POZNAŃ W CZASACH KJSIĘSTWA WARSZAWSKIEGO 173

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr2

Czas czytania: ok. 13 min.

przez Poznań i Wielkopoliskę dnia! 8 maja 1793: 1500 deputowanych szlacheckich i 700 miejskich uroczystem nabożeństwem we farze poznańskiej, a wieczorem świetnym balem w pałacu Gurowskich-' (dziś Działyńskich) święciło przejście Poznania i Wielkopolski pod panowanie pruskj,e. Dawny polski zarząd miasta zastąpił rząd pruski niezwłDcznie magistratem, złożonym wyłącznie z urzędników niemieckich, pochodzących z rodzin luterskich, które w ciągu wieku XVIII. osiedliły się w Poznaniu 3). Byli to ludzie zupełnie nieudolni 4). Sami pogrążeni w głębokiem uśpieniu ducha, nie potrafili i nie usiłowali nawet wyrwać z marazmu swoich współobywateli. Pozbawieni zupełnie wyobraźni tw6rczej i wszelkiego dążenia wzwyż, nie zdobyli się na żaden pomysł, na żaden plan ulepszenia stosunków w mieście. Jedynym dowodem, że to nie były manekiny bezduszne, że tkwiło w ni,ch nieco życia, były ustawiczne walki pomiędzy członkami magistratu, walki spowodowane względami czystO' osobistemi, kotęryjnemi 5). Intrygi. takie, ta wojna wszystkich z wszystkimi, absorbowały całkowicie siły i czals zarządu ówczesnegO' mia..sta PDznania. Zgoda zapanowywała w nim tylko wówczas, gdy władze rządowe usiłowały go zmusić do pracy. Wtedy wszyscy stawali w jednym szeregu przeciwko takim próbom zakłócenia ich "dolce far niente". Mściwość, zwłaszcza w stosunku do tych, którzy odważyli się na krytykowanie postępowania magistratu, była niesłychana. Tak było już za czasów polskich, w drugiej połowie wieku XVIII 6). Jeden z obywateli poznańskich oskarżył magistrat u króla o różne nieprawidłowości. Lecz oskarżony potrafił zatuszować wszystko i uzyskać uniewinnienie. A wówczas magistrat, pałający chęcią zemsty, wytoczył śmiałkowi proces o wszczynanie buntu i kazał go ściąć. liCzy ja sprawa? - Wójta sprawa. - A kto sądzi? - Wójt sądzi". Każdy naród ma taki rząd, na jaki zasługje. Prawdę tę można zastosować także do życia miast. A ówczesny Poznań istotnie na lepszy zarząd nie zasługiwał. Zainteresowanie bo

II) Jaffe Moritz, Die Stadt Posen unter preussischer Herrschaft. - Leipzig 1909, str. 40.

4) Tamże, str. 41.

5) Tamże, str. 42.

6) Łukaszewicz, I. c. tom 11, str. 394.

KRONntA MIASłrA POZNANIA.

wiem sprawami miejskiemi wśród obywateli miasta równałO' się zeru. Za pierwszych rządów pruskich długo nie można było znaleźć wśród nich takich, którzyby chcieli przyjąć godność reprezentantów obywatelstwa w liczbie ośmiu. Definitywnie udało się ich wyszukać dopiero w r. 1799 7 ). Ten brak zainteresowania administracją miejską był oczywiście próżniackiemu magistratowi bardzo na rękę. Apatja i kwietyzm były wspólne wszystkim narodDwościom, które mieszkały w ówczesnym Poznaniu, a więc i Polakom, i Niemcom, i ż.ydom. W takich warunkach doroczne występy zespołu teatralnego Wojciecha Bogusławskiego, w Dkresie kontraktów świętojańskich, miały wielkie znaczenie dla podtrzymania tlejącej zaledwie iskierki życia narodowego ludności polskiej Poznania. Po usunięciu języka polskiego z czynności urzędowych władz państwowych i miejskich, rozporządzeniem z 25 marca 1793 r., po zniemczeniu gimnazjum poznańskiego, teatr Bogusławskiego był najlepszą szkołą czystej, nieskażoneJ polszczyzny, i tO' nietylko dl<i Poznania, ale i dla całej Wielkopolski. "Gazeta Prus Południowych", drukowana w języku pDlskim, a wychodząca w Poznaniu od r. 1794, mogła działać tylkO' przytępiająco na umysły swoich czytelników. Przetrwała ona. jakO' placówka rządu pruskiego, do r. 1806. Natomiast tygodnik liCO tydzień", założony w Poznaniu przez arcybiskupa Ignacego Krasickiego, utrzymał się tylko przez kilka miesięcy, w r. 1798/99. NiedługO' więc służył idei zachowania ducha polskiego 8r. Obok Krasickiego reprezentował literaturę polską na gruncie poznańskim ks. Gorczyczewski, dziecko PDznania. Był on wielbicielem Boileau'a, którego satyry znakomicie przełożył na język polski. Walczył także usilnie w obronie czystości i poprawności języka polskiego.:ako głównej podstawy bytu narDdowego. W oryginalnych swoich poezjach opiewał miasto swoje rodzinne, Poznań, oraz najpiękniejsze okolice Wielkopolski.

Lecz nieliczne objawy te ruchu i życia nie zdołają w nas zmienić ogólnego wrażenia, jakie na nas robi okres pierwszego panowania Prusaków w Poznaniu: wrażenia zupełnego zastoju. i martwoty. Należy jednak zaznaczyć, że ta apatja, ten upadek

7) Jaf£e, I. c. str. 39-40.

B) Jarochowski, I. c. str. 21-22.

ducha, były udziałem całej ówczesnej Polski, ogołoconej z elementów najgorętszych i najruchliwszych, które udały się na emigrację i do szeregów legjonowych. Zresztą to zaskorupienie się w życiu prywatnem, to zatykanie uszu "Dd Europy hałasów" obejmowało przestrzenie geograficz,ne znacznie większe od Polski. PO'za Francją, którą wielka rewolucja porwała do nadludzkich wysiłków, reszta kontynentu europejskiegO' była pogrążona w bezwład'zie woli, w sentymentaliźmie, i rozczytywała się w Nowej Heloizie oraz Cie'rpieniach młodego Wertera. Rządy abS'out)'1styczne wymagały od swoioch poddanych przedewszyslkiem spokoju i biernego poddania się zarządzeniom władz. Gdy Napoleon rozgromił potęgę pruską pO'd Jeną, wówczas ze ,strony pTU'skiej padło fatalne hasło: "Der Konig hat eine Bata:ille verloren, nun ist Ruhe die erste Biirgerpflicht". Spokój iest pierwszym obowiązkiem obywatela - tak uczył nJa:r6d lłsWÓrj już wiesZ'cz niemiecki, Fryderyk Schiller. To też zamuast żywiołDwegO' porywu przeciw potężnemu pogrDmcy widzimy 'W Prusach w r. 1806/7, podobnie, jak w Polsce w czasach rozbiorów, bierne pDddanie się losowi. Już obserwatO'rowie współcześni owemu haniebnemu zachowaniu się Prusaków wobec Napoleona, stwierdzali bezstronnie, że naród ów popełnił wobec swojej ojczyzny w ciągu kilku miesięcy więcej łajdactw, aniżeli Polacy wobec swojej w ciągu stu lat 9). Nietylko więc w naturze polskiej szwankDwał w owych t:zasach bardzo poważnie pierwiastek dynamiczny. Potężny prąd reform politycznych, działalnO'ść Komisji Edukacyjnej, a niemniej także rozkwit literatury pięknej w epoce stanisławowskiej zmieniły bardzo dodatnio umysł i serce narodu. Czego jednak nie można było dokonać w tak krótkim czasie, tO' pokonania bezwładu woli i niezdolności do wysiłku. Potrzeba było dopiero takiego niesłychanego wstrząsu mor,a1nego, 'jakim było pojawienie się Napoleona w 'Polsce. aby to spaxaliżowanie woli zbiorowej przezwyciężyć. Tę samą rolę, ale w zupełnie inny sposób, odegrał cesarz Francuzów w dziejach Prus. Z tego istotnego znaczenia Napoleona dla dziejów naszycn zdawali sobie sprawę już niektórzy współcześni owym wypad

9) Laubert Manfred. Eine kulturhistorisch-politische Denkschrift iiber Polen 1811 - Zeitschr d. Hist. Gesellsch. f. d. Prov. Posen XXV (1910), str. 127: "aber das Jahr 1806 hatte in Preussen mehr Infamie zu '1'age sefordert, aIs in Polen eine Jahrhunderte lange Anarchie".

Iii'

KRONIKA. MIASTA POZN'ANIA

kom. Dochawało się jeszcze kazanie ks. Wąsilskiego z lutegO' r. 1807, wygłoszone z powodu "przywrócenia PoI's:kf', na temat wspaniałego obrazu z Denteronomium: "sicut aquila provocans ad voIandum" - jako orzeł pobudzający do lotu, krążąc nad swojemi młodemi rozpościera skrzydła swoje, "et super eos voHtans expandit alas suas" 111). W tem upatrywano, zupeinie słusznie, największe znaczenie Napoleona dla na. Radość z powodu zerwania się z bytu przyziemnego do lotu, pełnego zwycięstw i chwały, za sprawą IIbohatera wieków", przytłumiła wszelkie niezadowolenie, wywołane przez postępowanie Napoleona, niweczące niejednokrotnie nadzieje narodu. Czyny bohaterskie, spełnione pod jego rozkazami, podtrzymywały w nas przez cały okres niewoli wiarę w żywotność narodu. Gdyby nie Dne, trzebaby było sięgać do Sobieskiego i odsieczy wiedeńskiej: epoki jakżeż odległej od nas i od nowoczesnych wysiłków na polu bitwy oraz w życiu p3.ństwowem. Odtąd też polskość w zaborze pruskim stała się potęgą niezwalczoną, albowiem wszystkie pierwiastki ducha, i rozum, i czucie patriotyczne, i potęga woli były rozwinięte. . Wdzięczne społeczeństwO' przez długie jeszcze lata, mimo zniknięcia gwiazdy Napoleona, żywiło w sobie kult potężnego cesarza, a ośrodkiem tego kultu stał się odrazu Poznań. Część I.

NAPOLEON A POZNAN.

Na rozkwit kultu Napoleona w Poznaniu złożyło się kilka przyczyn. Na'jważniejszą z nich, to kilkakrotne zetknięcie się z cesarzem, a przedewszystkiem długi, trzytygodniowy pDbyt jego w Poznaniu w listopadzie i grudniu r. 1806. Już samo MIkotygodniowe oczekiwanie przyjadu jego z Berl'ina do Poznania musiało budzić zainteresowanie dla osoby cesarza. Wszak przyjazd jego na ziemię polską miał hyć dawodem, że Napoleon pDważnie myślał o odbudowaiiu Polski. Oczekiwanie przeto cesarza i kilkakrotne. przyjmowanie go w Poznaniu stanowić będzie główną treść części pierwszej prący niniejszej. 1. W o c z e k i w a n i u c e s a r z a. Poznań nie był przygotowany na Dgromne zmiany polityczne, które miały się dokonać jesienią r. 1806. W ostatnich jeszcze miesiącach przed Jeną życie stolicy wielkopolskiej płynęło zwykłem codziennem

10) Archiwum Państw. w Poznaniu. "ColligeJlda kazań".

korytem. Władze administracyjne chwaliły spokój obywateli. Magistrat poznański z powodzeniem zbierał składki na ciepłą odzież zimową dla wojska. W składkowaniu na rzecz rodziny pewnego księgarza erfurckiego, zastrzelonego przez Francuzów brali udzia.ł także polscy obywatele miasta. Dziwić się temu nie można, skoro nawet surowy marszałek Davout, po wkroczeniu do Poznania, dał na ten sam cel znaczną kwotę pieniędzy. Mobilizacja odbywała się bez trudności, powoływani do służby wojskowej bez oporu zgłaszali się do garnizonów. Jedynie wśród żydów branka wywoływała przerażenie i lamenty l). Częste raporty władz poznańskich o absolutnym spakoju, panującym w Poznaniu i Wielkopolsce, miały ten skutek, że władze berlińskie ogołociły ziemie polskie prawie zupełnie z wojska, nie pozostawiając w niektórych miastach nawet tyle żołnierzy, ilu potrzeba było do pilnowania objektów wojskowych. W Poznaniu funkcję tę spełniali obywatele cywilni, "z gorliwością i punktualnością". W razie rozruchów władze byłyby zupełnie bezsilne już na gruncie miasta Poznania. a tern bardziej oczywiście na prowincji, skoro jedyną siłą zbrojną, na której one mogły się oprzeĆ', była właśnie owa straż obywatelska, nie cała zresztą uzbrojona w karabiny. Z siłą taką nie można było nawet ściągać podatków. czynszów dzierżawnych i dostaw wojskowych 2). Szczęściem atoli dla Prusaków nikDmu nawet na myśl nie przyszło nie płacić podatków, a cóż dopiero wszczynać rozruchy. Sytuacja nie uległa żadnej zmianie nawet po nadejściu do Poznania wiadomości o klęsce Prus pod Jeną i Auerstiidt. Do dnia 19 października Niemcy poznańscy żyli w radasnem nastroju z powodu rzekDmych zwycięstw pruskich. Jeszcze w niedzielę, dnia 19 października, przechadzając się w południe na ulicy wilhelmowskiej (dziś Aleje Marcinkowskiego), rozprawiali z entuzjazmem o triumfach nad Napoleanem. Lecz o godzinie pierwszej w południe radość zamieniła się w przerażenie, gdy podróżujący przybyli z Berlina przywieźli pewną wiadomośćl) List prywatny dyrektora kamery poznańskiej, Grunera, do ministra Vossa, z 15. 10. 1806, ogłoszony przez K. SchottmiiIlera w książce "Der Polenaufstand 1806/7. Urkunden und Aktenstiicke aus der Zeit zwischen Jena und Tilsit", Poznań 1907, str. 11.

2) SchottmiiIler J. c. str. 11-12; kamera poznańska do departamentu wojskowego w Berlinie, 19. 10. 1806 r.

KRONIKA MIASTA POZNANIAo rozgromieniu armji pruskiej i ucieczce rodziny królewskiej ze stolicy. IIWiększego przerażenia nigdy jeszcze nie uczułem", pisze w pamiętniku jeden z wysokich urzędników 3), "można powiedzieć, że było cno prawie śmiertelne". Wieść tę chcieli urzędnicy jak naj dłużej utrzymać w tajemnicy, ale daremnie, gdyż zrozpaczone twarze ich zdradzały ją każdemu. Zresztą niektórzy z obywateli polskich otrzymali tę wiadomość podobno już w piątek, dnia 17 października, i przez konnych posłańców rozpowszechniali ją po całej prowincji. W poniedziałek, dnia 20 października, wiadomośĆ' o klęsce podała Gazeta Prus Południowych w btzmieniu następującem: "Według nadeszłych tymczasowych wiadomości armja królewska straciła 14 t. m. pod AuersHidt batalję; dalsze szczegóły nie są jeszcze wiadome; tyle jednak wiadomo, że król Imci i bracia jego przy życiu zostali i nie są rannymi". Mimo, że i teraz jeszcze ludność polska zachowała zupełny spokój, władze pruskie w Poznaniu potraciły głowy. Wprawdzie wybuchu powstania obawiano się jedynie wtedy, gdyby Francuzi dotarli do Poznania. Lecz z wtargnięciem wDjsk francuskich do Prus Południowych władze poznańskie liczyły się widocznie bardzo poważnie, skoro już dnia 21 października 4) usilnie zażądały wskazówek, czy mają zostać na miejscu, CD zrobić z kasami rządowemi itd. Odtąd codzień prawie z zapytaniami takiemi kamera pDznańska zwraca się do króla i ministrów. Na tem tle doszło nawet do zatargu 5) pomiędzy prezydentem kamery, Koellerem, który natychmiast chciał uciekać z Poznania, a dyrektorem kamery, Grunerem, chcącym wytrwać na posterunku do ostatniej chwili. Polemikę na ten temat toczyli ci najwyżsi urzędnicy departamentu poznańskiego taJkże w listach, pisanych do ministrów. Gruner czuł się tak pewnym w Poznaniu dlatego, że stał tam jeszcze jeden pułk pruski, a drugi znajdował się w Słupcy, Francuzi zaś byli jeszcze daleko 6). Lecz ta pewność siebie opuściła Grunera zupełnie, gdy dnia 3 listopada dowiedział si.ę, że straż przednia francuska

3) Priimmers R. ,Ein r osener Tagebuch aus der Franzosenzeit".

Zeitschr. d. Hist. Gesellsch. fUr d. Prov. Posen XXI (15106\, str. 207.

4) Schottmiiller l. c. str. 14-16, pismo do ministra Vossa.

5) Tamże, str. 20-28.

6) Tamże, str. 27, Gruner do Vossa 31. 10. 1806.

w sile kilkuset chłopa nocy poprzedniej była już w Pnie wach, że za kilka godzin wkroczy do PDznania 7). Władze zdecydowały się ostatecznie pozostać w Poznaniu, mimo, że ostatni ;Jddział wojskowy pruski, pułk Reinhardta, opuścił Poznań ,.na łeb na szyję" ("iiber Hals und Kopf"). W nocy z t na 2 lIistopada 8). Pierwszy oddział straży przedniej francuskiej wkroczył do Poznania dnia 3 listopada 1806 r., o godzinie ¥37 wieczorem. Jak utrzymywali urzędnicy pruscy, dowódzca, pułkownik Exelmans umyś-lnie odczekał ciemności, aby przed cezami Niemców ukryć słabość swojego oddziału. Składał on się bowiem istotnie tylko z 200 strzelców z trzeciego korpusu armji. Wkroczywszy do miasta, Exelmar..s obsadził niezwbcznie mosty na Warcie, nie doznając w tem żadnej przeszkody z strony pruskiej. Entuzjazm ludności polskiej miasta był tak wielki, że okrzyki radości z rynku dochodziły wyraźnie na Górę Przemysława, gdzie w urzędowem swojem mieszkaniu pogrążał się w zwątpieniu wiceprezes rejencji, Goetze 9). Tłumy, złożone z przedtawicieli ws'zystkich warstw miasta i okolicy, były tak wielkie, że małi oddział Exelmansa z trudem tylko przedarł się iJrzez nie de miasta. Wszyscy wołali: niech żyje cesarz Francuzów! niech żyje nasz wybawiciel 10)! Wiadomość o entuzjastyczne m przyjęciu Exelmansa w Poznaniu z'robiła na cesarza bardzo dobre wrażenie. W listach do marszałków Lannes i Ney pisał z Berlina dnia 7 listopada, że Exelmans został przYlięty w stolicy Wielkapolski "avec un enthou;si;a'sme diIHdle fi. peindre". że ludność pohJka głośno ,domaga się broni, by móc bić Prusaków, że wreszcie on, cesarz, broń żądaną wysłał do Poznania 11). Obszerniej wspomniał Napoleon o wkroczeniu Exelmansa do Poznania w 28 biuletynie wielkiej armji, datowanym z Berlina dnia 7 listopada 1806 r. "Le cDlonel Exelmans , commandant le t-er regiment de chasseurs du marechal Davol1t, est ntre fi. Posen, capitale de la Grande Pologne. Ił y a ete reu avec un enthousiasme diffi:ciIe fi. peindre;

'i) Tamże, str. 29; Gruner do ministra Klewiza dnia 3 listopada 1806 r., o J!odzinie 4 po południu.

8) Priimers I. c. str. 207.

9) Priimers l. c. str. 209.

111) "Siidpreussische Zeitung" nr. 89 z 5. 11. 1806.

11) ..Correspondance de Napoleon l", tom XIII, str. 609 i (;13.

KRONIKA :MIASTA POZNANIAla ville etait remplie de monde, les fenetres parees comme un jour de fete; a peine la cavaleńe pouvait - elle se faire jaur pour traverser les rues". Opisując tak obszernie entuzjazm Poznania dla armji francuskiej, i to w jednym z biuletynów, czytanych przez cały świat, Napoleon miał dwojaki cel na uwadze. Przedewszystkiem wywierał on w ten sposób nacisk na Prusaków, pertraktujących z nim o zawieszenie broni. Ukazanie im widma insurekcji polskiej miało ich uczynić skłonniejszymi do przyjęcia warunków niesłychanie ciężkich. Równocześnie zaś usiłował cesarz przygotować opinię publiczną we Francji na wysunięcie przez siebie kwestji polskiej, gdyby w dalszym ciągu operacyj wojennych poruszenie tej kwestji okazało się dla armji francuskiej korzystnem. Exęlmans pozostał w Poznaniu przez cztery dni. Ponieważ korpus Davouta zapowiadany przez niego codzień, nie nadchodził, przeto Gruner 12) powziął śmiały plan ściągnięcia do Poznania z akoHc Pyzcl-r i Słupcy pułku pruskiego Rouquette. Le'cz zanim mógł przystąpić do wykonania tego zamysłu, nadeszła do Poznania po południu dnia 6 listopada wiadomość, że tegoż jeszcze dnia wieczorem staną w Poznaniu Dąbrowski i Wybicki. Przybycie ich do stolicy wielkopolskiej oznaczało oczywiście rozpocżęcie powstania, do którego się przedtem, mimo obecności oddziału Exelmansa, nikt nie kwapił. Magistrat m. Poznania, wówczas jeszcze niemiecki, wydał pod naciskiem patrjotów rozkaz iluminowania całego miasta. Mieszkańcy wylegli na ulice i place, wyrażając swoją radość i uczucia patrjotyczne w głośnych okrzykach. Wjazd 13) Dąbrow,skiego i Wybickiego do Poznania dnia 6 listopada o Y28 wieczorem podobny był do najwspanialszego pochodu triumfalnego. Przy wjeździe do miasta wyprzągnięto im konie z pOWOZUj najznakomitsi obywatele zaciągnęli go na Stary Rynek, przed pałac Mielżyńskich. Tu Dąbrowskiego wyniesiono na rękach z powozu. Okrzykom radości i wiwatom nie było kańca. "Jadąc do Poznania otaczały nas wszędzie tłumy ludu z okrzykami. Pod Poznaniem czekano na nas z pochodniami, bośmy umyślnie nocą chcieli wjechać, ale wielu dystyngo1:l) Schottmiiller I. c. str. 35. Memorjał Grunera dla króla z 25 lutego 1807 r. 13) Tamże. str. 37 i 38. Priimers I. c. str. 200-211.

wanych Dbywateli, wyprzągłszy kDnie, ciągnęło powóz z nami aż do domu Mielżyńskich, gdzie stać mieliśmy", tak opisał chwile owe Wybicki H). Lecz trzeźwy ten mąż stanu usiłował poprzez tę zewnętrzną szatę entuzjazmu zajrzeć dO' serc. "Cie'szył mnie zapał powszechny, lecz po krótkich chwilach, gdy się po uściskaniach braterskich wdałem z mnóstwem zgromadzonych obywateli w rozmowy, postrzegłem w niektórych powątpiewanie i bojaźń, - w drugich przebijało się przez patrjotyczną powierzchowność przywiązanie do rządu pruskiego. - Gdy przystępując do mego zamiaru oświadczyłem, iż zaraz jutro urzędników pruskich znosić zacznę, stawiając na ich miejsce rodaków, z zadziwieniem małą liczbę ochoczych, wreszcie niesposobnością się wymawiających znalazłem. Nieraz nad tem uwagę moją rozciągałem, czego mógł dokonać w czasie krótkim rząd obcy nad duchem Polaków". Lecz, gdy spostrzegł, z jaką gotowością młodzież wielkopolska i weterani na wezwanie DąbrO'wskiego stawali pod bronią, rozpogodził się zasmucony Wybicki. "Ten widok napawał rozkoszą mą duszę i dobrych nadziei stawiał rękojmię" . Już dnia następnegO' po przyjeździe Dąbrowski i Wybicki zabrali się energicznie do pracy. Dąbrowski wydał odezwę do mieszkańców Poznania i departamentu, głoszącą, że miło mu stwierdzić, iż żyje nadal w nich duch prawdziwie polski, że z tego wróży sobie najlepsze skutki dla ojczyzny. Nawoływał tez, aby każdy nadal pracował na swojem stanDwisku i nie prześladował przedstawicieli rządu pDprzedniego 15). Co do ostatniego nakazu ówcześni urzędnicy pruscy stwierdzali, że nie był on należycie wykonywany. Najcięższem atoli wykroczeniem przeciwko niemu, jakie pamiętnikarze mogą przytoczyć, jest wzbranianie się przekupek pDznańskich od sprzedawania żywności sługom urzędnik6w pruskich. PrzekUpki komunikDwały tę decyzję sługom z obelżywym dodatkiem: "da.5 sie an deut'Sche Hunde nichts verkauften" 16).

W tym samym dniu ustanowił Dąbrowski "Komisję obywatelską" jako władzę administracyjną departamentu poznańskiego, a obok niej "kDmisję wojewódzką" dla zaopatrywania armji 14) Pamiętniki Józefa Wybickiego, wyd. Raczyńskiego. Poznań 1840; tom III str. 10. 1» "Posener Zeitung" nr. 90 z B. 11. 1806.

) Prumers. I. c. str. 213.

KRONllCA l\!IASTA POZNANIA.

we wszelkie potrzeby 11). Na Górze Przemysława, w gmachu rejencji dzień i noc szyli mundury dla wojska polskiego krawcy chrześcijańscy i żydDwscy, pilnowani przez straże wojskowe, ustawione przy drzwiach. Gmach rejencji, dziedziniec i szopa zamieniono na magazyny wojskowe, w ,któ:rych ustawicznie był ruch. Natłok wozów i ludzi był niekiedy tak wielki, że wiceprezydent rejencji nie mógł się nieraz przedrzeć do swego mieszkania. Na Warcie wyładowywano statki, które przywiozły broń, zdobytą w twierdzach pruskich 15). Podobnie i stancje Dąbrowskiego i Wybickiego były stale oblężone przez puhIiczność, stojącą przed dO'mem, na dziedzińcu, w drzwiach i na schodach. Nawet żydzi z długiemi brodami uwijali się koło nich 13). Ofiarność na rzecz wojska narodowego była bardzo wielka. Dąbrowski utworzył w domu przy uL Wronieckiej nr. 298 biuro centralne, które miało przy:jmować dary, i sam stanął na jegO' czele. Na!stępcą jego, w razie wyjazdu z lPaznania, miał być SokO'lnicki 20). Odtąd biuro centralne w każdym prawie numerze "Gazety Paznańs,kiejlO oraz "PDsener Zeitung" ogłaszało długie spisy ofiar, składanych nietylko przez Poznań, ale 'przez całą Wielkopalskę. W spis'ach tych znajduje się sporo nazwisk Niemców i żydów paznańs,ki-ch. Z czterech formujących się, pod naczelnem dowódzhvem Dąbrows'kiegO', pułków poliskich żaden nie stał w Poznaniu.

Mia!stD to było całkowicie zarezerwowane dla wO'jsk francuskich. Dopiero w stycznie r. 1807 dapuszczono pierwsze oddziały polskie jaka załogę miasta. Owe cztery pułki 'l'ozmieszczono naO'kcło Poznania w znacznej odległości: jeden stał w Gnieźnie pod komendą generała Niemajewskiego, który w r. 1794, jeszcze przed przybyciem DąbrO'.\Tiskiego i Madalińskieg'o, rozpoczął powstanie w Wie]kopolsce; dru.g organizował się w Rogoźnie pod Downarowiczem, trzeci w Ra.wiczu, a czwarty w Kościanie pod Wasilewskim. W trzy dni po przyjeździe Dąbrowskiego i Wybickiego, dnia 9 listopada, wkroczył do Poznania marszałe,k Ludwiik Mikoła.j Davout na czele trzedego k'OrpU'su armji w sile około 10.000. MłDdy, bo dopiero 36-letni marszałek był apromie,niony

17) Pamiętniki Wybickiego tom 111 str. 15.

!S) Priimers. I. c. str. 215.

19) Tamże, str. 212.

:1) Posener Zeitung nr. 98 z r. 1806.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1927 R.5 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry