Nakładem Drukarni Nadwornej W Dehera i Spółki. - Redaktor: A. WannoWsW *JI#280. - W Srodę dnia 29. Listopada 1837.
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1837.11.29 Nr280
Czas czytania: ok. 10 min.OGŁOSZENIE W terminu prekluayjaego do wnoszenIa I za/ miany dawnych assygnat kastowych z I roku ig54.
Przez nasze w gazetach tutejszych i dzień, nikach urzędowych Królewskiej Regencyi umieszczone obwieszczenie z dnia 3. L pca i z6. Września r, b. wezwawszy posiedzicieli dawnych assygnat kassowych z r, 1824., ażeby takowe mi albo najbliższe swe opłaty do kass królewskich uskutecznili lub tu w Berlinie do kontroli papierów skarbowych, na prowincjach zaś do regencyjnych"kass głównych za odebraniem ilości w nowych assygnatach kassowych z roku 1835 łub w gotowiznie złożyli, ustanawiamy teraz stosownie do IV. Najwyż. Król. rozkazu gabinetowego z d. 14 Listopada 2835. (Zbiór praw Nr. 1706) t e rmin prekluzyjny do złożenia dawnych assygnat kassowych nadzień joty Czerwca 1 8 3 8 ' i wzywamy posiadających takowe aesygnaty, ażeby się ich do tego dnia w oznaczonym sposobie pozbyli. Z upływem tego terminu ustanie zamiana lub spłacanie gotowizną dawnych assygnat kassowych i wszelkie roszczenia z nich do skarbu upadną. Zgłaszania się o zabezpieczenie siebie przeciw prekluzyi nie będą przyjęte, ale owszem bezpośrednio po upływie powyższego terminu, a zatem z dniem I. Lipca 183Ś. zapadnie prekluzja przeciw tym,co zamiany nie uskutecznią. Wszystkie wów« czas niezłoźone jeszcze dawne asaygnaiy kassowę z r. 1824. utracą wartość, i, gdzieby się okazać mogły, będą przyirzymywane i do nas odsyłane, Berlin, dnia 13. Listopada 1837« Główna Administracja długów pańetwa, Rother, v. Schiltze. Beelitz. Deetz. v. Bergerg
Wiadomości krajowe.
Z B e r l i n a, dnia 26. Listopada.
List Tajnego Ministra Stanu i t. d.
Barona Alteneteina do Metropolitalnej Kapituły w Kolonii. Nie tajne były Przewielebnej Kapitule Metropolitalnej wypadki, z powodu których rząd królewski nie mógł obojętnem patrzeć okiem na postępowanie Arcybiskupa, Barona Klemensa Augusta Droste zu Vischeringen, i kilkakrotnie napominać go musiał. Nie mogło to ujść wiadomości Kapituły, że bezwzględność owego Prałata na istniejące prawa i ustawy, tak różna od postępowania innych katoli - ckich Biskupów krajowych, jego pogardzanie wszyetkiemi istniejącemi i prawnemi przepisami, wdzieranie się w prawa MArraTBre tylko służące i caikiem prawu przeciwne obejściesię z osobami, muszą koniecznie pociągnąć za sobą zmianę, kiórą tylko nader cierpliwy rząd aż do tej chwili odwlec potrafił, w której nawet spokojność publiczna o mało zagrożoną nie została. Zastrzegając sobie niezwłoczne nadesłanie Przewielebnej Kapitule Metropolitalnej wszyeikich zażaleń wraz z dowodami, wymienię tu tylko najważniejsze punkta. Wiadome jest wszystkim wszelkie ustawy sprawiedliwości przekraczające obejście się Arcybiskupa z Professorami uniwersytetu bońskiego, których on jako uczniów i przyjaciół zmarłego Hermesa nienawidził. Nigdy nie było zamiarem rządu brać pod opiekę naukę hermesowską lub mieszać się w ogóle w tę sprawę, o ile ją tylko za czystą sprawę naukową poczytywać należy. I jak tego dał już dowód powołując do owego zakładu naukowego znakomitego nauczyciela, obcego całkiem tei szkole, tak i potem po ukazaniu się zakazu papiezkiego co do dzieł Hermesa podobnie sobie postąpił. Chociaż breve papieskie z dnia 20. Września 1835- ft wydane było bez wiedzy rządu, który nie mając urzędowego o nietn doniesienia, bynajmniej na nie uwagi swej nie zwracał, przecież o (o się A zawsze starał, aby pisma herrnesowsfcie z unip weceytetu bońskiego oddalono. Professorowie m odebrali w tej mierze stosowne polecenia rzą· dowe i takowych święcie dopełnili; lecz tonie zdołało Arcybiskupa zaspokoić. Mimo poul fnych wniosków ani Professorów przyjąć, ani )K ich usprawiedliwień na piśmie odebrać nie Ł chciał. Podobnież nie chciał po odbytej z nim A kobradzie w celu usunięcia wszelkich zamieszań A Aiawet i tego objawić, co mu s ę w nauce ich APnie podoba, lub coby poprawić nakiało. Co więcej, nie chciał nawet użyć służącego mu prawa zwierzchniego dozoru nad uniwersytetem, aby przekonawszy się o wszystłttem osobiście tnogl zanieść zażalenie do rządu i domagać się usunięcia winnych Professorów. Owszem samowładnie wydał zakaz udawania, się na preiekcye akademiczne. Całe jego postępowanie w tej mierze i Laduźyc e nawet ambony i konfessyonału, tak joż są wszystkim wiadome, źe tu na samem napomknięciu zaprzestać możemy. Zniesienie karności, znieważenie nauk, wyszydzanie ustaw rządowych, oddalenie konwiktorów i zamieszana nauk w uniwersytecie wykładanych, - oto skutki takowego kroku. Lecz dalsza obojętność na takie postępowanie byłaby także pociągnęła za sobą całkowite rozprzężenie uniwersytetu i prawie wątpić nie można, że Arcybiskup terFzamierzył sobie, o ile to w rnocy jego było, zniweczyć wykształcenie po uniwersytetach niemieckich. To wyjaśnia także, dla czego
Arcybiskup, nie zwazaJąc na układ swego po« przednika z rządem względem dozoru nad konwiktorami, Inspektora tychże haniebnie zelżył, gdy ten przy istniejącym obstawał po. rządku. Podobnież postępowanie Arcybiskupa, który urządzone przez poprzednika jego i przez 10 lat trwające eeminarya duchowne samowładnie zmienił i o tern Ministerstwa stasu bynajmniej nie uwiadomił, za dalszy ciąg kroku takiego uważać należy. A przecież nikt o tein wątpić nie będzie, że przedłużony pobyt w seminaryum z jednego roku na dwa lata uszczerbek rządowi przynosi, i nikogo nie zadziwi, że w ostatnich dniach wszystkich nauczycieli od seminaryów pooddalał i to bez wiedzy rządu. D r u g i nie mniejszy powód do zażalenia dał Arcybiskup przez to, źe nie miał najmniej« szego względu na ustawy krajowe względem obwieszczania bul papiezkicb. W okólniku swoim do spowiedników w Bonie powiada wyraźnie, że bule treści dogmatycznej bynajmniej potwierdzenia rządowego nie potrzebują, i źe ogłoszenie tychże publiczne w Rzymie już im wszędzie powagę nadaje. Twierdzenie takowe sprzeciwia się zupełnie ustawom krajowym, których przeznaczeniem jest starać się o pomyślność kraju nawet i w rzeczach religijnych i utrzymanie podstaw głównych, na których byt całego państwa polega. Do tego jeszcze i to dodać należy, Źe żaden katolicki Biskup w państwie, ani nawet sam Arcybiskup nie zgłosił się do tządu względem uzyskania pozwolenia podania do wiadomości publicznej owego obwieszczenia papiezkiego, i że to także i w innych krajach niemieckich nie nastąpiło. Tego samego rodzaju jest po trzecie tylokrotnie opisywane w dziennikach niemieckich podanie 18 zdań, które każdy spowiednik i kapłan w Archidyecezyi kolonsk ej końcem Otrzymania pozwolenia na sprawowanie obrzę.
dow kościelnych przyjąć był obowiązany. Warunek takowy jest oczywiście nową ustawą, a jako takowa potrzebuje potwierdzenia rządowego. Wdziera się nadto w prawa pojedynczych osób i dla tego na szczegółu ejszą zasługuje uwagę. Ośmnasty nawet anykuł powyższych zdań, znoszący odwoływanie się do rządu względem nadużyć z strony Arcybiskupa, nadweręża prawo służące rządowi, jakie się we wszystkich krajach chrześciańskich od wieków utrzymuje. Tymczasem Arcybiskup dopuścił się tego wszystkiego nie wspomniawszy rządowi o lem ani słowa, Niemniej przeciwnem prawu było po cz war te .postępowanie Arcybiskupa w sprawach małżeństw mieszanych, o czem tern obszerniej pomówić tu należy, gdy Arcybiskup zamilczawszy o istotnera położeniu sprawy tak rzeczy te wystawił, źe przez to koniecznie umysły podburzyć musiał. Postępowanie takowe tern większe; ulega odpowiedzialności! gdy już samo przez się okropnie łaski królewskiej nadużywa. Byłoio albowiem skutkiem laski królewskej, którą on słabością nazwał, źe go poufnie w imieniu N. Pana ustnie na przód a następnie i na piśmie ostrzeżono. Uprzejmość najłaskawszego Monarchy zostawiała mu jeszcze czas do namyślenia się. Miał on do wyboru albo zrzec się swych obowiązków i wszelkich badań uniknąć, albo prosić o czas do zasięgnięcia rady papiezkiej, coby mu niezawodnie dozwolonem było, gdyby oto wnosił. W miejsce tego zaś starał się owszem w zaślepieniu ewojem niechęć religijną wzniecić, a jak wszystko w tym celu poprzekręcał, jawne są dowody piśmienne. Tu zaś dosyć będzie powiedzieć, że przed obraniem go zapytany został w mojem imieniu, czy chce przyjąć ustawę z dnia 19. Czerwca 1834. roku względem małżeństw mieszanych, jaką poprzednik jego i inni Biskupi przy jęli- Oznajmiono mu, że od tego wybór jego zależeć będzie, a on na 10 odpowiedział: Strzedz się będę nieotrzymania owego postanowienia przyjętego w czterech dyecezyach na mocy breve Papieża Piusa VI I I. , albo też, gdyby się to zrobić dało, powstawania przeciw niemu lub uchylenia g o, i starać się będę o zastosowanie go według ducha miłości i pokoju. (Dokończenie nastąpi.)
Wiadolllości zagranICZne.
R o s s y a.
Z P e t e r s b u r g a, dnia 4. (16.) Listopada.
W N owoczerkasku dnia 31. Października, J. C. W. Następca raczył oglądać Bząri Wojskowy, sądy: kryminalny i cywilny, okręgowe <iądy Czerkaskie: stały i tymczasowy, archiwum wojska, knmmissyą dla rozgraniczenia ziem Wojska Dońskiego, kommissyą budowniczą i deżurstwo. Dnia l i g o , o TO. rano , J. C. Mość raczył oglądać wojska Kozackie« W szeregach były cztery szwadrony pułku Kozaków gwardyi, dwa szwadrony pułku Hetmańskiego J. C, W. Następcy, zborny pułk, złożony z wybranych jeźdźców i strzelców, 20 pułków Kozackich ze czterech wojennych okręgów, jedna konno - artyileryjska baterya pod N. 2. i dwie eeciny, co złożyło razem 17,031 żołnierzy. Dowództwo od J. C, Mości przyjął J. C. W. Hetman wszystkich wojsk Kozackich i dowodził wszyetkiemi wojskami,które przechodziły ceremonialnym marszem przed N. Panem. Po ukończeniu oglądu wojsk, N. Pan, wespół z J. C. W, Następcą oglądał gymnazyum, lazaret wojskowy, zamek więzienia, dom pomieszanych i wystawę płodów, przyrodzenia i przemysłu tamecznego kraju. Do obiadu J, C. Mości wezwani byli wszyscy generałowie i dowodzcy pułków. Wieczorem N. Pan uświetnił obecnością Swoją, bal, dany przez szlachtę Wojska Dońskiego A d, 23., o 9. rano, J. C. Mość, z Następcą, wy. jechali do Woroneża, gdzie stanęli 24., o 6. po południu; a 25., o 7. godz. rannej, byli w Soborze, ucałowali rehkwje św, i wysłuchawszy dziękczynnego nabożeństwa ra odbycie tak dalekiej i trudnej podróży, tegoż dnia, wyjechali do Moskwy, gdzie szczęśliwie stanęli 26., Października, o 6. godz. po południu. Podług wiadomości z Moskwy, N, Cesarz Jmć przybył do tej stolicy 26. Października w poźądanem zdrowiu, Włochy.
Z T u ry n u, dnia 9. Listopada.
(Gaz. Powsz) - Między tutejszym a Francuzkirn rządem panuje, jak wiadomo, nieporozumienie względem obchodzenia się z okrętami francuzkiemi w portach sardyńskich. Nieporozumienia te są po większej części skutkiem fałszywego wyobrażenia o rzeczy, że zaś obie strony pragną rzecz tę wyjaśnić, spodziewać; się zatem należy, źe nieporozumienia te niezadługo ustaną i związki handlowe między portami francuzkiemi a sardyńskiemi przywrócone zostaną. Zyczyćby należało, żeby sobie i z Hiszpanią pod względem stosunków handlowych podobnież postąpiono; ale wśród obecnego stanu rzeczy liczyć na to nie można, owszem spodziewać się należy, że Genua na przerwaniu związków handlowych z Hiszpanią znacznie ucierpi. Pochlebiają sobie wprawdzie, że związki te mimo wszelkich przeszkód utrzymane zostaną, i ze tern zyskowniejBre będą z przyczyny swej tajemności. Ale teraz zawiedziono się w podobnych oczekiwaniach, Z tej przyczyny pragnął genueński stau kupiecki gorąco, aby się Don Carlos do Madrytu dostał i rządy państwa objął, bo w takim razie z3r 4fek Sardynia w związki przy» jaźni z HiszpanfAwstąpiła. Dla tego też ostatnie wiadomości z Hiszpanii szkodliwy wpływ na Genuę wywarły; zawieszono wszelkie czynności i giełda była otrętwiała; przekonano się bowiem, źe Don Carlos mimo wszelkich usiłowań nie zdoła się w Kastylii utrzymać. Wnoszą także, źe Don Carlos zmuszony do powrotu na dawniejsze swoje stanowisko, nie potrafi długo utrzymać wojska w kraju, pod każdym względem wycieńczonym. Nikt obe wezmą i lem się tylko każdy pociesza, źe w kraju tym zwykle wszystko inną przybiera postać, a niżeli tę, jak początkowo sądzono.
ROZlllaite wiadolllOŚci.
s c e n y z o b o z u A b d e 1- K a d r a ; przez D e f r a n c e, Porucznika marynarki łrancuzk ej. - (Dokończenie.) N astępnego rana przybiegł znowu Benfaka i z tą radością, z jaką doniósł o przybyciu niewolników z pod Tlemecen, zawołał: "Chodź chrześcianie, spojrzyi na miasto." "Cóż tam takiego?" "czy nie słyszysz odgłosów, cay niewidzisz jeźdźców p" "C o Ź z t ą d ?" Co-! nic więcej tylko źe wiodą przed Sułtana niewolnika. Może powiesz, źe i dziś zwiodłem ciebie? "Oto go masz!" - Ujrzałem przed sobą Francuza około 50 lat mającego; długa ruda broda spadała mu na obnażone piersi, barki miał pokrye zbroczoną koszulą, a resztę odzie nia składały podarte żołnierskie spodnie; krew płynęła strumieniem z poranionych nóg, i pozostawiała na drodze ciepły jeszcze ślad; od przedmieścia Maekary biegła ra nim gromada dzieci, które z krzykiem rzucały nań kamienie; z ran w głowę zadanych wydobywała się gęsta czarna krew. Kiedy (en nieszczęśliwy, w którym Meurice leżąc przed namiotem, poznał niejakiego Lanternier ,przechodził koło nas, chciałem się ku niemu zbliżyć, lecz naprózno, bo Arabowie podnieśli kije, i pośród okrzyków zadowolenia powiedli niewolo ka de AbdeI Kadera. Sułtan uczuł litość, widząc przed sobą pokaleczonego i krwią zalanego jeńca; rozkazał Benfafcowi dać mu odzież i parę trzewików, następnie zaś odprowadzić do naszego namiotu: albowiem sprowadził go z Droma jedynie w celu odesłania go razem z nami, Lecz Beduini prowadzący nieszczęśliwego, wrzasnęli: "Poślij tego psa do więzienia, bo on opierał się, nitchciał tu iść i słuchać twego rozkazu." " C o! ty Abdel- Kadera woli nieszanowałeśp" "N i e, ja niernialem zamiaru sprzeciwiać się, lecz kiedy runie twoi żołnierze wywlekli z Droma od uwięzionej tam siostry i córki, wtenczas wnjgjfem w największą rozpacz, nie chcialtrriepjścić miejsca, gdzie one w więzach jęczały; rzuciłem się na ziemię, bili mnie; błagałem o litość, a oni podwajali razy; wtenczas podniosłem się, zostałem posłuszny i oto mnie widzisz w twoim obozie. A teraz znowu mam być do więzienia wtrąconym! Czyi jeszcze nie dość mnie okrutnie ukarano? Abdel-Kaderze miej litość nade mną! dozwól rai tu pozostać! Patrz jak me nogi są pokaleczone, głowa poraniona. Po tylu mękach jeszcze do więzienia! a moja żolS90na! córka! o! bądź wspaniałomyślnym! już" tak okropnie cierpiałem!" Abdel-Kader został nieubłagany; "zaprowadźcie tego chrześcianina do Maskary do więzienia" rzekł surowo. - "D o więzienia" wykrzyknął nieszczęśliwy, i zamilkł, bo silne uderzenie przytłumiło jego narzekania. Widzieliśmy jak przechodził koło naszego namiotu; lecz nam znowu wzbroniono z nim mówić, spojrzał tylko na nas, łzy mu się z oczu rzuciły, a wzrok jego tchnął trwogą i ostatnią rozpaczą. Zapewne wyczytał w naszych oczach współuczucia i podzielaną boleść - chciał się zatrzymać, lecz Beduini pędzili go kijmi, a tłum wrzeszczących i 0« kropnie pląsających dzieci zarzucił go kamieniami. Nagle zachwiał się, rzucony kamień nową mu w głowę zadał ranę; - a jednak nielitościwi wlekli go dalej. Nasz Meunce codzień był słabszy. Zaledwie z trudnością dostaliśmy trochę klejku owsianego; bo wbrew rozkazom Abdel Kadera zabroniono nam przystępu do ognia w kuchni. N apój ten nie był osłodzony, chory więc z wstrętem go przyjmował. Chciał on używać w Maskara kąpieli pa. rowej, spodziewając się, ie to mu będzie po« mocnero. Prosiłem Ben-Faka o wyrobienie mi pozwolenia widzenia Sułtana. Ben.Faka będąc w gruncie nienajgorszym człowiekiem, wypełnił zlecenie i doniósł, źe mogę iść do Sułtana. Gdym wszedł, Abdel-Kader uśmiechnął się, dał znak abym usiadł i spytał o moje zdrowie. "Dość jestem zdrów," odpowiedzią* iem,. "lecz biedny Meurice bardzo elaby, nie możemy rozgrzać jego ciała. Zdaje mu eię, ie kąpiel sprawiłaby pożądany skutek, czy niebyłbyś łaskaw pozwolić mu udać się do Maskara?" "M oż e tam jutro jechać." "Czy mogę mu towarzyszyć?" - "Możesz." - Jesteś najłaskawszym, najwspaniałomyślniejszym, najpotężniejszym Sułtanem. Składam ci dzięki od siebie i od mego towarzysza. Czy mogę jeszcze jedną zanitść proźbę?" - "Mów" - "Przygotowaliśmy dla słabego napój z owsa, lecz bez cukru niesmakuje mu. Czy nie kazałbyś nam udzizlić trochę cukru?" - "D 0brze." Abdel Kader skinął, a Ben Faka przy. niósł mi pół funta cukru. Podziękowałem Sułtanowi i pobiegłem szybko do niego biednego przyjaciela z wiadome.ścią, źe nazajutrz pojedzie do Maskara używać kąpieli.
Świeże sardele, SWleze hol. śledzie w A i I.
beczkach, nader przedni rum z J amaiki, arak de Goa i Batavia, wyborny hol. ser r słodkiego mleka, jako też wybór win reńskich, francuskich i węgierskich poleca w cenach najpomierniejazych, handel korzeni i wina J. Sm akowskiego i Spółki w Poznani u, w starym rynku Nr. 6g,
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1837.11.29 Nr280 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.