KORNEL MICHAŁOWSKI KAROL SZYMANOWSKI W POZNANIU Kiedy po raz pierwszy usłyszano w Poznaniu dzieła Karola Szymanowskiego? N a to pytanie można dziś odpowiedzieć, że stało się to o kilka lat później niż w innych miastach polskich i zagranicznych, w których utwory Karola Szymanowskiego wykonywano już wkrótce po ich oficjalnym zaprezentowaniu na pamiętnym koncercie "Młodej Polski w muzyce" w Warszawie 6 lutego 1906 r. I tak np. poza Warszawą dzieła Karola Szymanowskiego pojawiły się w programach koncertów już w tym samym roku w Berlinie, w 1907 r. - Krakowie, w 1908 rwe Lwowie, w 1911 r. - w Lipsku. W Poznaniu natomiast dopiero w roku 1912. Opóźnienie to tłumaczy się tym, że miasto jako środowisko muzyczne ustępowało w tym okresie znacznie takim ośrodkom, jak Warszawa, Lwów lub Kraków. Polski zawodowy ruch muzyczny ograniczał się - w trudnych warunkach politycznych zaboru pruskiego - na ogół tylko do występów artystów miejscowych, a nieliczne recitale gościnne artystów z innych dzielnic Polski prawie zupełnie nie uwzględniały dzieł głośnych już wówczas gdzie indziej - jak to się mówiło"modernistów". Polacy okazywali nader słabe zainteresowanie muzyką poważną. W dosadnych i gorzkich słowach scharakteryzował sytuację redaktor "Kuriera Poznańskiego", Marian Seyda, przy okazji koncertu Ludomira i Stefanii Różyckich 24 marca 1907 r.: "Ilekroć wraca się z koncertu aranżowanego przez Niemców, uczucie wstytu i zazdrości buntuje się w sercu [...] Zazdrość z powodu nie tylko wykonawców, lecz przede wszystkim słuchaczów o poważnym poziomie kultury muzycznej. [...] Skarżymy się na brak opery, a na koncertach świecimy pustkami. Z koncertów symfonicznych korzysta zaledwie kilkadziesiąt osób. [...] Niedzielne rozpaczliwe wprost pustki na koncercie pp. Różyckich i Cezarego Jellenty były upokarzającym dokumentem duchowego ubóstwa. Tak wygląda nasz głód duchowy, tak wyglądają nasze kulturalne aspiracje, nasza gościnność i wdzięczność, nasz szacunek dla artystów zjeżdżających na ugory polskiej Beocji..." i. 1 "Kurier Poznański" nr 71 z 27 III 1907 r. Koncert odbył się w tzw. sali Ogrodowej teatru Apollo. Wykonano utwory Umberto Giordaniego, Georga Friedricha Haendla, Piotra Mascagniego, Stanisława Moniuszki, Giovanni Battisty Pergolesiego, Ludomira Różyckiego, Camille Saint-Saensśl, Franciszka Schuberta, Roberta Schumanna, Giuseppe Verdiego i Richarda Wagnera. Spiewali: Stefania Różycka (żona kompozytora) - sopran i Cezary Jellenta - tenor (właściwie: Napoleon Hirszband - 1861-1935, literat, krytyk muzyczny, autor wielu tekstów do pieśni Ludomira Różyckiego i libretta do jego opery Meduza). Akompaniował i własne utwory fortepianowe grał Ludomir Różycki. 4 Kronika miasta Poznania Kornel Michałowski W takiej atmosferze doszło w Poznaniu do debiutu dzieł Karola Szymanowskiego. Dnia 6 listopada 1912 r. siedemnastoletni wówczas skrzypek poznański Zdzisław J ahnke 2 i pianista Władysław Osiński 3 dali w sali "Bazaru" recital, na który składały się utwory kompozytorów polskich; m. in. wykonano Sonatę skrzypcową op. 9 Karola Szymanowskiego. Utwór ten przyjęto niemal z entuzjazmem, którego wyrazem były choćby prorocze słowa Tadeusza Szulca - jednego z recenzentów "Kuriera Poznańskiego", wypowiedziane z tej okazji: "Co o młodym dziś jeszcze Szymanowskim powie przyszłość, trudno dociec, to wszakże pewne, że jeżeli kto, to on powołany jest zasiąść w hierarchii naszych muzyków najbliżej Chopina" 4. N astępne spotkanie publiczności poznańskiej z twórczością genialnego kompozytora odbyło się półtora roku później, 16 lutego 1914 r., na koncercie Artura Rubinsteina 5. Warto tu zacytować fragmenty entuzjastycznej recenzji z jego występu, pod którą chyba dziś, po pięćdziesięciu latach, można by się podpisać: "Wczorajszy koncert Artura Rubinsteina był prawdziwą ucztą artystyczną; nie ma wątpliwości, że Rubinstein jest wirtuozem w wielkim stylu, znajdującym się dziś w pełnym rozwoju talentu. O tym świadczą nie tylko środki, którymi rozporządza i fenomenalna pewność gry, ale także olbrzymia inteligencja muzyczna, werwa i temperament. [...] Po Schumannie przyszła kolej na utwory Szymanowskiego odegrane z mistrzostwem godnym zaiste podziwu. Rubinstein grał Szymanowskiego Etiudę h-moll i dwa Preludia. To, co dał, było arcydziełem odtwórczości, czymś skończenie pięknym. Zdaje się, że i duchowo kompozycje Szymanowskiego są koncertantowi bliskie, iż wniknięcie w cechy odrębne jego twórczości było zupełne. Szymanowski wypowiada swoją indywidualność kompozytorską z ogromną swobodą. [...] Wykonaniem tych utworów koncertant wzbudził entuzjazm"e. II Stosunki w życiu muzycznym Poznania zmieniły się radykalnie tuż po odzyskaniu niepodległości. W 1919 r. rozpoczęła działalność polska opera w Teatrze Wielkim. W r. 1920 powstała Państwowa Akademia Muzyczna (później przemianowana na Konserwatorium). Od 1924 r. organizowane były stałe koncerty symfoniczne, rozwijał się ożywiony ruch koncertowy i chóralny, oparty głównie na bogatych tradycjach śpiewaczych Poznania, wreszcie przy Uniwersytecie Poznańskim powołano w 1922 r. Katedrę Muzykologii. Wszystko to sprawiło, iż mimo pewnych załamań w latach kryzysu gospodarczego - Poznań stał się w okresie międzywojennym poważnym ośrodkiem życia muzycznego w Polsce. 2 Zdzisław J ahnke ur. 9 II 1895 f. W Poznaniu, syn skrzypka i pedagoga Edwina J ahnke. Studia odbył w Berlinie i Genewie. Debiutował w f. 1908 na koncercie symfonicznym w Warszawie pod dyrekcją Zygmunta Noskowskiego. W 1919 f. założył w Poznaniu słynny Kwartet Polski. Od f. 1920 prowadził klasę skrzypiec w Konserwatorium Poznańskim. Był dyrektorem Konserwatorium Muzycznego w latach 1930-1939 i rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu w latach 1945-1952. , O Władysławie Osińskim milczą dotąd wydane encyklopedie. Po f. 1918 działał w Niemczech. M. in. akompaniował w 1929 r. Stanisławie Szymanowskiej. Zmarł w Berlinie w r. 1933, jako "pedagog i kompozytor". "Muzyka" R. 1933, s. 43. 4 "Kurier Poznański" nr 256 z 8 XI 1912 r. 5 Artur Rubinstein (Uf. 1886 w Łodzi) światowej sławy pianista polski koncertujący od 12 roku życia, zasłużony propagator muzyki fortepianowej Karola Szymanowskiego, którego kompozycje - jak pisze Józef Reiss - wykonywał pierwszy, niejednokrotnie wprost z rękopisu. · "Dziennik Poznański" nr 39 z 18 II 1914 f. Właśnie u progu tego okresu rozpoczęły się bezpośrednie kontakty Karola Szymanowskiego z Poznaniem. W 1920 r. były nawet projekty osiedlenia się rodziny Szymanowskich w Poznańskiem A i zakupienia tu maj ątku ziemskiego, ale ostatecznie doszło tylko do wynajęcia willi W Bydgoszczy, gdzie Szymanowscy mieszkali w latach 1921-1922. W 1923 r. - w ramach serii koncertów kompozytorskich, które prowadziły artystę po większych miastach polskich - Karol Szymanowski zawitał po raz pierwszy do Poznania. Ówczesny dyrektor Akademii Muzycznej, Henryk Opieński, powitał go tymi słowami: "Słuchając po raz pierwszy dzieł Karola Szymanowskiego, nie będzie może łatwo publiczności zorientować się w jego stylu i należycie go odczuć. Ale kompozytor tego typu, co Karol Szymanowski, nie robi sobie złudzeń: wie, że nad tym, aby do siebie publiczność przekonać, musi pracować bez ustanku i być na niejeden przygotowany zawód. Ale nie wątpi on nigdy W to, że kiedyś zwycięży, bo tkwi w nim siła ewolucyjna, która tak długo będzie szukała własnej, prawdziwej drogi, az Ją istotnie znajdzie" 8. Pierwszy poznański występ Szymanowskiego odbył się w auli Uniwersytetu Poznańskiego w niedzielę 11 listopada 1923 r. W koncercie brali udział - oprócz kompozytora w roli akompaniatora - także jego siostra Stanisława Szymanowska, jako interpretatorka jego pieśni, oraz brat Feliks, jako pianista. Program zawierał tylko kompozycje Karola Szymanowskiego, m. in. Preludia op. 1, Wariacje na polski temat ludowy op. 10 oraz szereg pieśni. Koncert po raz pierwszy dał poznańskiemu środowisku muzycznemu sposobność szerokiego zapoznania się z twórczością Szymanowskiego. Jeden z recenzentów prasy poznańskiej stwierdził wówczas, iż "Aula Uniwersytecka była w niedzielę wieczorem miejscem spotkania wszystkich muzykalnych ludzi naszego grodu i naszej prowincji"3. Karol Szymanowski. Rysunek Ignacego Witkiewicza Stanisława (1930) 'Rodzinna posiadłość Szymanowskich położona była w Tymoszówce na Ukrainie. Szymanowscy opuścili ją pod koniec 1919 r. 8 "Dziennik Poznański" nr 238 z II XI 1923 r. · "Kurier Poznański" nr 2(fJ z 14 XI 1923 r. Do spopularyzowania twórczości Karola Szymanowskiego w Poznaniu przyczyniła się także śpiewaczka Ludwika Marek-Onyszkiewiczowa, która śpiewała jego pieśni w dniu 10 I 1926 r. Koncert poprzedzony był prelekcją Zdzisława Jachimeckiego ("Kurier Poznański" nr 15 z 12 I 1926 r.). Wkrótce potem (l III 1926 r.) odbyło się drugie w Polsce estradowe wykonanie muzyki Karola Szymanowskiego do dramatu Tadeusza Micińskiego Kniaź Potiomkin. Orkiestrą dyrygował dyrektor Opery Poznańskiej Piotr Stermicz- Valcrocciata. 4* Kornel Michałowski III Drugi pobyt w Poznaniu przypadł dopiero po kilku latach. Karol Szymanowski był już wtedy czołową postacią polskiego życia muzycznego, dyrektorem Konserwatorium Muzycznego w Warszawie, realizującym nie bez trudności swoje ambitne plany pedagogiczne. Przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego istniała wówczas Komisja Opiniodawcza Szkolnictwa Muzycznego, której zadaniem miało być przygotowanie reformy polskiego szkolnictwa muzycznego 10. Jako członek tej Komisji, która w dniach od 7 do 10 marca 1929 r. obradowała w Poznaniu, Karol Szymanowski zawitał tu po raz drugi. Grono poznańskich muzyków - sympatyków jego twórczości, ze Stanisławem Wiechowiczem na czele, wykorzystało tę okazję, aby przygotować w Konserwatorium Muzycznym, w ramach popisu szkolnego obejmującego także utwory Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, Mieczysława Karłowicza .i Ignacego Paderewskiego, drugie polskie wykonanie oratorium Stabat Mater; było ono tym bardziej uroczyste, że odbywało się po raz pierwszy w obecności kompozytora, który warszawskiego prawykonania utworu przed dwoma miesiącami mógł wysłuchać tylko przez radio, gdyż przebywał wtedy w sanatorium w Edlach pod Wiedniem. Poznańskie wykonanie Stabat Ma ter, w którym wzięli udział soliści-uczniowie Konserwatorium: Jadwiga Musielewska, Helena Czechowska i Roman Heising · oraz chór i orkiestra Konserwatorium pod dyrekcją Władysława Raczkowskiego · - odniosło duży sukces. Publiczność poznańska, która po raz pierwszy usłyszała ten utwór, przekonała się, że kulturze polskiej przybyło dzieło muzyczne wielkiej miary. Zygmunt Latoszewski, młody podówczas recenzent prasy poznańskiej, pisał, że słuchacze byli "wręcz oszołomieni genialną prostotą i siłą wyrazu uczuciowego Stabat Ma ter. Styl tego dzieła jest rewelacją. [...] Szymanowski w Stabat Mater jest kimś zupełnie innym od tego, którego dotąd znaliśmy. [...] Niepodobna · o Stabat Mater mówić inaczej, jak z entuzjazmem". I chociaż - jak twierdzi recenzent -. "publiczność musiała się początkowo oswajać z bądź co bądź niezwykłą dla niej dykcją muzyczną utworu, zwłaszcza pierwszych części", to jednak ."dzieło tak niezwykłe [...] stopniowo coraz większe wywierało wrażenie. Pod urokiem siły uczuciowej dzieła pozostali słuchacze aż do końca. [...] Entuzjazm publiczności wyraził się też w burzliwych owacjach dla obecnego na sali kompozytora" 11. Inny recenzent twierdził zgodnie, że "jeśliby ktoś miał wątpliwości, czy kierunek modernistyczny w muzyce, reprezentowany tak dosadnie u Szymanowskiego, ma rację bytu jako strawa artystyczna dla szerokiej publiczności, to musiałby niechybnie - usłyszawszy jego Stabat Ma ter - skapitulować"12. Przy tej okazji warto jeszcze nadmienić, że już półtora roku wcześniej, 17 września 1927 r., Karol Szymanowski w liście do Stanisława Wiechowicza wspomniał o zamiarze pierwszego wykonania właśnie w Poznaniu swego Stabat Ma ter, arcydzieła, które, jak wiadomo, blisko trzy lata czekało na swoją realizację! Rok 1929 był w kontaktach kompozytora z Poznaniem szczególnie owocny. Podczas jego marcowej wizyty omówiono zapewne sprawę wydania ukończonych świeżo Sześciu pieśni chóralnych kurpiowskich. Stanisław Wiechowicz, nader aktywny działacz śpiewaczy i naczelny dyrygent Zjednoczenia Polskich Związków "W skład Komisji Opiniodawczej Szkolnictwa Muzycznego wchodzili jako członkowie ówcześni muzykolodzy i pedagodzy polscy: Adolf Chybiński (przewodniczący) Witold Friemann, Zdzisław Jachimecki, Lucjan Kamieński, Stanisław Kazuro, Witold Maliszewski, Piotr Maszyński, Józef Reiss, Piotr Rytel, Kazimierz Sikorski i Adam Sołtys. 11 "Kurier Poznański" nr 110 z 7 III 1924 r. i nr 116 z la III 1924 r. " "Dziennik Poznański" nr 61 z 14 III 1924 r. Śpiewaczych i Muzycznych, pertraktował z Szymanowskim w tej sprawie w imieniu Wielkopolskiego Związku Śpiewaczego, który rzeczywiście w czerwcu tegoż roku wydał pieśni te własnym nakładem lS. Jednocześnie kompozytor uzgadniał ze Stanisławem Wiechowiczem - "spiritus movens" ówczesnego życia muzycznego Poznania, sprawę swego udziału, jako kompozytora, w projektowanym na koniec maja tegoż roku Festiwalu Muzyki Polskiej. Festiwal ten, zorganizowany z dużym rozmachem z okazji otwarcia wtedy w Poznaniu Powszechnej Wystawy Krajowej, odbywał się w dniach od 21 do 29 maja 1929 r. Urządzono dziewięć koncertów symfonicznych (początkowo planowano ich aż czternaście) z udziałem wielu polskich zespołów, dyrygentów i solistów. Twórczość Karola Szymanowskiego była na Festiwalu wyjątkowo obficie reprezentowana: / / Symfonia, Stabat Ma ter, a ostatni koncert całkowicie poświęcono jego dziełom; wykonano wtedy: I Koncert skrzYpcowy, Pieśni Hajisa, III Symfonię oraz I obraz z Harnasiów u. Wykonawcami byli Stanisława Szymanowska, Paweł Kochański i Orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Relacjonując tę potężna dawkę muzyki Karola Szymanowskiego zaaplikowaną poznańskim słuchaczom, Zygmunt Latoszewski stwierdził na łamach "Kuriera Poznańskiego": "Nie można zaprzeczyć, że dla poznańskiego bywalca koncertowego nie oswojonego dostatecznie z muzyką symfoniczną, a z nowoczesną tym bardziej, orkiestra Szymanowskiego stanowi słownik mocno niezwykły i często wręcz niezrozumiały. A jednak również zaprzeczyć nie można, że ta niezwykła muzyka wywiera silne wrażenie i przy bliższym poznaniu odkrywa tyle momentów emocjonalnych, tyle piękna barwy i siły napięcia dynamicznego, że trudno byłoby pozostać wobec niej obojętnym". I pyta dalej: "Czy Szymanowski przestał być problemem, czy podlega dyskusji wartość jego muzyki? N a to ogół nie znajdzie odpowiedzi zadowalającej, ale potencję twórczą tej niezwykłej muzyki odczuwa wyraźnie i poddaje się jej działaniu chętnie"15. Warto także wspomnieć o mało na ogół znanym fakcie, że dzięki Poznaniowi omal nie doszło w tym czasie do napisania przez Karola Szymanowskiego nowego dzieła wokalnego, mianowicie mszy a cappella. Wielkopolski Związek Śpiewaczy rozpisał pod koniec 1929 r. konkurs na utwory chóralne, których wykonanie przewidywano na festiwalu z okazji czterdziestolecia istnienia Związku w 1932 r. Atrakcyjne nagrody (najwyższa 10 tysięcy złotych!) mogły być dodatkową podnietą dla kompozytora będącego stale w kłopotach finansowych, choć - jak pisał w liście do Stanisława Wiechowicza z Davos 9 lutego 1930 r. -. już na długo przed tym nosił się z zamiarem napisania mszy a cappella lub z małą orkiestrą. I właśnie ów niestrudzony Stanisław Wiechowicz, a także młody Tadeusz Szeligowski, który odwiedził w styczniu 1930 r. kompozytora przebywającego wtedy na kuracji w Davos - byli niewątpliwie bezpośrednimi inspiratorami tego projektu. Żałować należy, że nie doszło do jego realizacji, choć kompozytor poważnie się tym tematem zajmował przez jakiś czas, konsultując nawet listownie z prof. Hieronimem Feichtem sprawę doboru tekstów mszalnychle. 15 Zachował się jeszcze nawet w zbiorach Mieczysława Barwickiego w Poznaniu rachunek Karola Szymanowskiego za Pieśni Kurpiowskie; początkowo honorarium wyznaczono na trzysta złotych, później na interwencję Stanisława Wiechowicza, który miał się wyrazić: "Przecież to Szymanowski!", podwojono kwotę do sześciuset złotych. " Było to drugie wykonanie w Polsce. Pierwsze odbyło się 8 marca 1929 r. w Warszawie. lS "Kurier Poznański" nr 246 z sa v 1929 r. u Siady zamiaru skomponowania mszy przez Karola Szymanowskiego pojawiły się jeszcze Kornel Michałowski Ostatecznie Karol Szymanowski, zamiast wziąć udział w tym konkursie, został zaproszony do jego jury wraz z Grzegorzem Fitelbergiem, Emilem Młynarskim, Kazimierzem Sikorskim i Felicjanem Szopskim 17. IV Kolejny pobyt kompozytora w Poznaniu przypadł na październik 1931 r., kiedy to w jego obecności odbyło się drugie polskie wykonanie (w kilka miesięcy po Warszawie) niedawno ukończonego II obrazu Harnasiów. To nowe dzieło powitał entuzjastycznie Tadeusz Szeligowski, będący wtedy profesorem poznańskiego Konserwatorium: "Olbrzymi talent Szymanowskiego wypowiedział się tu w sposób świetny i rzec można idealny. Droga Szymanowskiego, zdążającego ku najwyższym ideałom muzycznym w myśl «niepisanego testamentu» Chopina, jest dla dzisiejszego najmłodszego pokolenia muzycznego Polski kamieniem węgielnym w ustosunkowaniu się do właściwej twórczości. Jestem pewny, że to arcydzieło współczesnej Polski zostanie przyjęte entuzjastycznie przez całą muzykalną publiczność poznańską, która w ten sposób zamanifestuje swoje głębokie zrozumienie dla Nowej Muzyki Polskiej"ls. W podobnych słowach wypowiedział się inny kompozytor ówczesnej młodej generacji, a jednocześnie recenzent prasy poznańskiej -. Tadeusz Z. Kassern: "Nad tym, jaką rolę obecnie odgrywa Szymanowski w życiu muzycznym Polski, nie trzeba się rozwodzić. [. ..] Polska posiadła najwybitniejszą - po Chopinie, Moniuszce iKarłowiczu - indywidualność muzyczną. Wszystko, co Szymanowski pisze, nosi cechy jego jednolitego, olbrzymiego talentu kompozytorskiego"19. Interesujące i wnikliwe uwagi o Harnasiach zamieścił na łamach "Kuriera Poznańskiego" Stanisław Wiechowicz, stwierdzając na zakończenie, że "sposób zużytkowania tematyki góralskiej przez Szymanowskiego w tym dziele nie równa się z niczym dotychczas na tle folkloru powstałym. Najbliższym był tu Strawiński ze swym Świętem wiosny. W Harnasiach jest jednak więcej organicznego przetopienia materiału i «unarodowienia» tego, co było tylko < Koneert symfonicmny I PROGRAM; Il>azEBwA Dotarli do Paryża, gdzie przekonali się, jaką bajką było opowiadanie o muzyce niemieckiej jako jedynej uniwersalnej. Muszę napomknąć, że od dawna dzwoniłem na to kazanie i przekonywałem młodszych, iż t a m się trzeba uczyć. Teraz jest ich cały zastęp. [...] Przywieźli stamtąd nowe środki wyrazu do wypowiedzenia tego, co im dyktował polski temperament twórczy. Jest tylko jedno zastrzeżenie: środki wyrazu, to jeszcze nie dzieło. Talent to także jeszcze nie dzieło, a wirtuozowskie opanowanie środków ma swoje niebezpieczeństwo. Idzie o to, aby nie tworzyć za łatwo, uwodząc się łatwością techniczną. Każdy artysta wie, że trzeba stawiać sobie wysokie wymagania, żądać od siebie coraz więcej. Inaczej może przyjść czas, że nawet laicy, otrzaskawszy się z nowym językiem muzycznym, zaczną odróżniać to, co tryska z głębi, od rzeczy powierzchniowych i wtórnych" 28. 2« Tamże. Kornel Michałowski Fotokopia programu operowego (9 IV 1938 r.) Po ra3e pieIWW.v w Poiscfi! HARNASI Ojct*c Mfttłuina lI'M««bI3qoAm