WNIOSKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1949 R.22 Nr1

Czas czytania: ok. 13 min.

Projekt rozbudowy Międz. Targów Poznańskich jest projektem kompromisowym, z uwagi na cały szereg dawnych zabudowań, prawie bez wyjątku niefortunnych i oczekujących na ulepszenia i przebudowę w myśl nowoczesnych wymagań budownictwa wystawowego. Niemniej przeważającą część terenu MTP. będzie można w ciągu lat najbliższych doprowadzić do stanu wzorowego. Budowa zakreślonych programem inwestycji, uporządkowanie wejść, postojów na samochody, uporządkowanie otoczenia, osłonięcia pnączami szpetnych fasad podwórzowych, zamykających teren Targowy od strony ul. Sniadeckich, poszerzenie Mostu Dworcowego, a w najbliższym czasie - realizacja budowy Parku Wystawowego, oto zadania, których spełnienie zaważy na przyszłości MTP" a pośrednio - na przyszłości miasta.

.(*

Mgr ALEKSANDRA MARKWITZÓWNA:

POZNA W W ALCE Z ŻYWIOŁEM "Wielka powdź w r. 1736:'

ZARAZA, OGIEN, POWóD2... Życie mieszkańców d,awnego Poznania, mimo dogodnego położenia mias:ta z dala od głÓwnych szlakbw wojennych, w bl.i,skoś,ci granicy ustalonej i stosunkowo spokojnej, nie płynęło równym nurtem. Trzy elementy wnosiły w nie groźne intermezzo: zaraza, ogień i powódź. Pojawiały się na przemian raz w krótkich, to znów w dłuższych odstępach czasu, wnosząc do miasta spustoszenie i rujnując jego mieszkańców. Długosz w swoich "Życiorysach biskupów poznańskich", wspomina o zarazie w r. 1174, która zabrała m. in, biskupa poznańskiego Gerwarda. Odtąd w kronikach i archiwaliach poznańskich znaleźć można liczne zapiski, świadczące o częstym pojawianiu się zarazy w mieście, Okresy jej trwania bywały różne. od kilku tygodni do kilku miesięcy, a naJWet dwóch lat. Szczególnie ostre nasilenie przypada na wiek XV, XVI i XVII. W r. 1515 zaraza, przywleczona z Prus, trwała d'wa lata i pochłonęł.a olkoło 10000 ludzi.. W r. 1542 z tej samej przyczyny zmarło około 5000 lud,zi. Najczęściej zaraza pojawiała się w jednej z dzielnic miasta np. na Chwaliszewie (1585). w dzielnicy żydowskiej (1607) i stamtąd, mimo izolacji, rychło rozprzestrzeniała się, wywołując popłoch ,i zamie'szanie wśród ludności. Ludność przerażona, nie znając środków do walki z epidemią, opuszczała miasto, udając się do okolic niezagrożonych, aby tam przeczekać niebezpieczny okres. W ślad za nią szły niekiedy i władze. W r. 1653 np. kancelarię sąd'ową wraz z aMami wywieziono do Obornik. W mieście pozostawała prz-ede wszystkim biedota. Wskutek braku dowozu żywności szerzył się głód, który razem z zarazą dziesiątkował ludność. Innym nieS'częśdem, nękają)cym mieszkańców Poznania, były wybucha'jące od ,czasu do czasu -pożary. Nieostrożność ludzka, sku-. pienie zabudowań, często drewnianych, na stosunkowo małej prze czątek najczęściej w dzielnicy żydowskiej - stamtąd w krótkim czasie obejmowały miasto. Warto przypomnieć pożar w r. 1536, kiedy to ogień rozprzestrzeniając się od dziclni.cy żydowskiej, objął wym zasięgiem. wi'ększą część miasta. Spłonął wówczas także ratusz. Częstym zjawiskiem były pożary na przedmieściach. W r. 1577 spłonął Ostrówek. w r. 1433 część Chwaliszewaj w r. 1569 spłonęło na Chwaliszewie 255 domów, a w r. 1637 cała Śr6dka. ! Najwięce'j jednak troski przysparzała miastu rzeka Warta.

Z jednej strony ważna droga handlowa, jedna z podstaw dobrobytu miasta, z drugiej strony zdradliwy wróg. Z drżeniem wyczeki1wano okresu wiosennego lub jesiennego, kiedy to rzeka wezbrawszy wskutek nadmiernych deszczy, względnie topnienia lodów, występowała z brzegów i zalewała najbliższe okolice, WrÓg to był straszny, bo nie było przed nim obrony. Tamy nie zawsze obroniły miasto przed zalewem, Oczywiście, że najbardziej zagrożone były tereny, położone nisko, blisko brzegów rzeki: Na lewym brzegu W. Garbary, Piaski, Rybaki, Gąski, w drugim etapie Rynek i jego okolice z klasztorem Dominikanów i Kościołem farnym, na prawym brzegu Chwaliszewo, Ostrów Tumski, Śródka. Ze względu na utrzymanie komunikacji między obu brzegami rzeki, pierwszorzędne znaczenie dla miasta miały mosty. Poznań posiadał dwa mosty, łączące przeciwległe brzegi Warty: Chwaliszewski, biegnący od Chwaliszewa do W. Garbar, OTlaZ tzw. "wielki most", nazywany także "Ładną", łączący Groblę z przedmieściem ś,w. Rocha. Często bywały onc poważnie zagrożone, a niekiedy mimo umocnień znosiły je napierające masy wód.

W CI4GU WIEKóW.

Najstarszą notatką o powodzi znaleźć można u Bogufała, który wspomina o powodzi w r. 1253, kiedy to w lipcu Warta z powodu wielkich deszczy wylała, a na polach i ulicach jeżdżono łódkami. W ciągu wieku XVI powódź nawiedziła Poznań dziewięć razy.

Szczególnie dotkliwa była w r. 1551. Wod,a zalała wtenczas Chwaliszewo, wdarła się do katedry i wyrządziła tam wiele szkody. Mieszkańcy przedmieść Grobli, Rybaków, Gąsek ratowali się ucieczką. Wskutek zerwania mostów, komunikacja a z nią dowóz żywnośd do miasta, zostały przerwane, W mieście zapar...ował głód. Wszystkie wzgórzu, zastały zalane. Ta s.ama sytuacja wytwarzyła się w latach 1585 i 1586, kiedy ta wada na rynku stała na 3 łakcie, a w Tumie wznasiła się 1 stapę panad główny 'Ołtarz. Nie mniejsze szkody wyrządziła pawódź w w. XVII, nawIedzając wówczas miasta p razy. Tzw. wielka pawódź w r. 1698 zasięgiem swym 'Objęła zarówna ChwaIiszewo i Ostrów Tumski jak i miasta z przedmieściami. W Katedrze wada sięgała da najwyższega stapnia głównega 'Ołtarza. W mieście granicę powadzi stanowiła zachadnia strana rynku. Wada sięgała tam da najwyższega stopnia pręgierza. Mieszkańcy budek śledziawych paprzez dachy unosili swój dabytek i ładziami przewozili go da kaściała Franciszkanów. Wielkich zniszczeń doznał kościół Farny i Daminikanów, w którym z całego urządzenia pozO\sta-ły tylika 'Organy.

NOTATKI MIEJSKIEGO KASJERA.

Wiek XVIII, śrcilej mówiąocj r. 1736, przynosi znawu wieliką klęskę w postaci powadzi, której razmiary należy zaliczyć da na'jwiększych. O przehiegu jej za:chowały się ciekawe szczegóły w księdze rejes!trów kasy miasta, slpisane przez naocznega świadka. Jan Rzepecki, lm'sjer miejs.ki, wpisując w r. 1736 wyd,atki miasta, wstrząśnięty nieszczęściem, 'Opisuje pawódź, któ,ra wyrządziła tak datkliwe szkady: . "Pawódź wielk'a nieslychana, żadnemi xięgami lat przeszlych da padabieństwa nie 'Opisana, nastąpila, bo lubo in Ana 1651 et 1698 acta testantul', że bywaly p<Jwadzi, ale nie tak wielkie y nie wśród gorącega lata, ale bywaly pa zimie z wielkich śniegów, in Martia et Aprili, przeciesz nie tak szkadliwe jako anno praesenti 1736, a die prima mensis Julii ad diem 12. ciusd em, nie tylka z deszczów rzęsistych cadziennych y każdo gadzinnych, ale y ziemiq tak przybierala wada, że przez każdą calą gadzinę w trzech dniach ćwierć lokcia wzgórę wznosiła się; y wywyszszyla się nad ardyinaryine brzegi swloie lakci 13 in altitudinem.

Tą wysakaścią iak zalala ta pawódź kościaly boże, miasto Poznań y przeamieścia, wieleby apisawać potrzeba, co aktom publicznym sądawym y kaścielnym zastawnię, tu tylka nadmienię, że kościól katedralny paznański mial tey wady intus ad pawimentu na wyż in media kaściola (gdzie lagr'obek Habrego) lokci 4 y pol ta iest pod sam spad ambony intel' stalZa plaelatarum będącey, zgola mensom circiter wyży byla nad poratel; w kościele S. M. Magdaleny ('<1rskim poznańskim. bylC! ta powódź in altitudinem lokci 314. zalał<a dwie części większe oltarzowego stolu. oltarza wielkiego. a oltarze male pobocznie pod obrazy pryncypalne św. Mikotała pod S'!lme stopy zalala y strychowala także pod dno ambony zgola. Horizontalis linea rozciągnyla się od wysokiego cmentarza przed lwściolem O. O. Reformatów pod n'(zywyszszą drogę brukowaną mimo lazaretu ku Wildzie idącą y zrównala netto z mostem przy bramie Wrocfawski pierwszy od przedmieścia św, Marcina. a zaś w bramiei:

"1

'1 :? . : r, ' n": : . ........... " ..it ./." "i ' II '" _.:';; .:lf; , He , ł!I" ;-_., .. . .)- ....-'. .

"+ ił ..-.....

'1 ,

.-;,.." 11-k. l nu . ł _ .._, ." i, ji.:....\lf.

,i'.

: I " l'" ;.("-.. '...:. \.

.: ,., '),",; l'.

I. ;

" ,. .

';.ał" \:I

:t.

;.lt',:

':"', .-X->, ".. ,,,...... \t

.'

:--:r.

'-.-,.. ..

......

Stary Rynek w czasie powodzi (pocz. w. XIX) dwa czubate kamienie ex opposito siebie po obudwu stronach wmurowane, z ramionami ludzkimi trafiaiące się, wyrównała. Za tąż Bramą Wrocławskq gdzie sq w pierwszym rondelu wielkim murowanym kamienie na krzyż wmurowane okrągłe, tam także pod samą linią horyzontalną w tymże krzyżu będącq wylala y sięgnyła brzegiem za basztę quondam Bractwa Kuśnierskiego, a teraz przedaną ante aliquod annos Pannom Tereskom. U tychże Panien Teresek tylko dWa stopnie wschodów w kruchcie zalafa. U O. O. Dominikanów w kościele byla wysoko lokci 4 1 6.

Na Ratuszu Poznańskim w sieni gdzie przy pierwszym ingressie z Rynku, pacholcy stawaią przy kracie na warcie, pól lok cia wysoko weszla. Giełdę zalała tak wysoko, że zrównala nad kamienne ramy. w których sq drzwi do teyże Giełdy a Septemtrione." Wskutek zerwania mostów, zalania wodą dróg, ulic i domostw.

życie w obrębie murów zamarło. Ludzie opuszczali zagrożone domy, przenosząc się do miejsc wyżej położonych. Sytua'cja żyw.nośdowa była ciężka, brak dowozu groził mieszkańcom głodem. Rajcowie miej'sc'y w dbałości o ludność ovganizują ta'rgowisko za murami mias.ta: "Ta wysokość powodzi zalala wszystkie ulice, tylko Bramą Wro-.

niecką i Fortą Zamkowq można było wyniść, bo do samy Wroniecki Bramy lodziami lub spławiamj z kloców lub z koryt pozbiz'anymi wozieli się ludzie, za tęsz Bramę Wroniecką bo tam iak na maydanach założone były targi wszalasach chrostowych y w taszach jarmarkowych, gdzie wiktualia różne i mięsiwa przedawano, także wódki, piwa rozmaite z miasteczek i wsiew za publikacyią z dyspozycyi szlachetnego Magistratu Poznańskiego, poniewasz mieyskie poznańskie młyny y mlyn Bogdanka zalane byly powodzią, także y mielcuchy i browary wszystkie piwowarów poznańskich (Między innemi obalily się tesz dwie browarne kamienice na Wroclawski ulicy to iest zacnie słau:nego Pana Sebastiana Bruchwickiego, lawnika poznańskiego y podle tey druga kamienica pana Herbowskiego). Więc za tąsz Bramq Wronieckq wolno było każdemu przedawać kto mial co do pożywienia ludzkiego, y trwaly tam targi pokąd po.. wódź nie ustqpiła z Rynku ad diem 7 Augusti. Drugie miejsce do przedaży byto w mieście na ulicce Zamkowy Forty, gdysz tam między narożnymi kamienicami był brzeg p<Jwodzi, potym zaś gdy woda ustąpiła przedawano przed kamienicami, których tyły idą ku zamkowi w wodzie szynkowano w Strzelnicy za fortą Zamkową. A że pobliższe sąsiedctwa miały wiadomość, że chleba y piwa ludziom uboim brakowało, więc Leszno y Wschowa przysłali byli chleba kilkanaście set bochenków y piwa kilkanaście beczek, za co im niech Bó nadrodzi." Szczęśliwie, mimo wielkich rozmiarów powodzi, wypadków vatonięć wśród ludzi było niewiele: "Pod czas tey powodzi z laski P. Boa z ludzi y Mieszczan po2nańskich nicht nie utonął tylko dway żolnierze sascy, zaś przy moście Łacina, dy woda brała nie ostrożnie, śmiało a nie trzeźwo konno iadący slachcic porązil się. /tem z Chwaliszewa za Akademiją piwowar Chwaliszewski i stry-.

charz z łódki wypadszy zatonęli." Straty w dobytku i zabudowaniach były .za to duże: "Na Chwaliszewie domostwa duże się poruinowaly których tylko po połowie dachów widać byly y kilka tesz z mnieyszych woda wzięna y powyzwracala. Similiter y na Grobli Mieyski, przed Wodną Bramą, y Garbary chałup, młynów, stayn;ów, chlewów wiele plynęło pod czas tey powodzi a dopierosz drzewa budynkoweo obrabianeo y inneo traftami, klocami a osobliwie klofiami wieleset kwater uplynęło." Naj-dotkliwszą stratą dla miasta było zniszczenie przez powódź mostu Ładna. W pierwszym okresie, aby umożliwić komunikację, uruchomiono prom i najęto przewoźników: "Nautum albo prze"wóz łodziami, lubo prawem miastu tylko Poznaniowi pozwolony, ale w tak niespodziany Powodzi musiało się pozwolić y innym ludziom, łodziami i czołnami przewozić umieiącym, aby się ludzie ratowali każdy wedlug potrzeby. Promem zaś nich! nie ważył się przewozić tylko miejski pozn'ański lud przewoził miejskim promem a importatę do lassy oddawano, mnie jako kassyerowi." Ciekawe są zap,iski Jana Rzepedkiego, d()tyczące końca powodzi: "Die 13 Julii ipso festo Sc. Mararethae: Powódź poczęna opadać a ludzie wielce poczęni chorować od wielki ostrości y iadowitości tey wody bo y noi ludziom psuły się fJszarzał iak od luszczyn orzechów wloskich nie zmytym sposobem y zarazą, zaś kto tey jwody napil to cierpial okrutne !boleści wewnętrzne y ryzienie wnętrzności, A Mo tesz otowal w tey wodzie mięso, to zczerwienialo iako ścierw, a rosół orący wrzący tężał iak galaretka zola. Powódź oczywistą wielką plaą była kaidemu dysz z tey wody lU polach zalane zboża y łąki wielkie przyniosły szkody, Drzewa wszelakie bądź rodzayne lub borowe totaliter poschły, które tylko ta powódź sięnęła. Łąki y pastewniki tak zczerniały iakby oniem ziemie palono; y to potomney pamięci rzecz uwai godna, że tegosz czasu wszędzie w cały Europie wielkie deszcze padały y podobne powodzie rzek wszelkich wylały się, o czym ciekawość ludzka ieżeli więcy chce wiedzieć niech sobie kroniki o tych powodziach czyta," Z chwilą ustąpienia powodzi Magistrat zebrał się energicznie do naprawy powstałych szkód, W krótkim czasie z początkiem sierpnia zaciągnięto ad Pana Marszewskiega pażyczkę w wysokości 3000 florenów, z czego wypłacona 2640 florenów Panu Wolińskiemu, szafarzowi, "na budynek mastu Łaciny, przez pawódź zniesianega", Reasumując wnioski, które mażna by wyciągnąć z za'cytawanej powyżej notatki kronikarskiej, poza jej znaczeniem ściśle historycznym, jajko dającej obraz przebiegu "wielkiej powodzi", mażna by ,podkreślić i zaktualizować jeden szczegół. Poznań, nie pOoddawał się spadającym nań klęskom. Dzięki zmysłowi organizacyjnemu, wytrwałości jego mieszkańców, miasto potrafiło w krótkim czasie padźwignąć się, naprawić pows'ł.a:łe szkody, odbudować to, co uległo zniszczeniu - czego daje jeszcze jeden dowód w obecnym powojennym okresie.

MARIAN J. MIKA

MARCIN KASPRZAK, BOHATER HEWOLL"CJI Z R.1905. MIESZKAŁ W POZl\ANI{I

Postać Marcina Kasprzaka, którego pamięć czci obecnie Polska Ludowa, o którą walczył w naszej dzielnicy aż do swej śmierci na .

stokach Cytadeli Warszawskiej w r. 1905, mało jest znana, a przede wszystkim niewiele wiemy o jego młodości, o jego pracy ideowej. zagadnienia, jest jedynie dorzuceniem małej cegiełki do owych fundamentów, które zakładali wonczas tacy jak Waryński, Okrzeja i inni.

Już w r. 1932 na łamach tejże samej "Kroniki" przypomniano społeczeństwu poznańskiemu, że Marcin Kasprzak mieszkał przez pewien czas w Poznaniu. (A. Wojtkowski: "Smierć socjalisty poznańskiego na stokach cytadeli warszawskiej", Kronika m. Poznania, R. X, str. 128 in.). Autor owej notatki stwierdził na podstawie hiąg adr€'Sowych m. Poznania z lat 1900-1903, 'że socjalistą, stra-conym w r. 1905 w Warszawie, jest Kasprzak Marcin, podający się na terenie m. Poznania jako inkasent, kasjer i agent. Obecnie możemy dorzucić nieco więcej szczegółów do jego pobytu w Poznaniu. Mianowicie w Archiwum Miejskim znajduje się jego kartoteka ewidencyjna stałego zamieszkania w Poznaniu jak również jego żony i syna, Z kartotek tych dowiadujemy się nadzwyczaj ciekawych szczegółów. Na ich podstawie można odtworzyć poniekąd życie Marcina Kasprzaka, jego rozjazdy w teren, stosunki rodzinne itd.

Marcin Kę.sprzak (na podstawie danych z kartoteki) urodził się dnia 2 listopada 1861 roku w Czołowi e, pow. Srem (wieś Czołowo położona jest niedaleko Kórnika). Ten szczegół był dotąd nieznany, inne bowiem źródła podają, że urodził się 25 listopada 1860 roku. Dalej w rubryce "zawód" podano: służący, później - dekarz, a w końcu - agent. Pierwszą zapiskę posiadamy z r. 1881. Jako 20-letni chłopak -zameldował się w Poznaniu dnia 15 marca i zamieszkał na Chwaliszewie pod n-rem 63 (u Bączkowskiego). Przybył wówczas z Berlina. Lecz już dnia 21 grudnia tegoż samego roku urzędnik prowdzący meldunki zapisał jego wymeldowanie w niewiadomym kierunku, aby znowu dnia 16 sierpnia 1883 zapisać go jako sublokatora przy ul. Grobla 14 .(również u Bączkowskiego), Na krótko wyjeżdża do Opalenicy (11. 3. 1884), skąd wraca po miesiącu. Dnia 8 listopada 1884 r. wyjeżdża do Magdeburga. Od 8. 5. 1885 aż do 10. 5. 1886 przebywa w Poznaniu, zmieniając w tym czasif' kilkakrotnie mieszkanie. Mieszka przy ul. Grobla 14a, od 28.7. 1885 przy ul. Za Bramką 16 (u Wichrzyckiego). Od. 18. 2. 1886 przepro przy ul. Wodnej 12 (u Sroczyńskiego), Wreszcie od 6. 4. 1886 przy Starym Rynku 52 (u Pfluga), Po wyjeździe jego w dniu 10 maja 1886 roku do Torunia urywają się zapiski w kartotece na okres pawie lO-letni. Dopiero dnia 12 marca 1896 r. zameldowany jest Marcin Kasprzak w Poznaniu na stały pobyt z adnotacją urzędnika "wrócił z więzienia w Poznaniu".

W tym czasie sprowadza Marcin Kasprzak swoją żonę elenę Żółtowską, która przybywa do niego z Krakowa. Melduje się ona w Poznaniu dnia 9 kwietnia 1896 roku. Przenosi się potem z żoną do własnego mieszkania przy ul. Zielonej 5. Z notatki umieszczonej na marginesie kartoteki dowiadujemy się, że ślub ich odbył się w Londynie dnia 5 pażdziernika 1892 roku. Z innego źródła wiemy, że Marcin Kasprzak, z..agrożony aresztowaniem na ziemiach polskich, wyjechał pod koniec roku 1890 do Londynu, gdzie pracował w drukarni "Przedświtu" jako zecer. Na krótki czas wyjeżdża do Drezna (dnia 7. 11. 1897), następnir.> do Kluczborka w r. 1899, oraz w maju 1901 r. na 3 tygodnie do Bytomia. W czasie swych pobytów w Poznaniu mieszka przy ul.

Strzeleckiej 3, ul. W. Garbary 3 (od 1. 5. 1899), ul. Staszica 7 (od 13.11. 1900) i przy ul. Wodnej 24 od 4.7.1901 do 1. 10. 1903.

Ostatnia zapiska odnosząca się do Marcina Kasprzaka pochodzi z r. 1903. Zapisano .wówczas (1. 10.) jego wyjazd "za paszportem do Rosji", Żona jego również opuszcza Poznań, aby wrócić dopiero w 1913 roku.

Syn Marcina Kasprzalw i Heleny z d. Zółtowska, Jarosław, urodzony dnia 4 sierpnia 1891 w Warszawie, drukarz, mieszkał również w Poznaniu, i to od 1899 do 1904 i od 1910 do 1913 roku. Jako drukarz przybył do Poznania z Krakowa dnia 13. 10. 1910 r.

i zamieszkał przy ul. Grobla 5. Po 15-tomiesięcznym pobycie (20. 1. 1912) opuszcza Poznań, aby wrócić w styczniu 1913 ze Lwowa. Na stałe porzuca miasto dnia 20 grudnia 1913, udając się do Krakowa. Natomiast Helena Kasprzakowa, urodzona 2 marca 1876 roku w pow. Grójec, po utracie męża bawi jeszcze przez pewien czas w Poznaniu, i to od r. 1913 do 1915. Mieszka wówczas przy ul. Spokojnej 21. Dnia 1. 4. 1915 wymeldowała się do Jaworowa, pow. kll.rtotekę z nazwiskiem Kasprzak Marcin, aby w lutym 1929 zapisać datę śmierci Heleny Kasprzakowej (t 8. 2. 1929), wdowy po straconym na stokach cytadeli warszawskiej Marcinie Kasprzaku.

WITOLD HENSEL

NA MARGINESIE WYKOPALISK W POZANIU

'w moim al1chiwum za'chowały się przy;padkowo d,wa l,is'ty pr:zedwojenne odnoszące się do wykopalisk w Poznaniu. Napisane one zo-stały przez. wielkiego entuzjastę badań archeologicznych w Wielkopolce, mego powinowatego L. Fonnanowicza z Gniezna, zamęczonego przez hitlerowców w obozie konc,entracyjnym w Dachau 1 ). Wobec tego, że listy t.e ma ją pewien walor w .związku z prowadzonymi w Poznaniu badaniami wykopaliskowymi, cytuję tu 'z nich -odnośne wyjątki.

W liście z dnia 5. II. 1939 roku czytamy między innymi: "Nie godzę się na Twojq uwagę, jako by "Summum" ozn:a'Ctzalo najwyższy punkt Ostrowia Tumskiego (Ecclesia S. Mariae in Summo). Zdaje mi się, że o tym Summum pisał gdzieś śp. ks. pro'. Likowski, -ale w tej chwili tych jego wywodów w pamięci odzyskać nie mogę.

W każdym razie Summum oznacza terytorium podlegające jurysdykcji Kapituly katedralnej. W naszych aktach gnieźnieńskich nie brak na to dowodu. Przytaczam dla przykladu: l} 1548. 17. 5. aktd oficjałatu gnieźn. zanotowaly kontrakt scholastyka gnieźn. Szymona Chabielskiego z łaziebnikiem Idzim na łaźnię "in summo"; 2} 1557. 27. II. tamże, Kolegium wik,ariuszów katedralnych wydzieriawia Stanislawowi Strzalkowskiemu wyspę zwaną Rymariowska in summo gnesnensi; 3} 1551. 1. VI. tamże iT{stytucja Grzegorza z Pakości na 'prepozyfa szpitala św. Anny in summo; 4} 1466. 1. l. tamże, w.zmianka o Janit! z Kcyni plebanie kościólka WW. Świętych in summo gnesnensi. - Wszystkie wspomniane obiekty leżaly poza najwyższym wzniesieniem w Gnieźnie, gdzie stoi katedra i kolegiata św. Jerzego. l tak łaźnia znajdowala się nad Jelonkiem na zachód od prepozytury; insula Rymanowska między górą św. Jerzego (jak dziś mówiq Lecht1) a ko

1) Por. tu wspomnienie pośmiertne w Kwartalnik.u Historycznym, t. LIII, -str. 497--499.

podnóża, mniej więcej tam, gdzie stoi dom Frankenbergów. To wystarczy na dowód, że w tym "summum" nie mieści się pojęcie topograficzne. Jeszcze jedna uWaga. "Plecionkę", na której podkladzie WZnoszono jakieś budowle, zwano rusztem. Na takim ruszcie przybudowano w polowie XV wieku kaplice do poludniowej nawy katedry, dziś już nieistniejące. Miejsce ich zajmuje dzisiaj kaplica Łubieńskich. " W liście z dni.a 24. II. 1939 roku podaje, co następuje: "Jeszcze wracam do "Summum". Znalazlem uwagę śp. ks. Likowskiego o tym "Summum" w jego pracy "Miasto Ksiqżęce Sródka" Poznań 1929, str. 28-29. Przepisuję doslownie: Wyspa tumska mogla dawniej nosić tylko nazwę grodu, t;zym byla w rzeczywistości aż do polowy XIII wieku. A gdy później po zniknięciu zamku przeważna część terenu dawniejszego grodu stala się wlasnością katedry, natenczas pojawia się w XIV wieku nazwa Summum posnaniense, co po polsku najlepiej, zdaje się, można oddać jako "poznańska dzielnica katedralna". Ulica bowiem Wielka w Poznaniu nazywala się w XIV wieku platea Summi, co wSPólczesne księgi miejskie oddajq po niemiecku: "Thumgasse". Przetłumaczenie tego "Summum" na język polski sprawialo widać ks. Likowskiemu też pewne trudności. Wolę w każdym razie jego określenie aniżeli moje, które w ostatnim moim liście na prędce skonstruowalem, nazywając nasze "Summum gnesnense" terenem podlegającym jurysdykcji Kapituly, co niniejszym przekreślam." Prz.ytoczone wyiżej zdania L. F ormanO'wicza mogą zwrócić PO'nownie uwagę naszych historyków na zag3.dnienie wyjaśnienia określenia "in Summo". Od siebie mO'gę tu dodać, że dotychczasO'we badania wskazują, iż hren OstrO'wu Tumskiego pO'dnO'si'ł 1 ) SIę w okO'licach kościoła N. M. Panny. Być więc może, 'że nastąpiła zmiana. funkcji oznaczenia "in Summo" w O'kresie, gdy zapomniano o jegO' pierwO'tnej ideO'logii.

1) Por. uwagi Hensla: Kronika miasta Poznania, r. XVI, str. 492 oraz Przegląd Zachodni, r. III, str. 124.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym miasta Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1949 R.22 Nr1 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry