Wieftft

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.10.25 Nr250

Czas czytania: ok. 9 min.

Xiciiwa

Nakładem Drukami Nadwornej W De/tera i SjjolAi. - Redaktor: lI. f fimmotreAj.

JW $ * @ ,

W Piątek dnia 25. Października.

f g t NQ ,

Wiadomości krajowe.

% Berlina, dnia 22. Października.

JJ. KK. W W. WW. Xicstwo Meklenburg-Schwerin z J. W. Kięźniczką Lud w i k ę, dostojną córkę swoją, udali się do Ludwigslust; J. K. W. Xiezna Fryderykowa do Dusseldorfu, a J. K. W. Xiaźę Alexander Niderlandski do Hagi,

Wiadomości zagraniczne.

Polska.

z War s z a w y, dnia 19. Października. W tych dniach rozpoczął się druk Noworocznika pod tytułem: Pierwiosnek, i najdalej do dnia 20. Listopada r. b. ukończonym zostanie. Ponieważ książka ta, jak i w poprzednich latach, przeznaczoną jest wyłącznie na artykuły wyszłe z pod pióra kobiet, przeto Damy, zajmujące się literaturą i życzące praee »woje mieć umieszczone w tern dziełku",zechcą takowe przed ukończeniem druku, pod adresem " Redaktorki Noworocznika Pierwiosnek« do Redakcji Kuryera Warszawskiego nadsyłać.

Francya, z Paryża, dnia 15. Października, Obiegają znowu wieści o nieporozumieniach zaszłych w gabinecie. Niektórzy członkowie pragnęli teki jakiej dla Pana Thiersa, podcza» gdy druga część Ministrów usiłowała wyjednać sobie usunięcie zwolenników P. Thiersa. T e m p s powiada: ISie możemy nic pewnego O tej pogłosce powiedzieć, ale sądzimy, iż gabinet posiada o«vszem to nieszczęsne przekonanie, że w teraźniejszym składzie swoim spokojnie zagajenia Izb doczekać się może. l) o tego czasu przynajmniej nie zdaje się niczego obawiać z strony parlamentarnych stonnictw, które przeciw niemu powstaną i domagać się będą, aby teki polityczne innym powierzono osobom, nie zaś takim, jakimi są, Panowie Soult i Duchatel, Głoszą także o mianowaniu ośmiu członków Izby parów, których w części w Izbie deputowanych wybrać mają, i między którymi Panów Etienne i Persila wymieniają. N a t i o n a l umieścił przed kilku dniami następującą, przez wszystkie tutejsze dziennika powtórzoną wiadomość: »Pierwsiśmy donosili o wydania paszportów do Neapolu dla Don Sebastian. Teraz z równą pewnością; donieść możemy, ie Don Carlos swego spraWUlące o interessayfParyau, Pana Labradora, jeszcze waźniejszem jest, źe hrabiemu d'F.spana i Cabrerze broń złożyć nakazał.« JNa to przesłał Pan Labrador następującą odpowiedź do redakcyi Nationale: »Mimo pewności Wac Pana oświadcza mu ten, któregoś W Pan sprawującym interessa Don C ar I osa w Paryżu mianował, źe Karol Y. wystawia na tronie męża, u Horacego przydomkiemjusti et tenacis viii uczczonego, i źe nikogo nie upoważnił, ani też kiedyźkolwiek nie upoważni do uczynienia coś takiego, coby się jego dziedzicznym prawom w czemkolwiek sprzeciwiać miało. Co się.Cabrery i Hrabiego d'Espana dotyczy, bądź W Pan przekonany, źe ci wtedy tylko broń złożą, gdy ich los wojny do tego zmusi. Co się mnie dotyczy, powiadam WPanu, gdy ronie znasz, jak wnosić mogę, źe jestem tym samym mężem, któremu Ferdynand VII. po haniebnej zdradzie w Bajonnie, swego pełnomocnittwa udzielił, do układania się z Champagnym, pełnomocnikiem Bonapartego. Byliśmy w Marracu, w sali, przedzielonej tylko zasłoną od gabinetu Bonapartego, i tenże mógł, gdy mi pełnomocnik jego oznajmił, abym się w imieniu Króla i braci jego zrzekł tronu hiszpańskiego, usłyszeć śmiech, jakim na jego świetne obietnice i ponure groźby odpowiedziałem. Mógł on słyszeć moje oświadczenie, źe raczej rękę dam sobie uciąć, niżbym miał podpisać co takiego, coby mnie lub moje oj czyznę z hańbiło. Działo się to w 180S roku. Hiszpańską rodzinę Królewską odprowadzono do V alencay, a ronie do więzienia w cytadelli wtrącono. Mąż losu stał na najwyższym szczycie swego szczęścia i potęgi; ale w kilka lat później Król Ferdynand i Infant Don Carlos mieszkali w pałacu w Madrycie, a kongres wiedeński, w którym udział miałem, zdarł z dumn<go przywłaszczyciela płaszcz cesarski, a niedługo potem bitwa pod Waterłoo zaprowadziła go na wyspę S1. Heleny. (podp.) Margrabia Labrador,« Blanqqi, grający główną rolę w processie z dn. 12. Maja, ale in contumaciam potępiony dla swej nieobecności, miał być wczoraj wieczorem w Paryżu ujęty i do Prefektury policyi odprowadzony. Twierdzą, źe dawniejsze pogłoski o ujściu jego do Londynu tylko w celu złudzenia poljcyi rozsiano, i źe się JJlanqui ciągle w bliskości Paryża ukrywał. Znaleziono podobno przy nim papiery, w skutek których dziesięć innych osób aresztowano. - Udało mu się było wyrobić sobie fałszywy paszport, za którym właśnie chciał wyiechać do bzwaicaryi, gdy go policya przytrzymała. P. Adolf A dam, znany kompozytor opery »Pocztylion z Lonjurneau" wyjechał wczorajdo HaWfu, elcad na statku parowym udaje się do Petersburga. W tutejszych pismach ogłosił P.Ballanche, źe mylnie doniesiono, jakoby starał się o wakujące miejsce w akademii po śmierci Michauda. Z dnia 16. Października.

P. Thiers, którego dopiero na początku posiedzeń w Paryżu się spodziewano, już wczoraj tu stanął. N iespodziane to przybycie na» daje pogłosce o zmianie ministeryalnej większe prawdopodobieństwo. Gazette des Tribunaux donosi o ujęciu Blanqui'ego w sposób następujący: "Onegdaj o pół do siódmej odchodzący z ulicy Hotel de Ville dyliżans właśnie do Burgundii miał odjechać. Wszystkich podróżnych już po nazwisku wezwano i brakowało tylko jednego, na nieobecność którego podróżni sarkać zaczynali, gdy tenże nadbiegłszy czym prędzej do pojazdu wsiadał. Poczta iuż ruszała z miejsca, gdy czterej agenci policyjni, którzy jako podróżni w karecie siedzieli, pocztylionowi rozkazali aby stanął, poczem natychmiast właśnie tego passaźyora, co naostatku był przybył, aresztowali. Poznali go bowiem, źe był Augustem Blanqui. Tak nagle napadnięty stracił Blanqui na moment przytomność umysłu, ale wkrótce przyszedłszy do siebie usiłował się uwolnić i wzywał osoby, na dziedzińcu stojące, żeby mu pomogły. Wszakże wszelki opór był nadaremhy i agenci przyspasabiali się, aby go wyciągnąć z powozu, gdy on z wielką szybkością rzecz jakąś do ust przytulał, którą w ręku chował. Szczęściem udało się, mu ją z rąk wyrwać, nim ją połknął. Równocześnie aresztowano pięć osób, które na dziedzińcu za Blanqui'in czekały, aby się z nim pożegnać. Wszystkich · sześciu wsadzono w haker i zawieziono da Prefektury policyi, gdzie na nich już czekano. Jakoż istotnie juź od dni kilku obecność Blanqui'ego w Paryżu wypośrodkowano i wiedziano, że przez Burgundią do Szwajcaryi się udać i drogę z Lhalons do Lugdunu statkiem parowym odbyć zamierzał. Urządzono następnie tajne i daleko sięgające dozorowanie; nie wiedziano bowiem, jakimby sposobem zbrodniarz ten z Paryża wyjechać zamyślał, lubo dzień wyjazdu jego byl wiadomy. Natychmiast po przybyciu na E OliCyi sześciu tych więźniów rozłączono, lanqui'ego tylko przeprowadzono do Conciergerie, gdzie natychmiast lekarze zbadali, azali jakie zjawiska otrucia na nim się oliazuią. Ale żadnych nie było. (idy go samego badano, znaleziono przy nim tylko mapy rozmaitych departamentów, rys podróży do Szwajcaryi, dwa paszporta pod rozmaiteminazwiskami i około 400 frank, w gotowiinie. Dzisiaj rano Sprawozdawca Kommissyi inslrukcyjnej, P. Merilhou, pierwsze z nim odbył badanie. Przyaresztowanie lo przyspieszy zapewne zwołanie Izby Parów, mającej się jeszcze zająć drugą kategoryą obwałowanych majowych.«

Anglia.

z L o n d y n u, dnia 15. Października. Statek przewozowy "Sheridan" przywiózł listy z Nowego Jorku z dnia 29. Września. Od czasu odpłynięcia "Great Western« niesie ważnego w sprawach pieniężnych w N owym . Jorku niewydarzyło, ani się też kurs wexlowy na Londyn nie zmienił. Targ pieniężny ciągle był przyciśniony, ale d. 25. poprawił się nieco i akcye banku etanów Zjednoczonych sprzedawano po 103 i 102 . Miasto Mowy Jork znowu d. 23. Września pożar nawiedził i teatr naro dowy, trzy kościoły i wiele innych budynków w perzynę obrócił. Ogień powstał w teatrze i szybko się szerzył. W niespełna pół godziny cały dach na teatrze stał w płomieniach, a wiatr zaniósł rozpalone zarzewie z niego na kościół afrykański na południowozachodnim narożniku ulicy Leonardskićj. Zajął się tedy i ten budynek i wkrótce zniszczeniu uległ. Następnie ogarnęły płomienie kopułę tuż przy teatrze stojącego kościoła francuzkiego na południowo-zachodnim narożniku ulicyFranklinowskići. Ogień wybuchnął o godzinie 4'" a już o godzinie 6. teatr i owe dwa kościoły w gruzach leżały. Holenderski kościół kalwiński na ulicy Franklinowskiej, za teatrem, tegoż samego -doznał losu. Także znaczna część pornnieiszych budynków' około teatru i powyższych kościołów stała się pastwą płomieni, a na wielu innych dachy zostały uszkodzone. Były to po większej części domy mieszkalne, ale małej · wartości. Niewiadomo leszcze, czyli ogień ten podłożony, lub czyli przypadkowo powstał. Całą szkodę podają na 400,000 dolarów. - "Wiadomości o żółtej febrze w południowych prowineyach unii są nieco pomyślniejsze; w Charlestonie znacznie się zmnielszyła iw N owym Orleanie także się zmniejszać zaczęła. Podług północno-amerykańskich dzienników, miało znowu zajść rozdwojeni * między Francyą a rzecząpospolitą Mexykańską.

Słychać, że rząd hiszpański postanowił udzielić Lordowi John Hay, krzyż komandorski orderu S. Ferdynanda, za czynny udział, jaki tenże miał w układach z Marotem. Pułkownik Wylde także za podobneż zasługi ma · otrzymać order, nie wiadomo jeszcze jaki.

Rozmaite wiadomoŚCi.

Z Poznania.

Lombard Król. Głównego Banku, zaprowadzony tu blisko od roku, ciągłe w miarę potrzeby miejscowego obrotu użyty zostaje. O ile publiczność z korzystnemi warunkami tego instytutu i z łatwością przy zaciągnieniu przypoźyczek co raz więcej obznajamia się, o tyle mnoży się od czasu do czasu liczba partycypientów z wszystkich stanów i na korzyść różnych źródeł przemysłu, - Znaczny zapas gotowizny, Lombardowi do dyspozycyi oddany, ułatwia w każdym względzie działania publiczności. - Życzenia pojedynczych mieszkańców, przechodzące okres powyższego instytutu, wprawdzie nie są jeszcze zupełnie spełnione, publiczność atoli z wdzięcznością uznaje dobroczynność dotychczasowego urządzenia, które miejscowe) potrzebie na teraz odpowiada. - Niedogodność nowa okazała się niedawno, z powodu nadwpływu złota zagranicznego. - Zdarzenie to sprawiło liczne trudności. Znaidująca się w obiegu gotowizna w wielu miejscach była niedostateczna do wymiany. - Skoro rząd to spostrzegł, postanowił skuteczny środek do uprzątnienia przeszkód. - Lombard został umocowany do wymieniania złota podług miernej ceny w proporcyi do kursu berlińskiego. - Od tego czasu dochodzą temu instytutowi liczne ofiary złota w mniejszych i większych ilościach, za które podług życzeń interessentów wypłata dzieje się w srebrze lub w assygnatach kassowych. - J<kutek tego dobroczynnego urządzenia już powszechnie daje się poznać. - Gotowizna znów obieg regularny i dostateczny przybrała,

Kompania grenadyerska 48gło pułku francuzkiego, w czasie odwrotu zMoskwy. (dal.c.) Ci, co niedosłyszeli słów marszałka i nie wiedzieli, o co rzecz idzie, krzyczeli; Niech żyje Cesarz! Marszałek przebiegł wzrokiem całą kompanię, która nie przestawała trzymać się w postawie surowej: A więc, rzekł, czy jest pomiędzy wami czterech ochotników? Na to wezwanie występuje szybko z szeregu grenadyer i prostując się, zawoła: Jestem! W tej samej chwili wysuwa się za nim dwunastu innych i prawie raze.n porusza się na ochotnika cała kompania. Marszałek obraca natenczas mowę do grenadyera, który najpierwszy wystąpił: Jak się nazywasz? - Józef Trigaud. Słuchaj Trigaud, powierzam ci mego adjutanta, osobę mi drogą, rozumiesz mnie? Ty i twoi koledzy odpowiecie mi za niego. Wy inni, będziecie go strzegli, .Niech żyje cesarz! Bierzemy to na siebie! Krzyczeli na przemiany grenadyerowie.

VV okamgnieniu zrobiono nosidlo, położono na niem rannego Polaka, wzięto go we środek i kompania pospieszyła za cołającym się pułkiem. Tymczasem odwrót, z razu porządny, w skutku coraz większych mrozów, zaczął przedstawiać widok okropny nieładu, samolubstwa i nędzy. Kompania grenadyerska postępowała zwolna, i jak gdyby od korpusu swego oderwana pośród nieprzejrzanych i szczątkami wielkiego wojska pokrytych równin. Otaczała zawsze łoże Kobylińskiego, czy to jej przyszło odpierać bagnetem ponawiane i regularne ataki jazdy Mdoradowicza, czy strzałami zagłuszać częste hura! Kozaków Płatowa. Zawsze spokojna, mężna i wytrwała, musiała po odparciu niespodzianego ataku, działać nieraz zaczepnie i torować sobie drogę pośród mass nieprzyjacielskich. Dnia 3. Listopada obliczono się w Wiazmie i kiedy pierwszy korpus stracił był 9000 ludzi, kompania grenadyerska 48. pułku, zmniejszona była już o połowę. Ale, dla czegóż ci waleczni, zostawieni prawie samym sobie, pośród powszechnego nieładu, nie stracili siły moralnej, która wyższa nad przygody? Oto, bo mieli bronić nietylko własnego życia, oto, bo jeden z najsławnieiszych marszałków cesarstwa, jeden z pierwszych towarzyszów cesarza, powiedział im b) ł : Powierzam mego adjutanta waszemu honorowi, waszej waleczności; oddacie mi go! - Jakoż po trzech tygodniach nieustannego boju, ta garstka z bohaterskiej kompanii pozostała, uważała za zniewagę, ile razy pułkownik Kobyliński, widząc, źe ci Waleczni tak wielkie dla niego robią poświęcenia i tyle dla niego cierpią, ile razy, mówię, prosił i błagał tych, co nad nim czuwali, nie o to, aby go nie opuszczali, ale o to, aby go dobili. - Trigaud! mówił nieraz Kobyliński, musisz ty być tchórzem, ie się nie odważasz wypalić mi w głowę. - Pułkowniku, odpowiedziałTrigaud z zimną spokojnością, szukajcie, zaczepki, jaką tylko ehcecie, to nic nie pomoże. Musimy zanieść pułkownika do Smoleńska żywego, lub nieżywego. Taki rozkaz marszałka, który nie żartuje ze służbą. Czemużeście nie zagrzebali mnie w śniegu wczoraj, kiedy Kozacy na was nacierali! Jużbym dziś nie cierpiał. - Byliby pułkownika żywcem ze skóry obdarli, odpowiedział Trigaud, który w czasie ostatniego ataku, własną osobą rannego zasłaniał, ale nim ci pożeracze świec ze skórą pułkownika się nacieszą, pierwej zakosztować muszą mojej skóry, tak być musi. Nie radzę im jednak ostrzyć sobie na nas zęby.." Szkaca

dnicy! - Nie masz serca! wo?ił Polak w uniesieniu gorączkowćm i rzueaiąe si<; na nosidle. Spokojnie pułkowniku; marszałek powiedział, że w podobnej słabości nie trzeba się wcale ruszać. I dla tego niepotrzebnie pułkownik mówi nam nieprzyjemności, chociaż one mnie obchodj.ą, bo ich słucham jak piosenki. - (Dokończenie nastąpi.)

OBWIESZCZENIE. t Moi za domem bawiący, jeszcze nied6letni synowie w takiem znajduią się położeniu, ij. niepotrzebują szukać li nikogo kredytu, który, gdyby od kogo miał im być dany, przezemnie W żadnym razie zastąpiony niezostnnie.

N owawieś, dnia 20. Października 1839.

A I K i e w i c z. był y Kapitan.

F . Z im m erm an n, fabrykant pojazdów, zamieszkały tu w mieście pod Nr. 7 ulicy Wilhelmowskiej w domu cukiernika Pana Beely, poleca się Szanownej Publiczności wyborem pięknych i modnych pojazdów. Podejmie się także wsz elkich reparacyi i robót siodlarskich. Zauianie, którem Wysoka Szlachla TSzanowna Publiczność już od tak dawna zaszczycać mię raczą, uwalnia mię od wszelkich w modzie teraz będących odezw i zachwałań; donoszę tylko najuniienićj wszystkim w stosunkach ze mną zostającym, ii wszystkie moje zakupy z najnowszego walnego jarmarku Lipskiego już mam w miejscu, i polecam się dalszym łaskawym względom. J. M. I\. W i tko wski, wdowa.

Mój skład płótna, bielizny i bielizny stołowej w każdym rodzaju na riowo został uzupełniony i polecam takowy w cenach, jak wiadomo, stałych. J. M. R. Witkowski, wdowa.

Ceny targowe w mieście Poznaniu.

D. 23. Październ, 1839. r.

od 1 do Tal, igr, fen. I Tal, sgr.fen.

Pszenicy szefel Zyta Jęczmienia dt.

Owsa d1.. K.

Tatarki dt.

Grochu d1. .

Ziemiaków dt. .

Siana cetnar .

Słomy kopa . . .

Masła garniec . . . .

S pirytusu beczka . ·

6 1 21 2 I 1 1 6 - 25 -18 6 1 276126 9 - 9 6 19 - - 20 410- 415 2-- 25 13 10 - 15

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1839.10.25 Nr250 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry