a
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1842.08.17 Nr190
Czas czytania: ok. 10 min.AZETA
\Vlelkiego
Xię$twa i SKI EGO.
ITftfc1aTcni Drukarni PTadworiiej W Deckera i Spółki. - Redaktor: lI. II annotCSki.
.)I(19@.
W Srodę dnia 17. Sierpnia.
1849.
Wiadomości kraj owe.
Z Berlina, dnia 13. Sierpnia.
Najjaśniejszy Pan powrócił tu z NeuStrelitz. r
Wiadomości zagraniczne.
F r a n c y a.
Na posiedzeniu Izby Deputowanych ?',' r ? @" Sierpnia obrano sekretarzami Izby P P.
LŁspoe ; (jo;$sY d'Anglas; inni dwaj nie mieli Koniecznej większości, ale zapewne Pan Lacrosse i H J . obrani zostań. } . ar II f P a ryi a, dnia 7. Sierpnia. . NQ. III} llowaniu Wiceprezesów powiada Di en ni K S P o rów: »Czterej Wiceprezesowie nalezjdo stronnictwa konserwatystów. P n ,saivandy II r y b bI 22 3 gj o S OWi w icc 66 w 1 ę C C , o d n a , s 2 c ś JJ--JY s z kall d Y d a ł a o.p O Z Y - NQ Wremu tylko 111 fo&ó W podzielę się dostało Podobne p o. Debelleyme odniósł jvrycicstwo. U y p a daellb. t e n li j g o d n y Oppozycya używała dawniej wygodnego spoeobu, aby wmówić w publiczność, ie przynajmniej Jeaen z Wiceprej e A A )ej barwę no«. Głosowała bowiem ?a Panem Calmon, który tei był kandydatem wickssości i tym sposobem zabezpieczała sobie tryumfbez wielkich kosztów . Wczoraj wybiegu tego użyć ni * mogła, kiedy P. Calmon kandydatury eic wyrzekł, a tak wszyscy kandydaci oppozycyi tym razem przepadli. Wszakie gazety oppozycyjne zapewne dowodzić nam będą, źe zwycięstwo na ich stronie. N ie dziwiłoby to nas, bo terazjuz sie więcej nad niczera nie dziwimy. Z podobnem prawem, z jakiem oppozycya mianowanie l'ana Sauzet jako klęskę dla Ministrów wystawiała, może ona teraz wybory Wice* prezesów jako zwycięstwo sobie przywłaszczać. Dzienniki l'ana Thiersa wczoraj z mianowania Pana Sauzet niezmiernie się radowa» ły; nie widzimy dla czego by P. 'Vivien dzisiaj cieszyć się nie miał, źe z prawie 400 głosów 3 otrzymał. Tak szanuje oppozycya, nie mówimy prawdę, lec» rozum czytelników swoich. Za pomocą tak nikczemnych zabiegów wystawia się od lat 10 jako stronnictwo narodowe. Taka. to dziecinną polityką Izbę i Kraj łudzić* usiłuje. Polityka oppozycyi polega na tern, iź codziennie twierdzi, źe większość mniejszą jest od mniejszości. Za ustawieniem raz tego politycznego dogmatu, dziwią się zuchwałości rządu, który pod pozorem, ie ma większość za sobą, w prawie być się mieni. Zagrzewają umysły! krzyczą na despotyzm, na zdradę! nazywają, »ic sami opinią publiczną. Powiadają: my to jesteśmy krajem! my większością! bo my reprezentujemy mniejszość w Izbie i ciałach obiorezych. Nazwali śroy to polityką dziecinną; wyrażenie to sprawiedliwe i nie bez przyczyny od nas użyte. Jakoż nie ma wypadku, któregoby oppozycya trawestować nie miała, nie ma prawdy, na którąby umyślnie ślepą niebyła. U niej zwyczajem podczas wyborów wznosić okrzyki zwycięstwa; przy pierwszych czynnościach Izby wykazuje się ona być mniejszością, ale mimo to jak twierdziła, tak i twierdzi, źe jest większością. My byśmy sobie takiej taktyki winszować mogli, ale my tego jednak nie czynim. Owszem zgrozą to nas przeimuje, że stronnictwo roszczące sobie prawo do panowania; i mogące przypadkiem dojść do władzy, tak nędznych chwyta się środków. III Włochy.
Z Rzymu, dnia 30. Lipca.
(Gaz, Pow.) - Ostatnie doniesiepia % Lizbony brzmią nierównie pomyślniej pod względem załatwienia spraw kościelnych, aniżeli się tego spodziewać można było. Równocześnie pokazuje się, że ani dwór ani mi' nisteryum nie były sprawcami przerwy układów» lecz sarno duchowieństwo tameczne, kiedy niektórzy z członków onego przez ukła dy te czuli się być upośledzonymi. Teraz oppozycya ta usunięta, a Mons. Capaccini zostanie w Lizbonie aż do ostatecznego zawarcia konkordatu.
Dokument paphzki, wpuszczający zaiahnia przeciw Rossy J. (Ciąg dalszY.) Takim ożywiony duchem wydał Ojciec Św.
niezwłocznie list do tamecznych Biskupów, zachęcając ich do wypełnienia z ich świętym urzędem połączonych obowiązków, stosownie do których powinni w duchowieństwie i ludu wierność, poddanie się i pokój ożywiać i obydwom na pamięć przywodzić, jak ciężkiego przestępstwa dopuszczają się względem Boga i Kościoła, którzy śmią opierać się prawnej władzy. A ponieważ był powód do domysłu, źe w skutek zamieszania spraw publicznych głos zwierzchniego Pasterza nie będzie słuchańy w owych częściach kraju, przychylił się Ojciec święty % gotowością do uczynionych m u I przedstawień z strony Xiecia Gagarina, pełnomocnego Ministra N. Cesarza i Króla, W imieniu tegoż, i nieustannie zwracał swoje uprzejme i mądre napomnienia do Biskupów Królestwa w przekonaniu, ie przez to przyłoży się do trwałej konsolfdacyi krótko przedtem przywróconego politycznego porządku, szczególnie; zaś, źe" zwróci na drogę powmnościowych członków duchowieństwa, którzy ją na swoj e największe nieszczęście opuścili. Ale wielkie utrapienie, jakie w sercu swojem nosił, z powodu smutnego stanu spraw katolickich w królewskich i cesarskich posiadłościach, nie dozwoliła mu pominąć tej sposobnej chwili, bez korzystania z nie]. Wysoce ucieszony, że się nadarzyła, i gorliwie pragnąc z niej korzystać, zalecił, aby z jego drugim listem do Biskupów równocześnie Sekretaryat Stanu wydał do rossyjskiego Ministeryura.
przedstawienie względem rozmaitych, aż do tćj chwili do wiadomości jego doszłych zażaleń religii katolickiej w owych obszernych okolicach. Z tych niektóre bardzo dokładnie były opisane, o innych stosownie do mniejszej pewności otrzymanych doniesień, tylko napomknięto, pod względem wszystkich jednak błagano Cesarza i Króla, aby im tenże przez swoje sprawiedliwość, słuszność i wielkość umysłu zapobiegł. Przy tej sposobności kazał J. Swiątobliwość powtórzyć formalne żądanie (bezskuteczne naturalnie) aby w Petersburgu Sprawujący interessa Stolicy apostolskiej był przyjęty i zawierzytelniony, którjby dokładne powziął wyobrażenie o sprawach kościoła katolickiego tak w państwie rossyjskićrn, jak i Królestwie polskiem. Jeżeli więc z lednej strony dotknięte wyżej żądanie rządu cesarskiego było chlubnem świadectwem dobroczynnego wpływu religii katolickiej na spo» kojność i uległość poddanych, którzy ją wyznają, a razem z tym nieodzownej konieczności poważania i zasłaniania nienaruszonych praw te) religii pokoju, otrzymał z drugjej strony świat w stroskanej staranności Ojca Sw. o nieszczęśliwe losy Polski nowy jasny dowód, przez historyą tylu wieków już zatwierdzonego doświadczenia, że Stolica święta, zawsze daleka od tajnych politycznych zamiarów, z niesieniem pomocy rękę wyciąga i jej moralna skuteczność przykłada się do oddalenia niebezpieczeństw, jakiemi w biegu czasów i w zmianie publicznego stanu rzeczy trony nie raz zagrażane bywają, i źe [wszystkie jej śluby, lej życzenia, jej starania jedynie duszne dobro katolików, gdziekolwiek się ci znajdują na celu maj ą! Podczas gdy na rozkaz J. Świątobliwości wspomniane akta wydano, rokowały pociechy pełne i bardzo uzasadnione znaki szczęśliwa przyszłość albo raczej nową epokę dla religii katolickiej w posiadłościach róssyskich. W sta» tucie organicznym, ogłoszonym dla Królestwa polskiego po przywróceniu publicznego porządku, i udzielonym urzędownie d. 12. Kwietnia 1832. przez Posła cesarskiego MinisterVum papieskiemu, dano zapewnienie, że religja, któ będzie zawsze przedmiotem szczególnej pieczołowitości rządu f£ Pana, a należące do ducho W,ens,v,ra katolickiego - równie łacińskiego jak grecko-uniackiego- posiadłości uznane zoetały ?a nietykalną wspólną własność \ podobnie jak w ogóle prawo własności pojedynczych osób nie mniej jak i korporacyi w ogólności świętem i nienaruszonem ogłoszono. Zapewnienia te, aczkolwiek dane pod względem Królestwa polskiego, jak się to po swojem przywróceniu w 1815. roku ustaliło, musiały przecież także na posiadłości i własność duchowieństwa katolickiego w polsko-rossyj· kich prowincyach być rozciągnięte. Innego albowiem tłómaczenia nie dozwalała zupełna zgedność tych zepewnień nietylko z niewzruszonemi zasadami sprawiedliwości, ale także z wiar.ą dawnych układów pod względem tych prowtncyj. Ale któż zdołał opisać bolesne zadziwienie Ojca świętego, gdy się ten'je'wkrótce potem dowiedział, że W jawne) sprzeczności z takowemi zapewnieniami nowe 'krzywdy z uezczcrbkiem religijnych korporacyi i duchowieństwa świeckiego zawyrokowano i nowe nader niebezpieczne środki względnie katolików obydwóch obrządków w Królestwie pol»kićtn jak i w rossyjsko-polskich prowincyach poczyniono! Zdawało się istotnie, źe nie tak chciano karać zbrodnią buntu w poddanych, jak raczej ich religią pognębić, a nawet wytępić. Co się bowiem wspomnianego tyczy Królestwa, dowiedział się Ojciec święty, źe dobra już dawniej przytłumionych zakonów regularnych, których dochody podług przepisu bulli »ex imposita« nieśmiertelnego Piusa VII. i w duchu zawartych wówczas między stolicą apostolską a wiekopomnej pamięci Cesarzem Alexandrem układów, na wsparcie kościołów katedralnych i seminaryów miały być użyte, fiskusowi przekazano; źe rząd polski domagał .'C od każdej biskupiej Kuryi ustąpienia pewnego kościoła katolickiego, w celu użycia ich dla obrzędu grecko-dysunickiego, do czego się naturalnie Biskupi i ich Kurye przychylić nie mogl'A bez nadwerężenia swej własnej religii i narażenia swego [sumienia; źesummc wyznaczoną biskupom jako wynagrodzenieza należące do ich kościołów dobra o połowę zmniejszono; ze nakomec kilka tysięcy rodzin polskich gorzko opłakiwało los swych dzieci, przesiedlonych w głąb państwa rossyjskiego, aby je z najwickszern niebezpieczeństwem od wyznania katolickiego, na łonie którego się urodziły i wychowały, oderwać. Pod wzgłędem polsko-roseyjskich prowincyi dowiedział <<ię Ojciec św. chociaż nie z zupełną, ale przynajmniej % do
stateczną pewnością, źe na rozkaz rządu cesarskiego przekazano nieunickim grekol1} drogą, świątynią N. Maryi Panny PoczajowtkiC!,. poi. siadłość, sławną poboźnemi pielgrzymkami ź całej Rossyi, z ustąpieniem im zarazem połączonego % nią bogatego klasztoru 00 Bazylianów na Wołyniu. VV równy sposób odebrano katolickiemu, równie łacińskiemu jak grecko unickiemu obrządkowi, którego od pierwszego założenia lub niepamiętnych czasów własnością były, na korzyść nieunickich greków kilka klasztorów i kościołów tegoż samego zakonu w Litwie, wielką świątynię w Berczy jako te* różne inne świątynie i klasztory. I Smutek przez te wiadomości w sercu Jego Świątobliwości sprawiony, powiększył się gwałtownie, gdy po odebraniu ukazów Ce* sarskich jawnie się pokazało, jak ogromne szkody i klęski na kościół katolicki przez to spadały. VV moc tych ' postanowień wspo« mniane Sanctuarium PoczajoWskie w Biskupstwo grecko-rossyjskie zamieniono, zakon św. Bazylego, owo światło i ozdobę grecko-uniackiego kościoła w Litwie i Białej Rusi, zniesiono, łacińskiej dyccezyi Łuckiej 17 klasztorów wydarto. Podobnie i dyecezya Kamieniecka znaczną liczbę świątyń swoich straciła; w wielkim obrębie polsko-rossyjskich prowincyi kosa zniszczenia naraz z pomiędzy 291 klasztorów łacińskich 22 wycięła, przyczem nawet fundusze szkół parafialnych i kollegiów klęski nie uszły. (DalszY ciąg natłaj/i.)
ROZlllaite wiadolllOŚci.
Z Berlina, d. 13. Sierpnia. - Dzisiaj rano o 10. godz w kościele tutejszym katolickim za przyłożeniem się poselstwa francuzkiego i w obecności Ministrów i innych wysokich urzędników, ciała dyplomatycznego i przebywających tu Francuzów, zapowiedzią* ne już nabożeństwo żałobne za duszę św. p. Xiccia Orleańskiego się odprawiło. W środku okazale ozdobionego kościoła wznosił się katafalk z koroną krepą obwiniętą, a wykonanie Requiem Mozarta przez najznakomitszych artystów stolicy żałobnej tej uroczystości wielkiego dodało uroku. U dział licznie zgromadzonej publiczności objawił się* przy tej sposobności )ak naj czulej i nowym byt dowodem, z jaką sympatyą tu powszechnie ten wielki cios, który Francyę i jej rodzinę królewską tak niespodzianie dotknął, cenić umifiia. P o z n a n. - DalszY ci'qg przerwanego wczoraj artykułu, o teatrze polskim: W Środę następną dane były dwa widowiska: jedno z nieb mi*l być nowy przez autora nazwą: »Pan Gawęda z Ostrowa;« była to przecież przetłumaczona, a przynajmniej prze robiona kornedya, często tu już przez artystów niemieckich wystawiona, »List und Phlegma«. Pani Chełchowska trudna rolę w trzech przeistoczeniach i. P. Królikowski podobną o tyluź przeistoczeniach trafnie oddali. W drugiej komedyi »N iedorostek«, znanej jako »Gamin de Paris«, jako »der Berliner Taugenichts« odznaczył się przed innymi swym talentem P. Kró likowski. To też naturalniej mężczyzna młody, a przytćm dobry iktor, rolę tę odegrać może, niżeli dama, której trudno znać przebiegi i figle takich ulicznikÓw, tein więcej, iż rodzaj ten ludzi nie ma wystawiać naszych uliczników, szukających w włóczeniu się po ulicach próżniactwa, nieprzystojnej rozrywki, niejednego złego, ale ma wystawiać chłopaka w" starszym już wieku, marzącego o wkrótce przyszłych wolnościach stanu żołnierskiego, pytającego się o politykę, chciwego jakich zaniewieruchów , a przytem mającego w istocie uczucia .piękne. W tłumaczeniu pobkiem mniej jest zdań wolnych, aniżeli w oryginale francuzkim i tłumaczeniu niemieckićm: Gene rał w kilku miejscach, gromiąc Pani Barono wej dumę, przytacza, iż stopnie z urodzenia u niego wartości nie mają, ale wartość we wnęlrzna, zasługa dla ogółu, dochowanie wiary, o człowieku stanowić powinny. Pani Ba ronowa (P. Monikowska) za nadto młodą wystawioną była, co się w kilku miejscach treści sprzeciwiało. »Oblubienicę Lamermooru«, ten pierwiastkowy utwór bujnego Walter Szkota, pomimo innej na afiszu barwy, po osobach poznaliśmy. Pannie Palczewskiej za przerobienie to cześć się należy. Nie słychać w utworze tym wyrażeń cudzych, jakich w inne tłumaczenia, nawet znakomitych mężów, dużo sio czasem wkrada. Tak słyszeliśmy w innych tłumaczeniach często: »masz słuszność, vous avez ra , ison» lub nawet »masz słusznie, Sit haben recht«, kiedy P. I'alczewska w podobnych miejscach lepiej użyła »prawdę mówisz, prawda, tak lest.« Ileżto wielu naszym tluma czeniom podobnych zarzutów uczynićby można, kiedy praca Panny Palczewskiej ku jej zaszczytowi wolna jest od nich. P. Palczewska grą tyle się przejęła, iź w końcu aktu drugiego prawdziwie zasłabła. Jest też to trudno dla jswolennika dramatycznego, tak często i tak rozmaicie się przeosabiać: Kant w swej antropologii aktorom dobrym przez rozrywanie zdro wia krótkie tylko rokuje życie, Molier swego » C h o r e g o z u roje nia« t ak d o b r z e o d e g r a ł , iźkażdy go istotnie chorym rozumiał, a on nim został w samćj rzeczy i tą chorobą wkrótce życie zakończył. Ale my, zwłaszcza na pociechę artystów dramatycznych, wielu Nestorów w wysokim wieku zmarłych lub przy do> brem zdrowiu dotąd żyjących przytoczyćbyśmy sobie mogli. Wielu zapewne przypadnie na myśl Bogusławski, Osiński, Szymanowski, Werowski, Kudlicz, Drnuszewski. W przedstawię »Oblubienicy 2 Lamermooru« wystąpił tu po raz pierwszy Dyrektor Towarzystwa P. Chełchowski, w roli'Edgara Rawenswood.
Można w nim było od razu poznać owego mistrza, który sam celujący artysta dramatyczny potrafił tak wielu teraz szczytnie znanym artystom jako nauczyciel dać artystowskie życie. Stąd też poszło, że choć rodzaj melodram tu w ogóle nie ma wziętości, cala widownia z natężoną uwagą grę, zwłaszcza l'ana Chelchowskiego i Panny Palczewskiej, przyjmował.!, rozwięzując tę uwagę w oklaski i wykrzyki zadowolenia. Dodawała powabu tej roelodramie piękna, rpuzyka- Damseg". Nie wiedzieć, skąd poszło, iż na afiszu Tarnowski za» miast Damsego jako ulwórca muzyki tej b) t wymieniony: jest wprawdzie takie układ muzyczny A. Tarnowskiego do tej melodramy, ale trudno, iżby ten wyrównać mógł pięknemu układowi genialnego Damsego, który w tej przedstawię wielu myśli i serca tak czule zajmował. (Dokończenie nastiyii.J
Grunt w Poznaniu na rynku pod Nro. 59.
położony, sukcessorom T e o d o raŹ u p ańskiego należący się, z wszelkiemi na nimże asnajdującemi się budynkami i innemi przyna» leżytościarai, końeem podziału drogą publicznej licytacyi przedany być ma. Do tejże wyzna« czony jest termin na dzień 15. Września 1842. zrana godzinę 10łą przed N otaryuszem Radzcą Sprawiedliwości Hoyer tu w Poznaniu w biórze jego, gdzie także warunki przejrzana byt' mogą. Każdy licytant wprzód złożyć winien kaucya 1000 Talarów w gotowiźnie kb xv papierach wartość gotowizny maiących.
Dla amatorów myślistwa. f · Znaczną nadsyłkę b r O II i II i Y ś I i w - 1 s kić j. pistoletów i krocie z P a ryż a A f f Ł c o d j u ID i S i l i l i, otrzymali zno - · wu i przedają po nader miernych cenach « Alexander l
SwarzensHU
· » · »B»»»» - » « - » » » - » * » y )>» y)>» * )>» y » » » » y» <.«».»
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1842.08.17 Nr190 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.