GAZ
Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.18 Nr192
Czas czytania: ok. 20 min.VVielkiego
ETA
Xicstwaarn
POZNANSKIEGO.
Nakładem Drukarni Nadwornej W Dekera i Spółki. - Redaktor: A. Wannewski.
£itt* .
W Piątek dnia 18 Sierpnia.
1843.
Wiadomości kraj owe.
Gazeta śląska donosi, że HI. Gurowski, znany ów propagator myśli rossyjsko słowiańskich wydał znów pisemko adressowane do Niemców, przyjaciół jego młodości, w którem naturalnie dowodzi, że Rossy a ma przeznaczenie połączyć wschód ze zachodem nietylko fizyczną siłą, ale także moralnie pod względem praivdziwie chrześciańskićj cywilizacyi.
Wiadomości zagranIczne.
R o s s y a.
Z P e t e r s b u r g a, dnia 4. Sierpnia.
Przy restaurowaniu zamku w Rydze, robotnicy natrafili na podziemne korytarze i pokoje, - Tamie znaleziono różne starożytności dobrze zachowane, sprzęty domowe i inne na uwagę zasługujące przedmioty, które częścią już zostały rozpoznane, a po części odesłane dla dokładniejszego rozpoznania do Petersburga. Francya.
Z P ary ż a, dnia 9. Sierpnia.
Król i familia królewska tu w Paryżu obecna, przybyli wczoraj do zamku Eu. Królowa Marya Krystyna zaproszoną została do dworu, aby czas niejaki w zamku Eu zabayAiła. Zaprosiny te przyjmie Królowa na dzień lub dwa.
Stosownie do listów z Pau nie spodziewają; się tamże Księcia Montpensier przed 25tym, a poświęcenie posągu Henryką, IV. odbędzie się dnia 27. Książę prezydować będzie na uczcie, która tegoż dnia w parku miasta daną być ma. List z Algieru z dnia 3 O. Lipca donosi o kilku ważnych zmianach w calyin administracyjnym organizmie osady francuskiej w Mryce. Stosownie do tego podania Książę Aumale mianowany być ma Generałem Gubernatorem Ałgieryi, a Marzałek Bugeaud powróci do Francyi. Algierya dostanie wreszcie Gubernatora cywilnego, a na czele armii okkupacyjnćj stanie Generał - Leitnant. Ostatnie to miejsce przezna - czają Generałowi Leilnantowi Lamoriciere. Osadzona tu komissya, mająca polecenie wypracować nowy organizacyjny plan dla Mryki, ma wkrótce prace swoje ogłosić. leźli rzeczone zmiany do skutku przyjdą, toby Algierya wnet 2 krytycznego swego położenia wyjść mogła, w którem nic stałego, nic pewnego nie było; możeby niezadługo część ciężarów włożonych na Francyą, tejże odjętą została. N ader wielkieJ wagi byłoby osadzenie Gubernatora Cywilnego, w którymby przedsiębiorczy duch osadników silną znalazł pod porę. Najnowsze douiesienia z Konstantynopola wykazują, że niebezpieczeństwo, które Bejowi Tunisu chwilowo zagrażać się zdawało, nie było tak wielkie. Pomimo to widać z doniesień z Bony danych na dniu 24. Lipca, że Francu wysłali, ale nadto oddział armii francuskiej z Bony zbliżył się do granicy Tunisu i tamże obserwacyjny obóz założył. Za powód podają dopilnowanie pokoleń nomadyjskich, które już o to z jednej, już to z drugiej strony granicy się tułają: wszakże głównym celem zapewne będzie, czekać na wypadki w Tunisie, aby w razie potrzeby być na pogotowiu. Jeszcze dnia 18. wysłano pół bataliona strzelców Mrykańskich stojących garnizonem w Bonie, końcem wzmocnienia wojska obozującego na granicy Begiencyi Tumskiej. Oprócz okrętów dawniej już do Tunisu wysłanych, jako też parowego okrętu »Circe«, popłynął także parowy okręt »Tonuerre«, który niedawno 2 Arabami do Mekki pielgrzymującymi, do Algieru był powrócił, stamtąd do Tunisu. Dwaj synowie Ali Mirzy, którzy kilka tygodni bawili w Paryżu, udali się do Londynu; towarzyszy ira Generał FerrieI. W Poniedziałek przybędą do Marsylii, zkąd odpłyną do Bagdadu. Sądzą, że ich podróż do Francyi nie jest obcą dla turecko-perskiej kwestyi, która zagraża wojna, między temi dwoma muzułmańskiemi państwami. Anglia.
Z L o n d y n u, dnia 8. Sierpnia.
Pan Lcdru Roilin udał się osobiście, ja* ko reprezentant francuskich przyjaciół Repealerów do O'Connella, aby mu w imieniu rzeczonej partyi Francuzów współuczucia tejże wynurzyć. Ponieważ O'Connell dla uniknicnia pozoru, jakoby dzielił dążności demokratów Francuskich, Pana Ledru Rollina nie przyjął, przeto tenże OConnellowi listownie cel posłannictwa swego zakomunikował. W liście tym «zytarny pomiędzy innerni: »Patrz, Panie, że co nas wspólnie do ciebie wiąże, jest to nienawiść ku arystokracyi angielskiej; w tej to szukaj przyczyny, dla czego życzenia nasze łączą się z Twojemi; w tej znajdziesz powód, dla któregośmy potężnemu głosowi amerykańskich naszych braci odpowiedzieli, którzy za powszechnein poruszeniem narodu Irlandskiego tak gorąco przemówili, W zamiarach naszych, które pogardy godne dzienniki Paryskie i Londyńskie wykrzywić pragną, niernasz nic skrytego. Daliśmy Ci, Panie, dowód szczerego i serdecznego udziału w twojej spokojnej i prawnej walce, ale gdyby rząd Torysó*v świętość prawa, do którego się uciekają, znieważyć miał, wtedy, spodziewamy się, przeciw zwiększonemu niebezpieczeństwu inną Ci Francya da pomoc.« O'Connell na list Pana Ledru Rollin w ten pra
wie odpisał sposób: »Rozumiemy my się zupełnie: obecna Pańska pomoc i Jego udział należy się mężom, którzy w obrębie swych praw miejscowych i zasad konstytucyjnych walczą za prawa i wolności rodzinnej swojej ziemi, mężom, co żadnych innych użyć nie chcą środków, jak tylko takich, które nie przechodzą granicy pokoju, które tylko moralną swoją siłą i potęgą działać mogą. Nadmieniasz Pan wprawdzie o innym zajść mogącym przypadku, w którymbyś czynniej wspiarać nas zechciał; jest to wszakże przypadek, nad którym bynajmniej zastanawiać się nie chcemy, gdyż go na teraz za niepodobny uważamy, zwłaszcza, że rząd angielski wszelką pogróżkę nieprawnej przemocy cofnął i opór swój przeciw naszym żądaniom, - jeźli tymże w ogóle dłużej jeszcze opierać się będzie - zwróci do zwyczajnej kolei prawnych środków rządowych. Ze dzienniki paryskie i londyńskie, należące do znanej, wszelkiej społecznej i religijnej wolności nieprzyjaznej klassy, obustronne nasze zamiary i powody z oszczerstwem wykrzywiają, jest rzeczą naturalną, wtedy nawet, kiedy takowe zamiary i powody publicznie są ogłoszone, i do tego jeszcze tę mają korzyść, że haniebność oszczerców naszych wykrywają. Ale obawiamy się bardzo, aby odwiedziny, któreś do ziemi naszej przedsięwziął, nie dały powodu do tym więcej oszczerstw i nieszczęsnych, choć bezzasadnych insynuacyi, jakkolwiek odwiedziny te żadnego praktycznego użytku przynieść nie mogą. Z tych to powodów odwiedziny Pańskie jako noszące na sobie jakiś charakter publiczny, za niewczesne uważamy. Gdybyś przecież w innej stósowniejszej porze miał czas i ochotę Irlandyą odwiedzić, natenczas pozwól mi Pan, abym Mu oświadczył, że dumny będę z honoru, iż prawa gościnności względem Niego, hqdc mógł wykonać. W końcu przyjmij zaręczenie, że naród Irlandski nadzwyczaj się cieszy z udziału, jakiś mu Pan i wielkoduszni jego przyjaciele objawili. Chwaląc nasze zasady, oddajesz nam tylko słuszność. Są to zasady wolności demokratycznej, zmiarkowane i zabezpieczone mocą ograniczonej monarchii; są to zasady religijnej i społecznej wolności, domagającej się rządu sprawiedliwego dla narodu i zupełnej wolności sumienia, tak iż tym sposobem wolność religii, wolność wychowania ludu, wolność druku i wolność wszelkich instytucji narodowych łączy się z trwałością powagi monarchicznej. Prawdziwa ta naturalna wolność da się tylko utrzymać i ustalić u;a podstawie zamykającej w sobie poszanowanie dla uczucia religijnego i konywaniu obowiązków religijnych.« Utworzone niedawno temu towarzystwo przeciw pojedynkowi odbyło pierwsze swoje publiczne posiedzenie, i podało do Królowej memoryal upraszający ją o zniesienie pojedynków. Towarzystwo składa się z 326 członków, pomiędzy którymi 26 członków Parlamentu, wiele szlachty i wielka liczba starych ofiaerów armii tak lądowej jak morskiej. Hiszpania.
Z M adry t u, dnia 3. Sierpnia.
Rząd tymczasowy powołując Kortezy na dzień 15. Listopada, postanowiwszy oraz zupełną zmianę senatu działa wprawdzie wbrew słowom konstytucji, lecz uniknie tym sposobem Junty centralnej, którą z róinych stron projektują, osobliwie zaś E co dei Comercio z całą swoją partyą. Kie chodzi tutaj o dosłowne zachowanie konstytucyi, której nigdy jeszcze we wszystkich punktach nie wypełniono, lecz o jak najprędsze uspokojenie i uporządkowanie stosunków krajowych; o to starać się przedewszystkiem powinni ci, którzy stoją na czele całego narodu. Rząd dopiero co rozwiązany, choć obrał sobie za hasło jak najdokładniejsze wypełnienie wszystkich przepisów konstytucyjnych, w całem jednakże postępowaniu swojem wszędzie i zawsze przeciw nim wykraczał. Administracya finansowa wpadła w największy nieład i nieporządek przez zniesienie rozmaitych podatków, co przecież tylko Kortezom uskutecznić wolno. Munster finansów Mendizabal zezwolił na przywóz wszystkich zakazanych towarów do Kadyxu za nader małą opłatą, aby tylko natychmiast gotowych pieniędzy dostać, i zniżył na korzyść tego miasta ustanowioną taryfę cła, całkiem przeciw konstytucyi. Cały zysk ztąd wynikający idzie do Gibraltaru i do innych obcych miast handlowych, cierpi zaś na te'm ogół hiszpańskiego handlu. Junta walencyjska wydała juz rozkaz, żeby żadnych towarów, przybywających z innych portów hiszpańskich, na ląd nie wynosić, dopóki nie dowiodą, że zapłaciły już cło prawem przepisane.
Rząd tymczasowy rozwiązał nakoniec i prowincyalną deputacyą madrycką, a natomiast ustanowił na czas niejaki inną, złożoną z najbogatszych i najznaczniejszych tutejszych mieszkańców. Chciał on takim sposobem złe w samym zarodku przygnieść. Jest bowiem Hiszpanom właściwe i wrodzone, że lud prosty tych urzędników, których bezpośrednio i co
dziennie widuje, Alkadów, Ayuntamientów i dcputacyi prowineyalnych z ślepem słucha posłuszeństwem, gdy tymczasem Ministrów nienawidzi, naśmiewając się z nich przy każdej okazyi. To posłuszeństwo pochodzi poczęści z lej pretensyi obywatela, że tylko swoich równych chce słuchać, poczęści zaś ztąd, że bardzo często widzi jak Alkade sam opiera się wszelkim rozkazom swoich przełożonych. Doświadczenie ostatnich lat dziesięciu uczy, że to stronnictwo zawsze wygrało, które miało Ayuntamienta i deputacye prowineyalne na swej stronie. Ministerstwo Pereza de Castro poznało to dobrze i starało się na mocy prawa przyjętego przez Kortezy i potwierdzonego przez korouę, wyjednać rządowi wpływ choćby tylko pośredni, na wybory Alkadów. Lecz przyjaciele demokracji pojęli równie dobrze, iżby tym sposobem miejsca swego ustąpić musieli; wzięli tedy prawo to za powód do podniesienia rewolucyi wrześniowej. Od tego czasu uważali Ministrowie Espartery za rzecz najważniejszą obsadzać Ayuntamienta, osobliwie zaś w mieście stołccznem, wyłącznie swojemi kreaturami, ztąd też łatwo pojąć można jak pewna liczba »P atryotów«, prawym i majętnym obywatelom nawet z nazwiska nieznanych, jak najsrożej nietylko miasto lub prowincyą. bezpośrednio im poddaną, lecz nawet, rozszerzając swą władzę, cały naród uciskać mogła. Ayuntamiento madryckie wiedziało o tern aż nadto, że wraz z panowaniem Espartery, skończy się także wszechwładztwo, i ztąd to, nie zaś z przywiązania do konstytucyi lub z szczególnego zamiłowania prawności, można pojąć kolosalne przygotowania do obrony, które Ayuntamiento poczyniło, choć się później zupełnie bezskutecznymi okazały. Generał Lopez Ranos mianowany został Generał-Kapitanem Aragoilii, a Generał Manso Generał- Kapitanem starej Kastylii, Pan 010zaga zaś członkiem najwyższego sądu. Rrygadyer Amettler zajął z 5 batalionami dnia 29, p. m. Saragossę. Trudno jest dowiedzieć się czegoś pewnego o losie Espartery. Słyszeliśmy z dobrego źródła, że tak on jak i mieszkańcy Sevilli odebrali d. 27. wiadomość o zajęciu Madrytu przez N arvaeza. Espartero nieprzestał jednakże w tym dniu miasta bombardować, mieszkańcy bronili się z największą zaciętością. Woj sko, które Espartero zostawił w Kordubie oświadczyło się d. 26. przeciw niemu, a Concha przejął transport amuuicyi, dla niego przeznaczony. Poseł angielski, Pan Aston wezwał rząd swój aby mu przysłano do Sanfauderu statek parowy obawiając się przejazdu przez Francyą, Tego wieczora przyszła z Sewilli urzędowa wiadomość, ze Espartero d. 28. o godzinie 8 zraua przestał miasto bombardować. Przeszło 1200 bomb, granatów i kul wystrzelono na miasto; zniszczenie ztąd bardzo znaczne. W nocy z dnia 24. przypuściło wojsko oblegające szturm, lecz z znaczną szkodą ogniem działowym odparłem zostało. Concha wkroczył do, 29. do Sewilli; Espartero cofnął się z wojskiem do Kadyxu. Inni twierdzą, że poszedł do San Royne, a więc do Gibraltaru.
Z P ary ż a, dnia 9. Sierpnia Bramy twierdzy Monjuich zawsze jeszcze przed Barcelonczykami zamknięte. Pułkownik Echalecu czeka jak się zdaje, na rozkazy rządu madryckiego, klóreby mogły tę nader ważną twierdzę ocalić od zguby; zburzono by ją niechybnie, gdyby się miała dostać w ręce Junty i ludu barcelońskiego. Junta barcelońska trwa w swej wyraźnej oppozyryi przeciw wszystkim dążuościoin kry« styńskim i w nieprzyjaźni swej przeciw wszystkim stronnikom i zwolennikom dawnej Regientki. Dziennik jej w Barcelouie P r o s p e r i d a e doznał gniewu Junty w osobie swego Redaktora, którego niewiedzieć za co do turmy w cyfadelłi wrzucono, gdzie się razem z nim z dwudziestu ludzi tejzesamej opinii znajduje, których powięksjtej części w skutek krystyńskiego ruchu dnia 21. p. m. aresztowano. - ZawiUane już same przez się stosunki katalońskie, w ostatnich dniach jeszcze bardziej zamieszane zostały nowemi katalońskie mi ruchami. Niejakiś Torres, naczelnik bandy katalonskie 'j, człowiek nader przedsiębiorczego ducha, niezmordowany w działaniu, który w Katalonii przykre po sobie zostawił pamiątki, ukazał się znowu dnia l. t. m. z 50 ludźmi dodobrze uzbrojonymi na ziemi hiszpańskiej, gdzie ogłosił znowu abdykacyą Don Karlosa i wstąpienie na tron jego syna, który zaprzysiągł istniejącą konstytucyą. T orres stanął najpierw we wsi N oso, udał się potem do Sor, a z Sor do boru San Juau de Larm. Myślano, że ztamtąd chce iść do pobliskiego Seu de Urgel, gdzie zdawał się mieć znajomości, które mu obiecywały dobre przyjęcie. Ludność doliny Arami porwała za broń na wieść o zbliżaniu się bandy Torresa i zajęła drogi prowadzące do Francyi, gdyż poczytywano za rzecz pewną, że wkrótce nowe bandy wychodźców karlistowskich za tą pierwszą przybędą. Każdy zresztąjuż wie o tern, że pogłoska o abdykacyi Don Karlosa, która podobno, jak i tu mówią, w skutek wdania się Papieża, nastąpić miała, jest zupełnie płonną. Pretendent w Bourges gotów jest wprawdzie zrzec się swych pretensyi do tronu, lecz tylko za pewnem zaręczeniem, że wtedy syn jego Królową Izabellę poślubi. Przez abdykacyą bez ważnej i szczególnej przyczyny, i bez pewnego celu boi się Don Karlos dać dowód słabości i braku męstwa. Z Paryża, dnia 11. Sierpnia.
Doniesienia telegraficzne z Hiszpanii.
B a y o n n e, d. 10. Sierpnia. - Generałowie Concha i Figueras mianowani zostali Generałami - Lejtnantami; Concha nadto mianowany jest Generałem- Inspektorem piechoty, a Figueras Generałem-Inspektorem milicyi prowincyalnćj i Generałem-Kapitanem Sewilli. Generał Concha wkroczył dn. 31.
Lipca do Kadyxu. Liniowy okręt »Malabar,« na którego pokładzie Regient chory leży, stał jeszcze w zatoce kadyxkie'j. Portugalia.
Z Lizbony, dnia 24. Lipca.
Dnia 21. b. m. Królowa Jmość powiła córkę.
Królewska rodzina liczy teraz trzech Królewiczów i jedne Królewiczównę; JNastępca tronu Królewicz Don Pedro de Alcantara, urodził się d. 16. Września 1837 r., ma zatem już blisko 6 lat.
Serbia.
Z Belgradu, dnia l. Sierpnia.
Wucicz i Petroniewicz zdecydowali się podobno wyjść z Serbii. ]Sa dzień 8. b. m. powołano zgromadzenie trzysta najznamienitszych członków narodu do Belgradu, gdzie w przytomności Namiestnika Serbii. Jlaiiza Baszy, rossyjskiego Generała Barona Lievena i Konsula Waszenki, wyłożone być mąją powody koniecznego wydalenia owych dwóch Naczelników. W tymże samym dniu oddalą się Wucicz i Petroniewicz z kraju do Widdina, miejsca przeznaczonego im przez Porte na przyszłe mieszkanie.
G r e c y a.
Z Pireus, dnia 21. Lipca.
Ciągle uskuteczniają się reformy i redukcye w całej administracyi krajowej. Rząd nareszcie potrafił odpływającym do Francyi okrętem przesłać do Paryża póż miliona fr. na rachunek procentów i umorzenia długu krajowego, i spodziewa się, że w przyszłości będzie w stanie regularnie uiszczać te wypłaty.
PORWANIE KRÓlA ST. AUG. PONIATOWSKIEGO.
(Wyjątek z dzieła: W i a d o m o ś c i o Kon» federacyi Barskie'j. - W Poznaniu 1843., nakładem Zup ańskiego.)
(Dokończenie. ) Nim opowiemy, co się dalej stało, powróćmy do Warszawy. Eskorta królewska przybiegłszy do zamku rozniosła trwogę; warta, gdy pospieszyła na miejsce napadu, znalazła zabitego hajduka, kapelusz i harbejtel królewski. Nie wiedziała, gdzie się udać i co robić, trzeba było rozkazów, ale ich nikt nie dawał. - Kanclerz na pierwsze doniesienie kazał tylko lepiej zatarassować bramę pałacową i z gronem domowem usiadł do kolacyi. - Wielki podkomorzy żądając, aby generał W ej mara wysłał pogoń, odebrał odpowiedź: »jeżeli waćpaństwo chcecie, poślę, ale to będzie jedno, co narazić życie króla.« - Saldem zawiadomiony przez kamerdynera, złajał ostro nagłego donosiciela, mówiąc: »mam ja co innego do roboty.« - Generał Bibikow wystawiając sobie, źe rozruch w mieście nastąpił, troszcząc się o bezpieczeństwo własne, i szczupłej, bo tylko z 200 ludzi pozostałej załogi, nic nie przedsięwziął. - Gwardya w zepsute przez slaio.sć opatrzona ładunki niemogła być zaraz do użycia* ,). Wszystkie te okoliczności obudziły niepokój i trwogę: wszędzie przychylni królowi upatrywali niebezpieczeństwo; źle wydawało się iin nie gonić, gorzej jeszcze gonić; jedni na drugich rzucali podejrzenie zlej woli, nieprzychylności, a wszyscy zostali bezczynni, dworacy okazali się w karykaturze. Znalazło się tylko kilku śmielszych ,z najniższego rzędu sług królewskich i rzemieślników , którzy na zachęcenie umiejących gadać, ale nie działać, idąc śladem doszli do miejsca przeprawy przez okop, gdzie futro skrwawione i trzewik w błocie wdeptany podnieśli, a powróciwszy z niemi, większą jeszcze o króla wzniecili troskliwość. Podziwienia godną byłaby ta ociężałość w oddaniu pomocy królowi,
*) J. G. Oranz Th. 5. s. 211 opowiada ze kompani gwardyi litews iej rozłożona za Bernardynka1111 nad WIsłą chcIała sie zebrać pod statuą Zygmunta, . lecz,k lku.nastu ludzi zbrojnych, pałaszami rozpędzIło zbIerających się, a dobosza bijącego w be b n r niło. Jakkolwiek bądź, czy gwardya zebrac .SIC .me mogła, czy nie chciała, zawsze się pokazuJe, Ie konfederaci nie w nocy porywać lecz w.śród Idnia z tryumfem uwieźć mogli byli, djby nIe 30 lecz 300 do tego użyli byli ludzi. '
gdybyśmy niemieli w niej obrazów opinii publicznej, lekceważenia jego osoby i charakteru dworaków, adherentami nazwanych, Nie tylko Kuźnię, ale oddział cały ogarniała trwoga z kolei i pozbawiała przytomności. Po wsadzeniu króla na innego konia udając się ku miejscu umówionego zebrania, aczkolwiek wiadomi okolic, błądzić zaczęli; zamiast jechać ku laskowi bielańskiemu W p adli na , a błota, w których konie 19nąć musiały. Wysłani dwaj na szukanie drogi, więcej jeszcze zmieszali kierunek, król poznając albo też udając, źe poznaje położenie widzieć się dającej wioski rzekł: »Niejedźcie tam, bo tam są Moskale.« Przestroga ta pochodziła zapewne z .obawy, aby mieszkańcy niewyprowadzili błądzących na szukaną drogę, lub też, aby go konfederaci nie zabili, gdy ujrzą niemożność uprowadzenia. Opowiadał atoli później król sam, miłujący swoje wymowę, źe ich zmiękczył słowy i utwierdził w wierze, źe o ucieczce nie myśli; z czego korzystając miał rzec: »Jeżeli mnie żywego chcecie zaprowadzić, to dajcie mi spocząć chwilę,« poczem zatrzymywać się począł; [lecz Kuzma grożąc mu pałaszem naglił do pośpiechu. Spiskowi z inne mi oddziałami nieznajdując Kuzuiy z królem, rozjechali się na szukanie, a używa ąc według umowy języka rossyjskiego, powiększyli trwogę w oddziale. Na pierwszy ogłoś, zjechało na bok dwóch, na drugi innych dwóch i tak dale;: tym sposobem sam tylko Kuzma pozostał przy królu, kłóry wtenczas używając wymowy, łatwiej skutkować mogącej na zalęknionym i pomieszanym, tyle dokazał, źe Kuzma blisko już będąc lasku Bielańskiego, odwrócił się i króla pod Buraków zaprowadził. Tam zsiadłszy z konia rzucił mu się do nóg, prosząc o przebaczenie, które naturalnie otrzymał. Niedaleko był wiatrak; do niego wpuszczony król napisał do Kokceja dowódzcy gwardyi, ołówkiem list następujący: »Cudem uszedłem rąk morderców, pospiesz po mnie ze 40 ludźmi do Marymontu. Jestem raniony, lecz nie niebezpiecznie.« Po napisaniu listu położył się król na łóżku, a Kuzma zmieniwszy ceł straży, pilnował spoczynku ocalonego jeńca, aź do przybycia powozu.
Niezupełnie wierzono w Warszawie temu doniesieniu i rozmaicie go tłumaczono; gdy jednak zobaczono powóz i eskortę idącą do niego, zbiegać się zaczął lud na ulice bu Marymontowi, a poehodnie oświecały ciemność listopadowego nadranku. Gdy wracał, widok ocalonego obudził politowanie i radość tak dawno wspominany usłyszał powitanie okrzykiem «niech żyje!«
Rozmaitszycb obrazów dostarczył wjazd króla do zamku. Rozczochrany, zakrwawiony, w podartych i błotem zbryzganych sukniach wysiadł pośród dam w negliżach i adherentów zapłakanych, rozwodzących się nad okropnością czynu, i środkami przedsiębranemi na ocalenie, przysięgających bronić go po ocaleniu do ostatniej kropli krwi, kończących naostatek powinszowaniami, na które król samą odpowiadał rzewnością. Drugi orszak otaczał Kuzmę, złorzecząc, wypytując i okazując życzliwość naprzemian. W milczeniu lepiąc w ziemię wzrok osłupiały i ponury stał Kuzma nieporuszenie; smutek, zgryzotę widać było w jego postawie i rysach, dając do odgadnienia, czy ta pochodzi z porwania czy ocalenia króla: natarczywe dopiero nalegania wymogły na nim słowa: »jest to dzień najokropniejszy w mojem życiu.« Całej tej scenie przyświecające pochodnie robiły podwórze zamkowe podobnem do teatru, na którym wystawiają parodyą wiernych poddanych panu swemu.
Nazajutrz przyjmował król obrzędowe powinszowania, powtarzając kilkakrotnie: »gdybym był zaprowadzony do Częstochowy, miałbym mowę do konfederatów, a skutek jej byłby się stał najpiękniejszym czynem mego panowania,« jakoby chciał dać poznać, że wymowie winien swe ocalenie, i za jej pomocą konfederacyą uspokoić widział się zdolnym. Czemuż jej nie użył aż dotąd! Jakkolwiek bądź, wysłowienie się to samego króla objawia wewnętrzne przekonanie, iż mu życia wydrzeć niechciano.
Pozostaje nam do opowiadania o dowódzcach dwóch innych oddziałów. Strawiński, jak powiedzieliśmy, nie słysząc z miasta pogoni, udał się na miejsce umówione i zastał już Łukawskiego. Zdziwieni obadwa, że Kuzmy z królem niewidać, gdy dnieć poczynało, ukryli ludzi w lasku, a sami wyjechali na zwiady, lecz co tylko do jednej weszli chałupy, obskoczyło ich kilkadziesiąt Kozaków. Widząc, źe męztwem jedynie ocalić się mogą, rzucają się między szeregi: Strawiński zastrzeliwszy dowódzcę i zrąbawszy kilku, otworzył sobie pole ucieczki w głąb lasku; mniej szczęśliwszy Łukawski skłuty padł na ziemię, za zabitego osądzony, z odzieży obdarty, w której kieszeniach znaleziono listy tyczące się spisku, pozostał ua placu. Po odejściu Kozaków troskliwy o los towarzysza Strawiński powrócił z kilku swoimi na miejsce, a dostrzegłszy jeszcze znaki życia, wziął poranionego na konia i zawiózł do felczera, poczem zebrawszy wszystkich swoich i dowiedziawszy o wszystkich szczegółach wypadku, oddalił się z pod Warszawy!, napisawszy do Pułaskiego w rozpaczy: że choć sam jeden gotów jest spełnić czyn użyteczny dla ojczyzny, lubo mniej szlachetny, poświęcając należącą się jej ofiarą. *)o tegorocznym jarmarku na wełnę we Lwowie. - Na tegorocznym jarmarku ua wełnę we Lwowie nie było więcej jak 1300 centnarów wełny na placu targowym, kiedy wschodnia część naszego kraju mogła była 7 do 8 tysięcy centnarów dostawić. Pocóż tu kupców zagranicznych? Tegoroczny jarmark był może ostatni; stanęliśmy tedy tam, gdzieśmy przed jego zaprowadzeniem byli, to jest: żydzi będą jeździć od owczarni do owczarni i skupywać wełnę za co zechcą, gdyż o prawdziwej cenie producent się nie dowie; bo jeźłi kupcy zagraniczni na doniesienia z targu wrocławskiego i t. p. o płaconych tamie cenach zważać nie chcieli, jakież wtedy, gdy producentom żadnej drogi do zbycia produktu nie zostanie, kupcy krajowi zważać będą? Kilku kupców szlązkicb, którzy jarmark lwowski od kilku lat zwiedzają, nicby nie stanowili, gdybyśmy po kilkanaście tysięcy centnarów na targ zwozili, bo wtedy mielibyśmy zapewne kupców z Niemiec, Francyi, Niderlandów i Anglii. Wtedy byłaby dla producentów kolej pomyślniejsza, bo z konkurencyi kupców wynikłaby i większa łatwość sprzedaży, i ceny wartości produktu odpowiedniejsze. - Rząd stanowiąc jarmark na wełnę, miał na celu ułatwić producentom przedaż tego produktu. Należało więc pojąć jego zamiar i z niego korzystać: bo ten tylko byl środek oswobodzenia się z rąk kupców krajowych, którzy znając położenie każdego z producentów, nauczeni są kupować nie podług wartości produktu, lecz podług potrzeby pieniężnej, w jakiej się producent znajduje. N a tegorocznym lwowskim jarmarku na wełnę, kupcy zagraniczni nie podawali iadnej ceny: producenci trzymali się przy przeszłorocznych cenach, lecz kupcy rozmawiali to o pogodzie, to o polityce, a jak najmniej o wełnie. W takiein położeniu rzeczy zaledwie, że 650 centnarów sprzedano. Przeszło 400 centnarów oddali obywatele panu Franciszkowi Bocheńskiemu w komis do Wrocławia. Tym, którzy pieniędzy potrzebowali, *) Na ten list Pułaski nie odpisał.
wełny, biorąc za podstawę przeszłoroczne jej ceny. Resztę wełny z jarmarku zeszłej, albo po składach lwowskich umieszczono, albo też do Wro.cławia na własny rachunek wysłano. Kupcy zaś, tak samo jak przeszłego roku, puścili się z faktorami na prowincyę, aby powolniejszych producentów szukać. - Dziwić się zaiste potrzeba, ze kupcy widząc samych producentów do traktowania z nimi gotowych, woleli przez faktorów działać; i to się tak zdawał o, jak gdyby względem tych ostatnich z jakiegoś zobligowania wywiązać się mieli. A tak, jarmark lwowski przez zniechęcenie się producentów i kupców upaść musi, bo rzecz z samego początku krzywo poszła. - Gdyby na pierwszych zaraz jarmarkach, producenci byli kupcom pewien zysk na towarze zostawili, byłoby ich coraz więcej przybywało, a tern samem i producenci byliby mieli po co wełnę zwozić; po oporze zaś jaki oni kupcom stawili, trzeba się lękać, aby status belli nie zakończył się trwałym pokojem: upadkiem targu. -. Niepomyślne powiedzenie się jarmarku na wełnę, wywrze zapewne zły wpływ i na chodowie owiec; wielu producentów juz i tak zniechęceni, poczęli cofać się w uszlachetnieniu swoich owczarń; inni z wielką nawet stratą owce juz rozprzedali. - Zamiast rozszerzania przemysłowości gospodarskiej, widzimy niestety coraz ciaśniejsze jej obręby. Psie pozostanie nam, jak tylko zboże i wódka. - Boleśnie jest patrzyć, jak producent rozsądny, wałczy z zawadami, które mu ogół oddzielnie działający, jak gdyby ua przekorę stawia, i do postępowania wbrew widocznych korzyści zmusza. C o n c o r d i a res parvae crescunt! Oby to godło nigdy z pamięci naszej nie ustępowało! (Z Gaz. Lw.)
Zemsta Turka. - Z Saloniki donoszą publiczne pisma o następującym nadzwyczajnym wypadku, który się w Larissie w miesiącu Kwietniu wydarzył. Ali Zuka, ny'Jl bula-basza, naczelnik straży policyjnej, blisko 7 Oletni starzec, popadł w niełaskę kihaja-beja z Larissy, który się o jego wydalenie ze służby postarał. Opuściwszy tenże swoją posadę, wziął w -dzierżawę jakąś część dziesięciny krajowej, ale z sumy dzierżawnej pozostał winien 1000 piastrów. Kihaja-bej kazał go wezwać przed siebie i zaczął lżyć słowami, a gdy Ali go błagał, aby przynajmniej jego honor i włos siwy miał w poszanowaniu, spłonąwszy gniewem nazwał Ali Zuka bezczelnym, starym oszustem Ali stłumił bolesne oburzenie swoje i oddalisię. Wróciwszy do domu, obdarzył wolnością dwie niewolnice i rozporządził całym majątkiem. Sam zaś dosiada nazajutrz konia, przypasuje do boku pałasz, wtyka za pas dwie par pistoletów i z strzelbą o dwuch lufach w ręku, udaje się na drogę, którą kihaja-bej do rządowego pałacu zwykle powraca. Niebawem nadjeżdża tenże z licznym pocztem dworzan, a ujrzawszy zbrojnego na koniu Albańczyka, blednie z przestrachu, lecz aby ukryć trwogę, pozdrawia go i uśmiecha się doń uprzejmie. Stary Albańczyk dojeżdża bliżej, a wymówiwszy dzikim głosem te słowa: «Zhańbiłeś mój honor, chciałeś pieniędzy, oto je masz«, ścieli trupem swego przeciwnika, a gdy tenże daje jeszcze oznaki życia, drugim wystrzałem kończy jego męczarruie. Na ten widok zapala się zemstą służba beja, daje natychmiast ognia do zabójcy swe»o Pana, lecz Ali Zuka żadną nie draśnięty kufą oddala się zwolna, wołając do ścigających dworzan: »Precz odemnie dzieci, nie z wami mnie sprawa.« Lecz gdy dworzanie nie ustają go ścigać i ognia dawać, stary zapaśnik obraca nagle konia, czterech kładzie trupem wystrzałami z pistoletów, a trzech rani pałaszem śmiertelnie W tejże chwili nadciąga oddział wojska baszy Stary Ali Zuka miał tyle czasu, że broń nabił me zatrwożony przemagającą siłą, ś r o d g r a d U kul uderza śmiało na nieprzyjaciół, pali z strzelby, daje ognia z pistoletów, pałaszem w ręku siecze wokoło siebie i pędzi pierzchające żołdactwo aż w bramy pałacowe, które zewnątrz zamyka, potem udaje się na wieś do sweoo pomieszkania, czworo-kątny kształt wieży mającego, i gotuje się do odporu. W kilka godzin nadchodzi oddział wojska i bierze go w oblężenie. Stary Turek pestanowia zajrzeć w oczy nieprzyjacielowi i dać mu drogo okupić śmierć swoje, przeto wyjeżdża naprzeciw i rzuca się do walki, lecz gdy koń pod nim pada, chrom się do wieży, zatarasowuje wnijście, i chce dom z dymem puścić i pod gruzami śmierć znaleść. Ali Bej, dowódzca wojska zebranego przed wieżą, widzi okropny zamiar starca, posyła parlamentarza, nareszcie udaje mu się skłonić zapamiętałego Turka do poddania się, pod warunkiem, iż go stawić będzie przed Omerą baszy w Salouice, pomijając niższe urzędy w Larissie. Ali Zuka znajduje się teraz w pałacu baszy w Salonice i oczekuje wyroku z Stambułu.
Deszcz w niektórych okolicach ziemi pada w jeduym i tym samym czasie (peryodycznie), w innych znowu stronach we wszystkich porach przy niebardzo nizkiej temperaturze. Pe podzwrotnikowym właściwe. One padają w owej porze, kiedy słońce najwyżej stoi, a ponieważ słońce dwa razy do roku dochodzi do punktu kulminacyjnego, przeto w owych stronach, gdzie kulmiuacya nie przypada zbyt blizko przy sobie, mogą zajść dwie deszczowe pory. Najwięcej krajów podzwrotnikowych ma tylko jedne, lub też jedne główną a drugą małą porę deszczową. Po kilku miesiącach, kiedy niebo czyste, a jeden dzień jak drugi pogodny, dają się na małą chwilę przed zachodem słońca postrzegać lekkie chmury na widnokręgu. Te chmury ukazują się z każdym dniem coraz widoczniej, wzbijają się coraz wyz e 'j, rozwidniają' się od czasu do czasu błyskawicami, aż nareszcie spadają kroplistą ulewą, która od tej chwili trwa codziennie przez kilka miesięcy, aż w końcu sama pomału ustaje. Deszcze te padają zwykle po południu o jednej i tej samej godzinie, do czego się też mieszkańcy owych krajów w swoich zatrudnieniach stosują. - Jednakże są w tej mierze niektóre zmiany miejscowe. Podczas gdy w kraju nad Maranhonem deszcz przez dziesięć miesięcy pada, a przez dwa miesięcy panuje posucha, są znowu okolice, które deszcz dopiero po kilku latach nawiedza i gdzie tylko rosa nocna zwilża rośliny. Deszczów mżących nie znają kraje podzwrotnikowe. W czasie pory suchej niebo jest tak pogodne, że w niektórych okolicach Ameryki nie tyle zadziwia trzęsienie ziemi, jak chmura na widnokręgu.
SPRZEDAŻ KONIECZNA.
Król. Główny Sąd Ziemiański w By dgoszczu. Połowa wsi szlacheckiej T r ląg, położona w powiecieMogilińskim, będąca własnością Ignacego Antoniego Józefa Zagajewskiego, a która wieś oszacowana przez Landszaftę na Talarów 13,525. sgr. 15., ma być w koutynuacyi subhastacyi w terminie dnia 18. Października 1843. zrana o g o d z i n i e l i t e j w miejscu posiedzeń zwyczajnych Sądu naszego sprzedana. Taxa i wykaz hipoteczny przejrzane być mogą w oddziale III. Registratury naszej. Zarazem zapozywają się niniejszem publicznie z pobytu niewiadomi właściciele: Felix Wincenty Rotmistrz i Ignacy Antoni Józef Konsyliarz Wojewódzki, bracia Zagajewscy, na teraz sukcessorowie ich.
AUKCYA KONI.
Dnia 25. Września r. b. przed południem o godzinie 9. w Poznaniu kilka wybrakowanych ogierów, dwie klacze, 31 rocznia klacz tutejszej chodowli, i kilka młodych koni po klaczachpługowych odchodowanych, zostaną za gotową zaraz zapłatą w pruskiej monecie najwięcej dającemu przedane. O bliższych warunkach dowiedzieć się i konie w ich stanowisku dniem przed aukcyą w Poznaniu oglądać można. Sieraków, dnia 1. Sierpnia 1843.
Król. Pruska Poznańska stadnina kra j o w a.
AUKcya angielskich i niemieckich towarów ze złota i srebra. W poniedziałek dnia 4., we wtorek dnia 5. i w środę dnia 6. Września przed południem od godziny 10. do 1., a z południa od godziny 3. do 5. w lokalu aukcyjnym przy placu Sapieźyńskim pod liczbą 2., z powodu zaprzestania handlu sprzedawane będą najwięcej dającym za gotową zaraz zapłatą grubą Pruską monetę sposobem publicznej licytacyi różne przedinioly ze złota i srebra, o czem afisze bliższe szczegóły zawierać będą. - Po południu od godziny 5. do 6. także wino Szampańskie sprzedawanćm będzie.
Anschiitz, Kapitan i Król. Aukcyonator.
P oj u t r z e dnia 2 O. Sierpnia kolosalne panorama miasta P a ryż a jest nieodwołalnie po raz osiatui do widzenia. - Cena wnijścia 21 sgr. od osoby bez wyjątku.
Kurs giełdy łSerliiiskićj.
Dnia 15. Sierpnia. 1843.
Sto- J\a pr. kurant i!'» papie- j gotowil DrC. rami. zna.
Obligi długu skarbowego .
Pr. ang. obligacje 1830.
Ohligi I>reuiióvv handlu morsko Obligi Kiirniarchii , Berlińskie oblig. miejskie Gdańskie dno w '1'.
Zachodnio-Pr. lisly zastawne Listy zast. W. X. Poznańskiego dito dito dilo Wschodnio - Pr. listy zasf.
1\'1$ II{
3b *\ 10-JJ 4« 102JlO[J hI\ 1(131 i 02; MR 13)];, Uf
»4 loi,; II{ @h XM ;i' mil
Kur- i Mowoinarcli. dito Sizli(skie dito.
ia,v 12 3
Inne monety złote po 5 tal.
Discouto Akcje Kolei Berlińsko- Poczdamskiej dito dilo akcje a prioris Kolei Magdebursko- Lipskiej dito dito akeje a prioris Kolei Berlińsko -.Auualtskićj dito dito akcje a prioris Kolei Dusseldorf. - Elberfeld.
dito dito akcje a prioris 4
15Q 104 1674 104 141 104 II{ 5 4 5 4 5 4
824.
954.
dito dito akcje a prioris Kolei Berlińsko - Frankfurt.
dito < ilo akcje a prioris
964.
128 104 1144.
120] 1204.
118f
Kolei Beri.-Szcz.E. Lit. A., - 1214 dito dito Lit. H., - 1214. dito dito odstęp!. , , - 1191
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego 1843.08.18 Nr192 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.