SYLWETKI BERNARDYNOW POWAŃSKICH

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1928 R.6 Nr1

Czas czytania: ok. 6 min.

Tak samo grzechy ważąc z siłą grzesznika Nikogo S'ię nie lękał na rozkaz Odkupiciela.

Nał'żone obowiązki achotnie podejmował.

Po wypełnieniu chadzał do kościoła, Jęcząc opłakiwał przestępstwa grzeszników, Małodusznych i wątpiących wzmacniał w wierze.

Ba1"dzo wiele kazań napffsał na święta, Na -dni powszednie w 'Toku i na niedziele Miarą i wierszem, Iktóreśmy czytali, Kiedyśmy w pabiank:lkich szkołach przebywali.

Ułożył mąż prześwięty wiele pieśni, O Chrystusie, o Pannie, pobożnych i przyjemnych.

Roku tysiąc pięćset piątego legł Na łożu od febry i choruiąc do Chrystusa poszedł.

Wkróke zabłysnął cudami wielkierni, W razmaitych chorobach, dzieciom, dorosłym.

Pomaga, gdy go wzywają, żywym, umadym; Da życia przywoływa, zbawienie daje wszystkim.

Zewłoku krwawego ojca skoro dziewczyna Chora ię dotkr,ie, natychmiast zupełnie zdrowa wstaje.

Zmarłvch szlachciców dWl1Ch wskrzesił.

A przedtem chłopca, któregO' koń stratował,

I jedno dziewczę co przez cztery godziny Utonąwszy leżało w rzece. siła bol'eści Swoim rodzicom: ulJ!i smutku Dozna'ją przy grobowcu skutku radośd.

I te "Nagrobe l k pan domu pozbierał, Portyk w Wincenzy także uznał, Jakaby ApostoJoik to dyktował czytanie, Czytającym prawdę szczegółów potwierd.ził 12).

12) Ta zwrotka jest niezrozumiała : Et hoc Epitaphium herus lectitauit, Porticus Vincentius atque confjrmauit, Tanquam Apostolicus legendum dictauit, ł-e8entib\ls sinula vęra approbaui1.

KRONIKA MIASTA POZNANIA

W pols'kiem wydaniu swojej hagiografji p. t. Opisanie żywota y cudow bł. Ładysława z Gielniowa, tłoczonem w Krakowie r. 1612 PTzytacza Morawski modlitwę do bł. Władysława, będącą niewątpliwie także dziełem Orzeszkowskiego. Salue Pater, odini'S lux, forma Minorum, F unde prO' Christicolis ad Regem celorum Prece'S et ut protegat Regem iPolonorum, Dux tu sis itineris ad Regem polorum.

Witaj Ojcze, zakonu światło, wzorze Bernardynów, Zanieś za chrześcijan do Króla niebieskiego Prnśby i żeby opiekował się Królem polslkim, Wodzem bądź ty drogi do Króqa biegunów.

N a astmę i wodną puchlinę, na cześć Boslką Cierpię c-odziennie, ulżyj boleści.

Proszę cię, prześwięty, swe,go Zbawiciela, Tego Nag'dbka wyzwól pisarza.

Smuł!iem złożonym ty przynieś pociechę I w wierze wątpiącym daj wzmocnienie, Pomoż 1I'pa,dłym prędzej, podaj podniesienie, Niechaj pomO'c czują twoją wszyscy. Amen.

Przy zgonie OrzeszkoW'skiego znaleziono w jego celi w Poznaniu cały zeszyt wierszy. Takim sposobem ciągnie dalej kadycję bernardyńską, tra,dycję Wła'dysłwa z Gielniowa i Mikołaja z Sokolnik, co tyle zdziałali dla rozwoju pieśni nabożnej w Polsce.. Niestety zeszyt ten zaginął, co jest aż nadt,o zrozumiałe wobec kolei, jakim pod1egł konwent poznański. Czy jeszcze istnieje gdziekolwiek, wdaje się wątpliwe, chyba w jakich zbiorach prywatnych. Mo-że przypadek co n<liprowadził na tyle matel1jałów bemardyńskich, i tutaj oka'że się pomyślny. . . . Czy OueszkoW'ski zaijmował jaki urząd w zakonie, na to niema przekazu źródłowego. Wydaje się to jedna'k prawdopodobne, jeśli zważyć, że chyba człowiekowi w przełożeństwie i kaznod2:ie'jstwie doświadczonemu tylko mogła zwierzchność zakonna powierzyć wa:żny i zagrożony posterunek gwarodiana wschowskiego. Konwent wschows'ki nalężał d9 najstarszych klasztorQWbernardyń'Skich w Polsce. lPowstał r. 1456 wespół z poznańskim i kDściańskim, a jak tamte dwa, ten fundowali mieszczanie wschowscy. Osada rozwijała się 'pomyślnie i ok. r. 1530' litczyła 20' za'konnJików. Z pierws'zych czasów istnienia kla'sztoru znamy po imieniu gwardjana Henryka Dłuskie-gD, zmarłego 1495 lub 97 13), dalj przełDżDnego Ignacego z Świeda, zmarłego r. 1525, Bartłomieja, ,kaznodzieję niemieckiego, zmarłego w rOiku 1547, Gabriela z Głogowa, spowiednika Te'rcjarek, zmadego 1548 r.

O tych Tercjal"kach wliemy dowodnie, że istniały już r. 150'5, a prawdopodobnie, jak po innych konwentach bemardyńskich, od początku istnienia konwentu męskie!gD, mając mieszkanie w jakim domu opodal klasztDru. R. 1529 przy pożarze miasta zgorzał także klasz'tDr, wówczas może jeszcze drewni'any i r. 1530' nie było w miieście zakonni1ków, ale dzięki ofiarności mieszczan, do mnichów przywiązanych niezadługo do'czekał się od!budowy, ta!k że r. 1536 już stał gotowy. W tym roku przypadł zgon Jana z Krosna Rosołka, podówczas starrca, co bywał po rozmaitych domach kustoszem i gwardjanem, a kazał tak po niemiecku jalk po polsku. Ws'Cho'Wa już w6wiCza's była miastem przewaźnie niemeckiem. I Bernardyni pochodzący z miasta lub okolicy bywali Niemcy, a przynajmniej władali 5ęzykiem niemieclkim. Mamy pod tym'wzlj!lędem charaikterystyczną zapiskę, że ok. r. 1530' na owych 20' zak,onnii!ków bywało 4 laików, zUlpełnie Niemców (per totum Almanni). Stale Jic.zono dwu ch kaznodziejó;w, niemieckiego i pdllSkie,go. Zwykle też wówczas używano w kołaich zakonnych niemieckiej nazwy Fraustat, przynajmnie'j pi'sząc po ładnie. Stosunki mieszczan dOi zakonników były, jak widzimy, doskonałe, a wpływ tychże w mieście bardz.o znaczny, tak, że powiedziano, że byliby namówili ludzi, żeby słomę żarl'i dla dostąpienia 'odpustu. Mogli więc konwent powięks'zyć, stawiając opodal kaplicę św. Anny. . Od r. 1550' nowiny luterańskie zaczęły brać górę w Wscho

13) Poniższe przedstawienie na podstawi Rk. Kap. Włoeł. Mon. I, k.

447-9, i 31 (Jan'! Kamieńskiego Annalium Polono-Seraphicorum t. rv Archivum Conventus Wschovensis z r. 1722. Tam:l:e dokumenty fundacyjne miejskie potwierdzające biskupa Andrzeja z Rnina z l. 1456 i 1457 K 361 ns. łudzie:l: druków: S. Fr. Lauterbach. Fraustaedtisches Zion Leipzg 1711. p. 84-92 i Moritz H. Reformation u. Gegenreformation in Fraustadt p. 10 ns j teeo:l:, Fra\l51aU im MiłtelaIter, PQ{lęn 1907 p. ,

KRONIKA MIASTA PONANIAwie. R. 1552 umarł wikary konwentu Mal"cin z Głogowa wraJ z czterema innymi mnichami. Równocze,śnie zakończył żyJCie Proboszcz Michał Śleprskii. Na jego miejsce magistrat sprowadził predykanta.l'uterańS'kiego Jana We-isshaupta. Weisshauptowi wszakże ntebardzo udawało się. Już r. 1554 apuścił W schowę, podobno wskutek gorliwej działalnaści Bernardynów. Na jego miejsce przybył Andrze'J Kn-obloch. Nahożeństwo katolickie w tym czasie spoczywało w ręku praboszcza z pobliskie; Przyczyny, starca, który ad czasu do czasu dojeżdżał do Wschowy, ile mu zdrowie dopisywało i własny kościół pozostawiał sIWobod¥. Knobloch był bardziej rzutki i niebezpieczniejrS,zy cd Weisshaupta, a ówczesny gwardjan Jan powiedział o nim da braci: Ten Knabloch, ten czosnek, czujemy go w nosiep4). - Wynik z tego, że gwardjaństwo Oruszkowski, objął po rnku 1554. Padobnie jak po innych miastach protestanckich, majątek kościelny zabrał magistrat. Kosztowności umieścił w mennicy pod opieką Leopolda Gutendapa i Kaspra Vonde, jej przełożanych. Kielichów samych było przeszło 40, oprócz tego monstrancje i i. W kościele parafialnym nabożństwa odprawiała się po luterańsku -'-- ostatnia pracesja katolicka z N. Sakramentem odbyła się na św. Trójcę 1556 r. Inne kościoły i kaplice abrócona na świec'kie cele. Najśw. Panny na oborę i chlewy, św. Walentego wyna,jął cech garbarzy, śś. Wawrzyńca i Mikołaja stał pustką. Całeo tego przewratu dokazał po większe'j części wymową swoją Knobloch, a posunął się nawet tak daleko, że hostje poświęcone z tabernaculum sprzed,,ł żydom lubelskim, co na targ przybyli, za futro. Stało się to w wr'ześniu roku 1557. T ymcza'Sem gwardjańs.two wsc'howskie był abjął Fa bian Orzeszk-owS'ki. Kiedy ta nastąpiło, nie wiemy, najpóźnie r. 1557.

Po niemiecku Uillliał stasunkowa słabo. Albo więc wogóle w tym czasie B.rnardyni nasi nie rozporządzali braćmi, dobrze władającymi j'ęzykiem niemieckim, albo inne kwalifikacje, może stosunki na dworze królewskim, posiadał tak wybitne, że mimo to przeważyły. Raczej zdaje się pierwsze, ba jemu samemu wy

14) "Ihr Brueder, Ihr Brueder, der Knobroch stinkt uns in die Nase." Ta gra słów potwierdza, że ogół zakonników wschowskich byli bądź Niemcy, bądź 1'o1;umięli doskonale po niemieek1,l, 'padło mówić 'kazania niemieckie, przynajmniej pr-zy uroczystych sposobnościach. Na Wielkanoc r. 1558 do kościoh bernardyń:;kiego, Jedynego jeszcze katolickiegOo, ile że nabożeństwo w nim Oodbywało się z przyzwOItą wystawnością, zebrało się mnóstwo ludzi z amym magistratem na c'zele - a nie brak byłOo i samgo Knoblocha, w tłumie ukrytego, przy drzwiach - ażeby oglądać "papieskie bałwochwalstwo". Skorzystał z tego Orzeszkowski i w swojem kazIaniu, ,po niemiecku, odezwał się mnieJwięczj w te' słowa: Wasz minister czyli predykant, umysłów nabożnych gorszyciel, Andrz,ej Knobloch, głosi, że my zakonnicy jesteśmy najpodljsi, z pod ciemnej gwiazdy, gdy wszys:::y jcteśmy uczciwi ludzie ł prawowici wy.'na(Un1 da służby B:Jżej, nie od księcia ciemności posłani, jakim jiest on, co nie wyświęcony przez żaden urząd kościelny gwałtzffi wciska się do 3dprawian-i.a nabożeństw i głoszenia kazań jakoby wilk drapieżny. Podlejszy niż Judasz zdrajca, Chrystusa wydOobywszy z puszki, żydOom za futro priedał". W tym sensie całe kilzanie wypowiedział, coo wywarło ogromn wrażenie. Ale słuchający zamiast wejść W siebie, zaczęli prz,emyś1iwać', jakby .się zemścić, zwłaszcza rajcy za poduszczeniem Knobl-ocha, i braci przyniewolić dOo orpuszczenia miasta. W klasztorze służył wówczas niejaki Piotr Heu;;ten. Tego za 4 grzywny polskie luter2nie przekupili, żeby podpalił klasztor. W dzień ś. Idziego właśnie gdy zakonnicy śpiewali hory prz,ed obiadem, podłożył ogień. w celi podle wieży. Kilku IitOośdwych ludzi przybiegło gasić pażar, ale tłus.zcza im przeszkodziła lżąc i bijąc. Tak spłonął cały klasztor wra'z z kościołem. Pomimo to zakonnicy nie ustąpili. Ocalały oficyny i kaplic.. ca ś. Anny na cmentarzu. Tam bracia umieścili się tymcza'Sowo. Ale w trzy tygodnie potem niejaki Walenty, także prOotestant, spalił ten ostatek klaJsz!oru. Bracia znaleźli się pod gołem niebem i nie znajdując nigdzie p!'zytułku. owszem "najgorzej traktowani" musieli opuścić Wschowę. Coprawda ta.kże KnoblOoch niedługo utrzymał się w mieście, a powody, jakie go skłoniły do opuszczenia, nie mogły dobrze o nim świadczyć, skoro kronikarz luterański mówi o tm zwidocznem zakłopotaniem. t ') Tak samo poszło Bernardynkom. Od r. 1530 zamieszkiwały

15) Herberger O. I. str. 91.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1928 R.6 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry