LEGENDA KOŚCIOI.A P. MARJI N.\ WYSPIE TUMSKIEJ 128 Litewny, że sami na siebie się rzucali; ale słysząc, że jednem i wspĆJhwm hasłpm ::;iQ nawolują, wzajem się p o z n a l i; owego zaś chorążego na Liałym koniu nie było. Masław po tej prze. granej rhyłkiem wojsko swe opucil i uciekł do Prusaków; a ci, rhodaż go za księcia swego uważali, przecież za taką ich klęskę powiesili gu na wysokiej gałęzi. Kazimierz zaś, król-mnich, na miejscu tego zwycięstwa miasto zbudował, które z powodu poznania się wojska Ilazwał f' o z n a n i e m" Z). I . * * * Legenda o Ka,zimierzll - to późna i fantast.yczna nadbudowa histnrycznego Kazimierza. \Viemy, że musiał un rzeczywiście, z pomocą ruską, toczyć ciężkie walki z Mazowszem, ktÓre unifikacji się opierało. Wipmy o bitwie zwycięskiej, w której Masław :-;am zginął. Wiadomo, żp odbyła się ona na miejscu długo pamiętnem, ho w xn w. jeszcze "wskazywalH' hywa miejsc'e walki i przepaścisty Lrzeg rzpki" 3). Z późniejszych kronik właśnie kronika polska wnosi tu l1Iunwnt nowy w postaci calf'j powyżej przytoczonej powieści. Wedlug' niej, bitwa odbyła się niedalcko jakiegoś grodu (),;trowa. Ma to być ta, sama miejscowość, o której tpnżp rękopis kroniki polkiej wi5pumina przy pielgrzymce Ot.tona III, "in castro Ostrow, pl'OpP ubi Ilunc est Puzenania", i skąd do Unipzna było ..VI llIilial'i:t". Ost.a,t.ecznie miejsce bitwy zillent.yfikowano lUl,Wf't z samym Poznaniem, dołączając do opowieści nippotrzehllą i duść kulawą anegb w leg-cm1Q tą wiek XlI:l wkładał 8Wą własną tęsknotę za jPdnoRcią pmi8twową. Epiz()cł pozuailski potltgHjc jeszcz'c ten nm;trój, przynosząc nader efektowne załamanic akcji, najl'imw walkę wewnętrzną króla-mnicha, potem wezwanip z niebios i cudowne zwyciltstwo. Nad krlJlp,stwPln polskimi! eZllwa zatem opieka nicbios szczególna, a skromny kOHciółek P. I1larji or:lZ pola nad Wartą stają sif1 widuwnią opieki tcj i triumfu pobożnpg'o króla i odnowiciela Polski. Dawny gród poznaluiki był niewątpliwie' tIlIeJscem puua,tnem :10 takich rozważali. Kilka było w kraju ośrodków kultury i tra 20) Teodor Ty-c, Typmvoć i kOllwellejonalizm w przedsh\wianiu historji poh;kiej XI wieku (,.Kurje-r Poznański" 191;), nr. 2913-2(8). dycji państwowo-kościelnej. Taldem było sędziwe Gniezno metropolitalne ze szczątkami wielkiego męczennika i nieprzehrzmiałą chwałą "uczty cesarza". Takiem był u przedewszytkiełll wzgórze wawelski'e z katedrą, kultem św. tanisława i skarhcem kacletralnym. w ktÓrym. -- jako skarb zaklęty, - kurona, miecz i włÓcznia, Rtrzeżone lIrzez sllloka niezgudy, czekały na swegu wybawcę i Lohatera 21). Takim wreszcie był ostrów ksiąięcy i tUIIlski w Poznaniu. Tam w kat0drze Rpali :,;l1pm wip,czystym twórcy tej wielkiPj niegdyś potęgi paristwowej, ojcowie państwa i k(ściola pulskiego, Mieszko] i Boleslaw \Vielki. Potem spoczywali tu liczni hiążęta z roclll piast.owskipgo, ktÓry z tego !10h,żn0go pnil tak szeroko się rozwinął. '1'11 też w r. 129G złożono skrwawiulI!, szczątki pierwszego króla odnowioneg0 królestwa polskiego, zamordowanego przez zawiść ohcych - i swoich. Katedra sama w sobie nakłaniała do snucia wizyj o przeszłości i o sławie, o po. tędze i przyszłuści. Dzielnica tumska, koło której zlokalizowano dzi;cje Kazimierza, IlIylom takim i pragnieniom obcą być nie musiała. Nie chcemy tu poruszać kwestji, czy autor!)w legenely nie należy szukać wśród Dominikanów, którzy tak ożywcze prądy wnieśli w życie duchowe Polski, a którzy czas jakiś przy tym właśnic kościGłlm P. l\Iarji pl zebywali 2 2 ). Ale i '.śród duchowiellstwa świcckiego, biskupów i kapituły, dość żywe było zaintel'esowanie ella zagadnień przeszłości i potęgi narodu. Tutaj w w. XIII spisywano roczniki, głównie staraniem kustosza Godzisława Ha;;zka. pełne cennych infol'lllacyj i sympatycznego ducha. Później. na przełomie w. XIII-XIV inne znów zapisywano not.atki historyczne jako tamtych ciąg dalszy. Wszędzie tam widać żywe zainteresuwanie dla spmw Pulski i wyrażną niechęć do Niemców. Inny z kanoników poznailskich, Mikołaj, około poło,,,y w. XIII sporządził bardzo ważną i wartościową kopję kroniki KadłuLka, może nawet z samego autografu 23), Na jednej z kopij tego "Mikołajowego rękopis II inna znów ręka z początku w. XIV, prawdopodobnie także przy kapitule poznaliskiej, podawała szereg uwag marginesowych, dowodzących również żywego zrozumienia 21) O. Balzer, Królestwo polskie 1295-1370, Lwów 1919, t. I, rozdz. 3 "Kraków vśrodkicm idei państwowej w dzielnieowej PO'see XIII stuleeia". 22) Ks. or. H. Likowsł-.i, Miasto książ,:re Śródka" Poznań 1922, str. 10--11. 23) Ho.fman-DadejOlwa, f.:t.udja nad rękopisami 'kroniki mistrza 'Wineentego (Arch. Tow. Nauk. we Lwowie, dział II, t, II, Ziesz. 4) Lwów 1924. KRONIKA MIASTA POZR\NL\. dla idei jedności pallstwowej, a pełnych niechęci do teutolu;kich przybyszów 2-ł). Z życia i mYf;li hiskupa poznall:>kipg,) Bognfała II zachowany nam jest równipż szczegół inł.en'sujący. W roku 124\1 'v nocy po w. Janie Chrzcicielu ohaczyl biskup w widzpniu jakiegoś duchownego, który rzekł um: ,,\V ciągu dwudziestnpięciu lat cała Pulska bęuzie SkollCzona", - a gdy biHkup pilnie.dopyty. wał się, czy li w dobrem, czv też złem znaczeniu będzie skuńczonl" ów gość tfL,jpnmiczy nip tlał Ollpowiedzi, dodał t.ylko, "że i papież bltdzie SkOllczony" - co zatcm biskup na dobre sobie tłumaczył. Zhudziwszy <;ię ze snu, opowiedzial Zal'.lZ uziwne to widzmie swym kapelanom 25). Było to w ukresie wielkiej walki papieża z cesarzem, a zarazem nawiązania ścisłej łączłlosci między PolHką a papiestwem; te widać troski i zahiegi odbiły się w nocnej wizji bi'3kuna. W{;rbd kleru poznmlsl,if'go był v niewątpliwie jednostki żywo odczuwające nurtującą społecz('Jlstwu idm! odhuduwy pallstwa pulskiego. Prądy te odbily się też w pięknej powieści o Kazimierzu Mnichu, ktÓra idealizuje opiekę Boską, czuwająeą naj "regnum Poloniae". FraglllPnł. opowipści o Kr{)ln-lVfnichu, lokalizujący ją w gl'Ollzie puznallskim, zasluguje na pamięć i utrwal'eni(', j:Lko świadectwo idei paJlstwowej wieku XIII. Tradycja ta winna hyć upamiętniQna dłutem lub farbą tam na eeglauym murze kości {)łka Panny Marji. Niechby przypominała pokoleniom młodym ową legen(Jamą noc zwątpienia i pokrz,epicnia, przeżytą w kościółku zamkowym przez wodza narouu, podobną do nocy dumali i rozpaczy, przt\cierpianych przez pokolenia całe przywódców w epoce niewoli. - po których przpcież nastal poranek złoty i zwycięski. Dr. T e o d o r T y c. 2<) Oob. wyr1anir KalBubka prz. Al. Przeźtlzipckiego OTRZ Hofman-nadejuwa, str. 392' i 3iłJ. "6) M P III, 15-16, WALKA O JĘZYK POLSKI W POZNANIU I WIELKOPOLSCE PRZED POWSTANIEM LJST'OPADOWEM *). l. Traktaty podziało Wf' z r. 1772, 1793 i 1795 nie, zawierają żadnych post.anowiell, któreby Polakom, przechouzącYlll pod obce panowanie, gwarantowały żacllOwani'e języka i naroduwuści. 'f J też w zaborze pruskim od razu wprowadzono język niemiecki do auministracji pmistwowej. Nikomu z Polaków nie przyszło wtedy Ila myl uOIllagać się jakichkolwiek uprawllieil w tej dziedzinie dla języka polHkiego. Wszyscy pusłusznie zwracali się do władz rząuowych w języku niemieckim. DJpiero w r. 1815. w traktatach wiedcliskich, zawartych pomiędzy Hosją, Prusami i Austrją, wywalczyli sobie Polacy klauzule, zapewniające im zachowanie narodowoci polskiej i jęzka pulskiego. Skąd' to należyte docenianie znaczf'nia nal'adowo{;ci i j<:zyka w 1'. 1815, niedoceni:mych całkieJIl widocznie jeszcze kilkanaście lat przedtpIIl, w pierwszych latsmiertelność nawet na wypadek, g'dyhy narÓ(l nasz, jak gn'C' ki i rzymski, przest.ał zupełnie istnieć. \'\Tywody Kopczyilskiego p'odziałały tak, jak skierowanie' silnych reflekturów na drugę ciemną, wiodącą w niezn:luą i lliepewną przyszłość. Naród utrzymał na dręczące go pytani£' oupowip,dź. mianowicie. że jęz)' k jest niewzrllszoną i t.rwałą puusta wą bytu narodowego, Naukę tę zaczt;Oto niebawem wygłaszać z katedr uniwersyteckich. '" Warszawie uczył Kazimierz Brodziliski, że język jest "jedyną deską ratunku. ustatllią g,viazuą nauzi:i, p0ustawą bytn i wałelll ochronnym przeciw WSZfJlkilll wrogim zakusom", że "kt.óry naród do tego doszeul, iż w języku swoim nie'tylko pamięć wieków, ale wszelkie pomysły zamknąl\ może, ten się czuje narodem, ten o swÓj jt;Ozyk, rllwnież jak o ziemię ujc{.w, walczyć będzie" 2). W Wilnie' nikt tak dubitnie nie puukreślał ") Cezary Pęcherski "I3rodziński a Herder", Kraków 1916, str. 38. znaczenia języka ella narodu, nikt tak wyt.rwale nie, walczył :.) jfJgo (',ZYRtOś(, jak WipLkopolanin Jan Śniadecki. On to w ocenif' języka pwmnął się tak ualeee, że całą wartoM umysłową człowieka zaadzał Jla sile OJlUlOw1nia języka ll<1l'1II1\lweg,) :I). II1cc' te 1I11zipliły się nawet dyplomatom, jak księciu Aoamuwi Czartoryskiemu. 'VV swoim "EsRai sm la diplumatie, manu:s....it II'nn philhe1lr'me", wydanym w Paryżu i }Iarsylji w r. 18:30, "z dziwnym zapałem i naciskiem su'rok" wyłuszezał zasadnicze i naczelne znacz:cnie języka, jako najpiprwotnipjszej cechy pr:tyrJtlzonej i prawnej, stanowiącej u odrębnym bycie zbiorowy en jednostek ludzkich" 4). Bez tego wyniesienia dokomtlplli:l języka i uprawiania narodov,"cj niwy litl'l'ackiej do rzędu najważniejszych spraw narolIowych nie jest. do pomyślenia wspaniały rozkwit literat.ury nasz8j w epoc£' romantycznej. I ogli tego dzieła dokonać tylko ci, co Hię wychowywali w atmosferze bezgranicznego uwielbienia dla języka i pieśni, a więl generacja lJO'etÓw i literatów, wychowana w Warszawie przez Brodzil}skiego, a w Krzcmieńcu i Wilnie, pod pf!'idą kuratora Cza.rtoryskiego i roktora Śniadeckiego. Płomieli rozp:ryzie maluwane dzieje, ::-\karby mieczowi spustuszą złodzieje, PiefH} ujdzie cało . . . . . . . \wh" l\Iickiewicz w Konradzie Wallenrudzie. Po, rozbiciu pallstwa nazego wszyscy czuli, że są rozbitkami wśród oceanu, niezmiernie dal'cko od hrzegu. LitfJl'at.ura i język - to ostatnia, jak się wymżał BrodziI}ski, deska ratunku dla nich, to ostatnia łódź ratunkowa, jak sądził LiLelt, pisząc w swej rozprawie "O miłości ojczyzny": "Zapr:lwdę z rozhitej nawy narodowej na jeunej łOl1zi .it:zTka naRzego możemy Hię ratuwae od zupdnego zatracenia". Ty,'h Hroflków ratunkowyeh mup:li dostarczyć rozbitemu narodowi tylko popei i mistrz(nip słowa. W ohec takie h zapatrywali na znaezenip języka i literatury w życiu narodu, nie można się też dziwie, ŻP kryt.mja językowe odgrywały tak ogromną rolę w ucenianiu wartości pi,ęrwsz}'ch płoDÓw muzy rOlllcwtycznej, że ,Ua usterek językowych nie wahali ') Por. n. p. .,rremowę" do tomu IV jego "Pim rozmaity!,'n" z roku 1821. 'J zYl!lOIl :\skcllazy .,Zabiegi :JypIomatyczn€ po'lskie 1830-1831", Bjbijcteka War."zawka I!J02 III 12f1. KRONIK.\ l\UATA POZNANL\. się ówczem krytycy odmówić wszelkiej wartoHci genjalnym nawpt utwurom. Nie hyła to bynajmniej małostkowa cll(ć dokuczenia młJdoeianym autorom, lecz troska serdeczna o to, co słusznie uważano za najważniejszą ostoję naszego bytu moralnego. W Poznaniu najlepiej rozumiał duniosłość języka dla hytu narodowego i najusilniej zabiegał około uchronienia go od skażenia przfJz germanizmy - książę namiestnik Radziwiłł. Choć powołany przez króla pruskiego na to stanowisko w tym celu, hy pozyskał serca poddan)Tch polskich dla rządu pruskiego, by więc duchowo przynajmniej, )eżdi już nie j(}zykowo. zgt'rmanizował swoich współziomków, Radziwiłł w ciągu swej piętnastoletniej ilziałalności w Poznaniu nietylko nikQgo nie zgermanizował, lecz prz'eciwnie walnie się przyczynił do ruz]Juwszeehnienia Rwiauomoci narodowej 'i obrony praw języka polskiego w szkołach, sąilaeh i urzędar h. Pozyskanemu, w r. 180, ula gimnazjum poznańskiego profesorowi języka polskieg'o i lit.eratury polskiej, Józefowi Franeiszkowi Królikowskiemu z \Varszawy, wdrożył przedewszystkicHl Jbowiązek dbania w szkole o czystość języka polskiego, który w Poznaniu i 'Vielkopolsce. zdaniem Radziwiłła, już wówczas l)su( się zaczynał 5). Gdy w roku następnym, 181, Kr6likowski zaczął wydawać "Mrówkę Pozmu1ską" w tym celu, by walczyć z tom zepr'Hlcimn i uczyć także st.arsze pokolenie, nie uezęszczające już do szkoły, poprawności języka, Radziwiłł ndziclał mu wydatnego matre'rjalnego i moralnego poparcia 6). Pr7.ez cały rza:'l swego krótkiego istnicnia ,,:Mrówka PoznalIska" popularyzowała niestrudzenie idee Kopczyńskiego, wytykała Wielkopolanom najpospolitsze błędy w ich mowie i wykazywała zalety języka p()lskiego. 'V p wstępie, ,,0 głÓwnem tego pisma dążeniu", wydrukowanym na początku tomu I z r. 1821, czytamy: ..Najpierwszym i najgłówniejszym tego pisma celem, którego 5) ..J. F. Kr6likowski "Pro"tf' za "ady ::\tylu polskiego-", Poznań i Byugoszez 182£. W df'dyka'cji ks. Radziwiłłowi pisze autor: ,.Kiedym pJ'7ef1 ześdą laty przyb'ł do Poznania dla ohjęcia katedry języka i literatury poiskiej w szkołach tutejszych, miałem to f'zczęśeie usłyszeć z ust Waszej Książęcej Mości takie f!{) godiwg'O pelniellia obowiązków z:l,chę,enif': "Proszę prac{)wac okolo dobra języka na,szego, który w tutejszej prowincji czystość i prawość "woją utra.cać zaczyna,". 0) .,Mrówka Poznań'6ka" tOIII VI (1822) po str. 100. Poza RadziwiIłem najbardziej pomagał finansowo wyda,wcy. ks. Teofil W olickiżadpn autor z oka spuszczae nic puwinien, jest. - .przykładać, sili do kształcenia, a przynajmniej zapobicgać zepsuciu i idącenlU za nh')m upadkowi ojczystego języka, któremu, jak to już niera baczni w sąsiedztwie rodacy uważali, w. prowincji wielkopolskiej więcPj niż gdzipindziej znaczne zagraża skażenie". Oto cel jasno i dobitnie wyrażony. Zadanie zapobiegania zepsuciu języka i kf!zt.ałcenia go dalszeo jest włożone na każdego autora; czytelnicy wielkopolscy są ostrzeżeni, źn jf'zykowi ich zagraża znaczne zepsucie. A przeci'eż, czytamy dalej w tym wstępie, nic inufJgo tylko język utrzymuje w nas ufność "stałego bytu", będąc gwarancją trwałości nazej jako narodu, jak Palladium trwałości Troi i jak ogiełi. 'Westalek, zakłau trwłości R-zymu. \V ostatnim tomie, IV, z 1'. lR21 na str. 01 wyznaje redakcja, że chodziło jej przedewszystkiem o oddziaływanie na szprsze warstwy: ooW takiem przedsięwzięciu nie na pewny oddział ludzi ale na p0wszechność wzgląd llIieć należy, że nip,. uczellsz'e. ale liczni'ejsze klasy ludu język utrzymać potrafią". Z tego to powodu pismu pod względem naukowym nie mogło stać na tej wyżynif', co miesięczniki naukowe zagranicą. I tu raz jN,ZCZP. znajdujemy zapewnienie, że "zach0'wanie i utrzynmnie języka jedyn) m jest :',rodkiem pielęgnowania narodowo::'ci" . Celem pobndzenia 'Wielkopolan do tem gorliwszego doskonalenia się w języku polskim wskazuje Królikowski w cytowanym już wstępie (10 tomn I na przyklad innych dzielnic polskich: "z jaką to starannością, z jaką troskliwuścią pielęgnnją i uprawiają tę Illiłą przodków spnśeiznę, jak j! usilnie ud zepsucia chronią, do wzrostu i wydawania pikn)-ch owoców doprowadzić pragną", dając t't'm sampm dowody, "jak drogi im jest ten świetny pomnik i}awnego Polaków znaczenia, jak miłe te wyrazy, któremi przf;mawiali sławni w dzipjach z potęgi i światła przodkowie nasi". "Cóż potrafimy stawil przeeiw tylu pismom naukuwym w \Va'szawie, \Vilnie, Krakowie, Lwowie i innych miejscach wydawanym? - że pOlninę mnóstwu gazet, z których każda ważnoHcią tresci, zajmując ciekawość czytplników, jest razem pierwszym strÓżmn czystoRei i pięlmości języka 't' Uczywiście ze wstyuem musiał każdy czytłelnik odpuwie,lzieć, że nic, poza "Gazetą \Vielkiego KsięRt.wa Poznmi.skiego", redagowaną nieudolnie i zapychaną hłahą prze,ważnip treścią. Niema. jednak tego złego, coby na dolą'!' nie wyszło. Tak też i w tej sprawie. Wielkopolanie, nie mają,c własnych czasopism KRONIKA 1I1IASTA POZNANIA,i gazet, czyta,li pisma wydawane w Warszawie, Kaliszu i inuziej. W sIad za tem poszło dobrowolne poddanie się pod hegelllonję Warszawy, nietylko literacką ale i polityczną. Warszawa i Królestwo przed powstani'em listopadtlwem imponowały \Vielkopulsce tak pod względelll kultury duchowej jak i materjalnej. zzególnie większa zamożność KrÓlestwa oddzhl,ływała przyciągająco na szprokie koła ludu wielkopolskiegu, kt6ry z paszportem prusski m i bez paszportu tłumnie za kordonPlll f'zukał pracy i zarobku, o czem obszerniej w innym rozdziale,. Podobnie i niedostatek własnych czasupism i gazet zmuszał wan-;t.wy wykształcone du życia życielIl duchowcm \Varszawy i Królestwa, co walnie przyczyniało się do podtrzymania poczucia jedności w rozdart,Ylll narodzie. Wobec takiego stanu rzeczy Warszawa poczuwała się także do obowiązku czuwania nad czystością języka w Wielkopolsce. Niemałe wrażenie musiała wywołać w Wielkopolsce notatka, zamieszczona w "Pamiętniku \Varszawskim" z r. lsi9, że w dzielnicy tej ..język nasz po pismach rządowych cechę ostat.niego zaniedbania nosi na sobie i niebawem zupełne!?o- upadku oczekiwać powinien". Ponurą tę zapowiedź przypomniał Wielkopolanom Królikowski w l tomie swej ,,:Mrówki Poznańskiej", przypisując Ztrazem winę tego stanu rz'eczy nie tylko okolicznościom zewnętrznym, ale w znacznie większej mierze niedbalstwu społeczeIlst.wa wielkopolskiego. Troskę o nieskazitelność języka polskiego usiłował już w r. HiW ,vyzyskać dla swoich celów - allluel Kaulfuss. dyrektur gimnazjum puznaliskiego. 'W prugramie gimnazjalnym za Ów rok pomieścił Kaulfuss rozprawę p. t. ,,\Varum ist die deutsche Sprach'e und Literatur aIs Hilfsmit.t.el zur Forthildung der franzosischen vnrzllziehen?" Otóż dlatego, zdaniem Kaulfus:"a, że literatura niernipeka w daleko większym stopniu niż francuska kształciła i uszlachetniała umysł i serce. że ze wszystkie h nowszych literatur tylko niemiecka naprJwadzała na szerokie, og'ólne puglądy i zbliżała umysły do ideału ludzkości; przedewszystkiem zaś dlat.ego, że Literatura niemiecka nip zagrażala Polakom wynarodowie'lliem. Celelll przekonania Polaków o słuszności ostatniego argument.u sf,w,)Tzył Kaulfuss osobną ad hoc teorję: obcy język i obca 7) 1\1. Lauher1 "HtwHpII 7.111' Gcshichte tler Provinz POSCH jl!. der ersten WiJfte des XIX. Jahrhundprt!\", Poznan 1908: str. 82. literatura zagrazaJą wtenczas wynarodowieniem, gdy mają podobiellstwo do języka i literatury danego narodu, oraz gdy zalecają się pięknością i powabem. Ponieważ tedy język francuski, z0.aniem Kaulfussa, lIla wiple pouobiellst.w1 d.:> polskiego, o czem, jak wiadomo, wręcz przeciwnie sądził l\1ickiewicz we wstępie do swej pi'erwszej prelekcji paryskiej, a niemiecki jest całkiem od niego różny, stąd prosty dla Kaulfussa wniosek, że język niemiecki i Liwratura niemiecka nadawają się bardziej du kształcenia Polaków, niż język francuski i literatura francuska, zagrażające im rzekomo wynarod.:>wiellielll. Wytworzyła się tedy syt.uacja następująca: Pomięuzy obradujących nad niebezpieczellstwem, grożącem Polakom ze strony języka niemieckiego, wpaua Kaulfus'5 i woła: "hajże na język francuski i literaturę francuską!" Gdy jednak bezkrytyczna szlacht.a dobrzYlh;ka ruszyła naprawdę, za głosem Klucznika, nie na wrJga istotnego, :Moskala, lecz na wroga urojonego, :::;oplicę, tu nawoływanie Kaulfussa spowodowało tylko oburzune protesty ze strony tych, do których był u skierowane. Rozprawą Kaulfllss:t zajęły się czasopisma warszawskie i wilmlskie. Najgruntuwniej zbijał wywudy jego "PamiQt.nik .Warszawski'" ostrzegając, że właśnie zajmowanie się językiem niemieckim i literaturą niemiecką szkodzi młodzieży polskiej. I w Poznanu oburzenie musialo być wielkie, skuro Zprboni di Sl'osetti, prezes naczelny, uważał za rzecz konieczną napomni et" Kaulfnssa, hy teorjami pudobnemi nie prowokowal Polaków. Na profesurów i uczniów gimnazjum poznailskiego, do których Kaulfuss w pierwszym rzędzie się zwracał, nie zrJbiły teorje jegu żadnegu wrażenia. Byli oni zLyt rozmiłuwani '" lit.eraturz'B- francuskiej, by mogli się od niej udwrócić na sam,) skinienie swegu dyrekt.ora i porzucić wyubrażenia, z ktÓrf'mi się zżyli ou uziecillstwa, raportował major Huyer - Luclmes księciu kanclerzowi Hardenbergowi 8). Do poglądów KauIfussa wrócił jeszcze w r. 1821 Królikowski we wstępie do ,.Mrówki". 