GAZETA
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.07.29 Nr175
Czas czytania: ok. 20 min.Wielkiego
X ic* twap O Z N A N 8 K I E G O.
Nakładem Drukami Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannowski.
1*5.
W Sobotę dnia 29 Lipca.
1843.
Wiadomości kraj owe.
Z Berlina, dnia 26. Lipca.
N. Pan jak uajłaskawićj mianować raczył: ProfessoraDra B a u m s t ark w Grersw aldzie Dyrektorem rządowego zakładu gospodarczego w Eldeuie, a dziedzica dóbr Schoneich pod Berlinchen, G i l d e m e i s t er, Professoren i pierwszym nauczycielem gospodarstwa p r z y tymże zakładzie.
Przybył tu Cesarsko rossyjski Tajny Badzca 1 Senator Łubieński z Warszawy.
Jego Excellencya Bzeczywisty Tajny Minister Stanu i Sprawiedliwości, S a v i g n y wyjechał do Wildbaduz P o z n a n i a . - W gazecie powszechnej Auszburgskićj czytamy już po kilka kroć powtarzane ogłoszenie dziełka, które z początkiem r. b. wyszło u Casta w Stuttgardzie pod napisem: Diplomatische Geschichte der p o l n i s c h e n E m i g r a t i o n von * )j( % . Książka ta, tak poważnym i powabnym zaopatrzona tytułem, tym bardziej może do kupna i czytania zaprasza, że ogłoszenie jej w nader pięknych, acz fałszywych, ułożone jest słowach. Brzmi ono, jak następuje: »Wielkim był niegdyś entuzyaziu dla synów Polski, a kiedy potężflemu ulegli piloznaczeniu, przybycie ich na zieu>ię naszą jak najżywszy «zbudziło udział. Potok przeszłości pochłonął odtąd lat dziesiątek,a ciche, niemniej gorące współuczucie dla kraju tego i biednych jego wygnańców wzrusza dotąd jeszcze serca nasze. Co wygnańcy ci w przeciągu czasu tego po większej części na gościnnej ziemi Francyi zdziałali i wycierpieli - ich równie niezmordowana jak bezskuteczna praca około ocalenia narodowości, ich wewnętrzne, nawet za granicą i w nieszczęściu powracające rozdwojenia - wszystko to skreślone tu jest w prosty sposób według dokumentów oryginalnych, z których 62 dołączone są do książki, i t o s i n e i r a e t s t u d i o . Jest t o książka, równie historykowi, jak każdemu wykształconemu, chcącemu zdążać za historyą czasową, nieodzowna.« Z tak pochlebnych i zwodniczych słów ogłoszenia widać, że tak autor jak nakładca przekonani są o sympatyi Niemców ku Polsce i jej losom, i w sympatyą tę ufni, uderzyli w nią mocno, pierwszy, aby sobie zjednać czytelników i opiuią ich na swoje naciągnąć kolo, drugi, aby na nakładzie swoim wyjść jak naj korzystniej . Ponieważ więc ogłoszenie to przemawia do uczucia, które książka sama zamącić chce i podkopać, ponieważ zachęcenie do kupna oparte jest na moralnem usposobieniu szlachetnego narodu Niemieckiego, które to usposobienie autor i nakładca zdemoralizować pragną, przeto tym większym jest 0bowiązkjein zwrócić uwagę, że książka ta jest dziełem złej woli, złewkiem kłamstw wierutnych, a jedynyai celem autora wyrugować z serc czy uczucie, wszelki szacunek dla narodu Polskiego, jedynym celem nakładcy, wyłudzić pieniądze, L....
Wiadomości zagranIczne.
Rossya.
z Petersburga, dnia 18. Lipca, "W przeszły Czwartek dał Cesarz posłuchanie nowo przy dworze tutejszym akkredytowanemu Posłowi austryackiemu, Hrabiemu Kollor e d o - Wall s e e , i odebrał listy jego wieizytelne. Przedstawiono potem tegoż Posła Cesarzowej i Wielkim Księżnom. Także i Sekretarze poselstwa Austryackiego, Hr. Jerzy Esterhazy i Baron Schloisnigg mieli zaszczyt bTC przedstawionymi Cesarzowi. F r an C y a z P a ry ż a, dnia 20. Lipca. Mianowanie Admirała Mackau na Ministra marynarki odłożone zostało aż do uroczystego · zamknięcia Izb, ponieważ Admirał ten nie chciał wstąpić do gabinetu po to tylko, aby się z Izbą pożegnać. Zapewniają także, że P. Mackau wtedy dopiero ofiarowaną mu tekę przyjął, kiedy P. Guizot zrzekł się zamiaru swego oddzielenia zarządu osad od ministerstwa marynarki i poddania tegoż zarządu pod ministerstwo spraw zagranicznych. Dwóch tylko potrzeba było posiedzeń Izby Parów do przyjęcia budżetu wydatkowego. Budżety ministerstw spraw zagrauicznych, cdukacvi publicznej, spraw wewnętrznych, handlu, robót publicznych, wojny i finansów, przegłosowano wczoraj w przeciągu dwóch godzin. Marszałek Soult wyjeżdża w tych dniach do dóbr swoich w St. Amans. Książę Montpensier odwiedzi go w powrocie swoim od Pyreneów i tamże dni kilka zabawi. - - "Wymieuim tu jeszcze kilka szczegół łów nieszczęścia, które się na kolei żelaznej Orleańskiej wydarzyło. Ciąg wozów, który jak wiemy dla braku wody musiał się zatrzymać, nie stanął nieszczęściem na równinie, lak, iżby go z wszystkich stron, a osobliwie z przybywającej lokomotywy widzieć można było, lecz znajdował się na skręcie drogi i w dość głębokiem wcięciu którego wysokie brzegi wtenczas dopiero wolnego dozwalały widoku, gdy się już tuż przy nich było. Chciało jeszcze prócz tego nieszczęście, żebudnik, widząc zdaleka wysianą lokomotywę, znak dał fałszywy, wywiesił bowiem białą chorągiewkę, oznaczającą bieżący pociąg, zamiast czerwonej,która stojący pociąg wskazuje. Mechanik tedy wiodący lokomotywę, tego był przekonania, że kole'j wolna zupełnie i jechał dalej nie zmniejszywszy siły parowej. Dopiero, gdyjużbyłwjechał w owo nieszczęsne zgięcie, spostrzegł, że tylko kilka metrów od stojącego pociągu jest oddalonym. Już było zapóźno do wstrzymania lokomotywy, lecz nietracąc przytomności, zrobił co mógł, aby siłę uderzenia zmniejszyć o ile możności. Ale siła pędu była nadto wielką, oddalenie nadto małe, tak, że wszelkie środki były nieskuteczne. Lokomotywa uderzyła gwałtownie w dyliżans stojący na końcu pociągu i zgruchotała w kawałki jego puklad; uderzenie tak było silne, że nawet trzy za pierwszem stojące dyliżanse gwałtownie wzruszone zostały. Można sobie wystawić postrach i zamieszanie podróżnych. Bankieta (górnesiedzenie ) pierwszego dyliżansu załamała się natychmiast i spadla z całym ładunkiem na podróżnych. Prawie wszystkie osoby siedzące w ostatnim wozie otrzymały konluzye, mogły jednakże, przez lekarzy opatrzone, dalej do Paryża jechać. Cztery tylko osoby przeniesiono do Etampes. Pan Damya płatnik Inwalidów w Awinionie złamał nogę, szczęściem, że Przewiana, którą łatwo przyprawić można. Jakaś dama z Roannes musiała także z dwoma dziećmi swe mi dla ciężkich ran w Etampes pozostać; jej sześcioletni synek osobliwie, którego spadające paki ledwo nic przygniotły, był długo w niebespieczeristwie, które jednakże teraz minęło. J eden z konduktorów pociągu, który w chwili uderzenia właśnie drzwi wozu zamykał, znaczne także odniósł rany. - Już wczoraj rano zaczęło sądowe poszukiwania w tym względzie, a ci, co przez lekkomyślność, nieostrożność lub zaślepienie przyczynili się do tego nieszczęścia, nic unikną słusznej, prawem przepisanej kary.
Anglia.
z Londynu, dnia 4. Lipca. Deputacya towarzystwa pokoju doręczjla temi dniami Sir Robertowi P e e l ułożony na 0statnie'm zgromadzeniu adres do wszystkich ucywilizowanych rządów świata, w którym na to nalega, aby na przyszłość we wszystkich traktatach narodowych przyjęto klauzulę zobowiązującą obiedwie strony, aby mogące ztąd wyniknąć niesnaski i spory oddawały pod polubowną decyzyę jednego lub kilku mocarstw sprzyjaźnionych. Sir Rob. Peel przYrżekł ten adres przedłożyć innym ministrom, oświadczając oraz, że już w ostatnich dwudziestu latach roku polubownego postępowano. Co do powodów, z których powstały rozruchy w Walii, jeden z korrespondeutów Powszechnej Gazety Pruskiej daje w liście pisanym z Londynu dn. 1. Lipca takie objaśnienie: »Zaburzenia Rebekaitów w Wal i i , które, jak się teraz przekonano, pochodzą od dzierżawców i włościan, mianowicie wKarmartenshire, przybrały tak groźny charakter, iż zasługują, aby dokładnie zbadano ich przyczynę. Pierwszym powodem do tego był nieznośny ciężar mnożącego się z każdym rokiem myta od dróg i bruku, a pierwszym skutkiem tego ciężaru było targnięcie się na rogatki. Oburzony lud upatrzył wuet inne ciężary, które przy tej sposobności chciał z siebie zrzucić, częścią w nowej ustawie o ubogich, częścią w daninach kościelnych, zwłaszcza, że mieszkańcy Walii po większej części są dyssentery, i dla tego zwrócili swój zamach na domy różnych towarzystw, tak, iż się zdawało, że nieprzyjacielskie swe demonstracyje przeciw majątkowi kościoła zwracają. N ajszczególuiej zaś powstawano na daniny kościelne, które głęboko wkorzenione, częstokroć z fanatyzmem połączone, obrażają uczucie dysseutyzmu tamtejszych mieszkańców. Wiadomo, że Sir R. Peel już od roku 1834. pracuje nad uregulowaniem spraw kościelnych, by zniesieniem najdawniejszego biskupstwa w Wal i i i kreowauiem nowej biskupiej stolicy w Manszestrze tamtejsze niedogodności uchylić. Z teraźniejszych zaburzeń wyniknie może przyspieszenie prac, któremi kommissarze kościelni się zajmują. Hiszpania.
Z Madrytu, dnia 14. Lipca.
