GAZE
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1837.09.13 Nr214
Czas czytania: ok. 10 min.'-' Wielkiego)l( li
TA
H X i ę s twa PO ZNA N SKI EGO
Nakładem Drukarni Nadwornej Dekera i Spółki. - Redaktor: A, Wannowśki.
J\z{2iL- W Srodę dniaw.
Wiadolllości zagraniczna R o $ s y a.
Z Petersburga, dn. 19. (ji).Sierpnia.
P. General-piechoty Generał-Adjutant Bistrom miał szczęście otrzymać następny od N. Cesarza reskrypt, pod dniem 27. zeszłego Lipca. "Karolu synu Jana, Kiedy stan zdrowia Najmilszego Brata Mego, Wielkiego Xięcia Michała Pawłowicza, wymagał długiego łf czenia się za granicą, wy, pomimo słabości sił waszych, z właściwą wam pałającą ku służbie gorliwością, na pierwsze Moje wezwanie, pospieszyliście stanąć przedemną, dla przyjęcia dowództwa nad oddzielnym korpusem gwardyi, na czas nieobecności J. C. Wysokości. Usprawiedliwiliście w tern ważne/n poleceniu wszystkie moje nadzieje i świetny stan wojsk gwardyjekich, przez cały ciąg dowodzenia przez was korpusem gwardyi, jest skazówką waszej stałej troskliwości o udoskonalenie wojsk wam powierzonych. Nadewszystko r serdecznem ukontentowaniem zauważałem, w tych ostatnich czasach, owoce trudów waszych przy letnich zatrudnieniach gwardyjskiego korpusu w obozie. Teras, po powrocie Wielkiego Xiecii, uznałem za słuszne wynurzyć wam zupełną i doskonałą wdzięczność Moje i szczególny szacunek ku waszej stale pożytecznej i chlubnej służbie. Mając wzgląd na zwątlone
13. Września
1837.
zdrowie wasze, i pragnąc ulżyć wam w powszednich służby szczegółach, uwolniłem was, na własne żądanie wasze, od dowództwa nad gwardyjską piechotą i mianowałem Spółpracownikiem J. C. Wysokości w dowodzeniu oddzielnym korpusem gwardyi, w zupełnej ufności, że wy, i w dzisiejszym obowiązku, zrówna stałością i gorliwością, dacie Mi nowe zręczności oświadczenia wam, ile Mi służba wasza jest przyjemną i pożyteczną." F " 2ancv.
Z Paryża, dnia 3. Września.
Już teraz pewną jest rzeczą, że Xiążę Orleański nie uda się na wyprawę przeciw Konstantynie. Natomiast zaś pojedzie du Afryki Xiążę Nemoureki w towarzystwie dwóch generałów od artylleryi. Dziennik sporów powiada o tej wyprawie: Rząd francuzki pragnie pokoju i byłby chętnie ułożył się z Achmeden) Bejem. Ostatnia nieszczęśliwa wyprawa nie shańbita oręża francuzkiego, bo li tylko powietrze było tego przyczyną. Francya nie potrzebuje dowodzić, że wojsko jej równie jest dobre jak Arabowie Achmeda. Rola umiarkowania lem bardziej jej przystała, gdy Izby także wynurzyły życzenie, aby wojnę w Mryce ukończyć, która bez pożytku tyle ofiar pochłania. Rząd uczynił w tej mierze wszystko, co się tylko z honorem i intereasem Francyi zgadzało; ale gdy to wszystko nic nie sposobami. Achmed chciał początkowo, jak się zdawało, przyjąć podane mu warunki, uznać zwierzchnictwo Francyi, płacić haracz i zostawić nam Guelmę stosownie do naszego życzenia na czas nieograniczony. Lecz w chwili, gdy traktat miał być podpisany, zmienił nagle zdanie i żądał, aby Francuzi n a t y c h m i a s t obóz pod Guelmą opuścili. Odpłynienie fjotty tureckiej do Tunisu ożywiło zapewne odwagę Achmeda, który się z tej strony pomocy spodziewa. Lecz rząd francuzki wyprawił także zaraz dwie swoje eskadry z Tuion u, któreby wylądowaniu wojska tureckiego w Tunisie zapobiegły. - J eszcze drugie pytanie zatrudnia rząd: Xiążę Orleański mocno pragnął dzielić trudy wojenne Ł Żołnierzami w Afryce. Wszystko on uczynił, czerń go tylko odwaga natchnąć mogła. Oddano sprawiedliwość jego zamiarom, ale inne względy przemogły. U słyszano głos zimnego rozsądku i X ążę jnusiał jako syn i poddany usłuchać Króla. Że zaś Xiąźę N emourski już był na pierwszej wyprawie, słuszna zatem, żeby i na drugiej się znajdował. W dzisiejszym swym numerze donosi Dziennik sporów, że Generał Damrernent obejmie naczelne dowództwo. General-Porucznik Vallee przewodniczyć będzie artylleryi a Generał-Porucznik FJeury inżynierom, Słychać, że Xiąźę N ernourski już w przyszła, środę (d. 6) w podróż się wybierze..
A n g l i a, Z L o n d y n u, dnia 2, Września.
Wiadomości z Lizbony z dn, 21. z, m, donoszą co następuje: Posiedzenia rady ministeryalnej szybko po sobie następowały. Szeiowie stronnictwa poruszenia mieli w nich udział. Ąż do dn. 21. nic z ich obrad szczególnego nie wynikło, wyjąwszy rewolucyjną, proklamacyą klubu wojskowego do Portugalczyków, z wezwaniem tychże, aby na pod. szepty kartystow nie zważali, zagrożonej wolności 'bronili, z gwardyą narodową ściśle się tnymali, wojnę na zabó) z chcącymi ich zwo. dzić toczyli i wszystkiego, co irn tylko w ręce w p a d n i e , j ak n p. p u g i n a łów, n o ż y , k i i , kamieni, za broń przeciw nieprzyjacielowi używali. 010 jest ustęp z tej prcklamacyi, z którego o całości wnioskować można: "Naśladujmy Francuzów z Lipca, i barykady paryzkie! do broni! macie dowódzców, a kjub patriotyczny czuwa nad waszem bezpieczeństwem! Rzemieślnicy, ludu lizboński l wojna na zabój przeciw Oevorystom! gdy ci morderczy janczarowie pod nasze przybędą mury, palcie ich palące, W zbrojowni i po aptekach niezbywa na materyalach palnych!"- Lizbońska gwardya narodowa wzbrania się pełnić służbę za murami miasta. - Mouzinbo d'Albuquerq ue, były minister, przyłączył się do kart ystow. .- Wicehrabia Sa da Bandeira kazał w Porto uzbroić nawet najniższą klassę ludu dla bronienia miasta tego. N ajnowsze wiadomości z Lizbony sięgają do d. 23. z. m. Xiąźę Terceira wydał w Quilezie pod dn, 18. Sierpnia odezwę do swoich ziomków w ogólności, a w szczególności do mieszkańców Lizbony, z- której następujący wyjątek przetaczamy: Naród stał eię łupem małej garstki odszczepieńców, którzy go dręczą i godnych obywateli gnębią, co się czynnością swoją na polu bitwy wielce do W)jednania zwyeięztwa dla sprawy wolności i dostojnej córki Don Ptdra przyłożyli. - Zamiarem jest moim i moich współtowarzyszy ocalić monarchią od przepaści, w którą ją najniegodziwsi z ludzi wtrącają, przywrócić kartę i przyłożyć się do ustalenia rządu, porządku, pokoju, miłości ojczyzny i kredytu. - Hasłem naazem będzie: Karta i Królowa! - hi do d. 23. nie przyszło jeszcze do walki między tein i dwoma stronnictwami. Xiążę Terceira posunął swoje przednie straże aż do Maliy i dn. 24. miał stanąć w Cascaesie, tuż pod Lizboną. Liberaliści w etolicy gotowali się do dania silnego odporu. Dnia sogo przyjęła Królowa z rąk swych ministrów prośby tychże o dymissye, ale pod warunkiem, aby ci aż do utworzenia nowego ministeryum urzędy swoje zatrzymali. Dnia aogo wieczorem wezwała Królowa Margrabiego F r o n t e i r ę, aby nowe utworzył ministeryum, lecz ten nie przyjął tego polecenia, gdy jeden z jego krewnych za sprawą karły obstaje. Dnia 21. dano Prezesowi Kortezów, Panu Castro, to samo polecenie; tego samego dnia obrali go Kortezo . wie na nowo swoim Prezesem. Na tern samem posiedzeniu uchwalono wydanie manifestu do narodu, a ułożenie tegoż Panu Garrettowi poruczono. Pan Cabral zapytał się ministrów, czy cudzoziemcy ulegają także zniesieniu prawa Ha. be. as Corpus i czy pochwa, lają zapalczywą odezwę klubu? Ministrowie nic nie odpowiedzieli i wkrótce odeszli. - Sa da Bandeira ogłosił miasto Porte za będące w stanie oblężenia. Dnia 2f. po południu głoszono, że kilkunastu artyllerzystów przeszło na strcnę kartystow do Rio Mayor, gdzie Terceira i Saldanha mieli główną kwaterę. Młody jeden Anglik, Józef Vanzelier, został bez sądowego śledztwa ujęty i do więzienia Li» moeiro zaprowadzony. - Miasto 4*&lencą jeszcze zostaje w oblężeniu, lecz obiegający więcef tam ucierpieli niż oblężeni. - Piąty pułk Gacadores został z Algarbii do- Lizbony odwołany. Poseł turecki przybył do Dublina, gdzie zdaje się zajmować mocno ciekawość publiczności. Zwiedził o n, w towarzystwie Lorda Majora, bank i inne zakłady publicene.
A u s t r i a.
Z Wiednia, dnia 2. Września.
J. C. K. Mość najwyźszem postanowieniem z dn. 10. Sierpnia r. b. katedrę nauki religijnej i pedagogiki przy zakładzie filozoficznym w Tarnowie, nadał najlaskawiej Doktorowi teologii, JX. Antoniemu Gałeckiemu, Szwajcarya.
Z G l a r u s, dnia 29. Sierpnia.
W gminach N aefels i Ober U rnen zaszły rozruchy, W G larue zgromadzone zostało wojsko i oddział strzelców. W Zurich takie pułki się zebrały. W gminach powyżej wymienionych szczególne panuje uniesienie ku stronnictwu reformistów, W takim etanie rnoźniejsi katolicy uciekli z tamtych okolic i ogłosili swoją uległość. W dniu 22. Sierpnia pułki z całego kantonu w jednem miejscu były zgromadzone, a o godzinie 4 udały się ku miastu N aefels, w ktorem reakcya ma główne siedl sko. Wieczorem między godziną 5, i 6. bez oporu wojsko zajęło N aefels. Czyniono wprawdzie niektóre przygotowania do odporu, le.cz mieszkańcy miasta, osobliwie stanu średniego, takowe zniweczyli uznaniem zwierzchności piawej, której się poddali z zupełnera posłuszeństwem. Za tym przykładem poszli katolicy z gminy Naefels, Oberurnen, Nettstall, Glarus, Ennenda, Mitl6di i Linttbal i wykonali przysięgę: 1) iż uznają za własne prawo ustawę przez rząd kantonu G larus dnia 2. Października 1836 przyjętą; 2) będą posłuszni władzom; 3) dalszych kroków przeciwnych temu oświadczeniu zaniechają. Lud uważa, iż na panów samych spada wiaa tego rozruchu.
W l o c u y.
Donieśliśmy, że skutkitm wykrycia spisku wojskowego, uwięziono-w Neapolu wieiu wojskowych z pułku dragonów; o tym wypadku czytamy co następuje w gazecie szwajcarskiej G o n i e c Wal d s t e t t e n : " L i s t P i san y z N e apolu pod dn. 4. Sierpnia donosi, źe z dn, 3, na 4. b. m. 4ty pułk szwajcarski całą noc przepędził pod bronią w swych koszarach. N azajutrz dowiedziano się, źe w eąsiednich koszarach wielu oficerów z pułku dragońskiego uwięziono. Zamiarem było odciągnąć wojsko od N eapolu, wszczynając udane zaburzenie w odległej prowincyi, dla dokonania w stolicy zbrodniczych zamachów. Drugi pułk szwajcarski, który wysiano ku Abruzom dla
stłumienia małoznaczących rozruchów, odebrał rozkaz powrotu do N eapolu; również odwołano i ten pułk, który udał się do Sycylii, Oficerowie szwajcarscy, zostający na urlopie, mają być przywołani." Z R z y m u, dnia 22, Sierpnia.
(Gaz. han.) - Przebaczyć nie można lekarzom włoskim ich postępowania w czasie cho1ery. Nie zbl.źają się oni zwykle do łóżka chorego, lecz stawają we drzwiach i tam recepiy zapisują. Dia niedostatku ludzi biorą zbrodniarzy, aby ci chorych pielęgnowali. Jeżeli osoba dotknięta cholerą nie może zaraz zapłacić żandarmom jednego skuda, aby jej mieszkanie odosobnili od innych, biorą ją zaraz i do najbliższego szpitala odnoszą. - Marino i Albano odosobniły pic, 1 tam już miało się kilka przypadków cholerycznych wy. darzyć. Frascali służy także za miejsce przytułku. Tamto wynoszą się Rzymianie 1 cudzoziemcy, aby cholery uniknąć. Rząd nie sprzeciwia się temu. Sądzi 00, źe tam cudowny obraz Sw, Rocha zarazę itj odwioci, Przywodzi on na pamięć, że gdy raz morowe powietrze okolicę nawiedzało, Frascati pod zasłoną tego świętego wolne od ni<go było, Ale bujaźń już i tam cholerę sprowadziła.
Z M e e i y n y, dnia 20. Sierpnia.
Wojsko przybyłe z N eapolu obsadziło JUZ Katanią i Syrakuzy a żaden dzień nie przeminie, w którymby 5, 8» 10 i nawet 12 osób przed sądem wojennym nie stawiano i nie rozstrzelano. Słychać, źe wojsko okolicę tę nie tak zaraz opuści.
Mj4jV. IWY, JI-W') * W *
ROZlllaite wiadolllości.
Pińsk i Pińszczyzna, (Dalszy ciąg.) W r. 1657. za buntów 1 napadu kozaków, gdy w Janowie wszystkich katolików wycięto, a w Pińsku i Nieświeżu 6 Jezuitów zabito, Andrzej Bobola k-oło Mohilnej, tuż po za J anowem, nawracał; tam go zastali kozacy mszą odprawującego i zamordowali męczeńsko. - Ciało jego leżało długo w grobach wspólnych, nieinyślano o kanonizacyi; X. Godebski Rektor w Pińsku, a potem Biskup Łucki Alex. Wychow&ki, p;erwai się o to starać poczęli. Osta tni ciało X, Andrzeja z grobów pospolitych do osobnego przeniósł, mniej wilgomrgu. Proces kanonizacyi za Benedykta XIV. zaczęto i uznany zpstał męczennikiem. August IL, chory na nogę, przysłał tu, jako votum, szczerozłotą do jego grobu tablicę w r, 172Ó. - Część miasta przeciwna naszemu wjazdowi zowie się Karolin; jest'to Supplement Pińska, tak błotnisty jak samo miasto, lecz trzeba go ska: Brzeg, gdzie przybijają etaik: z solą, skąd odchodzą ze zbożem, wódką i t. p. Spojrzenie na Brzeg przypomina bardzo widoki H o - landyi, tak znajome wszystkim. Oschle i pogruchotane statki, z obnażonemi rrasztami, na euchej ziemi stojące, mnóstwo łodzi, obijaników , czółen, bark, pinczuki w starych opończach, z czarnemi pasami, krzesiwem na rzemyku, z lulką w zębach, z kołtunem długim i poważnym, oparci na wiosłach. - Żydzi czatujący u brzegu, goście wysiadający z pokletów rolwiowych, zaspani po nocnej żegludze; żydówki zapraszające do karczem, faktorowie rozpytujący się po cichu. Za tło do tego obrazu: woda szeroko rozlana, jezioro, biota, dalej piaski i chmurne jak Holandy i niebo i powietrze gęste, solą przesiąkłe. Życzyłbym malarzowi zrobić widok tego miejsca, cspbliwego na wiosnę, kiedy wody puściły i rozlały jak morze, handel ożył, tłumy się cisną do brzegu, tratwy, barki i dęby Czarnobyl* ekie płyną, witane i błogosławione przez właścicieli, a cała brudna i zabłocona ludność Pińska stoi, patrzy, żyje tym ruchem handlu i przemysłu. Do tego obrazu, na pierwszym pianie, dodaćby trzeba otwartą karczmę z całą rodziną żydowską, kilku panów i izraelitę w koc i u i sobolach, patrzącego z góry na odpływające nadzieje, z taką dumą, z jaką niegdyś jego przodkowie stąpali przez morze Czerwone. Byłby to obraz godny Teniersa i Rembrandta, gdyby mu zbyteczna jednostajność charakteru niepsuła; bo cóż innego wyczytasz na tych twarzach nad chęć zysku? Łakomstwo i chciwość? Od starego żebraka, którego barka rozbiła się niegdyś ze szczęściem razem, zostawując mu żal, kij, torbę w spadku i wspomnienie, aż do dziecka, bachura, czekającego tylko szczęśliwej emancypacyi z pod szpektorslich nauk, wszystko żyje, oddycha zyskiem, pieniędzmi, solą, wódką, żytem, skórami i nadzieją przedaźy. - Sklepy kupców Pińskich są bardzo zamożne w towary; próba założenia akcyonaryuszów kompanii, niebardzo się udała, przyjdzie jednak czas że handel, dotąd wyłącznie w ręku izraelitów zostający, inaczej się musi rozwinąć. - Wielu obywateli z Pińszczyzny, mają tu domy swoje; jeden z nkh P P. Skirmuntów jest dość piękny, a nawet jak elegant na wsi, tak on zdaje się wstydzić swoje) pretensyonalnej architektury, przy innych domach, które stoją sobie po prostu, jak skrzyneczki na półkach. Jest tu jeszcze drugi dom PP. Skirmuntów i Xiążąt Lubeckich, - Ale zapomniałem jeszcze o jednej osobliwości Pińska, o której wspomną niezawodnie każdemu nowoprzybyłemu. Jeslto starożytność, razem palladium Pińska; jeetto cie
kawość, ciekawsza od najciekawszych ciekawości, od paryzkiego Orarig-outanga, od lwów królewskiego ogrodu, od psa Munito, od Albinosa, od niedźwiedzi Berneńskich!! A jednak stworzenie bardzo tu pospolite, tutejsze, oryginalne; cóż nareszcie? - W i u n, wążryba, mieszkaniec błot i rowów nad - Prypeckich, ale wiun, Król wiunów , prapradziad wszystkich, wiun na łańcuchu, gdzieś u jakiegoś mostu będący. - Jeżeli w prostocie ducha uwierzy kto tej powieści, z jakąż radością piń. czuk, który qd prapradziadów nauczył się tej inisiyfikacyi, będzie go wodził po mieście, krążył z nim, chodził, brnął po błocie, niby szukając tego mostu i wiuna; z jakim potem śmiechem umęczywszy dobrodusznego,powie: "prima aprilis!" - Chłopi tutejszych okolic, choć koło tak handlownego miasta mieszkają, ale rozstrzeleni po wsiach, wśród błot niedostępnych niewidząc świata, mają dosyć złą reputacyą we względzie usposobień umysłowych. Znajoma jest anegdota. » A s kul czełowiek? - Ja neczełowiek, ja pyńczuk!" - I dla tego zowią ich nie ludźmi, ale pińczukami. (D okończenie nastąpiŁ
W depozycie Sądu podpisanego znajduje się testament przez Jana Zygismunda Bronikowskiego, rotmistrza byłego w pułku huzarów Uzydowa, pod dniem 14. Kwietnia 1773, roku zdziałany. - Stosownie do . 3i8< i 219. Tyt. 12. Cz. I. Powszechnego Prawa krajowego wzywamy niniejszem wszystkich interessentów, aby względem publikacyi testamentu pomienionego najpóźniej w przeciągu miesięcy 6 uczynili wnioski, w przeciwnym bowiem razie publikacya ex officio rozporzą(lżoną zostanie.
Piła, dnia 20. Lipca r837« r.
Król. Pruski Sąd Ziemsko miejski.
i»
Ceny zboża na Pruski mIarę I wagę w Poznaniu. Dnia 11. Września 1837Tal. Igr. f.D. do T» l. egr. fen.
Pszenica . 1 12 6 1 /b Zyto . . # 1 l 2 6 Jęczmień »4 i6 Owies . » 15 16 Tatarka . 20 w 24 , Groch . , l 6 1 1 6 ZiemiaJci 8 10 Siana cetnar a 110 fI.. 20 23 Słomy kopa a 1200 fI . 4 5 4 10 Masła garniec I 12 6 1 15 Beczka spirytusu , » 16 MM *'''' **" ló V ''I'M .
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1837.09.13 Nr214 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.