DODATEK

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1818.08.05 Nr62

Czas czytania: ok. 4 min.

DO

Gazety Wielkiego Xiestwa

Poznańskiego

Nro 62.

POLESIA.

(Z Wileńskich wiadomości Brukowych).

Czas iuż przerw» * milczenie! czyi to się godzi Panowie Brukowcy! ie wy tyle zrobiwszy w L i t w i e hałasu, tyle dotknąwszy powiatów, o nas, o naszem dobrem P o I e s i e , »ni słowa nie wspomnieliście? Alboi to my juz nie ludzie, nie szlachta? £apnmni< liście z łaski swoiey o naszey krabie, która przecież dla was, iako ocieraiącycb sie. około staroiytności, nie powi ina bydź oboiętną. Wszakże, to u »as znaleziono kotwicę na bło cie; wszakże to sławny niesczęściem i rymami N a z o znaszey krainy wzdychał do miłego Bzymu (i) Ma Paryż, ma Warszawa, swoie mody. VV Paryżu, wWarszawie iw Wii« nie są ludzie, którzy pAzywykjsjy do czegoś nie łatwi» się od teAo udzwyczaią. Foi samo dzieie się i na P o I e s i u . Cóż to? zapytacie: czy Pińsk chce się tow A ać z Pary ie m

( 1) Dotąd ie»t na P o I e s i u góra zwana O w i i h i . r a , blibko kinr« y, uh (' o.laBiei 'iesie, O» i d y u s z mi*ł mieszkać w czasie swoitgo wygna iaj wie*zcie p,trz książkę nod tytułem*: Facies Ttrutn S, irm <trc y uta per AJ am um Na ramovuski S. y. HA, LL. etc. etc, itt V Y Doctor em.

i z War s z a w ą? czy chce bydż prawodawcą w tern, iakie nosić kapelusze, na wiele futataziów zawiązywać chustki, iakie guziki do kamizelek i iakie kamizelki do guzików naylepiey przystoią? etc. etc. Nie, bynaymoiey, Panowie stołeczni! nie ket tu mowa o samych mowach, i gdyby kto chciał pisać uczoną iaką rozprawę, możeby nazwał to, o czem. wam doniosę, urywkiem mody, możeby szumnym, iak to autorom często się zdarza, ochrzcił tytułem np. rysu lub obrazu rozmaitości i t. d. Pińskich A moieby wreszcie zaD ty tułów, ł: O potrzebie utrzymania powagi i na lądzie i na wodzie. W ięc niech sobie ten ostatni tytnł zostanie, i mnie się on coś naylepiey "podoba. Przystępuję do rz A tzy. Ruk temu trzeci, iak pewrarałem późną poro, z bliskiego miasteczka do domu; a ie szósty mkbiąc dopiero upływał od przenie« sienią się moiego na P o I e s i e, nie byłem więc świadom aut dróg ani przepraw, i r »i ł< m wriąść z sobą, przewód ika. Je.

śmy, przewodnik drzynuł, trzcina szur» i by wrzt-sczały, xieiyc bladawym "iem oświeeał rozległe po obu stron bli z-aoile i btita, atumai. komaró w .Iitych się wielkością do bąków) (

Aa) trj dzieło w pń-rwszym przypi.

wsyoinuioue, a mianowicie rozdzu, słyszeć dzwonienie. Slóy! krzyknąłem na nioiego woźnicę, sądząc, ie Xiądz iedzie do chorego; aeam zdiąwszy moię podróżną kapuzę czekałem na zbliżającego się, iak mniemałem, kapłana. Stanął powóz, dzwonienie coraz bardziey powiększało się, i móy przewodnik ocknął się. - »Ola czego stanęliśmy Dobrodzieiu, było iego pierwsze pytanie? Xiądz iedzie do chorego, trzeba mu z drogi ustąpić, bo wazka; słyszysz iak dzwoni? była inoia pierwsza odpowiedź. To zapewne! fan Assessor Oobrodzieiu! odezwał się przewodnik, i w tem, pokazało się światło zzakrzaków, a wkrótce rodzay batu zwany S z u h a l e i a . - A l e waryat iesteś, widzisz, ie płyną! - T o n, c II * e szkodzi; to teź właj nie Assessor, rzekł prze wodnik: u nas Panie! iak i wszędzie, ani kroku nieetąpi Sprawnik, Assessor, a nawet i klucz- wóyt be* dzwonka; kiedy po ziemi ieżdźą, to dzwonek przywiąeany za zwyczay do chłobli, a kiedy płyną *" S z u b a l e i , dzwonek wisi przy końcu czół.ua, a Pan Assessor trzyma za sznurek... i dzwoni. - Na iakii koniec ten zwyczay, powiedz mi móy kochany! - Ja nie wiem Dobrodzieiu! musi to bydź dla postrachu, a iak ranie mówił iego Pan Koniuszy J ar. ek, to dla powagi, zęby wszyscy znali, ie iedzie Pan Assessor." - Zbliżyła się wreszcie o kilkanaście kroków S z u h a l e i a i sam przekonałem się, ie przewodnik mówił prawdę; bo przy światłe łuczywa palącesię na bacie postrzegłem Assessora, któmiałem sczęście widzieć raz u> moiego da na śledztwie. Siedział on i potężną alkę, albo sam dzwonił, albo dawał stoiącemu obok siebie klucz- woytowi; jzyttko (iak oczywiście przekonałem [pod tytułem: Res in Polonia prodigiOSiie c. Ul. i rozdział następny: Poenae Polonis illatae etc.

się) dla utrzymania powagi nietylko na lądzie ale i na wodzie. Otroż teraz sądźcie Panowie Brukowcy! czy to ostatni tytuł itst wbściwym lub nietrafuym; a ia kończę to pismo następną krytyczno-historyczną uwagi nad wyrazem Szuhaleia. Wyr«z ten podług tradycyi, i iak to czytałem w iedney staroświtckiey, lecz gruatowney kronice, bierze swóy początek ieseze od tych czasów,. llIa A £A*e---£ol.e s L A było rrr o rre T (3). Wtenczas Sz ac h Perski nazwiskiem Al i, prz)bywszy z ogromną flottą % morza czartiego na Pińskie (lub iak się tam dawtiiey nazywało) wiele stoczył bitew z tlottarni jfodzuitngów, Połowców i innych okolicznych narodów; a poniósłszy ciężko klęskę, zostawił ten rodzay łódek, które od ieg o nazwiska, S z a c h A l i , S z u h a l e i a nazwane. W badaniach . . . . . .0 ięzyku Sarnskrytskim znalazłem podobny wyraz z małą różnicą S z u h - e l e y . Zostam inni biegłym badaczom starożytności, korzystne z tego odkrycia, a świai niech się zdurtńewa nad Stycznością wypadków. Któż uie, może dzwonek Asseseora sądu niższego w dowiecie Pińskim, posłuży do wyjaśnienia kilku, albo kilkunastu wieków, okrytych pomroką głębekiey starożytności; może wykaże powinowactwo między kilku roźno-piemiennemi (iak <<ię dziś zdaie) ludami, i wesprze głębokie wysiłki pomysłów szanownego autora...... Tak to zawsze z małych początków wielkie powstaią rzeczy; Antiqiiam exquirite ma* trem. Ce wyraziwszy, captivando benevolentiam, posyłam Panu Redaktorowi tuzin metek wjunów dla przyspieszenia druku, i mam honor bydź J P P. Brukowców nayniżr ezym sługa» Atanazy Dołęga,

(3) Ciekawy czytelnik może znaleść obszernieyszą wzmiankę o morzu Pińskiettl w Tygod. Wilcńsk. w badaniach o staloży t. Litewskich T. N.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1818.08.05 Nr62 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry