B Wielkiego f

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.07.19 Nr166

Czas czytania: ok. 20 min.

Xiestwa OZNANSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W DeUra i Stołki, - Redaktor: A, WannowskU

.M 166. - W Czwartek dnia 19. Lipca 1838.

Wiadolllości zagraniczne.

p o / SKa. Z Warszawy, dnia 11. Lipca.

W gazecie naszej donieśliśmy między innemi, że Jego Cesarska Mość. zaszczycił odwiedzeniem Swe m w dniu 3. Lipca r. b. Instytut Rządowy Wychowania Panien; wszakże nie posiadając jeszcze wówczas dokładnych wiadomości, nie mogliśmy udzielić czytelnikom szczegółów, które towarzyszyły temu odwiedzeniu. Pospieszamy zatem z uzupełnieniem poprzedniego artykułu: Po obejrzeniu robót fortyfikacyjnych około szańca Sliwickiego na Pradze, Najj. Pan, w towarzystwie GenerałFeldmarszałka Xiecia Warszawskiego, udał się ztamtąd bezpośrednio do Instytutu. Przy wchodzie oczekiwała na przyjęcie Jego Cesarskiej Mości Przełożona Instytutu, Pani Abramowicz, ze wszystkimi Nauczycielami umiejętności i sztuk nadobnych w tymże Instytucie. Uczennice znajdowały się w tej chwili w sali bawialnej. Wskutek otrzymanego od N. Pana zezwolenia, jedna z pomiędzy tychże deklamowała poezyą w języku Rossyjskim, drugie zaś nader trafnie odpowiadały na czynione im pytania z historyi Rossyiskiej. - J. Cesarska Mość raczył oświadczyć uczennicom zadowolenie Swe, z powodu okazanych przez nie postępów. Po ukończeniu tego examinu, przed

stawione były N. Panu rysunki i prace wychowanie; dwie zaś z pomiędzy nich, Panny Grabowska i Sędzimir, złożyły Dostojnemu Gościowi pugilares, ręką panien wyhaftowany. Ztamtąd J. Cesarska Mość raczył przejść do klas s i obejrzał sale sypialne, na pierwszem piętrze umieszczone: uczennice zaś tymczasem przeszły do sali stołowej. Przybywszy tamże N. Pan, raczył kosztować potrawy, i najłaskawiej rozmawiał z pensyonarkami, Ochmistrzyniami i Główną Przełożoną instytutu. Była )uż godzina druga z południa; uczennice ciągle były przy stole; lecz zaledwie J. Cesarska Mość -wyszedł z sali, wszystkie, idąc za popędem serca swego, w mgnieniu oka wybiegły za Dostojnym Gościem, i towarzysząc Mu aż do pojazdu, zegnały Go wyrażeniem swej dziecinnej wdzięczności za okazane im Ojcowskie względy. Przełożona Instytutu, Pani Abramowicz, tak z powodu postępów okazanych przez jej uczennice, jak niemniej w skutek gorliwego wypełniania innych równie ważnych obowiązków Głównej Wizylatorki Instytutów prywatnych płci żeńskiej w Warszawie, miała zaszczyt otrzymać od J. Cesarskiej Mości w darze brylantowy fermoar; uczennice zaś, które podały Mu pugilares, uzyskały kosztowne podarunki. W skutek Najwyższego rozkazu, oprócz wychowanie na koszcie skarbowym w Instytucie tymże cięgle kształcić cztery pensyonarki, na koszcie J ego Cesarskiej Mości. F 2 a n c y ,II;.

Z Paryża, dnia 8. Lipca.

Obecnie pochowany tu będzie na cmentarzu Pere la Chaise kwatermistrz pułkowy od tak nazwanych Strzelców afrykańskich, nazwiskiem Richon. Zmarły, syn cukiernika, był w tym samym wieku, co Xiąźę Orleański, odwiedzał z nim razem kollegium Henryka IV., i na wniosek Królewicza sprowadzono zwłoki jego z Afryki do Paryża. »Niedawno tern u, powiada jeden dziennik tutejszy, -wspominaliśmy o znacznych nieporozumieniach między angielskimi misyonarzami a francuzkimi księżmi na wyspach sandwiehskich, którzy tamże przybyli dla spełnienia dzieł miłości i miłosierdzia. Pierwszym czynem księży angielskich było skłonienie młodego rządzcy wysp sandwichskich do dania im w każdym względzie pierwszeństwa przed ich nowo przybyłymi przeciwnikami. Przybycie fregaty "".V enus" ukończyło przynaj - mniej uwięzienie jakie Król Kamchamcha I I I. w skutek zatargów względem misyonarzy francuzkich zawyrokował. Dowódzca fregaty, Dupelit- Thouars, który tymczasowo spory teologiczne obydwóch stron załatwił, uczynił rząd odpowiedzialnym za złe obejście się, jakiego księża francirzcy doznali, których jako deputowanych świętego zgromadzenia i poddanych -wielkiego państwa europejskiego poważać należało. Przedstawienie takowe, poparte paszczami 60 dział, wyjednało misyonarzom naszym, )ak nas zapewniała, na długi czas spoko jność. Wychodząca w języku angielskim Gazeta sandwichska w Honolulu i O hu, umieściła w numerze swoim z d. 26. Sierpnia 1837 akt, mocą którego Król misyonarzy francuzkich z państwa swego wypędza. Łatwo można poznać z niego, jaki wpływ kieruje krokami rządu na owych wyspach. Główna treść aktu tego jest następująca: «Cudzoziemcy z wszystkich państw, którzyście przybyli do kraju rządom moim podległego, czyście tu już oddawna osiedli, czyli też niedawno dopiero temu przybyli, słuchajcie słów moich, abyście się do moich rozkazów zastosować mogli. Francuzi, wygnani już przez Kaahumana, ulegają i nadal prawu temu, Wygnanie tych mężów jest nieustające i ja je niniejszćm potwierdzam. Nie ścierpię ja nadal ich pobytu w mojem państwie. Rozkazuję, aby się niezwłocznie udali na pokład okrętów, które ich tu przywiozły, albo też na pokład innych, gdzie chwili odplynienia oczekiwać będą; na dłuższy ich pob)t tutaj zezwolić ani chce, animogę. Nie chcę, żeby misyonarze ulegający Papieżowi odprawiali nabożeństwo w państwie mojem, nie chcę tego na żaden s p o s ó b ! a tych, którzy im w jakikolwiek bądź sposób pomocnymi będą, uważać będę za moich osobistych nieprzyjaciół bez względu na icH stopień i kraj.« (Podp.) Kamchamcha 111.« Z dnia 9. Lipca.

Izba parów zamieniła się dziś w Trybunał i zajmuje się sprawą obźałowanego Laitego. O godzinie 11. wnijścia do Luxemburga otworzono. Zewnątrz nie można było dotrzedz żadnych szczególnych środków ostrożności; tylko liczbę służby sądowej zwiększono. O godzinie 12. przybył obżalowany w towarzystwie dwóch żandarmów. Tui za nim wszedł jego obrońca, Pan Michel (z Rourges.) Na ławce Ministrów zasiadł Generalny Prokurator Frank Carre. Około 160 parów odpowiedziało na zapytanie poimienne. Na podane przez Prezesa zapytania odrzekł Laity, że ma 25 lat, że się w Lorient urodził i niczem nie trudni. Potem przeczytano akt oskarżenia i uzasadńiono zbrodnią stanu, wymierzoną przeciw bezpieczeństwu państwa przez -wydanie wiadomego pisma ulotnego o wypadkach dn. 30. Października 1836. roku. Na zapytanie Prezesa mianował się Laity autorem tego pisma, którego 10,000 exemplarzy wydrukować i rozdać polecił. Zanim jeszcze Generalny Prokurator rekwizytoryum rozpoczął, powstał Pan Michel w celu zaniesienia protestacyi przeciw właściwości Trybunału parowskiego. Tymczasem zastrzegł sobie połączenie tego pytania o właściwości z odpowiedzią na oskarżenie, na co także Prezes zezwolił. N astępnie słuchali parowie rekwizytorym i obrony. (Bliższe szczegóły dopiero później umieszczemy, gdy na takowych jeszcze w nadeszłych gazetach zbywa.) Pan Laity sam jeszcze przeczytał napisaną mowę i o godzinie 4f przystąpił Generalny Prokurator do zbijania tejże. W noszą, że Trybunał parowski dziś jeszcze wyro kogłosi. Nowo-Yorski Handelsblatt zawiera następujące doniesienie o zamknięciu portów mexykaiiakich i o skutkach, jakie z tąd dla handlu wynikną: »Nowy- Orlean d. 5. Lipca. Pakują tu -wiele żywności na okręty, która eskadrze francuzkićj opasującej MexYK dowiezioną będzie. Z jakości i ilości wywożonych przedmiotów wnioskować można, źe osada okrętowa zamyśla nader przyjemne przepędzać życie, h:\di to kosztem Króla Francuzów, bądź kosztem Mexykai'iczykow. Ale nasi kapitanowie nie w ciemię bici; nie mają oni wprawdzie nic do nadmienienia przeciw do ale nie chcą także, żeby Mexykanie z głodu umierali. Jeżeli nas dobrze zawiadomiono, opuściło nasz PO!t kilka statków z Baltimore, naładowanych Zywnością i przeznaczonych dla Mexykan6w, a zamiarem ich jest przedrzeć się na wszelki sposób przez linią zakazaną. Jeżeli się spekulacya ta uda, przedsiębiorcy znaczne z tąd odniosą korzyści. Prawie zaś o tern wątpić nie można, bo gdy brat Jonathan czem sobie głowę nabije, trudno go od tego odprowadzić. Myśl opatrywania w żywność tak oblegających jak oblężonych, aby obie strony tern dłużej wytrzymać mogły, należy do naj szczęśliwiej wymyśłonych spekulacyi handlowych.« Wojenny statek parowy angielski "Confiance« Kapitan Stopfort, zarzucił kotwicę pod , .

Tulonem. Przywozi on nader ważne WIadomości z Wschodu. A ngli a.

Z L o n d y n u, dnia 7 - Lipca.

Posiedzenie Izby niższej d. 6. Lipca.

Między inne mi sprawami zamowała się Izba w dniu tym wnioskiem Pana (biliona, o upraszanie N. Królowej w adressie, aby się raczyła zastanowić nad wyznaczoną przez parlament Xieciu Sus sex pensyą i takową dodatkiem zwiększyć. Starał on się udowodnić, źe Xiąźę Sussex pod względem pieniężnym gorzej stoi, niż którykolwiek inny c łone rodziny królewskiej; na taką zas nIenawIst ą różnicę J. K. Mość bynajmniej nie zasługuje; lud angielski owszem czuje, ile temu Xieciu .winien i z dumą to wyznaje. Tu przytoczył Pan Gillon porównanie dochodów różnych członków z krwi Królów angielskich. »Królowi Jer z e m u I I L, rzekł, wyznaczył parlament 60,000 funt. szterl. dla młodszej linii rodziny królewskiej, z zastrzeżeniem, że przyzwolenie to dopiero po śmierci panującego ma być obowięzującem, i źe żaden z członków płci męskiej więcej nad 15,000 f. szterl. pobierać nie ma. Ale w kilka lat później przyjęto kilka aktów, mocą których parlament młodszej linii rodziny królewskiej różne pensye · wyznaczył. X. York otrzymał powoli 34,000 (. szt. rocznego dochodu, prócz tego pobierał jeszcze rocznie jako Biskup osnab iickski 1 ,00 f. szt.; nadto był dowódzcą dwoch pułkow I jako takowy miał jeszcze dochody; był także Naczelnym Wodzem armii; słowem miał on ogółem 58,000 f. szt. rocznego dochodu. Xiąźę Clarence otrzymał pod Jer z y m I t l. pensyą 12,000 £ szt., później drugą 6000 funt, a pod Jerzym IV. jeszcze w dodatku 2500 funt. Po śmierci jego brata, Xiecia York, dodano mu jeszcze 3000 funt., a później powtórnie 9000funt. Nadto był Nadleśniczym parku Bushy, za co 3000 funt. pobierał, a tak miał rocznego dochodu 35,500 f. szt., nie licząc w to żołdu pobieranego przez niego za stopnie w marynarce i urząd Admirała floty. Xiąźę Cumberland miał w czasie pobytu swego w Anglii 27 000 funt. rocznego dochodu; teraz zostając za' granicą, pobiera jeszcze 21,000 f. Xiąźę Sus sex otrzymał pod Jerzym li t. 12,000 funt.

rocznej pensyi, ale później nierównie niż je bracia, bo już miał wtedy 30 lat. W chwIlI życia, gdzie namiętności są największe a rozum i rozwaga najsłabsza, gdzie przeto każdy skłonniejszy jest do większych wydatków, taką mu ojciec jego, Jerzy I I I , szczupłą pensyą · wyznaczył, ze koniecznie długi' zaciągać musiał. Chociaż zaś w późniejszym czasie wszelkiego przepychu unikał i bardzo oszczędnie żył, długów dawniejszych dotąd jeszcze sp acić nie mógł. Za Jerzego III. dodano mu jeszcze 6000 £, a po śmierci Xiecia York 3000 funtów atak miał całego rosznego docbodu 21,000 funt. Gdy za Jerzego i.V. dla innych członków rodziny królewskiej nowe pensye obmyślano, Xiecia Sus sex całkiem pomieniono. Xiąźę Cambridge ma 27,000 f. rocznego dochodu. Ale oprócz tej pensyi ma on jeszcze znaczne dochody jako Dowódzcą jednego pułku A a jako Wicekról hanowerski pobierał przez , , . . .

lat kilka tak znaczne summy, ze swoJeJ penSYI angielskiej ruszyć nie potrzebo ał. ak te wszyscy inni członkowie rodzIny krolewsklej mieli albo mają znaczne dochody prócz swojej pensyi, sam tylko Xiąźę Sussex na niej ię ograniczać musi. Za wstąpieniem na tron WIlhelma IV. otrzymał Xiąźę ten urząd Nadleśniczego w parkach; ale ledwo ro zapłacił wynikłe stąd koszta, odebrano mu połączone z tym urzędem dochody 1500 funtów, a t k żadnego stąd nie miał zysku.« NastępnIe wystawiał nAiwca jego zasługi, pod względem dźwigania nauk, sztuk i przemysłu, namie ił o należącej mu się za to od narodu WdZIęczności i wynurzył nadzieję, źe się Ministrowie niezawodnie do wniosku jego przychylą. Ale nie tak się rzecz miała. Lord J . R u s s e 11 przyznał wprawdzie słuszność pochwał Pana GilIona dla Xiecia Sussex; zapewniał także, źe gdyby tylko mógł iść za swojem pry atnem przekonaniem, pierwszyby za pOWIększeniem pensyi dla Xiecia głosował; lecz jako minister, zważając na pór tawian zwykle przy wyjednywaniu wIększej pensYI dla Xiecia z krwi królewskiej, nie śmie takowego wniosku uczynić; każdy zaś wniosek tego rodzaju od Ministeryum wychodzić powinien gdy inaczej uważatby go należało za zarzut Ministrom przez Jzbę uczyniony. Sir Ministra i postępowanie jego tein zaszczytniejszćm być" uznał,' gdy wszystkim wiadomo, w jak świetnych stosunkach przyjaźni Minister ten z Xieciem Sussex zostaje. Niedługo potem wniosek Pana GilIona większością 98 głosów przeciw 48 odrzucono. Wczorajszy bal u Marszałka Soult był nadzwyczajnie okazały; towarzysiwo składało się z 12,000 osób (?) (miało być zapewne z 1200 osób), między temi znajdowali się Xiąźę Gloucester rodzina Cambridge, Xiążę SusseX, Xiąźę Nem'ours, Xiążę Sasko-Koburski, Xiąią Leiningen, Xiążę Nassóu, posłowie kor nacyjni z swemi orszakami, wszyscy zwyczajni posłowie i grono najznamienitszej szlachty. Pojazdy ciągle zajeżdżały od godz. 10. zacząwszy do 1. Hotel Marszałka zewnątrz festonami różnobarwnych lamp był ozdobiony a nad główne mi drzwiami jaśniała wielka gwiazda. Mnóstwo ludu już przed 10. godz. przed hotelem się zgromadziło. Przywitało ono Xiecia Wellingtona z wielkiero uniesieniem.

Wschody któremi goście Wchodzili, draperyami karmazynowe mi gustownie były przystrojone. W głównej sali Marszałek z synem swoim, Markizem Dalmacyi, przyjmował gości swoich. Tańczono w dwóch salach a w pierwszej przygrywała znowu orkiestra Straussa. Prócz tych dwóch sal jeszcze cztery inne dla zabawy i na bufet były otworzone. Wieczerzę dawano na wspaniałym pozłacanym serwisie, który Napoleon M rszałko i darował i który na 10,000 funt. sZIerl. cenIą. Zabawną istotnie, z jakićmi korowodami torysowska «Morning- Post«, opi ująca ten e styn nader obszernie, przy tej sposobnoscI imię Napoleona opisuje, zadając sobie dużo pracy, aby to z grzecznością uczynić. . Powiada: «Wino Claret, dawane przy WIeczerzy, było wyborne i Marszałek sam nadzwyczaj je zachwalał, ponieważ to było dar m owego ambitnego, lubo utalentowanego nIeprzyjaciela pokoju, dawnie(szego Cesarza Napoleona. « Ze złożonego teraz właśnie przez inżyniera Pana Walker parlamentowi raportu pokazuje się, że towarzystwo budujące Tun?el ł:0d Tamizą 180,000 funt. szt. wydało, ze procz lego rząd 84,000 funt. w tym celu ofiarował i że potrzebne jeszcze koszta na tę budowę na 350,000 funt. podają, tak dalece że cała b.udowa, jeżeli istotnie wykończoną zostanIe, 614 000 funt. kosztować będzie. Przytćm oraz 'zrobiono uwagę, że nieprzewidziane przygody wydatki te łacno jeszcze zwię szy mogą.' T i m e s poczytuje raport ten, jak I całe przedsięwzięcie za naj niedorzeczniejsze, ro

ZUmIejąc, iż ono tylko na to się przyda, aby Anglią w oczach każdego rozumnego cudzoziemca na pośmiewisko wystawić. Poeta angielski, Tomasz Campbell, upraszał dziedzicznego Marszałka W. Brytanii następnym listem o bilet wejścia do Opactwa Westminsterskiego na koronacyą Królowy: »W Opactwiejest jedno miejsce, które z0'Yi kątem poetów; moźeby tam było trochę m ejsca dla biednego żyjącego poety ?« OdpowIedzią na to, było przesłanie żądanego biletu. Hiszpania.

Z Madrytu, d. 30. Czerwca.

Składająca się z 4500 ludzi dywizya Generała Pardinas wyruszyła doAragonii. Po połączeniu się z armią tameczną przeszło 20,000 żołnierza liczyć będzie. Wiadomości o stanie Starej-Kastylii, Avilesa i Galicyi nie brzmią pomyślnie, kiedy wielu przywódzców karolistowskich, jako to NJodesto, Villodro, Balmaseda i Cerdiz, trwogę szerzą między mieszkańcami. Pułkownik Saloza, Adjutant Generała Espartery , który -wiadomość o zaję iu ennacer ady tu przywiózł, miał rządowI dac zap.ewnIenie. że wódz naczelny z całćm do bOIU zdatne wojskiem na Onate i Estellę wkrótce uderzyć zamyśla. Pan Mendizabal wybiera się w podróż do Paryża.

Z nad granicy hiszpańskiej.

(Gaz. Wrocł.) - Z Katalonii donoszą.: iż się udało Hrabiemu Espagne ujść acznośc władz francuzkich i w towarzystwIe HrabI Fonollar przez Tuluzę i Andorrę szczęśliwie d. 21. m. b. "dostać się do Hiszpanii. Dwa dni przepędził, zupełnie znużony, w nędznej .ch cie nad granicą a d. 24. slanął w Berga, sIedlIsku Junty, pod zasłoną dwóch batalionów, będących pod rozkazami znajomego przy wódzcy Kos Eroles, Przywiózł z sobą n?m.ina yą swoje na benerał-Kapitana Katalonll I wIelkie pełnomocnictwa, a Junta mianowała go natychmiast frezesem swoim. Sagarra szefem jego sztabu głównego. Zważywszy na · wielkie przywiązanie Katalończyków do dawnego rządzey swego, po -wypadku tym (t. j. przybyciu Hr. Espagne do Hiszpanii) wielkich spodziewać się możem rezultatów. Po- Ttugaiia.

M o r n i n g - C h r o n i c i e zawiera list korrespondenta swego z Lizbony z dnia 25. Czerwca w którym -wyrażono: «Wieść niesie, że , .

pomiędzy Ministrami wielkie panuje nIeporozumienie, w skutek którego Wicehrabia Sa daBandeira do dymissyi się podał. Różność zdań względem-polityki, jakiej się nadal trzymać wypada, już od dawna objawiała się wiele innych, żadnego za sobą nie pociągnie skutku. - Gwardziści narodowi niezwiniętych batalionów otrzymali rozkaz, aby bez broni z domu wychodzili. Gwardya municypalna, właściwa policya stolicy, odebrała polecenie przytrzymania każdego, któryby się temu rozkazowi sprzeciwiał. Na gwardyi municypalnej i na 4000nej załodze tutejszej wojska liniowego rząd zupełnie polegać może. - O traktacie -względem zniesienia handlu niewolnikami jeszcze nic nie słychać. Według art. 82. sekcyi 14. nowej konslytucyi służy Królowi prawo wdawania się w układy z zagranicznemi narodami, a podług sekcyi 15. może ratyfikować układy przymierza, subsydyów i handlowe, skoro się Kortezowie do nich przychylą. Układ, nie należący do podanej kategoryi, może być natychmiast zratyfikowany bez zasięgania przyzwolenia Kortezów. W artykule 37- wyrażono, że Kortezowie powinni dać poprzednio swoje przyzwolenie na zawierać się mające układy przymierza, subsydyów i handlowe, jako też na układy dotyczące' się zamiany lub ustą1?ienia jakići części posiadłości portugalskich. Ze zaś układ zmierzający do zniesienia handlu niewolnikami nie należy do żadnej z -wymienionych kategoryi, przeto ociąganie się rządu pod pozorem, że pierw zezwolenia Kortezów czekać musi, tylko za dalszy ciąg dawniejszego systematu rządowego poczytać należy. Zresztą morderstwa i rozboje codziennie tu się wydarzają, a ani jednego złoczyńca nie spotyka zasłużona kara. Prawa zupełnie powagi i znaczenia swego pozbawione i nic nie do wodzi w wyższym stopniu kontrastu między Anglią i Portugalią, jak znaczenie, które w obydwóch krajach ma życie ludzkie. Zbrodniarzy rzadko kiedy sądzą, a nawet w tym razie, kiedy którego przed Sąd stawią, rzadko nan wyrok śmierci zapada, zwykle tylko zabójca na kilka miesięcy do więzienia wtrącony bywa «

Niemcy.

Z Hanoweru, dnia 1. Lipca, Gaz. Powsz. Lipska obejmuje w całości przedstawienie podane przez 28 członków drugiej Izby naszej Związkowi Rzeszy niemieckiej, W którem uroczyście przeciw zniesieniu dawnej ustawy przez teraźniejszego Króla protestują.

S z waj c a 2 y o.

Gazeta Powszechna otrzymała następującą protestacyą z Arenenberga z dnia 4, Lipca: «W imieniu Xiecia Napoleona zbijam niniejszem uroczyście zarzut, jakoby broszura Pana Laity rozgłoszoną została, aby w Francyi za

burzenia wzniecić. Xiążę na ogłoszenie PIsma tego zezwolił, ponieważ żaden uczciwy człowiek ścierpieć tego nie może, żeby obłuda stronnicząca opinią publiczną łudzić miała. Od chwili wypadków strazburskich często powtarzano, że plan Xiecia źle był ułożony i przewrotnie wykonany, że Xiąźę przy swojćm uwolnieniu słsbym się okazał i przed wyjazdem do Ameryki pewnych zobowiązań ku rządowi się podjął. Czyż mógł on to znieść i nie pozwalać, żeby na to odpowiedziano? Bynajmniej! Naganę cierpimy, ponieważ ta zawsze udziałem pokonanych, ale zfalszowanie faktów odpieramy, a w tym celu prawdę tylko ogłosić wypada. T o, na co najbardziej powstają, są zawarte w broszurze tej proklamacye, których rząd sam udzielił. Na czemźe więc polega zbrodnia jego? Nie możemy bowiem sądzić, żeby wydrukowanie artykułów rządowych miało być występkiem; me xnozemy, powiadam, mniemać, żeby moralność zupełnie z polityki miała być wykluczoną i że sumienie na wyroki sędziów żadnego nie ma wpływu. Spodziewam się po Twojej bezstronności, Panie Redaktorze, że list ten w następnym numerze pisma swego umieścić raczysz. Ch. Parquin, oficer legii honorowej.« T u 2 C Y a.

Z Konstantynopola-, dn. 23, Czerwca.

W dniu Bożego Ciała okazała processya z francuzkiego klasztoru Benedyktynów przez ulice Galali do ormiańsko- katolickiego kościoła się udała. Duchowieństwo pobliskiego greckiego kościoła oświadczyło świętemu sakramentowi zwykłą cześć. Upatrują w tern początek połączenia się i jednoczenia rozmaitych wyznań. 'L Smyrny, dn. 25. Czerwca.

W J ournal de S myrne czytamy: «Ostatnie wiadomości z Alexandryi nadzwyczajne w Konstantynopolu uczyniły wrażenie, i gdyby polityka europejska nie stawiała tak potężnych przeszkód, Sułtan juźby był się chwycił ostateczności. Nie pojmują tu nawet, jak na to zezwalać mogą, że Mehmed Ali trwając na groźnem stanowisku swojem, rok w rok roszczenia swoje ponawia. Dziwimy się, że wbrew -wszelkim układom, jawnie władzcy swemu posłuszeństwo wypowiadać i nieprzyjazne zamiary swoje bez ogródki obwieszczać się ośmiela, podczas kiedy Sułtanowi nie pozwalają korzystać z sposobności, aby buntowniczego lennika przywieść znowu do posłuszeństwa.i powinności. Potrzeba tylko demonstracyi wojskowej ze strony Sułtana, aby Egipt napowrót zdobyć. Jeżeli zaś tego sobie nie życzą, powinni więc też o to się je/ nie przekraczał; nie powinienby wówczas ani flotty swojej, ani wojska lądowego utrzymywać na stopie wojennej, owszem musiałby warunki pokoju z Kiutaja, zaręczone niejako przez wielkie mocarstwa, a stosownie do których zawisłość swoje od Porty i powinność płacenia jej haraczu uznaje, ścisłe wypełniać. Europa nie chce wojny na Wschodzie; niechaj więc Baszę Egiptu wszelkiemi w mocy jej będącemi sposobami od wyzywania wstrzymuje; dopóki go mocarstwa europejskie do rozbrojenia i zaniechania przygotowań wojennych nie przymuszą, obwiniać je trzeba o niedołężność i parcyalność w spra wie, od której spokojność świata zależy « Taż sama gazeta donosi: «Obiegające od niejakiego czasu pogłoski o zamiarach Mehmeda Alego ogłoszenia się niezawisłym, przez ostatnie wiadomości potwierdzone zostały. Cholera w Alexandryi na nowo wybuchła, a już kilku krajowców i 3ch Europejczyków stało się ofiarą tej zarazy. Powietrze morowe podobno ustało, nie donoszą przynajmniej o przypadkach onego. Wiadomości z Syryi dla Mehmeda Alego ciągle pomyślne, i jest rzeczą niezawodną, że armia egipska ważnych nad Druzami Horanu dopięła korzyści.« T e x a s .

W Filadelfii otrzymano gazety z Texas do dn. 21. Maja. Na publicznem zgromadzeniu w Kolumbii p. M. B. Lamar mianowany został prezydentem a p. D. H. Burnett wiceprezydentem nowej rzeczypospolitej. Senat państwa Texas o d r z u c ił rezolucyję Izby reprezentantów: »żeby cofnąć wniosek o wcielenie państwa Texas do Stanów Zjednoczonych Ameryki północnej." Nie słychać już o nowej inwazyi Mexykanow; handel, rękodzieła i rolnictwo YY kwitnącym znajdują się stanie.

WWIAWWWtjWV

ROZlllaite wiadolllości.

Amerikanka w Polsce. (Romans.) Dokończenie. - Przejdźmy teraz do listów Amerykanki o religii, języku i literaturze Polskiej. Pani Karista Rajecka, wyjechała z Kanady bez innej religii prócz własnej. Pobyt dwuletni w Polsce, dawniejsze kraje które przejechała, widok tego rościągnionego oświecenia, tego umysłowego ruchu, tego towarzystwa, złożonego z tylu różnorodnych plemion, utrzymującego się za pomocą jakiegoś węzła jedności i bytu, naprowadzają na drogę rozumowania, uwagi, pobudza w niej instynkt jeszcze szukania czegoś za granicami życia, za tym progiem ludzkości, którego istnienie przeczuwana widok tych ogromnych świątyń, tych wież wysokich, które człowiek, jak mówi Bernardin de St. Pierre, umyślnie stawi na górach, wyniosłych miejscach, dźwiga pod obłoki, aby się jak najbliżej do Bóstwa przysunął. Przeczuwa istnienie Boga, na widok stopniowania mię.dzy tworami kryjącemi ziemię: od kamieni do żyjących roślin, od ruchomych ryb i płazów, do zmyślnych i władzę głosu mających zwierząt, dalej nareszcie człowieka Za nim musiał być Bóg, który to wszystko stworzył, który to utrzymuje w właściwym dla każdego miejscu i czasie, który prowadzi te milijonowe istnienia, ożywia drzewa i rośliny, barwi rozmaitością tę różnorodność stworzeń, nadawszy im niezatartą cechę piękności, harmonij i życia. Amerykanka potem przejmuje się prawdą religii i odtąd jak mówi sama »Religija mego Adolfa jest i będzie moją.« Cały ten list jest pięknie napisany, trudrtb naturalniej wyciągnąć z zewnętrznych przyczyn i cudów natury, konieczny byt Boga, ale któż to tak silnie włada rozumowaniem, kto nagromadza tak nieprzeparte dowody, kto tak doskonale poął chrześcijańską religiję, kto z jej istnienia wyprowadza szczęście człowieka, nadzieję na ziemi, błogość wpośmiertnem życiu? Czy dzika dziewica Huronów po dwóch leciech spędzonych w Europie mogła naturalnie przyjść do tak ogólnej wiedzy, do tych podań, taką rozległą znajomością rzeczy napiętnowanych? wszystko tu jest dobrze, oprócz podobieństwa do prawdy, najważniejszej zalety każdego romansu. Inaczej, od wodospadu Niagary, do płaszczyzn naszej Polski, umysł Amerykanki musiałby zrobić postęp olbrzymi, niepodobny, więcej zadziwiający, jak kaskada rodzimego jej kraju. Taż sama uwaga stosować się daje do tych listów o języku i literaturze naszej. Niebyłoźby to podobniejszem do prawdy, gdyby sam P. Rajecki pisał do Karisty, niżeli ieby Amerykanka zawsze po dwuletnim w Polsce pobycie odsłaniała przed nim te piękności języka naszego, o których ledwo mała część naszych ziomków jest przekonaną, a które przeczuć się nie dadzą, bo to są piękności, które trzeba uczuć, piękności harmonii, dumy, jak tak pięknie powiada autor, i siły; piękności byt swój biorące z naszych obyczajów, z przeszłości -wydartej towarzyskiemu życiu, z serca narodu. To właśnie jest najlepszym dowodem niewłaściwości formy obranej przez autora romans jest tu poświęcony teoryi, jedno drugiemu uledz koniecznie musiało. Powierzchowna, ta wada jest jedną którą tym listom zarzucić można, jednakże przyjmujemy z wdzięcznością od dzikiej Huronki, ten może się na widok tych bogactw naszego języka, w jedne całość zlanych, świadczących o chlubnych i tak dawnych pracach naszych, na polu nauk i sławy. Po wstępnym rysie oświecenia w Polsce, przystępuje autor do wielkiego obrazu teraźniejszej literatury naszej. Podział ten na szkoły, w którym każda z nich oddziela się od innych odmiennemi barwami, i tak rzeczywiście uosabnia się, jest bardzo sz.częśliwym pomysłem. Podział ten da e nam łatwość objęcia całości tej literatury, w pojedynczych jej odcieniach ocenienia każdej jej dążności, każdego je) śpiewu, i ogólnej nawet harmonii. Różnica między niemi jest tak naoczną, iż rzeczywiście dział ten, nie może być jak tylko naturalny, prawdziwy, ułatwiający pojęcie i naukę jej szczególną. Ma on jednakże jedne nie dobrą stronę, o której później wspomnimy. Przystąpmy teraz do jednego z tych wielkich działów, do szkoły Litewskiej, Mickiewicz, jako twórca tej szkoły, ma za sobą niezaprzeczone uwielbienie, które równie i autor amerykanki podziela. Wspomnimy tu tylko o ślicznym rozbiorze Walenroda, i o sprzeczności naszego zdania względem Grażyny. Poematten zdaje się nam właśnie jednym z tych, w których autor jest razem i genialnym poetą i wielkim artystą. Powiemy więcej, iż co się tyczy poezyi, właściwego jej śpiewu, życia i prawdy, przekładamy Grażynę nad Walenroda. Mickiewicz, jak każdy wielki poeta, nieszczęściem dał życie mnóstwu naśladowc ów, którzy mniej więcej szczęśliwie nie tylko szli wskazaną im drogą, ale co gorsza naśladowali go bliżej, przejmowali się jego sposobem pisania, przywłaszczali sobie jego wyrażenia, myśli, z małe mi odmianami, proste na we t wyrazy, skład i materyalne formy wiersza. Wszyscy ci, którzy jakby w hierarchicznym porządku zalet po Mickiewiczu są położeni, oprócz Korzeniowskiego, zgrzeszyli tern naśladownictwem niewolniczena, które posunióne daleko, przetwarza się w dziwną mieszaninę uczuć, myśli, już dawnići nam znanych, a które z miernością w innych oddane kształtach, jak stare monety, tracą dużo na kursie i wadze. Ani Odyniec, ani Chodźko, nie mają odmiennych rysów, któreby ich naśladownictwo usprawiedliwić mogły, wyjąwszy oryentalizm o którym tutaj nie mowa. Korsak ma więcej życia; w lirycznych jego poezyach, jest jakaś-wzniosłość, energija czucia, która go choć na chwilę uosabnia od drugich. Co się tyczy P. Korzeniowskiego nie zdaje się on nam należeć do litewskiej szkoły. Poeta dramatyczny z wielkim talentem, w innych swoich poezyach, więcej zdaje się namnaśladować Bajrofia, jak litewskiego wieszcza. W Ukraińskiej szkole, która tak się odróżnia od litewskiej przykro nam widzieć w hierarchicznym porządku Zaleskiego poGosławskim. Z resztą nie mogąc iść wspólnie z autorem za każdym z wzmiankowanych poetów, to tylko dodamy, że pochwały nieszczędzone Gosławskiemu zdają się nam za wielkie i niesprawiedliwe. Jeśli kto, jest to prawdziwie poeta bez cechy; łatwość jest jedyną zdaniem naszćm jego zaletą. O Zaleskim, Malczewskim, Goszczyńskim, podzielamy zupełnie uwielbienie autora, dodamy tylko iż nikt z Ukraińskich poetów, oprócz Zaleskiego, nie posiada tak w pełni tej rzewnej śpiewności, mocniejszego czucia i żywszych obrazów, wydatnych cha 7 rakterów Ukraińskiej poezyi. W szkole Puławskiej, szkole błyszczącego wykończenia i poloru, z zadziwieniem -widzimy Woronicza. Poeta z wielką śmiałością i życiem, właśnie jak mówi autor o języku polskim, dumny i nieugięty, ani stylem, ani własnościami swej poezyi nie należy do szkoły Puławskiej. I tu jest właśnie miejsce powiedzieć o tej niedobrej stronie tego podziału, iż u nas-wśród wielkiej liczby poetów którzy się wydatnemi cechami dadzą w odmienne szkoły pomieścić, są jeszcze inni, zupełnie niezależni, różni stylem, zewnętrznemi cechami poezyj. W której też szkole umieścimy N aruszewicza, Trembeckiego, Woronicza? czy z nich wszystkich utworzymy jedną, czyli każdego zrobimy mistrzem osobnej? A przecież dwaj ostatni odznaczają się mocno wśród genijalnych swoich utworów, każdy z nich osobnych rysów, odmiennych usposobień: ieden zwolennik francuzkiej szkoły, jej fiilozofii i niedowiarstwa; drugi prorok-poeta, wieszcz-kapłan. Cały ten obraz teraźniejszej poezyj naszej, -włączywszy do niego szkołę Krakowską, najuboższą ze wszystkich, chociaż Brodziński jest w niej umieszczony, uzupełnia z wzmianką o innych poetach, ogół poetycznych bogactw które posiadamy. Zaiste widok pocieszający i pełen nadziei! Jaki tu bieg różnorodny, jakie odmienne dążności, a -wszystkie w różnych swych kształtach, do jednego skierowane celu! Jakie to bogactwa naszej narodowości, jak szorokie pole odkryte usiłowaniom każdego! Dołączywszy do tego obraz literatury polskiej z złotego wieku naszej przeszłości, te rozbiory pełne nowych myśli, zdrowych roztrząsań, które się nam pierwszy raz, w tak jasnem świetle napotkać zdarza, -wsparłszy teraźniejszość imieniem Kochanowskich, Symonowiczów i całego tego szeregu tych -wielkich ludzi tak świetnego -wieku, jakaż to massa wzniosłych prac, jakie bogactwo języka, jaka rozmaitość i har rykanki, że w jednym obrazie, zdołał nas 0znajomić ze wszystkiemi tak róźnemi barwami poezyj naszej, że nam obok dążności teraźniejszych, pokazał jako przykład, całą tę świetną poetyczną przeszłość naszą, pełną takiego uroku i życia, tak jasno się odznaczającą dzielnością myśli, ślachetnością i dumą języka. Obraz zajmujący, i w przyszłość bogaty! Jednakże w tych listach spotykamy niektóre opuszczenia, które zapewna dobrowolnemi nie są. Dla czego nie widzimy w szkole ukraińskiej Tomasza Padury, który, znakomity poela, jakże wyższy od Gosławskiego, tylu znanych poezyj jest swórcą? Dla czego przeciwnie wspomina Amerykanka o epigramatach Legatowicza, o tych wierszykach ledwo wyjąkanych, bez koloru, i żadnej nawet miernej wartości? Pochwały tak bezwględne, rzucane, z niejaką nieostrożnością, zachęcają mierność, która już zalała literaturę naszą tysiącznemi płodami pseudopoetycznemi, zacząwszy od poematów opisowych, od Lamartinowskich medytacyj, od Bajronowskich sceptyczno-ponurych obrazów, do wierszyków miłosnych do. . . . .nawet do słodkich sztambuchowych komplementów. - Bogdajby dalej, nad ten ostatni właściwy jej zakres, nie posuwała swoich bezsilnych pokuszeń. Oto jest w podwójnym swym składzie ogólny rys tej książki, którąśmy z taką przyjemnością czytali. Musimy wszakże, dla spokojności naszego sumienia, · wspomnieć tu o kilku uchybieniach języka. Są n a t c h n i e - nia tak silne udzielane Twórcą (t 1. k. 219), nie jest po polsku, równie w · wierszykach Zbigniewa, opisujących nudy wioski, kiedy się skarży na mnóstwo owadów, czytamy: A innych źe owadów, i nieznanych miastu Z tego jednego divewa . . . . . . . .

· ...»... wyszło ich dwunastu, (t. 1. k. 33), Dwunastu ow"adów! ... Poprzestaniemy na tych dwóch tylko przykładach Moglibyśmy tu wspomnieć jeszcze o małej sprzeczności między Amerykanką i Zbigniewem względem poezyj gminnych, i ich wpływu na literaturę, o tych wierszach Dmochowskiego, tłumacza Iliady, silniejszych jak sam oryginał; ale przykro nam dla tych szczegółowych zboczeń, odrywać naszą uwagę od tego wielkiego obrazu naszych literackich bogactw, od tej szczęśliwej myśli, której winniśmy tak zajmującą lekturę, książkę z obudwu względów tak dobrze napisaną, pełną głębokich uwag, wzniosłych myśli i bezstronnego sądu. Amerykanka ma jeszcze za sobą tę tak rzadką, chociaż przypadkowa, zaletę, iż właśnie wyszła w- czasienajwłaściwszym, w epoce dla której stała się prawie potrzebą, bo w teraźniejszym ruchu umysłowym, w usiłowaniach prawie powszechnych, prace podobne tej, oznajamiające nas z naszą przeszłością literacką, rzucające tak jasne światło na teraźniejsze nasze położenie, staną się zapewna powodem do nowych badań, do rozleglejszych poszukiwań, na literackiej niwie naszej. Ztąd nieocenione mogą wyniknąć skutki i pozbycie się obcego naśladownictwa, zamiłowanie ojczystej literatury, i chód już stały, własny, narodowy, zamiast teraźniejszego jeszcze wahania się i niepewnej barwy. Amerykanka w Polsce, pomimo niewłaściwość swej formy, ma swoją niezawodną przyszłość, jest to jedno z tych kilku dzieł wyszłyeh teraz, noszących na sobie piętno wysokich zdolności i sumiennej pracy. K, t'.

DONIESIENIE TEATRALNE.

We czwartek, d. 19. Lipca. Drugie wielkie gimnastyczne sił przedstawienie Pana Jana Dupuis i Panny Katarzyny Teutsch, w 2eh oddziałach; poprzedzi: "Deszcz ulewny prokuratorem ślubu, czyli garnuszek z szmalcem", komedya w 2ch aktach przez E. Raupacha.

OBWIESZCZENIE.

_ Do nowego wydzierżawienia dóbr T r z c i elina z folwarkami Józefowem i Podgaj e m do małoletnich Józefa Biskupskiego należących termin na dzień 23. m. b. o godzinie lOtej przed południem przed Ur. Gilliszewskim Assessorein Głównego Ziemiańskiego Sądu wyznaczony został, na który się ochotę dzierżawienia mający z tern nadmienieniem zapozywają, iż warunki wydzierżawienia w terminie ustanowione zostaną. Poznań, dnia 16. Lipca 1838.

Król. Główny Sąd Ziemiański.

I I. Wydziału.

N ad pozostałością w Trzcielu zmarłego kata i garbarza Antoniego Wilhelma Goehlich otworzono dziś proces spadkowo-likwidacyjny. Termin do podania wszystkich pretensyi Wyznaczony, przypada na dzień 7. Grudnia o lOtćj godzinie przed południem w Izbie stron tutejszego Sądu przed Wnym Assessorem Ossowskim. Kto się w terminie tym nie zgłosi, zostanie za utrącającego prawo pierwszeństwa jakieby miał uznany, i z pretensyą swoją li do tego odesłany, coby się po zaspokojeniu zgłoszonych -wierzycieli pozostało. Międzyrzecz, dnia 25. Maja 1838.

Król. Pruski Sąd Ziemsko-miejski.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.07.19 Nr166 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry