Ęgjf

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1842.09.30 Nr228

Czas czytania: ok. 18 min.

Jl\k

Wi elkiego

TAlicitwa

POZNAŃSKIEGO.

N akładem Drukarni N adworeej IT. Deckera i Spó l/c i. - Redaktor: JI. Unnn o waM.

*JI?OT .

W Piątek dnia 30. Września.

181«.

J>o czytelników gazety.

z. konczącym się trzecim kwartałem przypominamy, »z prenumerata cwiercroczna dla tutejszych czytelników wynosi 1 lal. \& \ sgr.; dla zamiejscowych zaś. . .2 Tal. Zamiej scowi czytelnicy odbierać - będą. za tę cenę c o d z i e n n i e wychodząc.} gazetę na wszystkich Król. Urzędach Pocztowych w całej Monarchii,4 Prenumerata egzemplarza na papierze kancellaryjnym wynosi 15 sgr. ćwierćrocznie więcej od powyższej ceny. - Nie nasz;} będzie winą, jeżeli dla późniejszego zamówienia W ciągu bieżącego kwartału, poprzedzające numera nie będą mogły być przesłane.

Poznań, dnia 30. Września 1842.

Expedycya Gazet W. Dekera i Spółki.

Wiadomości zagranIczne.

Polska.

Z nad granicy polskiej, d. 14. Wraeśn.

Od dwóch tygodni pogłoska jedna rozpowszechnia się coraz bardziej po całym kraju t. j. pogłoska o przywróceniu armii polskiej. Nie ufając tej wieści, którą i tera * jeszcze za n»epodobną do prawdy poczytuję, nie chciałem dotychczas o niej wspominać, kiedy wypadki rzeczywiste w Rossyi i Polsce nie raz już poprzednio rozgłaszanym wieściom kłamstwo zadawały. Pogłoski polityczne rzadko tam autentyczne mają źródło, nie z powodu dyskrecyi urzędników, lecz raczej dla tego, ponieważ nawet wyżsi urzędnicy ośrodkach rządu przed wprowadzeniem ich 'w wykona*nie zwykle żadnej nie mają wiadomości. Tym czasem rzeczona pogłoska długo się utrzymuje, nie wypada więc jej zupełnie milczeniem pominąć. Podania wszelako nie zgadzają się całkiem między sobą; jedni powiadają, źe tylko' kilka pułków polskich z szefami rossyjekiemi, w ilości 12,000 ma być utworzonych, drudzy głoszą, źe armia polska formalnie ma być przywróconą, chociaż tymczasem tylko w ilości 18,000, które poczcści w Królestwie samem załogą stać m&ią Gazety niemieckie z tą pogłoską łączą drugą, o przywróceniu języka polskiego jako naukowego po szkołach polskich. Wszakże to jest oczywistem pomieszaniem z stosunkami w W. Xicstwie Poznańskiem; bo w Królestwie język polski nigdy nieprzestał być naukowym językiem we wszystkich szkołach w kraju. N4 Pan mianować raczył księdza Franc. Lii« decke, Kanonika hon. Augustowskiego, Professora Akademii Duchownej rzym.-kat. w Warszawie, Członkiem Rady Wychów. Pub!.

Królestwa Polskiego.

Z dniem 1. Października, otwarta tu zostanie szkoła dla Ociemniałych przy Instytucie Głuchoniemych Przyjmowana do niej będzie młodzież wzroku pozbawiona od 10. do 16 lat wieku mająca, za opłatą roczną I. SI. 100, W dwóch ratach półrocznych z góry opłacać · ic winnych. Później przy tymże Instytucie otworzony będzie Pensyonat dla młodzieży Wyższych stanów.

Rossya.

Z P e t e r s b u r g a, d. 7/( 19. Września,) N. Cesarz Jmć 1. Września o 9 rano stanął wNowgorodzie, zkąd dalej ciągnął Swoje podróż do stacyi Miednoj, dokąd przybył 2. b. m. o 4J rano. Po krótkim odpoczynku J. C. Mość odjechał do Tweru. Oglądał tam 7mą lekką dywizyą jazdy i 7. konno artylleryjską brygadę i zualazłszy te wojska w nader dobrym stanie, raczył oświadczyć zadowolenie ich dowódzcoin. Tegoż dnia, o 11 wieczór, N. Pan przybył w dobrem zdrowiu do Moskwy.

Czerkassya.

Stosownie do pisma z Konstantynopola z d. 22. Sierpnia, które pierwotnie w M alta T i m e s umieszczone do wszystkich gazet francuzkicn przeszło, Rossyanie w Czerkasyi p o w t ó r n i e wielką mieli 'ponieść klęskę. Korpus 10000 wojska, z którym zdradzieckim sposobem zawieszenie broni zawarto, w obozie pod Marga znienacka zoslal nr. padnięty, a ponieważ zwycięzcy równocześnie z zwyciężonymi do twierdzy wpadli, pierwsi okropną zrządzili rzeź między Rossyanami, wielu z tych dostało się w niewolą, między któremi też byłjeden Generał i wielu oficerów - Nie chcemy tu umyślnie całego artykułu tego powtarzać, bo jrst on widocznie cechą takiej przesady napiętnowany, że potwierdzenia skąd inąd potrzebuje. Dziennik Sporów jednak nie poczytuje go niepodobnym do prawdyfrancya. Z P a ryż a, dnia 2Q. V\ rześnia.

Dzienniki Irancuzkie mocno się zajmują buskiem zebraniem się Komitetów stanowych w Prusiech. Zasługuje tu na uwagę, co przed kilku dniami P r e s s e w przydłuźszym artykule o tym przedmiocie powiedziała. Wyraziła ona między innemi: »Pressa Francuzka słusznie instytucji Komitetów Stanowych w Prusiech szczególniej

szą poświęca uwagę. Większa część dzienników upatrywała w wydanym przez teraz panującego Króla w czasie składania hołdu n* Królewcu do Stanów J emecznych recessie z d. 9. Września 1840. formalne przyrzecze nie rychłego nadania Konstytucyi, na wzór francuskiego systeinatu reprezentacyjnego. Nawet niektóre dzienniki niemieckie podzielały to mylne zdanie, tak, iż Król widział się być spowodowanym, oświadczyć wyraźnie w rozkazie gabinetowym z dnia 4gi> Października 1842., iż ma istotnie na celu dalsze rozwijanie się istnącej stanowej ustawy, lecz, źe bynajmniej o zmianie tejże na Konstytucyą opartą na systemacie reprezentacyjnym w różnych innych krajach nie myśli. Nie wiele słów potrzeba do wyświecenia znaczenia tego wyjaśniającego albo raczej prostującego rozkazu gabinetowego. Akt końcowy Kongressu wiedeńskiego stanowi, źe wszystkie niemieckie Parstwa związkowe mają utrzymać ustawę, odpowiadającą ich stosunkom i ich historycznemu rozwijaniu się. To postanowienie Kongressu wiedeńskiego wywołało rozliczne rozbiory pod względem istoty i form mających być w Niemczech zaprowadzonemi ustaw. Jeżeli z jednej strony sądzono, że Kongres wiedeński miał na celu p i s a n e konstytucye albo Karty, ie przeto zasada reprezentacyi narodowej, podobnie jak w konstytucyjnych państwach zachodniej Europy, niemieckim ustawom za podstawę służyć powinna, mniemano znowu z drugiej, że, ponieważ Kongres wiedeński, równocześnie wyrzekł zasadę, iż naj wyż - sza władza jedynie w ręku Naczelnika państwa spoczywać powinna, ustawy państw niemieckich na zasadzie zwierzchnictwa ludu, właściwego rdzenia systeinatu reprezentacyjnego we Francyi, Anglii, Hiszpanii i Portugalii, oparte być nie mogą.

Polityczne różnice zdań o tym przedmiocie taki przybreły charakter, iż Monarchowie nie« mieccy ujrzeli się w konieczności zwołania Kongressu ministerynlnego, odbytego 1819. I.

W KarIsbadzie, który pytanie to w ten rozstrzygnął sposób: że ustawa niem;eckiego Państwa związkowago ma być zawsze wypływem monarchicznej władzy, nie zaś zwierzchni« etwa ludu; innemi stówy, system reprezentacyjny Państw zachodniej Europy uznano za niezgodny z niemieckiem pojęciem władzy monarchicznej. Postanowieniem 1\ ej mu związkowego, z d. 28. Czerwca 1832., któremu jedynie służy prawo wykładania i oceniania aktu związkowego, zawyrokowano następnie, źe niemieckim Stanom służy tylko prawo zezwalania nie zaś odmawiania podatków, naprzeciw Monarchów; oznaczenie które zre wego Kongressu wiedeńskiego wypływa, podług którego Stany nie .są upoważnione do wystąpienia ani pośrednio, arp bezpośrednio przeciw Monarchom przy, pełnieniu obowią« zków związkowych. Z tego wykazuje się, że Król Fryderyk Wilhelm IV., nadaniem Konstytucyi.na wzór Karty francuzkiej, nie może jednem pociągnięciem pióra zniweczyć zasad politycznych, uświęconych przez Kongressy w Wiedniu i Karisbadzie i uchwały Sejmu związkowego.

Wyobraźmy tylko sobie położenie rządu pruskiego: bo tylko przyzwoiłe uwzględnienie istaących etósunków i okoliczności dozwala bezstronnego sądu o środku jakim. J ak rząd francuzki wiąże Karla, tak Monarchów nie. mieckich akt związkowy. Niesłusznie zatem, upatruje K ury.er francuzki w utworzeniu Komitetów Stanowych krok przygotowawczy do nadania systematu parlamentarnego podług Wzoru naszego. Wie, tu miejsce rozstrzygać, czy z względu na potrzebę i istnące instytucj e Pruss, przyjęcie naszego systematu przed przyjęciem systematu niemieckiego na pierwszeństwo zasługuje; owszem jedynie się czy. nów trzymamy. Zwołanie Komitetów Stanowych nie należy przeto bynajmniej uważać za przejście do nowego Konstytucyjnego systematu, ale raczej za dalsze wykształcenie istnących instytucyi, jak je Fryderyk Wilhelm IV. przy swojem na tron wątpieniu przyobiecał. Z dnia 21. Września.

Xiążę Aumale dn. 1. Paźdz. w podróż do Algieru się u-da.

Piszą z Tuloou z <J. 17. ro. b »Z najnowszych afrykańskich korrespondencyj wynika, że pewna liczba pokoleń tylko .poiornie, aby żniwa swoje ocalić, nam się. poddała. Obecnie, kiedy czas żniwa przeminął, pokolenia te maskę z siebie zrzucają, ale tego przenie"'ierzenia się późniei zapewne żałować będą, bo Generał-Gubernator już się wybiera, aby r skarcić, Wypadki na zachodzie i w środku osady zmodyfikują może W pewnym wzglę-, dzie plan wyprawy na Wschód. Przedsięwzięty, przez 5000 Kabylów szturm do Bugii, któremu Marabut Zid-Zerdad przewodniczył, Wśród obecnych okoliczności poczytywany być może za ważny wypadek, kiedy ze strony Abdel-Kadera i pozostałych mu wiernemi kalifatów pewnego dowodzi planu. Jakoż widać wislocie, ie nieprzyiazne pokolenia na Zachodzie i Wschodzie równocześnie w ruch się wprawiają i nawet w samym środku posiadłości naszych, niedaleko od Millianah, okazują Arabowie nieprzychylne ku nam chęci,

W tern więc położeniu rzeczy Generał-Gubernator zapewne stosowną osądzi, zamierzoną wypra wę - do prowincyi Konstantine do późniejszego czasu odłożyć, bo wypadki, obecności woj sk naszych w innych miejscach wymagają. Widoczną teraz, że wiele pokoleń, których przyjazny sposób myślenia za szczery i stały poczytywano, opuściwszf chorągiew nasze, dobrowolnie albo z przymusu z AbdelKaderem ,się połączyło. Czedtamy z wielką, niecierpliwością bliższych wiadomości z północnej Afryki, które zapewne ważne będą." Niedostatek politycznej materyi tak wielki u nas, że Dziennik Sporów dzisiaj całkiem bez głównego, przewodniczącego artykułu wyszedł, czego już od wielu lat nie było. Podróż pana Thiers do Hollandyi, lubo krótka, pic jest jednak bez politycznego zuaczenia. Już w roku 1840 całe dążenie jego zmierzało do tego, ażeby Hollandyą oderwać od polityki kontynentalnej a przyłączyć ją ściśle do Francyi, co mu się też w części udało. To pewna, że w Hollandyi panuje wielkie rozdrażnienie przeciwko Niemcom, i że pan Thiers w podróży swojej nie tylko obejrzał system zlewania wodą ziemi i groble flollenderskie, ale także miał konfereneye ze wszystkiemi znakomitszerai osobami, a nawet podobno i z samym Królem hollenderskim. Thiers, jak wiadomo, sam tylko jeden z Ministrów francuzkieb, posiada wielki krzyż hollenderskiego orderuLwa. Jedna z gazet niemieckich pisze: »Pewien dowcipniś powiedział. W jakim kłopocie byliby Niemcy,l którzy wszyscy rozmowy swoje zaczynają dd interessującego wstępu «o pięknej pogodzie,« gdyby kiedy źrułnćj nic było pogody; jabym się napytał, coby poczęli Francuzi a nadewszystko Paiyźanie, gdyby którego pięknego poranku żadnej ńie było gazety. To wcieleuie dziennikarstwa, ta potrzeba czytania gazet, która się stała powszechną koniecznością, jest Francuzom właściwą i najwydatniejszym ich rysem charakterystycznym; żądają oni rozumowań w braku faktów, domysłów w miejsce prawdy i duchowej strawy pour la bonn! bouche. Tu czytają' wszyscy: kucharka przy kominie czyta P a r i s i e n , liberalizujący handlarz korzenny Si e c i e, radykaliści C o mm e r c e, republikanie N a t i o n a l, ministeryalni Dziennik sporów, legitymiści Quotid'ienn e, i tym podobnie inni, - każdy czyta pewien dziennik, w którego sferze żyje i porusza się, którego zdania podziela, którego twierdzenia są dla niego wyrocznią, i który nazywa mon Journal. Pierwsze pytanie przy spotkaniu się jest: Qu'y a l-i! de nouvenu duns ks jouriiaux? Na c o, najczęściej teraz odpowiada się: Mkiij wyjąwezy chyba nieskończone ro o Belgii. P. Thicrs ma następujące dekoracye: wielki krzyż belgijskiego order« Leopolda, w. krzyż, bipzp. orderu Karola III., w. krzyż hollend. orderu Lwa, w. krzyż ncapol. orderu Ferdynanda, w, krzyż Legii honorowej i krzyż lip_l cowy. Mont de Marsan (w depaI. Landes) 4go Września. - Dziś sprzedano tu olbrzymia, gruszkę, która jfciała długości 22 centimetrów (blisko 8 cali), a obw' odu 6 cali. Ważyła przeszło 4 funty. Alf} g"'l\ a Z Londynu, dnia 21. Września.

Królowa, która od soboty z małżonkiem swoim i dworem w Windsorze się znajduje, dopiero w Styczniu rezydencję w BucbJhgj ham pałacu zajmie, Stosownie do pogłoski zamierza N. Pani na przyszłość co rok kilka miesięcy z małżonkiem i dziećmi swerai % powodu zdrowego powietrza w SzJkocyi przepędzać, w którym to celu należący do korony aamek Craiguiellar na nowo ma być urządzony i upiększony. Sir R. Peel dn. 15. ro- b. w N ewcastle, dokąd wracając w towarzystwie Lorda Aber deen z Szkocyi i udając się do siedziby swej wiejskiej przybył, ze strony ludności jak najświetniejszego doznał przyjęcia. T i m e s wieI ką temu przypisuje wagę. Kartysta Vincent tcmi dniami dwa razy przed ludem z obszerną występował mową, ale ani liczba słuchaczów, ani wypadek nie odpowiadał bynajmniej oczekiwaniom wichrzycielu U dał się więc do Glasgow, aby tam lud wziąć w obroty. Sekretarze głównego związku przeciw pra wom zbożowym, zgromadzili się onegdaj, aby zdać sprawę o postępie podpisów w ich obwodach w interesie handlu. Pan Sidney Smith jako Sekretarz związku oświadczył, że gdy Parlament co Ho zniesienia praw zbożo vych, odmawia krajowi wymiaru sprawiedhwości, i petycyą w tym względzie za próżny papier uważa, związek przeto opierając się na życzeniach wielkiej massy narodu, otworzył listę podpisów wszystkich tych osób, które są za zupełnem zniesieniem praw zbożowych i żywności. Sekretarze którzy w swych obwodach już się zajmują zbieraniem podpisów, złożyli bardzo pomyślne raporta. Poczem odczytano adres filialnego związku w Whitechapel, który się kończy temi słowy: Byle tylko Londyn czynił swą powinność, monopol musiałby mieć koniec.

Rozmaite wiadomości. i\e

Z Poznania: '" Dziennik Urzędowy Król.

Regencyi w Poznaniu z d. 27. Września T. b.

obejmuje miedzy irmemi 'ogłoszenie tyczące wynagrodzenia, lekarzy prze"j, gminy; - spis osób w miesiącu Czerwcu za granicę wydalonych;- o chorobach bydlęcych; - kroniki osobiste i t. d,

P AHf j B O U O t l S H l .

Ct> HeRm. Lic.) Mało kto wie, co znaczyła banda albeńska, do której tak się starano należeć, iż każdy miał sobie za wielki zaszczyt być jej członkiem. Książę Karol Radziwiłł, będą« jeszcze miecznikiem litewskim, utworzył jl w Albie, tfomii wiejskim z ogrodem pod. Nieświeżem. Pan Piszczało, niegdyś X ięcia' nauczyciel, · trafiając w myśl jego, przepisy tćj bandy ułożył. Patente podpisywał Xiąźę,'jako naczelnik' towarzystwa, którego kanclerzem do 'śmierci był P. Ignacy Wolodkowicz, a'sefcretarzem P. Michał Hejten. *& Każdy członek w listach podpis)"wał się: »Hadziwillowskr 'przyjaciel«, a Xiąźl\ go nazywał: »Panie kochanku.i Ze iui zawsze ze swoimi Alb e ricfcykaińi. obcował, to nazywanie Panie kochanku, zamieniło się u niego w przysłowie, które ustawicznie powtarzał. Mundur Albeńczyków 'był barwy radziwiłowskiej? konfusz słomianego koloru, żupan błękitny, pas umyślnie na to w Słucku robiony, srebrny w orły czarne z trąbkami, spinka z emalii błękitnej, na której r brylancików była cyfra z 'trzech liter: K. X. R. W tym mundurze trzeba było chodzić w Nieświeżu; a gdyby kto 'iie mając patentu, ważył się gdziekolwiek ten mundur wdziać na siebie, mógł być pewien, że zostanie zmuszony go zrzucić. I tak Pan Skirmunt co był. Xiecia Komissarzem na księstwie birzańskiern, nie będąc do tego upoważnionym, ale zaufany W stopniu, który trzymał między sługami Xię cia, pokazał się raz w tyra mundurze na li cznćm zgromadzeniu u Pana Burby, cześnika rosieńskiego, a rzadcy generalnego ekonomii azawelskićj. Ale na swoje nieszczęście, znalazł tam dwóch prawdziwych Ałbeńczyków: Pena Bonifacego Sołohuba, koniusiego nowogrodzkiego i Pana Jana Wierzejskiego, rejenta sądów zadwornych. Ci na niego napadli, mundur zdarli, i leszcze samego wyszturkali, lubo to było w uczciwym domu. Pan Skirmunt o to źałił się przed Xieciem, ale Xkjię, nie tylko że przyznał słuszność Panom Sołohubowi i Wierzejskiemu, ale nawet oddalił ustaw «gromadzenia, którego był twórcą. Z«-by być przy puszczonym dO *ego grona, trzeba było być szlachcicem karmazynowym i osiadłym, tęgim do kordą, dzielnym do konia choćby naidzikszego, w sztuce łowieckiej; doświadczonym, i niepospolite) odwagi. Xiąźę nie mógł nikogo patentować, jeno za wsta wieniem sit; dwóch części całego towarzystwa. Obowiązki patentowych były: stawić się pa keżde wezwanie Xiecia konno i w całym rynsztunku, iść z nim, gdzie ich poprowadzi, a nie zważając na źadoe niebezpieczeństwo, w każdym wypadku łba nadstawić za honor N ajswi ętsżćj Pan ny, Xic-cia Wojewody, swój własny, i każdego z członków towarzystwa. - Były rozmaite przepisy dla tćl szkoły prawdziwie bohaterskiej: w rzędzie innych ten, że dwaj'Albenczycy, mający między sobą zaj ście, nie> mogli się ciggać po jurysdykcyach, ale powinni byli rzecz kończyć u siebie, zda jjc się na jednego z kolegów, który w pe wnyrh okolicznościach miał władzę dozwolić im nawet rozprawy na 6Xabłe, jeźłi innego nie było sposobu do zgody. '/, tego powodu zdarzył się zabawny wypadek w Nieświeżu, któ ry szczególnie okazał dobroć księcia. Razu jednego, zjechało się kiłku Radzi wił łowskieh przyjaciół w Samuelowie u J W. Mikołaja Morawskiego, Geuerała wojsk litew ekicłi. Między nimi był Pan Leon Borowski od śmierci Pana Wołodkiewicza najpoufabzy domownik Xiecia, i Pan Bonifacy Solohub, co to kiedyś Pana Skirmunta wyszturkał. P, Boniiacy strzelał nic potem, bo miał wzrok królki; ale Z oszczepem na niedźwiedzia iwa wo chodził, bi> był silny i nieustraszony. Miał on sztrzelbę dwu-rurną hiszpańska, nad laką lepszej u samego Kięcia nie było, i zawsze z sobą ja woził. Pan Leon, co nadzwyczajne miał oko, chciał lej koniecznie dostać i różne mu proponował faciendy. Ofiarował za nią cztery konie siwo-pstrokate, kłórćmi przyjechał do Samuelowa; ale i to było napróżno, bo lubo Pani Bonifacy do nich dość się palił, był twardy ifciągle go zbywał, powtarzając: »Prędze) ze skórą niż z dubeltówką rozstanę.« , N a co ci się ona zda, kiedy ty strzelać me umiesz? « »Czy umićm, czy nie umiera, to nie twoja rzecz, a strzelby nie dam.« . »A jużci kto ma sztr<<1bę, powinien okazać, Ze ona mu się zda na coś.« i To szezęście, że ty nie jesteś ło#czyra wielkim litewskim, bo twó) zarzut mógł mnie obchodzić, ale wiem, ie może strzelam tak dobrze, jak ty.« »Możesz tego dać dowód: Niedaleko dwo

-405

ru jest knieja niewłeUca, ale dobra* obrzvAnyją siecią, mara eworę gończych z sobą-,- Q<I których lepszych i w Nieświeżu-nie znajdziesz, a cała psiarnia JW. Generała jesf na twoje usługi, on obławy ]l a T nie odmówi, ani dojeżdźaczów. Pójdźmy więc ze «witem do kniei, prócz ciebie nikt strzelać nie będzie. Jeżeli wyniesiesz zwierza, ja ci oddam moje Cztery konie, a jeżeli skwaeist polowanie, pożegnaj się z swoj.ą strzelbą." , · »Zg«daf ale r.róbmy układ na piśmie i wręczmy go J W. Generałowi, bo jak ubiję zmierza; to ty żarcikami gotów mnie zbyć, wszak my się nie od dnia wczorajszego znamy!« »Pisz, co ci się podoba, ja wszystko podpiszę, bo wiem, że ubijesz zwierza, jak ci na nosie chyba siądzie.« Wziął tedy pióro i papier Pan Bonifacy i na» C ał tranzakcyą formalną, mocą której Pan on Borowski, komornik slonimski, obowiązywał się oddać Panu Sołohubowi, koniuszemu nowo-grodzkiemu cztery konie siwoitstrokate wraz z uprzężą, jeźliby ten na poowaniu warunkami określonem w przeciągu trzech godzin ubił zwierza; w przeciwnym zaś przypadku, strzelba dwu-rurna Pana Sołohuba Z napisem-. DIEGO MAS TOLEDO, złożona w ręce JW. Mikołaja Morawskiego, Generała litewskiego, uproszonego za egzekutora dobrowolnej umowy, miała przejść na własność Pana Borowskiego. Transakcja podpisana została przez obie strony i pieczętarzy, a JW. Generał natychmiast wszelkie przygotowania rozporządził. l Gały dzień Pan Leon napastował P. Bonifacego żarcikami, ale Pan Honifacy fantazyi nie tracił i powtarzał; «Obaczymy, kto wygra zakład. « N azajutrz przed piątą jeszcze, wszyscy j<<»ż byli w kniei samuęlowskiej zwanej Koski. Po niejakim czasie, wprzód nim psy głos dały, usłyszano strzał. Wszystkich to mocno za» dziwiło. Aż tu Pan Boniiacy -wydobywa się Z gęstwiny, ciągnąc za ogon jednego ts psów Pana Leona, którego dopiero przestrzelił, i odzywa eję: »Proszę o konie, ubiłem zwierza.« »Jak to?" powiedział Pan Leon, >>-ty za psa mi zapłacisz - a pokaż zająca, jeźłi chcesz, abf konie były twoje« »Przeczytaj opis Panie braeie, tara o zająca nie masz wzmianki, tylko o zwierzu, a spodziewam się, że pies zwierzę.« > «Do kogo innego W Pan idź ze swojemi krotolilaml, a ja Pana Generała proszę o strzelbę.« Pan Generał n a t o : »Odczytamy w d o fi li opis, a gdy strony mnie poruczylyonego do pełnienie, do niego stosować się mueac.« E osiadająC się ze złości, a Pan Bonifacy za bo. trzymając się od śmiechu. Przybywszy do domu Pan General włożył okulary, przeczytał transakcyą i powiedział: «Nić masz wyrażonego rodzaju zwierza, co miał być ubity; zatem wedle opisu w istocie Pan Bonifacy wygrał zakład « »J a ną to nigdy nie przystanę« odezwał się Pan Leon, «odwołuję się do sumienia wszystkich myśliwych, czy pies może uchodzić za zwierzę? « «A juźci nie rybo,« rzekł Pan Bonifacy, »pożegnaj się z końmi Panie Leonie, a nadal w opisach twoich lepiej się pilnuj. « ]l Ty moich koni nie dotkniesz, a strzelba moją będzie, chyba Pana Boga nie masz na świecie! Jeżeli Pąn Generał z mojej własności muie wyzuje, mamy jurysdykcyje, dp nich się udam po sprawiedliwość; prędzej cały majątek stracę, niż pozwolę, aby mnie błazeństwem gnębiono.« »Nie strasz mnie ziemstwem ni grodem, bo my obadwa Albeńczyki, musimy między sobą wszelkie zatargi kończyć. Ja na żadne twoje pozwy nie stanę, błaźnić się,4iie chcę; [który z naszych niech nas sadzi, ja pa każdego przystaję, najwłaściwiej, by gospodarz stanowił.« «z przeproszeniem JW, Generała, jak się na niego zapiszę, to zasłużę, by mi szarą gęś przypięto, I Pan, Generał przed wprowadzeniem sprawy, już Wćpanu słuszność przyznał; piękniebym wskórał w jego sądzie.« A Pan Generał: »J a się nie ubiegam, bym wasze spory rozstrzygał; zapiszcie się na kogo chcecie, a ja zatrzymuję konie i strzelbę u siebie i temu oddam, komu je dekret kompromisarski przysądzi." «Przystaję na to,« odpowiedział Pan Bonifacy, «piszę się, na kogo zechce Pan Leon, byfe na Albeńczyka. Uważajcie .panowie moje powolność; wygrawszy sprawę, poddaję się pod sąd, bo wedle opisu rzecz skończona i mam niezaprzeczone prawo do koni jak i do strzelby. « »To Wpan tak sobie tłumaczysz interes} ale obaczymy, co inni powiedzą. Jeżeli ci, co psy biją, mają się nazywać myśliwymi, to moje konie przepadną.« »Ja o Wpana przycinki nie stoję. Całe życie przywykłeś z drugich żartować, to Wpanu teraz nieznośnie , źe z samego zażartowano, Ale tu idzie o rozstrzygnienie rzeczy, kto ma nas sądzić?« " . »Ja na samego Xiccja Wojąwodę się zdaję.« »Zgoda, niech naczelnik nas sądzi. JW. Generał niioł dziś do Nieświeża jechać, jedźmy z nim i tam kończmy. JW. Generał nie zaomni zawieść i sobą naszego opisu. A patra anie Leonie, jak sprawa ze mną łatwa; źe już ty spieszony, ofiaruję ci miejsce na mojej bryczce. " »Nie doczekasz nigdy, abym z twojej łaski miał korzystać; wolę iść piechotą, niż siedzieć na Wpaua powozie. Ja choć lubię żartować, ale bez cudzej krzywdy, a Wpan po moja własność sięgasz. Wstydziłbyś się z taką sprawą przed Xieciein występować, śmiechu tylko zjsiebie narobisz. Trzymaj już nareszcie strzelbę, ale dla- Boga, odczep się od moich koni.« "O prawda, jaki Wpan mądry! Tylko, że nie wmówisz we mnie, bym odstąpił od mojego; sam się wstydzić będziesz w Nieświeżu za swój upór, i że będąc komornikiem, dałeś się złapać w opisie przez takiego, co nigdy nie był w palestrze. A kiedy nie przyjmujesz mojej grzeczności, mniejsza i muie z te'm, że wolisz iść piechotą, niż obok mnie siedzieć." Pan Leon nic nie odpowiedział, a widząc, że wszyscy w tym interesie sprzyjali Panu Bonifacemu, tak się rozzłościł, że od nikogo miejsca przyjąć nie chciał w powozie, choć mu je każdy uprzejmie ofiarował, ale u arędarza furę najął i sam jeden puścił się do Nieświeża. Zjechawszy się w Nieświeżu, opowiedziały strony interes Xicciu, prosząc go, by chciał zostać Superarbitern. Na to Xiąaę: »Do brze, podejmuję się tego. J edźcież więc de Nowogródka i wracajcie z przyznaną iuskrypcyją « Zaczęto ją pisać. PaR Leon chciał koniecznie, by w niej domjeszczono, źe Xiąźę wojewoda wileński, będzie .sądził rzecz wypływającą z komplanacyi. w, Samuelowie zawartej, tłumacząc wyrazy wedle ich znaczenia powszechnie przyjętego, ale Pau Bonifacy temu się oparł, sprawiedliwie wnosząc, źe takie inforinacyjo w inskrypcyi, iyylyhy pewną nauką ubocznie Xicciu daną, przeciwną delikatności winnej tak wielkiemu mężowi, i kiedy Xiąźę podejmuje się sądzić sprawę, to nic może być jak tylko sędzią, bezwarunkowym" i strony wszelką ufnosć powinny. w nim położyć. Dał się przekonać Pan Leon, ,bo w tern jednomyślnie wszyscy przytomni przyznali słuszność Panu BonifaceuiUi - Pojechali więc z inskrypcyją dp N 0wogródka, ale każdy osobno, bo P. Leon lak był rozjątrzony na Paua Bonifacego, źe mówić z nim nie chciał, a cóż.dopiero obok niego w.pojeździe siedzieć. Pojechali więc, przyznali inskrypcyją przed grodem i nazajutrz wrócili do..Nieświeża z wszelką gotowością Xiążę zapisał,akt sądu kompromisarskiego i kazał sprawę wprowadzić. A źq był biegłym w sądownictwie, pomiarkował, iź strony będąc na siebie bardzo zawzięte, uie mogłyby tłumaczyć rych jako ludzie odważni i zuchwali skończyliby na gorszem. Gdy przyjejn obadwa byli mu miłymi, i gdy zawsze między swoimi Albeńczykami ile możności jedność chciał utrzymać, nie pozwolił żadnemu z nich ani słowa wyrzec przed ogłoszeniem dekretu i naznaczył kary po dwieście złotych na rzecz Bonifratrów nowogrodzkich, za każde odezwanie się tak jednej jako i drugiej strony. Z tego powodu obligował mnie l'an Leon, abym od niego stawał. Pana Bonifacego obrońcą był Jerzy Płaskowicki, okólniczy smoleński, jeden z Albeńczyków szczególnie szanowanych od Xierial Onto w czasie bezkrólewia zastępując miejsce Rejenta aktowego w Nowogródku, przyjął przeszło sześćdziesiąt manifestów od obywateli żalących się na konfederacyją generalną, lubo ta konfcderacyja pod karą abiudicaiionis ab omni activitate zabroniła kancełaryjom przyjmować .wszelkich manifestów przeciw jej czynnościom.

Za to został uwięziony i przez moskiewską komendę prowadzony, Bóg wie dokąd, ale szczęściem nie dochodząc do Swierznia, Pan Alexander Odyniec napadł na komendę, rozsypał ją i uwolnił Pana Płaskowickiego, który lulka lat po Prusiech musiał się tułać. Dopiero konfederacyją radomska zdjęła dekret abjudkation\s i banicyi, na niego przez kaptur nowogrodzki ferowany; a dla większego dowodu, ii mu się activitas wróciła, król Stauisław dal mu przywilej na okóluictwo smoleńskie. Każda strona na żądanie samego Xiecia dodała mu po jednym arbitrze cum voce consultativa. Od Pana Leona zasiadł Pan Michał Rejten, pisarz ziemski nowogrodzki, a Pan Bonifacy uprosił Pana Józefa Radziszewskiego, chorążego staro-dubowskiego. Wprowadzenie sprawy, indukta, repliki, wysłuchanie świadków, trwały dni dwa, po których upłynieniu Xiążę ogłosił dekret, przysądzający cztery konie P. Bonifacemu Sołohubowi, a stosując się do konstytucyi 1784 roku, za przeciwienie się Pana Leona Borowskiego dobrowolnemu opisowi, nakazał mu zapłacić grzywien około 200 złotych na rzecz Pana Bonifacego, z których potrącił ośmdziesiąt złotych na bonifikatę szkody jego poniesionej w psie gończym, zastrzelonym przez Pana Sołohuba.

(lialsty ciągnastąpi. ,

Życzymy sobie wypożyczyć kapitał z 2500 Tal. za bezpieczeństwem uupilarnem i prowizyami po 5 od sta. Bliższej wiadomości udzieli Dyrektor instytutu.

Poznań, d. 24. Września 1842.

Dozór Król. szkoły Ludwiki.

1407.

Opłata szkolna w 5teJ i 6tej klasie Król.

szkoły Ludwiki od 1. Października r. bież. nie 16 lecz 12 Tal. rocznie wynosić będzie.

Poznań, d. 24. Września 1842.

Dozór Król. szkoły Ludwiki.OBWIESZCZENIU.

Rcstauracya w Bazarze ma być w dzierżawę wypuszczona, pod warunkami, które u gospodarza BaTarn każdego czasu przejrzeć mo źna. - Poznań, dnia 29. Września 1842. Ad m in ist ra cya Bazaru.

--H «i-s giełdy Berlińskiej.

Dnia 27 Wrześnie 1842.

JI » pr. kurant papie- gotowirami. zną.

Obligi długu skarbowego . *) Pr. ang. obligacje 1830. . .

Obligi premio« bandin morsk.

Obligi Kurinarcbii . . . .

Berlińskie oblit*. miejskie *)

Stopa prC. 3'3 4

103V 102 NQ'15 gb 102V l łV 103V 106V 103V 103V 104 ' r 103V

Zachodnio - Pr. listy zastawne Listy zast. W. X. Poznańskiego Wschodnio - Pr. listy zast. .

Pomorskie dito.

Kur- i ] 4owoniarch. dtto . .

SzliAskie dito 4 g

Akcje Kolei Berlińsko - Poczdamskiej 5 dito dito akcje a priori«. 4 Kolei Magdebursko - Lipskiej - dito dito akcje o prioris. 4 Kolei Berlińsko-Anhaltskiej - dito dilo akcje a prioris. 4 Kolei Dusseldorf - lilberfcld. 5 dilo dito akcje a prioris. 4 Kniei nadreóskiej . . . .. 5 dito dito aki'jc n prioris. 4 Kolei Berlińsko - Frankfurt. b

126V 103mv 104V 103 76 99 874 99 101

- i3V

Inne monety złote po 5 tal.

A> - l 3

*) Kupujący -wynagradza na płatny dnia 2. Styrtnia 1843. ktt-> pon 'A fynćtatti:

102Vloi V

103V

120V 102V 103V 102V

.

86'V

-.

ft

Unia 28. Wrześuia 1842. r.

l'euy tiir£»ne Wmieście p O z K A N 1 u. Pszenicy szelel Z) ta d1.

Jęczmienia dt .

Owsa . d1.

Tatarki d1.

Grochu . d1.

Ziemiaków d1. .

Siana cetnar .

Słomy kopa .

Masła garniec .

od Tal. igr .fen 25 8 1 22 10 fi 17 25 7do Tal. »er. fen.

1 2b - 1 9 j - 1 2 6 23' 1 11 1 6 1 « 1 7 2110te Wrynku 80.90.

itomu JRieMi MtartecHieJ*liwcrant

ma zaszczyt wysokiej Szlachcie i szanownej Publiczności)donieść niuiejszell1 najuniźeniej, iż na nadchodzący jarll1ark Stoc Michalski przywiózł do Poznania skład naj wytworniej szych przedll1iotów dla yg

Materye na czas zimy, sprowadzone z pierwszych rękodzielni Francji i Anglii, składające się: z materyj na spodnie, z materyj na kamizelki kaźmirkowych, axamitnych, jedwabnych, z materyj na kamizelki do towarzystw i balów; z ubiorów na szyję, jako to: szaliki axamitne, szaliki jedwabne i kaźmirkowe, czarne i kolorowe chustki na szyję jedwabne, szlipse; z prawdziwych wschodnio -indyjskich chustek do nosa, z białych jedwabnych chustek balowych i białych batystowych chustek do nosa, z balowych i jedwabnych pończoch, jedwabnych kaftaników trykotowych, szlafroków kaźmirkowych i jedwabnych, spodni rannych, czapek rannych axamitnych i złotem haftowanych, trzewików rannych, kolorowych koszul, jedwabnych szlafmyc, szelek, rękawiczek, parasolów, kapeluszy u la resMarl, mekintoszów. Dalej znaczny wybór srebrnych sltrzyneczeh itpdo podróży, tudzież angielskich platynowanych, cygarów i kieszonek do cygarów, szczoteczek do włosów, brzytew, pędzli do golenia, teh tli» jpdpieruy pugilaresów, zwierciadeł toaletowych, kijów,'sakiewek i wielu innych podobnjch przedmiotów. - Z wymienionych rzeczy tern większy skład na ten raz sprowadziłem, aby szanowne osoby kupujące, chcąc porobić zakupy podarków gwiazdkowych, należyty miały wybór. Zapewniając naj tańsze i «tale ceny, zaręczam za dobroć kupionyclt odemnle towarów i proszę o zaszczycanie mię iicznemi odwie dzinami. · Mój sfslad otwarty będzie a» do 9, yodz. wieczornej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1842.09.30 Nr228 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry