POZNAN W CZASACH KSIĘS1I'W A W AR8ZAWSKIEGO 265

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3

Czas czytania: ok. 20 min.

dając tem, jak pis'ze "Posener Zeitung", dowód zupełnegO' zaufania do Polak6W'. Była. to niedziela. Napoleon był vi farze na sumie, ad prawionej przez arcyhiskuJpa gnieźnieńskie'gO'. Ignace!!o RaczyńskiegO', w asystenoji sufraganów gnieźnieńskiego i poznańskie,go. Z cesat'zem przy:był jeden ba.taljon woj'ska francuskiego da fary. W czasie Ewangelji rozległa się komel11ld:a "na ramię hmń" , a w czasie Podniesienia "prezentuj broń". NapO'leon, roZitargniany, dobywał podczas nabożeńst.wa taJbakierki i zażywał z niej. Przy Podniesieniu pr.zykłęknął. We wtorek, dnia 2 grU!dnia 1806, ohchadził Poznań uroczyEcie rocznicę drugą kOf'onacji cesarza a pierwlSzą zwycięstwa pod Austerlitz (Sławkowem). O godzinie 11, VI obecn:Jści NapO'leona, arcyMskup odprawił solenne nabożeństwo. Udział w niem brali wszyscy marS'załkowie i generałowie franOlUlScy. obecni w Poznaniu, z maI's'załkiem Berthier i k!sięciem Neufchatel na czele, cały dwór cesarski, senatorowie pOlls'cy i stan ry-cerski, poI'ska grwardj'a honof'Owa, Izba Admnrstf'acyjna, Re,jencja, municypalność oraz wielka rzesza publiczności. Pa mszy św. przy bi:ciu w dzwony i wystrzałach annatnich śpiewano "Te De'um". Następnie senatorowie, przedstawiciele "stanu rycerskiego". prezesawie Izby Administracy:jnej oraz Reje1ncii udali się na pokoje cesarskie cellem złożenia życzeń cesarzowi. Wieczorem całe mia!sa była iluminowane. O godzinie 7 rozpaczął się wielM bali na sali teatru, który niebawem "narodowym" zwać zaczęto. Bal uświetnił swają abecnością cesarz. Wysia'dającego z powozu przed teatrem witali Radzimiński i Dąbrowski. Na schodach, wiodących do sali balowej, utwarzyły damy, stojące VI pieTW'slzym rzędzie, panawie i panny w dal'szych rzędach, szpaler; panny rzucały kwiaty pod nagi przechodzącemu cesarzowi. Gdy Napoleon wszedł na tron. przygotowany d'la niego w loży, odegrana symfonię, pO'czem Mycieiski zbliżył się do tronu i poprasił cesaJrza 'O pozwalenie na rozpoczęcie po100nez'a. PrO'wadził polonez wojewoda RaldJzimiński, za nim kroczył Dąbrowski i d, co byli odznaczenł orderami. Pa pewnym czasie celsarz z's 1 zedł z tronu na salę, by porozmawiać z panami i paniami. Po godzinnym pob'}llcie apu:śdł salę, żegnany nairadośniejszemi O!krzylkami i wyrazami wdzięczności Ul).

15) "Posener Zeitung" nr. 103 z 6. 12. 1806.

KRONIKA MIASTA POZNAN1A.

Z zadowoleniem patr:zył Napoleon na takie abawy entuzjazmu. który wzbudzała w Poznaniu jegO' potężna indywidualność. W liście 16) do Cambaceresa 'z 1 gtrudnia 1806 r. pisał, że trudna zdobyć sobie należy;Łe wy.obrażenie o zapale patrjotycznym, który zapa.nował w OIsw'obodzonych częściach Polski, O' jednaśd, i<aJka łączy wszystkie wa1istwy społeczne. "Pol'ska będzie miała niebawem 60 tysięcy ludm pod bromą". "WśrÓd ma:rs'zów i pO'ntszeń tak wie1kie'j armji i nieodłBiczny,ch od tego wykroczeń chodzimy na bale, i jutlro będę na balu, który daje d'ł'a mnie miaJsto. PrzedlStaiW'iono mi panie. ktÓTe opuściły swoje siedzby wiejs l kie i pokazały się paraz pierrwszy od cza,su, jak podziel'onO" Pol:skę". W liście 17) z tego samego dnia do generała Sebastiani w KO'nstantynopolu pisał cesarz: "Jestem w Paznaniu i panem całego kraju pomiędzy Renem ł Wisłą, jako też wszystkich fortec". W liście da generała Andireossy, przedstawiciela 'swego w Wiedniu, pisał: "Jestem od cterech dni w Paznaniu... Cała Poliska powstaje. K1sięża, szlachta. włościanie - wszyscy sta1ją się żołnierzami. Nie jest w mej mocy zapobiec temu wybuchowi narad:owemu ("explos:ion nationale"). Trudno uwierzyć, że część Pol'ski położona na lewym hrzegu Wisły, ma już 60000 ludzi na nogach. Najlchętniej chciałbym ochłodzić tę gO'rliwość przez zawieszenie broni, ale król' pruski nie chciał się na nie zgodzić; resztę zrobi przeznaczenie". Z listu ostatniego przebija wyraźnie dwU!ll1:cowaść cesa:rza. Z jednej strony zachęcał Polaków do powstania przeciw PrUJsom. do organZO'wania armji narodowej, a z drugiej strony zahie'gał D natychmia'stowe zawies'zenie broni i ukończenie wojny. W traktacie pokojO'wym byłby najwyżej wymt1lSił na królu prttISikim .amnestję dla PolakÓiw, zmobilizowanych przeciw'ko niemu. W 37 biuletynie wielkiej ann.j1i z dnia 2 grudnia je!SIt również wzmianka o balu, danym NapO'leonO'wi przez miasto Poznań. "La viIIe de Pasen a donne aujourd'hui un bal a l'Empereur.

Sa Majeste y a passe une heure'''. Wspomniano też o nabożeństiwie z okazji rocznicy koronacji cesarz,a. "II y a eu aujourd' hui un Te Deum pour I'anniversaire du cO'uronnement de rEmpereur" 18). 18) Correspondance de Nl!lpoleon I, tom e XIV, str. 2.

.7) Tl!lmłe, str. S.

18) Tamie, tom XIlI Itr. 21.

Dnia następnego, 2 grudnia, Napoleon prze,słał VI. księciu Bergu do Warszawy gazety poznańskie z tern, aby wyciągi z nich kazał ogłosić w gazetach warszawskich 19). Niezadowo'lonemu z nastrojów warszawskich, oburzonemu przedewszystkiem na żądania gwarancyj, wyiSunięte przez koS. Józefa i inne wpływowe OIsobis1tości, zależała wMoc'znie na poruszeniu Warszawy przykładem Poznania i Wielkopolski, która bez wszelkich zastrzeżeń, be'z żadnych gwaranc-yi ze strony cesarza, oddała się pod jego rozkazy. Tych P.ol,aków, CD od gwarancyj uzależniali swój udział w wal:ce, nazywał w Iiśde do w. ks. Bergu e'goilstami, pOlZbawionymi miłośd oj'czyzny. "Moja welkość nie opiera się na pamocy kilku tysię-cy Polak6w. W ich to jest interesie korz}'lstać z entuzjazmem z ebecnych okoHcz,ności... Nie spotkałem się z takim egozmem ani w Kaliskiem ani w Poznańskiem; ziemie te okazały poświęcenie i zdDlność do decyzji". "Nich Pan im da do zrozumienia, że ja nie przychod7ę żebrać o tron dla kogoś z mojej rodziny; mam tronów dosyć..... O tem, jak cesarz spędzał długie jesienne wieczory w Poznaniu, w którym wówcz,a,s tak mało byłe urozmaicenia i rozrywek, daje nam pewne wyobrażenie list 20) jeg,o do, cesarzowej Józefiny z 12 grudnia, pisany o godzinie 7 wieczorem: "Paer, ów sławny muzyk i jego cnotliwa żana, którą widziałaś w Medjolanie 12 lat temu, araz Brizzi .są tutaj; urządzają dla mnie nieco muzyki CO' wieczór". Cesarzowej atO'Ii list ten nie uspo,kaH. Wieści O' pięknaści Poznanianek i Wielkopolanek nadal ją trapiły. Wynika te z listu 21) Napoleona, pisanego do niej już z Pułtuska dtlia 31 grudnia. "Śmiałem się serdec'znie z ostatniego Twoieg,o listu. Urobiłaś sebie o pięknościach wielkopo1skkh mniemanie, na które nie zasługują. Miałem przez dwa lub trzy dni przyJjemność sł)11szenia Paera i dw6ch śpiewaczek"... Słuchanie muzyki było więc na,jmilszem wytchnieniem cesarza, zmęczonego kierowaniem armji z oddali ora'z usilną pracą dyplamatyczną. Wszak w Poznaniu doszedł do skutku pokój pomiędzy nim a elektorstwem saskiem oraz księstwem: sasko-weimarskiem. Tu tO'czyły się dal'ej pertraktacje pokojpwe z prudstawicielami Prus, Lucchesinim i generałem Zastrowem, rezpoczęte jeszcze W Charlottenburgu. Dyplomaci pruscy przy19) Tamże, tom XIV, str. 15.

10) Tl!lmże, str. 96.

11) Tamte, str. 155.

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

hyIi do Poznania dnia 6 grudnia, lec'z juź pa trzech dniach ruszyli w dalszą podróż, dD króla swegD. Zjechało także do Poznania trzech deputowanych stanów hannowerSlkich. Dnia 9-gD grudnia przybyła deputacja departamentu warszaws>kicgo, która następnegO' dnia miała półteragodzinną audjencję u Napałeona, poczem ją zaprDsił marszałek' pałacu Durac n2. obiad, a wieczorem na asambl dD cesarza. Niechęć Napoleona de PDlakóW' objawiła się także w czasie jego pobytu w Poznaniu. Wiceprezydent reien-c,j.i pruskiej, Goetze, cytowany już kilkakrotnie, zanotował w sweich w:spomnieniach drobne, lecz bard 'ZoO charakterystyczne Zlda;rzeme. Napoleon, dowiediziawoS'zy się, że kobiety p01skie miały: uprzątać jego aparlamenta, kazał je oddalić i wezwać żony dwóch pruskich podoficeróW', przy wyjeździe cesarza z Pozn;\nia dano im 50 talarów wynagradzenia. Wśród wielrkici niepogody, dnia 16 grudnia, wyj achał Napelcon z Poznania. Il'uminacje, t1I1'zą:dzane na jegO' cześć w czasie iego 3 tygodniowego pobytu w Poznaniu, pochłonęły wiele pieniędzy. Wynika to z aktów 22), datyczącyich .sparo zarządu fary poznańskiiej z magistratem a zwmt kosztów i11.11tni,nacji kościoła. Dnia 4 marca 1807 r. zwrócił się do magistratu ekon.om kościała farnego, Kazimier.z Stefański, rejent konsystar.za poznańskiegD, .z doniesieniem, że prDboszcz, ks. Hantusz, oraz aptekarz Józef Daniclewi'C'z, poprzedini ekenom, wydali na iluminację: kościoła podobna 4.275 złotych i 20 graszy. Uczynili tD na wezwanie człenków komisii, mające'; się zająć urządzeniem apart_mentów dla cesarza, Zaremby, Kołaczkowskiego i Gl'isczyńskiego. PD odjeździe cesarza zwrócił się zarząd kościoła w te'; sprawie do Komisji C entra:lnej , lecz ta edpewiedziała im dnia 3 S'tycznia 1807 r., Żel pieniądze jej pechodzą z.e składek publicznych i są przeznaczone wyłącznie na formowanie wojska, że przetO' nie może zwracać kosztów iluminacji. Tydzień później, dnia 12 m<wca 1807 r.t ekonom fary, Danielewicz przedłożYł magistratowi likwidację kosztów w wysokości 3.195 zł. i 20 gr., wydanych 'Z wła'snej, kieszeni. Za kwotę powyŻiszą kupił 400 świec na gzymsy, co kosztowało 800 zł.,

22) Archiw. Państw. Pozn. "Poznl!lń C II B 4".

na świece, przeznaczone do kościoła, wydał 72Q zł., na 8 kamieni aIIWY 528 zł.; stolarzowi zapłaC!ił za robotę 60 zł., cieśli 114 złoty.ch i innym od rob et y i pi1lnowania urządzeń służących do ilumin2!cji 336 zł. Na 1000 lampek wydał 266 zł. 20 gr., czyli po 8 gr. za jednę. Drut, potrzebny do przytwierdzenia lampek, kosztował 20 zł. Malarzom za farby i rubety wypłacono 156 zł. Szycie tronu i ubioru kosztowało 120 zł., za linę, powrozy i szpagat zapłacono 36 zł., ślusarzowi za robetę 12 zł. i wrescie za gwoździe 27 zł. JakO' ekwiwalentu za te wydatki żądał Danielewicz nie pieniędzy, gdyż tych kasa kościelna nie posiadała:, lecz część drogocennych materjałólw, znajdujących się u ks. Hantusza, jak adamaszków, frendzli, złet)"ch galonów, atłast! i sukna, pozostałych po ureczy1stośdach. Nowy ekonom fary, Stefański, kwotę trzech t}'lsięcy przeszło złotych, wykazaną prze'z Danielewicza, zredukował da 1.080 zł. 20 gr. Biorąc tę tylkO' kwotę pad! uwagę, magistrat wezwał Danielewicza dnia 20 marca 1807 do złożenia dowodów. Z aktów nie wynika, czy gorliwy Dat1lielewicz etrzymał wreszcie chociażby ową mniej'Szą kwotę. W każdym razie doznał wiel'eprzykreści talkich, jak .posądzenia, że się ,chciał zbogacić itd. Widomym i trwałym znakiem kuHu Napoleena w Poznaniu była "ulica Napoleona". Była to ulica Wilhelmowska, założena przez Prusaków na pustym placu. Po obu stronach wzniesiono masywtt1e budYl1!ki Ulica składała się z drwóch jezdni. Pośrodku była promena:da, obsadzcm.a dwoma rzędami drzew.

Po wk()Iczeniu Fran,cuzów nazwane ją ulicą Napoleona, obwołano to w całem mieśde i ogłoszono w gazetach wraz z zakazem nazywania jej nadal ulicą WilhelmoW'ską. Na jednym i drugim końcu ulicy umie:szc,zono na palach tablice niebiekieze zło'tym napisem "Rue Napa.Jeon". Niebawem aoli piękna ta promenada została silnie zmszczona. gdyż część jej używano na skład siana. W op61e odbywano na niej ćwiczenia wojskowe, ujeżdżano konie; wiele młodych drzew ścięta, obalolIlo i rozkradziono barjery , któremi cała promenada była ogrodzona. Naprawiono ją na rozkaz gubernatora francuskiego. W piśmie swoj.em da władz administracyjnych gubernator nazywa uHc.ę tę, rzecz dziwna "Wilhełmstras'Se", zamiaiSt "Rue Napoleon". Niewiele przeto dbał ów

KRONIKA MIASTA POZNANIAgubemat01" o zarządzenia, któremi Palacy chcieli uczcić jego celsarza 23). Drugi l"az witał Poznań Napoleona, gdy ten, po zawarciu pokoju tyl'życkiego, jechał do Drezna. Już w niedzielę, dnia 12 lipca 1807 r., a więc na 3 dni przed pr'.zyj,adem cesar,za, zaczęły się w mieście przygotowania. Aparlamenta jego w kolegjum pojezuickiem były od CZ2!SU jego wyjazdu w grudniu roku poprzedniego pod strażą, chociaż niektóre rodziny pol'skie pozahier.ały z nich swoje kosztowne meble. Zbudowano przy moście ,chwaliszewskim nową bramę honorową z napisem: "Au Heros de tous fes siedes" bohaterawi wszystkich wieków. Na farze i ratuszu umieszczono transparenty sławiące tego, co WIskrzesił Polskę z popiołów.

We wtorek, dnia 14 lipca, rozpoczął się od rana wielki napływ szlachty i duchowieństwa da Poznania. Pa mieście uwijały się dziewczęta chrześcijańskie i żydowskie, stT09ne w wieńce i wstęgi, w ubiorach hełleńskich. Ulice roiły się od mundurów poznańskiej gwaTdi nar'O'dowej. Ponieważ tegoż dnia spodziewano się przy:jaz,du Napoleona, pr.zeto wieczorem iliumi-nawano całe miasto, a opłaceni ki1:ku groszami urwipałcie krzyczeli, jak pisze Goetze na cześć cesarza i Polski, lżąc równocześnie króla prt1'skigo. Gdy atoli stało ,się pewnikiem, że Napol'ean przyjechać miał dopiero ,dnia następnego, 'W'szystk,o udchło, a gwardja rozeszła się. aby pić z uciechy c,ałą noc. Nazajutrz, w środę dnia 15 lipca, całe mias,to guż od wcze1snego rana było na nogaJch. Dzień był upG'Jlny. Lecz dopiero wieczorem, o %10, strzały armatnie, bicie w d2Jwony oraz wrzaiski andrusów poznańslkich obwieściły mil!!stu przyjazd cesarza. Naprzeciw niego, jadącego w towarzystwie księcia Bergu, wYiechał gubernatO'r departamentu paznańskiego. generał Legeoore ze sZltabem, generało'Wie Axamitowski, Łącki IWęgorzeWIski z wszystkimi oficerami i wielu znakomitemi osobami 24). Przy bramie hono:rowej stała więk'sza część poznańskiej gwardji narodowe,j. Reszta ustawiła się w dziedzińcu lrolegjum pojezuickiego. dzierżąc straż przy pokojach cesarskich. Na poleon, eskortowany przez 40 jeźdźców, ,szybko przejechał przez przedmieści a, wolniej zaś przez śródmieście. Przy moście chwa23) Wspomnienia Cioetzego wydane przez Prumersl!I. I. c. str. 278.

24) Goetzel. c. str. 264 - 268.

Hszewskim gwa'rdja narodowa wezwała zebraną publiczność da wiwaJtawan.ia na cześć pl"zcj,eŹJdżającego cesarza, lecz, jak twier, dzi Gaetze, wezwania tego usłuchali tylko żydzi, chłopcy oraz dzieci. Przedmieście i ulice, przez które Napoleon przejeżdżał. były napełnione olbrzymiemi maisami ludu, wołającego: "Niech żyje Napoleon Wieł,ki! Niech ż)'lje oswobodzicid narlOdu polskiego'" Miasto całe było iluminowane. "Trudno opi..ać. z jak wielkim entuzja!zmem pragnęli wszyscy widzieć bDhabra wieków i wyrazIć mu uczucie wdzięcznDści", takim zwrotem kończy "Gazeta PDznańska" swój opis 215). Wysidając z pawozu cesarz został w mgnieniu oka otD.

c'zony przez panów polskich f panie, chcących się od niego dQwiedzieć czegoś pewnegD D losach Polski. Z zapartym uddechem. zarówno Niemcy poznańscy ja:k Polacy, czekali na enuncjację cesarza. Lecz on szybko się oddalił, zamknął się w pokoju, umył i przebrał, poczem spoczął na kanapie. Obudzony opół. nocy posilił się nieco i chciał natychmialsit jeichać dalej, lecz repa'racja pow'ozu zatrzymała gD jeszc'ze pół gQdziny 76). "GaJzeta Poznańska" twie,rdzi, że była audjencja dla władz polskich: cywilnych i wojskowych, że generał-Iejt.nant Gorzeński, prezes Izby AdmLllistrac-yjnej witał mową ce,sarza, że wreszde ten oświadczył. .# naród polski 'z swego przys'Złego losu kontent będzie". Natomiast Goetze twierdzi, że żadnej audjencji Napoleon nie udzielił, ChDĆ szla:chta na nią czekała. PrzechodzącegD przez salę, w której władze bvły zebrane, zatrzymał GOr'zeński i chciał wygłosić mowę, lecz uderzony spojrzeniem ostre m cesar,za, .zaciął się i nie mógł ruszyć z miej'Sca. NapaleQn, nie odpowiedziawszy mu ani słQwa, spytał gubernatol"a francuskiego, czy formacje polskie z Poznania wyruszyły na front, poczem rzeikł do zebranych w sali PDlaków, że mO'gą być spokojni, gdyż będą zadawoleni z jego zarządzeń ("arrangements"). Po-czem odszedł i wśród okrzyków Ddjechał o gDdzinie li w kierwl:ku Drezna. na W'SChDWę i Głogowę. Wyjazdem swoim tak nagłym z Poznania NapoleDn chciał dać wyra'Z swaiei niechęci do Polaków. Że mu się zbytnio nie spieszyło, dowodzi fakt, przytoczDny przez Goetzego, że trzy

25) Nr. 57 z 18. lipcl!I 1807 r.

:16) Goetze I. c. str. 266.

KRONlKA MIASTA POZNANIAmile kazał jechać stępa, by móc spać w powazie. Dojechawszy da Kościana, kazał się zaprawadzić da Niemca na ślliaanie. Poraz trzeci bawił Napaleon w Poznaniu od 30 maja da 2 czerw'ca 1812 r. Gdy pod wieczór dnia 30 maja razeszła się w mieście zapowiedź przyjazdu jegO', naty,chmiast wyległy tłumy na ul. Wrocławską, przedmieście Półwieś i wieś Wildę. W mieście wiele było zamiejscowych, których ściągnęła uroczystość Bożego Ciała, przypadająca na dzień następny. Czekano długa, aż; wreszde O' godzinie pół da dziewiątej wieczorem uderzolIlo w mieście we wszystk<ie dzwony i okrzyki radosne wstrząsły powietrzem: "niech żyje cesarz Napoleon Wielki, odnowiciel Poliski" . Cesarz nadjechał, atoczony świebną świtą, w której pomiędzy innymi znajdowali się także Wyibicki i senator-kaJSzteIan SO'bolew'slk<i, wyznaczeni p1"ze'z króla Fryderyka Augusta, księcia warszawskiego, da przyjęcia Napoleona na granicy. Opr6cz świty towarzyszyła mu gwardja przyboczna, złożona z PO'Iak6w i Francuzów. Cesarz zatrzymał się na chwilę na Wildzie, przy pierwszym łuku triumfalnym, przy którym witała gO' municypalnaść miasta Poznania, z prezydentem miasta Rasem na czele, otoczona gwardją narodową. Na łuku był napis: "Heroi Invincihili" ("bohaterawi niezwyciężonemu"). Za bramą triumfalną witali Napoleona przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych. Kwadrans później cesarz wjechał dO' miasta przez bramę Wrocławską. Od Wildy aż da prefektury, czyli kolegjum pajezuickiego, towarzyszyły mu olbrzymie rzesze, wiwatujące na jego cześć. UHce, k,tóremi prze1jeżdżał, bramy! domów i okna przepełnione były ludźmi. W uliicy KlalSztO'rnej była druga bra:m,a fńumfalna z napisem: "Restauratori Patriae". Patrzącemu na bramę tę z ulicy Wodnej przedstawiał się czarujący widok wieży prefekturalnej, całej w O'gniu. Nad portalem wieży jaśniał transparent "Grali Polom Imperatari Magno" (wdzięczni Polacy ce,sarzowi wiel'kiemu). Dwie piramidy lamp po obu skonach portalu roztaczały taką jasnaść, że gwardyści konni, stojący z dobytemi s'zaMami na straży przy wieży, zdawali się stać zupełnie w ogniu.

WISpania1szy jeszcze widok przedstawiały wieże kościoła Bernardynów. już same w sobie piękne. Teraz pięknaść ich j fasady patęgawała iluminacja, ściągająca na siebie oczy wszystkich. Widok ten, zwłaszcza z prefektury, był uderzający.

W cztereich akna:ch dwóch pięt'r wież jaśniały transparenty: "Napaleoni Magno, Caesa,ri et Victod". W środku każdegO' transparentu j'aśniał wieniec laurawy z niezliczanych lamp złażO'ny. Na bałkonie kościO'ła! paliły się agnie w .naczyniach ze Spil"ytUiSem.

, Ratusz cały zewnątrz pakryty był lampami gareją:cemi.

Oprócz tegO' jaśniała na nim 5 traDlsparentów. Na pierwszym była cyfra cesarska N laurem uwieńczO'na, na drugim cyfra cesarzo,\\rej M L, na tr'zecim cyfra kr6la rzymskiegO', "Orlęda" . N F. W dwóch ostatnich transparentach jaśniał arzł francuski oraz herb saski i K'Sięstwa WarszaW'skiega. Wej-ś>cie da leży wałnomula:rs,kiej była rórwnie'z iluminowane. UstawionO' mianowi!Cie pilramdę z lamp złożaną. z sym.. bo,lami masańskiemi, orłem złatym francuskim i .cyfrą ce'sarską. Z wieży ratusza pl"zez całą noc przygrywała wspaniała muz)'lka.

noc zdawała się dniem. LudnO'ść całą nac wypełniała rynek i przyle,głe ulice. Dapiero a wlschod'Zie słońca W'szy1s.tka ucichła. ulice opus,tos'zały. Dnia następnegO', 31 maja, o godzinie 9 rana udzielił cesarz 2I.udjen-cji l'icznym przed'S'ta:wide'lom społeczeństwa polskiegO'.

B'Yi li na niej: GorzeńJski, Wybicki, Działyński, Sobałewski, mmistcr skarbu Matus:zewic. władze departamentowe, porwiatawe i municypalne oraz mnÓ1srtwo abywateli. O gorl'zinie 12 była msza prywatna dla cesarza w obecności błskupa poznańs'kiegO'. p1"Obas'zcza fary f otoczenia cesarskiego. O godzinie 6 pa południu Napoleon wyjechał konna na. mialsto w otoczeniu marszałka Berthiera, pl"efekta departamentu poznańskiego. PanińskiegO', orz innych wysakich dygnitarzy. Witana gO', gdzie się tylkO' pokazał, entuzj,aisty-cznie. Jak zapewnia "Pasener Zeitung". ludnaść cieszyła się, że cesarz jechał wolna ulicami, z małą tylkO' świtą. a nie ataczany wajskiem, jak ajciec wśród swaich dzieci, a nie jak potężny władca. WieczO'rem była znowu iluminacja. W tym czasie bawiły w Poznaniu addziały palskie, które wróciły z H<iJszpanji. Dnia 1 czerwca zgramadziły się wielkie rzesze na Placu Napoleona (obecnie Pl'ac Wolnaści), gdyż na dzień ów za:pawiedziano przegląd tych f.Drmacylj pl"zez cesarza. Zapowiedź się nie sprawdziła, ale pod wieczór Napalean wyjechał znowu na miasto konno. Wreszcie d'nia 2 czerwca, krót

KRONIKA MIAS'tA FOZNANIAka po 3 z rana, ce:sarz O'puścił Poznań przy biciu w dzrwany ws'zyst'ki!ch kościołów 27). Z takiem ta uniesieniem witał Poznań Napoleana w awą pamiętną wiosnę r. 1812. p.ożegnał się z nim rozc'zarawany po zawarciu pOlkoju tylżyC'kiego w r. 1807. Napoleon sam, czując widIOcznie wyrzuty Polaków, choć wyraźnie ich wobec niego nie wypowiadali, przejeżdżał jak gdyby chyłkiem przez Paznań, nie popasając w nim długa. Nastroje te w r. 1812 były radykalnie zmienione. Księstwa Warszawskie miała za sobą zwycięską wojnę r. 1809. Dzięki NapaleDnowi razszerzyły się bardzO' znacznie jego granice. A zwiDsną r. 1812 razhudziły się w całym narodzie nadzieje na odbudowanie Palski w dawnych jej, histarycznych granicach. W!iediZiano, że t'O byłO' jednym z celów wyprawy cesarza da RDSji. Nie dziw przetO', że i Poznań w r. 1812 manifestował wabec cesarza swoje 'Uczuda wdzięczności w farmie od listapada r. 1806 nie widzianei. Le.cz zamiast spadziewanych triumfów na:stąpiła straszna katastrofa. Wyprzedzając swaje armje cafające się, Napol'eOll1 uchodził da Fran-cji. W grudniu r. 1812 prze,jeżdżał niepaznany przez Paznań, i nie;pazn,any zatrzymał się w nim na krótki, astatni już pobyt. O pobycie tym mamy rela'cje dw6ch naocZ1ny1Ch świadJk6w.

Jedna z nich p. t. "Napoleon I w Poznaniu w r. 1812, opisał naoczny ś,wiadek" 28) została znaleziona w papierach dawnegO' urzędnikaJ prefektury poznańskiej. Druga pachod:zi ad komi:sarza pruskiegO', radcy reiencyjnega Buchhalza, staojanowane'ga w Paznaniu. Relacja ta była pisana dla generała-mora hr. Lottum je'szcze tegO' samego dnia, 12 grudn:i!a, gdy tymczasem 'relacja owegO' urzędnika prefeMuralnego została .skreślona widocznie później, na CO' wskazują pewne nie śdsłoś ci, a których będzie niżej. Obie atoli należy brać pod uwagę, gdyż się w!zajemnie uzupełniają. W rela:cji p,akkiej czytamy, ie owe tajemnicze sanie, na

21) "Posener Zeitung" nr. 45 z 3. 6. oraz 46 z 6. 6. 1812 r.

28) Opiera się na niej Marja Wicherkiewiczowa w artykule drukowanym w "Kurierze Poznańskim", nr. 161 z r. 1912 p. t. "Przed stu laty. Wspomnienia o Napoleonie w Poznaniu".

29) Ogłosił ji1 w całej rozcii1głości A. v. Schoenllich w rozprawie "Zur Vorgeschichte der Befreiungskriege, Kriegsberichte von 1812" w "Altpreussische Monatsschrift", tom 50 (1913), str, 368-370.

których jechał na zalchód Napole:an w!jechały na dziedziniec hotelu "saskiegO''' pod wieczór dnia 12 grudnia. Buchhalz nata. miast pisze, że stałO' się tn a godz'inie 4 ra:na, i wymienia hotel de Dresde a nie "iSaskii". Ce.s:ar:za, jadącegO' O'czywiście inCDgnito, wiózł, jak pisze BuchhDlz, kaniuszy hr. Caulaincaurt, k<siążę Vicenzy. Powóz ces.arza UJstawiany był na saniach i zaprzężony w aLSiem koni ext'ra-po.czty. Za nim jechało txaje czterokannych sań, wiOizą-cych dwó:ch generałów francUJskich, dwóch aficerów gwardi pał ski ej , jednegO' mameluka (oczywiście nieodstępnego Rustana) oraz 10 kurjerÓ1w w towarzystwie 6 żandarmów. Przy kDniuszym był, jak apowiada Buchholz, mały gruby mężczyzna W futrze sDbalawem, poszytem zielonym aksamitem, i w czapce sobalawej. WISZY1s.cy bez wyjątku okazywali tej asabie najwięks'ze uszanowanie; przy adjeidzie widziana, jak jeden z generałów' niósł za nim tekę z czerwanega safjanu dO' poworzu. Odjazd naJstąpił a godzinie 10 przed pałudniem, skara tyl'ka ukończona reparację sań. Buchhalz wi:dacznie natychmiast zasiadł dO' spisania swaich spastrzeżeń i infarmacyj, gdyż na kańcu jest jeszcze postsoriptum, zawieraące infO'rmacje, zebrane przez niego W czasie Dbiadu tegoż dnia w hatelu de Dresde. Dawiedział się mianowicie, że ce'Sarz spal od 5--8, że a gDdzinie 8 padana mu śniadanie na siedmiu półmiskach, że przy śnhdaniu tem mówiona bardzo. mała lub wcal'e nie, że wreszcie cesarz jadł bardzo mała. Po śniadaniu Napoleon czytał listy. Pa wyjeździe jego znaleziana w pokoju wiele kapert a:d:resawanych ,,&1 Sa Majeste l'Empereur et Rali". Buchholz sam miał w ręce kapertę z pieczątką prefektury paHcji w Paryu. Przed adjazdem mameluk Rustan kupił za 16 graiSzy chleba na drogę "pau:r Sa Majeste ł'Empereur" i kazał gO' sabie zawin ąć w czystą serwetkę, którą przyrzekł addaćza cztery tygadnie. Sześciu poczt ylj onam , którzy przywieźli cesarza i jegO' świtę dO' Poznania, dano pa jednym napO'leondaTze. W hotelu zapłacano 15, a słUŻ'bie dana 5 napoleondO'rów. Tyle możemy się d'awiedzieć z relacji Buchhalza. Z relacji urzędnika prefektury, cytowanej wyże,j, mażna się nadtO' dawiedzieć następujących szczegółów: palicji, dawiadującej się, ,ktO' przyjechał, odpawiedziana, że ta książę d' AbranWS ( t. j. marszałek Junat), pragnący widzieć tylkO' prefekta Ponii'1skiega, który atali bawił na wsi. Nawet prezydent miasta

KRONU tA MIASTA POZNAN1A

Pa znania, Bernard Rase, nie mógł datrzeć da cesarza. Damyślając się, że tajemniczy ów gość, ta Napoleon, radca prefektury Michał Spława Neyman ubrał się w mundur galowy i poszedł w zastępstwie nieobecnegO' prefekta, ale go nie wpuszczan.a. Spostrzegłszy atoli mameluka Rusłana, uzyskał pewność, że przyje,chał sam cesarz, zacizem pO'słał niez1włoczrne gońca pa prefekta. Zanim ten jednak przyjechał, cesarz ruszył ku Głagowie. Palicja natychmiast zreW'iJdolwała pakoje, zajmowane przez nielgo i znalazła owe koperty, aktbrych już była mowa. Do Głogowy przyjechał Napolean dnia następnego, 13-ga grudnia, a godzinie 8 wielczorem 30). W ciągu kilku dni następnych przejeżdżali przez Paznań pana wie ze świty cesarskiej, wozami i saniami, aprzębn. w kanie pocztowe, zamawiane naprzód przez kurierów. Wozy częśdawo tyl'ka były ceLSar'Slkie. Przejezdni zachowywali najściślejsze incagnito i Ijechali, jak danasi Buchholz 31 ), tak szybko, jak gdyby im na kal"'ka,ch siedzieli Moskale. Dwa tygodnie później, w piśmie z 30 grudnia 1812, Buchhal'z donosił a zupełnej' panice, która ogarnęła cO'faią-ce się armie cesa1"S'kie. Podpułkawnik Dezydery ChłapoW'Slki, późniejszy generał, zapewnLCl.ł podabno, że tysią-c kozaków mogłoby je zapędzić do samegO' Paryża. Bachhalz dodaje da tego, że nie spodziewał się tak szybkiegO' urzeczywistnienia się fatalnego znaku; jaki zaszedł w czasie ostatniegO' abchodu rocznicy uTadzln Napoleana w Paznaniu dnia 15 sierpnia 1812, kiedy ta spadła aureola ataczająca cyfrę cesaorską na transparencie przed teatrem narodowym. Rocznicę urodzin cesarza O'bchodzano w Paznanitt co rak, od r. 1807 pacząwszy, aż da r. 1812, .z nadzwyczajną akazałaścią. Ponieważ urO'czystośd te walnie przyczyniły się da ugruntawania kultu cesarza w Poznaniu, przeto wartO' hędzie przytoczyć opis pierwszegO' ahchadu z dnia 15 sierpnia 1807 r. araz apis abchodu w r. 1812, gdyż api sanie wszystkich zajęłaby zbyt wielc miei'sca. Wczas rano, dn. 15 sierpnia 1807 r., huk d:?:iał ogłasił Poznaniowi paczątek uraczystaści. O gadz. 10 była solenne nabażeństwa w kaściele farnym, paczem śpie'wana Te Deum przy dźwięku pięknej muzyki woj'skowe'j i nieprzerwanych salwach armatnich. Udział w nabażeńs'twie brali następujący generałaBO) "Altpreussische Mon8tsschrift" tom 50 (1913). str. 371.

Sl) Tamte, str. 371, list z 16. grudnia 1812 r.

wie franct1Jscy: gubernatar prawincji Legendre. komendant korpUlSU draganji. stojącego w Poznaniu, Grouchy orB.!Z generał artylerji St. Laurent wraz z wszystkimi afiJcerami francuskimi Obecne były także pol;skie władze cywilne i wajiSkowe ar "niezmierna liczha }udu ahajej płci". "Dragonia generała Grouchy i milicja tutejsza (t. j. gwardja narodawa) formowały w kaściele dwie linje, asystując nabożeństwu, które za!kończyły radosne okrzyki: "Nieich żyije Napoleon", Po nabożeństwie .odprawadził JW. Gorzeński generał-lieutenanŁ i prezes Izby Administracji Publicznej Departamentu tutejsze,ga JW. generała dywizji Grouchy do jegO' mieszkania, w asystenoji znajdując}'lch się tu generałów fr:ancuski.ch i poliskioh tudzież ,kompanji grenadjerów 11 regimentu dragonii przy adgłosie muzy1ki wojskowej, pO'czem cała ta asystencja oprócz generała GroUJchy; O!dprowadziła nawzajem tegO' JW. Prezesa da kO!legjum pajezuickiegO', jaka pomieszkania jego. O gadzinie 4 dany hył w hoteu saskim prze'z generałów francuskich wspaniały obiad, na który zapraszem byli prezesowie tutejS'zych magiisrtratur z swymi konsyljarzami i wielu znakomitych ahywaJtelów z prowin:cji na tę uraczystaść pl"zyhyłych. Wieczarem iluminawane było całe miasto, o gadzinie 10 wieczarem m'JsŁąpił ś!iiczny fajerwerk przez artylerję francuską przysposobiony" 32). Pragram 3S) uroozystości w rocznicę urodzin Napoleona r.

1811 ,był następujący: O godzinie 7 wieczorem dnia 14 sierpnia bicie w dzwony ws'zyistkich kO'śdałów jakO' też adgłos trąb i katłów z balkanu wieży ratuszawej miały oznajmiĆ' ludności zbliżający się dzień uraczysty. Dzwonienie miała trwać pół godziny. Dnia nalstępnegO' już a godzinie 4 z rana miana ponownie dzwonić w kaściołach, a muz)'1ka instrumentów dętych miała przygrywa.ć z piervis,zega balkonU) wieży ratuszowej. O godzinie 9 rana cały garnizon paznański miał się zebrać na Place d'armes, skąd po kwadransie w szyku wojskawym, z orkiestrą na czele, miał ruszyć da fary. Tu, począW1szy od drzwi w;schodnich, mianO' wojska ustawić W dwóch rzędach w śrO'dku aż da końca ławek. "a nareszde sięge.ją-c ałtarza wieLkiegO' woj'ska t1!szykuje się w kapułę, w śradku której dastateczna liczba krzesełek dla władz cywilnycli i wajskawych, ustawiana rzędem będzie".

1!2) "Gazeta Poznańska", dodatek do nr. 66 z 19. sierpnia 1807 r.

19) "Gazeta Poznańska". N! 65 z 14. 8. 18.11 r.

KRONIKA MIASTA POZNANIA..

Duchowieństwa świeckie i zakanne miało przybyć do fary a wpół do 10, i pa zajęciu miejsca według starszeńshva pa obydwóch stranach ałtarza wieł1kiego miało aS)'Is:tować cbrządkowi religijnemu, Przed rozpoczęciem nabażeństwa władze c}liwilne i wojskowe miały się zebrać w sali królewskiej gmachu prefekturalnego. "Kamenderujący przeto garnizanem wyśle przyzwaity addział na dziedziniec zamkawy i ten w dwóch linjach dla aS}1lstawania władzom uS'zykować każe". O godzinie 10 bicie w dzwany miało aznajmić pa-czątek nabażeństwa "i w tym czasie władze z zamku przy asystencji wojskowej, da kościoła udadzą się i idąc środkiem linij wajskowych w kościele salutawane będą przez wojska przy adgłosie trąb i katłów, a patem mie,jsca na ustawionych krzesłach zabiarą". Nabażeństwa miał adprawić' ks. prałat WaLknowski z tawarzyszeniem muzyki, którą miał urządzić Aleksander Oppelt. Pa nabożeństwie celebrans miał z.aintonawać Te Deum, które zebrane duchawieństwa adśpiewać miałO', przy odgłasie dzwonów wszystkich kaściałów. "PO'wszechny odgłos: nie'ch żyje cesarz Francuzów, Zbawca naradu pol'SkiegO', zakończy uroczystość religijną, 'i władze w tym porządku i aS)'Istencji, z jaką do kaściała przybyły, powrócą na sałę zamkawą. Wieczarem całe miasta wraz z ratuszem i gmachem prefektury miało być iluminowane. " Wczasie iluminacji muzyka przed ratuszem uprzyjemni koniec uroczystaści, a a god'zinie 11 półgodzinny odgłos cłzwO'nów wszystkich kaściałów i bicie w bębny wajskowe zakańczy uroczystość". NajwSipanialej obchO'dził Poznań racznicę uradzin i imienin Napoleona W r. 1812. Toczyła się wówczals ogramna wojna, a które w!szyicy wiedzieli, że od niej zawisł los Pał'Ski. Wyp.ik zaś woiny zależał od genjuszu Napoleona i iego szczęśda. Stąd ta rc-cznica jego urodzin była w r. 1812 szczególniejszem swiętem także w Paznaniu. Grzmat armat i adgłos dzwanów wszystkich kaś-ciałów pO'znańskich, adgłos trąb i bębn6w z balikanu ratusza wieczarem a 7 godzinie dnia 14 sierpnia zwiastowały mias,Łu i okalicy śwIęta narodowe dnia następnego. Skaro zapadł zmrok, zajaśniała czarująca iluminacja na ulicy Napoleona, ulubionem miejscu przechadzek Paznań-czan. Muzy;ka piękna 'zabawiała publiczność, przechadzającą się da późnej nacy. Częsta wołana: "Niech żyje nasz Zbawca'"

Dnia na:stępnego, zaledwie rozbłysła zO'rza paranna, zaczęto bić z armat i dzwanić we wszystkich kaś ciałach. Przez' godzinę bito w 'bębny i trąbiona. Niebawem atworzyły się pa. dwajc świątyń, i hymny paranne ku -C2Jci Najwyższego złączyły się z modhmi, wZ710szanemi za cesaza. Prefekt wezwał w.szystkie władze cywilne i wa;'skowe do wzięda udziału w uroczystO'ściach. O gadzinie 11 zebrali się wszyscy w sali prefektury i wśród szpalenł, utwarzanega przez gwardję naradową, udali się z Działyńskim, Jaraczewskim i prefektem na czele da fary. ŻaławanO' pO'wszechnie, że wtem świetnem g'ranie nie byłO' Wybickiego, który wrócił do Mameczek z pDseistwa, odprawianegO' da cesarza w Wilnie i stracił s'Yna, który umarł W Pa znaniu.

Nabażeń:stwo odprawił aficjał ks. Walknawski z wielką asystą. Kościół przepełniony był w5.ernymi. W kościele dzierżyła straż gwardja naradawa. Obak niej stali pratestanci, a nawet żydzi, którzy na' swój sposób madlili się za cesarza. Tymczasem przed farą grzmiały działa i strzelano z k.arabinów rę..: cznych. Kazanie akolicznaściowe wygłasił ks. Hachhaus, proboszcz opaleniciki. Kaznodzieja przypamniał przeszłość, wskazywał na spodziewaną przyszłość i nawaływał do akazywania wdzięcznaści Napoleanowi. Przedstawiws'z)l: następnie najważniejsze zmiany w dziejliich narodów, kaznadzieja wY1snuwal wnioski CD do naszego narodu. Patężne wrażenie wywał,ał zacytowaniem trenów Jeremiasza a nieszczęściu ziemi izraelskiej, a osieroceniu narodu.

W czasie nabożeństwa śpiewana piękną mszę Haydna, podnO's'ząc tern nastrój uraczysty. Podczas graduału jeden z amatarów-muzy.ków grał konced Kreutzera "zUipełnie w duchu kompozytora". Pa mszy św. brs!kup Górzeński zaintonował Te Deum, które odśpiewało duchowień'stJwa świeckie i kla'sztorne przy biciu z armat i karabinów. Pa adśpiewaniu przez biskupa madlitwy "Salvum fac imperatarem Na:poleanem" i udzieleniu błogasłewieństwa zaczęta wołać w świątyni: niech tyje Napolcan! W kościele proteS'tanckim r6'wnid O'dprawiona nabażeństwo, w czasie któregO' superintendent Stechebahr wygłasił stosowne kazanie, poczem odśpiewana hymn "Hen Gott, Dich lQben wir"i*

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry