GAZE
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.07.17 Nr164
Czas czytania: ok. 10 min.Wielkiego
TA
Xiestwa
POZNANSKIEGO
Nakładem Drukarni Nadwornej W, Dehera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
J\g 164. - We Wtorek dnia 17. Lipca 1838.
Wiadolllości krajowe.
z Kolonii, dnia 11. Lipca. Okólnik w celu ogłoszenia brewe apostolskiego dotyczącego się administracyi Archidyecezyi. Wydane przez J ego Świątobliwość fapieźa Grzegorza XVI. do kapituły tutejszej metropolitalnej pismo, które wysokie Ministeryum tejże kapitule wprost przesłało i które juz w gazetach zapowiedzianćm było, zostało przez Generalnego Wikarego duchowieństwa dyeeezyi, o ile się ono adminśstracyi archidyecezyi dotyczy, w następującym okólniku obwieszczone: "Jan Hiisgen, teologii i obu praw doktór, Dziekan katedry metropolitalnej w Kolonii, Generalny Wikary Archidyecezyi kolońskiej, kawaler orderu orła czerwonego 3ciej klassy. Szanownym i w Chrystusie ukochanym braciom, proboszczowi i kanonikom kollegiaty akwizgranskićj, dziekanom po wsiach, plebanom i całemu duchowieństwu archidyecezyi kolońskiej pozdrowienie nasze w Bogu i Ojcowska i mądra Ojca naszego św. Papieża Grzegorza XVI. gorliwość o administracyę archidyecezyi kolońskiej w łaskawem, dnia 9. RJaja r. b. do przewielebnej kapituły metropolitalnej i w drugiem do nas pod tąźe datą wydanem piśmie objawioną została. Ponieważ Pan od chwi»i ogłoszenia urzędowegokapituły metropolitalnej z dnia 21. Listopada r. z. dalszego stolicy apostolskiej rozrządzenia wyglądałeś, pospieszamy Ci, szanowny bracie, po otrzymaniu przyzwolenia królewskiego z dnia 13. Czerwca r. b. udzielić wyroku i czcigodnej woli Ojca św. Wyrok ten umysły wszystkich uspokoi, skrupuły usunie i. wszystkim za prawidło postępowania posłuży. Ojciec św. albowiem oświadczył, że owo d. 12. Marca r, b. w Bruxelii wydane, a B otem drukiem ogłoszone pismo, które nietóryeh niepokoiło i zatrwożyło, od katedry apostolskiej wcale pochodzić nie mogło; równocześnie nie tai tego, że ono prawie w wszystkicl) częściach swoich oświadczenia z wolą w imieniu jego wydaną niezgadzające się zawiera; Ojciec św. nie udzielił nikomu zlecenia zawyrokowania względem przyjętej przez kapitułę administracyi dyecezyi i przedsięwziętego wyboru Wikarego kapitularnego; wstrzymał zdanie swoje o tern umyślnie, jakoż i teraz jeszcze ono zawiesza, ponieważ pojedynczych szczegółów wypadku samego, od których słuszne i prawomocne postanowienie zależy, dostatecznie jeszcze nie poznał i zbadać nie mógł; z usunięciem więc pytania tego, na mocy ogólnej powagi apostolskiej, mu służącej, ze względu oraz na duszne zbawienie prawowiernych i na prawomocną administracyą jurysdykcyiświętej, zezwala, aby tego dawniej już urząd Generalnego Wikarego piastował. Następnie Ojciec św. wolę swoje w tych obwieszcza wyrazach: «Tymczasem przekonaliśmy się, źe dla usunięcia skrupułów i uspokojenia umysłów rzeczą zba wienną, oświadczyć teraz wyraźnie, cośmy dotychczas juz uczynkiem objawiali. Zezwalamy więc, ażeby nasz ukochany syn Jan Hiisgen, dziekan owej kapituły, administracyą kościoła kolońskiego zawiadował jako Generalny Wikary Naszego czcigodnego brata Klemensa Augusta aż do chwili przywrócenia tegoż do swojej godności albo do wydania innych z naszej strony postanowień.« Ztąd się przekonasz, szanowny bracie, że ojciec ś. równie o prawomocność dotychczasowej, jak też dalszej administracyi staranie mieć raczył. Zap zestaniesz zapewne na pełnieniu tej woli .1. Swiątobliwości. Zatrzymując więc w skutek tego na mocy ogólnej powagi apostolskiej wydanego postanowienia administracyą archidyecezyi, polecamy Ci, abyś podania urzędowe Kam jako Wikaremu Generalnemu doręczał. W Kolonii, dnia 30. Czerwca 1S38. (podp.) Hiisgen.
Do powyższego ogłoszenia dołączamy następujące uwagi. Pismo apostolskie, o ile się dotyczy administracyi archidyecezyi w czasie imyzdhae, scdis, potwierdza wyraźnie to, co kapituła metropolitalna z odpowiedzi Papieskiej z dnia 26. Grudnia r. z. względem faktycznego uznania swego przez głowę kościoła wnioskowała i co wówczas naprzeciw pismu iSpinellego, unieważnionemu teraz przez samego Papieża, przytaczała. Wynika to z dotyczących się tej sprawy czynności kapitularnych z dn. 6. Lutego i 2? Marca r. b. (Str. 1)7 i 151 pisma: »Kapituła metropolitalna w prawic swojćm«). Kapituła zawiklaniom przeciwników swoich uwieść się nie dała, owszem na drodze wskazanej jćj przez ustawy kościoła, stałe "w mądrości ojca św. pokładała zaufanie a widzi teraz zaufanie to usprawiedliwione. Ojciec św. albowiem celem usunięcia wszelkich wątpliwości administracyją iuryzdykcyi śvv._ uznaje prawomocną, równie dla przeszłości, kiedy na nic zezwalał, jak na prz)sz!oś<-, ponieważ i nadal na nic zezwala, a to aż do. przywrócenia X. Arcybiskupa do katedry swojej albo innych Stolicy apostolskiej rozporządzeń. \S iadomość więc, źe administracyą archidyecez)i obecnie sankcyą apostolską uzyskała, dla każdego posłusznego katolika wystarczającą, a w tern też szukać należy przyczyny, dla czego ogłoszenie onej na tern się ogranicza udzieleniu. Tyle tylko dodajemy, że breve
apostolskie i co do reszty treści swojej kapitułę zaspakaja i w tonie ułożone pojednawczym, kiedy Ojciec św. bliższe oświadczenia względem dawniejszych zarzutów łaskawie przyjąć i każdego kanonika względami i łaską swoją obdarzyć raczył. Zresztą rozsiewane pogłoski o osobnych propozycyach i wezwaniach ze strony wyższych władz są zupełnie bezzasadne.
Wiadolllości zagraniczne.
# F r a n c y a.
· Z Paryża, dnia 6. Lipca.
Wyrok Sądu kassacyjnego pod względem prawa z d. 18. Listopada 1814 roku o święceniu niedzieli stał się Arielu dziennikom powodem do nowych pocisków. Na to odpowiada P r e s s e: Smutną byłoby to sławą, gdyby Prancya jednym była krajem w Europie, w którym w żadnym dniu roboty nie ustają, w którymby żaden dzień rzeczom świętym nie był poświęcony; toby albowiem nadawało pozór, źe Prancya żadnej religii nie ma! Z resztą chodzi też tu tylko o Paryż i kilka innych wielkich miast, gdzieindziej bowiem wszędzie niedzielę uroczyście obchodzą i kraj nie odniósłby z pewnością żadnej korzyści, gdAby się kilku dziennikarzom udać miało znieść ten starożytny zwyczaj. Dalej samo się rozumie, że tu mowy o koniecznych robotach nie ma, bo te naturalnie zawsze U{ dozwolone. Aby jednak rzecz tę w prawdziwym wystawić świetle, trzeba się wrócić do powodu który ów wyrok za sobą pociągnął. Nie rzemieślnicy to, którymby w ich koniecznych zatrudnieniach przeszkadzano, wyrok ów wywołali, tylko dwaj szynkarze, żądający, .aby w czasie nabożeństwa wolno było' pić i grać. O temby więc gazeciarze pamiętać powinni, a gra i opilstwo nie są zapewne tak szczylnemi rzeczami, aby lud cały miał nad tern ubolewać, źe mu ich przez dwiegodziny w tygodniu używać nie wolno. Co za pozór do zniesienia święcenia niedzieli, t. j. konieczność starania się o utrzymanie życia swego przytoczono, jest całkiem bazzasadem; wielu rzemieślników Paryża już i tak w niedzielę nie pracuje, a nawet w poniedziałek i we wtorek, gdy z przyczyny rozpustnego życia w dni poprzedza ące są chorzy. Z dnia 7- Lipca.
Donoszą z Tułonu pod dniem 30. z. m.: «W czoraj rano rozeszła się tu wieść, że stojąca w przystani naszej eskadra angielska pod żagle się uda. I w istocie Admirał Sir Robert Stopford zawiadomił w ten sposób Prefekta mor miały d. 3. Lipca ruszyć z miejsca, ale w skutek uprzejmego przyjęcia z strony Tulończyków postanowił zatrzymać się tamże aż do d. 9. t m. W skutek tego gorliwie zajmują się przygotowaniami do wielkiego balu, który dany będzie d 7- na cześć Admirała. Ponieważ Prefektura morska nie posiada tak obszernej sah", w którejby się wszyscy zaproszeni goście pomieścić mogli, przeto postanowiono na placu Cliamp des Batailles wystawić obszerny namiot, nad którym 300 robotników pracuje. - Cała przystań napełniona dziś batami; mnóstwo ludzi pragnie się przypatrzyć okrętom angielskim, gdzie wszystkich z wielką uprzej, . . " mOSClą przYJmu ą. Odebraliśmy wiadomości z Algieru z dnia 30. z. m. - Mouloud-Ben-Arath przybył tu z swymi, towarzyszami podróży statkiem przewozowym "Vautour.«« Najznakomitsi mężowie z stronnictwa Maurów udali się zaraz do niego, końcem dowiedzenia się, czy posłannictwo jego pomyślnie wypadło. Ben-Aratch odpowiadał, że przyjęciem swojem był bardzo zadowolniony, ale o skutku posłannictwa ani stówka nie wspomniał. Przekona! się, że Prancya z swoją uprawną ziemią, z swemi miastami, gościńcami i rzekami najlepszym jest krajem na świecie, że przeciwnie podróż statkiem parowym bardzo jest nużąca, i źe woli 100 mil odbyć konno niż 6 morzem. INie zadługo wyjedzie Ben-Aiatch dla połączenia się z Emirem w Maskarze albo Tekedempcie. - Marszalek Valee teraz zdrów zupełnie. Goniec z Bony nie przybył. Generał Bapatel zostanie na czele tej prowincyi; stan jego zdrowia znacznie się poprawił. Wywóz bardzo się zwiększa. W ciągu niewielu dni wywieziono do Hiszpanii przeszło 400 wołów i 500 skopówW ł o c h y.
Z Rzym u, dnia 22. Czerwca.
Przybyła tu bliska krewna zmarłego Xiecia Tallejranda, w zamierzę pokutowania 1 uspokrtjenia sumienia swego. wv WUJyWt :w»
ROZlllaite wiadolllości.
Z Poznania. - Nr. 16. Tygodnika.literackiego zawiera; D ruchu i kierunku literatury nowo-czeskiej (dokończenie). Obłok, poezya przfz P. M. - Irydion, przez Józefa M. - O piosnkach wieśniaczych z nad Niemna (dokończenie}. - Pamiętniki o Barbarze (dalszy ciąg). - Doniesienia literackie.
Odebrano w Londynie dnia 14. z. m. listy II Tunis od Sira Grenvilie Tempie, który zajmuje się odkopywaniem dawnej Kartagi. Jestto trudna praca, gdyż często trzeba kopać na 20 i więcej stóp, nim się coś godnego uwagi napotka. W tej chwili odkopują dom na bizegu morskim, który zawiera przepyszne mozaiki. Krajowcy me są zupełnie obojętni na zabytki dawnych wieków i są pomiędzy nimi bardzo starożytne tradycye. « Byłem zadziwiony, mówi uczony archeolog, słysząc prostego wieśniaka tunetańskiego, opowiadającego, swoim w prawdzie sposobem, całą historyą Didony. Mówił on, jak Xiezniczka Malekah uciekła ze dworu Sułtana brata swego; przyszła tu i wykroiła skórę wolą; jak jakiś Bey cudzoziemiec do niej przybył, blisko się z nią zapoznał, a potem skrycie odjechał i jak Malekah czyli Didona z rozpaczy się spaliła. Inny Tunetańczyk opowiadał o Annibalu, najpierwszym jeżdźcu w świecie, który zawojował cały kraj Rumi, skąd potem wrócił z wielbłądami, naładowane mi złotemi pierścieniami, które odebrał u zabitych i rannych. «
Kilka uwag o nowszych grammatykach polskich. (Dokońc.) - Umiem ja ocenić zasługi nowszych gramatyków, ale nie mogę się zgodzić na to, iżby rozprawy o literach były zdarciem zasłony błędu, jak sobie to przyznają; jabym raczej sądził, że zatrudniać umysł niczem więcej jak literami, jest-to karłowacić go, ze tak powiem, przygnębiać drobiazgami, żeby się do wyższych, ogólniejszych nie wzniósł pomysłów. Nie bronię ja Kopczyńskiego co do szczegółów, wiem, że niezawsze był szczęśliwym w ich wyjaśnieniu; ale w pojmowaniu przeznaczenia grammatyki, w układzie ogółu, zawsze będzie wzorem. Mówię tu zaś nie o wyciągu z grammatyki, o gramatyce dla dzieci, ale o samej gramatyce, o tak zwanych przypisach do niej; tam każdy przekona się aż do oczywistości, że litery nic są ostatecznym celem gramatyka; tam każdy uczuje to, co czuł Kopczyński, że gramatyka polska ma zacząć rozwijanie władz umysłowych, że nie od liter ją zatem zaczynać należy; tam każdy poweźmie przekonanie, źe mowa jak budowa potrzebuje materyałów, obrobienia ich i ułożenia, źe zatem wskazać trzeba najprzó d te materyaly w mowie, czyli jej części, obrabiać je i układać, jest najnaturalnićjszym porządkiem gramatyki. A lubo, mówiąc słowy pisma; "Jeszcze wiele mam mówić," przestaję na tych kilku uwagach, do których spowodowało mię wyjście książeczki pod tytułem: Pierwsze zasady gramatyki polskiej przez T. Sieroćińskiego 1838 r. - Długo wyglądana ta praca znanego literata, jeżeli wolno szczerze wyfznać, go oczekiwania; są-to znów podług tytułu: Pierwsze zasady grammatyki polskiej, ale ani kroku dalej!... A co większa, po' kilkokrotnem odczytaniu tej .książeczki, nie mogę dośledzić wątku porządnego następstwa i rozwijania się myśli, celu, w jakim napisaną została. Te pospolite grammatyczne uwagi o literach, są raczej terminologią małej części grammatyki,jak pierwszemi jej zasadami. Przypuściwszy źe książeczki tej, jak chce autor, uczy się ktoś przez dwa lata, pytam: czegóż się nauczy? Oto nie dokładnego wyliczenia liter, utrudzonego nieporządnem ich wykazaniem, oto dowie się o kilku błędach w mówieniu lub ich sam nabędzie, jak to niżej pokażę. - Toźli-to jest główne zatrudnienie, którem mordować się trzeba przez lat dwa? Gdyby autor był odkrył i ustanowił nowe zasady gramatyki, wtedy usprawiedliwioneby było wydanie w mowie będącej książeczki, potrzebą wypróbowania dobroci tych zasad; ale źe tojest powtórzenie znanych już z innych dzieł wiadomości, nie wiem wię c, jaki cel i jaką wartość mieć może to dziełko. Bo jeżeli jest przeznaczone dla dzieci, to brak mu porządku, systematyczności i tabellarycznej naoczności, czego najlepszym dowodem jest to, że sam autor w przypiekach na końcu dziełka, wskazuje porządek paragrafów; więc czuł, że nie ma porządku potrzebnego dla uczących się. Jeżeliby zaś dziełko miało być przeznaczone dla dojrzalszych już, któżby chciał ponapoczynane tylko, a nierozwiniętc wiadomości czerpać z niego, kiedy gdzieindziej ma dokładniej sze. T ak w i ę c książeczka ta ani dla dzieci, ani dla dojrzalszych będąc nie przydatną, czyni krzywdę światłu znanego zkąd inąd i zasłużonego męża r Niewątpię jednak, źe sama grammatyka zapowiedziana w niniejszem dziełku, nagrodzi wszystkie niedokładności i najlepszą będzie odpowiedzią na moje i czy jebądź uwagi teraz czynione. Tego spodziewać się nam każe długoletnie doświadczenie autora i prace jego poprzedników. I my więc zawieszamy dalsze uwagi aż do chwili wyjścia grammatyki; nie mogę jednakpominąć dwóch uchybień, któreby szkodliwy wywrzeć mqgły wpływ w zapowiedzianej gramatyce. Autor uczy, źedwugłoski au, eu wymawiają sie prawie jak aw, ew, a niech Bóg uchowa! - nikt czysto po polsku mówiący nie mówi: Awgust, Ewropa, A wtór, jest-to litwinizm, którego autor w skutek pobytu w tamtych stronach i przyzwyczajenia się zapewnie nabył; ale prowincyonalizm nie może być prawidłem. Autor, do przyrostków, to jest ,do wyrazów niemających znaczenia, kiedy są same, liczy także m, s', śmy, ście; aleź-to są cechy końcowe 0sób w słowach j gdyby to były przyrostki, w takim razie do przyrostków trzebaby także policzyć i inne końcówki wyrazów, jak: arm, ach; nie są-to więc przyrostki, ale końcówki, które mają tę własność, źe się oddzielać mogą. Inne mniejsze uchybienia każdy z łatwością dostrzeże i poprawi, nie ujdą więc i uwagi samego autora. J. K. Mc.
DONIESIENIE TEATRALNE.
We wtorek, dnia 17. Lipca. - Na dochód JPani Heinisch, komedyja z nowćm scenicznem urządzeniem: "Człowiek w podwójnej postaci,« komedyja w 4. aktach. Podług powieści Pana Schaden, dla sceny przerobiona przez Holbeina. (Dwaj porucznikowie : Pan Heinisch. Heloiza Mollard: Parma Mcio. od teatru mieiski ego w Wrocławiu.)
Podaje się niniejszem do publicznej wiadomości, źe szewc F e r d y n a n d Bell in z Xięźa i narzeczona tegoż Dorota Elżbieta F e i s t z Olę drów Radoszkowskich kontrakrerri przedślubnym wspólność majątku i dorobku wyłączyli. Szrem, dnia 20. Czerwca 1838.
Król Pruski Sad Zie msko- M ie isk i.
W ulicy Wrocławskiej pod Nr. 9. są stancye na pierwszem piętrze do wynajęcia. Po znań. dnia 11. Lipca 1838.
Kurs papierów i pieniędzy giełdy Berlińskiej.
Dnia 14. Lipca 1838.
N apr. kurant Stop papie- goto
Bbligi dłujju państwa .
PI. ang. obligacye 1830., .
Obligi premiaw handlu morsk Obligi Kurmarchii z bież. kup Obhgi tymcz. N owej Marchii dt Berlińskie obligacye miejskie Królewieckie dito Elblągskie dito Gdańskie dito w T.. .
Zachodnio - Pr, listy zastawne dito dito Listy zast. W. X. Poznańskiego Wschodnio- PI. listy zastawne dito dito Pomorskie dito dito dito Kur- i Nowomarch. dito dito dito dito - « Szlaskie dito.
ObI. zaległ, kap, iprC. Kur- i Nowej - Marchii . ,
Inne monety złote po 5 talarów
4 103 £ 4 1031 66 f 4 103? 4 103i 4 103! 4 4i 43 ! 4 « I.II; 34 10O 4 4 1024 1004 4 1011 4 102 34 4 92 216 18* ISA, 134 3 102; 65gllI,m 100 104J 91 215
13TV 13 4
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.07.17 Nr164 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.