Tutejszy Kommcndant wojskowy, Brygadier Lemmery, który w celu ugody udał się do Generała Aspiroz, tę podobno otrzymał odpowiedź, że w żadne ugody wchodzić nie można, gdyż miasto z dwóch jedno wybierać powinno, albo poddać się na łaskę, albo ogłosić pronunciamenlo; z uszanowania dla Królowej nie będzie at lakował miasta i nic zacznie kroków nieprzyjacielskich dopóki Królowej nic wywiozą. Po tej odpowiedzi postanowiły władze miasta chwycić się ostatecznych środków; Ayuntamiento ogłosiło się za nieustające; wszyseyurzędnicy, którzy nie będą na swych stanowiskach, skoro gieneralny marsz bić zaczną, zostaną oddaleni; nazwiska tych członków narodowej milicyi, którzy na pierwsze wezwanie · w kompaniach swoich nie odpowiedzą, będą TV Gazecie ogłoszone; każdy pieszy z milicyi dostanie gratylikacyi 5 realów, a każdy konny iartylerzysta 10 realów na dzień; wszystkie sklepy piekarzy jako też wszystkich przekupniów sprzedających żywności, muszą być otwarte od wschodu słońca do godziny l i t ej w nocy. Piekarze mają piec więcej chleba niż zwyczajnie, a wsie okoliczne dostały rozkaz, przyniesienia tyle chleba do stolicy, ile tylko będzie można. Pan Mendizabal dal rozkaz, dyrektorowi skarbu aby miał na pogotowiu 3 miliony realów do woli Ayuntamienta. Z drugiej strony użyto także wszelkich sposobów dla zabespieczenia wchodów do miasta. Na głównych punktach północnej i zachodniej strony wystawiono baterye w samym zaś środku miasta, na Puerta dei Sol stoi baterya rezerwowa.
Gen. Aspiroz poruszył się w półkolu około Madrytu, aby zająć trakt do Alkali wiodący, którym Generał Narvaez przybywa. Wiadomość, że tenże doszedł już do Guadałajary, wznieciła tu postrach ogólny. Podczas wyżej wzmiankowanego pochodu powstańców tyralierowie z obudwóch stron strzelać do siebie zaczęli, lecz kilku tylko lekko raniono i to nie wstrzymało Generała Aspiroz od dalszego spokojnego marszu. Aresztowano tu już kilku ludzi. Lud wszędzie zdrajców widzi, nawet kilku gwardzistów, którzy byli w porozumieniu, że chcą przejść do Aspiroza, znieważono i zelżono. Ledwo ich można było przed wściekłością ludu ochronić. Dzienniki Regientowi wierne, udają jak największą ufność w wypadek wojny i wymyślają najrozmaitsze wiadomości o stanie prowmcyi, w czem ich naturalnie nikt kontrolować nie może. Te zaś dzienniki, którym wychodzić zakazano, posyłały przez czas niejaki abonentom swoim krótkie buletyny z najnowszenu wiadomościami, wstrzymując się od wszelkich uwag; lecz zmuszono je do poprzestania tych ogłoszeń, gdyż Koimnendant wojskowy wydał rozkaz, na mocy którego, każdy, któryby rozsiewał niepokojące wieści, mogące za sobą pociągnąć iusubordynacyą i dczercyą ze strony obrońców ojczyzny i tronu, ma być stawiony przed sąd wojenny. Mówią tu o manifeście Królowej Krystyny, przysłanym tu dotąd z Paryża, aby go wszędzie ogłoszono. Królowa podobno oświadcza w tym manifeście, że nie chce powtórnie dzierżyć regiencyi ani opiekinad Królową Izabellą; wyrzeka się tego jak najuroczyściej ; prosi tylko Hiszpanów, aby czuwali nad tronem i życiem jej córek na największe niebezpieczeństwo wy powrócić, gdy Królowa Izabella rządy obejmie i na to zezwoli. Z Wal e n c yi, dnia 12. Lipca.
Półkownik Don Antonio Buil donosi Juncie , ze wyruszy dnia 11. przed wschodem słońca , aby-zająć Albacete i Chinchilla. Podług ostatnich doniesień cofa się Espartero z Balazote dalej w głąb Andaluzyi. Korpus, który Regient od wojska swego odłączywszy w kierunku.ku Madrytowi wysłał, zupełnie się rozsypał; kilku oficerów z niego przybyło tu dotąd. Wszystkie wiadomości są pomyślne. Generał Narvaez ciągnie na Guadalajarę, ku Madrytowi.
Z B a r c e lon y, z d. 14. Lipca.
Przybył tu wczoraj wieczorem Gen. Castro z Leridy. Bataliony czynnej milicyi znajdujące się w okolicach Leridy rozesłano do domów. Przeszło 3000 ludzi milicyi narodowej barcelońskiej odeszło wczoraj do głównej kwatery, aby zluzować równą ilość milicyi z innch obwodów księstwa. Junta uchwala zmuszoną pożyczkę 4 milon.
I m p a r c i a l donosi w dzisiejszym swoim numerze, ze Junta użyła energicznych środków do urzeczywistnienia tej pożyczki; pochwala to postępowanie; skoro jesteśmy na drodze rewolucyjnej, musiin działać rewolucyjnie. Wyjechał tu ztąd dzisiaj Generał Don Pedro Maria Pastors, który mianowany zosał generalnym naczelnikiem prowincyi Leridy, aby zająć przeznaczone miejsce. T li r C y a.
Z nad granicy Tureckiej, dnia 4. Lipca.
. Jeśli dobrą polityką państwa ta jest, która temuż największe przynosi korzyści i do osią gnienia celu dopomaga, to przyznać należy, że Rossya najlepszą ma politykę. Rossya jedynym jest państwem, które od wieku ani o krok w tył się nie cofnęło; czasem chyba stanęła na chwilę, aby zaraz polem tym większy zrobić postęp. Kiedy spoczywać się zdawała, wtedy naj niebezpieczniejszą była dla swoich przeciwników; bo zakrywała chmurę, w której się materya palna zbierała. Do potężnego celu nigdy jeszcze z równą nie zdążano konsekwencyą i podziwiaćby jej trzeba zręczność, z jaką Rossya do celu tego spieszy, gdyby również środki pochwalić można, gdyby się skutków obawiać nie potrzeba. Przyznać prawda trzeba, że okoliczności sprawie tej sprzyjają. Każde państwo odosobnione łatwiej może pewnego kierunku przez dłuższy czas pilnować, aniżeli inne, zazdrosnymi otoczone sąsiadami. Do takich państwnależy Anglia, należy Rossya, która całym swoim ciężarem na jeduę ciśnie stronę i dla samej już rozległości nietykalną się staje. J e - źli do tego państwo takie absolutnej podlega władzy, to plany jego tym łatwiej się udają; dążność dziedziczy jeden monarcha po drugim, nic mu nie przeszkadza, wola jest prawem, a żadna obrada nie psuje szyków. Uderza kula nim się huk posłyszy. Ale polityce rossyjskiej dopomogły także błędy innych, stosunki czasowe przyszły jej wporę i poparły ją. Z różnych stron zbyt lekko myślano o przyszłości, aby tylko teraźniejszość zachować. Równocześnie zaszły wypadki, które inne mocarstwa zajęły i dojrzeć im tego nie dozwoliły , co się po za niemi działo. Tym sposobem przyszło do tego, że Wszechsłowiańskość wielkie zrobiła postępy, i jeszcze zrobi większe, jeżeli się mocarstwa nie będą miały na baczności. Rossya osidla teraz Porte siecią coraz to gęściejszą. Widzieliśmy, jak ona sobie postąpiła z rządem Greckim, kiedy tenże długu swego wypłacić nie mógł, jak przeciwnie w tym samym liście ministra odróżniła rząd od narodu, któremu zawsze opiekę swoje ofiarowała. A przecież pismo to niesłusznein się być zdawało, ponieważ dług ten od trzech mocarstw był gwarantowany, przeto do nich, a nie do jednego tylko mocarstwa należało, tak ostro się odzywać. Jakim tonem rozkazującym odzywając się w Grecyi, zachwiany swój wpływ w Serbii na nowo poprzeć umiała. W Bulgaryi odzywa się coraz głośniej duch niezawisłości od Turcyi, i nieby nie było dziwnego, gdyby powstanie w tym jeszcze nastąpiło miesiącu. Umysły dostatecznie są do tego usposobione; materyalna korzyść jest za tern, religia pcha do tego, pomoc Rossyi, choćby tylko moralna, pewna jest. Cóż Porta pocznie przeciw temu? Więcej Bułgarów w Europie, aniżeli Turków, jest to ród silny, Turcy są wycieńczeni. Porta nic nie wskóra, uchylić musi głowę pod nowjm tym ciosem. Wtedy sieć będzie gotowa, Turcy ze wszech stron otoczeni, a siedziba ich w Konstantynopolu będzie tylko jeszcze doczasowym obozem. Ale wtedy też kość niezgody w Rossyi będzie ręku, Konstantynopol będzie nagrodą za tyloleinie usiłowania; dla Konstantynopola tyle czyniono zabiegów; Konstantynopol jest kończyną państwa na południu, jak Petersburg na północy, obadwa miasta są kluczem wielkich mórz, któremi właściciel jak gdybv potężuemi ramionami z obydwóch stron całą Europę Ogarnąć może. (Gaz. AkwizgJ
Skalallaltake. ,przez Izabelę P»omer.
(Dokończenie. ) Byłoto w późnej jesieni, dnie znacznie krótkie, a wieczory ciemne i chłodne. Po zachodzie słońca spadły gęste mroki, ciemna noc dokoła, ponurych obłoków na niebie nie rozwidniał żaden promień miesięczny. Helena była pielWszą przy grocie, długo czekała w bolesnej męce zadawanej zazdrością, już mniemała, że Dymitr przewidziawszy jej zamiary, zniweczył jej zemstę, gdy oto lekkie, pospieszne dały się słjszeć kroki. Oburzenie wstrząsło jej sercem, bo w tym pożądliwym pospiechu zdawało się jej widzieć niecierpliwość kochanka. N oc była tak ciemną, że nie mogła rozeznać rysów twarzy, ale w powietrzu rozeszła się woń ambry, po niej poznała Helena swego małżonka, onto bowiem zwykł te'm pachnidłem skrapiać i włosy i suknie swoje. Cichy, udany głos zaszeptał: »Anastazyo, tyźeśto kochanko?« Helena wyjęknąwszy pół głosem: «Jamto«, wyciągnęła rękę i ujęła za kaftan, bogatein obłożony futrem; w takim stroju chodzili zwykle naczelnicy książęcego domu C - W tejże chwili objęły ją namiętnie ramiona natarczywego kochanka, który ją w miłosnem uniesieniu do swej piersi przyciągał. Wściekłość i zemsta zakipiały w łonie Heleny, widząc, że te uniesienia i miłosne pieszczoty miała niegodna odbierać rywalka. Idąc za poszeptem zemsty, wyciąga spieszno z za gorsa sztylet, i uderza nim w przeniewiercze serce. Krzyk boleści wydziera się z piersi ofiary, ramiona trzymające w uścisku kochankę, opadają bezwładnie, z głuchym odtętem pada trup na ziemię. Helena przytrzymuje oddech, chrapliwy jęk z gardzieli umierającego daje się raz jeszcze słyszeć, a potem następuje grobowe milczenie. Przestrach i wąż sumienia kaleczą jej serce, chyżą stopą z miejsca krwawej zbrodui uchodzi do domu Wbiegając w podwórze pałacu, spotyka - · swego małżonka, który w ubiorze myśliwskim, otoczony swoją służbą, właśnie co zsiadając z konia, pytał się o swoje małżonkę. »Tyżeśto mój drogi?« zawołała dziwnym głosem, rzucając mu się w ramiona. »Ty żyjesz, jam cię nie zabiła? O dzięki ci przedwieczny Boże! Jam cię nie zabiła!« To mówiąc, upadła do nóg swemu małżon
kowi. »Co czynisz księżno?« zapytał Dymitr zdziwiony, podnosząc ją z ziemi. »Po cóżlo przebranie? Mówisz w szaleństwie. Powiedz, cóźto ma znaczyć?« Żadnej odpowiedzi. W słup postawione oczy Heleny, tkwiły ciągle w Dymitrze, ręką suwała po piersi, jakby chciała co z niej wygrzebać i niezrozumiale, ponuro mówiła do siebie samej: »Gdzież sztylet! Gdzież rana? Przecież czułam ciepłą krew na mojej ręce i patrz, spojrzyj.... oto jest.« - T o mówiąc, trzęsła się na całem ciele, wyciągnęła do góry rękę, na ktore'j były świeżej krwi ślady. »Heleno! droga małżonko!« rzekł łagodnym głosem przelękniony Dymitr. »Powiedz z kądże ten przestrach? J a twój małżonek jestem przy tobie, nie obawiaj się niczego. Powiedz, zkąd to wzruszenie, co ma ta krew znaczyć?« »DymitrzeL... Anastazy ja.... schadzka przy grocie....« jąkała urywanym głosem, a opamiętawszy się po chwili, zapytała z obłąkanym na pół wzrokiem: »Jakto? Nie byłżeś tam z nią na schadzce? « Książę w niemym przestrachu i zdziwieniu ruszył ramionami. »Kogóż ja zamordowałam?« okropnym krzyknęła głosem, a wyrwawszy się z rąk małżonka, poleciała pędem wichru na to krwawe miejsce, które niedawno opuściła. Książę wraz z swoją służbą, z których kilku niosło pochodnie, pospieszył za nią, ale dopiero przy wodoskoku zdołano ją dognać. - Przybiegłszy na miejsce krwawego czynu, staje jak wryta, z zgrozą wskazuje na ziemię, służba skłania na dół pochodnie - widać we krwi leżącego trupa mężczyzny, okropność na jego martwej twarzy wyryta; z wszystkich ust wydziera się krzyk przestrachu, Helena schyla się po nad trupa, i z straszliwym rozdzierającym jękiem, który krew w żyłach ścina, wykrzyka gwałtownie: »Ah! to mój syn!« - Okropny obłęd staje jej teraz przed oczy. Oto widzi swego syna, jedyne dziecię, ukochanego Dymitra we krwi płynącej z śmiertelnej rany, którą ręka matki swemu dziecięciu zadała! Onto by ł, którego dziecinnej miłości Anastazyja opór stawiła, onto był, który miał tajemną schadzkę przy wodoskoku, onto był, którego - o nieba! tak straszliwa, dzika zemsta matki dosięgła! Toz samo imię ojca i syna, i podobny ubiór, który obadwaj nosili, uwiódł zaślepioną zazdrością matkę szalonym obłędem. Czemuż to pierwej nie wpadło jej na myśl? Azaliż podejrzliwość dozwala przekonać się o prawdzie! Nie jestze zazdrość równie ślepą jak miłość! Cała oczyma; niewysłowioną boleścią przeszyta, na pół martwa upada przy trupie zamordowanego syna! Odzyskawszy zmysły, wlecze się do nóg swego małżonka, wynurza przed nim wszystkie uczucia zazdrości, które jej rękę uzbroiły, i blaga go, aby jej śmierć zadawszy, przebłaga! groźny cień zamordowanego syna. »Kobieto!« odrzekł Dymitr , »ty żyć będziesz, ale żyć na tysiączne katusze śmierci, żyć, abyś przeklinała dzień swego urodzenia, żyć, abyś długo-Ietnićm cierpieniem duszy odpokutowała za tę ciężką niedolę, której brzemieniem przygniotłaś serce moje.« Niezachwiany w swoje'm postanowieniu książę, rozkazał nieszczęśliwą Helenę zawieźć na odludną skałę Babake, aby tam tylko w towarzystwie sępa - sumienia, samotne i opłakane w kamiennem więzieniu pędziła życie. Na tern odludnem wygnaniu w walce z swojemi myślami, utraciła nieszczęśliwa zmysły, lecz obłąkanie, które dla innych jest ulgą, dla niej było ciężką katuszą. Każdego ciemnego wieczora, powtarzała się przed jej oczyma ta krwawa scena, w której ręce swoje kIWią synowską zmazała. Wtedy to okropne jęki wysyłała w dalekie strony a tylko wierne echo ponurych skał, odpowiadało jej spółczuciem. Dopiero za dzienrijrm brzaskiem opuszczały groźne widziadła wyniszczoną zupełnie na ciele.
- Jednego dnia, gdy dozorca przyniósł jej zwykły posiłek, nie było jej w więzieniu. Nadaremnie szukano wszędzie. Mniemano, że się wymknęła przez rozpadlinę swojej ciemnicy, i rzuciła w głębokie nurty Dunaju, który uniósłszy ją z sobą, rozbił trupa o skaliste progi pod Orsową tak, że ani śladu po niej nie pozostało.
Ale zabobon przypisywał jej uwolnienie z więzienia siłom nadprzyrodzonym. Podanie ludu niesie, że jej patronka, św. Helena, (która sama w poblizkim zamku Golubacz miała ponosić męki więzienia), ulitowała się nieszczęśliwej pustelnicy, i za wstawieniem się do P ar r a g i (Bogarodzicy w kościele greckim) uniosła ją z więzienia przez niewidome duchy na górę Athos, gdzie odzyskawszy rozum, wstąpiła do klasztoru, i tam w późnej starości umarła.
Z Poznania. -. - W sali Bazaru, przed doborowem zgromadzeniem i jak na Poznań bardzo liczne'mPanna Jadwiga Brzowska odegrała na fortepianie drugi swój koncert, a poezya podała bratnią dłoń muzyce, bo opróczkoncertu 1 splewu Pana Szczepkowskiego słyszeliśmy dekłamacyą Pani Valde. Obok imienia naszej ziomki.... Polki!... stawić nazwiska czeskie, angielskie, niemieckie, choćby tylko dla sumiennego porównania talentów, byłoby występkiem wołającym o pomstę Nieba, w oczach kogobądź z całego alfabetu krytyków oppozycyjnych, co to wygodnie ukryci pod kropkami tyle już razy
«krzyknęli Niepozwalam. .. uciekli na Pragę.« Pomnąc jednak, że historya muzyki pomieściła już na swych kartach nazwiska utalentowanych rodaków: Lipińskiego, Kossowskiego, Serwaczyńskiego, Szyman 0wskiej, Kątskich, Krogulskiego, Leśkiewicza, Rywackićj, nie od rzeczy będzie powiedzieć, że w tej historyi Panna J a - d w i k a B r z o w s k a bardzo zaszczytne otrzyma miejsce. Już teraz grę swoją posunęła do wysokiego stopnia doskonałości, - posunęła w krótkim czasie, - i kiedy dziś w pierwszym swej wiosny rozkwiecie stoi tak wysoko, czegóż po niej spodziewać się można w przyszłości. Koncert zaczął się fantazyą z tematów opery Donna dei Lago (Rossiniego) kompozycyi Thalberga.- Moderato o es dur brzmiące od pierwszego taktu septimowemi akordarni, swoją majestatycznością zdradziłoby kompozytora, gdyby chciał byt pozostać nieznanym, a nim spłynęło w A n da n te z as dur zmusiło Pannę Brzowska pokonać prawą ręką wielką trudność, to jest: melodiować nią zarazem temat i odcieniować jego rozwinięcie; Andante (trudniejsze do wyexekwowania jak allegra) pod jej ręką dźwięczało uroczo jak pieśń gondoliera po nad cichemi wodami Wenecyi i dowiodła, że ta pogoda dziewiczej duszy co tak wspaniale niewzruszenie osiada na czole wirtuozki kiedy się zbliża do instrumentu, nie przeszkadza anielskim uczuciom popieścić się z jej duszą; - A II e g r e t t o następujące po andante w cudownym swym przechodzie z as dur na łon C przymusiło na chwilę zwrócić wyłącznie uwagę na twórczość kompozycyi,'lecz w krotce zajęło znów jej wykonanie, kiedy lewa ręka wirtuozki zaczęła walkę z prawą i wnikając w pomysł kompozytora odniosła nad nią zwycięstwo. Wtedy mieliśmy sposobność przekonać się jaką biegłość i expressya połączą Panna Brzowska w lewej ręce. - Allegro z es dur, (chór Bardów) z korzyścią dla wirtuozki wiele zatrzymało z dobrze pomyślanego ucharmoniowania Rossiniego, bez tego nie poznalibyśmy przynosi zaszczytu i kompozycji i exekucyi. Arya z opery Belizaryusz Donizetlego śpiewana przez Pana Szczep ko wskiego stanowiła drugi numer. Kie rozwiezując kwestyi czy to wirtuozka dla urozmaicenia koncertu wezwała u t a l e n t o w a n e g o ś p i e w a k a , czy sam poświęcił swe dobre chęci (bo to nie ma wpływu na sztukę per se) musimy zgodzić się, że koncert dobrze był urządzonym. Do koncertów instrumenfalno-wokalnych najwłaściwie'j jest dobierać włoskie arye i z włoskim podkładem, a do lego zaintonować u nas «D r z y j Bizancyuiri tyranie świata« (Trema Bisauzio etc) jest właśnie to co lubimy. - Pan Szczepkowski w l a r g e t t o z as mol późnie'j w allegro (dolce) z as dur dał nam słyszeć wszystkie odcienia, w dobrej szkole dobrze wyrobionego tenoru. W pośród p i u - m e z z o jego roll e n t a n d o było czarujqce'm. Panna Brzowska przyjmując jako hołd złożonym swemu talentowi, żądanie powszechne, abyf odegrała fantazją Liszta z tematów opery Łucya z Lamermoru (Donizetlego), - wykonała ją bez wątpienia po mistrzowsku. - Ja, lubo obecny słuchałem i nieslyszalem! W moje'j duszy, - nie! w naszych duszach! - zachuczały, zajęTlly dwa mazurki rodaka Szopena odegrane poprzednio. One były prawdziwie estetyczną częścią koncertu. 4- Z niemi myśl wzbujała ponad białawe spokojne nurty rodzinnej Wisły;z niemi błąkała się po Izą zroszonych licach mazowieckich dziewic, które wśród żalu, wśród nadziei podawały mężnym młodzianom rdzawą szablicę przodków; z niemi niosła korne modły przed tron Wszechwładzcy za powodzenie oręża mającego ustalić niepodległość: z niemi przebiegała obozowiska, gdzie uznojone kosyniery do nowych gotowały się trudów; z niemi gaidziła lyranją, zdeplała dezpotyzm, plwafa na ucisk; z niemi pouczona przeszłością dojrzałabliską, tryumfującą przyszłość. . . . . . . . . . . - W lem . . . . . . .na chwilę piekielny temat z Pi ob er ta zwrócił myśl do ziemi......... Dzięki ci Meyerberze, dzięki ci wielka wirtuozko! przypomnieliście nam na chwilę, że już brzmiała czarująca muzyka jakby hymn odrodzenia. Ziemia, niebo nawet, uśmiechnęło się do jej dźwięków- ale niestety sparodyował ją chór szatanów T. M. M.
Krytyka: «Waren germanische V61ker Ureinwohner der beiden Lausitzen.« Przez W. A. Maciejowskiego. - Uwagi nad literaturą i krytyką M. Grabowskiego, p. J. Jagiełłę. - N owiny literackie.
«Gazety kościelnej« Nr. 19. zawiera: Czy prawda jest, że kościół katolicki potępia innowierców? -- Missye katolickie (ciąg dalszy) - Doniesienia. -- Rozmaitości.
(Nadesłano.)
Panorama Paryża.
Z dniem dzisiejszym otworzył P. Lexa, którego ciekawe panorama Moskwy w świeżej u nas jest pamięci, podobny obraz Paryża; - widok jego czyni niezmierne wrażenie na widzach. Patrzymy na to bogate, olbrzymie miasto z kopuły Panteonu, przez co obraz ten różni się od innych, już dawniej nam znanych, które najczęściej Tuiilerie miały za punkt środkowy. Oko nasze pada najprzód między innemi na Kollegium Lu d w i K a XIV., którego dziedziniec cały widzimy. Kilka ulic ukazuje nam się w całej długości, perspektywa wszędzie czyni omamienie nadzwyczajnym. - Również uderzają, miejsca, tuz pod nami, przepełnione pojazdami, jeźdźcami i pieszszymi, będąc oddane z jak największa, dokładnością, szczegółów. Wieże kościołów N ótre damę, St. Sulpice, Inwalidów, St. Germain l'Auxerrois, sterczą, po nad mnóstwem domów. Dostrzedz można, prawie bez przerwy, bieg Sekwany; tylko tu i owdzie wieże lub domy ją. zasłaniają. Tuiilerie widać w całe) okazałości, również pola Elizejskie z obeliskiem z Luxor, i brama tryumfalną de 1 'Etoile, pamrącą nad najszczytnieiszśmi drzewami. Odmęt domów, im dale], tym wiecei się naturalnie miesza; jednakowoż łatwo się zorientować dla wielu sterczących, do siebie niepodobnych, a przeto łatwo w pamięci zostających punktów, które są nam wątkiem w tym odmęcie, i dozwalają całość łatwiej przejrzeć. Mgławy Montmartr z wiatrakami swemi panuje nad miastem; oko chętnie na nim Spoczywa jako na miejscu, do którego tyle się wiąże pamiątek historycznych. Nie wątpimy, że panorama to, tak zajmujące już to przez rzecz samą, już to przez sztuczne wykonanie, i n nas zdoła przyciągnąć Wielką ilość widzów, tćm więcćj, że P a ryż przez nas jest tak często odwiedzany. Kto zna to miasto, chętnie odświeży swe wspomnienia; a kto go nie zna, będzie się starał, wyobrażenie które o tern mieście ma, sprawdzić. L, Reiht ab.
UWIADOMIENIE PUBLICZNE.
Niewiadomi wierzyciele zmarłego w Szkudle dnia 3. C z e rw c a 1823. r. L u d w i k a B i s k u p - skiego , i tamże dnia 12. Sierpnia 1841. zmar«Orędownika naukowe- łej Teressy Biskupskiej, uwiadomiają się . A ninieiszćm o nadchodzącym podziale pozostai zawiera: PanI Satt$»w łoś c i z tein wezwaniem, aby prelensye swoje przez Ant. Szymajgkiego. wtarzeciągu trzech miesięcy podali, inaczej z taO narzeczu KaszA%siifem'. k<fwemi w skutek . 137. i nast, Ty t. 17. Cz 1.
Z Poznania.
go« wyszedł Nr. 26. Ateneum Paryskiem, (Dokończenie) .
z współsukcessorów oddzielnie w miarę schedy jego odesłanemi będą. Poznań, dnia 21. Czerwca 1843.
Król. Sąd ISadziemiański. Wydziału II.
OBWIESZCZENIE.
Na nieruchomości tu w Kempnie pod Nr. 10.
położonej, przedtem do kupca SalomonaScheyer należącej, został dług według obligacyi sądowej z dnia 9. Sierpnia 1824. i w skutek rozrządzenia z dnia 4. Października 1824. r. w summin 10S0 Tal. Kub. III. Nr. 3. z procentem po pięć od sta, dla naówczas małoletniego Moryca Zobel zanipotekowany. Gdy zaś wystawiony na to dokument hipoteczny zaginąć miał, przeto końcem amortyzacyi tegoż dokumentu wszyscy ci, którzy do tej summy zahipotekowane'j i na to wystawionego instrumentu jako właściciele, cessyonaryusze lub inni posiadacze dokumentów pretensye jakie mieć mniemają, zapozywają się niniejszem do zameldowania swych pretensyj na termin dnia 31. Sierpnia r. b. przed Assessoren! Sądu Nadziemiańskiego Ur. Hausler tu w miejscu posiedzeń sądowych wyznaczony z tern zagrożeniem: iż w razie niestawienia się z pretensyami sweini do rzeczonego dokumentu mieć mogącemi prekludowani będą, im wieczne milczenie nakazane i instrument rzeczony amortyzowanym zostanie. w Kempnie, dnia 7. Kwietnia 1843. Król. Sąd Ziemsko-miejski.
OBWIESZCZENIE.
W depozycie Sądu podpisanego znajduje SIę pozostałość Proboszcza S z y m a ń s k i e g o w kwocie 24 Tal. 21 sgr. Sukcessorowie nieznajomi tegoż niniejszem się wzywają, aby się w terminie dnia 4. Maja 1844 r. przed południem o godzinie IOtćj zgłosili i pretensye swe usprawiedliwili, albowiem inaczej massa ta jako bonum vacans skarbowi przysądzoną zostanie. Grodzisk, dnia 8. Lipca 1843.
Król. PruskiSąd Ziemsko - miejski.
OBWIESZCZENIE.
Podział pozostałości po zmarłym w Zembowie powiatu Bukowskiego na dniu 10. Stycznia 1841. r. Felixie Jasielskim dzierżawcy pomiędzy jego sukcessorów wkrótce nastąpić ma, o czem się wierzycieli nieznajomych, stosownie do . 137. części I. prawa kraj. z tern nadmienieniem uwiadomią, iż wierzyciele sukcessyjni, którzy się w trzech miesiącach po obwieszczeniu niniejszem z pretensyami zgłoszą, tylko się każdego sukcessora tegoż części trzymać mogą. Grodzisk, dnia 15. Lipca 1843.
Król. Pruski Sąd Ziemsk o -miej ski.
P a ryż« kolosalny panoram, mający 18 O stóp okręgu i 22 stopy wysokości, widzieć można codziennie w rotundzie na placu Kamlaryjnym, lecz tylko do dnia 17. Sierpnia. Wnijście 5 sgr., 12 biletów za talara.
W mieście wolnem Krakowie jest do sprze> dania z wolnej ręki apteka w dobrym stanie pod korzystnemi warunkami. Życzący sobie takową nabyć, zechce się zgłosić do redakcyi Gazety Krakowskiej.
Prawdziwe nowe śledzie przedaje J. J. M e y er, Nr. 70. w narożniku ulicy N owej i Sierót.
Ceny targowe Dnia 26. Lipca, 1843. r.
p O Z H A N I U. od I do Tal. sgr. fen.ITal. sgr. fen Pszenicy szefel 1 18 (i 1 20 - 1 12 - 1 12 6 1 7 b ' 1 8 6 1 1 (i 1 2 6 1 14 - 1 15 - 1 20 - 1 21 - 20 - - 21 - 1 2 6 1 5 - 6 20:- 6 22 6 Masła garniec . 1 15) b 1 Ib (i
W niedzielę dnia 30. Lipca 1843. r.
będą mieli kazanie
W ciągu tygodnia od d. 21.
do 27. Lipca J843.
Mazwy kościołów.
przed południempo południuurodź, się umarło I I * 1 ' S . ł .B..o . N WZlę o - U N U P ar U "'d · ŁBlo-S
W kościele katedralnym . . . . X. Kan. J abczyński. 2 l 1 4 W kość. farno S. Maryi Magd. - Dziek. Zcyland. 2 5 2 "W kościele S,. Wojciecha . . - Maris. Celler. 2 2 2 l - Dziek. Kamieński. 4 5 l Franciszk. (gmina niem. - katol.) . - Regens Pohl. N aucz. rei. Maninrka.
X, Pr. JI rnrn aII . (p op II l. ) W klasztorze Dominikanów - Praeb. Scholtz. 4 W klaszt. Sióstr miłosierdzia , Kler. B asiński.
W" kość. ewaniel. S. Krzyża. Kand. Hevelke. Superintend. Fischer. 6 3 2 8 W kość. ewaniel S. Piotra Rektor Gliemann. l l W kościele garnizonowym Kazii. dyw. Simon. i 3 J 1 Ogółem , . I i « i 18 I » 10 lA
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.07.29 Nr175 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.