'I'eorję swego zwierzchnika nazwał wrrawdzie słuszną, op:ttrzył ją atoli uwagą, kt.óra ją zupełnif' obala: "Doświadczenie jedn:tkże przekonało nas, że słyszenie codzienIle cudzego j(!zyka, a razPIIl polszczyzny zppsutej w ustach eudzozieTJlca na wzór jego mowy, tak ualecf' zdoła uwieM mniej uważne 8) Laubert, tamże, str. 82. KRONIKA l\HASTA POZKANlA. ucho, żre nawet z języka tak ubcego, jak jPRt niplHiecki dla mowy naszej, przechodzić mogą nieznacznie sposoby mówienia dzikie". Ka uuwócl tego spostrzeżenia przyt:lcza niektóre gcnuanizmy, które już wówczas były przyjęte w Wielkopolsce: żenić sit< zamiast wychodzić za mąż; ja nie mogę za to; ja sobie z tego nic nie robię; trafić kogo - spot.kać; pierwszy lepszy, wyciągać z mieszkania i przeciągać zamiast wyprowadzać się; jak stary? przedwczoraj; radować się, cieszyć się na co; to jeszcze ma czas; pisać komu; jeszcze raz tyle; jeszcze raz tak wielki; widziałem go ić,; słyszałem go mówić. Oprócz germanizmów przytacza Królikowski także niektóre prowincjonalizmy wielkopolskie: paletę; kródzej; cieńciejszy; miękcipjszy: mięsit.y; Pl'O;';ZPlllY; pójdmuy; znajdłem zam. znalazł'em, a znalezę zam. znajdę; stojeć; jreich zalll. ich; wsiów; myszów; góźdź; onegdany itd. Są nadto inne jeszcze rozprawy w ,lVIrówce PuzlUuIRkiej", pu8więcone językowi polskiemu. W tumie VI Królikowski pisze o "Wątpliwościach względem zasad języka i pisowni polskiej"; autor nienazwany rozprawia w tumie V na temat: "Czy język polski dogodny jest filozofji", dochodząc do wniosku, że brak dzieł fiIJzoficznych w literaturze naszej niesłusznie przypisywany bywa niepodatności języka polskiegu; w tumie V i VI pisze K. T. [rojański] '.:> "składzie polskiego wif'ł'sza i o potrzebie nadania mu rytmicznrego kształtu". 'VV tomie I i J] podał J. S. Bandtkie "Wiadomość o języku pul<;kim w Śląsku i p(\h;kich Ślązakach". W tomie II i III streścił Kajetan Tl'Oj:uiski, profesor języka łaeiilski ego w gimnazjum poznai]skirm, wTwody rddora Be1'llharcli'ego ,.n ważności i :-;poRobie uczucia ojezysteg'o języka w wyż:-;zych klasach giumazjalnych i szkołach głównych". W tomip IV tenżt' Trojailski pomieścił rozprawę, odczytaną podczas uroczystJei inauguracyjnej, nuw(\gu ruku szkolnego dnia paździf'rnika 1821 roku "f) udoskonaleniu pod wzglęuem gramatycznym języka polskiego". VV tymże tomie autor nienazwany w artykule "Pomysły o' pochouzeniu wyrazÓw" podaje etymologję wyrazów: admirał, kapitan i kapral. W t.omie V .:>rprócz wyżpj wymienionych rozpraw jest polemika w sprawie przekładu Ha język polski dziennika llrzdowego rejencji poznailskiej, spowodowana I'ażąct'mi błęuHmi językowenli tłumacza. \V RposóL żartobliwy poruszał :-;praw pisowni p.)lskiej i kmicówek w czwart III przYlJadku wyrazów takich jak: kielnia, kuchnia, szabla itp., anonim w powieści humorystycznej p. t. "Głuchoniemy w magnetyźmie", drukowanej w tomie I i następnych. Nie przestając na tf'm, Królikowski ogłaszał usohno książki i rozprawy, poświęcone językowi polśkielllll. stylistyce, proziJdji itd. :Szczególnie po upadku "Mrówki Pozn'ścią rzeczy i starannością poprawiał wypracowania polskie i nauczył uczniów dobrego stylu. Od tego zależy częściowo opinja ogółu (1 gimnazjum". Wobec tego domagał się Kaulfuss dnia 5 listopada 1818 r. upoważnienia do prowadzenia układów z Królikowskim i do zaofiarowania IUU pensji w wysokości 7-800 talarów. l tym razem podkre.ślał, że "pożyteczność i rozgłos zakładu zależy przedewszystkiem od tego, czy posiadamy prawdziwych Polaków ("Nationalpolen") jako nauczycieli" 9). Ił) M. Laubert "Die li-ewinnung pohlischer Lehrkrafte flir das Posener KRONIKA MIASTA POZNANIA. . Józef Franciszek Królikowski to), urodził się w r. 1781 w ((alicji. Po ukończeniu szkół :3rednieh w anoku i Przemyślu udał się na uniwersytet IWJwski, który opuścił w r. 1808 z uyplomem prawnika. Był z początku sędzią, a od r. 1808, po przyznanill mu patentu nauczycielskiego przez cesarza austrjackiego, drugim profesorem w gimnazjum zamojskiem, dawniejszej Akademji, gdzie wykłauał matematykę i filozofję. W r. i80a, po zdobyciu Zamościa przez generała PeUetier i przerwaniu nauki w gimnazjum, wszedł Królikowski jako urzędnik do administracji miejscuwej, a następnie do administracji centralnej zuobytego przez kSltcia ,Józefa kraju, w Lublinie. Pełnił wtedy funkcj.e rachmistrza w izbie obrachunkowej. Po przyłączeniu t. zw. Galicji Zachodniej uo Księstwa 'Warszawskiego objeżużal nowe departamenty jako sekretarz komisarza do odbierania przysięgi wierności. W 1'. 1810 powołany do. minist:erjulll spraw wewnętrznych już nie myślał wracać do szkolnictwa. Od r. 1814 do 181G sprawował urząd prezydenta miasta departaulPntowego Hadomia, ku ugólnemu zadowoleniu mieszkaliców miasta. W r. 181G powołano go na S('kretarza Komisji Likwidacyjnej w 'Warszawie.. Poza swojemi zajęciami urzędowemi miał Królikuwski czas na pracę literacką. Rozprawy swe ogłaszał w "Pamiętniku 'Warszawskim", W (',hwili więc, kiedy go doszły propozycje władz szkolnych pvznańskich, był Królikowski urzędnikiem adlllinislracyjnym, miał zaledwie jeden rok pracy nauczyciplskiej za sobą i od lat dziesięciu wogóle nauczycielstwem się nie zajmował. Fakta t.e trzeha mieć na uwadze, jeżeli się chce zrozumieć, dlaczego misja poznańska Królikowskiego skOllczyła się zupelnelll fiaskiem pod .względem pedagogicznym, będącf'm w tak rażącej sprzeczności z wielkiemi jogo sukcesami na niwie literackiej i naukowej, Układy przewlekaly się tak długo dlatego, że Królikowski pustawił warunki finansowf- duM wygórowane. :Mianuwicie żądał 000 talarów rocznpj pensji wolnegu mipszkania i 300 talarów jednorazowo na prz:eprowdzkę. Donosi o t em namiestnikowi Radzi\Viłlowi rallea konsystorza, dr. yon Stoephasius, w piśmie z dnia 30 .marca 1820 1'.11). Sprawa obsadzenia stanowiska była wów :Mariengymn{\,sium nach 1815" - Histm. l\Ionat.sbl. f. d. Prov. Posen 1919, str. 50. 1") Homan Plenkiewicz w "Ellcyklopedji Wychowawczej" tom VI 391-391. 11) Archiw. Pailstw. POIlU. "Nam. VIII 3", fol. 46. czas już baruzo pilna, gdyż ks. Ankszcwicz tymcza<;Olll był umarł. 'l pisma toepha siusa dowiaoujl'JUY si naflto, że Kaulfuss w swych zabiegach zwul;,ał <;ię o pomoc d.) rrktora uniwersytetu warszawkiego, ks. Szweykowskiego, oraz do l)rOresorów tegoż uniwersytetu: Bentkowskiego i Jarockiego, dawnip.jszego profesora gimnazjum poznalIskiego. ORtatni zachQcił tJtanisława Borodzicza d()! ubieg-ania, się o stanowisko w. Puznaniu. Istotnie też Borodzicz zwrÓcił się w tej sprawie do Radziwiłła w iJiHmic z dnia 8 marca 1825. Z informacyj, które w tcm I'ibmie o sobie podaje, przytaczamy mtstępujące: miał wówczas R4 lata i był żonaty; kształcił się w Grodnh:" pod rządem rosyji'Jkim i w Bia łymstoku, pod rządem pruskim; Opł-ÓCZ języka polskiego posiadał dobrze niemiecki i francuski, gdyż byl trzy lata we Francji. Od r. lR14 uczył języka francuskiego i polskiego w chełmulskim korpusie kadetów, następnie był pienvszym nauczycielem w lubelskiej szkole departamentowej, ucząc główni<, język:l francuskiego, a polskiego w wyższych klasach tylko w zastępstwie. W Warszawie nakoniec uczył obu tych języków w szkole ewangelicki<,j. "Kocham namiQtllie nanki i mam zbiór książek z tysiąca prz'eszło woluminów składający się". Przctłumaczył i wyrlał własnym kosztf'1II Gaultirr'a "Traits caracteristiques d'llnr mauvaise e(1ucation" i sporządził tablice dekLinacji i konjugacji francuskiej. Do druku przygotował "Nauk(: czytania. wymawiania i pisowni jęz:vka francuskiego". Naostatku pracowal nau "KrÓtkim zhi),. ł-em gramatyki polski<,j". hy stanąć do konkursu, rozpisanego l'l"Z<'Z uniwrrsytet wilellski. Jak wynika z pisma ;-(to('phasiusa, kOllsYl:;torz poznailski, zrażony widocznie nieustępliwoHcią KróIikuwskipgo, był już zdecydowany powołalI, zgłaszającego się Borodzicza. Zwrócił się tedy tIllia 2() marca 1820 do ks. Wojciecha Szweykowskiego. hy zasięgnąć jego zdania o nowym kandydacie. Opinja rektora lllUsiała być atoli ujemna, gdyż o Borodziczll odtąd nic już nie słyszymy. Szweykowskl i Bentkowski Feliks polecali Kaulfussowi i konsystorzowi oprócz Królikowskiego także' Koncewicza, profesora liceum warszawskiego. l\Iiał on nad Królikowskim tę WYŻSZOHI\ że był czynny w szkolnictwie bez przerwy. Mimo to i Szweykowski i Bentkowski da w.1Ii pierwszeństwo Królikowskiemu, głównie ze względu na znakomitą jego rozl'rawę "O zastosowaniu muzyki KRONIKA MIARTA POZNANIA. do poezji", ogłoszoną w r. 181S w "Pamiętniku \Varszawskim". f'zweykowski nadto podkreślał, że Królikowski byłby już profesorem literatury polski:ej w uniwersytecie warszawskim, gdyby profesor Ludwik Osiński nie był się zdecydował .:Jbjąć więcej lliż przedtem wykładów 12). Bentkowski zaś chamkteryzował obu kandydatów jak następuje: "Pan 'Koncewicz jest młodszy i w szkolnych ogólnego wykształcenia naukach ugruntowawszy \:1ię, więcej po sobie obiecywać, może; ale pan Królikowski dał już dowody swej zdat.ności i rozmyślenia w przedmiocie dla niego głównym, a więc śmiało przyznaję mu pierwf.\zeństwo. OprÓcz tego w oryginalnych swych pismach jest bardzo czystym i prawdziwie polskim, co w dzisiejszych czasach jest rzeczą dość rzadką, a w całe m rozumowaniu swoj'em okazuje stosowność i trafno;O;I". - Stoephasius, podając Radziwiłłowi ten wyjątek z listu Bentkowskiego, zaznaczył, że ze wszySI,kich wymienionych zalet Królikowskiego, konsystorz cenił najbardziej jego dbałość o czystość i polskość języka w pracach literackich. Tak potężna więc była wówczas trndencja ku utrzymaniu nieskazitelności języka polskie.' go, że na wet władze pruskie musiały się z nią liczyć. W pimie z dnia 22 kwiet.nia 1820 r. mógł Stoephasius zapewnić Hadziwiłła, że Królikowski włada nietylko poprawnie językiem polskim, ale że zna także dobrze literaturę polską, że posiada dostateczną znajomość innych języków i nauk, że okazuje wipk l'ilnoRci i gorliwoRci w kształceniu się dalszem, że wreszcie eharakter jego i moralność zasługują na szacunek. Z końcem kwietnia miał Królikowski zjechać do Poznania, by rozejrzeć się w f-tosunkach miejscowych i oilbye kilka IAkcyj prÓbnych w gim. nazjlllll. Na wypadek, gdyby układy z nim nie miały pożądanego rezultatu, konsystorz był zdecydowany powołać sekretarza uniwersytetu warszawskirgo, Jacynę, poleconego przez rektora zweykowskiego. KrÓlikowski zjawił się istotnie w Poznaniu w połowiC' maja 12) Osiń'Bki L., tłumacz Corneille'a i Woltera, autor tlwóch ławnych w owym czasie ód: na cześć wojska polskiego i Kopcmika, głośny uyl z wymowy 1 przestrzegania, czystości języka. Na stanowisku profesora literatury pOWlszedmej odznaczał się niepok{)naną chęeią. do próżnowania. l{az w tydzień. i to g'{)dzinę tyH\, obecny na tej konferenf'ji, zażądał ograniczenia języka polskiego w ten sposób, aby tylko '" ,zterech niższych klasach był językiem w:rkładowym, w dwó('h najwyższych zaś miał go zastąpił język nil'lIliecki. Żądanie swe uzasadniał Kaulfuss tem, iż tylko w ten spm;ób młudzież polska opanuje język niemi't'cki do tego stopnia, że hędzip mogla z pożyt,kiem słuchać wykładów na uniwersytetach nipll1ieckich. Przeciwko t.ym wnioskom wystąpił Michalski, prawa ręka Radziwiłła, Przypomnia,ł. że zachowanie języka polskiego zostało uroczyścił rn'Zf'Z króla Polakom poręczone, że oznaczałoby to zdegradowanie' języka polskiego do roli żargonu, gdyby go miano uznat- za niewystarczający w klasach wyższych, że wreszcie ograniczenie takie wywołałoby wrzenip ''Ii społecz'eilstwie polskicm. zmuszając je' zarazem do posyłania dzieci swyeh do szkół w Królestwie 11). Ponieważ jednak ZerLoni wraz z Ill'zędnikami SWOillli 17) Archiw. Failstw. Fozn. "Xam. VIII 3", foł 151. KRONIKA MIASTA POZNANIA. wypowiedział się za wnioskami Kaulfussa, zostały one dnia 6-go grudnia 1819 przedłożone ministrowi AItenstein(lwi, jako wnioski komisji, puwołanej do zbadania, czy nuwa ogólna organizacja szkolnictwa w Prusach, projektowana wówczas, moż'c być wpro. wadzona także w W. Księstwie. Równocześnie z temi wnioskami otrzymaj _'\.ltent,p,in ohszerne pismo 18) od Radziwiłła z dnia grudnia 1819 r., zwalczające jf' w każdym punkcie. Ponieważ Kaulfuss powuł'wał się w uzasadnieniu swych propozycyj Ila ordynację szkolną Księstwa \Varszawskiego, postanawiającą rzekomo, że językiem wykjadowym w dwóch najwyższych klasach gimnazjów miał być język niemiecki, Radziwiłł przedłożyl ministrowi 0dnośne paragrafy w tłumaczeniu. Wynikało z nich, że w klasie V jeden przedmiot (wybrano historję) miał być wy kladany po niemiecku, a w klasie VI miano czytaŁ; w oryginale Eschenburga "Lehrbuch df'r Wissenschaftskunde", a to jedynie dlatego, że w obu tych klasach język niemiecki nie był osobno wykładany. O innych ograniczeniach języka polskiego w gimnazjach Księst¥'a Warszawskiego nie było mowy. Kaulfuss pupełnił więc grubą niPHcisłoś(;" t.wierdząc, że w dwóch najwyższych klaRach język niemiec,ki wyłącznie był wykładowym. Co do drugiego mot.ywu Kaulfussa, mianowicie, Żl' rodzice uczniów domagali się obszerniejszego uwzględniania języka niemieckiego w nauce, stwierdził Radziwiłł, że zna on życzenia rodziców w tej sprawie bardzo dobrze. Powodem narzCkall nie jest to, że języka niemieckiego uczy się mało, lecz że uczy go się po partacku. Dajcie lepszych nauczycieli tego języka, a ni: będzie potrzeba powiększać liczby godzin dla niego. Wystarczy wówczas, że w klasie V i VI tylko hist0rja będzie wykładana po nimiecku, jak to byłu za czasÓw Księstwa Warszawskiego. Bentyment społeczeilstwa wielkopulskiego zwracal się także przeciwko lwzenin języka greckiego w gimnazjum poznailskiem. Hadziwiłł uznawal slusznośl' tpgo poglądu i propoIlował, ahy kosztem języka greckiego rozszerzono i }lOghihiono naukę języka pulskiego. Kanlfn:;s natychmiast poczuł pismo noselll i przy zakOliczeniu eg'zaminu publicznego " gimnazjum, dnia 2:3 września 1820 r., wygłosi! mowę ::Dlaczcgo młodzież polska języka greckipga szczególniPj uezyć się powinna"? Mowę tę. w obecności ks. Radziwiłła, wyglosił Kaulfuss po łacinie i w tym języku wy 18) Tamże, fol. 37. drukował ją w programie gimnazjalnym. PC) polsku wydrukowała ją "Mrówka" w tomie IV z r. 1821. Zdaniem Kau1fuRsa młodzież polska pmyinna f:ię uczyć. języka greckiego dlatego, że "małO' jest 'narodów. któreby tyle z dawnymi I1rekami miały podobieństwa, co polski". W Polakach widział Kaulfuss tę samą, co w I1rekach, "żywoM umysłu, tpn sam w wykonaniu zapał, tę bystrość dowcipu, tę moc uczucia i wyobraźni, tę wreszcie dokładpość i trafno(; w myśleniu, jeżeli mylenin szczerze gię oddają". W dalszym ciągu Kaulfnss, który zalf'dwip cztpry lata przedtem studjum języka niemieckipgo i lit:eratury nipmieckiej zalecał jako najdoskonalszy śrudek ku zdvbyciu prawdziwego wykształcenia, teraz, w r. 1820 pytał retorycznie: "komuż są tajne tak powszechne narzekania, że Polacy, kształcą,c się na literaturze francuskiej lub niemieckiej, przeohrażają się w ludzi tych narodów"? Aby jeszcze dobitniej wykazać, z jaką zręcznością putrafił nosić płaszcz na obu ramionach, pytał retorycznie nieco dalej: "Dlaczegoż Polacy mają czerpać z rzek, przez l1alIję i l1ermanję przpprowadzonych, a nie raczej udać sif2 do samego źródła, z którego Francuzi i Niemcy czerpali i czerpią swe skarby"'r "Niemcy bowiem i Francuzi ukształcili sobie właściwy narudowy nauk i języka rodzaj, odmienny i różny od greckich; za cóżby miał od tamtych hrać pomoc Pulak, w niczf)m nie bticląC od nich poledniejszym"? Jakżeż szlaclletnem musielibyśmy nazwać to odwoływanie się Kaulfussa no dumy narodowej Pcilaków, gdybyśmy nie wiedzi:eli, że w słowach powyżej cytowanych przpmawiala tylko obawa jego, aby czasem język pol&ki, na koszt gTPckif'go, nie rozszerzył swoich wpływÓw i znaczenia w gimnazjum poznańt'\kiem! Na tej chytrości .iPgu nikt się ze wSl'ółczesnTch nie poznał. Nic tedy dziwnego, że i Królikowski, ogłaszając tę mow w "MrÓwce", mniemał, jak pisze w dapisku. że miała ona "na celu kształcenie wraz z jzykiem ojczystym młodzieży nasz'ej". Obłnda jest hołdem, skladanym cnocie przez występek. ZaLiegający okuło ograniczenia języka polskiego, Kaulfm;s w mowie sW61j z r. 1820 zappwnił swych sluchaczy, że jakkolwiek ważna jest nauka języka greckiego, tv jednak "najważniejszym" jest .,sam język pulski". "Mowa ojczysta każdemu narodowi słusznie ?więtą jest; t.a bowiem następnie pokol't'niom podawana. stawia lu110m pomniki trwalsze od spiżu. 'Vszystkie inne dzieła sztuki, na rozlnaitp przypadki wystawiane, podlegają skazie, zepsuciu i zupełnej nawet zatracie: gdy je ogień lub wuda zniszczyć, albo KRONIKA MIASTA POZNANIA. wróg, zawistny narodowej chwalI', zepsJwa{' możc". Jedynip pisma zalecające się wyborną treścią i pięknym językiem. ..żadnej zawiRci czasu zagładzić ..,ię nie liadzą". "Sama wszakż\') tylko literatura wiecznem nas możp obdarzyć życiem; .ona sama podziwienic nam jedna i chwałę w najocllcglejszych wiekach"... "Największą przeto każdego Polaka powinnością jest, pracowa{ nad wydoskonaleniem i zachowaniem ojczystego języka". W taki to natchniony ton i tok myśli KopczYl1Rkiego pot.rafił wp:..dać Kaulfuss, gdy chodziło o to, by osłodzić jak najbardziej gorzką pigułkę, którą już z początkiem nastpnego roku szkolnego miał podać spoeczeństwu wi€lkopulskiemu. {llliał un przemawiać do myśli i serc swoich słuchaczy, wiedząc, że język narodowy i literatura najpoczei3tniejsze w nich zajmuje miejsce. ale mówił nieszczerze, nie od' serca, w którem chował w stosunku do języka polskiego "Jaszczurcze zamiary". Jakkolwiek minister na wywody Radziwiłła z 2D grudnia 181D roku odpow.iedział nnia 4 lutego 1820 r., żr' sprawę tę zbada dokładnie i w swoim czasie zasięgnie zdania namiestnika 19), to j'ednak w październiku teguż roku, właRnif' pll przybyciu Królikowskiego do Poznania, zaprowadzono, zgodnie z wnioskami KauIfussa, przyjętemi przez komisję, a zapewne także przez ministra, bez pytania się Radziwiłła, w obu najwyższych klasaeh język niemiecki jako wykładowy. Czy t było zgonne z tem, co miesiąc przedtem powiedział Kaulfuss o świtym obowiązku "wydosh)nalenia i zachowania i narodowego .izyka"t Na skutki tego zarządzenia, przepowiedziane przez Michalskiegu, nie potrzebowanQ długo czekać. Dni:1 2R listopada 1820 r. 21') ,lonoHił Haclziwiłł ministrowi AItensteinowi, że już wówczaR znajdowała się w gimnazjum kaliskieIll znaczna liczba 'Wielkupolan, których, jego zda. nipm, należało uważać za zupełnie straconych fIla pm'istwa pruskiego, że za ich przykładpm zamierzało pójść wiphl jeszcze uczniów gimnazjum poznaliskiego. Tak podziałało wplowiHlz'enie języka niemieckiego jako wykładowego dla klasy piątej i szÓstlClj. Jak świadczy Radziwiłł, społeczeI1stwo wielkopolskie upatrywało w tem zarządzeniu początek akcji germanizacyjnej rządu, że wskutek tego nastrJje w 'Wielkopolsce pogorzyły się znacznie. Ponieważ zarządzenie to co do języka wykladowego w klasachtO) Tamże, fol. a9. 28) Archiw. Państw, POZJI. "Sam, VIII 3", foh 73.