KROIKA ).IIASTA POZXAXIA

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr3

Czas czytania: ok. 7 min.

Biedny ludzie! Ciemny ludzie! Darmo oko łzami rosisz.

Gniewu kata łza nic studzi.. Na ciemięzców twoich grolllu Z nich wysokich "Bóg"' nip rzuei I nie ulży twego sromu Z karku Jarzma ci nic zrzuci! Porzuć tp nabożne 'pienia! .\V sobif' szukaj ty zbawienia - O twych braci dbaj mój ludzie, Którzy ,ginq w ciężkim trud'l.ie, Którzy znoszą nędzę wieczną Leją łzy i krew serdeczną... Patrz porl knutem hmt twój kona A tam siostra tWa zgwalcona Tu tWf' dzif'ci z głodu gin:\, A tu ojciec twój zbiedzony Pracą, \\-iekielll przygarbiony \V ręku dźwiga kij żebraczy! O czyż tak ci żyć powinni I<tół'ym wszyscy wszystko winni?!

Powstal} ludu! skrusz swe pęta Nowe życie na cię czeka Nikt się jego nie \\ yrzeka, Boć to żyf'if' - wolność święta... Powstań! Powstali! Zgnieć tyrany, Zrzuć twe jarzmo! zrzucI' kajdany Nie ostoją pl'u'ciw tobie!... Dr;żą! ho widzą moc swą \\ grobie.., Tyran twój jf'st - tylko panem Tyś - Tytanem! \Yięzienip pnzn., \V listopadzie 1881.

4. D o l\[ a t k i P o] k i 2).

O, Matko Polko, gdy u syna twego IW! źrenicy błyśnie żąrlza do kielicha, Kiedy mu patr'zq z lica dziecięcf'go Dawnych Polaków opilstwo i pycha,

2) Powięca się temu Panu, który w wierszu ..Do Matki" widzieć chciał nalado-' wnictwo Mickiewicza. Wydarzy-ło się t jednemll z obrońców w procesie poznań.skim. Risum teneatis amici!

Kiedy rzuciwszy rówieśników grono IJo knajpy spieszy, by posłuchać pienia Pólnagich dziewić i kiedy bez dl'zenia Sypie grosz ciężki na tych dziewic lonu... O. Matko Polko, po glówce gladź syna; Blogoslawioną niech będzie g-oclzina, \V ktOl'ej wydalaś na świat geniusza, Co jak ojcowie kielichy osusza I jak ojcowie' cudzym groszem żyje! O, ciesz się Matko, niech się bawi. pije ]\;iech pluje z młodu już na idealy, Cóż go obchodzić jakaś ludzkość może? Niech giną luLly, niech ginie świat cały, Niechaj się ludzką krwią zabarwi morze Byleby syn twój pozostał Polakiem... Żył dla ojczyzny ... chociażby hy(lhrkiem! Każ IlIU za rułodu odwie(lzać szynkownie, Niech tam "bawara" oddcha parami, Sławę swych ojców niech glosi wynlOwnie... Jednak ostJ'ożny niech łH;dzie z słowami... Jak zgniłym wyziewem niechaj niemi truje, Niechaj myślami nie buja wysoko, ]\;iechaj nad sobą zaWSZf' zwiel'zchność czuje, Zwiel'zchnością niech mu będzie carskie oko! O. on nie pójdzie, jak jacyś rycerze Bić się za wolność, przelewać krew swoją.

Albo, jak Rwiata nowego szermierze Dla ludu cierpieć i trudy i znojP! 0, nie! On wstąpi do tajnych szeregów, On pozostanie naczelnikiem szpiegów I w służhie carskiej dosze(Uszy do czynów Uśnie - siwiutki na stosie wawrzynów,., Za pogrzebowym synalka orszakipm Pójdą ndnistry, pój(lą generały Platne pismaki sypną mu pochwał)' A kraj wykrzyknie: "byl dobrym Polakiem!" \Vięzienie pozn., \\ grudniu 1881.

5. "G d Y l.J r m".. Gdybym .ia miał lot sokoli Orlich skrzydel chyżość mial - "'zbiłbym się pod niebios "zcz.ty, Ponad stromych gór granity,

Kad obloków dumny wal, ;\ z tych wyżyn górnostel'llych A z przestrzeni tych eternych Piorunami t:i bym grzmiał... Sto piorunów bym wymierzył \\' tych - co gniotą hiedny lud \Y pierś ich podłą bym uderzył I wytępił b'm ich rod! Gromu iskl'ą bym ja zleciał a dziejowy ludów szlak, Życic hym w ich piersiach wZlllecał By dźwitUM:li z jarzma kark... \\'ięzienie pOZll., w grudniu 181.

H. P r o Il1 i e 11 s ł o 11 c a.

Suną po niebie szare tumany, Cała lJrZ)Toda jal{ w O(It'ętwieniu, POIlUl')"lH ml'okiem wszystko odzian(' Smutno dokoła - jak w mogił cieniu! Ptactwo E!'flzieś znikło... Dziś dzieil żałobny, Bo kir tumanów ::;ł0l1CI' zaćmiewa... Ludzie ponurzy chorlzą jak gro}'.\'" Dziatwa w niebiosa smętnie 5poziera... :'iiagl(' obłoki rzednąć poczęły, Xikną, .. w prollIleniach słońca stanęły!.,.

Xa nowo rlI'gnęły życiowe tętna... Z chwilowej wszystko wstaje s('nności - I znów cudnieje przyroda piękna! Kiedyż tak błyśnie w ciemniach ludzkości '!! 'Vięzienie pom., \\ grudniu 1881.

7. S t e p y.

Staję wśród stepów wiatrem owiany ic oka tęsknego w ich toni uie wstrzyma Patrzę w dal... trawa .iak morskie bałwany To na dół opada - to z szumem się wzdyma.

Ptaszę sploszonp wzleciało z parowu, Zawisło u góry... h('t pod o})ł'Okami Piosnką jęknęło... i spokój znowu, Słońc!' leniwi(' swój krąg nad stepami Toczy - kąpie się w niebios głębinie, Zanim w zieleni fal stepów nic zginie.

Tu wietrzyk wiQnął! I wHet balwanami \VzdYIlta.ią ;;ię ;;tc.py... PrzPl'\yalHI już cisza TO' w lewO', to w prawO' rzucają falami... Czyż nic tak się chwiejny tłum ludu kQłysze? \Vięzipnie pUZII., w grudniu 1881.

8. W i t: z i e ń.

Ali iQI SIlÓ\\', llHII'ZPll skrzvd Iy mQdremi OkQlił Hwiata całe Qbszary ludzkość do SilU kQI.szp nipmi I{Qlysze \\'elll i cwlnt'mi 11l111'Y.

UśpiQne dziecię na matki IQnie Śni Q mQty]ach, k\\-iatkach na blQniu; O sw.m kQchanku marzy dzipwica O swojej lubej ma rzy kochalwk .

Błysnę]' ZQrze... \\' eSQłl' lica.

Ze snu z,]mtlzQllych witają ranek.. SkowrQnck z pieśnią w nic'bQ u]ata.. .

Czemuż - gdy wszystko życiem namiętnie Dysze, t\\'arz jcdna sPQziel'a smętnip?

Ach! w jPgo Qknie czernieje kn,ta! "Tięzipnip pozn., w grudniu 1881.

9. Ja:,; kół k a.

J askólkQ. !t'cisz? Jt'cisz stękniQna Za cudncm, IIIQ<II'l'UI nie,hem poludnia 'l . . , Lecisz. .. hO' u nas I'I'Z)TQ{]a kQna - I{Qna w uściskach nll'ói.ne!!Q gl'udnia?.. Ha ]I'ć! \ViQ:,<lta dla ciebie się płQni Grę twych skrzydełpk cieplQ Qżywi, ArQmat kwiatów eiehie QwiQnip - ZapQmnisz Q tych, co w I'niegach żywi... Leć jaskółeczkQ... ]e<" lua pta;;zYllo! \\'ese] ;;ię! Szczęścipm niech dnie 1\\'e miną.., Szczęści P twe ulży sUlutkQwi melllU... Leć! leć!... .Już znika w niebiQs przestrzni... Leć! Oddaj PQkłQn światu całemu Zanim nmie wo]nQść \\' ptaka zamieni... \Vięzieuie PQzn., \V gruchliu 1881.

10. \V P oś ród Ił r z e w z i e lon y c h.

:\\ poi'ród drz('w ziclonych toni ud ::;Iowik piosnkę rze\\ ną Taką. SlllutUą. talią ŚpiCWllą, ŻC aż s('rcC' we łZ:leh toniC'.

Dziewczę słucha go w zachwycie Jh'ylantowe Ipzki roni Powstrzymujc' 'serca hicie Przytulając doil swe lIłome.

O CZI'Ill śpiewasz mój słowiczku, Czy kto lliazllko ci zrahował, Czy pisklęta wynlOl'dował, ŻI' C'i tęskno w tym gaiezku? Powil'dz, powiNlz ma ptaszyno, Czpmu pienia twoje płyną Tak tęskliwie, tak żało?mie Że aŻ snmtek w sercu rośnie!.

Smutno, smutno mi dziC'wcczko Choć zdł'Owiutkie me !pisklęta, Chociaż całC' me gniazdeczko... Lecz tęl-;knota niepojęta Co tak razi twoje uszko Dlawi hiedue me serduszko... SWf'go smutku ja nie nucę Ho gclYlll wolny, ja go nie mam.

