GAZETAfi Aięstwa

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.12.08 Nr288

Czas czytania: ok. 18 min.

V AMA i'

PO ZNANS

KIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W. Dekera i Spółki. -. Redaktor: A. Wamwwsli

.JI#288. - W Sobotę dnia 8. Grudnia 1838.

Wiadolllości · zagranIczne.

R o s s v o.

Z Petersburga, d. 14.(26.) Listopada.

Przez Ukaz Cesarski do Hządz. Senatu, z d.

26. Października, sprawujący obowiązki trzeciego członka Rzymsko-katolickiego duchownego Kollegium, mianowany teraz Infułatem Szydłowskim w Dyecezyi Zmudzkićj, JXiadz Jan Gintyłło, naznaczony zostaje trzecim członkiem tegoż Kollegium. Od 7- b. m. przy ciągłych mrozach, dochodzących do 8 stopni, N ewa zaczęła się pokrywać lodem, część jej była stanęła, i mieszkańcy stolicy używali ciekawego widoku łódek krążących z jednej strony, a z drugiej ludzi przebywających rzekę pieszo po mocnym lodzie. Od tegoż dnia ustanowiła się wmieście dobra sanna droga. Dnia 11. b. m. o godzinie 8. wieczorem, w temperaturze 6 stopni mrozu, na pochmurnena niebie, niewysoko nad poziomem widziana była dwukrotnie słaba błyskawica, pochodząca z rzadkiego obłoku. Wczoraj Newa całkiem stanęła.

Dnia 19. Września b. r. w mieście Pietropawłowsku, w obwodzie Omskim, wybuchnął gwałtowny pożar, który, przy silnym wichrze, tak szybko rozszerzył się po wszy

stkich częściach miasta, że wszyskie usiłowania ku ugaszeniu ognia były daremne. 263 domostwa, trzy meczety tatarskie, kramy, kopuła cerkwi murowanej, szkoła kantonistów wojennych i dwa szynki, stały się pastwą ognia. N adto zgorzały budowy gdzie mieściła się polieya i kassa rządowa, a więźnie wcześnie wyprowadzeni. - N. Cesarz Jmć, za odebraniem o tern wiadomości, raczył roskazać wydać w sposobie jednorazowego wsparcia mieszkańcom, którzy ucierpieli od pożaru, 10,000 rubli ze Skarbu Państwa, prócz takiejźe summy, przeznaczonej na tenże cel z kapitału wsparcia, zostawionego do szalunku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

i' 2 a n c y a. Z P a ryż a, dnia 27. Listopada.

N ocy zeszłej Marszałek Lobau, naczelny wódz gwardyi narodowej paryzkićj, życie doczesne zakończył. Wiadomość tę dzisiaj ze świtem do Tuilleryów przesłano a Król natychmiast jednego z adjutantów swoich dla oświadczenia udziału swego wdowie wysłał. Rozumieją, że pogrzeb dopiero w sobotę się odbędzie, kiedy wielkie czynią do tego przygotowania. Cała gwardya narodowa wezwaną zostanie do wyświadczenia ostatniej czci wodzowi swemu. - Dzisiaj przed południem gońca do przebywającego teraz w Pirenejach mieją powszechnie, że nastąpi w mIejSCe zmarłego Marszalka. - Jerzy Mouton, Hr. Liobau, rodził się dnia 21. Lutego 1770 roku w Phalsbourg, w departamencie Meurthe, dożył więc prawie 60go roku życia. Dnia 26. Grudnia 1830 r. objął naczelne dowó dztwo nad gwardyą narodową; dnia 30. Lipca 1831 został Marszalkiem a dn. 27- Czerwca 1833 r. Parem Prarnyi.

Z dnia 28. Listopada.

-Gwardyą narodowa o zgonie Marszałka Lobau przez następujący rozkaz dziennny zawiadomioną została: »Prancya straciła jednego z najcelniejszych obywateli swoich, gwardya narodowa departamentu Sekwany czci godnego wodza a armia jednego znajsłynniejszych żołnierzy. Marszałek fIr. Lobau, dzisiaj zrana żyć przestał, cały kraj żal ów podzielać będzie, który strata ta owym pięknym sprawia legionom, którym tak zaszczytnie hetmanił, które mu tyle zawdzięczają i które wspólnie z nim tyle dla porządku publicznego i wolności uczyniły. Z sercem boleścią zdjętem uczynią zadosyć wezwaniu, które Król do nich wydaje, aby uwielbianemu Marszałkowi ostatnią cześć oddały. - Tymczasowy Szef sztabu głównego, (Podp.) V i c o m t e R a m p o n.« Pewna gazeta tutejsza wyraża: "Zdaje się, że pod względem mianowania następcy Hrabi Lobau na zamku wszyscy w wielkim ambarasie. Radziby Marszalkowi jakiemu naczelne dowództwo nad gwardyą narodową powierzyli a na chwilę mowa nawet była o Marszalku Grouchy; wszakże potem zaraz zdanie zmieniono, kiedy przywiązanie jego do teraźniejszej dynastyi nie jest dostatecznie udowodnione. Teraz Generał Porucznik Dariule najwięcej ma mieć widoków. Generał-Porucznika J acqueminot dla tego tylko tak spie sznie do Paryża wezwano, aby pod względem mianowania następcy rady jego zasięgnąć, « Równie ministeryalne jak i oppozycyjne dzienniki wynurzają swoje nieukontentowanie z powodu- wypadków w sali Pana Lerminiera. I w rzeczy samej przybrały one, jak się teraz szczegółowo dowiadujemy, bardzo oburzający charakter, aczkolwiek pobudka do tychże nie zupełnie niego dną była. Zebrało się przeszło 2000 słuchaczy, którzy jednak stale postanowili n i e słuchać go. Za otworzeniem drzwi sali wpadli zgromadzeni z dzikiemi okrzykami do tejże, a Pan Lerminier został przy wnijściu swojćm okropnemi krzykami powitany. Pukano nogami i kijami a ze

wszystkich stron wznosiły się okrzyki: zdrajca, prsekinczyk, człowiek zaprzedany, (idy przyięcie takowe nie wstrzymało go jeszcze od wstąpienia na katedrę, rzucano na niego kulami papierowemi, zgniłemi jabłkami i monetą zdawkową. Przez kwadrans opierał się i tej zniewadze, starając się ciągle przemówić; ale następnie opuścił swe miejsce i udał się do pobocznego pokoju. Tymczasem zgromadzeni ludzie oburzeni jeszcze bardziej jego oporem i miną pogardzającą, z jaką się całej tej scenie przypatrywał, udali się za nim, a znalazłszy drzwi zamknięte, takowe wyłamali i wszystkie sprzęty popsuli. Pan Lerminier zaczął się teraz o swe życie lękać i zawołał: «Jeżeli tu nie ma żandarmów, którzyby mnie zasłaniali, stało się to jedynie na moje usilne prośby, abym się sam w pośród was mógł udać. Sądzę, że nie mam do czynienia z zabójcami! Wypuśćcie mnie!« Słowa te zrobiły wrażenie na najbliżej stojących i młodzież nie myślała także zapewne o targnięciu się na 0.40bę Professora. Zrobiono mu przeto miejsce i dostał się na ulicę; gromada jednak wichrzycieli postępowała za nim aż do mieszkania jego, krzycząc: zdrajca! przekinczyk! i t. d. dopóki ich policya nie rozpędziła. Kilku z nich ujęto. W nocy z dnia 26. na 27. poprzylepiano na gmachu akademicznym mnóstwo kartek z gwałtownemi przeklęstwami przeciw «przekinezykowi«, ale policya kazała je równo ze dniem pozdzierać. Wypadek ten jest w każdym razie groźnym i może dla Pana Lerminiera ważne za sobą pociągnąć skutki.

Prassa liberalna już dawniej objawiła niechęć swoje przeciw niemu, gdy przeszedł na stronę ministeryalną broniwszy poprzednio z wielkim talentem i gorliwie sprawy oppozycyi. Dzienniki oppozycyjne bronią go obecnie tylko z powodu wyrządzonej mu obelgi, ale nie są one bynajmniej obrońcami sprawy jego. M e s s ag e r powiada: «Każdy nam zawierzy, że potępiamy to, co się stało, aczkolwiek niechęć przeciw Panu Lerminierowi podzielamy. Jednakże j e d e n tylko środek pozostawał dla młodzieży do okazania mu swej niechęci, a tern było n i e p r z yb y c i e na prelekcye jego. Na nieprzyjaciela trzeba z gniewem nacierać, przekinczyk tylko pogardy godzien « D z i e nnik s p o rów odzywa się przeciwnie: «Mąż, którego nienawiść przyjaciół bezrządu aż do przytułku jego politycznego sumienia ściga; Któremu nie chciano pozwolić otrząsnąć się z błędu, mąż ten pełen rozumu i cnoty należy do nas. Obowiązkiem jest towarzystwa udzielić mu opieki, i nie wątpimy, że rząd W tej mierze towarzystwo wyręczy.« go w dzisiejszym' M o n i t o r z e , zwinięto gwardyą narodową w Metz. Przyczyna tego następująca: Maire w Metz zwołał był gwardyą narodową, aby ją przedstawić nowemu Prefektowi. Lecz tylko się 90 ludzi stawiło, mając na czele Pułkownika, który za ukazaniem się Maira przemówił do niego w nader obrażających wyrazach i oszczercą, go nazwał. Mdir chciał prj.emówić, ale tylko część jedna oficerów słuchała go, reszta zaś wyszła wraz z Pułkownikiem, oświadczywszy poprzednio, ze służby pełnić nie będą, dopóki Mair teraźniejszy municypałności przewodniczyć będzie. - N astępuiący zaś wypadek przyczynił się do tego wszystkiego: Mair miał powiedzieć że żona pewnego kupca, należącego do gwardyi narodowej, w nieobecności męża swego podpisała nazwisko tegoż pod petycyą o reformę wyborów, czemu Pułkownik publicznie zaprzeczał, nazywając to zarazem podłem oszczerstwem. N a nieszczęście przecież jego, dziennik I n d e p e n d e n t d e l a M o s e 11 e umieścił całkiem przeciwne zeznanie owej kupcowej, która się do czynu powyższego publicznie przyznaje. Z K r e s t u Czytamy w A r m o r i c a i n : «Głoszą, że fregata <<la Uanaide« uda się na morze Czarne i tam pozostanie. Zapewniają także, że okręt liniowy zwiększy zwyczajną dywizyą na Wschodzie.« (Wiadomość ta nie zgadza się z wiadomością, otrzymaną na innej drodze, że flotta nasza ze Wschodu niezadługo do Tulonu powróci.)

A ngli a.

Z L o n d y n u, dnia 27. Listopada.

Hrabia Woroncow zwiedza wraz z swoim najstarszym synem obwody rękodzielne; mał* żonka zaś jego bawi z resztą rodziny w wiejskićm mieszkaniu Hrabiny Pembroke. Dziś rozpoczęło się badanie Francuza Rousselle z p o w o d u targnięcia się tegoż na życie tak nazwanego Xiecia N ormandyi. Ten ostatni nie może wyznać, że on to rzeczywiście do niego strzelił, oświadczaj ąc, że z p o w o d u zbytniego przestrachu w chwili grożącego mu niebezpieczeństwa, zabójcy dokładnie przypatrzyć się nie mógł. T i m e s donosi na mocy wiadomości odebranych z Hagi, że rząd niderlandski przyjął bezwarunkowo podane mu przez posłów Pruss, Austryi i Rossyi postanowienie. Z tego więc, zdaniem T i m e s, wynika, że pytanie, dotyczące się długu, już załatwione, i że jeżeli nie wszystkie, to przynajmniej większa część zatargów między Belgią a Holandyą załatwioną została.. Dziennik ten powiada także że Francya podała konferencyi w imieniu Belgii wniosek, aby Belgii sporne części Limburga i Luxem burga za stósownem wynagrodzeniem pozostawiono, lecz że konferencya Wniosek takowy stanowczo odrzuciła.

Z Lizbony nadeszły -wiadomości aż do dn.

19. b. m. Chrzest Xiecia Pcrtskiego odbył się z wielkim przepychem. Królowa niebezpieczną była złożona chorobą, ale się już ma lepiej. Lord Howard de Waiden stanął znowu d. 17- w Lizbonie, a franeuzki nadzwyczajny poseł, Hrabia Durosnel, wyjechał dn. 18go. Na prośbę poddanych angielskich w Lizbonie wyznaczono w każdym- miesiącu dzień jeden w Sądach stolicy, w którym Anglicy w sprawach swoich stawać będą. Listy z Przylądka Dobrej N adziei, zawierają wiadomość, że pogranicznym osadnikom powiodło się zbić na głowę Zulahów i odebrać im wszystkie zabrane trzody. Liczba mieszkańców L o n d y n u była przy objęciu panowania przez Królowę Wiktoryję r. 1836 podaną na 1,056,000 dusz czyli na 8mą część całej ludności Anglii. Ta ogromna massa ludzi ścieśnioną' jest na przestrzeni pół-piątej mili nieruieckijej w obwodzie, którego środkowym punktem lest kościół S1. l'awła. Londyn jest przeto prawie tak duży, jak francuzki departament Sekwany, którego głównem miejscem je»t P a ryż, a który łącznie z tern ostatniem miastem roku 1836 obejmował tylko ludność 1,120,000 dusz. Co do płci, ludność Londynu r. 1821 dzieliła się na b60,57S mężczyzn a 768,007 niewiast, przeto ostatnich było przeszło 100,000 więcej od pierwszych. - Między temi rodzin rolnictwem trudniących się było 8855, rodzin rzemieślniczych 199,902 a innych 116,834. Roku 1836 było w stolicy Anglii 60 wielkich domów wexlowych, 1680 meklerów wexlowych, 300 doktorów medycyny, 580 patentowanych aptekarzy, 1480 przysięgłych chyrurgów, 131 notaryjuszów , 1150 adwokatów, 2100 piekarzy, 1800 rzeźników, 1560 znaczniejszych kupców, 3480 ajentów handlowych, 200 piwowarów, 4300 szynkarzy, 3900 krawców, 280) szewców,. 390 kapeluszników, 200gaibirzy i białoskórników, 520 architektów i mularzy. W tej liczbie samych tylko majstrów objęto, ilość czeladników jest jak się rozumie daleko jeszcze większą. Bez uczniów było czeladników szewskich 16,502, krawieckich 14,552, ciesielskich i stolarskich 19,691. Więcej niźli 464,000 osób nie miało żadnego stałego zarobku. Londyn w swych 93 parafijach mjał r. 1836 domów zajezdnych 207, gospod 447, kawiarń 557» szynków pi różnego rodzaju 15,859. I>rat hrabiego S p e n c er, który przed kilką Jaty przeszedł na wiarę katolicką i księdzem został, w dzień Wszystkich Świętych miał mszę w kaplicy katolickiej w Brighton. Z dnia 28. Lis to pa da.

Zmiana gońców między Londonem a Petersburgiem obecnie bardzo ożywiona W cią"gu przeszłego tygodnia dwiictt gońców gabinetowych do stolicy Cesarstwa odeszło, a jeden strzelec polowy ztamtąd tu stanął. Hr. Pozzo di Borgo, który mi ił zamiar zimę w Paryżu przepędzić i już się tam -wybierał, tu pozostanie. Lord Melbourne i Palmerston obarczeni waźnemi interesami. Polityka zewnętrzna, która od lat kilku powiększćj części co do znaczenia swego wewnętrznej ustępowała, zwraca znowu na siebie uwagę powszechną. T i m e s z powodu powrotu eskadry angielskiej pod Admirałem Stopford do Malty nadzwyczaj oburzona; przeprasza publiczność, że przed kilku dniami z przyczyny zawarcia traktatu z Turcyą i innych na Wschodzie poczynionych kroków Lorda Palmerstona chwaliła; twierdzi teraz, że ani Lordowi Palmersto n ani Lordowi Ponsonby traktatu tego nie zawdzięczamy, lecz ze Pan Urquhart, Resehid Hasta i zmarły Król Wihelm łV. za istotnych onego sprawców poczytywani być powinni, i że tyJko opieszałość Ministra whigowskiego i jego Posła w Konstantynopolu powodem była takiego opóźnienia ratyfikacyi traktatu. «Ale co najgorszego, (powiada T imes) teraz jeszcze następuje. Gdy przed tygodniem wiadomość nadeszła, że bułtan Hottę swoję odwołał i połączenie jej z eskadrą Admirała Slopłorda takim sposobem zerwał, poczytywaliśmy to rzeczą niepodobną. Bo czyi można było myśleć, żeby Lord Palmerston miał podpisać traktat, zniewalający bułlana do postępowania zamiarom Rossyi w brew przeciwnego, nie poczyniwszy żadnych kroków, aby w razie potrzeby dochowania nowego traktatu nawet mocą oręża dostąpić, ile że warunków traktatu Turcya sama dopełnić nie jest wstanie. A jednak rzecz się tak ma w istocie. Powszechnie twierdzą, źe angielska i turecka fIotta już się rozłączyły, źe okręty Sułtana do domu wróciły i źe - co istotnie hańbą dla nas - Admirał angileski do Malty się cofnął, lubo wyraźnym było warunkiem, do czego się Anglia odwoływać mogła, źe fIotta jej do Dardanellów wpłynie i sprzymierzeńcom swoim niezwłocznie udzieli pomocy." - G l o b e żartuje z tSgo gniewu gazety tory

«730

sowskiej i celem zbijania tej obawy i na obronę dyplomacyi Lorda Pafrnerstona przytacza nadeszhj do Londynu przed kilku dniami wiadomość o podpisaniu traktatu handlowego z Turcyą ze strony Posła francuzkiego W) Kon -, stantynopolu i o cofnięciu oblężenia Heratu.

H i s z p a n i a.

Znad granicy hiszpańskiej.

Donoszą z tfajonne z dnia 24. Listopada: «Niesie pogłoska, że w Kivera (w JN awarze) krwawą stoczono bitwę, która przez dwa dni trwała. Wszakże listy z Elisondo z dnia 22. i z Zugarrarnurdi z d. 2 i. Listopada nic o tern nie wspominają, owszem wyrażają, źe w Nawarze wszystko w dawniejszym stanie. Don Carlos d. 22. jeszcze byl w Azcoitii. Słychać, że Cenerał Marotto do dymissyi się podał.

Niemcy.

Pisma bawarskie donoszą z Hatyzbony pod dniem 20. Listopada: »Nasza żegluga parowa po Dunaju została na ten rok z końcem Października zamkniętą. Mimo niepogody ostatniego lata skutki bardzo pomyślnie wypadły i na przyszłość najpiękniejsze rokują nadzieje. W 35 podróżach, które statek parowy »Ludwik« odbył tego lata do Lińcu tam i napowrót, przewieziono Ó600 podróżnych.« Z Monachium, dnia 29. Listopada.

Listy pisane z Petersburga przez osoby należące do orszaku Xiecia Leuchtenberg donoszą z pewnością, źe Xiąźę po zaślubieniu swojem z W. Xiężniczką Maryą tu rezydować będzie; stąd wynika, źe pogłoski przez gazety podawane, jakoby Xiążę Wicekrólem Polskim miał być mianowana, bezzasadne. Xiąźę albowiem ku końcowi miesiąca przyszłego tu powróci a na wiosnę znowu do Petersburga się uda, gdzie wówczas obrzęd ślubu nastąpi. Niebawem potem dostojni nowożeńcy udadzą się w podróż do Niemiec.

Włochy.

Z R z y m u, dnia 19. Listopada.

W. Xiąźę i\astępca tronu rossyjskiego ma tu przybyć następnego tygodnia, gdzie zajmie przygotowane )uź oddawna dla siebie i swego orszaku pokoje. Wczoraj przybył tu także Xiąźę Devonshire W towarzystwie licznego dworu.

Z n a d g r a n i c y w ł o s k i ej, dnia 20.

Lisfopada.

(Gaz. powsz.) - Wiadomości z Londynu o pobyfcie tamże Xiecia Luccg, a mianowicie o częstem przebywaniu tegoż u Xiecia Ludwika Napoleona i Xiecia Kapuy, były z po miotem ciekawości publicznej. T eraz otrzymaliśmy całkiem zaspokajające w tej mierze doniesienia, z których się okazuje, źe Xiąźę miał szczególniej na celu pojednanie Króla neapolitariskiego z Xicciem Kapuy. Lecz niestety usiłowania jego i zabiegi w tej mierze nie wydały pomyślnego skutku. W$gr y.

Z Pesztu, dn. 16. Listopada.

Panujący Hospodar Wołoszczyzny, Alexander G h i k a , który incognito pod nazwiskiem Alexandra de Sandres podróżuje, przybył tu z licznym dworem dnia 14. b m. o godzinie litej przed południem. Wczoraj dostojny gość ten, bardzo zadowolony ze swego acz krótkiego tutaj pobytu, opuścił to miasto i udał się' w dalszą podróż do Wiednia. S e r b i i a.

Z a g r a b s k a p o l i t Y c z n a G a z e t a pisze od granicy serbskie i pod dniem 1. Listopada: *Xiąźę Miłosz nowe około narodu swojego położył zasługi. W Kraguiewaczu, swej stolicy, założył ze znacznym funduszem ł i c e u m dla serbskiej uczącej się młodzieży. Do tego przyłączone będzie a l u m n e u m dla ubogich uczniów, wyszczególniających się zdolnościami umysłowe mi. Summa, którą Xiążę Miłosz ofiarował na uposażenie tych pożytecznych zakładów, wynosi 100,000 piastrów. Magnaci, poszedłszy za dostojnym przykładem swego monarchy, przyczynili się także według sił i majątku, przez co pomieniona summa znacznie jeszcze wzrosła. Rektorem liceum tego mianowano zaszczytnie znanego jako literata serbskiego uczonego D y m i t r a I z aj ł o w i c z a , członka ministerstwa oświecenia, i już takowy potwierdzenie Xiccia otrzymał. « B o s n i J a.

Wezyr kazał ogłosić firman sułtański, według którego ma być odtąd wszystkim sektom religijnym pozwolone publiczne wykonywanie ich obrządku. Nadto pomienionym firmanem rozporządzono, ażeby Kadowie urzędownie do takich tylko wdawali się puścizn, które na rzecz państwa przypadają, i ażeby wszyscy urzędnicy publiczni regularnie ze skarbu byli płaceni. Tu 2 C Y a.

Z Konstantynopola, dnia 7. Listopada.

(Journal de Srnyrne.) · *- W przeciągu ostatniego tygodnia nie zaszło tu nic pod politycznym względem ważnego. Wyglądają z ciekawością pierwszych depesz, które Resćhid Basza z Londynu o powodzeniu missyi swojej ma nadesłać, Az do nadejścia ich w po

lityce tutejszej żadna zapewne nie nastąpi zmiana. Z Persyi zbywa na nowszych wiadomościach; wszakże z ożywionego ruchu, panującego od kilku dni w związkach handlowych z t) m krajem, wyprowadzają wniosek, źe widoki tam muszą 'być pomyślne i że doniesienia o cofnięciu oblężenia Heratu i załatwieniu sporów między Persy ą i Anglią są prawdziwe. Z wielką niecierpliwością czekają tu przybycia gońca z Persyi, który zapewne wiadomość o wyjeździe Posła angielskiego z Tabrizu do Teheranu, dokąd Szach powrócił, przywiezie. Przeznaczony z Persyi Poseł do Londynu, Hussein Han, na statku parowym francuzkim ztąd do Anglii wkrótce się puści.

ROZlllaite wiadolllości.

L i t e r a t u railiryj ska. Dowiadujemy się z Zagrabia w Horwacyi, o nader pomyślnem postępowaniu literatury iliryjskićj W Zagrabia powychodziły z drukarni P. Dr. Gaja niektóre wcale dobre dzieła, jako to: Demetria «Dramata«; Wukatowicza »Pieśni i Powieści«; l\ussego «Powieści« i t. d. Sławny uczony serbski Wuk Stefanowicz Karadzicz powrócił już z Dalmacyi do Wiednia i wiele ciekawych oraz bardzo ważnych zebrał rzeczy. Przygotowuje właśnie do druku uzupełnione wydanie swego «słownika«, nowe zeszyty «Pieśni i przysłowiów« i t. p. (Z kor. prywat.) Z. Delavigne i Scribe. - «Gazette de France« zawiera między innemi o dwóch płodnych dramatycznych poetach, t. j. o PP. Delavigne i Scribe, następu ące zdanie: «Jakkolwiek ich zamiar jest jednakowy, jednakże więcej jest literatury w pierwszym niż w drugim. Pierwszy jest j<>nialnym mężem, który mianowicie w swych pierwszych dziełach zachował niejaką sumienność literacką i szanuje język, w którym budowa wiersza jest gładka i ukończona. Drugi, ścisło biorąc, nie jest literatem, ale bankierem, który mając kapitał w głowie, ciągnie z niego jak największe procenta. P. Scribe jestto kupiec, prowadzący handel wodewilami, podobien do innych, którzy prowadzą handel cukrem lub korzeniami. Przyznać musimy, iż ile razy wypadnie nam mówić o tym poecie, tyle razy bolesnego uczucia przytłumić w sobie nie możemy. Pan Scribe jest W A alpolem literatury, W jego sztukach z każdego wiersza wyglądają pieniądze, jego sztuki są złotym Pakto f irZyjeC ać zaorz.a z .bogat'ym ładunkIem, ub odzIedzIcza wIelkI majątek 1 t. p. Upodobanie W pieniądzach, będące jedyna moralnością jego sztuk dramatycznych, pokonywa u niego wszelkie inne względy. Talent jego ma w sobie coś tak, jak ten kruszec, twardego i zimnego. Uderzmy o niego palcem, a złoto się odezwie. Tak u 1'. Scribego jak u P. Delavigne jest zdolny mąż autorem, który zamiast.co miał nim kierować, zrobił go swoim niewolnikiem. P. Scribe jestto workowi z pieniądzmi niewolniczo poddany rozum. Temuto bałwanowi poświęcił on wszystko, nawet umnictwo, dla którego nie ma żadnego szaczunku, ani poważania w swem sercu. Bankier zabił w nim uczonego i literata. Mianowicie teatr spodlił się w jego ręku, stał się fabryką, w której te tylko dramatyczne płody się utrzymuią, z których wnosić można, iź takowe podług usposobienia umysłów, lub stanu publicznego mniemania, znaczny dochód f >rzyniOS ą . Spo lenie .li.teratury, d ch spekuacyjny, zastępujący mIejSCe natchnIonego umnictwa, oto literacka zbrodnia P. Scribego. Widząc, jak ta zimna, małoduszna rozumowość jego, nieprzystępna wzniosłym celom, chciwą ręką zbiera swe plony, miasto coby się miała unieść za popędem sławy i wzbić się nad poziomość, w której sława umiera, nie można się wstrzymać od oburzenia na tę nikczemną namiętność, która literaturę w rzemiosło przeistacza, i działalność umysłu zniżając aż do mechanicznej roboty, jenialny talent P. Scribego w machinę gromadzącą pieniądze zamienia." , Pomnik Rafała. - Żadnemu artyście nie wzniesiono piękniejszego nagrobku, jak Rafałowi w Panteonie rzymskim, przez Kardynała Bembo. Napis na tym nagrobku jest następujący: Ille hic est Raphael, timuit quo sospite vinci; Rerum magna parens, et moriente morio (Tu spoczywa Rafał; gdy żył lękała się natura, by nie odniół nad nią zwycięztwa, gdy umarł, aby razem z nim nie umarła.) Nowy wynalazek. Doktor Keil w Monachium za wynalezienie magnetycznoelektrycznego aparatu uzyskał przywilej 10letni. Za pomocą tej machiny można teraz tak w fizyjologieznym, jakoteź chemicznym względzie zbadać wszelkie skutki elektryczności, jedynie przez działanie magnetu. N admieniony doktor uleczył już szczęśliwie tym aparatem ból oczu, podagrę, reumatyzm, apoplektyczne i konwulsyjne drgania, kurcz piersi i żołądka, boleści w biodrach, tępy słuch, tudzież zawiązujące się czarne bilmo, a nawet

choro by, o których sądzono, źe są nie do uleczenia. O towarzystwach asekuracyjnych.

Gazeta wiejska, wychodząca w rsiemczech, zaproponowała, aby ustanowiono towarzystwo a sek u racy-jn e przeciw t o war z y s t w o m a s e kur a c y j n y m ; umieściła prośbę obywatela, który zaasekurował swoje życie w Gota, swoje plony polne w Dellstedł, swoje bydło w Lipsku, swój dom W Akwizgranie, swoje meble w Londynie, swój statek w Paryżu, swoje trzy córki w biurze małżeństw w Kassel, syna w biurze assekurującem od wojskowego spisu w Norymberdze: teraz ma tyle opłacać akcyj, że z bogacza nie za długo sianie się biedakiem, chyba, źe jakie nieszczęście wydźwignie go z takiego nieszczęścia. Człowiek ten z obawy, aby nic nie stracił, utracą wszystko. Dla tego pożądaną byłoby rzeczą utworzyć asekuracyję przeciwasekuracyjom, któraby zaoezpieezala od niebezpieczeństwa stania się łupem tylu towarzystw bezpieczeństwa! Wierzyciele w kłopocie. - Następujące zdarzenie przedstawia charakterystycznie stosunki towarzyskiego życia w Paryżu: Pewien młody mężczyzna roztrwoni! w kilku latach znaczną po swoim ojcu puściznę, tak dalece, iź w dwudziestym piątym roku swoim, nie miał nic, oprócz sławy, źe jest najwytworniejszym i najhojniejszym gościem w kawiarni de la renaissance. Lecz natomiast zniszczał zupełnie i źył jedynie w nadziei, iź w czasie 'po bogatei i skąpej swojej ciotce znaczny odzIedziczy majątek. - Tymczasem potrzeba mu było na utrzymanie. Alions R * przymuszony byi zaciągać długi; dwudziestu przyjaciół zaliczyło mu do rozrządzenia znaczne kwoty; jednakże gdy i te zasiłki wyczerpanemf zostały, musiał udać się do lichwiarzy. Zanim upłynęło sześć miesięcy, Alfons R * otrzymawszy gotówką zaledwo 20,000 franków, ujrzał przeszło 200,000 wexlow, krążących po Paryżu z swoim podpisem; odstąpili go dawni przyjaciele, a wyrokiem sąduAścigany był przez woźnych, celem uwięzienia jego osoby. Zmartwiony do żywego, nareszcie zachorował. Ale któżby temu dał wiarę? Właśnie) choroba ta przyczyniła się do jego ocalenia. Zgromadzili się jego wierzyciele i rozważywszy, źe razem z jego śmiercią zniknie dla nich wszelka rękojmia, i źe Alfons jest jedyną ich hypoteką, wypadało więc za jakąbądź cenę utrzymać go przy życiu. Zgodzili się zatem jednogłośnie na pielęgnowanie tego, którego jeszcze nie dawno tak bezsumiennie prześladowali. Kolejno czuwaj<<! przy jego łóżku, i opłacali z własnej kieszeni jak najdroższe lekarstwa i karmili go posilającym bulionem. Tak nadzwyczajna miłość bliźniego pożądany odniosła skutek; chory zaczął znacznieŁnabierać sił i przychodził do zdrowia; ale lekarze oświadczyli, iż dla uzupełnienia ich kuracyi wypadało koniecznie P. Alfons R* do Włoch wysłać. Wierzyciele zaliczyli natychmiast z góry potrzebne do podróży pieniądze. Po upływie kilku tygodni Pan Alfons zupełnie wyzdrowiony powrócił do Paryża; podczas niebytności jego, wierzyciele pojednali go z starą ciotką, a wkrótce potem ożenili go z pewną młodą, bardzo bogatą dziewczyną, to jest, z wychowanicą jednego z wierzydeli, któremu Pan Alfons 50,000 franków był dłużnym. - Wypadek ten jest nazbyt dramatycznym, aby go wkrótce nie użył który z komedy'O-pisarzy francuzkich. Przemysł uliczny w Paryżu. Pomiędzy rozmaitemi sposobami, których używa przemysł uliczny w Paryżu, zwłaszcza co do cudzoziemców, aby wyłudzić od nich pieniądze, sposób następujący, jako nader oryginalny, zasługuje na wzmiankę: Przed kilkoma tygodniami Lord K i l k e n n y zsiadłszy z konia na polach Elizejskich, właśnie zamyślił wsiadać do karyjołki, gdy pewien miody, przystojnie ubrany Francuz, który pomimo dość ciepłego powietrza, owinięty byl płaszczem i paląc cygaro, przystąpił do niego i rzekł: Proszę. Wćpana, wyświadcz mi jedne grzeczność, to jest: pożycz mi tysiąc franków. - Jakkolwiek żądanie Wćpana jest osobliwszem, odrzekł Anglik; jednakże moźebym mu wyświadczył tę przysługę, gdybym nie dawno nie przegrał byt znacznej kwoty idąc w zakłady, i dla tego nie mogę przychylić się do jego żądania. - Mąż taki, jakim Pan jesteś, może każdego czasu wyświadczać taką grzeczność, jeżeli tylko zechce. - Zapewne, ale.... - Ja przerwę uniewinnienia Wćpana jednem słowem. Od tysiąca franków, których od Wćpana wymagam, zawisł mój honor; rozumieszto Wćpan? a gdy nam już nic innego nie zostaje na świecie, wtedy jest bardzo bolesno, jeżeli za taką fraszkę i ten utracić nam wypadnie. Jeżeli mi W ć p an natychmiast nie pożyczysz tej kwoty, w łeb sobie wypalę! - W łeb? ach! niepodobna, abyś Wćpan w tak strasznem był położeniu. Tak, w samej rzeczy, jeszcze raz powtarzam Wćpanu, że nic tylko łeb, ale nawet wszystkie członki sobie roztrzaskam; jestto rodzaj śmierci, nad którym długo rozmyślałem, i który nad wszelki inny przenoszę. To rzekłszy rozpostarł obiema rękamiswój płaszcz, podobnie jak niedoperz swe skrzydła i ukazał Anglikowi do swego pasa uwiązaną baryłkę. - Cóźto jest w tej baryłce? zapytał Lord K i l k e n n y cokolwiek drżącym głosem. Dziesięć albo dwanaście funtów prochu, odrzekł Francuz, zbliżając z największą oziębłością rozpalone cygaro do baryłki. N a ten widok ogarnął Anglika strach niewymowny , zdało się mu, jak gdyby siedział na odpalonej minie. Więc Wćpan potrzebujesz oniecznie tysiąc franków? zapytał nieznajomego. - Wszak widzisz sam, niestety! odrzekł ostatni, przysuwając znowu cygaro do baryłki. - Oto masz, weź je sobie! przerwał czem prędzej Anglik, wyjmując pugilares z kieszeni. Oszust, wziąwszy banknot na 1000 franków, włożył znowu cygaro w usta, poczerń wypuściwszy jeszcze % ust kłąb dymu i skłoniwszy się Anglikowi, odszedł od niego. (Rozm. Lwów.)

SPRZEDAŻ KONIECZNA.

Sąd Ziemsko-miejski w Poznaniu.

Nieruchomość do rodzeństwa Reissingerów należąca, pod Nr. 89. przy rynku w Poznaniu sytuowana, oszacowana na 9180 tal. 21 sgr. 4 fen., dla rozdziału na wniosek właścicielów wedle taxy, mogącej być przejrzanej -wraz z wykazem hypotecznym w Registraturze, ma być dnia 18. Czerwca 1839. przed południem o godzinie litej w mIejSCU zwykłem posiedzeń sądowych sprzedana. Poznań, dnia 27. Października 1838.

POZEW EDYKTALNY.

Ur. J a n a M a s ł o w s k i e g o z kolonii UIrikenfeld powiatu Ostrzeszowskiego, który na mocy wyroku prawomocnego Królewskiego Sądu INadziemiańskiego w Poznaniu z dn. 10.

Maja r. z. jako zmarły uznany został, niewiadomi spadkobiercy tudzież tychże sukcessorowie i ich najbliżsi krewni, wzywają się niniejszem, aby w przeciągu miesięcy dziewięciu od dziś dnia rachując a najpóźniej w terminiednia 26. Września 1839. zrana o godzinie 9tej przed U r. Cleinow Radzcą Sądu Ziemsko-miejskiego zgłosili się i dalszego zlecenia oczekiwali. Gdyby się zaś ani przed ani po terminie wyznaczonym nikt zgłosić nie miał, natenczas p; zostałość Ur. Jana Masłowskiego jako doo pana nie mające fiskusowi przypadnie. Kempno, dnia 10. Listopada 1838.

Królewski Sąd Ziemsko-miejski.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1838.12.08 Nr288 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry