ZAPISKI

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr4

Czas czytania: ok. 3 min.

hljoteki. t. j. hrakiem miejsea. \Vycofywano książki o mniejszej wartości, a wsuwano inne, ważniejsze. Rohiono \\ ten sposóh miejsce przedewszystkiem dla "polonieów". Nikt wted jeszcze nie przypuszczał, że będziemy mieli swój własn uuiwers,\'tet i Żl' n. p. różne franeuskie i niemieekie edycje mogą :;tać "ię hardzo poż.teczne. Taki sam los w'cof"wania spotykał dzif'ła łl'ologicznf' 7. X\'1I i XVIIł W., "halast hihljoteezuy" - jak lIIawiał dyrektor.

Inwentarzowi i jego przejrzystości takie .,przelloszenie do duhletÓw" oczywiście nie wyehodziło na zdrowie. B la to Z/"0sztą jedyna inowaeja, na jaką sobil' dyrektor w hihljot('c(' pozwalał. Poza tem hył konserwatystą w najłe.p:;Zl'1II Z/"esztą. slowa znaczeniu. Szanował praeę poprzedników.

Mial sohie za zasad, ah' zmiany podejmować tyłko, jeżeli dłuższe doświa(kzenil' wykaże tego potrzehę. Bardzo też h"ł ostrożny \\ wyrażćllliu kryty k o poprzednikach. "Następcy muszą IH'zf'dp\\ szystkielll i zawsze w praey poprzedników podkreślać to, ('O najlepsze" - mawiał. lngel'f'nl'ji Zarz<J,du do bibłjoteki i rękopisów liiI' luhił i wszelkif' w t) 111 kieł'unku poezynallia podniecały go (lo opon!. Pamiętam homel'Fzne hoje, jakie toczył, gd" chodziło o \vydziel anie dzieł lekarskich z Bihljoteki i przydzielenil' ich \Yydzialowi lekarskiemu dla stworzenia Bibłjoteki im. H. SwięcieJde!!'O. A właściwie powinien to hył z swojego punktu wi,lze]lia popierać, ho w trzech czwartych \Vehodziły \V gr dzieła lekarskie w ohcyeh językach i przestarzałe. Lecz sedno spra\V' tkwiło \V ezem inl1em. Tworzenie ob('Ych bibljotek wyd7.ia!ow'('h n ie leżało w interesie Bibljoteki, której godnel11 zadaniem miało hyć przecież służenie wydziałom. Ponieważ Bihljoteka nigdy fundw5zHmi nie dysponowała, więc wzrastala t Bw dzięki darom i wymianom. I jednych i dl'ugich nie hl akowało. Dary płynęł" ohficie. \Vszakże Bihljotl'ka i ZhiOl'' Towarzystwa Przyjaciół Nauk stanowily, jako \\''łąl'Zne dzieło społeezeilstwa, jego ukoehanie i dumę. \V"miany h'ł" łiezne. Szczególnie Szwecja. Danja, Cze('h)" (Praga), Pl'tershUl'g i \Vrodaw hardzo pilnie przes"łały swoje wydawuictwa. \Vymian t'eh mogło być znacznie więcej, ale to wymaga

.39.3

dużej kore.:-;pondencji a dyrektor pisać nie luhił. Zhyt pochjaJliał go hieżący tok życia. Z tą korespondcncją zawsze coś lIic kwadrowało, miał z tego powodu zarzuty, przykrości. rohił sohie na wet nieprzyjaciół. A jednak trudno hyjO' rzeezyw iście waleźć c-zjowieka, któryhy tak hardzo żyezIiwie i przyjaźnie odnosił :-;ię do ludzi, tak wyrozumiały hy! w :-;ą.daeh, tak łuhił towarzysl\i o. Ta jego szczerość, \\'-Ianie i zalety towarzy:-;lde \\:ychodzi!y hardzo na doln"e Bihljotel'e i zhiorom. Dawano nie t-łko T. P. N.. ałc i El'zepkiemu. Jego popularność przechodziła na zhiory. l"wydatniło się to jaskrawo, gdy w roku InO, Zarząd pod pl'zewodnif'twem ks. hiskupa Likowskiego po:-;tanowił przebudowę gmal'llu, do którego to poezynania potrzeha było znacznego funduszu, sumę preliminowaną złoż"ło ziemiailstWO',a sub:-;kl'ypeja poszła łatwo, właśnie dzięki popularności Erzepkiego.

Jeździł osohiście i lliguzie nie spotykał si z odmową.. J eunem z najeiższych doświadczeil ehol'ohy było dla niego od!'i!'ie od luuzi. Nigd" nie miał dosyć odwipclzin. Opowia'dała mi eórka, że gdy po długiem zamknięciu, jakiś rok przed śmiercią, \vyszedł z żoną lIa przechadzk do Zoologicwego Ogrodu, nic mógł si do:-; Ć llaeieszyć widokiem Iwlzi, siad! tam.

guzie ich hyło najwięcej, nawiązywał rozmow, zaczepiał. Istnieje fotograf ja, rohiona w cza:-;ie tej przeehadzki, najll'psza jaka po lIim pozo:-;tała, roześmiana, udeszona! Ta swohodna, dohrotliwa wesołość cechowała go i w ohejsnu z podwłaunymi. Był niezmiernie miłym, ehoć wymagającym posłusze11stwa :-;zefem, eo :otanowilo tem większą zasług. że nie mial personelu pO' swojf'j myśli, należYI:ie wyszkołonego. A już najtrudniej przyszło lIlU :-;ię pO'godzić ze mną. \Vszakże początek mojej karjery hihljotekarskiej przypadł na ezasy, gdzie urzędowanie kohiet, poza nauczycil'btwl'lIl, hyło ezemś niecodziennem. 11imo tego zachowałam z \\':-;}Jólpracy Z nim jak najmi1sze wspomnienia. Uczył i ćwiczył z niewyl'zerpaną. cierpliwO'ścią, dziełąc się chętnie swą ogrolllllą. wiedu! i doświadczeniem. Czasem się rozgniewał, ale JJardzo rzadko. I odohruchał się natycluniast.

.394

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry