MARCELI SZAROTA.
Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3
Czas czytania: ok. 9 min.KARTKA Z żYCIA MIEROSŁAWSKIEGO 1)".
(Czte'romiesięczny pobyt we Francji po upadku powstania poznańskiegO' w r. 1848). Ujęty przez Prusaków zupełnie przypadkowa w pabliżu Swarzędza na trzeci dzień po narzuceniu przez generała Pfuela kładącej kres pawstaniu umawy kapitulacyjnej, zastał Mierasławski pad silną strażą odstawiony dO' Paznania i, asad-zany w kazamatach fortecy paznańskiej, przesiedział tam bczmała dwa i pół miesiąca. Gdyby nie to, że miał on w Berlinie Iicznyc11 i wpływawvch przyjaciół, że szwagier jegO', Wincenty Mazurkiewicz 2), pojechał specjalnie da Berlina i go.rączkawa zabiegał a zwalnienie gO' z więzienia, a paseł francuski przy dwarze pruskim, Emanuel AragO', parakratnie i z dużym naciskiem interwenjował w jegO' sprawie u rządu berlińskiegO', byłby z pewnaścią siedział w lachu jleszcze długie miesiące, i kt.o wie, czyby gO' w kańcu miejscawe władze wojskowe nie wydały zwykłym sądom karnym, które tylkO' czekały, by gO' da stać w swe ręce i, z tytułu najprzeróżniejszych, przeważnie ad hac spreparawanych zaskarżeń, :z jeclAega kryminału adsyłać do drugiego. Wypuszczona gO' na wolność w no'cy 24 lipca, dana mu tytułem indemnizacji, a właściwie na drogę, 50 tal. pruskich 8)
1) Przyczynek do biografji Ludwika Mierosławskiego, -oparty na jego korespondencji :I'.: rodziną i przyjaciółmi politycznymi. Archiwum Muzeum polskiego w Rapperswilu; teki papierów pozostałych po Dygacie. 2) Wincenty Mazurkiewicz, znany działacz emigracyjny, Członek Centralizacji Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, ożenił się z siostril Ludwika Mierosławskiego Ksaweril-Heleną 21 sierpnia 1847. Znalazłszy się w r. 1848 w Poznańskiem, pozostał tam i po upadku powstania i zamieszkał z żonil w Dobrojewie, majiltku Kwileckich pod Szamotułami. Nie uzyskawszy prolongaty pobytu, ani pozwolenia na osiedlenie się w Galicji, wrócił w r. 1849 po ciężkich perypetjach do Francji. 3) ..... Za całil indemnite podróży i effektów, których mi nie oddano rZild kazał mi wypłacić talarów 50, akurat wartość siodła i munsztuków,
KRONIKA MIASTA POZNANIA.
i pazwolanO' wyjechać da .Francji, którą apuścił był w kańcu r. 1845, "\\ryznaczany przez Centralizację T awarzystwa DemakratycznegO' na arganizatO'ra i kierawnika powstania narada'wega, przygatawywanego na luty tegaż raku w Paznaniu i Krakowie. Z bagażem niebylejakich przeżyć i da świadczeń wracał teraz Mierosławski pa dwu i pół latach da swojej jakby drugiej O'jczyzny. Miał za sobą "niedaczyn" r. 1846 i dwuletni pabyt w Maabide, miał sławny prac es berliński, któregO' przebieg świat cały z zapartym śledził addechem, miał wyrak śmierci, a potem w marcu 1848 cudawne uwalnienie z więzienia przez razentuzjazmowany lud berliński, miał paważną robatę wajenną w Paznańskiem i kilKa zwycięstw nad Prusakami, które Dpramieniły go sławą i znowu spapularyzawały jegO' nazwiska w rew.alucyjnych kDłach Eurapy, miał wreszcie razkasze panownej więzie.nnej opresji pruskiej, z której tylko cO' właśnie udała mu się wyda być na wolność... O zmianach, które w astatnich kilku tygO'dniach zaszły we Francji, a prądach, które nurtawały teraz w społeczeństwie francuskiem i adbijały się na psychice paszczególnych frakcyj palitycznych i ugrupawań spałecznych, miał, zdaje się, Mierasłav."1.Ski słabe tylkO' i niejasne pajęcie. Gazety da więzienia dachDdziły rzadka, kantakt ze światem zewnętrznym był luźny i przygodny, a karespondencja z ra.,dziną sprowadzała się da jednej i jedynej troski, która mu cały mózg zaprzątała - jak się tu i to jaknajprędzej wydostać na walnaść. Na dygresje paIHyc.zne i Hlazaficzne razważania paprastu nie miał gbwy ani chęci żadnej. On, cO' z taką łatwaścią chwytał za pióra i wylewał na papier wszystka, CD mu na myśl przychadziłD, w więzieniu był albO' apatycznym albo wyłącznie sabą zajętym. Ta, co się oczam jegO' przedstawiła, gdy przekraczył granicę francuską, a zwłaszcza ta, CD ujrzał w Paryżu, sprawiło na nim ponure i przytłaczające wrażenie. Rewalucja, która 22 lutegO' wystrzeliła piarunem i w ciągu 48 gadzin zmiatła kalejna rząd Guizata, koranę i dynastję Orle'ańską, przekształcając cenzusawą manarchj'ę lipcawą na naj demokratyczniejszą na świektóre mi zabrano z dwoma końmi, bieliznil. mundurem etc. etc., - słowem dziesięć za sto. Byłbym pewnie więcej wymęczył, gdybym bardziej był stękał. ale mi pilno było, więcem Prusaków !'kwitował i basta. Byłbym nawet te 50 falarów im darował, gdyby mi byli pozwolili od Xawerki ściqgnilć moje pieniądze, ale mi zabronili.... (Do Mazurkiewicza 18 sierpnia 1848 r.)de republikę ludawą, leżała ad końca czerwca stratowana i spętana prze'z generała Cavaignaca, który, specjalnie w tym celu sprowadzony z Afryki przez skaalizawane żywiO'ły wielko i drabno-mieszczańskie, w nie:bywały i bezlitasny sposób uparał się z rewindykacjami proletarjatu i lewicy poli,tycznej i, utopiwszy w marzu krwi insurrekcję gładO'wą z 23 czerwca, stał się faktycznym panem Francji na cały szereg miesięcy. Francja, zdjęta lękiem i pakryta żałobą, jedna tylkO' teraz miała pragnienie: ciszy i spakoju, te zaś republikańskie żywioły, które pamima wszystkich błędów swaich, i teraz jeszcze pO'szłyby maże pa linji nakreślanej w lutym, nawet tyle już w sobie nie miały sił, by zaciskać pięści i adgrażać się zwycięzcom. Życie w ukropie rewalucyjnym skończyła się dla nich, wyparawała z nich nawet nadzieja, że maże jutra caś lepszegO' przyniesie. Zresztą, była ta armja bez sztabu i pazbawiana wadzów, ba i Bl<tnqui i Ra'spaiI' i Barbes i Albert byli od 15 maja w więzieniu, a teraz nawet Ludwik Blanc uciekł zagranicę, ta zaś, co jakimś cudem uszła więzienia lub nie padła w bratabójczej walce, ta byli albo teO'retycy i daktrynerzy jak Piatr Le'raux, Praudhon, Cansiderant, alba druga i trzeciorzędne figury palityczne, ludzie przeważnie drohnega kaHhru, którzy w rO'zbidu swojem i dezarjentacji kompletnej, pójdą w grudniu masO'wa do um wybarczych i głasy swaie O'ddadzą na Ludwika Napoleona. Trafne, miejscami nawet bardzO' trafne, są pierwsze impresje. Mierasławskieg,o, gdy razpatrzył się cakalwiek w sytuacji tamtejszej. Pawtarza on naturalnie i niektóre' piatki, kursuj,ące w kołach radykalnych, zabarwia je przytem traszeczkę własnemi prezumpcjami, naagół jednak wcale wnikliwie i trzeźwo OIsadza połażenie. OtO', cO' pisze da szwagra swajegO' pad datą 8 sierpnia 1848: "Francję zastałem w stanie niewypawiedzianej reakcji. O rzeczypospolN:eJj mówi się jakby tylkO' z talerancji. Nikt. w nią nie wierzy, nikt się nią nie za:jmuje. W Paryżu zaledwie tu i awdzie napotkasz naiwnegO' starO'wiercę, który westchnie nad upakarzenicm Francji, cO' zaś na prawincji, ani się waż a jakiejbądź wolnaści wspamnieć, - chyba a walnaści spekuIawa.nia. La 1 ue de oPaHiers 4) t. j. Thiws i Barrot rządzą rzeczywiście.
4) Comite de la rue de Poitiers, w skróceniu nazywany rue de Poitiers, był komitetem wyborczym i egzekutywq zblokowanych trzech potę-tnych konserwatywnych partyj politycznych o wybitnie monarchistycznem 2
KRONIKA MIASTA POZNANIA
Biedny Bastide ) tyle znaczy w rządzie, cO' gwóźdź w zupie, Je brave hamme n' en a pas pour quinze jaursj wyjąwszy niegO' nik agam nie widział, ba mnie przyjaciele astrzegli, żebym albO' wcale przyjętym nie został alba uważany za natręta... Stan ablężenia trwa ciągle, bo łyki paryskie pod tym tylkO' warunkiem tolerują imię rzeczypaspalitej... Myśl interwenjawania da Włoch do wściekłośd przypwwadza fakcję rządową, wymyślana przetO' wdanie się dyplomatyczne da współki z Anglją. Tymczasem król Albert peW'tlie zdradza Włachy i myśli a padziale Lombardji z Radeckim. Francji zagraża kO'alicja reakcyjna całej Eurapy, ale łyki tutejsze a ta się ro.ie pytają. Razumiem dO'hrze, jak nie w pO'rę trafiłem, ażeby paruszać kwestję pO'lską. Siedzę też cicha i czekam lepszych czasów". "Serce mi się ściska - pisze innym razem da Mazurkiewicza - na widO'k razczaru, jakim ta biedna Francja jest dotknięta. T e paskudne episjery tak jej duszę zeszpeciły, że sama poznać się nie maże. W Paryżu stan ablężenia ciągle trwa. Ponuro i parno tu, jak w'ru:skiej łaźni, wSZYS1CY czegO'ś strasznegO' wyglądają, a nikt nie wie czego. T o tylkO' rzecz pewna, że taki stan długa trwać nie mO'że. Zdaje' się, że będzie ruchawka, która się nie uda. Ale reakcja abłąkana pawadzeniem i mściwością pójdzie za dalekO', a wtedy masy przeciwko niej abrócą się i nastąpią drugie dni lutego, które stanaWCZO' postawią Republikę na nagi". Mylił się MierosławSIki w sworch horoskO'pach. 2adnej ruzabarwieniu: orleanistów (Adolf Thiers, Odilon Barrot), legitymistów (Berryer) i katolików (Montalembert). Komitet ten świetnie i sprężycie zorganizowany i zasobny w olbrzymie środki pieniężne, odegrał wielkil rolę w życiu politycznem drugiej republiki francuskiej, zwłaszcza w okresie wyborów do Zgromadzenia Prawodawczego (maj 1849). Na 750 mandatów do tego Zgromadzenia zdobył dla przedstawionych przez siebie kandydatów 500 mandatów i wycisnął w ten sposób na charakterze i pracach Zgroma_ dzenia Prawodawczego reakcyjne, antirepublikań!lkie piętno. 6) Jules Bastide (ur. w r. 1800, :zm. w r. 1879), polityk i historyk francuski i za Restauracji i Ludwika Filipa należał do opozycji republikańskiej. W r. 1848 był członkiem Zgromadzenia Narodowego i pełnił funkcje Generalnego Sekretarza Ministerstwa Spraw Zagranicznych, od 10 maja do 20 grudnia 1848 był kierownikiem tegoż Ministerstwa. Wybitniejszej roli za Drugiej Republiki, pomim() całej swojej dość niepospolitej przeszłoci, nie odegrał i jako kierownik zagranicznej polityki Francji niczem się właciwie nie odznaczył.
chawki nie byłO', ba je być nie mogła 8), barykady zaś i manifestacje repubHkańskie, które w cze:rw-cu następnegO' raku reakcja postępowaniem Siwojem znowu sprowokuje, nietylka nie umocnią i nie pO'stawią na nogi RzeczypDspolitej, ale przeciwnie, Sipowodują tO', że będzie jej można niebawem leszcze bardziej p.o-wypruwać żyły i uczynić niez,clolną da jakiegokolwiek Dp.oru.
W parze z niemacą weW'nętrzną kół republikańskich !SzłO' głębokie z,ahojętnienie opinji publicznej dla rzec,zy, które 'się działy na szerokim świecie, a które niedawna jeszcze głaśnem .odbijały się echem we Francji i zmuszały rząd Rzeczypospolitej da niesłychanie Dstłrażny-ch, przeważnie jednak kłamliwy:ch i dwuli:cawych wystąpień nazewnątrz. "Francja, pisze MierDsławski do szwagra 16 sierpnia, tak niska upadła we własnej apinji, że wzięcie Medjolanu najmniejS'zega na nikim nie zrabiła wrażenia. Szerzy się wieść, że na pierWlSzym przeglądzie gW1ałrdji naJrodowej l-a, 2-a i lO-a leg:ja mają wałać: a bas la Republ'ique! Jak jabym ta łajdactwa can amare kartaczawał'" I dadaje kilka wierszy dalej: "Byłem u niektórych figur rządowych; przyjęta mnie ba,rclzo czule, ale a ,sprawie palskiej ani sława. Nikt nie ch-ce słyszeć a sprawie włoskiej, cóż dapiera a naszej! Trza czekać lepszej p.ory, teraJz noc głucha i bezdenna". Istotnie, dla sprawy polskiej dziwnie się jakaś w OIwym czasie stępiła czucie u Francuzów. I nietylko w sferach rząda
6) Por. bardzo charakterystyczne dla ówczesnych nastroj6w mieszczaństwa paryskiego i jego pewności siebie rozwatania anonimowego autora nad rokiem 18415 w noworocznym zeszycie Revue des deux Mondes z r. 1849, voI. XIX 'I str. 8. Autor ten pisał: "Depuis le 24 juin ił est a peu pres reconnu qu'avec soixante miIle hommes de troupes a Paris et quatre ou cinq legians de garde nationale bien decidees a aIler au feu, on reussit lt vivre en paix, a diner II ses heures, II se promener quand ił fait du solei!, it dormir meme toute la nuit, si Je corps-de-garde ne vous recIame. II ne manque pas dans les archives de la guerre de plans fort bien combines pour etablir en regle la tactique des bataiIles de rues et depuis qu'iJ est accorde de par la repubJique elle meme, qu'on ne doit en cas d'emeute, ni reculer devant Jes grands moyens, ni epargner l'effusion du sang; depuis que les vainquers de Mvrier nous ont donne le spectacIe interessant de se disputer a la tribune l'honneur d'une repression II mitraiIle, je crois qlle tout le mon de, y compris Je personnel des sociMes secretes, est bien convaincu qu'une nouveIle sćdition aboutirait en quelques heures lt une defaite prompte, sanglante et cetlline...."
2"ltRONI1\.A MIASTA POZNANIAwych, które nigdy nazbylt Isobie do se:rca nie, brały prablemu polskieg,a, ałe i w społeczeństwie francuskiem. Gdy nie,dawno jeszcze w ka;bdym klubie i w każdym salonie debatowana nad sprawą pO'llską głośno i wiS:zechstrannie, a każda manifestacja ludowa zaic'zynała się i kańczyła okrzykami na cześć Polski, teraz nietylkO' zapał, ale i proste zainteresawanie na tym punkcie razwidy się ,kampłetnie. Ostatnim wielkim "dniem połskim" był dzień 15 maj'a, zaś pa krwawych dniach czerwcowych, jak ta trafnie ak,reś,la Mie!fasłalwski, zapanowała nac głucha i bezdenna. Na emigTacji poliSkiei na'stroje te ocibij,ały się fatalnie. Większość emigrantów: papadła w roz.Łerkę i jęła się szamotać w najprzeróżniejS'zych .kierunkach. "Palonia wybiera się stąd do Włoch - pisJZe Mierosławski do Ma:zurkiewi.cza wkrótce po przyjeździe swaim do Pa!fyża. My dotąd żadnego w tem nie bierzemy udziału, bo spalStrzegamy, że rząd frarncuski nie myśli a użyciu Polaków na seria w tej sprawie, ale tylkO' chce się ich pozbyć. Rządy zaś właskie raczej się O'barwiają, niż pażądają Pałanii. Obaczymy co dalej" 7). "My" zna'czyła w tym wypadku Towarzystwa Demokratyczne Połskie, które nieufnie odnasiła się da tej imprezy nietvlko z powadów wyłus.zc'zonych przez MierosławskiegO', ale i z tegO' jesz'cze w'zględu, że udział Pałak6w w walkach przeciwka Austrj2.kam we Włoszech odbywał się pod auspicja.mi manarchistycznemi, pod egidą Karala-AIberta. Wyjeżdżał więc niemal wyłącznie najświeższy napływ emigrancki: młodzież z Królestwa Kaogresowega i z Litwy, która prze darłszy; się przez kordany rosyjskie na wiosnę r. 1848 7) Mowa tu o owej drugiej kolumnie emigranckiej, złożonej ze 180 ochotników, którii Mickiewicz, niezrażony "naganii towiańczyków, polemikii demokratów, opuszczeniem arystokratów, oboj"tnościii rZiid6w, ani też kI,," Skii włoskii", wysłał latem 1848 pod WOdZii Michała Chodźki do Włoch.
Kolumna ta odpłyn"ła z Marsylji 29 sierpnia, gdy jej jednak rZiid sardyński nie przyjiił z otwarte mi ramionami i nie pozwolił wyliidować w Genui, weszła, dzi"ki pośrednictwu ks. Karola Poniatowskiego, w służb" toskańSkii. na której pozostawała aż do wybuchu rewolucji rzymskiej. Por. Agaton GiIler, Historja Powstania Narodu Polskiego w 1861-64, tom IV str. 287 i nast. Paryż 1871 j B. Limanowski, Historja Demokracji Polskiej, wyd.
2-gie, cz. druga, Warszawa-Kraków, 1922, str. 293-294. Por. także: Rys kolei przez jakie przechodziła legja polska w r. 1849 we Włoszech pod dowództwem Aleksandra Fijałkowskiego b"diica. Przegliid Rzeczy Polskich 1858, i Michała Chodźki, Adam Mickiewicz i legion polski we Włoszech czterdziestego ósmego lata, Paryż 1862.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.