::'\ie swym żalem ja się smucę... Ja o lwlzie twoim ,",pif'walll O, ho smwneż jego życie Chwili w niC'1ll wcsołcj nipIIla To co on wypowie skrycie Słowik głośno wnpt wyśvipwa.

\Yięc :się niNlziw, ŻC tali smutni c Płyną mojp pieśni w koło \\'icrzaj, radbym ja był chętuie Zlui('nić Sluutne na wesołe." Dziewczę łezki z oczek starło I słuchało jeszcze chwilkę..: Lecz nip piosnki - ccha tylko: Pta:szę z żalu obumarło! Więzicnic pOZll., grudzień 1881.

11. S kał' g i b i e d a k ó w.

('\ou;;ladowanie).

- "l'owiedz dlaczego się żalą biedacy?" Raz pan się możny mię pyta, ,,'Jogą pnlcować - stworzeni do pracy... CzelllU tłum ten skarg się chwyta r - Czemu? Chodź ze mll, panie wielmużny, . \ wnet SaIU poznasz przyczynę".

\,"yszliśIlJY. - Ciemno. - 'Viatr wieje zimny ,\' zaulku sroi dziewc'zyna... Oczy za}JH.dłe... wstyrlu rumieuiec Pali jej hca dziewczęce - Ohok przechodził jakiś młodzieniec OboJ(' poszli pod ł'ęce... - Dzi('wczę! co. robis,z! Przedajesz ciało! Gdzież wstyd twój! U czucia człowiecze!" Ona zalh'żała i rzecze nieśmiało: - Panip! nip ,jarlIam dziś jeszcze! Dalej idziemy. St31'ZeC z,garbiony '\V'Jat!' włos mu siwy rozwiera, 'Vidać do kości jest przeziębiony Ledwo IW. kiju się wspiera.

- 1\ie lepiej w domu siedzieć ci człecze? ',"szak słota na dworze taka".

ł.zę tylko otad i do nas j'zecze: - Panie! Gdzieź dom jest źebraka'7 Chłopcz) na - hosy, 11<1 nim łachmany _ - "Co robisz w tak hrzydkiej porze?" - "Żl'brzę, kawalka chleba nic mamy, Ojciec i matka mi chorzy... Co hyło w doUlu. tośmy sprz('rlali - Xa h'ki było potrzeba Już nic nie mamy, więc mnie posIali, Bym gdzie wyźebrał choć chleba".

Latarnia JJladem >iwiatlcm ośwIeca Obok stojącą kobi€tę; Jej wirłok litoŚĆ w przechodniach wznieca Lecz lylliO litość, niestety! a ręku dwoje dzieciaków trzyma, J'ada.iąc pod tem brzemieuiem, A dwoje cłrugich jej sukit się ima Tuląc się dó nif'j ze drzeniem.

- }i:ohieto! dzif'ci zamrozisz przecie!

Miej litość dla nich na Boga!" - O dobry panie. pewnie nic wiecie Że gniecie dola mię sroga.

"I gdzież się schronię. \Yszak nic mam kąta! , Ka wOJnę wzięli mi mego, I ot już mija nipdziela piąta .Jak nic mam wie,ści od niego.

"Może zabity? A ja tu biedna \V głodzic i chłodzif' z dziatkami, \Vszak sobie rady .la nie dam jprllla! O Boże! Czuwaj nad nami!"

- Cóż? towarzysza tedy spytałplll Skargi zanosić jf'st komu'? Lecz orłpowif'flzi nie odebralem - On milcząc wróci l do dOlllu.

Więz. pozn. 1882.

12. P i u S Ił k a o k 11 S Z u l i.

(Naśladowanie).

Kad robotą pochy lone Siedzi dziewczę w kwiecie wieku.

Oczy jego jak zarnglOJH' Czarne kręgi pud powieką - Od bezsennych nocy pe\\ !lie . . .

Dziewczę, szyjąc, nuci rzpwnip Piosnką boleść swojq tuli - Nuci piosnkę "o koszuli": Ledwie oczy zmrużyć zdolam Ledwie zorza ranna błyśnie Choć powieki sen mi ciśnie .Już do pl'acy kur mnie woła: - \Vstawaj, wstawaj, robotnico, \Ystawaj! bo pracować trzeba! 1\\lstawaj, wstawaj, niE'wolnico Bo zabraknie dziś ci chll'ba! Ach! pracować całe życie Bez spoczynku, bez wytclmipnia, Gdy przy pracy - gdy przy szyciu Koc dla ciebie w rlzipll się zlllipnia I\:iedy ledwie ty z powicia

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1934 R.12 Nr3 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry