KRONIKA MIASTA POZNANIA
Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr2
Czas czytania: ok. 8 min."Dłużniku \....ieków - pragll?cy i głodn, Dal'emnie wo.łasz: łakll(' ezynu chleha, Dla dehie "iek t\'..-ój \V ehleh zdarzf'il IJicpłorłll', A manna ż}"I'ia lIie pacta dziii z nieha!
Z duszą na wielki'e wzrosłą p!'zellsięwzida, Z wolą hez czynu, z ll1\"ślą hez poczęeia; Z sępem męczarlli i zgryzot 11 łona.
Z żądzą Tantala - z niemDcą Samsolla; Jak Bóg, .którego naraz opuściła, Mądrość nip,hieska i h\orzenia siła; \V ołchła.ni czasów - hez gwiazd i hez 10I1('a, Nigdy "fę prac twyeh nie dopat.rzysz końca - Gdziekolwiek stąpisz, l'O poezlliesz - co zl'ząll'dfoz.
Za każdym kl'Okiem upadniesz luh zbłądzisz!
A możp, może nawet nad t\\ 'IlI gTolH'm Oszczerstwo. ('zarn. m zaklekoce driohem, Wiatr na wsze stroH' pI'oeh twój porozmiata, Dusza twa pójdzie na pastwę jz'ków, Umęczonemu dla zhawienia świata Nikt ci pośmiertnyeh nie stawi p0Ulnil{ów!".
Przecież temu pesymizmo\d próbo\\ał Bf1rwiilski przeeiwstawić ez'n żydowy, Pl óhowal - lIih' hohatcl' ant','zIIY przehłagać, przełamać wTok Losu. ] jak przedtem w "l'ogl'Ohoweu" po rozrachunku z przeszlośl'ią, teraz po \\'cjl7 P lliu w twarz rzeczywistości, lIieohiecująeej niczego, każąccj prlcczuwać klski najokrutniejsze - zwraeal się pl'Zed siehie, Zaez'nał - "Marsz \V przyszłość", Utwór tell zajmuje w arl'hitektoniee kompozTyj:,.['i (I nlgiej części podohne miejsce, jak wiersz: "O"tatni Homr.o" \\' konstrukcji księgi pierwszej. Jest dominantą. Tam illll \\ idu:'llita przekreślał dzieje uczuciowe w imię powołań slpolee7l1 I II I'u społecznik przekreśla dzieje tragiczll'('h zmagał) r pl'zeszlośeią i teraźniejszośeią w imię walki o 1l0WY porzqdpk ś\\ iata, .Jak tam i tu działa prawo k,ontrapunktu, kontrastu: tOllal'ja wiersza góruje, przezwycięża, upodrzędnia calą skalę unwdowąi problemową pO}Jrzellzającyeh utworów. Jak tam i tu wyraża sil;' to w wy;;'okim potencjale jedlloznaczneg-o napil;'l'ia f'lIlocjonalnego. .Jak tam i tu, choć mniej \'l'idocznie, nal'zw'a si samorzutnie konieczność krótu i konieezlloś{- lIramat'zarji. Sam pOlIt tul: ,.I\:l'Ok podwójny", pO\\'tarzając przelbta\\'ienie motoryczne, pl'Z'dająr mu n'(J\\' f:'l ktu zhiorowego- - dramatyzuje ów pochód ku nO\\'('j 17rcz'wistośd. \Y ohl'l;,hic samego wierza ta dramat'('zność \\ 'doh,ta jest jcszl'Zc silniej. \\"szystkie trzy strof' są, d\\ udzielne, \\ "z stkic- oparte ]la zasadzie przel'iwstawiellia, na rtramat'cznej kolizji. Przeciwstawne I'Zl;'ści (lwu pierwszych zaczynają sil;' t'm "am'm kOł1tra,tem: ,.Jak tu stl'a;;zno!" ,,/\ tam ziemia ohiec:'ltlfl"... To. zllprzt>nic natury "ol'jalnej \V trzeci£'.i zwrotce nahiera perspekt,w metafi7Ycz"l'h. \\"raca raz jeszcze myśl 1.1pOrrzywa o nieingerencji opatrzIlOści w spraw' ziemskie i zjawia s.ię stanowisko. już wted' po\\'ołi I\''łan!iają('e sil;' \\' ods7czepipiJstwif' neoh€gUaiJskim, mają('e WTaz pelny znaleźć w matf'I'ja I izmie dziej.ow'm Kal'ola .\Jana, .\nt,H'nHljąC n.ieh,tnieją('' tprmin, mo'żlla to stanowisko nazwać - klaowPlll. Nieprawif'dliwoŚl' spo.Jeczna, nierówność rozdzialu dóhr reguluje się na pra\\'ie odwetu krz'd7.011'rłl i wdziodzi ('ZOII'C h. .,Tu chee njszc.z'ć ród człowirczy Faraonów moc: A aniołów, ani mj'erz' Bóg nie zs'ła ku olIsieczy, Choć prosim dzień i nor! \Vil;'c gdy f.tary Bóg nie sl1.u"ha, Pomódlm' sil,) do ohucha, Uściśnijmy noże, I dalej za m0l7e Krwi! Za ezerwone morze!" 10J).
U\\ie poprzf'dni'e Z\\Totki pl'I'('\'zował śf1ślej rOl.ndan" charakter tej krzn\ d', która prowokuje do odwetu. ;\JiewoJa głód - to są, d\\a lilOty\\ y rewo.JtL('yjne. Sellt'meiltaln W'
II'J) Pn('zjf', op cit., t. II, str. 120.
znawca teorji o gminowlad1.twie uezyni aluzjI;', że kal'l{ dzi.; kuty ,.żela,zną ohręl'zą", .,niegdyś hył wolny". Nif'll1niej :--clltymentalny I.wolenuik komuni1l11U ,0WOl'zesnf'g'0 wyrazi wian:, że za progiem rewolucji, za .,rnOl'Zem krwi" - :demia oh<ylzie il;' .,hez tTaJl.a i hez pana", przejdzie< pod. zal'Ząd hoż''', stanie własnością nicz'ją. wspólllą. Zdają ię tu też pohl'zlllicwm ympat je ZellOna Świl;'tosław:okiego ( grum' ,.Lud Pobki") -- dla Humania i rzez'i humailf'kiej.
\V ten -"posóh ..:\łarsz w przyszłość" dawał w-ł'az najhanlzil'j skrajnym tendencjom irrpdenty lutowej. Stwarzał jednocześni!' najhardziej natężon i - najOl''ginalniejs,z' ton poezji Ben\'illsk i ego. B'ć może n ie t'lko groźha teJ'l'oru, I'zurona \\' ,.J>:'a \\ darli yywotnych", ale te je7cze wyraźniejsze, suge"tywnif' p()et'dde akrent' rewoluc'.ine - powodo\Vał' "rrzy psalmy" KJ'a,.,itlkiego 103). Bo też h ł' om prawdziwie poetyl'1de. Lapidal'no:=;ć \\Trazu, groźna plastYl'znoM ohrazowania ZIHlWll jakh' ił, 1:'1 C';'oya - kojarzyła ię w "MarsZŁ" z celowości:;t i kunsztownośri fl)1'I11\ wi€'rszowej, Była ona konsekwelltnie utrzymalla, TH'7f'Z wsz stIde f'tro.fy i łl}:ezyła w spof'óh niez\\ ykły I.ztery różne miary \'I"iCl'szowe (8-, 1;-, fI-zgłoskowiec, akce:nl jedno-zgłoskowy), r'm męski z żeńskim, tworząc włość a w'"o()kie.i śwjadOl\loI'i art'stynnej Te same l IIlY zespalają ię z tpllli :<all1f'nl i miarami: zmi'a.na miar' pociąga stale zmianę rymu, R m I1H::ki, l1i'Jzwykły dla .'ytmiki jęz'ka polskiego, jest uż'ty jako efekt w'jątkow' i łącz ię stalf' z fJ-zgłoskO\\'I't'uł- Podohllif' dwuakcentowy 8-zgłoskowier (a tO'ku tl'ol'lll'.iczn'm) łąl'zy ir.' z l-ymem żellskim, :\Ia 011 'Cezurę \\' środku, gd' 5-zgło:<kowi!'l' przesuwa ją przed ostatllią, sylabę, pelltiącą fl1nkcjl,' 1',\ !nOlWą, .Tak tu stra,szno II tu nas dl'ę('z< Pełno łez i II skarg.
10:1) To rl/'z pusZl"zpnip uzasadnia się \\'s,pólrlOt'l gcnl'z' wyda\\.
niezej ,,['mwd' i lI-e częci "Poezyj" BCI'\\'ił-lskil'go, o kll'l/"I'j h'ła mowa po.przednio, jak i wyraźną odpowicdniości'l ob,'azowa nia oihll utworów.
Powstaje misterny chemat (8-a" 5-h, !:!-a, !:!-a, 5-h, 8-1', H-c, fi-ct fi-d, jedna zgłoska., G-d), \Vykazuje 011 dwudziel110ść zgodną z kontrastowością, z dramatycznym konfliktem tl'eśl'i. J(oń('z' si każdorazowo fillałem. w którm sł,owo: "krwi ''', wydzielone poza tok rymowy, nahipra szez'ć'gółnej f,iły, a powtórzenie wiel'za pl'zedo<:tatniego, 'dopelniolle przed!'t.awieniem kolor)'stycznem, potęguje ohrazowość wizji rewolucyjnej: "Czeka nas za n10rzem Krwi' za czerwonem m,orzem'"
Podohnip jak w częśd piprwszej, tak j w częśl'i dnlgiej, po domina.neie, po ostrym, zwartym akor'llz.ie lla!'tępuje utwór 011szenl', jakhy szel'olka kadcnl'ja o.padająca. Tam on podtrzymywał. podhijał ton, pogłęhiał wymowę dominującego utwonl, tu przeciwnie - jakhy łagodzi ostrość zgrz'tu. jellnostr{)nllość zajętego !'tanowiska. .Tesz('zp przpll ruszeniem \V drogQ ku .mlmienionemu ż'du rewolucjoni:-:ta hTonO\vskiego pokroju po JoYl'Ol1o\\'<:ku sil;' wymnętrza, odh\'WR - ..Ostatl,ią :-:p.owied; w st:wYIJl kościele". Przez dwa akl'Pllty: "ostatnią", ,,!'tar" 104), poł.ożone już w t,tule, ten utwór wcześniejszy o kilka lat .od ,,!\Iarsza", wiązał siQ z nim ściślf'. \V'jaśniał niejako prJora tej llf'termin.al'ji rpwolueyjnej, ptapy, które do niej doprowadził)'. f:hoć "Spowif'llź" poprze(lza angielski cytat z "Hamleta" ("niż tak h'ć, lepiej lIiI' hyć wcale"), Ch.oP pierwsze słowa utworu ("B'(O alho nie h'ć?") również odwołują się do tego arc'dl'amatu, I'hoć imi'ę jego hol1atera jest po.wołane 'kilka.krotnie - \\ l'ó\Vn'm, jak Szekspir, jeśli nie większym st.opniu za,ciąż'ł nad tym ut.worem: Byron. Sama l'odzajowość poematu wywodzi ;;ię z tego. P{)f't' pesyrnizmu i lIuntu prometejskiego. I{sięga pierwsza koiJ('z'ła się byronowskim p.oema,tem huffo, księga druga - odwracając porządek chronologiczny powst.ania tYl'h
104) Warto zaznaczyć, że ten drugi zjawia się dopif'I'o Leraz w końcowej redakcji, w kompozycji cał06ci zlhioru. Pirl'wodł'uk w "Przeglądzie aukowym" ma tytuł: , Os/wtuia Spowiedź (Z rozrzuconych pism szalonego)"dzid - zam'kala siQ hyrollowsldm poematem - spow'il'dzh.l. \\ len sposóh za.świadl'zala. .siQ zasadnicza ważność teg-o wpływu i srIlDdziły sil;' w "Popzjach" dwi'e drod jf'go przenikania w um'sło\\'{}śI lHJI't,\, d\\ ip instanej(' pośredllic:ąe('; :\lick.ie\\'iez i Słowal'ki. PtWÓI', si re"zl'JI'ając' życie dot'('hczasowet narastał pn\\'oli \\ ielu nawrotami i post.a,(- ostatel'zną uzyskał dopiero w "Poezjach" 1,H 1'. \V pip.I'\vszym rzueie nic posiadalon Ilawct eharaktl'l'lI sp-owif'dzi. :\Iiał !Oil;' lIaz.\ W1\P; "Mlij ll.agT'ohek" IlIh "SalIlohójey wła,sny n.agI'Oihek" 111:'). Dokonując redakcji drukowanej w "Przeglądzie Nauko\\') m" 11'43 I'. BenviiIski spostrzegl się, że ten lllOHOl-og li'nTzny skutf'l'znie n lOże, sil;' o(1wołać 110 tpl'hlliki hYI'OlIows.kiejt zasto'owanej w ,tGiaUl7e" (jego druga część jest spO\\ if'llzią umierającego .zakonnika), zastosowanej pry.ez :\li1'Idewil'za w spowif'dzi Gustawa. IV-ej I'zęśf'i ,.Dziadów", przejl;'tej przez Slowackiego w ,,:\Tllirhu" i "AI'ahie"; spowiedzią je:.;t tl'Ż J1oźniejsz': "Ojl'iel' Hilary", często spowiadają się hohaterowie [)zie!-o(lskiego. Dawała o....a ZnaCJl'lIą, a lla,turalną- s\Vohodl;' kształtu, upra,wniala. przerwy w opowi.adaniu, luźllOś(- l<o'/łlpo'l,Tyjną. nozpoznaw"z" te waon'. \\raz z nowpll l\'tu łl"l1l , pJ'Zf'tworzył BenviiIski lIstl;'P początkowy. Zjawiły się w lIiIIł słowa zWl'ól'onc do k...:il;'dza, Neohcglista, wolllomlieie1 za. Byronem, nie za Slowackim. poszed! w lem, że spowiwlnikowi nh- dał !Olowa w tej spowif'dzi. Ohn il'h pl'ze...zedł, 11ajc 11twór s'lltetyznjąl'' ,'m.maitc typowe lIlot w' poematu-spowiedzi. Nic t'lko tragizm miłoo.;lI\', jak w "Giam'zc" luh ja:k w ..:\lnil'hu" tragizm I'f'negata, ale zawód kolejll' na eałej rozeiągJ{)ci, wc w,,"zystldl'h planal'h ż\'eia "tał sil.' tematem. konfesji Jiryrzllej, Na tej drodze powo..:tal poemat \V etapaeh, o stopnial'h I'OZczamwan,ia, Poema t, ukaJl'ująl'Y rozczarowanie, jako lla.iI'h:ua ktel''stYn':niejsz', naj istotniejszy, pl7f'hieg ,psyl'!Jiczny, slmndując :-:ię w rozpal'zlh\''l'h cłetel'mil1aejaeh: "Przestałem kochać"
"la) Tpll tytuł jest zanotowany w n. l. k. 2.11'. '\Oleje d'ugif'g-o, "owalnego ks.ztałtowania litworu wskazllją kał'ty: 2i. v" 27 V., 2R V. t 2!1 r., 2!J V., ;35 r., 3D r.t :J{j v., 3R v" :m v., 1-0 r, Proces tl'U jl's. tal< skomplikowany, że Bil'podobua go tutaj plzedstawiać. Zaję'ohy to zbyt wil'le miejsca.
- ,,'Wy<;zcdłem z kaścioła" - "Rzuciłem książki i wszedłem w świat ż'wych" -- "Gardzę światem"... To pasma deziluz\"j, pl'oce wyzwalania się ze złudzeń, miał przekroczyć ramy poematu, miał się stal- rysem tragicznym nie tylko całej twórczośei, a II' całej egzystef!cji Berwińskiego: Pozostanie on d() koIi.ca (złowiekiem maks'malnych żądań, ni'eprzygotowanym na ich uiespełnie'uie. Zawsze hędzie romanty'kiem, narzueającym światu swoje wewnętrzne {) nim wyohrażenie. Nigdy nie UI'dolni się do. realistycznego kampromi'su, nie po.jmie - mówiąc terminem Shaw'a - ..koniecznoścli stopniowości". Życie jego J)(dzie miotaniem się gorąc7.kowem, na.miętncm szukaniem, integralnem oddawaniem się ideom, które na chwilę stanowiły cał-kowity sens żyda; o każdej z nich Berwiil"ki wierzył romantyeznie, że jeśli jest wa.rtością prawdziwą, musi się urzeczywistnić. Tak zawiedzi'e go rewolucja "połeczno-lIarodowa, poe/.ja, lud, jalw wielki faktor hist<}I'yczny, publicystyka. działalność politycZIIa, długa gotowć orężna na \Vschodzif' - wsz{stko. Gd' kiedyś u kresu przegranego żyda będzie samobójstwem próhował przeciąć ten demoniczny korowód klęsk, powie, że "zawodzi go nawet śmierć". Tymczasem w nowych ramach zhiaru - .,Spawiedź" nahiera odmiennego wyralzu. Byranawska negacja wartości zastan'dl, wielostronne, trwałe, prawie manjackie odczucie ich nil'Ośei, zyskhvało znaczenie hezpośrednie i jakby - pozytywue. lfspra wie(1Iiwiało i uzasadniało postawę I'ewolucyjną. Z tekstem piprwszej druko\\'anej redakcji zespalał Berwitlski wiers7. dawny ..Myśli szalonego" (1841). Był 01\ pokrewuy poematowi w na.tl'oju heznadziejnej goryczy, ale jednocześnie przeciwstawiał mu pęd do przezwyciężenia dręczącej rzeczywistości. Natężała. się w nim dynamika uczucia do siły wyhuchowej, ujawuiał się romant\'czny maksymalizm praglliellia. Jak Byran i jeJlo wielkopo.lski uczeń st,a,wiał rzeezywistości postulaty, w długiem wyliczeniu dyktawał warunki, pod któremi mógl/'y ją przyjąć i zaakceptować. Tu zgorzkniały, rozczarowany pesymi'sta dążył do realizacji swego wewnętrznego ideału, prowokował współcze;;ność do pociągnięeia się na. poziom wła"ayeh upragnień i dążeń. Przez taki finał zdradzał się jeszcze raz i tos.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1936 R.14 Nr2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.