"I

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1928 R.6 Nr2

Czas czytania: ok. 13 min.

KRONIKA l\IlASTA BOZNANIA

wodoiWe'go robotników itd. Że taki' poważny i wpływowy z;espół wówczas już istniał i mógł objąć rządy, było skutkiem wykonania hasła, wydanego w r. 1858 przez Libelta: "Trzeba więc rozgałęzienia towarzystw - agronomicznych, przemysłowych, balowych, towarzvs'kich, jakichkolwiek, byle się tam ludzi,e zbierali i opinję wyrabiali. Na każdy powiat trzeba d'wóch, trzech, coby 'ją prowadzili i podtrzymywali. Poznań musiałby być tej opinji ogniskiem". W ciągu bowiem następnych lat 30 \ pokrył się cały zab6r pruski! tak gęstą siecią najróżnorodniejszych organz.ac.yj, że nie było żadnego prawie Polaka, któryby pozostawał poza ramami tego systemu. Tam to wytwarzała się tednolita i 'zwarta opinja publiczna. a kierownicy jej mogli z czasem objąć spadek po kole poselskiem w Berlinie. S ) Nie wiemy, jakie zna,czenie, mając taki j'asny i realny plan, przypisywał Libe-lt złudzeniu Władysława Platera, że rolę uznanej powszechnie kierownicz.ej jednostki może u nas w zastępstwie odegrać - muzeum. Zwracał się Plater do niego. jako prezesa pcznańs'kiego T owanystwa Przyjaciół Nauk, już we wrze'śniu r. 1869, po wysłaniu pierwszych odezw do kraju. W r. 1873 proponował Ubeltowi objęcie opieki moralnej nad Muzeum Narodowem przez Towarzystwo Przyjaciół Nauk. nie zdając S("J,bie wdocznie sprawy z tego, że instytucja, roszcząca sobie prawo do stanowiska naczelnego w narodzi,e, degradowała s.amą siebie szukając opieki u innej instytucji polskiej. Na te zabiegi Platera orzucają pełne światło dokumenty przytoczone poniżej, wydobyte z Archiwum poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a znajdujące się w tekach korespondencyj Towarzystwa z r. 1869, 1870 i 1873. I. "Fooo3ltion du M-lliSee Ms'torique po]onai,s a R3Jpper8wyl, en SuusiSe.

Zurich, 28 w!'z.e<śrria 1869.

Mości iPre.zelsie Doibr.od'ZJiejlu.

Jednym z głólwnycb obo,wiązlków patrjoty,zmu poł,skiegQ jels't cZl1wall1ie nall pamiątkami hilSltOl'YlCznemi na,rollo'Wemi, w epo'ce Dgałacrunia sY's,tematy,clznego przez łnrbaJI"zyńatwo wroga ze wsz)'Istkiegu e'O polie i narodQwe. Aby o .:Je mo,żnośl'd temu ObOlwiązilm'Wi odpolWiedlzieć i mieć rękojmię na przY1S1Złość bezpi€Cizeńst;wa, której pozbawieni jeSlteśmy IW kraju z POWOd!!l nie[Jewności ogólnej i nieuSltaJcmego porządku europejlskiego przedsięvz,i

S) A. WOjtJkOWl.:\ki: Ust y Jęd'rzeja MoraozeWlSikiego i Karola Libelta o 6tJolSU'llkaclh w POiz,n:mffiu i WielkopOiJiSce - Kronika m. Poznania 1!):?6, str. '74-78; A. WOtOlWI3ki: KIJ,ro U1xJlt jako wyc:howawca. Poznań 1927. tr. 115--116.

liśmy załozyć w Swajcarji [uz,eum hLstc'yc:rzne po.!Jsllde w zamku starożytnym ofi:aro\'alll'm na ,ten ce,l przez miasilo Rilippers'wyl. Wprawdzie kOlSzta reBtauraClji WlSlpallliaJ:ego zamku są uciążliwe, ale byłyby jes,ZC'ze znac:zniejs'ze grlybyiŚIny ofiarOlWillllego lokalu nie przyjęli. P.odpisana w5tała przeto ug.oda na mo,cy któ'rej całe pierwsze piętro zamku biało, się w ł a s Il! o Ś ci =!> n a l' o d o .'}. p o lis k i przez lat sto. OkocrIc:wośc,i mi€ljl&co:we wycrmgały nqezo,clznej restauracji; musiałem fo1'zeto W!ziąść tymKizasem ten C!ięża;r gł.J/winie na !Siebie, nim się w fundacji narodowej 'Znajdą l1unduszo' w ,kraju. M.tmy zamiar D'twOrzyć Muzeum w przYisLłym maju; tymcl:oa.3em opinj.t puibJiezna W1 EUl'Opie i w Ameryce sprzyja ba:rdlzo naszej fund,acji i dal')' hi.story(nne z rÓŻnych strOll przybyJwaą; nawet rządy za,c,zynają ię nią intemsorwać. Mamy już ofiaro'w,ane auografy" dokume:lta, obmzy, dzieła, bl1Os.zury, karty etnog'l-afLc!lne, itp. P.UJblk;zność e,uiI'o:pej,ska ZJwiedzając to MUlzeum wid,ząc w niem zebrane skarby hiJstorycme Polski, będie się coralZ ibardziej zapoznawać, i idea polf:ka TO'zJSzerzać. Tej kor'zyśc'i dotąd nig'dl'Jic ntie osiągnęły nasze llurzea. Pr60z tego wie,lki pOIpęd będ.zie mógł być nadany pisar'Wm i artystom poskim, przyjmuj:}C w depozyt ich pł.xly, które ;pu'bliczność będzie mogła I:a,bywać.

Muzeum prleto Rapperswylll pod ws'Zekqemi wz.ględami odpowiada obeC'ne narodolwej potrzebie i zasługuje na poparcIe P.o1aków moralne i materjalne. Na pOllu nauJkowem mo:żn<t WlieU{ą pl'zyisługę oddać Isprdiwie naszej, rzuc,ając 15wiaUo tam, gdzie brak grunto,wnyoH znajomości o Posce i jej dlziejach, R.l,C,z" lV!'ośc,i Pre,zecSie Dobrodzieju. ud'zielić niniejsze pismo T(lwarzy6hV'll rkitóre tak g0dillie reprezentujesz, i '3tać się łą,l)znilkiem pomiędlZy niem i M'Uzeum Mllor:vc1nem. Zalpewnie Towarzystwo zech<:c mll przeIsłać, dlut,lCita swojej bibljotekI, a jfJgo CzłMwwie p.s'piezą z darami hi'3toryc-mem:. 1'10IS'Zę przY'jąć wyr.az wyisokiego poważania W imienilu z'alożycidi Muzeum Hi<story;czneg'o VilIa Broe.Ibel1g pod Zurychem

(-) ,Wład)1"łdJw Płater."

II. ,,Follldation lu !\fo'1lu.ment et d,u Musee a R.a.PPC'l1:;wyl. En mer.loire de la 111'tte secuJli<1Jire de la Polog.ne. Poz.nań (Hetel de Reme), 15 października 1869.

S:zanowlfiY Panie, ł) Zechciej P'ł'zelsłać r Y c h ł o P. Żupańkiemu 'Wls'zyst.kie książki przeZll:1fOWne do Muzeum poli:łkieg"O w Szwajcarji. Co się tyczy staroźy'!nych pamią:tek ,słowiań..kicfn l inny;ch przeamiotó,w upraBzam o ic.h rychłą expedycę a p e t i t e v i t e s s e w pace lub pa:kach zaalJresowanych do mn:e do Villa Bloelberg priL8 Zurich (S U i,sls e). Koszta oparkolwania ('hębnie podejmę.

ł) ZapeWJle {lo H. Feldmano1W1Slkieg(J.

KRONIKA MIASTA POZNANIA

Pr,,,es:lJlę Panu reWeI15 w którym będą wylic,zone dary Towarzyistwa Przyjaciół Nauk po i'Ch ot!:zyman<iu, Mój ad1"els w POlznaruiu jost H o. t e l (li u N o l' d, robię różne wycieczki tymozasem. Z żyoZll1wlOBcią i ,szac'lillkiem

(-) W. Plater." W liście z "Vilhl BroeHYJrg Zurich 24 hitego 187U" dl.iI;kuje za uary Towarzystwa., łąc:Z.3!jąc pol"witol\vanie, z którego wynka, że Tow. Prz):jatCiół Nauk pn..esłało Jo H:apper<Sl\vilu 58 mone't; ,,<um, popiienic i drobnyiCh rraczyń rzymskiCih" 63, "drobny,C)h prz09dmiotó,w 'l'z'1ll<skidh" 16, "Rooznilki" To'w.ar.t.ys:twl. oraz dW:1 odilewy mmieni mikorzyńskich z rzekomemi runam: dowiaIiJskiemi.

III. "Fondation d<u l\Iusee Na.tional polonais a Rruppe'l1s'\vył, en 8uSlSe.

V,ilila Broelbe:rg (Zurycl), 3 \kiwietnia 73.

SZa:nOIWIIlY Panje! Gu8tka praruących u s q u e a 1 f i n e m, nie zrażająca !Się n i c' z e m w 8użbie nwrl)dol\ve, pOiwirnra .dać przytkłl gorliwoścI i wytrwałości. Je&tcśmy tak znękani r07Jstrojcm 5tuIle,tnim, ana:rchją umy:słową, tak wat om y I'ozibici, że trutlLn.o IlliJIl oCienić prakt)'iozną dąlność w zbieraniu żywIołów pań8't\vQr\vycih, ic'.n zelspoeniu i nada.nIu ogólneg"o kieruDlku sys:t.ematycznego ;a pOŚrCdnlLctwem instytucyj, w braku o,s.obi.stości ,użYlwają,c,ej ogólnego zauf.mia. Tmcimy lata, zużywamy na !p'l'óżno siły, ikMre dUichowie uorganizoWM1e mogłyby się stać po1.ęgą w dzsiej'szej próżni, "'"YW'ołane pr;zemocą ma'terjwlną i 'l1a.terjalnem UiSlposobieniem obecnego poikolenia. W d!Ziiejlslzem po mięszaniu idei i języków trudno się sltać zrolzumiałym; czynami przemalwuać musimy. Jednym 'z tych czynólWl jest na;sz Zakład Na.:rodowy, załi>ezpiecwny na przyszłość w każdym razie; pl'zyby1tek IiaJSlzycih penatów i ognisko, comz więks'ze lhiałalnosci polskiej.

,ZddJwałoby Is'ię, że Q.\voc ten wielkiego trudu i więrus-zcj jClSzcze ofiarności, że Z3Jkład nEJuJlWlwy sto'jący pormd! waką stl'onnictw, SLC,zYCący się uz.1ll;}jniem Opipjl pwblioznej w Europie, powinienby 7Jnałeić .ogólne poparcie i jednomyślność. Tak jednaJkże nie jc,SIt - a.by dopiąć celu trzeba było j e d n e ID u 1źwignąć olbrzymie brzemię i na tej wspwiałej dtmdze narodorwe,j spot'kać się z zawiścią i nieWI(]z;ięCJmośdą. Są to wprawdzie zwykle towarz)'ls1Jki ży;oia pwbltLclzn€go, 'u naJs, gd'lie niema rwyrobionej i d e i p a ńIS t IW O< ,w e j, i g-Jzie p'1'yiwata g-l1a jes'zlcze wielką rolę.

Pomimo togo Ins.tytuCija na;;za stanęła już na znakomitej stopie, i tal, Eię wzboga,cliła w pamiątki lziejiOl\Ve, że nQwą ,;alę f€lstaurować musimy.

T)'Isiące zwiedzająeych pOi\1lnilk i M'Uz,eum śWli,aJC!żą, że w sumieniu publiczIlem P o 118 Ik a żyj e.

Boleję n:aJd :tem że d'oltąd na'e wrganizował się komitet w WielkoIJołsee dila !popierania) naszeg.o MUlzeum NOO1ol(lAJ/weg:J; nie tracę jedna,k naliziei 'a.by n3xód nasz, [,tÓIY jest właścicielem te,go za.kład'u, zbiorowie go nie poparł. WJrusność ta zabe,zpiec-zona aktem fundac'ji i moim testamentem, nje mogła dotą.a \V)'1wołać urzędoIWł'go a.l"tu Siziwajcarskieg'o; w'lględy bow,iem

1U5inŁemJJej'Omwne ne dozlwa.Iają mówić Q PoLslce niepodległej, ale wsozySitko je&t z'Cobione co mogło zabeieczyć tę wła:sn()M. Up.a.szam Pana Dobr., abyś r:.tc7.ył mi pJwi.edzieć jaJk d,alece ważn'O!ść .tej instytuoji uwzględniQną t-ył.tby przez 'fowarrz;ystwo przyj,1,Cół nauk w PO'znanilu, gdyhy Zarząd Mu. zelltlll, p'O śmierci załQiyciela, miał przejść w ręce Zarządu tegoż Towarzystlwa, na mocy z'rubuoReg'Q ak.tu, zav.sze pod }:.t'oteilwją władz 5Iz,wajcal'sklch. Tak UJbcdzy jesteśmy w Il11stY'tucjekrajolwe że zgłOlsić, si tylko mQgo: w tym wzg.lędzie do A:kademji kra!J;:.o'\vskej IUJb dQ To.w:arzystwa przyja-ciól Na.wk wPolznaniu. ZaJbe'zpieczellie przyis'złości tl1wałe zaJeży nietylko od fuIJK.liUJszów, ale 01 pa,trjotycmej dyrekcji. Wd.hięczny będę za l'ychł orJpowiedź, ponieważ ten ważny intel'e<3 ba.Tdrw mię 'Obecnie za:jmuje. Pl'zeiymr.szy lat tyle nie mam c,zasu do tra. cenia. Z il"zetenem pOIWż'aniem i sz'acnmkiem

(-) Wł- P,later".

IV. "Fondation .lu MllJsee łfaHo.rl'al polonais a Rappeil1swyl, en Suisse.

Villa Broeberg 8 Ipaździer. 73.

SzanolwlIlY Panie Dobrodlzieju, Mam zaszczyt odip'Owiedzieć naJ Jist w którym jest mO'wa o Muzeum N a.fodmvem i jego zacrządrz!e po śmiel'ci z.ało,życoieła.

Akwdemja krak{);W8k p Q W i n n a b ył a g,ię udoać o upowazlllenie do Wied!lia, przed daniem odpowiedzi odmównej. Do kQg'o jeśli nie do niej Lależy p'Opierać Wlszetką dążll{).Ść naukowo narodową? Profesor K1'emel' zwlioo.zlilWl&ly Muzeum taik był przejęty ważnością tego Zakładu i je!g'O znakQmitem I:QZJwij:Lniem f3ię, że napisał dQ mllie lisi!; dziękclzynny w łcJtó.ryrn Uśw:LMozył, że je .iego QboW'i1!'kiem w.ać sprawę z p f a w ,d z d w e g Q P () ł o 'ż e n i a ted Ifi'>ytJucji, dila. której obojętnQść była,by ,p (f IZ e tS t ę pstwem. Nie wiKlzi on tak jak i my rkojmi bezpieC'zeństwa dla Kmkow.a i jeg'o zbi{)rów, tern więl.i.szy dąży obowiązek dla jego rnie:;;zlkańców 'Popielać Muzeum Narodolwe w JtaJppe.r:swylu Niech Pan 'fac:zy oświeić w tym wlęd:zie Man>1, który doltąti pJ1zeczy by.tQwi MuzeUJm w SJwem kQte'l'yjIIt\nJ zaś'}.Cipiemu C z ,a ,s () w e m.

JeG1l3:kże pomimo niedOistateclznrj baoo'zo. ofiarności iJziemy .szybko napl1zód i zmjd'uj,emy w klaju coraz większe w IS pół Ci Z 'li C i e. Świ.l.dczą o tem J,icZll'ie lIwlie,dizający M'lzeum PQlacy ze wszy;stJldcih 7Jiem na,szych; świa.dczą ioh d1łry i rozl'zewnienie na widolk świetnych reprezentantów przez,łOiści nalszed w przybytJlm bogom domowym PQświęconym. Za.Clzyua w umyle polskim k ełk ,()o wać dea państwoM'a, która musi z czasem maleźć, w braku przewuJn.iJka, o go II i s k Q n a l' o d Q we i połoiyć koniec rozbicIU .Q1Whol\vemu nruszemu. ZaczYlIlają rozlltlllieć po' sltn htaeh :ana.mhj,i umy.sł()'wej, że mą.c dalej tą drogą, t r afill1'y na d,lszą niedolę i zmamujemy dUJcihoM'ą potęgę be'z ktÓl'ej n[eana Qdr'Odenia materjalnegQ możeibnego. Cad'ZOzimcy tyiąCttffi'i zwiedlzając nas,z przyby;tek. Qdda.ją hQM żywot.no\Ści narodO'wed, to jest ted potędze. - Zwiedlzając w tych dniach Muz.eum Germańskie w NOl'ymbe!1dze, przelkol1ałem Isię o bardzo korzystnem

RRONńU: MrAs1'A POZNANtAdla nas wrażeniu Niemeó,w ,pn!ł tym względem, i słysz'il.łem z ust dyrektora pana E ,s IS e n w e, i n, pochlebne wyrazy dla polskieg'o patrjotyzmu. Ofia.. 1'D.W".1ł mmV'et dary d[a na.szega Muzeum, i oświad,e'zył że G e l' m';]. ń s k i e lIie było ti'Jk :,zciZęśliiwe jak ;J01slde znależć w Bwym założytielu zasobów IOOJterjalnych, aJe że tw d e f i c y t pokryty zo,i>tał sowicie przez patrjotyzm, Gel1Iuańs:kie J\oImzeum Norymbergi n i e m o ż e rY1Wi:llifzovać z na;;zem ani co do lollmJu. ni cO' do zbiorów pamiątek tlzicjowyeh; jest. ono wyłącznie I.Oświęcone hstorji tecilm;,ki, WY1'CbOiffi Wiszelikiego rO'd'zaju od kolebki do unia dz:isiejszeg{). Zakła:d nJS iSiq wzmaga, nO!Wa sala bardzo O'zdobna przybyła i mqeszlutnie dh odźwiernego; d:<try bard'w liclzne z: rómyoh 'bajów przyby,wają, obecnie z Ser)Jj'i i Sl';wecji, Uwiadomony' zostałem że z Wiednia mają nadejść bm1d,zo znakomi'e; że naet 'Turcji rząd, pra,widopodobll'ie. .przesz1e jaJk f,ra.nculf!ki, €iZrwa.jcal1si i Stanórw Zjedno.cl.7.0nych Amery1ki, dary bal1!1zo dl:1 PoLski interesujące.

JaliJkolllwieik chwłla Ofbecna jest jedną z najniepomyślniejszych w W.

Kis,ięE>twie, W.Lfto w Towarzystwie przyja,ół nauk 'z.a jąć s i ę projektem pllzyjęcia fundl1ls'zów i z:arządu :Muzeum po śmierci załoźycida. Przyjęcie to nie może, i7;daniem mojem, wywołać 1'Ozwiązania TOlWarlZ)1stwa przez rząd prUlski, idz'ie plozecież o przyjęcie legatu i to w przy,slzłości, rprz)1\'vilc,ju słu.ą(jego l;:.a,żdemu c!iatu z.biol1'O'wemu w Pl'lisach, sz,e'zegóJnie naukowemu, W k<tżdym razic w:u.to poddać pod dyskusję tep wniosek i g'dyby przyjętym być nie mógł, możm było,1Jy g'o o d l' o C Z Y Ć. Tymczasem w epoce o g ó l n e j n i e p e w n o ś e i, w razIe tpO't1'zeby bQI1'Ziemy mieli o' p ,i €' kęs rL waj e J; s k ą nad Muzeum Narodorwem. Nie bTak dowoldó<w Wispółczucia w l'óżny6n krajach i na:wet od pretelJJdentó;w do korony, nie wyjmując przysdeg.o HellTy't!ut Vo, \\13IZYSCY O'dd,ją hołd żywO<tn0ś.ci narodu :raszego której oibja,wem jest llilsze łI'ł!uzeum. Zabez,picclz<:tJąc na wietki byt na.szej Ins.ty.tucdi nie moiemy przywiązywIać najmniejs1Zc wagi do osób, li tyko do Intytucyj ,dających naj, więklszą i" Q k o j m i ę tl1W'ałO'ści. GdyLy .się taka w kraju nie zllillazh, SZiWwj'Cail'ja by ją n::tl1l1 ldała z zrubezpiecleniem mleżyteg'o polskiego wjpływu.

Ale 'cO'by świat powie,lzhł że nawet n i e m ';1 w PolOl,ce zakładu naukowego któryiby PQ'zyjął zaI'ząd Muzeum N.arodowcgo? .Nie mam wątpliwości najmuiejlszej że obcy zakład będzie miał t>obie za Z'JJSz,c,zy:t p;'zY'jąć leg-at <i zarząd e wen t u a l n i e po śmiel'C'i z.I.ł.ożyciela; ale O'bolwią.zikiem nas'zym jest o;];:azać świa!tu, że Poliska nie jest. wyzutą z zakładu. który się opiekować może :Muzeum nal'O'dowem. POOeC<lJI[l światlc!l}ll! pwtrjotyzillo,wi pańs'kiemu tę spra.wę, weźmielsz ją do serca i pOIStą,p.sz natleżyCiie. Z wyIsokiem pOlważaniem

(-) W1. Plater.

llii,'CIZ Szanowny Panie dać nam <;zczeg'óły o właSil1em zd,rowiu, jest 0'110 k<lipitałem PO'lski i bardzo na,s obchodzi",

Ost<1tuie dIwa lhty Libe.I:t przesłał z BTao,wa zarządoWii Towarzyistwa, dodająe od siebie takie o )li'e uwagi za.wa:te w liście do Feidmanowskiego Hieronima, konserwato.ra, Towarzystwa, z dnia 26 paźdz[crnika 1873.:v, "Z załąc'lO!IlYlh lilstów pana hr. Platera poka.zuje się, że akademja umiejętoo'śei w Krmlwwie nie przyjęła opieki nad muzeum na'l"ooowym w Rappemwi'llu, i że z tYilll wniolskiem obra,ca się hr. Pkvter do nas. GhtIliehY1lll z mej s.tr,ony p<Jlparł tę SproiWę. gdybym się nie .obawiał, by z teg.o powodlu, niepl'zychylny nailll l1ząd, nie wzi¥ po'hOlpu do zamknięcia naszego torwarzystwa, hioll"ąc stąd dowód, że się poUty;ką, bOi srpra,wami za g'ranieą Prus, Z:d.jmujemy. Z.}stawbm to decyzji zariząd'U, a o3ta.tee,znie s<tanowic (} iern musi w.alne zebramie". .

Zarząd 'fol\vamY'stwa zajmował się propozycją hr. PIatem na poip(heniu dnia 2G 1ust{).pall.a lf'73 r. i dał n'.lIS1tępuaącą odpoi\viedź odmowną:

VI. "Jaśnie Wielmoineilllu P.iHIQI mam Za5ZCrlyt donieść, iż udzielone nam przez pan{1, Prelzea Dra Libei<ta l'ilsty Pańskie zawierające wniosek. ażeib,y To:warzy,st,wo na,sze w.zięł.o na siebie .obOIwiązki .opieki nad Muzeum R-aipperrswyLs,kkm. f'powodowały wyżej rwymiemony zarząd n'<1 pos-iedzeniu w d. 26 liJstorp. T. b ido na8tępującej uchwały: "TolWał"Zystwo nasze nie mają.c samo bytu prawami ubezllieczonego, nie może przyjmo'wJ.ć orpieki Ilad instytucją z::tgl'aniezną", ponimvaż niety-Jaw nie; dawałoby żadnej orpieki, sikoro jej samo potrzebuje, ale olWls'zem mog-łoby tak bezwładną opieką, bez żadnej !Siły ,pra:wlnej, ko1'por:wyjnej i bez środków mtteTjalnych na, spmwowanie t:lkiej opieki koniecznie potrzebnyc.h naraz,ić każdą instytucjQ, tem pewniej Z<l.8 Muzeum Pa6slkie w Rappersw}'lu tylko na szkody nara,zić a nalwet upadek wynikający kO'lliecrwie z bezwładnOoŚcli opielki. Nie mo,że zatem TOWrz1S<tWO nasze w żaden "'posób podjąć się tak ?,'as'czy,tnej opieiki".

Na to pismo {)I(1Jpowield'z:'lł hr. Plater w nalstępu'ją.cym liśc.ie, będącym ostaltnim do!kumeptcm w tej spravie:

VII. "Forru:latio!l du .MulSe9 NatiOlull polo.ms a Rappcrs.wyl, en Suie.

Zamek w Rappel1slWyl 2"2 grudnia '73.

Wielmożny ?l{0śd Dobrod'z,ieju, l\1:iałem Z'JlSIZCZyt ot!'zymać pismo Za1'ząd'U TOIW',U'Z",l<1Shva Przyja,oiół N:nllk Pa<2nanł\kiego z o j m ó w n ą odpowiedzią c.o do Zarządu :Muzeum Narodowego. po ś:nierri ZałożYCliol.:t. Cz'uję się w oboWJiąZiku z, t.e-go powOldlU SpTostować mniemanie jakoby ta Insty,tuClja d o m n i e n t I e :i a ł a; od '"meg.o początku p l' 'z e k a z a ł e m ją aktem ur:zędowym ponowionym w ,tycTn dnia,ch przed notarjuls'Zem, na.rodowi polskiemu który jest jej prawnym wbścieiele'lil. Dl1lgie spmsłowanic CLotyCZY mniemaneg'o b l' a kuś l' o tl k ó IV nI at e r j a l n y c h bez ktc)['ych powiada pi.smo opieka byłaby bezwładną, Wi,l6

KRONIKA MIASTA POZNANIA

d{)[[]j(jo nlłJwet z p:sm prublioznych, że lla WiSiziJl,ki przypadek z a b e z p i ec z y ł e m ,byt mwterjalny temu z8lkład"J,wi w przy'szłoś,ci. PonielWaż tak wieHdej Jouioslośc.i Instytucja, j<'llką je'&t Muzeum N,lOdolwe, nie może dvłąd znai.eżć IW k r:a.; u, nie mówię f1mdUls,zów, aJe () fi i e k i li o r 11 l r.. e j na przy;szłoM, prawdo'Podobnie przejdz.ie po śmiefl(\i ZalożyC>ie'l:1, pud dyrekcę ednej z głó,wnych wła'ĆIlz, S'1Jwajcarji, która sobie poczyta za wiki Z'aJ3ZCIZY oddać tę przy'sług-ę F.o3ce z za,chOiW.1niem starannem kiel1unku IlarodolWegO. Powzum.iałem się w tym względ'zie w Bernir z nalczelną władzą s.zlwacarji i z jednym z T'ządów kantonailnyich" i pl'lzekonałem się ie ż.łJnydl U'Udl108c1 nie będzie. Ale smutek nIt serce p:ula w1dząc soJwtki OI1uorpnego rozbiCiia na,8zeg,0: które nie dozlwatLa IllIstytuc1,i naflod{)lwej, za,swzyt P,oł,sce przyTIoszącej, IP.:eć Zarząd poS/ki to jest .z P.oiakÓIW złożony '\V przy.>złości. Z W)"Boildem pOlwa,żanie'r, d,b:t F.Ula Prezesa Dothr.

(-) W. Platel".

Andrzej Wojtkowski.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1928 R.6 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry