GAZETA

Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.05.31 Nr125

Czas czytania: ok. 18 min.

VVielkiego

Xicstwa

POZNAŃSKIEGO

Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wann owsJei.

$135.

W Srodę dnia 31. Maja.

1843«

Wiadomości kraj owe.

Z Berlina, dnia 29. Maja.

Przybył tu: Naczelny Prezes prowincyi Poznańskiej von Beurmann z Hali. Radzcy regencyjnemu i lekarskiemu Dr.

Ol I enrot h w Bydgoszczy raczył N. Pan udzielić tytuł Tajuego Radzcy lekarskiego.

Wiadomości zagraniczne.

Francya.

Izba Parów. Posiedzenie z dn. 22.

Maja. - Spędziwszy ośm posiedzeń na obradach względem projektu do prawa domagającego się różnych zmian w K o d e x i e instrukcyi kryminalne), którego artykuły po większej części przyjęte zostały, zatwierdziwszy także kilka poprawek miarkujących projekt rządowy, przystąpiła dziś Izba do głosowania nad całym projektem. Wypadek był następujący: Liczba głosujących. . . 113 za projektem .45 głosów przeciw lerauż ...... 68. Azatem rządowy wniosek do prawa odrzuc o n o . Wypadek ten wielkie w Izbie sprawił wrażenie. Z P a ryż a, dnia 17. Maja.

Xiążę Bordeaux wyraził w liście pisanym do tak nazwanej legilymistycznej rządowej komissyi, życzenie, aby ta wstrzymała się odtąd od polemiki wszelkiej z gazetą Genouda, i żeby na nią równie jak na dziennik N a t i o n, żadnej nie zwracała uwagi. Gazette uważać więc trzeba odtąd jako wykluczoną od partyi rojalistowskiej; główny kierunek Quotidieune objął Książę Valmy, wnuk marszałka Kellermana. F r a n c e nieogłosiła jeszcze swej śmierci, przestanie jednak wychodzić zapewne z końcem Czerwca. - Od niejakiego czasu znajduje się tu professor Ranke z Berlina, i jak niektórzy twierdzą, nie bez zleceń od swego dworu. Znajdował się na prelekcyach professorów Miche le t i Quinet, które dość były teraz burzliwe. Wzburzenie religijne staje się coraz żywszem i groźniejszem; jest ono jednak, mimo wszelkiego hałasu dzienników, więcej powierzchowne, i nie wpływa na wewnętrzne życie ludu. Z dnia 21. Maja.

Zdaje się, że prawo przetrząsania znowu umysły zajmować zacznie. Kapitan jeden przy odjazdu jego mówiono tam o zabraniu angielskiego okrelu przez okręt francuski należący do stacyi krążących okrętów. Okręt zabrany murzynów do J amaiki zamówionych na swym pokładzie mieć miał. Wypadek ten skoro się potwierdzi zniewoli w każdym przypadku rząd nasz do wydania albo pozwolenia albo zakazu do sprowadzania murzynów do Guiany, gdzie wielki brak niewolników. J eden dziennik twierdzi nawet, że P. Favard, delegowany tej osady, uzyskał już upoważnienie do wprowadzenia zaangażowanych Afrykanów do wspomnioneJ kolonii. Ustanowienie obwarowanych kantorów nad brzegami Afryki miało być pierwszym do tego krokiem a Gubernator Senegalu, Bouet otrzyma wkrótce rozkaz wysłania ze 100 murzynów do Cayene, aby przy robotach osadniczych tamże próbę z nimi zrobić. W Evreux znowu notaryusz P. Pecleł, prezes tamecznej Izby notaryuszów, zbankrutował. Przeszło 2 mtfiony zmarnotrawił i uciekł. Posiadał on nieograniczone zaufanie i pogrąża wiele rodzin, które mu swe pieniądze były powierzyły, w nędzy. Z dnia 22. Maja.

Względem spraw algierskich Kury er francuzki tak się wyraża: »Ze wszystkich doniesień, które nas z Afryki dochodzą, pokazuje się, że powstanie wybuchłe zimą pomiędzy Beui - Menasserami, bardzo było rozgałęzione.

Wszakże dzięki czynności naszych generałów i wytrwałości wojska zamachy Abdel-Kadera na wpół się tylko udały. W kilku Agalikach powstanie to w samym przytłumiono zarodzie. Pomimo to obecnym «tanem spraw afrykańskich łudzić się nie należy: jest on mniej pomyślny, aniżeli przed ostatniemi wypadkami mniemano. Abd-el Kader dowiódł, że nas jeszcze niepokoić może: stoi on na czele znacznego wojska i długo jeszcze wycieczki będzie mógł przedsiębrać. Jednakże i to już nader jest ważnem, że się udało odeprzeć nieprzyjaciela w głąb kraju, gdzie go wojska nasze utrzymają na wodzy i do okolic nadbrzeżnych zbliżyć mu się nie dozwolą. Jakoż w rzeczy samej pierwsze osady trzeba będzie założyć nad brzegami, i stąd też założenie obozu pod ElEsman nader jest wielkiej wagi, gdyż ze stanowiska tego łatwiej będzie utrzymać w posłuszeństwie ludy zamieszkujące dolinę Schelif EbEsnam leży na 8 godzin od morza; wojsku tam stojącemu łatwo będzie dostawiać żywności z Tenezu, ponieważ droga pomiędzy obudwoma miejscami już ukończona. Oddział obozujący pod El- Esman zostaje pod dowództwem walecznego Generała Cavaguac, i liczy około 3000 ludzi.« INiemasz już teraz w Izbie żadnej kwestyi politycznej: dla tego też deputowani albo z Paryża wyjeżdżają, albo na obrady nie przychodzą. Pan Lamartine odjechał do Maconu, gdzie go wielkie czekają tryumfy. J ak się zdaje, nie powróci on już do Paryża przed przyszłem posiedzeniem. Pan Thiers od dawna już ostygł, bądź to z pewnych kalkulacyi, bądź też z innych powodów. Całe swoje staranie wkłada w historyą cesarstwa, nad którą bardzo czynnie pracuje. Wstaje codzień rano o godzinie 5 ., i od niejakiego czasu ani na dzień od roboty się nie odrywa. Dzieło to, które się ma składać z 10 tomów, gotowe już do połowy, a jeżeli żadna nadzwyczajna nie zajdzie przeszkoda, to w półtora roku będzie skończone. Sprzyja mu bardzo zdrowie i nadzwyczajna łatwość, z jaką pracuje. .Niektóre ułamki z rzeczonej historyi, których swoim przyjaciołom udzielił, odznaczają się jasnem i dobitnćin oddaniem rzeczy, jako też nowością faktów i zdań autora. Nigdy historyk tyle nie miał dokumentów i źródeł co Pan Thiers: mógł on zebrać wszystkie podania znakomitych mężów, którzy otaczali Napoleona; wszystkie archiwa stoją dla niego otworem, i nie masz pewnie żadnej chwili z życia Cesarza, któryby baczności jego uszła. J ak zaś rozległe są badania Pana Thiersa, tak wielka ostrożność w użyciu wszelkich zasobów i ścisłość w oddaniu. Wiadomo, że kilka miesięcy przepędza u teścia swego w Lille: wtedy to Generał Corbineau z wojskiem swojej dywizyi wystawia wobec niego najsławniejsze bitwy Cesarza, naśladując ile możności ówczesne poruszenia armii. O ile widowisko takie historykowi użyteczne być może, tego nie wiemy; nadmieniamy tylko o tein, aby wykazać, z jaką ścisłością Pan Thiers badania swoje przedsiębierze. Posiada on znaczny zbiór planów i kart, i znich to, jak się zdaje, zdejmuje obrazy ruchów wojskowych z czasów cesarskich. Z wielką też nie cierpli - rcwolucyi tegoż autora bardzo dobrze była przyj ętą, to historya cesarstwa większe daleko sprawi wrażenie. Niedawno temu kazał rząd przez dzienniki zaprzeczyć pogłosce rozsianej przez pisma angielskie, jakoby Gubernator wysp markezyjskicli w potyczce z mieszkańcami wysp tychże życie stracił.' Tymczasem okręt przybyły z Oceanu południowego do Bordeaux donosi, że właśnie kiedy z Valparaiso od brzegu odbijał, wiadomość o spotkaniu się wojska francuzkiego z mieszkańcami wyspy Nukahiwy za pewną uchodziła. Zajście to tak opowiadają. Kilku zbiegów stojącego tamże okrętu wojennego uciekio się było do mieszkańców wyspy, poczćm Gubernator ich zażądał. Tego naczelnicy wyspiarzy uczynić podobno nie chcieli, podając za przyczynę, że prawa gościnności niedozwalają im żądanego odmawiać przytułku. W skutek tego, nie wiedząc sobie innej rady, udał się Gubernator do broni, wysełając przeciw nim oddział wojska. Oiicer oddziałem tern dowodzący, zbliżywszy się do mieszkań najznaczniejszych, spostrzegł gromadę wyspiarzy ukrytą w pobliskim lasku, i stoczył z nimi formalną, niekorzystną bitwę. P. St. Marc Girardin broni w Dzienniku S p o r o w U niwersyletu przeciw napadom duchowieństwa. P. St. Marc Girardin nie jest zaiste nieprzyjacielem kościoła, owszem jest to człowiek, religijny w prawdziwem znaczeniu słowa. Jakoż nie powstaje on też na duchowieństwo, owsze'm miota swe pociski na Jezuitów i fanatyków, napastujących Uniwersytet z coraz większą wściekłością. Dziełko X. Desgarets, z którego dzienniki dzisiejsze wyjątki umieszczają, przechodzi w tym rodzaju niegodnej polemiki wszelkie wyobrażenie. Jego »Monopole u n i v e r s i t a i r e d e s t r u c t e u r d e l a . Religio n et des lois« godne zaprawdę mnicha z 15. wieku. Zwykle chcąc autora jakiego pochwalić albo ganić, najmocniejsze i naj dobitniej - sze ustępy przytaczają, ale w dziele X. Desgarets wszystko równie mocnem i dobitne'm. Jest to obraza 600 stronnic zapełniająca, pełna najobrzydliwszych i najnieprzyzwoitszych uwag, które powtarzać się wzdrygamy. Miejsca, które autor z pism przeciwników swoich przytacza, są pokaleczone albo całkiem przewrotnie tłó

9M

maczone, Dzieli się to piśmidło na 5 oddziałów. W pierwszym dowodzi z bezprzykładną efironteryą, że monopol uniwersyt e t u wszelką religią, a tak też wolność kultu obala. Potem pokazuje szczegółowo; 1) że nauka Uniwersytetu religię i wszystko, co jest świętem obraża; 2) że ona wszystko chwali i wynosi, co religia potępia i odrzuca; 3) że ona symbol katolicki do szczętu nicuje; 4) że wszelkie doginy kościoła rozbiera i jako wątp li - we wystawia; 5) nareszcie wszelkie zasady towarzystwa podkopuje. W drugim rozdziale przechodzi autor do świeckiego pytania, prawiąc ciągle w tymże samym tonie cierpkości i zawiści. Twierdzi, że monopol Uniwersytetu znosi równość w obliczu prawa, już to przez podatek, wybierany przez Uniwersytet, już to przez przeszkody, stawiane przezeń jednostajnemu przypuszczaniu wszystkich Francuzów do urzędów duchownych, nareszcie przez przy. wileje jurysdykcyi. To też zdaniem naszem najbardziej szanownego Xiedza martwi. On bowiem, jak większa część buntowuego teraz duchowieństwa, radaby opanowała wychowanie młodzieży jako odnogę kor z y s t n e g o p r z e m y s ł u i ztądto ta zapalcZywość przeciw Uniwersytetowi. Przeczytawszy książkę X.

Desgarets, ledwo uwierzyć można, jak ojcowie familii dzieci swoje powierzać się ośmielają mężom, którzy tak są pozbawieni wszelkiego czucia przyzwoitości i moralności. Każdemu wiadomo, że nauka uniwersytetu nie jest bez ale, że wielkich i ogólnych reform wymaga, ale nie jest jednak Uniwersytet dla tego »kałużą bezbożności« - jakim go przydomkiem uczcił X. Combalot w kazaniu jedne'in w St. Sulpice. - X. Desgarets nie tylko na doktryny powstaje i teorye, lecz lży też nielifościwie osoby. PP. Villemain, Cousin, Michelet, Jouffroy, są u niego bezbożnymi ateuszami, a o jurystach w takich wyrazach przemawia, że my tych tu powtarzać nie możem. Na stronie 459. powiada o ministrze oświecenia, Panu Villemain: »jest to sromotny sofista, który tylko przez egoizm swój, tchórzostwo i obłudę nad inne mi góruje.«

Hiszpania.

Z P a ryż a, dnia 23. Maja.

Rząd odebrał przez Rajonnę następującą telegraficzną depeszę; «Madryt, d. 20. Maja. i Zurbano podpisać nie chciał, ministeryum Lopeza więc samo do dymissyi się podało, którą też przyjęto. Pan Gomez, Prezes Senatu, zajął się niezwłocznie utworzeniem nowego gabinetu. Wydział skarbu poruczono P. Mendizabal. Izba deputowanych oświadczyła wczoraj jednogłośnie, z wyjątkiem tylko trzech deputowanych, że odchodzący ministrowie na zaufanie w każdym względzie sobie zasłużyli. Izba uchwaliła adres do Regenta, aby mu ułaskawienia polecić i równocześnie złożyła swe podzięki odchodzącemu ministeryum.« Serbia.

Z u a d g r a n i c y t u r e c k i ej, dnia 15. Maja.

( G. P.) - Kara Georgiewicz nie powrócił jeszcze do Belgradu, która to przewłoka jedynie tylko ztąd pochodzi, że Wutsicz za Tatarem, mającym Xicciu wręczyć rozkaz do niezwłocznego powrotu, natychmiast drugiego gońca wyprawił z wynurzeniem życzenia, aby powrót swój ile możności zwlekał; tuszą sobie albowiem, że tym sposobem tyle przynajmniej czasu uzyskają, aby odpowiedzi na ostatnią przez Wutsicza i Petroniewicza do Porty przesłaną petycyę, żeby im aż do ukończonego wyboru w kraju było wolno pozostać, doczekać się mogli. Skoro ta odpowiedź pomyślnie wypadnie - a tą nadzieją w Belgradzie przynajmniej się cieszą - Xiążę natychmiast do Belgradu powróci i nowy akt wyboru pod 0kieui tychże samych mężów, co dotychczas przez terroryzm panowali, odbywać się będzie. N aturalnie stałby się w śród takich okoliczności powtórny wybór Kara Georgiewicza najpodobniejszym do prawdy. Zaś w przypadku odmownej odpowiedzi Wutsicz i Petroniewicz z stronnikami swemi Xieciu swemu do gór Rudnik towarzyszyć i tam wspólnie z nim do zbrojnego oporu przygotować się zamyślają. Widać już teraz, że kroki nieprzyjacielskie rozpoczynać chcą; spostrzegamy wysełania broni do rozmaitych okolic kraju i w różnych miejscach zakłady fortyfikacyjne; mianowicie uzbrajają Kragujewacz, dokąd w razie ostateczności siedlisko rządu przenieść chcą. Tymczasem obaj iprzywodźry, Wutsicz i Petrouiewicz, zapewne, aby pozyskać przychylność Porty, już podali proźbę o zupełne uwolnienie ich od urzędowania.

Kochinchina.

N owy Król i missionarze.

Z Paryża, dnia 16. Maja. - Ostatnie wiadomości jakie z Kochinchiny przyszły, nie zawierały nic nowego, oprócz, że donosiły o gatunku bezkrólewia w te'm państwie, bo nowy Król Th.eu-Foi nie waży się dopóty rządzić, dopóki jego iuvestitura z Pekinu nie nadejdzie. Missionarze ogłosili nowe listy, dające nam yvierny wprawdzie, lecz bardzo opłakany obraz stanu kraju, chociaż oni sami od dawnego czasu po pierwszy raz niejakiej używają spokojności, Missionarz Massou pisze pod dniem 16. Czerwca ostatniego roku: »Nowy Król nie kazał dotąd nikogo jeszcze stracie, ale jego zamiary względem nas, są zupełnie niewiadome. Bał się on zapewne obrazić Cesarza Cliińskiego gdyby przed nadejściem mu investitury, nie miał czasu na próżnowaniu przepędzić; ale teraz już tego nie potrzebuje, może się nam dać we znaki, bo mu już nadszedł patent. Je>t to factum, o którem dobrze wie lud Kochinchiny, bo musiał wiole za to zapłacić. Król bowiem przy okoliczności swej koronacyi podróżował po większej części swego państwa, a to zokazałocią dotąd jeszcze tutaj niewidzianą. Nim gdzie przejeżdżał, musiały cale obwody schodzić się do zrównania drogi, i wystawienia w pewnej od siebie odległości pałaców na przyjęcie Króla, jego dworu i armii, którą wszędzie za sobą włóczył. Na każdej takiej slacyi, musiano po 26 budynków wybudować, opatizouyeh wszelkicmi, jakie tu znają, zbytkami. Każdy z tych pałacy lak musiał być umeblowany, jakby w nim Król chciał całe przepędzić życie, gdy tymczasem ledwo się w niektórych po jednej godzinie bawił dla zjedzenia obiadu. Koszta na to musiał wierny lud bezpośrednio ponosić, ale też za to miał szczęście oglądania królewskiego oblicza, bo miłościwy Pan siedział w lektyce z oknami. Przybywszy do swego głównego miasta, oczekiwał tamże na poselstwo chińskie, lecz skoro otrzymał inwestyturę pospieszył napawrót, i przybył tu po 6 tygodniach niebytności prawie bez orszaku. Gadają tu wiele złego o nowym Monarsze, a może i sprawiedliwie, missionarze jednak mąją nadzieję, że nie będą tak prześladowani, jak za jego poprzednika. Exekucye skazanych «a śmierć chrześcian wstrzymał, niektórych puścił na wolność, spodziewamy czasów. Lubo nie rozumiem aby cofnął wyroki ku prześladowaniu chrześcian, bo syn nie może, podług krajowych praw, unieważniać czynności swego ojca, ale może nas missyonarzy pozostawić w pokoju, a to jest wszystko, czego po nim żądamy. Missionarze odważyli się wyjść z swych kryjówek i odwiedzić, lubo nie publicznie to jednak bez wielkiego niebezpieczeństwa, swe rozproszone gminy, wysłali swych katechislów, odbyli publicznie nabożeństwa Wielkanocne i przyjęli mnóstwo nowo nawróconych. Znaleźli oni gminy swe bardzo zdziczałe, wiele z nich od i O lat żadnego nie widziało księdza, i trzeba było ich na nowo nauczać.« - Inny list z dnia 3. Lipca jeszcze lepszej jest otuchy. N aczelny sędzia państwa, który pod Minh-Menh był największą sprężyną prześladowania Chrześcian, został z urzędu zrzucony, okuty w kajdany ważące 140 funtów i do więzienia wtrącony; Vice-Król Tririg-Krang i minister skarbu, znani z swej nienawiści ku Chrześcianom, zostali publicznie zdegradowani, i czekano tylko ich stracenia; nauczyciele przez Minh-Menh do uczenia przez niego zaprowadzonej religii ustanowieni, bardzo są przestraszeni, i nie wiedzą do czego ta reakcya doprowadzi, podczas gdy Chrześcianic taksie publicznie w kościołach i w rozwalinach swych świątyń zbierać poczęli, że aź missionarze o to lękać się musieli. Ale to bezpieczeństwo nie było zbyt trwale, bo list pisany 30. Lipca przez biskupa Tonkinu, donosi, że Król kochinchinskiego księdza Piotra Khanh 12. Lipca publicznie stracić rozkazał, co jasno dowodzi, jak sobie z Chrześcianami postąpić zamyśla. Inny chrześcianin okuty w kajdany gnije w ciemnicy, i ma być wkrótce stracony, co więcej, mówią nawet, że prześladowania nastąpią daleko większe jak dotąd były, i że już wyszedł do wszystkich prowincyi rozkaz, uwięzienia wszystkich znajdujących się w państwie Europejczyków. Missionarze gotują się z swej strony do przyszłej walki; dwaj francuzcy biskupi i ich koadjutorzy spieszą się z wyświęcaniem krajowców na księży, bo ci podczas ogólnego prześladowania znajdą łatwiejszą sposobność wykonywania swego urzędu jak europejscy, którym nie wolno się wtenczas publicznie pokazywać.

Rozmaite wiadomości,

Z Poznania. - «Orędownika Naukowego« wyszedł Nr. li), i zawiera- Poezyja: Uczta kasztelana. - Pamiętnik. <- Kilka słów o szkołach elementarnych w W. Xiestwie Poznańsko (Wstęp.) przez elementarnego nauczyciela. - Przegłyd: Obraz panowania Zygmunta III. p.

Fr. Siarczyńskiego. Tom 1., nakładem Nowej księgarni w Poznaniu. - - »Tygodnika literackiego« wyszedł Nr. 20. i zawiera: Krótki rys Jńsloryi Maticy czeskiej. - Poezyja: Piosnka Chłopczyka.Ostatnia wiosna Pokuciauki (c. d.). - Dom obłąkanych w Owinskaeh (d. c.) - Do hisloryi dawnej Polski. - Korrespondencyja. - Doniesienia literackie. - - »Dziennika domowego« wyszedł Nr.

11. i zawiera: Artykuł wstępny przez E * * * - Ojciec Cyryl profesem. Powiastka osnuta na tle prawdziwego zdarzenia, p. 15. F. - Szczęki i włosy (dalszy c. Osteologii). Mody. Objaśnienie ryciny. Warszawa. (Gaz. Codz.) Prospekt.

»Kronika przemysłu i handlu, czyli zbiór najnowszych zasad, ulepszeń, wynalazków i odkryć, z postępem nauk i umiejętności wpływających na wzrost bogactwa krajowego, przez Alexandro w i cza.« - Wszystkie umiejętności tak silnie rozwijające się w obecnej epoce, mąją swoje organa do objawienia publicznego życia, do obudzenia wyższego ruchu umysłowego. Jedna tylko gałęź najważniejszej nauki polepszenia materyalnego bytu, przez osiągnie nic wyższych pożytków z płodnych w po.mysły działań ludzkich i niewyczerpanych sił przyrodzenia, jaką jest P r z e m y s ł i nieodłączny od niego H a n d e l, ta najbardziej inlercssująca dziedzina wiedzy myślącego ogółu, potężna dźwignia bogactwa narodów, nie ma u nas jeszcze punktu zjednoczenia naukowych badań w rozległym swoim zawodzie. Od czasu ustania szacownego pamiętnika I z y s P o l s k a , wynalazkom i kunsztom niegdyś poświęcanego, coraz żywiej daje się uczuwać potrzeba oddzielnego pisma, w któremby się gromadziły prace ziomków, wywołane postępem przemysłu w widokach pomnożenia bogactwa krajowego. Pragnąc tej potrzebie dogodzić, przed rokiem jeszcze zamierzałem założyć pismo pe y jekt zawiązania spółki ogłaszałem. Zamiar takiej redakcyi, jakkolwiek dobrze w publiczności przyjęty, nie znalazł jednak znikąd potrzebnego wsparcia i pomocy. Zarzucano mu czyli raczej nie dowierzano, ażeby śmiałe przedsięwzięci« w tak obszernym zakresie, trudne z pozoru do uskutecznienia, powiodło się pomyślnie. Zamysł mój zatem, mimo całej ważności swojej, nie przyszedł do skulku. Tymczasem wstąpiwszy na obraną drogę, nie zbaczałem z niej wcale, owszem,- umieszczauemi niekiedy w Korrespondencie i Gazecie handlowej i przemysłowej artykułami, wywołując rozmaite kwestye przemysłowe, pobudziłem do pisania wielu myślących Ziemian w przedmiotach tak żywo ogół interessujących. Samych tego rodzaju prac moich, tak ogłoszouych jako i dalszych przygotowanych zbierze się na książkę, do których dołączywszy wybrane artykuły innych autorów po rozmaitych pismach rozrzucone, złoży się toin cały, okólo 30 arkuszy druku obejmować mogący, rozpraw oryginalnych z pod pióra ziomków wyszłych. - Te materyały już zgromadzone, i codziennie do nich coraz ważniejszej i ciekawszej treści nowo przybywające, powodują mnie teraz do ogłoszenia prenumeraty na Tom I. Kroniki Przemysłu i Handlu. Początek zawsze jest trudny. Usiłowanie jednak i wytrwałość w dobrem, największe przeszkody zwycięża. Z małych zawiązków, tworzy się z czasem niewyczerpana plonu obfitość. Jeżeli gorliwość prenumeratorów temu zaczęciu w pomoc przyjdzie, znajdą się pote'm materyały do 2go i dalszych tomów, w miarę postępu wydania poprzedzającego. Kro nik a niniejsza zawierać będzie różnorodne, a zawsze dobra materyalnego dotyczące przedmioty. Przemysł bowiem, obejmuje nie same tylko wynalazki i odkrycia, ale także rolnictwo, leśnictwo* górnictwo, budownictwo, zakłady fabryczne, rzemiosła i sztuki, oraz w związku z niemi będące, na grę stawione przedsiębiorstwa i spekulacye; bo wszystkie wyrozumowaue w nich działania są bezpośrednim wypływem udoskonalonego przemysłu. Między te'mi dotknięte zostaną najważniejsze pytania gospodarskie, jako to: urządzenie dóbr, lasów i fabryk, tudzież przedsięwzięcia przemysłowe, kraj nasi. iuteressujące. Mieścić się tak

że będą przy nich plany, rysunki, opisy i liczebne wykazy. Wreście, z rozmaitości nastąpią rozbiory innych dzieł i pism czasowych przemysłowości poświęcanych, krytyki za i przeciw bez różnicy zdań, byleby takowe roztrząsania miały na celu samą rzecz i naukę. Odkrycie prawdy wymaga wszechstronnego badania, różnorodnych doświadczeń, równie jak ugruntowanego zdania. Tym przewodnikom rzucającym coraz nowe światło na przedmioty nie dość poznane, bezwarunkowy przystęp do Kroniki powinien być wolny. Większe skupienie promieni na drodze zakrytej, jaśniej przyświeca, z błędu wyprowadza. Taki jest plan projektowanej Kroniki Przemysłu i Handlu, jeżeli do założenia jej miłośnicy postępu skutecznie przyjdą na pomoc. Znajdą się pożytecznie dla kraju piszący, skoro im na czytających zbywać nie będzie. Do pierwszego tomu dołączone zostaną rysunki nowych wynalazków, jako to: płaskiego Statku wodnego Płytem nazwanego, Mostu krokwiowego systemu i Ż ł o b u oszczędnego, przytem ciekawy pierwszy pomysł Parostatku do napowietrznej żeglugi, i (ycli wynalazków opisy.

(IVadesjerao.) Przybył do Poznania Pan Szczepanowski, znakomity artysta na gitarze. Jeden ze znawców muzyki w liście prywatnym tak się wyraża: Znajdziecie w nim: najprzód zacnego rodakaa potem mistrza w swoim zawodzie, który na krótki czas przyjeżdża do Poznania, aby Wam dać kilka koncertów na gitarze. - Zjednał oa już sobie za granicą imię najlepszego dzisiaj gitarzysty, -« o czćin przekonywają szczególniej gazety angielskie i irancuzkie, pełne najchlubuiejszych, a zasłużonych pochwał jego talentu - jego biegłości w grze i niepospolitego czucia muzykalnego. - Do tych pochwał wyrzeczonych przez znawców ja jako Iubowuik dodać muszę, że nic równego nie słyszałem; auibym był przypuścił, że grą na instrumencie tak prostym i niewdzięcznym jak gitara, tak zachwycić można słuchaczów, którzyoczywiście muszą mieć zdrowe Zmysły i serce - a duszę zdolną do przyjęcia i pojęcia owe) delikatności i miękości tonów, modulacyi, przejść i odcieniów, - delikatności znamionującej gitarę, - której zdenerwowane umysły i zwiędłe nie jest jeszcze fałszywą cywilizacyą i nadużyciem moralnem tak zdeprawowany i wycieńczony, aby mu do pojęcia piękności poelyczue'j potrzeba koniecznie było literatury szalonej do poj ęcia piękności tonów szalonej gry Liszta. Sądzę przeto, że czuła, łagodna i melancholijna gra na gitarze Pana Szczępanowskiego większe zrobi wrażenie na łagodne a zdrowe umysły pań poznańskich, niźli huczliwa gra genitalnego fortepianisty - który według mego zdania tak koniecznie musiał się zjawić w nowszym świecie muzykalnym - jak się zjawiła w świecie umysłowym literatura szalona. Kio się nadużyciem osłabił i zużył, ten gwałtownemi środkami podbudzać musi odrętwiałe siły żywotne; ale kto jeszcze zachował całą świeżość i dziewiczość d uszy, temu wystarczy i tego zachwyci prostota i naturalność, cechujące piękność prawdziwą. - Ani przeto wątpić można, że jeżeli owa śpiewna i melancholijna gra Pana Szczepauowskiego, do tyla znarowionych Francuzów zaczarowała, że się o niej bardzo wiele po rozmaitych gazetach rozpisywali- tem więcej zachwyci i zaczaruje Poznań. - Wszakże tu Polak dla Polaków grać będzie.

Teatr polski.

Teatr polski w Poznaniu, utworzony za przyzwoleniem Rządu, któiego chlubny system nie przeszkadza różnorodnym swym poddanym, utrzymywać ich narodowość, której najgłówniejszą"podstawą jest język; w początku zdawał się znajdować silną pomoc w mieszkańcach Xicstwa Poznańskiego. Ci albowiem, nie szczędząc obietnic, ułożonym bilansem, zapewnili około ośmiu-set Talarów miesięcznego abonamentu. Widok tak pomyślnej przyszłości, zachęcił szanownego P. A n c z y c a do zbierania z różnych stron ziem Polskich, Towarzystwa artystów dramatycznych - Polaków, - co mu się też nie bez trudów udało. Szanowny mąż ten, nie szczędząc pracy, już to jako Dyrektor tego towarzystwa, już jako artysta zasłużony i znany ze swych zdolności, poświęceniem się dla sceny w tak krótkim czasie utworzone'j nabył prawa do wdzięczności Wielko Polan - Lecz niestety! jakże zawiedzione zostały J ego nadzieje! Przedsięwzięcie aprobowane przez Rząd, z zapałem przyjęte przez obywateli, zaczęło upadać przez niemoc tych, którzy właśnie zapewnić mu mieli byt stały. Lubo przyznać należy, źe scena ta pozostawia jeszcze wiele do życze

nia, pod Awzgtęten igry artystów, tńe TapoT!najmy jednak 6 lem, ie świeżo układany rep e r lo i r teatralny, dla towarzystwa zupełnie między sobą obcego, jest nieledwie dostatecznćui usprawiedliwieniem pomniejszych uchybień w tak nowem przedsięwzięciu z w Jaszcza, gdy widzimy w wielu artystach chęci do kształcenia się. - Mimo to Publiczność lnielicznie odwiedza widowiska, nie wyłączając członków Komitetu, którym podobało się przybrać tytuł protektorów sceny! i-a brak widzów, nie może jak tylko zniechęcać artystów i zastraszać ich o byt, który jeżeli kiedy to teraz jest zachwiany najwięcej. Niemożność, czy też brak chęci wujszczaniu się z subskrypcij abonamentowych, stała się powodem niewypłacalności artystów. A gdyby nie przybycie Panny B a u er, wsławionej artystki teatru Saskiego, która przyjęta uczuciem litości dla grona biednych swoich kolegów, przedsięwzięła z nimi wystąpić w przedstawieniu Polskiem,- - «Sierota i morderca« -widowsko to także nie mogłoby spodziewać się tak licznego zbioru Publiczności, wiedzionej teraz jedynie ciekawością ujrzenia Panny B a u e r i słyszenia J ej mówiącej po polsku. Dzięki tej ciekawości, teatr był napełniony, jakkolwiek Panna B a u e r kilka tylko wyrazów potrzebowała wymówić po polsku, gdy w roli niemego W i k t o r a , dopiero przy poznaniu mordercy swego ojca, mowę odzyskuje. Zadowolenie było powszechne'm z dzieła tak zajmującego swą treścią, i tak pamiętnego dla naszych artystów, którzy przy ciągłem kształceniu się i tą rażą dobrze oddali swe role, wsparci talentem znakomitej artystki. Zacna dziewico )I( wybrzeżów molowniczej Elby! chwalić twoją grę, dodawać nowe kwiaty do wieńca Twej chwały, - jest to dzieło dla mnie zbyt wielkie, którego dokonanie innym zostawiając, składam Ci dzięki za myśl podżwiguienia upadającej sc«ny Polskiej! Poznań, dnia 29. Maja 1843. r. F.

DOBROWOLNA PRZEDAŻ.

Sąd Ziemsko-miejski w Poznaniu.

Nieruchomość tu na przedmieściu ŚwiętoMarcińskiem przy ulicy Podgórnej pod liczbą 180 leżąca, do Daniela Ludwika Schildnera Inspektora budowniczego i małżonki jego, do Karola Fryderyka Schildnera kupca, Samuela Fryderyka Schildnera mularza, teraz jego sukcessorów i do Amalii Karoliny z Schildnerów zamężnej za Mullerem Rendantem depozytalnym, należąca i podług taxy, która wraz z wykazem hipotecznym i warunkami przedaźy w Registraturze przejrzaną być może, na 22,934 Tal. 18 sgr. 4 ten. otaxowana, będzie w terminie d n i a 14. L i s t o p a d a 1 8 4 3. r. o go dzini e llstćj przed południem, który się w miejscu subhastacyi prze daną. Podług taxy sadowej z dnia 12. Października 1841. została wartość materyalów nieruchomości rzeczonej na 15,666 Tal. 6 sgr. 8 fen., a ilość dochodów na 30,203 Tal. wypośrodkowaną. Poznań. dnia 4. Kwietnia 1843.

Wieś szlachecka, 4 mile od Poznania a jednę milę od szosy leżąca, w dobrym gruncie i z dostatecznemi łąkami, jest z wolnej ręki do nabycia. Dalsze warunki udzieli podpisany na frankowane listy. Poznań, dnia 30. Maja 1843. r.

G. E. Roggen w hotelu Saskim.. Folwarki dwa, zawierające w sobie 2400 morgów roli, łąk i ogrodów, powiększaj części w gt:Uncie pszennym, mąją być wydzierżawione od Sgo Jana r. b. Chcący wziąść w dzierżawi" niechaj się zgłosi do Pana G r y z y n g e r a, rządcy Bazaru: AUMŁC JI A.

W środę dnia 7. Czerwca i dni następnych, przed południem od 10. do 1. a z południa od godziny 3. do 6. w kamienicy P. Beutha na dole (przedte'm Hotel de Warschau) przy Wrocławskiej ulicy, sprzedawane będą najwięcej dającemu za gotową zaraz zapłatą w grubej Pruskiej monecie drogą publicznej licytacyi około 1500 - 2000 butelek czerwonych i białych win Reńskich, 500 butelek prawdziwego szampańskiego wina, 500 butelek prawdziwego rumu Jamaikskiego, 60 tuzinów flaszeczek prawdziwej koloriskiej wody, tuzinami i półtuzinami; . niemniej 50,000 sztuk Hamburskich i Bremeńskich cygarów , różnego gatunku, w i i i skrzyneczkach; tudzież 150 sztuk Saskiego płótna, bielonego, szluka po 90 Berlińskich łokci, jako też szerokie płótno C r e a s po 52 Berlińskich łokci, z fabryki po zmarłym P. Heinrich z Ohlsdorf pod Zittau i 5 do 6 tuzinów różnych dużych chustek na szyję. Przed południem sprzedawane będzie płótno i wodaKolonska, a z południa wino, rum i cygary. A n s c h ii t z, Kapitan i Król. Aukcyonator Proszę zwrócić uwagę! 55 Trzewiki od kurzawy dla Dam nader tanio i patowe ciźmy dla mężczyzn z płó A cieunych i wełnianych materyj, podług najnowszej mody robione, przedają się w magazynie trzewików G. III i . B ehrU? przy Jezuickiej ulicy JITr. lO.? . dawnięj w rynku Nr. 81. . Sfilml ma weine.

Zawiadamiam Wuych interessentów, iż posiadam dogodny s kła d na we ł fi ę przy ulicy Wrocławskiej pod Nrein 14., który po zajęciu lokalu już na 400 Cent. jeszcze znajdujesię mIejsce na 1000 Cent., jakoli remiza na 30 sztuk baranów, które szczegółowo są do wynaiecia. Batkowski. INa Wrocławskiej ulicy JNr. 37. jest jeden pokói do wynaiecia u J. Frenndt. Instrument mahoniowy fest do sprzedania' przy ulicy Garbary Nr. 55. na drugie m piętrzef! S S TV. Mjevinthai. S S 11 Si A S Hwerant nadworny z Berlina, po- , J II = lecą swQi skład materyj 111I li S S spodnie, bukskino wy eh, ii S S trykotowych i dreloII S S wych; materyj na kaII S S mizelki, lato wy eh kaII S S źmirkowych, jedwabfi S S nych i pikowych; szaI SS lów i chustek na szyję; I S S prawdziwych Wschód. j I !II S S indyjskich chustek do J J «i SS nosa, szlafroków, lato- i) II SS wych surdutów; r \ \ 11 SS potrzeb ubiorowych i SS podróże, jakoteź 1kie do J L 2 5 S Ae o o wydziału należące artykuły, i) 1 SS Stary rynek Mr. 56. u I handlarza mebli P. P ł o ck, ł¥ podle kupca P. Trager. . . I I

Król. Pruskie głównie koncessjonowaue Gymnase Equestre JEilwurtlu Woilschiager w cyrku przed strzelnicą. W środę d. 31. Maja 1843. po raz pierwszy: J\vvantury rycerza Doukiszota tłe la Mancha i jego giermka Sancho Pansa. Wielka pantomima jeździecka, w której mężczyźni popisywać się będą rolami kobiecemi, walczae pieszo i na koniach, karuselem i konfradansem w cztery pary mężczyzn i dam, w cale nowych i umyślnie nań zrobionych kostiu mach. Początek o godzinie 7., koniec o godzinie 9 .

Szanownemu Obywatelstwu i Prześwietnej Publiczności donoszę niniejsze'm najuniźenie';, iż pod żadnym pozorem dłużej tu bawić nie będę jak tylko do dnia 12. Czerwca, że przeto W dniu' li. Czerwca niezawodnie ostatnia będzie reprezentacya. llI. Woilschiiiger.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.05.31 Nr125 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry