ZENON SZYMANKIEWICZ

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1975.07/09 R.43 Nr3

Czas czytania: ok. 20 min.

PRZYCZYNEK DO WRZEŚNIOWYCH DNI POZNANIA W ROKU 1939

P RZYCZYNY, które złożyły się na tragiczne dni wrześniowe 1939 r. są nadal przedmiotem dociekań Polaków. Pojawiają się nowe publikacje, przyczynki historyczne, relacje związane z tym okresem. Uzupełniają one obraz tamtych dni, odsłaniają nieznane fakty także z okresu poprzedzającego wybuch wojny lub z przebiegu działań obronnych i początków ruchu konspiracyjnego. W odniesieniu do omówionych już wydarzeń, które miały miejsce w 1939 r. w Poznaniu, należy odnotować ukazanie się nowych materiałów dokumentów i źródeł. Pozwala to na uzupełnienie w pewnym zakresie publikowanych już na ten temat na łamach "Kroniki" wrześniowych przyczynków l . Jedną ze spraw najbardziej kontrowersyjnych jest "zaskoczenie" Polski, aczkolwiek o przygotowaniu napaści przez sztab armii hitlerowskiej wiedziano na długo przed dniem 1 września 1939 r. Zagadkę tę najlepiej charakteryzuje wypowiedź Adama Kurowskiego, b. szefa sztabu lotnictwa Armii "Poznań": "Starano się trzymać całe społeczeństwo pod szklanym kloszem niewiedzy o straszliwej groźbie nabrzmiewającej na zachodniej granicy naszego państwa. Nie przedstawiano tej sprawy rzeczowo, uczciwie i szczerze ... Roztrwoniono w ten sposób olbrzymi kapitał drzemiący w społeczeństwie, a oparty przede wszystkim na umiłowaniu wolności i bezgranicznej ofiarności, a także na nienawiści do perfidii niemieckiej ,,2. W sierpniu 1939 r. nad Wielkopolską pojawiły się hitlerowskie samoloty zwiadowcze. Znany był już fakt przelotu zwiadowczej maszyny nad Poznaniem w dniu 10 kwietnia. Mimo powtarzającego się naruszania polskiego obszaru powietrznego, władze wojskowe nie zdecydowały się np. na zasadzki polskich myśliwców, aczkolwiek posterunki takie istniały w różnych rejonach kraju. Niewycofanie w porę samolotów bojowych z poznańskiego lotniska w obliczu bezpośredniego już zagrożenia było sprawą zaskakującą nawet wyższych oficerów Armii "Poznań". Pułkownik Kurowski dodaje: "Sztab Armii «Poznań» nie był wtajemniczony w tę akcję. Lotnictwo wchodzące w skład armii - jednostki 3. Pułku Lotniczego - zasadzek nie wystawiało. Dlaczego? Ponieważ z Poznania, wysuniętego najbardziej na zachód, łatwiej było przechwycić samolot powracający do Niemiec niż z każdego innego punktu. Stało się to tak widocznie dlatego, że nasze władze uważały lotnisko na Ławicy pod Poznaniem za najlepszą wizytówkę dla świata. Patrzcie! i Na łamach "Kroniki Miasta Poznania" autor opublikował następujące prace: Niemieckie bombardowania Poznania 1 września 1939 roku (R. 1964, nr 3); Wrześniowe dni Poznania (R. 1968, nr 3); Poznaiń* w czasie wrześniowego odwrotu (R. 1971, nr 3); pierwsze dni okupacji hitlerowskiej (B. 1972, nr 3). Sprawy związane z przygotowaniami do wojny obronnej 1939 r. w Poznaniu autor omówił w artykule Sierpień »39 r. w Poznaniu, "Gazeta Poznańska" nr 205, » VIII 1972 r.

, Lotnicy września (fragmenty wspomnień i relacji lotników polskich). Warszawa 1972, s. 47.

6*

Zenon

SzYmankiewicz

Ciągniki 1 działa 14. Motorowej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej w Poznaniu.

Fotografia wykonana w sierpniu 1939 r.

Polacy wcale nie chcą i nie szykują się do wojny. Gdy pełen sztab Armii »Poznań« został 26 sierpnia zmobilizowany [w Poznaniu przyp. Z.S.] i odjechał do Gniezna - wszystkie wojska armii były już na miejscu. Ale lotnictwo tkwiło nadal na Ławicy ... W ten sposób grano nam na nerwach, bo wielu z nas słusznie przypuszczało, że Hitler napadnie na Polskę znienacka, a od granicy do Poznania było dwadzieścia minut lotu. Drżeliśmy o swoje i tak szczupłe jednostki. Sztab, pod presją Becka, naciskanego z kolei przez Zachód, wygrywał swoją politykę «ndeprowokowania Niemców». Dlaczego uważano, że odlot lotnictwa łatwiej jest zauważyć niż powiedzmy odmarsz dywizji piechoty - nie wiem. Ale ku naszemu utrapieniu tak właśnie rozumowano. Wreszcie 31 sierpnia po południu nadszedł oczekiwany rozkaz odlotu lotnictwa do armii"». Organizację obrony miasta w 1939 r. omOWIoną w publikacji Wrześniowe dni Poznania można uzupełnić nowymi szczegółami. Jak wynika ze wspomnień Ignacego Głodowskiego, b. starosty grodzkiego w Poznaniu, istniało w 1939 r. stanowisko dowódcy obrony odcinka "Poznań". Tę nie odnotowaną dotychczas w literaturze funkcję pełnił komendant garnizonu pułkownik Władysław Wiśniewski, mający we wrześniu 1939 r. siedzibę na Cytadeli 4 . Znajdowało się tam wówczas również stanowisko dowodzenia dowódcy obrony przeciwlotniczej miasta kapitana Stanisława Zaleskiego. Nie znamy sił, którymi dysponował dowódca odcinka "Poznań" i zakresu jego kompetencji. Nie znamy szczegółów działalności w toku kampanii wrześniowej i w okresie poprzedzającym wybuch wojny. Fakt usytuowania stanowiska dowódcy odcinka Poznań na Cytadeli może posiadać związek z wydarzeniami skomentowanymi przez porucznika Wiktora Skotarczaka 5. W relacji szefa kompanii 57. Pułku Piechoty Jana Tomczaka zawarte są szczegóły prac obronnych na zachodnim skraju miasta. "Przez cały miesiąc sierpień 1939 r. (z wyjątkiem służby garnizonowej) wysyłałem kompanię do prac pionierskich, tj.

kopania rowów przeciwczołgowych na przedpolu w rejonie fortu VIIa za folwarkiem Marcelin. Dnia 27 względnie 28 sierpnia, dokładnej daty nie pamiętam, drugis Lotnicy września, op. cit., s. 49. * Ignacy G ł ó d o w s ki: Na pewnym odcinku w Poznaniu 1939 roku. Opracowanie z 1959 r.

W zbiorach autora artykułu.

« Wrześniowe dni Poznania. "Kronika Miasta Poznania" R. 1969, nr 3, s. 40.

Obwieszczenie

W dolo diisiejsiya» zostali z« zbro4ni« sabotai« w?nraki«ia Wojskowej« %ą&n Poł*w*8« skiizaai »a kar« inłwr« t I j o Tbeoba1d «eteke

}. Erfea Sefcwii Z, Hermann Mie1k« 1. Wiiheira Miller o Wilhelm Ste1», Wyrok zostaj a*tf«»»»ł«*t .**.» asny,

@»wo*!«* A i sali

Fotokopia obwieszczenia wydrukowanego w "Dzienniku Poznańskim" z dnia 3 IX 1939 r.

batalion, którym dowodził major Karol Wieczorek, wymaszerował z koszar udając się do Szkoły im. Piotrowskiego (dzielnica Łazarz), tam na dziedzińcu przydzielono każdej kompanii swój odcinek i rozpoczęła się praca pełna napięcia ... Prace te trwały do późnych godzin wieczornych ... Następnego dnia, po spożyciu śniadania, przy słonecznym ranku, por. Bączkowski otrzymał rozkaz odmaszerowania 4. kompanii na odcinek bojowy na zachód od rejonu fortu VIIa. Dowódca kompanii i cała kadra sprawdzali odcinek od ul. Grunwaldzkiej do ul. Bukowskiej [obecnie ul. Świerczewskiego przyp. Z.S.]. Teren ten wyjątkowo korzystny do obrony. Niestety, na odcinku tym nie przypadło nam zdawać egzaminu, ponieważ po dwudniowym pobycie odcinek ten musieliśmy opuścić".. Jednym z punktów mobilizacyjnych doskonale rozeznanym przez wywiad hitlerowski było lotnisko w Ławicy. Tam, już po pojawieniu się w dniu 1 września około godziny 10.00 hitlerowskiej maszyny zwiadowczej, trwało jeszcze wcielanie zmobilizowanych rezerwistów do pododdziałów. Na lotnisku pozostał też cały rzut kołowy 3. Bazy Lotniczej, co miało tragiczne następstwa. W toku pierwszego nalotu hitlerowskiego na Ławicę podniosło śmierć około trzydziestu oficerów i żołnierzy 3. Bazy, a jednostka ta, znajdująca się pod dowództwem majora pilota Jana Rutkowskiego, rozbita w pierwszy dzień wojny, nie odegrała już żadnej roli w kampanii wrześniowej. Atmosferę okresu poprzedzającego wybuch WOjny 1 nalot na Ławicę oddają wspomnienia oficera ogniowego 14. Pułku Artylerii Lekkiej Jana U rbaniaka, który tak pisze: "Chyba we wtorek 28 sierpnia, otrzymałem od dowódcy baterii rozkaz udania się z sekcją zwiadowczą na wieżę wodną stojącą w Ogrodzie Botanicznym przy ul. Dąbrowskiego. Zgodnie z rozkazem miałem dozorować teren widoczny z galeryjki usytuowanej u szczytu wieży. Wędrowało się tam krętymi żelaznymi schodami o paruset chyba stopniach ... Przede mną na przedpolu warowała piechota, której trzeba było zapewnić ewentualną pomoc naszej baterii. Zadanie moje polegało więc na przygotowaniu ogni niszczących drogi dojazdowe, mostki na nich, miejsca szczególnie ważne. Miałem obliczyć odpowiednie dane także do ognia wspierającego i zaporowego ... Myślałem stale · - jak to jest, przygotowujemy się

'J a n T o fi C Z ak: Sprawozdanie o czynnościach i organizacji 4. kompanii 57 p.p. sprzed września 1939 roku i w czasie kampanii wrześniowej. W zbiorach Jana Molskiego.

Zenon

SzYmankiewicz

Wysadzony przez Wojsko Polskie w dniu 5 IX 1939 r. most na Warcie koło gazowni miejskiejdo walki w Poznaniu? Mieliśmy iść na Berlin. Tu nie powinno nam nic grozlc Żołnierzy trapionych podobnymi niepokojami zbywałem krótko: wojny i tak nie będzie, a my po prostu ćwiczymy, aby nie wyjść z wprawy ... Nic szczególnego nie zapowiadał kolejny dzień. Ta sama pogoda, ten sam nastrój wyczekiwania na ostateczne wyjaśnienie sytuacji. Niemcy nie oszaleli - nie zaczną samobójczej wojiny. Za nami cały świat, a my jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Nie pamiętam godziny, gdy doszło mnie rano natarczywe wołanie. Popędziłem schodami w dół, tak szybko jak się to tylko dało. Z głośnika w mieszkaniu ogrodnika płynęły słowa uroczyste. Mówił prezydent Mościcki: «Odwieczny wróg najechał nasze granice ... Będziemy się bronili ...» A więc jednak! Na tle bezchmurnego nieba skrzą się srebrzyście migotliwe samoloty. Spokojnie suną kluczami od miasta ku zachodowi. N asi? Chyba tak - lecą na Niemców. A może ćwiczenia? Przed moimi oczami leżała Ławica. Srebrne płatowce płynęły majestatycznie i oto nad zabudowaniami, nad hangarami strzelają płomienie. Chmury dymu okrywają budynki koszar, nie znane dotąd gromy porywają ciszę! Tak, nie ma złudzeń, to wojna, którą dane mi jest oglądać w makabrycznych scenach. Kurczowo trzymając żelazną balustradę galeryjki, niemy obserwowałem rozgrywające się jak w filmie obrazy. Bombowce falami odlatywały i nadlatywały na powrót, ponawiały ataki" 7. Ostatnio ujawniony został też fakt, iż mimowolnym świadkiem wydarzeń, które miały miejsce w godzinach południowych w dniu 1 września na Ławicy, był pilot cywilny Włodzimierz Klisz, który na krótko przed bombardowaniem wylądował tam dwumotorowym samolotem "Lockheed E1ectra" stanowiącym własność Polskich

7 Jam U r b a n i ak: Innej drogi nie było. W: Dni klaski - dni chwaty. Poznań 1970.

Linii Lotniczych. Przyleciał z Warszawy mając na pokładzie nieuzbrojonego samolotu pieniądze na wypłatę dla pracowników linii zatrudnionych w Poznaniu. Po bombardowaniu natychmiast odleciał do Warszawy, gdzie przekazał informacje o zniszczeniu Ławicy. N a Mokotowie Klisz spotkał pilotów z Ławicy, którzy dnia poprzedniego Odprowadzili tam dwa samoloty myśliwskie. Nasuwa się też wniosek, iż ówczesne dowództwo nie przewidywało zupełnie bezpośredniej osłony Poznania lotnictwem myśliwskim. Sądzić można, że w trosce o bezpieczeństwo mobilizującej się Bazy Lotniczej słuszną decyzję podjął wówczas dowódca niższego szczebla, pozostawiając w hangarach Ławicy trzy samoloty myśliwskie 8 . Odnotować także należy niedostrzeżony dotychczas fakt, iż w Poznaniu (1 IX 1939) miał miejsce jedyny chyba w dziejach naszego lotnictwa przypadek startowania samolotów z hangarów bezpośrednio do walki. Szczegóły wydarzeń, które miały miejsca na Ławicy w dniu 1 września oraz walki lotnicze toczone dnia następnego nad Poznaniem, uzupełniają też opublikowane niedawno wspomnienia pilota Włodzimierza Gedymina 9. N ada1 nie wyjaśnione są przyczyny zaskoczenia w godzinach południowych 1 września miasta i 3 bazy lotniczej przez bombowce hitlerowskie, które dotarły nad Poznań z południa. Wskutek nie ogłoszenia alarmu lotniczego, ludność cywilna miasta poniosła dotkliwe straty. Dnia 1 września około godziny 9.00 do sztabu 14. Dywizji Piechoty w Poznaniu dostarczono pierwszych jeńców niemieckich, ujętycłi w czasie starć na granicy polsko-niemieckiej oraz dokumenty znalezione przy poległym oficerze Wehrmachtu w stopniu kapitana o nazwisku Tempe1hoff, wśród których były mapy i szkice z dokładnymi szczegółami polskiej obrony i siedzibami dowództw. Sztabowi 14. Dywizji znana była też sytuacja na granicy ipo1skonniemieckiej na odcinku poznańskim, skąd o godzinie 4.45 dotarł meldunek o wszczęciu przez III Rzeszę działań wojennych przeciwko Polsce. Walki toczone na granicy były jednocześnie sygnałem do ogłoszenia alarmu w jednostkach wojskowych, znajdujących się w Poznaniu. Równocześnie rodziny wojskowych zostały powiadomione o mającej nastąpić ewakuacji w godzinach południowych. Moment zaskoczenia miał fatalne skutki, wynika to również z zeznań, które w roku 1961 złożył pułkownik Tadeusz Jarina (ostatni dowódca 3. Pułku Lotniczego) na okoliczność wydarzeń, które miały miejsce w dniu 1 września na Ławicy. J arina podał: "nadmieniam, że alarmu przeciwlotniczego z obrony przeciwlotniczej miasta

8 Po ukazaniu się na łamach "Kroniki" publikacji Niemieckie bombardowania Poznania 1 września 1939 roku, gdzie poruszano ra. in. stan i sprawę nie skoordynowanego dowództwa obrony przeciwlotniczej Poznania - zabrał glos pułkownik Adam Kurowski, kwestionując fakt pobytu w dniu 1 września 1939 r. na Ławicy trzech myśliwskich samolotów (które brały następnie udział w walce z bombowcami hitlerowskimi). Pułkownik Kurowski stwierdził: "pozostawienie klucza 132 eskadry na noc 3l. 8. na l. 9. na lotnisku Ławica wygląda mocno nieprawdopodobnie (wbrew rozkazom i meldunkom). Po upływie pewnego czasu b. szef lotnictwa Armii "Poznań" podał: "dywizjon myśliwski miał rozkaz całkowicie opuścić Ławicę dnia 3l. 8. i przejść na lotnisko polowe. Fakt pozostawienia klucza alarmowego nie był znany dowództwom lotnictwa Armii "Poznań". Dowódca dywizjonu widocznie o tym nie zameldował" (Eisty płk. Adama Kurowskiego z dnia 20. 12. 1%5 r. oraz 4. 3. 1966 w zbiorach autora).

Następnie jednak Adam Kurowski w książce Bijcie się Z nami, Messerschmitty, Nasza Księgarnia 1%7 r. s. 122 podaje fakt pobytu klucza myśliwskiego na Ławicy. Autor nie podał ,jednak nazwisk bohaterskich pilotów broniących wówczas lotnika (podporucznik Mikołaj Kostecki, podchorąży J anu Pudlewicz, kapral Wawrzyniec Jasiński). Naoczni świadkowie podają, iż Kostecki, po wylądowaniu i zestrzeleniu jednego z hitlerowskich bombowców zgromadzonym oficerom na stopniach gmachu dowództwa powiedział: "można do nich strzelać jak do kaczek, ale niestety mają większą szybkość!!!". , Lotnicy września, op. cit., s. 121.

Zenon

SzYmankiewicz

SH

Sił n:

UH

Posterunek Wehrmachtu na Placu wolności (zdjęcie z 14 IX 1939 r.)

nie nadano; wypowiedzenia wojny nie było; wiele plotek i fałszywych wieści rozL u r T a li k t f lO W O 'fe f ™ n i a p a li i ki P - e d wojna, a na u s p r L 1 d n i i e n e gapiów, którzy padU ofiarą dodam, że byli oni do smug na niebie przyzwyczajeni bowiem Niemcy na kilka tygodni przed wojną latali na znacznych wysokośc S'm X z a T e; N t a S Z e ID y Ś 1 1 W C e JUŻ P r Z e d TM TM li a TJV[ kaz D O "W L t T S S S "WoSia fi, t oVVaC , d e li t Y f i k o wać s a fi o lot y nieprzyjaciela bez jednakże pozwolenia na otwarcie przeciw nim ognia. Sądzono, iż jest to demonstracja wojsk 10tmczych niemieckich dla wymuszenia ustępstw politycznych. Dopiero kiedy pierwsza seria bomb pokryła Ławic , upewniła ona nas, że wiadomości o bombardowaniu innych miast były prawdziwe" w. umudiuowamub A t * -0>ZkaZÓW fi i e o t r Z y ID a ł t e Ż k a p i t a n S t a n i s l a w z < * k . d ' d O r V li - , -ł- - SI, OWO ca S IT w lot ™ A miasta, a artylerzyści baterii przeciwlotniczej w Zakładach Spółki Akcyjnej "H. Cegielski" dowodzonej przez podporucznika Kazimierza Boowstaegc.samorzutnie otworzyli ogień do nadlatujących bombowców hitlerowskich co spowodowało nawet interwencje: ze strony komendy cywilnej obrony przedSrt-' raczej miasta, zaskoczonej też biegiem wydarzeń! Dziś, po latach sądzić m o Ż n a ż na fakt niezaalarmowania miasta oraz lotniska złożyć' sie musiało kilka przyczyn Pewną ujemną role. odegrała wadliwa i nieskoordynowana organizacja całego syste-' mu obrony przeciwlotniczej miasta. Pomijając już sam fakt niedostatecznych śród

; S£WŁ<fe \'!ł[()z adeUSz a J<\rinYAo d'ldCY S Pr,r".T «X- ZZZ%

ków obrony czynnej opartej w zasadzie na osmlU działach przeciwlotniczych "broniących" całego obszaru miasta, liczącego wówczas 274 000 mieszkańców! Stwierdzono, że dziesięć posterunków obserwacyjno-meldunkowych usytuowanych na obwodzie miasta podlegało komendantowi cywilnej obrony przeciwlotniczej miasta w Ratuszu na Starym Rynku. Z tego miejsca alarmowano dowódcę obrony przeciwlotniczej miasta stacjonującego wówczas na Cytadeli oraz ośrodki wojskowe (Ławica!). Dopiero na podstawie meldunków otrzymanych z Ratusza wydawane były z Cytadeli rozkazy do stanowisk przeciwlotniczych, rozstawionych też na obwodzie miasta. Kapitan Zaleski posiadał tylko jeden punkt obserwacyjno-meldunkowy wystawiony ma zachodnim przedpolu miasta. Środki obrony przeciwlotniczej znajdujące się w Ławicy (dwa działa przeciwlotnicze oraz trzy samoloty myśliwskie) nie podlegały z kolei dowódcy obrony przeciwlotniczej miasta! W nawiązaniu do wydarzeń z dnia wybuchu wojny raz jeszcze trzeba wrócić do wielkości strat ludności wskutek nalotów hitlerowskich. Listę tę można bowiem uzupełnić nowymi nazwiskami, które przejawiają się w dokumentach i publikacjach związanych z wydarzeniami wrześniowymi oraz w ostatnio odnalezionej księdze dawnego cmentarza ewangelickiego Sw. Łukasza, który znajdował się przy ul. Grunwaldzkiej 26. Liczba ofiar, ustalona w roku 1964 na 237 zabitych - może być . li wyzsza . Wydarzenia z dnia 1 września 1939 r. w Poznaniu mają różną ocenę w publikacjach, które znalazły się na łamach szeregu pism 12. J ak już wspomniałem w poprzednich pracach, w czasie ostatniego nalotu hitlerowskiej Luftwaffe na Poznań w dniu wybuchu wojny, w mieście miało miejsce zbrojne wystąpienie dywersantów hitlerowskich. Zeznania pułkownika Jana Dynowskiego, oficera Sztabu 14. Dywizji Piechoty, rzucają światło na tę sprawę. Dynowski tak podaje: "W toku wieczornego bombardowania w dniu 1 IX 1939 r. padły strzały z rejonu cmentarzy przy ul. March1ewskiego. Strzelaninę usłyszano - były to odgłosy strzałów nie oddanych z broni polskiej. Ludność ostrzelana zawezwała wojsko. Kompanię obrony sztabu 14. Dywizji Piechoty skierował tam dowódca. Przy przeczesywaniu cmentarza złapano uzbrojonych uczniów Gimnazjum Schillera oraz nauczycieli. Dowódcą był profesor tego gimnazjum, doktor germani

« Do ofiar nalotów z dnia 1 IX 1939 r. należał również starszy sierżant Adolf Czarnywojtok 2 57. Pułku Piechoty (wg Jana T o m c z a k a, Sprawozdanie o czynnościach i organizacji. .., op. cit.; Konrad T a b e r n a c k i kierowca U rzędu Pocztowego w: Lech IZ im o ws ki, Łącznościowcy wielkopolscy w latach 1939-1946. Poznań 1973). Księga ewangelickiego Cmentarza Sw. Łukasza zawiera takie nazwiska ofiar nalotów lotniczych: Fritz Baum, Wanda Baum, Hans Markowski. Nie wyjaśniona jest sprawa Georga Hofmana i jego żony, pochowanych na cmentarzu 6 IX 1939 r. Podawane są dalsze nazwiska nie odnotowane w Urzędzie Stanu Cywilnego (co już stwierdzono w licznych przypadkach, m. in. robotnika zatrudnionego na lotnisku - Sawickiego lat 55). Iii W zbiorze dokumentów Wojna Obronna Polski 1939 wydanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej .(1965) w poz. 138 znajduje się komunikat nr 1 Sztabu Armii "Pomorze" o sytuacji na froncie w dniu 1 IX 1939 r., w którym znajduje się następująca informacja "o godz. 15.00 odbył się nalot na Poznań. Sześć bomb upadło na śródmieście i ma lotnisko, większych szkód nie wyrządzono". W tym samym zbiorze w poz. 563 zawarta jest relacja z 1947 r. złożona przez b. szefa Sztabu 14. Dywizji Piechoty pułkownika Jana Kobylańskiego ma okoliczność działania dywizji. W dokumencie znajduje się stwierdzenie "w dniu 1 i 2 września Poznań był bombardowany. Duże szkody wynikły na lotnisku w Ławicy, aczkolwiek bojowy rzut 3 pułku lotniczego zdołał już opuścić rejon Poznania. Poza tym bombardowano rejon koszar 57. i 58. Pułku Piechoty oraz dworca kolejowego. Straty były minimalne. Nieprzyjaciel oszczędził Poznań, nasi myśliwcy strącili dwa samoloty przeciwnika. Obrona przeciwlotnicza nie wkraczała, ponieważ samoloty przeciwnika przelatywały na pułapie przekraczającym 4 km, było to poza zasięgiem strzału baterii przeciwlotniczej Poznania".

Zenon

SzYmankiewicz

styki [nazwiska nie ustalono przyp. Z.S.]. Aresztowanych przesłuchał kapitan Macu1ewicz. Szef Sądu Dywizyjnego major Krzemiński wzbraniał się sądzić ujętych dywersantów twierdząc, że brak jest zarządzenia prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie sądów wojennych dla ludności cywilnej. Wówczas generał Wład pisemnym rozkazem powołał sąd. Rozprawie przewodniczył major Krzemiński, kapitan Macu1ewicz był ławnikiem. Ujęci skazani zostali na karę śmierci. Wyrok zatwierdził generał Kutrzeba, co następnie ogłoszono i rozplakatowano celem ostrzeżenia Niemców. Wyroku jednak nie wykonano a doktor germanistyki uciekł w czasie odwrotu" 18.

W dniu 2 wrzesnla w godzinach południowych naczelny wódz wydał Armii "Poznań" rozkaz wycofania się na główną linię obronną, znajdującą się o sto kilometrów ma wschód od Poznania. Równało się to oddaniu miasta w ręce hitlerowców. A oto jak wyglądał wieczorem tego dnia odmarsz 14. Pułku Artylerii w relacji Jana U rbaniaka: "O ciemku stanęliśmy wyciągnięci wzdłuż ulicy. Jeszcze jakieś sprawdzania, krótkie odprawy dowódców, przeglądy i wreszcie: marsz! To nie ćwiczenia. Stało się coś ważnego, nieodwracalnego. Na wschód? Za nami bogata, żyzna Wielkopolska, nasze domy, nasi bliscy ... Przemierzamy stępa ulice Babińskiego, Stawną, Garbary. Na Moście Chwalisżewskim minęliśmy Wartę, potem Chwaliszewo, Sródką przeszliśmy ku przedmieściom Poznania. Ludzie z trwogą i z wyrzutem obserwowali groźne, czyste, nie używane armaty, wojsko, które bez walki, bez strzału opuszcza miasto, wydając je na łup wroga". S tarosta grodzki Ignacy Głodowski wezwany w nocy z 3 na 4 września do wojewody dowiedział się, że ten ostatni wraz ze współpracownikami w najbliższych godzinach opuści Poznań! Głodowskiego poinformowano, że powinien opuścić Poznań wraz z garnizonem policji. Przedtem jednak miał przy użyciu cukru zniszczyć zapasy benzyny, będące w mieście. W sprawie zniszczenia zapasów benzyny Głodowski pisze: "pozornie najłatwiejsze to do wykonania zadanie, okazało się najtrudniejsze, gdyż dla jego przeprowadzenia niezbędna przecież była jakaś ilość owego cukru, a władze bezpieczeństwa nie dysponowały żadnym znajdującym się pod ręką zapasem tego artykułu a była to przesycona atmosferą nagłej wojny noc ... Trudności z cukrem można było zaradzić przez «pożyczenie» go choćby np. z magazynu więzienia, gdzie stanie się zbędny wobec postanowionego zwolnienia «stołowtników», ale na wszystko jest potrzebny czas i warunki, a tych brakło". Okazało się, że brakowało też wykazu stacji benzynowych i rozmieszczenie ich musiał starosta grodzki ad hoc sporządzić z pamięci. Poruszając sprawę cukru Głodowski podaje: "zapasy artykułów żywnościowych stały się z chwilą wybuchu wojny przedmiotem spekulacji. Znikły ze sklepów. Były wykupywane. Rosły w cenach. Z problemem tym zaczepiającym o zagadnienie bezpieczeństwa także starostwo grodzkie zmuszone było walczyć. W jednym wypadku musiałem osobiście interweniować. Miało to miejsce w sklepie kolonialnym znanego bardzo kupca przy ul. 27 Grudnia, który nie chciał sklepu otworzyć dla oblegającej go klienteli, opróżniając go po cichu we własnym zakresie. Dopiero groźba aresztowania poskutkowała" . Dnia 4 września o świcie Głodowski opuścił Poznań, wyprowadzając jednocześnie z miasta garnizon Policji Państwowej liczący wówczas aż ośmiuset ludzi.

18 Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu OKP - 111;057;72, zezna'" nia Jana Dynowskiego z 19 IV 1972 r.

"Opuszczaliśmy miasto na krótko przed świtem w dniu 4 września znaczną kolumną składającą się z ośmiu, o ile pamiętam, zarekwirowanych autobusów i pewnej ilości samochodów osobowych z taboru policyjnego. Pojazdów tych było za mało. Pewna część garnizonu Policji Państwowej opuściła miasto pieszo, zmieniając się w dalszej drodze z jadącymi. Minąwszy Osiedle Warszawskie zjechaliśmy na boczne drogi, ponieważ szosa podobno już poprzedniego dnia, tj. w niedzielę 3 września, była ostrzeliwana przez szybko posuwające się wojska niemieckie" 14.

Przebieg działań wojennych w 1939 r., objawy chaosu wywołane wprost błyskawicznie zmieniającą się sytuacją, wyraźne oznaki rozkładu aparatu państwowego, są tłefch do oceny postaw ludzkich w tych tragicznych dniach, a w szczególności do oceny postępowania osób zajmujących wówczas odpowiedzialne stanowiska. Trudno niewątpliwie dokonać oceny ludzi rządzących wówczas Poznaniem. Faktem jest, iż Tadeusz Rugę, aktualny prezydent miasta, pośpiesznie opuszczając Poznań zdezorganizował obronę przeciwlotniczą. Dał on jednocześnie sygnał do chaotycznej ewakuacji władz administracyjnych i placówek komunalnych, co w konsekwencji doprowadziło do poważnych zakłóceń w mieście. Wiadomo, że Rugę 3 września na godzinę 14.00 zwołał wspólne posiedzenie Magistratu oraz Rady Miejskiej. Doszło ono do skutku dopiero o godzinie 15.30, ale już bez prezydenta miasta, który tymczasem opuścił Poznań. Po wysadzeniu mostów przez ostatnie cofające się oddziały Wojska Polskiego, co miało miejsce 5 września nad ranem, w mieście znajdowała się w stadium organizacyjnym Straż Obywatelska. Oprócz tej uzbrojonej formacji powstała samorzutnie grupa Przysposobienia Wojskowego, wyposażona w różną broń, którą dowodził emerytowany sierżant Kujawa [imię nie znane - przyp. Z.S.]. Oddział liczył około trzydziestu pięciu osób, składał się z młodzieży gimnazjalnej oraz rzemieślniczej, stacjonował w opuszczonych koszarach przy ul. Bukowskiej. Oddział na własną rękę prowadził służbę patrolową i walkę z hitlerowską dywersją nie podporządkowując się Straży Obywatelskiej. W związku z obwieszczeniem Ratajskiego w dniu 8 września o zakazie noszenia mundurów i zdeponowaniu wszelkiej broni w placówkach Straży Obywatelskiej, dwudziestoosobowy oddział Przysposobienia Wojskowego opuścił Poznań z zamiarem przebicia się do Warszawy. Oddział doszedł w rejon wsi Gułtowy (15 kilometrów na wschód od Poznania), gdzie wobec zbliżania się jednostek Wehrmachtu zakopano broń. Junacy z oddziału pojedynczo powrócili do Po. 16 znanIa . Z wszystkich zachowanych materiałów z okresu krótkiej wrześniowej prezydentury Ratajskiego wynika jego dążenie, i jego ówczesnych współpracowników, wykazania wojskom okupacyjnym, że w Poznaniu panuje ład i spokój. Nowe momenty do wydarzeń wrześniowych wnosi obszerna relacja Józefa Jankowskiego, który znalazł się w Poznaniu wieczorem 4 września 1939 r. na czele czternastoosobowej grupy strażaków z Grodziska W1kp. i Zbąszynia, wyposażonej w dwa samochody pożarnicze 16. Jankowski podaje, że po przybyciu na ul. Maszta1arską do Poznańskiej

14 Jak podaje Głodowski, w Kłodawie część garnizonu policji poznańskiej została włączona do szeregów wojska. Reszta dotarła do Kobrynia, gdzie garnizon rozwiązał się. Jak stwierdził później Franciszek Laufer, zastępca komendanta policji poznańskiej, w niektórych chlebakach pozostawionych tam przez rezerwistów policji znaleziono opaski ze swastyką! i' Według relacji Mieczysława N o w a k a (w posiadaniu autora). i6 w wyniku publikowanego na łamach "Expressu Poznańskiego" cyklu Wrześniowe dni Poznania (wrzesień, październik 1973 r.) zgłosił się Józef Jankowski, b. naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej iz Grodziska Wlkp., podając nowe szczegóły dotyczące wydarzeń wrześniowych w Poznaniu. Legitymujący się szeregiem dokumentów z tego okresu, Józef Jankowski po wybuchu wojny w dniu 1 września 1939 r. będąc w Grodzisku podporządkował sobie wy

Zenon

Szymankiewicz

Józef Jankowski

Komendy Straży Pożarnej nie zastał tam nikogo. Otwarta remiza strażacka pozbawiona była sprzętu. Po jakiejś chwili przybyło tam pięciu poznańskich strażaków. Wszyscy oni byli na tzw. wolnej zmianie i nie zdołali opuścić miasta z miejską strażą pożarną. N a polecenie Straży Obywatelskiej JózeJ Jankowski wraz ze swymi ludźmi pozostał w Poznaniu, a następnie otrzymał od Cyryla Ratajskiego nominację na komendanta miejskiej straży pożarnej, która liczyła dwadzieścia osób! Straż Pożarna zwoziła w dniu 5 września posiadanymi samochodami z lotniska w Ławicy na ul. Maszta1arską benzynę, pozostawioną tam przez wojsko. Wieczorem tego dnia strażacy wchodzili (przy użyciu drabin) do opuszczonych w popłochu (po wysadzeniu mostów na Warcie) mieszkań, gdzie paliły się światła. J ak relacjonuje Jankowski, grupa strażacka brała udział w gaszeniu pożaru przy al. Marcinkowskiego, ul. Kramarskiej i ul.

Ostroroga jak również przy rozcinaniu dachu zbombardowanego domu przy ul. Strumykowej (obecnie ul. Sikorskiego), pod gruzami którego leżały zwłoki zabitych. Będąc w hali targowej (dokąd zwożono ofiary nalotów) Jankowski rozmawiał z Feliksem Nowowiejskim. Kompozytor oświadczył wówczas, iż zwłoki zabitych składano w halach targowych celowo, aby komisja złożona z przedstawicieli państw zachodnich naocznie mogła przekonać się o barbarzyństwie Ndemców. Nowowiejski był przekonany, iż wskutek błyskawicznego rozwoju sytuacja nie można liczyć na przybycie takiej komisji oraz że należy natychmiast przystąpić do pochowania rozkładających się częściowo już zwłok. Jankowski wspomina, iż utrzymywał telefoniczny kontakt z Ratajskim, który osobiście przybył na ul. Maszta1arską 6 września wieczorem. W toku bezpośredniej rozmowy z całą załogą Ratajski prosił, aby wszyscy strażacy pozostali na miejscu do wyjaśnienia się sytuacji, gdyż Poznań został zupełnie pozbawiany ochrony przeciwpożarowej. Ratajski nie wyraził zgody, aby strażacy z Grodziska i Zbąszynia pełnili służbę w Poznaniu jako ochotnicy, wszyscy otrzymali angaże oraz zabezpieczenie prowiantowe w piwnicy ratuszowej 17. Straż Pożarna została w Poznaniu aż do grudnia 1939 r., obejmując po wkroczeniu hitlerowców remizę strażacką na Głównej. Za okres służby od 4 do 10 września 1939 r. strażacy otrzymywali wynagrodzenie w papierosach! Jedną z pilnych spraw było pochowanie około dwustu osób, które zginęły w czacofujący się ze Zbąszynia tamtejszy wóz straży pożarnej z załogą. 3 września Jankowski otrzymał rozkaz od Wojska Polskiego, aby wycofać się iz Grodziska, co uczynił dopiero 4 września już w momencie zagrożenia, iż hitlerowcy zajmą to miasto. 4 września wieczorem Jankowski przybył do Poznania ma czele dwóch wozów strażackich.

" Jak wspomina Józef Jankowski, Cyryl Ratajski rozmawiał z całą prawie grupą strażaków i to w altanie pod starą basztą, która znajduje się w obrębie zabudowań strażackich przy ul. Masztalarskiej. W toku bezpośredniej rozmowy przedstawił strażakom ciężką sytuację w mieście, stwierdzając, że wojna będzie trwała długo. Było to też odpowiedzią na stwierdzenie Jankowskiego, który powiedział, że "jego grupa te trzy tygodnie może ochotniczo pozostać w Poznaniu, a po ukończeniu wojny powróci do Grodziska i Zbąszynia".

Wóz bojowy straży pożarnej z Grodziska Wlkppii& *liii «v lsie nalotów hitlerowskiego lotnictwa na miasto lub zmarły z odniesionych ran. Aby zwerbować do tych czynności ludzi, płacono po 20 zł od pogrzebanych zwłok (zarobek tygodniowy ówczesnego robotnika wynosił 23 zł) 18. Od momentu wkroczenia Wehrmachtu do Poznania i ceremonii "przekazania" (na którą formalnie wezwano trzech pozostałych tutaj polskich radnych), okupanci starali się nadać Poznaniowi niemiecki charakter. W dniu 23 września Greiser zarządził usunięcie wszystkich publicznych polskich napisów. Wprowadzono niemieckie nazwy ulic. Poznań stał się też widownią hitlerowskich galówek, przy jednoczesnym terroryzowaniu ludności polskiej. Hitlerowcy ścigali poznaniaków za ich postawę w dniach wrześniowych, za walkę z dywersją niemiecką. W dniu 24 września w zabudowaniach fabryki mebli w Swarzędzu przy ul. Poznańskiej zorganizowany został specjalny obóz, w którym zatrzymywano powracających z kierunku od Warszawy poznaniaków. Patrole Wehrmachtu, które obstawiły szosę warszawską, kierowały ujętych do obozu, gdzie "urzędowali" już poznańscy hitlerowcy, dysponujący imiennymi wykazami osób poszukiwanych. Żołnierzy polskich internowano na Cytadeli i w Biedrusku, gdzie już we wrześniu znajdowało się pod strażą 9400 osób.

Wśród jeńców polskich szczególnie poszukiwano żołnierzy z oddziałów Obrony N arodowej. Na dworcach poznańskich gorliwie przeglądano pociągi ze wschodu, poszukając żołnierzy polskich, a każdy cywil posiadający na nogach buty wojskowe był zatrzymywany! Po zakończeniu kampanii wrześniowej do Poznania sprowadzono ujętych po kapitulacji Warszawy: dowódcę Wielkopolskiej Brygady Kawalerii gen. Romana Abrahama oraz szefa sztabu 14. Dywizji Piechoty podpułkownika Jana Koby1ańskiego. Ten ostatni został zatrzymany zamiast poległego nad Bzurą dowódcy 14. Dywizji

18 Omawiając sprawy pogrzebów ofiar nalotów należy podać tutaj wyjątkową "kupiecką" postawę, jaką zajął w tamtych tragicznych dniach jeden z czołowych wówczas poznańskich przedsiębiorców pogrzebowych. W związku z nieuregulowaniem przez władze wojskowe należności za trumny pochodzące z jego magazynu - ów przedsiębiorca nie zezwolił na pochowanie w nich poległych oficerów i żołnierzy! Należy dodać, że opróżnione ze zwłok trumny (z przybitymi kartkami z nazwiskami poległych) zalegały do listopada 1939 r. kostnicę cmentarza garnizonowego, budząc zdumienie i oburzenie szeregu osób, mających tam wówczas dostęp.

Zenon

SzYmankiewicz

Piechoty generała Franciszka "Włada. Obaj dowódcy, mimo iż byli żołnierzami, znaleźli się w rękach Gestapo z uwagi na to, iż zatwierdzili wyroki na dywersantach hitlerowskich. Obaj znaleźli się następnie w obozach jenieckich o zaostrzonym reżimie. Od września 1939 r. datuje się też w Poznaniu zorganizowany ruch oporu. Badający szczegółowo to zagadnienie Marian Woźniak podaje, że już 27 września w Poznaniu została zawiązana Tajna Polska Organizacja Wojskowa, na czele której stanął rotmistrz Marian Winiewicz. Jednocześnie poznańskie harcerstwo przeszło do działalności konspiracyjnej pod kryptonimem "Szarych Szeregów", który następnie przyjął się w całej okupowanej Polsce. N a czele tej organizacji stał harcmistrz J ózef Wiza. Dziełem harcerzy poznańskich były ulotki przyklejane na słupach ogłoszeniowych miasta w październiku 1939 r., które wzywały ludność polską do wytrwania aż do zwycięstwa. W październiku powstały w Poznaniu organizacje wojskowe: Wojsko Ochotnicze mające swój sztab przy ul. Rybaki 16 (dowódca kapitan rezerwy Zenon Komorowski, pseudonim Niemira) ; Wielkopolska Organizacja Zbrojna mająca swą siedzibę przy ul. Skrytej 15 (dowódca porucznik Bolesław Rajer, pseudonim Skwara) i Polska Organizacja Zbrojna (dowódca porucznik Edmund Hornowski, pseudonim Widmos) wydająca gazetkę .-.Pobudka". Wszystkie te organizacje (za wyjątkiem "Szarych Szeregów") w dniu 8 grudnia 1939 r. na zapleczu kościoła Dominikanów, w mieszkaniu księdza Henryka Szk1arka- Trzcie1skiego, powołały nową organizację pod nazwą Wojsko Ochotnicze Ziem Zachodnich 15. Jedną z pierwszych grup oporu w Poznaniu byli członkowie rozwiązanego w Gułtowach oddziału Przysposobienia Wojskowego. Członkowie tej grupy zbierali się w różnych miejscach, utrzymywali nadal z sobą kontakt, zbierając informacje o Niemcach. Ukryta w Gułtowach broń była konserwowana. W końcu września 1939 r. posterunek hitlerowski na Moście Rocha zatrzymał jednego z członków grupy mającego przy sobie broń. Fakt ten pociągnął za sobą ujawnienie magazynu broni oraz aresztowanie w dniach 9-16 października prawie całej grupy. Przypuszczalnie 23 października 1939 r. ok. dwudziestu członków grupy Przysposobienia Wojskowego zostało rozstrzelanych w nieznanych okolicznościach. Zginęli wówczas m. in. sierżant Kujawa, student Janusz Pyszkowski (zastępca dowódcy grupy) i Czesław N owak. J ak podaje Jerzy Tereu, na przełomie września i października w Poznaniu z inicjatywy Antoniego Wo1niewicza powstało pierwsze ogniwo podziemnej organizacji Stronnictwa N arodoweg0 8o . Mimo klęski wrześniowej, hitlerowskiego terroru i poniesionych strat, w Poznaniu nie znikła wiara w ostateczne zwycięstwo. Widomym znakiem tego było wywieszenie w dniu 2 marca 1940 r. na kopule budynku Collegium Maius przy ul. Fredry - ówczesnej siedzibie Polizeipdisidium - biało-czerwonej flagi 21.

"Marian W o ź n i ak: Polskie organizacje w Wielkopolsce w latach okupacji hitlerowskiej (2S39 - 2945). W: "Studia i materiały do dziejów Wielkopolski i Pomorza". Poznań 1971.

20 Jerzy Janusz T e rej: Idee, mity, realia. Szkice do dziejów Narodowej Demokracji.

Warszawa 1971, s. 175.

2i Wycizynu tego dokonali w dniu 2 III 1940 r. o godz. 17.00 trzej członkowie "Szarych Szeregów" z 22. Poznańskiej Drużyny Harcerskiej: Bernard Intek, Zygmunt Ciesielski i Adam Pluciński. Flaga powiewała do następnego dnia (3 III 1940 godz. 10.00), aż do momentu, kiedy policjanci znaleźli się na szczycie kopuły gmachu. Magda S t r u m i a n: Polska flaga nad Polizeipriisidium. "Głos Wielkopolski" nr 57, 9 III 1971.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1975.07/09 R.43 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry