GAZE T,II:
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.07.20 Nr167
Czas czytania: ok. 20 min.VVielkiego
Xicstwa POZIANSKIEGO.
Nakładem Drukami Nadwornej IV, Dekera i Spółki. - ttedaktor: JI. ¥fraimotv«/«i.
JW1 @¥.
W Sobotę dnia 20. Lipca.
i$&«>.
Wiadomości krajowe» z Berlina, dn. 16. Lipca. N. Pan wyjechał dzisiaj do Cieplic.
N. Pan J. C. W. Arcyxieciu Albrechtowi Austryackiemu order Orła czarnego dać raczył. J. K. W. Xięźna Wilhelmowa, małżonka J. K. W. Xiecia Wilhelma (syna N. Pana) wyjechała stąd do Marienbadu. Wyjechał stąd do Wrocławia: JW. XiąźęBiskup Wrocławski, HI. Sedlnicki.
Wiadomości zagraniczne.
Polska.
z War s z a w y, dnia 12. Lipca. Pensya wyznaczona Postanowieniem Najj.
Pana z dn. 15. (27-) Grudnia 1834 roku J. W.
Zofii Hrabiance H a u k e , Pannie honorowej Najj. Cesarzowej J. Mości, a której wypłata ustać miała po wejściu tejże Hrabianki Hauke w związki małżeńskie, zamienioną została takiemże Postanowieniem z dn. 15. (27.) Czerwca r. b. na pensyą dożywotnią. Z dnia 14. Lipca.
Wczoraj, w Rocznicę urodzin !V. Pani odprawiono z rana nabożeństwo w Kościele śyy.
Krzyskim, i w Cerkwi Grecko - Rossyjskiej.
Liczny potem orszak Urzędników i Obywateli pospieszył na pokoje J O. Xcia N amiestnika, celem złożenia życzeń. W południe, w czasie modłów za pomyślność Monarchini i całej panującej rodziny, zagrzmiało sto wystrzałów z wałów cytadelli. J O. X. wyprawił świetny obiad w salonach Pałacu Łazienkowskiego, na którym się wszystkie znakomite znajdowały osoby. Wieczorom miasto rzęsisto oświecono. W amfiteatrze Łazienkowskim było bezpłatne widowisko, kantatą zakończone. Mnóstwo osób różnego stanu, piękną pogodą, nadzieją illuminacyi i fajerwerku sprowadzonych, zaległo wszystkie ulice w koło pałacu. J a n Ul., sam pałac, mosty i brzegi kanałów brylantowym oświecone ogniem, w przezroczystej odbija;ąc się wodzie, czarowny sprawiały widok. Pośród tego blasku, który tylko w połowie, jakby tajemniczo, przejścia oświecał; wp o ś ró d tych wspaniałych drzew, iych hp odwiecznych, przechadzały się rozliczne grupy pięknych i postrojonych dam, eleganckiej młodzieży, jakby duchy w zaczarowanym zamku wszechwładnej wieszczki jakiej. Muzyka przy tern, co się w różnych odzywała miejscach, niewypowiedzianego przydawała uroku całemu ogółowi. O północy suty spalono fajerwerk. Potem, każden po żenie, które okazałe urządzenie uroczystości AW duszy jego -wyryło.
Rossya.
Z p e t e r s b u r g a, d. Ib. (28.) Czerwca.
J. C. W. Cesarzewicz Następca tronu, W dniu 23. Czerwca zrana przybył do Peterhofu, w poząddnem zdrowiu, z podróży za granIcę.
Francya.
Izba deputowanych. Posiedzenie dnia 10 go Lipca. Izba rozpoczęła obrady nad budżetem wydatków na rok 1840. Pan Portalis miał mowę, która Izbę ubawiła. «Dalekimi jesteśmy od przychylenia się do budżetu, ale teraźniejsi Ministrowie nie $ą autorami tegoż. Odmawiać" wsparcia Ministeryum, które jeszcze nic nie uczyniło, zdawało się może zuchwalstwem; ale z drugiej Strony byłoby nierozstropnością udzielać mu tegoż bez położenia w nićm zaufania. To wszystko rozważywszy, przychyliłem się do ostatniego, ale z nader wielkićm ograniczeniem. Właściwie dotąd jedno tylko mieliśmy Ministeryum; wszystkie bowiem nowe spuściznę tylko swych poprzedników przejmowały. W oczach niektórych osób poróżniło się teraźniejsze Ministeryum z znienawidzoną przeszłością; a przynajmniej oświadczyło, że nową erę wolności i oszczędności rozpocznieW 1834 roku powiedział Cuizotjako Minister: »Bóg rządzi Prancyą!" Wielu poczytało to zabluźnierstwo, bo nami bardzo źle rządzono. (Śmiech.) Po połączeniu się później z opozycyą, musiał on przysłowie swoje "zmienić: W rzeczy samej źle nami rządzą, bo się do upadku i bankructwa zbliżamy. (Wrzawa.) Tak do bankructwa, bo długi nasze przechodzą dochody. Od 1835 roku zwiększył się nasz budżet z 1000 na 1200 milionów.« Następnie wskazywał mówca nadużycia, jakie się W administracyą wkradały. Do tych policzył ogromną ilość urzędników, biórokratyą, pensye i mieszkania służbowe i rozbierał porządkiem wszystkie Ministerstwa, a szczególniej Ministerstwo spraw religijnych. Sądził on, że każdy departament wydatki kościelne sam ponosić winien i że tylko Izba księży i wiernych na oczach mieć powinna. Tego zaś pojąć nie mógł, jak w oczach budżetu może być mowa o wikaryuszach i wielkich wikąryuszach, jakimi są Biskupi i Arcybiskupi. (Smiech.) »Tytuły te, rzekł, są zaiste zaszczytne, ale na budżet wpływać nie mogą.« Równym sposobem nicował i inne wydziały rninisteryalne. Posiedzenie dnia 10. Lipca, Dalszy ciąg obrad nad budżetem na rok 1840.
IM
Rozbierano pojedyncze rozdziały i dwa pierwsze o długu publicznym i dotacyach bez rozbioru przyjęto. Trzeci dotyczy się ogólnych wydatków na Ministerstwa. Pan A u g u i s żalił się, że administracyi sądowćj w osadach 'W'. Zachowawcy pieczęci nie powierzono. Ten odrzekł, ze już się w tćj mierze z innymi porozumiał Ministrami, i że wkrótce rozporządzenie nowe w tej mierze wyjdzie. P» Renouard powstawał przeciw wniesionemu przez kommissyą zniżeniu o 80,000fr pensyi Rady stanu, i ganił że osoby, wezwane do innych urzędowań miejsca swoje w Radzie stanu zatrzymują. W. Zachowawca pieczęci zapewnił, że i w tern zmiana nastąpi. Potem przystąpiła Izba do wydatków na rzecz religii. Kommissyą zażądała 15,000 fr. dodatku na pensyą dla Generalnego Dyrektora i mimo oporu Pana Dubois Izba wniosek ten przyjęła. Onegdaj wieczorem podał M o n i t e u r par i s i e n do publicznej wiadomości telegraficzną depeszę, podług której wiadomość o odroczeniu prawa o cukrze w Bordeaux wielkie wzburzenie umysłów za sobą pociągnęła, i że się zakłócenia spokojności publicznej obawiano. Chociaż późniejsze doniesienie dowiodło bezzasadności obawy o zakłócenie spokojności, niewątpliwą jednak jest rzeczą, że wyrok Izby głębokie tamże wrażenie zrobił, i że cały stan kupiecki mocno tern dotknięty. Poczynił on już też stosowne kroki i udał się do Prefekta miasta. Ten odrzekł, że raport w tej mierze niezwłocznie do Paryża wyśle, a gdyby Izba przy swojem postanowieniu obstawać miała, postara się o rozporządzenie królewskie. Memorial Bordelais dodaje jeszcze, że w skutek odroczenia prawa o cukrze, kilka okrętów, wypłynąć gotowych, przeciwne rozkazy otrzymało i że niezawodnie wszystkie rafinerye robót swych zaniechają. Także i w Havre odroczenie prawa o cukrze niepomyślne zrobiło wrażenie i J ournal de H a v r e donosi, że członkowie Izby handlowej zgromadzą się w tym dniu dla naradzenia się nad sposobem, w jakimby Izbę o smutnych skutkach tego odroczenia dla handlu i żeglugi uwiadomić należało. Podobny krok uczyniła Izba handlowa w Nantes. Wypadki w Bordeaux smutne podług »Kuryera francuzkiego« zrobiły na Izbie wrażenie. .Zanim się o nich dowiedziano mieli deputowani objawić chęć odstąpienia od porządku dziennego i zajęcia się rozbiorem tego przedmiotu. Teraz zaś przy odroczeniu obstawać postanowili, aby uniknąć pozoru, jakoby się Izba przed buntem upokarzała. z Londynu, dnia 10. Lipca. (Staats-Zeitung.) Lord Ludlej Stuart przedstawił J. K. W. XieciuSussexowi deputacyą wychodźców polskich, która mu podziękowanie za przyjęcie prezesostwa na odbytem tu niedawno zgromadzeniu na korzyść Polaków wynurzyła. Xiąźę ten objawił im raz jeszcze swoje przychylność dla narodu polskiego, ale zarazem napominał wychodźców aby z sobą w zgodzie żyli i nie mieszali się do politycznych spraw narodów, które ich gościnnie przyjęły.
Hiszpania.
z Madrytu, dnia 1. Lipca. Gazeta dworska umieściła długie wyjątki z listów karolistowskich, przejętych dnia 3. Czerwca pod Vera. Okazuje się z nich, że karoliści doznają wielkiego niedostatku broni, amunicyi i pieniędzy. Znad granicy hiszpańskiej.
San Sebastian, dn. 29. Czerwca. Przed kilku dniami schwycili karoliści dwóch podoficerów z francuzkiego statku wojennego «Tonnerrc« w chwili, gdy się pod Portugaletą nad br egiem N ervionu przechadzali, i odprowadzili ich do Abeuto. Kons ll fr ncuzki w Bilbao jeszcze ich zwrotu nIe zaządał bo pierw czeka na instrukeye władzy .tra cuzkiej w Bajonnie. Ciekawość, jak się ta sprawa ukończy. Dnia 25- Czerwca przyszło do żywej utarczki między dywizyą z Cuenki pod Narvaezem a karolistami pod Porcadellem. Ostatnich wyparto ze [wszystkich stanowisk od Alcali do Luceny i przez cały dzień ścigano. Jazda nieprzyjacielska szczególniej wiele ucierpieć miała. Twierdzą, że się to działo w obecności Cabrery.
Austrya.
Z W i e d n i a, dn. 8 . Lip ca.
Z widowni wojny na Wschodzie żadne nowsze nie nadeszły wiadomości; -wielkie upały śą zapewne główną przyczyną nieczynności obydwóch wojsk. "W obozie Haiiza Baszy wyleciał magazyn prochu z znacznemi zapasami w powietrze. Wyp«dek ten, który wiele osób życia pozbawił, przypisują zwykłej opieszałości urzędników wojskowych tureckich. - W Galacie, jednem z przedmieść Konstantynopolitańskich, wielkiej 'Yrzawy narobiło odkrycie trumny w kościele Sw. Benona w której nienaruszone jeszcze spoczy, ,. .
wało ciało. Mieszkający tamże ChrzescIanIe poczytali je za zwłoki jakiego nieznajomego świętego i oblegali wnijścia do kościoła, abycząsteczkę jaką relikwii dostać. Ale bliższe śledztwo wykryło, że zwłoki te nie są wprawdzie zwłokami świętego, ale zawsze zabytkiem osoby historycznej, to jest. małżonki Toekelego i Rakocego, z rodu ZrInych, która w dobrach swoich w Nikomedyi 1703. roku, mając lat 60, umarła i w kościele jezuickim, teraźniejszym kościele w. nona w Galacie pochowaną została. CIało Jej namaszczone leżało w podwójnej trumnie pod nagrobkiem z czarnego kamienia. Jako małżonka sławnego Rakocego, należy dla wpływu swego, jaki na męża wywierała, o historl'i. Dzień wczorajszy pamiętny będzIe w dZIejach przemysłu austryackiego z powodu otwarcia kolei żelaznej stąd do iierna (Briinn). O godzinie 7i rano wyruszyło stąd p zes ło 1000 podróżnych w 36 wagonach, CIągnIOnych przez 4 lokomotywy i stanęło zaraz po godz. 11. w Bernie. Wielu, wy szych .urzędników, znakomitych kupcow I BurmIstrza, miasta Dyrekcya kolei żelaznej na tę podróż zaprosiła, a w Bernie podejmował ich B ron Rothschild Innych podróżnych BernerIczyczykowie gościnnie przyjęli. Za zbliżeniem się orszaku do miasta uderzono w dzwony, muzyka grała, wszędzie powiewały chorągwie, wagony pomiędzy łukami tryumfalnemi u celu stanęły a wszędzie pełno było z całej okolicy ciekawych widzów. Pogoda piękna sprzyjała tej powszechnej radości. Ale koniec niestety z smutkiem był połączony. Za powrotem bowiem, gdy już pier szy od dział wagonów był na kolei żelaznej, drugI się nieco dłużej zatrzymał, jak był powinien i trzeci go doścignął, zanim jeszcze szybko się poruszał. Mimo dawania zwyczajnych w takim razie znaków trzecia lokomotywa z taką natarła szybkością, że dwa ostatnie wagony drugiego oddziału zdruzgotała i siedzące w nich osoby niemiłosiernie pokaleczyła. Chociaż na spiesznej pomocy tamecznych lekarzy, a mianowicie sławnego Dr. i professora Bisehofa nie zbywało, lękają się jednak o życie kilku osób. Pomiędzy, ciężko ranionymi znajduje się także Dyrektorgarderoby Stube rauch z teatru cesarskiego, znany zaszczytnIe jako malarz dekoracyi. Z dnia 10. Lipca.
Sejm węgierski coraz smutniejsze nastr cza powody zawikłań. Można było przew.Idywać że ostatnie polityczne aresztowanIa w kraju' opór podobnie myślących na Sejmie wywołają; jakoż istotnie teraz Baron r nay jako naczelnik stronnictwa tego wystąpIł I do tego stopnia śmiałość swoje posunął, że Izbę sądową Magnatów za to chce przed narodem oskarżyć i wyroki jej unieważnić. Xiążę Miłosz miał początkowo zamiar po abdykacyi wyjechać do Austryi, ale Senat na to nie przyzwolił, owszem żądał od niego przyrzeczenia, iź pozostanie w swoich dobrach. Nieprzychylni Xieciu starają się teraz rozszerzyć obawę, iź Xiążę może z miejsc i teraźniejszego swego pobytu wzniecić powstanie na swoją korzyść,
Turcya.
Z Konstantynopola, dnia 2. Lipca.
(Dostrz. Austr.) - Ministrowie Porty o śmierci Sułtana d. 1. Lipca posłów mocarstw zagranicznych w sposób następujący zawiadomili: «Tego poniedziałku (d. i'. Lipca) rano, stosownie do odwiecznych wyroków Boskich, Sułtan Mahmud Chan, Cesarz Osmanów, z tym światem się pożegnał i Xiąźę Następca jego, najdostojniejszy, najpotężniejszy Sułtan Abdul Medschik Chan, na tron przodków swoich szczęśliwie wstąpił i podług uświęconego zwyczaju Cesarstwa hołdy -wszystkich zgromadzonych dygnitarzy, wysokiego duchowieństwa, naczelnych wodzów wojska, ministrów i urzędników Porty przyjął.« W stolicy panuje zupełna spokojność, ale smutek ogarnął umysły wszystkich. N ajwięcej czują stratę zgasłego monarchy zamieszkali w krajach tureckich Chrześcianie. Nie zapomną oni nigdy opieki, której im przy każdej sposobności udzielał i tolerancyi, której od niego doznawali i która mu niezaprzeczone prawo do wdzięczności ich zapewnia. Mahmud I I. był trzydziestym Sułtanem z pokolenia Osman i 24tym, który w Konstantynopolu od zdobycia miasta tego przez Osmanów W r. 1453. panował. Rzuciwszy okiem na wypadki 31letnich rządów iego, znachodzimy bez wątpienia niektóre zdarzenia, nie zgadzające się z wyobrażeniami europejskiemi, ale powodem tychże nie był tak sposób myślenia Sułtana samego, jak raczej obyczaje kraju i historyczne onego zwycza e. Nie ulega wątpliwości, fe zmarły Mahmud, jako monarcha, wszelkiego dobrego pragnął, sam się oświecić starał i z wielu się otrząsnął przesądów, do których zwalczenia nie małej potrzeba odwagi. Śmierć zaskoczyła go, nim zamiary swoje dla dobra kraju mógł do skutku przywieść, ale historya zapewni mu niechybnie znamienite pomiędzy Aiążętami Osmanów mIeJsce. Młody obecnie panujący Sułtan, ma być niestety! tak słabego zdrowia i ograniczonych dotąd władz umysłowych, iź rządów w istocie objąć nic może. Jakkolwiek smutne to dla przyszłości Turcyi otwiera widoki, paroiętac jednak należy, że jeżeli już dawnie? utrzymanie pokoju na Wschodzie główną było mocarstw zasadą, to w obecnem przesileniu po śmierci Mahmuda, o rozpoczęciu kroków nieprzyjacielskich ani myśleć. E.g i p t.
Z Alexandryi, dnia 7. Czerwca.
Mehmed Ali rozkazał był Ibrahimowi Baszy wyparować Turków za granicę. Późnie) dowiedziawszy się o zajęciu miasta Aintabu rozkazał zaraz flocie udać się pod żagle Tymczasem d. 13. wieczorem przebył tu P Caille Adjutant Marszałka Soulta, z szczególnem poleceniem do Mehmeda Alego. Nazajutrz udał on się do Baszy z Panem Cocheletem, Generalnym Konsulem francuzkim i ofiarował mu W zatargach z Sułtanem pośrednictwo Prancyi. Wystawili mu, że mocarstwa europejskie nie chcą zezwolić na zakłócenie pokoju na VVschodzie i radzili, aby synowi swemu W miejscu, gdzie się obecnie znajduje, pozostać zalecił dopóki drugi Adjutant Marszałka soulta, do Konslantynopola wyprawiony, nie skłoni wspólnie z Admirałem Koussinem Sułtana do przyjęcia ofiarowanego pośrednictwa Basza nie miał początkowo wielkiej ochoty skłonić się do rady wspomnianych panów, Wiedząc dobrze o tern, że mógłby bardzo łatwo Syryą utracić, i że Prancya łudzi go ciągle czczemi obietnicami nawet i w tedy jeszc e, gdy juz kroki nieprzyjacielskie rozpoczęto. Ządał więc 24 godzin do namysłu. Gdy dn. 15. rano ci sami deputowani do niego przyśli oświadczył im, że pośrednictwoirancyi przyjm uj i synowi swemu tylko odpornie działać nakaże. Sam Pan Caille ma rozkaz ten Ibrahimowi Baszy zawieść. Nim to jednak nastąpi, bardzo łatwo do walnej przyjść może bitwy. Jeżeliby Turcy zwyciężyli, ani myśleć o zakończeniu wojny, boby zaraz cała Syrya powstała. Wątpić prawie nie można, ze wielki niedostatek pieniędzy Mehemeda Alego do takiej powolności skłania. Skarb jego bowiem do tego stopnia wycieńczony ze aby Beduinów zaspokoić, którzy bez zalic enia im 6 - miesięcznego żołdu do Syryi wyruszyć nie chcą, Boghos Hej u wszystkich zagranicznych kupców po 4 do 5000 Talarów a nawet u Arabów po 1000 do 1500 Talarów popoźyczał. Generalni Konsulowie Austryi, Bossyi i Anglii popierali ile możności wnioski PP. Caille i Cochelet.
Rozmaite wiadomości.
IVystHtvit g» to a ótt > Aintk-zfu t» l*»znaniu v. M839. Zwracamy się teraz do tak nazwanych ro miotem także człowiek, ale nie w swoich odwiecznych, moralnych i politycznych stosunkach lecz w sytuacyi życia codziennego i do, .
mowego, nie przywiązanych do pewneJ osoby lecz mogących być wfaściwemi każdej rodzinie, każdemu pojedynczemu człowiekowi. Do rzędu tych dzieł kunsztu należą np. P 0wrót żeńców, przez Leop. Robert; Dwie dziewczyny oglądające papugę, przez Bosera w Dusseldorfie (N r . 55. ); - D z i e w c z yn y kt ó re so b ie w róż y ć każą (Nr. 3S0); - Raniony rycerz (Nr. 385); - Sekretna przejażdżka na wodzie przez SzalIera (Nr. 287.); - Wdowa xiążęca z dzieckiem swoje m (Nr. 290.) i t. d. N iektóre cechą posępności i czucia do serca naszego mocno przemawiaią, jak np. obraz Kornera podług śpiewu Uhlanda, Kaplica (Nr. 255.); inne bawią nas dowcipnem przedstawieniem szczególniejszej jakiej sytuacyi np. (Nr. 42.) obraz Biarda; albo spokojnera prostern rozwinięciem czynności życia poto znego, np. (Nr. 257.) Kramera Chwila przed odjazdem w porcie francuzkim, inne znowu przez genialne i humorystyczne skreślenie obrazów z niższej sfery towarzystwa, w którym to rodzaju Pistorius niezrównany. Podziwialiśmy już przeszłego roku jego P a r t a c z a s z e w c a , a tą rażą nasycić się nie możem widokiem jego Muzykanta miejskiego, albo (Nr. 348.) Umierającego o s ł a, która to gruppa tak trafnie i zgodnie z prawdą przyrody przedstawiona, iż na piervAsze spojrzenie wszystko pojmujemy, nie potrzebując z pojedyńczości przez reflexya dopiero całości dochodzić i utwarzać. W poczcie krajobrazów na pierwszym oddziale wystawy najeelniejsze zajmowały miejsce (Nr. 70.) Boveredo w Tyrolu przez Coigneta w Paryżu i (Nr. 95) Las odwieczny w Kalabryi przez Elsasser w Berlinie. Cechą obrazu Coigneta jasność, że tak powiem, słoneczność, spokojność. Ostatnie promienia zachodzącego słońca ozłacają baszty zamku, ale oświetlenie to nie ma cechy owej tęsknoty, elegialności, jaką zwykle w krajobrazach wieczornych widzimy, Jęcz jest to raczej wesołe rozstanie się dnia z człowiekiem, pracą znużonymi snu pragnącym. T k i rzeka spokojnie z gór przez równinę płynIe, nie jakoby mocny w sobie czulą popęd łączenia się z morzem, lecz ponieważ to prawem przyrody, któremu woda dobrowolnie dogadza. Podobnie milcząc i obumarłe sterczą z daleka strome góry. - Przeciwny skutek sprawia na nas dzieło Elsassera; wieje i tu wprawdzie duch spokojności i ciszy, alenie spokojności jakby po skończonej pracy, lecz widzimy tam przyrodę, jak się rozpędza wschodzi i z całą roślinnością swoja , bujno ziemię ubarwia.
Wiadomość telegraficzna.
Z Kolonii, dnia 16. Lipca. - Stosownie do Commerce z d. 13. m. b. Izba Parów na posiedzeniu dn. 12. następuiący na obżałowanvch majowych wydała wyrok: Barbes skazany został na śmierć, Bernard na wygnanie, Mialon na galery na całe życie, N ougoues i Philippet na IOletnie uwięzienie a trzech innych na 5letnie. Wszyscy uwięzieniem ukarani przez całe iycie zostawać mają pod dozorem policyjnym.
(#rytyfca.) - O p ie śnia ch B iało c hrob a t ó w etc. przez P. K. Wł. W ó j c i c k i e g o . A Warszawa 1836 i 1838. (z Tyg. Petersburg.) (Daj, c.) - Zapewne dl« tej samej wzmia ki i ja sądzę ją być bardzo starą, lecz czyta ąc początek tej pieśni: »Oj rajuź ty mij raju!« nie zbłądzę może przypominając, że podania o raju z nauką biblijną do nas weszły, przeto już chrześciańskich czasów sięgają. Snadniejbym wziął za przedchrześciańską pieśń »Ej roilijsia Polelu, po boru po karne ni u, Ej rozpłacz sia Kasiuto, pered Batonkom, ridnym« (Kar. 129. T. U.), lub jak słyszałem śpiewaną : pered batonkom i mamoju, bo niezgadzam się z panem Wójcickim i jego przypiekiem na tejże karcie naprzód w tern, aby: »Rozlejsia Polelu po boru« było przekleństwem. - Powtóre nie zgadzam się, aby do wytłumaczenia mylnego założenia, że to jest przekleństwo, uciekać się do założenia, iż ze zmianą zakonu modły się na przekleństwo zamieniły. Mniemam bardziej, że jeśli się dochowa podanie ludu to tak daleko i na wspak od swego źródła nie odskoczy, a Polela deszczu nigdy nasz lud nie klnie; w tej pieśni upatrywałbym prosto mytyczne wezwanie Polela i analogią między deszczem błogosławionym, który ledwo że nie kamień użyźni, a błogosławionemi Izami córki u nóg rodziców przy rozstaniu. Moźriaby zarzucić, że w końcu stoi wzmianka o cerkwi, lecz na oznaczenie jakiegokolwiek bogów przybytku wyraz cierkiew u słowian był właściwy. Czy Pan Wójcicki dość znał obyczaje ludu? na to nam odpowie krom innych karta 33 i 34 tomu I I" gdzie trzykrotnie powtórzono: na stole »lisowym« (nie jest więc omyłka druku) a przecież nikt u pospólstwa o lisim stole nie słyszał, jeno o cisowym. - 8tół cisowy było to niejako symboliczne wyrażenie słowiańskie, jak rzeka Dunaj, zozula i t. p. Znawca niepowinienby w tak ważną kościele gałka" nie zgodzę się na wykład przypieku, źe to ma znaczyć halka, kawka, bo naprzód mam honor donieść P. Wójcickiemu, ze czarna halka nie znaczy siwawej kawki, lecz czarnego i bardzo czarnego gawrona; powtóre, źe na Podlasiu gawronów niema, a za gniazdo pieśni Podlasie wymieniono - po trzecie, źe te halki zwykle na kościołach nie siadają - następnie wi'ęc ze mu się cale tłumaczenie i przypisek źle udały. »Na kościele gałka, na dzwonicy strzałka« (zapewne od chorągiewki, girouette) są tak prostoduszne bez wszelkie) allegorii wyrażenia, tern naturalniejsze, źe gałka wieżowa więcej oko uderza bo u szczytu, a uwaga ludu jak wiemy najchętniej za okiem idzie, i co wyższe to pilniej baczy. Nie jest więc dowodem znajomości obyczaju ludu, proste jego pomysły, Bóg wie skąd i za co na krzywe przerabiać. Lub jak w T. I I., k. 64 napisać swa czka, zamiast swaszka, dalej swaka miasto swacha, jest to kaleczenie bardzo ważnego u ludu weselnego urzędu i .«tanie się mu niezrozumiałym. - Czy zna P. Wójcicki język większości naszego ludu, język ruski, choć o ruskie kusił się pieśni, zobaczmy. Nie wiem czy to oznacza wielką znajomość języka ludu, gdy kto pisze spłlna co znaczy spoina zamiast spylna, to jest prędko, natarczywie, (k. 302 T. I.), Czomich pr ytajesz '(301 )*zamiast CzYm pry wy tajesz bo czom, czomu znacząc czemu, dla czego, cale inną myśl wyraża. (292) hustońko zamiast chustońka bo hustońko znaczy gęsto, a chustońka chusteczkę, jak sens tego wiersza mieć chce. Ogon kotiaczY zamiast chwost, ch wist, bo ogon nie jest ruski wyraz. Sznury wałowe, szczury polowe zamiast wałowy, polowy, bo tak się przymiotniki w polskiera nie wruskiem narzeczu przypadkują. (299) chłopku zamiast chłopcze. (272) choroszYje kwiatki zamiast cwitki, jejmość zam. im ość, dziatki zamiast ditki, bo chłopku, kwia tki, dziatki, nie jest cale po rusku. Haiłki zam. haiwki na dziedzińcu cerkiewnym, tern niejako forum wiejskim, nezlenoł zamiast nezh lan uw, lub czyściej ne zhlanuu. Ale dość tego} gdybym wszystkie podobne usterki chciał wyświecać, byłoby zadlugo. Wyż wytknięte są tylko z kilku stronnic tomu pierwszego (od 272-302 karty.) Czy i -w umiejętności języka polskiego niema u P. Wójcickiego uroszczenia, przesady? zobaczmy także. Tom I. karta 227 Ptaszek zobie zapewne powinnoby stać dziobie, bo, pytam się, czy jest wyraz polski: zobie? (251) breszczą! chyba breszą lub brzeszą rsy.
(5 O) godzić ręką nie jest źadnein przysłowiowem, bądź szczególnem godło wem wyrażeniem, jak się P, Wójcickiemu zdawało; godzić
jest poprostu zrozumiały wyraz nastawać, następować, zmierzać do czego,. niepotrzebny więc lub mylny cały ów przypisek. (254) Równianka my polacy rozumiemy co znaczy, wytłomaczenie zatem tego wyrazu jako szczególność, jako siedm pączków składających wieniec, (co i w tomie II, powtórzone), niewiem czy dobre. W tymże tomie 11. k. 197 cosik, zamiast cosi cości. Oto za przysłówek znany mamy cosika, mamy jakiegoś niepojętego rzeczownika, którego pewnie z niczyich ust nie słyszał autor szanowny, chyba mu się E rzYSłYSzało. - Czy zna P Wójcicki naszą istoryą kraju i piśmiennictwa? ktoś upartszy odemnie gotówby przeczyć, a na dowód cytowałby już tę wy i. wspomnioną myłkę chronologiczną względem starosty Kaniowskiego Potockiego; już roz-wodzenie się i wahanie nad Jazdowieckim zamkiem (t. I. k. 84) kiedy i text wyraźnie niesie Jazluwiecki nie Jazdowiecki, a raczej Ujazdowski lub (jeśli koniecznie P. Wójcicki chce zgubić u natrętne) Jazdowski i słusznie sam przyznał, źe pod Warszawą nigdy Tatarzy nie byli. Znać niewiedział, że gdzieś tam nad granicą ziem Czerwieńskich, nad Strypą, blisko Bukowiny a niedaleko liudziaku jest zamek Jazłowiecki, którego stare wspaniałe ruiny po dziśdzteń tkwią wysoko, i źe o jfgo mury często się ocierał Tatarzyn. P. Wójcickiemu szło o lepsze; potrzeba było wywieść na popis erudycyą jeszcze najść Meudoga 1261 roku niszczących Mazowsze; ależ pieśń ta nie sięga tak zapadłych czasów, bo o strzelbie w niej mowa i o Tatarach, których i pospólstwo łatwo od Litwy odróżnić mogło, bośmy się nadto dobrze z obiema choć w różny sposób znali; i lud zatem niepopełniłby takiego anachronizmu. Już to śród innych, źe biorąc za motiw swej przedmowy piękną strofę z Myśliwca Bohd. Zaleskiego (którą z przeproszeniem pokoszlawił) podpisał ją Bezimienny. Zaprawdę któż u nas nie wie, źe to jest poezya Bohdana; jego koloryt niepotrzebujący dla nas źadnćj innej skazówki. Otoź jak rzekłem mógłby kto wątpić dla tego o szerokich historycznych, literackich, krytycznych wiadomościach naszego piewcy - ale ja? broń Boże, Nagania P. Wójcicki, iż Wacław z Oleska nie dołączył dykeyonarza mniej zrozumiał} eh wyrazów. Nam wieśniakom są one bez wyjątku niemal wszystkie zrozumiałe. Ze takiemi nie są dla P. Wójcickiego, któż temu winien? Wszakże ten zarzut równie się i do P. Wójcickiego ściąga, a często większa na nim ciążY wina, \ >0 i sam nie wszystkie wyrazy dla niewtajemniczonych przy trudniejsze tłumaczył, i, co gorsza, kilka tłumacząc, wykładał je opacznie i yy polskiej d. Tych wad u "Wacława z Oleska nie natrafiemy. Przyznam się, źe drugi tom juz nie bardzo łakomie i pilnie przezierałem, choć wy iście onego w bieżącym roku (1838) dało powód niniejszemu pisaniu; bo pierwszy juz mię dość nasycił, nieczystotą zraził, i dał miarę drugiego, dla tego hojniej wytykało się usterki z pierwszego jak z drugiego. Zaraz po wyjściu I. tomu nie ważyłem się ze zdaniem mojem kwapić się, aby nie przesądzać przed czasem, gdy spodziewany tom 11. mógł nagrodzić niedostatki starszego brata; ale gdy similis simili gaudet, to i nam się godzi iść równym tokiem do końca. Nazwał P. Wójcicki małym zbiorkiem dzieło Wacława z Oleska. Otóż ja z kilku dobremi przyjacioły porównaliśmy mierniczo oba te całe już zbiory, i niestety znaleźliśmy, źe gdyby wydanie pieśni ludu Galicyjskiego Wacława zOleska najliczniejsze z słowiańskich, a wydanie nader oszczędne pod względem typograficznym, przyszło przedrukować z takiem nastrzępieniem, tytułami, dodatkami, cytacyami i przypiekami małej wagi, z taką rozrzutnością winietek i białego papieru i takim zbytkiem drukarskim jak pieśni Białochrobackie, ileźby tomów urosło? Sześć najmniej. I toż się podobało P. Wójcickiemu nazwać małym zbiorkiem zapewne wobec jego wielkiego, (acz w szczupłych ramach) dzieła, od którego to i od Przysłowiów tegoż P.. Wójcickiego ma się zaczynać 'wielka epoka poznania ducha i natury ludów Słowiańskich, zapowiedziana przez niego w zakończeniu II. tomu (k. 382). Strach jeno, żeby i owe szumnotytułowe pieśni » Białochrobatów" i owe Przysłowia nie były za kruchym na olbrzymią budowę materyałem. - Obliczyliśmy też i liczbowo stosunek pieśni jednego i drugiego zbioru. Okazało się, że na pierwszych 62 pieśniach tomu I., czterdzieście dwie są też same, które w wydaniu Wacława już mieliśmy, a dziesięć przybyszowych. (D. fi)
TEATR POLSKI.
P. Wysocki, o którego talencie mówiliśmy już kilkokrótnie, dał się nakłonić SWA m przyjaciołom do uszczęśliwienia publiczności raz jeszcze swą wyborną grą, i <hl onegdaj w połączeniu z artystami dramatycznymi niemieckimi i polskimi w teatrze tutejszym swój 3ci koncert, na który liczne i świetne zebrało się towarzystwo. Pan Wysocki grał na powszechne życzenie swego krakowiaka i waryacye na temata ruskie Thalberga. Jak krakowiak Chopina (F-dur) przez swe głębokie pomysły nowe trudzę passaźe, przez swą fantastyczność, tak krakowiak Wysockiego przez sw«i
oryginalność i czysto - krakowski żywioł zajmuje serce każdego znawcę przez poezyą i wypracowanie, mniej znawcę przez posuwistą melodyą. Waryacye Thalberga choć dla wykonywającego bardzo -wdzięczne mało nam się podobały, może już i dla tego, źe jeden z tematów (hymn Lwowa) jakby gorszką ironią na nasze uczucia się zdawał. Wykończenie było doskonałe, i wątpimy c«y nawet Thalberg lepiej odegrać je jest wstanie. - Przed koncertem panna Studzińska śpiewała aryą z Niemej z Portici: Plaisir du rang supremę etc.
tak miluchno jak ona sama. Oprócz sztuki niemieckiej, w której szczególnie p. V ogt się odznaczał, przedstawiono "pięć sióstr a jedna,« Dmuszewskiego. Sztuka ta z oklepaną intrygą tylko zajmującą być może, gdy role, szczególnie zaś rola Ludwiki, dobrze przedstawiane są. Tą rażą rola Ludwiki niemogła w godniejsze ręce być oddaną jak pannyKrolikowskiej. Przedstawiła ją z zapałem, ochotą, ogniem, tyle rozwinęła w niej talentu, iż tylko, co już przy referacie naszem o Gryzeldis o niej powiedzieliśmy, powtórzyć możemy, to jest: iż w krotce przy ciągłej pracy może Halpertowej być współzawodniczką. - Gra panny Królikowskiej ożywiała i innych, i cała komedyjka tak ładnie i gładko, jak rzadko przedstawioną była. Zgoła wieczór onegdajszy do najprzyjemniejszych w teatrze spędzonych należał. Dziś przedstawienie na korzyść panny Studzińskiej. Jesteśmy przekonani, iż publiczność nasza chętnie pochwyci tę sposobność okazania młodej naszej utalentowanej artystce swego -współudziału, - i źe licznie zbierze sie i na dzisieisza rep rezentac ya. A.
TEATR MIEJSKI.
W niedzielę dnia 21. Lipca 46te przedsta * wie nie polskie towarzystwa artystów dramatycznych pod dyrekcyą Pana ZygmuntaAnczyca: Po raz pierwszy: Rit a Hiszpanka, drama w 4. oddziałach z francuzkiego P P. Denoyer, Boulet i Chabot.
SPRZEDAŻ KONIECZNA.
Główny Sąd Ziemiański w Byd· g o s z c z y.
Majętność Witkowo II. W. 5. w powiecie Gnieźnińskim położona, składająca się zmiasteczka Witkowa, z wsi Witkowka i połowy wsi Małachowa złych miejsc, otaxowaną przez Dyrekcyą Ziemstwa na 56,552 talarów 4sgr. 7 fen. stosownie do taxy, która wraz z wykazem hypotecznym i warunkami sprzedaży w Hlcim oddzielę naszej Registratury przejrzaną być może, sprzedaną być ma w terminie na dzień 25, Listopada r. b. wych wyznaczonym. W celu otaxowania polowy Malachowa złych miejsc, która dotąd z druga osobne mającą folium w hypotece połową wsi tegoż nazwiska wspólnie zagospodarowaną była, poprowadzono środkiem całkiej posiadłości granicę, ponieważ takiej nie było można wyśledzić, Z pobytu niewiadomi realni interessenci ostatniej wsi, Ur. Stanisław Kossowski, Barbara i Seweryna Drzewieccy i sukcessorowie Elżbiety Drzewieckiej, tudzież sukcessorowie Wacława Wilperta, adwokata, jako z pobytu nie znani realni wierzyciele Witkowa, zapozywają się do strzeżenia swych praw publicznie. Bydgoszcz. dnia 19. Kwietnia 1839. r.
OBWIŁsZCZENIE. ","",'","", Dla oświecenia ulic i dla innych miejskich potrzeb 250 do 400 cetnarów oleju na rok 1839./40. drogą publicznej licytacyi przez najmniej żądającego dostarczone być mają. Tym końcem termin na dzień 16. Sierpnia r. b. przed południem o litej godzinie w sali magistratualnej naznaczony, na który chęć dostawienia mających z tern wzywamy nadmienieniem, iż każdy licytant kaucyą 200 tal, złożyć obowiązany. Warunki w Kegistraturze naszej przeJrzane być mogą. Poznań, dnia 2. Lipca 1859.
M agistrat.
OBWIESZCZENIE.
Dom Tajnego Radzcy Beyera pod Nr.171.
na Wilhelmowskiej ulicy - pomiędzy domami Doktora Ordelina i cukiernika Beelego sytuowany - składający! się z dwupiętrowego
budynku 7 okien frontu, ze stainiami, remIzą, z obszernem podwórzem i pięknym ogro» dem, z wolnej ręki jest do sprzedania. Chęć kupna mający u sekretarza miasta Zehe zgłosić się raczą.
Poznań. dnia 10. Lipca 1839.
Lekcje na skrzYpce.
Złożywszy posadę jako p i e rw s z y skrzypek teatru miejskiego w Lipsku, zamierzam sobie, dogadzając wezwaniom wielu osób, bawić tu czas przydłuższy, dla udzielania lekcyi na skrzypcach. Szanownych rodziców, chcących mi synów swych powierzyć, upraszam o zgłaszanie się w tej mierze do mnie. Poznań, dnia 18. Lipca 1839.
Józef Schramm, mieszkający na ulicy Wronieckiej w domu rzeźnika P. W e i t z. Igrzyska.
Prześwietnej Publiczności donoszę najuniźenići, iż z licznćm towarzystwem i 40 końmi przybędę tu w przyszły tydzień i będziemy mieli zaszczyt popisywać się sztukami wyższego jeździectwa. Staraniem najusilniejszem naszem będzie, pozyskać i tu powszechne względy i aławę, o której w innych miastach nabytej pismami publicznćmi przekonać potrafiemy. Widowiska dawane będą w nowo wystawionym cyrku przy brylantowem oświeceniu w niegdyś lożowym ogrodzie przytykającym do placu kamelaryjnego. Bliższe szczegóły będzie można z afiszów powziąść. Poznań, dnia 19. Lipca 1839.
g. Br i 1 I o ff. dyrektor. Tynktury Dra. V ogier, czyszczącej zęby i wzmacniającej dziąsła, dostanie w cenie 10 sgr. za flaszkę uJ. J. Heinego w Poznan lU.
W niedzielę dnia 21. Lipca 1839 r.
będą mieli kazanie
W ciAgu tygodnia od dnia 12. aź do 18. Lipca 1839.
N azwy kościołów urodziło się umarło ślub przed południem. po południu. chło- dzie- płci płci wzięto pców. wcząt. męsko żeńsko par. VV kościele katedralnym X. Pr. Urbanowicz 2 1* w koś. farno S.Maryi Magd. - Mana. Grandke l l S. Woj ciecha - Mans. Duliński 2 l i W kościele Sw. Marcina - Prob. Kamieński 2 5 2 Gmina niemiecko-katolicka w kościele pofranciszkańsk - Pawelke X. Regens Pohl Dominikanów - Kapł. Krajewski W klaszt. sióstr miłosierdzia - Piob. Dyniewicz 4 W ewanielickim S. Krzyża Pastor Friedrich Kandydat Specht 2 5 l W ewanielickim S. Piotra Rad Kons. Diitschke W kościele garnizonowym Pastor dyw, Mesę l Ogółem I 6 I 15 I 1t I 6 I 4 I I 1 I
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.07.20 Nr167 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.