BYLWETKI BERNARDYNOW POZNANSKICH 255wielkie miasto, Kraików, War.szawa lub P.aznań, podobnie jak to widzieliśmy u KlemeD1Sa z Radymna. Kazama tegoż Klemerns'a są barwnie,j'sze, o He to nie zależy na tem, że 'PDsadamy ich dużo, Innacentego. zaś nierównie mniej. Wyka:z.ują mimo odrębności indywidualnych jedne i drugie ta!kże wspól'ne cechy. Są treści moralnej, zerwały z średniowieczczyzną, i tO' InnocentegO' w wyiJszej jeszcze mierze, polemizują obficie, len dorywczo z nowowierst:wem. Znać na jednych j. drugich wspólność szkQ1ły zakonnej. W świetle pism swoich Innocenty z Czerniejewa występuje jako jeden z przedni'Szych Bernardynów w. XVI. Wysuwa się także na widownię, jakO" jeden z wybitniej,S'zych obrońcÓ1w wiary kart.olickiej. Czas w którym spi1sał swoje Quadrage'Simale, r. 1547, stawia go w sze'regu najpierw!szych, naJjdawniejszych pol-emi'St6w katolickich. To daje nam niep'ospol1ty przyczynek do dziejów najdawniejs,zej obrony wiary katol1lckiej i do. energ.ic'lnej walki Bemardy,nów w obronie Kościoła.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3

Czas czytania: ok. 13 min.

POZNAŃ W CZASACH KSIĘSTWA WARSZAWSKIEGO.

3. N a p o l e o n w P o z n a n i u. Przygotowaniami da przyjęcia cesarza w Poznaniu kierował sam generał Dąbrowski. Z obywateli młodych, którzy ze wsi zje,chali do Paznania, utworzył gwardję honoTQiwą, mającą pełnić służbę pr'zy bOlku cesarza. Oddział ten składał się ze .stu koni; dowodził nim Umiński, . który w czarsie poW/stania KościuszkowskiegO', mając lat 15, był adjutantem przy generale Madalińslkim. Zanim cesarz przybył, gwardja honowwa uczyła się codziet'i muszb-y, na palu od S't:r:ony Buku, za wia,trakami, ćwiczą-c się w obrotach plutonowych i szwadronowych. Umiński, który niegdyś pełnił słuŻibę przy sztabie, a nie w formacji linjowej, nie znał mu:s'ztry. Zanim się jejl nauczył, mianował Dezydere'go Chłapowskiege , wychowanka szkoły artyleryjskiej w Berlinie, adjutantem szwadronu i instruktorem, chociaż ten był jednym z najmłodszych w owym oddziale gwa'rdji honorowej. Pisze o tern ChłapoW"ski w pierW1szym tomie swaich pamiętników l), podkreślając, że jaka in:struktor nie miał zbyt wielkich trudności do pokonania, gdyż wszyscy chętni byli da służby. "Piesza służba bardzo dobrze poszła z tak chętnymi obywatelami, z jakich była złO'żana gW'aTldja hanorowa, ale konna była bardzo trudna, gdyż wszyscy mieli kone za żywe do szere,gu i równania się zawsze psuły". W formacji tej służyło i zaznajamiała się z początkami wiedzy woj'Skowej czterech późniejszych generałów: Suchorzewski, Franciszek Morawski. Tomicki i Ziemecki. Wcześnie też zaczęto przygotowywać apartamentY! dia ce:sarza W' gmachu kolegjum pojezuickiegO', w którym w r. 1793 ulo'kowały się pruskie władze administracyjne.

1) Jenerał Dezydery Chła,owski . Pamiętniki. Częśł I. Wojny napoleońskie 1806-1813". Poznań, 1899, str. 2 i n.

Natychmiast po prz)'lbyciu do Poznania Wybicki wybTał Piotra Zarembę, Ignacego Kołaczkowskiego i Brońca, aby jako dozaTCY pałacu ce'SaTiskie'go mieli o wszystkiem staranie i zaopatrzyli pOlkcie, przeznac'zone dla cesarza, we wszystko, "coby się z godnością tak wiełikiego goś,cia zgadzało" 2). W instrukc S), podpisanej przez Dąbrowskiego dnia 7 listopada 1806 jest wymieniony nieco inny 'skład owej komi'sji. mianowicie w miejsce Brońca wstąpili ks. Leon Miaskowski i Kazimierz Glisczyński. Zadaniem tej komisji było nietylko przygotowanie apartamentów, ale i dostarczanie, w pO'rozumieniu z marszałkiem dworu, wszyistkiego, co potrzebne było do stołu i piwnicy cesarskiej. Pozatem wymienieni członkowie komisji mieli się zająć także urządzeniem pomieszkania DąbrowskiegO'. "A że on najpierwszy bal dać musi najjaśniej'Szemu ce'sarzowi, zechcą prze,to wcześnie zaradzić, gdzieby ten bał mógł być d,any i żeby na niczem w nim nie zbywało". Mieli też wcześnie przygotować wszystka, co potrzebne było do iluminacji miasta, a więc tysiące lamp kolOTowych, transparenty, "napisy rÓŻ1ne wiełbią<ce Napoleona", kilkanaście "okręgów z tarc1<c, na których w laurach będą się mieścić napisy". Wreszcie miała komisja wybrać trzy najpiękniejsze karety, które miały być zawsze na zawołanie dworu cesarza. W czasie bytności Napal'eona w Po\Znaniu komisja miała adbierać rozkazy ad KsaweregO' Działyńskiego, który stale miał być przy osobie cesarza. Mehle, potrzebne do urządzenia apartament6w cesarskich, komisja miała zabrać z magazy.nów lub wypożyczyć w domach prywatnych 4). Z pomocą pań poznańskich komisarze urządzili mieszkanie dla cesarza bardzo akazałe. . Wcześnie też, bo już .dnia 8 listopada, rozpisał Dąbrowski listy do obywateli na prowincji, uwiadamiając ich, że "Napoleon Wielki, w którego jest potędze naród, nasz dźwignąć. w tych dniach będzie w Pm:naniu", że w Poznaniu cesarz chce .ię przekonać o duchu, ożywiającym Polaków, że więc jest obowiąz:kiem patrjotycznym :zje-cnać .się jak najliczDiej i dać paznać cesarzowi zapał patrjotyczny ).

2) Wybicki J6z. "Pamiętniki", tom III str. 13 i in.

s) Tamże, str. 21-23. ") Tamże, str. 27.

") Tamże, :str. 2Ci.

KRONIKA MIASTA POZNANIA

Wreszcie dnia 10 listopada DąbroW'slki podpisał "program 6) wjazdu do Paznania Na;djaśniejszego Napoleona W:' Program ten 'SlZczegółowy uęty jelsil w 14 par,agrafa'ch. Na drodze, którą -cesarz miał się zbliżać ku mialstu, miały stanąć czteTyJ bramy triumfalne. Już od pieTWIszej bramy poc'ząw;szy miał stać nade drogą lud okoliczny "nieprzerwane m pasmem", męŻic,zyżni i kobiety różnego wieku, wołając "niech ży.je Napoleon!". Każda wieś li każde przedmieście miały być dokładnie pouczane, przy której bramie stać były powinny. Po obydw6ch stronach drogi miały się wznosić amfiteatralnie ławki, w których tylko za biletami z:łJsiadać była walno. "Szczeg6lniej jednak W' pierwszej ławie znajdować się będą młode panny, w bieli ubrane, rzucające kwiaty pod powóz Napoleona W., śpiewając ku jgo pochwale pieśń", Wyborem panien S'zlacheckich miały się zająć "tutejsze damy". CO' do panien miejskich, "już się ich kilkadziesiąt ku temu końcowi (celowi) oświadczyło, których rege'Sh je1St w ręku nas'zych". Pod ostatnim łukiem triumfalnym Dąbrowski miał przedstawić cesarzowi senator6w, w imieniu których miał przemówić welwoda gnieźnieński, J6zef Lubicz Radzimiński, stan rycers'ki, za który miał przemawiać Sokol'nicki, i wreszcie stan duchowny. Mowa powitalna od duchowieństwa miała być wygłoszona dopiero w farze. Na mowy 'wyznaczono tylkO' pOi sześć minut cza'su, aby ce.sarza zby1i:nio nie nużyć. Od astatniej bramy triumfalnej miano cesarza poprowadzić prosto ku teatrowi, stamtąd pO'chód miał TUSZYĆ na leM"o ku ulicy Wilhelmowskiej, przezwanej niebawem ulicą Napaleona. Stąd miał cesarz jechać ku bramie Wronieckiej, na której miała być cyfra j,ego, a .pod nią napis złotemi literami: "Siluit terra in conspectu eius" - umilkła ziemia na widak jego. Od bramy Wronieckiej pO'chód miał iść ulicą Wroniecką da Starego Rynku, stąd po prawej stronie ratusza, koło odwachu głównego da ulicy Jezuickiej i tą przed farę. Nakazano surowo uregulować dragi, któremi cesarz miał je-chać, dać mostki na rynsztakach, ulice i rynek zamieść. PT1zcd farą miało oczekiwać ce,g:arza duchowieństwa i poprowadzić go pod baldachimem do wielkiego ołtarza. Do fary miano wpuszczać publiczność tylko 'za biletami, "a bilet nikomu

II) Tamże, str. 28-34.

nic będzie dany z posp61stwa, ponieważ tam wS'zystkie damy, na czele których marszałkowa J. W. Gurowska, porządkiem, jaki między sobą ułożą, znajdować się będą". Mat1s'załkowa Gurowska 7) miała wówczas już 82 lata, urodzona w r. 1724. Była ostatnią z rodu Radomickich i wys2.ła za mąż naprzód za Augustyna Działyńskiego, woje1wodę kaliskiegO', a potem za Władysława GurO'wskiego, marszałka wieUciego litewskiego. Synem jej był Ksawery Dz-iałyński, późniei'szy .sena,tor-wojewoda Księstwa Warszawskiego, zmarły w r. 1819, ojciec Ty.tusa. Przez KsaweregO' pałac Gura'Wskich W Starym Rynku dostał się, w posiadanie Działyńskich. Panią marszałkową cechawała wielka dobroć, wykwintne obejście, równe zawsze uspasobienie; była wzorem cnót domowych. W domu jej dochowały się resztki dawnej, staropolskie<j gościnnośd; dla starszych był on miejscem konwersacji bogatej w głębakie i ni2codzienne myśli oraz miejscem szlachetnych rozrywek, dla młodz.i zaś szkołą wy.kwintnych, wielkopańskich manier i obyczajów. Do końca życia pani marszałkowa zachowała ła,t,wość w kieTowaniu rozmową tow,arzyską w salonie. Stworzyła ona w pałacu swoim w Pomaniu salon, w którym panowała atmosfera w"soce intełektualna, a które.go świetność opierała się przedewszystkiem na rozumie i dowcipie pani domu. Była ta niewiasta bardzo rełigijna, przez w1szystkich wys.oce pawa'żana i czczona. Naj,większą jej radością, która opromieniła jej starość blaskiem szczęścia, było odbudowanie Polski. Gdy dnia 17 maja 1812 r. umierała, mąc lat O'siemdizicisiąt i asiem, przechodziły pi1"Zez Poznań wska francuskie, kierując się na wschód. aby sItoczyć z Roą drugą wojnę pol!s,ką. Z kościoła, po powitaniu pne!l du'ChowieńOS1t:W'o, miano cesarza przeprowadzić da apamamentÓiw pr1ze1znaczony:ch dla nie. go.. Na wypadek, gdyby Napole,an nO'cą zbliżył się do P.oznania, miana bramy triumfalne zaopatrzyć w lampKi. Pomiędzy paS'zczeg61nemi łukami, wzdłuż dogi, miano powkopywać słupy, "na których kagańce i duże słoje nalane łojem etc. stać będą, aby w przY1padku mogły być zaipa'lone". PodO'bnie i teatr miał być w takim razie iluminowany. Bram triumfa1lnych miały pilnować straże dzienne i nocne, złożone z obywateli miasta Poznania, czegO' miał dopilnować "rząd miejski" ,czyH magistrat. Na znak

7) "Posener Zeitung" nr. 43 z 27 majll 1812 r.

trnONIKA :MIASTA POZNANIAdalny, że cesarz zbliżył się da miasta, miana uderzyć we wszy stkłie dzwony i dzwonić aż do wejścia jego do fary. Przez trzy wieczO'ry z rzędu, po przyjeździe cesarza, miasto miało być iluminowane "na znak powszechnej radości". "Domy naprzeciwko okien mieszkania naiaśniej'szego pana, tudzież kościoły i wielkie gma'chy miasta, będą zewnątrz iluminowane". Jakie ożywienie zapanowało w mieście wskutek tych przygotowań, świadczy "podanie do gaze,f" 8) z 15 listopada, napi- - sane prawdopodobnie prze'z Wybic.kiegO': "Obywatele poznańscy, uwiadom:ieni przez proklamację JW. generała Dąbr,owskiegO' i JW. Józefa WybickiegO', iż Napoleon, f o trony wynosi i obala, przekonać się chce na ziemi poLskiej o duchu Polaków, staraą 'się gorliwością swaią i ofiarami obywate,lskiemi zbawcę swego przekonać, iż godni są być narodem". Jedni przyjmują urzędy bez pretensji do wynagrodzenia, dostawiają z ochotą żywność i furaże dla arm4i fracuskiei, drudzy "oświadczają się formować kompenje pie,chaty narodawej, palskiej", wystawiać pułki kawalerii własnym kosZ/tem. "Każdy na' się kładz,ie podatek pieniężny co do wydatkÓ1w potocznych tak wielkiego momentu przybycia niezwyciężOlnego Napoleona". Najwięcej, mianowicie sto tysięcy złotych, dał Franci:sz2k Radoliński na potrzeby woj'ska polski.e,go. "Płeć piękna niesie swe ozdoby na. potrzeby pruhHczne i zgromadza się do Poznania widzieć zbawcę narodu. Ma,tki, wskazuąc mu dzie,ci, chcą ojca ojczyzny poruszyć uczucia. Już tłum ludu gotuje się za-biegać mu dr02ę, a miasta Poznania da nadzwyczajnei liczby powiększa się ludność". Wezwani cytowanym wyżej listem okólnym z 8 listopada obywa,tele wielkopoIscy zje-chali się w Poznaniu i dnia 15 listapada podpisali O'świadczenie 9), złażone w ręce Dąbrow5,kiega, że dostarczą chętnie rekruta araz matrjałów na umundurowanie, że zaciągniętym wypła.cą nadto żołd miesięczny. "Niechby ta słaba ofiara tłumaczyła ducha naszego, niechby była rękojmią zbawcy nas!zemu, iż na wydane hasło "Bądźcie Pola,kami", złożymy w ręce jego życie i wszystkie majątki " nasze . W cześniej, ho już dnia 8 listopada, wyznaczył Dąbrowski ' deputację, która miała witać Napoleona na granicy brandenburskiej, złożona z 10 osób z Ksawerym Działyńskim na czele.

8) Wybicki "Pamiętniki" tom Ul str. 43-45.

II) Tamże str. 45-47.

W mowie powitalnej Działyńskiego, wypowie.dziane imieniem całegO' wajewódz,twa poznańskiego, ,,'szczególniej się wyra!Zi duch narodowy i ufność w Napaleanie jajka zbawcy narodu". Deputacja miała towarzyszyć cesarzawi do samego Poznania j starać się o jego wygody. Przedewsz)'lstkiem zaś włożono na nią obowiązek, aby naprzód uwiadamiała miejscowości, prze'z które Napaleon miał przejeżdżać, "dla zgromadzenia ludu WlSzełkiego wieku i płci, aby go .okrzykami wszędzie prowadząc witali". W miej,scowościach, w któryh są kościoły, probasz'czO'wie w szata-ch Kościelnych mieli wychodzić naprze'ciwka cesarza z 'kadzidłem i wodą śWlięcol11ą. "Gdyby za'ś wniść chciał gdzie da kaścioła, z bał.dachimem od drzwi da ołtarza go paprowadzą". Razem z deputa'Ciją miała wyruszyć gwardja hanorawa. "JW. Działyński przy końcu mowy wSKaże ich cesarzowi, wyrażając, iż t.o jest młodzież ochac'za, która, jako się znagła ZJgromad'zić magła, stawa na jego rozkazy i okazanie powszechnej radości". Działyńs,ki miał też prosić szefa szta:bu generalngo, ma:I"S'załka Berthier, aby glwardii wyznaczył miejsca bHsko asaby ,cesarza. Inaczej atoli, aniżeli przewidywały pragramy pawyższe, odbył się wjazd Napoleona. do Poznania. Skoro tylko do Poznania nadeiszła wiadomość o wy,jeźdizie ce'sarza z Berlina w kiernku Poznania, nE:ltychmia:st wyruszyła gwardja honorowa w kierunku Międzyrze,c'za, aby t".m, za miastem stanąć i przyjąć gO' na granicy pal'skie'j. Zaledwie atoli oddział datad da By.tynia, nadjechał celsarz nadspodziewanie w nacy, zaczem kazana gwardji eskoOr.tOlwać go przed i za karretą. "Ciemna nac była i tylko turban biały na głowie mameluka Rustana, który siedział na kaźle karety 'cesarskielj, wi,dać było" 10). WrelSiZcie dnia 27 lis,topada wieczorem stanął Napoleon w 'Poznaniu. Spodziewana się go od rana. Już o bardzO' wczesnej porze zapanowała wśród polskch mieszkańców Paznania niebywałe pont'szenie i podnie,cenie. Panowie i panie, w strajach U'l"oczystych, ruszyły wśród wie1kie niepogady n.ap1"lZeciw ceSM'za, aż da domu młynarza, aby go tam uroc:zyście pawitać. Ale ozekana na nielgo daremnie cały dzień. O pół da 7 godz.

wie,czorem, straciw'szy nadzieję na pl"zybycie Napaleona, przeniesiona z powrotem da miasta sztandary, wśród bida w d:zw.al0) Dezyd. ChłBpowski "Pamiętniki" I 4.

4.

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

ny, wśród odgłosu trąb i kotłów. Gdy się już wSZYS1CY rozes:zIi dO' domów, niespodziewanie o godzinie 9 ujrzano pochód z pochodniami: cesarz wjechał do miasta, które natychmiast iluminowana. Na jednym z transparenrtów, wykonanym według pa... mysłów syna pewnego bogatego handlarza ryb, było wyobrażenie królowej pruskiej, klę-czącej w łańcuchach przed Napaleanem 11). Ponieważ atoli w Poznaniu toczyły się narla:l rokowania al zawieszenie broni, przeto drugi raz nie pozwo.lono już wystawić transparentu. Niewiadomo, czy zdążono oświetlić bramy triumfalne, ustawione przed miastem, i czy -cesarz mógł -czytać napisy, umieszczone na nich. Na pierwszej napisano: zwycięzcy z pod N.arengo, na drugiej: ,zwycięzcy z pod Austerlitz, na trzeciej: zwydęzcy z pod Jena, na czwartei wreszcie: oswabodzicielowi PoLski.

Już dnia następnego, 28 lilStopada, "Posener Zeitung" wydrukowała krótki opis wjazdu Napoleona do Poznania oraz piękny wiersz niemiecki na cześć jego, który tu warta przytoczyć w całośd: "DrcimaI Triumph dem Sieger ohne Gleichen! UnsterbIichkeit Napoleon! - Fest steht sein Ruhm, gIeich tausendjiihrigen Eichen.

Wer ka.nn den Grossen, Herrlichen erreichen - Ihn, dem der V orwelt grosste He1'den wekhen; Der grosser ist, ais Philipps grasser Sohn? - Hort's, der Erhabne kommt, Euch zu begliicken, Piasrtens Enkell - KO'mmt, 'zu einer Nation Euch zu erheben. Bald, und mit Entziicken SaUt ihr die Zeiten Kasimirs erblicken.

So will's das Schicksal und - Napoleon.

Drum dreimal Heil! dem Sieger ohne Gleichen, Unsterblichkeit dem hohen Gotter-Sohn, Napoleon'" Powitanie cesarza prze1z stany, Iktóre według programu miało nas:tąpić przy pierwszej bramie triumfalnej, odbyło się dO'piero dnia następnego, 28 listopada w sali tronowej. Listę osób, które miano przedstawić cesarz.owi, Wybioki wręczył uprzedniO' marszałkawi pałacu Duroc'owi. Senatorzy pierwsi 11) Prumers R. .Ein Posener Tagebuch aus der Franzosenzeit" - Zeitschr. der Histor. Gesellsch. f. d. Prov. Posen", XXI (1906) str. 200 in.

byli dopuszczeni przed oblicze Napoleona. Było ich tylko pięciu, a z arcybskupem Rac1zyńS'kim, który razem z senatem wszedł do 'sal'i, ISześciu, a mianawicie wojewoda gnieźnieński Radzimiński, kasztelan gnieźnieński Miaskowski, kasztelan nakielski Zakrzewski, kasztelan międzyrzecki Krzyżanowski oraz kasztelan sierpski Mlic.ki. Imieniem ich przemówił do cesarza Ra.,d1zimllski pa łacinie, i wśród panegiryku, którym go powitał, wyrzekł niechcący przepowiednię, która się w sześć lat później ziściła, mianowicie, że wszystkie kierunki świata widziały jego tńumfy, że północ będzie ich kresem. Imieniem stoou rycerskiego, który pa senacie miał audiencję, przemówił do celsarza Cele1s-tyn Sokolnicki. Potem dopuszczono do cesarza duchowieńsVwo, któregO' imieniem przemówił arcymskup po francUlslku. Imieniem kamery przemawiai Breza, po francusku, a imien. rejencji Krzyżanowski pa łacinie.

Na!koniec miała audencję reprezentacja miasta, którego imieniem przemów.ił burmistrz KoteC'ki po łacinie, składając cesarzowi klucze, miaJsta. O tych łacińskich mowach powitalnych pis'ze Wybioki w 'Swoich "ParmiętniJkach", że nudziły "tego wielkie,go bohatera, który tego języika nie rozumiał". Odpowiedział jednak wszystkmł stosownie, zapewniając, że Francja nigdy nie godziła się na rozbiory Polski, że on nie dopuści, aby naród pol's.ki, tak potrzebny dla równowagi na północy Europy, został zniszczony, że przeciwnie pragnie, aby dawna jego świetność i chwała wróciły. "Bądźcie godni waszych oj'ców, k.tórzy rozkazywali dworowi brandenburskiemu, nad Roą triumfowali i Turków, żądających daniny od całegO' chrześcijaństwa, doi mikzenia zmusili". "Idźcie za przykładem waszych pracjców, o których wałeczności tyle mówi historja świata. Niech magnaci, rycerstwo, mieszczaństwo złączą siły Iswoje dla jednego celu: obrony narodowej. Jest to cudowne zrządzenie Opatrzności, że po tak szyhkiem zniszozeniu iPrus, ścigając wroga, stanąłem pośród was. W Warszawie! ogłoszę walszą niepodległość, a gdy ją raz ogłos'zę, trwać będzie. Przy;wrocę waszemu narodowi byt polityczny. Korzystajcie ze sposobności i dajcie dowody, że jesteście godni mai-ch z.amiarów. Jeżeli w was płynie jeszcze krew 'starych walecznych Polaków, chwytajcie wszyscy za broń i postanówcie: umrzeć lub odzyskać wolność i być narodem. Los wasz jest w waszY1ch rękach. Chcę widzieć skutki waszego entuzjazmu. Słowa, zaJpewnienia ustne

4

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

nie mają u mnie żadnego znaczenia. Ja chcę widzić wojsko, godne stanąć obok mojego. Lecz z tego, .coś'C'ie dotąd zrobili, jestem zadowol'ony" 12). Wrażenie tego pnemówienia było potężne. W całej oswobodzonej części Polski rozległo się nawoł'1wanie: Polacy! do broni, gotujcie się 00; bój pod Napoleonem! Dnia naJstępnego, 29 i 30 listopada, była audjenc,ja dla pań, które przedstawiał DąbrOW'ski. Chłapowski pi5ze, że -cesarz "dziwne im cza:sem zadawał zapytania i siposób mówienia miał urywkowy:, .znać, że w tej samej ,chwili g.dzie'ś indziej myśli jegO' wędrowały" 13). Prze<=howała się pamięć elgo rozmowy z osiemnastoletnią panną Kwileoką, której zadał to samo, co i innym paniam, pytanie: "Ile pani ma dzieci? - Silre, nie mam ich wcale. - Więc pani już wzięła rozwód? - Silre, nie miałam wogółe męża, jestem panną... - To źle! Nie trzeba talk długo przebiemć, bo szkoda czasu'" Do mężczyzn zaś wystrojonych w pończochach i trzewikach, powiedział, że pow.iJnni obuć buty z o!strogami. W ciągu owych trzech t'1godni pobytu w Poznaniu cesarz częst'O wyjeżdżał konno na mia'sto i w okołicę. Pierwszy raz ukazał się na mieście dnia 29 listopada, o godzinie 11 przed południem, w tOWBJrzystwie marszałka BeSlSieres, otoczony polską gwardją honorową, tak że czterech jechało naprzód, a reszta za ce'Sal'lZem. Pozatem towarzy1S'zył mu nieodstępny mameluk Rusłan oraz 1 grenadijer gwardji francuskiej. "Ludność, chcąc zobaczyć swego zbawcę, wyległa na ulice, wołając: niech żyje wielki, niezwyciężony Napoleon. Radość była powS'zechna. Napoleon zbadał położenie miasta, obejrzał szpital i magazyny i wrócił o 3 do miasta" U). ChłapaW'ski pisze w swoich WISpOmnieniach, że Napoleon już na drugi dzień po 'Swoim przyjedzie do Poznania, wyruScZYW'S'ZY około godz.ny 10 za mia.sto, dotarł aż do Swarzędza. Być może, iż to wtedy powitał go oddział żydków slwarzęc!.zkich na 'koniach, w tureckim stroju, z turbanami na głowach, ową słynną przemową: "Fiirchten Sie sich nicht, Majestat! Wir sind keine Tiirken, wir sind Schwersentzer Juden". Chłapowski wszelako nic o tem nie wspominót.

Ponownie wyje'chał ce,sarz za miasto dnia 30 l1S1topada w tawarzystwi e samego tylko addziału gwardii honorowej polskiej, 12) "Posener Zeitung" nr. 1()1 z 29. 11. 1806 r.

19) Chłapowski I. c. ,sIr. 7.

1') "Posener Zeitung" nr. 102 z 3. 2. 1806.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry