GAZE T A

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.04.13 Nr86

Czas czytania: ok. 17 min.

Wielkiego

Xi st wa

POZNAIV8KIEGO.

Nakładem Drukarni Nadwornej W, DeJeera i Spółki. - Redaktor: A» 11 Vf«łiołr*iij.

Jwm.

W Sobotę dnia 13. Kwietnia.

Wiadomości zagraniczne.

o s s y a.

Z P e t e r s b u r g a, dn. 1*7. (29.) Marca.

Wiadomość o ilości drogich kruszców, wydobytych z kopalni Uralskich w ciągu wtórej połowy 1838 roku: Złota.

Z zakład, rządowych: Pudy. Funt. Zołofn. Doli.

Katerynburskich 1 3 35 4 7 1 3 Złatoustowskich 24 39 3 8 Bohosłowskich 19 22 32 Gorobłahodatskich 4 10 11 Ogół 64 26 86 13" Z zakład, prywatnych: Wierchisietskich, kometa gwardyiJakowlew . 24 29 89 Kislińskich i Kisztymskich, spadkobierców kupcaRastorgujew. .6 24 80 Niźnie- Tahilskich, spadkobierców Radzcy Tajnego Demidow. .10 28 21 Sysertskich, spadkob. Turczanlnowa .8 26 9 Newjańskich, spadkob. Jakowlewa .6 35 93 Szajtańskich, obyw. J arcowa .2 6 91

Bilimbajewskich, hrabiny Stroganow 2 W siewołodo błahoda tskich, P. Wsiewołoźskoj 4 Rewdińskith, spadk. Demidowa Kre s t o w o z d wiź e ński c h, xźny Butera 2 P. Medger.

Wierchnieuralskich, P.

Gubin Z, przemy walni: R. hon.

Zukowskiege i jego komp.

Troickiej.

- hrabiny Tołstoj, kupca Taganrogskiego 2. gildyi Zotowa i kup. JegoAowa 1 - Jenerał poruczn. Zemczuźnikow i jego komp. 7 - tegoż Jenerała z PP.

Gusiatnikow - Sekretarza Gubernijalnego Astafjew Ogół . 80 Ogół dobytego złota 140 Platyny: Z zakład, rządowych: Katerynburskich »Złatoustowskich. » 16 12 14 5 13 5 31

1839« 56 82 32 85 25 6 42 19 28J 74 109 60 Gorobłahodatsklch Ogół Z zakład, prywatnych: Wierrhisietskich .

Kasliuskich i Kisztym ski c h N iżnietahilskich 6 1 Krestowozdwiżeńskich Bilimbajewskich N iewj ąńskicli Szajtaiiskich 3 17 3.6 26i4i 4 671 40

OgółT 61 18 94] Ogól dobytej platyny 61 35 34" 14 4v ogó(e, w ciągu całego 1838 roku wydobyto z zakładów rządowych i prywatnych: l'udy. Funty. Zoiotu. Dole. Złota 295 38 70 109 Platyny 122 4 13 62.

F r a n c y a.

Paryża, dnia 3. Kwietnia.

Potwierdza się, że tą rażą posiedzenie Izby mową od tronu nie będzie zagajonem. Przynajmniej oświadcza dzisiaj M o n i t e u r P a r i - s i e n z pewnością, że posiedzenia królewskiego nie będzie, i że Izby każde w swoim lokalu Ministrowie urządzą. Słychać, że w Izbie Pat rów Pan Girod de l'Ain, a w Izbie Deputowanych Pan Gasparin postanowienie zagajające odczytają. Ód roku 1814. nigdy jeszcze Izby Deputowanych bez mowy od tronu nie zagajono. G,azety oppozycyjne tego naturalnie nie pochwalają, a jedna z nich rozumie, że leżelj Izby bez mowy od tronu miały być zagajone, postanowienie tego dotyczące prości Koromissarze równie dobrze edczytaćby mogli, że więc utworzenie prowizoryjnego Ministeryum w tym razie bezpotrzebne.

Dziennik sporów przeciwnie środka tego broni w sposób następujący: «Druga mowa od tronu po tak krótkiej przerwie po pierwszej nie mogłaby o sprawach kraju nic nowego powiedzieć, a ponieważ teraźniejsze Minialeryum li tylko w postaci Ministeryum przejścia występuje, nie potrzebuje też żadnego rozwijać systemu rządowego. Prócz tego nie miało też czasu, aby nowe układać projekta do praw, któreby Izbom przedłożyć mogło. Mowa od tronu ijj&łaby więc nicnieznaczącą a właśnie ej, lej okoliczności korzystałyby dzienniki oppozycyi, aby nowe na koronę miotać pociski. Teraz żałują, że nie będzie obrad nad adresser.!. Koalicyję mocno to obchodzi, czekała bowiem chwili ićj z niecierpliycością, aby nad wszystkićmi wahaniami się przesilenia ministerialnego na mównicy się rozwodzić. Wywołałaby dyskussye bez końca i miary,kt reby dłużej potrwały, aniżeli samo przeSIle nie. _ Sprawy krajowe na tern nicby nie skorzystały. Izba Deputowanych pewniejszy i dogodniejszy ma sposób objawie'nia zdania swego i pokazania rządowi, gdzie większości szukać powinien. Sposobem tym mianowanie Prezesa Izby.« Zdaje się, że gazety oppozycyi ważność wyboru Prezesa, wytkniętą przez D z i e n n i k s p o rów, należycie oceniają, zaczynają już bowiem pytaniem tern się zajmować. Konstytucyonista powiada względem tego przedmiotu: "Wybór Prezesa będzie stanowiącą próbą. Tu stronnictwo parlamentarne jednomyślność swoje pokazać musi. Wiemy wprawdzie, że wynikłe w tej mierze trudności, utworzeniu silnego Ministeryum przeszkodziły. Ale względem czegóż nie można się było porozumieć? Czy względem kandydata samego? Bynajmniej - względem tego wszyscy jednego byli zdania; w tern podrzędnem tylko pytaniu nie można się było porozumieć, czy z wyboru' Prezesa pytanie gab netowe zrobić wypada, czy też nie. Wszakże o tern już mowy nie ma. Ponieważ stronnictwo parlamentarne do Ministeryum nie należy, niema więc też dlań pytania gabinetowego. « Pan Dupin miał oświadczyć, źe się o urząd Prezesa nie ubiega i prosił oraz przyjaciół swoich, żeby mu głosów swoich nie dawali. Tak więc tylko dwaj pozostaliby kandydaci.

P. Odilon-liarrot i P. Guizot. U pierwszego z nich dzisiaj zgromadzenie deputowanych lewego centrum i lewej strony się odbyło, na którćm jednozgodnie postanowić miano wybór jego (Od ilon-Bar rota) na Prezesa popierać. Liczba zgromadzonych deputowanych wynosiła podobno 120. Z dnia 4. Kwietnia.

Dziś o godzinie 1J. rozpoczęły się posiedzenia Izb obydwóch. W Izbie parów ukazali się z Ministrów Pan (-.irod de l'Ain, Aiąźę Montebello i Pan Gauthier. Pan Girod de l'Ain, Wielki Zachowawca pieczęci, wręczył Prezesowi Izby rozporządzenie królewskie, uznające posiedzenie z 1839 roku za rozpoczęte. Po przeczytaniu tegoż przystąpiła Izba do wyboru Sekretarzy. Przy przegłosowaniu otrzymali Hrabia Durosnel, Margrabia Louvoie, Wice Admirał Halgan i Hrabia Turgot najwięcej głosów. .Następnie przeczytał Prezes rozporządzenie królewskie, w skutek którego Generał Voirol, Wice-Admirał Rosamel, Generał Schramm, Gay-Lussac, de la Pinsonmiere, Xiążę Caumont-Laforce, Baron Dupont-Deporte, Baron ChJ\mplo'cus i Radzca , Stanu Maillard godność paroyyską otrzymąlj.

Pellet de la Lozere o pozwolenie domagania się wyjaśnienia kryzys ministeryalnej. Izba zawyrokowała znaczną większością głosów, że się przedmiotem tym w sobotę zająć miano. Potem udali się Parowie do biór swoich w celu zajęcia się urządzeniem swojem i mianowaniem Prezesów i Sekretarzy. W trzeciem biórze obrano Prezesem Xi<;cia Orleańskiego a w piatem Xi<;cia Nemurskiego. O godzinie 35. zakoiiczono posiedzenie i Izba odroczyła się do soboty. Chociaż wiadomo było, ze się królewskie posiedzenie nie odbędzie, niezliczone jednak mnóstwo ludzi oblegało drzwi pałacu Bourbon. Juz o godzinie 1. zebrało się wielu deEutowanych w sali obrad. O godz. \ \. przyyli Pan G a s p a r i n, M i n i s t e r woj n y i Minister marynarki. Ministerspraw we w n ę t r z n y c h. Pan Gasparin, przeczytał potem w imieniu królewskiem odezwę, wskutek której posiedzenie z 1839 roku rozpoczyna się. iN astępnie przystąpił P r e z e s p o d ł u g s t a r s z e ń s t wado utworzenia biór i zakończono publiczne posiedzenie. Bióra zaś same W ten sposó się urządziły 1 Prezesi; Sekretarze! 1. bióroLas Cases *) Vejux 2. «Passy Malville 3. «Dupin Roger 4. «Merlin Sah une 5. «Hennesy Champlatreux 6. «Thiers Billot 7. « J. Lefebvre Albert 8. «Leclerc Chasseloupe - Laubat 9. «Clauzel Vivien Przy wyborze Prezesa obydwa stronnictwa zapewne w rdwni stać będą, bo nie licząc Pana Dupina, cztery nazwiska, t. j. Las Cases, Passy, Thiers i Clausel należą do opozycyi, a cztery, t. j. Merlin, Hennesy, J. Lefebvre i Leclerc do Ministeryum. Przy -wyborze Sekretarzy przewaga była na stronie op ozycyi, bo tu są tylko Panowie Champlatreux i Chasselou pe - La uba t ministerialni.

Dziś rano miał Xiążę Brogłie odwiedzić P.

Dupina i długo się u niego zabawia, aby go skłonić do wstąpienia do Ministeryum, któremu sam przewodniczyć będzie. Pan Dupin przychylił się podobno do tego, ale pod warunkiem, że Pana Guizota wyłączą. J e d e n D z i e n n i k o p o z y c y j n y skre śli ł następujący obraz Ministeryum tymczasowego: »Pan Girod de l'Ain jest to ów wy*) W wczorajszej depeszy telegraficznej wymieniono Łafayetta; obecne doniesienie polega na wiadomości listowej i dla tego- trzeba, czekać nadejścia gazet.

Silborny mąż, którego po śmierci Kazimierza Peri era wybrano r aby wspólnie z Panami Montalivetem i Barthe do pierwszego wstąpił Ministeryum, jakie kaprys Króla utworzyć pragnął. Od tego czasu cofnął się do Izby p arów, i nie można mu zarzucać, żeby tani wiele wrzasku narobił. Pan (i a u t i er, dawniejszy legitymista, podziękował w r. 1831 za urząd deputowanego. Musiano go zrobić Poddyrektorem banku i obdarzyć godnością para, aby go dla rewolucyi lipcowej pozyskać. Pan Tup i nier został z powodu swej gorliwości obrany Sprawozdawcą prawa o wywoływaniu z kraju. Pan P a r a n t, któremu każde posiedzenie tytuły i posuwanie na wyższy stopień przynosiło, popierał prawo disjunkcyjne, odrzucone W Izbie. Pan Gasparin utworzył sobie pozór świętoszka z wspomnień lugduńskich. Xiążę M o n t e b e 11 o jest posłusznym agentem, który tajne wyświadcza! przysługi." I n n y d z i e n n i k powiada, że tymczasowe Ministeryum składa się z czterech parów, jednego urzędnika, nie mającego krzesła w żadnej Izbie, i dwóch deputowanych, albo rącze) tylko z jednego, bo P. Parant uledz musi nowemu wyborowi z powodu mianowania go Radzcą przy sądaie kassacyinym.

W M e s s a g e r czytamy: »Oddajcie Izbie jej prawa, ale nie przyznawajcie jej praw służących koronie. Powołaniem Izby jest popieranie Ministrów i dozorowanie nad tymiż, ale sama Ministrów obierać nie może. Rzecz ta nie należy do jej upoważnienia i byłaby smutne m wdzieraniem się w prawa ko rony. Jeżeli już tylko Król ma zdolność do obierania tymczasowych Ministrów, wfedy prawa korony na Izbę przechodzą. Zadaniem teraz jest Izby ustalenie władzy wykonawczej, ale ona sobie niezadługo całą administracyą przywłaszczy. J esłto konieczny skutek stanowiska, jakie jej przeznaczono. Zamieniają ją w konwent. J estto ogromne niebezpieczeństwo, bo wszędzie trzeba się obawiać niezawisłej przemocy. Środek zaradczy, do jakiego Króla zmuszono, ważną nader zawiera naukę.

Chciano podnieść władzę królewską, a oto, ograniczono i zniweczono ją. Z tego można się przekonać jak wielką prawdę zawiera wyrażona w adressie zasada, że wszystkie w ł adze państwa tylko się wśród obrębów swoich poruszać powinny. W formie rządu reprezentacyjnego żadna władza państwa żądzą zaboru tchnąć nie powinna; a ta, która się w obcy wciska zakres, naraża sfę zarazem na niebezpieczeństwo, że i ją tenże sam los spotkać może. G i e ł d a b dn. 4» K w i e t n i a . N» giełdzie

>.

bliskości Izby deputowanych bunt na ulicy powstał i Król do Fontainebleau wyjechał. Chociaż mało osób pogłosce tej zawierzało, wywarła ona jednak niejaki wpływ na papiery i 3 procentowa renta spadła z 60.40 na 80.35.

A n g li a.

Z Londynu, dnia 2. Kwietnia.

Dla W. Xiecia Następcy tronu rossyjskiego i orszaku jego Konsul rossyjski, P, Benkhausen, na cały czas od 13. m. b', do 13. Czerwca dwa gmachy z tych pięciu, co znany Mivarts Hotel składają, najął. N a upiększenie tych mieszkań kilka set funt. szt. wydadzą. Armia indyjska, która wyprawę do Afghanistanu przedsięwzięła, stosownie do gazet torysowskich, w tak smutnem ma być położeniu, że Bogu dziękować trzeba, jeżeli dowódzcy, Sir John Keane, się uda wyprowadzić ją znowu bez szwanku z kraju Sind. Gazety wspomniane dodają, że rządu już doszły depesze o tym stanie rzeczy, źe wszelako dotychczas nie odważa się je ogłosić, Hiszpania.

Z Madrytu, dnia 27. Marca.

Ciągle jeszcze głoszą o bliskiem rozwiązaniu gabinetu i dodają, że Panu Ferrerowi i Genera' .owi Valdezowi utworzenie nowego Ministeryum poruczono. - Słychać także, źe municypalność madrycka i pewna liczba oficerów sztabowych z gwardii narodowej chcą upraszać Królowej w adressie o "rozpuszczenie teraźniejszego Ministeryum. Baronowi Meerowi przestano rozkaz, aby swoje dowództwo wyznaczonemu następcy oddał, a Generała Bretona do Madrytu wyprawił. Obawiają się, żeby rozkaz takowy wśród obecnego oporu w Katalonii nie stał się powodem do groźnych rozruchów. Znad granicy hiszpańskiej: Donoszą z Bajonny pod dniem 31. Marca: "Gdyby inny mąż, nie Espartero, stał na czele armii krystynistowskiej, moźnaby ła two sądzić, źe teraz na karobstów uderzą; przeszło bowiem 20,000 krystynistów wyruszyło z liczną artyleryą z Parnpelony i Lodozy przeciw liniom karolistowskim, a szczególniej przeciw Estelli. Marotto ledwo 16 batalionów ma pod swemi rozkazami. Wojsko mu sprzyja, bo go na żadne nie naraża bitwę. Tymczasem w Nawarze i B i skai zbiera Maroto rekrutów, a nowi Ministrowie Don Carlosa czynnie go we wszystkiem posiłkują. Zresztą położenie kraju nieco się polepsza; opinia publiczna sprzyja Generałowi, a niechętni naturalnie milczą. Od niejakiego czasu mniej przebąkują o domniemane m porozumieniu między Marotą a Esparterą, ale jeżeli ruch obecny żadnego nie wyda skutku, pogłoski takowe znowu się wznowią. Nie zgadza się to z interesem Maroty, aby na krystynistów uderzyć, ponieważ miałby z przeważną siłą do czynienia; inaczej zaś ma się rzecz z Esparterą, któryby na karolistów w 25,000 ludzi -mógł uderzyć, podczas gdy Maroto byłby za słaby do bronienia się równocześnie z przodu i z tyłu; w takim albowiem razie Generał Arraoz, stojący w Guipuzkoi, mógłby ła two w 7 lub 8000 ludzi bez osierocenia obronnych punktów w tyle niego zaczepne rozpocząć działanie. Z pewną niespokojnością wyglądają skutków tego ruchu. Wiele osób, a mianowicie wygnani karoliści twierdzą, źe ruchy te są umówioną igraszką między obiema Generałami. Ksiądz Cyryl nie jest jeszcze wprawdzie potwierdzony pierwszym Ministrem Don Carlosa, ale bez jego wiedzy nic się nie dzieje - Dnia 25go Marca ujęto na ziemi francuzkiej 150 krystynistów z kapitanem i trzema oficerami.« B e 19 i a.

Z Br u xe 11 i, d. 4. Kwietnia.

I dzisiejszy M o n i t e u r B e 19 e nie zawiera jeszcze oczekiwanego przyzwolenia królewskiego na uchwalone przez izbę prawo względem przyjęcia traktatu pokoju. Z powodu milczenia dziennika urzędowego oglądają siq naturalnie nasi politycy i kupcy na inne źródła, któreby im przewłokę tę wytłumaczyć mogły. Observateur umieścił w tej mierze artykuł pod napisem: "Kiedyż traktat w Londynie podpisany będzie?" a artykuł ten zjednał mu wielkie znaczenie i w kilku innych dziennikach, a nawet w Journal de Belge powtórzony został. "Cóż teraz ma rząd czynić?" zapytuje się ten dziennik i tak na to odpowiada: "Powinien żądać, aby sporne jeszcze punkta podług zasad sprawiedliwości wyjaśniono; powinien -wszystkie zachodzące jeszcze trudności przed podpisaniem traktatu usunąć i wszelkich dalszych przyzwoleń unikać; powinien otrzymać przyrzeczenie, źe raz podpisany traktat wszystkie mocarstwa, wpływające do konferencyi, przyjmą bez wszelkiego rastrzeźenia; powinien źądac dalej aby Związek niemiecki równocześnie z Holandyą i pod temi samemi -warunkami Belgią uznał; w Hadze i Petersburgu powinien być ustanowiony Poseł belgijski; związki z Austryą i Prusami na nowo przywrócić trzeba; nareszcie powinien żądać rękojmi dla naszych nieszczęśliwych ziomków w Limburgu i Lu-xemburgu. Oto słuszne roszczenia przy których rząd nasz obstawać powinien, i warunki, jakich się za poniesione ofiary domagać ma tak stanie, jak w 1832 roku. Państwa północne bowiem, korzystałyby z błędów naszych i zastrzegałyby korzystne warunki dla Holandyi; nie mielibyśmy także pokoju i musielibyśmy w nowe układy wchodzić, a położenie nasze byłoby tern trudniejsze, bo ustąpienie części kraj« byłoby podpisem stwierdzone a pewne roszczenia Holandyi zostałyby nietknięte. " G a l i c y a.

Z Rymanowa, dnia 30. Marca.

Miasteczko Byman ów, w obwodzie sanockim, stało się znowu pastwą płomieni. Dnia 28. Marca o godzinie 9tej · w wieczór wszczął się w dworskich gumnach pożar, a podżegany nadzwyczajnie silnym wiatrem przeniósł się w oka mgnieniu na kościół, którego dach spłonął; - w przeciągu trzech godzin pochłonął ogień kościół, probostwo, szkołę żydowską i około 50 domów z częścią przyległej wsi Posady, i ledwie nad ranem ugaszonym został. Strata nader znaczna dla miasteczka, którego mieszkańcy i tak nie bardzo zamożni, dopiero przed parą laty, równie jak zeszłej jesieni, tego samego doznali nieszczęścia.

Rozmaite wiadomości.

BIBLIOGRAFIA.

Wiadomość o rękopisie poematu na Wojnę Chocimską.

Rzekłbyś: że te dumy z laty, Przenóciwszy błogie chwile, Przenóeiwszy smutne straty, Z ludźmi glucHną gdzieś w mogile! «Ze wszystkich znakomitszych epok dziejów polskich wojna z Turkami za Zygmunta I I I. Chocimską zwana najbardziej zainteressowała pisarzy krajowych. Opór ogromnej podówczas sile otornańskiej grożącej zniszczeniem kraju, dokonany przez wytrwałość i waleczność wojska, jak równie heroiczne czyny bohatyra wieku Chodkiewicza, wzbudziły zapał powszechny. Wielu ówczesnych i późniejszych pisarzy doświadczało talentówswoich, dla uwiecznienia tak świetnych czynów, z rozmaitą zdatnością i powodzeniem: nie wszystkich jednakże płody doszły czasów naszych; niektóre nawet podczas zaniedbania języka i nauk niesłusznie pozostały w zupełnem zapomnieniu lub ukryciu. Ile wiadomo, z dawniejszych Bojanowski Jan napisał poemat pod tytułem: Naumachia Chocimską, drukowany u Jana Szeligi w Jarosławiu r. 1622.

Rudornina Jan Kasztelan Nowogrodzki napIsał także opis wojny Chocimskiej, o czem Niesiecki w tomie 3. na karcie 909. wzmiankuje; miał Rudornina mieć cel oddania każdemu z rycerzy do owej wyprawy należących, sprawiedliwości należnej, gdy w historyach do druku podanych przez nienawiść lub zazdrość jednym ujęto, a drugim przydano; nie wiadomo z pewnością czyli ten opis był wydrukowany. Zimorowicz Bartłomiej Rajca Lwowski wydał równie poemat pod tytułem: «Pamiątka wojny tureckiej w r. 1621. od polskiego narodu podniesionej i szczęśliwie za łaską i dobrodziejstwem miłego Boga dokonanej, odnowiona i do druku podana; w Krakowie 1623. r.« - Poemata powyższe drukiem ogłoszone są bardzo małej treści, gdyż Bojanowskiego N aumachia tylko trzy arkusze w ćwiartce, a Zimorowicza Pamiątka 20 stron takiegoż formatu zajmuje. oNakoniec w wieku przeszłym znakomity pisarz Ignacy Krasicki wierszem bohatyrskim wydał w pieśniach 12. powszechnie znajomy poemat opiewający tęż wojnę Chocimską, który pierwszy raz wyszedł z druku w Warszawie u Grella 1780. roku. Lecz nie jest dotąd wiadomy poemat obszernej treści tejże samej wojny Chocimskiej, o którym zamierzam wspomnieć, przez Hieronima z Lipia Lipskiego herbu Szreniawa, żyjącego podczas tej wojny napisany, a pod panowaniem Króla Michała dokończony, sto kilkadziesiąt lat zostający w ukryciu, a który niedawnemi czasy szczęśliwem zdarzeniem dostał się do rąk moich w autografie. Chcąc przeto aby tak niespodziewany a bardzo szacowny zabytek literatury, nie był dłużej w zupełnem zapomnieniu, znajdując go oraz tak pod względem poezyi jako i źródła historycznego zasługującym na uwagę powszechności a szczególnie badaczów piśmiennictwa i dziejów krajowych; mam sobie za wielkie ukontentowanie podać o nim następującą chociaż krótką wiadomość. Rękopis poematu tego jest in folio, przemowa, a raczej dedykacya onego zajmuje kartek dziewiętnaście, sam zaś poemat kartek sto pięć, na papierze dawnym, takimże charakterem napisany, widać oczewiście że jest własnoręczny autora, gdyż tymże samym charakterem na wielu miejscach są poprawki i dodatki na marginesach poczynione. Taka jest jego powierzchowność: przystępuję teraz do opisania wewnętrznej wartości. Tytułu ogólnego nie było, zaczyna się od wychwainika na prześwietny klejnot domu Lipskich Szreniawa, wierszem napisanego, który zajmuje półtory kartki. - Poezęm dedykacya tego poematu tej dość obszernej, częścią wierszem a częścią prozą pi swojego, oraz zasługi całego domu Lipskich herbu Szreniawa; czyni teź ustępy o wieju ciekawych wydarzeniach dziejów polskich tak dawniejszych, jako teź zażycia jego przypadłych; z niej widzieć się daje, że poemat ten dokończony przez autora za panowania Króla Michała, gdyż o panowaniu jego ówezesnćm nadmienia. (*) Trudno było dośledzić imienia autora, lecz w tejże dedykacyi tak o sobie mówi: »Dziad twój, którego imic i wiz runek y:vy, )JA l«ej osobie piastujesz o Jaulc szczęshwy, Jakie czynił odwagi, i (u jakie po nim Syn jego a kochany ojciec twój Hieronim.» Niesiecki w tomie 3 na karcie 125 tak pisze: »Jan Lipski syn Hieronima, herbu Szreniawa, starosta Sądecki, Perejasławski i Cchowski, z Sejmu 1678 roku kommisarz do granic Slązkich« przekonywa przeto o exystencyi obydwóch, lecz o napisanym przez Hieronima poemacie, równie jak i żaden z bibliografów, nie czyni -wzmianki. W dedykacyi tej wiersze są napisane czystą polszczyzną, proza zaś przeplatana wielą cytacyami lacińskiemi i makaronizmami, zwyczajna -wada owego wieku. (Dokończenie nastąpi.)

Niema nic nowego pod słońcem. .Przez M i c h a ł a Quin. (Dokończ) Naród nazwany R e b o często z mieszkańcami Nilu w nieprzyjaźni zosfawal. N aród ten prowadził ogromne wojska do boju i był nadzwyczajnie biegłym w sztuce wojennej; mieszkał w Azyi, w znacznem oddaleniu od Egiptu, o czem nawet ztąd wnosić można, że jak umiarkowana strefa, w której przebywał, tak zewnętrzne ukształcenie jego były prawie europejskie. Ubiór narodu tego miał na sobie przepyszną barwę, był bogato szyty, i fantastycznemi przyozdobiony symbolami; prócz tego mieszkańcy tego kraju nosili kulce, naszyjniki, tudzież inne ozdoby. Naczelnicy narodu tego, podług mexykanskiego i peruwiańskiego zwyczaju, zdobili głowy swoje piórami i malowali, czyli narzynali sobie w ciało różne figury. Od ludów afrykańskich różnili się oni orlim nosem, błękitnem okiem i rzadką, a rudą brodą. - Wiadomość ta, źe podówczas istniał naród, który zaopatrzony we wszelkie znamiona dobrze uorganizowanej potęgi, z umiarkowanego, a zatem z bardzo dalekiego kraju A.zyi z ogromnemi przyciągnął wojskami, i który na przeciw potędze przea Egipeyjan wystawionej, nie raz szczęśliwy stawił

*) Król Michał Korvbut Wiszniowieeki od 1669 do 1673 rokuopór, na starożytne dzieje świata zupełnie nowe światło rzucić powinna. - Innem również sławnem plemieniem, którego pamię_ć w wizerunkach egipskich jest przechowaną, są Szarowie. Pomiędzy ozdobami, jakiq ten naród nosił, znajdują się naszyjniki, przy których mały krucyBx byl zawieszony. I Rebowie nosili częstokroć krzyż na ten sam sposó b, albo teź na sukniach wyszyty, a to na 1500 lat za nim godło to stało się świętem znamieniem naszego zbawienia. Pod ten sam czas znajdujemy także naród, zapewne Lidyjczyków, który w powozach o 4rech kołach staczał bitwy i zdaje się, źe posiadał mnóstwo kosztownego gatunku drzewa, kości słoniowe), a nawet złote i srebrne wazy najpiękniejszej formy i roboty, równie jak i pierścienie z tychże samych metalów i dzbany porcelanowe z wyborną gumą i żywicą, której za kadzidło używał, a którą podobno z Arabii otrzymywał. N owoczesne mody nasze zmieniają się tak często, źe w istocie wiedzieć nie można, azali w obecnej chwili szerokie lub ciasne rękawy, kutasy, frendzle, długie albo krótkie rękawiczki są w używaniu. Co się zaś owych czasów dotyczę, znajdujemy, źe lidyjskie damy zwykle długie rękawiczki i szerokie fałdziste szaty nosiły, które u bioder paskiem spięte, a u dołu trzema rzędami kuta« sów przyozdobione hyiYr źe rękawy ich raz , były szerokie i otwarte, raz znowu ciasne i wokoło ramienia opięte, i że niektóre z nich nosiły kapelusze, z długim, -wiszącym kutasem, inne znowu, zapewne dziewice, obwijały sznurek około głowy, i po obu bokach spuszczały włosy w piękne kędziory utrefione. Teraz wyobraźmy sobie jeszcze potrójny garnirunek, rękawy z bufami i spódnicę na rogach en vogue, na 3300 lat przed naszą erą. chrześcijańską! Nowy, egipski salon, który nie dawno w angielskie m muzeum otworzono, należy do najciekawszych w całej Europie. Widzimy tam zbiór przedmiotów, znalezionych w grobach, mających obecnie około 4000 lat i stawiących niezaprzeczony dowód o stopniu cywiiizacyi, nad którą się uczeni zdumiewają. Widzimy tam małe figury bóstw egipskich, czworonożnych zwierząt i ptaków, które z bronzu, kamienia i porcelany są wyrobione; krzesła, a z tych niektóre tak prostej roboty jak nasze zydle kuchenne, inne znowu -wykładane i spaniale przyozdobione; wklęsłe stołki o trzech nogach do wygodnego siedzenia, nierównie wygodniejsze, niż nasze horyzontalne; model domu i mnóstwo róźnokształnych Iwaz z bronzu, śkła, gliny i alabastru; skórzane sandały i trzewiki, zwierciadła me talowe, grzebienie drewniane, zu drzewa i kości słoniowej, czarki, książki i łyżki, kilka kaczek pieczonych, które w jednym tebariskim grobowcu znaleziono; drabinę z sznurów, po której zapewne jakiś Don Juan owych czasów wdzierał się do swojej Dulcynei, naczynia do pisania i malowania,różne flakoniki i zupełny zasób narzędzi stolarskich: młotek, piłkę, dłuto, siekierę, świder, gwoździe, razem z koszem, w którym je znalazł pan Burton; wszystko to jest prawie zupełnie na ten sam sposób zrobione, jak narzędzia, których rzemieślnicy tego rodzaju jeszcze po dziś dzień używają. Także wachlarze, małe puszjci toaletowe z kości słoniowej, grupy małych dzieci, narzędzia muzyczne, kulce, pierścienie ze złota, kości słoniowej i różnych metalów, oraz naszyjniki ze złola, pereł, skia i innych materyi, jak i niemały ilość rnumij wieszczów i kapłanów, tu dzież trunny, które tak pięknie eg ozdobione i malowane, że złudą swoją nawet wstręt od śmierci niweczą. Szczątki rzeźbiarstwa i malarstwa" darowane nie dawno angielskiemu muzeum przez niektórych przedsiębiorczych podróżnych, którzy się zgłębieniu starożytności egipskich szczególniej poświęcili, rozszerzyły nie mało zakres wiadomości naszych, tak pod względem historyi owoczesnych zwyczajów, jak i pod względem stosunków nadmienionego kraju. Badania pana Champoiliona i prof. JAosellini, a mianowicie pana Wilkinson, na rzeźbiarstwo i malarstwo w Beni Hassan i Tebach rzuciły wielkie światło, l'en ostatni Wjdał swoje najnowsze dzieło: O zwyczajach i obyczajach starożytnych Egipc yj an, które przyozdobiwszy mnóstwem litografowanych kopij tamecznych nieocenionych pomników, dołączył także bardzo ciekawe opisanie i daty z jak najgruntowniejszem odwoływaniem się do powagi autorów i pomników, które przy rozwiązaniu tego wielostronnego zadania za skazówkę mu służyły, - Z wszystkich tych źródeł okazuje się, że już na 1800 lat przed Narodź. Chrystusa istniał stan cywilizacyi, w której ludzie prawie temi samemi zajmowali się zatrudnieniami, jakiemi obecnie się zajmują. Ludzie bogaci mieli wille z ogrodami, przeznaczonemi na kwiaty i zwierzyńce dla dziczyzny, tudzież winne góry i plantacyje drzew owocowych. W wycieczkach dla zabijania zwierząt towarzyszyli im strzelcy, którzy wyprowadziwszy psy w pole, na polowaniu pod swym dozorem je trzymali, poczerń zabrawszy zdobycz do domu nieśli. Możni panowie mieli także statki prywatne i do tego należących wioślarzy. Podówczas podobnie jak i teraz byli kramarze, muzycy,budowniczy, mularze, publiczne stelmachy,j*. notaryjusze, rzeźbiarze i złotniki, g'arbarzAo stolarze, kucharze, słowem wsz-elkie klassy rzemieślników, prócz tych, którzy za wprowadzeniem światła gazowego i pary niedawno między nami powstali. Przed kilku laty, gdy w Londynie do wszelkich zamiarów zawiązywały się publiczne towarzystwa, celem zaopatrywania miasta mlekiem, któreby nie było wodą rozpuszczone, dostarczania do każdego domu morskiej wody dla używania kąpieli, prania bielizny tak, ażeby jej nie podrzeć, pieczenia chleba, któryby zdrowiu nie szkodził i golenia bez mydła i brzytwy, pewne towarzystwo, podające sposób do wylęgnienia kurcząt bez używania kwoki, wzbudziło w wielkim stopniu podziwienie obywateli. Jeżeli jest jaki pomysł, któryby za zupełnie nowy poczytać można, temu wynalazkowi dalby podobno każdy nad innemi pierwszeństwo.' Atoli pokazało się, iż cała ta operacja już Egipcyjanom wiadoma była, i jeszcze .po dziś dzień dostarczają ludzie na targi w Alexandryi i Kahirze drobiu,' który sztucznym sposobem ocieplonej temperatury wylęgnionyra został. To jest, kfadą się jaja w piec, który odpowiednie do zamiaru jest ocieplony, i czuwa się z troskliwością, pokąd się pożądanego skutku nie osięgnie. Operacyja ta wymaga dni uje-' mai dwadzieścia i jeden. (idyrrt ostatnią rażą zwiedzał kąpiele Tytusa w Rzymie, stałem długo zdziwiony pszed pięknemi arabeskami, jakiemi te zabytki cesarskiego przepychu są ozdobione. Przewodnik opo%viada każdemu, że takie same dekoracyje zdobią boaźeryje wschodów i galery je Watykanu * Rafał był pierwszym, który je przeniósł z nadmienionych łaźni, malowanych a l fresco. Dopokąd tych ostatnich przez uprzątnienie rumowiska, którem były przysypane, dokładnie nie wyświecono, uważano Bafała powszechnie za wynalazcę tego-rodzaju upiększenia. Sposób zastosowania i niezrównanego wykonania jest jego własny . Jednakże choćby nawet nie oczyszczono nadmienionych łaźni Tytusa, domy odgrzebane w Pompei, na których podobne dekoracyje widziałem, byłyby zniweczyły wszelkie jego p r a w a, co się dotyczę wyna1azku jednej z najpiękniejszych ozdób architektonicznych. Można sobie wyobrazić jak mocno byłem zdziwiony ujrzawszy w drugim tomie dzieła pana Wilkinson całą stronicę napełnioną temi samemi dekoracyjami, które z nagrobku w E' S i u t odwizerunkowano, a które na nim przynajmniej na 1600 lat przed erą chrześcijańską malowane były.

7>/\

. *yon i mu-m

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.04.13 Nr86 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry