KORNEL

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1968.07/09 R.36 Nr3

Czas czytania: ok. 22 min.

MICHAŁOWSKI

KAROL SZYMANOWSKI W POZNANIU

Kiedy po raz pierwszy usłyszano w Poznaniu dzieła Karola Szymanowskiego? N a to pytanie można dziś odpowiedzieć, że stało się to o kilka lat później niż w innych miastach polskich i zagranicznych, w których utwory Karola Szymanowskiego wykonywano już wkrótce po ich oficjalnym zaprezentowaniu na pamiętnym koncercie "Młodej Polski w muzyce" w Warszawie 6 lutego 1906 r. I tak np. poza Warszawą dzieła Karola Szymanowskiego pojawiły się w programach koncertów już w tym samym roku w Berlinie, w 1907 r. - Krakowie, w 1908 rwe Lwowie, w 1911 r. - w Lipsku. W Poznaniu natomiast dopiero w roku 1912. Opóźnienie to tłumaczy się tym, że miasto jako środowisko muzyczne ustępowało w tym okresie znacznie takim ośrodkom, jak Warszawa, Lwów lub Kraków. Polski zawodowy ruch muzyczny ograniczał się - w trudnych warunkach politycznych zaboru pruskiego - na ogół tylko do występów artystów miejscowych, a nieliczne recitale gościnne artystów z innych dzielnic Polski prawie zupełnie nie uwzględniały dzieł głośnych już wówczas gdzie indziej - jak to się mówiło"modernistów". Polacy okazywali nader słabe zainteresowanie muzyką poważną.

W dosadnych i gorzkich słowach scharakteryzował sytuację redaktor "Kuriera Poznańskiego", Marian Seyda, przy okazji koncertu Ludomira i Stefanii Różyckich 24 marca 1907 r.: "Ilekroć wraca się z koncertu aranżowanego przez Niemców, uczucie wstytu i zazdrości buntuje się w sercu [...] Zazdrość z powodu nie tylko wykonawców, lecz przede wszystkim słuchaczów o poważnym poziomie kultury muzycznej. [...] Skarżymy się na brak opery, a na koncertach świecimy pustkami. Z koncertów symfonicznych korzysta zaledwie kilkadziesiąt osób. [...] Niedzielne rozpaczliwe wprost pustki na koncercie pp. Różyckich i Cezarego Jellenty były upokarzającym dokumentem duchowego ubóstwa. Tak wygląda nasz głód duchowy, tak wyglądają nasze kulturalne aspiracje, nasza gościnność i wdzięczność, nasz szacunek dla artystów zjeżdżających na ugory polskiej Beocji..." i.

1 "Kurier Poznański" nr 71 z 27 III 1907 r. Koncert odbył się w tzw. sali Ogrodowej teatru Apollo. Wykonano utwory Umberto Giordaniego, Georga Friedricha Haendla, Piotra Mascagniego, Stanisława Moniuszki, Giovanni Battisty Pergolesiego, Ludomira Różyckiego, Camille Saint-Saensśl, Franciszka Schuberta, Roberta Schumanna, Giuseppe Verdiego i Richarda Wagnera. Spiewali: Stefania Różycka (żona kompozytora) - sopran i Cezary Jellenta - tenor (właściwie: Napoleon Hirszband - 1861-1935, literat, krytyk muzyczny, autor wielu tekstów do pieśni Ludomira Różyckiego i libretta do jego opery Meduza). Akompaniował i własne utwory fortepianowe grał Ludomir Różycki.

4 Kronika miasta Poznania

Kornel

Michałowski

W takiej atmosferze doszło w Poznaniu do debiutu dzieł Karola Szymanowskiego. Dnia 6 listopada 1912 r. siedemnastoletni wówczas skrzypek poznański Zdzisław J ahnke 2 i pianista Władysław Osiński 3 dali w sali "Bazaru" recital, na który składały się utwory kompozytorów polskich; m. in. wykonano Sonatę skrzypcową op. 9 Karola Szymanowskiego. Utwór ten przyjęto niemal z entuzjazmem, którego wyrazem były choćby prorocze słowa Tadeusza Szulca - jednego z recenzentów "Kuriera Poznańskiego", wypowiedziane z tej okazji: "Co o młodym dziś jeszcze Szymanowskim powie przyszłość, trudno dociec, to wszakże pewne, że jeżeli kto, to on powołany jest zasiąść w hierarchii naszych muzyków najbliżej Chopina" 4. N astępne spotkanie publiczności poznańskiej z twórczością genialnego kompozytora odbyło się półtora roku później, 16 lutego 1914 r., na koncercie Artura Rubinsteina 5. Warto tu zacytować fragmenty entuzjastycznej recenzji z jego występu, pod którą chyba dziś, po pięćdziesięciu latach, można by się podpisać: "Wczorajszy koncert Artura Rubinsteina był prawdziwą ucztą artystyczną; nie ma wątpliwości, że Rubinstein jest wirtuozem w wielkim stylu, znajdującym się dziś w pełnym rozwoju talentu. O tym świadczą nie tylko środki, którymi rozporządza i fenomenalna pewność gry, ale także olbrzymia inteligencja muzyczna, werwa i temperament. [...] Po Schumannie przyszła kolej na utwory Szymanowskiego odegrane z mistrzostwem godnym zaiste podziwu. Rubinstein grał Szymanowskiego Etiudę h-moll i dwa Preludia. To, co dał, było arcydziełem odtwórczości, czymś skończenie pięknym. Zdaje się, że i duchowo kompozycje Szymanowskiego są koncertantowi bliskie, iż wniknięcie w cechy odrębne jego twórczości było zupełne. Szymanowski wypowiada swoją indywidualność kompozytorską z ogromną swobodą. [...] Wykonaniem tych utworów koncertant wzbudził entuzjazm"e.

II

Stosunki w życiu muzycznym Poznania zmieniły się radykalnie tuż po odzyskaniu niepodległości. W 1919 r. rozpoczęła działalność polska opera w Teatrze Wielkim. W r. 1920 powstała Państwowa Akademia Muzyczna (później przemianowana na Konserwatorium). Od 1924 r. organizowane były stałe koncerty symfoniczne, rozwijał się ożywiony ruch koncertowy i chóralny, oparty głównie na bogatych tradycjach śpiewaczych Poznania, wreszcie przy Uniwersytecie Poznańskim powołano w 1922 r. Katedrę Muzykologii. Wszystko to sprawiło, iż mimo pewnych załamań w latach kryzysu gospodarczego - Poznań stał się w okresie międzywojennym poważnym ośrodkiem życia muzycznego w Polsce.

2 Zdzisław J ahnke ur. 9 II 1895 f. W Poznaniu, syn skrzypka i pedagoga Edwina J ahnke.

Studia odbył w Berlinie i Genewie. Debiutował w f. 1908 na koncercie symfonicznym w Warszawie pod dyrekcją Zygmunta Noskowskiego. W 1919 f. założył w Poznaniu słynny Kwartet Polski. Od f. 1920 prowadził klasę skrzypiec w Konserwatorium Poznańskim.

Był dyrektorem Konserwatorium Muzycznego w latach 1930-1939 i rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu w latach 1945-1952.

, O Władysławie Osińskim milczą dotąd wydane encyklopedie. Po f. 1918 działał w Niemczech. M. in. akompaniował w 1929 r. Stanisławie Szymanowskiej. Zmarł w Berlinie w r. 1933, jako "pedagog i kompozytor". "Muzyka" R. 1933, s. 43. 4 "Kurier Poznański" nr 256 z 8 XI 1912 r.

5 Artur Rubinstein (Uf. 1886 w Łodzi) światowej sławy pianista polski koncertujący od 12 roku życia, zasłużony propagator muzyki fortepianowej Karola Szymanowskiego, którego kompozycje - jak pisze Józef Reiss - wykonywał pierwszy, niejednokrotnie wprost z rękopisu. · "Dziennik Poznański" nr 39 z 18 II 1914 f.

Właśnie u progu tego okresu rozpoczęły się bezpośrednie kontakty Karola Szymanowskiego z Poznaniem. W 1920 r. były nawet projekty osiedlenia się rodziny Szymanowskich w Poznańskiem A i zakupienia tu maj ątku ziemskiego, ale ostatecznie doszło tylko do wynajęcia willi W Bydgoszczy, gdzie Szymanowscy mieszkali w latach 1921-1922. W 1923 r. - w ramach serii koncertów kompozytorskich, które prowadziły artystę po większych miastach polskich - Karol Szymanowski zawitał po raz pierwszy do Poznania. Ówczesny dyrektor Akademii Muzycznej, Henryk Opieński, powitał go tymi słowami: "Słuchając po raz pierwszy dzieł Karola Szymanowskiego, nie będzie może łatwo publiczności zorientować się w jego stylu i należycie go odczuć. Ale kompozytor tego typu, co Karol Szymanowski, nie robi sobie złudzeń: wie, że nad tym, aby do siebie publiczność przekonać, musi pracować bez ustanku i być na niejeden przygotowany zawód. Ale nie wątpi on nigdy W to, że kiedyś zwycięży, bo tkwi w nim siła ewolucyjna, która tak długo będzie szukała własnej, prawdziwej drogi, az Ją istotnie znajdzie" 8. Pierwszy poznański występ Szymanowskiego odbył się w auli Uniwersytetu Poznańskiego w niedzielę 11 listopada 1923 r. W koncercie brali udział - oprócz kompozytora w roli akompaniatora - także jego siostra Stanisława Szymanowska, jako interpretatorka jego pieśni, oraz brat Feliks, jako pianista. Program zawierał tylko kompozycje Karola Szymanowskiego, m. in. Preludia op. 1, Wariacje na polski temat ludowy op. 10 oraz szereg pieśni. Koncert po raz pierwszy dał poznańskiemu środowisku muzycznemu sposobność szerokiego zapoznania się z twórczością Szymanowskiego. Jeden z recenzentów prasy poznańskiej stwierdził wówczas, iż "Aula Uniwersytecka była w niedzielę wieczorem miejscem spotkania wszystkich muzykalnych ludzi naszego grodu i naszej prowincji"3.

Karol

Szymanowski. Rysunek Ignacego Witkiewicza

Stanisława (1930)

'Rodzinna posiadłość Szymanowskich położona była w Tymoszówce na Ukrainie. Szymanowscy opuścili ją pod koniec 1919 r. 8 "Dziennik Poznański" nr 238 z II XI 1923 r.

· "Kurier Poznański" nr 2(fJ z 14 XI 1923 r. Do spopularyzowania twórczości Karola Szymanowskiego w Poznaniu przyczyniła się także śpiewaczka Ludwika Marek-Onyszkiewiczowa, która śpiewała jego pieśni w dniu 10 I 1926 r. Koncert poprzedzony był prelekcją Zdzisława Jachimeckiego ("Kurier Poznański" nr 15 z 12 I 1926 r.). Wkrótce potem (l III 1926 r.) odbyło się drugie w Polsce estradowe wykonanie muzyki Karola Szymanowskiego do dramatu Tadeusza Micińskiego Kniaź Potiomkin. Orkiestrą dyrygował dyrektor Opery Poznańskiej Piotr Stermicz- Valcrocciata.

4*

Kornel

Michałowski

III

Drugi pobyt w Poznaniu przypadł dopiero po kilku latach. Karol Szymanowski był już wtedy czołową postacią polskiego życia muzycznego, dyrektorem Konserwatorium Muzycznego w Warszawie, realizującym nie bez trudności swoje ambitne plany pedagogiczne. Przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego istniała wówczas Komisja Opiniodawcza Szkolnictwa Muzycznego, której zadaniem miało być przygotowanie reformy polskiego szkolnictwa muzycznego 10. Jako członek tej Komisji, która w dniach od 7 do 10 marca 1929 r. obradowała w Poznaniu, Karol Szymanowski zawitał tu po raz drugi. Grono poznańskich muzyków - sympatyków jego twórczości, ze Stanisławem Wiechowiczem na czele, wykorzystało tę okazję, aby przygotować w Konserwatorium Muzycznym, w ramach popisu szkolnego obejmującego także utwory Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, Mieczysława Karłowicza .i Ignacego Paderewskiego, drugie polskie wykonanie oratorium Stabat Mater; było ono tym bardziej uroczyste, że odbywało się po raz pierwszy w obecności kompozytora, który warszawskiego prawykonania utworu przed dwoma miesiącami mógł wysłuchać tylko przez radio, gdyż przebywał wtedy w sanatorium w Edlach pod Wiedniem. Poznańskie wykonanie Stabat Ma ter, w którym wzięli udział soliści-uczniowie Konserwatorium: Jadwiga Musielewska, Helena Czechowska i Roman Heising · oraz chór i orkiestra Konserwatorium pod dyrekcją Władysława Raczkowskiego · - odniosło duży sukces. Publiczność poznańska, która po raz pierwszy usłyszała ten utwór, przekonała się, że kulturze polskiej przybyło dzieło muzyczne wielkiej miary. Zygmunt Latoszewski, młody podówczas recenzent prasy poznańskiej, pisał, że słuchacze byli "wręcz oszołomieni genialną prostotą i siłą wyrazu uczuciowego Stabat Ma ter. Styl tego dzieła jest rewelacją. [...] Szymanowski w Stabat Mater jest kimś zupełnie innym od tego, którego dotąd znaliśmy. [...] Niepodobna · o Stabat Mater mówić inaczej, jak z entuzjazmem". I chociaż - jak twierdzi recenzent -. "publiczność musiała się początkowo oswajać z bądź co bądź niezwykłą dla niej dykcją muzyczną utworu, zwłaszcza pierwszych części", to jednak ."dzieło tak niezwykłe [...] stopniowo coraz większe wywierało wrażenie. Pod urokiem siły uczuciowej dzieła pozostali słuchacze aż do końca. [...] Entuzjazm publiczności wyraził się też w burzliwych owacjach dla obecnego na sali kompozytora" 11. Inny recenzent twierdził zgodnie, że "jeśliby ktoś miał wątpliwości, czy kierunek modernistyczny w muzyce, reprezentowany tak dosadnie u Szymanowskiego, ma rację bytu jako strawa artystyczna dla szerokiej publiczności, to musiałby niechybnie - usłyszawszy jego Stabat Ma ter - skapitulować"12. Przy tej okazji warto jeszcze nadmienić, że już półtora roku wcześniej, 17 września 1927 r., Karol Szymanowski w liście do Stanisława Wiechowicza wspomniał o zamiarze pierwszego wykonania właśnie w Poznaniu swego Stabat Ma ter, arcydzieła, które, jak wiadomo, blisko trzy lata czekało na swoją realizację! Rok 1929 był w kontaktach kompozytora z Poznaniem szczególnie owocny. Podczas jego marcowej wizyty omówiono zapewne sprawę wydania ukończonych świeżo Sześciu pieśni chóralnych kurpiowskich. Stanisław Wiechowicz, nader aktywny działacz śpiewaczy i naczelny dyrygent Zjednoczenia Polskich Związków

"W skład Komisji Opiniodawczej Szkolnictwa Muzycznego wchodzili jako członkowie ówcześni muzykolodzy i pedagodzy polscy: Adolf Chybiński (przewodniczący) Witold Friemann, Zdzisław Jachimecki, Lucjan Kamieński, Stanisław Kazuro, Witold Maliszewski, Piotr Maszyński, Józef Reiss, Piotr Rytel, Kazimierz Sikorski i Adam Sołtys.

11 "Kurier Poznański" nr 110 z 7 III 1924 r. i nr 116 z la III 1924 r.

" "Dziennik Poznański" nr 61 z 14 III 1924 r.

Śpiewaczych i Muzycznych, pertraktował z Szymanowskim w tej sprawie w imieniu Wielkopolskiego Związku Śpiewaczego, który rzeczywiście w czerwcu tegoż roku wydał pieśni te własnym nakładem lS. Jednocześnie kompozytor uzgadniał ze Stanisławem Wiechowiczem - "spiritus movens" ówczesnego życia muzycznego Poznania, sprawę swego udziału, jako kompozytora, w projektowanym na koniec maja tegoż roku Festiwalu Muzyki Polskiej. Festiwal ten, zorganizowany z dużym rozmachem z okazji otwarcia wtedy w Poznaniu Powszechnej Wystawy Krajowej, odbywał się w dniach od 21 do 29 maja 1929 r. Urządzono dziewięć koncertów symfonicznych (początkowo planowano ich aż czternaście) z udziałem wielu polskich zespołów, dyrygentów i solistów. Twórczość Karola Szymanowskiego była na Festiwalu wyjątkowo obficie reprezentowana: / / Symfonia, Stabat Ma ter, a ostatni koncert całkowicie poświęcono jego dziełom; wykonano wtedy: I Koncert skrzYpcowy, Pieśni Hajisa, III Symfonię oraz I obraz z Harnasiów u. Wykonawcami byli Stanisława Szymanowska, Paweł Kochański i Orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Relacjonując tę potężna dawkę muzyki Karola Szymanowskiego zaaplikowaną poznańskim słuchaczom, Zygmunt Latoszewski stwierdził na łamach "Kuriera Poznańskiego": "Nie można zaprzeczyć, że dla poznańskiego bywalca koncertowego nie oswojonego dostatecznie z muzyką symfoniczną, a z nowoczesną tym bardziej, orkiestra Szymanowskiego stanowi słownik mocno niezwykły i często wręcz niezrozumiały. A jednak również zaprzeczyć nie można, że ta niezwykła muzyka wywiera silne wrażenie i przy bliższym poznaniu odkrywa tyle momentów emocjonalnych, tyle piękna barwy i siły napięcia dynamicznego, że trudno byłoby pozostać wobec niej obojętnym". I pyta dalej: "Czy Szymanowski przestał być problemem, czy podlega dyskusji wartość jego muzyki? N a to ogół nie znajdzie odpowiedzi zadowalającej, ale potencję twórczą tej niezwykłej muzyki odczuwa wyraźnie i poddaje się jej działaniu chętnie"15. Warto także wspomnieć o mało na ogół znanym fakcie, że dzięki Poznaniowi omal nie doszło w tym czasie do napisania przez Karola Szymanowskiego nowego dzieła wokalnego, mianowicie mszy a cappella. Wielkopolski Związek Śpiewaczy rozpisał pod koniec 1929 r. konkurs na utwory chóralne, których wykonanie przewidywano na festiwalu z okazji czterdziestolecia istnienia Związku w 1932 r. Atrakcyjne nagrody (najwyższa 10 tysięcy złotych!) mogły być dodatkową podnietą dla kompozytora będącego stale w kłopotach finansowych, choć - jak pisał w liście do Stanisława Wiechowicza z Davos 9 lutego 1930 r. -. już na długo przed tym nosił się z zamiarem napisania mszy a cappella lub z małą orkiestrą. I właśnie ów niestrudzony Stanisław Wiechowicz, a także młody Tadeusz Szeligowski, który odwiedził w styczniu 1930 r. kompozytora przebywającego wtedy na kuracji w Davos - byli niewątpliwie bezpośrednimi inspiratorami tego projektu. Żałować należy, że nie doszło do jego realizacji, choć kompozytor poważnie się tym tematem zajmował przez jakiś czas, konsultując nawet listownie z prof. Hieronimem Feichtem sprawę doboru tekstów mszalnychle.

15 Zachował się jeszcze nawet w zbiorach Mieczysława Barwickiego w Poznaniu rachunek Karola Szymanowskiego za Pieśni Kurpiowskie; początkowo honorarium wyznaczono na trzysta złotych, później na interwencję Stanisława Wiechowicza, który miał się wyrazić: "Przecież to Szymanowski!", podwojono kwotę do sześciuset złotych.

" Było to drugie wykonanie w Polsce. Pierwsze odbyło się 8 marca 1929 r. w Warszawie.

lS "Kurier Poznański" nr 246 z sa v 1929 r. u Siady zamiaru skomponowania mszy przez Karola Szymanowskiego pojawiły się jeszcze

Kornel

Michałowski

Ostatecznie Karol Szymanowski, zamiast wziąć udział w tym konkursie, został zaproszony do jego jury wraz z Grzegorzem Fitelbergiem, Emilem Młynarskim, Kazimierzem Sikorskim i Felicjanem Szopskim 17.

IV

Kolejny pobyt kompozytora w Poznaniu przypadł na październik 1931 r., kiedy to w jego obecności odbyło się drugie polskie wykonanie (w kilka miesięcy po Warszawie) niedawno ukończonego II obrazu Harnasiów. To nowe dzieło powitał entuzjastycznie Tadeusz Szeligowski, będący wtedy profesorem poznańskiego Konserwatorium: "Olbrzymi talent Szymanowskiego wypowiedział się tu w sposób świetny i rzec można idealny. Droga Szymanowskiego, zdążającego ku najwyższym ideałom muzycznym w myśl «niepisanego testamentu» Chopina, jest dla dzisiejszego najmłodszego pokolenia muzycznego Polski kamieniem węgielnym w ustosunkowaniu się do właściwej twórczości. Jestem pewny, że to arcydzieło współczesnej Polski zostanie przyjęte entuzjastycznie przez całą muzykalną publiczność poznańską, która w ten sposób zamanifestuje swoje głębokie zrozumienie dla Nowej Muzyki Polskiej"ls. W podobnych słowach wypowiedział się inny kompozytor ówczesnej młodej generacji, a jednocześnie recenzent prasy poznańskiej -. Tadeusz Z. Kassern: "Nad tym, jaką rolę obecnie odgrywa Szymanowski w życiu muzycznym Polski, nie trzeba się rozwodzić. [. ..] Polska posiadła najwybitniejszą - po Chopinie, Moniuszce iKarłowiczu - indywidualność muzyczną. Wszystko, co Szymanowski pisze, nosi cechy jego jednolitego, olbrzymiego talentu kompozytorskiego"19. Interesujące i wnikliwe uwagi o Harnasiach zamieścił na łamach "Kuriera Poznańskiego" Stanisław Wiechowicz, stwierdzając na zakończenie, że "sposób zużytkowania tematyki góralskiej przez Szymanowskiego w tym dziele nie równa się z niczym dotychczas na tle folkloru powstałym. Najbliższym był tu Strawiński ze swym Świętem wiosny. W Harnasiach jest jednak więcej organicznego przetopienia materiału i «unarodowienia» tego, co było tylko <<ludowym». Doprowadzenie do podobnej syntezy sztuki osobistej z pierwotnymi elementami sztuki ludowej, jak to ma miejsce w Harnasiach, jest momentem niezmiernej doniosłości w dziejach naszej twórczości. [...] Wykonanie tego dzieła u nas wywołało pewnego rodzaju konsternację. Ludzie byli pod bardzo silnym wrażeniem, ale nie wiedzieli, czy im się to podoba, czy nie. Znamienne było zachowanie się młodzieży, która miała najbardziej niezdecydowaną minę. Jak to dalekie są te czasy, kiedy wykonywanie nowej kompozycji wywoływało wrzenie w obozie młodych i pobudzało ich do gorących odruchów i dyskusji. Byliśmy świadkami zdarzenia prawdopodobnie epokowego, nie znaleźliśmy w sobie jednak na tyle intuicji, żeby choć czysto zewnętrzne na to zareagować ,,20trzy lata później, o czym wzmiankuje Tadeusz Z. Kassern w "Muzyce Kościelnej" R. 1933, nr 11JI2. " Jury przyznało, spośród trzydziestu nadesłanych partytur z początkiem 1932 r., I nagi odę - Piotrowi Perkowskiemu za Oratorium na sopran, chór i orkiestrą, II - Romanowi Palestrowi, III - Tadeuszowi Zygfrydowi Kassernowi; wyróżnienia otrzymali: Tadeusz Szeligowski, Michał Kondracki i JTeliks Łabuński.

». "Kurier Poznański" nr 472 z 14 X 1931 r.

" "Nowy Kurier" nr 240 z 17 X 1931 r.

20 "Kurier Poznański" nr 479 z 18 X 1931 r.

Kulminacyjną datą w kontaktach Karola Szymanowskiego z Poznaniem był rok 1932: prawykonanie IV Symfonii koncertującej, ukończonej przez kompozytora w czerwcu tegoż roku. I tu znów zasługa głównie Stanisława Wiechowicza, który w imieniu poznańskiego środowiska muzycznego zaprosił kompozytora do odbycia prapremiery tego dzieła właśnie w Poznaniu. Cała impreza, początkowo pomyślana jako uczczenie 50 rocznicy urodzin kompozytora, przybrać miała odpowiednio uroczysty charakter. Jubilat nie dopuścił jednak do zorganizowania tego obchodu twierdząc Uak wiadomo błędnie), że urodził się w 1883 a nie w 1882 r., że z powodu choroby gardła nie może przemawiać, że wreszcie "ze względów zasadniczych", jak się wyraził, wolałby przez jakiś czas nie zabierać publicznie głosu. Początkowo projektowano ułożenie programu koncertu tylko z jego dzieł, później uzupełniono repertuar dziełami innych współczesnych kompozytorów polskich (Tadeusza Zygfryda Kasserna, Piotra Perkowskiego i Stanisława Wiechowicza) , ostatecznie jednak i do tego nie doszło. Koncert przygotowany został naprędce wskutek zbyt późnego przyjazdu Grzegorza Fitelberga, który prowadził całą imprezę. Kompozytor dziękował jednakże później w kurtuazyjnych słowach poznańskiej orkiestrze za bezinteresowną chęć odbycia ostatniej próby jeszcze w niedzielę rano, 9 października 1932 r. Wieczorem tegoż dnia w sali Opery Poznańskiej zabrzmiała po raz pierwszy IV Symfonia. Poznański świat muzyczny powitał Karola Szymanowskiego i jego nowe dzieło z ogromnym entuzjazmem i dumą: Tadeusz Z. Kassern pisał: "Nazwisko i pozycja tego kompozytora o światowej sławie nadaje temu wykonaniu [...] charakter specjalnie uroczysty. Wykonanie to będzie pierwsze - przed Warszawą - przy czym niewątpliwie chodziło Szymanowskiemu o zadokumentowanie swej sympatii dla Poznania, który utwory jego wykonywał zawsze z największym pietyzmem"21.

Recenzent "Dziennika Poznańskiego"22 twierdził nawet, że "o nabycie prawa pierwszego wykonania tej symfonii ubiegały się wszystkie centra muzyczne Europy; autor jednak w uznaniu wielkich zasług, jakie miasto nasze spełnia z chwilą utworzenia miejskiej orkiestry symfonicznej, pierwszeństwo to przyznał naszej orkiestrze, o której artystycznym poziomie wyraża się jak najpochlebniej . Wyróżnienie to jest dla Poznania tym cenniejsze, że podkreśla nie tylko wobec Polski, ale wobec całego świata muzycznego walory naszego miasta"23. Krytycy poznańscy zgodnie upatrywali w IV Symfonii kwintesencję dotychczasowego stylu Karola Szymanowskiego. Witold N oskowski pisał m. in. w "Kurierze Poznańskim": "Już po pierwszym wysłuchaniu ma się pewność, że Szymanowski jest w pełnym rozkwicie polotu i wyobraźni. [...] Tworzy swój własny świat, tak jak go zawsze tworzył, a tylko ma na m y ś l i - tak można by to określićpolski rytm i polską duszę. [. u] Na takich drogach powstaje najwyższy typ z ducha, a zarazem ma obywatelstwo wszeehludzkie..." 24. Wykonanie utworu, do którego kompozytor - jako pianista - solidnie się przygotował, i dzięki któremu miał w ciągu następnych trzech lat odnosić sukcesy w całej niemal Europie (ogółem 30 wykonań w 24 miastach - do końca 1935 r.!) - przeszło najśmielsze oczekiwania. "Sala była zapełniona po brzegi - pisał Wi

« "Nowy Kurier" nr 233 z 9 X 1932 r.

23 Przypuszczalnie Wieńczysław Brzostowski.

" "Dziennik Poznański" nr 233 z 9 X 1932 r.

21 "Kurier Poznański" nr 463 z 10 X 1932 r.

Kornel

Michałowski

told Noskowski. - Utwór Szymanowskiego przyjęto z entuzjazmem. Kilka razy ukazywał się znakomity artysta na estradzie, aby podziękować za oklaski, okrzyki i kwiaty. Owacje nie chciały zakończyć się. · [...] W tej chwili był Poznań samym ośrodkiem życia muzycznego Polski..." 25. Sam kompozytor donosił w kilkanaście dni później o tym wydarzeniu w liście do Zofii Kochańskiej: "A więc najpierw mój pianistyczny «debiut» z koncertem w Poznaniu 9jX. Możesz sobie wyobrazić, co to był dla mnie za e v e n e m e n t ! Wszystko udało się znakomicie, do tego stopnia, ż e m u s i a ł e m b i s o wać c ały F i n a ł! Nie śmiej się z e mnie - sam właśnie kpię ze swego «pianizmu», ale daję Ci słowo, że ludzie zachodzili w głowę, skąd ja w ogóle tak gram. Ja sam nie bardzo rozumiem, jak do tego doszedłem, że mogłem to w ogóle względnie poprawnie i z pewnym schwungiem wygrać. Całość brzmi doskonale, jasno, przejrzyście jak Mozart. [...] Ten koncert to rzeczywiście bardzo przyjemna, czaru. k ,,26 jąca muzy a . W wywiadzie udzielonym Witoldowi N oskowskiemu dla "Kuriera Poznańskiego" Karol Szymanowski powiedział m. in.: "Kiedy napisałem czwartą symfonię? Na wiosnę, w Zakopanem. [...] Po ostatecznym pogrzebaniu przez «czynniki miarodajne» Akademii w Warszawie, której byłem rektorem, przerwał się we mnie «kompleks konserwatoryjny», mówiąc po freudowsku, i energia obróciła się na tworzenie. [...] Cieszę się szczerze i serdecznie, że mogłem wybrać Poznań na pierwsze jej wykonanie. Uczyniłem to świadomie, z rozmysłem, aby wyrazić szacunek dla utworzonej sumptem miasta instytucji koncertów symfonicznych w Teatrze Wielkim. [...] Jest to czynnik kulturalny najwyższego znaczenia. Twórczość polska może rozwijać się tylko wtedy, gdy jej dzieła będą wykonywane po całej Polsce, i to tak wykonywane, jak w Poznaniu; z pietyzmem i z zapałem. [...] Dobrze pracuje się z tak chętnym i ofiarnym ciałem zbiorowym, jak Wasza orkiestra. Wyborni ci muzycy są zawsze gotowi pracować niestrudzenie, aby osiągnąć artystycznie jak najwięcej. [...] Wszyscy, każdy w swoim zakresie, musimy tak przykładać się ze wszystkich sił, jeżeli muzyka polska ma spełnić te wielkie nadzieje, jakie obudził jej rozwój obecny"27.

Karol Szymanowski. Rysunek Armina Ho rowitza (1936)

Z tej wypowiedzi warto zacytować jeszcze kilka myśli Szymanowskiego na temat współczesnej muzyki polskiej. Mówiąc m. in. o młodej generacji kompozytorów polskich, kształcącej się w Paryżu, oświadczył: "Wyjechali na Zachód, ale poza Berlin, który przedtem był dla nas Mekką muzyczną, nie wiadomo czemu.

» Tamże.

" List z dnia 27 X 1932 T.; autograf w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

" "Kurier Poznański" nr 462 z 9 X 1932 r.

Fotokopia programu koncertu symfonicznego w dniu 9 X 1932 r. I

VI1> Koneert symfonicmny I

PROGRAM; Il>azEBwA

Dotarli do Paryża, gdzie przekonali się, jaką bajką było opowiadanie o muzyce niemieckiej jako jedynej uniwersalnej. Muszę napomknąć, że od dawna dzwoniłem na to kazanie i przekonywałem młodszych, iż t a m się trzeba uczyć. Teraz jest ich cały zastęp. [...] Przywieźli stamtąd nowe środki wyrazu do wypowiedzenia tego, co im dyktował polski temperament twórczy. Jest tylko jedno zastrzeżenie: środki wyrazu, to jeszcze nie dzieło. Talent to także jeszcze nie dzieło, a wirtuozowskie opanowanie środków ma swoje niebezpieczeństwo. Idzie o to, aby nie tworzyć za łatwo, uwodząc się łatwością techniczną. Każdy artysta wie, że trzeba stawiać sobie wysokie wymagania, żądać od siebie coraz więcej. Inaczej może przyjść czas, że nawet laicy, otrzaskawszy się z nowym językiem muzycznym, zaczną odróżniać to, co tryska z głębi, od rzeczy powierzchniowych i wtórnych" 28.

2« Tamże.

Kornel

Michałowski

Fotokopia programu operowego (9 IV 1938 r.)

Po ra3e pieIWW.v w Poiscfi!

HARNASI

Ojct*c Mfttłuina lI'M««bI3qoAm <i VHIfAu ! <"vcj4in KfiŁ-h',**a»a A' _ te X RAi U

Gt£(.'e'. <*£<. w s i U K ł * 1,13 -Sob(.'

*w«# S F<d A Ki; W*m*r. Ma Gorst» . CorpJI & B* 1 Glos im

Ł jfy 11 j«

. W-vm S,=zk ms&t 4

Kie rwsistwo ):(a T cro. r«.«£raf a Mak

: ;3ffiiffi;SSft

Niemiłym zgrzytem w ogólnie uroczystej atmosferze koncertu był fakt, że niestety z początkowych ambitnych planów repertuarowych pozostała tylko IV Symfonia. Pisał o tym z żalem Tadeusz Z. Kassern: "Szkoda, że z tej interesującej zapowiedzi została zrealizowana tylko czwarta część [...] zaś kompozycje Wiechowicza, Perkowskiego i Kasserna musiały być cofnięte z programu i to z winy dyrygenta, p. Fitelberga, który mimo swego długoletniego doświadczenia nie obliczył się z tym, ile nakładu pracy przygotowawczej wymagają dzieła naszych młodych kompozytorów. Nawet wykonanie Symfonii Szymanowskiego nosiło (dla wtajemniczonych) ślady nieopanowania partytury, choć znakomita nasza orkiestra dołożyła wszelkich sił dla przedstawienia dzieła w świetle najwyraźniejszym"29. Zamiast Sinfonietty Piotra Perkowskiego, prawykonania Malowanek Tadeusza Z. Kasserna i nowego opracowania Chmielą Stanisława Wiechowicza umieszczono w ostatniej chwili w programie niezawodny Step Zygmunta Noskowskiego i Preludia Franciszka Liszta...

» "Nowy Kurier" nr 236 z 13 X 1932 r.

Gorzkie słowa pod adresem Grzegorza Fitelberga skierował także recenzent "Dziennika Poznańskiego", Wieńczysław Brzostowski; "Niestety, pomimo że orkiestra zamiast dwóch dni prób zgodziła się jeszcze poświęcić i dzień trzeci (niedzielę) na przygotowanie dzieł naszych miejscowych kompozytorów, p. Fitelberg nie znalazł dostatecznego [...] czasu na poświęcenie należnej uwagi naszym miejscowym muzykom. Przykre to, jak się nie umie odwzajemnić za dotychczasowe tak życzliwe przyjęcie w Poznaniu i traktuje się nas tutaj w tak lekceważący ' b "sa sposo ... . Innym przykrym momentem dla samego kompozytora była sprawa, o której wspomina w liście do Zofii Kochańskiej: "Jak wiesz, wykonanie Koncertu w Poznaniu było absolutnie pierwsze. Z tego powodu muzycy tamtejsi mieli zamiar urządzić jakiś uroczysty obchód dla mnie. Nie przyszło to jednak do skutku dlatego, że profesorowie tamtejszego konserwatorium (państwowego) otrzymali p 0u fn e o s t r z e ż e n i e , że jeżeli przyjmą jakiś udział w tej uroczystości, to mogą stracić posady w konserwatorium. (To brzmi zupełnie niewiarygodnie w swojej dzikości, a jednak jest faktem!). Tak się biedacy tym przerazili, że za wyjątkiem dwóch moich osobistych przyjaciół, nikt z nich się nawet ze mną nie przywitał i nie odwiedził mnie nawet w pokoju artystów! Byłem zupełnie osamotniony, jak w obcym mieście, pomimo niesłychanej owacji ze strony publicz, .,,31 noscl . Warto w związku z tym przypomnieć, że zaledwie kilka miesięcy przedtem - 30 kwietnia 1932 r. - Karol Szymanowski ostatecznie zrezygnował z działalności pedagogicznej i ze stanowiska rektora Akademii Muzycznej. Niewątpliwie działały jeszcze wtedy siły, które - jak wiadomo - skłoniły go ostatecznie do tej decyzji. Nie jest wykluczone, że właśnie z kręgu ówczesnych nieprzychylnych, czy nawet wręcz wrogich Szymanowskiemu kół muzycznych mogło wyjść tego rodzaju zalecenie. Z jednej strony - trudno nie dawać tu wiary kompozytorowi, który właśnie w listach do Pawła i Zofii Kochańskich (dotąd zresztą jeszcze nie opublikowanych) był wyjątkowo szczery -. a z drugiej strony trudno uwierzyć w tego rodzaju próby -dyskryminacji wybitnego i uznawanego już wtedy powszechnie t , S2 worcy .

VI

Był to już ostatni bezpośredni kontakt Karola Szymanowskiego z Poznaniem.

Liczne podróże zagraniczne (które odbywał jako wykonawca IV Symfonii) i długotrwałe okresy kuracji w ostatnich latach jego życia ograniczały możliwości występów na estradach polskich; coraz bardziej pogarszał się stan jego zdrowia. 7 listopada 1936 r. wyruszył w swą ostatnią podróż za granicę. "N ord- Express" Stołpce-Warszawa-Paryż zatrzymał się tylko jedną minutę na dworcu poznańskim. .. Pięć miesięcy później - w niedzielę 4 kwietnia 1937 r. - specjalny wagon wiozący trumnę z doczesnymi szczątkami Karola Szymanowskiego zatrzymał się w Poznaniu na przeciąg 44 minut, by umożliwić złożenie pierwszego na ziemi polskiej hołdu zmarłemu kompozytorowi. Po raz ostatni Poznań witał - i że

" "Dziennik Poznański" nr 234 z 11 X 1932 r.

Si List z 27 X 1932; autograf w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.

»! Próby bliższego zbadania te] sprawy na gruncie poznańskim - żyją jeszcze przecież świadkowie tych czasów, - nie dały dotąd rezultatu.

Kornel

Michałowskignał jednocześnie - Karola Szymanowskiego, tym razem w sposób szczególny. Już od ówczesnej stacji granicznej w Zbąszyniu trumnie ze zwłokami Karola Szymanowskiego towarzyszyła kilkunastoosobowa delegacja muzyków polskich z Zygmuntem Lisickim, Piotrem Perkowskim, Stefanem Poradowskim, Kazimierzem Sikorskim, Stefanem Śledzińskim, Arturem Taube i Stanisławem Wiecbowiczem na czele. N a peronie dworca poznańskiego i na przyległym placu zgromadziły się tłumy mieszkańców Poznania. Smutną uroczystość wypełniła przede wszystkim muzyka: grała orkiestra Opery Poznańskiej pod dyrekcją Zygmunta Latoszewskiego, śpiewały połączone chóry męskie pod kierownictwem Władysława Raczkowskiego; w imieniu poznańskich muzyków i melomanów przemawiał Leon Surzyński, prezes Wielkopolskiego Związku Śpiewaczego. O godz. 14 55 pociąg wyruszył w drogę do Warszawy. Prawie dokładnie w rok później zapisał się Poznań raz jeszcze trwale w historii wykonań dzieł Karola Szymanowskiego. 9 kwietnia 1938 r. pojawiły się na scenie Opery Poznańskiej Harnasie. Było to pierwsze w Polsce, a piąte - po Pradze, Paryżu, Belgradzie i Hamburgu - sceniczne wykonanie tego dzieła, przygotowane z pietyzmem przez Zygmunta Latoszewskiego, choreografa Maksymiliana Statkiewicza i scenografa Zygmunta Szpingiera. Poznańska premiera Harnasiów odniosła ogromny sukces, odnotowany zgodnie W całej prasie krajowej jako szczególna zasługa poznańskiego środowiska muzycznego. Jerzy Waldorff pisał w warszawskim "Kurierze Porannym" pod znaczącym tytułem Harnasie po raz pierwszY w Polsce. Poznań dal odpowiedź operze stołecznej: "Znamienne dla naszych stosunków koleje przechodziło świetne dzieło Karola Szymanowskiego -. balet Harnasie, skomponowane w latach 1926'-1930 33, grane było szereg razy we fragmentach orkiestrowych na estradach różnych miast Rzeczypospolitej. Po każdym wykonaniu krytyka domagała się od nowa wystawienia całości w formie baletowej na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, lecz każde z tych domagań zapadło się w idealną próżnię obojętności ludzi, od których wystawienie mogło było zależeć. N areszcie 11 maja 1935 roku Harnasie wystawiono! Myślicie pewnie, że w Warszawie? Nie - w Pradze! Znowu zaczęło się przemawianie ludzi dobrej woli do serc i rozumów, próby zawstydzenia zagranicznym przykładem i inne bicia głowami o mur. [...] W naszej stolicy wszystko szło po dawnemu: krytycy łamali ręce, a Opera produkowała operetki. Szłoby tak pewnie do końca świata, gdyby nie dziwnie uparte w swej kulturze miasto Poznań. Bez komitetów, mów, posiedzeń zawinęło się cicho a prędko, i oto w sobotę dnia 9 bm. ujrzeliśmy pierwszą polską premierę Harnasiów zmontowaną przez jedyną polską Operę z prawdziwego zdarzenia poznańską. Trudno o większy pietyzm i wkład pracy jak te, których wynikiem jest ostatnia realizacja dzieła Karola Szymanowskiego. [...] Kiedy w Warszawie wybuchł skandal z Operą, zaczęto debatować, czy w ogóle instytucja owa jest szerszym masom potrzebna do szczęścia. Praktyczną odpowiedź dał znowu Poznań. Subwencja zarządu miasta na tamtejszą Operę sięga cyfry pół miliona złotych rocznie. Reszta budżetu - to frekwencja. Przedstawienia idą przy stałych kompletach. Bilety na premierę Harnasiów zostały wyprzedane trzy dni przed terminem! Ludność Poznania, o najwyższej w Polsce przeciętnej kultury, dała swym traktowaniem Opery jako obowiązku kulturalnego cichą, lecz jasną odpowiedź: Opera jest ludziom niezbędna, jeśli jest dobra. To jedyny warunek. Stosunek poznaniaków do swej Opery był dla nas nieledwie objawieniem..." 34.

»Właściwie w latach 1923-1931.

" "Kurier Poranny" nr 103 z 13 IV 1938 r.

Karol Szymanowski - Harnasie. Obraz II. Polska prapremiera na scenie Opery Poznańskiej 9 kwietnia 1938 r. pod batutą Zygmunta Latoszewskiego, w opracowaniu choreograficznym Maksymiliana Statkiewicza, scenografii Zygmunta Szpingiera

Krytyka poznańska ze zrozumiałą dumą podkreślała znaczenie polskiej prapremiery Harnasiów. Jerzy Korab (Młodziejowski) pisał w "Kulturze": "My wszyscy, którzy piszemy o poznańskiej muzyce i żyjemy nią, jesteśmy oczywiście mocno podekscytowani Harnasiami. Wielką radość sprawia nam wystawienie ich właśnie na poznańskiej scenie. Zdaje się jednak, że mimo to nikt nie zechciałby nas posądzić o dzielnicowy partykularyzm. To, że Hamasie stały się wspaniałym świętem polskiej muzyki, że nasz zespół wykazał nie tylko dobrą wolę, ale i przede wszystkim wysoki poziom - stało się dla wszystkich obecnych na pamiętnej premierze dowodem przekonywającym. Stara prawda, że trzeba chcieć, aby do rezultatu doprowadzić - raz jeszcze okazała się istotna. Dokoła wystawienia Harnasiów wytworzyła się powoli legenda, że są zbyt trudne, by realizacji można się było podjąć na jakiejkolwiek polskiej scenie. [...] Ale gdy w dorocznym wywiadzie prasowym ukazały się w Poznaniu wzmianki o projektach wystawienia Harnasiów - byliśmy absolutnie pewni, że do tego dojdzie. I doszło! [...] Entuzjazm pełnej sali był niesłychany! [...] Dzień 9 kwietnia 1938 roku będzie w muzyce polskiej pamiętny"35. Również Zygmunt Sitowski w obszernej recenzji z premiery Harnasiów pisał, iż "trudno zaprzeczyć, że fakt wystawienia przez Operę Poznańską baletu Szymanowskiego po raz pierwszy w Polsce jest wydarzeniem o znaczeniu historycznym. Wszak dzięki inicjatywie i niestrudzonej energii dyr. dr. Latoszewskiego właśnie Poznań zdobył się na to, czego polski świat artystyczny od lat dwunastu daremnie oczekiwał. Poznaliśmy wreszcie Harnasiów w formie scenicznego autentyku, a dokonał tego nasz własny skromny balet, który choć nie odbywał tournee po

55 "Kultura" R. 1938, nr 17.

Kornel

Michałowski

Niemczech, Paryżu i Londynie, to jednak dla polskiej kultury artystycznej wiele poważniej zasłużył się, niż jego «reprezentacyjny» konkurent ze stolicy. [...] Wykonanie było oparte na mocnym podkładzie bardzo drobiazgowego i wnikliwego studium kapelmistrza tej arcytrudnej partytury. Toteż wszystko zostało należycie uwypuklone, cały "Szturm und Drang" muzyki Harnasiów znalazł swój wyraz czy to w majestatycznej szerokości fraz niektórych pieśni chóralnych, czy w żywiołowych akcentach całej orkiestry. Wystawienie Harnasiów stało się nowym argumentem żywotności i aktywności naszej Opery"36. Znany kompozytor i krytyk poznański Tadeusz Z. Kassern w obszernym artykule opublikowanym z okazji premiery pl. Harnasie - credo artystyczne Karola Szymanowskiego dał niezwykle wnikliwą i trafną charakterystykę całej twórczości Szymanowskiego. Pisał on m. in.: "Jedno jest jednak pewne i to możemy stwierdzić z całym przekonaniem, że to, co Szymanowski stworzył od swego pierwszego opusu, od swych Preludiów aż do Stabat Ma ter, mazurków i Harnasiów -. wszystko to było napisane przez Polaka, [...] było przy tym nacechowane najwyższą doskonałością współczesnej techniki, czyli tym, co Szymanowski nazwał - w pewnym uogólnieniu - europejskością. Bo pod tym pojęciem «europejskość» rozumiał Szymanowski coś więcej, jeszcze coś, co dotyczyło przedmiotowości jego myśli muzycznych, tematyki wzgl. programowości jego utworów. Dla niego polskość nie była równoznaczna z używaniem niewolniczym folkloru wzgl. muzycznej ludowości polskiej. Uważał tu to ograniczenie się do gotowych formułek folklorystycznych za zbyt powierzchowne traktowanie sprawy. Chciał być polski z głębi ducha - chciał przetransponować na język muzyczny istotę polskości - słowiańskości, jej liryzm, wrażliwość uczuciową, barwność i wzorzystość melodyki. By stwierdzić, że ta muzyka jest właśnie najodrębniej polska, wystarczy ją porównać z twórczością współczesną innych narodów. [...] Muzyka Szymanowskiego jest całkowicie inna, posługuje się innym językiem melodycznym, tkwi korzeniami w innym świecie emocjonalnym; jednym słowem jest to muzyka, która nie tylko nikogo i niczego nie powtarza, ale - co więcej - nie znalazła dotychczas i nie znajdzie naśladowcy. I tu dotykamy bardzo istotnego zjawiska: Szymanowski - mimo iż czerpał soki i sole odżywcze z późnoromantycznej i nowoczesnej gleby muzycznej - nikogo nie naśladował. [...] Najlepszym dowodem odrębności i samostanowienia tej pracy jest fakt, że indywidualny język muzyki Szymanowskiego daje się natychmiast stwierdzić po wysłuchaniu choćby kilku jej taktów. Jest to taki sam gatunek indywidualności, która pozwoliła powstać muzyce Chopina" 37. Fragmenty wypowiedzi krytyków w pełni odzwierciedlają wagę i znaczenie poznańskiej prapremiery Harnasiów, dzieła, o którym kilka lat wcześniej - po ukończeniu tej kompozycji - wyraził się jego twórca: "To zapewne jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza moja rzecz. [. u] Sam wiem o tym, że dla polskiej muzyki to jest rewelacyjne, granitowy słup., którego nie można obalić... ,,38.

». "Kurier Poznański" nr 169 z 13 IV 1938 r.

" "Dziennik Poznański" nr 82 z 9 IV 1938 r.

II List do Zofii Kochańskiej z 13 VI 1931 r.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania 1968.07/09 R.36 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry