23R

Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1925.11.30 R.3 Nr11

Czas czytania: ok. 11 min.

KROXIKA }HA8TA POZNANIAznaczy jadam. ani Żt' \\ raju mówiono językiem slowiałlskim Nie fantastyczny też ., Wywód''. lecz Przewagi Elearów. przednIkowane trzykrotnit'_ zapewniły Dęhoh;!ckipmu imif w literatmzp \V roku HJ08 ukazały sit' w przekła(lzie' ezcskim \. .Kotika.

Poważnym wspólpracownikiem Wett'ran<t w IIziale prozy był .Józef Lukaszt'wicz. .Jego "Popci, poezje vpm;zczuuc w dzieh' H. Jus'7.yilskiego Dykcyonarz poetów polskich" i .,Wiadomoś{o krótka o drukarniach. poznailskich" zaliczają si« do najlepszych rozpraw \Veterana. Wprawdzie obydwie niedokOliczone, pO(l (lrugą autor nie podany. lecz nie trudno domyślk się autora, który w kilkanaście lat później w Obrazip lll. Poznania IOzpi:-;al siG obszerniej o drukarniach pozuarlskich. RÓwnież OWOCPHl pracy archiwalnej Luk. jest ..Ponr.ądnp pm;tanowieuie od uczciwej Uady Poznallskiej lza:m złej przygoIly". ą to przppisT policyjne dotyczące pożarÓw, " XVI w. także ob8zerniej podane w Obrazie m. Poznauia. Tak \V \Yeh-ranie sl'otykam' pie\"\\ 1iZI' zawiązki tej cennej lllonografji 8tolicy \ViPlk0polsldej. Na łamach 'Vetemua zl1alazla sil' ter. rozprawka "z rękopismu" Chłapowskie!!'o p. t. .. l\Iy i: li ku ulelJSzcniu ogrodów do rolnictwa zastosowane'., :,wiadczef', ż" (f'11 wzorowy rolnik i n'formator dbał niptylko o llpra\Y( ziemi, !pez o jej pikno. Lachwalał ogrody t. Z\\. angielskip. t:1CzlCe pi()mo z pożyteczlwlłl. .,Xa łąkach ich paśp 8ię mogą holellderskic i tyrobkie krowy.

hiszpailskie owce i źrebięta lJol'ikip; tl' trzoll} ogród roz\Vf'i3I'I:tją i piękny widok sljwwiać będą. !'odolnw wifloki (bją się spostrzegać w Anglii'". Do upiększenia na8z.}'"ch ogrodów najll'pi:'j służą - zdanich\ l.;hh"l'0wskiego - drzpwa krajowe, bo eÓż piękuiejszt'go nad plantacje wspaniałych Hwdrzpwi{Jw, klonÓw, <iwierków, dęhl"IW, jarzębiny i srebrnej topoli. Ten twal'dy żołnierz i trZl'źwy go:,;podarz z wdziękiem JTII-,wi ° kwiatach i w'ch\\ala skromne fiol.

ki. tulipany niezl.niemw. " odmianaeh nif'f'kOliczone juliailn, balsaminy. red najprzyjellluirjszy zap:u'h mająeą. pyszne liljp. :,<zale j niehezplPczny. wyni(lłą wolkallldj) jako żywe emhlrmata naszych uczui'. Leez ogn')d winien nietylko radować złf'!onością. leez pomnikami krzepilI 8el'(,(,. Dla trgo winny go zdobi{o rlJ:1.lH' wiątynie ,gockie", kollllllU.\ i piramidy pokryto imi()]1allli .;,iinierzy okryt.ych sla wą. ".Myli Chłapowskiego uHlil'SZC,ZOI1C w trzech numerach \Y.

, I'. niedokoilczone, nie ukazały się osobno w uruku i mało znane.

W dziesit,:ć lat późnit'j wydał gen. Dezydery Chła)Jowki dzieło .,0 rolnictwie", lecz ,\ niem przemawia tylko gospodarz-rolnik.

O )Joetycznych ogrodach nie ma wzmianki.

Dział wychowawczy urozmaicała redakcja Listami SeJwki \v przekładzie biskupa Dawida I'ilchowskiego, wyjątkami powi,ci Rudnego, łOzprawkami k:o. \lIdrzeja Gołdanowskiego o "'chowaniu dziatpk. Listami dwu ch przyjaciółek młodych, slawnej wychowawczYl1i. pani Campan i s'3ntancjami moralne mi. Podawała również życiorysy postaci zasłużonych lub znanych, lJ. p. \'Iarji Leszczyilskiej. Z powieści drukowala drobnf' utwory, tlolIlaczenia, eho(' i jest rzecz oryginalna, nazwana szumnie "powieścią polską': p .t. "Chęci zbyt gorące chybiają zamiaru", na. desbna anonimowo. Pilnie śledził Weteran za nowaciaIJ\i literackiellli i Mtzll<tjalIlial z niemi czytelników. Podróży po \Vłoszech Bel'l1arda hr. Potockiego, która ukazała się 1823u Drckera, p06więcił dhlŻSZl) uwagi, w czterech numerach. Wf't. pragl1ął ni"et.ylko podawać nowości z zakresu litf'ratury rięknej, lecz także .,Z rzemiosł, gospodm'stwa rolniezegn luh domowego". Myślał nawet u powitkzeniu pisma o dwa arkuszf', przf'znaczol1e wyłączl1ie dla wiadomości rolniczych handlowych, bądź Ot yginalnych, lJądź tlumaezeń, czemu brak fuduszu przeszkodził. Słowem z kart tego stuletnif'go dzi'; miesięc;;:nika wielkopolskiego bije chęć zapoznania czytelników z historją, pi:l1lielllli ctwem, ekonomją, z chwilą bieżąq, bije myśl służenit (1wial'ie l1arodowej. Czy \Veteran l;t'l swój IIsięgnął"? Czy eieszvł Sił POl'Z tnością? Z głosów w:;półczesnych, co prawda zachowaj)' ::-if: tylko uwagi krytyczne na łamach Gazety \V. Ks. Pozna;'lskiego. Wy wołały je nieszczęsne wiersze. \Y kilka dni po uka;;:aniu sit: pierwszego numeru \Vt;terana szydzi ..jed()I1 z miłośników poezji": 3) Powstał Wf'teraI - - cielllllo':;ć ustpiJa.

Ciche, niekrnąbrne \Varty ujrzałT go brzegi.

Tu zważał układ wiersza i ozdób szerelZL O jak cudowna rymotworstwa postać.

ów, powiedz o -Weteranie, Jak wif'lki moment takim wieszczem zo!';tać

3) Gaz. W. Ks. p. Dodatek do nr. 11.

KROIKA l\IlASTA POZXAIA

'Y:;trzą::; piórem, a jak twuje skl'zttnydl zbiurÓw slowa Wyroni się natychmiast poetyka nowa ".

Po tej szydzącej parafra7.ie .Wiosny" i wier8za do Liact.go, lIkazał siG w lI:lstępllym nUlllerZf' Gaz. \\". Ks. 1'OZH. (nr. 12) artykuł )Jodpisanv anonimowo ..l'ra" dollluski", 'IV którym teuże już prozą gani \V f'teral1:1 za ,.brak smaku i traflH'go w ".y Lorze rzeczy rozsądku" i radzI, aby wyaawca użył pOUloey innych, uo aJll nie wy4lllła. pokojnip odpcwif'dział na to Turski. że nic' przyjmie nikogo do 8półki kosztó\\' 8\Vego pi:<llla (nr. 10). Wywołało to ponowny artykuł zaczepny "U potrzelJil' i użyteezno':<ei pbm pcry()(lYL:zuych", w ktÓrym X. X. radzi, ah za przldadem 'Yet. grono ::;wiatłych mężów założyło drug'iiJ piS!110 ppryodycZlle z naszl'mi "tosunkami i oświatą z15odnit'jszn, aleby H'III uratowal' honor naszej l'rowineyi i niefll'lJUś('ić przewIdywalIego od inllych zarzutu, iż tak daleko 'la lJiellli )Jod względem BUlaku i gorliwol.i zostajem. Pod artykulem tTl:l tl.JpisaJ wprawuzie redaktor Ówczesny Oaz. \\". 1<s. 1'. Idzi Raabski, ż.. !lie radzi" ydaw:mia l1rugiego pisma, bo ..II'niwy ruch kruS7.CU" i. j .brak pienidz-. telUu nie sprzyja. Lepif'j niech gorliwi II :sprawę oświaty mężowie raczej staną pod sztandarem 'VPi.

i wspólnie walczą orGżem literackim, ażeby i,islllO to, stało sit: 'I, naszemi stllsunkallli, czaSł--'llI. :<makipJl\ i oHwiat.} zgodni{'jsz.. (111". 10.) Lecz i te z:ll'zepki redakej:1 "'('terana }Jomilleła 'l:ilcz(lIielll_ W Doniesipniach literackie h, ktÓre st:tłe zamif'8z('zała 'IV naz. \Y.

K8. p, podając tl'e::;l zezytll na luty. zazn:lezyła tylko, l,() pisuł:t.

\Vetpran3. nigdy o,.;ohiRtą obrazą. 1Iaaną lub prz.ymÓwką nit' tchm:ly i nil' tchną. Po zatplll ,.ktokolwiek chl"p płody :-<WI !itt.. rackie '" piśmie peryod'cznt'm }Jozllailskiem llllliei;cić IJ'-',Órego prawdziwym jest tu L:e!PIU) możp łatwo tego tlIJkorw.r, ll:l.wet za -wynagrodzeniem. Wzglt:dem czego dokładniejszą w'iadomol' nl')żna powziąHc rano od 8 do H godziny na drugil'l:! pitrzp \Y domu nr. 171. ulica 'Yilhelmowska". (nr. 17.) Odtąd nie spot'kalllY już uwag krTt:y{'znych. ani tej o()hi:o;tej może niecl1f;ci. Przynajmniej wpro:::t. Pośrednio możnab' się dopatrze{' zło;;liwej aluzji '" dwuch hajkach p. t. "Stary Turek i wiewiÓrka" i "Osieł i mnza'. (nr. G). Za to Wf'teran oglasza si l1adal w Gaz. "T. Ks. r. i pod koniec rokt zawiadamia, że będzie wychodził nadal. o iJe zp:ło""i !'iQ dostateczna liczba :1 honpntÓw. Tymrz:t8em liczha ta okazała sip' niedostatprzną,

U1a koszta wydawnh'twa zbyt w\'Rokie i po roku itni"liia W et. 7.ycie zakOlIczył.

Na rok W. P. złożylo się dwan:uscie hllJJiflrÓW zawiprającycl1 - jak pisał'} redakcja - 42 arkusze' orlłku. oprócz okładek, takżp (lrukowanych. a zatem 6 arkuszy wi<:cPj na(l przł-)pisan ilość. Oprócz tego wYSZf'(1ł jf>SZCZP Dodah'k )hejll1ujący 24_ stron druku, zawierający: Uoko1ie-zPllie listów WZ!!;1. Instytutu EkuailRkiego i dokOliczpnif' piątH'(1 akt'ł ł'"d"Y. Tiodatek ten nie za('hował <;ię przy każdym pgzł>mplarzł'. l'o"i:Hla osnhn p:}::-illa('ję. Estreicher o l1im nie w,;:pomin:l.

\Vpterana prz('żyJ () lat kilkana('i(' .!I'go nakładea j rp,daktor, takżp "".ptnran", Wincent' 'l\lr<;ki, hyły kompndnt korpnsu kadetów \" Chełmnie, jak si tą god'lOcią nieraz pndpisywał. Był to żołnierz i litprat. 01)ok szal/li milowa] pióro. Pisał rzf'-' czy oryginalne i tłomac7'l. \\' K rakowi,' ogłosił. 1810 r. ,,iektóre wiersze", wy(laJH' pod tym tytnJem w dzif'sieć h I później \\ Poznaniu. ,V Poznaniu t('ż wyszła Oda do Ant.. Badziwilia.

Jlamiestnik:ł. (UH5 r.) Z francuskiego przf'łożył :,Powidci molalnp" (Kvlk{"y 181m - ,.(;ho!min .Jana". ..0 f'lpkcji Hmlryk:1 \raIezjusza" (Wilno 1 lx) KondylJa'(':t ..0 nauce historji" (\V:1J'szawa 1812).

Zmarł 'Vincenty TUI",.;ki \" Poznaniu R lnt.ego H<:37 r. Zapif'any w Libr!' mort. kościoła ". :Marciwl. Skąd wiadomo, Żl' 7.marl na :Kow7ch Ogl'(lchwh pod nr. H; b przeżywi3zr lat. G6. :Kic 1,o(lane I)dnakżf) alli mit>jscf. nwdzPl1ia, ani inJiona )"l,dzieÓw.

Nip pozostawił zltaj(' sii-: nikogo z bli:i.szej rodziny. I'amlęr jFgO przeel10wał \V p t p r n 11 i uwi,'cznił ,,- dzipjach literaekich i kllHł\I'alnych Pozn:mia. _\ n i (' l K o.. h l lOr .'1 w 11 :1.

DZIAŁ BIEŻ1\CY.

1\ r t ho u r K r u n t h a l: "Dr. K Il 'l" o l M a r c i n k o w s k i. Eh}e Sc,hilderung seines Lehens. seines Wirkens UfHlI p-iner Zeit." Hreslau: PriphatRCJh's Yerlag 1925. KronthaI, h. radca mag-istratu poznańskiego. autor lic7.I1ych przYI'l,ynków do (lziejów miasta Poznania, a przedew1y>,tki('m do dziejów niemczyzny w na;;zem mieście, napisał książk<;: o Marcinkowskim, przeznaczoną (-,la publil'znuści niemieckiej. Tek;;! R:tUl obejmuje 59 strDn, a objaśnienia ; dodatki, spis źródeł i obja}lieni:u do obrazków obejmują 80 stron. Poni('waż książka została napisana dl uczezenia A-lolfa \iVarsc'nauera, l1jeg-d'ś :u-chiwisty Ar,?hiwlIm Pllńtwowego w Poznaniu, z okazji rozpoczęcia przez tego uczonego 70 roku życia, więc dodano (10 książki! krMki jego żyeiorys pióra Manfreda Lauberta.

KRONIKA MIASTA POZ"KANI"\

We w5tępic mówi autor o ocenianiu :Marcinkowsl-:iego przez Polaków i Niemców w czasach dawniej:<zych i now5zych. Stwierdza więe, że u PoJaków poznanie wartośei i znaczenia M. wzrastało stale, glly przeciwnie Niemcy w ostatnich 70 Jatach nie pJ'awie () nim nie wiedzieli, chociaż za 7,yCi:l i kilk:ma,ście lat po śmimci w czci dh M. dorównywali Polakom.

-W rozdziaIe drugim przedstawia autor Jata szkolne i studenckie lit oraz pierwszy okres jeg-o praktyki lekar"kif'j w Pozna,niu, do r. lR30. Przy tej sposobności mówi autor oObszemie o po]skkh związkach s udenckich w Berlinie i ic.h przyjaznym stDlIHk\)m z hurcheu3ehaftami "Arminia", _.Eorussia" i "Silesia." Podkreśla laZ jeszczf', ro już przed laty w książce f:wej p. t. "Werke der PDSenBi' bi1l1enl1en Kun-st" uczynił, ową "seJts:un witzige LamIe dpr WeJtge::ichichte", że za "b1.\';Ullki z berlińskąPo]unią ukarany został ojciec późniejszego kanclerza niemif'ckieg-o. Leopold v. Caprivj oraz TroJDr EisBnhart, przodek 03tatllil'go prl'zP5a uaczclneg-o poznainildego. Rt.ąd bierze autor asump do kilku uwag o dawnej nif'miecldej "PoleJ}('hw;irmerei", tak niczrozumiałuj i ohłędn'j w O(J;ae'n Kiemców dzisiejszyrh. Ciekawemu zjawisku temu poświ«;:ca autor umvot szeRd,o:stronicowy ekskurs 17. By czytelnikom swym up1Zytomnic dokładnie n:epojętość tej "PDlenbegeisterung", radzi im Kronthal wynbrazil sobie Ang.lików, entuzjazmujących się dla wolllosci Indyj luh FraneuzÓw i Pobków, t«tskniących za Niemcami w granicach z T. H)]-1. Hadząe tak, autor nie rozumip, jaka jest różnica ł)omiędzy rozbiorami Polski a wydarciem Nieln00m ziem, zrabowanych sąsiadom. Jeszcze w r. 1>;48 czuli Siemcy odra-zę do zbrodni, :;pełnionej na dawnem pal'lstwie polsl,iem. Później tę wrażliw-osć sumienia zatracili wskutek działainości wychowawezej p.jlT1ar('ka. Z/t jego to czaÓw (lokonał:t się owa .,Dur('hJlreusmng. IJeutschlands", przell,,,tawiolJ, w k.'iiążeczee wybitnego historyka Ericha !lfarcksa: _,Ostcleutsrhland in de:. (Ielltschen Geschichte." \V "sprusarzonych- Niemcap.n" nie bylo już oczywisciE' miejsca na sympatje połskie. Tem to "spr!Jsaezeniem Niemier" naieży tłumaczYli z:mik zjawiska. które i1zisipjsi, SJ'111sar:wni Niemcy, nazywają pogardliwie "PGlelltaume!." W rozdzi:łJe trzeeim mów-i Kl'cnthal o udziale M. w powstaniu listopadowem i jego .,uderzcc" 00 Anglji. Całk,w,icie chyhionem jest tu przpnoszenie stanowiska, które M. zajął wobec przygotowań powstailCzych 184"(; roku, na powstanie listDpa-uowe. Autor pisze, że lII. h'ł przeciwnym powstaniu, że tylko z p')cZlwia -ohowiązku wziął w niem udział. Tymemspm l'Zecz miała się w'ęcz przeciwnie. 11'1. już we wrzdnfll 1830 1. dopytywał się, czy napmwdę w Pa,ryżu formuje się legja polska, gllyż miał _amiar wstą.pić do niej jako "najniższy chirurg", "aby tu u na,s nie zni,.:zczeć do "zczętu." A gdy w \Varszawir' wybuchło p3wstanie, tD z entuzjazmu i radości poprostu od zmY'iłów olkhDdJ:ił. Gdyby chd.!ł tylko spdnić oh[1wiązek w powstaniu, potępiane m przez sjphi£', nip byłby wstąpił jako prosty ułan f!D szwadronu poznańskiog'o. Rozdział czwarty mówi o lat.lI.h paryskich :Mnr('inkowki('go. () '\1. - mym jest mowa tyIJw na 2XI 'stTf\llaeh gdy';' r<:'S7ta, 5 strop, je:-;t poświf;cona emigTacji polskiPj we Francji I partjom, Uórr. ,vśróJ nipj powstały. tosunek Francji do Polski r,ozpatnrje autor w PRolmym, 25-tym f'kskursie, twierdzając, całkiem niel'otrzebuie w książce o Ma.rcink.owskim, że Fran

,teja nigdy Polsce nie pomożp, Do tel!0 rfJZłlziahl odnoszą sil) też (Iwa r-kskursy, na 4 strony, ° }Iicluf,wiczu i Tawiail:"kinl i odwiedzinach :\{icl.Jewicza u Goethego. A idąc 'lalej za h!żną aol'jacją- Idei poświęca osobny (.ł'skurs stosunkowi Goethego do arystokrao'ji polskipj i Polaków wogólf', a zwłaszcza do pianistki Wołowskiej. W l'Ozdzia.If' piątym jest mowa () prm\ fOr-if' I. ,1-0 Pozmmia i jep:o procebif' z powodu uclziału w po\vtaniu. Tu tf't przedstmvia autor progr:nn lVIarcinkowskiego, ujmuj'lc go w nastpnl:!ryrh punktach: 1) stwoI zenie stanu średniego, 2) wzmocnicuip fizYl'Zne młor1zieży, (autor twierdzi tn, nie wiadomo na jakiej l!(101stawi£', że :\1. zalccał w tym celu słn7.h IV szeregach pmskich!), 3) pudnicsirnie kultury I,raju, 4) stwrrzenic sk:nhu naro(lowego w jednem z pailstw neutralnych. (j:lk wiad::mw jebt to pom'sł a pól wieku }!ÓŻniejRzy, nic przf'szedł on NIarcinknwskil'1llu ani przez myśl), f») wyrównanie społeczne, (tu a,ntor dOLla.k ekskurs z krótką. historją ehło pów w Polsce i '{,f' wzmianką (1 nagrodzi!' uhla, otrzymanej przez Reymonta), 6) uruchomienir kredytu dla wielkiej wI<tsności ziemskiej, 7) stworzenip instytucyj krerlybow)Th rlla wszystkich, 8) założenif' szkoły rolnicz£'j i 9) ożywienie towarzysko('i i hanrllu polskiego prze1. założenir Ba Z:l-n!. W l'OzdzhlP tym pomieścił też a.utor dwie paralele: Jlfarcinkowski i Libelt oraz J\farinkowski i Raczyński, na podstawie k>;iążki Jaroehow8kiego 0\ literatur:;,£' poznańskirj w p'ienvszej poło'wie wielnl XIX. Do 1'07działu tego JodaJ też cbkurs na 4 strony o szlachcie polsid.ej, upientjąc ifZ na herbarzu niemiec 1 dm y. Zcrniekicgo-Rzełigi. Tu nipsłuszniC' przypis:!! /.f/n.dę poznalJskie'n planów' powRtańczych l'otwnl'Owskiemu. Powołuje sil: przytem na swą właRną ki:!żkę, Ip(".z nw podanem miejsru jeRt wymienif"l kto inny. Rozdział szósty mówi o Tow. Pomocy Naukowej. .Jest on napisany lIajle,piej. Autor przypisuje Towarzystwu wielką roIł) polityczną, przeeiwną I"ządowi pruskiemu i ,1ziwi t-oię, że rząd tolprował jf' aż (l,n sameg'o końca.

\\' ekskursach przytacza autor przykład rlwóch panów z eza"ów wielki('j wojny, którym rząd pruski, porlohnir j:<k i rawo Pom. NaUK., nif'słlIRzuif' ,aufał.

n"obny rozdział 7, omawia znac7eniE' fow. Pom. Nauk. dla polskiegn ruchu niepodległościowego aż ,lo wybueh:ł wojny \Y r. 1914. Autor stwierrlz.t, Żt' Pol1\cy poznailsey nif'bawf'm po wyhuchu wojny zaczęli się- znosić z wrogami NieTnif'c, rlostarczać im planów, il1formacyj. Zdaniem autora zac,howanie t1\kif' nic ;)yłoł->' możliwe, gdyby Pola.cy nie mieli Z[, sobą wyehow;Jwczej rlziałalnośei To w, Pomocy Naukowej. A już przedewszystkielU powstanie grudniowe jest, zdaniem Kronthala, owocem pra'y Tow. Pomol'Y :\"aukowej, g(lyż ono to wFhowało zastp dowÓ,-l('0w i przyzwyczaiło "połeczeiJstwo WieIkopolskie ,lo życia or!!"ani7ac'jlh'g-o. W koiJcu kreśli autol' Ympatyezną syIwetkę Marcit 1 kowRkieg-o. npisując jego wygląd zewnęt.rzny i rozpatrująr jE'g'o st,mll1ek do religjL do Kocif)ła, 110 sztuki i przyrOily, de kohi('t. Autor ma, ZIt:Lkmllity (lar op;n\'iadania, jest gawęrlziarzem banlzo miłym. Dlatego i;siążka jego oblllzić zdolna sym.patjc ezytelników niemieckich dIa !lIarc'inkowskiego. Usposohienie gawędziarza. zmusiło autora .10 puszczeJlh si nirj:'.Iw rzemipnnym dyszlem po krainie wspomnień i wyła

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: miesięcznik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1925.11.30 R.3 Nr11 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry