego celem było zorganizowanie pomocy dla rządu. Zamach majowy był dla generała jeszcze jedną przykrą lekcją życiową, po której postanowił raz na zawsze odsunąć się od życia publicznego. Uważał, iż Józef Piłsudski wygrał, "bo najmniej zrobił błędów" 20. Najboleśniej przeżył jednak fakt rozdarcia wewnętrznego armii, która stanęła do bratobójczej walki. Zmarł w Lusowie (Batorowie) dnia 26 października 1937 roku. Pochowany został na miejscowym cmentarzu. Podczas uroczystości pogrzebowych mowę żałobną wygłosił Władysław Seyda: "Przemawiam tu jako członek byłego Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, który jako przedstawiciel zorganizowanego społeczeństwa wielkopolskiego na początku ,roku 1919 powołał śp. generała Dowbor-Muśnickiego na dowódcę tworzących się w zbrojnym powstaniu wojsk wielkopolskich. I jestem pewny, że hołd wdzięczności i uznania, jaki składam Cieniom Zmarłego Generała za wielkie dzieło organizowania wojsk, którego na ziemi naszej dokonał, znajdzie żywy oddźwięk w całym, społeczeństwie wielkopolskim. Mamy wszyscy w sercu ów wielki dzień 26 stycznia 1919 roku, w którym na Placu Wolności w Poznaniu śp. Generał imieniem pierwszych kadr wojsk wielkopolskich składał przysięgę na wierną służbę Polsce. I nie zapomnimy nigdy, jak w następnych miesiącach całą swoją

20 J. D o w b o r - M u ś o i c k i: Moje wspomnienia.

s. 365wiedzę i doświadczenie wojskowe, całą energię niespożytą poświęcał pracy nad organizowaniem coraz to nowych zastępów wojsk wszelkiej broni" ". Wśród niesionych za trumną zmarłego generała różnorodnych odznaczeń (rosyjskich, angielskich, włoskich, a nawet chińskich) nie było ani jednego odznaczenia polskiego. Tragiczny los spotkał potomstwo generała. Nieznane są losy naj starszego syna - Gedymina (ur. 4 VII 1906). Drugi z kolei syn Olgierd (ur. 19 IX 1914) w rok po śmierci ojca popełnił samobójstwo. Starsza córka Janina, zamężna Lewandowska (22 IV 1908 - 1940), lotnik-telegrafistka, zestrzelona została we wrześniu 1939 r. nad wschodnimi połaciami kraju i osadzona w Kozielsku, gdzie zaginęła. Młodsza - Agnieszka (7 IX 1919 -1921 VI 1940), członkini konspiracyjnej grupy "Wilki", została aresztowana przez Gestapo i stracona w lasach palmirskich. Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę z Lusowa (Batorowa) wywieziona została w nieznanym kierunku teściowa generała - Emma Miiller. Majątek i pałacyk uznane zostały za własność skarbu III Rzeszy, a bogatą bibliotekę i bezcenne zbiory dokumentów historycznych skonfiskowano. W kilka miesięcy po śmierci generała, na początku marca 1938 f., poznańskie związki i towarzystwa kombatanckie skierowały do Magistratu wspólny wniosek o przemianowanie ul. Wielkiej i Mostu Chwali, szewskiego na ul. Dowbora-Muśnickiego. Srodowisko kombatanckie zorganizowało ku jego czci uroczystą akademię, połączoną z imponującym pochodem ulicami Poznania (13 III 1938). Uroczyście obchodzono także pierwszą rocznicę śmierci generała. Jednakże wydarzenia następnych lat przesłoniły postać Dowbora. Oto, by nie odeszła w zapomnienie, zabiegają kombatanci zrzeszeni w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, i nie tylko.

ANEKS

ROZKAZ DZIENNY NR 12 Z 17 STYCZNIA 1919 R. DOWÓDZTWA GŁÓWNEGOdotyczący mianowania przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej gen. por. Józefa Dowbora-Muśnickiego naczelnym dowódcą Polskich Sił Zbrojnych w byłym zaborze pruskim

Komisariat Nacz[e1nej] Rady Ludowej w Poznaniu mianował mnie naczelnym dowódcą Polskich Sił Zbrojnych w całej podległej mu dzielnicy. Oznajmiając o tym wielkim dla mnie zaszczycie, ślubuję posłuszeństwo N arodo

21 Mowę żałobną W. Seydy ogłosił drukiem "Kurier Poznański" z 31 X 1937 r.

Piotr Bauerwi i wzywam Was Rodacy - oficerowie i żołnierze-Polacy do wspólnej pracy na powierzonym każdemu z Was stanowisku. Pamiętajcie, że obecnie Ojczyzna nic Wam nadzwyczajnego ani obiecać, ani dać nie może, bo często brakuje niezbędnego. Przeciwnie, widząc w Was obrońców, Ojczyzna teraz tylko żąda od Was poświęcenia, karności, posłuszeństwa, bo tylko przez nie urzeczywistni się marzenie nasze, marzenie ojców i dziadów naszych: "Odrodzenie Niepodległej , Zjednoczonej Polski".

Do Was zwracam się oficerowie! Zapomnijcie o tej zmorze, która panowała w szeregach armii narodów-ciemiężców, w których nieludzkie obchodzenie się z żołnierzem i pogarda dla niego były systemem. Podobne stosunki nie mogą mieć miejsca w szeregach Wojsk Polskich. Winniście być nie tylko dowódcami, kierownikami i szafarzami cennej krwi żołnierskiej, ale zawsze też starszymi, kochającymi i troskliwymi braćmi żołnierzy. Żołnierz Polski, który tyle przelał krwi dla cudzej sprawy, teraz, kiedy ma walczyć za swą Ojczyznę, zasługuje na szczególne względy. Cel wasz więc, oficerowie, przyciągnąć do siebie duszę żołnierską i kierować ją ku urzeczywistnieniu dążeń narodu. Zwracam się do Was, podoficerowie wszelkich stopni, z żądaniem, abyście byli starszymi towarzyszami szeregowców, chronili ich od wszelkich złych wpływów, które pociągają za sobą nieobliczalne następstwa. Osiągajcie to nie przy pomocy brutalności, lecz słowem i dobrym przykładem. Więc wszyscy społem do pracy, bez wiecowań, czczej gadaniny i kłótni. Chwila jest wielka - tworzy się przyszła Polska i buduje szczęście przyszłych pokoleń. O tym nigdy nie zapominajcie! Nie czas na słowa - czyn jest potrzebny. Wszyscy do szeregów!

Za zgodność: Szef Sztabu (-) Stachiewicz Podpułkownik

Głównodowodzący: (-) Dowbor-Muśnicki G e ne ra ł - p o ruc znik

Ź ród ł o: Centralne Archiwum Wojskowe, Dowództwo Główne Sił Zbrojnych w b. zaborze pruskim, t. l.

ANEKS 2

ROZKAZ DZIENNY NR 249 Z DNIA 13 LISTOPADA 1919 R.

w sprawie pożegnania się głównodowodzącego z Armią Wielkopolską

W myśl uchwały sejmowej z dnia 1 sierpnia 1919 r., Dekretu Naczelnego Wodza z dnia 21 sierpnia i rozkazu Ministerstwa Spraw Wojskowych nr 3344 [...] po ukończeniu prac reorganizacyjnych, kompetencje Dowództwa Głównego Wojska Polskiego b. zaboru pruskiego zostały podzielone między nowo utworzonym Dowództwem Okręgu Generalnego i Dowództwem Frontu Wielkopolskiego. Niespełna jedenaście miesięcy upływa od tej chwili, gdy Wielkopolska zrzuciła jarzmo ciemiężcy i stanęła do walki z odwiecznym i największym wrogiem naszej Ojczyzny, wśród najtrudniejszych warunków życia politycznego i organizacyjnego:albowiem będąc rdzenną częścią Polski, była z powodów natury politycznej długi okres czasu oderwaną i niezależną od władzy centralnej, co utrudniało ciężką organizacyjną pracę w budowie Armii Wielkopolskiej. Jednak dzięki szczeremu umiłowaniu sprawy przez całe społeczeństwo wielkopolskie .i moich współpracowników, dzięki zaparciu się siebie samych udało się stworzyć Armię Wielkopolską, która wedle orzeczeń ludzi świadomych [fachowców] jest jedną z najlepszych części naszej Armii Polskiej i orzeczenie to swymi bohaterskimi czynami w obronie całej Rzeczypospolitej stwierdziła w Galicji, pod Gródkiem Jagiellońskim, Lwowem, Brzezanami, Husiatyniem; w Wielkopolsce pod Kcynią, Szubinem, Rawiczem, Zbąszyniem i na froncie bolszewickim pod Mińskiem i Bobrujskiem. Zawdzięczamy to zrozumieniu obowiązku przez społeczeństwo i jego synów wojskowych, od wyższych dowódców i kończąc na szeregowcach. Ciesząc się niewymownie z powodu urzeczywistnienia zjednoczenia Armii Polskiej i ustalenia jednej duchowej spójni, jako też jednolitej fachowej organizacji, żegnam się z tymi formacjami, z którymi przez ten ciężki okres czasu pracowałem, a które przechodzą obecnie pod rozkazy Dowództwa Okręgu Generalnego. Z głębi duszy dziękuję wszystkim za żmudną i ciężką pracę i proszę, by nadal także gorliwie pracowali, świecąc przykładem karności i obowiązku żołnierskiego. Szczęść Boże w dalszej pracy ku chwale Ojczyzny! Od formacji, pozostających pod mymi rozkazami, jako wchodzących w skład Frontu Wielkopolskiego, żądam nadal usilnej pracy i dokładnego spełniania swoich obowiązków, od czego zależy szczęście naszego Narodu.

Głównodowodzący: (-) Dowbor-Muśnicki Generał-porucznik

Ź ród ł o: Centralne Archiwum Wojskowe, Dowództwo Główne Sił Zbrojnych w b. zaborze pruskim, t. 1.

ANEKS 3

OPINIA JENERAŁA PIECHOTY JÓZEFA DOWBORA-MUSNICKIEGO O POWSTANIU WIELKOPOLSKIM Z DNIA 6 SIERPNIA 1919 R.

PRZESŁANA DO NACZELNEGO DOWÓDZTWA WP W WARSZAWIE

(fragmenty)

[...] Żywiołowy ruch dzielnych Poznańczyków dla obalenia władzy niemieckiej w kraju w końcu 1918 i styczniu 1919 r. zaznaczył się samorzutnym formowaniem ochotniczych luźnych oddziałów, składających się po większej części z byłych wojskowych - Polaków armii niemieckiej, do których przyłączyła się ludność zdolna ch> noszenia broni. Bohaterskim wysiłkom tych luźnych, zaimprowizowanych oddziałów, przy pomocy patriotycznie usposobionej ludności miejscowej, zawdzięcza się szybkie usunięcie regularnych wojsk niemieckich i władzy wroga, z stosunkowo nawet niedużymi stratami.

Piotr Bauer

Po zbrojnym wyparciu Niemców z zajmowanego przez nas obecnie terytorium, oddziały te zajęły obecną linię bojową, tocząc bezustannie miejscami bohaterskie walki z nacierającym w przeważającej liczbie przeciwnikiem. » Przy zupełnym braku jakiejkolwiek organizacji wojskowej przed zbrojnym wystąpieniem przeciwko Niemcom, było niesłychanie trudnym ujęcie kierownictwa operacyjną akcją licznych luźnych ochotniczych oddziałów, rozrzuconych na froncie długości 500 km i jednoczesne formowanie oddziałów regularnych, przy niezupełnie uregulowanych stosunkach wewnętrznych. N ajgłośniejsze trudności w organizacji sił zbrojnych w Poznańskiem były następujące: 1. Samorzutność formowania ochotniczych oddziałów od razu na całym terenie Poznańskiego, do których trafiali ludzie nie zawsze odpowiedni.

2. Zupełny brak przygotowanego planu akcji przeciwniemieckiej, a także jakiejkolwiek wojskowej polskiej. 3. Zupełny brak na miejscu fachowców oficerów-Polaków z b. armii niemieckiej, takowych trzeba było sprowadzić z Królestwa, co z wielkim trudem udało się, lecz w niedostatecznej ilości, i konieczność awansowania na oficerów byłych podoficerów armii niemieckiej, nie zawsze odpowiednio przygotowanych (obecnie zamiast 2000 oficerów, według etatów, jest tylko 1150). 4. Trudności ujęcia jednolitego dowództwa nad poszczególnymi luźnymi oddziałami, rozrzuconymi na linii bojowej i na całym terenie Księstwa. 5. Rozluźnienie dyscypliny żołnierza przez cały czas rewolucji niemieckiej.

6. Brak karabinów, armat i amunicji, które trzeba było zdobywać w walkach z Niemcami dla uzbrojenia formujących się jednostek. 7. Zupełny brak łączności, ze względów politycznych, z Warszawą, co utrudniało zaopatrywanie wojsk w artykuły wojskowe. 8. Nieustanna akcja bojowa ina wszystkich frontach z Niemcami, uniemożliwiająca skoszarowanie wojsk i utrudniająca w najwyższym stopniu osiągnięcie wy- ' ników prawidłowego wyćwiczenia -i należytej dyscypliny. Do wymienionych wyżej trudności dodać należy jeszcze nieukrywaną niechęć niektórych kół wojskowych i politycznych w Warszawie do formacji poznańskich, co miało ujemny moralny wpływ na wyrobienie ducha jedności i wspólnych zadań armii polskiej jako jednolitej siły zbrojnej. Nie zważając jednak na powyższe trudności, udało się w bardzo krótkim czasie sprawę formowania armii wielkopolskiej postawić na stałych i mocnych podstawach. Już w miesiącu kwietniu br., a więc w przeciągu niespełna 4 miesięcy, stały pod bronią 3 dywizje piechoty, 2 pułki kawalerii, 25 baterii lekkich [artylerii], 16 ciężkich, 2 bataliony saperów, 2 bataliony telegrafistów, 3 eskadry lotnicze i inne oddziały pomocnicze, przy odpowiedniej ilości szkół dla żołnierzy instruktorów, razem 60 000 (stan ogólny). Oprócz tego, w tymże czasie zorganizowane zostały: intendentura i inne urzędy gospodarcze, sądownictwo wojskowe, sanitaria i szkolnictwo, fabryka amunICJI, warsztaty broni i samochodów, weterynaria, 4 kolumny samochodowe, treny itp., a także zostały zorganizowane 3 okręgi wojskowe dla kierownictwa formacjami garnizonowymi i miejscowymi etapami. Okoliczności, które ułatwiły spełnienie powyższego zadania, były następujące: 1. Znajdowanie się władzy zwierzchniej w rękach Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, która, pragnąc mieć wojsko silne i dobre, nie szczędziła środków materialnych na potrzeby wojska, pozostawiając Dowództwu zupełną swobodę działania w sprawach organizacyjnych i operacyjnych. Wspólna praca szła nadzwyczajnie zgodnie, bez utrudnień i zbędnych formalności, oparta na wspólnym zaufaniu. 2. Dobry wybór oficerów-fachowców, starszych dowódców postawionych na czele poszczególnych rodzajów wojsk i jednostek bojowych. 3. Doskonale wyćwiczony stary żołnierz z armii niemieckiej jako instruktorzy.

4. Sprawna organizacja gospodarki wojskowej, uczciwie i sumiennie spełniającej swe ważne zadania zaopatrywania żołnierza, nigdy nie dającej powodów do narzekania i niezadowolenia żołnierzy. 5 . Jednolitość składu formacji: żołnierze wszyscy tylko Poznańczycy- Polacy, oficerowie także, z nieznacznymi wyjątkami (na ogólną liczbę 1150 oficerów tylko 181 z I Korpusu i armii rosyjskiej, 18 z armii austriackiej, a 939 z b. armii niemieckiej). 6. Zupełne niedopuszczenie do jakiejkolwiek polityki, intryg lub nadużyć warmii, co było możliwe tylko dzięki zupełnemu nieprzyjmowaniu elementów niepolskiego pochodzenia. 7. Szeroki współudział i zainteresowanie miejscowego patriotycznego społeczeństwa w sprawach formacji wojskowych, w którym prądy lewicowe nie odgrywają żadnej roli, jego moralne i materialne poparcie znacznie ułatwiło robotę dowództwu. 8. Dobrze postawiona robota kulturalno-oświatowa w formacjach w duchu czysto narodowym zjednoczyła dążenia wszystkich do jednego celu - miłości i dobra Ojczyzny.

Powyższe warunki pozwoliły stworzyć armię silną, dobrze wyćwiczoną, doskonale zaopatrzoną, z doświadczonymi i fachowymi dowódcami na czele poszczególnych jednostek. Ogólny stan bojowy wynosi obecnie 60 000 ludzi. Ta jednolita siła użyta należycie do akcji bojowej zdolna jest do spełnienia najpoważniejszych zadań operacyjnych, czego dowodem mogą być bohaterskie czyny niewielkich wojsk wielkopolskich na froncie galicyjskim, a także na froncie litewsko- białoruskim. Wobec niektórych odmiennych warunków 1 innych stosunków panujących warmii w Królestwie, połączenie się formacji wielkopolskich nie może być uskutecznione bez rozpatrzenia i zdecydowania następujących kwestii: 1. Kwestia przysięgi: formacje wielkopolskie przysięgały na wierność Komisariatowi Naczelnej Rady Ludowej, po rozwiązaniu którego przysięga traci moc. Konieczne jest zarządzenie nowej przysięgi. 2. Kwestia podległości: Dekretem Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej z dnia 15 stycznia naznaczony byłem głównodowodzącym siłami zbrojnymi na ziemiach b. zaboru pruskiego. Obecnie, wobec zamierzonych zmian w dowództwie na zabór pruski, konieczny jest dekret Komisariatu o zwolnieniu z oznaczonego obowiązku i o podległości pod każdym względem Naczelnemu Dowództwu [...].

Józef Dowbor- Muśnicki Generał piechoty

Ź ród ł o: Centralne Archiwum Wojskowe 123.1.170/1.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1989.01/03 R.57 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry