.. .. G-A12E T A
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.06.29 Nr149
Czas czytania: ok. 20 min.VVl elki e go
XI estwft POZIANSKIEGO.
Nakładem Drukami Nadwornej W, Dekera i Spół&i. - Redaktor: JI. JVannmr> lii.
JK14 U.
W Sobotę dnia 29. Czerwca,
IS3f».
Do czytelników gazclj, z kończącym się drugim kwartałem przypomtnamy, iż prenumerata ćwierćroczna dla tutejszych czytelników wynosi 1 Tal. 1&\ sgr.; dla zamiejscowych zaś. .2 Tal. Zamiejscowi czytelnicy odbierać bqaq za tę cenę c o d z i e n n i e wychodząca gazetę na wszystkich Król. Urzędach Pocztowych w całej Monarchii. Prenumerata egzemplarza na papierze kancellaryjnym wynosi 15 sgr. ćvtierćrocznie więcej od powyższej ceny. - Nie nasza będzie winą, jeżeli dla późniejszego zamówienia W ciągu bieżącego kwartału, poprzedzające numera nie będą mogły być przesłane.
Poznań, dnia 29. Czerwca 1839.
Expedycya Gazet W. Dekera i Spółki.
Wiadomości zagranIczne.
Po Iska.
Z Warszawy, dnia 23. Czerwca.
Gazeta Poranna zawiera dzisiaj następujące ogłoszenia urzędowe heroidyi Królestwa Polskiego: Odbierając różne denuncyacye od osób prywatnych, niekiedy w imieniu obywateli całego powiatu skreślane, a przez nikogo niepodpisane, zawierające ostrzeżenia Wymierzane przeciw osobom, które złożyły lub składają dowody dla wylegitymowania się z szlachectwa od przodków nabytego; doniesień takowych, anonyme zanoszonych, nie może Heroldya uważać inaczej, jak za nienawiść lub złość przeciw osobom denuncyowanym, dla szkodzenia ich prawom. Gdy tego rodzaju denuncyacye stawiają Władzą w przykre I sytuacyi dochodzenia takich okoliczności, jakich wykrycie bez wskazania śladów jest niepodobnem; przeto Heroldya zawiadamia kogo to dotyczę, iż tego rodzaju denuncyacye, bezimiennie podawane, jako na żaden wzgląd niezasługujące, wprost odrzucane będą. Mając na względzie, źe niektórzy Z interesentów, przesyłając swoje prośby do Heroidyi, nie wyrażają miejsca swego zamieszkania, a ztąd przygotowane dia nich rezoluc ye nie mogą im być odesłane; przeto dla uniknienia nagromadzenia takowych wswojem biurze, wzywa Heroldya podających, aby podpisując swe podania, wyrażali ulicę i Numer domu, jeieli cyi, tedy nazwisko wsi lub miasta, oraz Obwodu właściwego ich zamieszkania, wyrazić należy.
F r a n c y a.
Z P ary ż a, dnia 19. Czerwca.
Na posterunku przed pałacem sprawiedliwości ukończono roboty, w celu zabezpieczenia miejsca tego od każdej napaści. Porobiono otwory do strzelania, drzwi po lewej stronie połączone z posterunkiem przed Conciergerie a ten znowu z prefekturą policyi, gdzie wojsko zawsze w pogotowiu. Słychać, że wychowańcy szkoły politechnicznej, dotychczas w Opactwie osadzeni, wczoraj na wolność wypuszczeni zostali. Wczoraj przyaresztowano 8 osób, należących do towarzystwa praw ludu. 'L Lugdunu donosi »Reparateur de Lyon« z dn. 17 - m. b" że depesza telegraficzna wiadomość o mianowaniu Kardynała d'lsoard, Arcybiskupa z Auch, Arcybiskupem LugduńSkirń, zwiastowała. Pan de Pins mianowany Arcybiskupem w Auch.
W Saint-Amand zaszły zaburzenia, sprawione przez gwałtowne napady chłopów na posiadłości borowe Marszałka Soult. Bez dzielnego wkroczenia maira w Saint-Amand piękny pałac Marszałka stałby się był pastwą płomieni. Na posiedzeniu Izby Deputowanych dn. 17bież. m. żywo zajmowano się pytaniem, czy można żołnierzy do publicznych robót używać. Dowódzcy wojsk niechętnie oddają swoje oddziały pod rozporządzenia cywilnych inźenierów, z tego bowiem powodu cierpi bardzo karność wojskowa, a skutek przekonał, źe żołnierskie prace żadnej skarbowi nie przynoszą oszczędności; jeżeli bowiem na niektórych Z}skuje się 1 do 5 procentów, drugie kosztują więcej o 10 do 25. Uważają, że Izby w r. bież. z obojętnością słuchają próśb przedsiębierców kolei żelaznych, ażeby im Rząd przyszedł w pomoc, i że ta gałąź przemysłu nie -wiele na wsparcie Rządu liczyć może. Z tego powodu powiada C o n s t i t u t i o n n e l: Naradzano się nad rozn>aitemi systemalami, glosowano za róźnerni prawami, potworzyły się towarzystwa, a przecież z pomiędzy tylu rozpoczętych robót, zaledwie 4 mile kolei ukończono, gdy tymczasem Anglia, Zjednoczone !-tany i Bełgia wszerz i wzdłuż poprzerzynane są tego rodzaju drogami. Jednakże marny zdolnych Inżenierów, sprawnych robotników, podostatkiem kapitałów., idzie zatem tylko, ażeby potrafić umiejętnie i pożytecznie użyć pomienionych środków. - Journal de« Debats gani Aftni
strów, źe roztrząśnienie próśb akcyonaryuszów odłożyli do późniejszych czasów; zwłoka bowitm w przyjściu im w pomoc, może działać na upadek towarzystwa i na upadek ducha przedsiębiorczego, a tern samem pozbawić kraj wszelkich korzyści kommunikacyjnych. Z dnia 20. Czerwca.
Pomiędzy udział mającemi osobami w rozruchach z dnia 12. i 13. Maja, które dnia 24. Czerwca przed Trybunałem parowskim staną, Armand Barbes, 29 lat liczący, z pcwodu swego stopnia, umysłowego wykształcenia i ciążących na nim zarzutów, w pierwszym rzędzie stanąć powinien. Należał on już do rozruchów w 1834 roku, ale w kilka miesięcy później wypuszczono go na wolność. W sądowych śledztwach z przyczyny zamachu z dn. 28. Lipca 1835 roku pominiono go, mimo wielkiego nań podejrzenia. 1 on także korzystał z amnestyi, ale już w następnych miesiącach stawić się musiał przed sądem przysięgłych w Carcassonne z przyczyny nadużywania wolności druku. W czasie powstania 12. i 13. Maja b)ł on jednym z dowódzców buntowników i jako takowego widziano go na czele tychże. Zapytany, dla czegoby rolę takową w tych dniach odgrywał, odrzekł: »Między wami a nami republikanami-nie może być prawdziwa sprawiedliwość; przeznaczonej mi w tym procesie przez was roli przyjąć nie mogę. Odegram rolę mimo mej woli, ale odegram ją nie podług waszej myśli.« Gdy go schwycono, prosił żołnierzy, aby mu śmierć zadano. Okryty on był wtedy trzema ranami. - Po nim Ulanejui i Martin-Bern a r d najznakomitszemi są osobami, ale ci zemkli. Ci tedy trzej byli właściwą duszą całego powstania. B l a n q u i był serdecznym przyjacielem Barbesa. Był on w roku 1836 naczelnikiem towarzystwa Rodzin i jako takowy, a razem przekonany o robienie prochu, uległ wyrokowi sądu. Amnestya i jemu wolność przywróciła, i zdawało się nawet, że całkiem inne prowadzić zacznie życie; opuścił bowiem Paryż i osiadł w domu jednem w bliskości Pontoise. Ale spokojność jego nie długo trwała, a nowe jego mieszkanie stało się wkrótce głównem miejscem schadzek różnorodnych ludzi mających przesadzone zdania polityczne. Onto także Barbesa przed rozruchami majowemi do Paryża wezwał i wspólnie z nim zapewne plan powstania ułoźył. W odezwie powstańców zresztą wymieniony był Blanqui jako wódz tychże i członek rządu tymczasowego. - M a rt i n - B ernard był podobnież gorliwym członkiem tajnych towarzystw, a imię jego figuruje we czasu rewolucyi lipcowej. W proklamacyi i jego członkiem tymczasowego rządu nazwano. - O wiele miej od nich stoi reszta obwałowanych, po większej części do naj niższej klassy ludności należących, którzy sobie teorye republikańskie w nie nader delikatny przywłaszczyli sposób. Większa część z nich juz także do dawniejszych politycznych wpływała rocesów. N ouguis 23 lat liczący, czcionarz w drukarni «Monitora,« złożył kilka ważnych zeznań o tajnych towarzystwach, z których już w ogólnym raporcie o rozruchach korzystano. B o n n e t, mający 28 lat, rytownik, w ścisłych zostawał związkach z Doy i Meillardem i w ich wspólnem mieszkaniu złożył skrzynią i prochem i nabojami, kióre w dniu powstania przed jego rozdawano domem. Zaprzecza jednak, że do samych rozruchów należał. B ou d i i, mający 19 lat, fabrykant deszczotlironów, i Guillert, mający 37 lat, skórnik, schwyceni zostali w chwili walki przez kilku odważnych obywateli. N azwiska pozostałych są: D e l s a d e , liczący lat 32, stolarz, Alialon, Sb lat, białoskórnik, Austen, lat 23, szewc, Lemiere, lat 23, stolarz, Walch, lat 27, stolarz, Philippet, lat 40, powmźnik, Le Baryic, lat 23, stróż w jednej fabryce, D u c a s, lat 34, stolarz, Longuet, lat 23, podróżujący kupczyk, Martin, lat 19, introligator. Oprócz tych jeszcze dwóch zbiegłych Meillard i Doy. A ngli a.
Z Londynu, dnia 18. Czerwca.
Lord Major otrzymał w tych dniach pakę listów od niejakiej Mistres Guelph Sims, oraz pismo proszące go o radę, co ma przedsięwziąć, gdy z wspomnionych listów pokazuje się, że jest córką Króla Jerzego IV., spłodzoną z Mistres Fitzherbert, katoliczki. Listy te pochodzą B rozmaitych epok, począwszy od 1802 do 1837 roku i od rozmaitych osób, dowodzą oraz rzeczywiście prawdziwości napomkniętego wypadku, oraz, że wkrótce po urodzeniu się, oddaną została za pośrednictwem Hrabiny Jersej i Lorda Rivers naprzód niejakiej Peggy White, a potem Kapitanowi Hill i jego małżonce, którzy to ostatni za przyjęcie dziecięcia otrzymali 200 f i funt. szterl., a na wychowanie jego aż do 21. roku życia mieli pobierać corocznie 1000 funt. szt. od kapitału w ręce Lorda Rivers na ten cel złożonego. Dziewczyna dowiedzieć się miała o swojem pochodzeniu od przybranej matki na łożu śmiertelnem. - Później zaślubioną została niejakiemu Sims, i utrzymuje, że Lord Rivers posiadał dokument jej rodu, którego jednak rodzina Lorda wy
dać jej nie chce. Pomiędzy listami przesłanemi Lordowi Majorowi znajduje się jeden Xi<;cia Wellingtona.
Portugalia.
W Koimbrze wynikły zamierzania pimiędzy uczniami, z powodu że ;eden z nich zamordowanym został. Znowu mówią o zmianie Ministeryum. - Marge Saldanha ma być Ministrem spraw zagranicznych, Sa da Bandejra zaś marynarki. Kortezy poruczyły oddzielnej Kommissyi pod przewodnictwem Ministra skarbu obmyślenie środków zaspokojenia zewnętrznych wierzycieli państwa. Sądzą, że Rząd porówna ten dług z długami wewnętrznerni i albo pożyczkę 1400 Contos oprze na dziesięcinach po 1839 roku ubiegłych, albo wystawi 3000 Contos S-procentowych i na nie wymieniać będzie dawne obligacye z potrąceniem trzeciej części wartości z tych ostatnich. Niemcy.
Z Auszburga, dnia 17. Czerwca.
Listy z Królestwa Polskiego donoszą, że uczniowie w zakładach naukowych w Warszawie, Kielcach i Augustowie, co w celu rozszerzania nauki St. Symonistów towarzystwo między sobą zawiązali, surowo ukarani zostali. - W Kijowie osądzono 115 osób, co W spisku straconego Szymona Konarskiego udział miały. Na śmierć żadnego nie skazano, lecz część do Syberyi, innych na linią kaukaską wysłano. - Major byłych wojsk polskich, Urbanowicz, nim wjechał w granice państwa rossyjskiego, przyaresztowany został. S e r b i j a.
Dostrzegacz Austryacki donosi: «Stosownie do urzędowych wiadomości z Belgradu Z d. 13- m. b , Xiążę Serbii, Miłosz Obrenovich, ujrzał się spowodowanym do złożenia się z godności dotychczas piastowanej na korzyść naj starszego syna swego.« Przyczyną wypadku tego było powstanie 400 piechoty i 200 jeźdźców gwardyi pod dowództwem oficera, którzy opuściwszy w zeszłym miesiącu załogę w Kragujewaz z 4ma działami i zupełnie uzbrojeni, pod pozorem, że Xi<;cia swego trzymanego w niewoli przez Senatorów oswobodzić chcą, ku Belgradowi wyruszyli. Hasłem ich było: «Nie potrzebujemy nowych 17 rządzców, potrzebujemy tylko jednego, a tym niechaj będzie Xiążę!« Wfszakźe oddział wojska pod rozkazami zręcznego oficera Wucsics z Belgradu w bliskości klasztoru Rakowickiego ich wszystkich otoczył i bez wystrzału w niewolą zabrał. 22 przywódzców w kajdanach do Belgradu zaprowadzono, resztę wolno puszczono. Do owych hersztów należy też dwóch kapitanów wodu, którzy równocześnie w swoich obwodach lud zbuntowali. Senat wszelkich użył środków, aby dojść przyczyn tego nieładu. Za jego wnioskiem ustanowiono kommissyę, której rossyjski i turecki kommissarz przewodniczyć mają.
E g i p t .
Z A l e x a n d r y i, dnia 17. Maja.
(Gaz. Powsz.) - Dnia 6. stała juź cała armia Hanza Haszy nad prawym brzegiem Eufratu, licząca około 60,000 ludzi, posunąwszy straże przednie w obydwóch kierunkach z Sernisat i Bir ku Aleppo. Egipcyanie nie spo- · dziewaiąc się tak prędkiego ruchu, byli po czątkowo w kłopocie. Ilość ich podają na 70,000, z liczby tej wszelako 16,000 stoi w 0szancowanych mielcach Tauru i w załogach, tak źe jej wrachować nie można. Tudzież przeciw .' Iruzom, lubo ich Maronici na wodzy trzymają, jednak kilka tysięcy wojska zawsze musi być w pogotowiu. Armia więc czynna wynosząc około 50,000 prócz 9-10,000 Beduinówtureckiej zupełnie wyrównywa. Na przypadek zwycięztwa Turków podobnem do prawdy, źe Syrya przeciw Ibrahimowi powstanie, ale na przypadek klęski armia turecka W niebezpieczeństwie utracenia wszelkich związków z stolicą ottomańską, kiedy Egipcyanie bliżej Konstantynopola stoją. Basza Bagdadu i flotta mało co jej pomogą, ponieważ Egipcyanie w przemagająi ej liczbie z Arabii Bagdadowi zagrażają a flotta tutejsza liczniejsza od tureckiej. Usiłowania mor carstw, aby pokój utrzymać, w Konstantynopolu zapewne nie wydały pożądanych skutków. Mocarstwa chcą utrzymać traktat z Kulają, ale Porta tym się brzydzi, ufna w siłach swoich. Oświadczenie, które mocarstwom wielkim dała, że tylko pod warunkiem zwrotu Syryi i redukcyi wojska egipskiego pokoju chce dotrzymać, dowodzi dostatecznie, że wojny pragnie. Wicekról, zawia domiony o tym sposobie myślenia Porty, lubo przekonany, źe mocarstwa mu nie dopomogą, chętnie jednak widzi, ie Porta sama traktat zrywa i takim sposobem bez jego przyczyny stan rzeczy ustaje, który Egipt wycieńczał Porta z swej strony rozważyła zapewne, że lennik tak potężny, który \ą do traktatu z Kutaja mógł przymusić, bez uznania prawa dziedzictwa dla rodziny swojej nigdy się zaspokoić nie da. Mogłaby była prawo to mu przyznać» pokól takim sposobem ustalić a nawe t i Kandyę tą drogą pozyskać, ale wtenczas musiałaby się czuć mniej mocną, aniżeli się w istocie czuje. Woli ląs swój mocą oręża rozstrzygnąć. Nie naraża się wprawdzie nacałkowity upadek, ale zapewne na wieczną stratę wszystkich arabskich krajów; bo Mehmed Ali, odniósłszy powtórnie zwycięztwo, bezsprzecznie na dawniejszych przyzwoleniach nie przestanie, lecz dzieło swoje ustalić zdoła.
Rozmaite wiadomości
Z War s z a w y. - Na scenie tutejszej szczególnie kwitnącym jest balet. Podoba się mianowicie W ese le w O j c o w i e, balet pełny oryginalności i wdzięku, ułożony przez Pana Maurice z samych m uzurków i krakowiaków.
- Text do dawanej tu opery Nap ój miłosny jest ostatnią pracą Ludwika Osińskiego. - Ze sztuk oryginalnych przedstawiają prawie same tylko komedye hr. F r e d r a . - Ak t piąty Korzeniowskiego nie podobał się. Nie wiem czemu to przypisać (!) Dowcipny Fryderyk hr. Skarbek w krotochwili: I n t ry g a W s t r a g a n i e, wprowadził na scenę klasę średnią ludności warszawskiej. Sztuka ta nie podobała się z początku, dopiero w następnych przedstawieniach zyskała największe oklaski. Z pism czasowych, wyłącznie literaturze poświęconych, najlepszćm jest M u z e u m dom o we, do którego Skarbek, Maciejowski, Wójcicki i t. p. artykuły podają.
Am a żonki,- W dziejach świata znajdujemy niejedne rzecz, o które; daleko Łatwiej jest powątpiewać, niźli ją badaniami udowodnić. - Historyja Amazonek w szczególności zdawała się poważnym dziejopisarzom być nazbyt poetyczną, bajeczną, i dla tego ją dyjamentowym r;lcem z roczników bogini Klio wykreślili. Dla takich więc, i dla wszystkich, którzy w dziejach świata upodobanie mają, zalecamy dzieło następuj ąc e: LeAmazom rivtndicu U alia verita delia sloria, di Francesco Predari Milana, Bravetta, 1839. W dziele tćm, obejmuiącem siedm rozdziałów, wyświecił autor historycznie, źe Amazonki wcale nie są zmyślone, ałe źe w samej rzeczy istniały. Wywodzi ich początek i epokę ich sławy; wymienia kraje, które przez nie były zamieszkane, formę rząd u, jaka między niemi istniała; bitwy przez nie stoczone; nakoniec obyczaje i wiarę, którą wyzna wały, i wszystkie te wnioski opiera na dowo dach, których historyja zaprzeczyć nie może, to )est na pomnikach, które dotychczas istnieją, a wszystko zbijają, co juź kiedykolwiek przeciwko temu powiedziano. Rzeczą uwagi godną jest to, źe siedziby ich nie tylko W starej Azy i, ale także w Europie, A.'ryce, a nawet w Ameryce historycznie udowodnić się dadzą. Nawet w Islandyi pewna Amazonka, założywszy w trzysta dziewic miasto, na niejaki czas panowanie swe ustałiła. Ztąd widać, wiele ksiąg przewartował autor, za nim z po<]obnćm pismem wystąpić się odważył.
Wielki Xiążę Następca tronu ros«yj S ki ego przybywszy do Zaardam, zwiedził domek Piotra Wielkiego i napisał tamże ołówkiem na kamieniu wiersz w rossyjskiem narzeczu następującej treści: «Aniołowie nieba unoszą się nad- tą skromną chatką; w tern miejscu dumał wielki mąż nad uszczęśliwieniem swego Państwa; to miejsce było kolebką potęgi rossyjskiej.« Gdy Piotr Wielki w r. 1697. opuszczał Zaardam, darował każdemu z sześciorga dzieci wdowy, u której mieszkał, po jednym hrebrnympuharze . Jeden z tych puharów, aczkolwiek często zastawiany, zachował się jeszcze dotychczas u ubogiego cieśli okrętowego, prawnuka rzeczonej wdowy. Gdy Wielki Książę zwiedzał Zaardam, prawnuk wdowy doręczył mu ten puhar, a Następca tronu rosS) jskiego wydał natychmiast potrzebne rozporządzenie, aby o nim na przyszłość miano staranie. T a r g na psy. Od niejakiego czasu w Paryżu odbywa się co Niedziela od godziny 12stej do drugiej po południu targ na psy na tern samem miejscu na bulwarze de {'Hospital, r>a którem każdej Środy i Soboty jest targ na konie, i ma być bardzo odwiedzany.
P o j e dy n e k, powieść rossyjska. (Z R. Lw.) ( DvlszY ciąg.') Około południa zeszliśmy się wszyscy do jego pomieszkania. Obiad był · wystawniejszy niż zwykle, kieliszki dzwoniły, szampan lał się strumieniem; wesołość i zaufanie kwitnęły na wszystkich twarzach. Sam nawet Sylwio zdawał się być weselszym i rozmowniejszym niż kiedykolwiek. Zabawa trwała do późnego wieczora; pożegnawszy serdecznie naszego gospodarza, który tak hojnie nas uraczył, wdziałem na siebie płaszcz i przypiąwszy do boku szablę, chciałem odejść wraz z drugimi, ale Sylwio mnie zatrzymał.j "Chciałbym leszcze pomówić z wćpaaem; proszę cię, zostań na chwilkę.« - Zostałem, byliśmy sami. Sylwio dał mi znak, abym usiadł, co i sam uczynił, zachowuj ąc milczenie. Wszelka wesołość, która go przed chwilą 0iywiała; zniknęła z jego twarzy. Smętna bladość okryła jego policzki, z oczu jego błyskał jakiś mgły, niepokojący ogień; usta jego uśmiechały się, ale byłto złośliwy, szyderczy uśmiech; we wszystkich zarysach lego twarzy · widać było coś szatańskiego. Długo siedzieliśmy w milczeniu jeden obok drugiego; zdawało się, iż zupełnie zapomniał, że jestem obecny; od czasu do czasu uśmiechał się konWulsyjnie, i wtedy zdawał się miotać nimgniew zaciekły; wtedy ściągał brwi, a ciemna czerwoność powlekała czoło jego. W milczeniu i z zadumieniem patrząc na niego, śledziłem nadaremnie przyczyny, która tak mocno sercem jego wichrzyła. Nareszcie jak gdyby ze snu ockniony, zwrócił się do mnie i zapytał: «VVcpan jeszcześ tutaj?« Postrzegłera, iż twarz jego cokolwiek się wypogodziła; poczem ująwszy mnie za rękę; rzekł: »Tej nocy odjadę, ale mi jeszcze przed wćpanem oświadczyć się pozostaje. Wiadomo mu dokładnie, iż mało dbam w ogólności o zdanie ludzi; pochwała lub nagana świata tak mało mnie obchodzi, jak ten szum wiatru który nam właśnie teraz słyszeć się daje ale' twoja osoba ma większe u mnie znaczenie, niż ten motłoch powszedni; zawszeni cię poważał, co większa, kochał nawet, i tylko z bólem serca przyszłoby mi rozstać się w tej chwili, gdybym w tern zostawał przekonaniu, że i ty przyjacielu z pokrzywdzeniem me<4> honoru mógłbyś sądzić o mnie.« To rzekłszy umilkł na chwilę, potem mówił dalej: "Zdziwiło to cię niezawodnie, żem płazem puścił grubijańską urazę młodemu szaleńcowi, któremu wino głowę zagrzało. Życie jego było w moim ręku, miałem wybór Lroni, pierwszy strzał odcmnie.zależal. Mógłbym chlubić się, żem był szlachetnym, spanialomyśinym, ale nie będę przed tobą kłamał, i otwarcie wyznaję, że gdybym był pewnym pomyślnego wypadku i gdybym nie był przymuszony jg. kac się o moje życie, zawierz mi, że twoi młody przyjaciel juźby nie żył na świecie.« - »J oko, czy podo bno?« zawołałem i zerwałem się z krzesła prawie przestraszony wyznaniem, które · sylwia woczach moich podłyro tchórzem piętnowało. " Uspokój się,« rzekł do mnie, "i chciej mnie słuchać dalej. Życie moje nie do mnie należy, dla tego.me wolno mi narażać je na niebezpieczeństwo. Będzie lat sześć temu jak w twarz uderzony zostałem, a ten, który mi dal policzek, żyje jeszcze.« »Jako! I wćpan go nie wyzwałeś, nie pojedynkowałeś się z nimi 1 « - ", l owszem, rozprawiliśmy się z sobą; oto jest dowód',« to rzekłszy Sylwio pokazał mi swoje huzarską czapkę, która tuż nad daszkiem kulą przeszyta byh, »Wiadomo ci,« rzekł dalej, »że służyłem w pułku huzarów, ale wtedy byłem wcale innym człowiekiem. BAłem miody, płochy, zarozumiały, i w tero największy zaszczyt dla siebie pokładałem, aby mnie w pułku za najpierwszego miano. Pomiędzy naszymi oficerami wydarzały się bardzo często pojedynki, a ja słynąłem w całej armii za najpierwsze»o' w tym zawodzie. Nie roztrzygniono żadnej sprawy honoroyyej, abym ja me miał czyn żali mnie, lecz lękali się wchodzić ze mną w zatargi, a pułkownik rnój uważał mnie za potrzebne zle w swoim pułku. Miałem wstęp do wszystkich najpierwszycli domów w mieście, w którem nasz pułk stał załogą. Nie było ani damy, któraby sobie nie poczytywała za zaszczyt mieć Sylwia za czciciela, ani mężczyzny, któryby się go nie lękał i oraz nie życzył sobie mieć go swym przyjacielem. Tym sposobem przez niejaki czas używałem spokojnie swojej sławy i wziętości, aź nareszcie pewien młody człowiek bardzo znakomitej familii wstąpił do naszego pułku. Młodzieniec ten po biadał wszelkie zalety, jakiemi tyiko natura i ludzie śmiertelnika wyposażyć mogą. Dowcip, uroda, wrodzona odwaga, świetne imię i ogromny majątek nadawały mu tak wielkiej wagi i znaczenia, iż z tego powodu zaraz ftierwszej chwili, w której się z nim poznaem, nienawidzieć go byłem przymuszony. Uprzedzony o mojej sławie, zdawał się z początku starać o pozyskanie mej przyjaźni, ale oziębłość z jaką na samym wstępie go przyjąłem, w krótkim czasie odepchnęła go ode mnie. Niechęć moja ku niemu wzrastała tern bardziej, im więcej bogatym i pięknym damom on się podobać umiał, a sława osobistej odwagi, którą w nie długim czasie sobie zjednał, jeszcze bardziej nienawiść moje ku niemu wzmogła. Szukałem z nim zwady, ile się razy sposobność ku temu nadarzyła, i starałem się ucinkami wyszydzać jego zalety; natarczywość moje odpierał on tąź samą bronią, lecz dowcip jego był ostrzejszy i bardziej uszczypliwy; z tego powodu zawsze ja byłem przedmiotem śmiechu obecnycłi, bądź źe on istotnie przewyższał mnie swoim dowcipem, bądź że osobom, które mnie otaczały, sprzykrzyła się była moja przewaga. Pewnego razu byliśmy obadwaj na balu, na który także najznakomitsze damy zaproszono. Mój spółzawodnik był bohaterem tego wieczora, damy zdawały się wyraźnie walczyć o jego spojrzenie, z słodkim uśmiechem przyjmowano każdą jego uwagę.« (X). c. n.)
TEATR POLSKI.
Na trzecie przedstawienie wybrało towarzystwo Pana Anczyca komedyą tłómaczoną z francuzkiego »Dwa pojedynki.« Sztukę samą przez się bardzo zwyczajną i dość nudną ożywiała szczególna gra P. Ładnowskiego. Artysta ten, dowiódł równie w roli Połidora w tej sztuce, jak dawniej w roli Łatki w»Dożywociu«, iź jest komikiem z talentem i rutyną. Mimo jego gry i starania P. Nowaczyń - skiego, Dymidowicza i miłej Panny Bondasie
wicz, sztuka nie podobała się tak bardzo, jakby się nawet przy mniej dobrej grze artystów oryginalna polska, choć mala jaka sztuka, była podobała. - Po skończonej komedyi, śpiewała utalentowana i pełna wdzięków Panna Studzińska aryą z opery Bianka i Fernando, Belliniego. Panna Studzińska znana nam już dawniej była z pochwał, które jej talentowi w »Tygodniku literackim« jtrden z młodych naj szanowniej szych literatów Krakowskich oddał. Oczekiwania nasze nie były bynajmniej zawiedzione. Panna Studzińska, jakkolwiek nie ma nadzwyczajnej objętoś« głosu, ma lednakźe szczególnie wyższe tony, tak pełne, jasne, mocne, wdzięczne, źe dość tę miłą, pełną najpiękniejszych nadziei artystkę raz słyszeć, aby ją polubić i życzyć, aby jak najczęściej uszczęśliwiała publiczność swem pięknym śpiewem. - Publiczność okryła ją oklaskami hucznemi, które słusznie jej talentowi, jej pracy i jej skromności się przynależą - IV wodewilu »Icek Sędzia« odznaczał się znów szczególnie Pan Ładnowski, jako żyd polski, i ta sztuka, małe uchybienia wyjąwszy, okrągło daną była. Przyczyniły się wiele do tego trzy nasze nadobne artystki PP. Królikowska, Bondasiewicz i btudzińska, które role trzech córek dzierżawcy z gracyą wesoło i naiwnie oddały. Am\......... ..?_........ t." t......,
TEATR MIEJSKI.
W sobotę dnia 29. Czerwca piąte przedstawienie polskie towarzystwa artystów dramatycznych god dyrekcyą Pana Zygmunta Anczyca: Cud mniemany, czyli Krakow i a c y i gór a l e (C z . 1.) Op e ra w 3 ch aktach przez Wojciecha Bogusławskiego napisana z muzyką Stefaniego.
Wystawa sztuk pięknych w wielkiej sali hotelu Drezdeńskiego jest codziennie od godziny 9tej przed południem do 7mej wieczornei otwarta.
OBWIESZCZENIE.
Podajemy powtórnie do wiadomości publicznej, iź bilety wnijścia do trybuny na gonitwy, które się w dniach lszym i 2gim Lipca odbywać będą, w cenie 1 Tal., w obudwóch dniach ważne, są do nabywania w księgarni Pana Mittler.
W samych dniach gonitw będzie można tychże biletów, po tej samej cenie, dostać W budzie w pobliżu strzelnicy wystawionej.
Poznań, dnia 27- Czerwca 1839.
Dyrektoryum Towarzystwa polepszenia chowu koni, rogacizny i owiec w Prowincyi Poznań skiej. Dziś w sobotę dnia 29- t. m. dany będzie w sali lożowej przez przejeżdżającego tędy fortepianist<;, P ana W y s o c k i e g o, z Warszawy, wielki koncert instrumentalny i wokalny. Biletów po 5 zlt., -w sam zaś dzień koncertu po 1 tal., dostać można we wszystkich tutejszych księgarniach, wieczorem zaś przy kassie. O bliższych szczegółach zawiadomią afisze. Z powodu rozpoczęcia się przedstawienia teatralnego o godzinie Smej, koncert zacznie sie o 6tei, a skończy o 1 \. W księgarni braci Szerków w tych dniach wyszło: «Pamiętniki Albrychta Stanisława X. Radziwiłła, Kanclerza W. Litewskiego. Wydane z rękopismu przez Edwarda Bacz yńskiego. 2 tomy in 8vo. Cena złp. 24> POLICYJNE OBWIESZCZENIE.
Wyścigi konne będę się tu w dniu lszym i 2gim Lipca r. b. na szlaku wyścigowym, na łące pomiędzy posiadłością Pana Hoyera i St, Domingo odbywać, do czego powszechny porządek się ustanawia: 1) powozy i konni, którzy się do placu zawodowego przybliżyć chcą, muszą drogą do dębiny prowadzącą, a z tej zaś na drogę, która przed posiadłością P. Hoyera w Jewo odwróci, wdłuź do łąki się udać. Ztąd dojdą: A. Członkowie towarzystwa i takowe państwa do Irybiny, którzy przez karty zapewnienie otrzymania miejsc w tejże udowodnić mogą, drogą, która w lewo prowadzi, i do tego osobliwie wyznaczoną jest. Wypróżnione powozy jadą koło dużej średniej i zaraz następującej budy ku rzece, i odbiorą tam dalszą dyspozycją od urzędników policyjnych i żandarmów. Jeżeli zaś powozy na swoje państwa czekać niebędą, owszem zaraz odjeżdżać maią, nie śmią nawrócić, ale muszą powoli koło budów na drodze przez posiadłość Pana Hoyera prowadzącą aż do traktu dębiny powracać. B. Inne osoby powozem, które ani udziału w związku mają, ani też Entree biletów posiadają, udadzą się na ostatnio wzmiankowaną drogę (koło posiadłości Hoyera), aź do drogi na lewo odchodzącej, gdzie przez urzędników policyi i'żandarmów umieszczeni będą. C Dla konnych jest miejsce pomiędzy drogą do trybinów prowadzącą i szlakiem Wyścigowym wyznaczone, od którego najmniej 15 kroków oddaleni być muszą. Na tej tamej drodze muszą powozy i konni do miaeta powracać. Przejeżdżanie przez szlak wyścigowy jest tak jak prędkie jechanie i mijanie zakazane. 2) Dla piechotnych uczestników Są drogi wyznaczone, które od traktu dębiny
prowadzą, jako t o: JI) koło posiadłości Daehne, b') za St. Domingo; dla powozów i jeźdźców są zaś zakazane. 3) raK jak na szlaku wyścigowym nikt przebywać nieśmie, tak tei na miejscach przez niego zabranych. 4) Psów niewolno nikomu z sobą przyprowadzić. 5) Przedawanie posiłków jako to piwa i gorzałki, bądźto w obnoszeniu łub na tymczasowych zabranych wystawkach, pod żadną miarą niepozvyolone. Od tego jednakowoż są JIry łączeni cukiernicy, oberżyści, szynkarze, którzy W celach i budach posiłek trzymać chcą, i do tego od Dyrekcyi towarzystwa pozwolenie policyjne pozyskali. 6) Każdemu będzie znai n o, iż zarządzenie policyjne ten ceł ma, aby przeszkodom niemniej przypadkom nieszczęścia zapobiedz; dla tego też nie dopełnienie i nieposłuszeństwo przeciw zarządzenia od urzędników policyjnych i żandarmów, także ciśnienie się do szlaku wyścigowego, postraszenie koni i inne nieprzystojności, będą stosownie, i w wymagającym razie przyaresztawaniem karane; a osobliwie 7) forszpany, którzy się nieposłusznymi i hardymi okażą, mogą się natychmiastowego przyaresztowania spodziewać, powozy zaś będą odebrane i ludziom do tego osobliwie wyznaczonym poWIerzone.
r Poznań, dnia 22go Czerwca 1839. Król. Komandan- Król. Dyrektoryum tura. policyi. f. Belle v. MinutolI SPKZEDAZ KONIECZNA.
Głó*vny Sąd Ziemiański w Poznaniu.
Dobra szlacheckie S m o g o r z e w o w powiecie Krobskim, oraz z łoIwarkami Talary iHyacyntowo, przez Dyrekcyą Ziemstwa oszacowane na 31,438 tal. 24 sgr. 5 len, wedle taxy, mogącej być przejrzanej wraz z wykazem hypotecznym i warunkami w Registraturze, mają być w terminie do łicytacyi na dniu 16. Września 1839, przed południem o godzinie litej w miejsca posiedzeń zwykłych sądowych sprzedane. Poznań, dnia 13. Lutego 1839.
W dniu 9. Lipca 1839. r. od godziny «mej zrana przedawane będą w zabudowaniu dwoiskićm w Wilkowi e niemieckiem pod Lesznem z polecenia właściciela przez publiczną licytacyą za gotową zapłatą, rozmaite meble, między tymi stoły marmurowe i lor» tepian mahoniowy, następnie obrazy olejne, ryciny, szkło, porcelana, szafy do ksiąieJ''' sprzęty miedziane i inne przedmioty. T . lf i.i n i J III i, mi W S a n n i k a c h blisko Kostrzyna i Póbie> dzisk będą w dniu 1.(. Lipca 1839. zrana o JI dżinie 9tej- vyi<;cej dającym za gotowa, zapłatą ciane bydło, kilka set owiec z poprawną wełnę, wozy, sanie, sanki, bryczki, sprzęty gospodarskie i domowe, jako i meble do użycia zdatne; o czem chęć kupna mających uwiadomią się. W dniu 4. Lipca r. b., o godzinie 9tej zrana, w Komornikach za Tulcami, w powiecie Szredzkim, znaczny inwentarz, mianowicie około 1000 sztuk owiec poprąwnych, w różnych partyach, kilkanaście krów, wołów, koni i t p, z wolnej ręki za gotową zaraz zapłatę najwięcej dawającemu sprzedawany będzie. Nepomucen KościeIsKi.
Doniesienie o towarach mosiężnych, jako to: żelazka do prasowania, moździerze, kieraty, dzwonki, lichtarze i t. d., także rozmaite z mosiądzu złocone, srebrzone, bronzowane przedmioty, towary mosiężne do aparatów gorzelnianych wszelkiego rodzaju; różne towary tombakowe, robią się u mnie i są W zapasie w narożniku Garbar i Szerokiej uli cy pod Nr. 114. M. S e 1 K e. W położonej romantycznie niedaleko placu Wyścigów Dębinie, obszerna sala i przytykające do niej pokoje stojącego tamże domu leśnego «Heinrichs-Aue« zwanego, będą urządzone do przyjmowania gości w dniach nadchodzących wyścigów konnych, gdzie także będą na zawołaniu potrawy i naCoje wszelkiego gatunku, mianowicie prze0llie wina szampańskie, reńskie, węgierskie i francuzkie.
Od niedzieli począwszy i przez czas odbywania wyścigów konnych, znajdować się będą w ogrodzie St. Domingo towary cukiernicze, lody, rozmaite wina i porter. J. Freundt.
Nowe holenderskie śledzie, świeże kapary, sardele, ser holenderski, wodę kolońską, co tylko otrzymał J. N. L e i t g e b e r.
III
Czyste płótno w kopach i webach szerokie 6 i 7 ćwierci od 6 tal. do 80 * % tal., to samo nakrycia stołowe od 3tal. % do najwyższej ceny, któreto artykuły % w miejscach skupowania ich osobiście % z największą przezornością w znacznej "% obfitości wybrane zostały, niemniej bar- ;)JC dzo piękne, porządne, gustownie ro- )I( bione koszule męskie, ofiaruje W s t a « A lyclt cenach > Handel bławatów i mód A J. M. R. Witkowski wdowy D w rynku Nr. 43. "% Poznań, dnia 27. Czerwca 18.19. III
JtS?* Kołomaź angielską (smarowidło), która także do wszelkich machin najkorzystniej użytą być może, fabrykuję i przedaję W umiarkowanej cenie 3 sgr. za funt.
F . S e i d e m a n n, mydlarz na Walisz ewie Nr. 91.
W niedzielę d. 30. Czerwca 1839 r.
będą mieli kazanie
W ciągu tygodnia od dnia 21. aź do 27. Czerwca 1839.
W kościele katedralnym X. Pr. Urbanowicz W koś. farno S.Maryi Magd. - D z. Zejland S . Wojciecha . . .. - Mans. Dulióski W kościele Sw, Marcina · Prob. Kamieński Gmina niemiecko-katolicka w kościele pofranciszkaask · Pawelke X. a. rei. Bogedain Dominikanów . . .. - Kapłan Scholtz W klaszt. sióstr miłosierdzia - Prob Oyniewicz W ewanielickim S. Krzyża iPastor Friedrich Superint. Fischer W ewanielickim S. Piotra Rad.Kons. Diitschke W kościele garnizonowym Pastor dyw. Hoyer
Nazwy kościołówprzed południempo południaurodziło się I umarło chło- dzie- 1 płci płci pców. wcząt. 1 męsko zeńskślub wzięto par. 1
\1 2 4 3 2 4
'i 1 3 16 I 2
Ogółem I 5 I 8 I 19
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.06.29 Nr149 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.