LEGENDA KOŚCIOI.A P. MARJI N.\ WYSPIE TUMSKIEJ 128

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.07.31 R.4 Nr7/8

Czas czytania: ok. 36 min.

Litewny, że sami na siebie się rzucali; ale słysząc, że jednem i wspĆJhwm hasłpm ::;iQ nawolują, wzajem się p o z n a l i; owego zaś chorążego na Liałym koniu nie było. Masław po tej prze. granej rhyłkiem wojsko swe opucil i uciekł do Prusaków; a ci, rhodaż go za księcia swego uważali, przecież za taką ich klęskę powiesili gu na wysokiej gałęzi. Kazimierz zaś, król-mnich, na miejscu tego zwycięstwa miasto zbudował, które z powodu poznania się wojska Ilazwał f' o z n a n i e m" Z). I .

* * * Legenda o Ka,zimierzll - to późna i fantast.yczna nadbudowa histnrycznego Kazimierza. \Viemy, że musiał un rzeczywiście, z pomocą ruską, toczyć ciężkie walki z Mazowszem, ktÓre unifikacji się opierało. Wipmy o bitwie zwycięskiej, w której Masław :-;am zginął. Wiadomo, żp odbyła się ona na miejscu długo pamiętnem, ho w xn w. jeszcze "wskazywalH' hywa miejsc'e walki i przepaścisty Lrzeg rzpki" 3). Z późniejszych kronik właśnie kronika polska wnosi tu l1Iunwnt nowy w postaci calf'j powyżej przytoczonej powieści. Wedlug' niej, bitwa odbyła się niedalcko jakiegoś grodu (),;trowa. Ma to być ta, sama miejscowość, o której tpnżp rękopis kroniki polkiej wi5pumina przy pielgrzymce Ot.tona III, "in castro Ostrow, pl'OpP ubi Ilunc est Puzenania", i skąd do Unipzna było ..VI llIilial'i:t". Ost.a,t.ecznie miejsce bitwy zillent.yfikowano lUl,Wf't z samym Poznaniem, dołączając do opowieści nippotrzehllą i duść kulawą aneg<lotkQ etymologiczną, że właśnie na miejscH "poznania" się rozjuszonych rycel1'zy zbudowano "Poznali".

.Jakie jest o tem zdanie nauki dzi!';i€jszej? Opierając się na Gallu, niektórzy szukają miejsca tej bitwy w l'obiedziskach 4).

Ostrowem za..4 byłby Ost.rów na pobliskim jcziorze Lednickiem.

Rt. KętrzYllski jednak, który źródłowo zLauał i przedstawił dzieje Odnowicirela, opowiada się za tem, że bitwa z Masławem była daleko na :lazowszu, może gdzieś nad Bugiem, gdzie też jest.

2) T. Wojeiechows'ki (O Kazmiel'zu Mnichu, cfr. 11) nazywa opis wojny z Masławem "jedynym fragmentem powieści, na którym znać wyra,źną cechę flO/cho(17enia poetycznego'". ') Gall. I. 20.

) Sokołowski. Ruiny na Ostrowie jeziora Lednicy, (Pam. Ak. Um. hisLfil 01., lU Krak. 1876, str. 143-144). Wojried1Owki, () Kaźmierzu l\fnidm. str. 12. Krotoski, Uall, 'scholastyk poznailski i jego kronika (Osobne odbicie z kwm'talnika hi.stor., t. XIII), Lwów lR99, 1\tr. 7.

KRONIKA MI'\STA POZNANIA.

miejscowość Ostrów. vV hm sposób tłomaczy on pÓźniejszą o Ostrowip wiplkopolskim tradycję. 130 nazwa ta mogła oczywif;cie sprzyj8ć tworzeniu się tradycji o- tej bitwie koło różnych innych Ostrowów 5). Nam jednak nie o to chodzi, gdzie bitwa t.a historycznie się - IIllhyła, tylko o wyrozumienie, gdzie autor krcniki polskiej i jego czytplnicy wyobrażali sobie ów gród i miejsce cudu. Ostateczną fazę bitwy, to jasne, umieszcza on na miejscu późniejszego Pozuania, . poługująe "ię przytem lIIału Ilowcipuą etymologją tej nazwy. .'\le nie jest jasm', czy ów Ostrów od Poznania miał byc dalej lub zupełnie blisko. I na ten temat różne wypowiadano z(lania. Dawno już zWrl)(ono na to uwagę, że chodziło autorowi o miejsc p bliskie POZllaniowi i skutkiem tc'go identyfikowano je z t .zw. Ostrówkipm B). Sukołowski jednak pragnie dowiec, że nit--'tylkl' źrÓdła dawniejl3ze, z ktÓrych kronika polska czerpała, mYHlały o Ostrowip lednickim, ale że i kronika pulska w określpniu miejscowości nie jest zupełnie jasna 7). Trafniej ujął to W ojciechuw:ski, który przypuszcza coprawda, że w "piprwotnej opowi'eści" mysIano o Ostrowie Lednickim, ale z urngiej strony przyznaje, że sam autor kroniki już niewątpliwie miał na myśli Ostró,,, na \Vurcie pou P0znalliem1;). l'onipważ tekst.u pierwotniejszego od kroniki polskiej nie mamy, nie wiemy też, jaki Ostrów tam był wspomniany. To jednak wiuzimy wyraźnie: autor legendy w tej postaci, jaką ma una w kwniM polskiej, niewąt.pliwie miał na myśli o s t.r ó w t u m s k i i k s i ą ż ę c y w P o z n a n i u. Droga z ..Ostrowa" do Gnipzna wynosiła według niego sześć mil, co oupowiada mniej więcej odległoś(i Puznań-Oniezno. Bitwa zaś z Maslawem miała mieć miejsce widocznie zupełnie blisko tego grodu, na gruncie późniejszego Poznania. Kazimierz w swenl (lusznem utrapieniu lllodli siQ do P. l\'farji i do świętych Piotra Pawła, a to są wła::mip święci, czczeni specjalnie na ostrowiu

0) Sto K"trzYllliki, Kazimierz Oclnowiciel, (Razpr. Ak. Um., hi-st.-fa., XXXVIIl.), tr. 335-336. .

") 1\1 P III, 439, 447, 617, 622.

7) ::;okaławski, Ruiny na OSIrowie jeziara Ledniey, str. 136.

8) O Kazimi{H'zu l\fniehu, str. 7: .,nie można w:)tpić, że autor tej k,raulki mUlI tu na my:,';li ()trów na \Varde pod Poznaniem, gdzie dotyohe'zas stai kościół katedralny, a g'cl,zie dmVlliej był gród królcwki... Mniemam jedllaik, Le w pierwotnej pawieści D Kazimier7Ju Mniehu nazWa .oznaczała Ostrów Lednic ki".

tumskim. Tam była katedra pod wezwaniem św. Piotra i Pawła i tam hył, istniejący już w w. XIII, alc dużo dawnii'jszy kocilJłck P. Marji. Jedncm słowem, mówiąc o "caS1rum Otrow", autor miał na myli dawny gród pozmuiski, położony na wyspie wróll Warty 9).

Tak samo pojęła tu kronika książąt polskich ]0).

Tak samo wreszcie nieznany autor wielkopolski, piszący za czasÓw biskupa Lubr:uiskiego (14\)7- 1520), opisując t.ę legPIHli! za kroniką książąt polskich, podał dukładnie, żp to był "kuściół, który Dobrówka, niegdyś księżna polska, w grodzie Ostrowiu ku czci P. Marji założyła; gród trn zaś stał blisko tam, guz il' dzi jest kociół katedralny św. Piotra i Pawła, poza miastr'lll Pozna niem"; dodał zaraz opis Puznania i Ilziclnicy tumskiej za jego czasów 11). \Vidzimy zalmll, że Legenda ntrzymywała się dług'o, i to w łączności z Poznanielll. Gdzie szukać mtleży pochollzl'nia tej całej legendy':' Wszak nietylko autor kroniki polskiej omuł opowie?;ć dokoła p'usta(i Kazimierza t)dnowiciela. W samem opowiadaniu u decyclujlC'cj bitwie z l\fasławem, przckazanem przez Balla-Anonima, jest już jakoby zarudek leg'endal'llY: Kazimierz tak zllnullit:talp ścigał wrogów, że byłLy zginął, gdyby nie pomoc prostego wujaka, ktÓ["elml też potem książę "miasto nadał" i rycerzem go uczynił.

Alf' ten wątp.k nie został już później rozwinięty.

Jeżeli poddamy analizie późniejszą opowieść poznaliską, aLy wyłuskać z niPj te motywy, które mogły nahilniej wpłynąć na jej puwstanie, tu szcz-ególnie dwa o znaczeniu lkalnem nam się nasuną. PO}lipnvsze: Modlit.wa Kazimif'rza w kociółlUl P. Iarji. Zdaje się, że tu musiał bTe jakiś związek tra,lycyjny między Kazimicrzem a poznaiH;k! kaplicą zamkową. Pudrugie: Hzeż pogan pod Poznaniem. Rzeź taka była pod Poznmiem w r. 1143 w toku hitwy Władysława II z hraemi, kipdj' doszło do rzezi wśród po

9) 1'01'. ciekawy <utykul k£. dr. H. Likow"kiep:o, Poznań za. czaów Bol'esła,wa. Chrobrego lw !I()O rocznicę koronacji Holp,slawa Chrobrego, Poznali l!J25, str. 49-57), gdzie opisany jeM dawny gród na dzisiejszej wy!\pie mInHkiej; autor są<lzi, ż(' stmożytny ko.ściÓI P. .Marj:i był właśni(' pierwotn:! k a p l i c ą z a.m k o w ą. nb. takż(' .11'. M. (hllmowki, Ruiny lpdnil'kip. lw 900 mczrucę koronacji Bole!\ław<1 Chrobregu, Poznań HJ), na str. 82: ..Nie chcę rozstrzygać tu kwestji, czy O:it,.rów wymieniany w kronice śląskiej nie jest przypadkiem O!\trmvem tumskim w PozIJaniu, a nie na Ledniey". 10) M P III, 439.

11) "Kronika śląska skrócona" CM P III, 7.21).

KRONIKA J\;[[ASTA POZNANBgallskich jego sprzymierzel1ców (Płowców), którzy krwią swą zabarwili wody Warty i Cybiny 12).. Dodając do powyższych jako punkt trżeci, przechowaną może opowieść, o zwyciestwie nad poganami pod jakimś Ostrowem, można zrozumieć, że kombinacja tych tradycyj stworzyła znany nam fragment lpgendy o Kazimierzu. * * *

KtO' był ów nipbim1ski }Jomocnik' Legf'nua nic o tem nie mówi. Nieraz j'ednak legendy i wizje tego rodzaju nie podają nnIon objawiającyeh się świętych - pozostawiając odgadnięcie ich domyślności widza lub czytelnika. Kazimierz w modłach swych polecał się puprzpdnio Bogu, l\Tarji Pannie, Piotrowi i Pa. włowi, - tym więc ze <;więtych, którzy szczególnio byli czczeni w obrębie grodu, gdzie obok wielkiego kocioła katedralnego św. Piotra i Pawła stał nmiejszy kOf;Ciół P. lVIarji. Ale zjawisko nie wskazuje na żadnego z tych świętych. VV bitwach wieków XII i XIII nieraz, zdaniom współczesnych, różni święci Polakum dupomagali. Tak już w r. 10n7 w jcdnym z pogranicznych grodów wielkopolskich zjawił się nocą ryc'e.rz na hiałym koniu z mieczem dobytym, który przl'rażonych Pomorzan gnał- i zrzucał z wałów. Był to Sam Rwięty UlQczennik Wo je i e c h 13). W roku 1100 w bitwie pod Nakłem wzywali l'ular.y pomocy HW. Wa w r z y 11 c a, patrona dnia: tlżyczył im też zwycięstwa, nie pokazawszy siQ jednak osohi{;cie 14). Zato VI' innej wyprawie pod Nakło, gdy w()jko w Kruszwicy sil,: gromadziłu, na ::5zczyeic czy wieżyez('p (pinnaculum) kOHeiółka św. 'VV i t. a ukazał się cudowlll'j postaci i cudncgo stroju młudzieniec w nadziemskim hlasku, tak, iż promienie nietylko gróU, ale i podgrodzia rozjaśniły. tamtąd sil,: spuściwszy, ze złotą włócznią szcdł przed szykami, a doszedłszy pod Nakło, cisnął w miasto swój grot złoty i zniknął 15). Niewątpliwie był to sam św. W i t 16) Świeżo

12) Win\'cnty, 111 P [l, :lli7, 'kron. wi<,lkop., M l' II, :i22: , :-;ie ut duo rivi C1,ibiu1t et Glowna, juxta. quo!'; eeHtamen helli gerel':ttur, C,l uore ocdorum immrlati, Wartham flllvium ripi8 aHius replevisse perhibentur". t3) Gall II, :1. U) (;all III, 1.

15) Wincenty III, 14. Kron. wielko,p. c. 2-t. Wincenty rJOł:!c,zył tu niewątpliwie (Lwie odrębne t,radycje, jedną o śW. Wawrzyńcu, w r. 1109, a drugą., wyraźnie odmienn:!, odnOó;zącą się moi e do wyprawy w r. 1113. 16) Św. Wit według hagjografji był młorlzieńccm szlachetnego rodu.

w walkach z Ja(\wingami, w r. 1282, Lpszek Cz<trny, goniąc naj'ezdników, we śnie wczwany przez a r C b a n i o ł a lVI i c h a ł a rozgromil ich za Narwi:j, i odebrał im cały łup z Lublina porwany, ani czlowieka nie straciwszy 17). O Rolpsla wip \Vie1kim Z<lH krążyła w w. XIII i XIV lpgenda, że ów sławny szczerbiec został mu przez a n i o ł a z nipbios tlany, by nim wszystkich wrogów swych zwyciężał i Żp na wezwanie tegoż :miola na Rtl się wyprawił, gdzie uderzył mieczem w złotą hramę U'). Te wypadki niehiallskiej w bitwach pomocy nie rozjaśniają nalll jcdnak postaci owego cudownego bialp,go ryc'erza z powieśli o Królu-Mnichu. \Vojcipclltlwski przypuszczał, że to św. Wojciech, gdyż wierzył ,y jcunolitą koncepcję literacką owego romansu o Kazimierzu, rozpoczynającą si od zjazdu gnieźnieńskiego u grohll św. Wojciecha, a zakończoną opicką cudowną tegoż patrona nad dynastją i królestwem Bol('sława. :Ma to nieco za sobą, nawet. gdy wątpimy i o istnicniu tak jednolitego pocmatu. Za, więtym W.ojcicchelll mÓgłby l'rzellławia{ jeszcze wzgląd inny. a miejscu bitwy wygr:lllPj z pOlllOCą białego propurnika miało przecież st.aną(\ miasto Pozn:nL Na lewym brzegu \Vart.y w pierwszej połowiC' w. XIII były trzy koeioły: św. Gothard. św. :Marcin i św. Wojciech, ten ostatni patronatu książęcegu. lVloże więc fantazja owej Irgendy o tl' także mury kOHcielne się oplatała? W tpkcie jednak nic pOI101mego niepla tV).

Nirc rozst.rzygniemy więc wątpliwości co do owego bojownika z niphios; lIIoże n:Ijwła.Hl'iwicj 1)('llzie przYPuHei, że widzianJ w niill zesłanego Polakom -na pomuc a n i o ł :1. * * * Kiedyż puwstała ta wil'lk0l'0lska, :'l potem lkile puznałlska

Pnr. rniujafHn, w IwdpO](;;ie ..I't'l'ieupae Evang'Cliea\''', z w. XI czy X II, Hary f:owaną praMIHpmlohnie w ],Iasztorze lubińskim, g'dzie przcd<:'tawiIH1Y jeRt. w. W j t ja, k o p i ę k n:v m ł o r1 z i e n i e e z a LI re olą i p a I mą w r II k u, któremu nmiell klę('zący ofiaruj.. k"i,!żkQ. (I<'. Kop!'ra, sredniv\\,ie(,'1.lIc malarKt.wo w 1'01",('1'. K "nkÓw tfl:25, Ktl'. 18)... Bz\'zPg'óły o k(}l'iółku \\. Wita w grodził' kruR7.wipkim T. WojcilJl',howki, O J'OoC'zniluteli polkie'n X-XV w. JPam. Ak. Um. filol. IV. IPSO, Rtr. 20!)) i E. Callier, Krllzwiea, lnmH. iR!J5. H) Roer.nik Tl'a"ki (NI I' II, 848).

18) Kronika wiplkop. 11 (M P 11. 4iJ 484).

I") Zrfsztą na prawym hrzeg'u Warty, już w drugiej połowie w XII był kościół ś w. M i e li a ł a. należąey do Joannitów; a to, również patron bojowy i wódz zastępów nipbieskkh.

KRONIK\ MJ:\RTA POZNANIA.

,versja o)Juwi,ci I) Kazimierzu? Powstanie kroniki polskiej przy. pada na czas około roku 1300. Ale dupiero l'()źnicj, w jednym z jej nkopisów, dopisano tę lpgendlt. Stało siQ to jednak przed 1381; na tp howiem czasy przypada powstanie kroniki książąt polskich, która już korzystała z r£:koplsu z wen"ją poznaiu;ką. lVIiędzy temi latami więc spisano tę poznmiską opowieść o KazilllierzuMnichu.

Zdaje l'ię jednak, że samo powstanif' jej przypada na czas) jeszcze wcześnipjsze. Powieść o Kazimierzn-!lniehu ualp,ży clI) tych wątków histo.rycznych, które tworzyłv się w w. XIII. Wyo braźnia tego wieku z zamiłowaniem wgłęhiala się w tradycję hi. storyczną wielkiej Polski w. XI i opracowywała ją w myl swych dążPli i pog\ądów. przedewszystkiem nadając im silnp zabanvienip koiiciplne. Szczcgólnię dwie' pOi'itaei historyczne wicku XI uleg'ły w tym okresie takipj stylizacji: Bolesław mialy i Kazimierz Oduowil'.1I'L 20). I'if:nvszy specjalnie nale'ży do Krakowa, drugiego legemla - wLrew prawdzie -- bardziej z Wielkopolską związała; jeden za zabicie biskupa okryty hallhą i przekletistwPH1, Ilrugi wyiflealizlJwany i w szatę Z:l konną przybrany. Poza dążnościami kościelnemi, na ukształtowanie tyeh wątk{nv wpłynęło także coraz żywe poezueie p a iJ s t w o w o - n a r u ci o w c. Wszak ohracają siQ une wszystkie koło sławy i npadlw. koło hudowy i oc1hudowy królestwa polskiego, a więc tcmatu intpl"esującpgo cały wiek XIII i p\Jczipk XIV. Powieść o Kazimierzu Mnichu jest. typowym ntworcm tego ducha: ho jei'it to najwicloczniej p o w i e ś ć o o db II d o w i C k ról e s t 'V a p u l s k i e g o pod opicką stolicy itpo:-,tolskiej. W t'cn spol:ił->b w leg-cm1Q tą wiek XlI:l wkładał 8Wą własną tęsknotę za jPdnoRcią pmi8twową. Epiz()cł pozuailski potltgHjc jeszcz'c ten nm;trój, przynosząc nader efektowne załamanic akcji, najl'imw walkę wewnętrzną króla-mnicha, potem wezwanip z niebios i cudowne zwyciltstwo. Nad krlJlp,stwPln polskimi! eZllwa zatem opieka nicbios szczególna, a skromny kOHciółek P. I1larji or:lZ pola nad Wartą stają sif1 widuwnią opieki tcj i triumfu pobożnpg'o króla i odnowiciela Polski.

Dawny gród poznaluiki był niewątpliwie' tIlIeJscem puua,tnem :10 takich rozważali. Kilka było w kraju ośrodków kultury i tra

20) Teodor Ty-c, Typmvoć i kOllwellejonalizm w przedsh\wianiu historji poh;kiej XI wieku (,.Kurje-r Poznański" 191;), nr. 2913-2(8).

dycji państwowo-kościelnej. Taldem było sędziwe Gniezno metropolitalne ze szczątkami wielkiego męczennika i nieprzehrzmiałą chwałą "uczty cesarza". Takiem był u przedewszytkiełll wzgórze wawelski'e z katedrą, kultem św. tanisława i skarhcem kacletralnym. w ktÓrym. -- jako skarb zaklęty, - kurona, miecz i włÓcznia, Rtrzeżone lIrzez sllloka niezgudy, czekały na swegu wybawcę i Lohatera 21). Takim wreszcie był ostrów ksiąięcy i tUIIlski w Poznaniu. Tam w kat0drze Rpali :,;l1pm wip,czystym twórcy tej wielkiPj niegdyś potęgi paristwowej, ojcowie państwa i k(ściola pulskiego, Mieszko] i Boleslaw \Vielki. Potem spoczywali tu liczni hiążęta z roclll piast.owskipgo, ktÓry z tego !10h,żn0go pnil tak szeroko się rozwinął. '1'11 też w r. 129G złożono skrwawiulI!, szczątki pierwszego króla odnowioneg0 królestwa polskiego, zamordowanego przez zawiść ohcych - i swoich. Katedra sama w sobie nakłaniała do snucia wizyj o przeszłości i o sławie, o po. tędze i przyszłuści. Dzielnica tumska, koło której zlokalizowano dzi;cje Kazimierza, IlIylom takim i pragnieniom obcą być nie musiała. Nie chcemy tu poruszać kwestji, czy autor!)w legenely nie należy szukać wśród Dominikanów, którzy tak ożywcze prądy wnieśli w życie duchowe Polski, a którzy czas jakiś przy tym właśnic kościGłlm P. l\Iarji pl zebywali 2 2 ). Ale i '.śród duchowiellstwa świcckiego, biskupów i kapituły, dość żywe było zaintel'esowanie ella zagadnień przeszłości i potęgi narodu. Tutaj w w. XIII spisywano roczniki, głównie staraniem kustosza Godzisława Ha;;zka. pełne cennych infol'lllacyj i sympatycznego ducha. Później.

na przełomie w. XIII-XIV inne znów zapisywano not.atki historyczne jako tamtych ciąg dalszy. Wszędzie tam widać żywe zainteresuwanie dla spmw Pulski i wyrażną niechęć do Niemców. Inny z kanoników poznailskich, Mikołaj, około poło,,,y w. XIII sporządził bardzo ważną i wartościową kopję kroniki KadłuLka, może nawet z samego autografu 23), Na jednej z kopij tego "Mikołajowego rękopis II inna znów ręka z początku w. XIV, prawdopodobnie także przy kapitule poznaliskiej, podawała szereg uwag marginesowych, dowodzących również żywego zrozumienia

21) O. Balzer, Królestwo polskie 1295-1370, Lwów 1919, t. I, rozdz. 3 "Kraków vśrodkicm idei państwowej w dzielnieowej PO'see XIII stuleeia".

22) Ks. or. H. Likowsł-.i, Miasto książ,:re Śródka" Poznań 1922, str.

10--11.

23) Ho.fman-DadejOlwa, f.:t.udja nad rękopisami 'kroniki mistrza 'Wineentego (Arch. Tow. Nauk. we Lwowie, dział II, t, II, Ziesz. 4) Lwów 1924.

KRONIKA MIASTA POZR\NL\.

dla idei jedności pallstwowej, a pełnych niechęci do teutolu;kich przybyszów 2-ł). Z życia i mYf;li hiskupa poznall:>kipg,) Bognfała II zachowany nam jest równipż szczegół inł.en'sujący. W roku 124\1 'v nocy po w. Janie Chrzcicielu ohaczyl biskup w widzpniu jakiegoś duchownego, który rzekł um: ,,\V ciągu dwudziestnpięciu lat cała Pulska bęuzie SkollCzona", - a gdy biHkup pilnie.dopyty. wał się, czy li w dobrem, czv też złem znaczeniu będzie skuńczonl" ów gość tfL,jpnmiczy nip tlał Ollpowiedzi, dodał t.ylko, "że i papież bltdzie SkOllczony" - co zatcm biskup na dobre sobie tłumaczył. Zhudziwszy <;ię ze snu, opowiedzial Zal'.lZ uziwne to widzmie swym kapelanom 25). Było to w ukresie wielkiej walki papieża z cesarzem, a zarazem nawiązania ścisłej łączłlosci między PolHką a papiestwem; te widać troski i zahiegi odbiły się w nocnej wizji bi'3kuna. W{;rbd kleru poznmlsl,if'go był v niewątpliwie jednostki żywo odczuwające nurtującą społecz('Jlstwu idm! odhuduwy pallstwa pulskiego. Prądy te odbily się też w pięknej powieści o Kazimierzu Mnichu, ktÓra idealizuje opiekę Boską, czuwająeą naj "regnum Poloniae".

FraglllPnł. opowipści o Kr{)ln-lVfnichu, lokalizujący ją w gl'Ollzie puznallskim, zasluguje na pamięć i utrwal'eni(', j:Lko świadectwo idei paJlstwowej wieku XIII. Tradycja ta winna hyć upamiętniQna dłutem lub farbą tam na eeglauym murze kości {)łka Panny Marji. Niechby przypominała pokoleniom młodym ową legen(Jamą noc zwątpienia i pokrz,epicnia, przeżytą w kościółku zamkowym przez wodza narouu, podobną do nocy dumali i rozpaczy, przt\cierpianych przez pokolenia całe przywódców w epoce niewoli. - po których przpcież nastal poranek złoty i zwycięski. Dr. T e o d o r T y c.

2<) Oob. wyr1anir KalBubka prz. Al. Przeźtlzipckiego OTRZ Hofman-nadejuwa, str. 392' i 3iłJ. "6) M P III, 15-16,

WALKA O JĘZYK POLSKI W POZNANIU I WIELKOPOLSCE PRZED POWSTANIEM LJST'OPADOWEM *).

l. Traktaty podziało Wf' z r. 1772, 1793 i 1795 nie, zawierają żadnych post.anowiell, któreby Polakom, przechouzącYlll pod obce panowanie, gwarantowały żacllOwani'e języka i naroduwuści. 'f J też w zaborze pruskim od razu wprowadzono język niemiecki do auministracji pmistwowej. Nikomu z Polaków nie przyszło wtedy Ila myl uOIllagać się jakichkolwiek uprawllieil w tej dziedzinie dla języka polHkiego. Wszyscy pusłusznie zwracali się do władz rząuowych w języku niemieckim. DJpiero w r. 1815. w traktatach wiedcliskich, zawartych pomiędzy Hosją, Prusami i Austrją, wywalczyli sobie Polacy klauzule, zapewniające im zachowanie narodowoci polskiej i jęzka pulskiego. Skąd' to należyte docenianie znaczf'nia nal'adowo{;ci i j<:zyka w 1'. 1815, niedoceni:mych całkieJIl widocznie jeszcze kilkanaście lat przedtpIIl, w pierwszych lat<teh wieku XIX? Z uderzającej tej zmiany zdawano Hubie sprawę już sto przeszło lat teIllU. Duwodzi teg'/I pismo, l'oJchodzące z kancłlarji księcia namif'stnik3 Radziwiłła, z ruku lb17 1). Przed r. lt({)f" czytamy tamże, nie zważano wcale na potrzeby językowe mieszkallCów. "J'etzt 8tehen die achen anders". ,,prawieuliw()Hć wieczysta przekunała twórców ubClcllego systelllu pa.listw europejskich, że i narouy mają Iwwne prawa oraz że mtleży respektowai' ich zwyczaje i język, guy polityka nakaże je pouzielić". Nie ulega kwestji, Że 11ostanowi(llia z r. 1!j15 nie byłyby wogóle doszły du skutku, gdyby twórcy ich nie czuli na sobie potężnej presji moralnej. Nacisk t,cn mógł wychodzić jedynie od świadomcj WDli i dążności w tym kierunku narodu, polskiego. fMzież początek i źródła tegu prądu? Po dnvilowpm oszołumit'lliu i odl'ltwielliu narauu po trzecim rozbiorze, patrjoci zaczęli się zastanawiać nad powodami u,paoku pmistwa i nad środkami ku jego odbudowie. Generałowie twierdzili, że zgubił nas brak siły zbrojnej, że tylko orężem Polska może się wybić na niepouległość. Ekonomiści, jak Wawrzyniec Su

*) Rozdział z niedrukDwallej pracy o WielkDpolsce w dobie powst:mia Iist:ol)adowego. 1) An:,hiwuffi Państwowe Pozn. "Namiestnik IV 1",

KRONllCA .MIAt\TA pnZNAN[A.

rowierki, wyszukiwali przyczyny gopodarcze naszego upaulm i wskazywali sposoby podŹ"\vignięcia się ekunomicznego, wiodącegu niechybnie, ich zdaniem, du oulJllllowania pailstwa. CÓL jeunak robić, aby imię polskie całkiem nie zaginęłu, a naród pobki nie obrócił się w obcy, zanim pMlstwo zostanie odbuduwane! Odpowieuź na tu pytanie dał w r. lHOa uczuny Wielkopolanin, gramatyk ks. Unufry KOI)Czyilski. W mowie ,,0 uuchu języka polskiego", wygłoszonej na posiedzeniu warszawskiegu Tawarzystwa Przyjaciół Nauk, powiedział Kf\pczYliski, że nie da aginąć narodowi r0zrastanie się coraz potężnipjsze literatury i ndo skolIalanip, języka. \V tym samym duchu przemawiał w przed; 1Il0wie uo swej Gramatyki, wydanej jnż po jego śmierci, w ruku lB17. "Dwa sław1ll' przykłady lhpków i Itzymiau uip dadzą 1llm rozpaczać o nie'śTl1il-'rteIllo:I:i tiaszl'g'o imieuia. \V ymazaue są z geograficznej karty uwa te' uajsławniejsze. narody, a imię ich \V purządku historji politycznej i moral1H'j błyszczy przed wszyst kiemi. Cóż illl tt;O sławt;O ljedllałut Język.' .Jt;Ozyk p"łl'n umiejętności, pełen wdzięku, pełen mocy, malujący najbliżej i najj;tlli(j najskrytsze rozumu i serca ludzkiego tajniki". Zadanipm jego Gramatyki było właśnie wykazanie, że język nasz zhliża się bardzo do tych dwóch klasycznyeh wzurów, Żp więc może nam zapewnić nieśmierteność naszpgo imienia pomimo wymazania P)lski z mapy Europy. Skarby za;; roznmu i serca, złożune w utworach, w języku polkim pisanych, miały nall! zapewuić tę uil>smiertelność nawet na wypadek, g'dyhy narÓ(l nasz, jak gn'C' ki i rzymski, przest.ał zupełnie istnieć. \'\Tywody Kopczyilskiego p'odziałały tak, jak skierowanie' silnych reflekturów na drugę ciemną, wiodącą w niezn:luą i lliepewną przyszłość. Naród utrzymał na dręczące go pytani£' oupowip,dź. mianowicie. że jęz)' k jest niewzrllszoną i t.rwałą puusta wą bytu narodowego, Naukę tę zaczt;Oto niebawem wygłaszać z katedr uniwersyteckich. '" Warszawie uczył Kazimierz Brodziliski, że język jest "jedyną deską ratunku. ustatllią g,viazuą nauzi:i, p0ustawą bytn i wałelll ochronnym przeciw WSZfJlkilll wrogim zakusom", że "kt.óry naród do tego doszeul, iż w języku swoim nie'tylko pamięć wieków, ale wszelkie pomysły zamknąl\ może, ten się czuje narodem, ten o swÓj jt;Ozyk, rllwnież jak o ziemię ujc{.w, walczyć będzie" 2). W Wilnie' nikt tak dubitnie nie puukreślał

") Cezary Pęcherski "I3rodziński a Herder", Kraków 1916, str. 38.

znaczenia języka ella narodu, nikt tak wyt.rwale nie, walczył :.) jfJgo (',ZYRtOś(, jak WipLkopolanin Jan Śniadecki. On to w ocenif' języka pwmnął się tak ualeee, że całą wartoM umysłową człowieka zaadzał Jla sile OJlUlOw1nia języka ll<1l'1II1\lweg,) :I). II1cc' te 1I11zipliły się nawet dyplomatom, jak księciu Aoamuwi Czartoryskiemu. 'VV swoim "EsRai sm la diplumatie, manu:s....it II'nn philhe1lr'me", wydanym w Paryżu i }Iarsylji w r. 18:30, "z dziwnym zapałem i naciskiem su'rok" wyłuszezał zasadnicze i naczelne znacz:cnie języka, jako najpiprwotnipjszej cechy pr:tyrJtlzonej i prawnej, stanowiącej u odrębnym bycie zbiorowy en jednostek ludzkich" 4). Bez tego wyniesienia dokomtlplli:l języka i uprawiania narodov,"cj niwy litl'l'ackiej do rzędu najważniejszych spraw narolIowych nie jest. do pomyślenia wspaniały rozkwit literat.ury nasz8j w epoc£' romantycznej. I ogli tego dzieła dokonać tylko ci, co Hię wychowywali w atmosferze bezgranicznego uwielbienia dla języka i pieśni, a więl generacja lJO'etÓw i literatów, wychowana w Warszawie przez Brodzil}skiego, a w Krzcmieńcu i Wilnie, pod pf!'idą kuratora Cza.rtoryskiego i roktora Śniadeckiego. Płomieli rozp:ryzie maluwane dzieje, ::-\karby mieczowi spustuszą złodzieje, PiefH} ujdzie cało . . . . . . .

\wh" l\Iickiewicz w Konradzie Wallenrudzie. Po, rozbiciu pallstwa nazego wszyscy czuli, że są rozbitkami wśród oceanu, niezmiernie dal'cko od hrzegu. LitfJl'at.ura i język - to ostatnia, jak się wymżał BrodziI}ski, deska ratunku dla nich, to ostatnia łódź ratunkowa, jak sądził LiLelt, pisząc w swej rozprawie "O miłości ojczyzny": "Zapr:lwdę z rozhitej nawy narodowej na jeunej łOl1zi .it:zTka naRzego możemy Hię ratuwae od zupdnego zatracenia".

Ty,'h Hroflków ratunkowyeh mup:li dostarczyć rozbitemu narodowi tylko popei i mistrz(nip słowa. W ohec takie h zapatrywali na znaezenip języka i literatury w życiu narodu, nie można się też dziwie, ŻP kryt.mja językowe odgrywały tak ogromną rolę w ucenianiu wartości pi,ęrwsz}'ch płoDÓw muzy rOlllcwtycznej, że ,Ua usterek językowych nie wahali

') Por. n. p. .,rremowę" do tomu IV jego "Pim rozmaity!,'n" z roku

1821.

'J zYl!lOIl :\skcllazy .,Zabiegi :JypIomatyczn€ po'lskie 1830-1831", Bjbijcteka War."zawka I!J02 III 12f1.

KRONIK.\ l\UATA POZNANL\.

się ówczem krytycy odmówić wszelkiej wartoHci genjalnym nawpt utwurom. Nie hyła to bynajmniej małostkowa cll(ć dokuczenia młJdoeianym autorom, lecz troska serdeczna o to, co słusznie uważano za najważniejszą ostoję naszego bytu moralnego. W Poznaniu najlepiej rozumiał duniosłość języka dla hytu narodowego i najusilniej zabiegał około uchronienia go od skażenia przfJz germanizmy - książę namiestnik Radziwiłł. Choć powołany przez króla pruskiego na to stanowisko w tym celu, hy pozyskał serca poddan)Tch polskich dla rządu pruskiego, by więc duchowo przynajmniej, )eżdi już nie j(}zykowo. zgt'rmanizował swoich współziomków, Radziwiłł w ciągu swej piętnastoletniej ilziałalności w Poznaniu nietylko nikQgo nie zgermanizował, lecz prz'eciwnie walnie się przyczynił do ruz]Juwszeehnienia Rwiauomoci narodowej 'i obrony praw języka polskiego w szkołach, sąilaeh i urzędar h. Pozyskanemu, w r. 180, ula gimnazjum poznańskiego profesorowi języka polskieg'o i lit.eratury polskiej, Józefowi Franeiszkowi Królikowskiemu z \Varszawy, wdrożył przedewszystkicHl Jbowiązek dbania w szkole o czystość języka polskiego, który w Poznaniu i 'Vielkopolsce. zdaniem Radziwiłła, już wówczas l)su( się zaczynał 5). Gdy w roku następnym, 181, Kr6likowski zaczął wydawać "Mrówkę Pozmu1ską" w tym celu, by walczyć z tom zepr'Hlcimn i uczyć także st.arsze pokolenie, nie uezęszczające już do szkoły, poprawności języka, Radziwiłł ndziclał mu wydatnego matre'rjalnego i moralnego poparcia 6). Pr7.ez cały rza:'l swego krótkiego istnicnia ,,:Mrówka PoznalIska" popularyzowała niestrudzenie idee Kopczyńskiego, wytykała Wielkopolanom najpospolitsze błędy w ich mowie i wykazywała zalety języka p()lskiego. 'V p wstępie, ,,0 głÓwnem tego pisma dążeniu", wydrukowanym na początku tomu I z r. 1821, czytamy: ..Najpierwszym i najgłówniejszym tego pisma celem, którego

5) ..J. F. Kr6likowski "Pro"tf' za "ady ::\tylu polskiego-", Poznań i Byugoszez 182£. W df'dyka'cji ks. Radziwiłłowi pisze autor: ,.Kiedym pJ'7ef1 ześdą laty przyb'ł do Poznania dla ohjęcia katedry języka i literatury poiskiej w szkołach tutejszych, miałem to f'zczęśeie usłyszeć z ust Waszej Książęcej Mości takie f!{) godiwg'O pelniellia obowiązków z:l,chę,enif': "Proszę prac{)wac okolo dobra języka na,szego, który w tutejszej prowincji czystość i prawość "woją utra.cać zaczyna,". 0) .,Mrówka Poznań'6ka" tOIII VI (1822) po str. 100. Poza RadziwiIłem najbardziej pomagał finansowo wyda,wcy. ks. Teofil W olickiżadpn autor z oka spuszczae nic puwinien, jest. - .przykładać, sili do kształcenia, a przynajmniej zapobicgać zepsuciu i idącenlU za nh')m upadkowi ojczystego języka, któremu, jak to już niera baczni w sąsiedztwie rodacy uważali, w. prowincji wielkopolskiej więcPj niż gdzipindziej znaczne zagraża skażenie". Oto cel jasno i dobitnie wyrażony. Zadanie zapobiegania zepsuciu języka i kf!zt.ałcenia go dalszeo jest włożone na każdego autora; czytelnicy wielkopolscy są ostrzeżeni, źn jf'zykowi ich zagraża znaczne zepsucie. A przeci'eż, czytamy dalej w tym wstępie, nic inufJgo tylko język utrzymuje w nas ufność "stałego bytu", będąc gwarancją trwałości nazej jako narodu, jak Palladium trwałości Troi i jak ogiełi. 'Westalek, zakłau trwłości R-zymu. \V ostatnim tomie, IV, z 1'. lR21 na str. 01 wyznaje redakcja, że chodziło jej przedewszystkiem o oddziaływanie na szprsze warstwy: ooW takiem przedsięwzięciu nie na pewny oddział ludzi ale na p0wszechność wzgląd llIieć należy, że nip,. uczellsz'e. ale liczni'ejsze klasy ludu język utrzymać potrafią". Z tego to powodu pismu pod względem naukowym nie mogło stać na tej wyżynif', co miesięczniki naukowe zagranicą. I tu raz jN,ZCZP. znajdujemy zapewnienie, że "zach0'wanie i utrzynmnie języka jedyn) m jest :',rodkiem pielęgnowania narodowo::'ci" . Celem pobndzenia 'Wielkopolan do tem gorliwszego doskonalenia się w języku polskim wskazuje Królikowski w cytowanym już wstępie (10 tomn I na przyklad innych dzielnic polskich: "z jaką to starannością, z jaką troskliwuścią pielęgnnją i uprawiają tę Illiłą przodków spnśeiznę, jak j! usilnie ud zepsucia chronią, do wzrostu i wydawania pikn)-ch owoców doprowadzić pragną", dając t't'm sampm dowody, "jak drogi im jest ten świetny pomnik i}awnego Polaków znaczenia, jak miłe te wyrazy, któremi przf;mawiali sławni w dzipjach z potęgi i światła przodkowie nasi". "Cóż potrafimy stawil przeeiw tylu pismom naukuwym w \Va'szawie, \Vilnie, Krakowie, Lwowie i innych miejscach wydawanym? - że pOlninę mnóstwu gazet, z których każda ważnoHcią tresci, zajmując ciekawość czytplników, jest razem pierwszym strÓżmn czystoRei i pięlmości języka 't' Uczywiście ze wstyuem musiał każdy czytłelnik odpuwie,lzieć, że nic, poza "Gazetą \Vielkiego KsięRt.wa Poznmi.skiego", redagowaną nieudolnie i zapychaną hłahą prze,ważnip treścią. Niema. jednak tego złego, coby na dolą'!' nie wyszło. Tak też i w tej sprawie. Wielkopolanie, nie mają,c własnych czasopism

KRONIKA 1I1IASTA POZNANIA,i gazet, czyta,li pisma wydawane w Warszawie, Kaliszu i inuziej. W sIad za tem poszło dobrowolne poddanie się pod hegelllonję Warszawy, nietylko literacką ale i polityczną. Warszawa i Królestwo przed powstani'em listopadtlwem imponowały \Vielkopulsce tak pod względelll kultury duchowej jak i materjalnej. zzególnie większa zamożność KrÓlestwa oddzhl,ływała przyciągająco na szprokie koła ludu wielkopolskiegu, kt6ry z paszportem prusski m i bez paszportu tłumnie za kordonPlll f'zukał pracy i zarobku, o czem obszerniej w innym rozdziale,. Podobnie i niedostatek własnych czasupism i gazet zmuszał wan-;t.wy wykształcone du życia życielIl duchowcm \Varszawy i Królestwa, co walnie przyczyniało się do podtrzymania poczucia jedności w rozdart,Ylll narodzie. Wobec takiego stanu rzeczy Warszawa poczuwała się także do obowiązku czuwania nad czystością języka w Wielkopolsce. Niemałe wrażenie musiała wywołać w Wielkopolsce notatka, zamieszczona w "Pamiętniku \Varszawskim" z r. lsi9, że w dzielnicy tej ..język nasz po pismach rządowych cechę ostat.niego zaniedbania nosi na sobie i niebawem zupełne!?o- upadku oczekiwać powinien". Ponurą tę zapowiedź przypomniał Wielkopolanom Królikowski w l tomie swej ,,:Mrówki Poznańskiej", przypisując Ztrazem winę tego stanu rz'eczy nie tylko okolicznościom zewnętrznym, ale w znacznie większej mierze niedbalstwu społeczeIlst.wa wielkopolskiego. Troskę o nieskazitelność języka polskiego usiłował już w r.

HiW ,vyzyskać dla swoich celów - allluel Kaulfuss. dyrektur gimnazjum puznaliskiego. 'W prugramie gimnazjalnym za Ów rok pomieścił Kaulfuss rozprawę p. t. ,,\Varum ist die deutsche Sprach'e und Literatur aIs Hilfsmit.t.el zur Forthildung der franzosischen vnrzllziehen?" Otóż dlatego, zdaniem Kaulfus:"a, że literatura niernipeka w daleko większym stopniu niż francuska kształciła i uszlachetniała umysł i serce. że ze wszystkie h nowszych literatur tylko niemiecka naprJwadzała na szerokie, og'ólne puglądy i zbliżała umysły do ideału ludzkości; przedewszystkiem zaś dlat.ego, że Literatura niemiecka nip zagrażala Polakom wynarodowie'lliem. Celelll przekonania Polaków o słuszności ostatniego argument.u sf,w,)Tzył Kaulfuss osobną ad hoc teorję: obcy język i obca

7) 1\1. Lauher1 "HtwHpII 7.111' Gcshichte tler Provinz POSCH jl!. der ersten WiJfte des XIX. Jahrhundprt!\", Poznan 1908: str. 82.

literatura zagrazaJą wtenczas wynarodowieniem, gdy mają podobiellstwo do języka i literatury danego narodu, oraz gdy zalecają się pięknością i powabem. Ponieważ tedy język francuski, z0.aniem Kaulfussa, lIla wiple pouobiellst.w1 d.:> polskiego, o czem, jak wiadomo, wręcz przeciwnie sądził l\1ickiewicz we wstępie do swej pi'erwszej prelekcji paryskiej, a niemiecki jest całkiem od niego różny, stąd prosty dla Kaulfussa wniosek, że język niemiecki i Liwratura niemiecka nadawają się bardziej du kształcenia Polaków, niż język francuski i literatura francuska, zagrażające im rzekomo wynarod.:>wiellielll. Wytworzyła się tedy syt.uacja następująca: Pomięuzy obradujących nad niebezpieczellstwem, grożącem Polakom ze strony języka niemieckiego, wpaua Kaulfus'5 i woła: "hajże na język francuski i literaturę francuską!" Gdy jednak bezkrytyczna szlacht.a dobrzYlh;ka ruszyła naprawdę, za głosem Klucznika, nie na wrJga istotnego, :Moskala, lecz na wroga urojonego, :::;oplicę, tu nawoływanie Kaulfussa spowodowało tylko oburzune protesty ze strony tych, do których był u skierowane. Rozprawą Kaulfllss:t zajęły się czasopisma warszawskie i wilmlskie. Najgruntuwniej zbijał wywudy jego "PamiQt.nik .Warszawski'" ostrzegając, że właśnie zajmowanie się językiem niemieckim i literaturą niemiecką szkodzi młodzieży polskiej. I w Poznanu oburzenie musialo być wielkie, skuro Zprboni di Sl'osetti, prezes naczelny, uważał za rzecz konieczną napomni et" Kaulfnssa, hy teorjami pudobnemi nie prowokowal Polaków. Na profesurów i uczniów gimnazjum poznailskiego, do których Kaulfuss w pierwszym rzędzie się zwracał, nie zrJbiły teorje jegu żadnegu wrażenia. Byli oni zLyt rozmiłuwani '" lit.eraturz'B- francuskiej, by mogli się od niej udwrócić na sam,) skinienie swegu dyrekt.ora i porzucić wyubrażenia, z ktÓrf'mi się zżyli ou uziecillstwa, raportował major Huyer - Luclmes księciu kanclerzowi Hardenbergowi 8). Do poglądów KauIfussa wrócił jeszcze w r. 1821 Królikowski we wstępie do ,.Mrówki". 'I'eorję swego zwierzchnika nazwał wrrawdzie słuszną, op:ttrzył ją atoli uwagą, kt.óra ją zupełnif' obala: "Doświadczenie jedn:tkże przekonało nas, że słyszenie codzienIle cudzego j(!zyka, a razPIIl polszczyzny zppsutej w ustach eudzozieTJlca na wzór jego mowy, tak ualecf' zdoła uwieM mniej uważne

8) Laubert, tamże, str. 82.

KRONIKA l\HASTA POZKANlA.

ucho, żre nawet z języka tak ubcego, jak jPRt niplHiecki dla mowy naszej, przechodzić mogą nieznacznie sposoby mówienia dzikie". Ka uuwócl tego spostrzeżenia przyt:lcza niektóre gcnuanizmy, które już wówczas były przyjęte w Wielkopolsce: żenić sit< zamiast wychodzić za mąż; ja nie mogę za to; ja sobie z tego nic nie robię; trafić kogo - spot.kać; pierwszy lepszy, wyciągać z mieszkania i przeciągać zamiast wyprowadzać się; jak stary? przedwczoraj; radować się, cieszyć się na co; to jeszcze ma czas; pisać komu; jeszcze raz tyle; jeszcze raz tak wielki; widziałem go ić,; słyszałem go mówić. Oprócz germanizmów przytacza Królikowski także niektóre prowincjonalizmy wielkopolskie: paletę; kródzej; cieńciejszy; miękcipjszy: mięsit.y; Pl'O;';ZPlllY; pójdmuy; znajdłem zam. znalazł'em, a znalezę zam. znajdę; stojeć; jreich zalll. ich; wsiów; myszów; góźdź; onegdany itd. Są nadto inne jeszcze rozprawy w ,lVIrówce PuzlUuIRkiej", pu8więcone językowi polskiemu. W tumie VI Królikowski pisze o "Wątpliwościach względem zasad języka i pisowni polskiej"; autor nienazwany rozprawia w tumie V na temat: "Czy język polski dogodny jest filozofji", dochodząc do wniosku, że brak dzieł fiIJzoficznych w literaturze naszej niesłusznie przypisywany bywa niepodatności języka polskiegu; w tumie V i VI pisze K. T. [rojański] '.:> "składzie polskiego wif'ł'sza i o potrzebie nadania mu rytmicznrego kształtu". 'VV tomie I i J] podał J. S. Bandtkie "Wiadomość o języku pul<;kim w Śląsku i p(\h;kich Ślązakach".

W tomie II i III streścił Kajetan Tl'Oj:uiski, profesor języka łaeiilski ego w gimnazjum poznai]skirm, wTwody rddora Be1'llharcli'ego ,.n ważności i :-;poRobie uczucia ojezysteg'o języka w wyż:-;zych klasach giumazjalnych i szkołach głównych". W tomip IV tenżt' Trojailski pomieścił rozprawę, odczytaną podczas uroczystJei inauguracyjnej, nuw(\gu ruku szkolnego dnia paździf'rnika 1821 roku "f) udoskonaleniu pod wzglęuem gramatycznym języka polskiego". VV tymże tomie autor nienazwany w artykule "Pomysły o' pochouzeniu wyrazÓw" podaje etymologję wyrazów: admirał, kapitan i kapral. W t.omie V .:>rprócz wyżpj wymienionych rozpraw jest polemika w sprawie przekładu Ha język polski dziennika llrzdowego rejencji poznailskiej, spowodowana I'ażąct'mi błęuHmi językowenli tłumacza. \V RposóL żartobliwy poruszał :-;praw pisowni p.)lskiej i kmicówek w czwart III przYlJadku wyrazów takich jak: kielnia, kuchnia, szabla itp., anonim w powieści humorystycznej p. t. "Głuchoniemy w magnetyźmie", drukowanej

w tomie I i następnych. Nie przestając na tf'm, Królikowski ogłaszał usohno książki i rozprawy, poświęcone językowi polśkielllll. stylistyce, proziJdji itd. :Szczególnie po upadku "Mrówki Pozn<lllskiej" w r. 1822 rozwinął on bardzo energiczną clziałalnoś( w tym zakresie. Wydawany w r. 1825 przez kapitana Turskiego, b. komendant.a korpusu kadetów w Chełmnie, brata słynnego Alberta Sarmaty, "Weteran Poznaliski" miał inną dążność. Zadaniem tego pisma było st.anie ,na straży narodowego. pamiątek kościola". Wobec tego Turski pomi-eszczał w niem rozprawy historyczne o walkach napoleOllskich, o Kościnszce itp. Na zagadnienia jzykowe nie zwracał wcale uwagi. Królikowski, choć wówczas jeszcze był w Poznaniu, nie w8zedł w bliższy kontakt z t.ym miesięcznikiem. Nadesłanej pracy ,,0 pisowni polskiej" redakcja już nie zdążyła wydrukować, gdyż pismo z kOllcem 1'. 1825 przestało wychJdzić, Na kOllCU zeszytu ostatniego są podane t.ylko niektóre wyjątki z tej ruzprawy. Najwięcej wysiłku poświęcił Królikowski uczeniu języka polskiego, w gimnazjum poznańskiem, do czego powułano go z \Varszawy w r. 1820. Zabiegi Kaulfussa, dyrektora gimnazjum poznańskiego, oraz konsystorza poznańskiego jako zwierzchniej władzy szkolnej w Księstwie ukołu pozyskania Królikowskiego rozpoczęły się w listopadzie 1818 r. i trwały blisko dwa lata, do sierpnia 1820 I. Jedynym profesorem języka polskiego w gimnazjum poznallskiem był wówczas sędziwy Antoszewicz, od któreg,, rzecz prosta, nie można było wymagać, by objął wykłady tego języka we wszystkich sześciu klasach. "Potrzebuję koniecznie, pisał w r. 1818 Kaulfuss, dzielnego i ruchliwego nauczyciela stylu polskiego i literat.ury polskiej, któryby ze znajom.:>'ścią rzeczy i starannością poprawiał wypracowania polskie i nauczył uczniów dobrego stylu. Od tego zależy częściowo opinja ogółu (1 gimnazjum". Wobec tego domagał się Kaulfuss dnia 5 listopada 1818 r. upoważnienia do prowadzenia układów z Królikowskim i do zaofiarowania IUU pensji w wysokości 7-800 talarów. l tym razem podkre.ślał, że "pożyteczność i rozgłos zakładu zależy przedewszystkiem od tego, czy posiadamy prawdziwych Polaków ("Nationalpolen") jako nauczycieli" 9).

Ił) M. Laubert "Die li-ewinnung pohlischer Lehrkrafte flir das Posener

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

.

Józef Franciszek Królikowski to), urodził się w r. 1781 w ((alicji. Po ukończeniu szkół :3rednieh w anoku i Przemyślu udał się na uniwersytet IWJwski, który opuścił w r. 1808 z uyplomem prawnika. Był z początku sędzią, a od r. 1808, po przyznanill mu patentu nauczycielskiego przez cesarza austrjackiego, drugim profesorem w gimnazjum zamojskiem, dawniejszej Akademji, gdzie wykłauał matematykę i filozofję. W r. i80a, po zdobyciu Zamościa przez generała PeUetier i przerwaniu nauki w gimnazjum, wszedł Królikowski jako urzędnik do administracji miejscuwej, a następnie do administracji centralnej zuobytego przez kSltcia ,Józefa kraju, w Lublinie. Pełnił wtedy funkcj.e rachmistrza w izbie obrachunkowej. Po przyłączeniu t. zw. Galicji Zachodniej uo Księstwa 'Warszawskiego objeżużal nowe departamenty jako sekretarz komisarza do odbierania przysięgi wierności. W 1'. 1810 powołany do. minist:erjulll spraw wewnętrznych już nie myślał wracać do szkolnictwa. Od r. 1814 do 181G sprawował urząd prezydenta miasta departaulPntowego Hadomia, ku ugólnemu zadowoleniu mieszkaliców miasta. W r. 181G powołano go na S('kretarza Komisji Likwidacyjnej w 'Warszawie.. Poza swojemi zajęciami urzędowemi miał Królikuwski czas na pracę literacką. Rozprawy swe ogłaszał w "Pamiętniku 'Warszawskim", W (',hwili więc, kiedy go doszły propozycje władz szkolnych pvznańskich, był Królikowski urzędnikiem adlllinislracyjnym, miał zaledwie jeden rok pracy nauczyciplskiej za sobą i od lat dziesięciu wogóle nauczycielstwem się nie zajmował. Fakta t.e trzeha mieć na uwadze, jeżeli się chce zrozumieć, dlaczego misja poznańska Królikowskiego skOllczyła się zupelnelll fiaskiem pod .względem pedagogicznym, będącf'm w tak rażącej sprzeczności z wielkiemi jogo sukcesami na niwie literackiej i naukowej, Układy przewlekaly się tak długo dlatego, że Królikowski pustawił warunki finansowf- duM wygórowane. :Mianuwicie żądał 000 talarów rocznpj pensji wolnegu mipszkania i 300 talarów jednorazowo na prz:eprowdzkę. Donosi o t em namiestnikowi Radzi\Viłlowi rallea konsystorza, dr. yon Stoephasius, w piśmie z dnia 30 .marca 1820 1'.11). Sprawa obsadzenia stanowiska była wów

:Mariengymn{\,sium nach 1815" - Histm. l\Ionat.sbl. f. d. Prov. Posen 1919, str. 50. 1") Homan Plenkiewicz w "Ellcyklopedji Wychowawczej" tom VI 391-391.

11) Archiw. Pailstw. POIlU. "Nam. VIII 3", fol. 46.

czas już baruzo pilna, gdyż ks. Ankszcwicz tymcza<;Olll był umarł. 'l pisma toepha siusa dowiaoujl'JUY si naflto, że Kaulfuss w swych zabiegach zwul;,ał <;ię o pomoc d.) rrktora uniwersytetu warszawkiego, ks. Szweykowskiego, oraz do l)rOresorów tegoż uniwersytetu: Bentkowskiego i Jarockiego, dawnip.jszego profesora gimnazjum poznalIskiego. ORtatni zachQcił tJtanisława Borodzicza d()! ubieg-ania, się o stanowisko w. Puznaniu. Istotnie też Borodzicz zwrÓcił się w tej sprawie do Radziwiłła w iJiHmic z dnia 8 marca 1825. Z informacyj, które w tcm I'ibmie o sobie podaje, przytaczamy mtstępujące: miał wówczas R4 lata i był żonaty; kształcił się w Grodnh:" pod rządem rosyji'Jkim i w Bia łymstoku, pod rządem pruskim; Opł-ÓCZ języka polskiego posiadał dobrze niemiecki i francuski, gdyż byl trzy lata we Francji. Od r. lR14 uczył języka francuskiego i polskiego w chełmulskim korpusie kadetów, następnie był pienvszym nauczycielem w lubelskiej szkole departamentowej, ucząc główni<, język:l francuskiego, a polskiego w wyższych klasach tylko w zastępstwie. W Warszawie nakoniec uczył obu tych języków w szkole ewangelicki<,j. "Kocham namiQtllie nanki i mam zbiór książek z tysiąca prz'eszło woluminów składający się". Przctłumaczył i wyrlał własnym kosztf'1II Gaultirr'a "Traits caracteristiques d'llnr mauvaise e(1ucation" i sporządził tablice dekLinacji i konjugacji francuskiej. Do druku przygotował "Nauk(: czytania. wymawiania i pisowni jęz:vka francuskiego". Naostatku pracowal nau "KrÓtkim zhi),. ł-em gramatyki polski<,j". hy stanąć do konkursu, rozpisanego l'l"Z<'Z uniwrrsytet wilellski.

Jak wynika z pisma ;-(to('phasiusa, kOllsYl:;torz poznailski, zrażony widocznie nieustępliwoHcią KróIikuwskipgo, był już zdecydowany powołalI, zgłaszającego się Borodzicza. Zwrócił się tedy tIllia 2() marca 1820 do ks. Wojciecha Szweykowskiego. hy zasięgnąć jego zdania o nowym kandydacie. Opinja rektora lllUsiała być atoli ujemna, gdyż o Borodziczll odtąd nic już nie słyszymy. Szweykowskl i Bentkowski Feliks polecali Kaulfussowi i konsystorzowi oprócz Królikowskiego także' Koncewicza, profesora liceum warszawskiego. l\Iiał on nad Królikowskim tę WYŻSZOHI\ że był czynny w szkolnictwie bez przerwy. Mimo to i Szweykowski i Bentkowski da w.1Ii pierwszeństwo Królikowskiemu, głównie ze względu na znakomitą jego rozl'rawę "O zastosowaniu muzyki

KRONIKA MIARTA POZNANIA.

do poezji", ogłoszoną w r. 181S w "Pamiętniku \Varszawskim". f'zweykowski nadto podkreślał, że Królikowski byłby już profesorem literatury polski:ej w uniwersytecie warszawskim, gdyby profesor Ludwik Osiński nie był się zdecydował .:Jbjąć więcej lliż przedtem wykładów 12). Bentkowski zaś chamkteryzował obu kandydatów jak następuje: "Pan 'Koncewicz jest młodszy i w szkolnych ogólnego wykształcenia naukach ugruntowawszy \:1ię, więcej po sobie obiecywać, może; ale pan Królikowski dał już dowody swej zdat.ności i rozmyślenia w przedmiocie dla niego głównym, a więc śmiało przyznaję mu pierwf.\zeństwo. OprÓcz tego w oryginalnych swych pismach jest bardzo czystym i prawdziwie polskim, co w dzisiejszych czasach jest rzeczą dość rzadką, a w całe m rozumowaniu swoj'em okazuje stosowność i trafno;O;I". - Stoephasius, podając Radziwiłłowi ten wyjątek z listu Bentkowskiego, zaznaczył, że ze wszySI,kich wymienionych zalet Królikowskiego, konsystorz cenił najbardziej jego dbałość o czystość i polskość języka w pracach literackich. Tak potężna więc była wówczas trndencja ku utrzymaniu nieskazitelności języka polskie.' go, że na wet władze pruskie musiały się z nią liczyć. W pimie z dnia 22 kwiet.nia 1820 r. mógł Stoephasius zapewnić Hadziwiłła, że Królikowski włada nietylko poprawnie językiem polskim, ale że zna także dobrze literaturę polską, że posiada dostateczną znajomość innych języków i nauk, że okazuje wipk l'ilnoRci i gorliwoRci w kształceniu się dalszem, że wreszcie eharakter jego i moralność zasługują na szacunek. Z końcem kwietnia miał Królikowski zjechać do Poznania, by rozejrzeć się w f-tosunkach miejscowych i oilbye kilka IAkcyj prÓbnych w gim. nazjlllll. Na wypadek, gdyby układy z nim nie miały pożądanego rezultatu, konsystorz był zdecydowany powołać sekretarza uniwersytetu warszawskirgo, Jacynę, poleconego przez rektora zweykowskiego. KrÓlikowski zjawił się istotnie w Poznaniu w połowiC' maja

12) Osiń'Bki L., tłumacz Corneille'a i Woltera, autor tlwóch ławnych w owym czasie ód: na cześć wojska polskiego i Kopcmika, głośny uyl z wymowy 1 przestrzegania, czystości języka. Na stanowisku profesora literatury pOWlszedmej odznaczał się niepok{)naną chęeią. do próżnowania. l{az w tydzień. i to g'{)dzinę tyH<o, winien był wykłallać w uniwersytecIe ,,,vój llrze!lmiot. A jedna,k od,woływał bardzo często wYkłady, gdyż zauiellbał przygotować się do nich. Zob. Pamiętniki Antlrzeja Edwarda Koźmiall<ł, tom 1-, str. 215-220.

1820 r. W jednrej z śndnich klas oraz w najwyższej miał lekljc próbne, z których konsystorz by! zadowolony. Królikowski, blisko 40-lrtni i ojciec czworga dzieci, da! się wówczas poznć swoim przyszłym kolegom poznańkim ze strony jak najprzyjemnif'jsze. \Vobec tego konsystorz przedstawił ministrowi dnia () rzcrwea lRO j'cg'o kandydaturę do zatwierdzenia. "Mnie ta akwizycja Kprawia wirlką radość", ph;ał toephasius do Radziwiłła dnia 11 czerwca HJ20. - Niebawem jf::dnak miało tak po st.ronit KrÓlikowskiego jak i po stronie jrgo wladz przełożonych, pojawić się przykre rozczarowanie.

Wytrwał wprawdzie Królikowski na swoj'8m stanowisku a,ż do r. 180, lecz ostatnie lata jego pohytu w Poznaniu były jednem, lJipprzerwanem pasmem udręczeil i walk bezpłodnych. Opowie. rlział (I tem sam Królikowski ks. Hadziwiłłowi, przedkładając nlll w r. 11-\28 swoje memorjaly, pisane do ministra oświecenia w Berlinie w sprawie nauczania j£;zyka polskiego w gimnazjum poznailskiem ];;). Z pism tych, 1 zwłaszcza z memorjału, przesłanego ministrowi AItensteinowi dnia 6 marca 1828 r., dowiadujemy się, ż' KauIfmis i konsystorz poznański rozta,czali przed olśnionym Królikowskim jak najwspanialszl-' widoki na przyszłość, przyrzek.!jąr mn, czego- dotrzymać nie mogli, nawet gdyby mieli ku temu chci. Tak więc przyrzeczono mu drugą profesurę w gimnazjum, a w rzeczywistości we wrześniu 1820 r. otrzymał tylko czwartą. LllIlzono go. że jako drugi profesor będzie mógł nirebawem zostac rlyn'ktflrem gimnazjum. .Jako rzecz zupełnie realną przedstawiono mu projekt przeistuczenia gimnazjum poznańskiego na uniwprsj'tet., na którym, rzecz prosta, tylko on, Królikowski, mógłby ohjąl' katedrę hiKturji lit.eratlll'Y polskiej. Apelowan'o nawet do jl'go patrjot.yzmu i mówiono o nowych około ojczyzny zasługach, ktllJ't Kobir zdobędzir jako pirrwsza i naj wyższa wyrocznia w rz'Cl'zaeh j/:zyka ]Jolskiego i Literatury polskiej w całem W. Ks. Poznal'lskiI'Jll. Królikowski przyznaje otwareie, ŻI3 umiano tak dalece schlehia,ć jego próżności literackiej, że nie mógł już dłużej opierać sil; przyjęciu tf'go stanowiska "koryfeusza w największej święto::'ci, jaką naród wogóle może mieć", mianowicie w języku i literaturze. Wprawdzie pensja była o 50 talarów nmiejsza niż zażądana przez KrÓlikowski.ego. Zato zapewniono go, że w POZIlaniu jest taka

13) Archiw. Państw, P{)zn. "Nam. VIII 3", fol. 260 i n,

KIWl'\JKA l\1l!\TA pnZN L\NL\.

taniosć i ohfitość wszystkiego, że tu jeden talar więcej znaczy, niż w \Van;zawie dwa lub trzy 14). Na' dowód, jak nsilnie władze szkolne poznańskie zabiegały około pozyskania go dla Poznania, przytacza Królikowski list ;::;to(phasiusa, pisany dnia :Xi marca 1820 1". 1U) 110 n'ktom zweykowskiegc): "St.racimy wszelkie zaufanie u tubylcÓw ("Eingebornen"), i'H całkip,m Rzczerze myślimy zachować ich język ojczyst.y, jeżeli wakującego stanowiska nie powierzymy takirmu profesorowi, który z eneq'ją i najczystszą miłością powodowany, hędzk mÓgł pielęgnować i rozwijac wspaniały język i literaturę Polaków". "Pan kochasz swoją ojczyznę, swój naród, - ja go kocham także", pisze Stoephasins. Dlatego zwraca l'iiQ do niego. t.. j. Szweykowskiego, z zaufaniem, gdyż wie, że na swem stanowisku dokłada wszelkich staran, hy utrzymać tu, co każdy naród ma' najswiętszego. mianowicie języ k narodowy. Oprócz wyżej wymienionych zgłaszał się na stanowisko drn!'iego profesora języka i literatury pol,;;kiej - Tomasz Szumski 1(1) przed r. 1806 nauczyciel szkoły wojennej w Berlinie, ::! potem profesor w gimnazjum poznailskiem. W phimie z dnia 2 stycznia 1819 r., skierowanpm do Radziwiłła, przypomina, że od jedenastu lat pracuje .,jako najpipnvszy nanczyciel" gimnazjum poznańskiego. że wydał w tym czasie dziesięć prac, założył wypożyczalnię książek, :,czego Poznali nigdy nip posiadał", żle' starał się wrdlr moznGści ,.przyłożyć się do rozszerzenia światła w tej prowincji". Nadanie t,ytnłu "drngiego profpfwra do języka i literatury polskiej" "wynagrodziłoby mnie za moją pracę w tym wydziale, za koszta i stratę przez bibljotekę poni,esioną z przyczyny odmiany rządu, dall.by mi nadzieję do pomyślniejszej przyszłości i pomogłoby mi wiele do pozyskania spadku po ojcu moim w Litwie..." T,k pisał Szumski do Radziwiłła. A do naczelnika jego kancel.lrji, t::tjncgo radcy Michalskiego, pi!5ał chytry lecz komiczny Sznmski dnia 30 grudni::! 1818 r. w taki kuszący sposób: "Jeżeli Pan będziesz łaskaw mÓj interes dohrzp wykierować. będę umiał Panu byt; wdzięcznym", zaprwne z owego spadku po ojcu w Litwie... Oba pisma Szumskiego opatrzył Michalski wielkj.emi zna

14) Tamże, fol. 262.

15) Tamże, w tłumaczeniu niemieckiem. fol. 260.

18) Archiw. Pa,ństw:. Pozn. ,Nam. VIII 3", fol. 2. Ży.e,iorys jego w "Kroni('e m .Poznaniai' T. 1925, w artykule "Korespondent Poznański",kami za.pytania i nic udpowiedziavszy wcale na nie, złożył je ad acta. Z \v}wodów powyższych wynika, jak wiPlkie znaczenie nawct w Sff'l':tch rządowych nadawano sprawie nauczania języka polskieł!d w 'jlllnazjnm pozH:u1skiell1, jak przez dwa lata szukano odpowie'(l!1ipgo kandydata na profef'ora tego języka, a ciągle w ('bawit, lir nic uczynilI złego wyboru, któryby ściągnął oburzenie spolt('zer1Mwa wieikopolskiego na tlen zakłacl i tem samem podciął hyt jeg'o. Wynika też, jak wielkip poruszenie umysłów w świecie kult.uralnym nictylko Poznania, alp nawet i Warszawy sprawa ta w,nvołał:t. \h;zystko to t!"wodzi. Ź,' niptylko w Warszawie, \ViInie, K,-akowie i Lwuwif', lecz także w Poznaniu sprawę językl stawiano na pierwszem miejscu wśród na,ważniejszych spraw narudowych. Te'.Jretyczne uznawanie .tego ogólno-narodoweg(} prądu i Iiczpnie siQ z nim w listach. pisanych do Warsza,wy, nie przeszka,(hało jednak hynajmniej władzom, a zwładzcza dyrektorowi Kaulfussowi, 'w zabi'cgach około ograniczpnia praw jQzyka polskiego w gimnazjum pozH:u1skipm. Ta nieszczerość i dwulicowość ujawnila się najjaskra,wipj na konferencji ,y sprawach szkolnych, odbytej w prezydjHln naCZehlf'llI (Inia :30 listnpada 18H) r., w ubccIlości namipstnika Hadziwiłła. Zprhoniego di Sposetti óraz kilku urzędników naczelnego prezydjum i namiestnictwa,. Kaulfus>\, obecny na tej konferenf'ji, zażądał ograniczenia języka polskiego w ten sposób, aby tylko '" ,zterech niższych klasach był językiem w:rkładowym, w dwó('h najwyższych zaś miał go zastąpił język nil'lIliecki. Żądanie swe uzasadniał Kaulfuss tem, iż tylko w ten spm;ób młudzież polska opanuje język niemi't'cki do tego stopnia, że hędzip mogla z pożyt,kiem słuchać wykładów na uniwersytetach nipll1ieckich. Przeciwko t.ym wnioskom wystąpił Michalski, prawa ręka Radziwiłła, Przypomnia,ł. że zachowanie języka polskiego zostało uroczyścił rn'Zf'Z króla Polakom poręczone, że oznaczałoby to zdegradowanie' języka polskiego do roli żargonu, gdyby go miano uznat- za niewystarczający w klasach wyższych, że wreszcie ograniczenie takie wywołałoby wrzenip ''Ii społecz'eilstwie polskicm. zmuszając je' zarazem do posyłania dzieci swyeh do szkół w Królestwie 11). Ponieważ jednak ZerLoni wraz z Ill'zędnikami SWOillli

17) Archiw. Failstw. Fozn. "Xam. VIII 3", foł 151.

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

wypowiedział się za wnioskami Kaulfussa, zostały one dnia 6-go grudnia 1819 przedłożone ministrowi AItenstein(lwi, jako wnioski komisji, puwołanej do zbadania, czy nuwa ogólna organizacja szkolnictwa w Prusach, projektowana wówczas, moż'c być wpro. wadzona także w W. Księstwie. Równocześnie z temi wnioskami otrzymaj _'\.ltent,p,in ohszerne pismo 18) od Radziwiłła z dnia grudnia 1819 r., zwalczające jf' w każdym punkcie. Ponieważ Kaulfuss powuł'wał się w uzasadnieniu swych propozycyj Ila ordynację szkolną Księstwa \Varszawskiego, postanawiającą rzekomo, że językiem wykjadowym w dwóch najwyższych klasach gimnazjów miał być język niemiecki, Radziwiłł przedłożyl ministrowi 0dnośne paragrafy w tłumaczeniu. Wynikało z nich, że w klasie V jeden przedmiot (wybrano historję) miał być wy kladany po niemiecku, a w klasie VI miano czytaŁ; w oryginale Eschenburga "Lehrbuch df'r Wissenschaftskunde", a to jedynie dlatego, że w obu tych klasach język niemiecki nie był osobno wykładany. O innych ograniczeniach języka polskiego w gimnazjach Księst¥'a Warszawskiego nie było mowy. Kaulfuss pupełnił więc grubą niPHcisłoś(;" t.wierdząc, że w dwóch najwyższych klaRach język niemiec,ki wyłącznie był wykładowym. Co do drugiego mot.ywu Kaulfussa, mianowicie, Żl' rodzice uczniów domagali się obszerniejszego uwzględniania języka niemieckiego w nauce, stwierdził Radziwiłł, że zna on życzenia rodziców w tej sprawie bardzo dobrze. Powodem narzCkall nie jest to, że języka niemieckiego uczy się mało, lecz że uczy go się po partacku. Dajcie lepszych nauczycieli tego języka, a ni: będzie potrzeba powiększać liczby godzin dla niego. Wystarczy wówczas, że w klasie V i VI tylko hist0rja będzie wykładana po nimiecku, jak to byłu za czasÓw Księstwa Warszawskiego. Bentyment społeczeilstwa wielkopulskiego zwracal się także przeciwko lwzenin języka greckiego w gimnazjum poznailskiem. Hadziwiłł uznawal slusznośl' tpgo poglądu i propoIlował, ahy kosztem języka greckiego rozszerzono i }lOghihiono naukę języka pulskiego. Kanlfn:;s natychmiast poczuł pismo noselll i przy zakOliczeniu eg'zaminu publicznego " gimnazjum, dnia 2:3 września 1820 r., wygłosi! mowę ::Dlaczcgo młodzież polska języka greckipga szczególniPj uezyć się powinna"? Mowę tę. w obecności ks. Radziwiłła, wyglosił Kaulfuss po łacinie i w tym języku wy

18) Tamże, fol. 37.

drukował ją w programie gimnazjalnym. PC) polsku wydrukowała ją "Mrówka" w tomie IV z r. 1821. Zdaniem Kau1fuRsa młodzież polska pmyinna f:ię uczyć. języka greckiego dlatego, że "małO' jest 'narodów. któreby tyle z dawnymi I1rekami miały podobieństwa, co polski". W Polakach widział Kaulfuss tę samą, co w I1rekach, "żywoM umysłu, tpn sam w wykonaniu zapał, tę bystrość dowcipu, tę moc uczucia i wyobraźni, tę wreszcie dokładpość i trafno(; w myśleniu, jeżeli mylenin szczerze gię oddają". W dalszym ciągu Kaulfnss, który zalf'dwip cztpry lata przedtem studjum języka niemieckipgo i lit:eratury nipmieckiej zalecał jako najdoskonalszy śrudek ku zdvbyciu prawdziwego wykształcenia, teraz, w r. 1820 pytał retorycznie: "komuż są tajne tak powszechne narzekania, że Polacy, kształcą,c się na literaturze francuskiej lub niemieckiej, przeohrażają się w ludzi tych narodów"? Aby jeszcze dobitniej wykazać, z jaką zręcznością putrafił nosić płaszcz na obu ramionach, pytał retorycznie nieco dalej: "Dlaczegoż Polacy mają czerpać z rzek, przez l1alIję i l1ermanję przpprowadzonych, a nie raczej udać sif2 do samego źródła, z którego Francuzi i Niemcy czerpali i czerpią swe skarby"'r "Niemcy bowiem i Francuzi ukształcili sobie właściwy narudowy nauk i języka rodzaj, odmienny i różny od greckich; za cóżby miał od tamtych hrać pomoc Pulak, w niczf)m nie bticląC od nich poledniejszym"? Jakżeż szlaclletnem musielibyśmy nazwać to odwoływanie się Kaulfussa no dumy narodowej Pcilaków, gdybyśmy nie wiedzi:eli, że w słowach powyżej cytowanych przpmawiala tylko obawa jego, aby czasem język pol&ki, na koszt gTPckif'go, nie rozszerzył swoich wpływÓw i znaczenia w gimnazjum poznańt'\kiem! Na tej chytrości .iPgu nikt się ze wSl'ółczesnTch nie poznał. Nic tedy dziwnego, że i Królikowski, ogłaszając tę mow w "MrÓwce", mniemał, jak pisze w dapisku. że miała ona "na celu kształcenie wraz z jzykiem ojczystym młodzieży nasz'ej". Obłnda jest hołdem, skladanym cnocie przez występek. ZaLiegający okuło ograniczenia języka polskiego, Kaulfm;s w mowie sW61j z r. 1820 zappwnił swych sluchaczy, że jakkolwiek ważna jest nauka języka greckiego, tv jednak "najważniejszym" jest .,sam język pulski". "Mowa ojczysta każdemu narodowi słusznie ?więtą jest; t.a bowiem następnie pokol't'niom podawana. stawia lu110m pomniki trwalsze od spiżu. 'Vszystkie inne dzieła sztuki, na rozlnaitp przypadki wystawiane, podlegają skazie, zepsuciu i zupełnej nawet zatracie: gdy je ogień lub wuda zniszczyć, albo

KRONIKA MIASTA POZNANIA.

wróg, zawistny narodowej chwalI', zepsJwa{' możc". Jedynip pisma zalecające się wyborną treścią i pięknym językiem. ..żadnej zawiRci czasu zagładzić ..,ię nie liadzą". "Sama wszakż\') tylko literatura wiecznem nas możp obdarzyć życiem; .ona sama podziwienic nam jedna i chwałę w najocllcglejszych wiekach"... "Największą przeto każdego Polaka powinnością jest, pracowa{ nad wydoskonaleniem i zachowaniem ojczystego języka". W taki to natchniony ton i tok myśli KopczYl1Rkiego pot.rafił wp:..dać Kaulfuss, gdy chodziło o to, by osłodzić jak najbardziej gorzką pigułkę, którą już z początkiem nastpnego roku szkolnego miał podać spoeczeństwu wi€lkopulskiemu. {llliał un przemawiać do myśli i serc swoich słuchaczy, wiedząc, że język narodowy i literatura najpoczei3tniejsze w nich zajmuje miejsce. ale mówił nieszczerze, nie od' serca, w którem chował w stosunku do języka polskiego "Jaszczurcze zamiary". Jakkolwiek minister na wywody Radziwiłła z 2D grudnia 181D roku odpow.iedział nnia 4 lutego 1820 r., żr' sprawę tę zbada dokładnie i w swoim czasie zasięgnie zdania namiestnika 19), to j'ednak w październiku teguż roku, właRnif' pll przybyciu Królikowskiego do Poznania, zaprowadzono, zgodnie z wnioskami KauIfussa, przyjętemi przez komisję, a zapewne także przez ministra, bez pytania się Radziwiłła, w obu najwyższych klasaeh język niemiecki jako wykładowy. Czy t było zgonne z tem, co miesiąc przedtem powiedział Kaulfuss o świtym obowiązku "wydosh)nalenia i zachowania i narodowego .izyka"t Na skutki tego zarządzenia, przepowiedziane przez Michalskiegu, nie potrzebowanQ długo czekać. Dni:1 2R listopada 1820 r. 21') ,lonoHił Haclziwiłł ministrowi AItensteinowi, że już wówczaR znajdowała się w gimnazjum kaliskieIll znaczna liczba 'Wielkupolan, których, jego zda. nipm, należało uważać za zupełnie straconych fIla pm'istwa pruskiego, że za ich przykładpm zamierzało pójść wiphl jeszcze uczniów gimnazjum poznaliskiego. Tak podziałało wplowiHlz'enie języka niemieckiego jako wykładowego dla klasy piątej i szÓstlClj. Jak świadczy Radziwiłł, społeczeI1stwo wielkopolskie upatrywało w tem zarządzeniu początek akcji germanizacyjnej rządu, że wskutek tego nastrJje w 'Wielkopolsce pogorzyły się znacznie. Ponieważ zarządzenie to co do języka wykladowego w klasachtO) Tamże, fol. a9. 28) Archiw. Państw, POZJI. "Sam, VIII 3", foh 73.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1926.07.31 R.4 Nr7/8 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry