ZENON SZYMANKIEWICZ

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1972.07/09 R.40 Nr3

Czas czytania: ok. 22 min.

PIERWSZE DNI OKUPACJI HITLEROWSKIEJWPOZNANIU

(Przyczynek do badań wydarzeń w Poznaniu w okresie od 10 do 14 września 1939 r.)

W NIEDZIELĘ, dnia 10 wrzesnla 1939 r., Poznań znalazł się pod okupacją. Do miasta, opuszczonego w nocy z 4 ma 5> września przez wycofujące się na wschód oddziały Wojska Polskiego, wkroczyły dwa patrole zwiadowcze Wehrmachtu. W godzinach przedpołudniowych od zachodu (ul. Dąbrowskiego) wjechał do śródmieścia patrol, składający się z samochodu paniceirnego i kilku motocykli, liczący łącznie dziesięciu żołnierzy pod dowództwem rotmistrza, księcia Ratibora. O godzinie 12 00 granicę miasta od południa przekroczył drugi patrol zmotoryzowany pod dowództwem mjra von Sahera, który posuwając się ulicą Marszałka Focha, dotarł ok. godziny T2 ao w pobliże Stalrego Rynku. Pierwszym krokiem "zdobywców" Poznania było mianowanie ks. Ratibora "wojskowym komendantem miasta". Miejscowy działacz hitlerowskiej partii narodowo- socjalistycznej Fritz Pfe iffe r mianowany został zastępcą polskiego prezydenta miasta oraz łącznikiem pomiędzy samorządem miejskim a Wehrmachtem. Żołnierze hitlerowscy zostali zakwaterowani w części Odwachu, a w Ratuszu (ciągle jeszcze siedzibie polskich władz miasta) hitlerowcy poznańscy urządzili sobie placówkę. O godzinie 16 00 hitlerowcy nakazali bić we wszystkie dzwony kościelne, w tym czasie na Ratuszu "wywieszona została flaga Trzeciej Rzeszy ze swastyką. Prezydent miasta Cyryl Ratajski poprzez gazety i obwieszczenia wezwał mieszkańców do zachowania spokoju. W dodatku nadzwyczajnym "Kuriera Poznańskiego" z dnia 10 września (wydanego ok. godziny 1230) mieszkańcy Poznania zostali poinformowani, iż władze miejskie pracują normalnie oraz że nazajutrz o godzinie I I e O ma odbyć się posiedzenie Rady Miejskiej. W poniedziałek dnia 11 września od strony południowej wkroczył do miasta nowy oddział Wehrmachtu w sile ok. stu piechurów wspomaganych przez trzy samochody pancerne. Z rozkazu komendanta wojskowego miasto patrolowane było przez krążące samochody pancerne z wystawionymi karabinami maszynowymi. Po kilku dniach ukazała się niemiecka gazeta "Poeener Tageblatt" w wydaniu nadzwyczajnym. Pierwsze doniesienie krzyczało wielkim na cztery łamy tytułem: "Wyzwoliciele już są", a nieco niżej: "Swastyka na poznańskim Ratuszu"! W artykule wstępnym niejaki Eugen Petrulla dziękował Adolfowi Hitlerowi za zgotowanie Niemcom poznańskim naj szczęśliwszego dnia w życiu i twierdził obłudnie, iż dopiero po wkroczeniu oddziałów Wehrmachtu Niemcy mogą swobodnie oddychać i mówić ojczystym językiem. Zabrał również głos osławiony przywódca mniejszości niemieckiej w Poznaniu, dr Kurt Liick, który stwierdził, iż Niemcy

Zenon

SzYmankiewiczpoznańscy zostali wybawieni z "niewysłowionej niedoli" oraz że położono kres bezprawiu. Liick wezwał jednocześnie swoich ziomków do dostarczania mu informacji o losie Niemców aresztowanych i internowanych przez władze polskie. Tym samym rozpoczęła się fala pierwszych prześladowań Polaków. Polskie władze miej.skie usiłowały jeszcze administrować.

W godzinach przedpołudniowych doszło do jedynego w okresie wrześniowych rządów Cyryla Ratajskiego posiedzenia około dwudziestu osób, członków magistratu oraz Rady Miejskiej. Ratajski zaskoczył zebranych swoją dymisją, motywując decyzję przewidywaniem, iż niemieckie władze wojskowe nałożą na miasto ciężkie warunki, co może - jego zdaniem - spotkać isię z oporem polskiego społeczeństwa. Zebrani nie przychylili się do wniosku Ratajskiego o desygnowanie innej osoby na stanowisko prezydenta, prosząc go, aby w ciężkiej sytuacji pełnił nadal obowiązki. Zapewnili jednocześnie, że sami będą nadal pracowali. Rataj ski wycofał wówczas swój wniosek. Poinformował następnie zebranych, iż okupanci zażądali zakładników. Komentując ten fakt stwierdził, iż lista kandydatów na zakładników musiała być sporządzona co najmniej kilka tygodni przed napaścią na Polskę, bowiem widnieją na niej nazwiska osób, które zmarły w sierpniu 1939 r. Poinformował również, dż inazajutrz o godzinie Iz*" ma się odbyć przed Ratuszem przekazanie Wehrmachtowi kluczy do miasta. N a zakończenie ustalono, iż protokół z posiedzenia należy zniszczyć K N astępnie w gronie najbliższych współpracowników: Jana Borysa, Adama Poszwińskiego i Jana Skotarka, Ratajski przygotował tekst przemówienia. Utrzymane ono było w tonie spokojnym, bez akcentów hołdowniczych. Ratajski potwierdził stan faktyczny, uznając zwierzchnidtwo Wehrmachtu nad polskim samorządem miasta, który dotychczas był jedyną władzą Poznania. Przypomniał starania czynione w mieście dla zachowania spokoju w momencie wkraczania wojska. Usiłował przekonać, iż pełniąc nadal Obowiązki prezydenta, zapewni spokój w mieście, a wtedy zakładnicy będą zbędni. Wskazał na położenie ludności miasta, w którym zaczęto odczuwać już brak żywności 2. Z kolei najbliżsi współpracownicy Cyryla Ratajskiego zostali zaskoczeni sugestią prezydenta, iż przemówienie w czasie ceremonii przekazywania kluczy winien wygłosić komendant Straży Obywatelskiej, ihż. Jan Skotarek. W dyskusji, która się następnie wywiązała, Skotarek odmówił twierdząc, że ten przykry obo

> Archiwum Instytutu Zachodniego. Dok. 1-642 oraz relacja Stanisława J eskego.

2 Jak wynika z zachowanego rękopisu przemówienia w języku niemieckim, tekst napisano o godz. 1030. Brzmi on: "Panie generale! Jako urzędujący prezydent miasta i mąż zaufania ludności poznańskiej przyjąłem do wiadomości i ogłosiłem to obywatelstwu, że od wczoraj wykonuje najwyższą władzę w naszym mieście niemiecka siła zbrojna. Przez siedem dni wypełniłem obowiązki zlecone mnie przez współobywateli z pomocą radnych miejskich i Straży Obywatelskiej w taki sposób, aby przyjęcie władzy przez niemieckie siły zbrojne dokonało się możliwie spokojnie. Sądzę, że zamierzenie to udało się mnie i moim współpracownikom. "Panie generale! Przyrzekam, że tak długo, jak stanowisko obecne zajmować będę, wytężę wszystkie siły, aby wykonywanie władzy wojskowej w tych tak ciężkich dniach odbywało się bez żadnych przeszkód. Jestem przekonany, że zamierzenia moje nadal się spełnią i że zbędnym będzie stawianie zakładników . Utrzymanie porządku w naszym mieście będzie tym łatwiejsze, jeżeli ludność zostanie zaopatrzona w naj niezbędniejsze środki żywnościowe. Ludność, która pozostała, składa się przeważnie z ubożałych skazanych na opiekę społeczną. Wierzę, że niebawem zostanie uregulowany normalny dowóz środków żywnościowych.

"Proszę pana, generale, o życzliwe przyjęcie naszego oświadczenia i to również jako opinii naszych współobywateli". (Tekst tłumaczył Ignacy Kaczmarek).

Fotokopia obwieszczenia prezydenta miasta z dnia 10 września 1939 r.

Miasta Poxna

B*u m pointink- wkroczył? <R> PmUla:JK: (/JUl2xIII wejsk* O IIMbM:Q «ae, )l(e w ettief c *tó «IIIIIHpa menie i U{e'o e wateB, B III; :Q<bIe »i"'kttj i mkt nie sajniit wobw «K* :

WSSlWimy Obywateli b do zachowania ronvagi, ; «IIICpIII *IIIB* gro» wta<<fua wajskewa OITOTryr odwetem.

p«is»ją ebv\MMttitki »ewedowe i obywaińskie.

Składy raają być nonnalnie Bitwarte; władze wopkswe

Prezydent Miasta Poznania Cmtl totste.

wiązek należy do prezydenta miasta. Rataj ski po krótkim namyśle zgodził SIę wygłosić przemówienie osobiście 3. "Zdobycie" Poznania napełniło miejscowych Niemców butą. W gabinecie prezydenta zjawił się Ftritz Pfe iffe r z przypomnieniem, iż przekazanie kluczy ma się odbyć przed Ratuszem, gdzie - jak twierdził - zgromadzi się imiennie wyznaczana grupa niemiecko-polska. Zażądał również natychmiastowego zdjęcia piastowskiego orła z wieży Ratusza. Prezydent odmówił spełnienia tego żądania, tłumacząc odmowę względami technicznymi 4 .

s Relacja inż. Jana Skotarka w zbiorach autora. Cyryl Rataj ski usiłował przekonać Skotarka, że przekazanie miasta generałowi winno być dokonane przez komendanta Straży Obywatelskiej jako w pewnym sensie przedstawiciela sił zbrojnych, co miało nadać inne znaczenie samemu aktowi przekazania. 4 Edward S e r w a ń s k i słusznie ocenił ówczesną sytuację: "Zaraz pierwszego dnia, dosłownie w pierwszych godzinach panowania niemieckiego w Poznaniu, zaczęły się realne

Zenon

Szymankiewicz

Miejscowi hitlerowcy mieli JUZ uprzednio sporządzoną listę pOlskich zakładników. O przygotowaniach takich list już w sierpniu 11939 r. wspominał w swych raportach niemiecki konsul w Poznaniu 5 . Potwierdza to fakt, iż w spisie obejmującym stu wybitnych ludzi znajdowały się osoby już nieżyjące. Pfeiffer i Łuck przedłożyli listę Cyrylowi Ratajskiemu w jego gabinecie. Pfeiffer żądał, aby komendant Straży Obywatelskiej osobiście sprowadzał zakładników do Ratusza. Spotkał się jednak z kategoryczną odmową Jana Skotarka. Wobec tego Pfeiffer i Łuck domagali się, aby członkowie Straży Obywatelskiej niezwłocznie doprowadzali zakładników do Ratusza K W atmosferze napięcia i zdenerwowania Ratajski i Skotarek przyjęli listę, oświadczając jednocześnie, że sytuacja wymaga, aby Straż Obywatelska otrzymała asystę niemiecką. Wśród przeciągających się pertraktacji nad formą sprowadzenia zakładników Skotarlkowi udało się listę przeCyryl Ratajski (1875 - 1(42) pisać i przekazać swym współpracownikom. Dziejkli temu część osób została uprzedzona o grożącym im niebezpieczeństwie. Do wykonania żądań okupantów odkomenderowano cztery grupy Straży Obywatelskiej, podporządkowane miejscowym Niemcom - członkom partii hitlerowskiej. W wyniku akcji doprowadzono do Ratusza jedynie 20 osób, które internowano w Złotej Sali. Posterunek przy drzwiach sali zaciągnęli żołnierze Wehrmachtu. Niezadowolony z takiego obrotu sprawy Ratibor wezwał prezydenta i komendanta Straży Obywatelskiej i oświadczył ostrym tonem, że czyni ich osobiście odpowiedzialnymi za ujęcie reszty zakładników, wśród nich biskupa. Cyryl Rataj ski odpowiedział, iż nie może już nic więcej uczynić w tej sprawie; pozostaje tylko stawić jako zakładników siebie, Jana Skotarka oraz współpracowników. Obecny przy itej rozmowie Fritz Pfeiffer przerwał Ratajskiemu: Sie, Herr Priisident, und

groźby surowego odwetu i kłamliwe puste zapewnienia uszanowania mienia 1 zycia. Mieszkańcy mieli się o tym przekonać niebawem - niestety od najgorszej strony. Następują dramatyczne momenty, wypadki toczą się jeden po drugim w szybkim jtempie, wszystko przecież dzieje się w atmosferze, w której lada incydent spowodować może dodatkowe represj e". E. S e r w a ń s ki: Wrzesień 1939 r. w Wielkopolsce. Poznań 1966, s. 115.

5 E. Guz: Ucieczki na zamówienie. "Polityka" nr 41, 1968.

8 Jan Skotarek tak opisuje scenę rozmów na ten temat: "Przy żądaniu hitlerowców odnośnie zakładników padło bezczelne stwierdzenie Lucka: - "Właściwie Poznań powinien dać dwustu zakładników, ale ponieważ odbyło się wszystko bez wystrzału - wystarczy stu"!. Relacja w zbiorach autora.

Ihr Stab, kommen nicht in Betrachtl.

Okupantom potrzebna była jeszcze wówczas administracja polska, która - mimo faktycznej okupacji - kierowała całym szeregiem spraw miejskich. Prezydent był także potrzebny jaiko główny aktor ceremonii przekazania miasta w ręce Wehrmachtu. Do faktu tego Niemcy przywiązywali szczególną wagę, czego dowodem były ponawiane żądania, aby ceremonia odbyła się przed Ratuszem. Po tej rozmowie Niemcy przystąpili do ustalenia nowej listy zakładników na podstawie spisu abonentów telefonów. Stanisław J eske, świadek tych dni', podaje loteryjny sposób wyboru zakładników. Jeden z Niemców ciskał na karty rozwartej książki telefonicznej stalowy liniał, którego krawędź wyznaczała nazwisko. Ślepy los wskazywał zakładnika! Ponieważ jednak "system" nlie był dokładny, bo liniał nigdy nie padł równolegle do wiersza książki, Polacy odczytywali nazwiska osób, o których wiedzieli iż nie było ich w Poznaniu. Straż obywatelska w asyście miejscowych Niemców powtórnie wyruszyła grupkami, aby po pewnym czasie sprowadzić do Ratusza dalszych dwanaście osób. W poniedziałek dnia lii września w Złotej Sali przebywało więc ogółem trzydzieści siedem osób. Jeden z zakładników dr Józef J. Bossowski, podaje, iż zakładników dowożono do Ratusza przez cały dzień. Wieczorem zjawił się Liick, który odczytał listę nazwisk dla sprawdzenia, czy zakładnicy znajdują się na miejscu. Hitlerowcy widząc, że władze miejskie nie przejawiają inicjatywy w ujmowaniu zakładników, w następnym dniu sami powiększyli liczbę uwięzionych w Złotej Sali' do pięćdziesięciu osób.

Zakładników zamierzano początkowo umieścić w więzieniu przy ul. Młyńskiej.

Wskutek interwencji prezydenta i Jana Skotarka odstąpiono od tego zamiaru.

Niemcy uczynili to prawdopodobnie po oświadczeniu przedstawicieli samorządu, iż zakładnicy będą żywieni na koszt miasta. Adam Posizwiński został zobowiązany do zaopatrywania uwięzionych w żywność, spełniał również funkcję łącznika pomiędzy zakładnikami a ich rodzinami. O losie zakładników relacjonuje Józef J. Bossowski:

Ogłoszenie

% + ?«y«» t"«*j ittyteMf q «*e»ftAjjwl MW j*tm *** Mietet łtłwtw« fif»af>>« Mt *t .» 'neu** {.>x i KyrrMM4IIH atc l*Jl%u,l a « M fi latent, t XlVI! ID>«*» <i(OM IIl, * »tlHtH Mt e*rt->ł 11*# «Vi Mmrtffe tuUfc IlIIJ,llIM5I< w *»»

i «top«*. <**. ** Rew; <<(1<< <MHH m . »*#«<*-i "* * ; A *n&-rjJ<rjJ):JIC*rjJ,cmm:. "*

Fotokopia ogłoszenia "generała dowodzącego" z dnia 11 września 1939 r.

AAAAAA

Złota Sala była miejscem pobytu dziennego dla wszystkich i tam też większość spała. Sąsiednia mała sala (należąca do biblioteki miejskiej) była zajęta na łóżka. (Sypiano tam na zmiany, często zestawiano dwa łóżka, aby w środku mogła się zmieścić jeszcze jedna osoba). W Złotej Sali łóżek nie było, tylko sienniki względnie materace na podłodze. Polscy pracownicy biblioteki miejskiej wypożyczali zakładnikom książki, lecz rychło tego zakazano.

7 "Pan, panie prezydencie, oraz pański sztab, nie wchodzi w rachubę". Relacja Stanisława J e s K e g o. Archiwum Instutu Zachodniego. Dok. 1lI-77.

Zenon

SzYmankiewicz

Ubikacje sanitarne znajdowały się na korytarzu (gdzie także była placówka straży). Czasami straż pozwalała udać się na korytarz pojedynczo, innym razem uzależniała pozwolenie od utworzenia grupy złożonej z trzech osób. Na stole w pokoju straży ustawiono pistolet maszynowy z wylotem zwróconym na Złotą Salę. W nocy straż wchodziła do sal i sprawdzała, czy są wszyscy [...] Komendant urządzał apele, które były przykre zarówno ze względu na swój przebieg, jak i na to, że trzeba było stać bez ruchu parę godzin lub dłużej, co niektórych zakładników, np. prof. Padlewskiego, który miał powyżej 70 lat, wyraźnie męczyło. Ze szczególną złośliwością spotykali się zakładnicy o niemieckich nazwiskach. Adwokata N ehringa (który zginął potem w obozie w Żabikowie) pytał komendant, za kogo uznawał się jego ojciec, dziadek i pradziadek, aby stwierdzić, w którym pokoleniu nastąpiła zdrada krwi! [1..] Prof. Winiarskiego sprowadzono jako zakładnika, nie wiedząc o tym, że był swego czasu prezydentem Komisji Likwidacyjnej w Poznaniu, która zmierzała do wykonania postanowień traktatu wersalskiego, czyli do usunięcia Niemców z polskiego terytorium. Gdy dowiedziano się o tym, nastąpił wybuch. W Złotej Sali było słychać już nie krzyk, ale ryk komendanta, iż wie dobrze, jaka była rola prof. Winiarskiego w sprawie niemieckiej 8.

W poniedziałek mieszkańcy Poznania mogli także przeczytać pierwsze okupacyjne obwieszczenie: wielkiego rozmiaru plakat w języku niemieckim i polskim. Zawierał on szesnaście "przykazań" kierowanych do ludności polskiej. W siedmiu z nich grożono karą śmierci:

l. Miasto Poznań jest zajęte przez wojsko niemieckie; 2. Władza wykonawcza przeszła do rąk niemieckich władz wojskowych; 3. Wszyscy polscy urzędnicy są izobowiązani nadal pełnić swą służbę. Porzucenie, odmowa lub sprzeciw pracy będzie karane śmiercią; 4. Każdy, kogo spotka się z bronią lub ukrywa broń czy amunicję, będzie natychmiast rozstrzelany; 5Ł Za każdy zamach na żołnierza niemieckiego albo obywatela narodowości niemieckiej rozstrzela się 10 zakładników polskich; 16. Wszystkie okna ze strony ulicy muszą być izamknięte aż do odwołania. W razie niewykonania tego rozkazu wszyscy mieszkańcy domu zostaną natychmiast odprowadzeni jako zakładnicy lub gremialnie rozstrzelani; 7. Pobyt na ulicy od godziny 18 00 do 6 00 jest wszystkim mieszkańcom zabroniony, z wyjątkiem lekarzy, akuszerek, pielęgniarek, policji miejskiej, straży pożarnej, lecz tylko w przypadku służby i posiadania zaświadczenia ze strony niemieckich władz wojskowych; 8. Wszystkie kina i teatry są do odwołania zamknięte; 9. Wszelkiego rodzaju zgromadzenia publiczne na ulicach lub placach są w dalszym ciągu surowo wzbronione. W razie sprzeciwu użyta będzie broń: 10. Wszelki ruch pojaizdów na obszarze całego miasta jest aż do odwołania zakazany, z wyjątkiem tych środków ruchu, na które uzyskano zezwolenie niemieckich władz wojskowych. Przekroczenia będą karane za pornocą broni bez wezwania; illl. Zakłady wodociągowe, elektryczne i gazowe jak również zakłady żywnościowe muszą być czynne. Wszelki sprzeciw lub stawianie oporu ze strony pracodawcy lub urzędników uważane jest za sabotaż. W wypadku takim całe załogi zostaną zabrane w charakterze zakładników i surowo ukarane; 12. Kto zniszczy lub uszkodzi przewody telefoniczne lub inne środki łączności niemieckich władz wojskowych, zostanie niezwłocznie rozstrzelany; 13. Wszystkie gołębie pocztowe muszą być natychmiast oddane niemieckim władzom wojskowym. Nadawanie wiadomości za pomocą radia lub stacji nadawczych jest surowo zakazane. Wszelkie aparaty tego rodzaju podlegają zgłoszeniu w ciągu 2 godzin wraz z opisem ich miejsca położenia. Niewypełnienie tego nakazu karane będzie śmiercią. Tej samej karze podlegają ci, którzy o istnieniu takich aparatów są poinformowani, a nie zgłaszają ich; 14. Zabrania się aż do odwołania wydawania wszelkich gazet, czasopism, ilustracji, dodatków nadzwyczajnych, ulotek, druków i pism pro

8 J. J. B o s s o w s ki: Zakładnicy miasta Poznania. "Przegląd Wielkopolski" R. 1946.

Autor podaje również, że komendantem był major Sendmann.

pagandowych. Niewypełnienie tego nakazu grozi' zatrzymaniem w charakterze zakładnika, w cięższych przypadkach grozi karą dożywotniego więzienia lub śmiercią; IB. Wyszynk i sprzedaż napojów alkoholowych są wzbronione; 16. Wszyscy urzędnicy administracji, którzy pełnili służbę do dnia 1 lipca 1S30 r., pracują nadal. Pozostawia się im broń boczną. Obowiązkiem ich jest czuwanie nad wypełnieniem powyższego zarządzenia i natychmiastowe zgłaszanie każdego przestępstwa. W razie niewypełnienia powyższego nakazu podlegają ani tej samej karze, co przestępcy. 11. 9. 1939 r. Dowódca.

Stanisław Nawrocki analizując tekst tego obwieszczenia stwierdza, że wprowadzano w Poznaniu po raz pierwszy zasadę z b i o r o w e j odpowiedzialności, sprzeczną z międzynarodowym prawem 9 . Odnosi się to szczególnie do punktu szóstego, w którym wojskowy dowódca za niezamknięcie okien mieszkalnych od strony ulicy grozi wszystkim mieszkańcom budynku ujęciem w charakterze zakładników lub rozstrzelaniem. W ten sposób chcieli okupanci zapewnić bezpieczeństwo swoim oddziałom, które miały dnia 12 września wkroczyć do Poznania. Mimo środków ostrożności oraz ujęcia zakładników, Niemcy nie czuli' się w Poznaniu bezpiecznie. O godzinie 16 30 na prośbę Ratibora przybył do miasta skierowany z Łodzi specjalny oddział policji bezpieczeństwa (Einsatzkommando I). Magistrat Poznania nadal czynił wysiłki dla unormowania życia w mieście.

Odbyło się np. posiedzeinie tymczasowego zarządu Powszechnej Kasy Oszczędności, na którym próbowano ustalić możliwości dokonywania operacji finansowych. Czynione były starania, aby uruchomić szkoły i otworzyć sklepy spożywcze, zapewnić normalną działalność służb komunalnych. Okupanci i funkcjonariusze hitlerowskiej partii utrudniali wysiłki Magistratu i nie dopuszczali do Ratusza interesantów i współpracowników Zarządu Miejskiego. Wobec dalszych nacisków w sprawie ceremonii -wręczenia kluczy miejskich przed Ratuszem, prezydent Cyryl Ratajski, po naradzie ze swymi współpracownikami, zdecydowanie odmówił i przekazał Pfeifferowi postanowienie, że dokona tego jedynie w jednej z Bal Ratusza. Polacy rnimo swego trudnego położenia postanowili nie dawać zbytniej satysfakcji okupantom domagającym się, aby ten upokarzający akt odbył się przed Ratuszem na oczach miejscowych Niemców. W odpowiedzi powiadomiono prezydenta, iż nie wolno mu opuszczać Ratusza, a dla "osobistego bezpieczeństwa" przed drzwiami jego gabinetu stanął niemiecki żołnierz z karabinem. Łatwo sobie wyobrazić atmosferę, jaka panowała wśród Polaków w Poznaniu.

Aresztowania zakładników, buta miejscowych Niemców, coraz większa liczba uzbrojonych żołnierzy niemieckich! Przygnębienie oraz niepewność jutra potęgowały slię w miarę napływu przerażających wieści z zajmowanych przez Wehrmacht miast Wielkopolski, w których mnożyły się egzekucje Polaków u . We wtorek, dnia 12 września w godzinach rannych przybył do Poznania ze sztabem i kompanią ochrony gen. Max Schenckendorff, który zajął ma swoją kwaterę hotel "Bazar". Schenckendorff był formalnie jeszcze dowódcą specjalnej gru

* S. N a w r o c ki: Hitlerowska okupacja Wielkopolski. Poznań 1966, s. 86.

10 S. Nawrocki, op. cit., s. 15«.

11 Do dnia II września 1939 r. w toku zajmowania Wielkopolski żołnierze Wehrmachtu rozstrzelali bez wyroków sądów ok. siedmiuset pięćdziesięciu osób narodowości polskiej, w tym trzystu mieszkańców Kłecka. L. G o m o ł e c i S. K u b i ak: Terror hitlerowski 20 Wielkopolsce 1939-1945. Poznań 1962. Także: S. N a w r o c ki, op. cit., s. 43. Jan Skotarek oraz Stanisław J eske podają, że jako członkowie ówczesnego zarządu miasta żyli w obawie przed hitlerowskim odwetem za jakikolwiek wypadek w toku zajmowania Poznania. Znane im było bezwzględne postępowanie Wehrmachtu w Wielkopolsce. Już 6 września do Ratusza dotarła wieść o tragedii w Bydgoszczy.

Zenon

SzYmankiewicz

Hitlerowscy generałowie przed defiladą, naprzeciw północnej strony Ratusza (10 IX 1939)py operacyjnej, której zadaniem było zdobycie Poznania. Był też niewątpliwie wspołautoreim pogróżek zawartych w obwieszczeniu "Generała Dowodzącego Grupy Schenckendorff', rozklejonego dnia poprzedniego na murach Poznania 12.

Do Poznania przybył także w godzinach przedpołudniowych gem. Alfred Volland von Bockelberg, spełniający funkcje wojskowego dowódcy okręgu poznańskiego, który zajął na swą kwaterę dawny zamek cesarski 13. W tym samym czasie do Poznania przybył zmotoryzowany oddział wojsk SS. W południe przybył z Frankfurtu stopiędziesięciooeobowy oddział Einsatzgruppe IV, który zajął różne gmachy państwowe i "zabezpieczał" akta pozostałe po władzach polskich.

12 Ten "zdobywca" Poznania, opuszczając w październiku 1939 r. miasto, zabrał z piwnic "Bazaru" 8(XX) butelek wina. U. M a r c i n k o w s k a, z. T e r l e c ki: Hotel "Bazar" w latach 1939 - 1967. "Kronika Miasta Poznania" R. 1967, nr 4, s. 41. 18 Po zwolnieniu z wojska w 1940 r. zabiegał u Artura Greisera o przyznanie mu ma'jatku ziemskiego w Wielkopolsce za "zasługi", które położył dla Rzeszy w 1939 r. S. N a w r o c ki, op. cit" s. 118.

Defilada wojsk hitlerowskich przed Ratuszem (10 IX 1939)

Rozpoczęło się likwidowanie Straży Obywatelskiej. Adam Czarczyński tak podaje:

W godzinach dopołudniowych patrole zmotoryzowane SS dotarły do Dębca i rozbroiły dwa posterunki Straży Obywatelskiej. Strażnicy zameldowali o tym w komisariacie. Pomiędzy godziną 13 00 a 14 00 przybył do komisariatu oficer wojsk SS w czarnym mundurze pytając o cel i charakter naszej służby. Przedstawiłem mu zadania Straży Obywatelskiej, chroniącej ład i porządek w mieście. Oficer oświadczył, że do wieczora mam skończyć urzędowanie, a broń przekazać do Cytadeli u.

Główne siły Wehrmachtu, które dnia 12 wrzesnla wkroczyły do Poznania, nadciągnęły ze Wschodu. Okrążyły one miasto, aby następnie ośmioma głównymi ulicami, ze wszystkich kierunków, maszerować na Stary Rynek, gdzie miała się odbyć defilada. Jednoczesny przemarsz wojsk kilkoma ulicami miał na celu wywołanie odpowiedniego wrażenia na społeczeństwie polskim. Defilada na Starym Rynku miała być' poprzedzona aktem przekazania miasta władzom niemieckim.

W prosty sposób okupanci zapewnili sobie udział polskich przedstawicieli w ceremonii przekazania miasta. Od poniedziałku (11 IX) trzymano pod strażą prezydenta Cyryla Ratajskiego, a 'trzem radnym z jego najbliższego otoczenia wręczano we wtorek rant o imienne zawiadomienia z podpisem Ratibora, dż zostali powołani do udziału w uroczystości. Nie udała się jednak Niemcom planowana wielka manifestacja, którą zamierzali urządzić przed Ratuszem. Nawet dowożenie w tym celu Niemców z prowincji pozwoliło na zgromadzenie na Starym Rynku zaledwie trzystu osób, głównie kobiet i dzieci.

"Adam C z a r c z y ń s ki, relacja w Archiwum Komisji Historycznej Zarządu Okręgu Związku Bojowników o Wolność i Demokrację - Poznań, sygn. 3957.

Zenon

Szymankiewicz

N ieliczni Niemcy zgromadzeni na Starym Rynku oczekują na przemarsz oddziałów Wehrmachtu (10 IX 1939 r.)

Około godziny 11»0 przed weJSClem do Ratusza zjawili się hitlerowscy generałowie, oczekiwani przez miejscowych działaczy partii narodowo-socjalistycznej. Musieli tam być niestety, także prawowici gospodarze Poznania l5 . Na wieży, Ratusza oraz nad portalem wywieszono flagi niemieckie. Flritz Pfeiffer, jako "zastępca prezydenta miasta", w imieniu niemieckiej ludności l Poznania powitał "oswobodzicieli". Po jego przemówieniu członkowie delegacji zastali zaprezentowani l generałom Wehrmachtu, po czym wszyscy udali się do sali przyjęć, gdzie miało nastąpić przekazanie miasta. Według relacji Stanisława J eskego ceremonia miała taki przebieg:

W sali, na sitole, znajdowała się taca z przygotowanym symbolicznym kluczem, który miał być wręczony 'hitlerowskiemu generałowi. Wchodząc do sali zatrzymaliśmy się w pobliżu stołu. Nas, Polaków, było tylko czterech - Cyryl Ratajski, Jakub Oleksy, Jan Borys i ja. Naprzeciw stanęli hitlerowcy, którzy stanowili liczniejszą grupę - było wśród nich czterech generałów. Zwracając się do hitlerowskiego generała, który był dowódcą okręgu, prezydent spokojnie odczytał przygotowane przemówienie. Widziałem na twarzy tego hitlerowca pewne zadowolenie z obrotu sprawy. Po zakończeniu wystą

1B "Posener Tageblatt" z dnia 13 września 1939 r., komentując wydarzenia dnia poprzedniego, obłudnie potraktował to jako przypadek, informując, iż "znalazł się tam także dotychczasowy prezydent miasta Batajski, jak również trzej polscy radni miejscy".

pienia Cyryla Ratajskiego, generał zrobił krok w kierunku przezydenta wyciągając jednocześnie rękę. . Przypuszczalnie zamierzał on podziękować Ratajskiemu za przemówienie. Wówczas z grupy niemieckiej wyrwał się Liick, który krzyknął coś i stanął pomiędzy generałem a Ratajskim. Powstało małe zamieszanie, a zdumiony generał cofnął wyciągniętą rękę. Liick szybko zabrał głos witając "wybawicieli" . Jednocześnie w napastliwy oraz nieprzyjazny sposób zaczął on szkalować Polaków, oskarżając nas o to, że uciskaliśmy i dręczyliśmy rzekomo spokojną i lojalną mniejszość niemiecką. Wtrącił się również notariusz Miihring, który miał osobiste pretensje do Cyryla Ratajskiego. Byliśmy tymi wystąpieniami dogłębnie oburzeni. Bezczelność miejscowych hitlerowców nie miała już granic! Generał krótko zwrócił uwagę Miihringowi, że są teraz ważniejsze sprawy do załatwienia! Gdy tylko zapadła cisza, ktoś z naszej grupy zapytał: - Panie generale, to jesteśmy wolni? - Tak odpowiedział krótko zakłopotany sytuacją generał, po czym kiwnął nam głową. Opuściliśmy salę zostawiając tam hitlerowców i symboliczny klucz, który leżał nietknięty na tacy 1e . Generałem, który przejmował miasto, był Alfred Volland von Bockelberg. Następnie Fritz Pfeiffer odszukał kasztelana i zażądał "Złotej Księgi", do której się wszyscy wpisali I7 . Komendantem miasta mianowany został gen. Schanckendorff. N astępnie przed Ratuszem odbyła się defilada, której towarzyszyło wrzaskliwe zachowanie się Niemców, a Szczególnie kobiet i dzieci zwiezionych specjalnie z prowincji. "Posener Tageblatt" omawiając wydarzenia w dniu 12 września, pominął incydent, który miał miejsce w Ratuszu. "Wygładził" też odpowiednio przemówienie Kurta Lucka, podał pełny tekst przemówienia Cyryla Ratajskiego oraz rzekomą odpowiedź Bockelberga, w której miał on wyrazić nadzieję na dalszą dobrą współpracę i zadowolenie ze spokojnego przejęcia miasta 18. Tegoż dnia po defiladzie oddziały Wehrmachtu zajmowały stopniowo poznańskie budynki koszarowe. We wtorek, dnia [2 września 1939 r. Niemcy nie posiadali jeszcze w Poznaniu aparatu administracji cywilnej i nazajutrz we środę polski samorząd miejski, mimo ograniczeń ze strony hitlerowców, usiłował jeszcze działać. J ak "wynika z zachowanych dokumentów, dnia 13 września Cyryl Rataj ski mianował Jana Ligockiego dyrektorem Miejskiego Gimnazjum Kupieckiego, Aleksander J as inek otrzymał nominację na kierownika wodociągów miejskich, a Adam Poszwiński stał się formalnym opiekunem zakładników. Mimo zajęcia dawnego zamku cesarskiego przez Bockelberga, część obiektu strzeżona była przez Straż Obywatelską. Komenda Straży nadal prowadziła dochodzenia prawne. Jan Skotarek otrzymał tego dnia polecenie, aby do godziny 16 00 złożyć komendantowi miasta listę członków Straży Obywatelskiej. Okupanci nadal nie dopuszczali interesantów do Ratusza.

11 Relacja Stanisława J e s k e g o w zbiorach autora.

li Obecni byli generałowie Wehrmachtu Alfred V olIand von Bockelberg, Max Schenckenriorff, Curt Gienanth, generał policji Muhlenbruch oraz miejscowi Niemcy Fritz Pfeiffer, Kurt Liick, Georg Wiese, Walther Muhring, Herbert Lehmann, Max Ebert, Egon Petrulla.

"Złota Księga" spłonęła wraz z Ratuszem w lutym 1945 r.

18 Nie opublikowano jednak nazwisk generałów, którzy byli w Ratuszu. Całe sprawozdanie z uroczystości przeplatane jest propagandowymi zwrotami w rodzaju "społeczeństwo niemieckie poznania przeżyło wczoraj długo oczekiwany wielki dzień", "wystraszeni Niemcy wyszli z licznych kryjówek, gdzie chowali się. przed uprowadzeniem przez polskie hordy" , "zostaliśmy oswobodzeni od duszącej nas zmory" itp. Dziennik wzywał Niemców do wywieszania flag. "Posener Tageblatt", nr 203, 1939.

Zenon

SzYmankiewicz

Tabory Wehrmachtu na Starym Rynku (wrzesień 1939 r.)

Rano - jak wspomina Jan Skotarek - zastaliśmy zaskoczeni wiadomością, 'iż przy ul. M urnej znaleziono zwłoki żołnierza niemieckiego. Po zbadaniu sprawy okazało .się, że będąc pijany wypadł przez okno z prywatnego mieszkania. Mimo tych ustaleń obawialiśmy się konsekwencji Ie .

Okupanci rozpoczęli już walkę z kulturą polską. Dnia 1'3 września opieczętowali bibliotekę Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk przy ul. Mielżyńskiego. W tym samym dniu przybył do Poznania osławiony Arthur Greiser, który ze swym sztabem zajął siedzibę Urzędu Wojewódzkiego przy pi. Kolegiackirn. Greiser, mający za sobą już "zasługi" w walce z polskością na obszarze Wolnego Miasta Gdańska, gdzie pełnił obowiązki prezydenta, posiadał nominację na szefa zarządu cywilnego Wielkopolski 20. Do Greisera zgłosiła się też zaraz grupa poznańskich wydawców i dziennikarzy w sprawie wydawania polskich czasopism. Otrzymali wówczas jedynie odpowiedź "że to w ogóle nie wchodzi w rachubę" i zatrzymano ich jako zakładników 2I .

We czwartek, dnia 44 września rano, ponownie zażądano od Cyryla Ratajskiego zdjęcia orła z wieży ratuszowej. Komenda Miejska Straży Obywatelskiej wystawiała zezwolenia na otwieranie sklepów i swobodny wyjazd z Poznania. Uruchomiono częściowo komunikację tramwajową. Były to jednak ostatnie chwile polskiej administracji Poznania., Cyryl Rataj ski miał jeszcze złudzenia i formalnie mianował tegoż dnia inż. Jana Skotarka swoim zastępcą!

" Relacja Jana S k o t ark a. Sprostował on jednocześnie zeznanie złożone w Instytucie Zachodnim.

20 Stanowisko to nazywano: Gauleiter. Arthur Greiser jako zbrodniarz wojenny został w 1946 r. skazany na śmierć i powieszony publicznie w Poznaniu. iI S. Nawrocki, op. cit., s. 228.

Fragment placu Wolności w pierwszych dniach okupacji hitlerowskiej

W godzinach południowych do Ratusza przybył Arthur Greiser w towarzystwie Gerharda Schefflera i Otto Manna, Scheffler mianowany został nadburmiśtrzem, a Mann - burmistrzem Poznania. Byli urzędnikami sprowadzonymi z Rzeszy. Przedstawicielem Artura Greisera przy władziach miejskich został Friitz Pfeiffer. W momencie opuszczania Ratusza Arthur Greiser zdobył się nawet na wyrażenie polskiemu prezydentowi kilku słów podziękowania. Cyryl Ratajski napisał pożegnalne obwieszczenie do ludności Poznania, które prawdopodobnie nie ujrzało już światła dziennego. Brzmiało ono: Z dniem dzisiejszym objęły cywilne władze niemieckie rządy nad miastem Poznaniem. U stępując z urzędu prezydenta miasta, wyrażam całemu społeczeństwu serdeczne podziękowanie za zaufanie, którym mnie obdarzyło w ciężkich chwilach. Poznań, dnia 14 września 11;9JJ r. Cyryl Ratajski. Jednocześnie Jan Skotarek otrzymał polecenie likwidacji Straży Obywatelskiej.

N owa administracja wyraziła zgodę na wypłacenie członkom Straży Obywatelskiej z kasy miejskiej po 40 zł żołdu za okres służby od 3 do 11 września. Poszczególne komisariaty zdawały opaski i legitymacje, przekazując broń na Cytadelę.

Analizując wydarzenia wrześniowe w Poznaniu, trzeba stwierdzić, że w momencie wycofywania się z miasta oddziałów Wojska Polskiego, załamał się zupełnie sanacyjny aparat administracyjny. Komisaryczny wojewoda Ludwik Bociański, podobnie jak komisaryczny prezydent miasta Tadeusz Rugę, oraz ich najbliżsi współpracownicy opuścili stanowiska w popłochu, rozpoczynając niezorganizowaną ewakuację urzędów i instytucji. Zastępczy aparat samorządowy zorganizowany w dniach 5 -7 września utworzony został przez ludzi powiązanych ideowo z narodową demokracją, co począt

2 Kronika Miasta Poznania

Zenon

Szymankiewicz

B:; St iSt j i f g i ! j........ui. .. ..ni «mi»w»i 14111t>u11i 1 o ivii« ii mmllIllI

1 ..Ss .uktoMki» p t t i , p I .

p)I(a CEfEBS I I i !sl» «9f€a!if 1 pWBVlWVI. UM!« W wn 9 epLII«!« K) -tłfti*.

% *T Sclscsicka-rnierff

*' 1lIb.M*1lI6m&w =

- · > > 1lIllIllIllIJIfet? »

!bt.A.&,

Ostrzeżenie dla ludności Poznania, opublikowane przez von Schenckendorffa, z dnia 14 września 1939 r.

kowo traktowatno za sukces polityczny, WląZąC z tym nadzieje na przyszłość. Władza ta mimo trudnej sytuacji mogła Mczyć na współpracę całego szeregu organizacji i osób. U podłoża leżała ofiarność mieszkańców i ich przywiązanie do miasta. Ten czynnik zadecydował, iż w najkrytyczniejszej sytuacji w mieście panował ład i porządek. Poznańska lewica nie zastała wciągnięta do udziału w zarządzaniu miastem. Mimo dezorganizacji komuniści skonsolidowali swoje szeregi, a właściwie oceniając sytuację i wywierając nacisk na tymczasową administrację miasta. Dzięki konsekwentnej postawie kilku komunistów uwolnieni zostali z więzienia przy ul. Młyńskiej więźniowie, wśród których znajdowali się działacze polskiego ruchu rewolucyjnego, aresztowani w Poznaniu w drodze z więzienia w Rawiczu do Warszawy. Realistyczna ocena sytuacji tymczasowego Magistratu zapobiegła nielicznym tendencjom do zbrojnego wystąpienia Straży Obywatelskiej przeciwko siłom Wehrmachtu. W obawie przed prowokacjami Straż Obywatelska nie kontrolowała środowisk niemieckich, skupiając uwagę tylko na utrzymaniu spokoju w mieście. To sprawiło, iż w momencie zajmowania Poznania okupanci nie posiadali żadnej bezpośredniej podstawy do represji. Z drugiej Stromy, aresztowania dokonane w sierpniu 1939 r. wśród poznańskich Niemców, odkrycia magazynów broni i tajnych radiostacji oraz wyroki śmierci wykonane na dywersantach ujętych z bronią w ręku w pierwszych dniach września miały niewątpliwie wpływ na to, iż w dniach od 15 do 10 września zanotowano tylko jeden przypadek zbrojnego wystąpienia dywersantów.

Aparat Gestapo rozpoczął jednak systematyczną działalność na podstawie wcześniej ustalonych planów biologicznego wyniszczenia Polaków . Już dnia 14 września

Betaitnfmrio jiTOfl

Ul mt Ul cD> Mul 1*&- <&> ea*III#»5I, a«rtHw «u» SjwBettóR« I..W Mg 18. Sepi <<rt<< 1139 UJM III} M N se» N e furnmeMe5I i» gslf« Oejegrttit: l t a t s a a t t i a t li r, Re1ess $ III 38, t »3li«.Ss««elfttBc i» $m B1utet«. 3. 3 «4 II Srt:H\iSitH,

Ber «6 SfeJtai aei git »i 1« W1 B « g afctt. 5IaaTTTa w1 &a«IIaIIIil mttttitm III.

Beta, im u- Seirtea1i« 1939.

Set iiomitianoaat 000 I?o?f o

III SfteefeBWfl,

Ogłoszenie

Broó wswełfcieg» F<*l<n1ia» jak broń palna I biała, aantnieja i ciah> wybuchowe l« iia <<i-Jciaala iio dala Ib w rseśeia 193W r. t<> jpłd«.

124ej w naatępająeysh ptutftfcrcti stbi»reyt1< miasta l' oseu! t. K«#ietMte(!t»ra - ra*«»r« pofeój 5% 2. puokt ihimin (HabroHi - fortWSniarv, X wszystkie «<<Ideały wt?J <?w<<*v H. immimrlaty policji.

Kt<* tY> aił1vwk v<>wviag<i:t> Icrmlfla b<:4/ic w iHisiatianiu broni. amarticii. «'td. óa1 wvił»ch«wYCh t sostoalit rBaMrrcbIIIv.

POM;«, linia 15 wrzssni« 1lI 1 * r.

taentoi Wojskew j flliasia Posen von Schcnekentlorff

Wezwanie von Schenckendorffa do zdawania broni (15 IX 1939)gen. Schemckendorff ustawił pierwsze posterunki na Farcie VII, który stał się miejscem kaźni setek Wielkopolan. W dniu 16 września "Pasener Tageb1att" zamieścił artykuł o rzekomych szykanach, które spotkały redakcję dziennika ze strony administracji polskiej. N a łamach dziennika poszukiwano nadal ewakuowanych w głąb kraju Niemców. Publikacje na ten temat zionęły nienawiścią do Polaków. Rozpoczęły się aresztowania osób, które w sierpniu lub wrześniu 119]) r. przyczyniły się do ujęcia niemieckich dywerisantów w Poznaniu i w okolicy 22. Gestapo dysponowało listami osób, które brały udział w Powstaniu Wiie1kopa1sfeim 1918 - III@, a , M nawet i w walkach o Sląsk . Rozpoczęła się jednocześnie akcja zatrzymywania osób powracających do Poznania, wśród których szczególnie poszukiwano żołnierzy batalionów Obrony N arodowej oraz innych oddziałów, które zwalczały dywersantów M.

!! M. in. aresztowano trzech Polaków z Czerwonaka, gdzie już w maju 1939 r. odkryto punkit przerzutowy broni do Poznania drogą wodną z Gorzowa. Aresztowano wówczas Polaków, którzy posiadali telefony, gdyż tą drogą został złożony meldunek do władz w Poznaniu o balotach makulatury, w których znajdowała się broń. · Ojciec autora publikacji, chor. pil. Marian Szymankiewicz (zginął dnia l września 1939 r. w Ławicy), był uczestnikiem przygotowań do pierwszego Powstania Śląskiego. Działalność jego została ujawniona w maju 1919 r. przez wywiad niemiecki. Natychmiast też za pomocą plakatów ogłoszono, iż za ujęcie Mariana Szymankiewicza wyznacza się nagrodę w wysokości SXX) marek. Wojciech Korfanty spowodował przerzucenie Szymankiewicza do Wielkopolski, obawiając się możliwości uprowadzenia. Gestapo o tym nie zapomniało. Na początku października 1939 r. w domu, w którym do l września 1939 r. mieszkała rodzina Szymankiewiczów przy ul. Drużbackiej 5, zjawiło się dwóch funkcjonariuszy Gestapo. Byli ?askoczeni informacją o śmierci Mariana Szymankiewicza.

M W Poznaniu więziono gen. Romana Abrahama - dowódcę Wielkopolskiej Brygady Kawalerii oraz szefa sztabu 14. Dywizji Piechoty płk. Jana Koby1ańskiego. Sprawy wrześnio

2))

Zenon

SzYmankiewicz

Już w początkach października 1939 r. nie znane osoby rozklejały na słupach ogłoszeniowych w Poznaniu apele wzywające ludność polską do "wytrwania aż do zwycięstwa". Mimo terroru hitlerowskiego poznaniacy nie stracili wiary w zwycięstwo i odzyskanie Ojczyzny25.

Od a u t o r a : Składam serdeczne podziękowanie"mgr Janowi Molskiemu oraz Ignacemu Górzyńskiemu za udostępnienie zdjęć zamieszczonych w niniejszej publikacjiwe odbiły się raz jeszcze echem w Poznaniu w styczniu 1941 r. Wówczas to Sondergericht skazał na karę śmierci trzech oficerów i dziewiętnastu szeregowych batalionu Obrony Narodowej - Poznań II. W marcu 1941 r. ten sam sąd skazał na karę śmierci sześciu oficerów i żołnierzy z batalionu Obrony Narodowej - Poznań I. W więzieniu przy ul. Młyńskiej ścięci zostali wówczas kapitanowie: Stanisław Abramczyk, Antoni Cichoń, Ignacy Sęk. W kwietniu 1941 r. zostali ścięci w Poznaniu podoficerowie 34. Eskadry Lotniczej w Ławicy (Albert Biały, Jan Wardeński, Euzebiusz Zdechlik, Bolesław Golik). Wszyscy oni odpowiadali przed hitlerowskim sądem za walkę z V kolumną w rejonie Poznania w toku kampanii wrześniowej. Z. S z y m a ń s ki: Mord sądowy na jeńcach -wojennych. "Gazeta Poznańska", nr 83, 1968; Wiadomo, iż kapral Euzebiusz Zdechlik został aresztowany w obozie jenieckim na Mazurach, a starszy szeregowy Golik został zabrany ze szpitala w Warszawie (w obronie stolicy stracił nogę).

25 Wydarzenia które miały miejsce w Poznaniu w okresie poprzedzającym okupację przedstawił Zenon Szymankiewicz w publikacji Poznań w czasie wrzesnlOwego odwrotu (prryczynek do badań wydarzeń w Poznaniu w okresie od 5 do w września 1939 T.), "Kronika Miasta Poznania" R. 1971, nr 3.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1972.07/09 R.40 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry