KRONIKA MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1950.03 R.23 Nr1

Czas czytania: ok. 44 min.

Rocznik XXIII

Numer 1

FLORIAN MIEDZIŃSKI JULIAN MARCHLEWSKI W POZNANIUewskistr. W książce swoJeJ o Wielkopolsce Julian March le wsk i piętnował ucisk Polaków przez pruskie junkierstwo l głosił rozwiqzanie współżycia narodów w duchu proletariackiego intermacjonalizmu. - Po pół wieku wyrazem zwycięstwa tych zasad w naszej części świata jest m. in. tablica Z nazwq ulicy jego imienia w Berlinie, kiedy tam lud niemiecki obalił władzę imperialistów...

P olska klasa robotnicza uczciła ostatnio pamlęc J u l i a n a M a r c h l e w s k i e g o, jednego z czołowych swych przywódców w okresie najbardziej zaciętej walki o wyzwolenie społeczne i polityczne, człowieka, który piętno swej wybitnej osebistości pozostawił nie tylko na polskim re wolu cyjnym ruchu robotniczym, lecz także rosyjskim i niemieckim;,s#w2>a6-łecie zgonu Juliana

<IillIMq obok prochów Róży Luksemburg 1 Karola Liebknechta, mocą uchwały KC P ZPR sprowadzono do Warszawy i złożono na cmentarzu na Powązkach. Julian Marchlewski walczył o władzę klasy robotniczej, o zwycięstwo socjalizmu. Warunki historyczne spowodowały, że zwycięstwa tego W Polsce się nie doczekał. Zmarł 22 marca 1925 roku, kiedy w Polsce ruch robotniczy był zepchnięty na pozycje obronne i pierwsze swe cienie rzucał już na kraj faszyzm. Polska klasa robotnicza nie zapomniała jednak o wielkim swym wodzu. Kiedy zdobyła władzę w państwie, sprowadziła prochy Tego, który całym swym życiem walnie przyczynił się do zwycięstwa socjalizmu w Polsce!

Przy wgłębianiu się w życie Juliana Marchlewskiego rzuca się w oczy niezwykła wszechstronność, pracowitość i ruchliwość tego działacza rewolucyjnego. Ogarnięty wirem walki politycznej, studiujący bez przerwy teorię i praktykę marksizmu, Marchlewski znalazł jeszcze wolę i czas na zajmowanie się naukowo ekonomią, literaturą, szerzeniem znajomości kultury polskiej wśród opinii niemieckiej, ruchem wydawniczym itd. Publikował jednocześnie prace w językach polskim i niemieckim - we wszystkich przez siebie omawianych zagadnieniach wykazując wnikliwą inteligencję, głęboką wiedzę i naukową ścisłość. Jednocześnie patrzał na wszystko krytycznym okiem marksisty, który unika wydeptanych dróg i szuka nowych. Tej wszechstronności zawdzięczamy pobyt Marchlewskiego w Poznaniu, zainteresowanie się b. zaborem pruskim i napisanie książki o Wielkopolsce, która na zawsze pozostanie dziełem pomnikowym o stosunkach politycznych, gospodarczych i społecznych w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX wieku. Nic zaś właściwie nie łączyło go z Wielkopolską. Urodzony w r. 1866 w Włocławku, Marchlewski już w 19 roku życia wchodzi w ruch robotniczy w b. Królestwie Polskim, zmuszony zaś w r. 1893 do opuszczenia ziem polskich, udaje się do Szwajcarii, gdzie od razu wpada w wir socjalistycznego ruchu Zachodu, głównie niemieckiego. Rolnicza Wielkopolska, opanowana przez ziemiaństwo szlacheckie, takie zaś posiadała stosunki gospodarczospołeczne, że ruch robotniczy nie mógł się w iiiej rozwijać. Hasła socjalistyczne docierały do Wielkopolski na bardzo wąskim tylko nieilicziną garstkę, nie zwracając na siebie uwagi. Toteż pobyt Marchlewskiego w Poznaniu inne miał przyczyny.

Marchlewski przygotowywał się w tym czasie do uzyskania tytułu doktorskiego, a poświęcona temu praca "Fizjokratyzm w Polsce" wymagała zapoznania się z materiałami, znajdującymi się w bibliotekach poztnańskich. Przybył więc Marchlewski do Poznania w roku 1895, zwiedzał biblioteki i gromadził odpowiednie materiały. Nie byłby jednak Marchlewski sobą, gdyby nie zainteresował się miejscowym ruchem socjalistycznym. Należy nawet przypuszczać, że już poprzednio zebrał o nim informacje, przy czym informatorem jego mógł być M a r c i n K a s p r z ak, gdyż znali się już przedtem z Warszawy, z "Drugiego Proletariatu", założonego przez Kasprzaka. Brak w kartotekach meldunkowych z tego okresu jakiegokolwiek śladu pobytu Marchlewskiego w Poznaniu wskazywałby, iż Marchlewski, unikając zbytniego* zwracania uwagi policji pruskiej na swoją osobę, zamieszkał bez zameldowania się u jednego z miejscowych działaczy robotlniczych. Ówczesne środowisko socjalistów polskich w Poznaniu było zaś wcale ciekawe, Miejsccwi socjaliści polscy grupowali się mianowIcIe w szeregach PP S. Była to jednak widocznie uraczęj formalna przynależność, gdyż ideologicznie - i to na najbardziej doniosłym odcinku a mianowicie narodowym - podzielali cni poglądy SDKP, partii Róży Luksemburg i Juliana Marchlewskiego. Dowodem tego jest nie tylko fakt wyznaczenia przez placówkę poznańską Róż Y L u k s e m b u r g jako delegatki na Międzynarodowy Zjazd Socjalistyczny w 1896 r. do Londynu, lecz jeszcze bardziej treść odpowiedniej uchwały, zdradzającej wszystkie spaczenia luksemburgizmu na odcinku 'narodowym.

Odpowiednia uchwała brzmiała mianowicie: " My, nlzej podpisani, socialdemokraci polscy, delegujemy nInIejSzYm tow. R. Luksemburg Z Zurychu na Kongres MiędzYnarodowy w Londynie. Oświadczamy zarazem: zwazYwszy, ze celem socjalizmu jest zniesienie praw i przYwilejów klas l ras, uspołecznienie ziem i środków produkcji l zaprowadzenie samorządu dla ludu w państwie, prowincji l gmInIe, uwazamy za konieczny obowiązek proletariatu polskiego wszystkich trzech zaborów walczYć w tym celu [zawierającym już w sobie żądanie wolności narodowej) ręka w rękę Z proletariatem danego państwa państwa, oraz, że walka o niepodległość Polski nie odpowiada interesom klasowym proletariatu polskiego, że odbudowanie Polski nie może być jego zadaniem, - Poznań, 24 czerwca 1896 r. O ile podziwiać trzeba w tej uchwale jasność skrystalizowania dążeń politycznych i społecznych, których marksistowskiego sformułowania nie powstydziłby się nawet i dzisiaj działacz komunistyczny, o tyle podpada w uchwale poznańskiej placówki PPS wpływ luksemburgizmu przy określeniu stosunku do zagadnienia niepodległości narodowej. Być może, że były to echa pobytu Marchlewskiego w Poznaniu i oddziaływania w tym kierunku na poznańskich socjalistów, nie tylko jego mylnych poglądów, jakim h: łdował wówczas w odniesieniu do zagadnienia niepodległości, lecz także jego wielkiego daru przekonywania. Nie jest nawet wykluczone, że Marchlewski był współtwórcą poznańskiej uchwały, której w S D KP przypisywano szczególnie wielką wagę, o czym świadczy odpowiedni artykuł w ,.Sprawie Robotniczej", której redaktorem był Marchlewski. Z wielkim zadowoleniem stwierdzono mianowicie, że uchwałę poznańską podpisało 52 robotników, na czele z M i c h a ł e m J a n u s z k i e w i c z e m, mężem zaufania P P S w Poznaniu, który przyłożył także miejscową pieczęć partyjną. - Wraz z R. Luksemburg był także Marchlewski delegatem SDKP na kongresie w Londynie i zajmował razem z nią w sprawie narodowej stanowisko idące po linii nakreślonej w uchwale, co skrytykował później Lenin w artykule ,,0 prawie narodów do samookreślenia" .

Wszystko co powiedziano wyżej wskazuje, iż Marchlewski podczas pobytu w Poznaniu zetknął się bardzo blisko z miejscowym pclskim ruchem socjalistycznym, na którego czele stał wspomniany już Januszkiewicz, młody, rozgarnięty siodłarz. Marchlewski czujnym okiem marksisty dojrzał dzięki temu niezwykłe ówczesne warunki polityczne i społeczne na terenie zaboru pruskiego. Musiały one wywołać głębokie refleksje w krytycznym umyśle Marchlewskiego, skoro tak radykalnie różniły się od stosunków w Królestwie Polskim czy w Niemczech i aż prosiły się o odpowiednią ocenę. Wielkopolska stanowiła bowiem w tym okresie jakąś wyjątkową oazę polityczno-społeczną w Europie. Kiedy wszędzie już w Euro

'4 formy między burżuazją a masami robotniczymi, tu w Wielkopolsce panował dziwny spokój i trudno było w ogóle mówić c ruchu robotniczym, Wiódł on żywot jakby na marginesie życia politycznego, któremu na odcinku niemieckim nadawała ton administracja pruska z junkierstwem, na odcinku polskim zaś ziemiaństwn szlacheckie, kler i czołowe jednostki spośród zamożnego mieszczaństwa. Berlin dążył celowo do utrzymania Wielkopolski w roli "spichrza Niemiec", cc bardzo odpowiadało ziemianom polskim, konserwatywnym, gospodarczo mało ruchliwym, lokującym chętniej kapitały w papierach wartościowych niż w przemyśle. Uprzemysłowienie Wielkopolski było w tym czasie żadne, a fabryka H. Cegielskiego, (dziś Zakłady im. Stalina) zatrudniająca ok. 500 robotników, stanowiła wyjątek. Wykorzystując ten stan rzeczy, ziemiaństwo, popIerane przez ikler, wywodzący się w większości z szlachty i bogatego chłopstwa, skupiło w swoich rękach kierownictwo polityczne. Posłami d:: sejmu pruskiego i dc niemieckiego "Reichstagu" byli przeważnie ziemianie i księża, na których wybór nie mieli wpływu robotnicy rolni, ani też biedni chłopi, czy drobne mieszczaństwo. Musiały im wystarczyć nic nie mówiące frazesy o "jedności narodowej, koniecznej wobec niebezpieczeństwa niemieckiego, w dziedzinie społecznej zaś "chrześcijańskie poczucie sprawiedliwości" - interpretowane oczywiście przez polskie kola posiadające, podobnie jak na całym świecie, w sposób zgodny z ich interesami, Na łamach miejscowej prasy polskiej "straszak socjalistyczny" odgrywał za to odpowiednią rolę i mało wyrobionym rzeszom ludowym przedstawiano socjalizm w podobnych barwach, w jakich w okresie Polski międzywojennej czernił się w prasie kapitalistycznej komunIzm. Każda więc propozycja postępowa w sejmie pruskim czy w "Reichstagu" była przedstawiana jako "podważająca porządek społeczny", lojalizm zaś jakc jedyna droga do "obrony interesów narodowych". Co najwyżej krytykowano "niechętne Polakom koła polityczne, fałszywie informujące J C M o nastrojach polskich".., A przy tym wszystkim ziemianie, wpatrzeni jedynie w ziemię i w płynący z niej dochód, w zagadnieniach gospodarczych znajdowali - rzecz oczywista - zawsze wspólny język z junkrami pruskimi. Kiedy rozchodziło się o cła ochronne, podtrzymujące sztucznie wysokie ceny rolnicze, o ochronę interesów obszarniczych i utrzymywanie półfeudalnych stosunków w "dobrach rycerskich" - junkrzy pruscy polskich. . , Skutek był taki, że Wielkopolski nie dotknął prawie wcale wielki rozwój przemysłu, którego terenem były Niemcy po wojnie francuskoniemieckiej , że nieliczny proletariat miejski był najgorzej płatny w całych Niemczech, wyzyskiwany zaś jeszcze bardziej niemiłosiernie Proletariat wiejski dusił się po prostu w przeludnionych wsiach.

I pod obojętnym okiem "narodowych" tuzów odbywała się masowa emigracja robotników i chłopów wielkopolskich na zachód Niemiec lub za Ocean. W samym tylko okresie 1875-1900 Wielkopolska straciła przeszło pół miliona ludzi - których stratę niepowetowaną należy zapisać na karb egoistycznej, ciasnej i antynarodowej polityki tych, którzy przyswoili sobie monopol "narodowy" na kierownictwo sprawami ówczesnego społeczeństwa polskiego w b. zab. pruskim.

Oto - co zauważył Marchlewski, rozglądając się uwaznle po Poznaniu i Wielkopolsce i ogarniając swym krytycznym umysłem istniejące tu wówczas stosunki. I kiedy wracał do Zurychu, aby tam w r. 1896 zdobyć tytuł doktorski, miał już zapewne koncepcję książki, która miała się ukazać za kilka lat i oświetlić zagadnienia polityczne, gospodarcze i społeczne Wielkopolski bez retuszu. Książką tą była praca "STOSUNKI SPOŁECZNO-EKONOMICZNE W ZIEMIACH POLSKICH ZABORU PRUSKIEGO.

Książka ukazała się w r, 1903 staraniem "Polskiego Towarzystwa Nakładowego" we Lwowie, w wydawnictwie Teodora Paprockiego i S-ki w Warszawie. Odbito ją w Drukarni Narodowej w Krakowie. - Jakby symbolicznie została tym podkreślona "trójzaborowość" ówczesnej Polski. Cenzura carska była jednak bardzo wrażliwa na wszystko, co mówiło o "zaborach". Spowodowała więc, że w egzemplarzach książki, które były sprzedawane na terenie b. Królestwa, skwo "zabór" musiało być zastąpione słowem "panowanie". Książki przedkładano jednak cenzurze dopiero po wydrukowaniu. O ile więc łatwo szło ponownie wydrukować kartę tytułową, o tyle w inny sposób trzeba było sobie poradzić co do treści dalszych blisko 400 stron. Wszędzie przeto, gdzie w tekście zachodziło słowo "zabór", trzeba było je zadrukować czarną farbą i wydrukować na marginesie słowo "panowanie" lub " państwo" (pruskie). Gryzło również cenzurę carską okre lub "Królestwo". Wreszcie zmusiła cenzura wydawcę do wyrzucenia "Przedmowy" oraz z końcowej części książki, z podrozdziału "Walka klasowa a walka narodowościowa", najbardziej istotnych poglądów Juliana MarchIewskiego jako marksisty-rewolucjonisty.

KOZDZIAŁ I.

Warunki klimatyczne i gleba; kilka uwag porównawczych o stanie rolnictwa.

Ziemie polskiej I Pruskiego pod względem warun - Państwa ków klimatycznych dTarolnictwa są uprzywilejowaną częścią :Q Bahyk wywiera tu swój dobroczynny wpływ łagodząc dawnej Pols różnice jaskrawe temperatury, właściwe klimatowi kontynentalnemu innych ziem polskich. Zima mniej ostra, lato mniej skwarne niż w li JI osady atmosferyczne obfite i roz- Królestwie dzielone na calyrokdosyć jednostajnie; na klęski posuchy, zim bezśnieżnych, zamieci, przymrozków wiosennych rolnik Wielkopolski jest narażony mniejł Pod względem gleby dzielnice nasze przedstawiają ogromną rozmaitość.

Tak wyglądała po "korekcie" carskiej cenzury jedna z kart książki Juliana Marchlewskiego pt. "Stosunki społeczno-ekonomiczne w Ziemiach Polskich Zaboru Pruskiego"

Poprzez całą treść książki ciągnie się, niemnieJ, jak nić przewodnia, przy omawianiu poszczególnych zagadnień, pogląd marksistowski Marchlewskiego, lecz mówią raczej fakty i liczby. W końcowej części Marchlewski postawił jednak kropkę na "i"! Przytoczył, że procesem historycznym ,Jest wielka rewolucja spoleczna, rewolucja odbywająca sią w oczach naszych codziennie, rewolucja druzgocąca porządek oparly na posiadaniu prywatnym, porządek kapitalistyczny ' W celu bliższego zapoznania się czytelników z prawami tego procesu historycznego odsyłał czytelników do dzieł "bohaterów i mocarzy myśli, a przede wszystkim do dzieł Kar o I a M ark s a " . "... lud polski, proletariat polski na równi Z proletariatem całego świata, nie ma, nie moze mieć innych ideałów prócz ideału socjalistycznego i każdy dzień rozwoju kapitalistycznego zbliża go do tego ideału." Tych proroczych słów nIe mogła OCZYWISCle znieść cenzura zaborcza, podobnie jak doprowadzić musiały ją do pasji słowa, iż proletariat polski "we własnym interesie klascwym" musi podkopać byt państw zaborczych, że jego interesy są wszechświatowe i że jest "jednym z oddziałów wielkiej armii wszechświatowego proletariatu, potęgi niezwalczonej niczym". - Te wszystkie rewolucyjne prawdy zostały usunięte z "poprawionego" przez cenzurę drugiego wydania książki, O ile można wnioskować z publikacji, poświęconych omówieniu życia Juliana Marchlewskiego z racji 25 rocznicy zgonu, pierwotne wydanie jego książki o "zaborze pruskim" jest dziś białym krukiem. Raczej zachowały się egzemplarze "poprawionego" przez cenzurę wydania i nawet w książce "Julian Marchiewski" , wydanej przez Wydział Historii KC PZPR, mówi się o tym tylko wydaniu i zamIeszczono 'fotokopię jego strony tytułowej. iWarto zaznaczyć, że egzemplarz oryginalnego wydania książki Marchlewskiego posiada Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu. Jest to dar starego dziennikarza poznańskiego Romana Leitgebera, który ją przypadkowo - jako swoją własność - odnalazł wśród książek nie zniszczonych przez hitlerowców i podarował Bibliotece Uniwersyteckiej. Brak mIejSCa nie pozwala na pobieżne choćby omowlenie niezwykle bogatej treści książki Marchlewskiego. Autor niniejszego artykułu uczynił to zresztą już na łamach "Gazety Poznańskiej" (nr. 84/450 z dn. 25 marca 1950 r.). Podkreślić jednak trzeba, iż każdy, kto chce mówić o stosunkach politycznych i społecznych Wielkopolski w okresie zab. pruskiego, znajdzie w pracy Marchlewskiego jedyne omówienie tych stosunków z punktu widzenia robotniczo- klasowego! Wszyscy inni autorzy z tych i późniejszych czasów byli bowiem w taki czy inny sposób związani z szlacheckimi obszarnikami i kapitalistyczną burżuazją i stosunki te przedstawiali zgodnie z interesami warstw posiadających - czyli kłamliwie. Marchlewski - marksista natomiast dojrzał klasowo tło zakłamanej "jedności narodowej", panującej wówczas pozornie w Wielkopolsce, zdemaskował lojalizm "naro sowali oni wobec wielkopolskiego proletariatu. Jeśli dziś doszukujemy się źródeł szeregu anomalii ekonomicznych i społecznych w Wielkopolsce, które usuwa dopiero ustrój ludcwy, znajdziemy przyczyny ich przedstawione w pracy Marchlewskiego. Toteż nawet dziś, po pół wieku, szczerze musimy podziwiać, jak Marchlewski, pochłonięty bez reszty pracą rewolucyjną, znalazł siły i czas, by stworzyć tak głęboko naukr;we, tak udokumentowane dzieło o zagadnieniach, leżących jakby na uboczu ogromnej jego działalności. Książka nie ogranicza się przy tym do Wielkopolski, lecz omawia także stosunki Górnego Śląska i Pomorza (Prus Zachodnich) - stanowiąc tym samym pewnego rodzaju encyklopedię społeczno-ekonomiczną tych ziem na przełomie wieku. Byłyby niepełnymi uwagi, jakie nasuwają się na tle książki Juliana Marchlewskiego, gdyby pominąć milczeniem jedno: podkreślenie przez niego jedynego i istotnego patriotyzmu naszych mas ludowych, naszej klasy pracującej. Daje temu Marchlewski wyraz przy każdej okazji, kiedy mowa o masach robotniczych. Broni polskości proletariatu miejskiego i wiejskiego przed atakami hakatystycznej polityki pruskiej. Kiedy piętnuje ugodowość szlachty, stwierdza: - "Proletariat polski - oto siła narodu i opora narodowości". - Kiedy proroczo kreśli przyszłe zwycięstwo socjalizmu, w solidarności z proletariatem międzynarodowym, stwierdza wobec zaborców i lojalnej wobec nich szlachty: - "Proletariat i tylko proletariat może być obrońcą interesów narodowych!" Cała historia późniejszych 50 lat walk polskich mas robotniczych i chłopskich, zakończonych powstaniem Polski Ludowej i budowaniem państwa potężnego, bogatego i sprawiedliwego, jakim nigdy nie było w ciągu swej długiej historii - oto potwierdzenie słów Juliana Marchlewskiego, wypływających z jego głębokiego umiłowania Polski i jej ludu,

Jest oczywistym, że jednorazowy pobyt Marchlewskiego w Poznaniu mógł jedynie skierować jego uwagę na nasuwające się mu wówczas zagadnienia, nie mógł jednak wystarczać na zebranie całego materiału, jaki zawiera książka. Czy był więc Marchlewski raz jeszcze w Poznaniu? Rewolucjoniści ówczesnych czasów raczej zacierali ślady po sobie, przed zbyt ciekawą policją. Pamiętników na ogół nie prowadzili. skiego w naszym mieście. Nie znaczy to jednak, aby takiego drugiego pobytu nie było... Otóż jest np, wiadomym, że w r. 1901 Marchlewski odbył podróż rowerem po Śląsku i zachodniej Galicji, przy czym materiał zebrany na Śląsku wszedł do książki, o której piszemy. Nie jest więc wykluczone, że podróż ta ropoczęła się w... Poznaniu, kiedy pracował już nad książką o Wielkopolsce. Miał zaś w tym okresie Marchlewski już dalsze znajomości w Poznaniu, poprzez współpracę z "P r z e g l ą d e m P o z n a ń s k i m " , czasopismem wydawanym w latach 1894/96 przez grupę bardziej postępowej inteligencji poznańskiej, szturmującej pozycje "klerykalnolcjalnych zakusów rządzących stronnictw". W obliczu potęgi materialnej szlachty i "przerażająco niskiego poziomu umysłowego i kulturalnego drobnomieszczaństwa wielkopolskiego" (Marchlewski) nie było to zadanie łatwe. Pismc niedługo się więc utrzymało, a z płaceniem honorariów za artykuły było zapewne więcej niż źle. Poprzez współpracę w "Przeglądzie" zyskał jednak Marchlewski znajomości wśród ludzi inteligentnych i postępowych w Poznaniu i zapewne kcrzystał z ich pomocy przy zbieraniu potrzebnych mu materiałów. Łączność z Poznaniem musiała się jednak wkrótce urwać.

W Rosji wzbierała fala rewolucyjna, zbliżał się rok 1905 i Marchlewski musiał się coraz bardziej poświęcać pracy partyjnej. N a łamach prasy SDKPiL raz po raz wspominano jeszcze o ruchu robotniczym w zab, pruskim, rola jego była jednak nikła na tle ogromnych wydarzeń, których terenem stało się b. Królestwo, łącznie z Rosją. J eden (pewny) pobyt Juliana Marchlewskiego w Poznaniu wystarczał jednak, by w dorobku polskiej literatury robotniczej znalazła się książka, która zapoznała opinię polską z rzeczywistym stanem rzeczy w zab. pruskim. Zdarta została zasłona obłudnego "kochajmy się", jaką zakrywano stosunki tutejsze w tym czasie przed resztą Polski i pokazany został reszcie polskiej klasy robotniczej proletariat wielkopolski, prześladowany politycznie, wyzyskiwany ekonomicznie - którego uciskowi i wyzyskowi położyć mogło jedynie kres zwycięstwo socjalizmu!

"Dr J. B. MARCHLEWSKI: STOSUNKI SPOŁECZNO-EKONOMICZNE W ZIEMIACH POLSKICH ZABORU PRUSKIEGO, LWÓW 1903, STR. III 389"

Książka omawiana powstała przed blisko pół wiekiem, jako częsc podjętegi wówczas przez lwowskie Polskie Towairzystwo Nakładowe zadania opracowania stosunków ekonomicznych na ziemiach polskich. Autor miał już za sobą doktorat nauk ekonomicznych, złoże ny na uniwersytecie w Zurychu, na podstawie pracy pt, "Fizjokratyzm w dawnej Polsce", Był gruntownie wykształcony w ekonomice marksistowskiej, wydał popularny zarys ekonomii politycznej w ujęciu Marksa, toteż podjąwszy problem stosunków społeczno - ekonomicznych ówczesnego zaboru pruskiego, opracował go p: raz pierwszy - i dotąd jedyny - w ujęciu marksistowskim. Wykorzystał urzędowe materiały statystyczne pruskie, nieliczne opracowania polskie i liczniejsze niemieckie, zwiedzał i badał naocznie opisywany teren i dzięki temu oraz jednolitej metodzie i temperamentowi pisarskiemu dał książkę niepowszedniej wartości. Objął badaniem ówczesną Wielkopolskę (tzw. Wielkie Księstwo Poznańskie), Pomorze (tzw, Prusy Zachodnie) oraz Śląsk Góirny, tj.

ówczesną regencję Opolską. Opracowanie ujęte jest w 5 części. Pierwsza, złożona z 5 rozdziałów, omawia zagadnienia ludnościowe, głównie zaś podział narodi wościowy i ruch ludności, Z analizy liczb wyciągał autor wniosek, że wśród masy emigranckiej ze wschodu ówczesnych Niemiec przeważali Niemcy, Było to naturalne zjawisko "Ostflucht", sprzeczne ze sztucznym politycznym "Drang nach Osten", głoszonym przez imperialistyczny kapitalizm niemiecki. Z agrarnych, na pół feudalnych, obszarniczych prowincyj wschr dnich emigrowały masy do regionów przemysłowych w celu lepszego zarobku, niż dawała im pozycja proletariatu rolnego. Ubytek zaś liczebny ludności polskiej na przełr mie XIX i XX w. przypisuje autor słusznie nie germanizacji, lecz właśnie emigracji zarobkowej. Badając zaś statystykę ludności Śląska, autor stwierdzał: " Proletariat polski oto siła naJodu i opora narodowości!" W części drugiej, uj ętej w 5 rozdziałów, dał autor opis struktury rolnej, stwierdzając koncentrację ziemi w rękach większej własności do 1880 r. oraz znaczny wzrost drobnych gospodarstw na przełomie XIX i XX w. W następnej części w 3 rozdziałach zajął się autor opisem przemysłu i handlu. Dalej, w czwartej części, stawie analizy danych statystycznych Marchlewski doszedł do wniosku, że na ziemiach p;: Iskich w ówczesnych Niemczech proces proletaryzacji ludności był silniejszy niż w Niemczech właściwych. W rozdziale o położeniu robotników rolnych, stanowiących główną masę proletariatu w Poznańskim, autor zbija wywody Bolesława Brodnickiego, który zbyt optymistycznie, a niezgodnie z rzeczywistością, oceniał położenie robotników rolnych. Marchlewski określił warunki życia robotników rolnych jako "wprost nędzne". Pogarszał ich sytuację zakaz koalicji. W rozdziale o położeniu robotników przemysłowych, głównie na Śląsku, autor porównywał zarobki górników i hutników śląskich ze zarobkami kafrów w kopalniach złota w Transwaal i dochodził do wniosku: "śród robotników polskich, wYzYskiwanych przez magfaatów Górnego Śląska są tacy, którzY pobierają mniejszą płacą aniżeli Kafrowie, wyzyskiwani przez angielskich robigroszów w kopalniach złota południowej Afryki!" (str. 293). Inspektorzy fabryczni przeważnie nie znali polskiego, jakże więc mogli troszczyć się o warunki życia robotników? Odżywianie się proletariatu był wręcz niedostateczne i to w okresie gdy obszarnicy wielkopolscy uskarżali się na brak zbytu dla produktów rolnych. A jednak, mimo niską stopę życiową mas ludowych, społeczeństwo polskie uważał Marchlewski za cywilizowane. A to dlatego, "bo owi robotnicy płatni garzeji od Kairów, żywiący się jak Indusi, mieszkający jak Hotentoci, ci robotnicy wYzYskiwani nad wszelką miarę, poczYnają nabierać świadomości swego interesu klasowego, który jest interesem społeczeństwa, ludzkości całej. .. " Najciekawszą wydaje się może tylko podpisanemu - część piąta książki, zajmująca się problemem walki narodowościowej wobec stosunków ekonomicznych. Najpierw przedstawił autor zagadnienie kolonizacji rządowej w celu germanizacji wschodu Rzeszy, a następnie opisał polską akcję obronną za pomocą parcelacji. Kwestia, czy Niemcy wypierają Polaków, czy na odwrót - jak głosili hakatyści - nie mogła być rozwiązana ściśle z braku odpowiednich danych statystycznych. Rozdział pt. "Walka klasowa a walka narodowościowa" jest wzorem ujęcia zagadnienia ze stanowiska marksistowskiego w owym okresie. Sytuacja na polskich ziemiach w Niemczech była o tyle skomplikowana, że nie było tu rodzimej burżuazji przemysłowokupieckiej . Tu drobnomieszczaństwo późno zaczęło dążyć do samodzielności politycznej, a chłopi nie stworzyli własnego ruchu ludowego. Słusznie zauważył Marchlewski, że walka z germanizacją: "musiała Frazes patriotyczny w takich warunkach mógł starczać i starcza dotąd za hasło". Siłą tradycji i dzięki słabości i nieuświadomieniu klasowemu drobnomieszczaństwa i chłopów, szlachta "reprezentowała" ludność polską w sejmie pruskim i w parlamencie Rzeszy. Marchlewski podjął wnikliwą krytykę "polityki" Koła Polskiego w Berlinie, z punktu widzenia jej zgodności lub niezgodności z interesami ogólnonarodowymi. Przede wszystkim stwierdził, że klika konserwatystów ziemiańskich deklarowała wierność koronie pruskiej w erze hakatyzmu! Dalej wykazuje autcr, że ziemianie wielkopolscy występują wraz z junkrami pruskimi, gdy chodzi o interesy ekonomiczne tej klasy. Kapitalny jest ustęp, w którym Marchlewski polemizuje z ziemiańskim ekonomistą i posłem, Witoldem Skarżyńskim, który głosił wbrew rzeczywistości, że "Społeczeństwo nasze składa się z ziemian, przemysłowców i kupców". Na to Marchlewski: TrzY czwarte narodu zeskamotował tu zacny ziemianin wielkopolski! TrzY czwarte bowiem narodu stanowią w państwie pruskim dziś robotnicy; wiejscy i miejscy, tyełi nie zalicza on do społeczeństwa! i pan ten powołuje się na to, że jest uczniem Duehringa. Są zaiste rzeczY o których filozofom się nie śniło, a do tych należY logika polskiego szlachcica" (str. 378). Marchlewski dcwodził, że Koło Polskie a w nIm głównie Skarżyński, głosiło program protekcjonistycznej polityki handlowej, co było sprzeczne z interesem polskich mas pracujących, a korzystne dla zaborców. Toteż autor konsekwentnie wyciągał z analizy interesów klasowych wniosek, że: "szlachta w państwie pruskim polityki narodowej prowadzić nie moze, interes klasowy, ekonomiczny, staje temu na przeszkodzie (str. 383). Chłopi-gospodarze samodzielni są klasą nieliczną i nie mają przyszłości przed sobą, więc nie mogą być czynnikiem decydującym w walce narodowościowej. Drobnomieszczaństwo mogłoby reprezentować ideę narodowości, gdyby nie to, że jest ono wrogie proletariatowi, a ponadto odznacza się niskim poziomem umysłowym i kulturalnym. Prasa poznańska nie ma pojęcia o socjalizmie i zna wobec niego jedno: "karczemne wymysły" - stwierdzał autor na podstawie osobistych doświadczeń. Jako jedyny szczery reprezentant interesów narodowych pozostaje więc proletariat, gdyż nie zachodzi tu sprzeczność między jego interesem klasowym, a ogólnonarodowym. Marchlewski konkluduje zatem: "Najbliższe więc cele proletariatu - polskiego w szczególe, a proletariatu Wszelkich narodowości w państwach zaborczych w ogóle i interesy narodowości obrońcą interesów narodowych ". Dopiero w zestawieniu z ówczesnymi publikacjami innych autorów, reprezentujących interesy klas posiadających, uderza oryginalność, trafność i śmiałość książki Marchlewskiego, Jest ona wzorem marksistowskiego ujęcia najważniejszych problemów, dziś już historycznych, byłego zaboru pruskiego. Łączyła ścisłość metody naukowej, z bojowym temperamentem publicystyki na wysokim poziomie, stanowisko internacjonalistyczne z patriotyzmem ludowym. Dopiero dziś można ją właściwie ocenić i uznać za drogowskaz dla historyków, piszących dzieje byłego zaboru pruskiego. Swą pionierską książką Marchlewski oddał naszej historiografii nieocenioną usługę. Szkoda jednak, że pominął w niej zupełnie przedstawienie klasowego' ruchu proletariackiego. Mimo to ta jedyna pozycja w marksistowskiej historiografii w dziedzinie dziejów byłego zaboru pruskiego jest do dziś niezastąpiona i dlatego należało ją przypomnieć na tym miejscu w roku powrotu prochów wielkiego polskiego socjalisty do kraju.

STUDIA UNIWERSYTECKIE POZNANCZYKÓW W XV I XVI WIEKUa) WARUNKI GOSPODARCZO-SPOŁECZNE

Poznań pod względem gospodarczym i kulturalnym należał w XV 1 XVI wieku do przodujących miast w Polsce.

Przez miasto przechodziło szereg traktów handlowych, łączących Poznań z krajami sąsiednimi. Już od najdawniejszych czasów znaną była droga prowadząca do Bramy Morawskiej, droga do Niemiec, w XV wieku powstaje nowy trakt handlowy Poznań-GłogówLipsk - Norymberga. "Z Poznania biegł on w dość prostym kierunku przez Stęszew, Kościan, Wschowę ku Odrze, którą przecinał pod Głogowem. Przedłużenie jego stanowił szlak, zdążający przez Lipsk do Niemiec południowych 1 środkowych. Prowadził on przez Szprotawę, Żegań, Spremberg, Torgawę do Lipska. Stąd zwracał się na południe iprzez Cwikawę, Bayreuth do Norymbergii, W Żeganiu cdłączał się od niego gościniec, wiodący przez Żytawę, Gorlice do Pragi, "1) Uzyskawszy w XV i XVI wieku szereg przywilejów handlowych, prowadził Poznań rozległy handel nie tylko wewnątrz kraju ale i zagranicą z Turcją, Rosją, Francją, Anglią, Szkocją, Niemcami, Włochami, Portugalią itd. Niektórzy kupcy poznańscy np. Ridtowie, sprowadzali z Francji przez Gdańsk jedwab i win-: własnymi okrętami. "Henryk Falkner z Poznania posiadał wraz z dwoma kupcami poznańskimi kopalnie srebra na Węgrzech, "2) Ruch kupiecki w Poznaniu był bardzo ożywimy. Poznań prowadził największy handel skórami i futrami. W ciągu roku odbywało się kilka 'jarmarków. Na Św. Łucję urządzano jarmark na sobole. Największym 1 'najbardziej ożywionym był jarmark . świętojański W czasie tego jarmarku zjeżdżali do Poznania kupcy zagraniczni i pclscy z naj odleglejszych stron kraju. Nie tylko handel ale i przemysł znajdował się w pełni rozkwitu.

Rzemieślnicy organizowali się w cechach i bractwach. Prace ówczes

1) Paweł Groth - Handel Poznania z Zachodem w wiekach średnich str. 345-6. 2) Maria z Stawskich Wicherkiewiczowa - Rynek Poznański i jego Patrycjat - str. 15. W XVI wieku rozwijała się bardzo sztuka złotnicza. Złotnicy wyrabiali różne naczynia kościelne, ozdobne agrafy itp., prowadzili także handel wyrobami zagranicznymi. Słynnym złotnikiem tego okresu był Erazm Kamin z Poznania. J ego rysunkowe wzory złotnicze znaj.dują się w Louvrze, a szereg jego prac w bibliotece Muzeum Przemysłu w Berlinie'). W tym okresie mieszczanie dorabiali się często znacznego majątku.

Stopień ich zamożności obrazuje poniższy ustęp: "W XV i XVI wieku nie było rządkiem, jak dziś zjawiskiem że ten, lub ów obywatel poznański parę tysięcy złotych, bez najmniejszego uszczerbku na majątku swoim, na pobożne lub dobroczynne cele poświęcił; że ten lub ów za paręset czerwonych złotych monstrancye, kielichy lub bogate aparaty kościołom ofiarował. Wielu z mieszkańców Poznania posiadało po kilka kamienic i znaczne kapitały u ślachty"... i dalej "Domy kupieckie Winklerów, Forbesów, Watsonów, rozrządzały krociami, Lekarze poznańscy, jako to: Struś, Grodziccy, Reszkowie-i inni posiadali niezmierne majątki w kapitałach, nieruchomościach, w srebrze i złocie. Niemniej bogaci byli aptekarze i niektórzy rzemieślnicy, mianowicie zaś piwowarowie i kuśnierze". ... "Za ubogiego był uważany rzemieślnik albo inny mieszkaniec Poznania, któryby nie miał łyżek, kubików, mis i innych sprzętów srebrnych, którego żona jednego przynajmniej czepka perłami wyszywanego nie posiadała "J). O rozwoju sztuki rzemieślniczej w tym okresie wiedzielibyśmy WIęceJ, gdyby nie zniszczenia jakie miasto przechodziło w czasie wojen przede wszystkim szwedzkich. Szereg stylowych kamienic rynku poznańskiego, ich urządzeń jak i fara poznańska i- kościół św. Marii Magdaleny, które byłyby najlepszymi świadectwami artyzmu ówczesnych rzemieślników nie dochowały się niestety do naszych czasów. Jedynym świadectwem tego okresu to najpiękniejszy z zabytków Poznania, ratusz.

Ludność Poznania w r. 1567 wynosiła najmniej 30 000 mieszkańców 5 ). Przeważającą część ludności stanowili Polacy, Od XIII wieku osiedlają się w Poznaniu Niemcy; w XIV wieku Żydzi; Szkoci, Włosi,

») "Notatki" Kota Stanisława 4) Józef Łukaszewicz: Obraz Historyczno-Statystyezny Miasta Poznania tom I, str. 431 i 432. ») Józef Łukaszewicz: Obraz Historyczno-Statystyezny Miasta Poznania tom I, str. 61. lub na początku XVI. Z końcem XV wieiku zamieszkują w Poznaniu Szwajcarzy.

Wśród ludności Pozna'nia XV i XVI wieku były następujące stany: ązlachta, której było stosunkowo niedużo i to przeważnie szlachta uboga, która zamieszkiwała w mieście dlatego, bo tu znajdowała źródła dochodu, piastując różne urzędy; mieszczanie, oni to w większości zajmowali się handlem i rzemiosłem, znaczniejsi z nich mieli powierzane różne urzędy; wieśniacy uprawiali ziemię na przedmieściach; wyrobnicy, którzy mieszkali po poddaszach i piwnicach pracując dla wyżej wymienianych stanów. Bogaci mieszczanie tworzyli tak zw. patrycjat miejskib) SZKOŁY

Zobaczymy, jak na tej podbudowie gospodarczo-społecznej przedstawia się życie umysłowe Poznania w tym okresie. Rozwój handlu i przemysłu i praca z tym związana zmusza w pewnej mierze mieszczan do kształcenia młodzieży. Warto zastanowić się, jak się przedstawia liczba i rodzaj szkół przygotowujących do studiów wyższych w Poznaniu w tym okresie, oraz jaki jest ich poziom nauczanIa. Pierwszą i najstarszą szkołą to katedralna, powstała prawdopodobnie w X wieku razem z biskupstwem. W roku 1302 powstaje szkoła parafialna św. Marii Magdaleny. Prócz niej podaje Karbowiak w "Dziejach wychowania i szkół w Polsce w wiekach średnich" tom III str. 82 trzy szkoły parafialne poza murami miasta i to: szkołę św. Jana, szkołę św. Marcina i szkołę św. Małgorzaty, W którym roku zostały założone, nie wiadomo, w aktach miejskich XV wieku jest już wzmianka o tych szkołach. Nie wiadomo też, czy istniały jeszcze w tym okresie szkoły klasztorne dominikanów i dominikanek. Szkoła dominikanów została w roku 1244 przeniesiona ze Środki do Poznania. Dominikanki miały swą szkołę w roku 1282°).

Doniosłym znaczeniem dla miasta było powstanie Akademii Lubrańskiego w reku 1519. Do tego czasu najwyższą szkołą była katedralna. N a wyższe studia teologiczne wyjeżdżała młodzież do Krakowa lub Włoch, na studia świeckie udawała się do Niemiece) Antoni Karbowiak: "Dzieje wychowania 1 szkól w Polsce w wiekach średnich" tom I. styki, a nowego kierunku wychowania jakie niósł z sobą humanizm. Ponieważ Wielkopolska jako naj dalej wysunięta ku zachodowi dość wcześnie przyjmowała nowe zdobycze kulturalne zachodu, więc i Poznań zaznajamiał się z nowymi prądami kultury także wcześnie. Do szybkiego rozpowszechnienia tych prądów przyczyniło się nie tylko położenie geograficzne ale również studia młodzieży poznańskiej na uniwersytetach zagranicznych oraz drogi handlu i przemysłu. Akademia Krakowska nie podąża z prądem czasu, a szerzącego się humanizmu nie dopuszcza; uprawia nadal scholastykę, W tym czasie powstał luteranizm. Luteranizm oraz inne selkty religijne dość wcześnie dotarły do Poznania, bo już w pierwszej połowie XVI wieku. W roku 1543 istniał już formalny związek, rozszerzający luteranizm nie tylko w mieście, ale i w całej diecezji"7). Luteranie 1 Bracia tf Czescy posiadają w połowie XVI wieku w Poznaniu swoje szkoły.

Urządzają oni szereg synodów. Innowiercy popierani byli przez dostcjników ówczesnych. W domu Górków n. p. odbywały się od roku 1530 do 1541 nabożeństwa luterskie, Jakub Ostroróg ofiarował Braciom Czeskim domy na przedmieściu ŚW. Wojciecha. Ówczesny biskup poznański, Jan Lubrański, chciał dać młodzieży szkołę, która przez wprowadzenie nauk humanistycznych wskrzesiłaby bujniejsze życie naukowe w samym mieście i odciągnęła ją od protestanckich uniwersytetów niemieckich, do których młodzież ciekawa nowości licznie wyjeżdżała. Tę nową szkołę zwano szkołą Lubrańskiego, Lubranscianum, gimnazjum, kolegium, muzeum, lub muzeolum, neoakademią i akademią. Nie wiadomo do jakiego typu szkół należałoby Akademię Lubrańskiego zaliczyć. Zwykłą szkołą średnią nie była, uniwersytetem także nie, bo mimo prowadzonych wykładów teologicznych i prawniczych nie dzieliła się na wydziały, ani nie miała prawa nadawania stopni naukowych. Andrzej Wojtkowski zalicza ją do typu gimnazjów akademickich, które w tym okresie r; zpowszechniły się bardzo w Niemczech. Karol Mazurkiewicz uważa ją za filię U niwersytetu Krakowskiego, bo Akademia Lubrańskiego sprowadzała zwy'kle profesorów z U niwersytetu Krakowskiego. W życiu umysłowym Wielkopolski i Poznania odgrywała Akademia Lubrańskiego nie równą rolę. J ej wpływ był zależny od zespołu profesorów oraz warunków materialnych. W XVI wieku kiedy uczył

') Ks. Karol Mazurkiewicz: "Benedykt Herbest" str. 175

- Hoichn Szamotuły

Krzywe ilości studentów w wieku XV i XVI w Uniw. Krakowskim OJ motuł, a później Benedykt Herbest z braćmi Janem i Stanisławem, była ona najlepszą ze szkół w Polsce, a nawet w Niemczech. Od czasu założenia kolegium jezuickiego w Poznaniu, akademia upada. W roku 1780 zamyka ją Komisja Edukacji Narodowej.

Prócz wyżej wymienionych szkół powstaje w Poznaniu w r. 1572 seminarium duchowne. W XVI w. także innowiercy organizują szkoły w Poznaniu i tak w r. 1553 szkołę Braci Czeskich, a w r. 1567 szkołę łuterską Pod koniec XVI w. w r. 1573 zakładają w Poznaniu swoje kolegium jezuici. Posiada więc Poznań w XV w. pięć szkół, w XVI przybywa mu dalszych pięć. Nauczanie w tych szkołach przedstawiało SIę następująco: w szkole parafialnej prócz elementów nauki początkowej i trivium uczyła się młodzież pewnych nauk potrzebnych w zawodach świeckich, przede wszystkim poznawała pisanie protokołów, redagowanie listów i dokumentów. Z przedmiotów wchodzących w skład quadrivium uczono arytmetyki i astronomii elementarnej. Szkoła katedralna dawała wiadomości obejmujące zakres trivium i quadrivium. ") Z chwilą powstania akademii Lubrańskiego młodzież poznańska otrzymywała wykształcenie o wiele wyższe. Akademia Lubrańskiego jak z dalszego opracowania wyniknie wydała szereg jednostek zdolnych i wybitnych. Tak samo poznańskie Kolegium Jezuickie posiadało wysoki p::ziom naukowy. Czytamy u Brucknera w "Dziejach kultury polskiej", tom II, str. 220 co następuje: "Jak dzielnie Jezuici poznańscy swoją szkołę prowadzili dowiedli ich wychowankowie w polemice z kalwińskim ministrem Chrząstowskim, cytując Arystotelesa i Platona w oryginale greckim, a obeznani najgruntowniej z Ojcami Kościoła 1 literaturą naj nowszą" . Z wyżej wymienionych danych odnoszących się do pOZIomu nauczania w szkołach poznańskich tego okresu, widzimy, że młodzież otrzymywała jak na owe czasy wystarczające przygotowanie do studiów uniwersyteckich. Możliwe, że poziom nauczaaia tych szkół był tak postawiony, że budził zainteresowanie wiedzą. Nie wszyscy bowiem scholarze szkół poznańskich zadawalali się naukami, które odebrali w szkołach miejscowych. Niektórzy z nich ciekawi nauk,

S) Antoni Karbowiak: "Dzieje wychowania średnich"szkół w Polsce w wiekach dalsze studia zdała od miasta rodzinnego do Krakowa czy też do uniwersytetów zagranicznychc) STUDIA W UNIWERSYTECIE KRAKOWSKIM (Krzywa frekwencji od 1400-1600 r.) "Album Studiosorum U niversitatis Cracoviensis", tom I - I I I podaje 373 studentów poznańczyków zapisanych w ciągu XV i XVI wieku w Uniwersytecie Krakowskim. Przy porównaniu Albumu Studiosorum i opracowań Karbowiaka w dziele: "Dzieje wychowania i szkół w Polsce w wiekach średnich okazuje się, że u Karbowiaka są w tym pewne nieścisłości. Podaje on o dwóch za dużo, a pomija w okresie od 1400-1510 dziesięciu studentów z Poznania, a mianowicie:

W roku

, ,

1417 Nicolaus Strosberg de Pozonia, str. 40, tom I.

1433 Johannes Johańnis Clyze de Poznania, str, 81, t. T.

1470 Stanislaus Alberti Smiegielsky canonicus Posnamiensis, str. 202, tom I. 1478 Stephanus Johańnis de Pozonio, str. 234, tom I.

1480 Nicolaus Alberti Grambyna de Poznania, str. 246, tom I. 1484 Conradus Simonis de Posonio, str, 262, tom I.

1485 Thomas Tetri de Poznania, str. 270, tom I.

1498 Frater Johamnes de Poznania, str. 47, tom II.

1500 Albertus Nicolai de Pozonia, str. 62, tom II.

1500 Ladislaus Petri de Pozonia, str. 62, tom II.

, ,

, ,

, ,

, ,

, ,

, ,

, ,

Prawdopodobnie młodzież poznańska wyjeżdżała już w poprzednich wiekach na studia do uniwersytetów zagranicznych. Józef M uczkowski") w spisie Polaków, którzy w Uniwersytecie Praskim od 1367 -1467 stopnie akademickie otrzymali, między innymi wymienia trzech poznańczyków, którzy uzyskali w Pradze stopnie naukę we jeszcze w XIV wieku. Są nimi: W roku 1370; Bartholomeaus de Poznania, str. 96 " 1379 Petrus de Pozennania, str. 97 " 1397 Nicolaus de Poznania, str. 99.

") Józef Muczkowski: "Wiadomość o założeniu uniwersytetu 1 kolegium Wladysławsko- Nowodworskiego", str. 96.

1400, nie wiadomo. Pierwsze ich wyjazdy są notowane dopiero od roku 1403. Od tego czasu młodzież poznańska wyjeżdża rok rocznie na studia do Krakowa. W niektórych latach, przede wszystkim wokresie największego rozwcju uniwersytetu Jagiellońskiego, wyjeżdża ich ponad 10-iciu w jednym roku. Ciekawie przedstawia się krzywa (wykres 1) obrazująca stronę ilościową studentów poznańczyków w uniwersytecie krakowskim w wieku XV i XVI. Do roku 1520 z małymi odchyleniami, które później postaram się uzasadnić, mamy stały wzrost liczby studentów. Ten stały wzrost można tłumaczyć postępującym rozwojem Uniwersytetu Krakowskiego. Uniwersytet Krakowski od chwili cdnowienia tzn. roku 1400, ściąga do siebie młodzież nie tylko z całej Polski i Śląska, (który w latach 1400-1525 przesyła na studia do Krakowa bardzo dużo młodzieży (14% ogólnej frekwencji); ale i z zagranicy, z całej prawie Europy. Przyjeżdżają do niego nie tylko studenci lecz nawet posiadający już stopnie naukowe. Najlepszym dowodem rozrostu uniwersytetu jest liczebność uczącej się w nim młodzieży; wzrasta cna od początku. Pierwsze dziesięciolecie XV wieku ma 963 studentów, ostatnie 2889. Pierwsze dziesięciolecie wieku XVI ma największą cyfrę immatrykulowanych, bo 3215, drugie wskazuje już pewną obniżkę - 2816, w trzecim i czwartym mamy już tylko 1710 i 1715 studentów. W tym też czasie rozpoczyna się upadek Uniwersytetu Jagiellońskiego. Widzimy więc, że wahania w rozwoju i poziomie Uniwersytetu Krakowskiego wiążą się ściśle z liczbą studiujących w tym okresie.

Wielki spadek liczby studiujących już w trzecim dziesięcioleciu wieku XVI, kiedy uniwersytet znajduje się jeszcze w pełni rozkwitu, można tłumaczyć w pewnej mierze powstaniem akademii Lubrańskiego w 1519 roku, która dzięki naukom humanistycznym ma dużą siłę atrakcyjną, szerzącą się na zachodzie reformacją i tym, że życie uniwersytetów niemieckich w tym czasie było nacechowane walkami religijnymi, a to pociągało młodzież, która wyjeżdżała liczniej do uniwersytetów zagranicznych. W ten sposób starałam się wytłumaczyć obniżenie liczby studiujących poznańczyków w roku 1520, które może mieć pewne podłoże w powstaniu akademii Lubrańskiego. Powodem spadku frekwencji młodzieży poznańskiej w latach 1460-70 były prawdopodobnie epidemie, jakie szerzyły SIę w Po ska ukrywała się przed zarazą po wsiach i lasach, a w roku 1466-68 morowe powietrze prawie, że wyludniło miasto 10). Zmniejszenie frekwencji w latach 1490-1500 może mieć to samo podłoże, bo w tym czasie są także epidemie powietrza morowego w Poznaniu i Krakowie. Pod koniec XVI wieku obserwujemy nieznaczny wzrost liczby studentów. Możliwe, że na ten wzrost w latach 1560-1580 miała wpływ i reforma Górskiego z roku 1579, która zapewniła studiom humanistycznym pełną swobodę"). Jeżeli porównamy krzywe frekwencji studentów Poznania z krzywą Szamotulan (wykres 1), to do roku 1510 mniej więcej krzywe te pokrywają się, jakkolwiek u Szamotulan widzimy spadek frekwencji już w drugim dziesięcioleciu XVI wieku. Odmiennie przedstawia się krzywa frekwencji studentów kościańskich (wykres 1). Wzrost frekwencji mamy do roku 1460, a od tego czasu następuje stały spadek liczby studentów. Mimo, że uniwersytet krakowski był w pełni rozkwitu, kościaniacy przyjeżdżają tu w większej ilości w pierwszej połowie XV wieku, a w okresie najbuj'niejszego rozkwitu Akademii Krakowskiej frekwencja ich się obniża. Charakterystycznym dla krzywej studentów Warszawy (wykres 1) jest to, że wzrasta ona pod koniec XVI wieku, gdy tymczasem krzywa ta dla Poznania, Szamotuł i Kościana opada w tym czasie bardzo znacznie. Co było powodem takiego stanu rzeczy? Możliwe, że przeniesienie stolicy z Krakowa do Warszawy, gdzie była większa możliwość wykorzystania studiówd) ŻYCIE STUDENTÓW W KRAKOWIE

Kraków jako jedyne miasto uniwersyteckie w Polsce skupiał w tym okresie młodzież nie tylko z całej Polski ale i bardzo dużo obcokrajowców, bo jak podaje Barycz, w książce: " Uniwersytet Jagielloński w życiu narodu polskiego", str. 35, napływ studentów z innych krajów do Krakowa w latach 1433-1510 wynosił 44% ogółu studentówi«) Józef Łukaszewicz: "Obraz Historyczno-Statystyczny Miasta Poznania tom II, str. 262. ») Kazimierz Morawski: Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego, tom II, str. 282. reku życia, znajdował się więc w środowisku odmiennym, tętniącym bujnym życiem; w pierwszych tygodniach swego pobytu nIeraz napewno silne przeżycia nie były mu obce. Studentów obowiązywały pewne przepisy. I tak wpierw musiał się każdy wpisać do ksiąg uniwersyteckich, następnie wybrać sobie któregoś z magistrów, a ten troszczył się o scholarza, o jego studia i postępy w nauce. Bardzo silnym przeżyciem były dla studenta otrzęsiny, gdzie starsi studenci, uważając nowicjuszy za żółtodziobów, poddawali ich różnym obrzędom i operacjom nieraz bardzo przykrym. Studenci mieszkali prawie przez cały XV wiek w bursach, w domach prywatnych, przy szkole parafialnej, czasem u magistra, którego obrali sobie wpisując się do ksiąg uniwersyteckich. Pod koniec XV w. w reku 1491 wydano uchwałę, która nakazywała studentom mieszkać tylko w bursach pod nadzorem. Utrzymanie studentów było dość tanie. Wpisowe wynosiło zaledwie 8 groszy, i jeszcze można było uzyskać zwolnienie. Mieszkanie i utrzymanie po bursach za niską opłatą pozwalało i biedniejszym jednostkom na korzystanie z nauki. Prócz tego łatwo mógł student zarobić sobie, ucząc młodszych, czy pracując w szkole jako bakałarz, pomagając w kościele itp. 12). Jeśli chodzi o stronę obyczajową, można stwierdzić, że nieraz mimo nadzoru zdarzały się w życiu scholarzy różne wykroczenia. I tak czytamy w aktach rektorskich 13), że student Aleksy z Poznania, szarpał za włosy i obrzucał obelżywymi słowami Stanisława, wojewedę z Mazowsza, za co powołano go przed sąd rektorski. Zdarzały się też wypadki nie oddawania pożyczonych książek, np. w roku 1478 został zawezwany przed sąd rektorski Kaspar z Poznania za to, że nie oddał pożyczonych od Marcina z Gorlic książek. Z innych wykroczeń notują akta rektorskie kilka sprawo nie oddanie pieniędzy pożyczonych od kolegów. Był także wypadek nie oddania pożyczonego pod zastaw płaszcza. W roku 1495 miał sprawę przed sądem rektorskim Jan Bederman z Poznania w sprawie gitary, Kazał ją zrobić, a następnie zaprzeczył jej wartości. W aktach rektorskich czytamy także o ukaraniu bakałarza za zaniedbanie obowiązków.

12) Henryk Barycz: "Uniwersytet Jagielloński w życiu narodu polskiego" str. 37 i 38. '*) Acta Rectoralia Almae U niversitatis Studii Cracoviensis 1469-1580.

prawu obyczajowemu nie były znaczne. Można przypuścić, że młodzież wynosiła już z domu pewną kulturę obyczajową, a powtarzające się wybryki, można raczej złożyć na karb młodzieńczego temperamentu.

Odległość punktów peregrynacji Skala l : 6 000 000

Tryb życia studenta był WIęC W dużej mIerze unormowany i sprzyjał pracy naukowej. M łodzież poznańska studiująca na uniwersytecie krakowskim to przeważnie synowie mieszczan i to rzemieślników, kupców, patry się do uniwersytetu musiała uiszczać, to widzimy, że do nauki garnęło się bardzo dużo młodzieży ubogiej. Niektórzy z nich jak: Czepel Mikołaj, Jan Weis, dr. Piotr, Walenty Wróbel, zasłynęli swoją wiedzą i stanowią poczet wybitnych poznańczyków. Synami patrycjuszów miejskich byli: Jan Clyze, Mikołaj Strosberg, Mikołaj Pfe fkonis, Mikołaj Strosberg młodszy. Byli także w znikomym procencie synowie szlachty jak Jan i Andrzej Grzymała oraz synowie rodzin, które przeszły do stanu szlacheckiego. Wymienia ich Władysław Leitgeber w książce: "Z dziejów handlu i kupiectwa poznańskiego za dawnej Rzeczypospolitej Polskiej", str. 213. Są to rodziny N aramowskkh i Grodzickiche) WYNIKI STUDIÓW - STOPNIE NAUKOWE

Porównując ilość studentów Poznania zapisanych w uniwersytecie krakowskim p osiąganymi przez nich stopniami naukowymi widzimy, że mniej więcej co czwarty student otrzymywał stopień bakałarza, co dwunasty stopień magistra. N a 373 studentów poznańczyków zapisanych w uniwersytecie krakowskim w okresie XV i XVI wieku, 84 zdobyło stopień bakałarza, co stanowi 22 % ogólnej sumy, a 33 studentów stopień magistra, a więc około 9 %. Jeżeli porównamy stronę ilościową graduowanych studentów z Poznania wyrażoną procentowo ze studentami innego miasta w Wielkopolsce, ja więc Szamotuł, to dla ostatniego sprawa «ta przedstawia się o wiele lepiej. Z Szamotuł stopień bakałarza otrzymało 31% studentów, stopień natomiast magistra 15%. z ogólnej liczby zapisanych. Młodzież Szamotuł zdobywała w większości stopnie naukowe z zakresu teologii. Tak samo w uniwersytecie w Tiibingen otrzymuje aż 43% studentów stopień bakałarza. Jest to fakt znamienny dlatego, że uniwersytet ten kształcił przede wszystkim duchcwnych. Możnaby więc tym tłumaczyć tę wysoką liczbę studentów z Szamotuł otrzymujących stopnie naukowe, że w większości studiowali oni teologię. J ak się przedstawiają wyniki studiów za granicą w porównaniu z poznańczykami? Do stopnia bakałarza dochodziła w uniwersytetach: Rostocku, Frankfurcie, Wittemberdze tylko *jB część studentów. Lepiej od nich przedstawia się młodzież poznańska, gdyż Vj część otrzymywała stopień bakałarza. Bardzo duża ilość poznańczyków dochodziła do stopnia magistra, bo aż 11 %, gdy tymczasem w Lipsku, Frankfurcie, mywało' stopień magistra i ten procent uważany był już za bardzo wysoki, tłumaczony tym, że w tych uniwersytetach studiowało dużo młodzieży szlacheckiej, dla której opłaty egzaminacyjne nie były ciężarem. U niwersytety w Tiibingen, Kolonii przewyższyły liczbowo studentów Poznania w osiąganiu stopnia magisterskiego, bo w tych dwóch uniwersytetach 14% młodzieży otrzymuje ten stopień. Franz Eulenburg autor dzieła p. t. "Die Frequenz der Deutschen Universitaten" tłumaczy to tym, że i tu studiowała młodzież zamożna oraz urządzeniem samego uniwersytetu, który stosował ściślejszą kontrolę. Najwięcej graduowanych studentów Poznania studiujących w uniwersytecie krakowskim przypada na okres od roku 1450-1540. Na ogólną sumę, 246 studentów z Poznania, zapisanych w tym okresie w Album Studiosorum 72 otrzymuje stopień bakałarza, a więc 29%, a stopień magistra 30, co wynosi 12% ogólnej sumy zapisanych. Inaczej przedstawia się pierwsza połowa XV wieku i ostatnie 60 lat XVI wieku. Na 52 studentów zapisanych w pierwszych 50-ciu latach wieku XV pięciu zdobywa stopień bakałarza, co stanowi mniej więcej 10%, a dwóch stopień magistra, a więc 4%. Koniec wieku XVI przedstawia się jeszcze gorzej, bo na 77 studentów zapisanych, stopień bakałarza uzyskuje 7 to znaczy 9%, a stopień magistra otrzymuje tylko jeden. Warto zastanowić się, dlaczego nie starano się zapobiec tej małej liczbie kończących studia. Jednym z powodów było może to, że w tym okresie nie był wymagany egzamin, nie żądano też stopni naukowych przy obejmowaniu stanowisk. Tylko wyższe godności duchowieństwa wymagały stopnia magistra 14). Opłaty egzaminacyjne były bardzo duże, często więc większa ilość studentów stawała równocześnie do egzaminu, by wspólnymi siłami pokryć wydatki. Większość studentów, którzy nie otrzymali stopni naukowych obejmowała prawdopodobnie po powrocie warsztaty swoich ojców. Wysyłano ją nieraz jedynie dla przetarcia się .w świecie, a często nawet jedynie dla nawiązania kontaktów handlowych z danym miastemf) STUDIA ZA GRANICĄ (Włochy - Bolonia, Padwa, Rzym) Wyjazdy młodzieży poznańskiej do uniwersytetów zagranicznych skierowywały się prawie do wszystkich istniejących wówczas uniwer

») Franz Eulenburg: "Die Frequenz der deutschen Universitaten".

włoskich jak Padwie, Bolonii, Rzymie, w niemieckich uniwersytetach w Lipsku, Frankfurcie, Wittemberdze, Heidelbergu, Fryburgu, Ingolsztadcie, Królewcu, Gryfii, Norymberdze, Altdorfie; w holenderskiej Lejdzie; w Paryżu. ifl). Stosunkowo najczęściej wyjeżdżała młodzież poznańska do uniwersytetów włoskich i niemieckich. Studenci nasi na ogół nie czuli się obco we Włoszech, ponieważ przedstawiciele Polski we Włoszech w tym czasie, to ludzie, którzy stali na wysokości swego zadania, znali swe obowiązki. Szerzenie kultury współczesnej, popieranie jej ideałów był:;: ich upodobaniem. Do studiującej młodzieży odnosili się więc z pełnym zrozumieniem.

Na początku XV wieku w Rzymie roztaczał nad nią opiekę Mikołaj Lasocki. On to rozumiał jak duże znaczenie ma systematyczne kształcenie młodzieży, kształcił więc ją w słynnej szkole Guarina w Ferrarze ieL Lasocki umarł wskutek strasznej zarazy, która szalała w Rzymie od roku 1448. Zapoczątkowaną przez niego pracę podjęli 25 lat później Jan Lubrański, Jan z Oświęcimia, Mikołaj Czepie! z Poznania, Jan U rsyn i in. 17). Studia we Włoszech były dość kosztowne. Wśród studiujących jest więc dużo duchownych. Wysyłan:; ich tam zaopatrzywszy wpierw w beneficja, z których dochody pozwalały im na kontynuowani" studiów. Młodzież polska przyjeżdżająca na studia do Rzymu czy Padwy wynajmowała zwykle tu cały dom i dla zaoszczędzenia wydatków prowadziła kuchnię we własnym zarządzie. Często włoscy profesorowie uniwersytetu byli przyjaciółmi Polaków jak np. profesor filolcg Bonamico w Padwie. Prof. uniwersytetu bolońskiego Ulikses Aldrovandi, uczony przyrodnik, otaczał się Polakami. Był w kontakcie ze swymi byłymi uczniami np. Marcinem Foxem, profesorem uniwersytetu krakowskiego. Profesor Aidrovani pisał historię naturalną całego świata, a Fox dostarczał mu informacji opar tych na podstawach naukowych o przyrodzie Polski. Przesłał mu też

15) Ilość studentów poznańczyków studiujących w uniwersytetach zagranicznych nie jest dokładna. Znamy ją na podstawie albumów uniwersyteckich, które nie zawsze obejmowały czasokres dwóch wieków oraz na podstawie niepełnych także "Notatek" Stanisława Kota, które w dużej mierze uległy zniszczeniu w czasie ostatniej wojny. M) Henryk Barycz: "Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia' (1440-1600) str. 25.

") Tamże str. 35.

H latach

/600

Krzywa ilości Poznańczyków w Uniwersytecie Lipskim w XV i XVI wieku V3 okazy flory polskiej przesyła to Gaspar Laudenciusz z Poznania lS) Profesor Aldrovandi interesuje się wydawnictwami polskimi. W swojej bibliotece ma cały szereg kteiążek polskich autorów, między innymi dzieła dr. Józefa Strusia z Poznania. Dokładne stwierdzenie ilości studentów poznańskich studiujących w uniwersytetach włoskich jest niemożliwe. W aktach uniwer'sytetu bolońskiego rzadko kiedy zapisywano miejscowość, z której scholar z pochodził. Przeważnie podawano tylko nazwę kraju, a więc "Poloni" . Rzym osobnego albumu studentów z tego okresu nie posiada, archiwa szkolne rzymskie znajdują się tylko w stanie szczątkowym lub w ogóle zaginęły, a niektóre jak archiwum Sapienzy ma tylko protokoły promocji prawa oraz fragment protokołów promocyjnych na wydziale sztuk wyzwolonych i medycyny 1 0) . W aktach kolegium medyko-filozoficznego Uniwersytetu Padewskiego z okresu 1527-1534 są wymienieni czterej poznańczycy, . . .

a mIanOWICIe: w r. 1531 Erazm Esurientis Posnanitae w r. 1532 Sebastianus de Posnania W r. 1535 Josephi Struthie Posnaniensis w r. 1543 Alberti Posnaniensis. Siła atrakcyjna uniwersytetów włoskich inaczej przedstawiała SIę w różnych okresach.

Największy rozwój uniwersytetu padewskiego, to trzy pierwsze ćwierci XVI wieku, później uniwersytet chyli się ku upadkowi, a tymsamym wyjazdy Polaków do Padwy zmniejszają si ę 20) . Najsławniejszym uczniem uniwersytetu padewskiego wśród poznańczyków to Józef Struś. Należy on do najwybitniejszych lekarzy XVI wieku. W Padwie uzyskują także stopień doktora medycyny następujący poznańczycy: Kaspar "Gośki, Wojciech Baza, Jan Chrościewski, Wójcik Jakub, który studiuje w Padwie także medycynę. W latach 1560-62 studiuje w Padwie Brzeźnicki Jakub, który przyjeżdża tu po dwuletnich studiach w Wittenberdze. W "Minerwie Polskiej" rok I Nr 2, kwiecień 1927, str. 175, wymieniono poznańczyka

!s) Henryk Barycz: "Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia" (1440--1600) str. 5.

w) Henryk Barycz: "Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia (1440--1600)" str. 7.

m) Loret Maciej: Polskie Pielgrzymstwo naukowe w Rzymie od XVI do XVIII wieku. -- N auka Polska, tom XI, str. 132.

które także studiuje medycynę w Padwie w XVI wieku; możliwe, że jest to ten sam, którego Łukaszewicz nazywa Chrościewskim. W Bolonii otrzymał stopień dcktora medycyny Piotr z Poznania, a w roku 1490 Maciej Grodzicki, zostaje promowany na doktora medycyny. W podróżach młodzieży polskiej do Rzymu wyróżnia Barycz 4 okresy"l). W pierwszym okresie 1440-1500 wyjeżdżała nasza młodzież dla celu praktycznego; w drugim poznanie zabytków i ruin starożytnego Rzymu wysuwa się na plan pierwszy; w trzecim od 1560 do 1575 roku wychodzi z Rzymu całe najznakomitsze pokolenie Jezuitów polskich i większość bojowników kontrreformacji; w czwartym 1575-1600, który stanowi szczytowy punkt polskich peregrynacji do Rzymu, ulega połączeniu dawny humanistyczno-literacki czynnik wędrówek z nowym religijnym pod hasłem: litterarum pietatisque causa. Pierwszy Polak zjawia się w uniwersytecie rzym'skim w roku 1440; jest nim Jan z Ludziska. Jako pierwszego poznańczyka studiującego w Rzymie notuje Kot w swoich" Notatkach" Adaima, dziekana poznańskiego, notują go akta uniwersyteckie w roku 1471. Barycz podaje jako pierwszego poznańczyka Mikołaja Czepela, który otrzymał w roku 1478 stopień licencjata dekretów, a w 10 lat później doktorat. Prócz Czepela i Adama, kanonika poznańskiego studiowali następujący poznańczycy w uniwersytecie rzymskim: Maciej Grodzicki, Stanisław Grodzicki, Kraker , Hieronim Powodow'ski, kanonik poznański, Marcin Kołacki, Brandt Jan, Piotr Lilia, Brzeźnicki Jakub, kanonik poznański. Ogólnie więc studiowało w Bolonii 4, w Padwie 16, w Rzymie 11 poznańczyków. Są to jednak przeważnie tylko jednostki wybitne. Nie wiemy natomiast prawie nic o tych wszystkich, którzy tu przyjeżdżali i otrzymywali tylko niższe stopnie naukowe albo i do żadnych stopni nie dochodzili, Bardzo często studenci wędrują z jednego miasta uniwersyteckiego do drugiego, np. Maciej Grodzicki z Poznania otrzymuje promocję na doktora medycyny w Bolonii, a następnie jedzie do Rzymu. Brzeźnicki Jakub studiuje w r. 1556 w Wittenberdze, a w r. 1561 WIe Włoszech. Grodzicki Stanisław w r. 1553 jest w Frankfurcie,

21) Barycz Henryk: Polacy na studiach w Rzymie w epoce Odrodzenia (1400-1600), str. 7.

w .r. 1534 jest w Lipsku, a trzy lata później w r. 1537 studiuje w Wittenberdze. Lindner Kasper jest w r. 1540 we Frankfurcie, a w r. 1544 w Lipsku. Barth Zachariasz studiuje w r. 1580 w Lipsku, a w r. 1583 w Wittenberdze. Schmidel Tomasz jest w r, 1554 w Lipsku, w 1559 w Wittenberdze. Ridt Konrad studiuje za granicą aż 13 lat; w r. 1579 studiuje /w Altdorfie, notowany jest tu także w r. 1583, w r. 1584 we Frankfurcie, w r. 1585 we Fryburgu, z Chełmskim Krzysztofem, w tym samym roku w listopadzie zapisuje się w uniwersytecie w Heidelbergu, w r. 1587 notują go ponownie akta uniwersytetu w Fryburgu, a w r. 1592 studiuje w Padwie 22 ). Vctn Watt Stanisław studiuje w r. 1525 we Frankfurcie, a w r. 1529 w Wittenberdze. Szmidel Tomasz w r. 1524 we Frankfurcie, a w r. 1527 w Lipsku.

Suszka Stanisław w r. 1563 w Lipsku, a w r. 1564 w Wittenberdze.

Często sława naukowa profesora ściągała młodzież do pewnego uniwersytetu. Tak np. aby słuchać wykładów wspomnianego poprzednio słynnego filologa Bonamica w Padwie, 'który był wielkim przyjacielem Polaków, przenosi się Hozjusz i inni studenci z uniwersytetu bolońskiego do padewskiego 23). Wysokość taks egzaminacyjnych miała tu także duże znaczenieg-) NIEMCY - LIPSK, WITTENBERGA, KOLONIA, INGOLSTADT

Najbliższym z uniwersytetów zagranicznych był dla studentów poznańskich Lipsk. Samo położenie tego miasta było bardzo dogodne, bo znajdowało się na głównym trakcie handlowym prowadzącym z Polski do N orymbergii, bardzo licznie uczęszczanym. Według Wisłockiego "Metrica nec non liber nationis Polonicae U niversitatis Lipsietisis", ogólna suma studentów Poznania w wieku XV wynosi 32 a w wieku XVI 52 razem 84. Wisłocki pominął czterech poznańczyków studiujących w Lipsku, których podaje Kot w swoich "N otatkach", są nimi: rok 1544 N oskowski Mikołaj z Poznania 1562 Wilhelm z Poznania 1564 J ózefowicz Jan z Poznania 1571 Mnier Jan z Poznania.

22) Stanisław Kot: "Notatki".

II{ Loret Maciej: Polskie Pielgrzymstwo naukowe w Rzymie od XVI do XVIII wieku. - Nauka Polska, tom XI, str. 133.

poznańskich, a więc stosunkowo nie duże oddalenie. Droga z Poznania do Lipska wynosi w linii powietrznej 320 km, gdy tymczasem do Krakowa 340 km. Przede wszystkim jednak pociągały studentów nauki humanistyczne, dalej szerzące się na uniwersytetach niemieckich nowinkarstwo. Studenci polscy mieli w Lipsku pewne oparcie w nacji polskiej, bo uniwersytet dzielił się na nacje - miał ich cztery. Podział na nacje był przeprowadzony w uniwersytecie lipskim od chwili jego założenia. Sam uniwersytet powstał w dość ciekawy sposób. Kiedy w roku 1409 król czeski Wacław przyznał nacji czeskiej w sprawach uniwersytetu cztery głosy, a nacjom obcokrajowców po jednym, pokrzywdzeni scholarze opuścili tłumnie Pragę. Przyjęto ich w Lipsku 1 tu w tym samym jeszcze roku założono uniwersytet 24 ).

Pierwsza notatka dotycząca studiów poznańczyków w uniwersytecie lipskim pf.chodzi z roku 1421. Wtedy mianowicie przyjeżdża tu student Wojciech Felker. Siedemnaście lat mamy przerwę, dopiero od roku 1438 wyjeżdżają studenci z Poznania prawie co roku do Lipska. Najwięcej jest ich tutaj pod koniec XV wieku; rok 1500 jest punktem szczytowym, Widzimy więc, że nie tylko reformacja, której największe nasilenie przypada na wiek XVI, była powodem licznych wyjazdów młodzieży poznańskiej do Lipska.

... Jeżeli porówna się krzywą (wykres 3) obrazującą stronę ilościową studentów poznańskich w uniwersytecie lipskim, z krzywą frekwencji uniwersytetu krakowskiego (wykres 1), to można na jej podsta*vie wyróżnić kilka charakterystycznych momentów. Są' lata, w których wzrost i spadek frekwencji w uniwersytecie krakowskim odpowiada wzrostowi czy spadkowi liczby studentów w uniwersytecie lipskim np. lata od roku 1400 do 1460 czy 1510 do 1560. Nie zawsze jednak występuje taka regularność i tak np. w latach 1480-1500 spadkowi liczby studiujących w uniwersytecie krakcwskim odpowiada wzrost liczby studiujących w uniwersytecie lipskim. W latach 1500-1510 wzrasta liczba studentów w uniwersytecie krakowskim, a spada w lipskim. W czasie szerzenia się reformacji krzywa studiujących w uniwersytecie lipskim utrzymuje się na jednym poziomie, podczas gdy w krakowskim odznacza się stałym spadkiem liczby studiujących.

24) Tomkowicz Stanisław: Metrica... str. 411. - Archiwum do dziejów literatury i oświaty, tom II. Patruus. Rodzina Patruusów położyła duże zasługi około księgarstwa polskiego. Ojciec wymienionego Jana także Jan założył w Poznaniu pierwszą księgarnię w roku 1520. Jan Patruus młodszy "oprócz związków z zagranicą: z Lipskiem, Norymbergą, Frankfurtem/M., Lugdunem i Wenecją skąd książki sprowadzał, utrzymywał także w kraju ożywione stosunki z księgarzami krakowskimi, jeździł na jarmarki lub posyłał towar do Gdańska, do Gniezna, a zapewne i innych miasteczek Wielkopolski. Często przebywał też w Toruniu. I do Lwowa jeździł z towarem na sprzedaż, a podczas sejmów dc Piotrkowa, nawiązując stosunki z wybitnymi osobistościami. Daleko na wschód do Drohiczyna i Wilna sięgał Jan Patruus swymi interesami, a w Łęczycy utrzymywał filię swego przedsiębiorstwa. Sam, jak wówczas mniej lub WIęcej wszyscy drukarze i księgarze-nakładcy, był Patruus mężem wielkiej nauki. Utrzymywał też zażyłe stosunki z mężami uczonymi jak z arcybiskupem gnieźnieńskim Mikołajem Dzierzgowskim; z Walentyna Reszką ze Starogardu, doktorem obojga praw, Biskupem Warmińskim, kardynałem Hozjuszem, z Jakubem Górskim profesorem Krakowskiego Uniwersytetu, z dr. Stefanem Mikanem sławnym lekarzem poznańskim i z innymi uczonymi 25 ). Od roku 1580 studiuje w uniwersytecie lipskim Zachariasz Bart dr. filozofii i medycyny; pochodził en z Poznania. "Władał językiem łacińskim i greckim, Napisał dziełko: "De epidemia sive vebre pastilentiali et maligna", które dedykował Adamowi Sędziwojowi Czernkowskiemu. O życiu jego prócz wymienionych wiadomości nie wiemy nic. Musiał jednak należeć do wybitnych lekarzy, skoro wspomina o nim Starowolski (w żywocie Petrycego ), a Dylągcwski wymienia g'> wśród dziesięciu najsławniejszych lekarzy polskich, którzy żyli przed rokiem 1635 .)h) WITTENBERGA

Drugim z uniwersytetów niemieckich, który pociągał młodzież poznańską to uniwersytet w Wittenberdze, W okresie reformacji ma on dużą siłę atrakcyjną. W latach 1534-1543" a więc w czasie, na który rozciągał się edykt Zygmunta Starego zakazujący wyjazdów, więcej jest w nim Polaków niż w Lipsku 26 ).

:a» Jarosław Leitgeber: "Z' dziejów handlu i kupiectwa poznańskiego za czasów Rzeczypospolitej Polskiej" str. 218. 2«) Polski Słownik Biograficzny, tom I, str. 310.

3< liczby studiujących w nim Polaków. Stanisław Kot w swoich "Notatkach" podaje 11 poznańczyków studiujących w Wittenberdze. Album Academiae Vitebergensis 1502-1560 (wyd. Karol Edward Foestermann) podaje 9 studentów z Poznania studiujących w tych latach w uniwersytecie wittenberskim. Są «nimi:

Str. 28 Matheus wheuer de Posen rok 1503 " 135 Stanislaus von Watt de Posen , , 1529 " 166 Stenclaus Ungarus B::sn6niensis " 1537 " 177 Martinus Comniski Posnaniensis " 1539 " 190 Stanislaus Bodenstein Posnensis " 1541 " 205 Stanislaus de Ende Posnaniensis , , 1543 " 202 Johannes Cosmider Posnaniensis " 1544 " 349) J acobus Brzezientz Posnaniensis , , 1558 , , 365 Thomas Schindel Posnaniensis " 1559 i) KOLONIA

U niwersytet w Kolonii powstał w roku 1388. Wpływ Kolonii na Polskę był jednak bardzo silny raczej przed powstaniem uniwersytetu.

Szczególnie nauka Alberta Wielkiego, która przez wieki XV i XVI panowała na uniwersytecie Jagiellońskim 27). N apływ Polaków do uniwersytetu kolońskiego był bardzo mały.

Młodzież nasza na ogół najchętniej udawała się do takich miejscowości, o których słyszała od swoich poprzedników lub gdzie znajdowała oparcie w nacji. Uniwersytet w Kolonii takiego podziału nie posiadał. Poza tym najsilniejszy ruch peregrynacyjny Polaków rozwinął się w XVI wieku, a w tym czasie uniwersytet w Kolonii upada. Kallenbach podaje, że w całym wieku XV wynalazł 2 Polaków studiujących w Kolonii i to jednego w roku 1414, a drugiego w r. 1498. Pomija Bartha de Posonia zapisanego w metryce uniwersytetu kolońskiego w roku 1453 2b )i) INGOLSTADT Gdy nastąpił zwrot ku katolicyzmowi ruch peregrynacyjny studentów polskich skierowuje się do katolickiego uniwersytetu bawarskiego w Ingolsztadcie, który stał się sławnym dzięki jezuitom.

«) Archiwum do dziejów literatury i oświaty, tom VI, str. 333.

28) Dr. Hermann Keussen: Die MatrikeI der U niversitat KaIn 1389-1559.

żało na kończeniu studiów, ani na zdobywaniu stopni naukowych. Dlatego też liczba otrzymujących jakiekolwiek stopnie naukowe jest znikoma (mniej więcej około 5 %), Ingolsztadt dostarczał Polsce prawników prawie przez 100 lat.

Tym samym więc zaopatrywał nasz naród w potrzebne wyszkolenie prawnIcze. Polacy studiujący w uniwersytecie w Ingclsztadcie odznaczali się żywym temperamentem, czego dowodem są ich częste wybryki i wzmianki o ioh długach. Musieli się jednak cieszyć dużą popularnością, skoro siedem razy wybrano Polaka na rektora wszechni cy 2"). Ogólna suma Polaków studiujących w Ingolsztadcie wyncsi w okresie od 1472-1600, 356. Wśród tych znajduje się sześciu studentów z Poznania 30 ) .

Str. 20 Stanislaus Starensky (Starzeński) Bosnoniensis " 24 Johannes Franberger Posnonien " 27 J oannes Schedelius nob. Posnaniensis Polonus philosophie stud.

" 30 J oannes Rabitz Posnainen rhetor " 73 Held Leonhardus de Posnonia " 97 Schedilius J oan nob. Posnanien W "N otatkach" Kota wymieniony jest także Iwan Fabiani Schede! Pos-nan 1578.

-ck 1555 M 1577

Ił 1589 1511 1584

II

(Dokończenie w przyszłym numerze)

29) Minerwa Polska, Rok I, nr 2, kwiecień 1937.

30) Ks. P. Czapiewski: "Polacy na studiach w Ingolstadcie".

R A W V

Ą C

PIĄTA ROCZNICA WYZWOLENIA POZNANIA 23. II. 1950

Piąta rocznIca wyzwolenia Poznania zbiegła się z 32 rocznIcą powstania Armii, która przyniosła nam wyzwolenie. Wspaniałym zwycięstwom bohaterskiej Armii Radzieckiej, jej błyskawicznej ofensywie na ziemiach polskich zawdzięczamy nie tylko wolność, lecz i to, że cofający się w popłochu najeźdźca hitlerowski nie zdołał urzeczywistnić swych złowrogich zamierzeń i nie zamienił naszego kraju w bezludną niemal pustynię. W boju o poznańską Cytadelę - jednego z ostatnich punktów oporu armii hitlerowskiej na ziemiach polskich -. brali czynny udział poznańscy robotnicy, poznańska młodzież i inteligencja. Wspólna walka, wspólna ofiara krwi na stokach Cytadeli utrwaliła serdeczne więzy, zadzierzgnięte między Armią Radziecką a społeczeństwem poznańskim w pamiętnych dniach stycznia i lutego 1945 roku. Dalsze zwycięstwa Armii Radzieckiej, dzięki którym odzyskaliśmy piastowskie dziedzictwo - Ziemie Zachodnie - pogłębiły jeszcze uczucia gorącej wdzięczfncści i miłości narodu polskiego dla niej i dla jej wielkiego Twórcy i Wodza - Józefa Stalina. Armii Radzieckiej - sile i potędze tej Armii Pokoju - zawdzięczamy i to, że możemy spokojnie budować fundamenty socjalizmu w Polsce. Z okazji piątej rccznicy wyzwolenia miasta z niewoli hitlerowskiej i 32 rocznicy utworzenia Armii Czerwonej gmachy instytucyj, fabryk i szkół udekorowano bogato sztandarami o barwach czerwonych i białoczerwonych, portretami wcdza międzynarodowego proletariatu i światowego frontu walki o pokój - Generalissimusa Stalina oraz dostojników Rządu RP. Szczególnie wyróżniały się dekoracje auli UP., Opery, Nowego Ratusza, Kcmitetu Woj. PZPR, gmachu Dyrekcji Poczt i Telegr., budynku DOKP.

Uroczystość zainaugurowały capstrzyki, które 22 lutego, w godzinach popołudniowych wyruszyły z poszczególnych placów dzielnicowych w kierunku śródmieścia. Ze wszystkich stron miasta ściągnęły na Plac W clności tłumy pracowników z fabryk i instytucyj, młodzieży i członków organizacyj społecznych. Przy blaskach płonących pochodni Młodych, Strzelecką i Garbarami przeszedł długi korowód na Cytadelę, by złożyć hołd bohaterom Armii Radzieckiej i poznańskim Cytadelowcom, poległym w walkach o Poznań. Na czele pochodu kroczyły kompanie honorowe Wojska Polskiego z orkiestrą. Tuż za nimi postępowały delegacje z wieńcami, których niesiono około czterysta oraz poczty sztandarowe partyj politycznych i organizacyj. Dalej maszerowała zwarta grupa pracowników Zakładów im. J. Stalina i delegacje innych zakładów pracy, instytucyj i szkół. Po przybyciu na Cytadelę, nieprzeliczone tłumy zajęły całą ulicę Pod Stokami. Wzdłuż stopni wiodących do pomnika Bohaterów ustawili się żołnierze z pochodniami, a tuż przed pomnikiem zgromadzono delegacje ze sztandarami. U stóp pomnika paliły się trzy olbrzymie znIcze. Pomnik był bogato iluminowany. N ad miejscem manifestacji krążył przez dłuższy czas samolot, z którego zrzucano barwne rakiety. Wśród licznych przemówień przedstawicieli władz miejscowych, na szczególną uwagę zasługiwało przemówienie przedstawiciela Armii Czerwonej st. lejtn. Makina. W imieniu Armii Czerwonej podkreślił On znaczenie manifestacji społeczeństwa poznańskiego, składającego hołd pamięci hobaterom narodów radzieckiego i polskiego. Po przemówieniach poszczególne delegacje złożyły wieńce na stopniach pomnika. W późnych godzinach wieczornych całe miasto było bogato 'iluminowane.

23-go lutego, w samą uroczystość pięciolecia oswobodzenia Poznania odbyło się w Państwowej Operze im. Stanisława Moniuszki uroczyste posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej, przy współudziale Prezydium WRN oraz licznie zgromadzonej publiczności.

N a pięknie udekorowanej i przybranej kwiatami scenie zasiedli przy stole prezydialnym członkowie prezydiów obu Rad, I sekretarz KW P Z P R' - Baranowski, konsul Związku Radzieckiego -. Jan Borysów, wojewoda Brzeziński, przedstawiciel Wojska Polskiego gen. Danieluk- Daniłowski, przedstawiciel Armii Radzieckiej kpt. Radziszewski oraz delegaci stronnictw politycznych. Powszechną uwagę zwracał wielki napis, umieszczony na tle dekcracji scenicznej, a będący wyjątkiem z rozkazu dziennego N aczelnego Wodza Związku Radzieckiego - Józefa Stalina: które najbardziej wyróżniły się w walkach o zdobycie miasta l twierdzY Poznań, przedstawić do nadania tytułu " Poznańskich " l do odznaczenia orderami. "

Słowa te napisane w r, 1945 należą do pierwszych węzłów zadzierzgniętej przyjaźni polskoradzieckie j. Odegraniem hymnów - polskiego i radzieckiego otwarto posiedzenie. Po zagajeniu, pIerwsze przemówienie wygłosił pierwszy sekretarz KM P Z P R Piotrowcz. Wspominając dzień wyzwolenia Poznania od hitlerowskiego okupanta przez żołnierzY Armii Radzieckiej, mówca stwierdził, że od tego momentu datuje się serdeczna przYjaźń i wdzięczność oswobodzonych mas pracujących naszego miasta w stosunku do oswobodzicieli. Od tej również chwili zaczęła się nowa era dla Poznania, era potężniejącego rozkwitu i rozwoju.

Z kolei dłuższe przemówienie o osiągnięciach Pcznania w okresie, ostatnich pięciu lat wygłosił p. o. Prezydent miasta ob, Franciszek Frąckowiak.

Bilans tych zdobyczy jest imponujący, ale nierównie większe i wspanialsze są nasze plany, - plany, które wykonamy na pewno z nadwyżką i przed terminem gdyż pracujemy dla siebie, dla mas pracujących i dla pokoju. W paru serdecznych słcwach zwrócił się do obecnych konsul Borysów , Witając mieszkańców Poznania i życząc im najlepszych sukcesów Konsul zaznaczył wyraźnie, że m o ż e m y s p o k o j n i e pracować, gdyż wszelkie knowania podżegaczy wojennych, dążących do wywołania nowej zaw,i e ruchy nie zdadzą SIę na nIc 1 nIe zdołają przeszkodzić blokowi pokoju w jego pracy przy budowaniu lepszej przyszłości. Na straży rzesz pracujących tego bloku stoi niewzruszona 1 potężna Armia Radziecka. Tak jak w ubiegłym roku - również i w tym - MRN oraz Zarząd Miejski przyznały zasłużonym obywatelom w rocznicę wyzwolenia miasta, ufundowane specjalne nagrody: naukową i artystyczną. W bieżącym roku przyznano nagrodę naukową dr med, Janowi Żniniewiczowi, wybitnemu lekarzowi i specjaliście na polu wodolecznictwa, a nagrodę artystyczną, znanemu scenografowi artyście-mala artykuł na innym miejscu). Końcową część posiedzenia wypełniły występy artystyczne.

Spośród wielu akademij, które odbyły się w poznańskich zakładach pracy i szkołach, w związku z piątą rocznicą oswobodzenia Poznania, na specjalną uwagę zasługuje akademia, urządzona w największych zakładach przemysłowych naszego miasta, mianowIcIe w Zakładach Przemysłowych im. J. Stalina, Akademię zapoczątkował montaż muzycznc-literacki "Od Wołgi do Warty", w wykonaniu artystów Opery i Teatru Polskiego w Poznaniu. Zebranych w nowej stołówce pracowników powitał Przew. Rady Zakładowej, po czym referat o powstaniu i sławnych dziejach Armii Radzieckiej wygłosił przedstawiciel Wojska Polskiego kpt. Sywerski.

Prelegent po naszkicowaniu bohaterskich walk i charakteru zwycięstwa Armii Radzieckiej nad hitleryzmem i imperialistyczną Japonią, wskazał na źródła ogromnej potęgi Armii Radzieckiej, która siły swe czerpie z ustroju socjalistycznego. U strój ten uczynił z Armii Radzieckiej najlepszą armię świata, a Wielki Stalin dał jej niezwyciężoną strategię wojenną. W godzinach wieczornych w licznych punktach miasta odbyły się zabawy ludowe. Były one wyrazem radosnych uczuć, jakie przepełniały serca mieszkańców z okazji tej podwójnej rocznicy.

Sł. K

SPOŁECZEŃSTWO POZNAŃSKIE ODDAŁO HOŁD PAMIĘCI WIELKIEGO BOJOWNIKA O SOCJALIZM JULIANA MARCHLEWSKIEGO

25 marca br. odbyło się w Nowym Ratuszu nadzwyczajne posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej poświęcone pamięci wielkiego rewolucjonisty, bojownika o wyzwolenie klasy robotniczej, o socjalizm, Juliana Marchlewskiego, którego urnę z prochami przewieziono uroczyście z cmentarza berlińskiego do Warszawy. Referat omawiający życie i działalność Juliana Marchlewskiego wygłosił I sekretarz KM PZPR - Piotrowicz. Z kolei radny Stanisław Hebanowski, imieniem klubu P ZPR zgłosił wniosek przemianowania Wałów Królowej Jadwigi na Aleje Juliana Marchlewskiego oraz nadania nazwy nowobudującemu się mostowi - mostu Marchlewskiego . celem wzięcia udziału w odsłonięciu tablicy nowoprzemianowanej ulicy Juliana Marchlewskiego. W odsłonięciu, którego dokonał p. o. Prezydent Miasta Poznania Franciszek Frąckowiak, uczestniczyły poczty sztandarowe partyj politycznych oraz liczne rzesze społeczeństwa. W godzinach wieczornych w auli UP. odbyła się uroczysta akademia ku czci Juliana Marchlewskiego z udziałem przedstawicieli partyj politycznych 1 organizacyj społecznych. Obszerny referat o życiu i działalności Juliana Marchlewskiego wygłosił I sekretarz KW P ZPR Baranowski. Prelegent po szczegółowym omówieniu działalności jednego z najwybitniejszych przywódców polskiej klasy robotniczej Juliana Marchlewskiego, podkreślił znaczenie, jakie dla polskiej klasy robotniczej posiadają idee, o które Marchlewski walczył. " Będziemy realizować testament Marchlewskiego powiedział m. in. I sekretarz KW PZPR - będziemy pogłębiać więź, łączącą naród polski Z narodami Związku Radzieckiego, będziemy nieugIęcIe wzmacniać zdobycze klasy robotniczej, walczYć o pokój. Jednocześnie musimy jednak być czujni wobec wroga klasowego, tak czujni, jak czujnym był Marchlewski, musimy działać przepOjenI duchem proletariackiego internacjonalizmu, jakim przepełniony był Marchlewski. " Akademę zakończyła część artystyczna z udziałem artystów scen poznańskich i orkiestry Filharmonii. c A g

SZYMANOWSKI KORNEL

MICKIEWICZ I PUSZKIN W MUZEUM WIELKOPOLSKIM

Wśród licznych imprez organizowanych dla uczczenia 150-tej rocznicy urodzin Mickiewicza i Puszkina jedną z najważniejszych było przygotowanie wystawy jubileuszowej. Wystawę tę otwarto w Warszawie w czerwcu 1949 r. a gdy już zwiedziły ją liczne rzesze mieszkańców stolicy, przewieziono eksponaty do Krakowa, następnie do Wrocławia, aby umożliwić ludności różnych ziem Polski zapoznanie się z pamiątkami po Mickiewiczu i Puszkinie. Ostatnim etapem wędrówki eksponatów stał się Poznań. W lutym br. przybył do Poznania komisarz generalny Wystawy Mickiewiczow eksponatów. Pracę tę, przy pełnym inicjatywy współudziale załogi Muzeum, wykonano w przeciągu kilku dni, a 22 lutego br. wojewoda poznański St, Brzeziński dokonał uroczystego (. twarda wystawy w obecności przeedstawicieli władz miejscowych, świata naukowego, oraz delegacji świata pracy. Przemówienie inauguracyjne wygłosił mkkiewiczokg poznański dr B. Zakrzewski. Oczom pierwszych gości zwiedzających wystawę ukazały się bezcennej wartości eksponaty. W świetlicy Muzeum ułożono zbiory ilustrujące chronologię życia Mickiewicza. Znalazły się tam portrety wieszcza, podobizny jego krewnych, przyjaciół, ludzi z którymi zetknął się w swoim pełnym ciągłych wędrówek życiu, dalej widoki miejscowości iw których przebywał. Z tekstów należy wspomnieć o rękopisach c raz fotokopiach dzieł i listów (szczególnie ważne są rękopisy Grażyny 1 Pana Tadeusza), poza tym o pierwodrukach niektórych utworów 1 pierwszych poświęconych im recenzjach.

W tej części wystawy znalazł się równlez dział "Mickiewicz w Wielkcpolsce" wzbogacony materiałami zebranymi w Poznaniu. N a korytarzu pierwszego piętra umieszczono pośmiertne wydania dzieł Mickiewicza oraz niektóre ilustracje do jego utworów. Cenniejsze ilustracje (J. Kossaka i Andriollego) znajdują się osobno w marożnikcwej sali wraz z przekładami dzieł poety na języki obce, pracami historyków literatury o lwórczości Mickiewicza i kompozycjami muzycznymi do jego wierszy. Wystawę Puszkinowską ulokowano w innej sali. Mniejsza ilość eksponatów umożliwiła tu racjonalniejszy ich układ. Jedną połowę sali zajęły pamiątki ilustrujące życiorys poety, drugą dokumenty kontaktu autora Fontanny Bakczysaraju z Polską, a więc przekłady jego dzieł na język polski, pamiątki przyjaźni z Mickiewiczem, fotografie przedstawień Oniegina i Godunowa na scenach Warszawy i Krakowa, oraz wybór dzieł uczonych polskich zajmujących się twórczością Puszkina.

Niesposób w krótkim szkicu wyliczyć wszystkie WaZnlejSZe pamiątki - trzeba wziąć w rękę katalogi obu wystaw, aby uprzytomnić sobie ilość eksponatów (prawie 3 OOO!) i trud ich zgromadzenia. W celu zracjonalizowania ruchu wycieczek Biuro SpołecznoOświatowe Muzeum porozumiało się z przedstawicielami Kuratorium i Związków Zawodowych ustalając plan zwiedzania. Zgodnie z tym a w następnych tygodniach poczęły przyjeżdżać wycieczki szkolne z bliższych, wreszcie z dalszych powiatów Wielkopolski. Załogi poznańskich zakładów pracy odwiedzały Muzeum przeważnie w godzinach popołudniowych, przychodząc nieraz bezpośrednio po swoich zajęciach. Plan powyższy umożliwił zwiedzenie wystawy ogromnej rzeszy zainteresowanych. Do dnia 17 kwietnia br. cyfra zwiedzających przekroczyła 260 000 osób. Wycieczek zanotowano w tym samym czasie 698. Oczywiście liczby te ulegną jeszcze zmianie, ponieważ wystawa będzie otwarta przez okres trwania XXIII Międzynarodowych Targów Poznańskich tzn. do dnia 21 maja br. N a czas trwania wystawy zaangażowano zespół studentów polonistyki jako przewodników. N a nich to spadł miły acz niełatwy obowiązek wyjaśniania zwiedzającym znaczenia poszczególnych pamiątek i popularyzowania wiedzy o Mickiewiczu i Puszkinie.

Obiektywizm sprawozdawcy nakazuje wspomnlec równlez o pewnych usterkach wystawy. Ogólny podział eksponatów o tyle nie podlega krytyce, że jest wyrazem indywidualnego punktu widzenia jej organizatorów. Jeżeli jednak przyjęto za podstawę w niektórych partiach układ chronologiczny, to należało unikać pewnych (przypadkowych może nawet) przesunięć. (Np. gablotki z książkami z roku 1832-34 wyprzedzają ekrany zawierające pamiątki z podróży Mickiewicza przez Włochy i Szwajcarię). Drugą wadą układu wystawy, utrudniającą oprowadzanie wycieczek jest nadmierne natłoczenie ekranów w świetlicy Muzeum.. Wspomniane usterki nie są jednak aż tak ważne, aby miały przeszkodzić publiczności w odniesieniu korzyści z wystawy. Zwiedzali ją więc i zwiedzają starzy i młodzi. Znawcy literatury delektują się widokiem rzadko oglądanych mickiewiczianów, ludzie pracy poznają sylwetki mało im dotąd znanych poetów-rewolucjonistów, młodzież szkolna rozszerza i utrwala zdobytą na lekcjach wiedzę, a nawet najmłodsi cieszą się, gdy przewodnik pokaże im rękopis bajki "Lis i kozieł", czy ilustracje do "Powrotu taty". Wystawa spełnia więc swoją misję kulturalną, umożliwiając najszerszym warstwom społeczeństwa wielkopolskiego zrozumienie wielkości Mickiewicza i Puszkina - poetów i ludzi czynu, a tym samym pozwala licznej rzeszy czytelników w większym niż dotąd stopniu zachwycać się pięknem Pana Tadeusza i Eugeniusza Oniegina.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1950.03 R.23 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry